25 października 2021

Ubrana w koc

 


Jak dawno nic nie pisałam, można powiedzieć, że odzwyczaiłam się od tej formy korespondencji z Wami. Wiem, że długo nie dawałam o sobie znaku życia, ale działo się u mnie tyle, że po prostu nie byłam fizycznie i psychicznie w stanie cokolwiek opublikować.

Moja depresja sięgnęła w ciągu ostatnich miesięcy poziom, gdzie każde jakiekolwiek wyjście z domu dla mnie to wyzwanie samo w sobie. Najchętniej chciałabym cały czas przeleżeć ubrana w koc i gapić się na nierówności sufitu. Lecz życie mi nie pozwala. Bo bycie dorosłym wymaga od jednostki aktywności. 

Co siedem lat nasz organizm zmienia w sobie każdą komórkę ciała. Każdy dzień to śmierć jakiejś części Ciebie. Wiesz, nie zwróciłam uwagi, kiedy, jak i gdzie umarła we mnie ... magia. To znaczy, czuję, że umarła. Leki jakie przyjmuję nie działają, a silniejszych już nie ma. Czuję się splątana, zaplątana, zamotana, oszołomiona i przeraźliwie przytłoczona.

W sumie nie wiem co chciałam napisać. Nie wiem po co pisze, ale może... Może? Może....

Gro powodów, przez które nie udzielam się na blogu to kwestie długu jakie posiadam oraz praca, jaka teraz nie daje mi przyjemności. Czuję się pusta. Nie wiem czy i jak uda mi się tę pustkę .... wypełnić. 

Zastanawiałam się też, czy warto dawać tutaj informacje... więcej informacji. Dam, bo co mi szkodzi? 

Nie proszę o pomoc, bo na cud przestałam liczyć. Lecz nic nie szkodzi cokolwiek robić, a to jest to moje cokolwiek. 

KLIK

Amen.

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE