16 lipca 2019

Undertale: Projekt badawczy POTWÓR - Twoje i moje oczy


Autor okładki: Muko
Notka od autora: Miałaś nadzieję, że teraz Twoje życie będzie jak bajka. Wynajęłaś nowe, śliczne mieszkanie. Całkiem sama. Bez rodziny, współlokatorów czy chłopaka, którego niedawno rzuciłaś. Będziesz jak królewna we własnym królestwie. Wolna i nieskrępowana. Problem w tym, że na Twojej kanapie śpi okryty puchatym kocykiem potwór. Czy więc królewnie wypada chodzić nago po mieszkaniu?
Autor: S.
Spis treści
Zamrugał kilka razy i podniósł głowę znad umywalki. W łazienkowym lustrze ujrzał odbicie światła swojego lewego oka. Prawe wypełniała czarna, smutna pustka. Więc jednak jest ślepy na jedno oko, prawdopodobnie nieodwracalnie.

- Da się żyć z jednym okiem – pocieszył sam siebie. Starał się myśleć pozytywnie, bo i tak nic nie może na to poradzić.

Kolejną rzeczą, którą musi sprawdzić, jest stan jego duszy. To poważna operacja i musi zachować ostrożność. Jego serce sporo przeszło przez ostatnich kilka tygodni, pewnie nie będzie w najlepszym stanie. Jeden nierozsądny ruch i zrobi sobie większą krzywdę. Położył dłoń na wysokości mostka. Starał się oddychać spokojnie. Łazienkę oświetliła złota łuna, bledsze niż zazwyczaj. Tak jak myślał, nie jest jeszcze w pełni zdrowy. Małe żółte serduszko tliło się w jego dłoniach. Nie było na nim żadnych fizycznych uszkodzeń, ale zdecydowanie zbladło i osłabło, a im bielsze się stanie, tym bliżej mu do śmierci.

Jego statystyki też nie wyglądały kolorowo, odzyskał wprawdzie większość punktów zdrowia, jednak zmartwił go fakt, że całkowita liczba jego HP się zmniejszyła. Zawsze uważał siebie za silnego i wytrzymałego, teraz jest co najwyżej przeciętny. To bardzo źle, jeśli chce za jakiś czas dać sobie radę sam w świecie ludzi. Westchnął i ukrył duszę z powrotem w głębi swojej magii.

Otworzył drzwi łazienki, aby wyjść z pomieszczenia. Za oknem saloniku ujrzał światła nocnego miasta. Znalazł na ścianie włącznik sufitowej lampy. Znów musiał zamknąć oczy, bo blask żarówki go oślepił. Zamrugał przyzwyczajając wzrok do nowych warunków i rozejrzał się po pomieszczeniu. Mały, zagracony pokoik, w którym spędził dwa ostatnie miesiące. Jedyną nowością były kolory, każdy pozostały szczegół znał już doskonale.

Jednak tym, co najbardziej przykuwało jego uwagę była filigranowa istota śpiąca na kanapie. Leżała na placach, tak jak ją zostawił.

To jest człowiek? To jest ta straszna kreatura, która zepchnęła jego magiczną rasę w czeluści podziemi? Trochę żałosne.

Podszedł bliżej, aby zobaczyć jej twarz. To był błąd, mógł nigdy tego nie widzieć, byłoby mu łatwiej w życiu.

Jego dusza zabiła mocniej. Jej dziewczęca buzia, przyozdobiona aureolą miękkich włosów, jest niezwykła. Usiadł na skraju kanapy, aby jeszcze lepiej się jej przyjrzeć. Gładkie czoło, oczy udekorowane wachlarzem ciemnych rzęs, mały uroczy nosek i malinowe, lekko rozchylone usta. Była drobnej bodowy, ale miała różowe lekko pucołowate policzki, co dodawało całości uroku.

Jego wzrok powędrował niżej na jasną skórę karku, na której dojrzał fioletowe niteczki żył i dalej na wygniecione ubrania, pod którymi znajdowały się nieodkryte jeszcze tajemnice. Jej dusza. Czy jest równie nadzwyczajna? Wyciąganie jej bez wiedzy i zgody właściciela jest maksymalnie nierozsądne i niegrzeczne, prawda? Kusiło go bardzo, aby sięgnąć po jej jestestwo. Nie, dziś musi powstrzymać się przed tym szalonym pomysłem. Może nigdy jej nie zobaczy, prawdopodobnie tak będzie lepiej i dla niej i dla niego.

Znów przymknął oczy, teraz jest bardzo zmęczony. Nie ma pojęcia ile czasu spędził w łazience, ale powinien iść już spać. Jednak nie może jej tak zostawić. Delikatnie wyciągnął spod niej kołdrę i owinął w nią jej śpiące, bezwładne ciałko. Ostrożnie położył się obok. Rozłożona kanapa była sporej wielkości. Zaczął wierchem dłoni delikatnie gładzić jej miękki policzek. Chciał trwać tak jak najdłużej, ale w końcu sen zwyciężył.

***

Otworzyłaś oczy. Twoje ciało było ciężkie niczym ołów, a w ustach miałaś istną Saharę zmieszaną z bagnem nieumytych wieczorem zębów. Obrzydliwość. Przykryłaś głowę kołdrą. Pamiętasz ten sen. To był tylko sen. Chyba jeden z bardziej realistycznych i najdziwniejszych, jaki kiedykolwiek miałaś. Musisz wstać i wziąć prysznic, bo jakimś cudem zasnęłaś w ubraniach z wczorajszego dnia.

Odrzuciłaś kołdrę i wtedy zorientowałaś się, że wcale nie jesteś w swoim łóżku. Leżysz na kapie w salonie. Przerażona odwróciłaś się za siebie. Po drugiej stronie spał wciśnięty pod ścianę, otulony kocem szkielet.

Musisz się stąd ostrożnie ewakuować, aby niczego nie zauważył. Jeśli wyjdzie na jaw, że upiłaś się i zasnęłaś z nim w jednym łóżku, to już do końca świata będzie nazywał cię zboczonym człowiekiem. Cichutko wstaniesz, i jakby nigdy nic pójdziesz się wykąpać. Podnosząc się poczułaś nieprzyjemne objawy „dnia następnego”. Zdecydowanie przekroczyłaś bezpieczną dawkę alkoholu wskazaną dla twojego organizmu.

- Dzień dobry – za późno, teraz będziesz musiała wysłuchiwać jego żartów na temat twojej alkoholowej wpadki.

- Słuchaj, przepraszam! – Zaczęłaś się tłumaczyć - Ja nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

- Za dużo rezweratrolu? - Pięknie, już się zaczyna!

- No, może trochę – zaśmiałaś się nerwowo, było ci wstyd. Bałaś się nawet na niego spojrzeć. Czemu zawsze musisz być ofiarą parszywego losu? Nie, tym razem sama jesteś sobie winna.

- Cóż, widzę, że nie masz zbyt mocnej głowy do alkoholu – głowę może i masz, ale z całą flaszką wina to chyba nikt nie wygra. Przynajmniej nikt z twoimi gabarytami. Obróciłaś się w jego stronę szukając odpowiedniej riposty, wtedy spostrzegłaś, że bandaże spadły mu z głowy. Musiały się poluzować, skoro tak dawno ich nie zmieniałaś.

- Och, zaczekaj! Opatrunki Ci pospadały, trzeba je poprawić, głowa Cię nie boli?

- Właściwie boli, chyba mam kaca – zaśmiał się. Czemu mu tak wesoło? Tobie wcale nie jest do śmiechu.

- Wiedziałam, że używki mogą mieć na Ciebie zły wpływ! – Tryumfowałaś, może jak zmieniasz temat zapomni o twojej nocnej wpadce – założę się, że z papierosami jest podobnie! – Chciałaś wstać z kanapy, żeby pójść po apteczkę, ale zatrzymał cię łapiąc za skraj koszulki.

- Co jest? – Obróciłaś się w jego stronę, siedział na kanapie z dziwnie szerokim, jakby lekko przebiegłym uśmiechem. Wtedy to dostrzegłaś. Jego powieki powoli unosiły się w górę.

Czy to się naprawę dzieje? Wstrzymałaś oddech. Jego oczy naprawdę się otworzyły? W lewym ujrzałaś okrągłe światełko barwy złocistego cytrynui zatopionego w nieprzeniknionym mroku wnętrza jego czaszki. W prawym widziałaś tylko czerń. Nie wiedziałaś co czuć i myśleć. Podskoczyłaś do niego i złapałaś za jego policzki. Był zaskoczony, ale nie przejęłaś się tym.

- G!, czy Ty mnie widzisz? Twoje prawe oko. – Nie wiedziałaś co powiedzieć więcej i czy możesz się już zacząć cieszyć czy jednak powinnaś płakać.

- Widzę na lewe oko – odpowiedział spokojnie. Jednak będziesz płakać.

- Tak strasznie mi przykro! Naprawdę, mogłam zrobić więcej – Już nie potrafiłaś się opanować, twoje oczy robiły się wilgotne. Czy to przez ciebie nie widzi na jedno oko? Gdzie zawiniłaś?

- Nie! To nie Twoja wina!

- Ale nie widzisz na jedno oko, co jeśli…

- Powiedziałem, że to nie Twoja wina. Prawdopodobnie było zepsute już od dnia wypadku – próbował cię uspokoić.

- Widzisz wyraźnie, nie masz żadnych problemów? – Dopytywałaś. Chciałaś się upewnić, że przynajmniej jedno oko jest w pełni strawne.

- W nocy trochę miałem. Źle widzę w ciemnościach i długo przyzwyczajam się do światła, ale poza tym jest w porządku – powoli się uspokajałaś. Spojrzałaś jeszcze raz w to śliczne światełko.

- Jest piękne, to światełko w Twoim oku, wygląda jak błyszczący, drogocenny klejnot – odwrócił delikatnie głowę w bok, jakby chciał uniknąć twojego wzroku. Zauważyłaś jednak, jak jego twarz z białej staje się lekko żółtawa, szczególnie na kościach policzkowych.

- Twoje błyszczące oczka też są śliczne – wymamrotał.

- Są błyszczące, bo prawie się poryczałam – zaczęłaś nerwowo przecierać oczy rękami. Musisz się ogarnąć – Mam pomysł. Wczoraj świętowaliśmy moje zakończenie sesji, a dziś będziemy świętować Twój powrót do zdrowia!

- Naprawdę masz ochotę na więcej wina? Wiesz, ja nie mam nic przeciwko takiemu grzejnikowi w łóżku – uśmiechnął się zawadiacko, żółte rumieńce powoli znikały.

- Nie! Myślałam raczej o dobrym śniadaniu i kubku gorącej kawy – wyjaśniłaś. Wtedy dotarło do ciebie, że przecież G! widzi cię po raz pierwszy w życiu. Jesteś skacowana, rozczochrana a przed chwilą zbierało ci się na płacz, więc masz nos czerwony jak menel.

- Ale najpierw pójdę się szybko wykąpać i przebrać, bo wyglądam i czuję się fatalnie! – Zawołałaś odskakując od niego i biegnąc do szafy po czyste ubrania i ręcznik.

- Zrobiłbym kawę w tym czasie, ale nie wiem czy wyjdzie tak dobra jak Twoja. Musisz mi zdradzić Twój sekret – wstał z kanapy i poszedł za tobą do kuchni. Przywitała was ogromna góra niezmytych naczyń wypełniająca zlewozmywak i zajmująca niemal połowę kuchennego blatu. Teraz masz ochotę zapaść się pod ziemię.

- Ja tu zaraz posprzątam! To wszystko przez sesję! – Zawołałaś nie wiedząc, czy najpierw myć siebie czy naczynia.

- Idź się kąpać. Ja to zrobię – powiedział popychając cię w stronę łazienki.


i W „cytrynowym światełku” chodzi o kamień szlachetny o nazwie cytryn a nie owoc cytrynę. Oko G! ma barwę złocistego cytrynu.

Share:

2 komentarze:

  1. Boziu jak to pięknie rozegrane jeśli chodzi o długo wyczekiwane usunięcie opatrunków. Mega przyjemnie się czyta <3 powodzenia z dalszymi rozdziałami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę dziękuję za pozytywne komentarze! Mobilizują mnie do dalszej pracy. Mam jeszcze sporo pomysłów na dalsze rozdziały i być może drugie opowiadanie :-)
      S.

      Usuń

POPULARNE ILUZJE