Autor: Usterka
Spis treści:
Dzień 1: Duch- Nessa, Oczytana, Usterka, Madziaziel
Dzień 2: Głód- Nessa
Dzień 3: Modlitwa- Nessa
Dzień 5: Zainfekowany- Nessa
Dzień 6: Atak- Nessa
Dzień 7: Trucizna- Nessa
Dzień 8: Cukierki- Nessa
Dzień 9: Czaszka- Nessa
Dzień 16: Wyrocznia- Nessa
Dzień 18: Las- Nessa
Dzień 19: Cień- Nessa
Dzień 27: Sowa- Nessa
Dzień 28: Voodoo- Nessa
Dzień 29: Koszmar- Nessa
Dzień 30: Wycie- Nessa
Notka od autora: Na pomysł tego krótkiego opowiadania wpadłam jadąc pociągiem. Piękna zielona i ogromna polana i... jeden element dość dziwnie wkomponowany w przestrzeń. Muzyka w słuchawkach pomogła wyobraźni podsunąć odpowiednie obrazy, tak więc mogę zaprosić Was do czytania.
Smukła alabastrowa dłoń uniosła się, by następnie miękko i delikatnie, niczym piórko opaść na dół. Wewnętrzna część dotknęła wilgotnego mchu, oraz wiekowego starego kamienia. Kobieta o rudych włosach o odcieniu najdumniejszego i najżywszego ze wszystkich możliwych płomieni spoglądała w dal, chłonąc aurę otoczenia. Lato. Tak piękna pora roku, gdzie wszystko tętni życiem. Gdzie wszystko ma w sobie tyle barw, gdzie słońce wręcz oślepia swym blaskiem, gdzie... Jej rozmyślania przerwał cichy tętent. Oh, kolejny? Nawet nie zorientowała się, kiedy minął ten czas. Przesunęła dłonią po kamieniu, napawając się kamieniem nagrzanym od popołudniowego słońca, oraz drobinkami ziemi sunącymi pod jej palcami. Poprawiła swoją białą letnią sukienkę, a następnie spokojnym krokiem pozwoliła sobie obejść kamień. Trawa przyjemnie łaskotała jej nagie stopy przy każdym kroku. Jeden kroczek, drugi... pozwoliła sobie nawet na lekki skok. Ot tak, dla własnej chęci. Kąciki bladoróżowych ust uniosły się nieco wyżej. Zaczesała kosmyk płomiennych włosów za ucho, spoglądając na tory. Już niedługo nadjedzie kolejny pociąg. Była ciekawa jaki tym razem. Nowy? Stary? Może zaskoczą ją marką? Będzie bardzo hałasował i skrzypiał? A może będzie cichy i jedyne co usłyszy to tętent ciężaru przesuwającego się po szynach? Przeniosła spojrzenie na kamień. Wyglądał niczym dość niewielka wolno stojąca ścianka, z otworem u dołu. By przez niego przejść, trzeba było niemalże przejść na klęczki. Jednakże... kto by chciał przez to przechodzić? W końcu to tylko wolno stojący kawałek skały, po jakiejś zamierzchłej budowli. Nawet ktoś pokusił się by przejść tak wielką polanę tylko po to, by sprejem wymalować na nim swój podpis. Zupełnie jakby nagradzał się za przebytą drogę. Dziewczyna westchnęła cicho. Sama ścianka sięgała jej gdzieś tak do pępka. Ponownie pozwoliła sobie zerknąć na stronę skąd dobiegał odgłos pociągu, który skutecznie zagłuszał trele ptaków. Pozwoliła sobie na leniwy powrót do poprzedniego miejsca. Oparła się pośladkami o kamień, kładąc przy okazji na nim dłonie. Po chwili już wybiła się i wskoczyła z gracją na obiekt, siadając na nim. Zamachała lekko nogami, pochylając się nieco do przodu, zupełnie jakby ta pozycja miała jej pomóc zobaczyć szybciej pociąg. Nadjeżdżał! Doprawdy nie mogła pojąć jak ktoś mógł w takim miejscu wybudować tory. Pozostawiać taką samotną ściankę poniżej lekkiego wzniesienia torów. Taki samotny kamień stojący ledwie parę metrów od torowiska, gdzieś pośrodku olbrzymiej polany. Maszyna już przesuwała się w zawrotnym tempie przed jej oczami. Spoglądała w szyby. Przyglądała się ludziom. Jedli, pili, spali, słuchali muzyki, rozmawiali... wpatrywali się w okno. Takich szukała. Zawsze miała cichą nadzieję, że może akurat zwróci na siebie uwagę. I... mogłaby przysiąc. Choć może być to tylko jej urojenie. Lecz mogła przysiąc, że jedna dziewczyna z słuchawkami na uszach spojrzała w jej kierunku. Widziała jak brew unosiła się na widok tego samotnego kamienia pośrodku niczego. Co więcej, niemalże czuła jak przez ułamek sekundy ich spojrzenia spotkały się we wzajemnym zrozumieniu. Gdy pociąg odjechał, a rumor stawał się coraz cichszy, rudowłosa westchnęła. No tak. Któż by nie uniósł w zdziwieniu brwi na taki samotny element, niepasujący do otoczenia. Na ostatnią, niezburzoną przez robotników ściankę grobowca?
Smukła alabastrowa dłoń uniosła się, by następnie miękko i delikatnie, niczym piórko opaść na dół. Wewnętrzna część dotknęła wilgotnego mchu, oraz wiekowego starego kamienia. Kobieta o rudych włosach o odcieniu najdumniejszego i najżywszego ze wszystkich możliwych płomieni spoglądała w dal, chłonąc aurę otoczenia. Lato. Tak piękna pora roku, gdzie wszystko tętni życiem. Gdzie wszystko ma w sobie tyle barw, gdzie słońce wręcz oślepia swym blaskiem, gdzie... Jej rozmyślania przerwał cichy tętent. Oh, kolejny? Nawet nie zorientowała się, kiedy minął ten czas. Przesunęła dłonią po kamieniu, napawając się kamieniem nagrzanym od popołudniowego słońca, oraz drobinkami ziemi sunącymi pod jej palcami. Poprawiła swoją białą letnią sukienkę, a następnie spokojnym krokiem pozwoliła sobie obejść kamień. Trawa przyjemnie łaskotała jej nagie stopy przy każdym kroku. Jeden kroczek, drugi... pozwoliła sobie nawet na lekki skok. Ot tak, dla własnej chęci. Kąciki bladoróżowych ust uniosły się nieco wyżej. Zaczesała kosmyk płomiennych włosów za ucho, spoglądając na tory. Już niedługo nadjedzie kolejny pociąg. Była ciekawa jaki tym razem. Nowy? Stary? Może zaskoczą ją marką? Będzie bardzo hałasował i skrzypiał? A może będzie cichy i jedyne co usłyszy to tętent ciężaru przesuwającego się po szynach? Przeniosła spojrzenie na kamień. Wyglądał niczym dość niewielka wolno stojąca ścianka, z otworem u dołu. By przez niego przejść, trzeba było niemalże przejść na klęczki. Jednakże... kto by chciał przez to przechodzić? W końcu to tylko wolno stojący kawałek skały, po jakiejś zamierzchłej budowli. Nawet ktoś pokusił się by przejść tak wielką polanę tylko po to, by sprejem wymalować na nim swój podpis. Zupełnie jakby nagradzał się za przebytą drogę. Dziewczyna westchnęła cicho. Sama ścianka sięgała jej gdzieś tak do pępka. Ponownie pozwoliła sobie zerknąć na stronę skąd dobiegał odgłos pociągu, który skutecznie zagłuszał trele ptaków. Pozwoliła sobie na leniwy powrót do poprzedniego miejsca. Oparła się pośladkami o kamień, kładąc przy okazji na nim dłonie. Po chwili już wybiła się i wskoczyła z gracją na obiekt, siadając na nim. Zamachała lekko nogami, pochylając się nieco do przodu, zupełnie jakby ta pozycja miała jej pomóc zobaczyć szybciej pociąg. Nadjeżdżał! Doprawdy nie mogła pojąć jak ktoś mógł w takim miejscu wybudować tory. Pozostawiać taką samotną ściankę poniżej lekkiego wzniesienia torów. Taki samotny kamień stojący ledwie parę metrów od torowiska, gdzieś pośrodku olbrzymiej polany. Maszyna już przesuwała się w zawrotnym tempie przed jej oczami. Spoglądała w szyby. Przyglądała się ludziom. Jedli, pili, spali, słuchali muzyki, rozmawiali... wpatrywali się w okno. Takich szukała. Zawsze miała cichą nadzieję, że może akurat zwróci na siebie uwagę. I... mogłaby przysiąc. Choć może być to tylko jej urojenie. Lecz mogła przysiąc, że jedna dziewczyna z słuchawkami na uszach spojrzała w jej kierunku. Widziała jak brew unosiła się na widok tego samotnego kamienia pośrodku niczego. Co więcej, niemalże czuła jak przez ułamek sekundy ich spojrzenia spotkały się we wzajemnym zrozumieniu. Gdy pociąg odjechał, a rumor stawał się coraz cichszy, rudowłosa westchnęła. No tak. Któż by nie uniósł w zdziwieniu brwi na taki samotny element, niepasujący do otoczenia. Na ostatnią, niezburzoną przez robotników ściankę grobowca?