Notka od autora: Miałaś
nadzieję, że teraz Twoje życie będzie jak bajka. Wynajęłaś nowe,
śliczne mieszkanie. Całkiem sama. Bez rodziny, współlokatorów czy
chłopaka, którego niedawno rzuciłaś. Będziesz jak królewna we własnym
królestwie. Wolna i nieskrępowana. Problem w tym, że na Twojej kanapie
śpi okryty puchatym kocykiem potwór. Czy więc królewnie wypada chodzić
nago po mieszkaniu?
Autor: S.
Spis treści
Niedzielna kawa i słodki koktajl
Zmartwienia i lęki
Karmienie i pierwszy dotyk
Moje ręce i Twoja twarz
Fizjologia i anatomia cz. 1 (obecnie czytane)
Fizjologia i anatomia cz. 2
Sesja i bolesna wpadka
Spacer po mieszkaniu i problem z kapciami
Telefon i pieniądze na alkohol
Miłosne problemy i niezapowiedziani goście
Potwór pod łóżkiem i magia więzi
Egzamin i winna kobieta
Sen i ciemność przed oczami
Twoje i moje oczy
Szarość nieba i róż na policzkach
Porządki i sklep osiedlowy
Zmartwienia i lęki
Karmienie i pierwszy dotyk
Moje ręce i Twoja twarz
Fizjologia i anatomia cz. 1 (obecnie czytane)
Fizjologia i anatomia cz. 2
Sesja i bolesna wpadka
Spacer po mieszkaniu i problem z kapciami
Telefon i pieniądze na alkohol
Miłosne problemy i niezapowiedziani goście
Potwór pod łóżkiem i magia więzi
Egzamin i winna kobieta
Sen i ciemność przed oczami
Twoje i moje oczy
Szarość nieba i róż na policzkach
Porządki i sklep osiedlowy
Kolejnego dani znów został w mieszkaniu sam. Cały czas nie mógł dość do siebie, po tym, co wydarzyło sięzeszłego popołudnia. Wspomnienia jej skóry nadal były dość świeże. Miękka i delikatna. Dlaczego to robi na nim aż takie wrażenie? Owszem, lubił miękkie, pewnie dlatego, że on sam taki nie był. Jeśli w Podziemiu szukał znajomości z jakąś samiczką, to w pierwszej kolejności zwracał uwagę na to, aby jej ciało było delikatne. Najbardziej lubił królicze i kocie futerka albo puszyste piórka. Potworzycie pokryte twardą łuską, pancerzami albo zrogowaciałą skórą jakoś go nie pociągały. Nie był jakimś strasznym rozpustnikiem, był dorosłym facetem. To raczej normalne, że interesowała go płeć przeciwna. To nie jego wina, że jednocześnie nie lubił angażować się w stałe związki. Przecież miał jeszcze na to czas.
Złapał za skraj koca, którym był przykryty. Włosy na jej głowie są milsze w dotyku, jeszcze bardziej delikatne. A jej usta… Zrobiło mu się cieplej. Chwila! Przecież ona jest człowiekiem! To nie innej rasy potwór. To kompletnie inny gatunek! Co on sobie wyobraża! Nie może podniecać się jej ciałem! To nienormalne! To tak, jakby pociągało go jakieś zwierzę. Fuj!
Znów poczuł się fatalnie. W ogóle ostatnio czuł się gorzej. Nie chodziło już nawet o ból, do którego chyba będzie musiał przywyknąć. To była dość krępująca sprawa, o której w końcu będzie musiał porozmawiać z H. Nie był tylko pewny, jak zacząć tę rozmowę, żeby nie brzmiało to dziwnie.
Po skończeniućwiczeń na Uniwersytecie wracałaś do mieszkania. W myślach planowałaś cały swój dzień. Podasz G! obiad, sprawdzisz stan jego opatrunków i pojedziesz do przychodni. Masz masę pracy. Trochę mu zazdrościsz tego leżenia i obijania się. Ciekawe czy się nie nudzi, gdy zostaje sam w mieszkaniu? Wprawdzie dużo śpi, ale poza tym nie ma nic innego do roboty. Nigdy na to nie narzekał, lecz może nadszedł czas, aby znaleźć mu jakieś zajęcie. Problemem wciąż pozostaje brak wzroku. Nie możesz dać mu książki ani nie włączysz żadnego filmu. Więc chociaż jakaś muzyka albo audiobook? To wydaje się być niezły pomysł.
Otworzyłaś drzwi mieszkania i weszłaś do środka. Twój wzrok odruchowo powędrował na kanapę.
- Cześć! – Przywitałaś się zdejmując płaszcz oraz buty i przechodząc do aneksu kuchennego. Na szczęście jeszcze wczoraj wieczorem zdążyłaś ugotować zupę, dziś wystarczy ją tylko podgrzać.
- Cześć, na długo wróciłaś? – Usłyszałaś pytanie.
- Niestety. Podam Ci obiad, a potem jadę do poradni. Mam około godzinę – zaczęłaś grzebać w lodówce nie marnując czasu.
- Chciałbym Cię o coś poprosić – zdziwiłaś się. G! rzadko prosił o cokolwiek. Wyczułaś też lekkie zakłopotanie w tonie jego głosu.
- Nie ma sprawy, możesz prosić – byłaś ciekawa o co mu chodzi– n¬¬ie krępuj się – dodałaś.
- Zauważyłem, że w Twoim mieszkaniu jest łazienka. Czy pozwoliłabyś mi z niej skorzystać? – Zatkało cię. Jak mało wiesz o jego fizjologii! Skoro nie mając układu pokarmowego może jeść, to pewnie jakoś magicznie wydala niestrawione resztki. To takie niesamowite. Poczułaś się trochę jak ciekawski, szalony naukowiec.
- Oczywiście! Wiesz, mogłeś powiedzieć wcześniej, że potrzebna Ci toaleta. Nie musisz się wstydzić – powiedziałaś z niemałym entuzjazmem. Takie rzeczy nie są ci obce. Robisz całkiem profesjonalne wykłady o tym jak powinna wyglądać zdrowa kupa.
- Co? Nie, nie! Masz mnie za jakeś zwierzę? Nie potrzebuję kuwety! Szkielety nie srają! – Oburzył się. Zapadła cisza. Nie wiedziałaś co powiedzieć.
- H., czy ludzie…?
- Tak – odpowiedziałaś nim zdążył dokończyć pytanie. Co za wstyd, jesteś dla niego jak zwierzę.
- Fuuuuuj - Byłaś czerwona aż po same uszy.
- Zamknij się! Jestem dumna z mojej fizjologii – warknęłaś – nawet, jeśli jest trochę zwierzęca. Nie wszyscy są takimi cudownymi istotami jak Ty!
- Przepraszam – zaśmiał się – żałuję, że nie mogę zobaczyć teraz Twojej twarzy. Musisz mieć fajną minę.
- Więc, po co Ci łazienka? – Zapytałaś zirytowana.
- Bo chciałem się wykąpać, umyć zęby, wyprać ciuchy. Wiesz, od dwóch tygodni leżę tu w tych samych łachach. Może i jestem cudowny, ale już źle się czuję w tym brudzie.
Jesteś idiotką. Pracowałaś kiedyś w szpitalu i nie potrafisz zająć się chorym. Dopiero teraz zrobiła ci się naprawdę wstyd. Powinnaś częściej z nim o tym rozmawiać. Wypytać, jakie są jego potrzeby. Dowiedzieć się, które pokrywają się z ludzkimi i poznać te zupełnie odmienne.
- Przepraszam! To moja wina, jestem fatalną opiekunką! Przecież to takie oczywiste – było ci strasznie przykro. Jak możesz być taka nieodpowiedzialna?
- Nie przeżywaj, nic złego się nie stało. Sam mogłem poprosić o to wcześniej – próbował cię uspokoić. Zerknęłaś na zegarek. Jeśli się ogarniasz zdążysz jeszcze skoczyć do sklepu przed pracą.
- Czego będziesz potrzebował? Szczoteczkę do zębów? Jakiś specjalny płyn do kąpieli? Może być zwykła gąbka, czy jakaś wyjątkowa? – Robiłaś już w głowie listę zakupów, ale wolisz zapytać się o szczegóły.
- Mydło i ręcznik wystarczą – odparł nieco zdziwiony. Miałaś poczucie, że nie wystarczą.
- Ile masz wzrostu? – Wzięłaś kartkę i zaczęłaś notować to, co przychodziło ci do głowy, żeby o niczym nie zapomnieć.
- Metr i 75centymetrów, a po co Ci to? – Zadał się być jeszcze bardziej zdziwiony i zakłopotany.
- Pogadamy jak wrócę, na razie - nie masz już czasu z nim dyskutować. Postawiłaś wielki kubek pomidorowej na stole i wybiegłaś z mieszkania. Płaszczyk zapinałaś na klatce schodowej.
Tramwaj do Centrum jedzie około 14 minut. Niedaleko porani jest mała galeria handlowa. Potrzebna ci drogeria i sklep z męską odzieżą. Masz też nadzieję, że dostaniesz tam więcej kompletów pościeli i prześcieradeł. Pewnie wyjdzie cię to drożej niż w supermarkecie, ale masz za mało czasu. Musisz to wszystko naprawić jeszcze dziś.
Był naprawdę zaskoczony jej reakcją. Chciał tylko poprosić, żeby zaprowadziła go do pieprzonej łazienki. Nic wielkiego. Chce się tylko umyć. Czy dla ludzi kąpiel jest jakimś złożonym rytuałem? Może ich skóra wymaga wyjątkowej pielęgnacji? Jest taka delikatna i z pewnością całkiem wrażliwa. Kurwa, znów o tym myśli. To zwierzę, srające zwierzę. Być może rozumne, ale nadal zwierzę!
Wreszcie drzwi do mieszkania się otworzyły i wtoczyła się do niego H. Dosłownie brzmiało to, jakby się do niego wtaczała obładowana jakimiś szeleszczącymi siatkami i torbami. Co ona tam taszczy? Po co? Jeśli wszystko kupiła, ile to musiało kosztować?
- Jestem! – Oznajmiła entuzjastyczne – Chyba mamy wszystko. To jak? Gotowy na kąpiel?
H. porzuciła pakunki, wpadła do łazienki i narobiła w niej trochę hałasu. Był przerażony.
- Nie bój się! – Zawołała wesoło – Pokażę Ci, co kupiłam – musi jej wyjaśnić, że nie potrzebuje żadnych specjalnych, rytualnych dewocjonaliów.
- Kupiłam Ci szczoteczkę do zębów, miękką, wiesz jak jej używać? – Ma go za idiotę?
- Tak, dziękuję. Ale naprawdę, mydło i ręcznik – nie potrzebował niczego więcej.
- Mam mydło. To znaczy musiałam kupić, bo sama używam żelu pod prysznic otruskawkowym aromacie – o kurwa, ona nawet myje się zdrowym żarciem. Ludzie są dziwni.
- Dla Ciebie też kupiłam taki żel, może Ci się spodoba – o nie, nie będzie się mył jakąś owocową breją! Wystarczy mu, że musi to jeść - Powąchaj, jest męski – przystawiła coś do jego twarzy, ale nie pachniało jak żarcie. To był całkiem fajny zapach, ale nie umiałby go nazwać.
- Nie pachnie jak jedzenie – zaśmiała się.
- Aromaty są różne. Te dla mężczyzn raczej nie są słodkie. Mam też delikatną gąbkę, podaj mi rękę – złapała go za dłoń. Znów poczuł tę rozkoszną miękkość i ciepło. Podwinęła rękaw jego swetra i przyłożyła coś puszystego do jego kości.
- Przyjemnie? – Zapytała pocierając tym delikatnie kości jego prawego przedramienia, jednocześnie cały czas ujmując jego dłoń. Nie podniecaj się kurwa, to zwierzę, nie podniecaj się!
- Taa, całkiem fajne – odpowiedział zabierając rękę.
- Kiedy zmoczysz ją wodą i dodasz żel będzie jeszcze fajniej. Powstanie dużo mięciutkiej piany. Mam też dwa duże ręczniki – ciągnęła dalej.
- Musiałaś kupić wszystko nowe? – Zaniepokoił się. Jak ma oddać jej kasę, skoro w kieszeniach kurtki zostało tylko kilka monet. Nie dość, że jest jej winny za opiekę, to jeszcze będzie dłużny pieniądze?
- Wynajęłam to mieszkanie zaledwie półtorej miesiąca temu, po tym jak wyprowadzałam się od byłego chłopaka. Nie mogłam wziąć ze sobą zbyt wielu rzeczy, bo należały do niego. Nie przejmuj się tym. To jak? Gotowy? Możemy iść do łazienki? – Miała wcześniej chłopaka? Nigdy nie wspominała o żadnym mężczyźnie. Teraz jest sama? Ciekawe ile dokładnie ma lat?
- Tylko mnie tam zaprowadź, z resztą poradzę sobie sam – zadawała się być niepocieszona tym pomysłem. Chyba nie miała zamiaru go rozbierać i myć? Nigdy na to nie pozwoli!
Powoli zbierał w sobie siły. Pierwszy raz od wielu dni stanie na nogach. Czuł się jeszcze bardzo słaby, ale powinien dać radę. H. podała mu swoje ręce, aby mógł się na nich wesprzeć. Wstał i natychmiast poczuł straszliwy ból w prawej nodze. Bez pomocy podtrzymująca go kobiety niemal natychmiast by upadł.
- Masz pękniętą kość prawego biodra. Zabezpieczyłam ją mocno bandażem, ale musiała się jeszcze dobrze nie zrosnąć – dlaczego nie zauważył tego wcześniej? No tak, bolało go całe ciało, a póki leżał i odciążał kości, z nogą wszystko było dobrze. Nagle zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała.
- Czy Ty… Zdjęłaś mi gacie!!! – Kurwa jego mać!
Złapał za skraj koca, którym był przykryty. Włosy na jej głowie są milsze w dotyku, jeszcze bardziej delikatne. A jej usta… Zrobiło mu się cieplej. Chwila! Przecież ona jest człowiekiem! To nie innej rasy potwór. To kompletnie inny gatunek! Co on sobie wyobraża! Nie może podniecać się jej ciałem! To nienormalne! To tak, jakby pociągało go jakieś zwierzę. Fuj!
Znów poczuł się fatalnie. W ogóle ostatnio czuł się gorzej. Nie chodziło już nawet o ból, do którego chyba będzie musiał przywyknąć. To była dość krępująca sprawa, o której w końcu będzie musiał porozmawiać z H. Nie był tylko pewny, jak zacząć tę rozmowę, żeby nie brzmiało to dziwnie.
***
Po skończeniućwiczeń na Uniwersytecie wracałaś do mieszkania. W myślach planowałaś cały swój dzień. Podasz G! obiad, sprawdzisz stan jego opatrunków i pojedziesz do przychodni. Masz masę pracy. Trochę mu zazdrościsz tego leżenia i obijania się. Ciekawe czy się nie nudzi, gdy zostaje sam w mieszkaniu? Wprawdzie dużo śpi, ale poza tym nie ma nic innego do roboty. Nigdy na to nie narzekał, lecz może nadszedł czas, aby znaleźć mu jakieś zajęcie. Problemem wciąż pozostaje brak wzroku. Nie możesz dać mu książki ani nie włączysz żadnego filmu. Więc chociaż jakaś muzyka albo audiobook? To wydaje się być niezły pomysł.
Otworzyłaś drzwi mieszkania i weszłaś do środka. Twój wzrok odruchowo powędrował na kanapę.
- Cześć! – Przywitałaś się zdejmując płaszcz oraz buty i przechodząc do aneksu kuchennego. Na szczęście jeszcze wczoraj wieczorem zdążyłaś ugotować zupę, dziś wystarczy ją tylko podgrzać.
- Cześć, na długo wróciłaś? – Usłyszałaś pytanie.
- Niestety. Podam Ci obiad, a potem jadę do poradni. Mam około godzinę – zaczęłaś grzebać w lodówce nie marnując czasu.
- Chciałbym Cię o coś poprosić – zdziwiłaś się. G! rzadko prosił o cokolwiek. Wyczułaś też lekkie zakłopotanie w tonie jego głosu.
- Nie ma sprawy, możesz prosić – byłaś ciekawa o co mu chodzi– n¬¬ie krępuj się – dodałaś.
- Zauważyłem, że w Twoim mieszkaniu jest łazienka. Czy pozwoliłabyś mi z niej skorzystać? – Zatkało cię. Jak mało wiesz o jego fizjologii! Skoro nie mając układu pokarmowego może jeść, to pewnie jakoś magicznie wydala niestrawione resztki. To takie niesamowite. Poczułaś się trochę jak ciekawski, szalony naukowiec.
- Oczywiście! Wiesz, mogłeś powiedzieć wcześniej, że potrzebna Ci toaleta. Nie musisz się wstydzić – powiedziałaś z niemałym entuzjazmem. Takie rzeczy nie są ci obce. Robisz całkiem profesjonalne wykłady o tym jak powinna wyglądać zdrowa kupa.
- Co? Nie, nie! Masz mnie za jakeś zwierzę? Nie potrzebuję kuwety! Szkielety nie srają! – Oburzył się. Zapadła cisza. Nie wiedziałaś co powiedzieć.
- H., czy ludzie…?
- Tak – odpowiedziałaś nim zdążył dokończyć pytanie. Co za wstyd, jesteś dla niego jak zwierzę.
- Fuuuuuj - Byłaś czerwona aż po same uszy.
- Zamknij się! Jestem dumna z mojej fizjologii – warknęłaś – nawet, jeśli jest trochę zwierzęca. Nie wszyscy są takimi cudownymi istotami jak Ty!
- Przepraszam – zaśmiał się – żałuję, że nie mogę zobaczyć teraz Twojej twarzy. Musisz mieć fajną minę.
- Więc, po co Ci łazienka? – Zapytałaś zirytowana.
- Bo chciałem się wykąpać, umyć zęby, wyprać ciuchy. Wiesz, od dwóch tygodni leżę tu w tych samych łachach. Może i jestem cudowny, ale już źle się czuję w tym brudzie.
Jesteś idiotką. Pracowałaś kiedyś w szpitalu i nie potrafisz zająć się chorym. Dopiero teraz zrobiła ci się naprawdę wstyd. Powinnaś częściej z nim o tym rozmawiać. Wypytać, jakie są jego potrzeby. Dowiedzieć się, które pokrywają się z ludzkimi i poznać te zupełnie odmienne.
- Przepraszam! To moja wina, jestem fatalną opiekunką! Przecież to takie oczywiste – było ci strasznie przykro. Jak możesz być taka nieodpowiedzialna?
- Nie przeżywaj, nic złego się nie stało. Sam mogłem poprosić o to wcześniej – próbował cię uspokoić. Zerknęłaś na zegarek. Jeśli się ogarniasz zdążysz jeszcze skoczyć do sklepu przed pracą.
- Czego będziesz potrzebował? Szczoteczkę do zębów? Jakiś specjalny płyn do kąpieli? Może być zwykła gąbka, czy jakaś wyjątkowa? – Robiłaś już w głowie listę zakupów, ale wolisz zapytać się o szczegóły.
- Mydło i ręcznik wystarczą – odparł nieco zdziwiony. Miałaś poczucie, że nie wystarczą.
- Ile masz wzrostu? – Wzięłaś kartkę i zaczęłaś notować to, co przychodziło ci do głowy, żeby o niczym nie zapomnieć.
- Metr i 75centymetrów, a po co Ci to? – Zadał się być jeszcze bardziej zdziwiony i zakłopotany.
- Pogadamy jak wrócę, na razie - nie masz już czasu z nim dyskutować. Postawiłaś wielki kubek pomidorowej na stole i wybiegłaś z mieszkania. Płaszczyk zapinałaś na klatce schodowej.
Tramwaj do Centrum jedzie około 14 minut. Niedaleko porani jest mała galeria handlowa. Potrzebna ci drogeria i sklep z męską odzieżą. Masz też nadzieję, że dostaniesz tam więcej kompletów pościeli i prześcieradeł. Pewnie wyjdzie cię to drożej niż w supermarkecie, ale masz za mało czasu. Musisz to wszystko naprawić jeszcze dziś.
***
Był naprawdę zaskoczony jej reakcją. Chciał tylko poprosić, żeby zaprowadziła go do pieprzonej łazienki. Nic wielkiego. Chce się tylko umyć. Czy dla ludzi kąpiel jest jakimś złożonym rytuałem? Może ich skóra wymaga wyjątkowej pielęgnacji? Jest taka delikatna i z pewnością całkiem wrażliwa. Kurwa, znów o tym myśli. To zwierzę, srające zwierzę. Być może rozumne, ale nadal zwierzę!
Wreszcie drzwi do mieszkania się otworzyły i wtoczyła się do niego H. Dosłownie brzmiało to, jakby się do niego wtaczała obładowana jakimiś szeleszczącymi siatkami i torbami. Co ona tam taszczy? Po co? Jeśli wszystko kupiła, ile to musiało kosztować?
- Jestem! – Oznajmiła entuzjastyczne – Chyba mamy wszystko. To jak? Gotowy na kąpiel?
H. porzuciła pakunki, wpadła do łazienki i narobiła w niej trochę hałasu. Był przerażony.
- Nie bój się! – Zawołała wesoło – Pokażę Ci, co kupiłam – musi jej wyjaśnić, że nie potrzebuje żadnych specjalnych, rytualnych dewocjonaliów.
- Kupiłam Ci szczoteczkę do zębów, miękką, wiesz jak jej używać? – Ma go za idiotę?
- Tak, dziękuję. Ale naprawdę, mydło i ręcznik – nie potrzebował niczego więcej.
- Mam mydło. To znaczy musiałam kupić, bo sama używam żelu pod prysznic otruskawkowym aromacie – o kurwa, ona nawet myje się zdrowym żarciem. Ludzie są dziwni.
- Dla Ciebie też kupiłam taki żel, może Ci się spodoba – o nie, nie będzie się mył jakąś owocową breją! Wystarczy mu, że musi to jeść - Powąchaj, jest męski – przystawiła coś do jego twarzy, ale nie pachniało jak żarcie. To był całkiem fajny zapach, ale nie umiałby go nazwać.
- Nie pachnie jak jedzenie – zaśmiała się.
- Aromaty są różne. Te dla mężczyzn raczej nie są słodkie. Mam też delikatną gąbkę, podaj mi rękę – złapała go za dłoń. Znów poczuł tę rozkoszną miękkość i ciepło. Podwinęła rękaw jego swetra i przyłożyła coś puszystego do jego kości.
- Przyjemnie? – Zapytała pocierając tym delikatnie kości jego prawego przedramienia, jednocześnie cały czas ujmując jego dłoń. Nie podniecaj się kurwa, to zwierzę, nie podniecaj się!
- Taa, całkiem fajne – odpowiedział zabierając rękę.
- Kiedy zmoczysz ją wodą i dodasz żel będzie jeszcze fajniej. Powstanie dużo mięciutkiej piany. Mam też dwa duże ręczniki – ciągnęła dalej.
- Musiałaś kupić wszystko nowe? – Zaniepokoił się. Jak ma oddać jej kasę, skoro w kieszeniach kurtki zostało tylko kilka monet. Nie dość, że jest jej winny za opiekę, to jeszcze będzie dłużny pieniądze?
- Wynajęłam to mieszkanie zaledwie półtorej miesiąca temu, po tym jak wyprowadzałam się od byłego chłopaka. Nie mogłam wziąć ze sobą zbyt wielu rzeczy, bo należały do niego. Nie przejmuj się tym. To jak? Gotowy? Możemy iść do łazienki? – Miała wcześniej chłopaka? Nigdy nie wspominała o żadnym mężczyźnie. Teraz jest sama? Ciekawe ile dokładnie ma lat?
- Tylko mnie tam zaprowadź, z resztą poradzę sobie sam – zadawała się być niepocieszona tym pomysłem. Chyba nie miała zamiaru go rozbierać i myć? Nigdy na to nie pozwoli!
Powoli zbierał w sobie siły. Pierwszy raz od wielu dni stanie na nogach. Czuł się jeszcze bardzo słaby, ale powinien dać radę. H. podała mu swoje ręce, aby mógł się na nich wesprzeć. Wstał i natychmiast poczuł straszliwy ból w prawej nodze. Bez pomocy podtrzymująca go kobiety niemal natychmiast by upadł.
- Masz pękniętą kość prawego biodra. Zabezpieczyłam ją mocno bandażem, ale musiała się jeszcze dobrze nie zrosnąć – dlaczego nie zauważył tego wcześniej? No tak, bolało go całe ciało, a póki leżał i odciążał kości, z nogą wszystko było dobrze. Nagle zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała.
- Czy Ty… Zdjęłaś mi gacie!!! – Kurwa jego mać!
Już mam pomysł na okladkę! Zupelnie inny od Twojego, ale mam nadzieję, że się spodoba ^^"
OdpowiedzUsuńPS Udławiłam się przez końcówkę. Czemu ty to robisz? XD
UsuńBardzo się cieszę, że wpadłaś na oryginalny pomysł ;-). Odpowiadając na Twoje drugie pytanie: Robię, bo chciałam poprawić Wam nastrój :-)
UsuńS.
Można majla? Skończyłam już ^^
UsuńOczywiście: kielbiewelbie@pseudonim.pl, wyślij jeszcze do Yumi. Jestem strasznie ciekawa :-D S.
UsuńUsz ^^
UsuńW związku z tym, że pojawiło się już parę rozdziałów, z ciekawości zapytam: czyj punkt widzenia podoba Wam się bardziej? G! czy H.?
OdpowiedzUsuńS.
Oba są git, ale punkt widzenia G lepszy. Jego reakcje na wszystko co jest związane z ludźmi to czyste złoto.
UsuńMi chyba też podoba się bardziej punkt widzenia G choć przyznam że ciężko było wybrać XP
UsuńTa jego reakcja na końcu xD
OdpowiedzUsuń