21 marca 2020

Tajemnica prostoty: O Ouija


  Sam nie wiem, co jest bardziej niebezpieczne w przyzywaniu duchów. Fakt, że może się udać, czy też raczej, że się nie uda. Wtedy napełnia syna adamowego zawód, strach, no i przeraźliwe poczucie samotności. 
  Zapewne ktoś z czytających mnie „bawił” się tak. Oh, mnie otacza wiele osób, które to próbowały. Łatwiej mi wymienić te, które tego nie robiły. Osobiście, próbowałem. Kilka razy z różnym skutkiem.
   Biorąc pod uwagę rosnącą popularyzację Ouija postanowiłem przybliżyć Wam co nieco temat,. Abyście następnym razem jeżeli w ogóle kiedykolwiek zamierzacie to robić – nie zdenerwowali bytu jakiego przyzwiecie. Nie rozczarowali się, jeżeli nikogo nie przyzwiecie. No i nie robili tego jak ostatni debile narażając siebie oraz całe pomieszczenie w którym to robicie.

Jak dawniej wywoływano duchy?
     To nie tak, że kiedyś ludzie nie interesowali się tymi tematami. Oczywiście, że się interesowali! Wszak tym co rozumiemy pod pojęciem cywilizacji to tradycja obrządku grobowego. Co to oznaczało? Ludzie, którzy w dalekich wiekach chowali swoich krewnych wierzyli, że po życiu jest coś. Coś innego. Chowali ukochanych z kwiatami, pieniędzmi, jedzeniem, wodą. Palili ich. Topili. Zjadali wierząc, że w ten sposób zostaną z nimi na zawsze.
Człowiek nigdy nie chciał się pogodzić z tym, że nasze życie trwa tak krótko i właściwie nie ma większego sensu. Musi być coś, co wytłumaczy to wszystko co się dzieje. Z czasem powstały wierzenia, że zmarli posiadają wiedzę absolutną i mogą się pojawiać. Tęsknota, przewidzenia, depresja, żałoba, a może choroba psychiczna? Tłumaczyć to można we wszelaki sposób, lecz bez wątpienia każdy kto stracił kiedyś kogoś bliskiego może z ręką na sercu powiedzieć, że ukochana osoba/zwierzę odwiedziło go kiedyś w śnie.
W moim przypadku pierwszym „duchem” był chomik. Nie pamiętam ile miałem wtedy lat, lecz bardzo przeżywałem śmierć mojego przyjaciela. Przyśniło mi się wtedy, że anioł przyniósł mi go, aby ten napił się wody ze swojego poidełka i się ze mną pożegnał. Matula powiedziała mi wtedy, że pewnie mnie odwiedził. Ta informacja i możliwość pożegnania się we śnie z pupilem przyniosła spokój mojemu szczenięcemu sercu. 
Duchy, sen, życie po życiu. Wierzeń jest tak wiele zaś w obecnym natłoku informacji oraz przekłamaniach jakie mają miejsce ciężko dokładnie powiedzieć kto i kiedy zaczął wywoływać zmarłych. Ponoć byli to Chińczycy w VI wieku p.n.e. Ponoć Egipcjanie. Ponoć Grecy. Prawda jest taka, że jeżeli mówimy o cywilizacji i tęsknocie – wszystkie te odpowiedzi mogą być prawdziwe. Były wahadełka, okręgi z ognia, okręgi ze znaków, wnętrzności zwierząt, krew potomków zmarłego.

Więc kiedy dokładnie powstała tabliczka i jak do tego doszło?
     Cofnijmy się w czasie do XIX wieku. Można powiedzieć, że był to wiek ciekawy. Mimo rozwijającej się nauki oraz ogólnemu podejściu społeczeństwa sceptycznie nastawionego do wszelkich cudów, właśnie w tym okresie popularne stawało się wywoływanie duchów. Na stole, najczęściej dębowym, rysowano białą kredą litery. Osoby biorące udział w seansie siadali dookoła stołu łącząc ręce, zaś na środku stawiano świecę; lekką rzecz przywoływanego ducha; albo też symbol. Najczęściej jednak były to szwindle. Ktoś nogą tupnął, ktoś inny coś komuś podłożył. Iluzja. Sztuka zimnego czytania. Mentalizm. Nie mówię, że współcześnie nie ma szwindli bo są i to jest ich jeszcze więcej! Nie twierdzę też, że wszystkie seanse z XIX wieku były mistyfikacją. Sceptycyzm to racjonalne podejście w tej tematyce. Trzeba go w sobie wypracować.
     Autor Księgi Mediów, Allan Kardec tak opisuje znane swoim czasom mechanizmy przyzywania duchów (1804-1869, Francja):
„(...)niektóre osoby używają czegoś w rodzaju malutkiego, specjalnie skonstruowanego stoliczka, o długości od dwunastu do piętnastu centymetrów oraz wysokości od pięciu do sześciu centymetrów, opierającego się na trzech nóżkach, z których jedną stanowi ołówek; dwie pozostałe nóżki są zaokrąglone lub zakończone kulkami, co ułatwia ich przesuwanie po papierze. Jeszcze inni posługują się trójkątną, podłużną lub owalną „deseczką” o wymiarach od piętnastu do dwudziestu centymetrów kwadratowych. Na jednym z jej końców, na brzegu znajduje się ukośny otwór do umocowania ołówka; przygotowana do pisania deseczka stoi nierówno na papierze, opierając się z jednej strony. Strona ta posiada niekiedy dwa kółeczka ułatwiające ruch. Zresztą można zrozumieć, że forma tych urządzeń nie ma żadnego znaczenia – najlepsze z nich jest to najwygodniejsze.(...)” Musicie jednak zrozumieć, co dziwnym nie będzie, że tak stworzone narzędzie do pisania nie należało do najłatwiejszych. Dla ducha oczywiście. Przyzwali was i jeszcze masz im pisać? Zakładając, że to wszystko jest prawdziwe – kontakt z rzeczami materialnymi, dla ducha, który materialny nie jest – może być wręcz niewykonalne. Podobny wynalazek istniał w Anglii, we Włoszech. No i było niewygodne dla samych osób biorących udział w seansach. Z czasem zaczęto tworzyć deseczki z literami alfabetu oraz cyframi. Także z napisami „tak” oraz „nie” oraz słowami takimi jak „dobry wieczór” czy „dobranoc” co stanowiło kwintesencję wiktoriańskiej elegancji. 

Początki przekleństwa
    W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, siedmiu mężczyzn, których łączyło to iż uwielbiali ryzykować i należeli do loży masońskiej wpadło na pomysł spopularyzowania popularnej zabawy oraz opatentowania przedmiotu do jej wykonywania. Początkowo sprawiedliwie podzielili się obowiązkami, jeden zajmował się patentem, drugi produkcją i tak dalej i tak dalej. Dookoła całego powstania tablicy Ouija istnieje wiele niejasnych informacji, albowiem sami twórcy chcieli by jej historia była jak najbardziej zagmatwana. To znaczy się – tajemnicza. Tak więc, przejdziemy do faktów, które można udowodnić i ominiemy wszelkie legendy i baśnie związane z powstaniem. Dobrze? O tym, sobie sami doczytacie jeżeli temat Was zainteresuje.
     Pierwszym właścicielem firmy oraz pomysłodawcą nazwy był Charles Kennard, twierdził on bowiem, że nazwa Ouija pochodzi z egipskiego i oznacza szczęście. Jednak to gówno prawda. W Egipcie mówi się po arabsku, w ichniejszym języku szczęście wygląda tak: سعادة zaś wymawia się je saeada. Jeżeli natomiast chcemy wędrować do Starożytnego Egoptu, sięgamy do hieroglifów, gdzie ichniejszy odpowiednik szczęścia wygląda tak: 
    Zaś wymawia się go NFR, albo też Nefer. Natomiast symbolem szczęścia jest między innymi skarabeusz. Zatem widzicie, ni chuja nie ma tutaj żadnego ouija. Tak czy inaczej, pierwszy właściciel firmy produkującej tabliczki został wykopany już po dziewięciu miesiącach. Przejęcia dokonał William Fuld, który powiedział, że nazwa pochodzi od połączenia francuskiego „oui” oraz niemieckiego „ja”, gdzie jak wiecie kochani poligloci, oba te słowa znaczą po prostu „tak”. No i to fakt. Idąc dalej.
Pomysłowy Fuld, koło 1920 roku wymyślił tańszą wersję swojej własnej tablicy (gdyż to on był pomysłodawcą wyglądu) i sprzedawał ją za niższą kwotę. Dodatkowo opatentował znak ouija wydając z nim między innymi biżuterię, a także olejek ouija, który miał leczyć reumatyzm. Zarejestrował też znaki towarowe na sformułowania: egipska tablica szczęścia oraz hinduska tablica szczęścia. Wydawać by się mogło, że wiódł świetne życie. Faktem jest, że pokłócił się ze swoim starszym bratem i jak w 1901 roku się pokłócili, tak już nigdy się do siebie nie odezwali. Jego brat zmarł, a on dołączył do niego w 1927 roku po upadku z budynku swojej fabryki. Pęknięte żebro przebiło mu serce. Interes przeszedł w ręce potomstwa Williama, a potem w 1966 roku został wykupiony przez firmę Parker Brothers. To właśnie oni stworzyli najpopularniejszy slogan towarzyszący Ouija – to tylko gra – czy na pewno?
  Początkowo, kiedy powstała tabliczka, nie służyła ona do wywoływania duchów. Bardziej wróżenia, które było traktowane z równą powagą, co dziecięce wróżby na kartce papieru; czy wróżenie z kart przez sąsiadkę z pierwszego piętra. W okresie I i II Wojny Światowej zapotrzebowanie na Ouija wzrosło do takiego stopnia, że firma przestała kłaść na jakość, a na ilość. Gra kupowana była głównie przez owdowiałe żony, osierocone dzieci, a także rodziców którzy stracili swoje potomstwo na froncie albo takowe nigdy nie wróciło do domu. Wnioskować można, że to właśnie w tym okresie zaczęto Ouija kojarzyć bezpośrednio z wywoływaniem duchów oraz rozpoczęto przypisywać jej magiczną moc. No i tutaj kończą się fakty związane z powstaniem tabliczki, a zaczyna się bajka.

Czy Ouija może przyzwać demona?
     Rozpowszechnienie tego, że Ouija przyzywa demony wzięło się na dobrą sprawę z szeroko zakrojonej działalności Kościoła Katolickiego. Jego antyreklama bardzo dobrze zadziałała. Głównie dlatego, że w wizji Kościoła Katolickiego, kierującego się Nowym i Starym testamentem istota duchów została bardzo jasno oznaczona: Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by (…) pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. (…) Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój (Pwt 18, 10-12. 14). Jeżeli jednak się tego człowiek podejmie, czeka go surowa kara: Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią. Kamieniami zabijecie ich. Sami ściągnęli śmierć na siebie (Kpł 20, 27). Uhhh trzeba byłoby ukamieniować wiele osób! Także przeciwko każdemu, kto zwróci się do wywołujących duchy albo do wróżbitów, aby uprawiać z nimi nierząd, zwrócę oblicze i wyłączę go spośród jego ludu (Kpł 20, 6) Tak więc, ten tego. Zaliczyć wróżbity i wiedźmy też nie wolno. Nowy Testament nie mówi za wiele na ten temat, jednak jako, że KK przestrzega także praw z ST to te zakazy nadal są aktualne. Niosąc Światło Boskiej Miłości, aby ładnie to zabrzmiało, KK walczy zawzięcie ze wszystkim co uznaje za walkę Luca z Bogiem, więc skoro Bóg zakazał, to Lucek musi pozwalać. Spotkałem się też z tymi duchownymi, którzy posądzają go o to, że zawarł pakt z twórcami tabliczki i w ten sposób chce opętać więcej ludzi zaś jako, że wedle nauki KK, żaden duch nie może chodzić po Ziemi, to ludzie kontaktują się tylko z demonami. Tylko i zawsze.

Dla unoszących brew
     Na potrzeby tego akapitu zakładamy, że tabliczka Ouija to tylko dobrze zorganizowana ściema i nie ma ona nic wspólnego z wywoływaniem duchów, których nie ma. Jeżeli Gieniu z Ostrowca zaprosi Cię kiedyś do wspólnego wywoływania za jej pomocą duchów, zaśmiej się i odmów. Oczywiście grzecznie, nie chcesz przecież urazić jego uczuć, prawda? Prawda?
    Ouija to nic więcej jak głupia gra i sposób na oszukanie ludzi. Wiesz, że jakaś pierdolnięta dziewczynka twierdzi, że skontaktowała się z Twainem? A do Hitlera to pewnie ustawiają się kolejki! Ciekawe jak to wygląda z drugiej strony?  Banda oszołomów, co nie? Przecież ktoś zawsze rusza znacznikiem, albo działa tutaj grupowa świadomość i dostają to co chcą dostać, prawda? No i ci co w to wierzą, uważają, że gdy tabliczka płonie bez względu na wszystko zawsze pali się niebieskim ogniem. Ha! Wiele jest filmików, gdzie żadna nie płonęła na niebiesko! A nawet jeżeli można to zapewne wyjaśnić naukowo. Zabawne, że alkohol sprzedają od 18 lat, zaś tablica do wywoływania duchów jest dostępna już od 7 roku życia!
    A słyszałeś, że iPod też może służyć jako współczesna tabliczka Ouija? Ha! I całą magię szlag trafił.

Dla wróżbitów (przyszłych lub byłych)
     Na potrzeby tego akapitu zakładamy, że tabliczka Ouija coś w sobie ma i faktycznie za jej pomocą można skontaktować się z tym drugim światem. Anitka z Gdańska przychodzi do Ciebie z tabliczką i proponuje zabawę. Jak się do tego dobrze przygotować?
     Przede wszystkim, jeżeli robisz sam/a tabliczkę – nie pisz na końcu „Do widzenia”. Ten zwrot w języku polskim ma takie znaczenie, że będziesz się jeszcze WIDZIEĆ z przyzwanym bytem. A tego lepiej nie robić. Lepiej napisać proste „Żegnaj”. Dobrze, masz już tablicę; masz znacznik; co dalej?
     Potrzebna będzie szałwia aby okadzić pomieszczenie. Takowe musi być zamknięte. Najlepiej, jak będzie to jakiś pokój. Zamknięte drzwi i okna. Rozpalasz szałwię najlepiej w glinianym naczyniu i kadzisz dokładnie wszystkie rogi w pomieszczeniu. Zwracaj uwagę na okolicę okien i drzwi. Szałwia ma właściwości oczyszczające pomieszczenia. Więc jeżeli cokolwiek w nim było, szałwia się tego pozbyła. Jeżeli szałwia nie chce się kopcić, pod żadnym pozorem nie wolno Ci wywoływać duchów ani niczego w pomieszczeniu. Odpuść. Po prostu nie i już. Dobrze radzę. Ale w sumie, ja jestem tylko demonem, co ja mogę wiedzieć. Ja tu tylko sprzątam.
     Szałwia spalona? Dobrze, teraz weź ząbek czosnku. Zgodnie z wierzeniami, dzięki niemu to co przywołasz nie zostanie na zawsze w pomieszczeniu. Natnij delikatnie znak krzyża na nim. W sumie, nie wiem dlaczego, ale tak się robi. Znak ochronny? Może. Następnie, przygotuj diabelską pułapkę. Jeżeli przez przypadek przyzwiesz demona, zostanie natychmiast uwięziony w pułapce i nie zrobi Ci krzywdy. A wygląda ona tak (w najprostszej wersji):
     Do tego biała świeca. Masz już wszystko gotowe? Dobrze. To teraz upewnij się, że w pomieszczeniu w którym chcesz się bawić, nikt nie umarł. Jeżeli umarł – nie wywołuj ducha osoby zmarłej. Najlepiej, aby nikt nie umarł. Potem zbierz osoby, musi być minimum trójka. We dwójkę, może się udać, ale niekoniecznie może. Zabroniona jest zabawa w pojedynkę.
    Połóż tabliczkę na podłożu i narysuj kredą dookoła krąg. W środku musi znajdować się czosnek, diabelska pułapka. Tobie nie wolno zmazać kręgu. Świeca obok po zewnętrznej stronie. Osoby dookoła kładą jeden palec na wskaźniku i zaczyna się zabawa. Zgodnie ze wskazówkami zegara, zakręćcie nim trzy razy. Niech jedna osoba zada pytanie

Czy jest ktoś tutaj z nami?

     Jeżeli nie ma reakcji, można pytanie powtórzyć trzy razy. Jeżeli nadal nie ma reakcji można zakręcić ponownie trzy razy wskaźnikiem jak ostatnio i ponowić pytanie. Pamiętajcie, nie trzymacie palców mocno na wskaźniku tylko delikatnie. Pod żadnym pozorem nie wolno wam ściągać zeń palca. Jeżeli ktoś Wam odpowie, ta sama osoba co wcześniej musi trzy razy zadać pytanie.

Czy jesteś dobrym duchem?

    Duch/Demon, może kłamać, ale za trzecim razem powie prawdę. Więc, jeżeli za trzecim razem powiedział, że NIE, połączenie należy zakończyć.

Dziękujemy, że przyszedłeś. Prosimy, abyś wrócił do siebie i najechał na napis „żegnaj”.

     Jeżeli duch powie, że jest dobrym duchem, możecie zacząć zadawać pytania. Pamiętajcie, że przede wszystkim tak samo żywym jak i martwym należy się szacunek. Więc nie zadawajcie głupich pytań np. o numer w totka, albo co myśli o rządach PIS. Pod żadnym pozorem nie wolno Wam prosić o manifestację, czy o okazywanie się Wam, albo o nasłanie go na kogoś. Mogą to być proste pytania „tak” lub „nie”; mogą być bardziej skomplikowane, ale odpowiedzenie zajmie trochę czasu. Bo trzeba literować każde słowo. Heh. Koniec rozmowy zakończcie tak jak wyżej napisałem. Podziękowanie, poproszenie i pożegnanie. Zasada trzech P.
     Przyzwany duch będzie mówił i rozumiał wasz język, więc nie bójcie się, że go nie zrozumiecie. Możecie też wyłączyć translatora.
     Wtedy nic nie powinno się Wam stać. Albo nic się nie stanie bo równie dobrze, nikt może nie odpowiedzieć na wasze wołanie. Przynajmniej teraz. Póki co.
No i wywietrzcie, bo pewnie szałwia kręci was już w nosach.

Demon Foe nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne opętania jakie mogą być wynikiem zabawy z tabliczką Ouija. 


Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE