Każdy z nas skrywa coś w duszy, mroczną tajemnicę
czy przeszłość która nie daje nam spokojnie żyć, zmartwienia i przykre
wspomnienia.
Każdy z nas ma coś, czego wstydzi, z całej siły
stara się ukryci własną tajemnicę, czasami może być kontrowersyjna, czy
dwuznaczna, dylematem osobistym, misterium czy inne synonimy znaczenia „Tajemnica” . mógł bym jeszcze dodać
kilka, bo trochę poczytałem książek typu Hary Potter, Seria niefortunnych
zdarzeń, kilka tomów Wiedźmina (bo Siostra Faustyna moją całą kolekcje spaliła,
bo myślała że to czarna magia itp.) Eragon i kilka opowiastek ze Świata Dysku.
Na pierwszy rzut oka jestem oczytany,
ale nie oceniam książki po okładce - może narratora po opowieści, którą snuje pod
pływem środków nadużywających w postaci alkoholu czy kiepskiego filmu na
YouTube!
Bo jestem głupi jak buty i wciąż nie odróżniam czasownika
od mianownika oraz kiedy się ich używa w zdaniu - nie, nie, nie chodzi mi o czas
prezent Continius itp. Chodzi mi o gramatykę własnego języka ojczystego.
Czasami zastanawiam się czy poprawnie mówię słowo: Włącza - włoncza czy włanczać. Wróćmy do meritum, bo poruszyłem
problem ze słowem Tajemnica, sekrecik który ściska nasze serca itp.
Każdy z nas
ma tak ma, coś mam na sumieniu, coś ukrywa , że boimy się wyjawić - bo ma
wrażenie że świat nas nie akceptuje, kim jesteśmy i co ukrywam przed nimi.
Tak jak Robert, który ostatnio w Empiku ukradł
długopis, bo wstydził się że nie ma takich fajnych rzeczy, jak jego koledzy w
klasie oraz że jest z domu dziecka, albo jak Eliza, która boi się opowiedzieć,
co się wydarzyło w jej rodzinnym domu i zawszę jak słyszy, że jej ojciec ma przyjść w odwiedziny drze się:
„ Błagam cię, Nie bądź DELIKATNA, LITUJ SIĘ OJCIEC, Ja Nie chcę tego! Twej
delikatności”, ewentualnie Jarek, który
zamknął się przed światem i ukrywa się przed innymi, bo nie uznaje swego ciała
i nie wie, czy naprawdę jest chłopcem a może być dziewczynką, Julka, która ostatnio
ma problem z własnym ciałem i nie potrafi zrozumieć zmian, które odbywają w jej ciele ,a strach nie
pozwala na szczerą rozmowę z dorosłym, i rodzynek na torcie - Józek, chłopak który jest czuły i
mniej męski zastanawia się, czy jest homoseksualistą?- wciąż nie wiem co to znaczy,
ale z obserwacji sióstr doszedłem do konkluzji, że jest coś złego.
Jak widać wszyscy coś mamy na sumieniu, mamy sekrety
mniejsze i większe, tajemnice tak wielkie i mroczne, że nie chcemy ich wyjawić.
Jednocześnie przez te takie nasze tajemnice i obawy
, jesteśmy postrzegani przez naszych opiekunów, władzę aktualną jako nie
dopasowani do Standarów życia
społecznego lub nienormalni. To zależ jak wy, czytelnicy to odbieracie.
Możliwe, że przez ten wstęp wyjawiłem sekrety kilku
dzieciaków z sierocińca, powinienem powiedzieć kolegom, ale nie nawiązałem z
nimi żadnego kontaktu emocjonalnego, żeby ich tak nazwać.
Nie martwcie się, i tak nie macie szansy się z nimi spotkać,
ani poznać. Jakby nie patrzeć, i tak nie żyję. Jednak moja podświadomość
próbuje wam opowiedzieć, jak wpadłem w to gówno- no wiem, moja mieszana narracja
namieszała, powodując że nie wiecie czy mówię w czasie przeszłym czy teraźniejszym!
Jestem idiotą i nieukiem , potwierdzają to moje
oceny ze świadectwa, możliwe że wam to mówiłem.
W rekompensacie wyjawię swój sekret, i tak od momentu,
jak powiedziałem że skrywam wstydliwą tajemnicę , to na pewno rozpaliłem waszą
wyobraźnie. Na pewno w waszych umysłach padły pytania:
Jak ma na imię?
Czy lubi brukselkę?
Czy naprawdę jest tak głupi?
Jak można mieć tak niską samoocenę?
Dlaczego ten gnom zjadł ostanie moje ciastko?!
Dlaczego ukrywa swoje oczy?
Aż tak nie dobra jest ta wątróbka !?
W sprawie tego gnoma to nie wiem, to wy słuchacie mojej opowieść i nie wiem co
się dzieje tam, gdzie słuchacie. Może słuchacie mnie w metrze,
autobusie, aucie czy parku, lesie, łazience - co było dziwne? Ewentualnie przed
komputerem czy w łóżku, możliwe, że skurczybyk ma jakieś zboczenia na tle
seksualnym i chce was z molestować, ale
zaspokoił się ciasteczkiem, który
dostaliście od kogoś. Przynajmniej miło mi jest, że ktoś chce mnie wysłuchać!
Na pewno powiem, że Brukselkę uwielbiam, ale gorzej z Brokułami i Kalafiorem,
blee jest ohydne, nawet jak zalejesz to sosem serowym blee, a wątróbka… zalicza
się do kategorii „WTF koszmarów sennych”, to powinno być zakazane w
konstytucji! Do pozostałych pytani , sami możecie odpowiedzieć po ponownym
wysłuchaniu mej historii. Co do imienia, wolał bym nie rozmawiać, wystarczające
że padło moje nazwisko- nikomu nie życzę takiego nazwiska!
Czas wyjawić sekrety, jest trochę wspólnego z moimi
oczami, ale ta tajemnica jest związana z inną sprawą.
Dobra - już czas powiedzieć, dosyć przeciągania itp.
Na pewno pamiętacie, że wspomniałem, że wiem dużo o
wymyślonej przyjaciółce Sary , tak chodzi mi o Blueberry, wtedy jak byliśmy w
autokarze… tak jak się pochwaliła mrocznym planem z udziałem noża, podrzuceniem
dowodów pod sejm, słuchaniem audiobooka Chodakowskiej i lodami, które niby ta przyjaciółka jej podrzuciła pomyśl, to
dokładnie ten moment, w którym porównałem ją do TimiegoTurnera. Dobra,
powiem z Prosto z MOSTU.
Od kiedy zacząłem mówić, próbować czytać, możliwe że
miałem to od dnia narodzin itp. Widzę rzeczy,
które nie powinienem widzieć, dziwne postaci! Tak, widzie dziwne postaci! I nie
mówię o duchach - nawet bym bardzo
chciał! Nie, nie, nie, bardziej bym powiedział, że o potworach z rogami i itp.
Nawet teraz je widzę, nawet mogę powiedzieć, że im bliżej jesteśmy tej góry
Mt..Ebbot, wyraźniej widzę! Ha , nawet mogę powiedzieć, że widzę skrzydła
nietoperzy ,a mi się nawet czasami wydaje, że wokół pana Antoniego widzę anielskie pióra
czy aurę.
Okey, okey, bierzecie mnie za wariata! Ale ja
naprawdę je widzę! Nawet teraz, jak idziemy w wzdłuży drogi, na tej pięknej leśnej
drodze widzę te postaci!, może nie tak dokładnie, żeby zobaczy ich twarze itp.
Ale je widzę, zawsze je widziałem!
Zawsze te postacie chodzą obok człowieka, tak jak
Blueberry, taka mała dziewczynka jak Sara, czasami ją widziałem z bujną fryzurą
i tasakiem, a raz widziałem ją w zbroi i rogami ,takim sweeetaśnymi jak by
powiedział Fanki Anime, a raz słodko uśmiechającą się do świata z skrzydełkami. Nawet teraz lepiej
ją widzę! Ma takie słodkie niebieskie wstążeczki na włosach, słodką Bandamę czy
tam chustę , i pierwszy raz widzę jej te iskierki w kształcie gwiazdek - Sara
miała racje: są śliczne… będę rzygać od
słodkość! Dobrze, że nie jest ubrana na różowo jak Hello Kitty. Pozostałe
potwory nie są takie śliczne!
Najgorsze w tym wszystkim jest, że te stwory chcą ze
mną komunikować się, zwłaszcza Czarodziej Wstydu!
- Mam na imię CZARODZIEJ WSTYDZIOCH!!!!
Nie ważne DEKLU!, ważne, że to on jako pierwszy się odezwał i jak na ironię z
nami jest, tylko że teraz uczepił się Aleksandra. Przez pierwszy okres mego
życia jako pseudo nastolatka czyli od roku, przychodził do mnie i próbował wzbudzić
we mnie wielki wstyd i niezręczność, potem z wyjawił mi, że od zawszę ze mną
był i widział jakie mam nieszczęścia itp. Ale od dwunastego roku życia, kiedy
już chłopcy w moim wieku zaczynają dojrzewać, widzimy Hormonalne potwory
oraz jego. W moim przypadku na odwrót. Wyjawił mi, że te potwory, które chodzą
obok starszaków to Hormonalne Potwory- nie wiem, jak dokładnie wam je opisać,
ale mają jak nogi u kóz, wielkie usta i oczy oraz taki słodki ogonek. Męski
przedstawiciel taki ma na środku chudy
róg. Wiecznie podrzuca jakieś dziwne aluzje, za to hormonalna potworzy ca ma
tak bujne włosy, że mogłaby nimi zabić człowieka, mam wrażenie że te włosy mają
własne życie, ale trzeba przyznać że niezła z niej laska, bodajże ma na imię Connie,
bo kręci się koło Joanny. O wilku mowa, właśnie taki potwór teraz to leci spadochronem i coś tam krzyczy
że „Uwaga! ja lecę na tą laskę, stwór na lotni! Ja JEBIE” i wpierdzielił się w krzaki. Co dziwne, ten
Potwór chyba Moris czy Morgan Fremen, pojawił w momencie jak Siostra Klaudia wylała
całą wodę na biała bluzeczkę odsłaniając jej biust jeszcze bardziej, najciekawsze jest to, że po pojawieniu tego
potwora hormonalnego Marcin od razu poleciał w krzaki? No i bym zapomniał o Freekozoice- tak, tym
kolesiu z niebieską mordą i czarnymi włosami oraz Spandexie na dupie. Jak zawsze udaje, że
leci, wydając odgłosy typu ‘siuuuuuuuuuu” - ciekawe jaką heroinę brał Spielberg,
jak tworzył tą postać oraz Animaniaków?
Nie mam siły, żeby opisywać te tworzenia, wszystkie
są kolorowe, wyjęte z kreskówek i koszmarów oraz wyobraźni szaleńców z psychiatryka.
Jak teraz myślę i widzę po tym wspomnieniu - niektóre te stworzenia są podobne
do Toriel! Też maja skrzydła i rogi, i jeszcze są złośliwe, a niektóre chcą
zrobić krzywdę, ewentualnie wcisnąć najnowszy numer „Kawaii”-
nie wiem co w tym magazynie jest
ciekawe? Jak byłem mały, myślałem że są
prawdziwe, machałem i chciałem rozmawiać. To zawsze był zaskoczenie, niektóre
chciały mnie przekonać do czegoś złego, Taka sama relacja jak z Sarą i
Blueberry! Ale ja się nie dawałem, bo zawsze Rafael mnie przyłapywał i mówił, żebym na nie nie reagował, że są naszym
wymysłem - ale i tak wiedziałem, że tylko my dwoje ich widzimy. Bo zawszę, jak
mnie ratował, to pokazywał tym stworom środkowy palec lub język, a one reagowały! Zawsze powtarzał, żebym, broń Boże nikomu nie
mówił, że je widzę, żebym - nie ważne co działo -nie reagował, nie zagadywał ,
cokolwiek bym robił! Mam udawać że ich
nie ma! Nikomu nie mówiłem, nawet Loli
czy Nauczycielce Kasi, która jako jedna się
mną opiekowała. Dlatego nie wiem jakim cudem Siostra Faustyna wiedziała, że coś
widzę…. Nigdy jej nie mówiłem, że miałem wymyślonych przyjaciół, a bym bardzo
chciał mieć przyjaciół, takich jak
„Wymyśleni Przyjaciele pani Foster”. Nawet teraz Blueberry próbuje
zwrócić uwagę, ale ignoruję, wolę obejrzeć obławę policyjną w wykonaniu ślimaków. Wiecie, ale
to już drugi raz mam, że jak wspominam te
wspomnienia, mam nieodparte wrażenie, że coś jest nie tak! W tej chwili
Blueberry, w tym momencie, tej sekundzie tej opowieść szeptała do Sary, potem
machała do mnie, a pod koniec chciała coś złego zrobić, ale nie zrobiła ! To
jest dziwne, bo w pewnym momencie pan Anton spojrzał na Sarę, nie! Wygląda że
patrzy na Sarę, bo naprawdę jego karcący
wzrok skierował na Blueberry, ona tylko
złożyła po sobie spiczaste uszy i
przestała!!
Dziwne, nie sądzicie?!
Szliśmy przez całą drogę, przez całe dwie godziny,
dzieciaki i nastolatki próbują za śpiewać nieudolnie Bogurodzicę, brzmi jak
umierający Wieloryb błagający o pomoc na wybrzeżu Kaliworni. W tym samy czasie
siostra Ewa kręciła się wokół dzieciaków jak Woody Woodpecker
na energetykach, siostra Grażyna to rozmawiała z siostrą na tematy starego testamentu.
Wszyscy byli czymś zajęci! Nawet ja!
Różne stwory i potwory, które były pośród nas , starały się na siebie zwrócić
uwagę, bo jestem, albo byłem, jednym który je widział. Dla niech to była
idealna sytuacja żeby o coś mnie zapytać. Jak wcześniej mówiłem - ignorowałem
je, tak samo jak całe wycie oraz mocniejsze szarpnięcia od strony Sióstr
Faustyn. Wyglądało tak, że ja byłem
zajęty, zapatrzony w górski horyzont, tak naprawdę to w wyobraźni w historię z pościgiem za szalonym ślimaczym
porywaczem. Chcecie usłyszeć co sobie wyobraziłem?
Już wam mówię! Szalony ślimak, pod wpływem dużego
stresu z powodu pracy na Poczcie, oszalał jak dowiedział się, że jego
narzeczona Jessika zdradziła go z Pasikonikiem Sebą. Ślimak Heniek, bo tak go
nazwałem, zdenerwował, spakował swoje zabawki i wyszedł z piaskownic, znaczy ze
skorupki. Po dłuższym czasie zrozumiał, że nie warto legalnie pracować jak
uczciwy ślimak. Dlatego postanowił, że
obrobi okoliczny rośliny Bank. Dlatego doszło do obławy, jednocześnie do
porwania adoptowanej córki prezydenta Biedronia, tak przy okazji.
Podoba wam
się moja opowieść?
No dobra, musimy wrócić do Fabuły, nie takiej, jakie
oferują japońscy fani… ciekawe co miał na myśli Jurek, kiedy mówił o Konteście
„Fa, Fa,Fabuły” kiedy w szkolnym anime, gdzie była scena z plażą lub gorącymi źródłami?
Minęła tak godzinka i doszliśmy na miejsce, pod
warunkiem, że nazwiemy że to miejsce tym,
gdzie się kierowaliśmy. Bo Sami nie wiemy, gdzie dokładnie mieliśmy iść.
Przed nam stał wielki Bilbord z Napisem „Sala
Samobójców”.. . chwila chodziło o mi Szyldy, a nie ten bilbord który widzę
teraz, ale przynajmniej nie było następnej reklamy Restauracji Joe’go.
Na szyldzie było lub jest napisane „Góra Samobójców
„Mt. Ebott”, wszystkich to zaskoczyło że istnieje taka góra, ja zastanawiałem się, czemu
oni nie wiedzieli, czyli nie jestem głupi z Geografii.
Nagle z górki i Pietruchy wyskoczył mały
człowieczek, nie, nie, nie, żaden krasnoludek czy karłowaty aktor z „Gry o Tron”! No trochę podobny ale nie
krasnoludek z bajki braci Grimm. Owa tajemnicza postać uśmiechała do nas i
radośnie odezwała.
-Witam na
wykopaliskach na górze Mt. Ebbot!
-A na bilbordzie jest napisane że „góra Samobójców”
– powiedziała Siostra Ewa, która jako pierwsza wyszła z transu, poważnie, jak
ten koleś wyskoczył, to nas zaskoczył i zatkało nas.
- No tak, bo wcześniej była to melina ćpunów i
małolatów, które cięły kiedyś mydełkiem
Fa w płynie w rytmie muzyki „Ich troje”. Mieliśmy nadzieje, że będzie to idealna kryjówka na karter narkotykowy.
Ale odkryliśmy tutaj idealne miejsce do
nagrywania filmów porno, ale później znowu się okazało że nawet do tego się nie nadaje.
- To skąd wzięliście kasę na ten bilbord?- zapytała Siostra Klaudia
- A poszliśmy z wnioskiem do urzędu, niby o Dotacje
Unii Europejskiej na kopalnie węgla , ale jak zaczęliśmy kopać , to odkryliśmy
że tutaj są jakieś śladowe oznaki jakiegoś kultu średniowiecznego. To tak
zostało.
- Ale chwila, na dole w pierwszym bilbordzie było
napisane, zacytuję, „Witamy w Parku
Mt.Ebbot!”
Jestem ciekawy gdzie to widziała, bo ja widziałem „ Sala Samobójców”.
- No tak, bo Unia Europejska na początku nie chciała
dać na kopalnie, i powiedzieliśmy że mamy śladowe oznaki kultu
Średniowiecznego, to więc wmówiliśmy Urzędasowi, że to wykopaliska, i sami się
jeszcze w kręciliśmy w te kłamstwo, to spowodowało sami powiedzieliśmy że to Park rozrywki.
-Czyli, co naprawdę tutaj jest?- zapytała Siostra Faustyna
- Sami nie wiemy! Jedno wiem, że to atrakcja
Turystyczna
-To nie ma sensu!
- A coś miało sens w tym państwie?
- Niby tak - odpowiedziała nieśmiało siostra Ewa.
- Ma tyle samo sensu , jak pani Zalewska i jej
program edukacji albo karta LGBT, którą
tak propaguje ten cały Trzaskowski , Siostro Ewo, normalnie zgroza!-
powiedziała sarkastycznie Grażyna
Przez kilka minut była martwa i zimna cisza, ciężko
to opisać, bo powinna być „ głucha cisza i takie tam” ale tutaj to trochę
inaczej… też nie ogarniam sytuacji a przecież to moje wspomnienia.
- Więc kto chce zwiedzić!- powiedział radośnie facet.
- A co mam zwiedzać, jak sam nie wiesz co!?
- Przecież mówiłem!
Nic ująć, nic dodać , nie ma jak skomentować.
Dam moje całe kieszonkowe, czyli 5 złotych brutto
na miesiąc, że każdy z was wyobraził sobie „mega Facepalma” z Rodu „Nagiej
Broni”.
No wiecie, tego kolesia z siwymi włosami, kolesia co gra jakiegoś Detektywa i jego
czarnoskórego partnera co, tak samo jak ja, ma dziwne przypadki itp.
- Przynajmniej proszę pokazać, gdzie możemy
zadzwonić?
- A co, nie macie komórek?- zapytał się facet.
Zapomniałem wam powiedzieć, że zakaz używania
komórek dotyczy też sióstr zakonnych, znaczy wszystkie siostry, prócz Klaudii, nie używają go, ale i też komórki
starej daty pięknie palił wraz Iphonami, które dostaliśmy od fundacji. Też to chyba
wspominałem.
Co efektem jest, że nikt nie ma smartfona , a siostra Klaudia
ukrywa komórkę jak się da, używa jej poza sierocińcem… tak, też nie miała przy
sobie.
Taka ironia, mam wypadek, a żaden z opiekunów nie posiada głupiego telefonu!
Wszystkie opiekunki spojrzały z nadzieją na pana
Antoniego, ale widząc jego minę, chyba
też nie ma.
- Przykro mi mój telefon się rozładował. - odpowiedział
Antonio.
No i znowu się myliłem, posiadał komórkę, ale jak sami przeczytaliście lub
usłyszeliście, jego sprzęt zdechł.
- Czy możemy skorzystać
z telefonu?- zapytała siostra Grażyna.
- Spoko, od razu może pokażę wam naszą atrakcje
turystyczną, oraz nasze sklepiki.
-Tak, tylko szkoda, że nie wiem, czym jest ta wasza
atrakcja turystyczna.- zamotała pod nosem siostra Ewa .ale nasz tajemniczy pan
z ignorował lub nie usłyszał.
Tak się stał naszym przewodnikiem.
Nasz tajemniczy przewodnik uśmiechnął się do nas i
głośno powiedział- słuchajcie moi drodzy, poproszę o wasze smart fony! Na
terenie naszej góry jest zabronione ich używanie po ostatnim incydencie.
- Przecież mówiliśmy wyraźnie i głośno że nie mamy telefonów.
Nagle z grup dzieciaków wyskoczyła mała Ania - Proszę pana czy mogę o coś zapytać?
- Oczywiście! Pytaj!
- No więc, ano, co pan miał na myśli „ Po ostatnim
incydencie”?
- Ano, ostatnio mieliśmy turystów z Japonii, i jeden
z miał wypadek kiedy gra jakaś grę, chyba Pokemon Go. Jak dobrze pamiętam , jak ostatnio go widziałem to chyba
krzyczał coś w tym stylu: „HEJ Shirōwa, konoōkinakakō de sanpoga mi
rarerudeshouPikachuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuaaaaaaaaaaa
” kiedy wpadł do jednych z dziur w jaskini. Do dzisiaj chłopaczka nie
widziałem.
- Nie wiem, co jest bardziej przerażające, to że on
tak spokojnie opowiada tą historię, czy fakt że tak pięknie mówi po japońsku -
powiedział pan Antonio do siostry
Klaudii.
- Nie tylko was to przeraża- odpowiedziała siostra
Ewa.
- Ach, szkoda że nie widzieliście fanów „Batman GO”!
Oni to cały czas chodzą z smartfonami i przeklinają, że nie mogą wytropić
przestępców. HA co za debile! Nie widzą, że ta aplikacja działa tylko Gotham
City.- a potem zaczął rechotać jak debil.
- Dobrze wiedzieć, że istnieje taka aplikacja-
powiedziała siostra Ewa z sarkazmem i zimnem w głosie.
- Zwłaszcza, że tutaj miała być melina narkotykowa –
wyszeptała Grażyna.
-Co raz bardziej zaczynam się zastanawiać, czy to
był dobry pomysł, żeby dzisiaj gdziekolwiek wyjeżdżać na wycieczkę!- wymamrotał
nasz seksowny Antonio.
-Myślałem, że
Gotham City to wymyślone miasto …- odezwał się z tłumu jakiś dzieciak, nie
umiem wam powiedzieć, kto. Ale wszystkie dzieciaki zaczęły między sobą
dyskutować nad tą sytuacje oraz czy faktycznie istnieje takie miasto w USA.
- Jak miło wiedzieć, że wasza atrakcja turystyczna
jest tak oblegana przez tyle młodych ludzi - powiedziała naiwnie siostra
Faustyna, a potem spojrzała na nas z taką Miną, że wiedziałem MAM PRZESRANE,
tylko nie wiem jak i za co!
Potem mnie złapała za ramię, i mocno przytuliła
jedną ręką, że poczułem że nie używa dezodorantów i aspirantów…. Dziękujemy ci tabletko, która powinnaś blokować poty, a tak naprawdę jesteś placebo. DZIĘKUJENY
BARDZO!
- Kochani, idziemy za tym miłym oraz podejrzanym panem, który możliwe - ale nie mówię tego
głośno - jest seryjnym gwałcicielem oraz
mordercą, fetyszem na małe dzieci. Bardzo się cieszę, że tego pana spotkałyśmy,
możliwe że nam użyczy stacjonarnego telefonu lub pokaże przy okazji jak będziemy
zwiedzać, gdzie stoi Budka
telefoniczna.- a potem zaklaskała jak niewinne dziecko.
-Czego? – zapytał
facet. Tak szczerze to mnie zaskoczył, bo takie pytanie to powinno zadać
moje pokolenie. Ale widocznie dzieciarnia zignorowała, uznając to za nowe słowo
w slangu. Ja wiem, co to jest budka telefoniczna, bo byłem kilka raz w niej
zamknięty. Ale nigdy nie widziałem tam telefonu ze starych filmów, które stare
pokolenia komentował w stylu „ Heniek, Pamiętasz jak było za komuny!? Było o
wiele lepiej niż teraz!”.
-Kochane dzieci idziemy za panem, i pamiętajcie! Że
tajemniczy pan lub pani wam zaproponuje
zwiedzanie podejrzanych miejsc, bez
naszej wiedzy, po to żeby pokazać małe kotki - jest w porządku! Przecież nie ma
złych obywateli, nie licząc Feministek, Gejów i Żydów oraz czarnych i chińczyków!
To jest NORMALNE! Więc idziemy po kolei - a potem mnie zaciągnęła dalej.
-ŻE JAK K**&A! JA NIE WYTRZYMAM! ZARAZ JĄ
ZABIJE- krzyknęła ze złości Klaudia i miała nawet zaatakować. Ale na szczęcie
lub pechowo, została złapana przez pozostałe siostry.
Powinienem wam opowiedzieć jak wyglądało 10 minut marszu
, ale nie warto opisywać jak Siostra Klaudia próbowała zabić Faustynę. Itp. Doszliśmy nawet do sklepików . Ba, nawet
mi się nie chce mówić, że jakąś odpaliła
nasze kochana banda Grubego.
No dobra, widzę wasze zaciekawione miny, chyba….
Nawet nie wiem, kim do kurwy nędzy jesteście!?
Mam nadziej,e że jesteście z opieki społecznej! Bo
jest szansa że uratujecie dzieciaki z sierocińca!
Gorzej będzie, jak się okaże, że jesteście szalonymi
fanami, którzy mają jakieś brudne myśli….
No to już wam skracam przygodę Bandy Grubego.
Po tym jak doszliśmy do wejścia tej naszej niby
atrakcji turystyczne , Siostry pozwolił nam polatać i pokupować pamiątki.
Hmm, trochę ciężko, biorąc pod uwagę, że każdy z nas
dostaje kieszonkowe wartość 5 złotych, a ceny w sklepie był od 15 złotych w górę.
Oczywiście, wszyscy się gapili na te rzeczy, marząc,
że może kiedyś to kupimy, lub planowali zebrać wszystkie pieniądze z grupy i
kupić jedną dużą rzeczy. Co ta dyskusja spowodowała, małą wojnę między
Starszakami a Maluchami. Ja miałem w nosie, bo nic mi się nie podobało. Ale
obserwowałem chłopaków.
Panowie debile poszli do pani ekspedientki i
wyskoczyli z tekstem „Pokaż mi swoje towary”! Widząc po minie tej pracownicy, że
nie raz słyszała te teksty i pokazała środkowy palec.
Oczywiście dekle dalej się bawili, i zdenerwowali
laskę tak bardzo, że dostali patelnią po łbie. Jak widać Roszpunka była by
dumna.
Ale przynajmniej to
było spokojniejsze wygłupy. Ostatni razem, jak poszliśmy na Taras Pałacu
Kultury, to chłopaki wpadli na pomysł,
że będą udawać jakiś bohaterów z komiksu, który- eeecchh - genialnie nazwali
zabawę. „Rzucamy w niego Kirishimą”!
A że nie mieli jakiegoś Kirishmę lub Kanariego…. Zgadnijcie kto zajął jego miejsce ..
Teraz pomyliliście co na to ochrona? Tutaj nie było
lepiej, bo Siostra Faustyna krzyczała z okna najwyższego piętra PKiN wykrzykując
„Rozwalcie propagandę Stalinowską!!”
W ten sposób ta kobieta wkurwiła rdzennych
Warszawiaków …czyli jakieś 15% mieszkańców Warszawy.
Co dla mnie jest dziwne, bo przez całą moją
edukację, uczono że powinniśmy pamięć o przodkach itp. I uczyć się na ich
błędach. Czyli jak byśmy wymazali z karty Polskiej Historii okres Komuny, to
byśmy wymazali kilku pokoleniom ich życie ?
Wracając do wydarzeń..
Następnie, ekspedientka nas wykopała, bo miała nas
dość. No to zwyczajem każdej dziecięcej grupy, zrobiliśmy to, co
każda grupa robi…… rozbiegliśmy się po całym placu. Siostry za dzieciakami
biegały, a ja szukałem Sary ewentualnie jakieś kryjówki.
Jak bywa w życiu , nie udało mi się znaleźć ani
bezpiecznego miejsca, ani Sary.
Zostałem złapany przez Siostrę Faustynę i
zaciągnięty do reszty Barchów.
Czas zmienić narrację, bo ja już nie mam siły…
A to czarodziej wstydzioch/wstydu
To wkurwiony
leprechaun , nie chwila to Meliodas XD
za dużo The Seven Deadly Schmucks (The Seven Deadly SinsAbridged) oglądam.