24 marca 2015

Narzeczona Discorda - Gwiazdy [Bride of Discord ch 09]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Gwiazdy (obecnie czytany)

   Discord oglądał pegaza ze swojego okna w sypialni. Karmiła właśnie zwierzęta. Pamiętał, jak jego widok odstrasza innych, dlatego wolał przyglądać się jej z daleka.
     Fascynowało go to w jaki sposób jest w stanie zająć się każdym stworzeniem. Uspokajała je i trzymała w ryzach. Nawet wielki niedźwiedź się jej słuchał, brał ją w swoje szpony i delikatnie lizał. Jak ona to robiła? Nawet najbardziej przerażające stworzenia ją uwielbiały! Właściwie, to było to co on sam czuł do niej: uwielbienie. Uderzył się w głowę.
-Co się ze mną dzieje?
-ZAMIENIASZ SIĘ W CIAPCIĘ.-odezwało się odbicie w lustrze - A TO WSZYSTKO PRZEZ TEGO GŁUPIEGO PEGAZA!
-Hej! - zdenerwował się - Nie mów tak o niej!
-WIDZISZ? NAWET SIĘ RZUCASZ O JEJ DOBRE IMIĘ ZATRACIŁEŚ SIĘ W SWOJEJ GRZE!
-Nie! - bronił się - Ja po prostu... - zaczął przebierać palcami - ...chcę aby moja żona była szczęśliwa. Uważam, że jest bardzo atrakcyjna. Czy to coś złego?
-ZŁEGO? NIGDY NIE MYŚLAŁEŚ TAK O ŻADNYM KUCYKU! A NAWET JEŻELI, TO DLACZEGO AKURAT ONA MIAŁABY BYĆ TĄ JEDYNĄ? POPATRZ TYLKO NA NIĄ!
Discord popatrzył za okno
-Tak, i?
-ONA JEST TAKA, TAKA... DELIKATNA! NIE MA ANI ODROBIMY ZŁOŚCI W NIEJ! JEST PO PROSTU...
-Idealna.
-WŁAŚNIE! JEST DLA CIEBIE ZBYT DOBRA! MUSISZ TO ZMIENIĆ! ZAMIEŃ JEJ WŁOSY NA ZIELONY ALBO COŚ!
-Masz rację, jest za idealna. Ale może właśnie to jest to co mnie w niej interesuje?
-OH! - Odbicie się zdenerwowało -POSŁUCHAJ NO SIEBIE! GDZIE TWOJA DUMA?
-Zamknij się! - Stracił zainteresowanie odbiciem i znowu popatrzył na pegaza.
     Chciał być bliżej niej, jednocześnie nie chciał się narzucać. Postanowił więc teleportować się na pobliskie drzewo oddalone zaledwie kilka metrów dalej od niej. Zdawała mu się być bardziej interesująca z bliska.
-Spokojnie mój króliczku... - mówiła do zwierzaka swoim słodkim głosem poprawiając jego ogon - No i znowu jest puszysty. - Królik skoczył na nią przytulając się do niej mocno. Discord słyszał jej cichy śmiech. - Tak, też za tobą tęskniłam. - Angel otworzył pyszczek jakby próbował coś mówić -Cóż, widzicie... zawarłam pewną umowę i .. wychodzę za mąż... - jak tylko zwierzęta to usłyszały stały się bardzo nerwowe. Postanowiła je uspokoić - Tak tak, wiem że nie jest zbyt przyjacielski... - Discord zaczął się przysłuchiwać - ...ale nie jest taki zły za jakiego go macie. - To sprawiło, że otworzył szerzej oczy.
     Czy to było możliwe, że nie nienawidziła go tak bardzo jak myślał? Czy to było możliwe, że go w końcu polubiła? Zwierzęta tym czasem zaczęły protestować - Nie zupełnie. - zapewniała je Fluttershy - Nic mi nie zrobił, co prawda nadal się go trochę boję.. ale on przyniósł was tutaj, a to mnie uszczęśliwiło. - Po chwili zaczęła śpiewać z ptakami. Discord zamknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w jej słodki, melodyjny głos.
Nigdy wcześniej nie słyszał równie pięknego, tak idealnego, niepodobnego do żadnego innego kucyka. Mógłby słuchać go cały dzień, gdyby gałąź na której się nie znajdował się nie złamała. Upadł z hukiem na ziemię odstraszając wszystkie zwierzęta. Fluttershy przestraszyła się i szybko do niego podleciała.
-O jejku, nie jesteś ranny? - Złapała go za łapę.
-Nie martw się o mnie. - powiedział wstając - Nic mi nie jest.
Popatrzyła na złamaną gałąź.
-Czy ty... mnie szpiegowałeś?
-Nie! Znaczy się, tak. - zmieszał się - Widzisz, nie chciałem cię niepokoić i ... przepraszam, że wystraszyłem twoje zwierzęta.
-Cóż, skoro tutaj już jesteś, może pomożesz mi je nakarmić? Widzisz, robi się już późno, a ich jest tak dużo... - powiedziała patrząc na zachodzące słońce
-Oczywiście, mogę się tym zająć. - pstryknął w palce - Zrobione, to co powiesz na nasz posiłek?
-Zapomniałam o sobie. - powiedziała rozbawiona kiedy poczuła ssanie w brzuchu - Niczego dzisiaj nie jadłam.
     Z kolejnym pstryknięciem wielki stół wypełniony przeróżnymi potrawami znalazł się między nimi. Podszedł do niej i zaczął nalewać rubinowego trunku do jej kieliszka
-Dziękuję, ale ja nie piję.
-Wiem o tym. - uśmiechnął się - To tylko sok.
Spróbowała, faktycznie, nie kłamał.
-Więc podoba ci się ogród?
-O tak! - mówiła z uśmiechem - Dziękuję ci raz jeszcze.. ale - popatrzyła w górę - Niektóre ptaki latają swobodnie, ale inne zatrzymują się i nie mogą tutaj zlecieć.
-O tak, to niewidzialne pole ochronne. Nic osobistego, ale nie mogę ryzykować twojej ucieczki, albo tego, że jakiś kucyk postanowi cię wykraść. Nic nie wejdzie i nie wyjdzie bez mojego pozwolenia.
Zdawało się, że posmutniała
-A więc te zwierzęta... są tutaj uwięzione.. zupełnie tak jak ja?
Widząc jak jej uśmiech zniknął, Discord zaniepokoił się. Zrozumiał, że to był błąd, że jej powiedział.
-Rozchmurz się moja droga, one są tutaj z tobą. Nic innego nie powinno się liczyć.
-Chyba masz rację.. - nadal jednak była smutna. Chciał aby znowu się uśmiechała. Pstryknął w palce i przed nią pojawiło się ciasto marchewkowe. Jej usta się otworzyły.
-Skąd wiedziałeś?
-Mówiłem ci... - zaczął dzielić ciasto - ...nie miałem nic do roboty przez te lata, więc was podglądałem. To raczej naturalne, że się zapamiętuje kilka istotnych szczegółów. - położył na jej talerzu przysmak
-A co z naszą kolacją?
-Wydaje mi się, że możemy nagiąć trochę zasady dobrego wychowania.
Wzięła ciasto do ust, a uśmiech powrócił na jej twarz
-To najlepsze ciasto jakie w życiu jadłam!
-Wszystko co najpyszniejsze dla mojego ulubionego kucyka. - mówił nabierając kawałek na swój talerz
Po chwili, dziewczyna spoważniała
-Właściwie, dlaczego mnie śledzisz?
-Nie śledzę, tylko obserwuję. Koniec końców, jesteś bardzo... interesującym obiektem.
Nic nie powiedziała, jej twarz tylko się zarumieniła
-Nie kłamałem, wiesz? Wtedy kiedy mówiłem, że jesteś piękna.
-Dziękuję. - spuściła wzrok - Ale nie wydaje mi się, abym była tak atrakcyjna.
-Oh, nie bądź skromna, moja kochana! - podniósł jej głowę - Masz cudowne naturalne piękno, a nie mówię tego często. Zazwyczaj, kiedy nazywam coś pięknym zamieniam to w coś komicznego. Ale poważnie, nie wierzę w to, że nikt ci tego wcześniej nie mówił.
-Cóż, niezupełnie... - popatrzyła na niego, a następnie spuściła wzrok - Wiesz, byłam modelką przez krótki czas...
-Naprawdę? - zdziwił się - Znaczy się, jasne. Widziałem to, ale nigdy nie myślałem, że taki zawód będzie w twoim stylu.
-I nie był. Dlatego zrezygnowałam. Nie byłam w stanie znieść tej presji i w końcu nie miałam czasu dla moich przyjaciółek.
-Rozumiem...
-Rozumiesz? - przyglądała mu się przez chwilę, zauważyła że nie spuszcza z niej wzroku - Discord, c..co ty?- nie była w stanie zareagować kiedy ją przytulił - Discord! Puść mnie!
-O co chodzi? - zaśmiał się - Nie możesz pozostawać obojętną na całą tę uwagę którą ci daję.
-N...nie, ja - poczuła jego pazury na swoich plecach, to łaskotało - Prze... przestań, ha ha, przestań! Mam łaskotki!
-O, naprawdę? A co powiesz na to? - Zaczął łaskotać jej brzuch, co spowodowało jeszcze większy śmiech kucyka.
-Discord.. pro.. proszę, ha ha, przestań!
-Jesteś pewna? Mi się wydaje, że ci się podoba. - to był pierwszy raz kiedy słyszał że może się tak głośno śmiać
-Ha ha, proszę! Nie.. ha ha.. nie skończyłam ciasta!
-O racja. - puścił ją lecz ku jego zdziwieniu ta zamiast iść do stołu rzuciła się na niego
-Zaraz co ty... hahahaha! - Używała swoich włosów aby go łaskotać. Co prawda rozmiary robią swoje i złapał ją nim ta przystąpiła do kolejnego ataku.
-Niezła próba, ty przewrotna mała... - zaśmiał się - ale pozwól że cię uświadomię. Tutaj to ja jestem tym który może torturować łaskotkami i nikt inny.
-Zrozumiałam! - Fluttershy zaśmiała się. Opuścił ją delikatnie na ziemię
-Wiesz co? Powinnaś się częściej śmiać. To do ciebie pasuje. - zarumieniła się kiedy uświadomiła sobie, że to był pierwszy raz od bardzo dawna kiedy się tak śmiała.
     Po tym jak skończyli jeść pegaz była zmęczona do takiego stopnia, że mogła usnąć wszędzie, więc zdecydowali się iść do łóżek. Kiedy weszła do swojego pokoju i popatrzyła w lustro nie mogła ukryć zawstydzenia. Nikt wcześniej nie nazwał jej pięknością, nie w taki sposób. Z tymi myślami weszła do łóżka zadowolona, że Discord zapomniał tym razem zadać jej pytania.
     -Dzięki, że odprowadziłeś mnie do domu Spike - Apple Jack powiedziała kiedy dochodziła ze smokiem do farmy - No i oczywiście dziękuję za pomoc w zajmowaniu się zwierzętami. Nie przypuszczałam, że to może zająć tyle czasu.
-Wszystko dla ciebie AJ. - powiedział z uśmiechem
Kucyk obserwował jak smok odchodzi. Znowu to czuła nie uważała, żeby to było dobre uczucie. W końcu dzieliło ich siedem lat, nie wspominając już o różnicy gatunkowej. Dodatkowo przecież obdarował względami kogoś innego. To był pierwszy raz, kiedy Apple zdecydowała się odwiedzić Zecorę by napić się z nią herbaty.
-Wiesz po co tutaj przyszłam. - powiedziała
-Bijesz się z myślami co masz zrobić z własnymi uczuciami, - kowbojka się zarumieniła. Zebra położyła kopyto na jej ramieniu
-Nie muszę pić herbaty, aby wiedzieć, że to na nic. Dzieli nas wiek, gatunek i jego uczucia do innej... - Apple Jack wyglądała na zmartwioną - Zecora, co mam zrobić?
-Smok jest jeszcze młody poczekaj aż dorośnie, kiedy przyjdzie czas na gody czas tylko jeden wie...
-Ale on jest moim przyjacielem! - uderzyła kopytem w stół - Zawsze jest taki pomocny! Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie jest też kłopotliwy. Nie wiem, czuję się po prostu inaczej kiedy jest blisko. Głupie prawda? Kucyk i smok.
-A co ze związkiem pegaza i tego bałaganiarza?
-O tym też myślałam. Czy z nią wszystko dobrze? Wiesz, mieszkasz niedaleko, czy coś ci się obiło o uszy?
-Zapewniam cię, że nic złego się nie dzieje.
Apple chciała coś powiedzieć, kiedy do chatki wbiegła zaaferowana Rainbow.
-Zecora! Potrzebuję twojej rady, o, a Apple, nie wiedziałam, że tutaj będziesz. Mogę przyjść później.
-Bez żartów. - powiedziała kowbojka - Nie ma takiej rzeczy, którą możesz powiedzieć Zecorze, a nie możesz powiedzieć mnie.
-Cóż, Soarin zaprosił mnie na randkę!
-Masz na myśli tego z Wonderbolts?
-Tak, jego! Potknął się i upadłoby mu jego ciasto, udało mi się je złapać, a on mnie zaprosił na randkę!
-Wiem, że lubi ciasta, ale wydaje mi się, że jest w tym coś więcej.
Zecora się zaśmiała
-Poprawcie mnie, jeżeli się mylę. Kucyki mają miłości wielką siłę!
     Fluttershy obudziła się z krzykiem. Discord był obok niej, wyglądał na zmartwionego.
-Co się dzieje? Co się dzieje?
Złapała oddech
-To nic takiego, to tylko zły sen.
-Oh. - Discord zawstydził się swoją reakcją - Przepraszam, myślałem..
-Że grozi mi niebezpieczeństwo? - uśmiechnęła się, uznała ten przejaw za słodki
-Cóż, tak. Widzę, że nic ci nie jest, więc będę już..
-Zaczekaj! Czy możesz... zostać tutaj jeszcze przez chwilę?
     Popatrzył się chwilę na nią, a później spróbował się ułożyć obok na jej łóżku, chociaż nie był tego rozmiaru
-Więc, ten koszmar... - zaczął - ...o czym on był? - Bała się mu powiedzieć, zorientował się jednak szybko - On był o mnie?
-Skąd ty...?
-Rozmawiałaś o tym z przyjaciółką.
-Naprawdę przepraszam... - schowała zawstydzoną twarz
-Opowiedz mi.
-Co?
-O śnie...
     Wstydziła się na początku, ale potem zaczęła opowiadać. O tym, że każdej nocy łapie ją w swoje szpony, mocno trzyma, szepcze o strasznych rzeczach i zamienia ją w jej przeciwieństwo.
-W taki sposób mnie widzisz? - wydawał się być zraniony
-Ja.. ja..
Dźwignął się z posłania
-Myślę, że nie powinienem tutaj być.
-Nie! - krzyknęła - Proszę... Nie wiem dlaczego o tym śnię!
-Cóż, może dlatego, że jestem potworem? - chciał odejść, ale poczuł jak łapie go za szpony
-Proszę, Nie idź. Nie chcę być sama
Delikatnie się do niej odwrócił
-Cóż, nie uważam aby to było słuszne spać przy obiekcie, który śni się w koszmarach sennych.
-Ale nie jesteś tym stworzeniem z moich snów! Co prawda, wygląda tak jak ty, ale to nie jesteś ty. Poza tym ciebie lubię każdego dnia bardziej..
Kiedy to usłyszał, nie mógł jej zostawić samej.
-Dobrze. - ułożył się obok - Zostanę z tobą póki nie uśniesz.
-Dziękuję, ale nie jestem pewna, czy uda mi się teraz usnąć.
-A co, jeżeli ci pomogę?
-Jasne, ale jak?
     Pstryknął palcami, a oni znaleźli się na miękkiej chmurze wysoko nad zamkiem.
-Dlaczego tutaj jesteśmy? - zdziwiła się
-Cóż, jest noc... - powiedział kładąc się na boku - ...pomyślałem, że możemy popatrzeć na gwiazdy.
Faktycznie, niebo było pełne błyszczących iskierek i ani jednej chmury. Ułożyła się obok niego.
-Są piękne... - szepnęła
-Tak.. jesteś - mruknął po czym zmieszany poprawił się - To znaczy, gwiazdy. Masz rację, są piękne...
Fluttershy zachichotała i popatrzyła na niebo, Pan Chaosu był zainteresowany bardziej nią niż nocą
-Wiesz, Twilight zna nazwy wszystkich gwiazd, planet i konstelacji. Imię ich wszystkich... - uśmiech zniknął z jej twarzy kiedy pomyślała o swojej przyjaciółce. Discord chciał znowu go przywrócić.
-Gwiazdy są takie nudne kiedy tak tkwią na niebie, prawda? - pstryknął palcami, a oczom Flutter ukazał się wielki motyl ułożony z małych iskierek.
-Discord.. obiecałeś...
-Co? Obiecałem nie czarować poza granicami swojego królestwa. Cóż, ta część nieba jest na moim terytorium.
-Ale... nocne niebo jest Księżniczki Luny.
-Oh Lulu nie będzie zła, że upiększyłem jej niebo. Powinnaś to docenić.
Obserwowała jak nocny motyl lata po niebie i zatacza kółka
-Cóż, to jest nawet... urocze.
-Widzisz? Mój chaos może być czasem użyteczny...
-Użyteczny?
Uniósł rękę i zaczął coś pisać po niebie, a gwiazdy zaczęły układać się w napis który przeczytała
-Kochasz mnie? Zaznacz tak, lub nie. - obok narysował dwa kwadraty. Kiedy odwróciła się do niego patrzył się na jej twarz. Miał ciągle uniesioną dłoń gotową do odhaczenia kwadrata. Wahała się pewien czas, w końcu pokierowała jego szpony na napis "nie". Zmazał szybko wiadomość nim ktokolwiek ją zobaczył. Fluttershy przyglądała mu się z uwagą.
-Ja... naprawdę przepraszam... ale nie czuję do ciebie jeszcze...
-Nie, nic się nie dzieje. - powiedział szybko, ale to nie była prawda. Odpowiadała tak wcześniej, lecz z jakiegoś powodu tym razem to go zabolało. Zupełnie, jakby chciał usłyszeć "tak". Zastanawiał się, co nie pozwala jej się zakochać. Opuścił dłoń i popatrzył znowu na pegaza leżącego obok niego
-Ale zaczynam cię traktować jak przyjaciela. - powiedziała delikatnie
-Jak przyjaciela? - poczuł jak serce mocniej mu bije
-Cóż, tak. Oczywiście.
Nie wiedział co powiedzieć.
-Nigdy wcześniej nie miałem przyjaciela.
-Nigdy?
-Nigdy.
Przybliżyła się do niego
-Więc.. teraz już masz. No i przepraszam.
-Za co?
-Martwię się o ciebie. Nie jesteś potworem.
     Powoli zamykała oczy przytulając się do jego ciała mocniej. Discord zamarł w bezruchu, nie mógł uwierzyć że ktoś taki jak ona w ogóle istnieje. Nie tylko była piękna, ale taka miła i martwiła się o niego! Nawet jeżeli nie dostał odpowiedzi jakiej oczekiwał, idea posiadania przyjaciela sprawiała, że jego serce eksplodowało. "Kto przypuszczał, że mam serce?" pomyślał. Zaczął głaskać ją po głowie, otworzyła oczy przyglądając się mu. Szybko zabrał szpony, nie był pewien co właśnie robił.
-Przepraszam..
-Nic nie szkodzi... - ponownie się położyła - ....nie przeszkadza mi to, jak chcesz możesz mnie głaskać, tylko mnie nie łaskocz. - ponownie położył rękę na jej głowie
-Nie bój się, moja kochana, będę delikatny... - Nie tracąc chwili ze sposobności zaczął bawić się jej włosami, przeczesując je delikatnie. Fluttershy ponownie usnęła, czuła jak jego ręce gładzą jej włosy i ogon.
     Jego dotyk był tak delikatny i intensywny jednocześnie. Nawet we śnie fascynowała go. Mógłby tak patrzeć na nią całą wieczność, póki była przy nim, a jej głowa spoczywała na jego piersi. Nie odważyłby się ruszyć, nie chciał jej budzić. Oczywiście, mógłby przenieść ją za pomocą magii, ale nie odważyłby się zostawić jej samej. Otoczył więc ją swoim ciałem, tak jak smoki otaczają swój skarb. Powoli jego powieki stawały się cięższe i usnął, a ostatnim co widział była jej twarz obok jego.
Share:

22 marca 2015

Narzeczona Discorda - Podarunek [Bride of Discord ch 08]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord

Spis treści
Podarunek (obecnie czytany)


     Koszmary jak co noc jej nie opuszczały. A kiedy zaczęła krzyczeć w jej snach pojawił się błękitny alicorn niszcząc wyobrażenie Discorda.
-Księżniczka Luna? - zaskomlała
-Wszystko dobrze, Fluttershy? - Władczyni wyglądała na bardzo zaniepokojoną
-Tak, dziękuję, ale... Słyszałam, że masz moc wchodzenia w sny, ale dlaczego do tej pory się w moich nie pojawiałaś?
-Wybacz, miałam wiele obowiązków. Wiele wysiłku mnie kosztowało znalezienie się tutaj. Twoi przyjaciele się o ciebie martwią. Czy zrobił ci coś złego?
-Jak na razie, nie.
-W żaden sposób nie był dla ciebie okrutny?
-Właściwie to nie, ale...
-Tak?
-On chce... chce abym go pokochała...
-Słucham? - zdziwiła się księżniczka nocy
-Widzisz.. Powiedziałam mu, że ożenię się z nim wtedy kiedy go pokocham.
-Mogłabyś pokochać takiego potwora jak on?! - Luna się przestraszyła
-On nie jest taki zły...
-Fluttershy, on jest podstępnym stworzeniem. To wszystko może być tylko podstępem!
-On właściwie..
-Może cię zaczarować, że będziesz działać wbrew sobie!
-Tego nie wiem, ale... On stara się o mnie troszczyć, i.. powiedział że da mi wszystko...
-A co z wolnością?
-Więc..
     Wtedy obraz snu zaczął się rozmywać, a z nim księżniczka
-Musisz czekać! Musisz wytrwać!
-Powiedz przyjaciołom, że nic mi nie jest! - wołała zrozpaczona, nie dokończyła jednak albowiem światło słońca ją obudziło. Zorientowała się, że spała pod ścianą. Była siódma rano. Spała aż tak długo? Wtedy ktoś zapukał do jej drzwi, nie trzeba było się pytać kto to jest.
-Proszę. - drzwi otworzył Discord wchodząc do pokoju uśmiechnięty
-Dzień dobry moja przepiękna narzeczono! Byłaś tak zmęczona, że przespałaś cały dzień! Jednak w końcu się obudziłaś, co powiesz na śniadanie?
-Um... jasne. - właściwie nie była głodna i nie chciała spędzać więcej czasu z Discordem, nie chciała jednak być niegrzeczna. "Daj mu szansę" mówiła do siebie w myślach "On może nie wiedzieć, jak być miłym dla innych". Kiedy usiadła przy stole Discord stał obok niej.
-Co moja kochana narzeczona zje tym razem? Naleśniki? Tosty? Ciastka?
-Naleśniki będą.. - nie skończyła, danie pojawiło się przed nią
-Mam nadzieję, że dobrze spałaś.
-Tak. - skłamała
-A łóżko? Wygodne?
-O tak, bardzo.
-Mam dla ciebie kolejny prezent. - powiedział zadowolony, na jej kopytku pojawiła się złota bransoletka
-O... jest piękna.
-To nic takiego, wszystko dla ciebie.
     Podobna sytuacja powtarzała się dzień po dniu. Pozostawała bierna we wszystkim co jej oferował. Czasem dawał jej kwiaty, które uważał za ładne, mimo to ona nadal nie przyjmowała ich. Każdej nocy pytał się ją czy go kocha, lecz za każdym razem odpowiedź była taka sama. Nieważne co mówiła Zecora, Fluttershy nie była jeszcze na nic gotowa. Adorował ją, dawał jej prezenty, lecz mimo to ona nadal nie była zainteresowana. Jadła to co dostawała w małych ilościach, a potem zamykała się w pokoju. Powoli Discord zaczynał się irytować. Pewnego dnia odmówiła wyjścia, to już go całkowicie wyprowadziło z równowagi.
-Oh, Fluttershy! - wołał stojąc przed jej pokojem - Przybył twój rycerz w lśniącej zbroi! - uchyliła delikatnie drzwi i zobaczyła Pana Chaosu w złotym przebraniu rycerza, trzymającego kopię w rękach, zorientowała się o co chodzi i zaraz zamknęła drzwi.
-Moja słodka, siedzisz tam już od trzech dni!
-Idź sobie!
Kwiaty jakie dla niej przygotował zniknęły.
-Starałem się być dla ciebie miły, ale nie pozwalasz mi na to. Powoli, zaczyna mi to działać na nerwy!
-Proszę bardzo! Zezłość się! Każdej nocy zadajesz mi to samo pytanie, a ja zawsze będę mówić tak samo!
-Masz wyjść, natychmiast! - naciskał
-Nie!
-Nie możesz tam siedzieć wiecznie!
-Mogę, sam dałeś mi jedzenie!
-Nie powinienem wsadzać ci tam mikrofali. - strofował się, wziął głęboki wdech "Bądź miły, Discord" myślał
-Wyjdziesz?
-Nie.
-Możesz wyjść? Proszę?
-Nie, dziękuję!
-Zaraz wyjdziesz!
-Zmuś mnie!
-Zapomniałaś kim jestem?! - pstryknął palcami, a ona znalazła się przed drzwiami, a jego palce były zaciśnięte na jej szyi.
-Obiecałaś... A więc będziesz moją żoną czy tego chcesz, czy nie.
     Fluttershy znowu się naprawdę przestraszyła, ale udawała silną przed nim.
-Cudownie! Poślub mnie! Nie czekaj, aż się w tobie zakocham! Nie ma mocy na tym świecie abym pokochała takiego potwora jak ty!
-Doprawdy?! Skoro tak stawiasz sprawę ślub będzie jutro z samego rana! - Jak tylko ściągnął z niej swoja magię, czym prędzej odwróciła się do niego plecami
-Nie obchodzi mnie! Nie pokocham cię! Jak możesz uważać, że mogłabym cię pokochać skoro traktujesz mnie jak więźnia? Jak możesz sądzić, że ktokolwiek może cię pokochać, skoro nawet się nie starasz?
-Wracaj do swojego pokoju!
-Nie jesteś moją matką!
-Ale jestem twoim przyszłym mężem i masz mnie słuchać!
-A ja jestem twoją przyszłą żoną i nie będziesz mi rozkazywać!
-Nieważne! I tak jutro się pobierzemy!
-Dobra!
-Dobra!
-Dobra!
     Wbiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi, wtedy usłyszał jak płacze.
-Pff, ten kucyk - mówił do siebie - Nie! Gorzej! Ta kobieta!
     Po chwili jednak złość ustała, nie chciał sprawiać, że będzie płakać. Chciał jej pokazać jedynie kto tutaj tak naprawdę sprawuje władzę. Zatkał swoje uszy starając się nie słyszeć jej szlochu wydobywającego się z jej pokoju.
-I co ja z tego mam? - dalej mówił do siebie. Na jego ramieniu pojawił się mały diabełek
-WIESZ O CZYM MYŚLĘ? JEŻELI CHCESZ ABY CIĘ KOCHAŁA PO PROSTU JĄ ZACZARUJ!
W tym momencie pojawiła się inna jego wersja na drugim ramieniu z aureolą nad głową
-NIE! NIE MOŻESZ ZMUSIĆ JAKIEGOKOLWIEK KUCYKA DO MIŁOŚCI! W KOŃCU TAKIE ZAKLĘCIE MOŻE ZOSTAĆ ŁATWO ZŁAMANE!
-Dlaczego ja mam anioła na ramieniu? - zdziwił się - Do tej pory nie wiedziałem, że istniejesz
-TAK TAK PRÓBUJ DALEJ - diabeł zaczął prowokować anioła
-A CO POWIESZ NA TO? - anioł odpowiedział na zaczepki
-TY!
-TY!
-TY BŁAŹNIE!
-Oh zamknijcie się w końcu! - Discord strącił ich z ramion - Ok, nie obchodzi mnie to. Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego ten pegaz jest taki...
-A CO CIĘ TO OBCHODZI? - usłyszał głos swojego odbicia
-Mówiłem wam! - krzyknął - Sprawienie, aby się we mnie zakochała to część mojego planu! Ale ona nie chce współpracować! Dałem jej piękny pokój, dobre jedzenie, ekskluzywne ciuchy, a co dostaję w zamian?
-WIELE WRZASKU I PŁACZU - powiedział diabeł
-Dokładnie!
-DAJ JEJ CZAS -głos zabrał anioł - W KOŃCU ODEBRAŁEŚ JEJ WOLNOŚĆ I PRZYJACIÓŁ.
-Ona wiedziała na co się godzi!
-WIĘC W CZYM MASZ PROBLEM? - powiedziało odbicie - NIE WIEM CZYM SIĘ TUTAJ MARTWIĆ, TY PO PROSTU CHCESZ ABY CIĘ POKOCHAŁA.
-Oczywiście, że chcę! Nie słuchałeś mnie?
-MYŚLĘ, ŻE TEN KUCYK ZROBIŁ Z CIEBIE MIĘCZAKA
-Mięczaka? - Discord naprawdę wpadł w szał - Nazywasz mnie, Pana Chaosu, mięczakiem?!
-WIDZIAŁEŚ SWOJE ZACHOWANIE PRZEZ OSTATNICH KILKA DNI? - odbicie zaczęło udawać słodkiego - OH FLUTTERSHY! KOCHASZ MNIE? - wywaliło język -TO OBRZYDLIWE!
-ON MA RACJĘ - diabeł przytaknął
-W SUMIE RACJA - mruknął anioł
-Nie powinieneś się z nimi zgadzać. - mruknął Discord do anioła
-USPOKÓJ SIĘ - zaśmiał się lekko anioł - NAWET JA WIEM, ŻE NIE JESTEŚ IDEAŁEM.
Discord zaczął chodzić dookoła głośno tupiąc. Był zdziwiony swoim zachowaniem.
-Właściwie dlaczego z wami rozmawiam? - popatrzył się na anioła i diabła - Wszyscy jesteście mną! Nie mogę rozmawiać ze sobą. Muszę z kimś innym to omówić. - uderzył pięścią w otwartą dłoń. Tak, to był dobry pomysł.
     Zecora odpowiedziała na pukanie, lecz za progiem zobaczyła niecodziennego gościa, sam pan Chaosu u jej drzwi.
-Witaj sąsiadko! - zawołał. Zdziwiła się, lecz nie mogła powiedzieć ani jednego słowa - Nie jesteś na mnie zła za to, że trochę zdemolowałem Ci mieszkanie, prawda?- wszedł do środka bez zaproszenia - To nie było nic osobistego, tylko wiesz.. chaos...
-Um.. - Zecora nadal nie była w stanie wykrztusić z siebie nic
-No dobra - wywrócił oczami - Układ jest taki: Słyszałem, że jesteś dobra w dawaniu rad. Prawda? - zebra przytaknęła - Więc, daj mi radę! I jeżeli jakiemuś kucykowi o tym wspomnisz zamienię twoje życie w chaos!
-Dobrze! - przestraszyła się - Nie trzeba się złościć. Zaraz przyniosę herbatę by cię ugościć!
-Wszyscy piją herbatę osobiście wolę mleko czekoladowe. - mimo to usiadł przy stole, a zebra usiadła naprzeciw niego.
-Co mogę dla ciebie zrobić, abyś nie zaczął psocić?
Discord zakrył twarz dłońmi i zaczął mówić
-Chodzi o moją narzeczoną, Fluttershy! Jestem pewien że o wszystkim słyszałaś...
-Poszła dopełnić umowy, aby doszło do ugody.
-Tak, więc cóż... Nie jest szczęśliwa...
-Czego się spodziewałeś, przecież ją uwięziłeś.
-To samo powiedział mój anioł na ramieniu - Zecora popatrzyła na niego zdziwiona - Nieważne. Starałem się okazać jej swoje zainteresowanie! Ofiarowałem jej luksusowe meble i rzeczy o jakich nie jeden kucyk śni, a ona nawet się nie uśmiechnęła! Siedzi tylko w swoim pokoju i płacze! - popatrzył się spod byka na zebrę - Co ja robię źle?
-Mogę ci pomóc w twoim frasunku, ale wpierw pokaż mi co masz w kubku.
Discord popatrzył na stół, gdzie obok kubka herbaty była szklanka mleka czekoladowego
-W którym?
Zebra sama wzięła kubek herbaty, natomiast Pan Chaosu przyglądał się jej z uwagą
-Ah! - otworzyła szerzej oczy - Tyle lat cierpień i smutku, bez nikogo u swojego boku
-Nie jestem samotny! - zawołał - Mam swój chaos i czekoladę i wyobrażenia do pogadania. Czego mogę chcieć więcej?
Zignorowała go i mówiła dalej.
-Tak wiele cierpień i tylko czekoladowy deszcz słuchał twych westchnień.
-Poważnie? Ty to wszystko widzisz?
-Jedynie miłość może odmienić twój los, dlatego musisz przynieść jej dobroci trzos.
-Przestań mówić zagadkami! - zaśmiał się - Jak mam uczynić ją szczęśliwą?
-Możesz być jej szczęściem, musisz tylko przestać być nieszczęściem.
-Że co proszę?
-Ona nie zadowoli się klejnotami i ubraniami, musisz przyćmić to dobrymi czynami. Poznaj jej zwyczaje i przyjemności aby wykorzystać je dla swej radości.
-Bla bla bla, zawsze musisz mówić wierszem? Mów normalnie!
Zecora straciła już nerwy
-Słuchaj, Fluttershy jest Elementem Dobroci, prawda? Aby jej zaimponować bądź po prostu dobry!
-Dobry? Ja?!
-Chcesz jej czy nie?
-Dobra, dobra! Więc jak się robi te... miłe rzeczy?
-Zrób coś dla niej, daj jej coś!
-Ale ja jej daje wiele rzeczy!
-Coś co lubi..
-Coś co lubi? - zaczął się zastanawiać - Zasadniczo nie robi nic innego niż zabawa ze zwierzętami i zajmowanie się roślinami... - olśniło go - ...czekaj chwilę. To jest to! - wstał gwałtownie od stołu - Jesteś dobra, naprawdę dobra. Możesz wpadać do mojego zamku kiedy tylko chcesz!
Kiedy tylko wyszedł z jej domu Zecora zaśmiała się cicho
-Gdyby on tylko wiedział...
      Tym czasem w Ponyville, Spike i Apple Jack próbowali zapanować nad zwierzętami Fluttershy
-Hej, wracajcie małe szkodniki! - ganiała myszy, lecz te nie chciały jej słuchać
-Angel, ty głupku! - wołał Spike do królika, który nie chciał zejść z żyrandola
-Spike potrzebuję twojej pomocy z tymi kurczakami!
-Jestem trochę zajęty tutaj! - powiedział łapiąc królika, który w odpowiedzi kopnął go w nos i znowu uciekł
-Myślałam, że umiesz się nimi zajmować...
-Tak. - Spike spuścił wzrok - Może kiedy jest ich tylko sześć w tym samym czasie, ale nie sześć setek! A co z tobą? Przecież na swojej farmie też masz zwierzęta.
-Moje zwierzęta są zupełnie inne, przyzwyczajone do swojego życia i do mnie.
-Jak Fluttershy z nimi wytrzymywała? Chciałbym aby one zniknęły.
A kiedy to powiedział, wszystkie zwierzęta wyparowały, pozostał tylko Spike z Apple Jack
-Nie o to mi chodziło...- Spike znalazł list zaadresowany do nich na ziemi - Zaraz.. co to?
Apple Jack przeczytała wiadomość
-Zaraz, że co?!
     Łzy nie chciały przestać lecieć. Po tym jak usłyszała, że ma go poślubić jutro serce jej pękło. Nie mogła uciec, chociaż chciała. Wiedziała jednak, że jeżeli złamie swoją obietnice nie będzie już nadziei dla Equestrii. Znowu, mógłby ją złapać, wystarczy, że pstryknął by w palce. Tak wiele czasu spędziła na płakaniu w swoim pokoju, może powinna pokazać się chociaż na chwile? Nie dbała już o to co się z nią stanie. Zecora ostatecznie się myliła. Discord był najgorszym potworem jakiego znała i niczym więcej. Teraz została z nim uwięziona na całą wieczność, bez szansy na ucieczkę. W końcu ktoś zapukał do jej drzwi.
-Fluttershy?
-Odejdź sobie!
-Ja po prostu chciałem.. - za drzwiami Discord stał naprawdę zmieszany - Powiedzieć p..p...p...
-Co? - wychyliła się przez drzwi
-Ja prze... przepraszam!
W końcu przykuł jej uwagę. Być może to był pierwszy raz kiedy kogokolwiek za cokolwiek przepraszał.
-Nie zdawałem sobie sprawy, że wprawiam cię w smutek.
-Właśnie, że wiedziałeś! - była nadal zła
-Dobrze, wiedziałem! Po prostu to ignorowałem. Po prostu nie wiem jak zachowywać się w takich sytuacjach. Przepraszam, nie panowałem nad sobą, ale.. Czy dostanę szansę aby ci to wynagrodzić?
-Cóż...
-Nie musisz mnie jutro poślubiać. - po tych słowach wyszła do niego
-A więc?
-Chcę. - wyraźnie się ucieszył - Chce ci coś pokazać, ale zamknij oczy.
     Jak powiedział tak zrobiła, dla pewności jednak zasłonił jej oczy swoimi szponami. Pozwoliła się nieść, ale tym razem jego dotyk nie był tak nachalny jak zawsze. Poczuła powiew delikatnego wiatru na policzkach, domyślała się, że wyszli. To był pierwszy raz od bardzo dawna.
-Mogę już otworzyć?
Niósł ją jeszcze chwilę, a potem delikatnie odstawił na ziemię
-Teraz możesz.
     Kiedy podniosła powieki, zaniemówiła. Ogród wypełniały drzewa i kwiaty wszystkich możliwych gatunków o wszystkich możliwych barwach. Była też wielka grządka jej ulubionych tulipanów. Znalazła swoje zwierzęta, ale nie tylko, były też i inne, których jeszcze nie znała. Widziała kangury, tukany i wiele wiele więcej innych. Wszystko było takie spokojne, kolorowe, zupełnie nie podobne do chaosu Discorda, a tym bardziej do ponurej atmosfery lasu Everfree który zawsze napawał ją lękiem. Zobaczyła, że ten piękny ogród otacza cały zamek, znajduje się na miejscu jego kolorowej szachownicy której teraz nie było.
-Przyniosłem wszystkie twoje zwierzęta z domu. - powiedział - I kilka nowych, myślę że ci się spodobają. Wiem, ze lubisz tulipany. Przygotowałem też mały staw. - pokazał palcem - Wiem, że lubisz przebywać nad wodą. Jest też kilka drzew, pod którymi lubisz siedzieć. I zobacz, zrobiłem również dom dla kaczek i ryb. Możesz tam nawet pływać! O i jest jeszcze most! - Mówił oprowadzając ją powoli - Wiem, jak bardzo lubisz karmić zwierzęta, przygotowałem też jedzenie dla nich jakiego mogą tylko potrzebować.
Popatrzyła na jego dzieło, a potem na niego.
-Ja... - Fluttershy nie mogła się napatrzyć - ...nie wiem co powiedzieć...
-Myślę, że "dziękuję" byłoby odpowiednim słowem - zasugerował
     W rezultacie zrobiła coś nieoczekiwanego. W ataku radości rzuciła się na niego mocno go przytulając. Discord był wyraźnie zmieszany, popatrzył się na nią. Nikt go wcześniej w taki sposób nie przytulał. Co za dziwne doznanie.
-To najpiękniejsza rzecz jaką ktokolwiek, kiedykolwiek dla mnie zrobił! - uśmiechnęła się szeroko - Dziękuję, dziękuję, to takie wspaniałe! Jestem taka szczęśliwa!
      Przyglądał się jej z uwagą, na to jak się śmieje i jak się uśmiecha. Była naprawdę szczęśliwa. Wydawała mu się jeszcze piękniejsza z tym delikatnym i subtelnym wyrazem twarzy. Powoli i ostrożnie zdecydował się ją objąć.
-Nie ma sprawy.
Pegaz odleciała od niego i podleciała do wiewiórek i innych zwierząt
-Angel! Myślałam, ze już nigdy cię nie zobaczę!
      Discord obserwował ją, jak pieści i przytula swojego królika, jak rozmawia ze zwierzętami, które ją otoczyły. Nie był w stanie oderwać od niech swoich oczu. Ten kucyk był tak łagodny, piękny. Obserwowanie jej sprawiało mu wiele radości, jej różowe włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jej głos był słodki. Jego serce biło z każdą chwilą coraz mocniej, aż miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z piersi. Co się z nim działo? Nie wiedział dlaczego, ale wielki uśmiech nie był w stanie zniknąć z jego twarzy.
      W bibliotece znajdującej się w Ponyvile Twilight czytała zostawioną wiadomość:
"Drogie kucyki. Nie szukajcie zwierząt. Są ze mną. Wasz naprzykrzający się sąsiad Discord."
Rainbow patrzyła na list zdziwiona
-Dobrze, ale dlaczego użył liter wyciętych z gazety?
-Aby ukryć swoją tożsamość? - zasugerowała Pinkie - Ale zaraz, przecież się podpisał.. i my wiemy że to on.. to były zwierzęta Fluttershy...
-Dlaczego Discord miałby zabrać zwierzęta Fluttershy? - zastanawiała się Rarity
-Dla osób, które się kocha robi się wszystko. - mruknęła Apple Jack patrząc na Spike
-Discord? Miłość? - Rainbow zaśmiała się głośno - Nie żartuj sobie!
-Czy on przypadkiem nie złamał umowy? - powiedział smok - Przecież miał nie czarować poza granicami własnego zamku.
-Myślę... - mruknęła Twilight - ...że tym razem możemy przymknąć na to oko...
Share:

21 marca 2015

Narzeczona Discorda - Warunek [Bride of Discord ch 07]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: WolfSpirit1292 ; PandemoniumIsChaos ; AlyKatt98 ; Morgwaine ; ManekiNeko11 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Warunek (obecnie czytany)

       Discord był ciągle w dobrym humorze kiedy wchodzili na jego przydziałowe ziemie. Fluttershy zobaczyła ponury i mroczny zamek otoczony chmurami z waty cukrowej, a z nieba padał czekoladowy deszcz
-Podoba ci się to co zrobiłem z tym miejscem?
-Jest...-wahała się przez chwilę - ...ładnie.
-Poczekaj, aż zobaczysz co jest w środku!
     Przeniósł ją przez próg, a jej oczom ukazał się istny labirynt rodem z rysunków M.C. Escher ze schodami prowadzącymi donikąd i mnóstwem drzwi.
-Witam w moim domu... - poprawił się szybko - ...może powinienem mówić w naszym domu. Co o tym myślisz?
Położyła kopyto na swoim czole
-Chyba jestem zmęczona, to trochę za dużo dla mnie.
-Słuszna uwaga. - zauważył - W końcu to twój nowy dom.
-O jejku.
     Zemdlała w jego rękach, podczas kiedy on zaniósł ją na kanapę i położył delikatnie. Przeczesał pazurami jej włosy "Tak niewinna" myślał "Cóż, trzeba będzie to zmienić."

     -Poświęciła się dla nas?- Cadens nadal nie była w stanie uwierzyć w historię -Mówił nam, jakie są warunki. Nigdy jednak nie sądziłam, że to będzie Fluttershy - przytuliła się do męża
-Ten potwór tym razem posunął się za daleko! - Luna była zła - Wracamy do zamku i ją odzyskamy!
Celestia otoczyła ją skrzydłem
-Nie, siostro. Warunki umowy by się złamały, a on mógłby na nowo panoszyć się ze swoim chaosem.
-Ale... Nie możemy pozwolić na to aby tak delikatna dusza była więziona przez potwora!
-To moja wina. - skomlała Twilight - Przepraszam, księżniczko Celestio, zawiodłam...
-Niby jak?
-Zostawiłaś mi królestwo, które zostało zaatakowane ponieważ nie byłam dostatecznie silna. Pozwoliłam aby moja przyjaciółka poszła z nim! Zaakceptowała los gorszy od śmierci! - załamała się - Jestem fatalnym władcą!
Pogładziła ją po policzku ocierając jej łzy.
-Bycie władcą oznacza podejmowanie ciężkich decyzji dla dobra reszty. Nie dało się nic innego zrobić.
-Więc nie powinnam rządzić! Mogłam go powstrzymać! Mogłam...
-Jest mi przykro tak samo mocno jak tobie, lecz to był jej wybór. Discord może jest okrutny, ale zaufaj mi, nie zrobi jej krzywdy.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Jego natura nie jest tak prosta. Niektóre stworzenia nie są takie, jakie się wydają.
-Więc... - głos zabrała Pinkie - ...co teraz?
-Możemy jedynie mieć nadzieję, że nic się jej nie stanie. Nie możemy też nic robić, aby nic złego jej nie spotkało.
     Kiedy Fluttershy się ocknęła leżała na łóżku. Poczuła na swoich ramionach i szyi łańcuszek z pierścionkiem, co uświadomiło jej, że wcześniejsze zajście nie było tylko snem. Zaakceptowała propozycję Discorda, ocaliła księżniczki, ale straciła przyjaciółki i wolność na zawsze. Teraz była zaręczona z Panem Chaosu bez szansy na ucieczkę.
     A mówiąc o nim, to gdzie on jest? Odpowiedź przyszła szybciej niż sądziła. Potwór zmaterializował się obok niej, a ona w szoku aż podskoczyła przytulając się plecami do ściany.
-Jak się spało, moja kochana?
-Jak... - zawahała się z pytaniem - Jak długo spałam?
-Może godzinę? W tym czasie przygotowałem twój pokój. Lubisz zielony, prawda?
-T...tak.
-Oczywiście ten pokój będzie tymczasowy, póki się nie poślubimy. Wtedy będziemy spać w jednym. - zaśmiał się cicho
-Um... - zmieszała się - A kiedy konkretnie chcesz brać ślub?
-Oh, może być w przyszłym miesiącu, za tydzień, albo nawet jutro! Jeżeli chcesz.
-J.. Jutro?
-To mi uświadomiło, że jeszcze nie przygotowałaś sobie sukienki. Wiem, że to przynosi pecha, ale pozwól mi popatrzeć.
-Um.. naprawdę uważasz...
     Nagle znalazła się na podium przed trzema lustrami. Discord był ubrany w smoking.
-Niech no rzucę okiem... Masz rozmiar cztery, prawda?
-Co zamierzasz... - Nim się zorientowała Discord oplótł ją ramionami, a potem pstryknął w palce, na jej ciele zaczęły pojawiać się różne kreacje.
-Za odważna. Za tradycyjna. Zbyt wiele kwiatków. Za mało kwiatków. Za biała. Za niebieska... - W końcu ubrania przestały się zmieniać, a ona stała w delikatnej błękitnej sukience i białej koronie na głowie.
-Kochanie! - Przyglądał się chwilę by zobaczyć jej reakcję - Wyglądasz przepięknie! Twój narzeczony to prawdziwy szczęściarz! Oh, zaraz. To przecież ja!
-Discord! - Nie mogła już tego dłużej znieść
-Tak, moje słońce?
-Nie uważasz, że jutro.. to trochę za wcześnie? - Odwróciła się do niego
Chwilę się zastanawiał gładząc się po brodzie
-Nie.
-A...ale... Wolałabym.. aby ...
-Czyżbyś chciała zrezygnować z naszej umowy?
-Nadal jestem twoją narzeczoną. Ale... jeszcze nie teraz...
-Możesz wyjaśnić?
-Cóż.. Ja... Widzisz..
-Oh no daruj, skarbie! Nie jesteśmy obcymi, mów!
-Po prostu. - przełknęła ślinę - Zawsze myślałam, że... Poślubię.. Tę osobę w której się zakocham wpierw.
-Ale to może zająć wiele czasu!
-Powiedziałeś... - na chwilę zapomniała o własnym strachu - ...że zrobisz wszystko co będę chciała.
-No tak... - był zmieszany - ...tak powiedziałem.
-Więc, chcę aby przenieść nasz ślub.
-Ale..
-Mówiłeś, że chcesz żonę, prawda?
-Tak.
-Nie uważasz, że to będzie bardziej wskazane jak najpierw lepiej się poznamy?
     Przez chwilę był naprawdę zły i zastanawiał się czy nie zamienić jej w pomarańczę, wziął jednak głęboki wdech i uspokoił się. Wiedział, że zajmie to sporo czasu nim uda mu się zdobyć względy tego kucyka. Była jedyną na którą nie zadziałała moc labiryntu. Postanowił się wstrzymać.
-Dobrze, moja kochana. Jak sobie życzysz. - pstryknął palcami a lustro i ubranie zniknęło -Odłożymy nasz ślub... na ten moment.
-Na kiedy?
-Powiem ci coś... - w jego głowie pojawił się pomysł i pochylił się nad nią - Każdej nocy przed snem będę zadawał ci jedno małe pytanie. Jeżeli nie dasz mi właściwej odpowiedzi będę się pytał póki ją usłyszę.
-A kiedy ją dostaniesz?
-Cóż... - zaśmiał się lekko - to będzie dzień naszego ślubu.
-A jakie jest to pytanie? - przestraszyła się
-Później się dowiesz. Teraz jesteś raczej głodna.
     Fluttershy usłyszała ciche burczenie dobywające się z jej brzucha, przypomniała sobie, że nie jadła jeszcze śniadania.
-Nic więcej nie mów! - przed nimi pojawił się wielki stół, tak że mogli usiąść po obu jego końcach,
-Co zjesz, moja słodka? Kurczak po królewsku? A może delikatną wieprzowinę?
Dania pojawiły się przed nią.
-Um... - zmieszała się - jestem wegetarianką...
-Oh, racja. Mój błąd. Co powiesz na papaje? Pomarańcze? Sałatkę?
-To ostatnie brzmi nieźle. - przed nią pojawiła się sałatka z pomidorami, cebulą i marchewką. Discord natomiast zaczął jeść...
-Um.. czy to.. papier?
-Tak? - popatrzył się na widelec - Najwyraźniej tak. Chcesz trochę?
-Odpuszczę sobie.
     "Cóż, nie jest taki zły" pomyślała i zaczęła jeść
-Nie jest tak fatalnie jak przypuszczałaś.
Uśmiechnęła się nerwowo i dalej jadła sałatkę, a kiedy przełknęła powiedziała, że jej smakuje.
-Może pora na jakiś deser? Co powiesz na drink Tysiąca Wysp, albo budyń?
-Um.. budyń? - naczynie z posiłkiem pojawiło się przed nią - Dziękuję - zaczęła jeść
-Wszystko dla mojej ślicznej narzeczonej! - rozsiadł się w fotelu popijając drinka - Nie jestem taki straszny, prawda?
-Cóż.. właściwie.. - spuściła wzrok.
     "Wspaniale. W końcu muszę postępować uważnie, bardzo uważnie" pomyślał
-Twój napój jest po twojej prawej stronie. - powiedział pojawiając się obok niej - Powiem ci w tajemnicy. Zawsze obserwowałem waszą szóstkę. Ty wydawałaś mi się najbardziej ciekawa. Najciekawsza z wszystkich kucyków w Equestrii. - Złapał ją za brodę i przyciągnął do siebie, tak że mało nie spadła z krzesełka, oplótł ją następnie ogonem i podniósł do swojej twarzy, tak aby ta mogła popatrzeć mu w oczy. - Co? Ciekawa to nie jest dobre określenie? A co powiesz na czarującą? Piękną? Niesamowitą?
-Przestań!- spanikowała
-Mam przestać, co? - zdziwił się
-S...Słuchaj... - odsunęła się od niego trochę - ...doceniam komplementy, ale...
-Ale co? - Przeciągnął swoje szpony po jej karku - Nikt nie mówił, że jesteś piękna?
-Właściwie to..
-Będziesz musiała do tego przywyknąć, bo właśnie tak chcę cię nazywać.
     Postanowiła zignorować jego słowa i kiedy tylko ją puścił próbowała dokończyć sałatkę, ale okazało się to trudniejsze niż myślała, albowiem cały czas się jej przyglądał.
-Wiesz co? Będąc szczerym, nie przypuszczałem że to właśnie ty przystaniesz na moją propozycję. To było niespodziewane z twojej strony! - poczuła jak jego ręce zaciskają się na jej ramionach -Nie bój się, moja kochana. Sprawię, że będziesz szczęśliwa. Nie traktuj tego miejsca jako więzienia. Traktuj je jak swoje królestwo, którego jesteś królową! - I chociaż w tym momencie pojawiła się złota korona na jej głowie, strąciła ją. - Wyobraź sobie, razem będziemy tworzyć chaos to tu to tam. Nikt nie będzie nam mówił co mamy robić! Możesz mieć wszystko to co chcesz! Być kim chcesz! I możesz robić to co zamarzysz! A ja już zawsze będę po twojej stronie! - Wrócił na swoje miejsce
-Wiesz co...- westchnęła - ...jestem naprawdę zmęczona.
-Nie bądź śmieszna... - zdziwił się - ...ja dopiero zaczynam!
-Przepraszam, ale nie spałam dobrze dzisiejszej nocy. - zaczęła ziewać - Tak, jestem naprawdę bardzo zmęczona. Powinnam iść już spać.
-No dobrze, ale wpierw moje pytanie...
-Tak?
Złapał jej kopytko i popatrzył prosto w oczy
-Kochasz mnie?
Otworzyła szerzej oczy
-C..co?!
-Zapytałem się, czy mnie kochasz.
     Milczała przez chwilę, nie była jeszcze na to gotowa. Zastanawiała się, czy bardzo się zezłości jak będzie z nim szczera. Ale jeżeli powie "tak" ich ślub będzie już teraz, za wcześnie
-N...Nie...
-Wystarczy. - klasnął w dłonie niewzruszony - Faktycznie powinnaś odpocząć, moja kochana. Będę się ciebie o to pytał, póki nie powiesz mi "tak".
-Ale.. dlaczego?
-Sama przecież powiedziałaś, że najpierw chcesz pokochać osobę z którą weźmiesz ślub, więc... - wziął ją na ręce - ...no, czas do łóżka.
     Przeniósł ją przez hol i zaniósł do pokoju, którego drzwi były do góry nogami, zobaczyła przytulny pokoik z zielonymi ścianami.
-Wiem jak bardzo jesteście przyzwyczajone, wy kucyki, do normalnego mieszkania. - powiedział - osobiście uważam, że to trochę nudne. - położył ją na łóżku i otworzył szafę - Przygotowałem dla ciebie trochę najmodniejszych ubrań, jeżeli ci się nie podobają można je zmienić. - Następnie stanął przed nią - Tylko popatrz na to! - klasnął w dłonie i światło zgasło, kiedy klasnął ponownie światło się zapaliło - Fajne, co? I o jeszcze to! Jeżeli byłoby ci za cicho, masz tutaj odtwarzacz muzyki, gdzie są twoje ulubione piosenki, a nawet i kołysanki.
Dziewczyna była zdziwiona, skąd on o tym wszystkim wie.
-O i jeżeli zgłodniałabyś w środku nocy... - pokazał jej mikrofalówkę stojąca w rogu pokoju - Jest dość prosta w użytkowaniu, a tam masz owoce. Cokolwiek chcesz! I jeszcze, o... - podleciał do okna - ...upewniłem się że będziesz miała piękny widok! - odsłonił żółtą firankę ukazując obraz ciemnego i przerażającego lasu - No, może to nie taki piękny widok, ale na nic lepszego w tych warunkach liczyć nie można. - Czekał na jej reakcję, kiedy ta rozglądała się po pokoju. Włożył wiele wysiłku w to, aby to wszystko przygotować. Może Zecora miała rację? Mimo wszystko było tego wszystkiego za wiele by mogła to znieść. - Nie podoba ci się?
-N...Nie. - szepnęła - Jest dobrze.
-Czy mikrofala to za dużo?
-Um..
-A może wolisz różowy, a nie zielony?
-Um..
-Czy łóżko nie jest wystarczająco wygodne?
-Jest dobrze. - przerwała - Naprawdę, cudownie i .. ładnie.
-W takim razie... - zadowolony z odpowiedzi podszedł do drzwi - ...jeżeli byś czegoś potrzebowała zawołaj mnie. Tym czasem śpij!
Kiedy zniknął za drzwiami, a pegaz upewniła się, że nie ma go w pobliżu schowała twarz w poduszkach i zaczęła płakać nie mogąc dużej powstrzymywać łez.
     -Oh, Discord, ty podstępny łajdaku! - mówił do siebie stojąc przed lustrem
-ŁAJDAKU? - odpowiedziało mu odbicie - NADSKAKUJESZ DOOKOŁA TEJ SIUSIUMAJTKI!
-Nie rozumiesz? Nie mogło stać się lepiej. Kucyki nic nie mogą zrobić bez Elementu Dobroci, prawda?
-RACJA, ALE CZY TO JEST TAK WAŻNE? OBIECAŁY NAM JUŻ ŻE NIE UŻYJĄ ELEMENTÓW NA NAS.
-Tylko dlatego, że nie miały innego wyjścia! Ale jeżeli jakakolwiek nasza umowa zostanie złamana, możemy być wolni!
-A CO MA DO TEGO KUCYK?
-Zapewniam cię, że za miesiąc ten pegaz się we mnie zakocha. Zrobi wszystko dla mnie! Nigdy nie użyje Elementu przeciwko mnie! Co oznacza, że już nic nigdy mnie nie powstrzyma! I popatrz, zyskałem w tym wszystkim nawet swoją królową!
     Odbicie głośno się zaśmiało
-NAPRAWDĘ? UWAŻASZ ŻE KTOŚ TAKI JAK ONA MÓGŁBY KIEDYKOLWIEK ZAKOCHAĆ SIĘ W CZYMŚ TAKIM JAK TY?!
Discord popatrzył na siebie
-A dlaczego nie?
-WIDZIAŁEŚ SIEBIE?
-Ej, jesteś moim odbiciem!
-MYŚLISZ ŻE SAMĄ DOBROCIĄ ZDOBĘDZIESZ JEJ WZGLĘDY? 
-A co ty na to... - pogładził się po brodzie - ...jeżeli rozbiję cię na miliony kawałeczków?
-HEJ! HEJ! HEJ! TO SIEDEM LAT PECHA!
-Nawet mi nie mów o pechu, to ja jestem pechem!
Szykował się do rozbicia lustra, lecz jedyne co zrobił to uderzył się pięścią w nos.
-Co ja wyprawiam? - Przyglądał się swojemu odbiciu, które wróciło do normy. Patrzył na twarz i myślał o tym jak piękna jest Fluttershy. Niby jakim sposobem mógłby zdobyć jej serce? Co prawda, już zgodziła się na ślub, ale nie dlatego że tego chciała. Ona jedynie chciała ocalić swoich przyjaciół, gdzie w tym wszystkim był on? Potrząsnął głową by pozbyć się zbędnych myśli.
-Czy to ważne? Są inne sposoby aby zaimponować panience! - popatrzył znowu na odbicie - Ale może powinienem skrócić brodę?
Share:

19 marca 2015

Narzeczona Discorda - Decyzja [Bride of Discord ch 06]

Nim przejdę do opowiadania pochwalę się, że portal tanuki.pl umieścił już pierwszy rozdział tego tłumaczenia na swojej stronie. Dlatego zapraszam was serdecznie do oceniania i komentowania!
Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: LovelyDragoness ; WolfSpirit1292 ; PandemoniumIsChaos ; fanshipping713 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Decyzja (obecnie czytany)

     -Mam nadzieję, że nie natkniemy się na żadnego Patykowilka. - mówiła Fluttershy idąc wraz z przyjaciółką przez ciemny i straszny las Everfree.
-Nie bój się. - uspokajała ją Apple Jack - Jeżeli się na jakiegoś natkniemy, zajmę się nim.
    Po dłuższej chwili znalazły mieszkanie zebry i zapukały do jej drzwi.
-Kto dziś przyszedł by powiedzieć "cześć"? - Zecora otworzyła im i uśmiechnęła się na widok kucyków - Możecie spokojnie przez próg przejść. Mam ciasto krówkowate, zrobię też nam herbatę.
     Dziewczęta rozgościły się, a zebra podała im gorący napar oraz trochę ciasta. Kiedy wszystkie siedziały przy stole wyczuła nerwową atmosferę otaczającą je.
-Nie przyszłyście w błogostanie. Czy coś się stało, moje kochanie?
Fluttershy była za bardzo przerażona aby wykrztusić z siebie chociaż słowo. Dlatego głos zabrała jej przyjaciółka.
-Jak wiesz, Discord wrócił.
Zebra popatrzyła na kowbojkę wyraźnie poddenerwowana.
-Nie jakiś tam ze mnie muł, znalazłam dzisiaj dom dachem w dół!
      Dopiero teraz dziewczyny zobaczyły, że wiele rzeczy jest przewróconych natomiast naczynia są potłuczone.
-Właśnie widzimy... Jestem pewna, że poradzisz sobie z tym...
-Wieści w Equestrii rozchodzą się szybko. Mówią, że chce poślubić kucyka rychło.
-Zgadza się.
-A jeżeli nie poślubi nikogo do jutra, zrani nasze księżniczki - odezwała się pegaz - I ja... cóż
-Ona myśli... - zareagowała Apple - ...ona chce się zgłosić.
    Zecora popatrzyła na żółtego kucyka w skupieniu, a po chwili powiedziała
-Czy to jest twoje życzenie? Chcesz oddać mu swoje ostatnie tchnienie?
-Tak. - odparła z początku, po czym po chwili dodała zmieszana - To znaczy nie. Może... Oh, nie mam pojęcia!
-Staram się jej powiedzieć, aby nie szła... - wtrąciła się znowu kowbojka - ...ale ona uważa, że jest jedynym kucykiem, który się do tego nadaje. Nie mogę tak po prostu na to przystać! Właśnie dlatego przyprowadziłam ją tutaj ze sobą. Zecora, może ty do niej przemówisz.
-Zobaczę, co da się zdziałać... - zebra chwyciła kopyto pegaza - ....wpierw jednak musisz mi swój kubek herbaty pokazać. - Fluttershy zrobiła to o co ją szamanka poprosiła - Od bardzo dawna żyjesz w strachu, twojemu życiu przyda się trochę rozmachu. Strachy ze snów chodzą za tobą, są dla ciebie poważną chorobą.
-Potrafisz powiedzieć to wszystko z... kubka herbaty? - powątpiewała Apple Jack
-Ale patrz! - zebra pokazała pegazowi fusy na dnie jej naparu - Wszystko się układa, popatrz! W Twoim życiu widzę też wielkie szczęście, i to tylko wtedy kiedy pójdziesz za swym nieszczęściem
-Co?! - przeraziła się Apple i chwyciła kubek przyglądając mu się uważnie - Jak to niby ma znaleźć szczęście z Discordem?!
-Może w przeszłości porachował wam kości, lecz sądzę że potrzeba mu trochę miłości.
-On? Miłości? Ten potwór? Teraz już wiem, że ściemniasz!
-Masz na myśli... - zastanawiała się Fluttershy - ...on chce kogoś by go pokochał?
-Mogę się mylić, wtedy kark swój jestem w stanie pochylić.
-Nie jestem co do tego przekonana! - protestowała kowbojka - Nie jest możliwe, aby taka kreatura jak on... kiedykolwiek!
-Nie pamiętasz co o mnie myślałaś? - Zecora przypomniała - Wtedy strasznie się mnie bałaś.
-To.. to nie to samo! - zmieszała się - Wtedy cię nie znałyśmy! A Discord... on jest okropny! Wiesz co z nami zrobił? Co zrobił Fluttershy? Co ma zamiar zrobić z księżniczkami?
      Zebra westchnęła
-Kluczem do szczęścia, jest odrobina dobroci z twego wnętrza. - uśmiechnęła się do Fluttershy
Pegaz pogrążyła się w swoich myślach.
-Teraz Aplle Jack, pokaż mi swój kubek bym powiedziała co jest z tobą nie tak.
-Pasuję, to idiotyczne.
-Poważnie? Twoje emocje do smoka są nadal jasne.
-Co? Skąd ty to...- kucyk zarumieniła się - Choć Fluttershy mówiłam, to był zły pomysł, że tutaj przyszłyśmy. - idąc za kowbojką pegaz popatrzyła jeszcze na zebrę.
-Powiedz proszę, czy to co powiedziałaś o Discordzie to prawda?
-Może tak, może nie. Wszystko zobaczyłam w twoim kubku na dnie.
      Kucyki wyszły z chatki, przez całą drogę Fluttershy zastanawiała się nad słowami zebry. Była trochę zła na przyjaciółkę za tak gwałtowną reakcję.
Przechodziły obok mostu jaki wyznaczał granicę terenu danego Discordowi. Jeżeli by się zgodziła oznaczałoby, że tamte ziemie (które już były zmienione w kolorową szachownicę) stałyby się jej domem na wieczność.
-Powinnyśmy stąd iść. - powiedziała Apple oddalając się, jej przyjaciółka poszła za nią. -Wiem, że myślisz o tym na poważnie, ale nadal uważam że nie powinnaś tam iść.
-Czyli mówisz, że Zecora kłamała?
-Nie uważam tak, sądzę jednak że Discordowi nie można ufać.
-A co jeżeli miała rację? Pomyśl, kto inny prosiłby o narzeczoną? Spędził te wszystkie lata w samotności...
-Powinien o tym myśleć zanim zaczął zamieniać życia kucyków w Equestrii w koszmar!
-Apple Jack, ktoś musi do niego przyjść. Dlaczego więc to nie miałabym być ja?
-Jest wiele kucyków w Equestrii, nie pozwolę ci iść!
-Ale jak wiele jest w stanie się poświęcić?
-Cóż.. więc...
-To mój wybór, jestem w stanie zatroszczyć się o siebie sama.
-Wiem, że umiesz to zrobić Cukiereczku. Pamiętam jak pokonałaś manticore i stawiłaś czoło wielkiemu smokowi. Ale Discord.. Nie chcę aby stała ci się krzywda. Wiem też, że dziewczęta tego nie chcą.
-Jeżeli nie pójdę, nie wstanie słońce, a dziecko Cadens nigdy się nie urodzi. Apple Jack, dla dobra całej Equestrii, musisz mnie puścić!
     Po chwili wahania kucyk zatrzymała się i popatrzyła na pegaza
-Jeżeli to twoja decyzja, nie mam zamiaru się przeciwstawiać. Ale... Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie to boli. Będę musiała powiedzieć o tym reszcie, przepraszam...
-Nie, powinnaś im powiedzieć.
-Ale, obiecaj mi. Pójdziesz tam dopiero wtedy kiedy nikt inny się nie zjawi do jutra.
-Dziękuję, że zrozumiałaś. - uśmiechnęła się smutno - A więc, o co chodzi ze Spike?
-Nic! - kowbojka zrobiła się pąsowa - Naprawdę!
-Więc, od jak dawna?
-Od zeszłego roku, od tej akcji z Patykowilkami. Jeżeli jednak powiesz jakiemuś kucykowi, albo smokowi...
W odpowiedzi Flutter złożyła przysięgę Pinkie, że nikomu nigdy nie powie o uczuciach Apple do Spike.
     -Czy Zecora coś powiedziała ciekawego? - Przywitała je Twilight, Apple powiedziała jej wprawdzie o tym, że się wybierają do zebry, co prawda nie mówiła szczegółów.
-Radziła, ale... um, czy jakiś kucyk postanowił się poświęcić?
-Niestety nie. - alicorn się załamała - Staram się je znaleźć swoim zaklęciem. Wiem tyle, że nie ukrył je daleko, ale gdzie są, to nie wiem.
      Fluttershy nic nie powiedziała, chciała tylko udać się do swojego pokoju, nim jednak zniknęła z głównego holu Apple ją złapała i szepnęła do niej
-Musisz wiedzieć, że cokolwiek wybierzesz...
-Tak?
-Będziesz... najodważniejszym kucykiem jakiego znam.
-To wiele dla mnie znaczy. - uśmiechnęła się, bo nie słyszała takich słów zbyt często.
     Tej nocy śniła o nim, ale też i o słowach Zecory, że potrzeba mu odrobiny miłości. Przeszywały ją na wskroś. Im dłużej nad tym myślała tym mniej się bała.
      Oczywiście, nadal była przerażona, jednak nie tak bardzo jak wcześniej. Chciałaby wierzyć, że to jest prawda. Jeżeli Discord faktycznie był takim potworem, to co mogła powiedzieć o innych bestiach z którymi sobie poradziła?
     Nawet jeżeli Zecora się myliła, Fluttershy po obudzeniu wiedziała dokładnie co musi zrobić.
      Minął trzeci dzień. Twilight patrzyła na niebo, słońce nadal nie wstawało, a gwiazdy powoli zaczęły znikać z nieboskłonu. Jeżeli nic się nie stanie, w krótkim czasie ogarną ich ciemności. Z zamyśleń wyrwał ją krzyk Rainbow.
-Twilight! Musisz przyjść, szybko!
-Co się dzieje?
-Fluttershy, ona zniknęła!
     Nie traciła nawet chwili i pobiegła szukać pegaza. W jej pokoju zebrały się już inne dziewczyny, a Spike trzymał list. Księżniczka wyrwała kartkę papieru i szybko przeczytała.
"Drodzy przyjaciele. Przepraszam, ale to jest jedyny sposób. Nie szukajcie mnie, to mój wybór, Apple Jack wszystko wam wyjaśni. Proszę zajmijcie się moimi zwierzętami, zwłaszcza Angelem. Powiedzcie im, że przepraszam. Kochająca Fluttershy."
Uwaga wszystkich skupiła się na kowbojce.
-Wiedziałaś o jej zamiarach? - zapytała się Twilight
-To był jej pomysł! - zaczęła się tłumaczyć - Mówiła, że pójdzie i zrobiła to! Nie byłam w stanie jej wytłumaczyć niczego! Obiecałam, że nie powiem wam o niczym wcześniej!
-Uspokój się, co się dokładnie stało?
      Wzięła głęboki wdech i postanowiła powiedzieć dziewczynom o wszystkim.
     Tym czasem Fluttershy była już w jaskini. Jakaś część jej chciała wrócić inna znowu nakazywała iść przed siebie. Wiedziała, że musi to zrobić dla swoich przyjaciół, dla księżniczek, dla Equestrii. Mimo przeszywającego ją strachu, szła dalej. Było ciemno, ale nie tego się bała. Przypominała sobie swój strach przed skokiem w górach. "Uspokój się" myślała "Musisz być dzielna."
-Hallo? - powiedziała - Jest tu ktoś?
-Cóż, cóż, cóż...
      Podskoczyła przestraszona widząc Discorda przed sobą.
-Czy to nie jest Element Dobroci we własnej osobie? Jak miło, że wpadłaś!
Popatrzyła pod swoje kopyta, zobaczyła, że ją i jej oponenta dzieli niewielka dziura w ziemi. Zaczęła się jej przyglądać, oceniając jak głęboka jest.
-Jak ty?
      Discord przyglądał się jej przez chwilę, po czym głośno się śmiejąc zapytał.
-A więc, moja droga, co cię do mnie sprowadza? Przyszłaś negocjować warunki?
-Cóż, właściwie to tak...
-Dziwne, że księżniczka przysłała właśnie ciebie. Możesz jej przekazać że umowa się spełni dopiero kiedy dostanę narzeczoną!
-Dostaniesz ją!
-Doprawdy? - Discord przyglądał się jej przez chwilę, by następnie zacząć się rozglądać - A więc gdzie jest ta szczęściara?
-T...- jej głos drżał – Tutaj...
-Co? - Pan Chaosu zdębiał
-Ja będę twoją narzeczoną... - powiedziała cicho
      Przez dłuższą chwilę nie była w stanie podnieść wzroku, lecz gdy to zrobiła by na niego popatrzeć ten zaśmiał się głośno.
-Czy to żart? Dobrze, czyj to pomysł? Twilight? A może tej śmieszki Pinkie Pie? - pegaz nie odpowiedziała - Rainbow Dash?
-One nawet nie wiedzą, że tutaj jestem. To znaczy, raczej. Zostawiłam im wiadomość.
-Dlaczego ty... - Discord znalazł się przy niej - A.. więc jesteś poważna w swojej decyzji? Ty? - Nie spodziewał się akurat jej. Pegaza który boi się własnego cienia, ale to właśnie ona stała przed nim. Spodziewał się kogoś innego.
-T.. Tak.
-I nikt cię do tego nie zmusił?
-To moja decyzja... - zakryła oczy grzywką - ...ale.. - zdawała się być coraz bardziej przerażona - ...jeżeli chcesz kogoś innego...
-Stop, nie no! - skoczył za nią - Nie powiedziałem, że nie jestem zainteresowany.
Przyglądał się jej z uwagą, oglądał delikatną anielską sylwetkę kucyka. Fluttershy czuła, jak serce bije jej coraz szybciej. Starała się ukryć swoje emocje, tak aby ich nie okazać. Po chwili namysłu stwierdził, że jest nawet ładna. Jej różowe włosy idealnie komponowałyby się z różami. Jej wielkie oczy, schowane teraz za powiekami wydawały się najbardziej interesujące. No i ten jej słodki głos. To musiał być jakiś żart. Nie było możliwości, aby tak delikatny kucyk jak ona przyszedł tutaj z własnej woli, wiedział jednak też że ona nie jest oszustką. W zasadzie, druga taka szansa może się już nie trafić.
-Z własnej woli. - powiedział w końcu - Jesteś jednak tego pewna, moja droga? Pamiętaj, jeżeli się zgodzisz nie będziesz mogła wrócić.
-Jeżeli z tobą pójdę... - zaczęła powoli - ...uwolnisz księżniczki?
-Moja słodka... - położył szpony na sercu - ...masz moje słowo.
-A.. moje przyjaciółki?
-Już nigdy ich nie skrzywdzę.
-A mnie? - przełknęła ślinę
-Popatrz na to w ten sposób. - podszedł do niej - Spędzisz resztę życia w komfortowych warunkach, spełnię każdą twoją prośbę. Albo spędzisz resztę swojego krótkiego życia w ciemnościach.
-Spełnisz wszystko to o co cię poproszę?
-Jeżeli się pobierzemy: co moje to twoje, wszystko co będę w stanie zrobić, zrobię aby cię uszczęśliwić. To raczej oczywiste.
      Nie była w stanie ocenić, czy mówi poważnie. Brzmiało to kusząco, ale jaki miałby interes w robieniu czegoś takiego? Może Zecora miała rację. Może był samotny. Z zamyśleń wyrwały ją jego ręce na jej ramionach.
-Więc, umowa stoi, moja kochana?
To nie było już istotne. Equestria potrzebowała księżniczek.
-Poślubię cię.
-Cudownie! - uniósł się w powietrze
-Gdzie są księżniczki?
W odpowiedzi zaśmiał się
-Czegoś mi jeszcze brakuje. - pstryknął palcami, a w jego dłoni pojawiło się pudełko
-O jejku.
-Zapytam jeszcze raz. - uklęknął przed nią - Wyjdziesz za mnie, moja słodka Fluttershy?
-Nie!- między nimi pojawiła się Twilight
-Trzymaj się od niej z daleka, dziwolągu! - Twarz Rainbow wyrażała wszelkie możliwe uczucia połączone z nienawiścią.
      Discord odgrodził się od nich polem magicznym
-Czyście oszalały? Właśnie się oświadczam!
-Zostaw je! - zaskomlała Fluttershy - Pozwól się mi z nimi pożegnać!
Przewrócił oczami i zlikwidował pole ochronne. Fluttershy podeszła do Twilight.
-Mówiłam, abyście za mną nie szły.
-Nie mogłyśmy ci pozwolić iść z nim!
-Nie rozumiesz? Musze to zrobić.
-Nie! Musi być inny sposób!
-Jeżeli tego nie zrobię, Equestrię czeka zagłada, a Cadens nigdy nie będzie mieć dziecka...
-Ale nie wiesz co ten potwór może ci zrobić! - zawołała Rainbow
-Nikt poza mną nie może wybrać przeznaczenia.
-Fluttershy... - Rarity starała się brzmieć łagodnie - ...nie możesz poślubić tej.. bestii!
Discord położył rękę na swojej piersi i udał ugodzonego strzałą.
-Przepraszam, ale to moja decyzja.
-Ale Fluttershy! - zapłakała Pinkie - Nigdy cię już nie zobaczymy!
-Wiem.
-Znajdziemy inny sposób, aby uwolnić księżniczki! - zapewniała Twilight - Mogę nawet zająć twoje miejsce...
-Ona ma rację! - głos zabrała Apple - Tylko ona może decydować o swoim przeznaczeniu. Jeżeli taka jest jej wola powinnyśmy to zaakceptować. - podeszła do przyjaciółki i mocno ją przytuliła - Uważaj na siebie, słyszysz?
-Miej pewność, że moim zwierzakom niczego nie będzie brakować. - objęła ją
-Oczywiście, Cukiereczku.
-Fluttershy. - Rainbow biła się z myślami - Ja nie mogę... Ty nie możesz...
-Tyle razy dla mnie ryzykowałaś. - pegaz przytuliła przyjaciółkę z dzieciństwa - Teraz moja kolej, a ty Rarity możesz zatrzymać moje ubrania, jeżeli chcesz.
-Kochanie.- jednorożec był zmieszany - Nie chcesz chyba... - Nie dokończyła, objęła pegaza - Nie bądź głupia, nie będę w nich chodzić to nie jest mój rozmiar.
-Pinkie. Ja... - odwróciła się w stronę różowej przyjaciółki kiedy ta zacisnęła swoje kopyta na jej szyi
-Nie zapomnij o nas, dobrze? Nawet jak już się nigdy nie spotkamy. Nie zapomnij naszych imion! Nigdy o nas nie zapomnij!
-Nie zapomnę.
-Wiem..
Kiedy skończyła się żegnać z Pinkie podeszła do Spike, tutaj jednak słowa nie były potrzebne, smok objął jej nogi i mocno się w nią wtulił. Potem popatrzyła na Twilight całą we łzach.
-Nic mi nie będzie. - zapewniała – Obiecuję.
-Możesz to obiecać? - powątpiewała księżniczka
-Wiesz jak dobrze radzę sobie ze zwierzętami. - szepnęła - Wydaje mi się, że będę umiała się nim zająć
-Ale... ale...
-Dla Cadens.
Discord był już gotowy do opuszczenia jaskini.
-Hej! - krzyknął potrząsając pudełkiem z pierścieniem zaręczynowym - Czekam na odpowiedź tutaj!
Ostatni raz przytuliła swoje przyjaciółki, by potem podlecieć do niego i odpowiedzieć - Tak
Wydawał się być zadowolony, pstryknął palcami, a dookoła szyi dziewczyny pojawił się pierścionek zaręczynowy na złotym łańcuszku, następnie objął Fluttershy tak, że ta teraz całkowicie znajdowała się w jego uścisku. Kucyki przyglądały się temu z przerażeniem.
-Jeżeli spadnie jej chociaż włos z głowy! - groziła Rainbow
-Zapewniam was, nic się jej nie stanie póki wy nie będziecie próbować swoich sztuczek, a teraz przepraszam. Czeka nas planowanie ślubu!- Zaśmiał się tryumfująco i zniknęli, a na ich miejsce pojawiły się księżniczki z rogami na głowach.
-Co się stało? - zdziwiła się Luna - Gdzie jest Discord?
Kucyki nie były w stanie powiedzieć żadnego słowa, pogrążone w żalu. Tylko Apple Jack wyszeptała.
-On... on ją wziął za narzeczoną.
-Kogo? - Celestia zaczęła się rozglądać - Kogo zabrał?
Młody alicorn schował twarz za kopytami głośno płacząc
-Przepraszam Fluttershy... przepraszam!
Share:

POPULARNE ILUZJE