11 sierpnia 2017
10 sierpnia 2017
Undertale: Gra w kości - Wycieczka do Muffet [The Skeleton Games - A Trip to Muffets] [tłumaczenie PL]
Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa.
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa.
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa?
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Wycieczka do Muffet (obecnie czytany)
Myliłaś się, rano też był głośny... Zostałaś wybudzona głosami jakby warczały na siebie dwa wściekłe diabły tasmańskie. Przekręciłaś się aby sprawdzić godzinę. Cholera, niecałe cztery godziny snu, a Twój idiotyczny sąsiad postanowił Cię obudzić. Jeszcze jedna godzina, tylko tego potrzebujesz. Nie musisz spać tak dużo jak ludzie, ale typ powoli sobie grabi. Głupi sąsiad. Wierciłaś się na łóżku próbując się ułożyć. Mając nadzieję, że uda Ci się znowu zasnąć, ale przytłumione krzyki nie ustawały. No daj, że spokój, jak długo można się z kimś kłócić? Sąsiad też nie spał za długo, więc może wróci do łóżka... No i znowu pomyłka! Po piętnastu minutach nadal się na siebie wydzierali. Całkiem wybudzona, siedziałaś w łóżku sprawdzając internet w telefonie. Wykryłaś kilka niewielkich błędów we wczorajszej pracy, ale całokształt prezentował się dobrze. No i wpadłaś na pomysł jak zrobić aby kilka rzeczy działało szybciej. Potem weszłaś na strony z grami aby sprawdzić najnowsze premiery. Wygląda na to, że jedna z gier na którą czekałaś wyszła wcześniej. Są już nawet pierwsze recenzje i opinie, w większości pozytywne, to dobrze. Bałaś się czy Soundless Space 4 doścignie wcześniejsze części, ale wygląda na to, że się udało. Dodali nawet możliwość grania na dwie postacie. Super, a więc ją zamawiasz.
Po dwudziestu minutach zdecydowałaś się wyjść z łóżka, zauważyłaś że u sąsiada jest cicho. W końcu, nie lubiłaś krzyków zza ściany. Wzięłaś gorący prysznic i czułaś się jak w niebie. Od razu złość z powodu poranka zniknęła.
Pogoda dzisiaj dopisywała, niebo usłane chmurami, zdecydowałaś się wyjść na miasto do ulubionej piekarni. Nie musisz jeść dużo, ale i tak lubiłaś jeść śniadania. To, że jesteś jakimś tam wampirem nie oznacza, że odmówisz sobie przyjemności. Założyłaś sukienkę i kurtkę, parasolka pod pachę i w drogę. Przynajmniej nie ma słońca. Ludzie zawsze dziwnie się na Ciebie patrzyli, kiedy miałaś długie rękawy przy wysokich temperaturach. Latem nie wychodzisz często z domu, zaś mówienie ludziom znowu i znowu, że jesteś uczulona na słońce, powoli robiło się denerwujące. No ale nie masz nic do nich, w ogólnym rozrachunku to coś nienormalnego, nosić rękawy w upał. Nie wspominając o uczuleniu na słońce. Poszłaś do niewielkiej piekarni umieszczonej między pocztą a marketem. Cały budynek był fioletowo-czarny z wieloma dekoracjami. Otworzyłaś drzwi słysząc znajomy dzwonek. Przepyszny zapach świeżo pieczonych słodkości wywołał uśmiech na Twojej twarzy. Muffet's to prawdopodobnie najlepsza piekarnia w mieście. Dwa tygodnie temu została przeniesiona w to miejsce z głównej ulicy miasta po głośnych protestach anty-potworzego ugrupowania. Miałaś wtedy zły dzień. Problemy w pracy i najnowszą edycją kodów, nowa gra jaką kupiłaś była do dupy, a najgorsze było to, ze kiedy wychodziłaś z domu ciemne chmury przysłaniały niebo, ale jak byłaś na mieście pojawiło się pierdolone słoneczko. Musiałaś przeciskać się przez tłum, uciekając gdziekolwiek, gdzie będziesz mogła ukryć się przed promieniami. Nie patrzyłaś gdzie zmierzasz. Widząc cię Muffet była zaskoczona, prawdopodobnie dlatego, że jesteś człowiekiem. Uśmiechnęła się neutralnie. Słodycze były całkiem drogie, ale i tak je kupiłaś. Nie umiałaś się oprzeć kiedy zobaczyłaś wywieszkę „zrobione przez pająki, dla pająków z pająków”. Poza tobą, w sklepie nie było wtedy nikogo.
-Założę się, że smakowałyby lepiej, gdyby były zrobione z wkurwiających ludzi – mruknęłaś. Muffet Cię usłyszała i zaczęła się śmiać. Okazało się, że była całkiem zła i zaskoczona, że wszelkie prawa zakazują piec ludzi. Fakt, że chciała robić z nich babeczki powinien jakoś Cię przestraszyć, ale wtedy uznałaś to za genialny pomysł. Kim jesteś aby osądzać jedzenie ludzi? Nie jesteś hipokrytką. Powiedziałaś jej o filmie gdzie ludzie byli przerabiani na paszteciki i sprzedawani, bardzo się jej spodobał i zapragnęła go zobaczyć. Zaprosiła Cię ponownie i zapewniła o niższych stawkach za swoje potrawy mówiąc, że te jakie są podane są wystawione dla chamskich kreatur. Cokolwiek to miało znaczyć. Zakręciłaś swoją parasolką kiedy powiedziałaś jej o uczuleniu na słońce. Skrzywiła się patrząc na Ciebie ze współczuciem w oczach. Kiedy wyszłaś zobaczyłaś wywieszki protestujących. Było na nich, że zbliża się kres, ostrzegali iż potwory chcą otruć ludzi dziwnym jedzeniem. Kilka osób zaczęło na Ciebie krzyczeć, że zdradziłaś ludzkość. Z torebki wyciągnęłaś ptysia i na oczach tłumu z radością go zjadłaś. Był przepyszny.
Dzisiaj Muffet znowu Cię przywitała.
-Witaj szaraczku! - w uśmiechu wyszczerzyła ostre kły przerzucając na Ciebie wzrok wszystkich swoich pięciu oczu. Zazwyczaj terminem „szaraczek” określa każdego klienta, lecz w Twoim przypadku odnosi się to raczej jako pseudonim gdyż, odwiedzasz ją tylko w szare dni. Jej brania zawsze były szykowne. Zawsze w odcieniach fioletu i czerni, który bardzo jej pasował. Zauważyłaś niewielkie pająki pracujące na zapleczu i czyszczące stoły. Zawsze byłaś pod wrażeniem, jak wiedzą co dokładnie mają robić. Może to mrówki, a nie pająki? Nigdy im się nie przyglądałaś.
-Siemka Muffet!
-Nadal trzymasz się z dala od słońca – wskazała na twój kaptur – Ale dzisiaj i tak jest dość ponuro. W czym mogę ci pomóc? Specjalna cena, dla specjalnego klienta, jak zawsze.
-Truskawkowe pączki wzywają moje imię – Nie jesz tego co zwykli ludzie, bo potrawy smakują Ci nieco inaczej, ale w truskawkach się zakochałaś. Przyjęła zamówienie i zabrała się za realizację. Wyciągnęłaś telefon by sprawdzić wiadomości z pracy. Grupa B w końcu dodała swoją część projektu i udało się im mimo poślizgu czasowego stosować wersję do najnowszych aktualizacji. Cóż, to dobrze. Teraz trzeba to tylko poskładać do kupy i gotowe. Cholera, naprawdę zawalasz swoją pracę. Musisz coś wymyślić na tego sąsiada. Może jakieś dobre zatyczki do uszu? A może powinnaś się wyprowadzić? Możesz zadzwonić to tu to tam i sprawa załatwiona. Sama nie jesteś skora do bezpośredniej walki. Wyprowadzka to poddanie się. Nie dasz pokonać się jakiemuś palantowi.
-Proszę szaraczku – podała Ci pudełko truskawkowych pączków
-Mmmmm wyglądają przepysznie, zaś ta polewa ma kolor podobny do krwi!
-Ahuhuhuh, schlebiasz mi, pieczenie ludzi jest zakazane, ale nikt nie powiedział, aby jedzenie przygotowywać w kształcie upieczonych ludzi – Patrzyłaś na nią przez chwilę, a potem obie zaczęłyście się śmiać
-Hahahaha i dlatego Twoje słodycze są najlepsze! - I właśnie dlatego wpadasz do niej nawet wtedy kiedy nie musisz. Muffet jest najlepsza.
-Ohhh i weź też to – podała ci kilka ptysiów wyglądających jak odcięte palce
-Co? Planujesz dodać to do menu?
-Oh, z pewnością znasz się na świętach swojego gatunku, prawda? Niedługo Halloween, czytałam o nim. Ahuhuhuh. Nie wierzę, że twoja rasa świętuje strach przed potworami
-Ej ej ej, to moje ulubione święto
-Powinnam się chyba zarumienić, skoro uważasz to święto za najlepsze, ale słyszałam że Boże Narodzenie góruje nad pozostałymi
-Niby taaaak... ale i tak jest wiele ludzi którzy wolą Halloween, no i w Boże Narodzenie nie ma tyle.. zabawy
-Będę musiała pomyśleć nad słodkościami i z tej okazji – machnęła jedną z rąk.
-A czy w Podziemiu mieliście jakieś święta? - zapytałaś ciekawa
-Raz świętowaliśmy coś w stylu waszego Bożego Narodzenia, a potem wszystko... nie było już takie jak dawniej – jej oczy na chwilę zabłyszczały smutno – Mieliśmy owszem, niewielkie święta, ale trudno je było obchodzić cyklicznie i grupowo. - To nie pierwszy raz kiedy mówi o Podziemiu tak, jakby to był zakazany temat. Coś strasznego musiało się tam stać no i większość potworów które żyły na powierzchni wspólnie zdecydowały, że będą milczeć na ten temat.... Zastanawiałaś się czy chodzi o brak pożywienia który sprawił, że zostali kanibalami. Choć, z drugiej strony Muffet dodaje do swoich słodyczy martwe pająki jakie pomagały jej przy tworzeniu wcześniejszych wypieków i nie robi to na niej żadnego wrażenia. Może więc chodzi o coś gorszego?
-W każdym razie już kocham świadomość, że na Halloween pojawią się jakieś nowe wypieki. Przyjdę z pewnością spróbować je wszystkie.
-Oh, oczywiście szaraczku, kiedy tylko będziesz chciała. Zaczynamy je robić w przyszłym tygodniu. Pozwolę ci spróbować kilka nawet wcześniej, abyś wiedziała co kupujesz nim się zdecydujesz ahuhuhuhuhu, a teraz uważaj na słońce w drodze do domu.
Machając wyszłaś ze sklepu. Ugryzłaś ptysia rozkoszując się wspaniałym smakiem. Potworze jedzenie było dla Ciebie lżejsze bo po prostu znikało nim dostało się do żołądka. Wampiryzm nie dał Ci niestety zbyt mocnego układu trawiennego, ledwo radziłaś sobie z normalnymi potrawami, więc każde ułatwienie było świetne. Skończyłaś jeść smakołyki nim doszłaś do domu. Minęłaś drzwi pana Debila zastanawiając się jak wygląda. Próbowałaś go zobaczyć kiedy wychodził albo wchodził, lecz jakoś nigdy Cię nie było w okolicy kiedy to robił. Tak jakby znikał z domu i pojawiał się w nim wieczorami. Równie dobrze mógł nie wychodzić, ale to oznaczało, że siedział cały dzień cicho w mieszkaniu, a potem nagle robił się głośny nocą. To nie ma sensu... A może wyskakiwał oknem? Już na samą myśl o gościu wyskakującym przez okno tylko po to, aby nie zostać złapanym przez sąsiadów sprawiło, że uśmiechnęłaś się otwierając mieszkanie. Wizyta u Muffet była tym czego potrzebowałaś dzisiaj. Czułaś się lepiej i wróciłaś do komputera, usiadłaś gotowa zabrać się za robotę nim Twój sąsiad postanowi znowu włączyć te okropną muzykę pełną basów i warczących wokalistów.
Po dwudziestu minutach zdecydowałaś się wyjść z łóżka, zauważyłaś że u sąsiada jest cicho. W końcu, nie lubiłaś krzyków zza ściany. Wzięłaś gorący prysznic i czułaś się jak w niebie. Od razu złość z powodu poranka zniknęła.
Pogoda dzisiaj dopisywała, niebo usłane chmurami, zdecydowałaś się wyjść na miasto do ulubionej piekarni. Nie musisz jeść dużo, ale i tak lubiłaś jeść śniadania. To, że jesteś jakimś tam wampirem nie oznacza, że odmówisz sobie przyjemności. Założyłaś sukienkę i kurtkę, parasolka pod pachę i w drogę. Przynajmniej nie ma słońca. Ludzie zawsze dziwnie się na Ciebie patrzyli, kiedy miałaś długie rękawy przy wysokich temperaturach. Latem nie wychodzisz często z domu, zaś mówienie ludziom znowu i znowu, że jesteś uczulona na słońce, powoli robiło się denerwujące. No ale nie masz nic do nich, w ogólnym rozrachunku to coś nienormalnego, nosić rękawy w upał. Nie wspominając o uczuleniu na słońce. Poszłaś do niewielkiej piekarni umieszczonej między pocztą a marketem. Cały budynek był fioletowo-czarny z wieloma dekoracjami. Otworzyłaś drzwi słysząc znajomy dzwonek. Przepyszny zapach świeżo pieczonych słodkości wywołał uśmiech na Twojej twarzy. Muffet's to prawdopodobnie najlepsza piekarnia w mieście. Dwa tygodnie temu została przeniesiona w to miejsce z głównej ulicy miasta po głośnych protestach anty-potworzego ugrupowania. Miałaś wtedy zły dzień. Problemy w pracy i najnowszą edycją kodów, nowa gra jaką kupiłaś była do dupy, a najgorsze było to, ze kiedy wychodziłaś z domu ciemne chmury przysłaniały niebo, ale jak byłaś na mieście pojawiło się pierdolone słoneczko. Musiałaś przeciskać się przez tłum, uciekając gdziekolwiek, gdzie będziesz mogła ukryć się przed promieniami. Nie patrzyłaś gdzie zmierzasz. Widząc cię Muffet była zaskoczona, prawdopodobnie dlatego, że jesteś człowiekiem. Uśmiechnęła się neutralnie. Słodycze były całkiem drogie, ale i tak je kupiłaś. Nie umiałaś się oprzeć kiedy zobaczyłaś wywieszkę „zrobione przez pająki, dla pająków z pająków”. Poza tobą, w sklepie nie było wtedy nikogo.
-Założę się, że smakowałyby lepiej, gdyby były zrobione z wkurwiających ludzi – mruknęłaś. Muffet Cię usłyszała i zaczęła się śmiać. Okazało się, że była całkiem zła i zaskoczona, że wszelkie prawa zakazują piec ludzi. Fakt, że chciała robić z nich babeczki powinien jakoś Cię przestraszyć, ale wtedy uznałaś to za genialny pomysł. Kim jesteś aby osądzać jedzenie ludzi? Nie jesteś hipokrytką. Powiedziałaś jej o filmie gdzie ludzie byli przerabiani na paszteciki i sprzedawani, bardzo się jej spodobał i zapragnęła go zobaczyć. Zaprosiła Cię ponownie i zapewniła o niższych stawkach za swoje potrawy mówiąc, że te jakie są podane są wystawione dla chamskich kreatur. Cokolwiek to miało znaczyć. Zakręciłaś swoją parasolką kiedy powiedziałaś jej o uczuleniu na słońce. Skrzywiła się patrząc na Ciebie ze współczuciem w oczach. Kiedy wyszłaś zobaczyłaś wywieszki protestujących. Było na nich, że zbliża się kres, ostrzegali iż potwory chcą otruć ludzi dziwnym jedzeniem. Kilka osób zaczęło na Ciebie krzyczeć, że zdradziłaś ludzkość. Z torebki wyciągnęłaś ptysia i na oczach tłumu z radością go zjadłaś. Był przepyszny.
Dzisiaj Muffet znowu Cię przywitała.
-Witaj szaraczku! - w uśmiechu wyszczerzyła ostre kły przerzucając na Ciebie wzrok wszystkich swoich pięciu oczu. Zazwyczaj terminem „szaraczek” określa każdego klienta, lecz w Twoim przypadku odnosi się to raczej jako pseudonim gdyż, odwiedzasz ją tylko w szare dni. Jej brania zawsze były szykowne. Zawsze w odcieniach fioletu i czerni, który bardzo jej pasował. Zauważyłaś niewielkie pająki pracujące na zapleczu i czyszczące stoły. Zawsze byłaś pod wrażeniem, jak wiedzą co dokładnie mają robić. Może to mrówki, a nie pająki? Nigdy im się nie przyglądałaś.
-Siemka Muffet!
-Nadal trzymasz się z dala od słońca – wskazała na twój kaptur – Ale dzisiaj i tak jest dość ponuro. W czym mogę ci pomóc? Specjalna cena, dla specjalnego klienta, jak zawsze.
-Truskawkowe pączki wzywają moje imię – Nie jesz tego co zwykli ludzie, bo potrawy smakują Ci nieco inaczej, ale w truskawkach się zakochałaś. Przyjęła zamówienie i zabrała się za realizację. Wyciągnęłaś telefon by sprawdzić wiadomości z pracy. Grupa B w końcu dodała swoją część projektu i udało się im mimo poślizgu czasowego stosować wersję do najnowszych aktualizacji. Cóż, to dobrze. Teraz trzeba to tylko poskładać do kupy i gotowe. Cholera, naprawdę zawalasz swoją pracę. Musisz coś wymyślić na tego sąsiada. Może jakieś dobre zatyczki do uszu? A może powinnaś się wyprowadzić? Możesz zadzwonić to tu to tam i sprawa załatwiona. Sama nie jesteś skora do bezpośredniej walki. Wyprowadzka to poddanie się. Nie dasz pokonać się jakiemuś palantowi.
-Proszę szaraczku – podała Ci pudełko truskawkowych pączków
-Mmmmm wyglądają przepysznie, zaś ta polewa ma kolor podobny do krwi!
-Ahuhuhuh, schlebiasz mi, pieczenie ludzi jest zakazane, ale nikt nie powiedział, aby jedzenie przygotowywać w kształcie upieczonych ludzi – Patrzyłaś na nią przez chwilę, a potem obie zaczęłyście się śmiać
-Hahahaha i dlatego Twoje słodycze są najlepsze! - I właśnie dlatego wpadasz do niej nawet wtedy kiedy nie musisz. Muffet jest najlepsza.
-Ohhh i weź też to – podała ci kilka ptysiów wyglądających jak odcięte palce
-Co? Planujesz dodać to do menu?
-Oh, z pewnością znasz się na świętach swojego gatunku, prawda? Niedługo Halloween, czytałam o nim. Ahuhuhuh. Nie wierzę, że twoja rasa świętuje strach przed potworami
-Ej ej ej, to moje ulubione święto
-Powinnam się chyba zarumienić, skoro uważasz to święto za najlepsze, ale słyszałam że Boże Narodzenie góruje nad pozostałymi
-Niby taaaak... ale i tak jest wiele ludzi którzy wolą Halloween, no i w Boże Narodzenie nie ma tyle.. zabawy
-Będę musiała pomyśleć nad słodkościami i z tej okazji – machnęła jedną z rąk.
-A czy w Podziemiu mieliście jakieś święta? - zapytałaś ciekawa
-Raz świętowaliśmy coś w stylu waszego Bożego Narodzenia, a potem wszystko... nie było już takie jak dawniej – jej oczy na chwilę zabłyszczały smutno – Mieliśmy owszem, niewielkie święta, ale trudno je było obchodzić cyklicznie i grupowo. - To nie pierwszy raz kiedy mówi o Podziemiu tak, jakby to był zakazany temat. Coś strasznego musiało się tam stać no i większość potworów które żyły na powierzchni wspólnie zdecydowały, że będą milczeć na ten temat.... Zastanawiałaś się czy chodzi o brak pożywienia który sprawił, że zostali kanibalami. Choć, z drugiej strony Muffet dodaje do swoich słodyczy martwe pająki jakie pomagały jej przy tworzeniu wcześniejszych wypieków i nie robi to na niej żadnego wrażenia. Może więc chodzi o coś gorszego?
-W każdym razie już kocham świadomość, że na Halloween pojawią się jakieś nowe wypieki. Przyjdę z pewnością spróbować je wszystkie.
-Oh, oczywiście szaraczku, kiedy tylko będziesz chciała. Zaczynamy je robić w przyszłym tygodniu. Pozwolę ci spróbować kilka nawet wcześniej, abyś wiedziała co kupujesz nim się zdecydujesz ahuhuhuhuhu, a teraz uważaj na słońce w drodze do domu.
Machając wyszłaś ze sklepu. Ugryzłaś ptysia rozkoszując się wspaniałym smakiem. Potworze jedzenie było dla Ciebie lżejsze bo po prostu znikało nim dostało się do żołądka. Wampiryzm nie dał Ci niestety zbyt mocnego układu trawiennego, ledwo radziłaś sobie z normalnymi potrawami, więc każde ułatwienie było świetne. Skończyłaś jeść smakołyki nim doszłaś do domu. Minęłaś drzwi pana Debila zastanawiając się jak wygląda. Próbowałaś go zobaczyć kiedy wychodził albo wchodził, lecz jakoś nigdy Cię nie było w okolicy kiedy to robił. Tak jakby znikał z domu i pojawiał się w nim wieczorami. Równie dobrze mógł nie wychodzić, ale to oznaczało, że siedział cały dzień cicho w mieszkaniu, a potem nagle robił się głośny nocą. To nie ma sensu... A może wyskakiwał oknem? Już na samą myśl o gościu wyskakującym przez okno tylko po to, aby nie zostać złapanym przez sąsiadów sprawiło, że uśmiechnęłaś się otwierając mieszkanie. Wizyta u Muffet była tym czego potrzebowałaś dzisiaj. Czułaś się lepiej i wróciłaś do komputera, usiadłaś gotowa zabrać się za robotę nim Twój sąsiad postanowi znowu włączyć te okropną muzykę pełną basów i warczących wokalistów.
Komiks: Zaproś wilkołaka na randkę, a tego nie pożałujesz [ask your local werewolf on a date you won’t regret it - tłumaczenie PL]
Undertale: Seeing Eye Flowey - Nauka [tłumaczenie PL]
Undertale: Seeing Eye Flowey - Wywiad [tłumaczenie PL]
Undertale: Seeing Eye Flowey - Dobre imię dla ich pokemonów [good name for their pokemon - tłumaczenie PL]
POPULARNE ILUZJE
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I Autor: Kayla-Na Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
ristorr Witam! Jest to alfabetyczny spis AU w języku polskim. Opracowane AU posiadają miniaturkę. Jeżeli masz stworzone swoje włas...
-
CZĘŚĆ I CZĘŚĆ III Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
Autor: Skele-TON of Sin Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
♥ Łaska ♥ Atak Autor: sanspar Tłumaczenie: Yumi Mizuno INNE KOMIKSY INTERAKTYWNE Randka z Sansem Mikołaj Sans Blue na ...
-
Autor obrazka: Cheeto Autor: Sour-Apple-Studios Tłumaczenie: Shiro Higurashi Spis treści: Część I Część II Część III Część IV Część V...
-
♥ Proponujesz Sansowi randkę ♥ Rzucasz w niego śnieżną kulą Autor: muskka Tłumaczenie; Yumi Mizuno Inne komiksy interakty...