26 czerwca 2016

Zootopia: Love always finds a way - Kandydaci- Rozdział I.

#zwierzogród #fanfiction #romance #romans
autor obrazka: milk-vetch
░▒▓█▓▒░

Spis treści:
0  |1 (obecnie czytany)| | 2.2 | 2.3 | 

░▒▓█▓▒░



Delikatne dźwięki starej pozytywki wypełniały pustkę w pokoju Nicka. Siedział on bezczynnie na łóżku wpatrzony w tykający zegarek. Nie mógł spać już drugą noc. Nie pomagało ani wietrzenie pokoju, ani nawet lekkie tabletki na sen jakie wmusiła w niego Judy. 
Dźwięk budzika był donośniejszy niż zazwyczaj. Wdzierał mu się w skroń. Z głośnym warknięciem uderzył w telefon by ten choć na chwilę zamilkł. Była godzina 5 rano. Czas zjedzenia śniadania i ubrania munduru policyjnego. Zapewne by to zrobił, gdyby nie fakt, że był gotowy do wyjścia już jakąś godzinę temu, natomiast apetyt i tak mu nie dopisywał. Zamiast tego założył na głowę czapkę i wyszedł z mieszkania zamykając za sobą drzwi. 
Zwierzogród powoli ożywał. Od drzwi do drzwi kursowali mali chłopcy roznosząc gazety pod drzwi mieszkańców domków jednorodzinnych. Lis mijał otwierane sklepy, widział zwierzęta ustawiające ozdoby przy najnowszych promocjach. Jedna z nich przyciągnęła jego uwagę. Podszedł do kramu.
-Po ile te cudeńka? - zapytał sprzedawczyni. Pulchnej wyglądającej dość przyjaźnie króliczycy. 
-Jak dla pana to... 
Kupił całe opakowanie. Ukłonił się grzecznie i skierował się do placówki policji. 

W środku czekała na niego Judy. Zdziwiony Bajer popatrzył na swoją partnerkę rozmawiającą w najlepsze z jakaś lisicą. Podszedł do nich pewnym krokiem. Los chciał jeszcze raz zadrwić z Nicka. Lisica o dość niecodziennym wyglądzie - ubrana bowiem była w suknię szytą na modłę tych sprzed lat, w kapeluszu z pięknym piórem lekko powiewającym przez klimatyzację na policji oraz w gorsecie wdzięcznie unoszącym jej krągłości do góry - wywołała wielkie poruszenie zwłaszcza u męskiej części personelu. Znał tę lisią kitę, znał ten sposób ubierania się. Dlaczego ona do diabła musiała natrafić akurat na Judy? 
- Nina... - warknął patrząc na siostrę nieco zmieszany - ... co ty tutaj robisz? Miało cię nie być w mieście... - ostatnie słowa powiedział szeptem zaciskając przy tym zęby. 
- Braciszku! Głośno o tobie było tak, że musiałam zobaczyć co się u ciebie dzieje. Poznałam też twoją partnerkę. Sporo mi o tobie opowiadała. Nie znałam cię od tej strony, a wiesz, że... - nie dokończyła. Lis zasłonił jej usta łapą i popatrzył na królika. Judy z trudem powstrzymywała śmiech. Nick nic jej nie mówił o tym, że ma rodzeństwo. 
- .... a wtedy Nick zjadł to! - krzyknęła Nina siedząc z tyłu radiowozu, którym przemieszczali się po mieście.  Nick prowadził, nie było innego wyjścia. Judy tak głośno śmiała się z historii serwowanych przez jego siostrę, że zdecydowanie nie mogłaby ze spokojem prowadzić pojazdu. 
- Mój brzuch, moje policzki, bolą! - zaskomlała w końcu nim ponownie salwa śmiechu nie wylała się z niej. 
- No mówię ci, a wiesz kiedyś on wziął nożyce do żywopłotu i... 
- Nina? - warknął lis
- Powiesz mi w końcu po co właściwie przyjechałaś do Zwierzogrodu? 
- No tak, nie macie prezydenta prawda? Podwieź mnie pod urząd miasta to zgłoszę swoją kandydaturę. 
Judy zamilkła patrząc na lisicę. Nawet ona miała pewne wątpliwości co do trafności jej postanowień, ponad to nie wiedziała czy kobieta robi sobie teraz dalej żarty, czy też w istocie ma w swoim zamiarze być kandydatką na fotel prezydenta miasta. Wychodziła jednak z założenia, że jeżeli bardzo się chce, to nic nie stoi na przeszkodzie by osiągnąć ten cel. Ona była chodzącym przykładem na to i dziwnie by teraz zabrzmiało, gdyby miała jakieś obiekcje co do kogoś innego. Nick tym czasem w milczeniu już prowadził auto we wskazanym kierunku. Judy opuściła uszy i popatrzyła na swojego partnera. Chociaż nosił okulary przeciwsłoneczne, widać było że jego pysk wykrzywił się w strachu. Judy nie wiedziała jednak czego lis może się bać. 
Do fotela prezydenta Zwierzogrodu kandydowało kilka osób. Pierwszą był Vein Tygrysioręki,  prasa pisała o nim, że jest dziedzicem najstarszego rodu Tygrysiorękich sięgających swoich początków w zamierzchłej przeszłości kiedy to struktury społeczne drapieżników i ofiar były w zalążkach. Zaznaczyć należy, że jego ród od zawsze był przeciwnikiem tego, aby roślinożercy mogli być traktowani na tym samym poziomie co mięsożercy. Chociaż sam nie wziął udziału nigdy w wywiadach aby powiedzieć coś o sobie mieszkańcom Zwierzogrodu, to na jego temat każdy zainteresowany chociaż minimalnie tematem obywatel wyrobił sobie opinię. Posiłkując się tym, co historia pokazała. Vein tym czasem wolny czas jaki został mu dany spędzał na trenowaniu hartu ducha oraz wytrzymałości ciała w rodzinnej rezydencji położonej poza granicami miasta. Miał do niego przybyć dopiero wtedy, kiedy zostaną ogłoszone wyniki wyborów. Jego rodzina liczyła na to, że sama obecność ich syna sprawi, że wszystkie drapieżniki na niego zagłosują. Natomiast ofiary będą się go bać i dla świętego spokoju też oddadzą na niego swój głos. Nie pozostaje więc nic innego jak tylko spekulować na temat jego osoby. Czy jest taki jak jego rodzice i jak jego przodkowie? Może chce aby stary porządek wrócił na miejsce? Pani Obłoczek w wersji tygrysiej i męskiej. - zaśmiała się Nina prezentując Judy i Nickowi zdjęcie jednego z kandydatów. 

Mamy też jeszcze kolejnego pana. Wilka z rodowodem. Wcześniej był prawnikiem i całkiem dobrze mu tam szło. Jego rodzina jest liczna i wszyscy są ... tak! Prawnikami. Kilka osób zasiada jako prokuratorowie, kilka osób jako adwokaci, kilka starszych sądzi kryminalistów. Czyli tych którzy są przez was łapami. Prawa? Pan idealny. Patrząc tak na jego zdjęcie z sesji z fotografami dochodzę do wniosku, że jest niezwykle nudny. Jego poglądy polityczne? Po prostu chce sprawiedliwości dla każdego. Mówił podczas wywiadu do gazety, że podziały na drapieżników i ofiary są złe od samego początku. Skoro mamy być równi, to po co uczyć się tego podziału w szkole i w domu? O, pamiętam. Jest to pierwszy wilk, który przerzucił się na marchewkę. Widzę, że masz już kogoś upatrzonego co króliczy zadku?
- Nina! - warknął Nick
No przepraszam, przepraszam. Co o nim mogę jeszcze powiedzieć. No wychował się na prawnika, chce równości dla każdego, nie ma dziewczyny, ale jakoś mnie co specjalnie nie dziwi. Idealista jakich mało. A właśnie, ten idealista ma na imię Rex Dobrałapa. Tak jak z tych kawałów o panu Rexie Dobrejłapie, znam jeden i mogę wam go opowiedzieć!
-No, dawaj... - niepewnie, acz z dozą ciekawości Judy popatrzyła na zdjęcie pretendenta do fotela. 
W nocy Rex Dobrałapa wraca pijany do domu. Żona śpi, w sypialni jest zupełnie ciemno. Rex Dobrałapa przez chwilę obija się o meble, w końcu zdenerwowany woła: - Ty, Pusia! Zacznij narzekać, bo nie mogę znaleźć łóżka!

Ostatnim kandydatem na prezydenta jest najmniejszy, najukochańszy przedstawiciel tych, których czasem nie dostrzegamy. Gryzi Grosik Pimpuś III. Jego ojciec Gdyzi Grozik Pinpuś II był szanowanym obywatelem Chomiczówki. Pełnił tam rolę pomocnika dawnego prezydenta i za jego pracy nie było żadnych przestępstw czy czegoś złego. Gryzonie miały się naprawdę dobrze. A wiecie jak to z nimi jest. Są małe i szybkie więc takie szemrane liski jak mój brat lubię albo je wykorzystywać, albo robić sobie z nich jaja. Ale są też i tacy którzy wykorzystać mogą ich rozmiary i naiwność do czegoś znacznie gorszego. 
-O - zaczął Nick - ten ma nawet loda ode mnie... Finek musi sam prowadzić działalność. Ciekawe jak mu się teraz wiedzie....
Te, brat. Ja tutaj teraz opowiadam. Jego propozycje wyborcze są dość okrojone. Dotyczą one właściwie tylko Chomiczówki, ewentualnie standardy z tej części miasta przenieść na cały Zwierzogród. Ja tam powiem szczerze, szczytny plan, lecz nie widzę tego w rzeczywistości w ogóle. No, ale marzyć zawsze można. Ro co przemawia za tym, aby został wybrany to to, że ostatnio był wielki groźny lew który kierował się własnymi planami i obawiał się o lektorat. Teraz można by było wybrać jego kompletne przeciwieństwo. No powiedzcie do czego może być zdolny ten mały słodziak?  O tak tak, wiem. W moich lisich ustach to dziwnie brzmi. Ale nie obraź się Judy - tego rozkosznego chomika schrupałabym,, że tak powiem z kopytami... 

Przez cały czas pomagali Ninie wypełniać wszystkie papiery i zaświadczenia, aby stanęła jako jedyna kobieta między chętnymi. Oboje milczeli. Wcześniej Nick jakoś nie przejmował się wyborami, teraz jednak zaczął. Zorientował się, że ciekawe osoby mają zamiar kandydować. 
- Masz zamiar głosować na Ninę? - zapytała się Judy patrząc na lisa stojącego obok niej. 
- Wolę podpisać cyrograf z jakimś diabłem... - mruknął, a królik się uśmiechnęła. 
Był wieczór kiedy ponownie weszli na oddział policji. Tym razem sam na sam. Nikogo nie było, a ich czekało jeszcze spisywanie raportów. Judy poszła do gabinetu, a Nick nim do niej dołączył zrobił dwa wielkie kubki gorącej i mocnej kawy, oraz wyciągnął z lodówki policyjnej sok z marchewek. Ostatnim wolnym palcem wziął siatkę z porannymi zakupami. 
Porozstawiał wszystko tak jak trzeba było, odpalił swój sprzęt i popatrzył na wolne siedzenie naprzeciwko niego. Judy musiała jeszcze na chwilę załatwić coś w łazience. Westchnął kiedy usłyszał, jak spuszcza wodę. Po chwili była już obok niego.
-O a co to za pudełko?
-A umyłaś łapki?
-Oczywiście, że tak. Nick! Za kogo ty mnie masz? - powiedziała stając na krześle nadal bardzo zainteresowana pudełkiem. Lis postanowił nie przeciągać nic dłużej dlatego podniósł wieczko. Jej oczom ukazało się sześć marchewkowych babeczek z marchewkowym lukrem. 
-Dziękuję! - krzyknęła zadowolona rzucając się mu na szyję. 
Dzisiejsza noc, chociaż też będzie nieprzespana i pełna papierkowej roboty, wydawała się Nickowi sympatyczniejsza niż dwie poprzednie. Tym czasem w radio...
Mamy czterech kandydatów! Prosimy głosować. Głosy anonimowe! Wybierzcie kogoś na stołek prezydenta ZWIERZOGRODU!

Share:

4 komentarze:

  1. Rany rany dzięki ci za kontynuację! *bije pokłony*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie ma sprawy. A ja będę bić pokłony jak zagłosujesz w ankiecie ^^

      Usuń
    2. Jasne, że zagłosuje :)

      Usuń
    3. Mam nadzieje na więcej

      Usuń

POPULARNE ILUZJE