19 listopada 2017

Undertale: Gra w kości -Sypialnia świntucha [The Skeleton Games - Dirty bedroom ] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
...
 Jest piątkowy wieczór. Za oknem robiło się zimniej, zaś dni robiły się krótsze. Siedzisz na kanapie kończąc swoją pracę nim Sans wróci z pracy do domu. Zerkasz co jakiś czas na telefon sprawdzając wiadomości. Kilka od szefostwa, które przypominało Ci o ostatecznych datach nadesłania prac. Przeglądałaś wszystkie właściwie wiedząc już większość rzeczy którą chcą Ci przekazać. Właśnie miałaś zamknąć telefon kiedy zerknęłaś na ikonę Underneta. Nie dzwoniłaś do Papyrusa od tygodnia. Był na Ciebie zły za to, że nie zrobiłaś to tydzień temu, no i dzisiaj masz ostatni dzień przed jutrzejszą jego wizytą. Powinnaś zadzwonić. Wybrałaś jego numer i kliknęłaś na słuchawkę. Niemal natychmiast odebrał.
-CZ-CZŁOWIEK! - zawsze był taki głośny – WIDZĘ, ŻE ZDECYDOWAŁAŚ SIĘ W KOŃCU DO MNIE ZADZWONIĆ. ZDESPEROWANA MOJEJ UWAGI JAK PRZYPUSZCZAM NYEH HEH HEH
-Ciebie też witam Wielki Szefie – powiedziałaś kładąc się na kanapie tak, aby było Ci wygodnie. Słyszałaś śmiech w tyle oraz muzykę z telewizora. Jak na kogoś kogo brałaś za samotnika, ma dookoła siebie wielu znajomych.
-TAK... CÓŻ... W-WITAJ.. PO CO DZWONISZ CZŁOWIEKU?
-Cóż... chciałam usłyszeć twój wspaniały głos raz jeszcze – uśmiechnęłaś się
-CZ-CZŁOWIEKU! TAK NIE.. CZY NIE INFORMOWAŁEM CIĘ O TYM WCZEŚNIEJ? TWOJE ZDOLNOŚCI FLIRTOWANIA NIGDY NIE ZDOBĘDĄ MOJEJ DUSZY!
-Naprawdę? Nawet odrobinę? - droczyłaś się.
-O-OCZYWIŚCIE, ŻE NIE!
-Ej Papyrus! Z kim gadasz? - znajomy kobiecy głos odezwał się w tyle
-TO NIE TWOJA SPRAWA UNDYNE! ODSUŃ SIĘ, TO BARDZO WAŻNA ROZMOWA!
-Oooh, dlaczego twoja twarz jest czerwona? Czyżby to twoja tajemnicza dziewczyna? - jej głos zrobił się wyższy
-JUŻ CI MÓWIŁEM, ŻE NIE MAM DZIEWCZYNY BO NIE MA NIKOGO KTO SPEŁNIŁBY MOJE BARDZO WYSOKIE WYMOGI I... PRZESTAŃ! ODDAWAJ TELEFON GŁUPIA GWARDZISTKO!
-Fuhuhuhuhuh! - Słyszałaś dźwięki przepychanek i telefon upadł kilka razy. W tle przebrzmiewał szaleńczy śmiech, kiedy komórka została podniesiona rozpoznałaś głos niebezpiecznej i silnej rybiej kobiety -A teraz, kim jesteś? - zapytała chamsko. Starałaś się zachować powagę.
-Co? Nie wiesz kim jestem?
-UNDYNE ODDAWAJ TO NIE-GAHHH NIE SZTURCHAJ SZKIELETA! - zawodził.
-Na wyświetlaczu wyskoczyło, Człowiek Sansa – odpowiedziała – Nie wiedziałam, że Sans ma człowieka
-Hah! - zaśmiałaś się – Będąc szczerą, ostatnio kiedy się widziałyśmy mówiłaś, że to ja jestem jego właścicielką
-Nie pamiętam aaaaaaaa! Ta ludzka samica z Muffets!
-Zgadza się! - zaczęłaś się śmiać
-Tsk... A ja się bałam, że jakiś debil droczy się z tym wielkim mięczakiem.
-ZŁAŹ ZE MNIE I DAJ SIĘ ZAMIENIĆ NA PALUSZKI RYBNE!
-Właśnie, daj mu poplotkować ze słodką i kochającą dziewczyną – rechotałaś
-Co? DZIEWCZYNĄ?! - krzyknęła.
-TO KŁAMSTWA! NIE JEST MOJĄ DZIEWCZYNĄ! MRUGHHH! CZŁOWIEKU! NAKAZUJĘ CI ZAPRZESTAĆ ROZPOWIADAĆ TAK PASKUDNYCH KŁAMSTW!
-Fuhuhuhu! - śmiała się Undyne – Naprawdę jesteś zarąbistym człowiekiem. Gdybyś mogła zobaczyć teraz jego twaez jest całkowicie AHHHH! Kurwa Papyrus! Wracaj!
-NYEH HEH HEH! UDAŁO SIĘ! - usłyszałaś jak coś upada na ziemię, zaś Undyne krzyczała dalej i dalej. - CZŁOWIEKU NIE SŁUCHAJ JEJ. MOJA TWARZ JEST NORMALNA. ŻADEN Z TWOICH KOMPLEMENTÓW NI ZROBIŁ NA MNIE WRAŻENIA. NIE DBAM TEŻ O TE PASKUDNE KŁAMSTWA KTÓRE WYGADUJESZ! ROZUMIESZ? NIC DLA MNIE NIE ZNACZYSZ!
-Ah? Kompletnie nic?
-ZAPEWNIAM, KOMPLETNIE NIC
-No dobrze – usłyszałaś jak drzwi się otwierają i zamykają, a potem chrzęst liści pod nogami
-W-W KAŻDYM RAZIE... CHCIAŁAŚ ZE MNĄ O CZYMŚ POROZMAWIAĆ?
-Mmmmm... - przeciągnęłaś się leniwie na kanapie – Może opowiesz mi jak minął ci dzień? Martwiłam się, że bez brata jesteś całkiem samotny
-SAMOTNY? SAMOTNY! NYAH HAH HAH! CHOĆ MÓJ BEZWARTOŚCIOWY BRAT MNIE NIE ODWIEDZA, JA WSPANIAŁY I PRZERAŻAJĄCY PAPYRUS NIGDY NIE JESTEM SAMOTNY!
-Nie odwiedza cię? Ani razu nie był u ciebie? - W sumie wiedziałaś dlaczego. Zmonopolizowałaś jego czas. Może powinnaś zmusić go, aby wpadł do brata w przyszłym tygodniu?
-NIE, W OGÓLE! ... TO NIEWDZIĘCZNY BRAT!
-Wydaje mi się, że nie chce ci przeszkadzać ... wiesz.. nie chce niepotrzebnie cię denerwować
-ALE PRZEDZWONIĆ TO BY MÓGŁ! - krzyczał – BRACIA POWINNI DO SIEBIE DZWONIĆ!
-Cóż... a ty do niego dzwoniłeś? - zapytałaś, choć znałaś już odpowiedź.
-J-JAKO MŁODSZY BRAT, TO NIE LEŻY W MOJEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI – mówił próbując się bronić – NO I WYSYŁAM MU WIELE WIADOMOŚCI JAKIE MAJĄ MU PRZYPOMINAĆ O WIELU RZECZACH! TO ON POWINIEN DZWONIĆ
-A może myśli, że nie dzwonisz bo ci na nim nie zależy?
-BO MI NIE ZALEŻY! - westchnęłaś stukając się palcem w nos. Co za kolesie...
-Dobra, dobra, nawet jeżeli ci nie zależy... um... zaproszenie brata w goście to rodzinny obowiązek, więc.. powinieneś to zrobić – miałaś nadzieję, że to może zadziałać. W końcu jest bardzo zasadniczy.
-ZAPROSIĆ GO BY ZAPROSIĆ GO BRZMI GŁUPIO! - przekręciłaś się wkurzona na kanapie
-Cóż... może znajdzie się inny powód aby go zaprosić?
-HUMPH... JA... JA CHYBA.... JA CHYBA MAM COŚ..
-Tak...?
-NA POWIERZCHNI LUDZIE ŚWIĘTUJĄ DZIEŃ W KTÓRYM PRZYSZLI NA ŚWIAT, PRAWDA?
-Tak? - zaczynałaś się ekscytować.
-W PRZECIWIEŃSTWIE DO MNIE, WSPANIAŁEGO I PRZERAŻAJĄCEGO PAPYRUSA, SANS URODZIŁ SIĘ W SEZONIE I JEGO URODZINY POWINNY BYĆ GDZIEŚ W PRZYSZŁYM TYGODNIU – Natychmiast wyłapałaś to zdanie o "sezonie" już drugi raz jest używane w Twojej obecności.
-Zaraz... urodził się w czym? - Papyrus westchnął nim mówił dalej
-WIEM, ŻE TO CO INNEGO KIEDY ROZMAWIASZ ZE MNĄ, ALE NAPRAWDĘ POWINNAŚ PRZESTAĆ BYĆ TAK ZBOCZONYM CZŁOWIEKIEM
-Huh? - Jesteś zboczona?
-MYŚLAŁEM, ŻE MOŻE... MOŻE... CIEKAWYM BYŁOBY... PRZYGOTOWAĆ LUDZKIE URODZINY
-Szefunciu! To wspaniały pomysł! - powiedziałaś rozochocona. Może wtedy odkryjesz o co chodzi z tym całym sezonem.
-NYEH HEH HEH OCZYWIŚCIE, BO TO JA WIELKI I PRZERAŻAJĄCY PAPYRUS GO WYMYŚLIŁEM... TO OCZYWIŚCIE BĘDZIE NAJWSPANIALSZE PRZYJĘCIE WSZECH CZASÓW! NIC CO NIE JEST PERFEKCYJNE NIE MOŻE WYJŚĆ SPOD MOICH RĄK!
-Hm... a jaki rodzaj imprezy masz na myśli? - troszeczkę się martwiłaś, że Papyrus może nie wziąć pod uwagę socjalne limity Sansa, tym bardziej kiedy będzie planował przyjęcie.
-PRZYJĘCIE NIESPODZIANKA! TO WYRAZ NAJLEPSZEGO STYLU, POJMANIE HONOROWEGO GOŚCIA I ZAWLECZENIE GO DO MIEJSCA GDZIE BĘDZIE ZMUSZONY OBCOWAĆ Z PLEBSEM!
-Uh....
-NO I SANS MA DOŚWIADCZENIE W UCIEKANIU PRZED GRUPĄ POTWORÓW. W TAKIM PRZYJĘCIU WSZYSCY POWINNI SIĘ DOBRZE BAWIĆ! KIEDY GO DORWĄ BĘDĄ MOGLI GO URODZINOWO BICZOWAĆ!
-Zaraz... co?!
-URODZINOWE BICZOWANIE. TO LUDZKA TRADYCJA, PRAWDA?
-Um... masz na myśli klapsy? To raczej kawał... nie robimy tego... na poważnie... albo w ogóle... no i to dla dzieci na osiemnastkę, nie dla dorosłych...
-OH... ROZUMIEM... - w słuchawce zrobiła się nagle cisza kiedy dobierał kolejne słowa – A SĄ J-JESZCZE JAKIEŚ INNE KŁAMSTWA ODNOŚNIE LUDZKICH TRADYCJI O KTÓRYCH POWINIENEM WIEDZIEĆ? TO BYŁA BY KOMPLETNA PORAŻKA GDYBYM... TO MUSI BYĆ IDEALNE PRZYJĘCIE I JA BYM NIE CHCIAŁ ABY...
-Chcesz, aby słodki i śliczny człowiek pomógł ci w przygotowaniach ludzkich urodzin? - zapytałaś przebiegle
-NYEH HEH. PO CO MI POMOC SKORO JUŻ WSZYSTKO WIEM... ALE JESTEM PEWIEN, ŻE POMYSŁY OD... OD....
-Od twojej najlepszej ludzkiej kumpeli.
-OD JEDNEJ Z WIELU PASKUDNYCH LUDZI KTÓRZY CZCZĄ MNIE, A JA POZWALAM KĄPAĆ SIĘ W MOIM BLASKU, BĘDĄ DO ZNIESIENIA! TAK! W TYM NAWET UNDYNE MI NIE POMOŻE! TO PRZEKROCZY POZIOM JEJ POJMOWANIA! NYEH HEH HEH! ZNAKOMICIE CZŁOWIEKU! - zaśmiał się głośno. Tak głośno, że szybko odsunęłaś telefon od ucha i przystawiłaś go dopiero kiedy ucichło.
-Więc... Kiedy chcesz iść?
-IŚĆ?
-Na zakupy.... musimy iść na zakupy razem aby wszystko zdobyć na przyjęcie.
-OH... TAK... OCZYWIŚCIE.... N-NIEDZIELA WYDAJE SIĘ DOBRYM POMYSŁEM. DZISIAJ MUSZĘ COŚ JESZCZE ZAŁATWIĆ I SANS BYŁBY PODEJRZLIWY GDYBYM ANULOWAŁ WIZYTĘ W SOBOTĘ.
-Więc niedziela. Powiedzmy, że to randka!
-NIE MÓWMY TAK!
-Hahahaha, dobra, dobra, ale niedziela.
-TAK, CZŁOWIEKU, ZNAKOMICIE, W TĘ NIEDZIELĘ ZAPLANUJEMY NAJBARDZIEJ NIEZWYKŁE I NIEZAPOMNIANE PRZYJĘCIE WSZECH CZASÓW. PRZYGOTUJ SIĘ NA ZETKNIĘCIE ZE ZNAKOMITOŚCIĄ I OKROPIEŃSTWEM, CZYLI ZE MNĄ, PAPYRUSEM. ZACZNIEMY WRAZ ZE ŚWITEM!
-A może kiedy otworzą już sklepy?
-ZACZNIEMY GDY OTWORZĄ SKLEPY! - jakimś sposobem wiedziałaś, że pozuje teraz podczas rozmowy – NYEH HEH HEH! DO ZOBACZENIA CZŁOWIEKU! NIE SPÓŹNIJ SIĘ NA NASZĄ PRZYGODĘ INACZEJ WYCIĄGNĘ BOLESNE KONSEKWENCJE!
-Oooh, nie wiedziałam, że kręcą cię takie zabawy
-NIE MÓWIĘ O TYM! - krzyknął głośno i rozłączył się. Odstawiłaś telefon śmiejąc się do siebie. Sans nigdy nie spodziewałby się, że jego brat zrobi mu przyjęcie urodzinowe. To idealny plan. Może ta dwójka w końcu przestanie się tak dziwnie zachowywać. Wstałaś by podejść do zlewu po szklankę wody. Choć miałaś nadzieję, że przyjęcie to nie będzie za wiele. Papyrus .. miał tendencję do przesadzania, ale całe szczęście to ty mu będziesz pomagać. No i nie będzie tam przecież wszystkich potworów. Ile z nich Papyrus zna? Zaprosi pewnie tylko Undyne i może jej dziewczynę i kilka znajomych z Grillbys. Sansowi nic nie będzie. No i wydaje się, że woli bardziej towarzystwo potworów niż ludzi. Skupisz się na małym przyjęciu i kupisz mu prezent. Masz już idealny pomysł, który zadowoli małego, złego kościotrupka.
 
Kiedy Sans przyszedł do domu nie traciłaś ani chwili. Przez ostatnie dwa tygodnie pomagałaś mu sprzątać mieszkanie do późnych piątkowych nocy, ale w tym tygodniu tego nie zrobisz. Tym razem, chcesz mieć pewność, że zrobi to wcześniej. Jak tylko usłyszałaś stukot jego kościstych stópek w kuchni wyciągnęłaś telefon aby do niego napisać.

Ty: Wysprzątałeś już swoje mieszkanie?

-Nie – krzyknął leniwie zza ściany. Uznałaś, że pisanie faktycznie jest bez sensu skoro i tak się słyszycie.
-Zaraz przyjdę aby zmusić cię do porządków!
-Właśnie wróciłem z roboty, nie będę teraz sprzątał
-Nie będziemy sprzątać po nocach!
-Nikt cię o pomoc nie prosił – zatrzymałaś się zmieszana jego odpowiedzią. Byłaś pewna, że będzie chciał Twojej pomocy... Właściwie, po co ciągle mu pomagasz sprzątać jego mieszkanie? To niczego go nie nauczy. Tak naprawdę... masz wrażenie, że z tygodnia na tydzień bardziej bałagani. Nie powinnaś mu tak bardzo pomagać, ale... nie masz pojęcia ile zajęłoby mu sprzątanie samemu, no i całkiem fajnie jest razem to robić, choć to syzyfowa praca.
-Czacho, idę ci pomóc sprzątać, natychmiast! - powiedziałaś po chwili rozmyślań.
-DOBRA! Mniejsza! Ale daj mi coś zeżreć! - Wstałaś i podeszłaś do szafy w korytarzu szukając rzeczy do czyszczenia jakich użyłaś w zeszłym tygodniu. Jak tylko je zebrałaś przypomniałaś sobie o leżącej na ziemi poduszce. A no, ją też ze sobą zabierasz. Wyszłaś i stanęłaś pod drzwiami Sansa stukając łokciem, bo ręce miałaś pełne. Już się szczerzyłaś. - Otwarte! - Chwilę się siłowałaś dochodząc do tego jak masz otworzyć je bez użycia dłoni, ale w końcu udało się i nogą pchnęłaś. Sans siedział na kanapie i sączył leniwie musztardę z butelki. Przeniósł na Ciebie wzrok, by potem szeroko otworzyć oczy. - Nie przynoś tego kurestwa tutaj! - krzyczał wstając z kanapy.
-Ha ha hah! Twoja żoneczka przybyła! - powiedziałaś z zadowoleniem jak wchodziłaś do środka zagraconego mieszkania.
-Zaraz wyślę to do próżni! - krzyknął chowając się za kanapą
-Nieee! Nie pozbywaj się jej!
-Powinnaś się zastanowić zanim ją tu przywlekłaś!
-Rozkazuję ci ją zatrzymać!
-A gdzie mam niby kurwa trzymać to okropieństwo?
-Um... na twoim łóżku
-Kurwa nie!
-Ale Czacho, kupiłam ją dla ciebie!
-Kupiłaś ją, aby mnie wkurwić!
-Wsadź ją do szafy czy coś.
-Fuj, nie, dzięki
-Nie możesz wyrzucać moich prezentów!
-Więc nie dawaj mi gówna!
-To nie gówno! To miłość!
-Zachowaj swoją gównianą miłość dla siebie!
-Pomagam ci sprzątać więc zachowaj mój prezent!
-To nie jest żaden układ. No i nigdy nie prosiłem o pomoc! - zrzuciłaś śmieci ze stolika robiąc miejsce na rzeczy do czyszczenia.
-Więc jej nie wyrzucaj, poducha jest całkiem wygodna, mniejsza o to co jest na niej.
-To weź ją sobie!
-Nieee, ona nie jest w moim typie.
-Że co? Wydaje ci się, że jest w moim?
-Tak, ma słodkie skarpetki.
-To obrzydliwy człowiek. Nie interesuje mnie.
-A myślałam, że nie ma znaczenia kto ma na sobie skarpety?
-Umiem docenić ładne skarpety na zgrabnych nogach. Ale to nie znaczy, że lecę na pierdolonych ludzi.
-Ma kocie uszka.... nadal jest człowiekiem?
-Nawet nie próbuj nazwać tego potworem. To człowiek z dziwną obsesją na punkcie kotów
-A może to... pół kotołak?
-Czegoś takiego nie ma.
-Uwierz, że jest, Sans.
-Nie mam zamiaru uwierzyć w jakieś chore zboczenia. No i to kurwa jebany rysunek pierdolonego człowieka z kocimi uszami! - Wzięłaś raz jeszcze poduszkę. Tak. To zdecydowanie człowiek z kocimi uszami.
-A może dzięki niej będziesz miał spokojniejsze sny.
-Raczej koszmary.
-Więc... to są koszmary? - zapytałaś. Nigdy nie opowiadał Ci dokładnie, ale byłaś całkiem pewna... Sans nie odpowiedział, westchnęłaś – Mówiłam poważnie. Jeżeli chcesz, możesz wpaść kiedy chcesz i spać na mojej kanapie, albo obudzić mnie, wtedy sobie pogramy czy coś, tak długo aż nie poczujesz się lepiej. Ja nie mam nic przeciwko.
-Ta, ta, łapię – mruknął.
-Wczoraj byłeś tak głośno, że naprawdę się mar....
-ŁAPIĘ! - krzyknął
-Nigdy nie słyszałam cię tak głośno, to musiał być naprawdę...
-Z-ZAMKNIJ SIĘ!
-Jasne jasne! - najwyraźniej jest bardzo wrażliwy na temat tych koszmarów. Odwróciłaś się i chwyciłaś za kilka rzeczy do łazienki. Całkowicie mijając Sansa po drugiej stronie kanapy, gdy próbował uspokoić oddech mając całą czerwoną twarz schowaną za rękami. - Zaczynam sprzątanie – oznajmiłaś nie chcąc marnować ani chwili dłużej.
-D-daj mi zjeść! - zawołał zza kanapy
-Sama zacznę
-Jak chcesz. - Prychnęłaś i uznałaś zabrać poduszkę. Skoro ma zamiar siedzieć na kanapie, to nie powstrzyma Cię przed schowaniem jej gdzieś w jego pokoju. Minęłaś kuchnię idąc korytarzem. Wsadzisz ją gdzieś do szafy, aby potem ją znalazł. Drzwi do jego sypialni były uchylone, czułaś się zaproszona. Stanęłaś przed nimi i rozejrzałaś się po pokoju zszokowana w pierwszej chwili. To musi być jakiś chory kawał. Jakim sposobem w ciągu tygodnia brudzi tyle łachów, że może z nich robić stosy?! Każdego dnia nosi prawie to samo, więc skąd się to wszystko bierze?! No i skąd te wszystkie śmieci? Przerażenie zniknęło, jak tylko dostrzegłaś tornado skarpetek w rogu. To obrzydliwe i jednocześnie zajebiste. Weszłaś do środka z poduszką starając się na niczym nie stąpać. Nie było zbyt wiele wolnego miejsca na podłodze. Szafę miał otwartą, w niej koszulki i spodenki. Ominęłaś kilka torebek po żarciu na wynos, starając się dojść do jego sypialni. Nagle, stanęłaś na coś twardego. Prawie straciłaś równowagę. Popatrzyłaś pod nogi. Coś było schowane pod stertą łachów... Dlaczego... Wiedziałaś dlaczego, jak tylko wyciągnęłaś to co było pod nimi. Gazetka.. ale nie byle jaka gazetka. Na okładce był potwór. Bardzo... bardzo... bardzo nędznie odziany potwór. A no, miałaś rację... potwory mają porno magazyny. Nim się spostrzegłaś, poduszka leżała na ziemi, zaś w rękach mocno trzymałaś gazetę. Szczerzyłaś się jak głupia otwierając ją. Twoja ciekawość całkowicie przejęła nad Tobą kontrolę. Świeci... to pierwsze co przyszło Ci do głowy kiedy zobaczyłaś stronę. Potwory miały na sobie bardzo podobne do ludzkich ubrania erotyczne, lecz co ciekawe nie znalazłaś żadnych cycków czy genitaliów, czyli światło. Ciężko powiedzieć co znajdowało się pod nimi, bo te okolice były w różnych miejscach u innych potworów. Niektóre zasłaniały jaśniejące miejsca rękami (albo czymś co za ręce miało służyć) czy nosiło na nich ubrania. Uznałaś, że te świecące obszary muszą być bardzo intymne. Przeglądając magazyn odkryłaś, że każdy potwór jaśniał w innym kolorze. Choć dla większości był to odcień czerwonego. Ich mimika wskazywała wyraźnie, że patrzysz na coś bardzo prywatnego. Kartkując więcej stron jeden z obrazków przykuł Twoją uwagę i zatrzymałaś się. Świecił na czerwono, ale w środku ciała miał coś co.. świeciło.. na biało? Co to jest? Miałaś wrażenie, że nie powinnaś na to patrzeć.
-Co ty kurwa robisz w moim... - Podniosłaś wzrok. Sans stał w progu pocąc się jak mysz. Z wyszczerzem uniosłaś delikatnie magazyn w rękach.
-Ktoś tu czytał świerszczyki! - jego twarz mieniła się przez chwilę na różne kolory, zaś źrenice całkowicie zniknęły. - Ciekawe który jest twoim ulubionym, cooo? - zaczęłaś kartkować gazetę.
-Gaaah! Stój! - krzyknął przegrzebując się przez zagracony pokój – P-przestań!
-Założę się, że ta ślicznotka w skarpetkach – chichotałaś. Sam wpadł w pułapkę brudnych łachów kiedy próbował się do Ciebie dogrzebać.
-S-stój! - krzyknął wystawiając rękę po gazetę, lecz w porę uniosłaś ją ponad jego głowę.
-Wiedziałam, że potwory mają porno! Wiedziałam!
-Oddawaj to kurwa! - skakał próbując wyrwać gazetę
-Zaraz... korzystałeś z tego? - nagle poczułaś się tak, jakby cała gazetka była brudna i nie powinnaś jej dotykać.
-Zamknij się i od...- coś małego wypadło spomiędzy stron, przeniosłaś wzrok aby zobaczyć
-Co... - zaczęłaś pytanie, ale zatrzymałaś się czując coś chwytającego Twoje ubrania. Nim odkryłaś co się dzieje. Sans pojawił się przed Twoją ręką i chwycił zębami gazetę rozrywając ją na kawałki, gryząc i siekając a potem połykając. Po chwili puścił koszulki i zeskoczył na podłogę wyglądając jak szaleniec. Stałaś oszołomiona. W ręce miałaś jedynie strzępki magazynu. - Czy.. czy ty właśnie wspiąłeś się na mnie i zjadłeś swoje własne porno? - zapytałaś z niedowierzaniem
-NIE! - krzyknął, lecz widać było, że mu źle. Jego źrenice migotały, dyszał ciężko. Popatrzyłaś na jego koszulkę.
-Właśnie to połknąłeś, czy to nie...
-N-nie! - poruszył się niepewnie cały czas się pocąc. Słyszałaś jak papier przechodził przez niego.
-Czacho. To tylko porno. Spodziewałam się, że coś takiego masz. Nie ma się czego wstydzić.
-Nie wstydzę się! - widziałaś, jak traci panowanie nad sobą próbując nie ruszać się.
-Uh, dobra, więc dlaczego... - coś małego i poszarpanego wyleciało z jego nogawki i oboje przenieśliście na to wzrok. Jakby w zwolnionym tempie. Sans jednak był szybki i zakrył kawałek swoją małą stopą. Lecz było za późno. Wiedziałaś co tam było – Uh... Czacho..
-T-to nic! - krzyknął pocąc się jeszcze bardziej
-Czy to zdjęcie królowej? - więcej potu.
-Z-zamknij się! Spierdalaj! Co ty właściwie robisz w moim pokoju?! - starał się zmienić temat, lecz nic nie pomagało. Kolejne zdjęcie powoli wysunęło się spod jego spodenek szybko stanął na nim drugą stopą.
-Czacho.... dlaczego masz zdjęcia swojej królowej w gazetce porno? Jestem też całkiem pewna, że jest na nich naga
-J-jest na niektórych....
-Dała ci je? - powoli spuścił wzrok.
-Proszę, tylko nikomu nie mów... - powiedział delikatnie rumieniąc się całkiem. Westchnęłaś długo i ciężko przecierając twarz dłonią.
-Czacho... nie powinieneś mieć cudzych zdjęć bez ich zgody. No i to twoja królowa! Skąd je w ogóle masz?
-T-to był wypadek!
-Przez wypadek masz nagie foty królowej?!
-T-tak po prostu się stało! - znowu westchnęłaś. Patrząc na jego czerwoną twarz coś zaczęłaś rozumieć.
-Zaraz... bujasz się w królowej? - natychmiast podniósł wzrok na Ciebie
-NIE! - krzyknął, za szybko.
-Hm... - już się szczerzyłaś, a on pocił – Bujasz się!
-Kurwa nie!
-Więc dlaczego masz takie zdjęcia w gazetce porno?
-T-to nie tak!.. Wsadziłem je tam! Nic do nich nie robiłem!
-Naprawdę? Nic a nic? - Więcej potu skapywało z jego czaszki. Szczerzyłaś się bardzo szeroko. - No nie! Czacho!
-NIE ROBIŁEM TEGO!
-To twoja własna królowa!
-Powiedziałem, że kurwa nie robiłem tego!
-Jesteś bardzo niegrzecznym zboczuszkiem, panie szkieleciku.
-Nie mów tak! Kurwa mać! - krzyczał tupiąc nogą. Z jego spodenek wyleciało więcej zdjęć i obrazków, zadrżał czując dyskomfort, tak jakby kawałki gazety utknęły między jego żebrami i kręgami kręgosłupa. - KURWA MAĆ! - wsadził ręce pod koszulkę tylko po to by wyrwać to co się tam znajdowało. Dyszał ciężko kiedy pozbywał się kolejnych kawałków i pozwalał, aby porno zagracało jego podłogę. Cóż... czegoś takiego nie widziałaś ani razu w ciągu całego swojego życia. Mruczał przekleństwa kiedy wyrywał kawałek po kawałku, lecz nadal coś go uwierało. - Kurwa! Jest tego więcej! - warknął przekręcając się a potem pozbył się koszulki. Coś zachrzęściło w jego kręgosłupie. Z jakiegoś powodu schował pod materiałem swoje żebra, choć ściągnięcie jej całkowicie ułatwiłoby sprawę.
-Pomogę ci – zrobiłaś krok do przodu wyciągając w jego stronę ręce
-NIE! - krzyknął i odskoczył.
-Będę delikatna!
-K-kurwa nie! Trzymaj łapy przy sobie! - warczał, zatrzymałaś się dostrzegając zmartwienie na jego czaszce.
-Uh... więc może wyjdę? Tak abyś spokojnie mógł je wyciągnąć – patrzyłaś, jak wierci się boleśnie starając wydostać to co utkwiło. Wyszłaś z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi nasłuchując jego stęków i kwęków.
-Kurwa! Jest! - krzyknął po chwili i usłyszałaś dźwięk rozrywanego papieru kiedy wyciągnął coś z klatki piersiowej.
Chwyciłaś pozostawione w przedpokoju rzeczy i już miałaś odejść, kiedy Sans w pośpiechu otworzył drzwi. Właśnie skończył pozbywać się strzępków i miał na sobie koszulkę.
-Um... - zaczął nerwowo
-Tak, tak, przepraszam, że grzebałam w twoich rzeczach. Nie powinnam – rzuciłaś pełna winy nim zacznie na Ciebie krzyczeć.
-T-tak... uh... nie... nie mów nikomu o tym... p-proszę – powiedział cicho, bardzo chciał zachować to w tajemnicy.
-Nie powiem, ale tych zdjęć to się lepiej pozbądź. Ty wiesz co by było, gdyby znalazł je ktoś inny?
-T-tak... powinienem... powinienem je wywalić... nie wiem dlaczego je trzymam... a-ale te inne rzeczy.. o nich.. też... też nie mów...
-To tylko porno. Co? Czy w waszej kulturze porno to jakieś taboo?
-Nie... T-tylko... ludzie nie powinni tego widzieć.
-Naprawdę? - uniosłaś brwi – Potwory naprawdę wierzą w to, że uda się im chować porno przed całą ludzką rasą wiecznie?
-M-my tylko... niektóre rzeczy potrzebują czasu. Zawarliśmy układ z waszym rządem, jeżeli dadzą nam prawa my damy im informacje.. więc...
-O to chodzi... Jeżeli rząd da wam prawa obywatelskie, wy dacie im porno – powiedziałaś niedowierzając.
-Uh... t-tak..
-Heh – prychnęłaś – Aż nie mogę się doczekać wzrostu relacji potworzo-ludzkich kiedy w końcu się to uda. Panie prezydencie, odkryliśmy porno!
-Pffft, zamknij się – prychnął
-Oni świecą, panie prezydencie!
-Zamknij się! - krzyknął zawstydzony.
-Ale to właściwie całkiem fajne. Nie spodziewałam się, że świecicie. - Sans zmarszczył brwi i popatrzył na Ciebie wyraźnie zmieszany
-Wy... wy nie świecicie? - opuściłaś płyny jakie miałaś w rękach nieco na dół.
-Um... nie?
-W ogóle?
-Nie. Jak mamy niby świecić?
-Więc j-jak... no wiesz?
-Uh... wiem co?
-No wiesz! Skąd niby wiecie gdzie macie wrażliwe miejsca?! - krzyknął
-Uh... Czacho... myślałam, że wiesz jak działa ludzki seks
-Bo wiem! Wsadzacie kutasa faceta do środka ludzkiej kobiety i strzelacie kijankami w jajka! - Parsknęłaś śmiechem i prawie wszystko wyleciało Ci z rąk. - T-tak to działa! - krzyczał, ale... nie brzmiał już tak pewnie.
-Dobra, zasadniczo coś w tym jest, ale... to nie wszystko. No i nie, my nie świecimy.
-Więc co? Nic się nie zmienia kiedy się podniecicie?
-Uh... wiele rzeczy się zmienia
-Na przykład co?!
-Krew jest pompowana do organów płciowych, penis facetów staje się twardy i ... zaraz ci pokażę na obrazku – odstawiłaś butelki z chemią na bok.
-Kurwa! Obrzydliwe! Nie! - jego krzyk powstrzymał Cię
-No dobrze? - a więc będziesz musiała mu to powiedzieć – Cóż, ludzie kiedy są podnieceni...
-Mniejsza! Już nie chcę kurwa wiedzieć – powiedział szybko.
-Um... ale powinieneś wiedzieć jak to działa. Od jakiegoś czasu jesteś między nami, więc...
-Sam poszukam... N-nie chcę abyś mi kurwa mówiła!
-Ale.. Ja nadal nie wiem jak potwory...
-Widziałaś! Czego jeszcze chcesz?!
-To nic mi nie powiedziało poza tym, że świecicie. Jak... jak do tego dochodzi czy...?
-I tak za dużo już wiesz!
-Nieee! Czacho nieee! Chcę wiedzieć więcej! - zaczęłaś jęczeć
-Po chuj? Po chuj chcesz wiedzieć jak się pieprzyć z potworem?!
-Ciekawość mnie zabija! Umieram Sans! Naprawdę.
-Wyglądasz całkiem dobrze.
-Umieram w środku!
-Szkoda, musisz czekać aż wasz rząd przestanie być tak opryskliwie chamski i da nam prawa, wtedy może dowiesz się jak to działa.
-Ale mam też bardzo czadowego potworzego przyjaciela, który może mi zdradzić kilka seksownych sekrecików.
-Kurwa... i... nie..! - odwrócił wzrok – Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, zdobądź innego potworzego przyjaciela, aby ci powiedział.
-Hm... ale ja chcę abyś to był ty – uśmiechnęłaś się. Jasne, mogłaś zapytać kogoś innego, ale dręczenie o to Sansa było znacznie zabawniejsze. Jesteś całkiem pewna, że i tak się dowiedz, więc póki co możesz się zabawić.
-Co z tobą kurwa nie tak?! - warknął patrząc jak stajesz naprzeciw niego
-Mówiłam, twoja twarz jest słodziutka, kiedy...
-Z-zamknij się! Przestań tak gadać! - jego twarz zaczynała zmieniać kolor kiedy krzyczał.
-Krzycz ile chcesz, ale to nie zmieni prawdy Czacho – śmiałaś się
-Możesz pierdolić głupoty jak często chcesz, ale to też nie zmieni prawdy! - warknął
-Nie, zdecydowanie jesteś słodki.
-Z-zamknij się i wracaj do sprzątania – odwrócił wzrok cały czerwony
-Dobra, już dobra – odwróciłaś się biorąc za rzeczy i udając się do łazienki – Ale i tak jesteś słodki, nawet kiedy po twoim pokoju wala się porno!
-ZAMKNIJ SIĘ!
Share:

13 komentarzy:

  1. A matko, to było absolutnie cudowne XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział był GENIALNY! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Powrót żoneczki :D Dziękuję za genialne tłumaczenie Yumi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To było świetne , dzięki Yumi czekałam na to :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże!! leżę i nie wstaję!!! xD piękne!! ( ale mam nadzieje że będzie rozdział z Główną bohaterką i Sansem w intymnej sytuacji ( ͡° ͜ʖ ͡°) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby bo wtedy napewno z wielką chęcią go przeczytam #gang_zboczuszków

      Usuń
    2. wpisuję się do gangu :3 chociaż nie byłoby źle, gdyby to było pierwsze opowiadanie, w którym zostajemy z sansem najlepszymi przyjaciółmi na zawsze i tyle.

      Usuń
    3. Wiktoria, no w sumie... ( zboczona część mnie : ROZDZIAŁZSANSEMWRUIZGŁÓWNĄBOCHATERKĄ!!!!! ) co jest ze mną nie tek =) ?

      Usuń
  6. Jak zwykle perfekcyjne tłumaczenie Yumi jesteś nieziemska!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko bosko, no nie mogę X3. Mój brak cierpliwości wzmógł zachwyt.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak bardzo nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału ale warto było, świetny rozdział, najbardziej rozbawił mnie moment gry Sans zeżarł tą gazetkę, niezapomniana chwila.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moment jedzenia porno mnie rozwalił xD Alee się nie mogę się doczekać 2 rozdziału +18 :D

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE