Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans / Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści
Obudziłaś się powoli, okryta miękkim prześcieradłem z twarzą w puchowej poduszce. Twoje ciało było wypoczęte i odprężone po godzinach jakich spędziłaś z Papyrusem i jego magicznymi dłońmi. Przekręciłaś się lekko i wtedy poczułaś jak coś ciepłego i mokrego dotyka Twojej kobiecości. Otworzyłaś oko i zerknęłaś. Papyrus mył Cię wilgotną gąbką, nucąc cicho do siebie powoli przecierając materiałem między Twoimi nogami, oczyszczając Cię z wszystkich zabrudzeń. Zamknęłaś znowu oczy, przerażona że przestanie jeżeli zorientuje się, że nie śpisz. Lecz kiedy nagle mocniej przycisnął gąbkę nie umiałaś powstrzymać niewielkiego jęku, który umknął z Twojego gardła.
-CÓŻ, WITAJ – zaśmiał się – WIDZĘ, ŻE SIĘ OBUDZIŁAŚ – jęknęłaś głośniej poruszając biodrami i dając do zrozumienia, że nie chcesz aby przestawał. Zachichotał i powrócił do czyszczenia Twojej płci, sprawiając że stękałaś z rozkoszy. Zamruczał w odpowiedzi, by po chwili nagle zacząć lizać silnym językiem rozognione płatki. Aż odebrało Ci dech w zaskoczeniu. Mruknął zadowolony kiedy przesunął koniuszek na Twój guziczek, a kiedy zaczął nim gwałtowniej poruszać, ktoś zapukał do drzwi. Podniosłaś się i odepchnęłaś go w szoku. - WYBACZ MOJA DROGA, ALE NIE MOGĘ ZATRZYMAĆ CIĘ TU NA ZAWSZE – podał Ci Twoją koszulkę i spódniczkę, warknęłaś zdenerwowana i ubrałaś się. Zamierzałaś udać się w stronę drzwi, lecz zatrzymała Cię jego dłoń, która boleśnie zdzieliła Cię po pośladku – PROSZĘ, PRZYJDŹ JESZCZE JEŻELI BĘDZIESZ POTRZEBOWAŁA ULECZENIA – o nie, nie przyjdziesz! Po drugiej stronie drzwi był Stretch. Nie przejmował się tym, że właśnie wyszłaś z pokoju Papyrusa.
-masz – podał Ci przebranie, jak zerknęłaś na pakunek odkryłaś z niemałym zdziwieniem, że to... japoński mundurek szkolny? W stylu żeglarskim. Zerknęłaś na niego niepewnie
-Nie spodziewałam się tego po tobie
-to nie dla mnie, co prawda z ... przyjemnością... bym cię teraz zabrał... - jego oczy błądziły po Twoim ciele, zacisnął palce w pięści – ale jest ktoś kto potrzebuje cię teraz bardziej – Oh. Oh! A więc dlatego...
-Ten kostium jest dla...
-tak..
-Oh. - Nie wiesz dlaczego nie pomyślałaś o Blue. To powinno być oczywiste, też jest w rui.
-ja.. uhm... powiedziałem mu co dla nas robisz, podekscytował się... więc ... - westchnęłaś w odpowiedzi. Nie wiesz czy temu podołasz. Podziękowałaś Stretchowi i przytuliłaś go, pozwalając, aby tulił się do Ciebie z minutę, a potem poszłaś się przebrać.
Twarz Blue kiedy otworzył drzwi wykrzywiła się w szoku. Stretch nie wspomniał najwyraźniej o stroju. Cofnął się i pozwolił Ci wślizgnąć się do środka.
-Rajuśku, _____... T-ty Wyglądasz Naprawdę... - jego głos był miękki, źrenice zamieniły się w gwiazdy jak zamknął drzwi obserwując Cię od stóp do głów. Prawie drżał, miał zaciśnięte dłonie. - W-Więc.. Uhm..
-Więc co się zepsuło? - zaczęłaś. Przechylił głowę w zmieszaniu – Powiedziałeś rano, że coś się zepsuło w twoim pokoju, prawda?
-T-TAK! Tak! To Uhm Po Drugiej Stronie Łóżka! - Cóż, przynajmniej się nie cackał. Odwróciłaś się po to by zacząć czołgać się po jego pościeli. Pochyliłaś się by „sprawdzić co się zepsuło”. Usłyszałaś szuranie za sobą i zerknęłaś przez ramię na niego, pocił się i nie ruszył z miejsca. Prawdopodobnie nie wierzył w to co ma właśnie miejsce. Popatrzyłaś na niego – Coś się stało? Dlaczego nie przyjdziesz?
-N-NIC! Uhm. Znaczy się. Nie. Ja Tylko.. - to trwa za długo, widziałaś jak drży z frustracji. To nawet miłe, że obawia się iż nie uzyska Twojej zgody, nawet będąc w takim stanie. Wychyliłaś się by delikatnie ściągnąć z niego szarfę. Przyglądał Ci się z uwagą, wdrapał się na łóżko. Po chwili już klęczał między Twoimi nogami, zupełnie z taką samą miną jak wtedy kiedy się całowaliście. Czułaś bijący do niego żar, wargi dotknęły jego zębów. Pocałunek był delikatny i czuły... przez pierwszą chwilę. Natychmiast ujął Cię w swoje ramiona i przyciągnął do siebie z wielką siłą wpychając swój język do Twoich ust. Kwiknęłaś zaskoczona, pchnął Cię na dół, wdrapał się na Ciebie w oka mgnieniu.
-B-Blue! - przerwał Ci znowu żarliwie całując, jęczał lubieżnie wymuszając na Tobie własne stęknięcia. Łał, ten strój faktycznie na niego działa. Nie wiesz nawet kiedy ściągnął Twoją koszulkę, ale zdecydowanie właśnie jej nie nosisz. Nie przejmował się spódniczką, po prostu ją podniósł i nie przerywając pocałunków zaczął drażnić palcami Twoją kobiecość. Ty ... kurwa... nie spodziewałaś się tego po nim. Oplotłaś ręce dookoła jego karku, przyciągając go bliżej. - Blue – jęknęłaś cicho kiedy na chwilę się oderwał. Przestał się ruszać, otworzyłaś oczy. Patrzył na Ciebie, nigdy nie widziałaś u niego takiego wyrazu twarzy. Błądził źrenicami po Twojej nagiej piersi, na Twoją płeć, miał minę jakby chciał Cię zjeść. Chwycił Cię za brodę tak jak czasem robił to Red.
-Nie Blue. Nie Dzisiaj – wyszczerzył się zawadiacko – Dzisiaj Będę Twoim Panem. Rozumiesz? - Panem... oooh podoba Ci się to. Przytaknęłaś, puścił Cię, przenosząc rękę na pierś, kciukiem podrażnił sterczący sutek. Potem zabrał rękę, przyglądałaś się jak powoli ściąga swoją zbroję. Klik. Przyglądał Ci się, jak odczepiał naramiennik. Klik. Wolną ręką zaczął błądzić po Twoich płatkach. Jak na złość, jego palce przesuwały się stanowczo za wolno, kiedy ostatnie części jego zbroi uderzyły podłogę, dyszałaś ciężko. Czułaś jak w klatce piersiowej mocno bije Ci serce. Prawie dochodziłaś od jego sprawnych palców. Wyglądał bardzo podniecająco z tym złowieszczym uśmiechem na twarzy. Takim jakiego się spodziewałaś po Sansie albo po Redzie, ale... na swój sposób to jeszcze seksowniejsze widzieć TEN uśmiech na kimś, kogo postrzegałaś jako chodzącą słodycz. Przyglądałaś się, jak jedną rękę przeciągnął wzdłuż sterczącego jasno-niebieskiego kutasa. Jeszcze takiego nie widziałaś, był zaskakująco gruby. Zaśmiał się lekko, popatrzyłaś na jego twarz. Była taka drapieżna i przepełniona dzikością. KURWA ALE CIACHO. -Podoba Ci Się To Co Widzisz? - zapytał drażniąc swoje przyrodzenie lekko. Przytaknęłaś. Nigdy nie spodziewałaś się, że Blue kiedykolwiek wywoła u Ciebie dreszcze podniecenia – Mi Się Też Podoba To Co Widzę... - W końcu jego palce zaczęły pracę nad Tobą, rozchylił Twoje płatki, zadrżałaś. Spodziewałaś się, że będzie robił wszystko powoli, lecz nim się spostrzegłaś już miałaś w sobie dwa palce, kwiknęłaś zaskoczona. Rumienił się na jasno-niebiesko. Ten się pogłębił kiedy wyciągnął rękę z Ciebie i zaczął zlizywać Twoje soki ze swoich palców.
-B-Blue, Jaaaah! - przerwał Ci dając Ci klapsa w kobiecość, warknął złowieszczo – Oh uh, P-Panie – zamruczał zadowolony. Nie chciał już rozmawiać. Zaczął pocierać swoim czubkiem o Twoje wejście, jęcząc chciwie, łapczywie, seksownie, zamknął oczy. Wślizgnął się w Ciebie powoli, w pierwszym pchnięciu, ale zaraz potem przyśpieszył, wiłaś się i jęczałaś pod nim. Pochylił się nad Tobą, przyglądając się z rumieńcem Twojej twarzy jak wchodził i wychodził z Ciebie, palce wbijały się boleśnie w Twoje biodra, trzymając Twoje ciało stabilnie.
-Bliżej... W-Więcej – warknął. Potrzebował więcej. Dałaś mu to. Przeciągnęłaś jego ręce na swoje piersi, sama zaczęłaś drażnić palcami jego żebra. Jęczał i warczał jak delikatnie pieściłaś jego kości, nadziewając Cię raz za razem, wymuszając rozkoszne jęki. Jego magia wibrowała, drżałaś. Znacząc drogę po jego kręgosłupie w końcu go objęłaś i mocno do siebie przytuliłaś. Stłumił jęk, zaczął się o Ciebie ocierać. Podniosłaś się lekko, skorzystał z tego i wsunął pod Ciebie swoje ręce tylko po to aby wejść głębiej.
-Panie! - krzyknęłaś tracąc dech, pochylił się by polizać Twoje piersi, kreślił kółka dookoła sutków, nie wiesz już czy mruczał czy warczał. Jego ruchy były nieprzerwane i drapieżne. Czułaś jak otacza Cię jego magia, jak pragnie kosztować każdy milimetr Twojego ciała, nie chce pozostawić nawet kawałka wolnego. Zachłysnęłaś się powietrzem dochodząc, zacisnęłaś się dookoła niego, warknął nisko wypełniając Cię zaraz potem swoją magią. Pozostał na Tobie dysząc ciężko, tuliłaś go nadal na czaszce składając małe pocałunki. - To było... uhf... takie dobre... Blue – wysapałaś. Zaśmiał się i zamarłaś.
-To Nie Jest Koniec. Nadal Masz Do Mnie Mówić Panie, Pamiętasz? - Racja. Zabawa się nie skończyła. Z jego twarzy zniknęła desperacja, lecz pozostał uśmiech godny drapieżnika, wyszedł z Ciebie. - Nadal Jesteś Taka... Delikatna – stwierdził gładząc Cię między nogami. Jęknęłaś czując na wrażliwym guziczku jego palce. Następnie wysunął spomiędzy zębów długi, niebieski język. Kreślił nim ślady w dół, na Twoją płeć. Czułaś silny zapach jagód. To od niego? Mruczał znajdując się teraz między Twoimi nogami, dyszałaś ciężko jak nad Tobą pracował, ale chciałaś więcej..
-P-Panie... błagam
-Co Za Niegrzeczny Człowiek, Jeszcze Ci Mało? - czułaś wibracje jego niskiego głosu na swojej płci, pchnęłaś biodrami w jego stronę – Dobrze Więc, Pomogę Ci ... - Nim się spostrzegłaś przekręcił Cię na brzuch i uniósł Twój tyłek w powietrze. Nim klęknął za Tobą raz jeszcze polizał Twoją kobiecość, by zaraz potem na nowo zaczynając na Ciebie nacierać. Sama nadziałaś się na jego czubek, potraktował to jako zgodę i nie tracąc chwili wbił się w Ciebie. Głośny jęk dobył się z jego małego ciałka. Rozpływałaś się jak Cię rżnął, jęczał i warczał Twoje imię. Nigdy nie spodziewałaś się po nim takiego zwierzęcego zachowania. Red, a może Sans? O tak oni zdecydowanie, ale Blue... cóż nie powinnaś być zaskoczona bo to właściwie ta sama osoba, prawda? - Myślisz O Innych? - szepnął pochylając się nad Twoim uchem – Czy Jesteśmy Do Siebie Podobni? Zastanawiam Się. Spełniłem Twoje Oczekiwania? A Może Jestem Lepszy? - Z każdym pytaniem wchodził w Ciebie gwałtowniej i głębiej sprawiając, że Twoje ciało przeszywał dreszcz rozkoszy. Twoje jęki doprowadzały go do szaleństwa. Ręką jedną trzymał Cię za kark, abyś się nie ruszała. Wewnętrzna Panienka była zadowolona, zaś ciało robiło się coraz cieplejsze, niewyobrażalnie gorące... jęknęłaś rozochocona. Zaśmiał się mrucząc coś o tym jak bardzo uwielbia słyszeć Twojego głosu. Jego wolna ręka przejechała po bliznach, lecz rozkosz sprawiła, że zabrał ją i położył na pośladku. Jego kutas zadrżał w Tobie i zatrzymał się, dając Ci chwilę na złapanie oddechu po szaleńczym pierdoleniu. Poklepał Cię po głowie, jak łapałaś kolejne hausty powietrza, uległa jego rozkazom. - DOBRY Sługa, Taki... Uległy – mruczał zaciskając palce na Twoim pośladku, zaraz potem zrobił to samo z piersiami. Czułaś wibracje magii, jęknęłaś kiedy uszczypał Cię po sutku. Podciągnął Cię do góry, aby plecy stykały się z jego żebrami.
Zaczął lizać Cię po łopatkach i kręgosłupie, następnie przesunął się na kark.
-Zobaczmy Jak Uległa Potrafisz Być... Dojdź Dla Swojego Pana – wszedł w Ciebie gwałtowniej gryząc Twoje ramię, czułaś impulsy magii przenikające Twoje ciało, mknące po skórze. Drżałaś w rozkoszy, trzęsłaś się i doszłaś, zaczął warczeć z własnej przyjemności. Oboje dyszeliście i sapaliście, sama wyślizgnęłaś się i ułożyłaś go obok siebie. - J-Jeszcze.... Panienko _____ - sapał, ręce oplótł dookoła Twojej talii i przysunął do siebie. Jego małe ciałko nadal drżało w spazmach rozkoszy, zaś oczy ledwo trzymał otwarte z wyczerpania – P-Proszę?
-Jesteś zmęczony, Sans – pogłaskałaś go po czaszce. Uśmiechnął się leniwie na dźwięk swojego imienia.
-N-Nie! Nie Jestem! M-Mogę Tak Cały ... Cały Dzień... - bardzo się silił aby nie zamknąć oczu. Smyrałaś go teraz po kręgosłupie.
-Dobrze, ale po drzemce, zgoda? - pocałowałaś go między oczami. Westchnął zadowolony. Ruja i magia nadal przenikały jego kości. Wzięłaś go w swoje ręce, przytuliłaś do siebie, nadal nie wierząc w to co właśnie się stało. Jeżeli ktoś powiedziałby Ci trzy dni temu, że będziesz ostro rżnąć się z Blue i to, że to on będzie dominował, jako drapieżny kochanek, wysłałabyś go do wariatkowa, albo na odwyk narkotykowy. Ale teraz po dwóch lubieżnych dniach, kiedy jesteś wystawiona na łaskę napalonych szkieletów, trudno Ciebie czymkolwiek zaskoczyć. Palce delikatnie błądziły po jego kręgosłupie, zadrżał delikatnie głęboko śpiąc, wtulił się bardziej i schował twarz między Twoimi piersiami. Westchnęłaś, czekając aż odpocznie. Biedactwo, był taki spragniony, z nim będziesz musiała prawdopodobnie popracować troszeczkę dłużej niż z pozostałymi.