Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor: DisneyFanatic2364
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Spis treści
Dylemat (obecnie czytany)
-Chyba nie mamy zamiaru spełniać jego postulatów, prawda? - zapytała Rarity.Opuściły salę tronową by podczas spaceru po zamku zastanowić się nad sytuacją.
-Możemy nie mieć innego wyjścia. - powiedziała Twilight - Discord naprawdę świetnie to zaplanował. Potrzebuję rogu, aby aktywować moc Elementów, ale jedynym sposobem aby go odzyskać jest obietnica, że nigdy ich na nim nie użyjemy. Znalezienie mu kawałka ziemi daleko od kucyków nie jest trudne.
-A co z jego trzecim żądaniem? - głos zabrała Apple Jack
-Discord wie, jak bardzo chcemy odzyskać nasze księżniczki...
-Ale nie możemy poprosić jakiejś dziewczyny, aby została jego żoną! - zauważyła Rarity - Możemy równie dobrze składać ofiarę diabłu!
-Powiedział, że jakaś musiałaby do niego przyjść z własnej woli. Powiedzmy o tym w mieście, może znajdzie się ktoś kto się poświęci.
Fluttershy siedziała cicho przez cały ten czas. Nadal nie docierało do niej to, że wrócił jej koszmar. Ten sposób w jaki mówił do niej, dotykał ją, patrzył się na nią, to wszystko odbierało jej siły. Myślała, że popada w paranoję, lecz jeżeli tak było to dlaczego był nią tak zainteresowany?
-Ostatecznie możemy przystać na dwa pierwsze warunki... - kontynuowała księżniczka - ...jeżeli odzyskałabym swoją magię, mogłabym poszukać innego rozwiązania, tak aby nie łamać obietnicy
Wszystkie się z tym zgodziły.
-A co z Cadens? I moją córką? - przypomniał Shining
-Też chcę, aby wróciła, bracie, ale to poświęcenie...
-Nie podoba mi się ta cała wymiana, ale Discord ma mocne argumenty. Ryzykujemy życie czterech za życie jednej, ostatecznie nie wiem ile moja żona jeszcze wytrzyma.
-Jest silna, bracie. Nie ważne jak poważna jest sprawa, ona zawsze dawała radę. Celestia i Luna też są silne. Jestem pewna, że wytrzymają.-Chcesz wziąć ślub?! - Luna krzyknęła zdziwiona, kiedy Discord wyjawił im swoje plany - Kto niby chciałby cię poślubić?
-Proszę bardzo, śmiej się! - Discord wywrócił oczami - Pomyślcie jak cenne są wasze życia.
-Nigdy ci się to nie uda, Discord. - zagroziła mu Celestia
-Tak, tak, tak. Oszczędź sobie proszę tej gadaniny "nigdy ci się to nie uda". Aż się prosi powiedzieć "ależ się uda!" Nigdy nie pomyślałaś, że możesz się mylić, Celestia?
-Tylko poczekaj, aż zjawi się tutaj Shining Armor! - warknęła Cadens
-Masz na myśli Księcia Dobrego-W-Robieniu-Niczego, który zawsze potrzebuje swojej siostrzyczki aby przychodziła i go ratowała? - księżniczka nie wiedziała co powiedzieć, a tym czasem Discord się zaśmiał - Oh, nie myślcie sobie. Was to też dotyczy. No, która się poświęci i ocali resztę?
Nim Luna zdąrzyła cokolwiek powiedzieć, przerwała jej siostra krzycząc głośno "Nigdy!"
-Ja już mam męża, baranie! - syknęła księżniczka Kryształowego Królestwa
-Hej, ja tylko proponowałem!
Ich rozmowę przerwał głos z wejścia do jaskini.
-Przepraszam dziewczęta, właśnie ktoś przyszedł w gości. - Kiedy klasnął jaskinia stała się miejscem gdzie był tylko on i gdzie mógł bez problemu przywitać się z dziewczynami. Twilight w asyście przyjaciółek stała przy wejściu.
-Moje kochane! Podjęłyście decyzję?
-Tak. - powiedziała Twilight, odwróciła głowę, a zza jej pleców wyszedł Spike trzymając w łapach pudełko z Elementami - Akceptujemy twoje warunki i obiecujemy nigdy nie użyć Elementów przeciwko tobie, aby udowodnić naszą szczerość przyniosłyśmy je ze sobą.
-Doceniam to, ale zabierzcie je, nie chcę tych rzeczy w swoim pobliżu.- Zachowywał się tak, jakby te przedmioty parzyły go, albo były tez dla niego wstrętne. - A co z moim kawałkiem ziemi?
-Ruiny zamku w lesie Everfree powinny Cię zadowolić.
-A który kucyk mnie poślubi?
-Żaden, póki jesteś na tych ziemiach.
-A gdzie jest granica?
-Twoje ziemie są aż do mostu.
-Cudownie! A kto jest moją szczęśliwą narzeczoną? - Twilight zmieszała się. -Więc?
-Jeżeli myślisz, że wybierzemy kogoś aby poślubił taką kreaturę jak ty...
-Jeżeli chcecie swoje księżniczki ponownie, musicie dać mi to czego ja chcę. Niestety ta zasada też dotyczy mnie. - W jednej chwili biała poświata wypełniła jaskinię. Kiedy ta zniknęła nie było śladu po jego działalności. - Ja mogę naprawdę długo czekać, księżniczki jednak...
-Damy ci wszystko! - odezwała się Twilight - Tylko proszę nie krzywdź ich.
-Mówiłem wam, kiedy spełnicie moje oczekiwania będą wolne, dlaczego sama się nie poświęcisz?
-Nie mów tak! - zareagowała Rainbow
-Każda z was, nie ważne która, lecz jeżeli któraś się nie zdecyduje niedługo, będę zmuszony podjąć decyzję sam. Co jeżeli dam wam... Trzy dni?
-Naprawdę nie ma niczego innego co byś chciał?
-Słuchaj, nie ma narzeczonej, nie ma układu. Łapiesz?
-Ale..
-Myślę, że wszystko jest już jasne.
Teleportował się z jaskini zostawiając kucyki same.
-Nie chciał zaakceptować niczego innego? - zapytał Shining Armor
-Nie. - Twilight się załamała.
Chociaż rozesłali wieść po całym Canterlot nikt nie był zainteresowany takim przeznaczeniem.
-I co teraz mamy zrobić? - zamartwiała się Apple Jack
-Dałyśmy obietnicę nie używania przeciw niemu Elementów, jeżeli ją złamiemy on będzie mógł zrobić wszystko co będzie chciał.
-Chyba, że wcześniej damy mu łupnia! - zauważyła Rainbow
-On jest jedyną osobą, która wie gdzie są księżniczki. Jeżeli zamienimy go w kamień możemy nigdy już ich nie odzyskać.
-Żadna z nich nie ma swojego rogu... Zaraz to znaczy, że... - Właśnie teraz zdała sobie sprawę z powagi sytuacji - Nie są w stanie podnosić ani księżyca ani słońca. Bez nich nic nie przeżyje! Bez słońca nie będzie zbiorów, a bez tych wszyscy umrzemy z głodu. Jak długo księżyc i gwiazdy otrzymają się na niebie bez magii Luny? Zostaniemy pochłonięci przez ciemność!
-A co z tobą? Nie jesteś przypadkiem księżniczką? - Zwróciła uwagę Sweete
-Nie jestem w stanie podnieść słońca! Wiesz jakie to trudne? Ja po prostu.. ja... - łzy zaczęły obficie spływać po jej policzkach, brat objął ją mocno kopytem.
-Nie martw się, odzyskamy je. Wszystkie. Musimy tylko przemyśleć to na spokojnie. - popatrzył na pozostałe dziewczyny - Wiem, że żadna z was nie chce skończyć wieczności z .. z tym potworem, ale musimy się zastanowić.
-Powinnam ja iść... - wszyscy obserwowali Twilight - ...to wszystko stało się pod moimi rządami. Powinnam odpokutować swoje winy.
-Nie pozwolę ci na to, siostrzyczko!
-Ale Cadens...
-Nie zniosłaby tego! Chcę aby wróciła tak samo mocno jak ty, ale nie chcę też stracić swojej małej siostrzyczki.
-Dla dobra moich przyjaciół... - zabrała głos Rarity - ...ja powinnam iść.
-Nie! - Sweete zaczęła płakać padając pod jej nogi - Potrzebuję cię wielka siostro, a co na to mama i tata?!
Apple Jack ściągnęła kapelusz - To może ja powinnam iść?
-Nawet o tym nie myśl! - zdenerwowała się Apple Bloom - Potrzebujemy cię na farmie!
-To ja? - zdziwiła się Rainbow, jednak mocny uścisk Scootaloo powstrzymał ją od dalszego podkładania się.
-A co ze mną? - Pinkie jak nigdy była poważna - Chodzi mi o to, że w zasadzie to ja lubię jego czekoladowe mleko.
-To już coś, ale daj spokój... - Rainbow zakpiła - Ty... mężatką?!
Kiedy tak wszyscy rozmawiali, Fluttershy zastanawiała się nad samą sobą. Nie była w stanie wypowiedzieć swoich myśli na głos. Wszystkie z nich miały obowiązki jakie je trzymały tutaj. A co ona miała? Swoje zwierzęta i przyjaciół, ale była w stanie się ich wyrzec byle tylko nie pochłonęła ich wieczna ciemność i głód.
-Słuchajcie... - Apple Jack uderzyła kopytem w ścianę - ...to był naprawdę długi dzień... noc... dzień... Chodzi mi o to, że wszyscy potrzebujemy odpocząć. Wrócimy do tego jak odpoczniemy.
Każdy kucyk przyjął jej propozycję.
To działo się znowu, było ciemno, a ona była w jego rękach. Jego lwia łapa zaciskała się na jej ręce, nawet jeżeli wiedziała, że to jest tylko sen, bała się równie mocno jakby to działo się na jawie.
-Dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju? - pisnęła próbując się wydostać
-Cóż, moja słodka... - jej przeciwnik powoli wyłaniał się z ciemności - ...nie rozumiesz? Jestem w twojej głowie tylko dlatego, że nie pozwalasz mi odejść.
-Nie chcę cię, odejdź sobie!
-Na co czekasz? - Jego twarz wyglądała na rozbawioną - Wiesz co musisz zrobić. Wiesz, że umiłowałem sobie ciebie bardziej od pozostałych. Zrób to!
-Nie! - zaczęła się wyrywać - Nie chcę, nie chcę!
-Jeżeli ty tego nie zrobisz... - szeptał do jej ucha - ...to kto to zrobi?
Obudziła się resztkami sił powstrzymując krzyk, pogładziła się kopytem po czole powtarzając do siebie, że nie może. Później nie była w stanie już usnąć. Zeszła do kuchni w poszukiwaniu jakiś smakołyków. Szła zamyślona do czasu, aż nie wpadła na kogoś. Usłyszała tylko brzdęk szkła i poczuła jak kawałki jabłka turlają się pod jej kopyta.
-Co do... Fluttershy?
-Apple Jack! - pegaz uniosła się lekko nad ziemią - Przepraszam! Nic ci się nie stało?
-Wszystko dobrze. - kucyk podniosła się z ziemi - Myślę, że też nie mogłaś usnąć. Prawda? Koszmary znowu?
-Był inny tym razem, mówił do mnie. Był.. był...
-Uspokój się. Mów co chcesz, a ja przez ten czas posprzątam. Zrobię też dla nas coś dobrego do jedzenia. Pasuje?
Fluttershy skinęła głową, a podczas kiedy jadły opowiedziała o swoim śnie. Jej przyjaciółka uważnie słuchała.
-Zadręczasz się całą tą sprawą z księżniczkami. Spokojnie coś wymyślimy.
-Apple Jack... - pegaz popatrzyła na swoje kopyta - ...mogę ci powiedzieć coś w tajemnicy?
-Fluttershy... - kucyk westchnęła - ...wiesz dobrze jak jestem beznadziejna w dotrzymywaniu sekretów. Z moim Elementem Szczerości, i w ogóle. Fatalny ze mnie kłamca.
-Nie będziesz musiała kłamać, po prostu o tym nie wspominaj.
-Dobrze, ale.. dlaczego ja?
-Jasne już łapię. O co chodzi?
-Obiecaj na samym początku nikomu nie mówić oraz nie zareagować zbyt gwałtownie...
-Obiecuję.
-Obietnica Pinkie? - kowbojka wykonała obietnice, a następnie zadowolony pegaz kontynuował - Myślę o tym...
-Tak?
-Ja.. - z czasem mówiła ciszej
-Nie słyszę cię.
-Myślę, że powinnam iść z Discordem!
Apple Jack zakrztusiła się jabłkiem.
-Obiecałaś nie reagować zbyt gwałtownie.
-Nie miałam pojęcia, że ty... - wzięła wdech - Masz rację, obiecałam. Ale nadal! Jak nawet możesz myśleć o zrobieniu czegoś takiego?
-Jeżeli ja tego nie zrobię to kto?
-Czy ty się słyszysz?
-Potrzebujemy księżniczek do dnia i nocy, Cadens spodziewa się dziecka. Discord nie puści ich póki ktoś nie zajmie ich miejsca. A ten ktoś to ja.
-Nie nie możesz!
-Pomyśl tylko. Ty masz rodzinę, kucyki liczą na ciebie. Twilight ma koronę, Rarity ma sklep i siostrę, Rainbow jest Wonderbolts, a Pinkie ma swoją pracę w Słodkim Kąciku. Ja nie mam żadnej rodziny, żadnych obowiązków.
-O czym ty mówisz? Oczywiście że masz obowiązki, zwierzęta cię potrzebują!
-Ktoś inny może się nimi zająć.
-I nie myśl, że nie masz nikogo! Masz wielu przyjaciół, którym pękną serca jeżeli ich zostawisz!
-Ale nikt inny nie chce się żenić z Discordem, prawda? Ktoś musi się poświęcić.
-Cóż... ja - Apple się zmieszała.
-A co jeżeli moje sny są prawdziwe? Co jeżeli to moje przeznaczenie?
-Flutter, twoje przeznaczenie nie może być tak niesprawiedliwe, abyś poślubiała potwora!
-Dlaczego nie? Czy ty tego nie widzisz, nie ważne gdzie jestem zawsze jestem nieszczęśliwa!
-Naprawdę w to nie wierzysz, prawda?
-Nie wiem... - schowała twarz za kopytami
-Myślę, że powinnam porozmawiać na ten temat z Twilight.
-Nie, obiecałaś!
-Ale ona powinna wiedzieć co zrobić.
-Nie! Powie, że to zły pomysł!
-Dobrze, ale zaraz zwariuję. To naprawdę zły pomysł. Musimy się kogoś zapytać o poradę, kogoś kto umie osądzać.
-Ale kogo?
-Zecora! Ona zawsze ma dobre porady! Może ona nam pomoże?
-Czyli muszę.. - Fluttershy przełknęła ślinę - ...iść do lasu Everfree?
-Nie martw się, pójdę z tobą.
-No dobrze.