16 marca 2018

Gra: Poznaj(my) się - Evil Angel 2 i 3


31 Uważasz się za człowieka z którego można brać przykład?
To zależy. Jeżeli chodzi o zachowanie, to zdecydowanie nie. Jeżeli poglądy, to bardzo możliwe. A jeżeli chodzi o pisanie, to wiele osób komplementuje moje prace, ale nie chcę wyjść na chwalipiętę, więc powiem być może.

32 Z jaką postacią filmową utożsamiasz się i dlaczego?
Chyba takiej nie ma. Nie oglądam za często filmów. Chociaż jakbym się zastanowiła, to może Richie z „To”, bo często rzucam chamskimi tekstami, klnę i żartuję sobie.

33 Jakie masz zdanie na temat policji?
Jest potrzebna, a samych policjantów szanuję. Oczywiście często nerwy puszczają, kiedy jest przypadek, że policja musi przyjechać niezwłocznie, a oni przyjeżdżają 3 godziny później. Ale to raczej chyba nie wina osobnych jednostek, tylko czasami całości.

34 Jaka była najdziwniejsza rzecz, którą robiłeś/aś przed lustrem?
Udawanie, że śpiewam piosenkę, która leci na moich słuchawkach i tańczenie do tego.

35 Co uważasz na temat dyskontów z odzieżą używaną? Nabywasz ubrania w lumpeksach? Jeśli tak- pochwalisz się swoim ulubionym znaleziskiem? Czego byś nie kupił/a w takim miejscu? Czy i w Twoim mieście przez wzrost ich popularności widać wzrost cen w tego typu sklepach?
Myślę, że lumpeksy to bardzo dobra rzecz. Czasami dostaje się prawdziwe, markowe perełki, które nie są zciuchrane i wprost idealne do noszenia. Nie kupowałabym jednak w takich miejscach butów. Co do ulubionego znaleziska, to nie wiem, bo kiedy tylko zdobywam ta rzecz i zaczynam ja nosić, zapominam, gdzie ją kupiłam. I chyba nie wzrosły ceny, szczerze powiedziawszy dawno nie byłam w żadnym lumpeksie i nie pamiętam.

36 Gdybyś na kilka dni mógł/ła wcielić się w dowolną filmową lub książkową postać któż by to był? Dlaczego wybrałeś/łaś właśnie ją?
Albo Artemis Fowl, albo Vin (Z mgły Zrodzony).
Artemisem dlatego, że jest to nastolatek cholernie inteligentny, na poziomie intelektualnym Einsteina, albo nawet wyższym i chciałabym być chociaż raz taka inteligentna. A, no i trochę dlatego, żeby zeswatać go z postacią, z którą shipuję go w książkach. xD
Zaś Vin dlatego, że była Zrodzoną (po krótce: dzięki różnym metalom, które spalała w organizmie, miała różne moce, np.: mogła się przyciągać do jakiś metalowych obiektów lub odpychać się od nich, ewentualnie stawała się super silna dzięki, bodajże, stali?) i chciałabym latać po mieście, odpychając się od różnych metalowych obiektów, w mglistym płaszczu i ze szklanymi sztyletami.

37 Jaką znasz najciekawszą terapię mającą na celu poprawić zdrowie?
Za krótko żyję na świecie, żeby znać takie rzeczy. :v

38 Co zrobiłeś/aś ostatnio pierwszy raz?
Pierwszy raz robiłam „Spróbuj się nie zaśmiać Challange” z przyjaciółkami. Wyniki to 4 do 5 do 11. XD

39 Ktoś opowiedział Ci świetną historię, którą zamierza opublikować i zmarł. Fabuła jest bardzo dobra, że aż samemu masz ochotę to napisać, nawet, jeśli nie interesujesz się pisarstwem. To po prostu świetna historia i prawdopodobnie maszynka do robienia pieniędzy- co robisz?
Oczywiście, że piszę tą historię i publikuję, wcześniej pisząc, ze historię wymyśliła ta i ta osoba, która niestety zmarła. Zarobionymi pieniędzmi dzielę się z rodziną zmarłego i oboje mamy profity.

40 Jak myślisz- czy śmierć osoby poznanej w Internecie może mieć jakiś realny wpływ na Twój nastrój? (oprócz ewentualnego chwilowego smutku czy zamyślenia)
Wątpię. Zapewne byłoby mi smutno, ale dopóki nie poznam jej osobiście i nie będę do niej żywić uczuć w prawdziwym świecie, nie wpłynie to na mój nastrój (aka. Jestem bezduszną suką)

41 Wyobraź sobie, że znajdujesz na leśnej dróżce średniej wielkości, gładki, wielobarwny kamień. Po jakimś czasie zaczyna robić się ciepły, pęka i... Wykluwa się z niego smok/smoczyca. Jak będzie wyglądał/a, co z nim/nią zrobisz i czy nadasz mu/jej imię i jeżeli tak, to jak będzie ona brzmiało?
Smok lub smoczyca będzie albo koloru niebieskiego, albo czerwonego, albo oba. Piękne, duże skrzydła, długi ogon zakończony kolcem jadowym, ślicznie skrzące się w słońcu barwne łuski, wyniosła postawa, jednak w środku jest milutki i potrafi się wygłupiać oraz bawić. Oczywiście zabieram do domu, trudno, że mieszkam w bloku. A imię… Malin lub Annika, jeżeli to dziewczyna, a jak chłopak to… W sumie nie wiem, więc przyjmijmy, że Zenon. XD

42 Jakie masz zdanie na temat zdjęć Post Mortem?
Nie wiedziałam wcześniej, na czym to polega, ale gdy wpisałam w Internet (Google nie gryzie), stwierdzam, ze jest to intrygujące. Postacie wyglądają jak żywe, według mnie zalicz się to pod sztukę. Chociaż szkliste oczy są niepokojące, tak reszta wygląda moim zdaniem ciekawie.

43 Co chcesz, aby zostało zdelegalizowane?
Głupota.

44 Jeśli Twoje dziecko urodziłoby się niepełnosprawne/ciężko chore, oddał(a)byś je czy podjąłbyś/podjęłabyś się opieki nad nim? Imponuje Ci, że rodzice takich dzieci dają sobie z nimi radę czy uważasz, że utrudnili sobie życie, bo powinni je oddać?
Imponują mi osoby, które potrafią się takimi dziećmi zająć. Jestem pewna, ze instynkt macierzyński i moja miłość do dziecka nie pozwoliłaby mi go oddać, jedyne co mnie martwi, to to, czy poradzi sobie, kiedy zabraknie mnie na świecie, bo jak wiemy, niepełnosprawne umysłowo osoby mają trudności w radzeniu sobie ze światem otaczającym je.

45 Co i jak zmienić w tym kraju żeby przestały się opłacać ucieczki na "zachód"?
Znieść większość socjali, by zmusić ludzi bezrobotnych, którzy MOGĄ pracować, do pracy, dawać więcej tym, którzy na to zasługują i pracują, zaprzestać podwyżek dla innych polityków od tak, z dupy, przestać dawać miliony Rydzykowi, skoro można to poświęcić na nowe szpitale czy rozwój technologiczny… Długo by wymieniać, zdecydowanie za długo…

46 Seanse spirytystyczne, kontakty z duchami, życie pozagrobowe - dla jednych te tematy będą czymś wyjętym z absurdalnej książki lub filmu, dla drugich zaś czymś bardziej lub mniej realnym. A dla Ciebie? Wierzysz w duchy i ich przypuszczalną ingerencję w świat żywych?
Jestem pewna, że takie coś istnieje, tyle że, cytując jedną z książek serii „Rook” Mastertona, „duchy nie interesują się światem ludzi żywych”. No chyba, że mają w tym jakiś interes, na przykład zemstę, lub po prostu są złymi duchami. Ja wolę raczej takich rzeczy nie ściągać sobie na głowę, bo wiadomo, że jeżeli będziemy się o coś upominać, to możemy to dostać, ale skutki mogą być opłakane.

47 Jaka byłaby Twoja reakcja gdyby nagle podszedł do Ciebie ktoś obcy i Cię pocałował?
Pewnie dostałby w pysk. No ja przepraszam, ale czy to przystojny, czy nie, dostałby. No chyba, że to kobieta, to wtedy bym się zdenerwowała, wygarnęła i zapytała, dlaczego. W tym pierwszym przypadku też pewnie bym to zrobiła.

48 Co sądzisz o Mangach i Anime?
Nie oglądam i nie przepadam, nie mam nic do innych (chociaż kiedy moje przyjaciółki miały fazę na Anime i Mangi i spamowały memami na grupie, to miałam ochotę je zabić), którzy to lubią, póki mi tego nie narzucają. Jedyne anime, jakie lubię, to Hentaie.

49 Opisz mi siebie. Lecz nie tak, że "jestem.." Napisz to z punktu widzenia osoby trzeciej. Tak, jakbyś był/była postacią książkową, której należy zrobić charakterystykę. Uwzględnij wygląd i charakter.
Była dość wysoką blondynką o naprawdę długich włosach. Chociaż jej oczy były koloru niebiesko – szarego, inni uważali je bardziej za zielone, lub szare; ponadto były one duże. Dziewczyna nie należała do szczupłych i zgrabnych, ale też nie do grubych i uwielbiała to, kim jest, nie robiąc sobie wyrzutów o sylwetkę. Blada skóra, którą odziedziczyła po matce, powoduje, że niektórzy myślą, że to przez niedobór jakiś witamin czy innych potrzebnych minerałów. Kiedy ludzie ją poznają, może wydawać się nieśmiała, miła, uczynna i przyjacielska. Prawda jednak jest taka, że po dłuższej znajomości robi się wredna (oczywiście z sympatii), uszczypliwa, wulgarna i gadatliwa, gotowa do zażartej dyskusji z osobą o negatywnej opinii o rzeczach, które lubi. Kiedy dodasz jeszcze do tego upartość, zamiłowanie do różnych geekowych rzeczy i fandomów, otrzymujesz tą oto osóbkę.

50 Jakie masz zdanie na temat starości?
Starsi ludzie maja koszmarne warunki w Polsce. Podczas gdy w innych krajach zdecydowanie jest im lepiej, u nas rzadko im starczy pieniędzy na przeżycie. Sama starość, jako tako, wydaje mi się pewnego rodzaju odpoczynkiem i przygotowaniem się na odejście. Szczerze powiedziawszy obawiam się starości, bo boję się, że nie zdążę zrobić wszystkich rzeczy, które chciałam.

51 Co jest bronią ludzi słabych?
Agresja, pieniądze, kłamstwa, ucieczka do świata prochów…

52 Gdyby Twoja dusza rzucała cień, jaki przybierałby on kształt? Z kim lub z czym się utożsamiasz? Kto lub co jest Ci na tyle bliskie, byś mógł/mogła rzec, że jest z Twą duszą na wieki wieków powiązane i nadaje jej obecną formę?
Myślę, że moja dusza byłaby po prostu średnią, świetlną kuleczką i zmieniałaby się w zależności od mojego nastroju i samopoczucia. Jej kolor, przyjmowane przez nią inne kształty…Myślę, że jestem bardzo związana z moją rodziną, pisaniem oraz muzyką. Gdybym raptownie utraciła jedno z tych, zapewne byłaby zupełnie inną osobą.

53 Ile krzyku może być w milczeniu?
Cała masa.

54 Jaki masz stosunek do osób niepełnosprawnych? Zwracasz uwagę na ich istnienie w społeczeństwie? Potrafisz złapać kontakt z takimi ludźmi i pomagać im w trudnościach życia codziennego? Czy może niepełnosprawność Cię odrzuca?
Wiem, że takie osoby istnieją i raczej zwracam na nie uwagę, zwłaszcza, ze mi ich żal i zastanawiam się, jak poradzą sobie z życiu. Niepełnosprawność mnie przeważnie nie odrzuca, jeżeli jest ona stwierdzona i wiem o niej, że np. dana osobą ją ma. Jest tu bardziej ta niezręczność, że nie wiem, jak dana osoba może się zachować. Raczej nie mam stałego kontaktu z niepełnosprawnymi, ale nie jestem pewna, czy udałoby mi się złapać kontakt z kimś takim.

55 Pytanie egzystencjalne - dokąd nocą tupta jeż?
Tam, gdzie bezpieczniej i lepiej.

56 Jeśli podróżować to czym?
Samolotem lub własnym samochodem.

57 Czy wszyscy ludzie mają jednakowe szanse na dobre życie?
Niestety nie. Są ludzie niepełnosprawni, którzy z pewnością nie będą mogli wieść normalnego życia poprzez ich problemy, są ludzi ubodzy, na których nie zawsze przychylnie się patrzy, są ludzi z patologicznych rodzin, których ludzi często spisują na straty od razu, z góry.

58 Podzielisz się ze mną jakąś przydatną radą? Może dotyczyć czegokolwiek.
Nie jedz za dużo słodkiego, bo później będzie bardzo źle. A, no i nie zakładaj się ze mną, bo jest duże prawdopodobieństwo, że wygram.

59 Kim była Twoja pierwsza miłość? (liczy się nie tylko ta realna, ale też i fikcyjna)
Huuuh… Pierwsza to było drobne, kilku tygodniowe zauroczenie w koledze z klasy, które minęło i nic z tego nie wyszło, bo uzmysłowiłam sobie, że nic z tego nie wyjdzie, a fikcyjna… Było kilka postaci, które uwielbiałam, jedną nawet raz shipowałam ze swoją OC (ciemne czasy dorastającej Angel, ciemne czasy, za które się wstydzę), ale raczej nie miałam czegoś takiego, że „gdyby ta postać istniała, to zakochałabym się w niej”. Raczej podchodziłam z dystansem.

60 Wyobraź sobie wielki ołtarz. Polana, płonie ognisko. Ludzie dookoła mówią głośno, lecz nagle przerywają, miejsce przesłania cisza i szacunek. Na środku stoi człowiek. Szaman. Chce złożyć ofiarę. Z czego, komu? Jak on sam wygląda? Co trzyma w rękach? Jakiej jest płci, jakie ma ubrania?
Męski szaman, w drewnianą maską i piórami. Słomiana spódnica i wiele różnych ozdób, wisiorków itp. Zrobionych z różnorodnych kamieni szlachetnych i innych materiałów, wokół kostek zaplecione z trawy opaski z koralikami. Ciemniejsza karnacja, czarne włosy i delikatnie zaokrąglony brzuch. W dłoniach trzyma dziwnie powyginany rytualny sztylet. Ofiara to mężczyzna w poszarpanych ubraniach, najprawdopodobniej rozbitek, bo wyobrażam to sobie na wyspie.

61 Dlaczego alkoholik pije?
By zapomnieć o problemach, coś w stylu ukojenia dla duszy, ucieczki, dla ludzi słabych lub tych, którzy potrzebują poważnej pomocy.

62 Dylemat moralny: W przypadku zagrożenia ciąży i ryzyka śmierci matki i/lub dziecka lekarz pierwszorzędnie powinien ratować życie matki, czy nienarodzonego jeszcze człowieka?
Wydaje mi się, że ratować życie matki. Dziecko może później umrzeć poprzez komplikacje, być przydzielony do niezbyt kochającej go rodziny zastępczej, itp., a dorosła kobieta dałaby radę się pozbierać, bo jej charakter, jak i osoba, jest już ukształtowana.

63 Świętujesz Wielkanoc? Jeśli tak to robisz to dla siebie, czy tylko ze względu na rodzinę?
Chociaż świętuję Wielkanoc i wychowuję się w rodzinie katolickiej, to robię to chyba bardziej ze względu na rodzinę, niż na siebie.

64 Kiedy jest dobry czas, żeby "pójść na swoje"?
Praktycznie zawsze. No chyba, że kłócisz się z idiotą lub twoja decyzja jest skrajnie głupia i nieodpowiedzialna.

65 Czy jest jakaś cecha oczu, którą uważasz za niezwykle fascynującą? (np. kolor tęczówki, kształt, heterochronia)
Fascynuje mnie heterochronia. Podoba mi się, jak wyglądają ludzie w dwoma różnymi kolorami oczu, chociaż sama, osobiście, takiej osoby nie spotkałam.

66 Opowiedz jakąś zabawną historię z czasów twego dzieciństwa.
Jako dzieciak z przedszkola, mieliśmy bal przebierańców na pewnym placu w mieście. Kiedy wszystkie dzieciaki szły po scenie powoli, ja machałam do rodziców, nie patrząc na nic innego i przypieprzyłam w mikrofon stojący na scenie. No i jest jeszcze historia z drobnym wpadnięciem do jacuzzi w pewnym aquaparku i moich jedynych słów, którymi były „bąbelki”.

67 Przypomnij sobie sytuację (bądź sytuacje) kiedy najbardziej się bałeś/aś. Czym było to spowodowane?
Myślę, że chyba był to okres, kiedy bałam się przeraźliwie horrorów, a przed snem zawsze towarzyszyła mi pewna schiza, że coś mnie dorwie, kiedy będę spać i… Nie skończy się to oczywiście najlepiej.

68 Czego NIE zabrałbyś/zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Pustej butelki po wodzie.

69 Wierzysz w karmę?
Oczywiście.

70 Jaki wynalazek XXI wieku (podkreślam XXI wieku) jest dla Ciebie znaczący i budzi Twój podziw?
Chyba wszystkie przełomowe odkrycia w dziedzinie medycyny, takie, które potrafią ratować życie nawet w beznadziejnych sytuacjach.

72 Twoim zdaniem, dlaczego młodzież podchodzi lekceważąco do lekcji religii oraz do nauczycieli religii? Gdzie leży błąd wychowawczy - w środowisku uczniów, czy ze strony nauczycieli?
Cóżżżżżż… Lekceważące podchodzenie do nauczycieli religii w większości zapewne wywodzi się z błędów wychowawczych w środowisku uczniów, chociaż jestem pewna, że zdarzają się przypadki, gdzie to nauczyciel jest winny. A lekcje religii… Są przeważnie lekcjami luźnymi, nie oszukujmy się. Młodzież chodzi na nie głównie dlatego, że tak chcą rodzice i już; młodzież w tych czasach rzadko czuje powołanie lub związanie z religią w tych czasach, zwłaszcza przez niektóre nauki kościoła.

73 Wyobraź sobie najgorszą, najboleśniejszą i najhaniebniejszą torturę na świecie. Nie musi kończyć się śmiercią, choć może. Jak będzie wyglądał jej przebieg i na czym będzie polegała? Za jakie przewinienia skazywałoby się na nią?
Powolne zabijanie każdej, najbliższej osoby skazanego, by na końcu kazać mu żyć normalnie i kontrolować to, że nie może popełnić samobójstwa i żyć ze świadomością, że nie ma przy nim już nikogo, na kim mu zależało. Do tego doszłyby jakieś drobne, codzienne tortury, które nigdy nie doprowadzałyby do śmierci, ale powoli wyniszczały psychikę.

74 Wyobraź sobie, że budzisz się jutro i nagle okazuje się, że najważniejsza/najbliższa/ukochana Ci osoba w nocy w jakiś niewytłumaczalny sposób zmieniła płeć. Jak reagujesz, co myślisz, co czujesz, co robisz, jak się zachowujesz, co postanawiasz?
Najpierw się śmieję i to tak bardzo. Później pytam, jak to jest znaleźć się w ciele płci przeciwnej. A później idziemy pewnie robić to co zwykle. A później będziemy się martwic, jak to odkręcić.

75 Jak wyglądałoby Twoje wymarzone miejsce odpoczynku?
Przy komputerze, z muzyką na słuchawkach, wygodnym fotelem i dużą, dużą ilością weny.

76 Która z bajek Disneya najbardziej Ci się podoba i dlaczego?
Lubię wiele bajek Disneya, ale z perspektywy czasu (dawno nie oglądałam) to:
Herkules – przez moje zamiłowanie do mitologii greckiej i ostatnio jestem zakochana w piosence „I Won’t Say I’m In Love”.
Kraina Lodu – magia to lubiane przeze mnie tematy, a gdy połączymy to ze świetnymi postaciami, zimowym klimatem, który uwielbiam, to wyjdzie mieszanka świetna, jak dla mnie oczywiście.
Zootopia – całokształt. Humor, postacie, fabuła.

77 Jakie wartości, spostrzeżenia i nauki pojęłaś/pojąłeś dzięki bajkom/baśniom jakie były Ci czytane w dzieciństwie? Innymi słowy - czego się nauczyłeś/aś?
Z bajek z dzieciństwa? Chyba niczego. Z książek? Nie jedź do klasztoru na fundowaną ci wycieczkę na jakieś zadupie, bo skończysz walcząc z demonem; nie ufaj inteligentnym chochlikom; młody nie oznacza głupi… Zbyt wiele wymieniać.

78 Powiedzmy, że masz szansę, pieniądze i wszystkie potrzebne czynniki, by móc zrobić COŚ. Duże coś przez duże c. Naprawdę fajna sprawa; możesz wybrać czym to jest. Kompletnie dowolnie. Wszystkie chwyty dozwolone. Czym stałoby się "coś" w Twoich rękach?
Rozwinięcie technologii i medycyny, by mogły powstać maszyny automatycznie leczące wszystkie rany, wskrzeszające, teleportery w czasie i przestrzeni; no i chciałabym uczynić ten świat spokojniejszym, lepszym, bez korupcji, wojen i głodu. I dodać do niego trochę magii.

79 Co sądzisz o ludziach, którzy pomagają chorym zwierzętom, ale nie chcą pomagać chorym ludziom?
Szczerze? Nie dziwię im się. Zwierzę okaże wdzięczność. A człowiek nie zawsze. Sama jestem trochę bardziej wyczulona na krzywdę zwierząt i dzieci, niż ludzi. Znaczy, zależy jeszcze, czy sobie zasłużyli, czy nie, no ale…

80 Talizman chroniący nas przed złem - Jak go sobie wyobrażasz? Jest częścią biżuterii, garderoby, a może zwykłym przedmiotem? Z czego jest wykonany i na jakich zasadach działa? Odstrasza, wyłapuje? Stwórz swój "amulet", którego zadaniem będzie chronienie Ciebie. (Wyobraźnio, działaj. Bez ograniczeń.)
Talizman zmienia się w zależności od naszej potrzeby lub upodobania. Raz może być prostym wisiorkiem w kamieniem szlachetnym, drugi raz skórzaną bransoletką ze swoim znakiem zodiaku, później prostą, srebrną obrączką…

81 Jaka jest Twoja definicja przyjaźni?
Można sobie nawrzucać, zwyzywać się, nawet poszarpać się można, ale koniec końców nie możesz żyć bez tej osoby i wiesz, że twoje życie byłoby cholernie nudne bez przyjaciół.

82 Gdybyś miał/a jednym obrazkiem przedstawić cały internet co by to było?


83 Czy są jakieś kwiaty/ rośliny, które darzysz szczególnym sentymentem?
Chyba róże, bo lubię, jak delikatne są i kojarzą mi się z pisarstwem i nadawaniem weny. I kaktusy. Tak po prostu.

84 Jaką jesteś barwą?
Jestem wielokolorowa. W zależności od mojego nastroju moja barwa zmienia się.

85 Czy Twoim zdaniem magia istnieje?
Bardzo możliwe, tylko my po prostu o tym nie wiemy.

86 Chciał(a)byś mieć egzotyczne zwierzę? Czy może wolisz nie ingerować w ich środowisko i pozostawić je w ich naturalnych miejscach występowania? Co sądzisz o trzymaniu zwierząt w zoo oraz w cyrku?
Wolę się ingerować w naturalne środowisko zwierząt, ale gdybym miała już mieć takie zwierzę, to albo byłby to wilk, albo ryś, albo miś polarny, albo koala. Jeżeli chodzi o trzymanie zwierząt w zoo, to nie mam nic przeciwko, a w cyrkach zwierzęta są męczona, więc jestem absolutnie naprzeciw.

87 Muzyka klasyczna. Lubisz? Słuchasz? Jacy kompozytorzy należą do Twoich ulubionych, kogo podziwiasz i szanujesz?
Nie słucham muzyki klasycznej, mimo, iż słucham wielu gatunków muzycznych.

88 Jest jakaś grupa etniczna, która wzbudza w Tobie największe zainteresowanie? Jeśli tak, to jaka i co Cię w niej najbardziej interesuje?
Chyba nie ma takiej. W sensie, owszem, są to ciekawe grupy, ale nie interesują mnie zbytnio.

89 Honor i odwaga to cechy które musimy nabyć? Dorosnąć do nich? Czy jak ktoś ich nie posiada to już nie nabędzie? Jak sądzisz?
Tchórz przez całe życie będzie tchórzem. Większość wypadków to cechy wrodzone. Jednak nie wykluczam możliwości, że pewne wydarzenia mogą zmienić daną osobę, czy to na lepsze, czy na gorsze. 
 
90 Posiadasz jakieś znaki szczególne (jeśli mowa o wyglądzie czy zachowaniu)?
Bardzo długie włosy za tyłek, nadzwyczaj duży rozmiar buta (40 :P), bardzo blada skóra…
Share:

Opowiadanie: Ostatnie starcie [Eleven x Dark Eleven]

Był tylko błędem. Czymś, co nie powinno istnieć. Cholerną pomyłką bez prawa bytu. Niechcianym problemem. Wydawałoby się, że błędy nie powinny nic czuć, bo w końcu jest z nimi coś nie tak, prawda? No właśnie nie do końca. Tak było z Dark Elevenem. Czuł, jak każda komórka w jego ciele za niedługo zacznie się rozpadać, zabijając go i powodując jeszcze większy ból, niż ten obecny. Był zły, rozgoryczony, ale przede wszystkim - czuł ogromny smutek i był zrozpaczony. Robił, co tylko potrafił, dawał z siebie wszystko, a Eleven i tak z nim wygrał. Chłopak z blond włosami zaprzestał jednak ataków, widząc beznadziejny stan swojego klona i to, że ten już nawet nie miał zamiaru walczyć. Po prostu odpuścił, nim mogło być za późno. Teraz chłopak w potterówkach jedynie patrzył zaskoczony z odległości na Darka, gdy ten ledwo stał na nogach, ciężko oddychając; obok Jedenastka stali jego drodzy kompani, także przyglądając się całej scenie. Nie za mocny, jednakowoż zimny wiatr poruszał peleryną chłopaka o kwadratowych okularach, która tak na marginesie, też nie była w najlepszym stanie.
- Nieważne jak bardzo się postaram, jak wiele ćwiczę, jak dobrych mam partnerów... - w kącikach oczu Darka zaczęły zbierać się łzy. - Nie potrafię cię pokonać...
Skierował smutny wzrok na Elevena, widząc, że chłopak podszedł o krok bliżej do swojego klona, chociaż jego partnerzy nadal pozostawali w tyle. Dark czuł, jak słone łzy ciekną powoli po jego policzkach; najpierw jedna, później dołączyła do niej jej koleżanka, następnie trzecia, aż w końcu zmieniły się w coś rodzaju drobnego strumyczka. Blondyn nigdy nie widział swojej mrocznej wersji w tak kiepskim stanie. Zrobiło mu się okropnie żal Darka, nie wiedział, że mógłby czuć takie współczucie dla swojego klona.
- ...a ty nie możesz pokonać mnie - zakończył Dark z problemem. Wiecie, świadomość, że umierasz i zaciśnięte gardło sprawiało drobne... No dobrze, spore problemy z mówieniem czegokolwiek bez złamania się i całkowitego rozpłakania się. Brunet nie chciał wcale tych łez, jednak one mimowolnie, bez jakiegokolwiek oporu wyciekały z jego oczu, nawet kiedy próbował je powstrzymać.
- Bo chodź powinienem umrzeć po każdej walce z tobą - przełknął ślinę. - Dalej tu stoję.
- Najwyraźniej według gry nie jestem wystarczająco - zrobił krótką przerwę, próbując znaleźć odpowiednie słowo. - Ludzki... żeby traktować mnie jak człowieka, ale też za mało... cybernetyczny, żeby traktować mnie jak program - zakończył delikatnie drżącym głosem Dark. Nie mógł nic na to poradzić; czuł się fatalnie.
- Czym ja do cholery jestem?! - spytał rozgoryczony chłopak z białymi oczami. Eleven, wiedząc, że to było pytanie retoryczne, siedział cicho, pozwalając Darkowi na kontynuowanie. Szczerze powiedziawszy sam nie wiedział co powiedzieć. Trudno mu było znaleźć słowa idealne, albo przynajmniej dobre na tą sytuację. Owszem, brunet nie raz walczył z nim i chciał go wrobić w kradzież, ale nie mógł nic poradzić na to, że było mu go w pewien specyficzny sposób szkoda i że czuje jakąś więź z nim. Nie potrafił do końca wytłumaczyć, czym jest owa więź, może to dlatego, że w pewnym sensie byli tą samą osobą, ale jednak nie do końca? Albo to po prostu cechy człowieczeństwa, że naturalnie jest nam kogoś żal.
- Na to pytanie nie znajdę już odpowiedzi - kontynuował Dark z trudnością. Wdychał powietrze głębokimi, drżącymi oddechami. Spojrzał na Elevena oczami pełnymi łez, a tamten odwzajemnił spojrzenie pełne współczucia.
- Pamiętasz... - krótka przerwa - jak w momencie, kiedy mnie stworzyłeś, powiedziałem ci, że dzięki spaczeniu ziemi jestem o wiele trwalszy od ciebie?
Eleven powoli pokiwał głową na "tak", a Dark głęboko westchnął. Powoli próbował się uspokoić, zaprzestać płakania, jednak coś tak czuł, że za niedługo i tak się rozklei ponownie, więc nie ma to nawet najmniejszego sensu.
- Kłamałem - powiedział krótko, na co blond włosy chłopak rzucił mu zdziwione spojrzenie. - Jestem taki sam, jak każdy inny klon zrobiony przy pomocy tego przeklętego drzewa! - powiedział głośno. Dark westchnął głęboko, przygotowując się następnych, bardzo dla niego bolesnych słów.
- Eleven... Ja... - powiedział drżącym od emocji głosem. - Ja umieram - dokończył, czując, że już dłużej nie może powstrzymywać się od płaczu. Od strony Elevena doszedł do niego dźwięk gwałtownie wciąganego powietrza. Kiedy Dark spojrzał na blondyna, ten stał kilka kroków bliżej niego. Brunet próbowałam pozbyć się guli w gardle, czując, jak ciepłe łzy spływały po jego policzkach z większym niż wcześniej natężeniem i częstotliwością. I chociaż wycierał je, to osuszane miejsca i tak chwilę później stawały się mokre.
- Czuję, nawet w tej chwili... - nie zbyt długa trwająca przerwa, po której nastąpiło westchnięcie. - Jak moje komórki umierają. Zaraza wypala mnie od środka - powiedział z goryczą w głosie. Niebieskooki patrzył na chłopaka zszokowany i zasmucony; nie mógł uwierzyć w słowa białookiego. Przecież wcześniej wydawał się być całkowicie zdrowy i pełen energii, kiedy był pewien, że to ich ostatnia walka. A teraz? Wrak człow - ...wróć. Wrak klona. Podróbki. Teoretycznego problemu. Ale Eleven tak o nim nie myślał. W jego głowie Dark był człowiekiem. Nawet jeżeli w pewnym sensie będącym nim (a jak wiemy, dwie te same osoby w tym samym czasie i miejscu spowodowałyby rozpierdol całego Wszechświata).
- Niedługo będzie boleć. Bardzo boleć - powiedział z dziwną lekkością brunet, mimo istnych strumieni stworzonych z łez. Ale jak wiecie, u każdego mechanizm obronny przed smutkiem i tragedią działa inaczej - niektórzy wypłakują to, dopóki im się nie polepszy, a inni śmieją się z własnej tragedii, mimo, iż płaczą tak intensywnie, że wokół nich tworzy się kałuża.
- J - ja... - zająknął się Dark, czując niewiarygodną trudność w wypowiedzeniu czegokolwiek. Odchrząknął i próbował kontynuować. - Ja nie chcę, żeby bolało - głos mu się załamywał. Mimo całkowitego wyczerpania i okropnego bólu odczuwalnego w całym ciele, zmusił nogi do postawienia kilku kroków. Za każdym razem, kiedy dotykał nogą ziemi, syknął cicho pod nosem z bólu. Teraz było źle, więc aż bał się, jak bardzo bolesne okażą się kolejne minuty jego kończącej się egzystencji. Stanął naprzeciwko Elevena i zanim blondyn zdążył spostrzec, Dark wcisnął mu w dłonie swoją broń. Ostrze, w kontakcie z dłonią niebieskookiego, zamigotało delikatnym, zimnym, błękitnym światłem, by później jego blask znacznie przygasł. Tak, jakby wiedziało, że "światło" jego właściciela także za niedługo zgaśnie. Brunet cofnął się nieznacznie i spojrzał błagalnym wzrokiem w błękitne oczy blondyna.
- Weź to - powiedział krótko, podczas gdy chłopak w potterówkach przyglądał się broni z zainteresowaniem, szokiem i zmieszaniem.
- Pamiętasz, jak wyciągnąłem cię spod gruzów... Tam, w Dwienkowie? - zapytał, czując kolejne gorzkie łzy pod powiekami. Nie wiedział, że był zdolny do tak intensywnego i długiego płaczu, no ale hej, człowiek uczy się całe życie. Niestety, dla Darka "całe życie" kończyło się właśnie teraz, w tym oto momencie. I chociaż chciałby i wolał, żeby trwało ono dłużej, musiał się pogodzić ze śmiercią. A jeżeli miała już ona nastąpić, to chciał, żeby była szybka i nie aż tak bolesna. Eleven tymczasem milczał. Miał wrażenie, że jeżeli próbowałby powiedzieć cokolwiek, tylko się odezwać, rozpłakałby się jak małe dziecko. Nigdy wcześniej w życiu nie czuł takiej rozpaczy i bezradności; chciał w tej chwili przytulić mocno Darka, pocieszyć go jakkolwiek, powiedzieć, że przecież wszystko będzie dobrze, ale jak dobrze wiemy, to byłoby kłamstwo. A on nie miał sił na oszukiwanie siebie samego.
- Teraz to ty możesz pomóc mi - powiedział trzęsącym się głosem białooki, ponownie podchodząc bliżej w stronę blond chłopaka.
- Proszę, błagam... - powiedział, gdy praktycznie całe jego ciało drgało pod wpływem intensywniejszego płaczu. Oplótł ramiona dłońmi w celu uspokojenia ruchów ciała, lecz to wszystko na marne. - Użyj tej broni... - chwycił dłonie blondyna, trzymające wcześniej należące do niego ostrze i nakierował je na swoją klatkę piersiową, nie zważając na więcej łez zbierających się w jego kącikach oczu. - Zabij mnie. Tutaj. Teraz - powiedział błagalnym tonem.
Jedenastek, natychmiast po usłyszeniu tych słów, cofnął się gwałtownie, uwalniając swoje dłonie z uścisku Darka. Broń bruneta trzymał teraz w jednej ręce.
- CO?! - rzucił brunetowi niedowierzające i zszokowane spojrzenie. Już wcześniej miał pewne drobne podejrzenia, co mógłby chcieć od niego jego klon, ale słowa Darka nadal wywarły wielkie, negatywne wrażenie na Elevenie. - CHYBA CIĘ GŁOWA BOLI!
- Nie możesz mnie zabić podczas walki - powiedział, jakby to była oczywista oczywistość, po czym westchnął głęboko; jego głos drżał niczym pociągnięta przez człowieka struna od gitary. - Ale tutaj? Na mapie? - podszedł o krok bliżej do niebieskookiego, łapiąc go delikatnie za dłoń. Niby nie za mocny gest, a wyrażał tyle desperacji chłopaka.
- Błagam - wydukał cicho klon, patrząc na blondyna z oczami pełnymi łez. Nim chłopak w potterówkach zdążył spostrzec, Dark oplótł rękoma talię chłopaka, a nos wcisnął w zagłębienie nad obojczykiem. Przytulenie. Tak, to chyba to, czego potrzebował. - Boję się... Nie chcę, żeby bolało... - powiedział, zagłuszony przez materiał niebieskiej koszulki, podczas gdy cicho łkał w ramię chłopaka, mocząc łzami materiał. Eleven tymczasem nie miał zielonego pojęcia, co robić. Pierwszy raz w życiu znalazł się w tak dramatycznej sytuacji wiedząc, że nie da rady się niczego zrobić, żeby się z niej wykaraskać. Blondyn postąpił najzwyczajniej na świecie, tak, jak zrobiłby każdy inny człowiek w tejże oto sytuacji: zarzucił ręce na szyję Darka - uważając, by nie zranić go ostrzem trzymanym w prawej ręce - przytulając swojego klona mocniej. Uścisk ten dawał uczucie, jakiego brunetowi brakowało: komfort. Nadzieję, że może coś się jednak da się zrobić. Poczucie, że komuś na nim jednak zależy. Że ktoś go jednak lubi, a może nawet kocha, platonicznie bądź też nie. Niby taki mały gest, a wyrażał więcej, niż tysiąc słów. Eleven także dał upust emocjom, kiedy czuł, jak łzy zbierają się w kącikach jego jasno niebieskich oczu, po chwili leniwie płynąc po  bladym policzku chłopaka.
- Już to czuję... A będzie tylko gorzej... - powiedział słabym głosem, na dodatek delikatnie zagłuszonym przez materiał koszulki. - Śmierć jest nieunikniona. Jedyne, na co mamy znikomy wpływ, to w jaki sposób umrzemy - zakończył cichym tonem. Słyszał w głosie Darka jak trudno mu było i mógł w tej chwili powiedzieć, że sam też przeżywa to nie najlepiej, jeżeli chodzi o psychikę. Uspokajającym gestem poruszał wolną dłonią po włosach bruneta, podczas gdy łzy wielkości grochu płynęły powolnie po jego policzku. Ich prędkość powodowała, że Eleven zastanawiał się, czy aby cały świat raptownie się nie zatrzymał, patrząc z trwogą i żalem na tą scenę, składając ciche kondolencje. Mógł także razem z nimi ronić łzy, patrząc na wszystkie spadające płatki śniegu, imitujące zamarznięte łzy.
- Nie chcę odchodzić w cierpieniu - powiedział łamiącym się głosem Dark. Rozluźnił trochę uścisk i odsunął się nieznacznie od Elevena, zabierając ręce z jego talii, a kładąc je na barkach blondyna. - Proszę, spraw, żeby moja śmierć była szybka i prawie bezbolesna - rzekł błagalnym tonem; w jego białych oczach - wyglądających jak szklane, lub porcelanowe, przez te wszystkie łzy - tliła się iskierka nadziei na szybkie zakończenie jego mąk i całego tego cierpienia, które czuł. Jedenastek znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Chociaż nie, nie do końca. Wyjścia były dwa - zabić Darka i uwalniając go od całej tej męczarni, lub okazać się tchórzem, mięczakiem i samolubem, który myśli tylko o swoim sumieniu, kiedy ktoś inny cierpi. Blondyn nie raz przyznawał, że nie jest odważny i chociaż wolałby żyć w zgodzie ze swoim sumieniem i zasadami... Postanowił wybrać pierwszą opcję. Spojrzał smutno na oczekującego odpowiedzi bruneta. Wziął szybki, urywany wdech, bezskutecznie próbując pozbyć się łez wypływający z jego oczu.
- No... No dobrze... - rzekł z niespotykaną trudnością. Na wargach Darka pojawił się smutny uśmiech, mimo ciągle czynnych i dobrze prosperujących strumyczków na jego policzkach, a w oczach pojawił się pewien dziwny blask.
- Dziękuję, Eleven - powiedział w pewnym sensie wzruszony. Może było to dziwne - bycie wdzięcznym za przyśpieszenie śmierci, ale Dark wolał zginąć szybko, a praktycznie bezboleśnie, niż umierać w katuszach, samemu, z nikim u boku. - Naprawdę, bardzo ci dziękuję - po tych słowach ponownie wtulił się w blondwłosego chłopaka. Niebieskookiego kosztowało dużo, żeby się teraz totalnie nie rozkleić i natychmiast nie zmienić zdania.
- Dziękuję, że dałeś mi choć trochę życia - mówił Dark, z nosem wtulony w zagłębienie szyi Elevena. Chłopak czuł masę ciepłych kropelek spływających po jego obojczyku i delikatnie chłodnej skórze, podczas gdy jego własne łzy tworzyły drobne, mokre plamki na czarnej koszulce bruneta. - Nawet jeśli kończy się ono tak szybko - ucichł na chwilę, a jedynym dźwiękiem, jaki można było słyszeć, to ciche pochlipywanie tamtej dwójki i szum delikatnego, jednakże chłodnego wiatru.
- Nie zapominaj o mnie - powiedział zagłuszony Dark. Jego głos miał niewiarygodnie spokojną barwę i to jeszcze bardziej przerażało Elevena; to że białooki się już po prostu poddał, godząc się ze swoją śmiercią.
- Chciałbym zostawić tu jakiś ślad - kontynuował, oplatając talię blondyna trochę mocniej, wiedząc, że to pewnie ich ostatnie spotkanie. Chciał więc, żeby chłopak w potterówkach pamiętał je oraz, rzecz jasna, jego jak najlepiej. - Nawet jeśli to tylko ślad w twoich wspomnieniach - w jego głosie można było usłyszeć jak minimalnie się uśmiecha, mimo, że jest to uśmiech przez łzy, pełen bólu i smutku. Oczy jego nadal roniły łzy, jednakże było ich mniej, ponieważ powoli się uspokajał i przygotowywał na to, co ma nadejść. Eleven tymczasem był w kompletnie innym stanie psychicznym. Próbował powstrzymać się od rzewnego płaczu, co jednak przychodziło mu z trudnością. Mimo głębokich oddechów, nie potrafił powstrzymać się od cichego łkania w ramię swojego sobowtóra.
- Jestem... Jestem gotów - rzekł cicho Dark, opierając brodę na ramieniu blondyna, a Eleven doskonale wiedział, co zrobić. Uniósł niezbyt wysoko ostrze bruneta, chociaż prawa kończyna wydawała mu się ważyć z tonę i wycelował czubek broni w tylną stronę swojego klona. Jednym, błyskawicznym ruchem wbił ostrze w plecy Darka, czując jak chłopak drgnął niekontrolowanie. Z kącika jego ust wyciekła strużka pewnej czarnej cieczy, która mogła być po prostu czymś w rodzaju krwi.
- Dziękuję - wyszeptał słabo, uśmiechając się. Blondyn czuł, jak uścisk bruneta rozluźnia się. Później nie czuł już nic. Cała materialna oznaka istnienia Darka po prostu zniknęła, niczym zły sen, a jego ostrze zmieniło się w proch, zdmuchnięty z jego bladych dłoni przez wiatr.
- Nie zapomnę - powiedział cicho Eleven, a w jego głosie można było słyszeć niewyobrażalny ból. Spod przymkniętych powiek strumykami ciekły gorzkie łzy, kapiąc na ziemię i rozpuszczając śnieg w tamtym miejscu. Aż nagle wszystkie bariery przełamały się, gdy chłopak padł kolanami na ziemię, zakrywając twarz dłońmi i szlochając cicho. Całym jego ciałem coś poruszało, kiedy praktycznie zanosił się płaczem. Nie mógł już dłużej trzymać tego wszystkiego w sobie. Musiał się po prostu wypłakać. Czas teraz nie miał znaczenia. Miał potrzebę uspokojenia się i wyładowania tych wszystkich emocji. Łzy przeciekały między jego palcami, płynąc wolno po dłoni, przedramieniu i zatrzymując się na łokciu, z którego kapały na spodnie chłopaka. Po dłuższej chwili poczuł czyiś chłodny i mokry nos dotykający delikatnie jego ramienia. Odłożył dłonie od twarzy i zamazanym przez łzy wzrokiem spojrzał w bok, na właściciela noska. Indiana, ponieważ to był takowe zwierzątko, które dotknęło Elevena, spojrzał na niego swoimi wielkimi, psimi oczami, po czym skierował wzrok na coś przed nim. Blond włosy chłopak bez słowa spojrzał niechętnie w tą samą stronę, co pies i zdziwił się. Nie tak daleko przed nim, na ziemi leżał niewielki, migoczący punkcik. Wyglądał podobnie do czegoś co już wcześniej widział niebieskooki - ludzka dusza. Ta rzecz jednakże różniła się trochę od wcześniej widzianych dusz. Zamiast emanowania białym światłem, było ono praktycznie koloru czarnego. Oczy Elevena otworzył się szerzej i natychmiast podniósł się z ziemi, praktycznie podbiegając do punktu. Nie chciał robić sobie zbędnych nadziei, ale nic nie mógł na to poradzić, że nadal wierzył w szczęśliwe zakończenie. Uklęknął prędko i delikatnie wziął coś na wzór duszy w swoje dłonie. Już wcześniej czuł uczucie podobne do tego, które towarzyszyło mu teraz. Wtedy, kiedy pierwszy raz wziął w dłonie duszę ludzką.
- Czy to... Dusza Darka? - zapytał sam siebie, przenosząc duszę na lewą dłoń, a prawą wycierając pozostałości łez na policzkach. Powoli wstał, patrząc przez pewien czas na świecący ciemnym blaskiem punkcik. Przymknął oczy, a gdy je otworzyła, na jego twarzy pojawił się wyraz pełen nadziei i determinacji. Zamknął dłoń trzymającą duszę, tym samym chowając ją do ekwipunku. Teraz, od tej chwili, postawił sobie dwa cele, które zamierzał zrealizować za wszelką cenę: wygrać Kroniki i odzyskać Darka. I nie spocznie, póki nie dopnie swego.

***

Dark powoli otworzył oczy. Miał wrażenie, że jego powieki są niczym z ołowiu, a pulsujący ból głowy jeszcze bardziej potęgował chęć zamknięcia oczu i powrócenia do snu - oczywiście nie wiecznego. Przekręcił się na bok, a gdy ręką przyjechał po materiale kołdry, na której leżał, stwierdził, że jest bardzo przyjemna w dotyku i miękka. Czekaj chwilę... Otworzył szerzej oczy i natychmiast usiadł na miękkim łóżku, którego materac poruszył się przez jego nagłe zerwanie się. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Był to czyiś niewielki, przytulnie urządzony pokój - biurko stojące przy ścianie, a na nim znajdował się komputer, monitor, klawiatura, myszka i mikrofon; na środku pokoju, na podłodze leżał puchaty, sporych rozmiarów dywan o ciemnym kolorze; pomalowane na ciemny kolor ściany dodawały pokojowi przytulności; łóżko, które zdołałoby pomieścić dwie osoby, stojące w rogu pokoju... Gdzie on do cholery jasnej był? Jeżeli tak wyglądało życie po śmierci - w jego przypadku Piekło - to musiał przyznać, że dupy nie urywało. Spodziewał się jakiegoś Szatana z widłami w łapie, kotłów ze smołą, czy chociażby wszechobecnych lamentów męczenników. Huh, czyli jednak miał racje, religijne Piekło nie istnieje. Szach - mat, chrześcijanie. Zauważył stojącą obok łóżka szafkę nocną, a na niej szklankę z wodą. Gdy jego ból głowy powoli przemijał, sięgnął w stronę naczynia, biorące je w dłonie. Zbliżył szklankę do ust i upił trochę wody; dopóki tego nie zrobił nie zdawał sobie sprawy z tego, jak spragniony był. Poprawił spadające mu z nosa okulary i usiadł wygodniej na łóżku. W czasie, w którym brunet zastanawiał się, o co w tym wszystkich chodzi i co zrobić w tej sytuacji, przez jedyne drzwi w pokoju wszedł ktoś. Dark od razu skierował na tą osobę wzrok i rozpoznając ją, otworzył oczy szerzej, dziwiąc się niemiłosiernie. Druga osoba, która wkroczyła do pokoju, uśmiechnęła się szeroko i, co najważniejsze, szczerze do chłopaka.
- O, w końcu się obudziłeś - powiedział tak dobrze znany brunetowi blondyn. Dark obserwował uważnie każdy ruch Elevena, a kiedy ten usiadł na brzegu łóżka, białooki odsunął się trochę niczym spłoszone zwierzę, by później - gdy zobaczył pytające spojrzenie niebieskookiego - wrócić na wcześniejsze miejsce.
- Eleven? - spytał niepewnie. Przyjrzał się szczegółowo chłopakowi siedzącemu nieopodal niego. Wszystko było takie same jak tego feralnego dnia, kiedy po raz ostatni mieli szansę się spotkać. Czy w takim razie...? Dark złapał chłopaka za ramię - Ty też zginąłeś? Jak? - zapytał zaskoczony.
- Co? - Eleven posłał mu zdziwione spojrzenie i przez dłuższy czas patrzył na niego z typowym "Co do kurwy" wymalowanym na twarzy, gdy w końcu przypomniał sobie ze smutkiem, w jakich okolicznościach ostatnim razem się widzieli. Potrząsnął szybko głową na znak "Nie". - Nie, nie jestem martwy, zresztą ty też nie - zakończył z uśmiechem. Chłopak w okularach z kwadratowymi oprawkami patrzył zszokowany na niebieskookiego, niedowierzając jego słowom. Powoli próbował ułożyć sobie wszystko w głowie, ale w jego umyśle panował teraz taki rozpierdol, że nie dał rady.
- A - ale jak? W jaki sposób? - zadał pytanie puszczając ramię blondyna i gestykulując żywo rękoma. Chłopak w potterówkach zaśmiał się cicho, pod nosem na widok miny Darka i tego, jak mało rozumiał z tego, co się dzieje.
- To długa historia, długo by gadać. Najważniejsze jest to, że z powrotem witamy wśród żywych - rzekł Eleven, uśmiechając się promiennie do bruneta. Od dłuższego czasu nie czuł się tak szczęśliwy. Tymczasem Dark powoli przyswajał wszystkie informacje, próbując uporządkować mętlik w jego głowie.
- A Kroniki, Liga Herosów? - dopytywał. Blond włosy chłopak jedynie wskazał głową w stronę komputera, a gdy i wzrok bruneta powędrował w tamtą stronę, jego powieki powędrowały jeszcze wyżej.
- Czyli że my jesteśmy-
- Yup. W wymiarze z którego oryginalnie jestem - przerwał mu i jednocześnie dokończył Eleven. Dark patrzył na niego głęboko zszokowany, nie dowierzając słowom chłopaka w potterówkach i własnemu szczęściu. Właśnie otrzymał drugą szansę od losu, być może na normalne życie i funkcjonowanie jak normalny człowiek - w takiej sytuacji każdemu zabrakłoby słów. Na dłuższy czas zapadła cisza, podczas której Dark próbował zebrać myśli do kupy.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć... - powiedział poruszony
- To nie mów nic - powiedział prosto blondyn, wzruszając ramionami i śmiejąc się cicho. Wszystko to wydawało się Darkowi tak nierealistyczne, jak jakiś sen, z którego miałby się zaraz wybudzić. Niespodziewanie zarzucił ręce na długą szyję Elevena i przyciągnął go do siebie, zamykając go w mocnym uścisku.

- Dziękuję ci, bardzo ci dziękuję, za wszystko - powiedział tak szybko, że niebieskooki chłopak ledwo zrozumiał i wychwycił wszystkie słowa. Po chwili chłopak w kwadratowych okularach poczuł, jak całe ciało blondyna zadrżało pod wpływem śmiechu, a ręce Elevena oplotły jego talię, przytulając bruneta.
- Hej, stary, spokojnie, nie rozczulaj mi się tu - powiedział rozbawionym tonem chłopak w potterówkach, a po krótkim namyśle dodał ze śmiechem: - Boże, jakie to gejowskie... - mówiąc to uderzył się otwartą dłonią w czoło na znak przysłowiowego "facepalma". W tej chwili Dark także się śmiał. Bo dlaczego nie miałby? Żył; był przepełniony szczęściem, którego nigdy nie spodziewał się zaznać; miał kogoś, komu na nim zależało i vice versa. Uśmiechał się szczerze i szeroko, i nawet jeżeli nadal nie do końca mógł uwierzyć w to, co się stało, nie przeszkadzało mu to odczuwaniu szczęścia i przyjemności z tych wydarzeń. Wypuścił Elevena z uścisku i zanim dłonie blondyna całkowicie zniknęły z bioder bruneta, Dark wziął twarz niebieskookiego w swoje dłonie i niespodziewanie złączył ich usta w nagłym, nie za długim, aczkolwiek słodkim i satysfakcjonującym pocałunku. Policzki Elevena natychmiast zmieniły barwę na intensywnie czerwoną, a brunet sam też czuł, jak skóra w okolicy kości policzkowych zaczyna go delikatnie piec, co w rezultacie dało ciemniejszy odcień koloru jego skóry pokrywający policzki. Kiedy Dark odsunął się od chłopaka w potterówkach, ten patrzył na niego zdziwionym i cholernie zaskoczonym wzrokiem, z lekko otwartymi ustami.
- N - no tego to się nie spodziewałem - powiedział, poprawiając okulary. Białooki zaśmiał się krótko, widząc, jak słodko wyglądał zaskoczony i zarumieniony Eleven. Dark patrzył na niego, a w jego oczach można było zobaczyć pewien zadziorny błysk; uśmiechał się zadowolony z siebie. Po chwili na ustach blondyna także pojawił się delikatny, nieśmiały uśmiech.
- Cholera, nie wiedziałem, że tak dobrze całuję - rzucił krótko niebieskooki, na co oboje zareagowali śmiechem. Tak, to zdecydowanie początek przepięknej, chociaż dziwnej i nietypowej, relacji...

Autor: EvilAngel
Share:

Undertale: AU - Understuck

Nazwa: Unserstuck
Autor: Toreodere


Charakterystyka AU
Jest to połączenie Undertale i Homestuck. Gdzie postacie z Homestuck przechodzą Undertale, czasami mieszając się z postaciami jakie są z oryginalnej gry jak Flowey.
Protagonistą nie jest Frisk, ale młody troll bez imienia, nazywany jednak w toku komiksu Ripoff. Toriel nie jest sama w Ruinach, pomaga jej troll imieniem Kanaya, która pełni jej rolę jak Ripoff pojawia się w Podziemiu. Ruiny zostały zastąpione pomieszczeniem zwanym Jaskinia Wody i Światła, lecz nie wiadomo zbyt wiele o tym miejscu. 




Share:

Undertale: AU - Under-Upper

Nazwa: Under-Upper
Autor: michpajamaartist


Charakterystyka AU:
Historia zaczyna się pięć lat po prawdziwym pacyfiście. Potwory żyją na powierzchni. Alphy i Undyne się zeszły i Undyne chce się oświadczyć. Mettaton jest z Papyrusem oraz coś połączyło Grillbiego i Muffet. Ergo - wszyscy mają kogoś, z wyjątkiem Sansa. 
W tym samym czasie Frisk wraca do potworów po swoich studiach. Do tej pory Temm jest ambasadorem i tak średnio jej to wychodzi, Frisk czas poświęciła na naukę, jak godnie reprezentować potwory. Czy to nie idealna okazja, aby zrobić to o czym wszyscy marzą? Sprawić, aby Sans nie był samotny i połączył się z Frisk (która tu jest dziewczynką)? No cóż, jak zawsze, nie wszystko idzie po myśli bohaterów. 
Komiks jest bardzo wolno rysowany. To jeden z pierwszych na które trafiłam po wpadnięciu do fandomu Undertale. 



Share:

EddsWorld: Nie wiedziałem, że byłeś dziewczyną. (TomTord Lemon)

Dwudziesta trzecia czterdzieści dwa, a Tom nadal nie spał. Kręcił się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Nie chodziło tu o to, że coś mu nie pozwalało, poza kilkoma stłumionymi dźwiękami dochodzącymi z pokoju Torda. Po prostu nie mógł zmusić się do snu, co było dla niego dość nietypowe, bo uwielbiał sen. Przekręcając się twarzą do ściany po raz setny, westchnął głęboko. Otworzył oczy całkowicie i usiadł na łóżku. Wstał, narzucił na siebie spodnie i bluzę, bo nie wiedział, ile może mu zająć próba pójścia spać. Wyszedł z pokoju i za cel obrał kuchnię, no bo hej, może będzie tam butelka Smirnoffa, która pomogłaby mu szybciej zapaść w sen. Przechodząc obok pokoju komunisty, widział, że jego drzwi są delikatnie uchylone i wydobywają się z niego różne nietypowe dźwięki. Pokusa sprawdzenia, co robi Tord, była duża, ale po namyśle stwierdził, że nie ma zamiaru borykać się z szarookim na trzeźwo, więc kiedy wróci z kuchni, to ewentualnie wtedy sprawdzi co wyprawia chłopak. Minął sypialnię rogacza, kierując się do kuchni. Znajdując się w pomieszczeniu natychmiast podszedł do lodówki, otwierając ją. Po krótkim przestudiowaniu jej zawartości zobaczył, że niestety, osoba, która ostatnio robiła zakupy, zapomniała o jego alkoholu. Sapnął zirytowany i szybkim, energicznym ruchem zamknął lodówkę. Stał tak przez kilka minut, rozmyślając co jeszcze mógłby zrobić, żeby zasnąć. Wyjście na dwór nie wchodziło w grę, o tej godzinie jest to skrajnie niebezpieczne. Granie na Susan też trochę odpadało, bo nie miał zbytnio ochoty na to, a jak włączy telewizor w salonie, to bardzo możliwe, że wszystkich pobudzi. Westchnął głęboko i zaczął się wracać do pokoju, oczywiście po drodze mijając pokój Torda, tym razem zatrzymał się, słysząc coś interesującego.
- Tom… - czarnooki usłyszał swoje imię, cicho wypowiedziane przez Norwega. Natychmiast zatrzymał się wpół kroku i spojrzał na drzwi od pokoju szarookiego, zdziwiony. Nie brzmiało to raczej jakby Tord go wołał, bardziej jakby… Wyjęczał jego imię tym swoim słodkim głosem? Policzki Brytyjczyka zaszły delikatnym rumieńcem. Cofnął się krok do tyłu i zauważył, że drzwi nadal były uchylone. Wiedział, że prędzej czy później tego pożałuje, jednak przytknął oko do szpary między drzwiami i zajrzał do środka pomieszczenia. Jedna, mała lampka stojąca na biurku, włączona, była jedynym źródłem światła w pomieszczeniu. Tord, siedzący na swoim łóżku i opierający się o ścianę, jego bluza była delikatnie podniesiona, odsłaniając płaski brzuch, a spodnie chłopaka spoczywały na podłodze… Czekaj, co? Tom chciał natychmiast wrócić do swojego pokoju i po prostu o tym zapomnieć, jednak coś go zatrzymało. Najprawdopodobniej ciekawość bo… No cóż, nie przebierajmy w słowach, Tord nie robił tego jak każdy, normalny facet. Nie, robił to jak kobieta, ale to dlatego, że w tamtych rejonach był kobietą. Podczas gdy Norweg bezkarnie sobie dogadzał i robił sobie dobrze, pojękując od czasu do czasu, Tom walczył sam ze sobą, co teraz ma zrobić. Właśnie się dowiedział, że jego wróg jest transseksualny i to dla niego był wielki szok. Patrzył na słodką twarzyczkę Torda, zmieniającą swój wyraz za sprawą każdego, choćby drobnego dotyku, równy rządek białych jak śnieg zębów przygryzających delikatnie wargę, aby powstrzymać się od wydawania jakiś dźwięków, delikatnie zaróżowione policzki, dodające jego twarzy zdrowego koloru. Wszystko to jakoś dziwnie powodowało, że czarnooki nie mógł powstrzymać się od patrzenia. Dla wygody oparł się ręką o bok drzwi, niechcący otwierając je szerzej i tu właśnie doszło do niego, jak bardzo złym pomysłem to było. Drzwi poleciały jeszcze bardziej do tyłu, tym samym powodujący wpadnięcie Toma do pokoju Torda z niezbyt głośno rzuconą bluzgą. Norweg natychmiast podskoczył ze strachu na łóżku, zabrał dłonie z dala od swoich prywatnych części ciała i spłonął rumieńcem, próbując zasłonić jak najwięcej części swojego ciała jedną, nieszczęsna, czerwoną bluzą. Brytyjczyk tymczasem podniósł się powoli do góry i rozcierał bolące miejsca, kierując wzrok na zażenowanego szarookiego. Tom także zrobił się czerwony jak burak i wbił wzrok w podłogę, od czasu do czasu tylko przelotnie patrząc na Torda.
- Jakim prawem tu jesteś? – spytał Norweg, a w jego głosie można było usłyszeć rozgoryczenie i złość, maskowane jednak pod dużą warstwą wstydu. Dłońmi próbował naciągnąć bluzę na każde odkryte miejsce na swojej skórze, co jednak nie do końca mu wychodziło. Czarnooki odważył się spojrzeć na zawstydzonego chłopaka.
- Tord, ja tylko – zaczął mówić, lecz szarooki szybko mu przerwał.
- Ty tylko co, Thomas? – spytał zirytowany, patrząc nienawistnie na czarnookiego. – Zawsze chciałeś mieć coś na mnie, prawda? – dodał, a Tom już otwierał usta żeby coś powiedzieć, jednak natychmiast je zamknął, widząc, że chłopak miał zamiar kontynuować. – Proszę, idź jutro do Edda i Matta i wygadaj im to od razu. Tego tak zawsze pragnąłeś, prawda? – chciał powoli zwlec się z łóżka i sięgnąć po swoje spodnie, jednak Tom pierwszy chwycił za ubranie, więc Tord się cofnął, wzdychając głęboko i zachowując się jak obrażona na cały świat nastolatka (chociaż wcale mu się nie dziwił, w takiej sytuacji sam by się tak zachowywał, zapewne). Po chwili obok niego usiadł Brytyjczyk, wręczając mu fragment jego odzienia. Chłopak rzucił okiem na niego podejrzliwie, po czym wziął ubranie i narzucił szybko spodnie na nogi, żeby nie świecić swoimi prywatnymi częściami ciała przed czarnookim.
- Tord, to że się nie zbyt lubimy, nie oznacza wcale, że będę chujem i powiem o tym Mattowi i Eddowi – powiedział, patrząc na Norwega. Szarooki także spojrzał na niego ze zdziwieniem. – Bez twojej zgody, oczywiście.
    Siedzieli w ciszy przez kilka dobrych minut. Nie zamienili ze sobą ani słowa, czekając, aż rumieńce zejdą z ich policzków, a ich serca unormują rytm bicia – jednym słowem próbowali się uspokoić, bo oboje wiedzieli, że to jeszcze nie koniec atrakcji dzisiejszej nocy. Pierwszy krok postanowił zrobić Tom, biorąc głęboki oddech, powoli wypuszczając powietrze i patrząc na Torda kątem oka.
- Więc... opowiesz mi, jak to z tobą było? – spytał Tom, przerywając tą głuchą ciszę. Tord zerknął na niego, po czym westchnął głęboko, siadając wygodniej. Widząc to, Brytyjczyk także usiadł tak, by było mu wygodnie, bo coś czuł, że to będzie długa historia.
- Wszystko tak w sumie zaczęło się gdzieś w wieku szkolnym – zaczął mówić chłopak. – Jako dziewczyna nigdy nie lubiłem zakładać sukienek, albo spódnic. Podczas gdy pozostałe dziewczyny ubierały się w różowe sukienki, czy czarne spódnice, ja po prostu nosiłem spodnie i koszulki, ewentualnie do zestawu dochodziła bluza. Kiedy byłem jeszcze młodszy, nie interesowała mnie zabawa dziewczęcymi zabawkami, wolałem samochodziki i inne takie rzeczy. Zamiast rozmawiać z dziewczynami i z nimi się trzymać, wolałem towarzystwo chłopaków i dopiero tam czułem się dobrze. Czułem się jak jeden z nich. I wtedy doszło do mnie, że nie czuje się dobrze jako dziewczyna, i że lepiej bym się czuł jako chłopak.
    Tom uważnie słuchał chłopaka. Po zmianie wyrazu jego twarzy widział, ile dla Torda znaczyło wygadanie się przed kimś i jak ciężki było mu mówienie o tej sytuacji swojemu teoretycznemu wrogowi. Cholera, Tom zawsze dokuczał Tordowi i na odwrót, a to czarnooki okazał się osobą, która pierwsza z jego przyjaciół dowiedziała się o jego sekrecie.
- Postanowiłem powiedzieć prawdę rodzicom, chociaż cholernie bałem się ich reakcji. Porozmawiałem z nimi szczerze i wyznałem, że w przyszłości chciałbym zmienić płeć. Na początku byli zszokowani i nie chcieli przyjąć do siebie tego, że ich kochana córeczka czuje się chłopakiem i chce zostać jednym z nich. Jednak po jakimś czasie moja matka to zaakceptowała i powiedziała, że będzie mnie wspierać całą sobą. Ojcu za to ciężej było to zrozumieć, jednak i tak koniec końców zaakceptował moją odmienność i pomagał mi razem z mamą jak tylko mogli, żebym czuł się dobrze. Zapisali mnie do doktora, który przepisał mi hormony, rozmawiali ze mną na ten temat kiedy tylko tego potrzebowałem. Później, kiedy byłem już na to gotowy, poszedłem na pierwszą operację zmiany płci, która na szczęście zakończyła się sukcesem – nim zaczął kontynuować, policzki Norwega zaszły delikatnym rumieńcem. - Narządy rozrodcze kobiece jednak zostawiłem, bo bałem się jakiś komplikacji pooperacyjnych. Krótko po tym przeprowadziliśmy się do Anglii, do Bristolu, bo tata dostał tu pracę. Później poznałem Edda, Matta i ciebie i tym sposobem jestem tutaj – zakończył i odetchnął z ulgą, ciesząc się, że w końcu zrzucił ten ciężar ze swojej klatki piersiowej. Tom tymczasem przetwarzał każdą, chociażby najmniejszą informację, jaką dostał od Torda. Szczerze powiedziawszy, nie miał najmniejszego pojęcia o tej stronie przeszłości Norwega, do dzisiejszego dnia. Jedyne, co każdy z jego przyjaciół wiedział na temat szarookiego, to było to, że w pewnym momencie swojego życia przeprowadził się z rodzicami z Norwegii do Anglii, a dokładniejszych pytań na temat jego przeszłości unikał jak ognia. Co prawda różnił się trochę budową od chłopaków, nie miał aż tak szerokich ramion i miał bardzo kobiece krągłości w okolicy bioder, ale nigdy nie podejrzewali jaki był prawdziwy powód jego wyglądu, myśleli po prostu, że takim się urodził.  Teraz jednak, gdy znał już prawdę, kompletnie mu się nie dziwił – ani temu, czemu nigdy nie opowiadał o swojej przeszłości ani temu, jak wygląda. Delikatnie położył swoją dłoń na mniejszej dłoni Norwega w geście pocieszenia i dodania otuchy. Tord spojrzał na swoją dłoń, czując nagły przypływ ciepła, a później skierował zaskoczony wzrok na Brytyjczyka. Tom jedynie uśmiechnął się ciepło, a szarooki odwzajemnił uśmiech.
- Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło, że komuś w końcu o tym opowiedziałem – powiedział rogacz, opierając się wygodnie o ścianę. Tord nawet nie musiał tego mówić, bo Tom od razu widział rozluźnienie w zachowaniu chłopaka. Kiedy już cała tajemnica została rozwiązana, postanowił zapytać o to, co go intrygowało na początku jego przygody ze szpiegowaniem Norwega i w końcu zadać pytanie, które chodziło mu po głowie.
- Okay, rozumiem wszystko, ale jeżeli nie czułeś się dobrze w damskim ciele i raczej się nim brzydziłeś, to czemu sobie tak bezkarnie dogadzałeś? I czemu słyszałem swoje imię wyjęczane prze ciebie? – spytał i zauważył natychmiastową reakcję Torda. Cała twarz chłopaka, aż po szyję, momentalnie spłonęła rumieńcem, a jego barwa była tak intensywna, że mógłby zawstydzić nią nie jedna czerwoną różę. Na głowę narzucił kaptur i naciągnął sznurki tak, że nie było widać jego twarzy. Tom zaśmiał się pod nosem.
- No dajesz, komunisto, jakoś przeżyję z tą wiedzą – powiedział delikatnie drwiąc. Tord tylko wymamrotał coś w odpowiedzi. Zważywszy na to, jak zakrył swoją twarz, czarnooki nic nie zrozumiał. – Mógłbyś powtórzyć? Nie usłyszałem nic – dodał, zdejmując kaptur niezadowolonemu Norwegowi i ukazując jego niezadowoloną minę.
- Bo miałem chcicę, okey?! – praktycznie wykrzyczał w stronę czarnookiego i natychmiast zakrył usta dłonią, uświadamiając sobie, co właśnie powiedział i to, że przez to mógł pobudzić innych domowników. Spojrzał na Toma, czekając na jego reakcję. Ten jedynie uśmiechnął się drwiąco i parsknął krótkim śmiechem.
- Może jeszcze powiesz, że miałeś chcicę akurat na mnie, co? – spytał rozbawionym tonem, ale widząc zawstydzone, pełne zażenowania i wymowne spojrzenie Torda, ukrócił żarty i spojrzał na Norwega ze zrozumieniem i wstydem. – Oh…
    Zapadła niezręczna cisza, podczas której Tom zastanawiał się co zrobić. Była to dla niego nowa, dziwna sytuacja. Niecodziennie słyszy się od swojego wrogo – przyjaciela, że chciałby się z tobą pieprzyć i na dodatek dowiadujesz się o jego przeszłości, której nie znał nikt prócz jego rodziny. Opcje były dwie: po prostu wyjść, wrócić do swojego pokoju, rzucić się na łóżko i wtulić zarumienioną twarz w poduszkę, co pewnie spowodowałoby późniejszą serię niezręcznych zachowań, lub, trochę bardziej sensowne i lepsze według czarnookiego zachowanie, zrobić pierwszy krok w stronę Torda i zobaczyć, jak dalej się to rozwinie. Spojrzał na zarumienionego i zawstydzonego chłopaka tylko po to, żeby spostrzec jak piękny był. Pukle włosów w kolorze toffi okalające twarz o ładnym, zaokrąglonym kształcie i łaskoczące policzki pokryte różem, pełne, słodkie usta w kolorze malin, duże oczy koloru srebra, rzęsy rzucające długie cienie. Był po prostu… Idealny. Dziwne, że musiało się stać to, co się dziś stało, żeby Tom w końcu zauważył to, co tak często mu umykało. Na jego usta wpełzł drobny uśmiech.
- Cóż… Może, w takim razie, pomogę ci z twoim małym problemem? – powiedział, przerywając ciszę. Ich spojrzenia spotkały się, kiedy Tord podniósł zaskoczony wzrok na Brytyjczyka. Dopiero po chwili doszedł do niego sens słów chłopaka, a wtedy jego policzki zaróżowiły się jeszcze bardziej.
- Cz – czekaj, co –nie dane mu było dokończyć przez usta Tom, napierające na jego wargi. Pocałunek był kompletnym (miłym) zaskoczeniem dla Torda, jednak niedużo zajęło mu wczucie się w sytuację i czerpanie przyjemności z tej drobnej miłostki. Nie było to nagłe, brutalne, czy bardzo namiętne, jednak było słodką pieszczotą, której oboje potrzebowali, tylko o tym nie wiedzieli. Brytyjczyk wziął w dłonie twarz Norwega i kciukiem delikatnie wykonywał uspokajające ruchy na policzku. Szli drobnymi kroczkami, jednakże zaczęli oddawać pocałunki z większą żarliwością, niemą prośbą o więcej. Żeby było im wygodniej, Tord położył się na łóżku, podczas gdy Tom praktycznie natychmiastowo znalazł się nad nim, by kontynuować to, co zaczęli. Dłonie Norwega zawędrowały pod bluzę Brytyjczyka, by kilka sekund później wyżej wymieniony fragment odzieży leżał na podłodze, zaraz obok łóżka. Tom także sprawnie poradził sobie bluzą Torda i t – shirtem pod nią, kiedy w tym samym czasie szarooki zaczął majstrować przy zamku od spodni czarnookiego. Kilkoma sprawnymi ruchami zdjął je z nóg chłopaka, podczas gdy czarnooki dotrzymywał mu kroku, kładąc dłonie na biodrach Norwega, łapiąc za materiał jego spodni i powoli opuszczając je. Tym sposobem Tord był takim, jakim go matka natura stworzyła, a jedynymi rzeczami, które miał na sobie Tom, to podkoszulek i bokserki (które i tak po chwili leżały na podłodze, więc zapomnijmy o tym).   Brytyjczyk pozwolił sobie na chwilę przerwy od czegokolwiek, po prostu chciał się przyjrzeć Norwegowi i popodziwiać jego piękno. Delikatny uśmiech na twarzy, powodujący, że rytm bicia serca Toma przyśpieszał, idealne, chociaż damskie kształty, przyśpieszony oddech, to wszystko dodawało niesamowitego uroku chłopakowi i powodowało, że czarnooki zastanawiał się, czy to nie sen.
- Wyglądasz tak pięknie – powiedział onieśmielony. Patrzył na rogacza z zadumą, podczas gdy Tord jedynie zaśmiał się pod nosem z komplementu, przywołując na twarz trochę większy uśmiech. Tom odwzajemnił go i powoli, uważając by nie spłoszyć chłopaka, dotknął dłonią jego kobiecości. Słyszał szybko zasysane z zaskoczenia powietrze i już chciał wycofać rękę, jednak nie zrobił tego, słysząc jak Tord powoli się rozluźnia.
- Spokojnie, kontynuuj. Ja po prostu… Nigdy tego z nikim nie robiłem i nadal jestem dziewicą – powiedział speszony Norweg. Brytyjczyk nie był zaskoczony tym, w jakiś sposób zakłopotanie chłopaka wydawało mu się bardzo słodkie.
- Dobrze. Obiecuję, że będę delikatny. Jeżeli będzie coś nie tak, po prostu to powiedz, a ja przestanę – odrzekł czarnooki, leniwie poruszając palcami po łonie chłopaka, stosując delikatne ruchy. Tord powoli wypuścił powietrze zebrane w jego płucach i przygryzł dolną wargę, by powstrzymać się od wydawania dźwięków i nie pokazywać, że takie drobne ruchy są wystarczające, żeby zaczął jęczeć. Tom tymczasem wykonywał własną robotę, pieszcząc delikatnie  płatki „kwiatu” i bawiąc się guziczkiem przyjemności, powodując pojawienie się wilgoci między nogami rogacza. Powoli wsunął jeden z palców w środek rozgrzanej płci Norwega, który – zaskoczony nowym zjawiskiem – pisnął cicho powodując, że Brytyjczyk zatrzymał się i spojrzał zatroskany na chłopka po nim. Ten jedynie pokiwał energicznie głową na znak pozwolenia, by czarnooki kontynuował. Nie trzeba mu było powtarzać dwa razy, od razu po dostaniu zgody od Torda, począł ruszać dłonią w dół i w górę, by po chwili dołączył także drugi palec. Usłyszał cichy syk zasysanego powietrza i już chciał po raz kolejny przerwać, jednak widząc uśmiech na twarzy szarookiego, nie przestał, przyzwyczajając chłopaka do ruchu. Krótko po tym usłyszał cichy jęk, po którym nastąpiło kilka następnych, jakby powstrzymywanych. Brytyjczyk spojrzał na twarz Norwega, widząc jak ten zasłania usta dłonią. Wargi Toma ułożyły się w półuśmiech.
- Tordsie, czemu się powstrzymujesz? No dajesz, chcę usłyszeć trochę tych twoich słodkich dźwięków – powiedział Tom, przyśpieszając ruchy.
- Jes – steś – krótki jęk. – Kutasem, w – wiesz? – spytał Tord, próbując dogryźć czarnookiemu, co jednak było trudne w sytuacji, kiedy robił mu tak dobrze, że chłopak miał ochotę jęczeć najgłośniej, jak potrafił.
- Oczywiście, że wiem – odpowiedział Tom, a jego uśmiech się powiększył. Złapał niesforny kosmyk włosów Torda, latający w każdą stronę obok jego policzka i założył go za ucho chłopaka. Wyjął palce z kobiecości i wziął w dłoń swojego członka, nakierowując go na muszelkę chłopaka. Skierował pytający wzrok na Norwega , który tylko spojrzał na niego w odpowiedzi.
- Jesteś pewien, że tego chcesz? Możemy przestać w każdej chwili, jeżeli nie czujesz się komfortowo – rzekł Tom, na co szarooki tylko uśmiechnął się i poruszył głową w geście potwierdzenia. Zarzucił ręce na szyję czarnookiego, pocałował go krótko i wtulił się czarnookiego.
- No dobrze, skoro tego chcesz – powiedział Tom, powoli wchodząc w chłopaka. Brytyjczyk czuł jak Tord mocniej chwyta za materiał jego koszulki i przytula się do niego jeszcze bardziej. W kącikach oczu szarookiego pojawiły się drobne łzy, które jednak zniknęły praktycznie tak szybko jak się pojawiły. Ruchy Toma były powolne, chciał wpierw przyzwyczaić do ruchu Norwega – w końcu to jego pierwszy raz, nie chciał zrazić chłopaka, więc robił to najdelikatniej jak tylko potrafił. Kiedy wyczuł równy, nie za szybki rytm ruchów, przyjemność zastąpiła wcześniejszy ból i kilka delikatnych, cichych jęków wydostało się z gardła Torda, który wyglądał na wprost wniebowziętego czynami czarnookiego. Brytyjczyk wtulił twarz w zagłębienie między szyją a obojczykiem Norwega i zaczął obdarowywać każdy centymetr delikatnej, bladej skóry drobnymi pocałunkami. W tym samym czasie postanowił stopniowo przyśpieszać ruch biodrami, dzięki czemu został nagrodzony głośniejszymi i częściej powtarzającymi się jękami od strony Torda, podczas gdy usta czarnookiego powędrowały trochę wyżej, zostawiając kilka słodkich pocałunków na jego szyi. Z każdą minutą Norweg czuł coraz więcej przyjemności, rozchodzącej się po jego ciele, niczym tysiąc drobnych fajerwerków rozkoszy. Wydał z siebie delikatny jęk, wprost do ucha Toma, a ten jedynie zareagował szelmowskim uśmieszkiem, słysząc nie zbyt głośne dyszenie, co mogło być oznaką nadchodzącego orgazmu rogacza.
- T – tom, czy mógł - byś trochę prz – rzyśpieszyć? – spytał urywanie, między dźwiękami rozkoszy, Tord. Czuł, że lada chwila, a osiągnie okres spełnienia seksualnego, więc nie chciał niepotrzebnie czekać dłużej.
- Jak sobie życzysz, kochanie – odpowiedział, kładąc nacisk, na ostatnie słowo. Tom usłuchał prośby i natychmiast przyśpieszył, co w rezultacie dało bardzo dobre efekty wnioskując po dźwiękach wydobywających się z ust Norwega. Nie trzeba było czekać długo, kilka szybszych pchnięć biodrami Toma, a Tord doszedł, wydając z siebie jedne długi i głośny jęk rozkoszy, czując, jak niesamowite uczucie przyjemności rozchodzi się po całym jego ciele.
- Cholera, jaki ty jesteś głośny – powiedział czarnooki, śmiejąc się pod nosem i patrząc na szarookiego chłopaka o zaróżowionych policzkach. Tord także zaśmiał się, próbując wyrównać oddech i szalenie bijące serce. Dyszał głęboko, jednak uśmiechał się. Czarnooki pocałował go, przy okazji siadając i usadzając Norwega na swoich kolanach, nadal z niego nie wychodząc. Zaplótł ręce za plecami szarookiego, tym samym przyciągając go jeszcze bliżej (co, na marginesie, były imponujące, patrząc na to, jak blisko byli już wcześniej). Rogacz, jakby czytając jego intencje, zaczął powoli poruszać biodrami w górę i w dół, powodując kilka przeciągłych jęków ze strony Toma. Tord, słysząc to, uśmiechnął się, zadowolony z siebie i minimalnie przyśpieszył, doprowadzając czarnookiego do szaleństwa. Dłonie Brytyjczyka powędrowały na udach Norwega, by następnie przenieść się na zgrabny, aczkolwiek nie należący do najmniejszych, tyłek szarookiego. Usta czarnookiego zostawiały drobne „miłosne” ślady na szyi oraz obojczyku Torda. Ciepło dwóch, trzymających się blisko siebie ciał i tym samym osób, każda, chociażby mała pieszczota, ruch jednej osoby wewnątrz drugiej, to wszystko powodowało, że odchodzili od zmysłów. Podczas gdy wcześniej powstrzymywali się od wydawania głośnych dźwięków, tak teraz coraz częściej niezbyt ciche jęki wydzierały się z ich gardeł. Jakby cały świat przestał dla nich istnieć i liczyłaby się tylko ich dwójka. Norweg czuł, że jego były -wróg – obecny – chyba - kochanek – i – chłopak jest już blisko orgazmu, więc postanowił przyśpieszyć jeszcze bardziej, doprowadzając Toma na skraj i powodując, że osiągnął szczyt. Czując wypełniające jego wnętrze ciepłe i przyjemne uczucie, Norweg zrobił jeszcze kilka szybkich ruchów, nim sam doszedł. Po tym wszystkim siedzieli – czarnooki na łóżku, a szarooki na jego kolanach – i patrzyli sobie głęboko w oczy dysząc , jednakże uśmiechając się szeroko. Ręce Tom były owinięte wokół bioder Torda, a te należące do Norwega były luźno zarzucone na barki Brytyjczyka, ich czoła stykające się ze sobą.
- I jak było? – spytał Tom, patrząc zadziornie na Torda i bawiąc się kosmykami włosów koloru toffi. Z punku widzenia Norwega brzmiało to jak pytanie retoryczne, no bo czy naprawdę on potrzebował odpowiedzi? Szarooki zaśmiał się delikatnie, co Brytyjczyk uznał za bardzo urocze.
- Świetnie… Nigdy się tak dobre nie czułem z tym, kim jestem – odpowiedział i poczuł dłoń Toma na swoim policzku. Wtulił w nią buzię i przymknął oczy z przyjemności.
- Czyli warto było? – Tord mógł usłyszeć w uśmiech głosie Toma. Otworzył oczy i na jego ustach także pojawił się uśmiech.
- Stanowczo – odpowiedział krótko, po czym wtulił się w czarnookiego. Brytyjczyk objął go mocno. Nastąpiła bardzo komfortowa chwila ciszy, w której ta dwójka dobrze się odnalazła i po prostu tak siedzieli, rozmyślając nad różnymi rzeczami. Po dłuższym czasie Tom postanowił przemówić.
- Pamiętaj, że dla nas jesteś ważny – zaczął, a szarooki już miał zapytać, o co mu chodzi, odsuwając się od czarnookiego trochę i patrząc na niego zdziwionym wzrokiem, jednak Tom kontynuował. – I nie obchodzi nas, kim się urodziłeś, tylko to, kim jesteś. Nigdy nie powinieneś czuć się źle przez to, kim jestem, bo masz wokół siebie ludzi, którzy cię kochają i za żadną cenę cię nie opuszczą. Kocham cię i będę cię kochać, bez względu na to, czy urodziłeś się dziewczyną, czy chłopakiem, bo teraz się to nie liczy. Liczy się to, jaką osobą jesteś w tej chwili. Złe wydarzenia z przeszłości nie powinny mieć na ciebie wpływu, bo jesteś cudowną osobą – zakończył. Tord nie miał pojęcia co powiedzieć. Tom uśmiechnął się ciepło w jego stronę, jednak szarooki nie mógł wykrztusić ani słowa, czuł coś w rodzaju guli w gardle, a w kącikach jego oczu pojawiły się drobne łzy. Niedługo później płynęły wolno po policzku Norwega, który pomimo tego miał szeroki uśmiech na twarzy. Tom starł kciukiem łzy chłopaka i wziął go w swoje objęcia. Kilka chwil później leżeli na łóżku Torda, pod cieplutką kołdrą, Brytyjczyk przytulał od tyłu szarookiego i w ten sposób, krótko po tym, zapadli w sen.
***
    Tom obudził się, czując, że obok niego nikogo nie ma, tylko pustka. Przetarł oczy, próbując rozbudzić się trochę bardziej. Po chwili usłyszał, jak ktoś krzątał się w kuchni – brzdęk patelni, dźwięk włączanego ekspresu do kawy i stuknięcia stawianych na blacie talerzy i kubków. Brytyjczyk usiadł na łóżku i rozejrzał się dookoła pokoju Torda. Szybko znalazł swoje bokserki i spodnie, które natychmiast założył, ale zauważył, że brakowało jego bluzy. Przeszukał pokój jeszcze dwa razy zanim odpuścił i wyszedł z pokoju, natychmiast kierując się do kuchni. Gdy tylko stanął w progu pomieszczenia, zobaczył stojącego tyłem do niego Torda: rozczochrane włosy, które nadal jednak były ułożone w parę charakterystycznych dla jego osoby rogów, szare bokserki z jakimś znaczkiem na lewym pośladku i do zestawu granatowa bluza Toma, zdecydowanie za duża na drobnej budowy chłopaka. Norweg najprawdopodobniej szykował śniadanie - coś z użyciem patelni – bo Brytyjczyk zauważył kubki z kawą stojące na blacie. Czarnooki na palcach zaszedł szarookiego od tyłu, oplótł biodra chłopaka swoimi rękoma, co zaskoczyło Torda, i oparł brodę na ramieniu rogacza, tym samym patrząc, co robi.
- Szykujesz jajecznicę na śniadanie? – spytał Tom. Tord skierował na niego wzroki, zaśmiał się cicho pod nosem i pocałował Brytyjczyka w policzek.
- Tak. I ciebie też miło widzieć, Tom – odpowiedział Tord, uśmiechając się i wracając do gotowania. Tom sapnął cicho, jednak także uśmiechnął się.
- Cześć słońce – powiedział, a Norweg spojrzał na niego kątem oka, po czym parsknął śmiechem. – Lepiej?
- Zdecydowanie – odrzekł szarooki. – Siadaj przy stole, zaraz śniadanie będzie gotowe – dodał. Tom wyswobodził go ze swojego uścisku, wziął kubek z kawą i siadł na krześle, przy drewnianym stole znajdującym się w kuchni. Upił trochę napoju, a kiedy postawił kubek, zauważył stojących w progu Edda i Matta, którzy najprawdopodobniej dopiero co się obudzili.
- Hej chłopaki – przywitał przyjaciół Tom. Matt machnął ręką w geście przywitania, a kąciki ust Edda powędrowały do góry.
- Cześć Tom, Tord – Edd spojrzał przelotnie na Torda i zauważając granatową bluzę na nim, zamierzał coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął usta. Norweg tymczasem odwrócił się do dwójki jego przyjaciół i przywitał ich ciepłym uśmiechem.
- Siadajcie do stołu, chłopaki, zaraz podam śniadanie – rzekł Norweg, wracając do gotowania. Matt i Edd bez zbędnego ociągania zajęli miejsca przy stole. Edd skierował wzrok na pijącego kawę Tom, a gdy czarnooki to zauważył, odłożył kubek i odwzajemnił spojrzenie, tyle że jego było bardziej zaciekawione.
- Wy też słyszeliście może jakieś dziwne dźwięki w nocy? – spytał Edd, podnosząc do góry brew jako oznakę pytania. Tord i Tom szybko wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- Nie, w ogóle – odpowiedzieli zgodnym chórem, zachowując się, jakby nic nie wiedzieli o czymś takim i co złego, to nie oni. Brązowooki powątpiewał w szczerość słów swoich przyjaciół, ale odpuścił sobie dalsze drążenie tematu.
- Czekaj Tord… Czemu masz na sobie bluzę Toma? – spytał Matt, dopiero teraz zauważając, że rogacz miał ją na sobie. Edd mentalnie trafił się otwartą dłonią w czoło. „Naprawdę Matt, dopiero teraz się zorientowałeś?”
- Bo tak – odrzekł krótko Tord, nawet nie odwracając się w stronę stołu i siedzących przy nim osób. Po tym zapadła dość niezręczna cisza, mącona jedynie dźwiękiem nakładania śniadania na talerze. Nie trzeba było długo czekać, a Norweg poustawiał talerze z jedzeniem i kubki w kawą przed swoimi przyjaciółmi i na jednym wolnym miejscu na stole, które, jak widać, postanowił zająć. Zanim jednak sam zasiadł do stołu, stanął za krzesłem Toma, opierając ręce na nim i po wzięciu głębokiego oddechu, powiedział:
- Chłopaki… Myślę że muszę wam coś powiedzieć – rzekł szarooki, przykuwając uwagę wszystkich. Czarnooki obrócił głowę, spoglądając na Torda stojącego za jego siedzeniem.
- „Muszę”? – spytał rozbawionym tonem, z podniesioną do góry brwią. Norweg zaśmiał się na słowa Toma.
- No dobra, MUSIMY – dodał, zarzucając ręce na barki Brytyjczyka, przytulając go i opierając brodę na jego głowie; oboje uśmiechali się. I tak oto tym wprawili Matta i Edda w stan najgłębszego szoku, jakiego człowiek mógł doznać.

Morał z tej bajki jest taki, że jeżeli nie możesz spać, to wylądujesz pieprząc się ze swoim transseksualnym wrogiem. Sorry not sorry. I regret nothing.

Autor: EvilAngel
Share:

15 marca 2018

Eddsworld: Szkoła przetrwania, czyli jedna kobieta w domu z 4 mężczyznami.- Wesołe miasteczko [opowiadanie by EvilAngel]

Notka od autora:Kilka miesięcy po wydarzeniach z „The End”. Odkąd wyjechałaś ze swoją rodziną do innego miasta, utraciłaś kontakt ze swoim starymi przyjaciółmi, jednak teraz, gdy byłaś już w pełni dorosła, postanowiłaś na odnowienie kontaktu. I tak o to wylądowałaś w takiej oto sytuacji: jedyna dziewczyna mieszkająca w domu z 4 mężczyznami, napięta atmosfera między dwójką z nich, studia i praca na pół etatu, a ty się zastanawiasz, czemu zachowujesz się jak ich matka albo, co najmniej, starsza siostra. I czasami masz tego po prostu dosyć.
Jeżeli spodziewałaś się opowiadania z rodzaju „Ty x Postać”, to się grubo przeliczyłaś. Muszę cię rozczarować, ale jedyne shipy, jakie będą tu występować, to te, które „Ty” lubisz i masz zamiar pomóc w ich realizacji (spodziewajcie się EddMatt i TomTord).
Autor: EvilAngel
Spis treści:
- ...i dlatego stwierdzam, że już nigdy nie wpuszczą cię na tą atrakcję. Za celnie strzelasz i przez ciebie zbankrutują - powiedziałaś, patrząc na Torda i urywając kawałek waty cukrowej, którą sobie kupiłaś. W wesołym miasteczku siedzieliście już od jakiś dwóch godzin i postanowiliście, że za niedługo będziecie się zbierać. Przed wyjściem chcieliście jednak jeszcze przejechać się diabelskim młynem.
- To nie moja wina. Taki już urok - odpowiedział chłopak, uśmiechając się nonszalancko. Gdyby nie to, że w czas go zatrzymali, to pewnie teraz byłby obładowany tysiącem nagród ze strzelnicy. Teraz jednak niósł pod pachą tylko jednego, dużego pluszowego psa. Kierowaliście się powolnym krokiem w kierunku największej atrakcji w wesołym miasteczku, każde z was miało coś w dłoni, co mogło jeść, lub pić. Ty niosłaś różową watę cukrową, Tord (oprócz tego wielgachnego psa) czereśniowy lizak, Edd puszkę coli, Tom lód na patyku o smaku borówek, a Matt precel i waniliowego milkshake'a. Patrząc na każdego z nich po kolei, wpadłaś na pewien niezbyt grzeczny i pochwalany pomysł. Zatrzymałaś swój wzrok na Tomie i uśmiechnęłaś się szeroko.
- Hej Tom - zaczepiłaś, przedłużając każdą literę w imieniu chłopaka. Rzucił ci znudzone spojrzenie i ugryzł mały kawałek swojego lodowego przysmaku. Edd patrzył na ciebie i Toma zaciekawiony, Matt zdawał się beztrosko nieświadomy niczego, będąc w swoim świecie, a Tord uważnie przyglądał się każdemu ruchowi Toma.
- Co chcesz? - spytał czarnooki.
- Co powiesz na mały, przyjacielski zakładzik? - uśmiechnęłaś się, próbując wyglądać przyjaźnie i nie okazując tego, że masz zamiar wprowadzić w życie jakiś podły plan, który zrodził się w twojej pojebanej łepetynie.
- Czy wchodzi w to przebieranie się w jakieś upokarzające stroje jako kara? - spytał podejrzliwie.
- Nie - odpowiedziałaś krótko.
- Wchodzę w to. O co chodzi? - spytał natychmiast. Uśmiechnęłaś się jeszcze  szerzej i miałaś ochotę potrzeć jedną dłonią o drugą, niczym zły charakter z kreskówki dla dzieci.
- Założę się o Smirnoffa, że nie wsadzisz go całego do buzi - powiedziałaś, wskazując palcem na lód, który trzymał w dłoni. Edd zakrztusił się colą, a Tord posłał ci mordercze spojrzenie. Tom tylko spojrzał na ciebie i wyglądał, jakby poważnie się zastanawiał nad twoją propozycją.
- Dwie butelki - odpowiedział po chwili myślenia.
- Stoi - ucięłaś krótko i podaliście sobie ręce. Edd patrzył na waszą dwójkę z niedowierzaniem, Tord w tej chwili odwrócił wzrok w drugą stronę, mordując cię w myślach, bo wiedział po co to zrobiłaś. Ty jednak bardzo dumna z siebie nie przejmowałaś się niczym.
- To będzie łatwizna. Nie takie rzeczy się robiło - powiedział Tom. Gdy czarnooki przymierzał się do wygrania waszego zakładu, Tord odwrócił się w twoją stronę z nienawistnym spojrzeniem.
- Cholernie dojrzałe, wiesz? - szepnął do ciebie.
- Wiem. Ale cóż, taki urok - odszepnęłaś, naśladując jego głos i akcent na ostatnich słowach. Wymamrotał kilka przekleństw pod nosem i spojrzał na pozostałych, w tym czarnookiego Brytyjczyka. I tu zrobił błąd. Jego oczy zrobiły się wielkie jak denka od butelek i patrzył zszokowany na Toma. Też spojrzałaś w tamtą stronę i prawie roześmiałaś się ze szczęścia, że przegrałaś zakład. Tudzież zgodnie z twoimi oczekiwaniami cały lód zmieścił się ustach Toma. Wiedziałaś jak bardzo ten zakład i ta sytuacja była oznaką cholernej niedojrzałości, ale miałaś to gdzieś. Każda okazja do drażnienia Torda lub robienia sobie z niego drobnych żartów, była dobra. Norweg jak najszybciej potrafił odwrócił głowę z dala od tego widoku, a jego policzki zaszły delikatnym rumieńcem. Ty zaś miałaś ochotę wybuchnąć ze śmiechu na widok miny Torda, Edd patrzył na was, jakbyście byli jacyś niedorozwinięci umysłowo, a Matt nadal był cudownie nieświadomy sytuacji.
- Dobra, a teraz gdzie moja nagroda? – spytał Tom, wyjmując lód z ust i uśmiechając się z satysfakcją. Zaśmiałaś się pod nosem i spojrzałaś na chłopaka.
- Będziemy wracać, to zatrzymamy się przy jakimś sklepie i ci kupię te dwie butelki wódki – odpowiedziałaś, kierując wzrok przed siebie. - Na razie mamy do zaliczenia jeszcze jedną atrakcję tutaj – dodałaś, wskazując dyskretnie ręką na rozpoczynającą się przed wami kolejką do diabelskiego młyna. Nie spodziewaliście się, że będzie aż tak długa, więc wasz entuzjazm trochę przygasł, jednak nie mieliście zamiaru się poddać. Zdeterminowani, spędziliście jakąś dobrą godzinę w kolejce rozmawiając, przyglądając coś w telefonach, czy grając w "papier, kamień, nożyce", aż w końcu usłyszeliście upragnione słowa.
- Następni! – krzyk mężczyzny zajmującego się atrakcją poniósł się nad kolejką ludzi.
- No w końcu! – krzyknęłaś uradowana. Przeciągnęłaś się trochę, czując, jak coś ci strzyknęło w plecach. Powiedzmy, że wyglądałaś na trochę przestraszoną tym faktem.
- Nareszcie, już myślałem, że zapuścimy tu korzenie – powiedział Matt, niechcący zarzucając ramię na barki szatyna w zielonej bluzie i uśmiechając się szeroko. Edd odwzajemnił uśmiech, jednak był on mniejszy, wyrażał jego drobne zakłopotanie i podenerwowanie. Nie przedłużając jednak i nie denerwując pozostałych czekających w kolejce, pokornie weszliście do wagoników. Ponieważ były tylko dwuosobowe, wyszło na to, że Edd i Matt siedzieli razem w jednym, Tom i Tord byli zmuszeni do siedzenia w drugim, a ty wsiadłaś do wagonika z jakiś chłopakiem, na oko miał dwadzieścia parę lat. Włosy w kolorze orzechowo – miodowym, rozwiane we wszystkie strony; ciemne, brązowe, o intensywnej barwie oczy. Wyglądał na dość przystojnego, chociaż nie był zbytnio w twoim typie. Wsiadając do wagonika zobaczyłaś, że chłopak był średnio zainteresowany konwersacją z tobą i praktycznie nie odrywał wzroku od telefonu komórkowego. Odkąd diabelski młyn zaczął się kręcić, nawet na ciebie nie spojrzał. Westchnęłaś ciężko i oparłaś się o ściankę wagonika, obserwując widok z tej wysokości. Kiedy przyjrzałaś się dokładnie krajobrazowi malującemu się przed tobą, wypatrzyłaś wasz niezbyt duży, jednak mimo wszystko przytulny dom. Uśmiechnęłaś się delikatnie. Przypomniałaś sobie o tym, że po tej akcji z Tordem i robotem każdy z chłopaków mieszkał przez krótki czas samotnie. Edd wspominał ci o tym jako „najgorsze i najnudniejsze 5 miesięcy w całym jego życiu”. Później kupili dom, a niedługo po tym, pojawiłaś się ty. I wasza grupka znowu była cała w komplecie. Kierując wzrok na kieszeń swojej bluzy, wsunęłaś tam rękę, po chwili wyciągając swój telefon ze słuchawkami. Włączyłaś telefon, włożyłaś słuchawki do uszu i wybrałaś jedną z playlist. Telefon z powrotem schowałaś do kieszeni bluzy, a twój wzrok ponownie powędrował w stronę panoramy miasta. Bedford było malowniczym miastem, które zawsze kochałaś, nawet po przeprowadzce do innego miasta. Mimo, że nie było ono małe, nie było też za duże, co natomiast szło w parze z tym, że mogłaś doświadczyć tu spokoju. Plus – niedaleko księgarni znajduje się mały sklepik z polskimi wyrobami, do którego czasami zachodzisz, by przypomnieć sobie smaki dzieciństwa. Oczywiście musisz to chować u siebie w pokoju, bo kiedy raz zostawiłaś je w kuchni, rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Bez twojej wiedzy. Przysięgasz, że czasami są zwierzętami. Po jakiś kilku dwóch obrotach diabelskiego młyna, poczułaś, jak ten raptownie się zatrzymuje, trzęsąc delikatnie gwałtownie zatrzymanym „pojazdem”. Byłaś zdziwiona, w końcu wagonik w którym byłaś nie znajdował się nad ziemią, co byłoby oznaką zakończonej przejażdżki. Nie, ten wagonik był trzecim, najwyżej ustawionym w tym momencie, co momentalnie cię zaskoczyło i trochę wystraszyło. Wyjrzałaś zza krawędzi drzwi wagonika i ujrzałaś, że jesteście jakieś kilkanaście metrów nad ziemią, gdzie wile ludzi w wesołym miasteczku patrzyło na atrakcję, z której korzystałaś i na sama ciebie. Powoli usiadłaś z powrotem na miejscu, próbując nie spanikować. W końcu, to tylko drobny problem, który zaraz naprawią, prawda? Tak. Oczywiście. Wzięłaś kilka głębokich oddechów, co zaskakująco szybko uspokoiło cię. Spojrzałaś na chłopaka, który siedział naprzeciwko ciebie, nadal nie widząc świata poza komórką. Sapnęłaś zirytowana i pomimo niebezpieczeństwa postanowiłaś wyjrzeć zza wagonu, patrząc w górę i próbując odnaleźć wzrokiem swoich przyjaciół. Może nie widziałaś zbyt dużo, delikatnie kiwający się wagon, w którym był Tom i Tord, głośna dyskusja dochodząca z tamtego miejsca, Edd trzymający dłoń Matta opierającą się na ściance wagonika… Czekaj, co? Wyjrzałaś jeszcze dalej, trzymając się czegoś by nie wypaść i przyjrzałaś się dokładniej. Tak. To zdecydowanie to. Matt i Edd trzymający się za ręce. Przypomniałaś sobie o tych wszystkich filmach, gdzie dwie osoby schodziły się ze sobą właśnie w takiej samej sytuacji, tyle że wtedy przeważnie trwała noc, a później, jakimś magicznym trafem pojawiały się fajerwerki.
- Tak, mają swój romantyczny moment! – dopiero, kiedy te słowa wyszły z twoich ust, doszło do ciebie, że powiedziałaś je na głos.
- Kto taki? - usłyszałaś nieznajomy, męski głos. Odwróciłaś się i ujrzałaś, że chłopak na przeciwko którego siedziałaś przyglądał ci się z ciekawością. Na twoje policzki wpłynął delikatny rumieniec ukazujący drobne zażenowanie wypowiedzianymi na głos słowami.
- Oh, nikt specjalny... - machnęłaś dłonią lekceważąco, wracając na swoje miejsce. Chłopak jednak nie odpuszczał i brnął dalej.
- Oj, no powiedz, jestem teraz ciekawy - odpowiedział z zachęcającym uśmiechem. "Stary, nie drąż, na prawdę... Odpuść sobie..." pomyślałaś
- Tylko dwójka moich przyjaciół - odpowiedziałaś krótko, nie chcąc, by nieznajomy dalej szedł w zaparte.
- Tak? A jak mają na imię? - "Szkoda, że przez większość czasu nie byłeś taki rozmowny..." Westchnęłaś głęboko.
- Edd i Matt - odpowiedziałaś, a entuzjazm chłopaka zmalał.
- Oh - nie powiedział nic więcej, tylko się wzdrygnął, co zaniepokoiło cię, ale jednocześnie zaciekawiło.
- Um, coś nie tak? – spytałaś, podnosząc brew do góry. Obserwowałaś, jak z pogodnego i ciekawskiego wyrazu twarzy chłopaka, ten zmienia się w zdegustowany i nieprzyjemny.
- Tak, to, że to para pedałów – powiedział, a ty patrzyłaś na niego pustym wzrokiem. Nie dowierzałaś własnym uszom. Myślałaś, że się przesłyszałaś.
- Przepraszam, co? – powiedziałaś tępo. Patrzyłaś na niego zszokowana, podczas gdy on po prostu westchnął, głęboko zirytowany.
- To co dobrze słyszałaś. Tacy ludzie nie powinni istnieć… - odparł, po czym prychnął, jakby był wielce obrażony, odwracając wzrok w stronę krajobrazu miasta. Minęło kilka sekund za nim sens jego słów dotarł do ciebie. Kiedy jednak już się to stało, czułaś, jak coś w tobie zaczyna się gotować. Niczego tak bardzo nienawidziłaś jak homofobii. W szkole jeden twój przyjaciel był właśnie poniżany i wyśmiewany za jego orientację i chociaż nie raz zgłaszałaś to nauczycielom, na tych bandziorów nie działało nic. Raz postawiłaś się w jego obronie i wróciłaś do domu z kilkoma siniakami. Kiedy twoi rodzice je zobaczyli, twój ojciec jeszcze tego samego dnia „pogadał sobie z nimi”, a trzeba przyznać, że on się nigdy nie patyczkuje i do chuderlawych to raczej nie należy. Wtedy prześladowania się skończyły, jednak twój uraz do takich ludzi został i właśnie teraz się ujawnił najbardziej. Cenzuralnie mówiąc – byłaś bardzo oburzona i zdenerwowana. Niecenzuralnie – byłaś cholernie wkurwiona. Mając gdzieś, że wagonik nadal nie ruszył się z miejsca i chodzenie po nim w tym momencie byłoby nieodpowiednie i  niebezpieczne, ale teraz cię to nie obchodziła, byłaś zbytnio ogarnięta chęcią wygarnięcia temu deklowi, co o nim myślisz. Wstałaś, a chłopak tylko patrzył na ciebie niechętnie.
- Ludzie, którzy są skończonymi amebami umysłowymi, kretynami o ograniczonym światopoglądzie i cholernymi, niedorozwiniętymi dupkami – powiedziałaś praktycznie na jednym wydechu, celując palcem w klatkę piersiową chłopaka, podczas gdy ten odsunął się od ciebie, obserwując cię zszokowany. Ty nic z tego sobie nie miałaś i dalej ciągnęłaś - też nie mają najmniejszego prawa bytu, a ciebie jakoś tu widzę – zakończyłaś. Czułaś, jak piecze cię twarz, z pewnością była cała czerwona ze złości. Wzięłaś trzy głębokie oddechy zanim usiadłaś z powrotem na swoje miejsce. Chłopak nadal tylko patrzył na ciebie oniemiały, jakby zabrakło mu słów. Jednak po chwili otrząsnął się ze stanu głębokiego szoku, obal się rumieńcem i znowu wrócił do jakiś „ciekawych” zajęć na swoim telefonie. Prychnęłaś głośno, odwracając od niego wzrok i kierując go na panoramę i próbując ochłonąć. Nim się zorientowałaś, kolejka ponownie ruszyła, potrząsając delikatnie wagonem, w którym siedziałaś. Nagły ruch wagonika delikatnie wystraszył chłopaka siedzącego naprzeciwko, który minimalnie podskoczył na swoim siedzeniu. Parsknęłaś śmiechem pod nosem i, nadal jednakże zła, postanowiłaś napisać do Bethany, w celu podzielenia się w BARDZO cenzuralny i kulturalny sposób opinią o tej osobie, której przed chwilą wygarnęłaś to, co o niej myślisz. No i żeby dowiedzieć się co u niej, no bo przecież nie chcesz wyjść na osobę, która tylko chce się komuś wygadać i nie obchodzi ją życie innych. Bądź co bądź, przyjaciele byli dla ciebie najważniejsi. Kiedy pisałaś pierwszą wiadomość, kątem oka zauważyłaś, że blondyn przyglądał ci się uważnie, więc tylko cicho westchnęłaś i wysłałaś wiadomość. Po kilku sekundach dostałaś odpowiedź z pytaniem „Co się znowu stało?”, więc opisałaś całą sytuację w jednym SMSie i kliknęłaś znaczek wysłania. Tak od wiadomości do wiadomości doszło do tego, że już masz plany na później – Beth poprosiła cię o drobną pomoc z nową dostawą do księgarni, na co oczywiście przystałaś, nie zostawisz przecież przyjaciółki samej w potrzebie. Kilka okrążeń później znalazłaś się na ziemi, zdecydowanie spokojniejsza i wypatrująca w tłumie ludzi chłopaków. Po piątym razie rozglądania się dookoła zauważyłaś nadzwyczajnie wysokiego chłopaka w rudą czupryną i tylko fragment pary rogów ułożonych z włosów i wiedziałaś, że znalazłaś swoich. Przecisnęłaś się przez ludzi, słysząc narzekania niektórych ludzi na twoją osobę, kilka płaczących dzieci, bo rodzice nie kupili mu/jej drugiej waty cukrowej, albo nie pozwolili iść na jakąś kolejkę, bo są na to za młodzi i dotarłaś do swoich przyjaciół, niechcący wpadając na Torda, który niechcący wpadł na Toma. Może dzięki temu nie upadłaś na ziemię, ale gdy tylko stanęłaś o własnych siłach i spojrzałaś w stronę chłopaków, widziałaś, że Norweg praktycznie leżał na czarnookim, a jedyna rzecz, która oddzielała ich twarze, to ten gigantyczny pluszak, którego Tord wygrał na strzelnicy. Matt zagwizdał na ten widok, od strony Edda usłyszałaś „Gorzko!”, a ty sama próbowałaś powstrzymać głupi uśmiech samozadowolenia, widząc jak intensywnie czerwony rumieniec pojawił się na policzkach tamtej dwójki. Tom natychmiast odsunął od siebie szarookiego jak najdalej potrafił i sam otrzepał się delikatnie, idąc w stronę wyjścia z wesołego miasteczka.
- Może lepiej wracajmy już do domu – powiedział krótko czarnooki, wkładając ręce w kieszenie i kierując się powoli do wyjścia. Każdy z was po kolei dołączył do niego i przez całą drogę z wesołego miasteczka do auta, a później do domu, rozmawialiście na różne tematy i śmialiście się. Oczywiście Tom by ci nie wybaczył, gdyby nie dostał nagrody za zakład, więc po drodze zajechaliście do alkoholowego.
Share:

POPULARNE ILUZJE