3 czerwca 2020

Undertale: Projekt badawczy POTWÓR - Porządki i sklep osiedlowy


Autor okładki: Muko
Notka od autora: Miałaś nadzieję, że teraz Twoje życie będzie jak bajka. Wynajęłaś nowe, śliczne mieszkanie. Całkiem sama. Bez rodziny, współlokatorów czy chłopaka, którego niedawno rzuciłaś. Będziesz jak królewna we własnym królestwie. Wolna i nieskrępowana. Problem w tym, że na Twojej kanapie śpi okryty puchatym kocykiem potwór. Czy więc królewnie wypada chodzić nago po mieszkaniu?
Autor: S.
Spis treści

Po śniadaniu G! pomógł ci zebrać naczynia ze stołu i pozmywać. Zerknęłaś na zegarek, było wczesne popołudnie. Bardzo późno zjedliście pierwszy posiłek, co nie było zgodne z twoją normalną rutyną. Westchnęłaś w duchu zdając sobie sprawę z tego, że wciąż jeszcze tkwisz w trybie sesyjnego zapierdolu. Musisz się bardziej odprężyć. Jest weekend, poradziłaś sobie z większością obowiązków, teraz nie spiesz się z niczym. 

Nie miałaś zielonego pojęcia, jaką cenę szkielet karze ci zapłacić za pomoc w sprzątaniu. Nie chciał tego wyjawić wcześniej, niż całe mieszkanie będzie lśnić czystością. Pewnie powinno cię to martwić, zamiast tego czułaś się podekscytowana taką zabawą w tajemnice. Mimo wszystko byłaś mu wdzięczna za pomoc w ogarnięciu twojego burdelu. Prawda jest taka, że nienawidzisz sprzątać i zawsze musisz się bardzo zmuszać do tej niewdzięcznej czynności. Paradoksalnie lubisz porządek, jednak jego utrzymanie to dla ciebie istna gehenna. 

Podzieliłaś obowiązki między waszą dwójkę. Ty zajmiesz się łazienką, a jemu pozostawisz salon, bo spędza w nim najwięcej czasu. 

- A co z Twoją sypialnią? – Spytał spoglądając z zaciekawieniem w kierunku zamkniętych drzwi do twojej świątyni błogiego wypoczynku. 

- Sama się nią zajmę! Jest maleńka, poza łóżkiem i jednym regałem nic tam nie ma – odpowiedziałaś szybko. Faktycznie, nie było w niej niczego szczególnego, ale jednak wolałaś zachować to miejsce tylko dla siebie. Przypomniałaś sobie starą kanapę, na której spałaś w mieszkaniu twojego byłego. Była mała i naprawdę ciężko było się na niej wyspa
 dwóm osobom. To był dramat, chodziłaś wiecznie niewyspana i przez to naburmuszona. Z tego właśnie powodu pierwszą rzeczą, którą kupiłaś do nowego mieszkania było wielkie, mega wygodne łóżko. Nie, to nie było łóżko, tylko łoże, ogromne, z przepięknym metalowym zagłówkiem i najwygodniejszym materacem, na jaki było cię stać. Po pierwszej nocy, którą w nim spędziłaś czułaś się jak nowonarodzona. Zdecydowanie ten swój mały azyl posprzątasz sama, tylko dla siebie. 

***

Przez krótką chwilę G! zastanawiał się, czym zasłużył na tak wielkie zaufanie swojej opiekunki. Bez problemu przekonał ją, aby o kosztach dowiedziała się dopiero po skończonej robocie. Z jednej strony właśnie na tym mu zależało, z drugiej poczuł lekki niepokoju. To zaufanie, czy naiwność? Miał nadzieję, że jednak to pierwsze. 

Dziewczyna przydzieliła mu do sprzątania cały salon. Nie było to do końca sprawiedliwe, ale nie przejął się tym specjalnie. Cieszył się, że po tygodniach leżenia może zająć się czymś pożytecznym.  

- A co z Twoją sypialnią? – był bardzo ciekaw tego pomieszczenia. H. przeważnie zamykała drzwi broniąc do niej dostępu. Był w środku tylko raz, podczas wizyty jej siostry, ale siedział wówczas pod łóżkiem. 

- Sama się nią zajmę! Jest maleńka, poza łóżkiem i jednym regałem nic tam nie ma – stwierdziła podając mu wiaderko z wodą i płyn do mycia podłóg. Teraz był jeszcze bardziej ciekaw tego, co znajduje się za tajemniczymi drzwiami jej prywatnego pokoiku. Może faktycznie jakieś erotyczne zabawi? 

H. poszła do łazienki zostawiając go samego w salonie. Naprawdę miał ochotę porobić coś konstruktywnego, ale im szybciej to skończą, tym szybciej będzie mógł zażądać swojej nagrody. Zerknął na drzwi łazienki, były uchylone. Między salonem a pozostałą częścią mieszkania nie było drzwi, tylko wielki łuk. Jednak, jeśli będzie ostrożny, nie powinna niczego zauważyć. Dla bezpieczeństwa stanął tak, aby móc obserwować łazienkę. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Pierwsza para rąk poszybowała ze szmatką do kurzu w stronę niskiego regału, druga zajęła się zbieraniem zwiędłych liści i kwiatów z parapetu, kolejna zamiatała podłogę. 

***

Klęczałaś na kolanach wycierając podłogę w łazience, gdy usłyszałaś jak drzwi do niej się otwierają. 

- Jak Ci idzie? Ja już skończyłem – za tobą stał zadowolony z siebie potwór. Pięknie! Akurat teraz musiał tu przyjść? Twój tyłek był wypięty w kierunku drzwi, ale nic nie mogłaś na to poradzić. Pomieszczenie jest tak malutkie, że nie masz możliwości wykonania żadnego manewru.

- Już kończę, daj mi chwilę – odpowiedziałaś starając się wstać z podłogi. Wyglądało to bardzo niezgrabnie. 

- Pamiętaj, że obiecałaś mi coś w zamian ze pomoc w sprzątaniu – przypomniał ci nadal czekając przy drzwiach. Nie masz pojęcia, na co się zgodziłaś. Zaczęłaś się nawet zastanawiać, czy to był dobry pomysł. 

Po chwili łazienka była wysprzątana, ale to było nic w porównaniu z porządkiem jaki panował w salonie. Równiutko zaścielona kanapa, błyszczące meble i podłoga, wypielęgnowane kwiaty. Byłaś w szoku. 

- Myślę, że zasłużyłem na nagrodę – znów usłyszałaś ten niski, męski głos. 

G! stał za tobą, był lekko pochylony i mogłaś poczuć jego ciepły oddech na karku. Nagle położył swoje ręce na wysokości twojej talii. Ścisnął cię bardzo delikatnie i w niemym rozkazie odwrócił w swoją stronę. Przeszły cię dreszcze. Czy powinnaś mu na to pozwolić? Czy to jest normalne i odpowiednie abyście byli tak blisko siebie?  

- Wiesz, że od wielu tygodni jesteś jedyną osobą, na której mogę polegać – jedną rękę nadal trzymał na biodrze a drugą uniósł w kierunku twojej twarzy. Ostrożnie chwycił cię za brodę, znów bezwiednie poddając się jego woli uniosłaś na niego wzrok. Cytrynowe światełko w jego oczodole było skupione tylko na tobie. 

- Miałem niebywałe szczęście, że to właśnie ty mnie znalazłaś i się mną zaopiekowałaś. Jesteś wyjątkową osobą, czułą, troskliwą i mądrą. Gdyby nie Ty, pewnie byłbym już martwy – delikatnie głaskał twój policzek. Wyraźnie czułaś, że cała twoja twarz robi się coraz bardziej piekąca i czerwona jak dojrzały pomidor. Nie masz pojęcia co się dzieje, ani dokąd to wszystko zmierza. Czy wypada wam być tak blisko siebie? Czy on zdaje sobie sprawę, że to co robi jest cholernie seksowne i romantyczne? Nie wiedziałaś co robić, za to on ciągnął dalej.

- Dbałaś o mnie przez tak długi czas i jestem Ci za to bardzo wdzięczny. Jednak jest jeszcze jedna rzecz, której bardzo potrzebuje, bardzo pragnę i tylko Ty możesz mi to w tej chwili zapewnić – rozsądek podpowiadał ci, że powinnaś stąd uciec, ale ciało odmawiało posłuszeństwa. Miałaś wrażenie, że jesteś mu całkowicie uległa, nawet wbrew swojej woli. Czegokolwiek nie zażąda musisz się poddać. Jakby wyczuł twoje obawy objął cię mocniej w pasie jeszcze bardziej przyciągając do siebie i uniemożliwiając jakąkolwiek ucieczkę. Jedynym gestem, na który mogłaś sobie pozwolić było uniesienie rąk, które oparłaś na jego klatce piersiowej. Czułaś gładkie kości pod cienkim materiałem koszuli. 

- Dlatego właśnie dziś, gdy po raz pierwszy dane mi jest Cię ujrzeć, chcę paść przed Tobą i prosić o naprawdę bardzo ważną dla mnie rzecz – z tymi słowami ręka, która dotychczas gładziła twój policzek zaczęła powoli zsuwać się z powrotem w kierunku biodra. Wraz z nią cała jego postać zniżała się coraz bardziej, aż w końcu padł na kolanach. Ścisnął cię delikatnie w pasie i przytulając czaszkę do twojego brzucha wyszeptał:

- Błagam, załatw mi fajki. 

***

H. zaniemówiła na widok nienagannego porządku panującego w salonie. To idealny moment, aby poprosić ją o tę małą przysługę. 

- Myślę, że zasłużyłem na nagrodę – szepnął pochylając się w stronę jej karku. Czuł aromat owocowego żelu od prysznic, ale również inny, delikatny i przyjemny zapach, którego nie potrafił zidentyfikować. Bliskość i tajemnicza woń jej ciała sprawiły, że zaszumiało mu w czaszce. Jeśli chce ją o coś prosić, to powinien patrzeć w jej oczy. Ostrożnie ujął ją w pasie i powoli odwrócił w swoją stronę. Poddała się bez najmniejszego oporu. 

- Wiesz, że od wielu tygodni jesteś jedyną osobą, na której mogę polegać – była jak małe zwierzątko. Takie niewinne i delikatne. Ostrożnie chwycił ją za podbródek, chciał, aby na niego patrzyła. Była tak uroczo zagubiona, jakby nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co się właśnie dzieje. Zaczął delikatnie głaskać jej mięciutki policzek. Uwielbiał to. 

- Miałem niebywałe szczęście, że to właśnie ty mnie znalazłaś i się mną zaopiekowałaś. Jesteś wyjątkową osobą, czułą, troskliwą i mądrą. Gdyby nie Ty, pewnie byłbym już martwy – bardzo chciał przy tej okazji wyrazić swoją wdzięczność, pokazać, jak ważną jest dla niego osobą. Jej twarz robiła się coraz cieplejsza i rumiana, jak mała kwitnąca różyczka, tworząc wyraźny kontrast z bielą jego kości. Tak słodko, tak czarująco… 

- Dbałaś o mnie przez tak długi czas i jestem Ci za to bardzo wdzięczny. Jednak jest jeszcze jedna rzecz, której bardzo potrzebuje, bardzo pragnę i tylko Ty możesz mi to w tej chwili zapewnić – powinien teraz poprosić ją o to, na czym mu tak bardzo zależy, jednak wyjątkowość tej chwili nie pozwoliła mu na to. Spojrzał na jej rubinowe, delikatnie rozchylone usta. Miał taką straszną ochotę ich dotknąć, skosztować ich smaku, delikatnie ugryźć jej soczyste wargi. Był ciekaw, czy sprawiłby jej tym przyjemność, oraz jakie byłyby jej reakcje, gdyby tulił i pieścił jej ciało. Nie mógł się powstrzymać, rozgrzana w kościach magia kazała mu zbliżyć się jeszcze bardziej. Przyciągnął ją do siebie. Jej ciało lekko drżało i pulsowało rytmicznie przy każdym szybki uderzeniu serca. Czuł to bardzo wyraźnie. Oparła swoje dłonie na jego żebrach, gdyby nie materiał koszuli pewnie mruczałby teraz z zadowolenia. Jednak musi się opanować. Ta zabawa była wspaniała, jednak są granice, których jeszcze nie może przekroczyć. Przypomniał sobie, że teraz to on powinien być potulnym zwierzątkiem, które prosi swoją panią o łaskę. 

- Dlatego właśnie dziś, gdy po raz pierwszy dane mi jest Cię ujrzeć, chcę paść przed Tobą i prosić o naprawdę bardzo ważną dla mnie rzecz – Nie tracąc kontaktu z jej cudownym, niemal uległym mu już ciałem padł przed nią na kolana, jednak doskonale wiedział, że to on jest panem tej chwili. Objął ją w pasie i wtulił czaszkę w miękki brzuszek. Spojrzał w górę w jej błyszczące oczy i wyszeptał swą prośbę:

- Błagam, załatw mi fajki. 

To nie była jedyna rzecz, której aktualnie pożądał. 

***

Idąc do sklepu czułaś się bardzo dziwnie. Nie byłaś pewna czy to złość, zszokowanie czy jeszcze co innego. Dlaczego zrobił ci coś takiego? Czy to dlatego, że spałaś z nim w jednym łóżku? Upiłaś się jak idiotka! Nie pamiętasz nawet kiedy zasnęłaś, ani co robiłaś wcześniej. Musiał to jakoś źle odebrać. Byłaś zła sama na siebie. Dlaczego go nie powstrzymałaś? Dlaczego nie powiedziałaś, żeby przestał? Powinnaś była to zrobić! Choć z drugiej strony, wcale nie było ci z tym źle. Może, gdyby był człowiekiem… Cóż, gdyby był człowiekiem, nie byłoby go teraz w twoim mieszkaniu. Wezwałabyś pogotowie, poczekała aż zapakują go do karetki, i jedyne z czym byś została, to poczcie spełnionego obowiązku. Zamiast tego mieszkasz pod jednym dachem z potworem, któremu dałaś się nieźle zmanipulować. Dlaczego w ogóle idziesz po te cuchnące papierosy!? Przede wszystkim dlatego, że musiałaś wyjść z mieszkania, aby zaczerpnąć powietrza. W twojej głowie panował bałagan i nadal jesteś strasznie zmęczona. Powoli wspięłaś się na schodki prowadzące do sklepu. 

- Dzień dobry – przywitałaś się grzecznie. Przyszłaś tu po raz pierwszy. Nie jesteś fanką małych, osiedlowych monopolowych, pod którymi sterczą dziwne typy z piwami w łapach.  

- Dzień dobry – usłyszałaś bezbarwny ton głosu ekspedientki. Podeszłaś do lady i nagle zdałaś sobie sprawę, że totalnie nie wiesz co chcesz kupić. Nie znasz się na papierosach, bo nigdy nie paliłaś i nie miałaś potrzeby ich kupowania. 

- Poproszę – zaczęłaś bardzo niepewnie –papierosy, jakieś zwykłe, z mocnym filtrem, i żeby nie śmierdziały za bardzo – dodałaś po sekundzie namysłu. Ekspedienta podniosła na ciebie wzrok znad rozwiązywanej krzyżówki. Miałaś wrażenie, że próbuje prześwietlić cię na wylot. 

- Dowód poproszę – zrobiło ci się cieplej z nerwów. Nie masz przy sobie dowodu. Tak szybko wychodziłaś z mieszkania, że jedynym co zabrałaś była gotówka, którą chowałaś w jednej z filiżanek w kuchennej szafce. Nie masz przy sobie portfela ani żadnych dokumentów.  

- Proszę mi wybaczyć, naprawdę jestem pełnoletnia – starałaś się, aby twój głos brzmiał bardzo poważnie. Ekspedientka wyprostowała się, była od ciebie znacznie wyższa – poza tym, nie kupuję ich dla siebie, tylko dla kolegi. Ja nie palę.

- Tak, oczywiście. Proszę przynieść swój dowód, to sprzedam pani dorosłej papierosy. 

Wychodziłaś ze sklepu jak pies z podkulonym ogonem. Co za wstyd. Nic nie poradzisz na to, że jesteś niska i bez makijażu wyglądasz jak dziecko z gimnazjum. Dobrze, że mieszkanie jest niedaleko. Weźmiesz ten cholerny dowód i pójdziesz do innego sklepu. Albo nie, wrócisz tu, do tej baby i powiesz jej, żeby sobie policzyła ile „pani dorosła” ma już lat! 

***

Zdecydowanie przesadził, i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Chciał się z nią tylko trochę podroczyć i normalnie poprosić o kupno papierosów. Jednak gdy dostrzegł jak jej ciało cudownie reaguje na te niewinne pieszczoty, jak słodko rumiana staje się jej buzia, jak mocno biło jej serce, gdy przyciągnął ją bliżej do siebie. Nie mógł się powstrzymać. Gdyby nie to, że naprawdę musiał poprosić ją o fajki, pewnie ciągnąłby to dalej. Jednak teraz czuł się fatalnie. Szczególnie po tym, jak widział w jakim tempie ubierała się i wybiegła z mieszkania. Popełnił błąd. 

Usłyszał zamek w drzwiach. Dziewczyna weszła do środka. Jej usta były mocno zaciśnięte. Nawet na niego nie spojrzał. Chciał ją przeprosić, za swoje zachowanie. Jakoś się wytłumaczyć, ale ona tylko chwyciła za wiszącą na garderobie torebkę i bez słowa wybiegła z mieszkania. Skoro zabrała torebkę, to znaczy, że wyszła na dłużej. Jest na niego wściekła. Zjebał sprawę całkowicie. Już nie ma czego tutaj szukać. 

Ostrożnie podszedł do okna i wyjrzał na ulicę. Było późne popołudnie i robiło się ciemno, ale uliczne latarnie dawały sporo światła. Idący chodnikami ludzie byli opatuleni w grube kurki, szale i czapki. Szli szybko nie rozglądając się na boki. Mało interesowali się otaczającym ich światem. To może być jego szansa. Jeśli zasłoni głowę kapturem swojej kurtki i owinie się jakimś szalem powinien nie zostać zauważony. Szybko zdjął z siebie flanelową piżamę, którą dostał od H. i założył swoje stare ciuchy. Zajrzał do komody szukając odpowiedniego szala. Cokolwiek ciemnego będzie się nadawać. Na szczęście znalazł odpowiednią rzecz, czarno białą chustę z frędzlami. Miał nadzieję, że H. wybaczy mu tę małą kradzież. Ostatni raz rozejrzał się po mieszkaniu. Będzie tęsknił, ale wiedział, że to musi się stać. Niczego więcej ze sobą nie zabrał. Nic tu nie należy do niego. Wyszedł z mieszkanie i za pomocą magii zamknął za sobą drzwi. Szybko zbiegł schodami w dół. Bez chwili wahania chwycił za klamkę drzwi prowadzących na zewnątrz budynku. Gdy tylko znalazł się za nimi jego wzrok zaatakowała wszechobecna szarość, w ciało ugodził nieprzyjemny chłód, a duszę spętał ogromny smutek.  Spuścił głowę i ruszył przed siebie, nie mając pojęcia dokąd zmierza. 
Share:

3 komentarze:

  1. Nie! G! Nie odchodź, baranie!

    Ile problemów powstaje, bo ludzie (i potwory) nie mogą normalnie otworzyć paszczy do drugiego i wyjaśnić sobie to i owo.

    Warto było tyle czekać na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle czekałam na kolejny rozdział i w końcu się go doczekałam! Tak mi się gęba cieszyła jak zobaczyłam że został dodany na bloga, to jedno z lepszych opowiadań które czytałam w swoim życiu ^^
    Cierpliwie poczekam na kolejne rozdziały... I G, ty cymbale -w-

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie Nie nie! G! Proszę wróć!... On sobie krzywdę zrobi xdd
    Znalazłam tę książkę wczoraj wieczorem, skończyłam czytać aż tu. Naprawdę świetna książka OwO

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE