Handlarz Iluzji
Od autora: Jest to opowiadanie osadzone w realiach gry Skyrim. Nie trzeba jednak grać w grę, aby zrozumieć jego przekaz. Świat Skyrim to świat fantasy, gdzie walki ras, klanów oraz zawiłości polityczne są na porządku dziennym. Nie o tym jednak będzie to krótkie opowiadanie. Główna bohaterka to bezimienna dunmerka (mroczny elf) która pragnie zmienić swoje życie. Nic więc dziwnego, że podążyła za gadającym psem do zapomnianej świątyni by przynieść jakiś zardzewiały toporek zapomnianemu bóstwu, prawda? Każdy przecież na jej miejscu by to zrobił, prawda? Taaak, no cóż. 
Autor: Yumi Mizuno
Spis Treści
Jaskinia (obecnie czytane)
Wichrowy Tron
Ulfrik
Miłość
Dyszała ciężko, krople potu spływały po je policzkach, posmak ostrej krwi wypełniał usta. Siedziała na ziemi, w ciemnej i zimnej zapomnianej przez świat jaskini, niegdyś świątyni jednego z bóstw, obecnie cóż...
-To już niedaleko! - szczekał pies. Tak, dokładnie, pies. Wyobraźcie sobie jak nędzne i żałosne życie musiała wieść ta, która teraz posłusznie poszła za gadającym psem. W głowie nie były jej zasługi, ordery czy przygody rodem z historii o dzielnych bohaterach ratujących świat przed rychłą zagładą. Ona po prostu... szukała zmiany. Zmiany swojego życia. Niska, wychudzona, ledwo żywa, poobijana, wlokła za sobą topór jaki miała zdobyć by Clavicus Złośliwy, daedryczne bóstwo spełniania życzeń zgodziło się ją wysłuchać. - Tam za zakrę.... UWAŻAJ! - zaskomlał pies. Kobieta uniosła rękę do góry, poczuła jak palce drętwieją jej gdy próbuje skumulować resztkę many na ostatni atak. Niewielka, słaba kula ognia uderzyła w nadciągającego wampira. Krzyk i gruchot. Spadł na ziemię zamieniając się w pył. - Nic ci się nie stało? - ogar podbiegł do niej niepewnie merdając ogonem.
-Tak.. jeszcze żyję.
-To dobrze, to bardzo dobrze. Przepraszam, że cię w to wmieszałem. Naprawdę.
-Nic się nie stało. I tak... nie miałam nic innego do roboty... - poprawiła ciężki oręż i szła dalej. Tym razem pies szedł noga w nogę, a raczej, noga w łapę z nią.

Wszystko zaczęło się miesiąc temu, kiedy spotkała go na jednym ze szklaków. Początkowo myślała, że ostatni klient coś jej wstrzyknął, użył zaklęcia, albo jakiś inny czort, gdy usłyszała psa proszącego o pomoc w znalezieniu właściciela. Rzeczywistość okazała się znacznie bardziej ... okrutna. Okazało się, że Barbas, bo tak się wabił czworonóg, faktycznie umie mówić no i poszukuje swojego pana. Dobrze. Zawsze można mu pomóc, prawda? Nic na tym nie traci, a może i zyska? Ciekawiej zaczęło się robić, kiedy właścicielem psa okazał się zaklęty w kamień bóg. Obiecał za wykonanie zadania spełnić jedno jej życzenie. Kto .... zrezygnowałby z takiej możliwości?
Zapewne ktoś mądry. Ona... mądra nie była. Znaczy się była na tyle bystra, by wiedzieć, że gdyby miała więcej oleju w głowie, to by zrezygnowała. Dlatego podjęła się zadania wyznaczonego przez Clavicusa. Barbas jej towarzyszył i bardzo się z nim zżyła. Przyjemny pies, wierny towarzysz i ... przyjaciel. Razem wyjechali do odległych ziem by znaleźć stary kurhan. Ledwo żywa stamtąd wyszła. Albo raczej, wypełzła.
Tyle wysiłku dla jakiegoś zardzewiałego topora? Kto zrozumie daedry.

-Ohohohoho! - usłyszała znajomy nieco zbyt piskliwy jak na dostojne bóstwo głos Clavicusa - Przybyłaś! Jak ja się cieszę, dobrze, teraz abym spełnił Twoje życzenie musisz zabić Barbasa! - w starej świątyni zrobiło się cicho. Tylko echo słów bóstwa niosło się po pustych korytarzach. - Ogłuchłaś?
-Nnnn-nie słuchaj go! - pies skulił po sobie uszy - Nie zabijaj mnie! - Kobieta nie wiedziała co ma robić. Patrzyła na posąg, który się nie ruszał, a jednak mówił, patrzyła na skomlącego psa błagającego o litość. Jeżeli to wszystko nie jest prawdą, to musiała naprawdę mocno oberwać w głowę...
-Moje życzenie... - jej ochrypnięty głos wydobył się z zdartego gardła - Spełnisz je?
-Życzenie? Jakie...aaaAAA! Tak, spełnię! Jasne, życzenie! Spełnię je! - otrząsnęło się bóstwo - Ale wpierw zabij tego kundla! - Ustalone zostało, że jest głupia, ale na tyle mądra, by wiedzieć o własnej głupocie. Zresztą geniusza nie trzeba było, aby domyślić się, że bóstwo, którego zadaniem jest spełnianie życzeń nie bez przyczyny nabawiło się przydomka Złośliwy.
-Nie. - cisza. Dopiero po chwili posąg znów przemówił.
-Co?
-Nie zabiję go.
-Ośmielasz się mi sprzeciwiać?!
-Nie zabiję go.
-Bez problemu mogę zamienić cię w robaka! Śmierdzącego, oślizgłego robaka drążącego gówno cały dzień!
-Nie zrobisz tego. - wtrącił się pies który stanął między swoim właścicielem, a kobietą - Clavicusie ile to już setek lat minęło odkąd ktokolwiek składał ci ofiarę? Zapomniano o tobie! Ona jest jedną z ostatnich osób, jakie w ogóle wiedzą, gdzie jest twoja świątynia!
-Co mi z wiernego, który się nie słucha?
-Nie jestem twoim... wyznawcą. - stęknęła opadając na kolana.
-Widzisz? Phi, nie słucha się. Nie potrzebuję jej.
-Obiecałeś jej spełnić życzenie, jeżeli przyprowadzi ci ten topór. Jesteś jej coś winien.
-Nie jestem nikomu nic winien.
-Zachowujesz się jak rozpieszczona księżniczka Clavicusie!
-A ty masz pchły!
-Co?! Ja nie mam pcheł!
-I liżesz sobie jaja
-Tego już za dużo!
-To akurat prawda - wtrąciła się kobieta.
-Nie liżę sobie jaj! - zawył pies. Echo poniosło jego wycie. W głębszej części jaskini obudziły się nietoperze. Coś skądś spadło. Dziewczyna zadrżała. Pies skulił uszy. -Przepraszam... -Kobieta przyglądała się zwierzęciu i posągowi przez dłuższą chwilę. Nic się nie zmieniało. Rozmawiali ze sobą, ale nie tak, aby ona usłyszała. W końcu westchnęła. Dźwignęła się resztką sił i przytaszczyła broń na ołtarz zapomnianego daedry. Czuła, że ten ją obserwuje. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Czuła się brudna, zmęczona, głodna i śpiąca. Równie dobrze, mogła umrzeć i tutaj. Oparła się o jeden z głazów, wyciągnęła obolałe nogi ze skórzanych butów. Odczepiła jeden naramiennik, bo drugi gdzieś zgubiła. Odkleiła zlepiony krwią rękaw od rany, przeczesała palcami brudne włosy. Rozejrzała się dookoła. Niedaleko głównej sali, albo raczej jej resztek, znajdowało się podziemne jezioro oświetlone błyszczącymi roślinami, których nazw nie pamiętała. Ignorując przekomarzania bóstwa i jego wiernego przyjaciela, udała się do wody by obmyć obolałe ciało.
-Jakie... - usłyszała Clavicusa przy wodzie gdy podniosła głowę. Dostrzegła go. Był przeźroczysty, niczym duch, jego oczy jarzyły się przerażającym zielonkawym błyskiem, tak mocnym, że bała się w nie ponownie spojrzeć. Para rogów starczała na boki, rude pukle opadały na ramiona. - Jakie jest twoje życzenie, dunmerko? - pochyliła głowę.
-Masz zamiar je spełnić?
-Muszę, to część umowy.
-Ja.. - Czego chciała, złota? Wpływów? Bogactwa? Nie. Nie tego chciała. Bóstwo patrzyło na nią cierpliwie, pies usiadł przy stawie w którym stała nago. Woda do połowy zasłaniała jej ciało. Spojrzała na odbicie rozmywające się w tafli. Czerwone ślepia, szara skóra, spiczaste uszy, czarne włosy... Mroczny Elf. Dumner. Tym właśnie była. I tego właśnie nienawidziła... - Chcę być nordem.
-Co? - kwiknął bóg cofając się, zasłonił usta dłonią, aby ukryć uśmiech jaki szybko na nie wskoczył.
-Mówisz poważnie? - Barbas był równie zaskoczony.
-Chcę być nordem. Urodziłam się w Wichrowym Tronie, jest tam za zimno dla mojej rasy, nie mam imienia, nie znam rodziny, nie pamiętam dzieciństwa.. chyba nigdy go nie miałam. - W jej głosie nie było słychać żalu, nie szukała współczucia, tłumaczyła po prostu swój wybór - Moja rasa jest pomiatana przez nordów, za to, że wyglądamy jak wyglądamy. Mówią, że jesteśmy złodziejami. Bicie i poniżanie nas jest słuszne. Mówią, że kradniemy dzieci, że gwałcimy. Nienawidzą mnie za samo bycie dunmerką. Może, gdybym.. gdybym wyglądała tak jak oni... gdybym wyglądała jak nord, to szczęście znowu by się do mnie.. uśmiechnęło? - bóstwo milczało, znaczy się, próbowało milczeć, bo choć historia śmiertelniczki stojącej przed nim wydawała mu się racjonalna i mimo wszystko logiczna, tak nadal był zaskoczony jej życzeniem. Psu nie było do śmiechu.

Dali jej spokój, pozwolili się umyć. Pies wyciągnął ze starego kufra szaty kapłańskie, jakie jeszcze nie zostały zniszczone przez czas, Clavicus wyczarował strawę i pozwolił napełnić brzuch kobiecie. Usnęła nawet i jakimś dziwnym sposobem było jej ciepło. Bardzo ciepło, jakby ktoś trzymał ją w ramionach, mocno tulił do siebie i ogrzewał. Gdy się zbudziła jednak leżała na ziemi. Wypoczęta, najedzona, czysta, dawne rany zagoiły się. Koło niej leżał złoty diadem z błyszczącym niewielkim szmaragdem na przedzie. Dunmerka uniosła go i rozejrzała się. Posąg się zmienił, już nie sam Clavicus, ale Barbas był na piedestale. 
-Co to? - zapytała zaskoczona
-Gdy będziesz miała to na głowie, wszyscy którzy na ciebie spojrzą, będą widzieć nie mrocznego elfa, a norda. - odezwał się posąg wspólnym głosem bóstw
-Ale uważaj - Barbas mówił dalej - Jeżeli diadem zostanie zniszczony, czar pryśnie, znów będziesz dunmerką. Jeżeli nie będziesz miała go na głowie, będziesz dunmerką.
-Iluzja będzie tak świetna - odezwał się Clavicus - że nawet ci, którzy cię dotkną, nie poznają się. Dla boga, czy dla człowieka, czy dla elfa, czy dla kogokolwiek innego, będziesz nordem, tak długo jak będziesz miała diadem na głowie.
 Autor okładki: Colin
Notka od tłumacza: Blueberry chce się pieprzyć. Chce się rżnąć. Jego młodszy brat Papyrus uważa, że to Twoja wina. Czy uda Ci się ukrywać przez Papyrusem związek z Sansem? Powodzenia dziewczyno, będzie Ci potrzebne!
Opowiadanie osadzone w uniwersum Underswap, dostosowane pod kobiecego czytelnika, pisane w formie pierwszej osoby Kluczową parą jesteś Ty x Sans, lecz pojawiają się rozdziały z Papyrusem. W każdym rozdziale dzieje się ostro i generalnie jest to erotyk z fabułą! Tak więc całość jest +18. 
Uwaga w opowiadaniu występuje wulgarne słownictwo, seks do granic wytrzymałości, różne zboczenia których teraz po prostu nie chce mi się wymieniać.
Autor: whoawicked
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik

SPIS TREŚCI
RAJUŚKU, MAGIA JEST WSPANIAŁA!
Pierwszy smak
Rozmawiając przez telefon
Drzemka
Zazdrość
Ruja (obecnie czytany)
Miłość
Królewskość
Szczęście
-Ej Papyrus? - głos drżał mi kiedy wymawiałam jego imię. Musiałam go zapytać. Musiałam wiedzieć. Czy Papyrus jest we mnie zakochany? Pytanie i mój głos sprawiły, że odwrócił głowę, zębami stuknął o butelkę miodu w ręce. Jego mina zrobiła się ostrzejsza gdy tylko na mnie spojrzał, próbował ukryć zdenerwowanie w głosie
-co tam?  - zaczęłam okręcać kosmyk włosów na palcu nie wiedząc jak rozpoczać pytanie. Przerabiałam scenariusz wiele razy pod prysznicem, ale teraz mam pustkę w głowie.
-Mogę zadać ci pytanie? - już je zadałaś
-już je zadałaś – przygryzłam wargę, starając się udać, że to nic ważnego...
-Papyrus, czy ty... - słowa wyleciały mi z ust szybciej nim zdałam sobie z tego sprawę. Za późno, by je cofnąć. Papyrus uniósł brew – Czy ty kiedykolwiek... rozważałeś... spanie z człowiekiem? - słowa uderzyły w niego niczym rozpędzony pociąg. Zamrugał kilka razy, upewniając się, że nie śni, zaskoczony tym, że nadal jestem przed nim. A potem... roześmiał się. Panie, nigdy nie słyszałam, aby się tak mocno śmiał. Głośno i wyraźnie, żaden z jego kiepskich kawałów, czy żartów puk puk nie doprowadził go wcześniej do takiego stanu. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale fala śmiechu wylała się z nich kiedy tylko na mnie spojrzał. Zaczął nawet płakać ze śmiechu, ocierał pomarańczowe łzy z oczodołów. Łapał oddech, aby się uspokoić, ale za każdym razem gdy przypomniał sobie pytanie, znowu się śmiał. Zacisnął słabo rękę na kuchennym stole, całkowicie tracąc siły przez śmiech. Byłam zła. - Dobra, kurwa łapię – warknęłam.
-z-zaraz... cz-czekaj ahahahaha...ahhaaa... na gwiazdy... dobra... już... mmm.... rozwaliłaś mi system – miód pitny w jego butelce zachlupotał kilka razy – dobra, zapytaj mnie jeszcze raz – westchnęłam ciężko – dalej dzieciaku, zapytaj mnie o to raz jeszcze
-Rozważałeś kiedykolwiek przespanie się z człowiekiem?
-nie – rzucił zimno, jego głos był niski i ostry, zaś oczodoły puste i mroczne. Ale.. nie umiał długo powstrzymać śmiechu, zasłonił usta dłonią i zaczał drżeć walcząc z atakiem. - o rany... c-co do diabła ahahaha.... co to za... ahaha... pytanie.. heh.. k-kurwa... dlaczego w ogóle brałaś pod uwagę to, że chcę spać z człowiekiem? - zadrżałam nerwowo
-B-byłam ciekawa, czy w ogóle jesteś otwarty na taki pomysł, tylko tyle.
-otwarty na pomysł? tsk, a z jakim człowiekiem miałbym... - powoli uniósł brwi patrząc na mnie, zdał sobie sprawę – o mój boże, w taki sposób próbowałaś wybadać, czy chciałbym spać z tobą! - Znaczy się, tak, ale nie w takim znaczeniu
-Co? Nie! Ja tylko...
-heh, a ja myślałem, że próbujesz poderwać mi braciszka. - powiedział coś podobnego w moim śnie? - ale odpowiadając na twoje pytanie, wielkie nie, za chuja bym się z tobą nie rżnął, nigdy, idź poszukać kogoś ze swojego gatunku dzieciaku – westchnęłam odwracając się, Papyrus zaczął pić swój miód
-...Nawet buziak?
-odpierdol się – A no. To zagadka rozwiązana.
Później, tego samego dnia przy kolacji, Papyrus postanowił zrujnować dzień.
-zgadnij o co zapytał mnie człowiek, braciszku – Prawie zakrztusiłam się makaronem. Boże. Co ja zrobiłam? Sans uśmiechnął się niewinnie skupiony na własnej porcji jedzenia
-Nie wiem, Paps, o co? - Chciałam zniknąć w moim siedzeniu, odstawiłam widelec. Dlaczego tego nie przemyślałam?!
-zgaduj – Sans kilka razy przegryzł potrawę nim głośno odpowiedział patrząc na mnie
-Hm... - zmarszczył brwi udając zastanowienie. Popatrzyłam na Papyrusa, podpierał ręką brodę, poruszył zawadiacko brwiami gdy na mnie spojrzał. Nienawidzę go. - Zapytała się ciebie, dlaczego jesteś takim leniem? - zapytał Sans wbijając widelec w makaron by wziąć kolejny kęs. Zerknął na mnie i mrugnął w moją stronę. Kilka klusek zwisało mu z ust.
-heh, nie, to tajemnica której nie pozna się nigdy
-Więc o co zapytała?
-zapytała się, czy byłem kiedykolwiek zainteresowany w ... przytulaniu się z nią – Sans zamarł. Wyprostował się w krzesełku i jego oczy zrobiły to dziwne coś, w sensie, zniknęły mu źrenice. Powoli przełknął jedzenie i chrząknął, by na mnie spojrzeć.
-To dziwne. - Schowałam nos w szklance starając się wymyślić co powinnam powiedzieć.
-prawda? heh, iiii... heh, cóż, pytała, czy chciałbym robić nawet coś więcej niż przytulanie
-Więcej niż przytulanie, co? - wzrok Sansa utkwił w moim drżącym ciele
-a no, pytała się, czy chciałbym eh... heh... potrzymać ją za rękę – To nie zadziałało. Sans dokładnie wiedział o co chodziło Papyrusowi. Jego uścisk na widelcu był mocny, ale potem, nagle, całe ciało mu się odprężyło.
-Rajuśku! - jego głos był normalny, gwiazdy pojawiły się w oczodołach gdy tylko spojrzał na brata – Nie wiedziałem, że chce robić takie rzeczy z tobą Papusiu! Czyli teraz chodzicie razem? - Papyrus prychnął gdy na mnie spojrzał
-nie, brachu, nie jest w moim typie, musiałem jej odmówić, niczym dżentelmen – Sans popatrzył na mnie smutno, nie był szczęśliwy że ja i jego brat nie jesteśmy razem.
-Szkoda! Jest mądra i śliczna, myślę, że bylibyście dobraną parą. - Jego fasada prawie zniknęła, kiedy mówił o dobrej parze.
-to miłe, ale nie dla mnie, ludzie i potwory.. heh... nie powinny się łączyć, wiesz? - Sans zerknął w moje oczy nim powiedział stanowczo kolejne słowa
-Tak, najwyraźniej masz rację – Spierdoliłam.
Sans przez resztę mojego pobytu u nich unikał mnie jak plagę. Planował swój trening wtedy kiedy wracałam do domu z pracy, przepychał się w drzwiach z torbą na ramieniu. Mogłam z nim rozmawiać tylko wtedy kiedy Papyrus był w okolicy, a nawet wtedy zachowywał się jakby nigdy nic między nami nie było, jakby wszystko było kompletnie platoniczne. Moje serce zostało złamane. Nie dał mi szansy na wytłumaczenie... Ale co miałabym mu powiedzieć?
Tak, więc, miałam sen o Papyrusie i o tym, że był we mnie zakochany, przejęłam się nim za bardzo i zapytałam go, czy to prawda, aby się przekonać. Nie chciałam z nim niczego zrobić.
Kiepsko. Nawet ja bym w to nie uwierzyła. Może potrzebuje trochę czasu, nim podejmę jakiekolwiek działanie? Taką mam nadzieję. Zachowanie Papyrusa pogarszało sprawę, non stop dawał mi jakieś dwuznaczne sugestie.
-no weź, dam ci swoje serce, a zaraz, nie mam żadnego
-zimno mi dzisiaj, może mnie rozgrzejesz, co dzieciaku? heh
-jeżeli zgubisz swojego misia, możesz się przytulić do mnie... nie, tylko żartowałem! ale z ciebie dziwak – byłam wkurzona. Musiałam pogodzić się z Sansem tak szybko jak to możliwe. Był moim światełkiem w tunelu, moim księciem, który ma mnie ocalić od wstrętnej wiedźmy! Bez jego zwyczajnych całusów czy przytulasów znikałam. Czułam się samotnie. Postanowiłam stawić mu czoła
-Z drogi człowieku, spóźnię się. - pewna w swoim postanowieniu rozłożyłam ramiona w progu, powstrzymując go przed wyjściem na trening z Alphys.
-Sans, porozmawiajmy! Wiesz dobrze, że o nic mi nie chodziło. J-ja byłam tylko ciekawa!
-Wy ludzie często to mówicie w takich sytuacjach – mruknął obniżając głos – Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, nie wiesz?
-T-to nie ... - Sans chciał się przeze mnie przepchać, ale rzuciłam się na niego. Wiedziałam, że z łatwością może mnie odepchnąć, ale tego nie zrobił. Wiedział, że nie może się na mnie długo gniewać. - Sans! Proszę! Przepraszam! Ja.. Co mam zrobić, abyś mi wybaczył? Zrobię wszystko .. - objęłam ramionami jego ciało próbując go przytulić i schować twarz w jego chuście. Nie odwzajemnił mojego dotyku, ale słyszałam mruczącą duszę w jego piersi. - M-mam tego dość... Proszę... porozmawiaj ze mną, Sans. Tęsknię za tobą. Tak strasznie – Mocniej go przytuliłam i zaczął mięknąć. Westchnął zrezygnowany i powoli objął mnie w talii.
-Jesteś zbyt słodka abym się gniewał – mruknął. To słodkie. Po kilku kolejnych minutach uścisku, przypomniał sobie coś i odepchnął mnie – A-ale musisz mi to wynagrodzić! Naprawdę mnie zraniłaś, wiesz..
-Zrobię dla ciebie wszystko. Tylko powiedz, a ja to zrobię
-...P-pomyślę nad karą dla ciebie – pocałował mnie czule w czoło – Mogę już iść? - Zrobiłam krok w bok i sobie poszedł. Potraktowałam to jako zwycięstwo. Dostałam telefon od gościa od naprawy, że wszystko będzie zrobione przed końcem tego tygodnia. Wizja snu w moim wygodnym łóżeczku, a nie na tej kanapie wypełniała mnie determinacją. Ale wtedy.. coś... zaczęło się zmieniać.
-Mmm, dobry dzień chłopaki – mruknęłam zaspana pewnego ranka. Wchodząc do kuchni zauważyłam, że Sans i Papyrus pochylają się nad stolikiem i szepczą do siebie. Mój głos wybił ich z rozmowy i popatrzyli na mnie nerwowo. Sans mocniej zacisnął rękę na szklance soku. Hm.. To dziwne. - O czym gadacie? - wymienili się spojrzeniami, nim na mnie spojrzeli
-o sporcie – Sans przytaknął energicznie i nerwowo
-N-nie będziesz zainteresowana – Hmmmmm. Podeszłam do zlewu i zaczęłam się rozglądać za czystym kubkiem aby zrobić sobie kawy. Odkręciłam wodę, by go opłukać i jak tylko dźwięk wody rozległ się po pomieszczeniu, ich szepty wróciły.
-śmierdzi gorzej niż wczoraj!
-Ja nie... To mnie zabija Papusiu... Ja nie... Na gwiazdy... dzisiaj jest taki silny... Ja....
-nie wiem co to za zapach – Co? Ja śmierdzę? Brałam prysznic! Właściwie... Sans kupił mi nowy szampon wczoraj i ... Boże, czy w ten sposób chciał się upewnić, że się myję?! Co do diabła?! Powoli napełniłam pojemnik wodą i wsypałam kawę do ekspresu. Ustawiłam maszynę i wcisnęłam guzik, by potem wrócić do moich współlokatorów. Po kręgosłupie Sansa przemknął mocny dreszcz. Papyrus zauważył jego reakcję.
-ej bracie, może pójdziesz do sklepu po... - Sans praktycznie wystrzelił z krzesełka
-TAK! IDĘ! - przebiegł przez kuchnie i zatrzasnął za sobą drzwi z hukiem. Dobra. Co się do kurwy nędzy tutaj dzieje?
-Um... dooobra – Usiadłam naprzeciwko Papyrusa przy stole, ten zasłonił usta i dziurę nosową – Możesz mi wyjaśnić co się kurwa wyrabia? - Unikał mojego wzroku, pocił się. - Papyrus!
-k-kurwa, uh...
-Zachowujecie się super dziwnie od kilku dni, zwłaszcza Sans – Tak. Wcześniej mnie ignorował, a teraz ucieka za każdym razem, gdy się pojawię. Odkąd się poci tak bardzo? - Dlaczego? - Papyrus zaczął szukać ręką w kieszeni papierosów, wyciągnął jednego i wsunął między zęby. Odpalił od zapalniczki. Wziął głęboki wdech, a potem wypuścił powoli, dym wyszedł z jego ust niczym chmura.
-nie wiem jak to powiedzieć grzecznie, więc powiem krótko, kurewsko śmierdzisz dzieciaku – Zamarłam, potem powąchałam się pod pachami
-N-nie śmierdzę!
-ta, śmierdzisz, nie wiem nawet co to za zapach, nie masz go na sobie zaraz po prysznicu, a od dwóch dni się tylko pogorszył
-...Od dwóch dni? - Uh oh. Wtedy zaczął się mój okres...
-dla mnie jest on nieznośny, ale sansa doprowadza do szaleństwa, próbowaliśmy odkryć co tak śmierdzi i sprawić, aby przestało, ale nic nie działało
-A jak to pachnie? - jego twarz wykrzywiła się w obrzydzeniu i zaciągnął się fajką znowu
-ciężko... to opisać... nie tak naprawdę źle, tylko... kurewsko dziwnie... śmierdziałaś tak wcześniej, ale nigdy tak źle, kanapa śmierdzi jak ty i obawiam się, że będę musiał ją spalić po tym jak się stąd wyprowadzisz
-...Chyba wiem skąd ten zapach – Papyrus westchnął z ulgą i zaciągnął się papierosem
-to dobrze, więc to naprawisz, tak?
-Nie mogę zrobić zbyt wiele, to samo musi przejść
-co? a ile to potrwa?
-Jeszcze kilka dni. Mniej więcej. - Warknął głośno, niczym nastolatek któremu nakazano sprzątnąć pokój.
-jaja sobie robisz? co to kurwa jest?
-Um... Nie wiesz? - Papyrus popatrzył na mnie podejrzliwie
-to chyba nie.... jest to ludzkie coś, o czym słyszałem, prawda?
-A co dokładnie masz na myśli?
-no wiesz... - Odwrócił wzrok - ... to coś z krwią? - zacisnęłam usta, oczy potwora zamigotały gdy spojrzał w moje. Przytaknęłam. Wyrzucił ręce w powietrze – kurwa świetnie! teraz masz ruję! - Co?  Chwycił za butelkę miodu i szybko wstał od stołu – nie będę znosił tego kurestwa, będę u muffet póki to się nie skończy – mruknął i wyszedł.
Ciężki oddech i dwa palce w moich ustach zbudziły mnie. Zakrztusiłam się i wyplułam je, otwierając oczy by zobaczyć, kto molestuje moje usta. To Sans. Znowu?
-S-Sans? Co ty...
-J-ja wiem co ty .... możesz dla mnie zrobić – dyszał, jego głos był niski i zachrypnięty. Wsunął kolano między moje nogi i przybliżył się, w jego oczach widziałam pragnienie, kiedy delikatnie brał mnie za brodę. Rumienił się cały i był taki.... gorący. Za gorący. Właściwie, mogłam czuć ciepło jego ciała z daleko. Co...?
-Ty... - przystawiłam rękę do jego czoła – Jesteś rozpalony! Wszytko dobrze? Zadzwonić po lekarza? - Uśmiechnął się niepewnie, być może zadowolony z tego, że mi na nim zależy, przesunął moją rękę ze swojego czoła na policzek.
-Nic mi nie będzie, ja tylko – mówił delikatnie całując mnie czule po palcach i dłoni. Popatrzył na mnie przymrużonymi oczami, kiedy otworzył oczy. Zamierza mnie ugryźć? Przygotowałam się na ból, ale ten nigdy nie przyszedł. Delikatnie przycisnął moje palce do jednego ze swoich zębów, były ostre. Bardzo ostre. Prawie się zacięłam – Potrzebuję cię – powiedział po tym, jak wyciągnął moje palce ze swoich ust.
-A-ale Sans... jesteś taki...
-Mam ruję – praktycznie wywarczał w moją rękę. Próbowałam ją zabrać, ale mocno ją trzymał
-S-sans.. to boli... - zamrugał kilka razy i puścił mnie. Poczułam, jak krew znowu spokojnie krąży mi po żyłach
-P-przepraszam ja tylko... tylko ... - popatrzył na mnie pełen pożądania – Ty mi to robisz. Zazwyczaj mogę ją przewidzieć, nie powinienem jej mieć jeszcze przez kilka miesięcy, ale ty...! - Przytulił twarz do mojego karku, wciągając mój zapach – Pachniesz tak... dziwnie, i ja nie... nie mogę nad sobą panować... To przez ciebie taki jestem... - Zaczął bawić się moją piżamą, przystawiając rękę do mojego brzucha. Zaraz, ruja? Jak u psów? Nie wiedziałam, że potwory też taką mają... Ale Sans jest dowodem na to, że mają. Jego oddech stał się nierówny, zapewne przez to, że próbuje się powstrzymywać bardziej niż jest w stanie.
-Sans, my nie...! - nim skończyłam, przywarł do moich ust wymuszając pocałunek. Magiczny niebieski język wypełnił moje usta. Była jakaś żądza ukryta za jego pocałunkiem, coś co wypełniało go czystym pragnieniem i ... - Sans, nie, stój! My nie możemy! - stęknęłam spychając go. Pokazał mi zęby, niczym dzikie zwierze, które broni swojego pożywienia, nim znowu przystąpił do ataku. Unieruchomił moje ręce w nadgarstkach nad głową.
-Papusia nie ma, śliczna – stęknął, jego gorący oddech przebiegł po mojej skórze – Zadomowił się u Muffet, nie wróci przez kilka dni. No i, czy kiedykolwiek udało mu się nas powstrzymać? - wysunął język aby zacząć lizać mnie po uchu i żuchwie. Drżałam z rozkoszy, raz za razem przeszywał mnie znajomy dreszcz spowodowany zbyt przyjemnymi dotknięciami. - A teraz pomożesz mi poradzić sobie z tym, czego ty jesteś przyczyną, a zapomnimy o tym, że próbowałaś flirtować z moim bratem – Choć bardzo chciałam to zrobić byłam... niedysponowana. On by nie chciał... Byłoby tak wiele...
-Sans.. Ja... C-co? Ej! - Przerzucił mnie przez ramię niczym worek. Koszulka spadła mi na głowę. Zacisnęłam ręce w pięści i zaczęłam bić go po plecach – Puść mnie! Ja nie chcę! J-ja nie...! - Zatrzymał się, położył rękę na mojej talii i powoli osunął po ramieniu na ziemię
-Nie... nie chcesz...? - mruczał kompletnie zaskoczony. Kurwa.
-Nie chodzi o ciebie. Tylko... Są powody przez które tak dziwnie pachnę... Ja krwawię. - Otworzył szeroko oczy, w jego głosie słychać było czysty gniew.
-Co... Krwawisz? KTO CIĘ KURWA ZRANIŁ? PAPYRUS? PRZYSIĘGAM NA KRÓLOWĄ TORIEL, ŻE...
-Nie, nie Sans, to nie tak. To um.... normalne dla mnie... - zamrugał kilka razy zaskoczony moim wyznaniem.
-Nor-normalne? Może i nie wiem za wiele o ludziach, ale nie powinniście trzymać to... w środku?
-Cóż tak, ale to co innego.. To się dzieje... um... na dole. Zawsze wtedy kiedy moje ciało zda sobie sprawę z tego, że w tym miesiącu nie będę mieć dziecka. - patrzył na mnie zagubiony. - To normalne dla ludzi. - Nadal się gapił. - Sans...? - wydobył z siebie jakiś dziwny dźwięk i wyrzucił ręce w powietrze.
-O mój Boże, to dlatego ja... Kurwa! - Położył dłonie na twarzy i rumienił się jeszcze bardziej – To dlatego moja ruja przyszła wcześnie o kilka miesięcy! M-moja dusza reaguje na twoje ciało, d-dlatego tak desperacko chce się złączyć i... - musiał zauważyć mój zdziwiony wzrok. Rany jak miałam nie zareagować na te słowa? - Nie, nie, to nic! M-my nie możemy... Nic z tego nie wyjdzie, ale... moja dusza tego nie wie. Potworze ruje... s-są normalne, też. Cóż... Normalne dla potworów. Ludzie... M-może ci się to nie spodobać... Ja robię się bardzo...
-Sans, skończ wcześniejszą wypowiedź. - Zaprzeczył próbując zachować resztki zdrowego rozsądku, zrobił krok w moją stronę, ścisnął mnie za ramię.
-Człowieku. Boli cię teraz? Krwawienie?
-N-nie, właściwie to nie...
-C-cóż, potworze ruje mogą b-być... bolesne jeżeli właściwie się nimi nie zajmie. P-proszę, musisz mi pomóc... A-ale zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała... To instynkt.. czasem mogę... być nieco... drapieżny...
-Znaczy... krew nie będzie ci przeszkadzać?
-Co? A po co miałaby? Nie boli cię, a więc to nic złego. No i szczerze, twój zapach doprowadza mnie do szaleństwa. Właściwie J-ja nigdy tak strasznie cię nie pragnąłem... B-błagam, musisz mi pomóc... - Zaczęłam się zastanawiać. Ostry seks na zgodę z moim szkielecim kochankiem, który przyznał, że jeszcze nigdy tak bardzo nie miał na mnie ochoty? Jasne!
-D-dobrze – wzięłam wdech. Sans wyraźnie tracił nad sobą panowanie.
-J-ja.. Człowieku, musisz wiedzieć, że kiedy zacznę, nie przestanę póki nie będę całkowicie zadowolony... Spróbuję nad sobą panować, ale... jesteś całkowicie pewna, że chcesz?
-Rżnij mnie – wysyczałam obejmując go w karku przywierając do niego ustami by go pocałować. Odwzajemnił pocałunek wpychając niebieski język w moje usta. Zacisnął ręce na moich biodrach i uniósł mnie. Oplotłam go nogami w biodrach. Jego język był wilgotniejszy niż zwykle, może to przez ruję. Mrowienie jego magii doprowadzało mnie do szaleństwa z pożądania. Zaczął przygryzać moją dolną wargę, jęknęłam w jego usta. Był zadowolony z mojej reakcji i skubał i ssał jeszcze trochę, jakby chciał przeprosić za wcześniejsze mocniejsze ugryzienie. Czułam jego gorący oddech na swoim ciele, podsycał moje pragnienie. Nie chciałam przestać go całować. Nie chciałam. Nawet aby złapać oddech. Nawet na sekundę. Tak, błagam, nie przestawaj mnie całować, nie przestawaj. Sans, nie... Poczułam coś miękkiego pod plecami i zdałam sobie sprawę, że kładzie mnie delikatnie na swoim łóżku. Odsunął się, aby ściągnąć koszulkę przez głowę i wyrzucić ją gdzieś, zaraz potem znowu wsunął język w moje usta wywierając kolejny gorący pocałunek. Zauważyłam że jego kości wydzielają niewielką niebieską poświatę, to pewnie przez magię w jego ciele. Przystawiłam dłoń do jego żebra i praktycznie krzyknął przez dotyk w moje usta. Tego... się nie spodziewałam. Czy przez magię jest teraz bardzo czuły? Ścisnęłam jego żebro raz jeszcze, Sans odpowiedział natychmiast. Czy on... drży?
-Nnnggg... T-tak, błagam, d-dotykaj mnie...! - jęczał głosem wypełnionym potrzebą. Patrzyłam na jego twarz w błogości, kiedy moje palce przemykały po kolejnych żebrach. Wił się na mnie oszalały z rozkoszy
-Sans.. - stęknęłam – p-połóż się, dobrze? - przytaknął słabo i położył się obok mnie. Chciałam usiąść na nim, ale powstrzymał mnie
-Zaraz...Z...Zdejmij to.. W-wszystko – dyszał ciężko, z trudnością panował nad sobą. Popatrzyłam na swoje ubrania, a potem na niego. Przytaknęłam posłusznie. Uniosłam się i ściągnęłam koszulkę. Sans z głodem w oczach śledził ruchy moich dłoni, kiedy pozbywam się spodenek, odsłaniając pępek. Przełknął głośno ślinę jak odsłoniłam piersi, zimne powietrze sprawiło, że sutki mi stwardniały. W końcu, byłam już tylko w niebieskich majtkach. Sans wciągnął głośno powietrze pocierając się po stojącym kutasie pod jego spodenkami. Przytaknął znowu ponaglając mnie, bym ściągnęła majtki. Powoli osunęłam je z bioder, a gdy były na wysokości kolan, wyszłam z nich i kopnęłam gdzieś. Westchnął ciężko, całkowicie sfrustrowany i jednocześnie cierpliwy. Wskazał, abym do niego przyszła, i tak też zrobiłam przerzucając przez niego nogę. Natychmiast chwycił mnie za piersi rozkoszując się ich dotykiem na swoich twardych kościstych rękach. Przygryzłam zęby za kciuku próbując stłumić jęknięcia.
-S-są takie.. - mruczał cicho, prawie niesłyszalnie
-Takie? - mocniej je ścisnął, jęknęłam powstrzymując ból
-Takie duże.. - chrząknął
-O-oh.. - zaczął szczypać moje sutki jęknęłam żałośnie. Usiadł powoli i wziął je w swoje zęby, okręcając dookoła czule tak, aby mnie nie zranić. Jęczałam czując ból i jednocześnie przyjemność. Jego gorący język łagodził ból wymuszając języki na moim ciele. Boże. Od tak dawna nie uprawialiśmy seksu, tak strasznie tego chciałam, ale... Sans potrzebował go bardziej. Odsunęłam jego ręce od mojej piersi i osunęłam je. - E-ej, to ja mam ciebie pieścić – pochyliłam się i zaczęłam całować jego gorące kości. Ciepło prawie parzyło mnie w wargi. Znowu drżał pode mną, czułam jak zaciska ręce na prześcieradle.
-Tak, tak, tak, tak, tak... - powtarzał jak magiczne zaklęcie. Owinęłam język dookoła jego obojczyka, syknął zadowolony. Lizałam go dalej, wszystkie jego odgłosy były takie zadowalające. Był całkowicie zdany na mnie, wydaje mi się, że słyszałam jak drze prześcieradło. Jego źrenice zamieniły się w małe niebieskie serduszka, lecz prawie zniknęły z przyjemności. - Proszę, błagam, d-dotykaj mnie... Tak m-mi dobrze.. - Sunęłam językiem dalej, pozostawiając po sobie ślad śliny. Dłonie zabłądziły na jego kręgosłup, jęknął głośno. To aż zbyt miłe... Nigdy nie słyszałam go w ten sposób. Nagle Sans chwycił mnie za biodra z tą samą siłą, jaką darł prześcieradło. Krzyknęłam z bólu. Zrozumiał co robi i natychmiast zaczął gładzić ciało przepraszając za swoją brutalność. Pocierał kciukiem po moim guziczku, fala rozkoszy natychmiast mnie zalała. A potem przestał, popatrzył na mnie cały zarumieniony.
-E-ej.. uh... Co to...? - Poczułam jak ciągnie za sznureczek mojego pierdolonego tampona. Kurwa mać.
-O-o, Boże, przepraszam ja... - Wstyd zalał moją twarz którą schowałam za rękami, chciało mi się płakać. Jak mogłam kurwa o tym zapomnieć? Chciałam uciec do łazienki, zamknąć się i nigdy nie wychodzić, ale Sans złapał mnie za talię.
-E-ej, co się dzieje? - Nie odpowiedziałam mu - ... W ten sposób chronisz swoje majtki kiedy jesteś w tym stanie? - Odwróciłam wzrok, przytaknęłam zawstydzona. Boże. Chcę, aby dzisiaj się już skończyło. Sans pociągnął mocniej za sznureczek, zaczęłam wariować.
-N-nie! Nie rób...! Pozwól mi...!
-Spokojnie – szepnął, poczułam watę między nogami – N-nie przeszkadza mi to – uniósł zakrwawiony tampon między nami za sznureczek. O, Boże, dlaczego on to robi? Dlaczego mu się przygląda? - W-więc.. miałaś to... w sobie... przez ostatnich kilka dni? - Mrugnął nie spuszczając wzroku z tampona.
-Nie! - krzyknęłam chwytając za kilka chusteczek i schowałam w nie przedmiot a następnie wrzuciłam do kosza przy łóżku – Ja um.... zmieniam to...
-Wiesz... to właściwie seksowne... Myślałaś o mnie za każdym razem kiedy go wsadzałaś? Mweh heh heh... - Co za kurewski zboczeniec. Chwyciłam za jedno z bardziej wrażliwych żeber i ścisnęłam je mocniej, wysztywniał z rozkoszy. Dyszał szybciej i zaczął przywierać biodrami do mojej płci, jęcząc żałośnie. - Cz-człowieku, jeżeli nie zaczniesz.... mnie pieprzyć Ja z-zrobię to z-za ciebie – jęknął. Przytaknęłam szybko, próbując powstrzymać wstyd, by zająć się napalonym potworem. Zaczęłam ściągać z niego spodnie, jego sterczący niebieski kutas bez problemu wyszedł spod odzienia. Na czubku już miał kropelkę nasienia. Roztarłam ją kciukiem i zaczęłam pocierać ręką po jego przyrodzeniu. Uśmiechnęłam się widząc, jak bardzo jest mnie spragniony. Zazwyczaj to ja leże na dole, spragniona jego pieszczot. Rany, jak bardzo świat potrafi się zmienić. Położyłam się obok jego kutasa, przejechałam językiem od nasady aż po górę, dręczyłam go tak, jak on mnie. Syczał, widziałam jak jego lewe oko iskrzy z pragnienia. Warczał, darł prześcieradło, walczył ze sobą, aby nie stracić panowania, aby nie zachowywać się jak zwierzę. Uznałam, że sama jestem zbyt napalona, aby dłużej się trzymać. Nadziałam się na niego, oboje jęknęliśmy. Sans chwycił mnie za biodra kiedy powoli zaczęłam go ujeżdżać. Dyszał ciężko, wystawił język z paszczy.
-T-tak, r-rżnij mnie, b-błagam – jęczał potulnie, jego oczy znowu zamieniły się w serduszka. Nie mogę uwierzyć jak bardzo lubieżnie teraz wygląda, całkowicie oszołomiony moją ciasną cipką i spragniony więcej. To niesamowite. Pochyliłam się w jego stronę przyciskając moje piersi do jego żeber, całowałam i lizałam jego kark. Poruszałam biodrami w górę i w dół, czując jak się we mnie zagłębia. Syczał w moje ucho, gorący oddech przemykał między włosami na moim karku. - B-boże, haaaahnnnn, jesteś t-taka ciasna i.. i mokra... - Próbowałam utrzymać tempo, ale ten zaczął poruszać swoimi biodrami gwałtowniej i szybciej. Zazwyczaj lubił podrażnić się trochę, ale teraz chyba nie czas na to... Co sprawia, że to jeszcze lepsza okazja, aby go pomęczyć! Nagle wyprostowałam się i całkowicie zatrzymałam. Sans wił się pode mną, próbując zmusić mnie do dalszych ruchów, tak bardzo spragniony mojego miękkiego ciała. -N-no weź, nie m-możesz tak przestać...
-Oh, mogę. Właśnie to zrobiłam – Sans zamknął oczodoły zdenerwowany, jęczał moje imię, mruczał jak bardzo chce, abym go rżnęła – Że co? Nie słyszałam Sansuś.. - otworzył nagle, lewe oko migotało światłem, jeszcze nigdy nie widziałam takiej miny na jego twarzy. Nim zareagowałam, Sans wbił się w moją cipkę mojego ciężaru abym poruszała się szybciej i mocniej na jego kutasie.
-B-boże J-ja potrzebuję teeeegggoooo – syczał z pragnienia – P-pozwól się p-pieprzyć... B-bierz mojego chuja, p-proszę...! Nie mogę znieść t-tego uczucia.. - moje jęki zaczęły zamieniać się w żałosne zawodzenia kiedy wchodził we mnie. Czułam każdy centymetr jego kutasa w sobie.
-Saaanssss – jęczałam – j-jesteś tak kkkkurewsko dddd-ddduuu-uży! - głos mi się łamał przez przyjemność, czułam jak Sans drży. No nie.. Już dochodzi?
-Cz-człowieku.. Tak, b-bierz go... Jesteś moim dobrym małym człooooo-owieczkiem O-oh gwiazdy ja już nie... - wbił się mocniej we mnie, tak mocno i głęboko, że wysztywniałam do tyłu, czułam rozlewającą się magię we mnie. Sans zamknął oczy całkowicie rozmiłowany z przyjemności, mocno trzymał mnie za biodra, tak mocno, że bałam się iż przerwie skórę. Westchnęłam zadowolona, że mu pomogłam ale jednocześnie... Gdzie mój orgazm? Sans zauważył moją minę – My jeszcze nie... skończyliśmy – stęknął. Nagle znalazłam się na brzuchu, czułam żebra Sansa na plecach. Warczał w moje ucho błądząc palcami po mojej cipce, sunąc palcem po mojej łechtaczce. Warknęłam z powodu doznania, poddałam się jego dotykowi. Sans był zadowolony. - Lubisz kiedy jestem brutalny, prawda? - szepnął. Czułam czubek jego kutasa na moim pośladku, nadal twardy, sterczący, gotowy by się mną ponownie zająć. Zazwyczaj potrzebował kilku minut by złapać oddech i odnowić siły, ale teraz był znacznie bardziej napalony. Zacisnął zęby na moim ramieniu, krzyknęłam z bólu. Odsunął się, wiem, że przegryzł skórę. - Odpowiedz
-T-tak, dobra? Lubię to – stęknęłam szybko.
-Oczywiście, że lubisz! Cała jesteś moja – mówił dalej przystawiając kutasa do mojego wejścia – Chcesz być przeze mnie oznakowana – zatrzymał się nim zaśmiał nisko – Mweh heh... tylko popatrz na siebie – pochylił się powoli – Cała we krwi – Kolejna pauza, patrzył na swoją rękę i na zakrwawione prześcieradło dookoła – Ch-cholera, to jest wszędzie... ciekawe jak... - Otworzyłam szerzej oczy w przestrachu, gdy odwróciłam się by zobaczyć z przerażeniem jak Sans wsadza zakrwawione palce do ust, jak język zlizuje czerwoną maź. Uśmiechnął się patrząc na mnie, wyraźnie rozkoszował się smakiem. - Całkiem smaczne – mruknął – Smakuje jak ty... Czyli oczywiście, dobrze – Westchnęłam chowając twarz w łóżku zawstydzona.
-Możesz mnie już rznąć- mruknęłam. Sans fuknął i zaczął sunąć koniuszkiem swojej męskości po mojej szparce
-Już jesteś pełna mojego nasienia, a nadal błagasz o więcej? Niegrzeczna... - warknęłam, poruszałam biodrami, aby już zabrał się do dzieła. Wiedział, że uwielbiam tę pozycję, uwielbiam jak głęboko jego kutas może we mnie wejść, teraz się tylko mną bawi.
Warknął delikatnie wpychając swojego kutasa między moje płatki, czuł każdy mój mięsień, który go oplata, słuchał dźwięków mojej mokrej kobiecości i jego rozlanej magii we mnie. To wszystko doprowadzało go na skraj kontroli dlatego wchodził coraz szybciej. Nowa pozycja wypełniała mnie w całości. Jęknęłam zadowolona za każdym razem witając gościnnie jego wejścia we mnie.
-Mmmmfffff, tak – warczał błądząc palcami po moich plecach – B-bierz mojego chuja W-wypełnię cię całą m-moim... - Jego biodra poruszały się mocniej i stabilniej – B-boże, jesteś gotowa na... - Nagle coś w nim się zmieniło. Jego oko zabłysnęło niebieskim płomieniem. Chwycił moje biodra i zaczął mocno pchać, bałam się, że przebije się przez skórę. Sans wchodził głęboko, klepał mnie po pośladkach. Gwałtownie, mocno, z całej siły, do samego dna, bałam się, że mnie złamie. Zaczęłam krzyczeć przez mieszankę przyjemności i bóli i o Boże, to takie miłe, sprawia, że ...
-OooO! Boże! Sans! Tak! Tutaj! - krzyczałam. Sans nie zmieniał ruchów, nadal parł na wrażliwy punkcik we mnie. Zacisnęłam ręce na prześcieradle wystawiając się, aby lepiej mógł we mnie wchodzić. Boże. Jeszcze trochę, tylko troszeczkę... Czułam że zaraz dojdę, w tej chwili kiedy jest wobec mnie taki drapieżny. Te krew, porwane prześcieradła i ból... Boże... zaraz oszaleję.
-W-wypełnię cię całą moim nasieniem i przez kilka miesięcy nie będziesz krwawić bo będziesz miała w sobie moje dziecko! Nnnngaaaah! Jesteś na mnie taka gotowa, bo jesteś moim... moim małym człowieczkiem! Jesteś.... Jesteś cała moja, tylko kurwa moja, moja! Kurwa! - krzyczał to kiedy jego ciałem wstrząsnął kolejny orgazm, wypełniając mnie po sam czubek niebieską magią. Sama nie byłam lepsza, leżałam z otworzonymi ostami, moja cipka zacieśniła się tak mocno, że nie chciała wypuścić ani kropli jego nasienia z mojego ciała Mina Sana złagodniała, dyszał ciężko, oparł czoło o moje plecy. Leżeliśmy razem przez kilka minut dysząc ciężko. Nie mogę uwierzyć, że Sans doszedł tak szybko. To pewnie przez ruję. Nigdy nie był tak delikatny... N-no i to z d-dziećmi? Raaany... Cóż, cieszę się, że to już koniec. Sans nagle westchnął szybko i uniósł się odsuwając się od mojego tyłka.
-Dobra, to w jakiej pozycji teraz chcesz? - ... kurwa
Imię i nazwisko: Christiana Perrey (potocznie mówią na nią Chris)
Wiek: 21 lat
Wygląd: Młoda dziewczyna z ognistymi włosami sięgającymi do ramion, ma grzywkę, jej oko jest przepełnione ognistą pomarańczą, drugie zaś, właściwie to go niema a w jego miejscu jest po prostu dziura, z której wypływa czarna maź, usta są wąskie, górna warga pomalowana na czarno, dolna na pomarańczowo. Na jej szyi jest wieczny naszyjnik, którego nie można zdjąć.
Historia/życie: Chris jako mała dziewczynka była bardzo zamknięta w sobie, ale  nie w ten zwykły sposób, ona po prostu uważała że sama sobie wystarcza. Gdy pewnego razu wracając ze szkoły skręciła w leśną ścieżkę usłyszała jazgotliwy śmiech połączony z płaczem, poszła sprawdzić co to.. ale nie oczekiwała naszyjnika, ubrała go ale nie zorientowała się że nie da się go zdjąć. Diamencik zaczął szeptać jej różne rzeczy, okazało że karmi się smutkiem i nędzą, ale za razem szczęściem i miłością. Chris jest dość neutralna, ale gdy jej przyjaciel jest głodny diametralnie się zmienia żeby zaspokoić jego głód. Raz gdy tego nie zrobiła straciła oko. Jej życie jest powiązane z poprzednią OC - Persefoną.

Ps. Inspirację z naszyjnikiem wzięłam z piosenki "Aishite, Aishite, Aishite".


Notka od autora: W opowiadaniu mogą się pojawić przemoc, przekleństwa, Treści obrażające wartości społeczne, przekonania religijne, światopogląd. Brak treści pornograficznych.
Prosimy nie wrzucać bez pozwolenia na inne strony lub wattpada. Ciemne, mroczne królestwo, ukrywające w swych mrokach najciemniejsze moce i złowieszcze demony, karmiące się bólem i cierpieniem upadłych dusz. Gdzie usłyszysz tylko jęki i lamenty grzejników, morderców, złodziei, gwałcicieli, terrorystów, którzy z własnej głupoty zginęli w imię wierzeń oraz Szalonych Yaoistów i fandomu, skazanych na wieczne męki, rozdzierającą rozpacz, wżerające się w umysł ofiar oraz memów internetowych które zalały Internet. To raj płynący mlekiem i miodem niegodziwości, gdzie złe uczynki to chleb powszedni dla demonów. W tym świecie jest jedna zasada...
Zabijaj albo Giń!
Nasza historia zaczyna się przy zapomnianym przez demony wejściu, przy samej górze Mt.Ebott, w ludowych przekazach nazywaną " góra samobójców". Tam właśnie pewien nieszczęśnik miał pecha i wpadł do ciemnej czeluści góry, po czym słuch o nim zaginął... Czy na pewno? Tak się zaczęła Nasza opowieść....
Autor: GrimAngel
Beta: Turpistyczna

Spis treści:
1 | 2 (obecnie czytany)| 3 | 4 | 5 |
6 | 7 | 8 |

Błysk albo światło. ciężko powiedzieć można rzeczy bo przez kilka minut nic nie widział jak przeszedł za Toriel do następnego pomieszczenia, bo samy bohater nie wiedział co ma myśleć na to co się tutaj wydarzyło przed kilku minut wcześniej. Oślepiło go to na pewno, co ciekawe samy na co dzień mruży oczy. zasłania brązową grzywką swe oczy które tak nienawidzi. Coś go oślepiło ale to straszna jest ironia a może absurdy bo samym pomieszczeniu było ciemno, zimno jak w pustej lodówce w Mc Donaldzie w dni świąteczne kiedy inne sklep i restauracje był zamknięte- czyli każde Polskie Święto.
Rozejrzał się wokół siebie, widział ciemne ściany na których było wymalowany slogan „ Jedzi u Joe’a! On ma zajebiste żarcie albo w pierdol”3. Spojrzał przed siebie i widział Toriel która cierpliwie czekała, widział za nią dwie pary schodów które prowadził do następnych drzwi. Pomyślał następne drzwi. ile tych drzwi jest!?  Czy tych Ruinach czy gdzie jest tej chwili są same drzwi?!
-chodzi zemną… przepraszam nie zapytałam się, jak masz na imię moje dziecko?- zapytała Toriel.
Przez chwilę chłopiec zastanawiał jak odpowiedzieć, jednocześnie jak nienawidzi swoich oczu to tym bardziej Nienawidził swego prawdziwego imienia2 które jak na jego nieszczęście nadała mu Siostra Faustyna. Bez namysłu odpowiedział- Frisk, tak mnie wołają.
-Frisk. trochę dziwne to imię, bardziej ci pasuję Jędrek czy Staś- powiedziała Toriel która właśnie wychodziła na schody.
Oj byś się zdziwiła jakie jest moje prawdziwe imię- pomyślał Frisk, Naglę poczuł swędzenie lewej dłoni która kilka minut temu była jak szwajcarski ser. Zaczął delikatnie pociera tą dłoń. Pomyślał że może to rana otworzyła, ale nie wyczuł na palcach ani krwi ani śladu zadrapania, co ciekawe nawet nie zauważył kiedy jego rany zagoił się! Tak naprawdę w tej chwili uświadomił sobie że jego rany wygoił się a on tego nie zauważył! Pomyślał że możliwe że kiedy Toriel go dusiła …znaczy tuliła mogła go w tym czasie uleczyć. Czy to możliwe że jej wielki biusty ma moc leczenia? Jeśli tak to wielu facetów, zboczeńców oraz Otaku chętnie z korzysta jej usług. Szedł za nią i przed wejściem na schodzi zauważył święcąco gwiazdę.
- co to jest?- zapytał się Frisk i pokazał palcem jak 5 letni maluch który próbuje zwróci na siebie uwagę.
-kochanie to liście z starego dębu które. no cóż musiałam wyciąć dwa dni temu.
-nie. nie mam na myśli tą święcą coś- Odpowiedział Frisk który machał rękami żeby pokazać  tajemniczą gwiazdę.
-o czm ty mówisz?- powiedziała Toriel która zeszła na dół i stanęła obok chłopca- nic takiego nie widzie.
-jak to możliwe!? Przecież to świeci jak Różowe badziestwa naszywanego w cekiny i klejnocikami jakie h*j na ubrania  które wciskają sprzedawcy z  Bakalarskiej na siłę, w mawiają Matką że to hity sezonu!- powiedział Frisk. Toriel przez kilka minut patrzyła na gwiazdę, tak naprawdę jej nie widziała- nic nie widzie, Frisk widoczniej jesteś bardzo zmęczony i ci się wydaje że coś widzisz.- twierdziła kobieta i poszła na sama górę. Chłopiec przez chwilę patrzył na gwiazdę a w jego umyśle chodziła jedna myśl - dotknij to, dotknij to DOTKINIJ TOOO- jak Matra która krążyła wokół umysłu jakiegoś narkomana który od wielu lat nie tykał narkotyków. Frisk powoli i spokojnie skierował lewą dłonią w kierunku gwiazdy, kiedy położył dłoń na gwieście poczuł miły i ciepły dotyk. Usłyszał głosy
Cień spada z góry  na stare ruin, wypełnia cie DETERMINACJA.
-No Jacha że mnie wypełnia determinacja- powiedział sam sobie w myślach, gdy by nie ta determinacja to by dawno targną na własne życie przy użyciu  śmiercionośny żelkami z Biedry albo lepiej  kwaszonym mlekiem z Tesko.
-Frisk chodzi zemną kochanie- zawołała Toriel, chłopiec szybko pobiegły za nią. kiedy do niej dobiegły kobieta uśmiechnęła się delikatnie. tak szczerzę tak od serca, wzięła prawą dłoń chłopca i oboje przeszli następne drzwi.  Chłopiec wreszcie mogły jej dokładnie przyjrzeć. Miała naprawdę ładne  Rubinowe oczy a na jej mały nosku siedział okulary, jej dłoni była miła i ciepła biorąc uwagę że jej paznokcie był wypielęgnowane i jednocześnie ostre jak żyletki. Tak mu się wydaje że są aż tak ostre bo kobieta delikatnie trzymała. Kiedy przeszli do następnego pomieszczenia. kobieta puściła jego dłoń. Friskowi zrobiło od razu smutno bo bardzo Nie chciał jej puści. Jej długa prosta suknia przełknęła przed oczami. Kobieta stanęła przed dziwnymi płytkami.
-Witam cię w nowym domu, moje niewiniątko- a potem uśmiechnęła
Chwila!- tak myśl uderzyła jak piłka od kosza która trawią mocno twarzy zawodnika- co ona  miała na  myśli mówiąc NOWYM DOMU!?- chciał odpowiedzi. Miał właśnie zapytać ale Toriel go przeszkodziła – Frisk chodzi ze mną, nauczę cię jak masz poruszać po tych ruinach- Toriel pokazała palcem na 6 płytek a potem weszła na pierwszą lewą  płytkę  potem na prawą płytkę która była obok tej pierwszej, następnie na górną lewą płytkę a na Stepne na lewą ostania płytkę. BUM i otworzył się drzwi! Kobieta znowu podeszła do Friska. delikatnie złapała jego dłoń. odezwała się entuzjastycznie- Ruinach czyhają pułapki i puzzle które są starożytnymi odchyleniami oraz kluczami, które umożliwiają przejście dalej. są tworzone przez moich przodków  i poprzedniczek które wypełniał tą samą funkcję co ja. Trzeba je rozwiązać żeby przejść do następnego pomieszczenia.
-To ile jest tych przejść?!- zapytał się fresk
-Bardzo, dużo moje dziecko- odpowiedziała Toriel która była delikatnie z irytowana – bardzo przyzwyczai się do tego. Niektóre są łatwe a niektóre trudne.
-okey- odpowiedział ciut zmartwią Frisk, bo go przerażał myśl o nie rozwiązywalnym pytanie które sam sobie zadał w myślach czyli- co miała na myśli  „ Witaj Nowym Domu:?
Kobieta pociągnęła chłopca dalej przez następne drzwi. następnej Sali była większa i dłużą od poprzedniej sali. Toreil znowu odezwała się – Żeby dalej przejść musi aktywować kilaka dźwigni.
-no to pięknie- powiedział sam do siebie Frisk
-Nie martwy się dziecko, zaznaczyłam te dźwignie które powinieneś przełączyć- a potem Toriel ruszyła pierwsza. chłopiec tej chwili miał w nosie te drogę czy pomieszczenie, jego wzrok był skier on na pośladkach Toriel który był no cóż.  całkiem fajny jak na kobitkę która na jego oko miała 40-45 lat. Podbiegły do niej i szedł równo z nią, najbardziej go intrygował ten dziwny pasek który była płaskim brzuch. I do tego dziwny płaszczyk na ramionach. Widział jej delikatnie różowe usta które kusił nie jednego mężczyzny, jej rubinowe oczy które wypełniał radością że on tutaj jest. Jej dobrze spięte włosy ukazywał bardzo małe ale spiczaste uszy, teraz mogły jej dokładnie przyjrzeć tym uszom i Rogom. Tak te rogi był fascynujące i jednocześnie przerażające. Jej małe szare rogi nie był takie jak opisywało wielu książkach czy też komiksów  które inspirowali swoje wyobrażenia diabła z biblii! Nie, nie. jej rogi był skierowane do góry a nie jak zawsze mu opisywane  do tyłu. Tej chwili. właśnie tej chwili wpadła myśli albo jak to woli pytanie- kim lub czym jest Toriel? Bo na pewno nie człowiekiem- miał właśnie zadać pytanie gdy nagle kobieta stanęła i odezwała się –Frisk może przesunąć dźwignie żebyś mogli pójść dalej.
Frisk się ockną z transu i spojrzał na ścianę która tak naprawdę teraz stali, był tam pierwsza dźwignia  na której był wymalowane wskazówki co ma zrobić. Poczuł się trochę urażony bo naprawdę miał wrażenie że te ‘wskazówki” są skierowane do debila- nawet dziecko z Autyzmem  kapnęło co i jak!”.
Ruszył pierwszą dźwignie i usłyszał trzaski trybików, potem kobieta poszła dalej i pokazała następne dziw ginie! -No nie to już jest przesada!- oburz się Frisk bo widział dwie dźwignie gdzie jedna po chamsku było narysowana która to dźwignia jest poprawną !- No matko Nawet Dziecko Dawna by zrozumiało- pomyślał, poczuł się urażony powtórnie,  zwłaszcza że pod koniec roku szkolnego został tak zjechany ripostą od dziecka które miał autyzm…. Ale to inna historia….
Ruszył poprawną dźwignie i znowu usłyszał pracy trybików… chłopiec zauważył że za Toriel był wystające kolce które powoli chował się w posadzkę. Kobieta przeszła dalej- wspaniale. jestem taka z ciebie dumna maluszku- powiedziała  Toriel a potem uśmiechała i w skazała dalszą drogę- chodzimy dalej do następnego Sali. Frisk za nią pobiegł ale naglę zatrzymał się i zapytał- co by się stało jak.. bo ja wiem użył złej dźwigni albo.. bo ja wiem wszedł w pułapkę?
Kobieta odwróciła się, a potem z ziemi podniosła kamieni i wrzuciła w prosto schowane kolce. Nagle Kolce wyszły z posadzi i zaczął płonąć jak cholera. Z sufitu pojawił się niebieski ogień który buchał jak szalony! a za ścian wyszły wahadła itp.- czyli pułapka z rodu Indiana Jones!
- to by się stało- odpowiedziała a potem spojrzała na przerażonego oraz szokowanego nastolatka który  ledwie stał ! Był blady jak ściana a to bardzo rzadko się zdarzało Friskowi żeby jego ciemna  skóra tak zbladła! Kobieta z wyjęła z białego rękawa ciemny notesik i zaczęła coś w nim skrobać- trzeba Sinprisie4 zamówić bieliznę…. Frisk oferujesz bokserki czy slipki?- ale nie dostała odpowiedzi..
Toriel wzięła go za rękę i poszli dalej.
Przeszli do następne Sali które była połowa mniejsza od poprzedniej, pod ścianą stały kukłą. taka beżowa szara, była nawet całkiem dobrym stanie. Toriel stanęła obok manekina – Skoro jesteś ŻYJĄCYM CZŁOWIEKIEM a nie grzejnikiem
-eeee grzejnikiem- zdziwił się chłopiec
-miałam na myśli Grzesznikiem, czasami pieszczotliwe mówimy o Grzesznikach jako grzejniki a tak szczerze to u nas jest kilku złowieszczych grzejników które narobiło trochę bałaganu na świecie…. Wracając do tematu.
- co miałaś na myśli Żyjący człowiek? Ja chcę odpowiedzi- krzykną Frisk ale Toriel Zlała go jak nastolatki  kiedy udają że  słuchają rodziców  którzy 100 setny raz im tłumaczą że podpalenie firanek to nie jest zabawne.
– a gdzie ja skończyłam?  A no tak. Skoro jesteś człowiekiem, żyjący Podziemiu, to znaczy że wiele potworów oraz Demonów, Diabłów itp. Będzie chciało cie zabić albo złapać i niewolić czyli będą na ciebie polować jak na małą owieczkę
-ŻE CO!?
-dlatego musi być przygotowany na taką ewentualny sytuacje albo  atak z ich stron. Nie  martwy się kochanie-
- jak się mam nie martwić? Jeśli mi mówisz że Ktoś? Coś? Kto? co ?kogo? czego? Komu, czemu? Z kim, z czym. o kim, o czym. wołacz O mnie zaatakuje! To nie oczekuj ode mnie że będę spokojny takiej sytuacji!!!-
- Frisk jaką masz ocenę z Języka rodowego?
- mam dwójkę z Języka Polskiego
- wszystko jasne- twierdziła Toriel której mina mówiła jednoznacznie- Nie martwy się Frisk pokaże ci jak masz się obronić. Wszystko ci wyjaśnię. Kiedy spotkasz przeciwnika. na pewno rozpocznie się walka, kiedy będziesz stał przed niebezpiecznie uzbrojonym demonem, albo głodny potworem to zacznij z nim rozmawiać!
- czy ty tak poważnie?
- oczywiście mój karmelku
-zaczynam się bać twojego toku myślenia pani Toriel.
- nie dyskutuj dziecko i słuchaj uważnie. Jak mówiłam że jak spotkasz przeciwnika to zacznij z nim miłą, spokojną pogawędkę. Ten sposobem  graj na zwłokę do póki ja się nie pojawię.
-A jak pani nie na czas nie przybędzie?
- to będzie po tobie słoneczko, ale nigdy się tak nie wydarz!
-Dasz mi 200% że tak będzie?
-tak. Jak mówiłam graj na zwłokę aż przybędę aby rozwiązać konflikt.
- a jak będą mieć płonące piły mechaniczne?
- Frisk czy mogę dalej tłumaczyć?!
-eeee
-Dobra nie ważne! Spójrz na Kukłę Treningową! Możemy na niej poćwiczyć pogawędkę
-Okey?- Frisk podszedł do kukły i przez bite 5 minut przyglądał się kukle a potem zgadał – ee co tam?
Ale kukiełka nie odpowiedziałam na przywitanie, nastała dziwna i nie zręczna cisza, chłopiec znowu spróbował- Jestem Frisk miło cie poznać- dalej nie było odzewu. Kukiełka nie była chętna do rozmowy, nie była zainteresowana Bohaterem. Chłopiec poczuł się teraz jak debil, bo rozmawiają z kukła, jakim sposobem ta kukła miała odpowiedzieć! Frisk spojrzał na Toriel która jakimś  niewyjaśnionym sposobem teleportowała się do następnych drzwi. Toriel delikatnie machnęła dłonią – no dalej, jeszcze raz.
-okey- pomyślał, tak, widoczniej tutaj jest modne gadanie z martwymi rzeczami albo może tutejszy zwyczaj ewentualnie Toriel jest Pierdolnięta.
- mam dzisiaj piękną pogodę- powiedział Frisk ale wciąż nie dostał odpowiedzi od Dummy, bo tak nazwał Frisk na nowego przyjaciela kukiełkę. Pomyślał jestem głupi czy szalony, trenuję rozmowę z kukiełką! Nagle Kukiełka uniosła się, powoli na górę i zniknęła.
-WTF!?! – powiedział na głosy Frisk, tej sekundzie jego logika, poszła w diabły wraz  moralnością Polityków partii rządzącej! Spojrzał  instynktownie na Toriel i ujrzał jej twarzy, zrozumiał że to nie jest chyba codzienność, bo sama wspominania kobieta też stała w ciężkim szoku. – to też nie jest normalne?
::minęło kilka minut::
Nie dostał odpowiedzi, kobieta stała w szoku i pokręciła zaprzeczająco!
-ee może pójdziemy dalej- zaproponowała Toriel i oboje poszli dalej.
Następne pomieszczenie- Yey super – pomyślał z ironią Frisk jak każdy normalny fanikowy Fan jakiegoś Fandomu który któryś raz rzędu czyta jakieś cholerne opisów  pomieszczenia, no kurde, co ciekawego jest do opisania w każdym pomieszczeniu że trzeba na to poświęci kilka stron! 
-w tym pomieszczeniu jest więcej pułapek i puzzli, myślisz że ci się uda rozwiązać je?- zapytała się bez emocji  Toriel która tej chwili zachowywała się jak typowy NPC z Nostala1. Kobieta poszła dalej a zanim Bohater który stwierdził w myślach- Pieprzyć to! Po co pytać? I TAK NIE ODPOWIE! Lepiej pójść za nią jak głupia owca. –  Szedł jak owca na strzyżenie wiosenne!
Frisk miał wrażenie że Toriel jest nie normalna bo dużo tłumaczy ale jednocześnie w środku mózgu włączyła się mega Czerwona lampka, ta sama lampka którą się włączą się normalnemu człowieku kiedy coś jest nie tak… sorry Turpistyczna nie ma tej Lampki – dlatego często olewa Grim Angel która zawszę ją informuje o takim odczuciu czerwonej lampki Bezpieczeństwa.
Frisk miał wrażenie że coś lub ktoś go obserwuje, i nie chodziło o te Male dziewczynki które czytają tą opowieść… właśnie Narrator po chamsku złamał 4 ścianę! Ciekawe czy dostanę karę za to że popsułem 4 ścianę?
Chłopiec spojrzał za siebie, nic nie było, obserwował pomieszczenie dokładnie przyglądał ścianą oraz tutejszej roślinność która rosła na wcześniej wspomnianych ścianach. nic nie było! Ale cały czas miał wrażenie że coś lub ktoś obserwuję!  Tak przeją szukaniem tej osoby  lub czegoś, że uderzył głową ścianę która nagle pojawił przed nim, spadły na ziemie i poczuł że coś nadepną!
Pojawiła się dziwna żaba! Była bardzo fajna- pomyślał Frisk. Pomachał do niej. Ale nie było reakcji pozytywnej! Zielona z czarnym brzuchem na którym był jakiś symbol.
-wow jaka fajna żabka z ciebie!- powiedział z entuzjazmem Frisk, on uwielbiał żabki, uwielbiał je łapać i przyglądać im się. A ta przed nim  była żaba jest nie tylko nietypowa to jeszcze była wielkość amstafa to jeszcze fajnie buja! Froggit bo tak Frisk ją nazwał żabkę. Froggit  nie rozumiała komplementu ale jest poruszoną… Frisk instynktownie chciał załapać żabkę ale przeszkodziła mu Toriel która w kroczyła  przeciwko Żabie, spojrzała na żabę tak jak by miała w oczach laser które niszczą wszystko co się rusza! Miała taką minę jak Matki które wrócił z Wywiadówki i chciał zamordować swoje pociech za znowu przeglądał jej szafy i znalazł hymn coś nie moralnego …. widoczniej tej chwili Froggit poczuł się jak uczeń gimnazjum kiedy dostaje Reprymendę od matki za pały z katechez! Żabką szybko uciekła jak pies który podwędził kiełbasę z grilla. Kobieta znowu złapała Friska za rękę i dalej szli… i szli.. szli..nie chcę mi się tego opisywać! Czy ja muszę?!
Dobra dalej opowiadam… mina Toriel mnie przeraża 
Doszli do następnej Sali,- no cóż nic nowego tam nie było co mogły  zapamiętać, a po co i tak mu nie potrzebne takie detale- pomyślał Frisk. uderzył twarzą już drugi raz! Ale tym razem wpadły na Toriel która jak zawszę, czyli od 30 minut naglę stawała. – oto następna zagadka! – pokazała palcem na pułapkę. Pułapką się okazała się  być mostem wystającymi ostrymi  kolcami- w tej pułapce ja muszę ci pomóc. Podaj mi swoją dłoń moje dziecko.
Frisk spojrzał na przerażający mosty z kolcami tak ostrymi że złym krokiem mogły rozszarpać ofiarę.
-nie mogę, boję się!- odpowiedział Frisk, Toriel podeszła do chłopca i mocno go przytuliła, uśmiechała serdecznie. To było miłe uczucie, naprawdę tej chwili cały strach i wątpliwość znikał od przytulasa. Ale ten przytulas nie rozwiał jego wątpliwość.
-moje dziecko ufasz mi- zapytała się kobieta, chłopiec jeszcze przez chwilę jej przyglądał się a potem podał jej dłoń. ruszyli dalej. właśnie miał postawić nogę na kolcach ale zawahał się. Toriel przyjrzała się i zaczęła mówić- Frisk rozumiem twoje odczucia, nie rozumiesz co się dzieje i boisz się tego co teraz widzisz. dlatego mam do ciebie prośbę. Wysłuchaj mój głos i skup się! Postaram ci pomóc.
- nie wiem, naprawdę nie wiem jakim cudem tutaj znalazłem, co tutaj robię. Naprawdę nie wiem gdzie jestem i kim jesteś! Co
- już dobrze! Nic złego się nie dzieje, rozwieje twoje wątpliwość. Frisk jesteś Podziemiu, pieklę czy też Styksie jak to wolisz to nazwać. My to nazywam Netherworld- królestwo demonów.
-czyli jestem trupem?
-nie umarłeś.
-to wyjaśnij jakim cudem tutaj przeżyłem?
-Przeszedłeś przez magiczny portal który tak naprawdę  jakiś nie wyjaśnionych przyczyn nie został zamknięty i wasale Overlorda mają w dupie wypełnianie swoich obowiązków zamknięcia tego portalu.
-ale to nie logiczne! Jak mogłem wpaść do Netherwordlu!  Powinienem być Trupem!
- To nie ważne, ważne że jesteś zemną! Frisk tutaj mieszkają demon, diabły Yukajem oraz Politycy bez serca.
-demon to bajka i legend  dla dzieci! Straszak który wykorzystują Klech żeby banda debili ich słuchali bez namysłu.
-Więc jestem Bajką dla dzieci! bo jestem demonem z krwi i kość. Ale nie bój się.ja ci krzywdy nie zrobię, obronie cie.
-nie jestem pewien do tego bezpieczeństwa jeśli mi mówisz że zamiast uciekać przed demonem to mam z nim rozmawiać! W ciąż mam wątpliwość do tego…
-już jesteśmy na miejscu- powiedziała Toriel. Frisk tej chwili zrozumiał sytuację, Toriel przez całą drogę tłumaczyła mu nie logicznie sytuację której w ciąż nie rozumiał że nie z orientował się że w czasie rozmowy przeszli przez piekielny mosty.-a to spryciara- pomyślał Frisk tej chwili.
-dalej będą trudniejsze zagadki i pułapki.
-echh
-Radzisz sobie, moje dziecko-powiedziała Toriel która znowu brzmiała jak Npc z gry, Frisk co raz bardziej się zastanawia czy nie wylądował jakieś grze lub gorzej w opowiadaniu napisany przez pierwszoklasistę gimnazjum… od miesiąca już nie ma 1 klasy gimnazjum. Trzeba napisać do organizacji ochrony środowiska Green peas Albo do WWF lub do Unessko jakieś pisemko że  w tym roku umiera gatunek Gimbusów który można zaliczyć do wymarcia- pomyślał znowu Frisk.
Nagle kobieta odezwała się przy czym wbiła Frisk z toku myśli- Jedna grze,  mam dla ciebie ciężką próbę.
-mam rozwiązać zagadkę fiksa mówiąco co chodzi na początku na czterech łapach itp.
-nie. nie moje dziecko. To będzie prośba nie zadanie.
-ooo więc o To będzie?
-chcę żebyś samy poszedł aż do końca pokoju w samotności- powiedziała Toriel której jak widać bardzo to zależało, jednocześnie też to wyglądało że ta prośba była dla niej jakaś ciężka. To było dziwne bo dlaczego tak trywialna prośba była taka ciężka.
-wybaczy moje dziecko- powiedziała Toriel a potem zaczęła szybko biec do przodku.
-Ej chwila!- Krzykną Frisk a potem pobiegły za nią! Toriel była szybka ale Frisk też był szybki! Bez powodu nie miał samych 6 z WF, trzy propozycje zagrania w Drużnie piłkarskiej, siatkarskiej oraz Drużnie pływackiej, Gdyby nie Siostra Faustyna miał by w młodym wieku stypendium z kuratorium oświaty za dokonania sportowe, ale siostra Faustyna zawszę miała wobec niego jakieś plany, szkoda że nigdy z nim się nie podzieliła i niszczyła jednocześnie jego plany oraz nadzieje.
Frisk biegły jak szalony, szybko i zwinie jak lamparty. nie raz prawie dogonił Toriel ale ona była naprawdę szybka. To nie zniechęciło bohatera, nie, nie wręcz odwrotnie! Obudziło w nim Determinację!
Stracił z oczu Toriel ale determinacja go przepełniała, motywowała go do dalszego biegu! Dobiegły do końca Sali, pod koniec Sali zauważył tam kolumnę. Coś go tknęło i podszedł do tego kolumnę i zauważył schowaną Toriel.- eeee- odezwała się Toriel która tej chwili „rżnęła głupa” jak licealista który został przyłapany na paleniu zioła. Wyszła z Kolumb jak niby nic i powiedziała- Witaj moje dziecko, nie martwy się nie zostawiłam cię samą
-no ty tak poważnie mówisz?!
-byłam cały czas za kolumną
-no, była to genialna kryjówka  nawet nie  było cie widać. – powiedział z sarkastycznie Frisk
-dziękuje ci za zaufanie- powiedziała z radość Toriel która ewidentnie ignorowała naszego bohatera oraz logikę tego świata.- Jedna grze. był to poważny powód tego ćwiczenia- skończyła Toriel
- takk… bardzo jestem ciekawy dlaczego  zrobiłaś taki poważny i straszny Test.  nie bacząc na moje niebezpieczeństwo - dalej Ironizował nasz bohater, jedna i nie liczna umiejętność tego bohatera- Ironia Losu którą nigdy Nie chciała odejść!
-chciałam kochanie twoją niezależność!
-mam trzynaście lat, umiem zadba ci o siebie!- twierdził Frisk ale jak widać Toriel cały czas ignorowała jego odzywki, naprawdę co raz bardziej Frisk zastanawiał się czy ona Nie jest jakimś Tutorielem… nawet by pasowało, biorąc pod uwagę jej imię..
Naglę poczuł na grzywce dotyk ust Toriel właśnie dała mu całusa w czółko – Frisk mam coś do zrobienia. więc będę  musiała zostawić samego na chwilę- powiedziała Toriel
-czyli ja słaba istotka nie godna do zaufania  jako słabe nie winne dziecko będę musiał sam chodzi po strasznych Ruinach które są wypełnione pułapkami, puzzlami oraz piłami tarczowymi! Tak sam. samiutki będą grzecznie chodził po ruinach! Yey – znowu zaleciało Sarkazmem i Ironią z stron Friska
-chciałam cie poprosić żebyś tutaj został i poczekał. Proszę zostań tutaj. to niebezpieczne spacerować tutaj samemu.
-no tak niebezpieczne jak połączyć misia pluszowego z nożyczkami.
-No to musi być chyba najśliczniejsza Zabawka świata!- odpowiedziała Toriel
-No, nawet dają zapałki gratis do tego misia -.-
-ooo chyba takiego zamówię- powiedziała Toriel, kobieta znowu zaczęła grzebać w swoich białych rękawach- mam pomysł  dam ci telefon komórkowy- a potem wyjęła komórkę która wyglądała jak legendarna Nokia  3310 którą tak często słyszał Frisk.  Zaświecił mu się oczy, które był zakryte gęstą grzywką sięgając do jego za piegowatego noska. Poczuł się jak by dostał Święty GRAAL! Nigdy nie dostał od nikogo telefonu komórkowego na własność! Siostra Faustyna przez całe życia mówiła że jest nie odpowiedzialny, co za ironia bo był jednym dzieckiem w sierocińcu który  miał nienagnanie czysto w cześć pokoju że aż mu zarzucano że jest szalony! Bo nikt normalny tak czysto nie ma! Sprzątał wszystkich klatkach klasowych zwierzątkach, zawszę miał odrobiona pracę domową co i tak zawszę dostawał złe oceny… biorąc pod uwagę że Frisk nie miał żadnych warunków do nauki. Zawszę wrzucał śmiecie za inny, wychodził na spacery psami sąsiadów, sam cerował skarpetki sweterki w paski, umiał sam ugotować zupę pomidorową, rozpalać ognisko na kiełbaski i grabił liście.  Ale nikogo to nie obchodziło że Frisk był jednym dzieckiem swoim wieku który jest tak odpowiedzialny.. nie, nie w oczach opiekunów był pechowym dzieciakiem który nic nie umiał! Dlatego zawszę dostawał 5 złotych miesięcznie jako kieszonkowe żeby nie kupował głupot!  Frisk szybko złapał komórkę, cieszył się jak debil który właśnie wygrał na loterii ale Nie chciał tego pokazywać. Trochę go z  martwiło że to stary czarno-biała komórka ale TO KOMÓRKA JEGO KOMÓRKA!!!!
-Jeśli będziesz czegoś potrzebował. to po prostu zadzwoni- powiedziała Toriel
-hym, hym- odezwał za hipnotyzowany  Frisk który gapił się na komóreczkę.
-Bądź grzeczny dobrze?
-tak tak Jasne- odpowiedział Frisk, w tym czasie Toriel zniknęła …..
****
Celiestia, królestwo niebieskie, raj dla dobrych duszy, jest upragnionym miejscem każdej dobrej duszyczki która czyniła dobro za życia, niektórzy marzą o spotkaniu swych bliski, a niektórzy o raju pięknych dziewic które czekają na swych wiernych Mohometa, albo po prostu kraina coli i chipsów. Jest to miejsce gdzie urzędują Bogowie, tyle ile jest rodzaju Bogów tle jest rodzajów Celestii i Podziemi.
Celestia przypadku do Netherworldu preferuję miłość i spokój.
Można te dwie płaszczyzny  porównać do 
Światła i Mroku
Słońca i księżyca
Mężczyzny i kobiety
Do żelków skitters a cukierków czekoladowych msm
CoCa coli i pepsi coli
Czy też Super Licealisty Rozpacz  Junko Enosimi i Super Licealisty Nadziej Mokoto Naegi.
Te dwa królestwa, nie ważne z jakich wierzeń religijnych czy też swych władców wiecznie walczą o swą dominację nad światami ludzi5, ale od kilku lat ich walka o sumienie  ludzi  dusz zmniejszała z powodu że anioł i jak demon twierdzili że ludzie nie potrzebują boskich i nad naturalnych mocy do rozpierdolenia  własnego świata6! Dlatego tej chwili te dwa światy zawiesił broń.
Ale są jeszcze osoby które pragną żeby ten stan rzeczy  nie wciąż trwał….
Przez Anielskie korytarze biegła anielska piękność o boskich kształtach, jej kasztanowe włosy rozwiewał się po całej jej pyzatej buzi.  piękność nie bacząc że przed nią idą inne anioły które nosił w swych dłoniach słoje z pogodą. Jedna z przypadkowych anielic została popchnięta i z jej dłoni spadły słoi który wypadły za obręby anielskiego korytarzu i wyleciała w prosto do ludzkiego świata.
-o nie, moja praca domowa- powiedziała dziewczyna ale Anielska piękność ją ignorowała. potem młoda anielica spojrzała na Płanetę ziemię ze smutkiem i pod nosem powiedziała do siebie – znowu tworzyłam huragan Irma w tym stuleciu ;-;.
Niebiańska piękność im szybciej biegła tym więcej szkut  robiła! A za nią biegli za nią 3 młodych Anioły  którzy po 50 km na godzinę mieli zadyszkę!
-Milejdi! Proszę a nawet błagam żeby pani zatrzymała się- powiedział najwyższy z nich o czarnych włosach.
-Nie ma na to czasu! Muszę pogadać z naszym Regentem Lorento- powiedziała Anielica
-Ależ jaśni pani Andreo, proszę zwolnić to spowoduje pani więcej szkut- powiedział drugi mniejszy o anioł o rudych włosach
Nagle Anielica Andrea zatrzymała się   co spowodowało że trójka aniołów ledwie zatrzymała się przed nią, kobieta spojrzała się agresywnie  i zapytała-czy ty mi rozkazujesz Fryderyku?
-oczywiście że nie- odpowiedział Fryderyk który powoli odsuną się od anielicy. Za Fryderykiem wyskoczył średni Anioł o białych włosach i złapał Andreje za jasno białe dłonie -najpiękniejsza z najpiękniejszy anielicy- powiedział anioł który przybliżył się do kobiety i spojrzał jej oczy- o pani. źle zrozumiałaś! Martwimy się o pani bezpieczeństwo. Nie chcemy żeby najpiękniejsza Archanioł  tej cześć raju była przemęczona trywialnym bieganiem- a potem uśmiechną się kuszącą. Andrea spojrzała na niego, przez swoje okulary anielicy a potem  kopnęła go w czuły punkty!
-nie lubię fałszywych komplementów od Włoskich Aniołów- a potem znowu ruszyła w drogę. Pozostałe anioły pomogły biedakowi wstać a potem próbował ją do gonić.
Kobieta dobiegła do białej Sali która była udekorowana najpiękniejszymi kwiatami świata. Na samym środku Sali stało biurko o złotych ramach. Przy biurku siedziała starsza anielica która rozwiązywała krzyżówkę panoramę 200. Andrea pewnym krokiem podeszła do starszej anielicy- Barbara czy jest Regent w gabinecie?
Anielica podniosła głowę z krzyżówki i odpowiedziała- u pana Regneta nikogo nie ma.- potem staruszka spojrzała w prosty przed siebie, anioły ujrzał zamglone jasne drzwi. Andrea podeszła do mgły, mgła rozmyła się jak bańką mydlaną. Obok drzwi siedział na krześle młody Anioł który jadły kanapki. Andrea delikatnie dotknęła drzwi a one same się otworzył. Archanielica wraz ze swoją świtą weszła do środka a za nią próbował młody anioł który wcześniej siedział na krześle, ale ten anioł nie zdążył wejść bo drzwi się zamknął przed nosem….
Andrea weszła ze świtą do małego pomieszczenia, przednią stał wielkie obrotowe krzesło, widziała tylko Plec wspomnianego  krzesła.
-Regencie Lorento, Najwyższy Archaniole mam ważne informacje! – powiedziała Andrea, ale nie usłyszała odpowiedzi.
Nagle usłyszała głosy młodego Anioła które wychodził za oparcia tego  krzesła – Andrea zagnij kim jestem!?- zapytał się tajemniczy głosy wychodzący od krzesła, a potem pojawiła się metaliczna dłoń- Inspektorze Gadżet, Jeszcze cie Dopadnę!
Kobieta podniosła brew i spojrzała ze smakiem na całą scenkę- skończyłeś wygłupiać? Mam ważniejszy problem niż twoje hipsterskie zapędy na tle kreskówek lat 70-90!
- dobra, dobra mów co się nam urodziło, albo co z znowu Rydzik wymyślił?
-Do piekła spadły człowiek- powiedziała dumnie Andrea
-iiiiii?
-To dobry znak!
-w jakim sensie Andreo? Do Netherwoldu często pojawią ludzkie dusze- twierdził znudzi on Regenty którym z niewiadomo skąd wziął paletkę z piłeczką!?
-ALE ON PRZEŻYŁ Z UPADKU Z GÓRY MT.EBOTY- Krzyknęła Andrea
-Znowu się zaczęło- powiedzieli jednocześnie trzej Aniołowie.
-Ale mi wielka sprawa! Przecież tam często pojawią się Banda bohaterów którzy pragną zostać sławni i lecą tam jak much do miodu po to żeby udupić Overlorda Asgora. -
-Ale to Nie jakiś denny bohater z rodu One Puncha czy stażysta Nipona! To tylko nastolatek!
-iiiiii
-to znak! Może dzięki temu dziecku uda się znaczyć Piekło! Albo lepiej Ten dzieciak  będzie zbawieniem dla naszej celestii i pomoże zrobić w każdym Netheworldzie Armagedon!
-zawszę to mówisz..to już które dziecko tam w padło nie licząc Power Rendzerów i bohaterów z Anime?
-to już 7 dziecko, jest tak samo wyjątkowe jak poprzednia 6 dzieci, to następne dziecko które uratowała ta żałosna Diablica Toriel
Naglę odezwał się jeden przydupasów Andrei- miałaś na myśli ex-miss uniwersum?
Naglę Andrea odwróciła się i nigdy nic wyciągnęła żeński odpowiedni legendarnego młota Boga piorunów Thora który miał Mjollnir którym udupił smoka Nighogga w Ragnarog. Było to …. Zwykły młotek do rozbijania kotletów schabowych który idealnie trawił swoją ofiarę!
-wracając do tematu! Dzięki temu dziecku możemy niszczyć Overlorda Asgora potem resztę- powiedziała Andrea
-zawszę tak mówisz Andreo, Moja droga już czas odpuść temu Overlordowi i jego pobratymcom- powiedział z nudzi on Regenty
-Zdzisiu ŻYJ!!- ŻYJ!!- krzykną Fryderyk
-nie Idzi w stronę w słońca- powiedział włoski Amand
-Już czas żebyśmy- zaczęła mówić Andrea.w tym momencie w umyślę Regenda Lorento, pojawiła się ta czerwona Lampka- no znowu się zaczęło trucie dupy. Ech czas włączyć Muffin Button- bo tak nazwał Regenty magiczny guziczek który każda istota na ziemi miała w mózgu. ten guzik dawał moc włączania umysłu i włączania jakiś melodyjek z windy albo piosenek  które raz się usłyszało i nie chcą odejść albo najlepiej słynę bla bla bla!! Tej chwili w tym umyślę było słychać bla bla.- Panie, bla. bla, musimy, bla bla- oo to jest o wiele lepsze niż słuchanie jej gadania, tylko przytakiwał jak zwyczaj znudzony  pracownik który musiał słuchać swego pracodawcę który już setny raz to samo powtarzał. Tej chwili Regenty wiedział jak się czuł Son Goku kiedy ten słuchaj któryś rzędu o dumie Sayans, co spowodowało że Goku zaczął wyobrażać Vegetę w wąsikiem… jak on uwielbia tą melodie z Moustache7.
-Moustache, Moustache, - zaczął nieświadomie podśpiewywać  Regent
-regencie?
-Moustache, Moustache
-REGENCIE!?- Krzyknęła Andrea ale Regent jak widać i czytacie był w trasie! Andrea zrobiła się czerwona jak sok pomidorowy Pewnego Demona który jeszcze nie pojawił się na scenie ale już wiem….. że czytelniczki będą już o nim pisać Hentaie na tle Soriel8
-O nie znowu się zaczyna!- krzyknęli dwoje aniołów które wciąż próbowali obudzić kolegę, co myśleliście że gościu nie żyje!? Ale z was świrus! On żyje tylko jest nieprzytomny jak dres po melanżu
-O Ojcze niebieski ona ma te gorsze dni lub gorzej!- powiedział Fryderyk
-Zdzisław Szybko leci po wi..- Nie skończył Włoski Aman któremu jeszcze Narrator nie miał możliwość dowiedzenia jak ma na imię bo jeszcze mu nie skroił mu portfela z dowodem osobistym. Bo naszego Włocha uderzyła  Magiczna anielska moc która sama Adnrea wypuściła. Potężny wybuch wiatru wypełni całe pomieszczenie powodując że cała dekoracja poszła w diabły do słownie! A ściana na które był wcześnie wspomniane drzwi!
Nic nie zostało z ściany! Z gruzu tylko pojawiła głowa anioła który 2 stron wcześniej jadły kanapki na krzesełku.
-Panie Regencie czy możemy już spotkać? – zapytał się Anioł
-Nie Adrzeju! Nie może jeszcze z naszym Prezesem się spotkać nie byłeś umówiony- odpowiedziała Barbara która jak pozostali bohaterowie tej opowieść  wyjęła znikąd miotłę a potem podała aniołowi drugą miotle! Kurdem z skąd oni mają te miotły! Czy oni mają jakieś w dupie niewidzialne schowki?!
-ale ja mam na imię Nikodem ;-;- odpowiedział Anioł który zaczął sprzątać razem panią Barbarą.
Lorento nawet nie spojrzał się za siebie, a szkoda bo nie wiem jak on wygląda! Regent w tym momencie przypomniał sobie że nie wkurza się EX Valkiri Odyna, bo ona jest jak bomba zegarowa w rękach kobiety w okresu. czyli totalne zniszczenie!
 – zniczy łaś mi ścianę Andreo- powiedział Regent
-Pieprzyć 4 ścianę!!!- krzyknęła Andrea a potem odwróciła w stronę czegoś co wcześniej było drzwiami, zostawiając po sobie swoje przydupas oraz cały gruzy. Całe towarzystwo patrzyła jak wkurwiona Anielica wychodzi z pomieszczenia, Regent w tedy pomyślał że to źle wkurzy i chyba powinien posłuchać jej marudzenia. Andrea jak wychodziła  złowieszczo mruknęła pod nosem do siebie- jak widać muszę sama załatwić sprawę Overlorda..

3 Diabelski odpowiedni Bonprisa… dokładnie sam Bonprix tylko pod inna nazwą. ta firma miała takie słabe utargi że rozszerzyli działalność dalej, aż za daleko….
4 Grim Angel od 2 lat Nie grą tą grę, bo popsuli fabułę …no i te dzieci nos dolarów ją wkurzają XD nie mówiąc że przez 10 lat grania ludzie z stali się debilami….
5 Tak ludzie… jest wiele światów, wiele wymiarów to też jest wiele wersji tych płaszczy.
6 Anioł i jak Demon mają rozrywkę. i codziennie siedzą przed telewizorem jak politycy za nich robią brudną robotę, mają przy tym świetny ubawy po pachy.
7 Tu chodzi o TFS Oficial –Moustache XD jest jak narkotyk :D
8 Lub coś gorszego…. Już się was laski boję ;-;
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Categories

  • ► DeltaRune 43
  • ► Do czego warto fapać 7
  • ► EddsWorld 52
  • ► Głos Ludu 1
  • ► Hazbin Hotel 7
  • ► Helltaker 10
  • ► Helluva Boss 20
  • ► Inne gry 72
  • ► Inne komiksy 246
  • ► My Little Pony 68
  • ► Tajemnica prostoty 15
  • ► Undertale 2933
  • ► Zootopia 228
  • ♥ 18 [Dla pełnoletnich] 418
  • ♥ Anime/Manga 41
  • ♥ Crushon.ai 1
  • ♥ Discord 56
  • ♥ Eventy 333
  • ♥ Handlarzowe gry 285
  • ♥ Komiksy 2727
  • ♥ Ogłoszenia 188
  • ♥ Oneshoot 170
  • ♥ Opowiadania 871
  • ♥ Papytus - maskotka blogowa 50
  • ♥ Prace czytelników 39
  • ♥ Tłumaczenia 3107
  • ♥ Ukończone 1621
  • ♥ Yaoi/yuri 98
  • Audio 1
  • Blizny czasu [Time Scar] 11
  • Córka Discorda [Daughter of Discord] 15
  • Cross x Dream 3
  • Czy to uczyni Cię szczęśliwą? [Would That Make You Happy?] 35
  • DeeperDown 23
  • Deos Numbria 9
  • Endertale 10
  • Fallen Flowers 23
  • Gra w kości [The Skeleton Games] 54
  • Handplates 86
  • Hellsiblings 4
  • HorrorTale 34
  • Mendertale 9
  • Między Ciałem & Kością [Between Flesh & Bone] 1
  • Mój martwy chłopak 16
  • My boo 43
  • Naprzeciw [Stand-in] 31
  • Nie jest to najlepszy sposób na życie 2
  • nieTykalny 14
  • Ocalić Blitzo 17
  • Opiekun Ruin 14
  • Poniżej zera 2
  • Prędzej czy później będziesz moja [Sooner od Later You're Gonna be Mine] 18
  • Projekt badawczy potwór 22
  • Słodkie Tajemnice 1
  • Springtrap i Deliah 33
  • SwapOut 10
  • Timetale 1
  • Uleczyć Blitzo 2
  • Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes] 48
  • Zagrajmy 12
  • Zapomniana Wytrwałość 4
  • ZombieTale 11

POPULAR POSTS

  • Und3rt8l3: S8n2 x F11sk x P86yrus [ by K8yl8-N8 - tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz I
  • Undertale: Sposób o jaki nikt nie prosił [The Crossover No One Asked For - tłumaczenie PL]
  • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSIĘGI PIERWSZEJ
  • Undertale: Sam na sam z Sansem [tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz II [+18]
  • Zootopia: Co inni pomyślą [Inter schminter - tłumaczenie PL] cz. IX
  • Undertale by Skele-Ton of Sin [tłumaczenie PL] [+18]
  • Zootopia: Pośpiech [Hustle - tłumaczenie PL] + 18
  • Undertale: Przyłapana na gorącym uczynku cz III [tłumaczenie PL] [+18]
Obsługiwane przez usługę Blogger.

ARCHIWUM BLOGA

  • ▼  2025 (10)
    • ▼  kwietnia 2025 (1)
      • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSI...
    • ►  lutego 2025 (2)
    • ►  stycznia 2025 (7)
  • ►  2024 (3)
    • ►  grudnia 2024 (1)
    • ►  października 2024 (1)
    • ►  stycznia 2024 (1)
  • ►  2023 (26)
    • ►  listopada 2023 (2)
    • ►  października 2023 (1)
    • ►  sierpnia 2023 (1)
    • ►  lipca 2023 (1)
    • ►  czerwca 2023 (2)
    • ►  maja 2023 (2)
    • ►  kwietnia 2023 (1)
    • ►  marca 2023 (5)
    • ►  lutego 2023 (4)
    • ►  stycznia 2023 (7)
  • ►  2022 (36)
    • ►  grudnia 2022 (4)
    • ►  listopada 2022 (7)
    • ►  października 2022 (7)
    • ►  września 2022 (6)
    • ►  sierpnia 2022 (4)
    • ►  lipca 2022 (5)
    • ►  stycznia 2022 (3)
  • ►  2021 (119)
    • ►  grudnia 2021 (7)
    • ►  listopada 2021 (4)
    • ►  października 2021 (7)
    • ►  września 2021 (10)
    • ►  sierpnia 2021 (5)
    • ►  lipca 2021 (11)
    • ►  czerwca 2021 (5)
    • ►  maja 2021 (17)
    • ►  kwietnia 2021 (17)
    • ►  marca 2021 (14)
    • ►  lutego 2021 (13)
    • ►  stycznia 2021 (9)
  • ►  2020 (192)
    • ►  grudnia 2020 (7)
    • ►  listopada 2020 (11)
    • ►  października 2020 (29)
    • ►  września 2020 (26)
    • ►  sierpnia 2020 (6)
    • ►  lipca 2020 (21)
    • ►  czerwca 2020 (12)
    • ►  maja 2020 (2)
    • ►  kwietnia 2020 (26)
    • ►  marca 2020 (23)
    • ►  lutego 2020 (19)
    • ►  stycznia 2020 (10)
  • ►  2019 (412)
    • ►  grudnia 2019 (6)
    • ►  listopada 2019 (37)
    • ►  października 2019 (60)
    • ►  września 2019 (4)
    • ►  sierpnia 2019 (20)
    • ►  lipca 2019 (63)
    • ►  czerwca 2019 (48)
    • ►  maja 2019 (2)
    • ►  kwietnia 2019 (1)
    • ►  marca 2019 (19)
    • ►  lutego 2019 (23)
    • ►  stycznia 2019 (129)
  • ►  2018 (1142)
    • ►  grudnia 2018 (107)
    • ►  listopada 2018 (82)
    • ►  października 2018 (88)
    • ►  września 2018 (84)
    • ►  sierpnia 2018 (83)
    • ►  lipca 2018 (82)
    • ►  czerwca 2018 (61)
    • ►  maja 2018 (134)
    • ►  kwietnia 2018 (111)
    • ►  marca 2018 (121)
    • ►  lutego 2018 (78)
    • ►  stycznia 2018 (111)
  • ►  2017 (2190)
    • ►  grudnia 2017 (117)
    • ►  listopada 2017 (93)
    • ►  października 2017 (138)
    • ►  września 2017 (149)
    • ►  sierpnia 2017 (203)
    • ►  lipca 2017 (310)
    • ►  czerwca 2017 (195)
    • ►  maja 2017 (277)
    • ►  kwietnia 2017 (326)
    • ►  marca 2017 (146)
    • ►  lutego 2017 (108)
    • ►  stycznia 2017 (128)
  • ►  2016 (680)
    • ►  grudnia 2016 (134)
    • ►  listopada 2016 (179)
    • ►  października 2016 (99)
    • ►  września 2016 (134)
    • ►  sierpnia 2016 (50)
    • ►  lipca 2016 (60)
    • ►  czerwca 2016 (23)
    • ►  stycznia 2016 (1)
  • ►  2015 (33)
    • ►  grudnia 2015 (3)
    • ►  listopada 2015 (1)
    • ►  października 2015 (4)
    • ►  maja 2015 (4)
    • ►  kwietnia 2015 (8)
    • ►  marca 2015 (12)
    • ►  stycznia 2015 (1)
  • ►  2014 (1)
    • ►  grudnia 2014 (1)

Labels

Obserwatorzy

Copyright © Kinsley Theme. Designed by OddThemes