3 listopada 2019

Halloweenktober Oczytana Dzień 31: Halloween

Autor: Usterka
Spis treści:
Dzień 1: Duch-  NessaOczytanaUsterkaMadziaziel
Dzień 2: Głód- Nessa
Dzień 3: Modlitwa- Nessa
Dzień 4: Nagrobek- NessaUsterkaOczytana
Dzień 5: Zainfekowany- Nessa
Dzień 6: Atak- Nessa
Dzień 7: Trucizna- Nessa
Dzień 8: Cukierki- Nessa
Dzień 9: Czaszka- Nessa
Dzień 10: Śmierć- NessaMelindaUsterka
Dzień 11: Kostium- NessaUsterka, Andgora
Dzień 12: Bliźniaki- NessaUsterka
Dzień 13: Księżyc- NessaUsterkaAndgora
Dzień 14: Dynia- NessaUsterkaAndgora
Dzień 15: Burza- NessaUsterkaOczytana
Dzień 16: Wyrocznia- Nessa
Dzień 17: Strach- NessaOczytana
Dzień 18: Las- Nessa
Dzień 19: Cień- Nessa
Dzień 20: Boogeyman- NessaKruczekUsterka
Dzień 21: Kły- NessaUsterka
Dzień 22: Czarny kot- NessaUsterka
Dzień 23: Kocioł- NessaUsterka
Dzień 24: Szkielet- NessaUsterka
Dzień 25: Kruk- NessaUsterka
Dzień 26: Nawiedzony Dom- NessaUsterka
Dzień 27: Sowa- Nessa
Dzień 28: Voodoo- Nessa
Dzień 29: Koszmar- Nessa
Dzień 30: Wycie- Nessa




Dzień 31: Halloween- NessaPattkaUsterka, Oczytana (obecnie czytany)

Notka od autorki: Szczęście chciało, że mi i Usterce udało się złapać pracę przy straszeniu ludzi na Halloween. Ścieżka gdzie porozstawiani byli aktorzy i przez którą przechodzili klienci. Opowiadanie jest pokazaniem przebiegu całej naszej zabawy, oraz... pewnej sytuacji, o której same nie wiemy co myśleć. Tak czy siak zapraszam do czytania x3




Szelest liści dobiegający z najbliższego pagórka zwrócił uwagę pewnej dziewczyny stojącej po drugiej stronie. Jeszcze chwila… Odliczała sobie w głowie upływające sekundy. Skupiła wzrok na szczycie przeszkody, jaką ludzie mieli do pokonania. Wtem z jej gardła zaczął uciekać cichy dziecięcy szloch, który stopniowo przeradzał się w zawodzenie porzuconego i przerażonego dziecka.

- Ja tam nie idę! Nie ma mowy!

Usłyszała zza górki , co wywołałoby u niej zdecydowanie zadowolony uśmiech na twarzy gdyby nie fakt, iż musiała dalej płakać. Nie wychodziła więc ze swej roli, starając się jak najwierniej oddać szloch.

- Oj daj spokój Kaśka! Masz ochotę się teraz wracać?

Usłyszała męski głos oraz większy szmer przedzierania się przez opadłe jesienne liście. Nie zaprzestawała w swym szlochu, zawodząc coraz to żałośniej. W końcu usłyszała mozolne wdrapywanie się pod jeden z licznych pagórków w tym lesie. Musiała przyznać, że sama ścieżka nie tylko robiła wrażenie, ale była też bardzo dobrze przemyślana. Gdy dostrzegła ciemne sylwetki na szczycie, powoli zaczęła wychodzić z ubocza. Jej szloch jednocześnie zaczął się przeradzać w szyderczy dziecięcy śmiech. Jedna z ciemnych sylwetek zatoczyła się z piskiem do tyłu. Tylko refleks drugiej sylwetki uratował ją przed upadkiem w miejsce, z którego właśnie przyszli. O mało nie skopaliby jednej ze świeczek, ułożonych na ziemi. Śmiech z każdą sekundą stawał się coraz to niższy oraz mroczniejszy. Dwie sylwetki pomogły trzeciej zejść z dość stromej górki. Przeprawy nie ułatwiała również ziemia, która osuwała się pod ich stopami, jakby sama pragnęła przyspieszyć spotkanie ludzi z potworem.

- Too zdecydowanie nie jest mała dziewczynka!

Usłyszała, na co jej głos przepełnił się dodatkową kpiną. Przechyliła głowę na bok, by po chwili zadrżeć nią w tiku nerwowym. Jedna z rąk również zadrżała, gdy zaczęła powoli iść przed siebie, ciągnąc za sobą jedną nogę przez dywan liści. Kobieta krzyczała gotowa wspinać się na czworakach. Tylko pewne uściski dwóch sylwetek ją przed tym powstrzymywały. Upiór podszedł do nich, uważnie się im przyglądając. Kobieta schowała się za barczystego mężczyznę. Można by rzec, że w 101 procentach czysty testosteron i sterydy. Sylwetka w żółtym stroju chroniącym przed promieniowaniem zbliżała się do nich powoli. Zdecydowanie nie była małą dziewczynką. Gdy stanęła na tyle blisko by być z nimi niemalże twarzą w twarz, mieli szansę ujrzeć jej zdeformowaną twarz. Blada, pokryta licznymi bruzdami i z wyraźnym przegniciem w kilku miejscach. Jeden z kącików ust był przegnity aż pod jej oko, co tylko dodatkowo dodawało upiorności całości. Szczuplejszy z budowy mężczyzna złapał prędko kobietę i przebiegł z nią kilka metrów z dala od potwora. Drugi spojrzał na to, co miał przed sobą, a z jego gardła uciekł przedrzeźniający stwora śmiech. Ona jednak zaśmiała się tylko bardziej zadowolona. Nagle przyspieszyła, zaczynając gonić wędrowców. Ci zaczęli biec przed siebie ścieżką prowadzącą za kolejny pagórek.

Jeszcze tylko chwila… Zadowolony uśmiech miał ochotę ujrzeć światło dzienne, jednakże wstrzymała się ponownie. Nie minęła chwila nim na ich drogę wyskoczyła postać w białej koszuli, która… cóż. Z bielą od dawna nie miała nic wspólnego. Brudna od ziemi i nadszarpnięta przez ząb czasu koszula wisiała na kobiecie z opuszczonymi na twarz czarnymi włosami. Jej krzyk jak i samo pojawienie się zza pagórka było na tyle niespodziewane, że cała trójka wędrowców przewróciła się z krzykiem, a następnie jeszcze nie podnosząc się dobrze z ziemi zaczęli uciekać potykając się o własne nogi. Samara przegoniła ich, a gdy myśleli, że są wystarczająco daleko, jej krzyk znów rozdarł powietrze. Kobieta strasząca ich wcześniej tym razem uśmiechnęła się w zadowoleniu, słysząc kolejne odgłosy przewracających się ciał. Gdy jej towarzyszka wróciła na swoje miejsce… zbiła z nią piątkę i zdjęła z głowy maskę.

- Zajebista robota.

Rzuciła, ścierając rękawiczką odrobinę potu z twarzy. Dziewczynka w białej sukni zaśmiała się cicho, tak by kolejne grupy przypadkiem tego nie usłyszały.

- Dobra, wracaj na miejsce. Słyszę, że ktoś idzie.

Rzuciła czarnowłosa, ponownie chowając się na swoim miejscu. Kobieta w żółtym stroju skinęła głową, pospiesznie wracając w wyznaczone miejsce. Kto by przypuszczał, że uda im się całkowitym przypadkiem załapać na taką robotę? Nie dość, że mogą straszyć ludzi do woli, to jeszcze się na tym wzbogacą. One to miały jednak szczęście. I to dzień przed Halloween taką ofertę złapać!  Zarówno Oczytanej jak i Usterce mijał czas na wspólnym straszeniu ludzi. Każdy rzecz jasna miał różne reakcje, jednakże najbardziej ich dwójkę satysfakcjonowały krzyki oraz przypadkowe przewracanie się z powodu ukształtowania terenu, biegu bądź też potknięcia o jakieś elementy podłoża. W końcu jednak ruch zmalał i właściwie od dłuższego czasu nikogo nie było na drodze. Z racji, ze górka za jaką chowała się Usterka miała dużo lepszy kształt do siedzenia, postanowiła przemknąć do niej. W końcu po cholerę ma stać sama w ciemności .

- Póki co ruch ucichł. Zobaczymy na jak długo.

Rzuciła dosiadając się do czarnowłosej. Plus sytuacji był taki, ze pod strojami miały grube kurtki. A strój plus taka kurtka skutecznie chroniły je przed chłodem ziemi. Przynajmniej na dłuższe posiedzenie. Wcześniej już toczyły rozmowę o dziwnych szmerach dobiegających zza odgarniętych na jedną stronę sterty wielkich gałęzi. Ostatecznie jednak machnęły na to ręką. W końcu komu chciałoby się zachodzić na tyle głęboko w las? A zwierzyny raczej się tu nie spodziewały. Przynajmniej taką miały nadzieję. Chwila siedzenia w ciszy jednak sprawiła, że ostatecznie obie na nowo się zaniepokoiły. Bezpośrednio zza gałęzi, które łącznie miały jakieś 1,5 metra wysokości dobiegły… kroki. Autentyczne kurwa kroki. Spojrzały po sobie, a Oczytana rzuciła tylko krótkie:

- Też słyszałam.

Spięły się obie wpatrując uważnie w to jedno miejsce. Oczytana rozejrzała się też dookoła, próbując obadać sytuację. Nic takiego nie widziała co na swój sposób ją pocieszało i niepokoiło jednocześnie.

- Dobra. Na raz dwa trzy wstajemy i idziemy do dziewczyn. Raz… dwa… trzy…

Oczytana odliczała cicho, nie odrywając spojrzenia od sterty gałęzi. Po chwili na rzucony przez siebie sygnał wstała, a następnie upewniając się, że Usterka idzie tuż przy niej, cofnęły się pospiesznie o dwie górki, by dotrzeć do dwójki dziewczyn w kaftanie bezpieczeństwa oraz czarnym stroju w sumie kto tam wie kogo.

- Słyszałyśmy coś w gałęziach co gościu mówił, że przesuwali dziś specjalnie by ścieżki nic nie tarasowało.

Rzuciła Oczytana zsuwając się po stromej górce prosto do kobiet. Gdy Usterka zrównała się z nią, westchnęła spoglądając jeszcze na miejsce z jakiego przyszły.

- Jakieś kroki. Nie wiemy czy dzik czy co, ale no lepiej byśmy póki co tam nie wracały.

Dodała, poprawiając kurtkę pod kostiumem. Cholera jak nie biegało się dłuższą chwilę za ludźmi to faktycznie czuć było dzisiejszą niską temperaturę. Usterka skrzywiła się za to, opuszczając bezradnie ręce wzdłuż tułowia.

- Ale zostawiłam tam swój tasak.

- Jak się skończy robota to po niego pójdziemy, na spokojnie.

Stwierdziła Oczytana, choć sama zastanawiała się co powinny w takiej sytuacji zrobić. O jaki tasak chodzi? Pamiątkę z konwentów po jakich czarnowłosa chodziła. Zrobiony z kilku warstw twardej tektury i ubrudzony czerwonym barwnikiem dla lepszego efektu. Schowała go za stertą gałęzi ostatecznie uznając, że obejdzie się bez niego w czasie tego straszenia. Ostatecznie we czwórkę doszły do wniosku, że pozostaną razem na ścieżce, na której właśnie rozmawiały. Oczytana napisała jeszcze szybkiego smsa do jednego z organizatorów o zaistniałej sytuacji. Czekały w nowo ustalonych pozycjach jednak nie było ani klientów ani odpowiedzi na wiadomość. W końcu dziewczyna wykonała telefon, z którego dowiedziały się, że już mają się zbierać. Sapnęły nieco poirytowane an fakt, że nikt nie raczył ich poinformować o wcześniejszym końcu. Niemniej jednak postanowiły ułatwić nieco roboty organizatorom i pomóc w zbieraniu świeczek, które wyznaczały klientom drogę. Gdy dotarły do feralnego miejsca z gałęziami, Usterka szybko skoczyła za nie by zabrać swoją własność. Po rozliczeniu się oraz zdjęciu kostiumów, czarnowłosa zwróciła uwagę na bardzo… dziwny szczegół.

- Oczyś zobacz… tasak zaczął brudzić.

Oczytana uniosła spojrzenie znad komórki, gdzie sprawdzała jak wyglądały dojazdy do akademika o tej porze. Schowała urządzenie do kieszeni, a następnie wzięła wspomniany przez przyjaciółkę przedmiot do rąk. Postukała kilkakrotnie „ostrzem” po dłoni, odkrywając ciemnoczerwone bruzdy znaczące jej palce. Skrzywiła się, a po chwili przetarła ślady palcami. Te zeszły lekko się tylko rozmazując.

- Może wilgoć jakoś na niego zadziałała. Ogarniemy to rano, bo póki co nie mam na to głowy.

Rzuciła dziewczyna oddając Usterce jej własność. Po dotarciu do akademika padły na wyrko w ubraniach, dopiero w środku nocy budząc się i uświadamiając sobie, że nie zgasiły nawet światła, o przebraniu się w piżamę nie mówiąc.

Gdy nastał ranek, Usterka dokładnie przyjrzała się rekwizytowi. Pęknięcie zdobiło rączkę tasaka, co wywołało szczere zdziwienie u obu.

- Niemożliwe by któryś z ludzi na niego nadepnął. Był schowany poza ścieżką.

Stwierdziła Oczytana biorąc przedmiot od przyjaciółki i przyglądając mu się badawczo. Ostatecznie orzekły, że muszą jeszcze sprawdzić sprawę barwnika. Poszły do łazienek, maczając jeden z fragmentów ostrza zabarwionego na czerwono we wodzie. Efekt jednak… znów je zaskoczył. Gdy Usterka dotknęła tego miejsca, powstała różowawa plama, która wpiła się w jej skórę na tyle szybko i mocno, że parę minut trwało doczyszczenie palca. Tutaj… naprawdę postanowiły już nie wnikać. Nie wiedziały co się stało z tasakiem, ani czym były kroki jakie słyszały zza gałęzi gdzie ten przedmiot leżał. Jedno było pewne. To nie czerwony barwnik pobrudził w nocy ich dłonie.
Share:

1 komentarz:

  1. Absolutnie kocham sposób w jaki to opisałaś. Było zajebiście i nie żałuję tych przygód xDD

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE