6 czerwca 2020

Opowiadanie: Szept piaszczystej planety

/to opowiadanie potrzebuje okładki/

Autor: Kruczek
Spis treści:
Rozdział I (obecnie czytany)
...

       Ciężkie kroki zostawiały ulotne ślady w piasku. Miałkie ziarenka, koloru bliższego bieli niż żółci, przesypywały się i czepiały ciemnych butów wędrowca. Okoliczny teren wyglądał na opustoszały. Brązowa burza włosów, formująca się wciąż i wciąż od nowa przez porywisty wiatr, odsłaniała patrzące smutno fioletowe tęczówki. Szeroka bandana na twarz skutecznie ukrywała szczegóły twarzy. Sylwetka zatrzymała się na moment, spoglądając na horyzont i gdziekolwiek nie spojrzeć - zalegał piach. Jednak dokładniej się przyglądając, można zauważyć szczątki jakichś budynków. Postać ruszyła ponownie, zbliżając się do nich, zaś z każdym krokiem dało się wyczuć bijące od niego zmęczenie i rezygnację. Zdawał się opadać z sił, ledwo powłócząc nogami. Dotarł do najbliższych szkieletów budowli, wchodząc pomiędzy nie. Wyciągnął prawą dłoń z kieszeni, gdzie dotąd tkwiła, wykonując okrężny gest. Ziarna piasku zawirowały w powietrzu, odsłaniając ciemniejszą posadzkę.
– I po co miało być to wszystko. – Odezwał się sam do siebie. Posadzka zawibrowała, wysuwając kawałek kamienia, po chwili tworzący ławeczkę. Usiadł na niej, z westchnieniem. – Gdyby to robiło jakąkolwiek różnicę. – Kontynuował. – Gdyby nie ten idiota… – Gwałtownie wzniósł rękę, a w ruch za tym wniosły się fontanny ostrych czerwonych kawałków, lekko przezroczystych, osiągając pułap kilku metrów, skrzypiąc i trzaskając wśród rozpierzchających dookoła ziarenek piasku. – …był bardziej rozważny i nie dał się ponieść emocjom. Ze wszystkich. Naprawdę ze wszystkich. – Ręka opadła, a wraz z nią drobiny, rozsypując się w pojedyncze cząsteczki. Stworzył przed sobą lusterko. – Naprawdę ty. – Spojrzał w taflę, dotykając swojej twarzy dłonią. Dwie głębokie blizny, niemożliwe do uzyskania według logiki, o czarnej głębi. Fioletowe tęczówki błyskały niecodzienną barwą po jego rysach. Krwistego koloru ręka o ostrych szponach, przejechała palcami wśród brązowej czupryny. Poprawił je formując w grzywce kosmyk szarych włosów. Poprzyglądał się swojej twarzy, której rysy były dość delikatne. – Inny. – Lustro zaczęło pękać, powoli zniekształcając obraz. Odepchnął przedmiot od siebie, a ten roztrzaskał się o najbliższy kamień niknąc.
– Ty to sobie stworzyłeś i sam zgotowałeś. – Zatoczył teatralnie szeroki łuk rękoma, wstając przy okazji. Rozejrzał się, aż zerwał się porywisty wiatr podrywając końcówki jego fioletowego płaszcza. Spojrzał w głąb pamięci, widząc wszystkie twarze. Przy zamkniętych oczach, zaczął wykonywać spokojne ruchy dłonią, rysując czerwone kształty w powietrzu i powoli się obracając, rozszerzał twór dookoła. Każdy najmniejszy szczegół w jego wyobraźni zostawał odwzorowywany. Wolną ręką zaczął rozpinać guziki płaszcza.
      Na twarzy pojawił mu się grymas. Poczuł krzyk i ból. Tysiące krzyków, rozrywane mięśnie, palące się budynki. Ale to nie było najgorsze. Z tego wszystkiego zobaczył ich. 
Byli spokojni, ale o martwych oczach. 
Wrzasnął.
      Skrupulatna konstrukcja opadła, w odpowiedzi za to poderwał do góry teren pod sobą, wywołując kłęby kurzu. Szeroki słup nawierzchni uniósł się w towarzystwie innych. W sekundy każdy został opleciony czerwonymi lin, które wspinały się i przerzucały pomiędzy słupami. Stojący w dole piasek, wezbrał, by utworzyć rozstępujące się na boki fontanny. Z podłoża wystrzeliły kolejne bogato zdobione kolumny i łuki, będące kulturalną mieszanką kilkunastu różnych światów, od ludzkiego po takie istniejące jedynie w bogatych wyobraźniach. Wznosił swoją budowlę coraz wyżej, aż ziemia zaczęła zlewać się w równy koloryt, zaś wzrok obejmował coraz więcej. Uniósł się nieznacznie w górę poprzez przyczepione do niego cząsteczki. Czarne pióra wysunęły się z pleców, by po chwili uformować rozpostarte szerokie skrzydła, prócz tego dodatkowo wychyliły swoiste trzy, niespokojnie wijące się brązowe macki.
     Całokształt zatrzymał się tym poziomie, pojawiły się okna, kolejne zdobienia, przykrywając praktycznie każdy wolny skrawek. Mężczyzna rozłożył ręce a krew wyraźnie mocno pulsowała w jego ciele, zaś oczy świeciły fioletowym płomieniem. Opadł na czerwoną posadzkę z lekkim stuknięciem. Spojrzał dookoła. Panujący na tej wysokości wiatr rozwiewał jego płaszcz, ukazując skórę pokrytą licznymi bliznami i pozwalając obserwować jego szczupłą sylwetkę. Poprzez wyrobione mięśnie i niski poziom tłuszczu można by sprawdzić swoją wiedzę z anatomii.
Przeszedł kilka szybkich kroków, w kierunku najbliższej stworzonej przez siebie krawędzi. Przez moment patrzył na rozpościerający się przed nim horyzont. Miał spokojny oddech, w oczach mimo płomyków magii nie było widać zdenerwowania ani gniewu. Za to po policzku ciekły mu łzy. 
Wszystko zaczęło się walić, wszystko legło równocześnie, wszystkie wiązania puściły w tym samym momencie. Wszystko dosłownie zamieniło się w piach, poczynając się rozwiewać i upadając w dół. Leciał razem ze swoją konstrukcją, obserwując zbliżający się niebezpiecznie grunt. Około dziesiątki metrów przed ziemią zamachał skrzydłami, spowalniając upadek i lądując w miękkim piachu. Upadł na kolana, uderzając pięścią w podłoże, rozpryskując ziarenka. Położył skrzydła po sobie. 
– Przecież… – Wzniósł twarz w górę. – Ja jestem tylko człowiekiem. – Zamknął oczy. – Mimo wszystko, wciąż tylko człowiekiem. Po prostu mężczyzną, robię co mogę. – Kolejne łzy pociekły po jego twarzy.
Ledwo widoczne sylwetki stały za jego plecami. Poczynając od kogoś, przypominającego starszego mężczyznę, o charakterystycznej długiej brodzie. Dalej stała niska postać, przypominająca dziecko, po której twarzy ciekły łzy. Następna była o wiele bardziej niewyraźna. Kolejne były już całkiem rozmazane. Jednak patrząc kilka metrów w tył, widać było setki punkcików. Tysiące.
– Nic nie bierze się znikąd. – Postać zaczęła wstawać, prostując głowę. – Najwyraźniej było mi to pisane. W najbardziej idiotyczny sposób, ale pisane. – Obrócił się, a wszystkie punkciki wraz z postaciami momentalnie zniknęły. Otarł wierzchem dłoni twarz. 

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE