Notka od autora: Postanowiłam za pomocą opowiadania przedstawić to co ostatnio siedzi mi w głowie oraz mój stan emocjonalny. No i pokazać decyzje jakie podjęłam.
Pokazany w głowie wieżowiec, odnosi się do popularnej wizualizacji własnego umysłu jako wieżowca. Tego typu zabieg ma pomóc w opanowaniu tego co siedzi w głowie, oraz w uporządkowaniu wszystkiego. Gdzie w niższych partiach - jakby w piwnicy - umieszczamy to czego się boimy, nasze lęki, obawy, strachy, nawet potwory czy fobie. Natomiast im wyżej tym bliżej jesteśmy tego co chcemy osiągnąć. Naszego ideału które zagwarantuje nam spełnienie za życia. Swój wieżowiec postawiłam bardzo dawno temu i do dzisiaj dobrze mi służy. Dzisiaj postanowiłam zabrać was na jedno, może dwa piętra...
TRZASK.
-JAK TO?! – G uderzył rękami w drewniany blat biurka, nie wierzył własnym uszom, znaczy, gdyby je miał – PORZUCENI?! – dodał unosząc lekko głos do góry. Złote ślepia wpatrywał z wyczekiwaniem na jakąkolwiek reakcję ze strony siedzącego naprzeciw niego kucyka. Yumi miała spuszczony wzrok i oklapnięte uszy, jakby nie chciała spojrzeć na potwora.
-Kchem – chrząknął Grillby siedzący obok na krześle razem ze swoimi „braćmi” – Zawieszeni… - poprawił go natychmiast.
-Chciałeś powiedzieć, powieszeni – Fell skrzyżował ręce na piersi, to co przed chwilą usłyszał również mu się nie podobało.
-To… to nie tak – Yumi odezwała się w końcu patrząc na siedzących towarzyszy. Miała przed sobą zarówno G i Iszę, jak i wszystkie cztery żywiołaki ognia. Przełknęła głośno ślinę, chwilowa odwaga umknęła jak tylko spojrzała na ich twarze. Strach powoli zamieniał się w irytację – Ugh…. Nie rozumiecie.
-Jasne, że rozumiemy. Porzucasz nas – bąknął Fell odwracając wzrok. Nie chciał na nią patrzeć.
-Zawieszam – poprawiła natychmiast – Na… bliżej nieokreślony czas…
-ALE DLACZEGO! – G aż podniósł się z krzesełka, żywo gestykulował rękami, podczas kiedy Isza spoglądała na niego wyraźnie nie do końca rozumiejąc co się właśnie dzieje – Przecież masz w tym swoim kucykowym notesiku spisane WSZYSTKO. Plany opowiadań, rozdziały dodatkowe, jakieś ciekawostki! WSZYSTKO! Więc to nie tak, że nie masz pomysłu. – spojrzał na nią raz jeszcze.
-Ja po prostu… - przygryzła dolną wargę błądząc wzrokiem po podłodze, jakby tam miała leżeć odpowiedź. Czuła się postawiona pod ścianą, obrzucana dziwną mieszaniną emocji. Gniewu, niedowierzania, złości, smutku… i tego, czego nie znosiła najbardziej… zawodu.
-Ty po prostu co?
-G, usiądź, daj jej odrobinę przestrzeni. Jestem pewien, że zaraz nam to wszystko wyjaśni – Grillby położył na ramieniu G swoją rękę cofając go lekko do tyłu. Kościotrup spojrzał na ognistego, potem jeszcze raz na klacz za biurkiem, a następnie usiadł wyraźnie ze wszystkiego niezadowolony. Zebrani musieli długo czekać.. albo tak im się wydawało… w każdym razie kucyk w końcu westchnął i położył łeb na blacie.
-Złapała mnie chandra, okej? Trzyma mnie od dłuższego czasu. To widać po moim blogu. Mniej rzeczy publikuję, prawie w ogóle nie tłumaczę, a jak już to bardzo długo mi nad tym schodzi. W tym miesiącu nawet było kilka dni gdzie nic nie wrzucałam. Nic! A pilnowałam się tego, aby codziennie coś wrzucić. Bo znam siebie, jeżeli coś zacznę olewać to to porzucę, a tego nie chcę, bo kocham mój blog, was, moich czytelników i dostarcza mi to przyjemność. – wzięła głęboki wdech – Tylko, że po prostu nie mogę! Za każdym razem jak szykuję sobie plik, albo obrazek do tłumaczenia, albo dokument, aby coś napisać, wpatruję się jak debil w ten migający znacznik tekstu, albo w puste pole jakie wcześniej oczyściłam na obrazku i gapię się i gapię i … jakbym miała jakąś blokadę. Po prostu… no… Nawet spraw technicznych nie mogę zrobić! – w końcu wyrzuciła kopyta w powietrze – Zmuszam się do edytowania wikipedii blogowej, z każdym dniem przychodzi mi to coraz trudniej! Zaczęłam na youtube z monstr girl Quest, mam nagrane dalsze części, nawet przetłumaczone, ale … nie umiem tego sklecić w całość! Nie, że nie umiem, ale… to nie tak że mi się nie chce… - Zacisnęła zęby z frustracji myśląc nad kolejnymi słowami – Bo to nie tak, że ja nie chcę. Ja chcę. Mam genialne pomysły na dalsze historie dla was… Znaczy się tak mi się wydaje…. Trucizna miała być powieścią w jakiej zastosowałabym meta-narrację. Gdzie zarówno narrator, jak i czytelnik byliby tylko kolejnymi postaciami opowiadania. Byłaby miłość, duchy, upiory, demony, krew, śmierć i żałoba. Do końca świata, miało być humorystycznym opowiadaniem o przygodach potworów w naszym świecie, gdzie wyładowywałabym swoją chorą fantazję. – westchnęła ciężko – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem. Nie otrzymując tego co chciała spojrzała na nie marszcząc brwi. – G, pstryknij dla mnie palcami.
-Słucham?
-No pstryknij palcami – Potwór spojrzał na Grillbiego, a następnie uniósł rękę i pstryknął. – Nie teraz, za wcześnie! – chrząknęła Yumi – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem i spojrzała na G. Ten po kilku sekundach załapał i pstryknął palcami. Wyraźnie zadowolona z efektu, prowadziła swój monolog dalej – Teraz edytowanie prostego, krótkiego komiksu przychodzi mi z trudnością. Jestem w pracy, myślę sobie co przetłumaczę, co napiszę, co zrobię. Siedzę na kiblu, jestem z psem, to samo! Lecz gdy tylko zasiadam, aby zrealizować swoje cele, to nic! Tomasz Węcki, mówił, że nie ma czegoś takiego jak brak weny. I tu się zgadzam, nie ma. Bo wena jest. I to jest jej naprawdę wiele! W głowie już powstaje mi zarys kolejnego opowiadania, o córce Sansa i Frisk, gdzie wciepiłabym multum i jeszcze ciut AU, mam pomysł na kilka eventów, a nawet na prezent z okazji Nowego Roku i choć to za kilka miesięcy, aby się wyrobić i zrobić to dobrze, musiałabym zacząć już teraz, a po prostu nie mogę. Choć wiem, że byłoby to coś ekstra i fajowego i w ogóle…. – wzięła kolejny głęboki wdech – No i jeszcze moje kontakty z innymi. Nie chcę wychodzić na jakąś debilkę, która ma wszystkich gdzieś i wyżej sra niż dupę ma. Kocham moich czytelników, kocham moich przyjaciół i każdemu służę pomocą kiedy mogę i jak mogę! Ale! – westchnęła ciężko – Po prostu nie umiem się przełamać. Mój wskaźnik socjalizacji woła o pomstę do nieba i mam ochotę schować się w najciaśniejszej dziurze na kilka tygodni, aby ochłonąć od tego wszystkiego. Znowu z drugiej strony, chciałabym tak po prostu wejść na discorda i popisać z ludźmi, ale nie mogę, bo coś mnie blokuje, jakaś niewidzialna siła, zmęczenie, zmęczenie! Jestem zmęczona, choć nic takiego nie zrobiłam i… i.. ja po prostu…. – łapała oddech szybko. Nawet nie zauważyła kiedy obok siebie miała wszystkie potwory. W tym także i Gastera, który do tej pory siedział cicho, schowany gdzieś pod ścianą pomieszczenia. Obejmowali ją, aby uspokoić choć odrobinę zmęczone ciało i serce.
-To przez prace – mówił Grillby – Ostatnio masz naprawdę ciężki okres. – Głaskał ją po grzywie – Myślałaś, że uda ci się zmienić pracę, nie udało się. Myślałaś, że obronisz pracę w terminie, nie udało się.
-Dali ci naprawdę ciężkie zmiany – wtrącił się G teraz wyraźnie spokojniejszy – Pracowałaś kilka dni po dwanaście godzin. W hałasie, w tłoku…
-Było kilka osób które zaszło ci za skórę – dodał Fell, on i Gri nie dotykali kucyka, ale byli w pobliżu. – A przez to kim jesteś i jaka jesteś nie umiałaś pokazać im co naprawdę o nich myślisz.
-No nie, jednej osobie pokazałam…. – zaszlochała. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła płakać.
-Brawo. Zostało jeszcze kilka – wywrócił oczami
-Jesteś przepracowana – Curly wdrapał się na jej głowę i złapał rogu – Pozwól sobie odpocząć.
-A-ale! Ale – zapłakała – Ale wyszły nowe rozdziały Gry i Wpadek i chciałabym skończyć jakieś opowiadanie, bo chcę zacząć kolejne i jeszcze tyle zostało do edycji na wikipedii i tyyyle do mgq i jeszcze…
-Ciii – Gaster w końcu zabrał głos i poklepał Yumi po boku – Ciiii… małe kroczki, pamiętasz? Małe kroczki.
-Mam wrażenie, że … że…
-Że?
-… czuję się … przybita? Przygnębiona? Jakbym zawodziła czytelników HI… jakby mieli wobec mnie tylko wymagania… nie mówię o wszystkich, właściwie to nikogo nie mam na myśli, po prostu…
-Wymagania stawiasz sama sobie, bo chcesz, aby czytelnicy mieli zawsze wszystko szybko w dobrej jakości i aby dobrze się bawili, tak? – przytaknęła, z jej oczu poleciało więcej łez – Ale sama teraz masz problemy, prawda?
-Wszystko jest dobrze! – odezwała się głośno. Gaster wywrócił oczami
-Jeżeli kogokolwiek zawodzisz to samą sobie. – Yumi zamknęła usta i spuściła wzrok, pozwalała, aby Grillby ją głaskał, aby Curly siedział na jej głowie trzymając się rogu i aby w końcu G trzymał jej kopyto w swoich rękach – Siebie, nie nas. Pamiętasz co ostatnio powiedziała ci Samael?
-…. Kto inny jak nie ja… - kucyk szepnęła cicho
-Dokładnie. Kto inny jak nie ty. Myślę, że twoi czytelnicy są na tyle wyrozumiali, że pozwolą ci odpocząć, bo wrzesień jest dla ciebie naprawdę męczący, październik nie będzie lżejszy.
-Ale ja nie chcę odpocząć! – podniosła wzrok – Nie chcę! Znam siebie i nie mogę przestać tutaj publikować rzeczy. Nie zawieszam bloga, jest tyle rzeczy jakie chcę przetłumaczyć, czy napisać. To naprawdę sprawia mi przyjemność!
-Czy nie tratujesz prowadzenia tego bloga jako obowiązek? – Fell w końcu się odezwał
-Co? Nie! Na łeb upadłeś? – zmarszczyła brwi – To sprawia, że jestem szczęśliwa, ale mam wrażenie, że coś stoi między mną a tym szczęściem!
-Zmęczenie – Grillby wstał wsadzając ręce do kieszeni spodni – To zmęczenie. Odpocznij. Publikuj to co chcesz, kiedy chcesz i w jakiej ilości chcesz…
-To są moje słowa…
-O których sama zapomniałaś. Tłumacz to co sprawia ci przyjemność. Ale dokończ to co zaczęłaś. Dlatego, odpocznij, tłumacz to co chcesz, pisz to co chcesz, wyśpij się, nie wychodź do ludzi, jak nie chcesz to się z nikim nie kontaktuj… Może jakaś miła dusza napisze ci maila, albo odezwie się w komentarzach życzliwym słowem, jakie ma dodać ci otuchy – westchnął, płomienie na jego głowie kołysały się teraz zdecydowanie łagodniej. Kucyk czuł jak zza okularów Grillby wpatruje się w nią intensywnie – Zacznij jeść normalnie, nie przegapiaj brania leków codziennie… a wszystko wróci do normy. Ostatnio miałaś za wiele na swojej głowie. I w sumie, to masz nadal…
-Ale dasz radę – G ścisnął mocniej kopyto – Dasz radę wszystkiemu. Daj sobie tylko czas… odpocznij…
-Dlatego nie zawieszaj opowiadań, po prostu odpocznij... – Gaster skrzyżował ręce na piersi uśmiechając się czule, niemalże po ojcowsku – Pograj w grę, poczytaj książkę…
-Odpocznij….
-Zrelaksuj się…
-Wyśpij….
-Zjedz coś normalnego…
-Idź na spacer z psem…
-Poczytaj książkę…
-Odpocznij…
-Odpocznę… - Kucyk zamknęła oczy z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nagle pomieszczenie powoli zniknęło, rozpłynęło się w powietrzu, teraz otoczona białą przestrzenią stała sama, naprzeciw Ciebie, z ustami wykrzywionymi w lekkim uśmiechu, z wyraźnie podkrążonymi oczami i zmęczeniem malującym się na twarzy. Powoli otworzyła oczy i spojrzała na Ciebie. W jej oczach mimo wyraźnego wyczerpania widać było dziecięcą radość, wiarę i … szczerą miłość oraz oddanie. Uśmiech się jej poszerzył, choć po policzkach zaczęły cieknąć łzy – Dziękuję, że mimo wszystko nadal tutaj jesteś. Wiem, że czekasz na dalsze części swoich ulubionych opowiadań czy też komiksów. Dziękuję, że cierpliwie czekasz na maile ode mnie i za to, że mimo iż pojawia się tutaj mniej treści to nadal jesteś. Dziękuję za wszystko, naprawdę i .. i… i za to że jesteś. Obiecuję, wszystko dokończyć i obiecuję, że codziennie będzie się coś pojawiało. Jak tylko odpocznę i dojdę do siebie, materiałów na HI będzie więcej i więcej i więcej. Oczywiście, jeżeli zechcesz mi pomóc – szczerze się uśmiechała, choć nie przestawała jednocześnie płakać – Małe kroczki… małe kroczki… Zacznę od małych kroczków… A pierwszy, postawiłam właśnie teraz….
-JAK TO?! – G uderzył rękami w drewniany blat biurka, nie wierzył własnym uszom, znaczy, gdyby je miał – PORZUCENI?! – dodał unosząc lekko głos do góry. Złote ślepia wpatrywał z wyczekiwaniem na jakąkolwiek reakcję ze strony siedzącego naprzeciw niego kucyka. Yumi miała spuszczony wzrok i oklapnięte uszy, jakby nie chciała spojrzeć na potwora.
-Kchem – chrząknął Grillby siedzący obok na krześle razem ze swoimi „braćmi” – Zawieszeni… - poprawił go natychmiast.
-Chciałeś powiedzieć, powieszeni – Fell skrzyżował ręce na piersi, to co przed chwilą usłyszał również mu się nie podobało.
-To… to nie tak – Yumi odezwała się w końcu patrząc na siedzących towarzyszy. Miała przed sobą zarówno G i Iszę, jak i wszystkie cztery żywiołaki ognia. Przełknęła głośno ślinę, chwilowa odwaga umknęła jak tylko spojrzała na ich twarze. Strach powoli zamieniał się w irytację – Ugh…. Nie rozumiecie.
-Jasne, że rozumiemy. Porzucasz nas – bąknął Fell odwracając wzrok. Nie chciał na nią patrzeć.
-Zawieszam – poprawiła natychmiast – Na… bliżej nieokreślony czas…
-ALE DLACZEGO! – G aż podniósł się z krzesełka, żywo gestykulował rękami, podczas kiedy Isza spoglądała na niego wyraźnie nie do końca rozumiejąc co się właśnie dzieje – Przecież masz w tym swoim kucykowym notesiku spisane WSZYSTKO. Plany opowiadań, rozdziały dodatkowe, jakieś ciekawostki! WSZYSTKO! Więc to nie tak, że nie masz pomysłu. – spojrzał na nią raz jeszcze.
-Ja po prostu… - przygryzła dolną wargę błądząc wzrokiem po podłodze, jakby tam miała leżeć odpowiedź. Czuła się postawiona pod ścianą, obrzucana dziwną mieszaniną emocji. Gniewu, niedowierzania, złości, smutku… i tego, czego nie znosiła najbardziej… zawodu.
-Ty po prostu co?
-G, usiądź, daj jej odrobinę przestrzeni. Jestem pewien, że zaraz nam to wszystko wyjaśni – Grillby położył na ramieniu G swoją rękę cofając go lekko do tyłu. Kościotrup spojrzał na ognistego, potem jeszcze raz na klacz za biurkiem, a następnie usiadł wyraźnie ze wszystkiego niezadowolony. Zebrani musieli długo czekać.. albo tak im się wydawało… w każdym razie kucyk w końcu westchnął i położył łeb na blacie.
-Złapała mnie chandra, okej? Trzyma mnie od dłuższego czasu. To widać po moim blogu. Mniej rzeczy publikuję, prawie w ogóle nie tłumaczę, a jak już to bardzo długo mi nad tym schodzi. W tym miesiącu nawet było kilka dni gdzie nic nie wrzucałam. Nic! A pilnowałam się tego, aby codziennie coś wrzucić. Bo znam siebie, jeżeli coś zacznę olewać to to porzucę, a tego nie chcę, bo kocham mój blog, was, moich czytelników i dostarcza mi to przyjemność. – wzięła głęboki wdech – Tylko, że po prostu nie mogę! Za każdym razem jak szykuję sobie plik, albo obrazek do tłumaczenia, albo dokument, aby coś napisać, wpatruję się jak debil w ten migający znacznik tekstu, albo w puste pole jakie wcześniej oczyściłam na obrazku i gapię się i gapię i … jakbym miała jakąś blokadę. Po prostu… no… Nawet spraw technicznych nie mogę zrobić! – w końcu wyrzuciła kopyta w powietrze – Zmuszam się do edytowania wikipedii blogowej, z każdym dniem przychodzi mi to coraz trudniej! Zaczęłam na youtube z monstr girl Quest, mam nagrane dalsze części, nawet przetłumaczone, ale … nie umiem tego sklecić w całość! Nie, że nie umiem, ale… to nie tak że mi się nie chce… - Zacisnęła zęby z frustracji myśląc nad kolejnymi słowami – Bo to nie tak, że ja nie chcę. Ja chcę. Mam genialne pomysły na dalsze historie dla was… Znaczy się tak mi się wydaje…. Trucizna miała być powieścią w jakiej zastosowałabym meta-narrację. Gdzie zarówno narrator, jak i czytelnik byliby tylko kolejnymi postaciami opowiadania. Byłaby miłość, duchy, upiory, demony, krew, śmierć i żałoba. Do końca świata, miało być humorystycznym opowiadaniem o przygodach potworów w naszym świecie, gdzie wyładowywałabym swoją chorą fantazję. – westchnęła ciężko – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem. Nie otrzymując tego co chciała spojrzała na nie marszcząc brwi. – G, pstryknij dla mnie palcami.
-Słucham?
-No pstryknij palcami – Potwór spojrzał na Grillbiego, a następnie uniósł rękę i pstryknął. – Nie teraz, za wcześnie! – chrząknęła Yumi – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem i spojrzała na G. Ten po kilku sekundach załapał i pstryknął palcami. Wyraźnie zadowolona z efektu, prowadziła swój monolog dalej – Teraz edytowanie prostego, krótkiego komiksu przychodzi mi z trudnością. Jestem w pracy, myślę sobie co przetłumaczę, co napiszę, co zrobię. Siedzę na kiblu, jestem z psem, to samo! Lecz gdy tylko zasiadam, aby zrealizować swoje cele, to nic! Tomasz Węcki, mówił, że nie ma czegoś takiego jak brak weny. I tu się zgadzam, nie ma. Bo wena jest. I to jest jej naprawdę wiele! W głowie już powstaje mi zarys kolejnego opowiadania, o córce Sansa i Frisk, gdzie wciepiłabym multum i jeszcze ciut AU, mam pomysł na kilka eventów, a nawet na prezent z okazji Nowego Roku i choć to za kilka miesięcy, aby się wyrobić i zrobić to dobrze, musiałabym zacząć już teraz, a po prostu nie mogę. Choć wiem, że byłoby to coś ekstra i fajowego i w ogóle…. – wzięła kolejny głęboki wdech – No i jeszcze moje kontakty z innymi. Nie chcę wychodzić na jakąś debilkę, która ma wszystkich gdzieś i wyżej sra niż dupę ma. Kocham moich czytelników, kocham moich przyjaciół i każdemu służę pomocą kiedy mogę i jak mogę! Ale! – westchnęła ciężko – Po prostu nie umiem się przełamać. Mój wskaźnik socjalizacji woła o pomstę do nieba i mam ochotę schować się w najciaśniejszej dziurze na kilka tygodni, aby ochłonąć od tego wszystkiego. Znowu z drugiej strony, chciałabym tak po prostu wejść na discorda i popisać z ludźmi, ale nie mogę, bo coś mnie blokuje, jakaś niewidzialna siła, zmęczenie, zmęczenie! Jestem zmęczona, choć nic takiego nie zrobiłam i… i.. ja po prostu…. – łapała oddech szybko. Nawet nie zauważyła kiedy obok siebie miała wszystkie potwory. W tym także i Gastera, który do tej pory siedział cicho, schowany gdzieś pod ścianą pomieszczenia. Obejmowali ją, aby uspokoić choć odrobinę zmęczone ciało i serce.
-To przez prace – mówił Grillby – Ostatnio masz naprawdę ciężki okres. – Głaskał ją po grzywie – Myślałaś, że uda ci się zmienić pracę, nie udało się. Myślałaś, że obronisz pracę w terminie, nie udało się.
-Dali ci naprawdę ciężkie zmiany – wtrącił się G teraz wyraźnie spokojniejszy – Pracowałaś kilka dni po dwanaście godzin. W hałasie, w tłoku…
-Było kilka osób które zaszło ci za skórę – dodał Fell, on i Gri nie dotykali kucyka, ale byli w pobliżu. – A przez to kim jesteś i jaka jesteś nie umiałaś pokazać im co naprawdę o nich myślisz.
-No nie, jednej osobie pokazałam…. – zaszlochała. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła płakać.
-Brawo. Zostało jeszcze kilka – wywrócił oczami
-Jesteś przepracowana – Curly wdrapał się na jej głowę i złapał rogu – Pozwól sobie odpocząć.
-A-ale! Ale – zapłakała – Ale wyszły nowe rozdziały Gry i Wpadek i chciałabym skończyć jakieś opowiadanie, bo chcę zacząć kolejne i jeszcze tyle zostało do edycji na wikipedii i tyyyle do mgq i jeszcze…
-Ciii – Gaster w końcu zabrał głos i poklepał Yumi po boku – Ciiii… małe kroczki, pamiętasz? Małe kroczki.
-Mam wrażenie, że … że…
-Że?
-… czuję się … przybita? Przygnębiona? Jakbym zawodziła czytelników HI… jakby mieli wobec mnie tylko wymagania… nie mówię o wszystkich, właściwie to nikogo nie mam na myśli, po prostu…
-Wymagania stawiasz sama sobie, bo chcesz, aby czytelnicy mieli zawsze wszystko szybko w dobrej jakości i aby dobrze się bawili, tak? – przytaknęła, z jej oczu poleciało więcej łez – Ale sama teraz masz problemy, prawda?
-Wszystko jest dobrze! – odezwała się głośno. Gaster wywrócił oczami
-Jeżeli kogokolwiek zawodzisz to samą sobie. – Yumi zamknęła usta i spuściła wzrok, pozwalała, aby Grillby ją głaskał, aby Curly siedział na jej głowie trzymając się rogu i aby w końcu G trzymał jej kopyto w swoich rękach – Siebie, nie nas. Pamiętasz co ostatnio powiedziała ci Samael?
-…. Kto inny jak nie ja… - kucyk szepnęła cicho
-Dokładnie. Kto inny jak nie ty. Myślę, że twoi czytelnicy są na tyle wyrozumiali, że pozwolą ci odpocząć, bo wrzesień jest dla ciebie naprawdę męczący, październik nie będzie lżejszy.
-Ale ja nie chcę odpocząć! – podniosła wzrok – Nie chcę! Znam siebie i nie mogę przestać tutaj publikować rzeczy. Nie zawieszam bloga, jest tyle rzeczy jakie chcę przetłumaczyć, czy napisać. To naprawdę sprawia mi przyjemność!
-Czy nie tratujesz prowadzenia tego bloga jako obowiązek? – Fell w końcu się odezwał
-Co? Nie! Na łeb upadłeś? – zmarszczyła brwi – To sprawia, że jestem szczęśliwa, ale mam wrażenie, że coś stoi między mną a tym szczęściem!
-Zmęczenie – Grillby wstał wsadzając ręce do kieszeni spodni – To zmęczenie. Odpocznij. Publikuj to co chcesz, kiedy chcesz i w jakiej ilości chcesz…
-To są moje słowa…
-O których sama zapomniałaś. Tłumacz to co sprawia ci przyjemność. Ale dokończ to co zaczęłaś. Dlatego, odpocznij, tłumacz to co chcesz, pisz to co chcesz, wyśpij się, nie wychodź do ludzi, jak nie chcesz to się z nikim nie kontaktuj… Może jakaś miła dusza napisze ci maila, albo odezwie się w komentarzach życzliwym słowem, jakie ma dodać ci otuchy – westchnął, płomienie na jego głowie kołysały się teraz zdecydowanie łagodniej. Kucyk czuł jak zza okularów Grillby wpatruje się w nią intensywnie – Zacznij jeść normalnie, nie przegapiaj brania leków codziennie… a wszystko wróci do normy. Ostatnio miałaś za wiele na swojej głowie. I w sumie, to masz nadal…
-Ale dasz radę – G ścisnął mocniej kopyto – Dasz radę wszystkiemu. Daj sobie tylko czas… odpocznij…
-Dlatego nie zawieszaj opowiadań, po prostu odpocznij... – Gaster skrzyżował ręce na piersi uśmiechając się czule, niemalże po ojcowsku – Pograj w grę, poczytaj książkę…
-Odpocznij….
-Zrelaksuj się…
-Wyśpij….
-Zjedz coś normalnego…
-Idź na spacer z psem…
-Poczytaj książkę…
-Odpocznij…
-Odpocznę… - Kucyk zamknęła oczy z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nagle pomieszczenie powoli zniknęło, rozpłynęło się w powietrzu, teraz otoczona białą przestrzenią stała sama, naprzeciw Ciebie, z ustami wykrzywionymi w lekkim uśmiechu, z wyraźnie podkrążonymi oczami i zmęczeniem malującym się na twarzy. Powoli otworzyła oczy i spojrzała na Ciebie. W jej oczach mimo wyraźnego wyczerpania widać było dziecięcą radość, wiarę i … szczerą miłość oraz oddanie. Uśmiech się jej poszerzył, choć po policzkach zaczęły cieknąć łzy – Dziękuję, że mimo wszystko nadal tutaj jesteś. Wiem, że czekasz na dalsze części swoich ulubionych opowiadań czy też komiksów. Dziękuję, że cierpliwie czekasz na maile ode mnie i za to, że mimo iż pojawia się tutaj mniej treści to nadal jesteś. Dziękuję za wszystko, naprawdę i .. i… i za to że jesteś. Obiecuję, wszystko dokończyć i obiecuję, że codziennie będzie się coś pojawiało. Jak tylko odpocznę i dojdę do siebie, materiałów na HI będzie więcej i więcej i więcej. Oczywiście, jeżeli zechcesz mi pomóc – szczerze się uśmiechała, choć nie przestawała jednocześnie płakać – Małe kroczki… małe kroczki… Zacznę od małych kroczków… A pierwszy, postawiłam właśnie teraz….
Też czasem piszę opowiadania o tym co siedzi mi w głowie, o częściach mnie które sie ze sobą sprzeczają i różnie patrzą na świat, to ciekawe przeczytać takie opowiadanie u kogos innego.
OdpowiedzUsuńA co do treści, Yumi, nie jesteś i nie będziesz żadnym robotem. To normalne, że się męczysz, że brak Ci energii, ochoty, że po prostu to co cieszyło wydaje sie teraz ciężkie. To nic złego i nikt o zdrowym rozumie i posiadającym chociaż odrobine empatii nie będzie sie na Ciebie gniewać. Ludzie potrzebują zarówno odpoczynku fizycznego jak i psychicznego. Chcę, żebyś wiedziała, że w żaden sposób mnie nie zawiodłaś jak i podejrzewam większości czytelników HI. Jedyne co teraz czuje to zmartwienie, wiem przez co przechodzisz i wiem, że to trudne. Dlatego proszę, odpocznij, zdejmij część ciężaru co nosisz na barkach i pozwól sie zrelaksować. Nawet jeśli nie wstawisz nic przez kilka dni, będzie dobrze, blog nagle nie zniknie z powierzchni internetu, a ludzie ot tak o nim nie zapomną. Teraz najważniejsze byś zajęła sie Sobą. Jesteś silną kobietą co już nie raz pokazałaś, ale nawet wojowniczki czy kucyki siejące przyjaźń musza robić sobie przerwy. Trzymaj sie! <3
Yumi, nie ma o co się martwić. Nikt się nie gniewa (Przynajmniej nikt kogo znam) że na HI Chwilowo jest cisza.
OdpowiedzUsuńKażdemu należy się przerwa, a tobie w szczególności.
Zrobiłaś dla nas więcej niż ktokolwiek przypuszczał, byłaś wyrozumiała, i dawałaś nam wiarę w następny dzień.
Dzięki tobie poznałem wiele ciekawych osób (i prawdopodobnie nie tylko ja), dzięki którym Można odzyskać wiarę w ludzkość.
Dzięki tobie istnieje jedyna polska strona z polskimi tłumaczeniami (W każdym razie najlepsza).
Dzięki tobie zacząłem pisać na komputerze.
Dzięki tobie Naprawdę dostawałem Wenę.
Nie potrafię tego ująć lepiej niż grillby i spółka: Odpocznij,Zrelaksuj się, Wyśpij, Przegoń Wkurzająceco Anonima...
Wszystko przychodzi z czasem, I jestem tego pewien.
Niedługo wróci ci wena, i zobaczysz- Będzie tak jak dawniej, A może nawet lepiej.
Jeszcze raz, W imieniu wszystkich, Dziękuję.
To jest moment na przerwę. I to wszystko. Sama przechodziłam przez to jakoś od lipca zeszłego roku do początku tego. Poniekąd stan zdrowia wszystko pogarszał, ale to też było we mnie; zwykłe zmęczenie, kiedy po długich latach pisania codziennie, moja pasja zaczęła jawić mi się jako obowiązek i ciężar, od którego po prostu szło oszaleć. To naturalne, prędzej czy później przychodzi, a najważniejsze to umieć powiedzieć sobie dość. I wierz mi, że w tym wypadku odpuszczenie sobie nie oznacza porzucenia, bo zbudowałaś coś, w co włożyłaś zbyt wiele serca i czasu, by tak prosto to zakończyć.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, to jest ten moment, w którym z czystym sumieniem możesz się na jakiś czas wycofać. Dać sobie chwilę czasu na odetchnięcie, może poszukać jakieś odskoczni. To może potrwać tydzień, może miesiąc, może dłużej – trudno stwierdzić, bo u każdego wygląda inaczej. Najważniejsze, że mija, a potem wraca się z nowymi pokładami energii. Dla mnie słowa znów tańczą, a pisanie idzie mi lżej niż przed przerwą. A wiem, że gdybym próbowała się zmuszać, znienawidziłabym coś, co było częścią mnie przez tyle lata. To chyba najgorsze, co może zdarzyć się w związku z pasją, więc…
Powodzenia. A my zaczekamy i będziemy robić swoje. :3
Przerwa ci się przyda. Masz mnóstwo na głowie, nie powinnaś się przeciążać. To co robisz powinno sprawiać przyjemność, a nie zmuszać się do tego. Zrobiłaś wiele naprawdę ekstra rzeczy i nie sądzę, by ktokolwiek miał coś przeciw, byś odpoczęła. Każdy miewa cięższy okres. Życzę dobrego wypoczynku i rozwiązania problemów. Kochamy cię Yumi <3
OdpowiedzUsuńNo cóż Yumi powinna odpocząć, czas my fani tego bloga zaczęli coś robić, pisać opowiadania, rysowanie itp. Może jak my sami zacznie coś tutaj publikować, to może chandrę wypedzim .
OdpowiedzUsuńCo k#ewa mówię, sama mam mega depresję, która powoduje że sama Yunko z Danngarompa ma orgazmu o samej myśli.
Odpocznij. Człowiek nie maszyna. Ma czasami gorsze chwile. Odpręż się. Nic się nie stanie jak przez jakiś czas nie będziesz nic wstawiać. Przeżyjemy. Ważne, abyś ty się dobrze czuła.
OdpowiedzUsuńJak reszta życzę Ci dużo odpoczynku!
Dla mnie HI jest jak karczma, albo lepiej jak gildia poszukiwaczy przygód :) Parter to bar z recepcją. Jak się wchodzi od razu wita nas tablica z zadaniami, a obok za kontuarem siedzi parka recepcjonistów, gotowych odpowiedzieć na nasze pytania, coś doradzić, pomóc coś znaleźć (nasz kochany spis treści). Trochę dalej jest bar discordem zwany z wieloma stołami ustawnymi tak i w budynku, jak i na podwórzu. Tutaj zawsze się coś dzieje. Jedni się radują, a inni zapijają smutki wraz z przyjaciółmi chcących ich pocieszyć. To parter, zawsze najgłośniejszy i najbardziej zatłoczony. Ale wróćmy na chwilę w okolice recepcji. Obok kontuaru znajdują się schody na wyższe piętra, tam znajdują się osobne sale, mniejsze lub większe. Są to pokoje spotkań, w bardziej kameralnym gronie. To tutaj dane nam jest spotkać artystów wszelkiej maści, oraz porozmawiać o życiu z tymi, którzy akurat wstąpili posłuchać historii snutych przez bajarzy, czy też zobaczyć obrazy malowane ręką sławnych i tych mniej znanych rysowników, grafików i innych-ików. Ale tutaj gildia się nie kończy, jest jeszcze jedno piętro. Tam pokoje są już prywatne, w nich rozmawiają przyjaciele oraz są załatwiane sprawy utajnione, które mogłyby zaszkodzić innym. Na tym piętrze znajduje się kwatera mistrza gildii, naszej ukochanej Handlarki Yumi. Choć większość zajmują półki pełne ksiąg, pergaminów i innych wyrobów mających przechowywać zapisane w nich rzeczy. Po środku stoi biurko, piękne dębowe. Na nim zaś kałamarz, kilka piór - z czego wiele jest połamanych. Sterta papierów różnej maści z racji, że nie mieściła się ba biurku, wala się teraz po podłodze w większym lub mniejszym nieładzie. A po przeciwnej stronie drzwi znajduje się wielkie okno, będące także wyjściem na punkt obserwacyjny. To właśnie na nim często można znaleźć Mistrzynię gildii, obserwującą efekty swojej pracy. Drugim miejscem gdzie się pojawia jest podwórze, pośród tłumów, gdzie raczy zasłuchanych gapiów, którzy możliwe, że tylko przechodzili lecz już nie mogą odejść, opowieściami o nieznanym, niezwykłym świecie.
OdpowiedzUsuńTaki jest dla mnie ten blog, ale nigdzie nie mogę zaobserwować choćby materacu naszej Mistrzyni. Więc bądźmy dobrzy i w podzięce zrzućmy się chociaż na kozetkę do jej gabinetu, żeby mogła odpocząć, lub wyślijmy na zasłużone wakacje :)
Innymi słowy, odpocznij Yumi Mizuno - Handlarko Iluzjami, które upiększają nasz świat :)
UsuńSzczerze? Popłakałam się ;-; T-To-Tooooo było takie smutaśne, takie przygnębiające, takie.. bolesne.. Jeśli byłabym w stanie to mogłabym cię teraz Yumi uściskać i na poprawkę mocno przytulić, ponieważ masz strasznie dużo na swojej główce. Zapewne każdy z nas, obecnych tutaj czytelników zrobiłby to samo, a co do terminów to nie śpiesz się, spokojnie, wiedz, że ja zawsze będę cierpliwie czekała na to, co dla nas masz ^^
OdpowiedzUsuń~Faster
Ten G to jak Ja i mój, którym piszę w rp xD
OdpowiedzUsuńA co do treści to rozumiem jak i pewnie większość lub nawet wszyscy czytelnicy bloga. Nie chcemy byś się przemęczała i stawała się nieszczęśliwa. Masz dużo na głowie, więc odpocznij sobie choć trochę. To miejsce nie zniknie przez to, że zrobisz sobie taki urlop czy wakacje. Będziemy czekać cierpliwie na twój powrót ^^ Nie uciekną ci twoje pasje do tłumaczenia przez ten czas. Po prostu potrzebujesz odpocząć od tego wszystkiego i sobie poukładać. Kochamy cię Yumiś i nie zmuszamy do niczego. Pamiętaj, że my także cię wspierany i wspierać będziemy ^^ Trzymaj się ciepło kochana i wracaj sobie w spokoju do zdrowia ;*
Jak już pisali wszyscy wyżej - odpocznij sobie spokojnie, weź oddech i nie przejmuj się fani twojego bloga stanowią tak silną grupę, że nie sposób rozbić jej od tak, mniej materiałów to dla nas nic, nie przejmuj się, nie przemęczaj. Szczerze, to chyba najaktywniejszy blog jaki widziałam (choć wielu przyznaję że nie widziałam ^^") ale naprawdę podziwiam, że dawałaś radę tak długo wrzucać na niego materiały z taką częstotliwością, serio niesamowite, zwłaszcza że zasadniczo to sama to wszystko prowadzisz. Należą Ci się małe wakacje, urlop, chwila oddechu by nabrać siły. Prowadzisz bloga bo lubisz i chcesz - nie bo musisz, więc nie traktuj tego tak. Dziękuję za tłumaczenie tylu fajnych komiksów i opowiadań. Gdyby nie ten blog na pewno nie poznałabym wielu fajnych historii. A tych które sama piszesz nawet nie wspomnę, bo zbyt cudowne są by określić je słowami. Ale spokojnie, wiemy że masz własne życie, będziemy cierpliwie czekać na kontynuację. Informacja, że nadejdzie jest nawet więcej niż wystarczająca. Mam nadzieję, że uda Ci się jak najszybciej odzyskać dobre samopoczucie. ^_^
OdpowiedzUsuń