Byłaś
szczęśliwa, że udało ci się pogodzić z G!. Przez cały niedzielny poranek
opowiadał ci o przygodach, które spotkał go na osiedlu. Zdziwiło cię, że aż
tyle dziwnych sytuacji miało miejsce przez tych kilka godzin. Doszłaś do
wniosku, że musiał mieć naprawdę niesamowitego pecha. Na szczęście nie zrobił
sobie większej krzywdy, choć był osłabiony i obolały. Tak jak przypuszczałaś,
kulał z powodu starego pęknięcia biodra. Ból dawał mu się we znaki, dlatego
przez kolejne dwa tygodnie znów większość czasu spędzał na kanapie. Jednak
teraz, skoro odzyskał wzrok, mogłaś zapewnić mu więcej rozrywek. Co ciekawe,
potwory znają komputery. Nie powinno cię to dziwić, bo przecież znalazłaś przy
nim telefon komórkowy, jednak wciąż miałaś problem ze skonfrontowaniem tego, co
na temat ich świata opowiadał ci G!, z twoimi dotychczasowymi
wyobrażeniami o magii i potworach. Jednak technologia daje w dzisiejszych
czasach szerokie możliwości edukacji, a nowym hobby twojego potworzego
przyjaciela stało się przeglądanie Wikipedii. Cóż, można wręcz powiedzieć, że
niemal uzależnił się od przechodzenia ze strony na stronę i pochłaniania
kolejnych artykułów.
W połowie marca
rozpoczynał się nowy semestr na twojej uczelni. Znów miałaś całkiem sporo
pracy, choć nie tyle, ile podczas sesji. Zbierałaś się właśnie na popołudniowe
zajęcia, gdy usłyszałaś swój służbowy telefon. Chwilę zajęło ci zlokalizowanie
go w bałaganie twojej torebki, ale w końcu odebrałaś.
- Dzień dobry,
czy to pani H.? – usłyszałaś głos młodej kobiety.
- Tak, przy telefonie.
W czym mogę pomóc – byłaś pewna, że to jakaś studentka.
- Supcio, jestem
V., dzwonię z pubu „Za drzwiami”, podobno zaoferowała pani pomoc mojemu szefowi
– kompletnie nie znasz tego miejsca, już chciałaś tłumaczyć, że to musi być
jakaś pomyłka, ale twoja rozmówczyni ciągnęła dalej – Jakiś czas temu pomógł
pani podopiecznemu. Chcieliście się odwdzięczyć.
- Tak,
oczywiście, co mogę dla państwa zrobić? – Rany, napisałaś, że możesz się
zrewanżować z czystej grzeczności. Ludzie najczęściej nic nie odpowiadają na
takie propozycje. Miałaś nadzieję, że
nie zażąda niczego dziwacznego.
- Pracujesz na
uczelni, ze studentami, prawda? Możesz rozdać im nasze ulotki i wizytówki? –
Trochę cię zirytowało, z jaką łatwością twoja rozmówczyni przeszła do mniej
formalnego tonu.
- Tak,
naturalnie. Zrobię co w mojej mocy – odpowiedziałaś grzecznie, choć w duchu
wiedziałaś, że to będzie upierdliwa sprawa. Nie byłaś pewna jak na taką
kampanię zareagują władze uczelni. Nie jesteś jednak dobra w odmawianiu ludziom
pomocy.
- Nice, będziemy
w kontakcie! Narka! – Rozłączyła się.
Westchnęłaś
poirytowana. Pakujesz się z jednego problemu w kolejny.
***
Cały dzień
siedział w mieszkaniu sam. H. powiedziała, że wróci późno, jednak tym razem nie
mógł narzekać na nudę, gdyż dziewczyna pozwoliła mu skorzystać z jej komputera.
Był to dość mały, składany model, dzięki temu bardzo poręczny. H. pokazała mu
jak korzystać z ludzkiego internetu. Naziemna sieć okazała się niezwykle
rozbudowana. Jednak tym, co zaciekawiło go w tej chwili najbardziej, była baza
wiedzy, do której uzyskał dostęp. Po wpisaniu odpowiedniego hasła pojawiały się
obszerne artykuły.
Pierwszą rzeczą,
którą musiał sprawdzić, był stan ludzkiej wiedzy na temat potworów i magii.
Sprawa wyglądała marnie. Potwory były nazwane „fikcyjnymi stworami”. Jedno ze
zdań informowało, że „Stworzenia takie zwykle cechują się przerażającym
wyglądem, a także prymitywnym, agresywnym zachowaniem, często utożsamianym z
wcieleniem zła”. Cudownie, nie ma to jak pisać bzdury o czymś, czego się kompletnie
nie zna. Czuł się z tym źle. Magię natomiast opisywano jako działania, których
skuteczność oparta jest wyłącznie na wierze. Cóż, jeśli ludzie utracili nie
tylko swoją magię, ale również całą wiedzę na jej temat, to nic dziwnego, że w
nią nie wierzą.
Oczywiście H.
mówiła mu już wcześniej, że w ludzkim świecie potwory i magia są tylko w
legendach i historyjkach dla dzieci, jednak przekonanie się o tym osobiście
było dla niego dużym szokiem. Nawet jeśli jacyś przedstawiciele jego gatunku zamieszkują
powierzchnię, znalezienie ich jest niemal niemożliwe. Kryją się, i jeśli przez
przypadek zostaną zauważeni, ludzie robią z tego ogromne afery, organizują
ekspedycje poszukiwawcze lub polowa. Znalazł informacje o licznych filmach dokumentalnych i książkach na ten temat.
Jednego był jednak pewien, potwory budzą w ludziach zarówno strach, jak i
fascynację, natomiast magia to kontrowersyjny temat. Nawet potwory nie dzielą
się między sobą swoimi tajnymi, specjalnymi umiejętnościami. To jak trzymanie
swoich kart w ukryciu przed potencjalnymi przeciwnikami. Im mniej wiedzą, tym
większe szanse na przeżycie w potencjalnej konfrontacji. Między innymi dlatego
nigdy nie mówił H. o swoich magicznych rękach, kościach czy blasterach. Magia
była również sprawą bardzo osobistą. Odgrywała też ważną rolę funkcjonowaniu
jego ciała, pozwalała się poruszać i pełniła rolę wszystkich zmysłów. Jednak
jedną z największych tajemnic i tematów tabu było magiczne życie intymne.
Z zamyślenia
wyrwało pukanie do drzwi. Nie przejął się nim specjalnie, bo i tak nie miał
zamiaru nikomu otwierać. Jednak po chwili zaczął dzwonić jego telefon.
Połączenie było oczywiście od H.
- G! stoję za
drzwiami, czy możesz mi otworzyć, bo nie mogę znaleźć moich kluczy – brzmiała
na mocno zdenerwowaną. Podszedł do drzwi i przekręcił gałkę zamka wpuszczając
dziewczynę do środka. Wyglądała dość mizernie.
- Hej, czy
wszystko w porządku? – Spytał zatroskany.
- Miałam fatalny
dzień w pracy – dziewczyna właśnie wysypywała całą zawartość swojej torebki na
stół. Była tam cała masa rzeczy, ale z pewnością brakowało pęku kluczy z dużym,
kolorowym brelokiem – Och, chyba jednak je zgubiłam – zawodziła zrozpaczona.
- Zawsze
możesz wymienić zamek – próbował ją pocieszyć.
- W wynajmowanym
mieszkaniu to będzie problem. Moja siostra ma zapasowy komplet. Mam tylko
nadzieję, że nikt ich nie ukradł aby się tu włamać.
- O
włamywaczy się nie martw, bo ja non stop tu siedzę. Obronię cię, jeśli będzie
trzeba – choć mówił całkiem poważnie H. zachichotała słysząc te słowa – hej,
jestem facetem! To mój obowiązek chronić… Ciebie – dodał po sekundzie
wahania. Potwory instynktownie bronią tych, których kochają, ale tego jej nie
powie.
Następnego dnia
znów spędzał czas na czytaniu. Tym razem postanowił szukać ciekawych informacji
na temat, który od dawna bardzo go interesował. Wieżowce, drapacz chmur, iglice
sięgające niemal do samych gwiazd. G! dałby wiele aby móc kiedyś ujrzeć widok z
takiego budynku. Przypomniał sobie wysokie domy osiedla po którym błądził jakiś
czas temu. Gdyby tylko nie paraliżował go wówczas stres i strach, byłby
zafascynowany ich majestatycznym wyglądem. Póki co zadowalał się czytaniem
artykułów o architekturze.
Nagle z boku
ekranu pojawiła się mała ikonka z wiadomością. Kliknął w nią natychmiast. Ukazało
się nowe okienko przeglądarki, a w nim jakaś rozmowa, zupełnie jak z UnderNetu.
Więc to prawdopodobnie ludzka sieć społecznościowa. Szybko zdał sobie sprawę z
tego, że znalazł się w nieodpowiednim, prywatnym miejscu. Niestety nie zawsze
wychodzi mu bycie grzecznym potworem, dlatego bez wahania rzucił okiem na treść
wiadomości.
P. Hej Kotku! Mam
nadzieję, że nie zapomniałaś mnie jeszcze. Obiecałaś mi, że się spotkamy, więc
czekam na pasujący Ci termin. Tęsknię bardzo za moim Koteczkiem! Buziaczek w
czółko.
Dalej była
dziwna ikonka i kilka serduszek. To z pewnością wiadomość od jej byłego faceta.
Po co on jej dupę truje. W ogóle w którym miejscu ona przypomina kota! Co za
chore porównanie. Zostawiła go, nawet o nim nie wspomina, więc po co przypomina
wciąż o sobie. G! poczuł rosnącą wściekłość. Nagle pojawiła się kolejna
wiadomość.
H. Nie
zapomniałam. Po prostu miałam ostatnio sporo na głowie. Możemy się spotkać,
jeśli chcesz. Pasuje Ci czwartek popołudniu?
Po jakiego chuja
ona chce się z nim spotykać. On chce, aby do niego wróciła. To pewne, i tylko
pogorszy sprawę.
P.
Świetnie! Pasuje mi. Bałem się, że nie odpiszesz. Nie mogę się doczekać, aby
znów Cię zobaczyć. Tym razem to ty wybierz miejsce, pójdę gdzie zechcesz. Nie
mogę się doczekać!
Znów seria
dziwnych ikonek i kolorowych duszyczek. Gdyby G! miał możliwość się porzygać,
to pewnie miałoby to miejsce właśnie teraz.
H. Pewnie
jakaś restauracja. Znajdziemy miejsce gdzie nie będzie tłoku.
Tylko tyle
odpisała. Później było kilka jego dziwnych wiadomości o tym jak cudowna jest i
jak za nią tęskni. H. przestała odpisywać, a G! nie miał już ochoty na to
patrzeć. Wyłączył komputer. Gotował się w środku. Jego dusza dosłownie wrzała
ze wściekłości, rozpaczy i bezsilności. Instynktownie czuł, że ten człowiek
stanowi zagrożenie.
***
Miałaś przerwę w
ćwiczeniach ze studentami gdy dostałaś wiadomość na Messengerze. Zupełnie
zapomniałaś o tym, że obiecałaś swojemu byłemu chłopakowi spotkanie. Dopiero
gdy napisał, przypomniałaś sobie o waszej walentynkowej rozmowie. Z jednej
strony nie do końca tego chciałaś, z drugiej już dawno nigdzie nie byłaś. Twoja
ostatnia integracja ze znajomymi miała miejsce w Sylwestra i Nowy Rok. Od
tamtej pory pochłonęły cię praca, uczelnia i oczywiście opieka nad G!. W głębi siebie
cieszyłaś się, że będziesz miała okazję gdzieś wyskoczyć.
Po skończonych
zajęciach poszłaś na portiernię i do dziekanatu, aby szukać swoich zgubionych
kluczy. Niestety, nikt ich nie zalazł. Umówiłaś się z G!, że będzie zamykał się
od środka i otwierał ci drzwi, kiedy zapukasz. Musisz jednak odzyskać zapasowy
komplet od swojej siostry.
Wróciłaś do
mieszkania w całkiem normalnym nastroju. Jednak G! był w złym humorze.
- Czy coś się
stało? – Spytałaś podczas wspólnej kolacji. Początkowo nic nie odpowiedział
bawiąc się nerwowo widelcem.
- Czy
uważasz, że wyglądam przerażająco, a moje zachowanie jest prymitywne albo
agresywne? – Odezwał się w końcu.
- Oczywiście, że
nie. Skąd ten pomysł? – Poczułaś się nieco dotknięta. Nigdy nie myślałabyś o
nim w aż tak zły sposób. Owszem, na początku trochę się go bałaś. Jak każdej
obcej osoby we własnym mieszkaniu. Jednak teraz ani jego wygląd, ani zachowanie
w żaden sposób ci nie przeszkadzały. Przywykłaś do jego inności.
- Czytałem o
tym, co ludzie piszą o potworach.
- G!, to bajki.
Mówiłam Ci to już. Oni nie znają prawdziwych potworów takich jak ty – starałaś
się go uspokoić. Pewnie ciągnęlibyście tę dyskusję dalej, gdyby nie melodia
twojego służbowego telefonu – przepraszam Cię, muszę odebrać – kiwną głową w odpowiedzi.
Spodziewałaś się
jakiegoś studenta z problemami, ale zamiast tego usłyszałaś wesoły głos
dziewczyny, która przedstawiła się jako V. z pubu „Za drzwiami”.
- Hej, mogę
jutro podrzucić Ci ulotki?
- Oczywiście.
Napiszę Ci adres. Zostaw je proszę w skrzynce na listy – Chciałaś jak
najszybciej zakończyć tę rozmowę, aby móc wrócić do dyskusji z G!.
- Spoko. Jeszcze
raz dzięki, że nam pomagasz! – Zawołała wesoło.
- Jasne, żaden
problem.
Pożegnałyście
się i mogłaś wrócić do problemów swojego potwora.
- O co
chodzi? – Zainteresował się twoja rozmową.
- Pamiętasz tego
człowieka, który pomógł Ci na przystanku? Jest właścicielem pubu i barmanem. W
zamian za uratowanie Cię zgodziłam się rozreklamować jego interes wśród moich
studentów.
- Diego jest
barmanem! Kurwa, widziałem, że za coś lubię tego gościa. – Jego nastrój się
poprawił. Odetchnęłaś z ulgą. Przez resztę wieczoru opowiadał ci o najlepszych
knajpkach z podziemia.
***
Jego dzień mijał
powoli i leniwie. Odpuścił sobie czytanie, bo dokuczał mu ból głowy. Spojrzał
na wiszący w kuchni zegar. H. powinna wrócić do pół godziny. Przetarł zmęczone
oczodoły. Gdyby nie to, że musi otworzyć jej drzwi, pewnie poszedłby się
zdrzemnąć. Ostatnio źle sypia w nocy. Nagle usłyszał ciche pukanie. Ucieszył się,
że dziś wróciła wcześniej. Podszedł do drzwi i przekręcił zamek, ale nikt nie
wszedł do środka. Zapewne ma zajęte ręce jakimiś zakupami, pomyślał, po czym
otworzył dla niej wejście. Ku jego zaskoczeniu po drugiej stronie nie znalazł
H. Stała tam inna ludzka samica. Przez sekundę oboje stali w milczeniu gapiąc
się na siebie wzajemnie. Oczy kobiety były szeroko otwarte, jej szczęka
powędrowała w dół.
Kurwa, będzie
krzyczeć.
Bez chwili
wahania zasłonił jej oczy i usta swoimi fantomowymi rękami i wciągnął do
mieszkania zamykając za nią drzwi. Próbowała się wyrywać, ale jego magia była
silniejsza. Chciał ostrożnie posadzić ją na kanapie, ale wciąż się opierała.
- Nie zrobię
Ci krzywdy, tylko się uspokój – Starał się brzmieć spokojnie, ale cała ta
sytuacje przerażała również jego. Kobieta przestała wierzgać. Zamiast tego
dyszała ciężko i łkała. Poczuł, że jej twarz wilgotnieje pod jego rękami – Jeszcze
raz powtarzam. Nie jestem niebezpieczny i nic złego Ci nie zrobię, tylko się
uspokój. Uwolnię Cię, ale nie wolno Ci krzyczeć, rozumiesz? – Desperacko
kiwnęła głową w odpowiedzi. Magiczne ręce rozpłynęły się w powietrzu.
- Ja
pierdolę! Nie zabijaj mnie, kurwa,
proszę. Ja tu tylko z ulotkami – jęknęła rozpaczliwie, ale niezbyt głośno.
Dopiero teraz zauważył, że z jej rąk wypadło małe, kartonowe pudełko i jakiś
rulon.
- Przecież
mówiłem, że Cię nie skrzywdzę! Ostatnią rzeczą, której potrzebuje, to ludzki
trup w tym mieszkaniu – samica poparzyła na niego dziwacznie.
- Ty… Ty jesteś
żywy? Czym ty kurwa jesteś?
- Jestem G!,
i tak jestem żywy, i choć nie wyglądam jak człowiek, to wcale nie znaczy, że
chcę cię od razu zabić – specjalnie unikał słowa potwór. Miał świadomość,
że to może pogorszyć sprawę.
- To Tobie
pomógł Diego!
- Tak,
uratował mnie, i jestem mu za to bardzo wdzięczny – H. powinna niedługo
wrócić z pracy. Zastawiał się jak zareaguje na tego niespodziewanego gościa w
ich domu. Może powinien ją ostrzec.
- Jakim cudem
nie zobaczył jak wyglądasz? Możesz zmieniać wygląd? Skąd się w ogóle wziąłeś?
Wylazłeś kurwa z piekła! – G! nie miał pojęcia na które pytanie odpowiadać
najpierw. Miał wrażenie, że zaraz pojawi się ich jeszcze więcej.
- Diego mnie
nie widział. Miałem zasłoniętą twarz. Muszę zadzwonić do kogoś – podszedł
bliżej kanapy aby podnieść telefon ze stołu. Niestety oznaczało to, że musiał
zbliżyć się też do niej. Samica pisnęła, cofnęła się i osłoniła rękami – Spokojnie,
chcę tylko telefon.
Szybko sięgnął
po urządzenie oraz paczkę fajek i odszedł na drugą stronę pokoju, aby nie
stresować jej bardziej. Wybrał numer do H. Na szczęście od razu odebrała.
- Hej,
słuchaj, tylko się nie denerwuj, dobrze?
- G!, jak
mówisz, że mam się nie denerwować, to właśnie zaczynam to robić – usłyszał w
słuchawce.
- Kiedy
będziesz w domu?
- Za jakieś pięć
minut, a co się stało?
- Chodzi o
to, że mamy gościa. Niespodziewanego gościa i chyba trochę wystraszonego. Więc
fajnie by było, żebyś mi pomogła ją uspokoić – H. powinna bez problemu
dogadać się z innym człowiekiem.
- G! kogo
wpuściłeś do mieszkania? – Zaczęła nerwowo dopytywać.
- Kobietę z ulotkami – Nie zadawała więcej pytań,
zamiast tego jęknęła do słuchawki.
- Zaraz tam
będę, nic nie rób.