14 lipca 2016

13 lipca 2016

11 lipca 2016

Zootopia: Love always finds a way - Lisia łapa - Rozdział II część II

#zwierzogród #fanfiction #romance #romans
autor obrazka: Ruffu

Co to jest opowiadanie interaktywne?

Jest to opowiadanie w którym czytelnik ma wpływ na fabułę. Przez to nie wiadomo gdzie nas historia zaprowadzi. Nie wiecie tego Wy, nie wiem tego ja - jako narrator i autor. Pod koniec każdego rozdziału zostawiam Wam wolną rękę. Nad blogiem przez tydzień jest widoczna ankieta z możliwymi wyborami - postaci, albo przyczyn losowych jakie mają wpłynąć na życie i decyzje bohaterów opowiadania. Potem wcielam w życie opcję, która po tygodniu ma najwięcej głosów - opisując tym samym dalsze losy bohaterów. Opowiadanie interaktywne to połączenie sił narratora oraz czytelnika. 
Wspólnie tworzymy wspaniałą historię!


░▒▓█▓▒░

Spis treści:
0 |1 | | 2.2 (obecnie czytany) | 2.3 | 

░▒▓█▓▒░


Judy nie wiedziała co ma zrobić, patrzyła z bezpiecznej odległości jak jej towarzysze powoli zbliżając się do brei z gotującą się wodą. Popatrzyła na swój odbiornik. Nie, wzywanie posiłków w tym momencie zdawało się jej zbyt ryzykowne, znowu wiedziała też, że bez jej pomocy Nick i Fin mogą pożegnać się z życiem. Króliczy instynkt, z którym walczyła - nakazywał jej uciekać. Westchnęła cichutku i przymknęła oczy szukając jakiejś innej drogi rozwiązania. W sumie, mogłaby zaatakować, spróbować pokonać wielbłąda i tajemniczą zamaskowaną postać. Lecz... 
W momencie, kiedy się tak zastanawiała usłyszała dźwięk dzwonka w telefonie. Zamaskowana postać popatrzyła na ekran i szturchnęła wielbłąda. 
- Najwyraźniej będę was musiał zostawić, a szkoda. Chciałem popatrzyć na waszą śmierć - wzruszył ramionami i podążył za towarzyszem w kierunku wyjścia. Nick i Finn nie pozostali jednak bez świadków. Judy miała do załatwienia jeszcze dwa inne wielbłądy stojące pod drzwiami, którymi wyszedł ich szef. Całe szczęście, zabrała ze sobą pistolet ze strzałkami usypiającymi, niestety został jej tylko jeden nabój, a czasu było mało. 
Zakradła się więc najbliżej jak się da i strzeliła do pierwszego trafiając go w kark, zwierze ledwo co poczuło nieprzyjemne ukłucie, by zaraz potem paść z impetem na ziemię. Jego towarzysz zaskoczony tym co się stało nie zdążył uniknąć ataku Judy i po chwili również padł nieprzytomny przez mocny kopniak króliczek łapki. 
- Karota! - Nick był wyraźnie zaskoczony - Szybko, zabierz nas stąd!
- Gdzie jest jakiś wyłącznik, wajcha, cokolwiek?! - Judy myślała, że najgorsze było już za nią, przeliczyła się, obezwładnienie przeciwników okazało się pryszczem w porównaniu z tym co miało teraz nastąpić. Finn i Nick zaczęli się szarpać wprawiając linę na której wisieli w niemiłe wahanie. Judy natomiast dostrzegła jakiś wielki, czerwony przycisk.
- Dlaczego to zawsze muszą być czerwone przyciski? - mruknęła do siebie i nacisnęła go. Maszyna jednak się nie zatrzymała, co więcej wszelkie hamulce zwalniające puściły i dwa lisy zaczęły spadać do bali. W odruchu bezsilności i strachu Judy zasłoniła oczy łapami. 
~*~
- Tak jest. - mówił wielbłąd Ahmed do słuchawki telefonu - Dostarczę panu partię z samego rana. Tak, dotarł do nas nowy klej. Tak. Wszystko jest pod kontrolą.... - po czole płynęły mu niewielkie stróżki potu, które otarła mu postać w kasku. Kiedy ten odłożył słuchawkę podniósł wzrok na swojego towarzysza. 
- Zastanawiasz się pewnie, dlaczego nie powiedziałem mu o policji? Co? Jeżeli dowiedziałby się, że gliny nas wywęszyły... 
- Chodź za mną - mruknęła postać i zaprowadziła wielbłąda za budynek do swojego motoru. Wyciągnęła z plecaka niewielką skrzyneczkę, którą podała wielbłądowi. 
- Nigdy nie byłaś zbyt rozmowna, co? Od kogo to i co to? - wiadomo, zwierz był podejrzliwy, zwłaszcza, że siedział od lat w takim interesie. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, nie pozostało nic innego jak odczepić haczyki znajdujące się na przodzie małej skrzyneczki i zobaczyć zawartość. To co jednak w środku zobaczył przerosło jego najśmielsze oczekiwania. W środku była strzykawka z dobrze mu znanym różowym płynem. - T-ty chyba.... skąd... dlaczego? A-ale ja... - poczuł jak nogi się uginają pod ciężarem jego ciała. 
- On dobrze wie co się dzieje... 
- Powiedziałaś mu?!
- Tak. W przeciwieństwie do ciebie jestem uczciwym pracownikiem. Wiesz co masz zrobić. 
Wielbłąd nie powiedział nic, patrzył przerażony na igłę
- A może, sama mam ci pomóc?
~*~
Nick podniósł się z ziemi o własnych siłach. Popatrzył do góry, niewiele brakowało. Gdyby nie rozbujał się wtedy z Finnem, byliby najprawdopodobniej w środku tej wielkiej bali. Przeniósł wzrok na skuloną za konsolą Judy zasłaniającą uszy i zaciskającą z całej siły oczy. Dla niej na chwilę czas się zatrzymał, a Nick postanowił wykorzystać ten moment na wycięcie jej świetnego kawału. No, może nie do końca tak świetnego. 
- Plusk! - zawołał najgłośniej jak umiał, królik pisnął, by zaraz potem zakryć sobie łapkami usta. Ten hałas mógł zwrócić na nich uwagę wielbłądów. Nikt jednak do nich nie przyszedł. Fin podniósł się z ziemi i otrzepał. Jako najmniejszy postanowił zaryzykować i uchylić drzwi. Nikogo jednak na korytarzu nie zastał. 
- To jest naprawdę dziwne... - mruknęła Judy wyglądając zaraz za Finkiem. 
- Nie ma tutaj kamer? - Rzucił Nick patrząc do góry. Na korytarzu faktycznie były kamery, jednak diody nie świeciły się. Zmarszczył brwi - Coś mi tu bardzo mocno śmierdzi... 
Postanowili ruszyć przed siebie, cicho i ostrożnie. Dopiero jak doszli do innego pomieszczenia stanęli przerażeni. Wszystkie wielbłądy jakie znajdowały się w środku były pod wpływem narkotyków. Jedne się śmiały, inne gadały do ścian, jeszcze inne lizały własne kopyta. 
- Ale... jak to? - Królik był wyraźnie zdziwiony. Nie mogła ich tak po prostu zostawić, z drugiej strony, trzeba było złapać ich szefa. 
- Ja ich przypilnuję, zawołajcie tylko posiłki. Dobra? - odezwał się fenek. Nick przytaknął i wyciągnął z kieszeni spodni komunikator. Po wezwaniu udał się z panną Hopps w dalsze poszukiwanie. I chociaż po jakimś czasie znaleźli wcześniejszego oprawcę, to był on tak samo jak jego personel pod wpływem. 
~*~
- To nie ma sensu... - mruknęła Judy - Chyba... że ktoś inny za tym stoi. 
- No to jest raczej oczywiste - warknął Finn zaciągając się papierosem. 
Znajdowali się teraz w mieszkaniu Nicka, które było w lisiej dzielnicy. Dość skromnie urządzone widać, że odziedziczone po nieżyjącej już jego matce. Królik podszedł o okna i zaczął się w niego wpatrywać dość intensywnie. Wiedzieli właściwie niewiele. Narkotyk nazywał się Remedium, miał stanowił lekarstwo na otaczającą rzeczywistość. Niewielka ilość Remedium pozwalała odpłynąć, zwierzę zamykało się wtedy w stworzonej przez własną wyobraźnię rzeczywistości. Było tym, kim chciało być. Widziało to, co chciało widzieć. Efekt mijał po kilku godzinach, lecz niemalże od razu uzależniał. Organizm domagał się więcej i więcej, natomiast zwiększenie dawki z czasem wyniszczało organizm. Utrata kontaktu z rzeczywistością sprawiała, że zapominało się o jedzeniu o piciu, a na koniec umierało się z głodu. Znowu, odstawienie narkotyku powodowało krwotok wewnętrznych narządów, które dosłownie domagały się "lekarstwa". Przekonali się o tym stosunkowo szybko, zaraz po powrocie z misji wezwani przez Bogo na przekazanie dodatkowych informacji. Wielbłądy były tylko jednym z wielu przekaźników, a informacje jakie zyskał Finn były niewystarczające. Fenek znowu zaciągnął się papierosem i popatrzył na swojego przyjaciela.
- A może udajcie się do Pana B? - zaproponował.
- Wolałabym nie mieszać w to nikogo więcej, poza tym Bogo zakazał nam kontaktować się z kimkolwiek i tak to, że ty wiesz to poważne naruszenie regulaminu i Bogo może..
- Oj już przestań się tym martwić Karota. - Nick machnął ręką i usiadł na wygodnej kanapie w obicie w kwiatki. - ... mamy większe problemy na głowie niż Bogo.
Milczenie trwające dłuższy czas przerwał znowu mały lis.
- Eureka! - wrzasnął a z ust wyleciała mu wykałaczka - Wiem gdzie możemy dowiedzieć się czegoś więcej! - zyskał uwagę niemal natychmiast - Jesteście dillerami i chcecie uzależnić od waszego towaru innych, prawda?
- No tak, chociaż nie do końca wiem jaki w tym sens, w ogóle w narkotykach oczywiście. - mruknęła Judy
- Kasa musi się zgadzać, Karota. Wszystko rozbija się o kas.... - Nick opuścił uszy i popatrzył na fenka, zrozumiał co tamten miał na myśli - Mój kochany! Jesteś geniuszem!
- Czy ktoś łaskawie może mi wyjaśnić, o czym mówicie? - panna Hopps była wyraźnie podirytowana.
~*~
Klub nocny. Nick prowadzał ją po naprawdę ciekawych miejscach. Początkowo klub nudystów, teraz klub nocny. W dodatku przemycił ją w dość skąpym jak na jej gust stroju. Była sama, rozglądała się po tłumie jednak raz - nikogo nie znała, dwa - miała w rękach tacę na napojami. Jej wyczulony słuch był w stanie wyłapać wiele dźwięków, jednak ich nagromadzenie w tak wielkiej ilości zlepiało się w szum i talent dziewczyny zdał się na nic. Tym czasem Nick w stroju swoim typowo cywilnym zagadywał raz za razem kolejne zwierzęta próbując dowiedzieć się czegoś nowego.
Czego się nie robi dla pracy, z takimi myślami przechodziła między kolejnymi stolikami. Starała wczuć się w rolę, lecz nie wychodziło jej to najlepiej.
- Ślicznotko! - odezwał się wielki hipopotam siedzący na jednej z czerwonych kanap obok neonowego światła przedstawiającego tańczącą na rurze gepardzicę. - Chodź no tutaj i pokaż co tam masz pod tym strojem!
Judy udawała, że go nie słyszy i chciała czym prędzej się oddalić. Drogę jednak jej zastawiły dwa inne hipopotamy. Jeden z nich złapał bezbronną dziewczynę i siłą zmusił do towarzyszenia swojemu pracodawcy. Hipopotam był nachalny, domagał się rozebrania przez Judy, a każde jej "nie" tym bardziej go nakręcało i tym bardziej stawał się drapieżny.
- O! - zawołał Nick siadając między Judy a hipopotamem - Rafi, jak dawno się nie widzieliśmy. Jak tam żonka i dzieci?
- Nick! Nie widzisz, że jestem troszeczkę zajęty?
Lis popatrzył na Judy tak, jakby widział ją pierwszy raz w życiu.
- Tym chucherkiem? No popatrz na nią. Takie małe nie wiadomo co. Ty potrzebujesz kogoś większego, piękniejszego, o jak tamta o tam! - łapą pokazał na stojącą pod ścianą słonicę ubraną jedynie w opinający się na jej szarym ciele czerwony kostium kąpielowy. Faktycznie, ta bardziej zwróciła uwagę Rafa. Judy nie wiedziała jak ma odebrać słowa Nicka, niby wiedziała, że to tylko gra aktorska, że ratuje ją, to jednak w głębi serca coś tam się jej nie podobało, że tak, a nie inaczej ją określił. Korzystając z okazji chciała uciec, jednak pisk kilku kobiet i wystrzały w powietrze przerwały imprezę z impetem. Na parkiecie leżał trup.
Po godzinie na miejscu zjawiła się policja. Dlaczego tak długo? Wszystkie co mniej pewne swojej praworządności istoty musiały opuścić Nocny Klub. Miejsce zbrodni zostało ogrodzone, natomiast policja mogła w spokoju zająć się swoją robotą. Strój Judy wywołał poruszenie na twarzach jej kolegów z pracy, jednak nikt nie skomentował go. Przynajmniej nie bezpośrednio w jej kierunku.
- Zmarły to łasica. Stefan Ogoniasty. Był jednym ze wspólników tego klubu - mówiła Judy zerkając w dokumenty zamordowanej ofiary. 
- Padł od Remedium - zauważył Nick. 
- A skąd to wiesz, posterunkowy Bajer? - mruknął jeden z policjantów
- Bo miał na sobie to? - Nick pokazał kartkę papieru. Jej treść mówiła sama przez się:
" Judy Hopps i zdrajco Nicku Bajerze. Odstąpcie od śledztwa w innym razie będziecie kolejni" A po spodem ślad lisiej łapy. 
 Nie dość, że osoba jaką ścigali wiedziała kim jest i kto zajmuje się tą sprawą. To jeszcze groziła im. Oczywiście, musieli pokazać wiadomość Bogo. Kolejny krok ich przełożonego też nie zdziwił nikogo. Lis i królik zostali oddaleni od śledztwa, dla dobra swojego i bliskich. 
~*~
Minęło kilka dni. Nie można było już ukrywać zgonów przed mediami. Judy siedziała właśnie w swoim niewielkim pokoju, kiedy usłyszała zza ściany telewizję jej sąsiadów. Prezenterka informowała o niebezpiecznym narkotyku, jaki szybko uzależnia. Królik czuł, że zawiódł nie tylko siebie, ale i swoich bliskich. Co ciekawsze, Nick nie odzywał się do niej od dwóch dni, a Finnka ostatnio widziała po incydencie z Saharą. 
Wzięła w ręce telefon i wykręciła numer do lisa. Jak zawsze, nie odbiera. Westchnęła przeciągle. Dawno nie czuła się taka samotna i opuszczona, ponad to przegrała, została zdemaskowana. Z drugiej strony, co się dziwić? Para lisa i królika łatwo dawała się zauważyć. 
Nie wiedziała jak długo siedziała bezczynnie na łóżku, dumanie przerwało jej nachalne pukanie do jej drzwi. Zaskoczona, podskoczyła i otworzyła je. To był Nick, w mundurze. Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi, i dla pewności wszystkie zasuwy. 
- Karota. Mam dobre i złe wiadomości. Od których zacząć?
- Od dobrych?
- Wiem gdzie siedzą kolejni zamieszani w sprawę Remedium. 
- A ta zła?
- Mają Finnka. 
~*~
Tak, w istocie mieli go. Leżał przykuty do metalowego łóżka z zawiązanymi oczami i kneblem w ustach. Nad nim pochylał się mrówkojad ubrany w biały kitel lekarski. Trzymał on w łapie strzykawkę z ciekłym narkotykiem. Pod ścianą natomiast stała dobrze znana już postać w motocyklowym kasku. 

...

Co dalej moi mili? Głosujcie!

Share:

POPULARNE ILUZJE