Notka od autora: Jesteś dziewczyną.. No cóż, teoretycznie nią jesteś. Może to wszystko przez to, że masz krótkie brązowe włosy? No a może dlatego, że nienawidzisz spodni? A może dlatego, ponieważ Bozia nie obdarzyła cię dość dużymi piersiami, których w ogóle praktycznie nie masz? No cóż, ciężko stwierdzić, dlaczego, ale wyglądasz jak chłopak! W większości swojego życia spotkałaś się z tym, że dużo ludzi cię za niego brało i nie przeszkadzało ci to, ale gdy pewnego dnia pewien szkielet cię za niego bierze.. No cóż, wiedz, że coś się kraja!
Kiedy mama ci mówiła, ba wręcz wpajała nieustannie do głowy: ,,Życie dorosłe to nie są jakieś przelewki, człowiek się uczy nawet wtedy, gdy dorasta [...]'', traktowałaś to raczej z początku jako jakieś przestrogi, brane na zimno. Innymi słowy, nie przejmowałaś się tym za bardzo, mówiłaś sobie: ,,Co ma być to będzie, nie zginę przecież w tym świecie!''. Jednak teraz, gdy w końcu wkroczyłaś w swój wymarzony nowy rozdział nazwany ŻYCIEM DOROSŁYM, zorientowałaś się jak bardzo się myliłaś. Ciągle gdzieś były sprawy papierkowe, a to jakiś niespodziewany wydatek, ponieważ znalazłaś genialną książkę po połowie ceny, no i po prostu NIE MOGŁAŚ przejść koło tego tak bez reakcji. No jakoś tak wyszło, że była w dobrej cenie, a o taką trudno dzisiaj.. Wmawiałaś sobie. No cóż, jedyne co teraz możesz stwierdzić to tylko to, że żałujesz tego co myślałaś o swoim dalszym biegu życia. Kucnęłaś tylko lekko, by przyjrzeć się pewnemu wścibskiemu i ciekawemu gołębiowi, który z zaciekawienia usiadł na twojej torbie z zakupami. Przypodobały mu się nadzwyczaj puszki, w których była kukurydza i inne pierdoły (To naprawdę żenujące, ale zapomniałaś już co kupiłaś!), wtedy właśnie zdecydowałaś, że go odstraszysz, bo cwaniaczek zrozumiał chyba jak to działa i zaczął skubać kawałek metalu, próbując go oderwać. - Spadaj ptaszku. - Na co tylko machnęłaś, żeby go odgonić. Gołąb jak gołąb, głupia jak but od razu wystraszony twoim nagłym ruchem odleciał ze strachu. - Ten to ma dobrze. - Odetchnęłaś i z powrotem usiadłaś na ławce, na przystanku. Czekałaś na autobus, który po raz kolejny spóźniał się o jakieś.. No tak, zostawiłaś telefon w domu. Spojrzałaś na wieżę kościoła, na której znajdował się duży i.. Prawie dobrze działający zegar. Odetchnęłaś tylko cicho, no tak.. Jest dwudziesta pierwsza dwadzieścia dwa.. Po prostu świetnie, zaczynasz wracać do domu coraz to później! Tak przeważnie to zaczęło się to gdzieś w tamtym tygodniu, właśnie w tamtą noc wróciłaś do domu o.. No cóż, szesnastej coś. Na następny dzień wylądowałaś przed progiem swojego domowego zacisza o siedemnastej, jeszcze po następnym harowaniu w pracy zbierałaś się do osiemnastej, ale że autobus nie dojeżdżał na twoją wieś to zmuszona byłaś czekać na autobus o dziewiętnastej. No i skończyło się na tym, że wracasz autobusem po dwudziestej pierwszej.. Wiesz, że już o tym wspominałaś, ale po prostu świetnie! Musisz się wziąć w końcu w garść i zacząć szybciej wygrzebywać się z pracy, bo długo na takim późnym jeżdżeniu nie pociągniesz. Wyjrzałaś, czy też w końcu widać twój upragniony pojazd, jednak dalej nic, kompletnie pusto! To nie tak, że nie chcę ci się iść do domu, tyle że masz za daleko.. No dobra, nie chcę ci się iść do domu, nie oszukujmy się. Droga do niego była dość wyboista i przeplatana to drogami z mnóstwem dziur, a to takimi, które były proste i nie miały ani jednego, nawet najmniejszego wgłębienia. Najgorsze jednak w tym koszmarze było to, że zmuszona byłaś iść (Gdybyś oczywiście szła, ale tego samego błędu już nigdy nie popełnisz!) około dziesięć dłużących się w nieskończoność kilometrów. To właśnie dlatego też, postanowiłaś poczekać na autobus, który notorycznie się spóźniał. Pan kierowca, który operował całą machiną, najwyraźniej doszedł do wniosku, że skoro tylko kilka osób nim jeździ, to w sumie nie ma sensu, by się śpieszyć. Gdy w końcu z ciemności zaczął się wyłaniać duży i jak widać, ku końcu swojej działalności pojazd. - Świetnie, jedziemy dzisiaj żółwikiem.. - Prychnęłaś sama do siebie. Nie lubiłaś tego małego autobusu, o ile można go tak nazwać. Strasznie było w nim duszno, a żeby wszystko doklepać, o tej porze dnia, raczej nikt nie ma zamiaru się przejechać, dlatego niemalże pewnym jest, iż drzwi będą otwierane.. Wcale nie będą otwierane. Duszenie się w tym małym gracie, uznałaś jako dobicie swojego dnia, żeby uczynić go jeszcze gorszym. Gdy w końcu mały złom stanął, wsiadłaś do niego, a teraz tylko czekała ciebie trzydziestu (No dobrze, może mniej) minutowa przejażdżka, a jeszcze później kwadrans przechadzki, no i stoisz przed upragnionym zaciszem.
***
- Przepraszam, ale dlaczego jedziemy dłuższą drogą? - Zapytałaś zirytowana. Autobus postanowił sobie obrać dłuższą drogę, bo.. No właśnie, DLACZEGO. - Ponieważ tak mam na rozkładzie jazdy. - Stwierdził, jakże miły pan kierowca. - Trasa o tej godzinie wiedzie od Marianek Nowych, przez dłuższą drogę do wsi Zaszczytej, a cel podróży to dwudziestego listopada. - No tak, to wiem, ale niby dlaczego mam jechać dłuższą drogą, skoro dobrze pan wie, że wysiadam na przed ostatnim przystanku. - Nie miałaś zamiaru dać za wygraną, przecież ten spaślak dobrze wie o tym, że tam właśnie wysiadasz i niech nawet tutaj nie kłamię! Jeździsz już od jakichś trzech lat tą linią, a ten grubas dobrze cię zna z widoku, ponieważ nie raz, nie dwa jak nie było miejsca, to rano byłaś zmuszona stać przy nim trzymając się poręczy. - Proszę pani, niech pani usiądzie, po dogryzanie nic tutaj nie da. Trasa została tak właśnie wyznaczona, a ja z tym nic zrobić nie mogę, więc usiądź kobieto i nie truj mi! - Powiedział prawie krzykiem. Naburmuszona, zła jak diabli i w parszywym humorze, usiadłaś na swoim miejscu. Jak ty nie trawiłaś tego gościa! Każda minuta jego oddechu, działała ci na nerwy, gdybyś była jego szefem, to już dawno byś go zwolniła z tej pracy! Dlaczego taki pan Mietek dla przykładu,nie mógł pracować jako kierowca autobusów! Co prawda, ma mały problem z paleniem, ale to przecież nikomu by nie przeszkadzało, pan Mietek jest w porządku, gdy z nim rozmawiałaś zawsze znalazł jakiś temat do obgadania, a na koniec rozmowy zawsze się serdecznie uśmiechał i.. i.. Nie dało się po prostu nie lubić pana Miecia, no nie dało. Gdy twoja agresja zaczęła po woli z ciebie ulatywać, postanowiłaś jednogłośnie, że weźmiesz się za czytanie książki, którą kupiłaś kilka dni temu na jakiejś aukcji. Koleżanka ci ją szczerze polecała i gdybyś jej na to pozwoliła, to zapewne całą godzinę by maglowała o tym, jaka to ona wspaniała jest i w ogóle. Wyjęłaś powieść z plecaka, który trzymałaś na swoich przemarzniętych kolanach i oddałaś się całkowicie lekturze. Otrząsnęłaś się dopiero wtedy gdy usłyszałaś otwieranie drzwi autobusowych, przez co momentalnie schowałaś swoją książkę i wstałaś z miejsca. Miałaś już zamiar wychodzić gdy zorientowałaś się, że to przecież nie twój przystanek. - A po jakiego pan otwierał drzwi, skoro nikt nie wchodzi? - Zapytałaś zaciekawiona. Pewnie powietrza dziadowi zabrakło i musiał go trochę wpuścić, bo inaczej biedaczek by się udusił. - Bo tam jakiś pan wsiadł, proszę pani. - Wysyczał tylko jako odpowiedź. - Wysiada pani, czy nie? - Oczywiście, że nie! - Krzyknęłaś oburzona, co on sobie myśli, robić z ciebie idiotkę?! - A szkoda. - Odrzekł i zamknął ci centralnie przed oczami drzwiczki, przez które mogłabyś się przewrócić. Znowu cała przepełniona złością zmierzyłaś w kierunku swojego miejsca, gdy zobaczyłaś, że to jest zajęte przez nieznajomego ktośka, który był pochłonięty lekturą. - Przepraszam pana, ale mógłby się pan posunąć? - Odpowiedziałaś w miarę grzecznie, aczkolwiek nie udawało ci się to za bardzo przez twój parszywy humorek. - Przepraszam. - Rzekłaś stanowczo, jednak ten nic. Siedział tak jak siedzi, kolejny debil jakiś, którego się kultury nie uczyło. No cóż, sam tego chciał! Na siłę usiadłaś koło niego, no i dopiero później ten raczył się przesunąć. - BARDZO DZIĘKUJĘ. - Wycedziłaś przez zęby. Spojrzałaś na niego niepewnie zaczęłaś mu się przyglądać. - Kurwa mać. - Powiedziałaś bardzo cicho, gdy zorientowałaś się do kogo się wepchnęłaś. Koło ciebie siedział szkielet, najprawdziwszy szkielet zrobiony z.. Czegokolwiek on jest zrobiony. Zapowiada się naprawdę ciekawie, serio. Słyszałaś o tym, że potwory wyszły z jakiejś tam góry, no i że rozproszyły się po całym świecie, ale żebyś znalazła jednego podczas jazdy autobusem. No i w dodatku o tak później porze? Cholercia, może powinnaś była się przesiąść? Nieeee, a co jeśli pomyśli, że jesteś jakimś debilem, bo wędrujesz w tą i z powrotem po całym autobusie? Agh, chrzanić to i posolić! Jakiś tam szkielet nie ma prawa cię oceniać, jesteś wolnym człowiekiem, który ma prawo do wszystkiego, o ile to nie wykracza poza prawo. Gdy wstałaś spojrzałaś jeszcze raz na szkieleta i na to co czyta. O MÓJ BOŻE, czy to nie..? Tak, nie mylisz się, to Chłopiec w pasiastej piżamie! Siadasz momentalnie i bez zastanowienia zaczynasz dialog. - O mój, to nie chłopiec w pasiastej piżamie? - Zasłaniasz mu momentalnie i niekontrolowanie ręką litery, w które się wczytał i wyrywasz go z transu, w którym był.
- S-Słucham? - Pyta się ciebie zaskoczony. Nie spodziewał się tego, że się do niego odezwiesz, sama się tego nie spodziewałaś! - Książka, którą teraz czytasz, nie jest to może chłopiec w pasiastej piżamie? - Pytasz zaciekawiona, ale już znasz odpowiedź na to pytanie. Doskonale wiesz o tym, że to właśnie ta książka. Znasz ją niemalże doskonale, to lektura twojego życia! - To lektura mojego życia, to w jaki sposób została napisana jest fascynujący, to jak autor opisał Schmula było niesamowite! - Mówisz tylko nad wyraz głośno, ale tak to już z tobą jest. Ekscytujesz się przesadnio, a tego nikt i nic nie może zmienić. - Oh, no tak. - Starał się tylko odgarnąć twoją rękę znad czytanego tekstu i jak najszybciej wrócić do lektury. Jednak ty byłaś nieugięta, nic nie mówił, nie zaprzeczał? To wystarczyło byś się nakręciła! - To jest takie niesamowite, to znaczy..! - Ucięłaś się w połowie zdania, co możesz powiedzieć o tej powiastce? Brakuje słów, by opisać twój zachwyt jakim pałasz do tej książki! - Jeśli chcesz to mogę ci opowiedzieć moje zdanie na temat tego opowiadania! - Zapytałaś się z nadzieją w oczach, teraz tylko liczysz na to by się zgodził! - Słuchaj, ja.. - Przerwał, gdy zobaczył jak na niego patrzysz. Coś musiało się w nim przełam no i.. Jakoś tak wyszło.. - No dobrze.. - Jejku dziękuję! - Krzyknęłaś tylko uradowana i zaczęłaś mu mówić o tym, jakie jest twoje zdanie na temat tej książki.
***
Krótkie sześć minut, które było ci dane na przeprowadzenie dialogu z szkieletem, uszczęśliwiło cię stokroć bardziej niż gdybyś miała wygrać okrągły milion w lotka. To było wspaniałe uczucie podzielić się z kimś twoją opinią na temat danej książki. Co prawda, czasami twój rozmówca przerywał ci i kazał sobie wytłumaczyć dlaczego właśnie akurat tak odbierasz dany fragment, jednak nadal cię to bardzo uszczęśliwiało. Gdy jednak zauważył, że zaraz będzie jego przystanek, przeprosił cię i uśmiechnął się lekko. - Hej, podałbyś mi może swój numer? - Zapytał, a ty przez chwilę nie wiedziałaś co zrobić, a po chwili już byłaś w połowie wyjmowania swojego telefonu. Zaczęłaś mu to wszystko dyktować, a on tylko stukał lekko w klawisze telefonu, które oznajmiały, że zapisuje co do joty, to co mu mówisz. - Świetnie, wielkie dzięki. - Po czym pokazał ci jak ciebie zapisał w telefonie. Chłopak z autobusu CZEKAJ, CO? Chwila moment, nie zaprzeczysz, że wyglądasz jak chłopak. Twoje krótkie, brązowe i wiecznie w nieładzie włosy wyglądały rzeczywiście na takie jak u chłopaka, no i jeszcze wszystko podbijał fakt, iż Bozia nie obdarzyła cię za dużymi piersiami (Tak właściwie to w ogóle ich nie widać, zacznijmy od tego..), ale żeby brać cię za chłopaka? W sensie, spotykałaś się już z takim czymś i to jeszcze nie raz, nie dwa, ale że szkielet? Myślałaś, że jest na tyle inteligenty, by zobaczyć, że jednak masz w sobie jakiś seksapil i że nie weźmie cię za chłopaka! Gdy już miałaś mu to wyjaśnić, wyszedł z autobusu, a potem już zostałaś w nim znowu sama z upierdliwym kierowcą.