31 grudnia 2017
Undertale: W głębi duszy.. - Rozdział II
Notka od autora- Wracałam przez górę gdy wpadłam do pod ziemia. Nie spodziewając sie co mnie czeka, spotkanie 2 braci to pikuś przy następnych wydarzeniach... Rozdziały 18+ będą oznaczone 🍷.
Autor: Kirishe San
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna i święta (obecnie czytane)
Zdradliwa i wierna
....
....
Sans exe.
Jest taka słodka kiedy śpi, aż za słodka do rzygania.. Położyłem na niej swoją bluzę. Odgarnąłem włosy, by przyjrzeć się jej twarzy. Policzek zdobiło znamię dokładnie pod lewym okiem, nad ustami kolejne tylko mniejsze i delikatne piegi zdobiły jej nos. Okulary leżały n stoliku kawowym, były w okrągłych oprawkach koloru ciemnego bordo.
Spojrzałem na resztę jej stroju.
Suknia, białe wełniane podkolanówki, a jej pantofle leżały gdzieś w salonie. Wziąłem ją na księżniczkę by zanieść ją do pokoju gościnnego. Nie mogłem pozwolić,żeby spała na tej desce.
Alice exe.
Obudziłam się na wygodnym łóżku, w zupełnie nie znanym mi pokoju. Pewnie któryś z braci mnie tu przeniósł i z tą myślą wyszłam z pokoju.
-DZIEŃ DOBRY CZŁOWIEKU! WYBACZ ZA MOJĄ NIE UPRZEJMOŚĆ WCZORAJ, JESTEM PAPAYRUS!-Wyższy z braci był w kuchni przygotowując trzy porcje śniadaniowe. Stałam w progu jak czub wpatrując się w jego ruchy.
Sans exe.
Chujowe słońce! Pomyślałem zwlekając się z łóżka. Ciekawe jak się "królewnie" spało. Wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni. Gdy stanąłem w progu uśmiech cisnął mi się z niewiadomych przyczyn na zęby.
-Hej, jak tam?-Alice siedziała na stołku przy wyspie kuchennej. Włosy były jak nie tknięte co mnie zdziwiło.
-Ok, a ty?-Pytałem siadając koło niej.
-Ktoś mnie przeniósł z kanapy do pokoju gościnnego.-Odpowiedziała podejrzliwie patrząc na mnie i Papsa.
-Acha..-Nie chciałem jej mówić była by zakłopotana.
Alice exe.
Po śniadaniu usiadłam w salonie na kanapie. Pogodziłam się z tym że nie wrócę do domu... Ja już taka jestem.. Pierdolnęłam na kanapę szukając wzrokiem moich pantofli.
-Oglądamy coś?-Podskoczyłam widząc koło siebie Sansa z sztucznym uśmiechem.
-Gęba cie nie boli od uśmiechania?-Nie zdążyłam tego zdania zatrzymać. Sans spojrzał na mnie zdziwiony. Zasłoniłam ręką usta.
-No może trochę...- Wrócił wzrokiem na telewizor przeskakując po kanałach.
-Nie chciałam przepraszam..-Nie wiedziałam czemu przepraszałam.. -Samo wyleciało.
-Za co? Toć nic się nie stało. Dziwna jesteś.. Oj! Powiedziałem to na głos?!-Popatrzyliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem.
Sans exe.
-Z czego my się śmiejemy?-Spytałem między falami śmiechu.
-Z twojej głupiej głupoty!-Odparła opierając się o mnie ramieniem. Alice coraz bardziej sie na mnie opierała niesiona śmiechem,aż...upadliśmy ja leżałem na podłodze a Alice na mnie. Ja byłem niebieski a ona czerwona bardziej ode mnie.- O kurwa mać..-Szepnęła.-Cholera!-Krzyknęła odskakując uderzył głową o kant stolika kawowego.-Ał! Kurde!-Rozmasowywała obolałe miejsce.
-Nic ci nie jest?-Klęknąłem przyglądając się jej z uwagą.
-Chyba..-Przestała masować głowę i spojrzała na ścianę.-Przepraszam no za..ekhem- Chrząknęła -Za spadnięcie na ciebie..-Uśmiechnąłem się nerwowo. Co jej odpowiedzieć na poranną wpadkę?
-Dobra niech tego incydentu..nigdy się nie zdążył ok?-Spojrzała na mnie spod łba.
-Jakiego incydentu?-Uśmiechnęła się zawadiacko i puściła oczko. Usiedliśmy z powrotem na kanapę. Napięta atmosfera nie ustawała. Nie żebym ją uważał za brzydką ale..nie wiem jak to uczucie określić..
Alice exe. 7h później
Poszłam pod prysznic, gdy wyszłam Sans zaproponował mi wieczór filmowy, zgodziłam sie bo to będzie najlepszy sposób na przełamanie pierwszych lodów.
Jest taka słodka kiedy śpi, aż za słodka do rzygania.. Położyłem na niej swoją bluzę. Odgarnąłem włosy, by przyjrzeć się jej twarzy. Policzek zdobiło znamię dokładnie pod lewym okiem, nad ustami kolejne tylko mniejsze i delikatne piegi zdobiły jej nos. Okulary leżały n stoliku kawowym, były w okrągłych oprawkach koloru ciemnego bordo.
Spojrzałem na resztę jej stroju.
Suknia, białe wełniane podkolanówki, a jej pantofle leżały gdzieś w salonie. Wziąłem ją na księżniczkę by zanieść ją do pokoju gościnnego. Nie mogłem pozwolić,żeby spała na tej desce.
Alice exe.
Obudziłam się na wygodnym łóżku, w zupełnie nie znanym mi pokoju. Pewnie któryś z braci mnie tu przeniósł i z tą myślą wyszłam z pokoju.
-DZIEŃ DOBRY CZŁOWIEKU! WYBACZ ZA MOJĄ NIE UPRZEJMOŚĆ WCZORAJ, JESTEM PAPAYRUS!-Wyższy z braci był w kuchni przygotowując trzy porcje śniadaniowe. Stałam w progu jak czub wpatrując się w jego ruchy.
Sans exe.
Chujowe słońce! Pomyślałem zwlekając się z łóżka. Ciekawe jak się "królewnie" spało. Wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni. Gdy stanąłem w progu uśmiech cisnął mi się z niewiadomych przyczyn na zęby.
-Hej, jak tam?-Alice siedziała na stołku przy wyspie kuchennej. Włosy były jak nie tknięte co mnie zdziwiło.
-Ok, a ty?-Pytałem siadając koło niej.
-Ktoś mnie przeniósł z kanapy do pokoju gościnnego.-Odpowiedziała podejrzliwie patrząc na mnie i Papsa.
-Acha..-Nie chciałem jej mówić była by zakłopotana.
Alice exe.
Po śniadaniu usiadłam w salonie na kanapie. Pogodziłam się z tym że nie wrócę do domu... Ja już taka jestem.. Pierdolnęłam na kanapę szukając wzrokiem moich pantofli.
-Oglądamy coś?-Podskoczyłam widząc koło siebie Sansa z sztucznym uśmiechem.
-Gęba cie nie boli od uśmiechania?-Nie zdążyłam tego zdania zatrzymać. Sans spojrzał na mnie zdziwiony. Zasłoniłam ręką usta.
-No może trochę...- Wrócił wzrokiem na telewizor przeskakując po kanałach.
-Nie chciałam przepraszam..-Nie wiedziałam czemu przepraszałam.. -Samo wyleciało.
-Za co? Toć nic się nie stało. Dziwna jesteś.. Oj! Powiedziałem to na głos?!-Popatrzyliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem.
Sans exe.
-Z czego my się śmiejemy?-Spytałem między falami śmiechu.
-Z twojej głupiej głupoty!-Odparła opierając się o mnie ramieniem. Alice coraz bardziej sie na mnie opierała niesiona śmiechem,aż...upadliśmy ja leżałem na podłodze a Alice na mnie. Ja byłem niebieski a ona czerwona bardziej ode mnie.- O kurwa mać..-Szepnęła.-Cholera!-Krzyknęła odskakując uderzył głową o kant stolika kawowego.-Ał! Kurde!-Rozmasowywała obolałe miejsce.
-Nic ci nie jest?-Klęknąłem przyglądając się jej z uwagą.
-Chyba..-Przestała masować głowę i spojrzała na ścianę.-Przepraszam no za..ekhem- Chrząknęła -Za spadnięcie na ciebie..-Uśmiechnąłem się nerwowo. Co jej odpowiedzieć na poranną wpadkę?
-Dobra niech tego incydentu..nigdy się nie zdążył ok?-Spojrzała na mnie spod łba.
-Jakiego incydentu?-Uśmiechnęła się zawadiacko i puściła oczko. Usiedliśmy z powrotem na kanapę. Napięta atmosfera nie ustawała. Nie żebym ją uważał za brzydką ale..nie wiem jak to uczucie określić..
Alice exe. 7h później
Poszłam pod prysznic, gdy wyszłam Sans zaproponował mi wieczór filmowy, zgodziłam sie bo to będzie najlepszy sposób na przełamanie pierwszych lodów.
Undertale: Singtale vol 2 - W kuchni kozy
Notka od autora: Co by było gdyby istniało coś potężniejszego od determinacji? Co gdyby to na 14 letnią Ari padło otrzymanie daru tak potężnego, że gdyby wpadło w niepowołane ręce, niosło by za sobą destrukcje. Taki skarb trzeba chronić. Ją trzeba chronić. To nasza jedyna NADZIEJA.
Autor: yandere girl
Obudziłam się zalana zimnym potem i dysząc. Czyli to był tylko sen? Jestem w swoim pokoju. Wiedziałam! To nie mogła być prawda że istnieje jakiś gadający kwiatek i koza strzelająca ogniem.
Dlaczego jestem ubrana tak jak w podziemiu? Przecież nigdy wcześniej nie miałam takich ubrań.
Wyszłam z łóżka. Chyba mamy środek nocy. Zeszłam na parter, lecz tam panował półmrok tak jakby zachodziło słońce. Wyszłam na dwór. I tam mamy ranek. Coś przegapiłam? Rozejrzałam się. Pełno ludzi i...potworów? Tak wyraźnie widzę że to potwory. Chodzą w parach i...chyba mnie obgadują. Patrzą się na mnie z ukosa, niektórzy chichoczą inni pokazują palcami. Podeszła do mnie. Czy to...nie, to nie może być ona! Tylko nie ona!
-widzisz! Uwolniłaś potwory ale one już cię nie nie potrzebują! Chcą przyjaźnić się ze mną! Ha, jakim nieudacznikiem trzeba być by nie rozumieć tego że oni wolą mnie! Nie powinno cię tu być!
Nagle za nią stanęła moja mama.
-Widzisz! Nie powinno cię tu być! Myślałaś że byłaś zaplanowana! Jesteś tu przez przypadek! W tak młodym wieku nie chciałam mieć dziecka! Miałam dopiero 21 lat a ty zniszczyłaś mi życie! I jak ty wyglądasz?! Idź się przebież! I zrób mi herbaty, potem pozmywaj naczynia! Wiesz nawet tego nie potrafisz porządnie zrobić! Przecież masz dwie lewe ręce!
-nie...proszę nie...nie chcę tak żyć!
-a co mnie to obchodzi! Czemu nie jesteś jak twoje koleżanki?!
-pomocy!
-czemu beczysz?! Uspokój się i powiedz o co ci chodzi?
Upadłam na ziemie moje stopy, ramiona a nawet szyję oplotły łańcuchy. Zaczęłam krzyczeć, płakać i wołać o pomoc.
Ale nikt nie przybył...
Obudziłam się zalana łzami i zimnym potem. Miałam drgawki.
-ej, Ari wszystko dobrze? Krzyczałaś przez sen.
Spojrzałam w bok.
-Flowey...
Pociągnęłam nosem. Po moich policzkach poleciały łzy, nie potrafiłam ich powstrzymać.
-zły sen?
-gorzej. Wspomnienia
*****************
-chcesz może więcej ciasta?
-poproszę
Siedziałam w kuchni kozy.
-dziękuje za ciasto...ee
-Toriel, mam na imię Toriel, jak ci na imię moje dziecko?
-Nazywam się Ari
-Urocze imię
-dziękuję
Więc siedziałam w kuchni Toriel.
Ta siedziałam w kuchni kozy i obżerałam się ciastem. Niecodzienny widok.
-z czym są te ciasta?
-oh, z nadzieniem ze ślimaków
-z ślimaków!!!!!!
Zaraz udławię się ciastem
-czy coś nie tak? Nie smakuję ci?
-nie o to chodzi...ja boję się...ślimaków...
Flowey wybuchł śmiechem, Toriel ledwo się powstrzymywała
-wiesz to ja powinienem bać się ślimaków! Ale żeby człowiek bał się ślimaków?!
-t-to trauma z dzieciństwa...
Chyba jestem cała czerwona, bo strasznie ciepło mi się zrobiło
Toriel uspokoiła Floweya i poprosiła bym opowiedziała mi o tym co się stało
-n-no więc...w wieku 5 lat nocowałam u wujka...poszliśmy za jego dom zebrać kilka jabłek, a że był początek jesieni i pora wieczorna to było tam pełno ślimaków. Wujek zdeptał kilka, ja też chciałam jednego zdeptać i...przypominam miałam 5 lat...
-no i co dalej?
-nadepnęłam na jednego...i jego flaki prysły mi na twarz, potem wymiotowałam i płakałam ale wszyscy się ze mnie śmiali i...
Ich twarze nie pokazywały żadnych emocji. Po chwili wybuchli śmiechem tak donośnym że chyba całe ruiny to usłyszały. Po kwadransie Toriel uspokoiła się i odrzekła
-przepraszam dziecko, ale to było naprawdę śmieszne.
-nie masz za co przepraszać Toriel, wiele ludzi śmiało się z tego co im mówiłam
-oh...ja nie chciałam...
-w porządku nic się nie stało
Flowey spojrzał wymownie na Toriel
-chyba musimy pogadać...Ari może pójdziesz na górę
-tak dziecko, musimy porozmawiać
-ok
Dobrze że kazali mi odejść. Podeszłam do schodów i po policzku poleciało mi kilka łez
-obiecywałam sobie...miałam już tego nie robić...ale...ehhh...nie miałam zakładać tych cholernych masek...już NIGDY.
Mam nadzieje że szeptałam.
Teraz wszystko wróciło do normy, tylko ja i moje łzy. Jak za starych złych czasów.
Dlaczego jestem ubrana tak jak w podziemiu? Przecież nigdy wcześniej nie miałam takich ubrań.
Wyszłam z łóżka. Chyba mamy środek nocy. Zeszłam na parter, lecz tam panował półmrok tak jakby zachodziło słońce. Wyszłam na dwór. I tam mamy ranek. Coś przegapiłam? Rozejrzałam się. Pełno ludzi i...potworów? Tak wyraźnie widzę że to potwory. Chodzą w parach i...chyba mnie obgadują. Patrzą się na mnie z ukosa, niektórzy chichoczą inni pokazują palcami. Podeszła do mnie. Czy to...nie, to nie może być ona! Tylko nie ona!
-widzisz! Uwolniłaś potwory ale one już cię nie nie potrzebują! Chcą przyjaźnić się ze mną! Ha, jakim nieudacznikiem trzeba być by nie rozumieć tego że oni wolą mnie! Nie powinno cię tu być!
Nagle za nią stanęła moja mama.
-Widzisz! Nie powinno cię tu być! Myślałaś że byłaś zaplanowana! Jesteś tu przez przypadek! W tak młodym wieku nie chciałam mieć dziecka! Miałam dopiero 21 lat a ty zniszczyłaś mi życie! I jak ty wyglądasz?! Idź się przebież! I zrób mi herbaty, potem pozmywaj naczynia! Wiesz nawet tego nie potrafisz porządnie zrobić! Przecież masz dwie lewe ręce!
-nie...proszę nie...nie chcę tak żyć!
-a co mnie to obchodzi! Czemu nie jesteś jak twoje koleżanki?!
-pomocy!
-czemu beczysz?! Uspokój się i powiedz o co ci chodzi?
Upadłam na ziemie moje stopy, ramiona a nawet szyję oplotły łańcuchy. Zaczęłam krzyczeć, płakać i wołać o pomoc.
Ale nikt nie przybył...
Obudziłam się zalana łzami i zimnym potem. Miałam drgawki.
-ej, Ari wszystko dobrze? Krzyczałaś przez sen.
Spojrzałam w bok.
-Flowey...
Pociągnęłam nosem. Po moich policzkach poleciały łzy, nie potrafiłam ich powstrzymać.
-zły sen?
-gorzej. Wspomnienia
*****************
-chcesz może więcej ciasta?
-poproszę
Siedziałam w kuchni kozy.
-dziękuje za ciasto...ee
-Toriel, mam na imię Toriel, jak ci na imię moje dziecko?
-Nazywam się Ari
-Urocze imię
-dziękuję
Więc siedziałam w kuchni Toriel.
Ta siedziałam w kuchni kozy i obżerałam się ciastem. Niecodzienny widok.
-z czym są te ciasta?
-oh, z nadzieniem ze ślimaków
-z ślimaków!!!!!!
Zaraz udławię się ciastem
-czy coś nie tak? Nie smakuję ci?
-nie o to chodzi...ja boję się...ślimaków...
Flowey wybuchł śmiechem, Toriel ledwo się powstrzymywała
-wiesz to ja powinienem bać się ślimaków! Ale żeby człowiek bał się ślimaków?!
-t-to trauma z dzieciństwa...
Chyba jestem cała czerwona, bo strasznie ciepło mi się zrobiło
Toriel uspokoiła Floweya i poprosiła bym opowiedziała mi o tym co się stało
-n-no więc...w wieku 5 lat nocowałam u wujka...poszliśmy za jego dom zebrać kilka jabłek, a że był początek jesieni i pora wieczorna to było tam pełno ślimaków. Wujek zdeptał kilka, ja też chciałam jednego zdeptać i...przypominam miałam 5 lat...
-no i co dalej?
-nadepnęłam na jednego...i jego flaki prysły mi na twarz, potem wymiotowałam i płakałam ale wszyscy się ze mnie śmiali i...
Ich twarze nie pokazywały żadnych emocji. Po chwili wybuchli śmiechem tak donośnym że chyba całe ruiny to usłyszały. Po kwadransie Toriel uspokoiła się i odrzekła
-przepraszam dziecko, ale to było naprawdę śmieszne.
-nie masz za co przepraszać Toriel, wiele ludzi śmiało się z tego co im mówiłam
-oh...ja nie chciałam...
-w porządku nic się nie stało
Flowey spojrzał wymownie na Toriel
-chyba musimy pogadać...Ari może pójdziesz na górę
-tak dziecko, musimy porozmawiać
-ok
Dobrze że kazali mi odejść. Podeszłam do schodów i po policzku poleciało mi kilka łez
-obiecywałam sobie...miałam już tego nie robić...ale...ehhh...nie miałam zakładać tych cholernych masek...już NIGDY.
Mam nadzieje że szeptałam.
Teraz wszystko wróciło do normy, tylko ja i moje łzy. Jak za starych złych czasów.
Undertale: Singtale vol 2 - Broń numer 1
Notka od autora: Co by było gdyby istniało coś potężniejszego od determinacji? Co gdyby to na 14 letnią Ari padło otrzymanie daru tak potężnego, że gdyby wpadło w niepowołane ręce, niosło by za sobą destrukcje. Taki skarb trzeba chronić. Ją trzeba chronić. To nasza jedyna NADZIEJA.
Autor: yandere girl
...
...
-wiem że twoja przeszłość mogła być trudna, tak samo jak moja ale musimy patrzeć w przyszłość
-wiem ale Ari...
-nie marudź mi tu lepiej opowiadaj
-o czym?
-nie wiem, może o tym jak to tu działa?
-mówiłem ci już tu panuje zasada zabij albo zgiń!
-Flowey!!!
-ehhhh, dobra niech ci będzie!
Z ciekawością wsłuchiwałam się w opowieść o RESET, MERCY, FIGHT i ATC
-oczywiście ty nie posiadasz możliwości RESET
-dlaczego?
-ponieważ tylko dusza czerwona, czyli zdeterminowana jest w stanie resetować linie czasowe
-i czy ktoś pamięta te resety?
-może trzy, dwie osoby nie jestem pewien
-a czy ty...pamiętasz resety?
-ehhh...tak niestety tak
-oh
-ta, oh to odpowiednie wyrażenie na to wszystko
-heh racja
-...
Rozejrzałam się i zauważyłam coś czarnego leżącego na złotych kwiatach
-a to to co?
-to pewnie twoja ,,broń"
-ale ja niczego takiego nie brałam tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy
-broń może być tu praktycznie wszystkim, była tu dziewczynka której bronią były jej baletki
-ilu ludzi spadło do podziemia przede mną?
-sześcioro, każdy z inną duszą, innym talentem i charakterem
-czy istniałam już w innej linii czasu?
-po pierwsze za dużo pytań na raz, po drugie jesteś bardzo sprytna mało osób zadało by takie mądre pytania na samym początku, a po trzecie nie nie było ciebie nigdy wcześniej
-oh, to dobrze!
-co, dlaczego tak uważasz?!
-bo widzimy się pierwszy raz, czyli jeszcze nie było linii czasowej w której byłam ja i ktoś zresetował świat
-racja, ale teraz zobaczmy co tam masz w tym plecaku
-ej! A co gdyby okazało się że mam tam bieliznę?!
-bardzo śmieszne! No już oglądaj!
Plecak był wyjątkowo ładny, czarny skórzany z kilkoma złotymi gwiazdkami i księżycem, powoli otworzyłam plecak. Były w nim także rzeczy które zabrałam z góry: szkicownik i ołówek, telefon bez którego nie umiem żyć (prawdziwe dziecko 21 wieku), moja mp3, książka i kilka rzeczy których wcale nie pakowałam.
-skąd się wzięły te rzeczy?
-a z czego w prawie 100% jestem zrobiony?
-z magii?
-właśnie magia!
Wyciągałam kolejne przedmioty z plecaka. Był tu notatnik z zapisaną pierwszą stroną:
Kochana Ari!
Pisz w tym notatniku. Jako prawdziwy pacyfista jesteś w stanie wiele zmienić. Nawet nie proszę cię o to byś nie robiłam nikomu krzywdy bo i tak tego nie zrobisz. Jesteś bardzo wybitna. Z twoją pasją jesteś w stanie zmienić świat. Proszę dbaj o mojego syna.
Twój G.
-co oznacza pojęcie prawdziwy pacyfista
-u nas oznacza że nikogo nie zabijasz ani nie krzywdzisz starasz się zaprzyjaźnić z praktycznie każdym i zrobisz wszystko dla twoich przyjaciół
-ja przysięgam że będę prawdziwym pacyfistą
-naprawdę! Przecież ty już jesteś prawdziwym pacyfistą, użyj czasem tegi twojego muzgu, nie skrzywdziłaś mnie tylko pokochałaś
-oh! Jakie to słodkie!
-zamknij się!
Zaśmiałam się cichutko. Spojrzałam do plecaka i...ten widok sparaliżował mnie
-c-co to jest!
-to to jest mikrofon prawdopodobnie twoja broń
Teraz wpatrywałam się w mikrofon jak wyryta
-czyli mam śpiewać?!
-nie jestem pewien musimy sprawdzić wszystkie twoje rzeczy
-uff..
-dobrze wyciągnij jakąś rzecz z plecaka
Sięgnęłam po szkicownik
-dobrze narysuj teraz jakąś broń...może stado noży unoszących się w powietrzu
-okey...
Gdy skończyłam rysunek nic się nie stało
-hmmm...czyli to nie jest twoja broń
Gdy skończyliśmy sprawdzać wszystkie przedmioty jakie dostałam i przyniosłam pozostał mi jeszcze tylko mikrofon
-ehhh...jak to mówią raz kozie śmierć
-śmieszne. Dobra śpiewaj!
-aale...ja...
-no już
-to nie może być tak że powiesz ,,śpiewaj" to od razu zaśpiewam potrzeba czasu, to samo przyjdzie
-eeeeee!!! Dobra!
...
...
Odeszłam kawałek zamknęłam oczy i...
,,W życiu wiele nie chce mieć,
szczęśliwa pragnę być,
mówią ,,dawaj a nie bierz"
lecz teraz nie mam nic,
by nie zostać więcej zraniona skrywam łzy
mogę tylko śnić.
Choć wiem że żyję to
jak martwa czuję się
mówią ,,Idź za sercem" lecz,
zgubiłam dawno je
(...)
By w pełni żyć,
zapomnę o tym że
straciłam dawny cel
(...)
Jeżeli nigdy w tył nie spojrzę,
każdą z ran sklepi czas.
I będę mogła poczuć
czym się różnią słowa
,,żyć" i ,,trwać"
(...)
Mówią ,,zwalczaj każdy lęk"
lecz jak to zrobić mam?
Może kiedy pójdę przed siebie,
przyjdzie dzień
i rozświetli
MROK"*
Otworzyłam oczy.
Przede mną z kupki złotych kwiatów zrobiło się istne pole moje włosy też całe w kwiatach. Wkoło mnie z ziemi wystawały złote pnącza, a z nieba spadało miliony złotych płatków.
-Co kurwa się stało! Flowey!!
Mały kwiatuszek leżał przede mną plackiem podeszłam do niego
-ej, co ty robisz?
-ty...i...przepowiednia...w...tej linii czasowej mamy przepowiednię o wybranku
-i coo z tego?
-ty jesteś...
-ah moje dziecko czy wszystko dobrze??!
Podczas tej arcy ważnej rozmowy jakaś koza zrobiła sobie z buta wjeżdżam i teraz nie wiem kim jestem, czy to ma jakiś sens?
-pomogę ci!
Wielka kula ognia poleciała w stronę Floweya. Natychmiast zareagowałam. Stanęłam przed Floweyem. Dostałam chyba dziesięcioma kulami. I...zemdlałam, brawo ja!
Usłyszałam tylko trzy słowa ,,Czy ty jesteś idiotką?!"
------------------------
* - tekst piosenki: Kirishe
Piosenka: https://yutu.be/vUyuNhD4W78
Piosenka ta jest tak piękna że postanowiłam ją tu zapisać♥
...
-wiem że twoja przeszłość mogła być trudna, tak samo jak moja ale musimy patrzeć w przyszłość
-wiem ale Ari...
-nie marudź mi tu lepiej opowiadaj
-o czym?
-nie wiem, może o tym jak to tu działa?
-mówiłem ci już tu panuje zasada zabij albo zgiń!
-Flowey!!!
-ehhhh, dobra niech ci będzie!
Z ciekawością wsłuchiwałam się w opowieść o RESET, MERCY, FIGHT i ATC
-oczywiście ty nie posiadasz możliwości RESET
-dlaczego?
-ponieważ tylko dusza czerwona, czyli zdeterminowana jest w stanie resetować linie czasowe
-i czy ktoś pamięta te resety?
-może trzy, dwie osoby nie jestem pewien
-a czy ty...pamiętasz resety?
-ehhh...tak niestety tak
-oh
-ta, oh to odpowiednie wyrażenie na to wszystko
-heh racja
-...
Rozejrzałam się i zauważyłam coś czarnego leżącego na złotych kwiatach
-a to to co?
-to pewnie twoja ,,broń"
-ale ja niczego takiego nie brałam tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy
-broń może być tu praktycznie wszystkim, była tu dziewczynka której bronią były jej baletki
-ilu ludzi spadło do podziemia przede mną?
-sześcioro, każdy z inną duszą, innym talentem i charakterem
-czy istniałam już w innej linii czasu?
-po pierwsze za dużo pytań na raz, po drugie jesteś bardzo sprytna mało osób zadało by takie mądre pytania na samym początku, a po trzecie nie nie było ciebie nigdy wcześniej
-oh, to dobrze!
-co, dlaczego tak uważasz?!
-bo widzimy się pierwszy raz, czyli jeszcze nie było linii czasowej w której byłam ja i ktoś zresetował świat
-racja, ale teraz zobaczmy co tam masz w tym plecaku
-ej! A co gdyby okazało się że mam tam bieliznę?!
-bardzo śmieszne! No już oglądaj!
Plecak był wyjątkowo ładny, czarny skórzany z kilkoma złotymi gwiazdkami i księżycem, powoli otworzyłam plecak. Były w nim także rzeczy które zabrałam z góry: szkicownik i ołówek, telefon bez którego nie umiem żyć (prawdziwe dziecko 21 wieku), moja mp3, książka i kilka rzeczy których wcale nie pakowałam.
-skąd się wzięły te rzeczy?
-a z czego w prawie 100% jestem zrobiony?
-z magii?
-właśnie magia!
Wyciągałam kolejne przedmioty z plecaka. Był tu notatnik z zapisaną pierwszą stroną:
Kochana Ari!
Pisz w tym notatniku. Jako prawdziwy pacyfista jesteś w stanie wiele zmienić. Nawet nie proszę cię o to byś nie robiłam nikomu krzywdy bo i tak tego nie zrobisz. Jesteś bardzo wybitna. Z twoją pasją jesteś w stanie zmienić świat. Proszę dbaj o mojego syna.
Twój G.
-co oznacza pojęcie prawdziwy pacyfista
-u nas oznacza że nikogo nie zabijasz ani nie krzywdzisz starasz się zaprzyjaźnić z praktycznie każdym i zrobisz wszystko dla twoich przyjaciół
-ja przysięgam że będę prawdziwym pacyfistą
-naprawdę! Przecież ty już jesteś prawdziwym pacyfistą, użyj czasem tegi twojego muzgu, nie skrzywdziłaś mnie tylko pokochałaś
-oh! Jakie to słodkie!
-zamknij się!
Zaśmiałam się cichutko. Spojrzałam do plecaka i...ten widok sparaliżował mnie
-c-co to jest!
-to to jest mikrofon prawdopodobnie twoja broń
Teraz wpatrywałam się w mikrofon jak wyryta
-czyli mam śpiewać?!
-nie jestem pewien musimy sprawdzić wszystkie twoje rzeczy
-uff..
-dobrze wyciągnij jakąś rzecz z plecaka
Sięgnęłam po szkicownik
-dobrze narysuj teraz jakąś broń...może stado noży unoszących się w powietrzu
-okey...
Gdy skończyłam rysunek nic się nie stało
-hmmm...czyli to nie jest twoja broń
Gdy skończyliśmy sprawdzać wszystkie przedmioty jakie dostałam i przyniosłam pozostał mi jeszcze tylko mikrofon
-ehhh...jak to mówią raz kozie śmierć
-śmieszne. Dobra śpiewaj!
-aale...ja...
-no już
-to nie może być tak że powiesz ,,śpiewaj" to od razu zaśpiewam potrzeba czasu, to samo przyjdzie
-eeeeee!!! Dobra!
...
...
Odeszłam kawałek zamknęłam oczy i...
,,W życiu wiele nie chce mieć,
szczęśliwa pragnę być,
mówią ,,dawaj a nie bierz"
lecz teraz nie mam nic,
by nie zostać więcej zraniona skrywam łzy
mogę tylko śnić.
Choć wiem że żyję to
jak martwa czuję się
mówią ,,Idź za sercem" lecz,
zgubiłam dawno je
(...)
By w pełni żyć,
zapomnę o tym że
straciłam dawny cel
(...)
Jeżeli nigdy w tył nie spojrzę,
każdą z ran sklepi czas.
I będę mogła poczuć
czym się różnią słowa
,,żyć" i ,,trwać"
(...)
Mówią ,,zwalczaj każdy lęk"
lecz jak to zrobić mam?
Może kiedy pójdę przed siebie,
przyjdzie dzień
i rozświetli
MROK"*
Otworzyłam oczy.
Przede mną z kupki złotych kwiatów zrobiło się istne pole moje włosy też całe w kwiatach. Wkoło mnie z ziemi wystawały złote pnącza, a z nieba spadało miliony złotych płatków.
-Co kurwa się stało! Flowey!!
Mały kwiatuszek leżał przede mną plackiem podeszłam do niego
-ej, co ty robisz?
-ty...i...przepowiednia...w...tej linii czasowej mamy przepowiednię o wybranku
-i coo z tego?
-ty jesteś...
-ah moje dziecko czy wszystko dobrze??!
Podczas tej arcy ważnej rozmowy jakaś koza zrobiła sobie z buta wjeżdżam i teraz nie wiem kim jestem, czy to ma jakiś sens?
-pomogę ci!
Wielka kula ognia poleciała w stronę Floweya. Natychmiast zareagowałam. Stanęłam przed Floweyem. Dostałam chyba dziesięcioma kulami. I...zemdlałam, brawo ja!
Usłyszałam tylko trzy słowa ,,Czy ty jesteś idiotką?!"
------------------------
* - tekst piosenki: Kirishe
Piosenka: https://yutu.be/vUyuNhD4W78
Piosenka ta jest tak piękna że postanowiłam ją tu zapisać♥
Undertale: Singtale vol 2 - Jestem Flowey nowy przyjaciel
Notka od autora: Co by było gdyby istniało coś potężniejszego od determinacji? Co gdyby to na 14 letnią Ari padło otrzymanie daru tak potężnego, że gdyby wpadło w niepowołane ręce, niosło by za sobą destrukcje. Taki skarb trzeba chronić. Ją trzeba chronić. To nasza jedyna NADZIEJA.
Autor: yandere girl
BUM
BUM
Słyszałam tylko bicie serca
BUM
BUM
To już koniec?
BUM
BUM
Udało mi się?
Poczułam że leżę na czymś bardzo miękkim. Może to chmury? Może trafiłam do nieba? Nie, niemożliwe bym trafiła do nieba, ja nie zasługuję na to. Wiem jestem wierząca ale dlaczego Bóg miałby istnieć skoro mi nie pomógł? Kiedy przez te wszystkie noce szlochałam i wołałam o pomoc, nie przyszedł.
Kiedy ukrywałam się pod maskami, nie przyszedł. Dobra może to tylko sen 1, 2 i 3
Otwarłam leniwie oczy. Ał, wszystko tak okropnie boli, każda kończyna, każdy mięsień. Cholera.
- Gdzie ja jestem? Halo? Pomocy!!
Może naprawdę trafiłam do nieba? Sprawdźmy! Odsłaniam lewy rękaw i...szlag by to! Przecież w niebie nie ma niczego, żadnych ran czy oznak starości. Więc gdzie ja jestem? Jestem ubrana w złotą sukienkę sięgającą do połowy ud, z czarną ze złotą gwiazdą na piersi kurtką skórzaną czy dżinsową? Nie mam pojęcia. A na nogach złote kalosze, czarne rajtuzy. Oprócz tego na szyi miałam chyba jockera. Moje krótkie falowane włosy o w kolorze ciemnego blondu opadały mi na ramię, grzywka zasłaniała mi lewe oko. Muszę wyglądać ładnie. Lecz nie przypominam sobie żebym była tak ubrana wcześniej.
-Nad czym tak myślisz idiotko?
-C-co, ah t-to... gadający kwiatek?
-Tak! Cześć jestem Flowey, Flowey kwiatek!
-Zdążyłam zauważyć. Ja jestem Ari. Cześć Flowey, co tam? Dużo pszczółek dzisiaj na łące?
-Ha, ha, ha bardzo śmieszne.
Rozejrzałam się.
-Flowey gdzie ja jestem?
-Dobre pytanie jak na początkującą.
Zaczynajmy! To- poczułam niemiły skurcz w klatce piersiowej- twoja dusza, kumulacja twojego jestestwaaaa...ale nie rozumiem! Czemu ona jest taka?!
-Jaka? Czy coś z nią nie tak?
Popatrzałam na serduszko przede mną było złote z kilkoma czarnymi pęknięciami ale oprócz tego wyglądała normalnie. Chyba, bo nie znam się na tym.
-Och, wytłumaczę ci co nieco.
-Ok?
-Ja jestem Flowey twój nowy przyjaciel, tu w podziemiu kilka zasad mamy. To twoja dusza jest pełna pasji i rozpaczy ale brak w niej determinacji musisz walczyć o życie. Główną zasadą jest zabij albo zgiń!
Nagle wkoło zrobiło się mrocznie i jakoś strasznie a Flowey...
-żeby przeżyć potrzebujesz LOVE ja trochę mam więc pożyczę ci łap nasionka, łap jak najwięcej!
Z nieufnością zabrałam jedno nasionko. Zabolało
-Flowey, po co ty to robisz, myślałam że zostaniesz moim przyjacielem!
-MYŚLISZ ŻE Z KIMŚ TAKIM JAK JA DA SIĘ ZAPRZYJAŹNIĆ?! JESTEŚ IDIOTKĄ!
Idiotką
Jestem idiotką
Jestem tylko idiotką
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Upadłam na kolana. Ukryłam twarz w rękach. Flowey nie musi widzieć tego jak żałośnie wyglądam.
-Więc nie dajesz mi wyboru
Przez łzy zdołałam tylko wydukać jeszcze kilka słów a potem...
...
...
...
...
-NIEEEE! ZOSTAW MNIE!
Zacisnęłam Floweya w mocnym uścisku
-Nikt nie jest tak naprawdę ZŁY, są tylko złe wybory których żałujemy. Ja jestem w stanie ci wybaczyć.
-N-naprawdę?
Zaczęłam po cichu nucić melodię ,,His theme" Flowey po chwili się dołączył
-przepraszam
-nie masz za co przepraszać, Flowey popatrz na mnie.
Uniosłam lekko jego podbródek, jeżeli tak to można nazwać
-każdy popełnia błędy, każdy może się zagubić lub stracić sens, ale zawsze gdy wkoło będzie za ciemno by zobaczyć choć nikłe światło nadziei to ja w tej ciemności będe z tobą, gdy będziesz płakał podzielisz się ze mną łzami i razem będziemy płakać.
Jestem w stanie ci wybaczyć,
jeżeli ty wybaczysz mi
...
...
-musisz uwierzyć w to
-jestem w stanie uwierzyć ci Ari, ale naprawdę wybaczysz mi te błędy?
-tak
BUM
Słyszałam tylko bicie serca
BUM
BUM
To już koniec?
BUM
BUM
Udało mi się?
Poczułam że leżę na czymś bardzo miękkim. Może to chmury? Może trafiłam do nieba? Nie, niemożliwe bym trafiła do nieba, ja nie zasługuję na to. Wiem jestem wierząca ale dlaczego Bóg miałby istnieć skoro mi nie pomógł? Kiedy przez te wszystkie noce szlochałam i wołałam o pomoc, nie przyszedł.
Kiedy ukrywałam się pod maskami, nie przyszedł. Dobra może to tylko sen 1, 2 i 3
Otwarłam leniwie oczy. Ał, wszystko tak okropnie boli, każda kończyna, każdy mięsień. Cholera.
- Gdzie ja jestem? Halo? Pomocy!!
Może naprawdę trafiłam do nieba? Sprawdźmy! Odsłaniam lewy rękaw i...szlag by to! Przecież w niebie nie ma niczego, żadnych ran czy oznak starości. Więc gdzie ja jestem? Jestem ubrana w złotą sukienkę sięgającą do połowy ud, z czarną ze złotą gwiazdą na piersi kurtką skórzaną czy dżinsową? Nie mam pojęcia. A na nogach złote kalosze, czarne rajtuzy. Oprócz tego na szyi miałam chyba jockera. Moje krótkie falowane włosy o w kolorze ciemnego blondu opadały mi na ramię, grzywka zasłaniała mi lewe oko. Muszę wyglądać ładnie. Lecz nie przypominam sobie żebym była tak ubrana wcześniej.
-Nad czym tak myślisz idiotko?
-C-co, ah t-to... gadający kwiatek?
-Tak! Cześć jestem Flowey, Flowey kwiatek!
-Zdążyłam zauważyć. Ja jestem Ari. Cześć Flowey, co tam? Dużo pszczółek dzisiaj na łące?
-Ha, ha, ha bardzo śmieszne.
Rozejrzałam się.
-Flowey gdzie ja jestem?
-Dobre pytanie jak na początkującą.
Zaczynajmy! To- poczułam niemiły skurcz w klatce piersiowej- twoja dusza, kumulacja twojego jestestwaaaa...ale nie rozumiem! Czemu ona jest taka?!
-Jaka? Czy coś z nią nie tak?
Popatrzałam na serduszko przede mną było złote z kilkoma czarnymi pęknięciami ale oprócz tego wyglądała normalnie. Chyba, bo nie znam się na tym.
-Och, wytłumaczę ci co nieco.
-Ok?
-Ja jestem Flowey twój nowy przyjaciel, tu w podziemiu kilka zasad mamy. To twoja dusza jest pełna pasji i rozpaczy ale brak w niej determinacji musisz walczyć o życie. Główną zasadą jest zabij albo zgiń!
Nagle wkoło zrobiło się mrocznie i jakoś strasznie a Flowey...
-żeby przeżyć potrzebujesz LOVE ja trochę mam więc pożyczę ci łap nasionka, łap jak najwięcej!
Z nieufnością zabrałam jedno nasionko. Zabolało
-Flowey, po co ty to robisz, myślałam że zostaniesz moim przyjacielem!
-MYŚLISZ ŻE Z KIMŚ TAKIM JAK JA DA SIĘ ZAPRZYJAŹNIĆ?! JESTEŚ IDIOTKĄ!
Idiotką
Jestem idiotką
Jestem tylko idiotką
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Upadłam na kolana. Ukryłam twarz w rękach. Flowey nie musi widzieć tego jak żałośnie wyglądam.
-Więc nie dajesz mi wyboru
Przez łzy zdołałam tylko wydukać jeszcze kilka słów a potem...
...
...
...
...
-NIEEEE! ZOSTAW MNIE!
Zacisnęłam Floweya w mocnym uścisku
-Nikt nie jest tak naprawdę ZŁY, są tylko złe wybory których żałujemy. Ja jestem w stanie ci wybaczyć.
-N-naprawdę?
Zaczęłam po cichu nucić melodię ,,His theme" Flowey po chwili się dołączył
-przepraszam
-nie masz za co przepraszać, Flowey popatrz na mnie.
Uniosłam lekko jego podbródek, jeżeli tak to można nazwać
-każdy popełnia błędy, każdy może się zagubić lub stracić sens, ale zawsze gdy wkoło będzie za ciemno by zobaczyć choć nikłe światło nadziei to ja w tej ciemności będe z tobą, gdy będziesz płakał podzielisz się ze mną łzami i razem będziemy płakać.
Jestem w stanie ci wybaczyć,
jeżeli ty wybaczysz mi
...
...
-musisz uwierzyć w to
-jestem w stanie uwierzyć ci Ari, ale naprawdę wybaczysz mi te błędy?
-tak
POPULARNE ILUZJE
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I Autor: Kayla-Na Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I CZĘŚĆ III Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
Autor: Skele-TON of Sin Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
♥ Łaska ♥ Atak Autor: sanspar Tłumaczenie: Yumi Mizuno INNE KOMIKSY INTERAKTYWNE Randka z Sansem Mikołaj Sans Blue na ...
-
ristorr Witam! Jest to alfabetyczny spis AU w języku polskim. Opracowane AU posiadają miniaturkę. Jeżeli masz stworzone swoje włas...
-
Tak jak sądziłam, na Przewodniku i Oplątanych się nie skończyło. Dzisiaj (kilka godzin temu) autorka Klatki z Kości zakazała dalszego tł...
-
Moi kochani! Dzisiaj kolega z grupy na studiach zaproponował mi współpracę, którą oczywiście - przyjęłam. Bo jakże by inaczej. Jednak b...