25 kwietnia 2015
20 kwietnia 2015
Chaotyczny Poker - Pokerowa Twarz [Chaos Hold'em Poker - Pokerface]
Co by się stało, gdyby Discord, Pan Chaosu grał w pokera z mongolskim przywódcą Czyngis-chan, romańskim Imperatorem Kaligulą, niemieckim poetą Johannem Wolfgangiem von Goethe oraz greckim filozofem Sokratesem?
Zapewne wydaje się wam, że ich rozmowy kręciłyby się dookoła szaleństwa, przetrwania, poezją oraz filozofią świata, tak? Cóż, może macie racje, a może jej nie macie. Jest tylko jeden sposób, aby to sprawdzić.
Jak myślicie, co by się stało, gdyby z jakiegoś powodu wszyscy postanowili grać w pokrea w domu Fluttershy?
-Uważaj, bo zniszczysz karty. - cesarz Gajus Juliusz Cezar August Germanika, znany lepiej jako Kaligula, powiedział siedząc po jego lewej stronie, przy stole, popijając korzenne wino.
-Spóźniają się. - narzekał duch Chaosu
-Oni zawsze się spóźniają. Moglibyśmy zacząć bez nich.
-Co to za poker kiedy jest tylko trzech graczy? - zapytał się Czyngis-chan swoim łamanym akcentem, siedząc na prawo od Discorda.
-Możemy czekając na nich, zawsze zagrać w Skata. - zasugerował Kaligula
-Wtedy będę musiał zmienić talię, Kali. - Discord jękną - Poza tym, Johan się zdenerwuje, że będzie musiał czekać na pokera.
-Więc, co u ciebie Tenji? - Zapytał Gajus, bardziej chciał przerwać milczenie, niż w istocie był zainteresowany. Tenji było pseudonimem Czyngis-chana, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Tenmujin.
-Oh, od zeszłego tygodnia jestem ojcem. - oświadczył mongoł z dumą - To chłopak.
-Cóż, gratuluję! - Gajus podniósł kieliszek - Za jego zdrowie! Musisz być z Borte dumni.
-No nie. To nie Borte. Jedna z moich innych żon. Z niej mam czterech synów, a pomijając kwestię dziedziczenia tronu, jest ich nawet więcej.
-I tym właśnie się różnimy. Niektórzy mają zbyt wielu spadkobierców, inni mają ich za mało. Jak tak dalej pójdzie to w tym tempie mój wuj przejmie po mnie tron.
Żółty pegaz wystawił głowę przez framugę.
-Czy mogę w czymś jeszcze pomóc? - zapytała słodkim głosem - Przynieść przekąski?
-Nie, Fluttershy. - powiedział Discord prostując się - Nie musisz nam usługiwać. I tak już zrobiłaś dużo, że pozwoliłaś nam grać u siebie w domu. Mieliśmy się spotkać w tym tygodniu u Tenmujina.
Khan ukłonił się.
-Uratowałaś nas. Był tak mocny wiatr i nagle namiotu nie było. Będę musiał go jutro poszukać.
-W każdym razie, nie przejmuj się nami i udawaj, że nas tutaj nie ma.
-Dobrze. - klacz uśmiechnęła się szeroko - Nie będę wam przeszkadzać. Bawcie się dobrze, chłopcy.
Kaligula popatrzył na Discorda z chytrym uśmiechem.
-Więc jak tam z tobą i Fluttershy, Dissy? Jakieś postępy?
Discord westchnął.
-Nie wiem. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi. Tak myślę, ale po tym wypadku z Tirekiem, wolę nic nie robić.
Kaligula popatrzył na Khana.
-Powiedz, Tenji. Masz wiele żon. Może poradziłbyś naszemu Dissiemu co ma robić?
Tenmujin skrzyżował ręce na piersi.
-To u nas tradycja mieć wiele żon. Moje serce należy jednak tylko do Borte. Jest jak świecąca gwiazda mojego życia. Ustaliliśmy nasze małżeństwo, kiedy była jeszcze młoda. - pokiwał głową - Jednak musiałem o nią walczyć i udowodnić swoją miłość przed ślubem!
-Jak to zrobiłeś? - Discord wydawał się być szczerze zainteresowany. Może mógłby znaleźć sposób, aby zrobić coś podobnego dla Fluttershy.
-Cóż, przyniesiono mi owcę. Złamałem jej kark gołymi rękami przed nią i wtedy...
-Pozwól mi przerwać, Tenji. - Discord uniósł pośpiesznie swoją lwią łapę - Nic gorszego bym nie mógł zrobić dla Fluttershy, niż zranić na jej oczach jakieś zwierze. Później by tygodniami płakała.
Khan zmarszczył brwi.
-Mogłaby o coś takiego się obrazić? - pogładził się po brodzie - Kiedyś najechałem cały obóz wroga w celu ratowania Borte.
-Koleś! To takie romantyczne! - powiedział jeden z dwóch mężczyzn potykając się w progu - Mogę użyć to w mojej kolejnej powieści? Mam szalony pomysł, koleś zawiera pakt z diabłem, a później podróżuje w czasie, aby zobaczyć jak to było z Troją! Całkowicie inna wersja niż Homera!
-W końcu! - Discord popatrzył z irytacją na dwóch mężczyzn zamykających za sobą drzwi - Pomyliłeś znowu drogi Sokratesie?
-Hej, ja byłem na czas. - Grecki filozof bronił się, a następnie usiadł obok Kaliguli. Wyprostował się i położył rękę na jego plecach. - Robię się za stary na to gówno. Spóźnienie zawdzięczamy Johannowi, który chciał się wrócić po zioło. Przez to szliśmy na około, a ja musiałem ciągnąć za sobą swoją żałosną dupę.
Kaligula popatrzył z pogardą na Johanna Wolfganga von Goethe i zatkał nos.
-Co to za odrażający zapach? Znowu wąchałeś zgniłe jabłka?
-Tak, koleś! To dobry towar! Zawsze mam kilka w swoim biurku i jeszcze w kieszeniach. - Johan uśmiechnął się głupio.
Discord westchnął i zaczął rozdawać karty.
-Najgorszą rzeczą w pokerze z ućpanymi graczami jest to, że mało mówią. Albo mówią za dużo, tylko nie odróżniają kart.
-Hej, Dissy. Poczęstuję się jakimś alkoholem twojej dziewczyny. - Sokrates podszedł do barku Fluttershy i nalał drinka, ostatecznie usiadł między Johannem i Czyngis-chanem.
-Któregoś dnia zapijesz się na śmierć. - Discord pomyślał o tym, że po grze będzie musiał posprzątać pokój i uzupełnić zapasy Fluttershy.
-Zgadzam się. - głos zabrał Kaligula - Strasznie jesteś niegrzeczny. Zawsze myślałem, że Grecja była szczytem cywilizacji, przynajmniej do czasu Rzymu.
-A co taki rozpieszczony worek gówna, jak ty, może o tym wiedzieć? Ja przynajmniej walczyłem z moją armią, a nie bawiłem się w rządzenie. Wiesz, Mały Buciku?
-Nie nazywaj mnie tak! - Kaligula skrzywił się, to było jedno z jego przezwisk.
-Uspokójcie się. - Wtrącił się Discord - Skoro już wszyscy jesteśmy, gramy w Texas Hold, na samym początku wychodzimy dziesiątkami, potem dwudziestkami. Następnie koszty podwajają się po każdej rundzie.
Już grali, kiedy Sokrates poruszył wcześniej przerwany temat.
-Więc masz kłopoty z kobietą, co Dissy?
Discord czuł się jak pod gradem pytań, ale trochę więcej opinii nie powinno mu zaszkodzić.
-Masz jakąś radę dla mnie?
-Jeżeli ci szybko nie ulegnie, kopnij te sukę w dupę. Kobiety to tylko kłopoty. Jak myślisz, dlaczego robię wszystko aby nie siedzieć ze swoją żoną w domu?
-Uważaj co mówisz o Fluttershy... - syknął.
Sokrates podrapał się w policzek by następnie wziąć wielki łyk drinka.
-Bez urazy. Po prostu uważam, że lepiej poszukać sobie jakiś uczniów. - zaśmiał się - Mam taką swoją grupkę, która łaknie każdego mojego słowa. Jestem starszy od nich, więc dają mi wszystkie swoje pieniądze, a ja czasem im kupię jakiś alkohol. Jest taki nawet jeden typ, co zapisuje każde moje słowo, najmniejsze pierdy jakie przyjdą mi do głowy. Kiedy Johann czasem trzeźwieje, sprawdza pisownie. Ja muszę tylko siedzieć i rozmawiać o dupie Maryny.
-Podnoszę do dwudziestu. - Kaligula odezwał się, po czym popatrzył na Discorda ze współczuciem - Słuchaj, prawdopodobnie żaden z nas nie jest w stanie ci za bardzo pomóc. Equestria jest za bardzo odmienna od naszych kultur. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak to jest żyć w kraju rządzonym przez kucyki.
Sokrates uderzył dłońmi w blat stołu i roześmiał się głośno prawie spadając z krzesła.
-I to mówi bogaty frajer, który ustalił konia konsulem!
Kaligula chrząknął.
-Po raz ostatni mówię, zrobiłem to tylko po to, aby rozwścieczyć tych pompatycznych senatorów. Dlaczego nikt tego nie łapie? - był już zmęczony tłumaczyć to kolejny raz - Śmiało, śmiej się ze mnie! Przestałbyś się śmiać, gdybyś był na ich miejscu. A może chcesz coś powiedzieć na temat tego, jak wypowiedziałem wojnę Posejdonowi i jako trofea kazałem zbierać swoim żołnierzom muszelki i bursztyny?
Johann zaczął się śmiać.
-Kaligula zbierał muszelki nad brzegiem morza...
-Nie pomagasz, Johann... - mruknął Tenmujin.
Discord położył szpon na ramieniu przyjaciela.
-Uspokój się, Kali. Wszyscy wiemy, że wydałeś po prostu rozkaz rozbicia namiotów. To nie twoja wina, że język łaciński jest pełen różnych interpretacji słów.
Nagle Johann rzucił swoje karty na stół.
-Ha! Dżin z Rzymu! - rozejrzał się po pokoju - No co?
Discord popatrzył na karty, wiedział, że to będzie jeden z tych wieczorów.
-Mówiąc o dżinie. Sokratesie, masz może jakieś swoje specjalne mieszanki?
Filozof uśmiechnął się.
Discord zamrugał. Pierwsze promienie porannego słońca uderzyły go wraz z pierwszymi nutami potężnego kaca.
-Dzień dobry, Discord.
-Hm.. dobry, Fluttershy. - wymamrotał. Zamknął oczy chcąc zyskać trochę więcej snu. Potem zdał sobie sprawę, że to nie było jego łóżko. Otworzył szeroko oczy i popatrzył jak oplatają go różowe włosy klaczy leżącej obok niego pod kołdrą. -Fluttershy... czy my...?
-Yyyhym - przytuliła się do niego, to było wspaniałe uczucie. - Tak, zrobiliśmy to. Było naprawdę cudownie. Co prawda, musiałam ci trochę pomóc...
Popatrzył na nią zdziwiony.
-Oh, proszę nie karz mi mówić więcej, to takie krępujące... - szepnęła rumieniąc się jeszcze bardziej.
Na jego twarzy również pojawił się delikatny rumieniec.
-Hmmm, nie chcę tego mówić, ale moje wspomnienia z ostatniej nocy są... rozmyte. Co się stało, to znaczy, zanim my...?
-Cóż, około północy, siedziałam w swoim salonie czytając książkę, po tym jak położyłam spać Angela. Twoi przyjaciele pchnęli cię na mnie i powiedzieli, że masz mi coś do powiedzenia.
-Oni... co?
-Byliście dość pijani. Zaskoczyłeś mnie, kiedy zacząłeś krzyczeć "Fluttershy, kocham cię!"
-Powiedziałem tak?
Skinęła głową, a do oczu zaczęły napływać jej łzy.
-Może to była tylko paplanina pijanego mężczyzny, ale czekałam na te słowa tak długo... - przygryzła wargę - Jestem potworną osobą. Skorzystałam z tego i zaprowadziłam cię do mojej sypialni. Znajomi nawet ci dopingowali i klaskali w dłonie, kiedy szliśmy na górę...
Discord westchnął i objął ją mocno
-Nie, nie jesteś taka. No i nie wykorzystałaś mnie. - uniósł jej podbródek jednym palcem - Powiem to jeszcze raz, abyś nie miała żadnych wątpliwości. Kocham cię, Fluttershy. Jest mi po prostu przykro, że zajęło mi tak wiele czasu powiedzenie tego.
-I tak jestem szczęśliwa, Discord.
Pochylił się, aby ją pocałować, ale wtedy głośny trzask dobiegł z kuchni.
-Rany! Tyle jabłek! Jak myślicie, czy są jakieś zgniłe?
-Johann! Odstaw te jabłka na miejsce, zanim zrobimy więcej kłopotów! - dało się usłyszeć karcący głos Sokratesa
-Oni tutaj jeszcze są? - zdziwił się Discord
-Cóż, bali się że możesz ich zaskoczyć w niewłaściwym czasie, lub wygonić na noc. Pozwoliłam im zostać. - Fluttershy zeszła z łózka i podeszła do drzwi. - Zjedzmy razem śniadanie. - Uśmiechnęła się, na dnie jej oka zobaczył dziwny błysk, którego nigdy wcześniej nie zauważył - A kiedy zostaniemy sam na sam, mogę ci przypomnieć szczegóły ostatniej nocy.
Discord uśmiechnął się jak idiota, a potem poszedł za nią by pomóc w przygotowaniach śniadania. Popatrzył na swoich towarzyszy do gry w pokera.
-Przyjaciele to jednak wspaniała rzecz.
-Kali! Pomóż mi! - Tenmujin krzyczał z podwórka - Widzę tam owce!
Discord uśmiechnął się, by następnie na jego twarzy pojawił się wyraz przerażenia.
-OWCE?! - krzyknął wybiegając z pokoju by zapobiec katastrofie.
Zapewne wydaje się wam, że ich rozmowy kręciłyby się dookoła szaleństwa, przetrwania, poezją oraz filozofią świata, tak? Cóż, może macie racje, a może jej nie macie. Jest tylko jeden sposób, aby to sprawdzić.
Jak myślicie, co by się stało, gdyby z jakiegoś powodu wszyscy postanowili grać w pokrea w domu Fluttershy?
Oryginał: Naughty_Ranko
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Nieco zirytowany Discord tasował talię kart. Już trzynasty raz, ale nie miał nic innego do roboty.-Uważaj, bo zniszczysz karty. - cesarz Gajus Juliusz Cezar August Germanika, znany lepiej jako Kaligula, powiedział siedząc po jego lewej stronie, przy stole, popijając korzenne wino.
-Spóźniają się. - narzekał duch Chaosu
-Oni zawsze się spóźniają. Moglibyśmy zacząć bez nich.
-Co to za poker kiedy jest tylko trzech graczy? - zapytał się Czyngis-chan swoim łamanym akcentem, siedząc na prawo od Discorda.
-Możemy czekając na nich, zawsze zagrać w Skata. - zasugerował Kaligula
-Wtedy będę musiał zmienić talię, Kali. - Discord jękną - Poza tym, Johan się zdenerwuje, że będzie musiał czekać na pokera.
-Więc, co u ciebie Tenji? - Zapytał Gajus, bardziej chciał przerwać milczenie, niż w istocie był zainteresowany. Tenji było pseudonimem Czyngis-chana, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Tenmujin.
-Oh, od zeszłego tygodnia jestem ojcem. - oświadczył mongoł z dumą - To chłopak.
-Cóż, gratuluję! - Gajus podniósł kieliszek - Za jego zdrowie! Musisz być z Borte dumni.
-No nie. To nie Borte. Jedna z moich innych żon. Z niej mam czterech synów, a pomijając kwestię dziedziczenia tronu, jest ich nawet więcej.
-I tym właśnie się różnimy. Niektórzy mają zbyt wielu spadkobierców, inni mają ich za mało. Jak tak dalej pójdzie to w tym tempie mój wuj przejmie po mnie tron.
Żółty pegaz wystawił głowę przez framugę.
-Czy mogę w czymś jeszcze pomóc? - zapytała słodkim głosem - Przynieść przekąski?
-Nie, Fluttershy. - powiedział Discord prostując się - Nie musisz nam usługiwać. I tak już zrobiłaś dużo, że pozwoliłaś nam grać u siebie w domu. Mieliśmy się spotkać w tym tygodniu u Tenmujina.
Khan ukłonił się.
-Uratowałaś nas. Był tak mocny wiatr i nagle namiotu nie było. Będę musiał go jutro poszukać.
-W każdym razie, nie przejmuj się nami i udawaj, że nas tutaj nie ma.
-Dobrze. - klacz uśmiechnęła się szeroko - Nie będę wam przeszkadzać. Bawcie się dobrze, chłopcy.
Kaligula popatrzył na Discorda z chytrym uśmiechem.
-Więc jak tam z tobą i Fluttershy, Dissy? Jakieś postępy?
Discord westchnął.
-Nie wiem. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi. Tak myślę, ale po tym wypadku z Tirekiem, wolę nic nie robić.
Kaligula popatrzył na Khana.
-Powiedz, Tenji. Masz wiele żon. Może poradziłbyś naszemu Dissiemu co ma robić?
Tenmujin skrzyżował ręce na piersi.
-To u nas tradycja mieć wiele żon. Moje serce należy jednak tylko do Borte. Jest jak świecąca gwiazda mojego życia. Ustaliliśmy nasze małżeństwo, kiedy była jeszcze młoda. - pokiwał głową - Jednak musiałem o nią walczyć i udowodnić swoją miłość przed ślubem!
-Jak to zrobiłeś? - Discord wydawał się być szczerze zainteresowany. Może mógłby znaleźć sposób, aby zrobić coś podobnego dla Fluttershy.
-Cóż, przyniesiono mi owcę. Złamałem jej kark gołymi rękami przed nią i wtedy...
-Pozwól mi przerwać, Tenji. - Discord uniósł pośpiesznie swoją lwią łapę - Nic gorszego bym nie mógł zrobić dla Fluttershy, niż zranić na jej oczach jakieś zwierze. Później by tygodniami płakała.
Khan zmarszczył brwi.
-Mogłaby o coś takiego się obrazić? - pogładził się po brodzie - Kiedyś najechałem cały obóz wroga w celu ratowania Borte.
-Koleś! To takie romantyczne! - powiedział jeden z dwóch mężczyzn potykając się w progu - Mogę użyć to w mojej kolejnej powieści? Mam szalony pomysł, koleś zawiera pakt z diabłem, a później podróżuje w czasie, aby zobaczyć jak to było z Troją! Całkowicie inna wersja niż Homera!
-W końcu! - Discord popatrzył z irytacją na dwóch mężczyzn zamykających za sobą drzwi - Pomyliłeś znowu drogi Sokratesie?
-Hej, ja byłem na czas. - Grecki filozof bronił się, a następnie usiadł obok Kaliguli. Wyprostował się i położył rękę na jego plecach. - Robię się za stary na to gówno. Spóźnienie zawdzięczamy Johannowi, który chciał się wrócić po zioło. Przez to szliśmy na około, a ja musiałem ciągnąć za sobą swoją żałosną dupę.
Kaligula popatrzył z pogardą na Johanna Wolfganga von Goethe i zatkał nos.
-Co to za odrażający zapach? Znowu wąchałeś zgniłe jabłka?
-Tak, koleś! To dobry towar! Zawsze mam kilka w swoim biurku i jeszcze w kieszeniach. - Johan uśmiechnął się głupio.
Discord westchnął i zaczął rozdawać karty.
-Najgorszą rzeczą w pokerze z ućpanymi graczami jest to, że mało mówią. Albo mówią za dużo, tylko nie odróżniają kart.
-Hej, Dissy. Poczęstuję się jakimś alkoholem twojej dziewczyny. - Sokrates podszedł do barku Fluttershy i nalał drinka, ostatecznie usiadł między Johannem i Czyngis-chanem.
-Któregoś dnia zapijesz się na śmierć. - Discord pomyślał o tym, że po grze będzie musiał posprzątać pokój i uzupełnić zapasy Fluttershy.
-Zgadzam się. - głos zabrał Kaligula - Strasznie jesteś niegrzeczny. Zawsze myślałem, że Grecja była szczytem cywilizacji, przynajmniej do czasu Rzymu.
-A co taki rozpieszczony worek gówna, jak ty, może o tym wiedzieć? Ja przynajmniej walczyłem z moją armią, a nie bawiłem się w rządzenie. Wiesz, Mały Buciku?
-Nie nazywaj mnie tak! - Kaligula skrzywił się, to było jedno z jego przezwisk.
-Uspokójcie się. - Wtrącił się Discord - Skoro już wszyscy jesteśmy, gramy w Texas Hold, na samym początku wychodzimy dziesiątkami, potem dwudziestkami. Następnie koszty podwajają się po każdej rundzie.
Już grali, kiedy Sokrates poruszył wcześniej przerwany temat.
-Więc masz kłopoty z kobietą, co Dissy?
Discord czuł się jak pod gradem pytań, ale trochę więcej opinii nie powinno mu zaszkodzić.
-Masz jakąś radę dla mnie?
-Jeżeli ci szybko nie ulegnie, kopnij te sukę w dupę. Kobiety to tylko kłopoty. Jak myślisz, dlaczego robię wszystko aby nie siedzieć ze swoją żoną w domu?
-Uważaj co mówisz o Fluttershy... - syknął.
Sokrates podrapał się w policzek by następnie wziąć wielki łyk drinka.
-Bez urazy. Po prostu uważam, że lepiej poszukać sobie jakiś uczniów. - zaśmiał się - Mam taką swoją grupkę, która łaknie każdego mojego słowa. Jestem starszy od nich, więc dają mi wszystkie swoje pieniądze, a ja czasem im kupię jakiś alkohol. Jest taki nawet jeden typ, co zapisuje każde moje słowo, najmniejsze pierdy jakie przyjdą mi do głowy. Kiedy Johann czasem trzeźwieje, sprawdza pisownie. Ja muszę tylko siedzieć i rozmawiać o dupie Maryny.
-Podnoszę do dwudziestu. - Kaligula odezwał się, po czym popatrzył na Discorda ze współczuciem - Słuchaj, prawdopodobnie żaden z nas nie jest w stanie ci za bardzo pomóc. Equestria jest za bardzo odmienna od naszych kultur. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak to jest żyć w kraju rządzonym przez kucyki.
Sokrates uderzył dłońmi w blat stołu i roześmiał się głośno prawie spadając z krzesła.
-I to mówi bogaty frajer, który ustalił konia konsulem!
Kaligula chrząknął.
-Po raz ostatni mówię, zrobiłem to tylko po to, aby rozwścieczyć tych pompatycznych senatorów. Dlaczego nikt tego nie łapie? - był już zmęczony tłumaczyć to kolejny raz - Śmiało, śmiej się ze mnie! Przestałbyś się śmiać, gdybyś był na ich miejscu. A może chcesz coś powiedzieć na temat tego, jak wypowiedziałem wojnę Posejdonowi i jako trofea kazałem zbierać swoim żołnierzom muszelki i bursztyny?
Johann zaczął się śmiać.
-Kaligula zbierał muszelki nad brzegiem morza...
-Nie pomagasz, Johann... - mruknął Tenmujin.
Discord położył szpon na ramieniu przyjaciela.
-Uspokój się, Kali. Wszyscy wiemy, że wydałeś po prostu rozkaz rozbicia namiotów. To nie twoja wina, że język łaciński jest pełen różnych interpretacji słów.
Nagle Johann rzucił swoje karty na stół.
-Ha! Dżin z Rzymu! - rozejrzał się po pokoju - No co?
Discord popatrzył na karty, wiedział, że to będzie jeden z tych wieczorów.
-Mówiąc o dżinie. Sokratesie, masz może jakieś swoje specjalne mieszanki?
Filozof uśmiechnął się.
Discord zamrugał. Pierwsze promienie porannego słońca uderzyły go wraz z pierwszymi nutami potężnego kaca.
-Dzień dobry, Discord.
-Hm.. dobry, Fluttershy. - wymamrotał. Zamknął oczy chcąc zyskać trochę więcej snu. Potem zdał sobie sprawę, że to nie było jego łóżko. Otworzył szeroko oczy i popatrzył jak oplatają go różowe włosy klaczy leżącej obok niego pod kołdrą. -Fluttershy... czy my...?
-Yyyhym - przytuliła się do niego, to było wspaniałe uczucie. - Tak, zrobiliśmy to. Było naprawdę cudownie. Co prawda, musiałam ci trochę pomóc...
Popatrzył na nią zdziwiony.
-Oh, proszę nie karz mi mówić więcej, to takie krępujące... - szepnęła rumieniąc się jeszcze bardziej.
Na jego twarzy również pojawił się delikatny rumieniec.
-Hmmm, nie chcę tego mówić, ale moje wspomnienia z ostatniej nocy są... rozmyte. Co się stało, to znaczy, zanim my...?
-Cóż, około północy, siedziałam w swoim salonie czytając książkę, po tym jak położyłam spać Angela. Twoi przyjaciele pchnęli cię na mnie i powiedzieli, że masz mi coś do powiedzenia.
-Oni... co?
-Byliście dość pijani. Zaskoczyłeś mnie, kiedy zacząłeś krzyczeć "Fluttershy, kocham cię!"
-Powiedziałem tak?
Skinęła głową, a do oczu zaczęły napływać jej łzy.
-Może to była tylko paplanina pijanego mężczyzny, ale czekałam na te słowa tak długo... - przygryzła wargę - Jestem potworną osobą. Skorzystałam z tego i zaprowadziłam cię do mojej sypialni. Znajomi nawet ci dopingowali i klaskali w dłonie, kiedy szliśmy na górę...
Discord westchnął i objął ją mocno
-Nie, nie jesteś taka. No i nie wykorzystałaś mnie. - uniósł jej podbródek jednym palcem - Powiem to jeszcze raz, abyś nie miała żadnych wątpliwości. Kocham cię, Fluttershy. Jest mi po prostu przykro, że zajęło mi tak wiele czasu powiedzenie tego.
-I tak jestem szczęśliwa, Discord.
Pochylił się, aby ją pocałować, ale wtedy głośny trzask dobiegł z kuchni.
-Rany! Tyle jabłek! Jak myślicie, czy są jakieś zgniłe?
-Johann! Odstaw te jabłka na miejsce, zanim zrobimy więcej kłopotów! - dało się usłyszeć karcący głos Sokratesa
-Oni tutaj jeszcze są? - zdziwił się Discord
-Cóż, bali się że możesz ich zaskoczyć w niewłaściwym czasie, lub wygonić na noc. Pozwoliłam im zostać. - Fluttershy zeszła z łózka i podeszła do drzwi. - Zjedzmy razem śniadanie. - Uśmiechnęła się, na dnie jej oka zobaczył dziwny błysk, którego nigdy wcześniej nie zauważył - A kiedy zostaniemy sam na sam, mogę ci przypomnieć szczegóły ostatniej nocy.
Discord uśmiechnął się jak idiota, a potem poszedł za nią by pomóc w przygotowaniach śniadania. Popatrzył na swoich towarzyszy do gry w pokera.
-Przyjaciele to jednak wspaniała rzecz.
-Kali! Pomóż mi! - Tenmujin krzyczał z podwórka - Widzę tam owce!
Discord uśmiechnął się, by następnie na jego twarzy pojawił się wyraz przerażenia.
-OWCE?! - krzyknął wybiegając z pokoju by zapobiec katastrofie.
K O N I E C
18 kwietnia 2015
Narzeczona Discorda - Ślub [Bride of Discord ch 18 - Ostatni]
Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor: DisneyFanatic2364
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Spis treści
Ślub (obecnie czytany)
Kiedy księżniczki usłyszały, że Discord się zmienił były sceptycznie nastawione do tej sytuacji. Jednak to Luna ułagodziła sytuację-Dałaś mi drugą szanse, siostro. Dlaczego nie możemy zrobić tego samego dla niego? - Nie trzeba było nic dodawać. Niewyobrażalnie dużo czasu Discord poświęcił, aby zyskać ich zaufanie. Po tym jak ocalił Canterlot od klęski żywiołowej, księżniczka Celestia zobaczyła, że naprawdę się zreformował. Oczywiście, miał wiele problemów, aby nie ulec pokusie spiskowania przeciwko Equestrii, ale dla spokoju swojej ukochanej panował nad sobą. Nadal jednak spłatał kilka figli przypadkowym kucykom. Cóż, był w końcu Panem Chaosu.
Życie w Equestrii nigdy nie było lepsze, zwłaszcza dla Fluttershy i Discorda. Teraz kiedy wszystkie napięcia między nimi ustały, ich spotkania przebiegały spokojniej. Podczas chwil jakie spędzali osobno on pomagał kucykom z problemami. Załagodził konflikt Rainbow ze Spitfire, która była po prostu zazdrosna o Soarina. Natomiast po tym jak użył swojej magii aby ocalić Equestrię uczyniło to z Fluttershy najdumniejszą klacz na świecie.
Minął rok, kiedy zaproponował ponownie małżeństwo. Zaskoczył ją podczas pikniku. Przed nią pojawiło się znajome pudełeczko, a on wypowiedział znane jej już słowa. Tym razem, była już pewna by powiedzieć "tak". Wyciągnął z pudełka prezent i dał jej pierścień z nadrukiem.
-Dla mojej jedynej Fluttershy... - czytała - ...miłości mojego życia, gwiazdo w moim oku, moja druga połówko. Bez ciebie moje życie jest puste. Ciągle myślę o dniu kiedy mogłem się obudzić i wiedziałem, że jesteś w pobliżu, chociaż myślałem że to tylko sen. Ale nie był. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i mam nadzieję, że ty też możesz to samo powiedzieć o mnie. - zdała sobie sprawę, że obracała pierścionek dookoła, a wiadomość się zmieniała. Popatrzyła na niego zdziwiona
-Chyba nie chcę pytań jakim sposobem to wszystko tam umieściłeś.
-Uwierz mi. - mrugnął do niej - To jest ta krótka wersja!
Miesiąc trwały przygotowania do ślubu, który okazał się nawet większy od tego księżniczki Cadence i Shining Armora. Zasadniczo były wszystkie kucyki z Ponyville oraz wszystkie z Canterlot. Nawet jeżeli znalazły się kucyki, które nie lubiły pana młodego to związki mieszane zawsze przyciągały spore zainteresowanie. Ale skoro przecież ziemskie kucyki, pegazy i jednorożce mogły się ze sobą dogadać, to dlaczego miałby być jakiś problem z nim?
Tego wielkiego dnia, druhny zaczęły pomagać Fluttershy w przygotowaniach. Rarity oczywiście zrobiła sukienki dla nich wszystkich, wliczając w to Znaczkową Ligę, które miały sypać kwiatami. Twilight miała poprowadzić ceremonię.
-Oh, wyglądasz absolutnie fenomenalnie kochanie! - powiedziała Rarity poprawiając ostatnie fałdki na sukience. Kiedy podsunięto ją pod lustro zobaczyła, że nie jest podobna do siebie. Jej sukienka była prosta, ale elegancka. Z welonem ozdobionym różami.
-Rarity. - powiedziała zadowolona - Jest przepiękna!
-Ty jesteś piękna. - zaśmiała się krawcowa - Ja tylko troszeczkę to pokazałam.
-Nigdy nie przypuszczałam, że to ty pierwsza wyjdziesz za mąż Fluttershy. - śmiała się Rainbow
-Tak... - zgodziła się z nią jednorożec - ...myślałam że to będę ja, po tym jak złapałam bukiet na ślubie Cadens, ale.. oh, nieważne. To twój dzień!
-Może ty będziesz kolejna, Rainbow. - zaśmiała się Apple szturchając koleżankę - Soarin może ci się oświadczy, lada dzień!
-Będziemy mieć więc kolejne wesele! - zawołała Pinkie - To może w następnym tygodniu?
-Nawet mnie nie denerwujcie... - mruknęła - ...spotykamy się ze sobą dopiero od roku
-Fluttershy i Discord spotykają się od roku!
-Tak, ale...
-A ty go kochasz, prawda?
-Więc ... ja..
-Wiedziałam! Kochasz go! Kochasz!
-Dobra, dobra. Kocham.
Pinkie podskoczyła z radości
-Kolejne wesele!
-Wstrzymaj się tam, nie zapytał się mnie jeszcze o nic!
Wszystkie kucyki głośno się zaśmiały, poza Scootaloo, która przymierzała sukienkę
-Nie jesteśmy trochę za stare jak na dziewczyny od sypania kwiatów? W każdym razie mamy już nasze znaczki
-Może... - Fluttershy uśmiechnęła się - Ale nie wyobrażam sobie tego bez was
Apple położyła kopyta na jej ramionach
-Jesteśmy naprawdę szczęśliwe, Fluttershy.
-Nawet jeżeli biorę ślub z Discordem?
-Cóż. - Rarity ociągała się - Nie pochwalamy twojego wyboru w stu procentach, ale...
-... ale jesteśmy szczęśliwe, że ty jesteś szczęśliwa - dokończyła Twilight
Wtedy rozeszło się pukanie do drzwi
-Hej! Apple! Jesteś tam? Nagły przypadek!
-Daj chwile - powiedziała Apple podchodząc do drzwi
-Oszalałaś? - pisnęła Rarity - Właśnie się przebieramy!
-Czy za każdym razem muszę to powtarzać? Normalnie nie nosimy ubrań! - kiedy otworzyła drzwi zarumieniła się widząc smoka w garniturze i z wysokim cylindrem na głowie.
-Cieszę się, że jesteś. Mam problem z... - Zamarł w bezruchu kiedy się na nią popatrzył. Wyglądała pięknie bez kapelusza. Była ubrana w złoto-brązową sukienkę, a jej ogon zwisał swobodnie przy nogach. Wyglądała, cóż.. jak dziewczyna. I to bardzo ładna dziewczyna. W pierwszej chwili jej nie poznał.
-Czy wszystko dobrze, Spike? - Potrząsnął głową
-Tak.. Ja.. uh... co miałem powiedzieć?
-Masz jakiś problem?
-A tak! Chodzi o Discorda. On... - pociągnął ją i wyszeptał - ...chyba ma pietra. - nie trzeba było czekać na odpowiedź. Dziewczyna przeprosiła przyjaciółki i obiecała spotkać się z nimi później.
Discord potrzebował najlepszego w swojej roli, ale niestety nie był w stanie tak dobrze nawiązywać znajomości. Dlatego Apple zdecydowała się wziąć na siebie odpowiedzialność świadka. Kiedy ona i Spike weszli do jego pokoju, ten okazał się być pusty. Rozglądali się po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu pana młodego.
-Discord! Pokaż się tutaj! - wołała Apple - Bierzesz ślub za pół godziny! - uniosła głowę do góry i znalazła go. Leżał na suficie. -Złaź stamtąd!
-Zmuś mnie. Mogę tutaj być cały dzień!
-Ale bierzesz ślub!
-Nie! Nie mogę tam wyjść!
-Oh nie, nie możesz. Zawiedziesz Fluttershy!
-Przepraszam, ale będąc szczerym: Nie mogę tego zrobić!
-Ale to ty tego chciałeś!
Po dłuższej kłótni, zleciał koło niej. Potem podszedł do odbicia w lustrze jakie właśnie się pojawiło w pokoju.
-Jak myślisz? Jak zareaguje kiedy ją teraz zostawię? Będzie wolna!
-Jak możesz tak mówić? - Spike się zdenerwował
-Po prostu popatrzcie na mnie! Nie wiem jak, mogę jedynie przypuszczać, ale ja do niej nie pasuje! Jest najpiękniejszym kucykiem jaki żyje na ziemi, a ja jestem tylko paskudnym potworem! Nawet jak już nie jestem zły, to mój wygląd nigdy się nie zmieni
-Ale ty jesteś.. - Apple postanowiła podejść do niego - Teraz słuchaj mnie, partnerze. Może i jesteś nieco .. inny, ale ja nigdy nie widziałam Fluttershy tak szczęśliwej w swoim życiu. Może nie jesteście z tego samego gatunku, ale miłość przybiera różne formy
-Właśnie! - kibicował Spike - Jak ja i... - zatrzymał się, ponieważ chciał powiedzieć imię innego kucyka niż zwykle. Zarumienił się.
-Jak ty i Rarity? - Discord prychnął - Proszę, to nawet nie jest... Ał! - Apple stanęła na jego ogonie. -A to za co?
-Nieważne! - krzyknęła - Chodzi mi o to, że wiem jak miłość wygląda, a nigdy nie widziałam dwóch kucyków czy innych stworzeń, które kochałyby się bardziej niż ty i Fluttershy. Chyba, że się pomyliłam, a ty jej nie kochasz.
-O czym ty mówisz? - zmieszał się - Oczywiście, że ją kocham. Myślisz, że pytałbym się ją o małżeństwo gdybym jej nie kochał? Myślisz, że udaremniłbym swoje plany gdybym jej nie kochał? Pozwól że ci coś powiem AJ. Kocham tego kucyka bardziej niż cokolwiek innego. Słyszałaś? Bardziej niż cokolwiek!
-Więc na co czekamy? - Apple uśmiechnęła się
Discord popatrzył jeszcze raz na swoje lustro i przywołał smoking na siebie
-Uwaga moja kochana! Twój nowy mąż nadciąga! - Dalej mówił już tylko do siebie, aby dodać sobie trochę otuchy - O tak, ty przystojny diable, dasz radę!
-Nie dam rady... - mamrotał pod nosem
-Tylko nie zemdlej. - zaśmiała się Apple stojąc obok niego. Wszyscy byli już na swoich miejscach. Po stronie Panny Młodej stała Rainbow, Rarity oraz Pinkie, a po stronie Pana Młodego Apple, oraz Spike z pierścieniami. Twilight stała po środku otoczona wiankami zrobionymi z róż.
Gości było tak dużo, że wypełnili całą salę. Nie tylko śmietanka Canterlotu, ale tez zwykli mieszkańcy Ponyvile, nie zabrakło także miejsca dla zwierząt Fluttershy. Discord rozpoznał też Zecorę, Big Macka oraz Cheerilee, którzy pobrali się miesiąc wcześniej, oraz kilkoro innych kucyków. Rodziny i przyjaciele całej szóstki zasiadali na krzesełkach wpatrując się w ołtarz. A nawet Cadence i Shining Armor z ich córeczką Flutter Lily.
-Masz cykora? - zapytała cicho Twilight
-Oczywiście, że nie. - odpowiedział pośpiesznie - W zasadzie, to jest tutaj tylko gorąco. Nie myślicie? - zaczął luzować kołnierz koszuli - A co jeżeli się rozmyśliła?
-Nie spóźnia się. - szeptała Rainbow - Ceremonia rozpocznie się za trzy minuty.
-Ale wszyscy już tutaj są. Nie lepiej zacząć już teraz?
-Weź się w garść! - warknęła Apple Jack - Uspokój się, nie stoimy tutaj znowu tak długo.
-Jesteś tego pewna? Wydaje mi się, że zajmuje to całą wieczność! Wiedziałem! To zupełnie jak wtedy kiedy byłem kamieniem!
-Uspokój się powiedziałam!
Zaraz potem ptaki wleciały do pomieszczenia i zaczęły śpiewać. Drzwi się otworzyły, wesoło podskakując szły dziewczęta rozsypując na boki kwiatki. Zaczynał coraz bardziej panikować. "Co ja tutaj robię? Nie powinno mnie tutaj być! Dlaczego jestem tutaj" Wtedy sobie przypomniał dlaczego. Weszła do pomieszczenia pełna gracji i elegancji, wszyscy się jej przyglądali z wielką uwagą. Szła powoli w rytm muzyki, jej długi welon był niesiony przez ptaki. -Jest piękna. - szepnął do siebie.
-Spokojnie! - Apple mruknęła do niego - Poczekaj do nocy poślubnej.
Kiedy podeszła do ołtarza popatrzyła na Discorda. Podziwiał ją, całą ją, jej twarz i jej ubranie. Następnie skierowali się w stronę Twilight.
-Drodzy goście... - zaczęła mówić - ...zebraliśmy się tutaj dzisiaj aby uczcić związek Fluttershy oraz Discorda. Nigdy w historii Equestrii nie było miłości tak silnej jak ta, zwłaszcza w takim nieoczekiwanym wydaniu. Ta para udowodniła, że miłość może istnieć mimo różnic gatunkowych czy charakterologicznych. - zwróciła się do swojej przyjaciółki - Czy ty Fluttershy bierzesz tego... oto pana młodego za swojego kochającego męża, w bólu, chorobie, niedostatku i głodzie, póki was nie rozdzieli śmierć?
Popatrzyła w jego oczy
-Tak.
-A czy ty, Discord, bierzesz sobie Fluttershy za swoją ukochaną żonę w bólu, chorobie, niedostatku i głodzie, póki was śmierć nie rozłączy?
Był tak zapatrzony w nią, że nie usłyszał słów Twilight, kiedy zorientował się, że jego kolej krzyknął - Co? A tak. Tak! Biorę! Z całą stanowczością biorę!
-Mogę poprosić o pierścionki? - Spike przyniósł na poduszce dwa symbole miłości, a Twilight korzystając ze swojej magii uniosła pierścienie. Jeden na złotym łańcuszku powędrował na szyję Fluttershy, drugi zaś znalazł się na serdecznym palcu Discorda - Na mocy nadanej mi. - mówiła dalej - Oświadczam, że jesteście mężem i żoną. Teraz możecie się pocałować...
Nie czekał aż dokończy, wziął swoją żonę i pocałował ją na oczach wszystkich.
-Najlepszy ślub w życiu! - krzyknęła Pinkie na głos kiedy Rainbow wyleciała pośpiesznie przez okno aby uczcić to Ponad Dźwiękowym Boom.
Wesele odbywało się w ogrodzie, jako pierwszą piosenkę zagrano "Jakikolwiek kucyk do miłości" ponieważ Discord uważał, że to jest "ich" piosenka. Razem ze swoją żoną zajęli parkiet
-Zatańczysz? - Soarin poprosił Rainbow
-Jest trochę wolny, nie uważasz?
-Myślałem, że nie boisz się wyzwań.
-Hej! Poczekaj minutę! Mówisz, że nie umiem wolno tańczyć?
-A umiesz? - złapała go za kopyto i pociągnęła na parkiet
Niedaleko, Rarity stała przy krzaku róż, kiedy podszedł do niej książę Blueblood
-Panienko Rarity, zatańczysz?
-Żarty sobie robisz, co? - wywróciła oczami kiedy sobie przypomniała jak ją traktował na Gali sprzed trzech lat
Z kłopotliwej sytuacji ocalił ją Fancy
-Proszę o wybaczenie, wasza wysokość, ale chciałbym porwać tą piękną panią do tańca.
-A porywaj! - powiedziała szybko łapiąc za kopyto swojego wybranka.
Spike oglądał, jak Rarity tańczy z innym. Apple zobaczyła jego smutek i podeszła do niego
-Przykro mi.
-Nieważne. - machnął ręką - Wydaje mi się, że niektóre rzeczy po prostu są niemożliwe do spełnienia.
-Nigdy nie znasz przyszłości. Może zostaną przyjaciółmi?
-A co jeżeli nie?
-Wtedy nic na to nie poradzisz. Ale jeżeli faktycznie kogoś kochasz, będzie cię radowało jego szczęście. - położyła kopyto na jego ramieniu - Ale, jeżeli kiedykolwiek będzie ci brak kogoś obok, wiesz gdzie mnie szukać.
Spike podniósł głowę. Mimo, że znowu nosiła swój kapelusz nie zmieniło to tego uczucia jakie poczuł kiedy zobaczył ją w stroju druhny. Czuł coś zupełnie innego niż do Rarity, a jednocześnie podobnego, to uczucie, które teraz miał do Apple było bogatsze o komfort i poczucie rodzinności. Zaczął przebierać pazurami nerwowo.
-Hej, Apple.. Czy ty... um... chcesz zatańczyć?
Kowbojka nie mogła uwierzyć własnym uszom. Nie trzeba było drugi raz tego powtarzać.
Kiedy piosenka się skończyła, a Flutter nadal stała wtulona w jego klatkę piersiową ich oczom ukazała się znajoma twarz
-Zecora! - krzyknął Discord, Fluttershy poczuła, jak odstawia ją i idzie do zebry
-Moje kochane ptaszki i pomniki, przyszłam wam złożyć gratulacje. - powiedziała
-Wydaje mi się, że jesteśmy ci winni podziękowania - powiedziała Fluttershy
-Co masz na myśli? - Discord był zdziwiony - Przecież nigdy ci nie wspominałem...
-Widzisz.. Zanim zaakceptowałam nasz układ to właśnie ona powiedziała mi, że nie jesteś taki zły jak się wydaje i że będziemy razem szczęśliwi. Zaraz, nigdy nie mówiłeś mi o czym?
-Sam zapytałem się jej o to jak się uszczęśliwić. Wtedy ona powiedziała, abym stworzył dla ciebie ten ogród! Hej, zaraz! - popatrzył się na Zecorę - Ty wiedziałaś jak to się potoczy, prawda?
Zebra głośno się zaśmiała
-Cieszę się, że wasze losy przyniosły sobie wzajemnie tyle ulgi, lecz dlaczego to mnie przypisujecie te zasługi?
-A... ale.. skąd ona? Nawet nie jest jednorożcem! I co to w ogóle był za rym?
-Czy to ważne, mój drogi? - Fluttershy zaśmiała się
-Nie. - otoczył ją ramieniem - Raczej nie.
Pojazd czekał już na nich zaprzężony w sześć kucyków, które natychmiast odesłał Discord tłumacząc się, że dadzą sobie sami radę. Pstryknął w palce, a drzwi same się otworzyły.
-Pozwolisz, moja droga? - pomógł jej wejść do środka
-Prawie zapomniałam! - wystawiła głowę przez okno i rzuciła bukietem kwiatów przez swoje ramie. Aby przyszła panna młoda mogła je złapać
-MÓJ! - wrzasnęła Rarity próbując odepchnąć inne dziewczyny od bukietu. Lecz ten przeleciał nad jej głową i upadł pod kopyta Rainbow.
-O rany! - pisnęła Pinkie - To oznacza, że będziesz kolejna!
-C...Co?! - pegaz nie mogła uwierzyć temu co widzi przed sobą. Soarin śmiał się obok niej
-Wydaje mi się, że do twarzy ci będzie w sukni ślubnej.To mi właśnie o czymś przypomniało, możemy potem trochę pobyć sami i porozmawiać?
Nowożeńcy byli w karocy, wszyscy machali do nich i życzyli im powodzenia. Kiedy odjechali trochę dalej, Discord oparł się wygodnie i otoczył ją ramieniem.
-W końcu sami... - już chciał się do niej bardziej zbliżyć, aby ją pocałować kiedy ktoś rzucił w niego marchewką. To był Angel, królik Fluttershy. Zobaczył, że naprzeciwko nich siedzi on i inne zwierzęta. - Co do... Co one tutaj robią?
-Cóż, powiedziałam im że mogą się z nami przejechać. - wyjaśniła
-Powiedziałaś im, że co?!
-Oczywiście, będą żyły w ogrodzie. Nie będą wchodziły nam w drogę.
-Ale czy muszą z nami jechać? Mogę je teraz przenieść do ogrodu i... - powstrzymała jego pazury nim ten pstryknął nimi
-Proszę? Chciały się z nami przejechać. Nie martw się, kiedy tylko trafimy do domu, będę cała twoja.
-No dobrze! - resztę drogi spędzili w milczeniu. Każdy jego ruch jaki chciał wykonać do Fluttershy budził protest zwierząt, czuł na sobie ich spojrzenie.
-Poślubiłem ją! - wrzasnął na nie - Przywyknijcie do tego! - kiedy w końcu dotarli do zamku, nie tracił czasu na zwierzęta - Już jesteśmy na miejscu. Teraz uciekajcie! - pstryknął palcami i teleportował je do ogrodu.
-Będziesz się musiał nauczyć jak z nimi postępować.
-Tak, tak, później. - popatrzył na nią zadowolony - Ale w tym czasie... - teleportował siebie na zewnątrz i otworzył jej drzwi z pojazdu. Potem podniósł ją i wziął na ręce by delikatnie zanieść ją do zamku. - Domek, słodki domek. - mruknął pod nosem - Mam nadzieję, że się nie zdenerwujesz. Zrobiłem małe przemeblowanie. - Popatrzyła na zamek, którego wcześniejsze czarne mury zostały przemalowane na różowy z dodatkami zielonego i fioletowego.
-Jest znacznie bardziej... kolorowy.
-Tak. - powiedział z dumą - Czarne zamki i inne pseudo straszne rzeczy są nudne. Podoba ci się?
-O tak, bardzo.
-Dobrze, ponieważ tym razem już go nie opuścisz. - zaśmiała się kiedy połaskotał ją w brzuch
-Myślę, że jakoś to zniosę. - Drzwi frontowe się otworzyły automatycznie, a ona nie mogła poznać miejsca. Główny hol przypominał bardziej normalny, lecz różno kolorowe drzwi urozmaicały scenerię.
-A co powiesz o wnętrzu?
-Mniej pokręcony.
-Myślałem, że ci się spodoba... - zaśmiał się - ...poczekaj, aż pokażę ci apartament dla nowożeńców! - Jak za komendą jedne z drzwi otworzyły się, a on wniósł ją po schodach. To co zobaczyła zaskoczyło ją. Wszystko było w serca. Łóżko, poduszki, okno, krzesła, świece. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Jest ... um... bardzo...
-Staroświecki, wiem. Chciałem zrobić z tego jakiś żart, bo czy nie tak wygląda miesiąc miodowy?
-Nie wiem...
-Cóż, jestem zbyt zmęczony aby to wszystko teraz naprawiać. - drzwi się zamknęły za nimi, a na nich widniała karteczka "Nie przeszkadzać". Położył ją na łóżku i zasłonił okna. -Teraz jesteśmy sami... - szepnął i podszedł do niej. Zaczął ją całować. Kiedy po chwili odsunął się aby na nią popatrzeć myślał o jej urodzie. W końcu dostał to czego naprawdę chciał, prawdziwą miłość. To sprawiło, że ta chwila wydawała mu się nawet przyjemniejszą, zwłaszcza gdyby miała go poślubić na siłę. Nigdy nie przypuszczał, że ożeni się, z kucykiem takim jak ona. Kto wie, jaka przyszłość ich czeka? Może pewnego dnia staną się pełną rodziną? Dla niego, brzmiało to jak obietnica zniszczenia Equestrii. W końcu złamał ich kontakt wzrokowy i zaczął przyglądać się jej sukience.
-Coś się dzieje, moja droga? - zapytał się
-Nic... - mruknęła - Ja po prostu... troszeczkę się denerwuję. To wielki krok, wiesz?
-Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy, jeżeli coś ci się nie będzie podobać, po prostu mi powiedz.
Uśmiechnęła się szeroko i pocałowała go delikatnie
-Kocham cię.
-Też cię kocham, moja piękna żono.
Wtedy klasnął, a światło zgasło.
K O N I E C
POPULARNE ILUZJE
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I Autor: Kayla-Na Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I CZĘŚĆ III Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
Autor: Skele-TON of Sin Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
♥ Łaska ♥ Atak Autor: sanspar Tłumaczenie: Yumi Mizuno INNE KOMIKSY INTERAKTYWNE Randka z Sansem Mikołaj Sans Blue na ...
-
ristorr Witam! Jest to alfabetyczny spis AU w języku polskim. Opracowane AU posiadają miniaturkę. Jeżeli masz stworzone swoje włas...
-
Tak jak sądziłam, na Przewodniku i Oplątanych się nie skończyło. Dzisiaj (kilka godzin temu) autorka Klatki z Kości zakazała dalszego tł...
-
Moi kochani! Dzisiaj kolega z grupy na studiach zaproponował mi współpracę, którą oczywiście - przyjęłam. Bo jakże by inaczej. Jednak b...