Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Córka Discorda [Daughter of Discord]. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Córka Discorda [Daughter of Discord]. Pokaż wszystkie posty

20 lipca 2021

Córka Discorda - Kłótnie [Daughter of Discord ch 14]

 
Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
 Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Spis treści:

Kłótnie  (obecnie czytane)
...

Discord nerwowo spacerował po pokoju Screwball tam i z powrotem, próbując kontrolować swoją frustrację. Jego córka usiadła na łóżku wpatrując się w swoje kopyta, podczas gdy Fluttershy zachowywała bezpieczny dystans od obojga.

- Jestem rozsądnym ojcem!- napuszył się Discord.- Pozwalam ci naginać rzeczywistość, pozwalam ci siedzieć do późna, pozwalam ci jeść deser przed obiadem! Nigdy nie proszę cię o wiele! Ale tworzę jedną zasadę, jedną jedyną rzecz, której nie wolno ci robić, a ty idziesz i ją łamiesz!

- Tatusiu, nie rozumiesz…- zaczęła Screwball.

- Czy wiedziałaś, kim jest ten ogier?

- Ja...

- Wiedziałaś?!

- Tak- Spuściła głowę.

- Jak długo widujesz się z tym chłopakiem?- Skrzyżował ręce.

Screwball odwróciła wzrok.

- Ile razy mam ci powtarzać?! Odmieńcy są niebezpieczni! Nie można im ufać, zwłaszcza jemu!

- Nawet go nie znasz!- wypluła jego córka.

- Tak? Cóż, jaka matka, taki syn! Wszyscy odmieńcy są tacy sami: bezduszne, oziębłe, paskudne potwory!

- Spójrz na siebie!

- Co?!

Screwball zasłoniła usta, a Fluttershy wzięła gwałtowny wdech. Discord przymrużył oczy patrząc na córkę.

- Och- ryknął.- Och! Więc to tak będziemy się bawić, tak, panienko?! Tak! Jestem paskudny! Ale przynajmniej – ja - mam serce! Odmieńcy są niezdolni do żadnych...

-Tatusiu, ja go kocham!

Jedyny dźwięk, jaki można było usłyszeć to kolejne przerażone westchnięcie Fluttershy. Oczy Discorda powiększyły się do rozmiaru patelni.

- Nie.- powiedział- Postradałaś zmysły?! On jest odmieńcem!

- Nie obchodzi mnie to!- powiedziała bezczelnie Screwball.

- Czy ty naprawdę nie widzisz, że on cię oczarował?! Nie widzisz, że żywi się twoimi emocjami?! On cię tylko wykorzystuje! Stworzenie takie jak on nie może kochać!

Młoda klacz nie mogła już więcej tego znosić i zeskoczyła z łóżka.

- Jesteś takim hipokrytą!

Popędziła w stronę drzwi.

- Jeszcze nie skończyłem, młoda damo!- wrzasnął Discord.

- Ale ja skończyłam!

Jak tylko otworzyła drzwi na oścież przy pomocy magii, usłyszała jakieś krzyki. Za drzwiami były Tri-Pies i Prism. Screwball je zignorowała i popędziła w głąb korytarza szlochając.

- Screwball Fluttershy Draconequus!- krzyknął Discord.- Wracaj tu natychmiast!

- Discord!- surowo zawołała Fluttershy kładąc kopyto na jego ramieniu.- Myślę, że byłeś dla niej zbyt surowy.

- Zbyt surowy?!- powtórzył Draconequus.- Ona celowo mi się sprzeciwiła! Ponadto, użyła swojej magii przeciwko mnie i nazwała bezdusznym potworem! I do tego hipokrytą!

- Ale Discord, czy ty tego nie widzisz?

- Czego nie widzę?

- Byłam traktowana dokładnie tak samo, kiedy się w tobie zakochałam!

Draconequus zamilkł. Próbował znaleźć odpowiednie słowa, ale na próżno.

- Nasza córka ma rację- zadeklarowała Fluttershy.- Ty jesteś hipokrytą! Zabroniłeś Screwball zakochać się w odmieńcu, kiedy świat zabronił mi pokochać ciebie!

- Wtedy było inaczej!- nalegał Discord.- Również cię pokochałem! Odmieńcy są niezdolni do miłości! Mówią, że o ciebie dbają, ale gdy tylko zaspokoją swój głód, wbijają ci nóż w plecy!

- Skarbie, wiem, że pewnie jesteś zbyt zły, aby o tym rozmawiać, ale co dokładnie wydarzyło się między tobą a Chrysalis? Co sprawiło, że jesteście wrogami? Westchnął.

- To było dawno temu, kiedy byłem jeszcze mały, samotny i zagubiony w dziczy. Spotkałem Chryssy, ekhm, Chrysalis kiedy była jeszcze tylko księżniczką. Już w tym wieku była przebiegła! Wydawało się, że nie obchodzi jej mój wygląd i mówiła, że jest moją przyjaciółką. Powiedziałem jej, że szukam domu, a ona opowiedziała mi o pewnej krainie, gdzie wszystkie stworzenia są akceptowane.

- Equestria?- zgadła Fluttershy.

- Dokładnie. Cóż, oczywiście się myliła! Ale to nie to, co mnie wkurzyło! Lata później, kiedy przejąłem władzę nad Equestrią, nowo koronowana Chrysalis i jej odmieńcy wykorzystali moje zaburzenie i żywili się kucykami!

Spojrzał na swoją żonę szczerze.- Ona mnie wykorzystała! Wysłała mnie do Equestrii wiedząc, że kucyki mnie odrzucą i wkurzą tak bardzo, że przejmę nad nimi władzę tylko po to, aby ona nie musiała!

- Jesteś pewien, że tak to było?

- Och, jestem święcie przekonany! Nie grzeszyła skromnością, kiedy przyszła do mojej kryjówki, aby napawać się swoim triumfem!- Zaryczał i padł na łóżko.- Chciałbym, żeby Screwball po prostu zdała sobie sprawę z tego, że nie chcę, aby ktoś ją zranił! I na pewno nie chcę, aby musiała zmierzyć się z takim samym...

- Shhh- wyszeptała Fluttershy, głaszcząc go po głowie.- To, co zdarzyło się z Chrysalis jest już w przeszłości. Może jej syn jest inny.

- Skąd możesz to wiedzieć?- oburzył się Discord.

- Nie wiem, ale siedemnaście lat temu poznałam kogoś, kogo każdy kucyk uważał za potwora. Też myślałam, że nim jest, dopóki nie poznałam go lepiej. Rok później, poślubiłam go i od tamtego momentu jestem z nim szczęśliwa.

- Ale ci odmieńcy... Oni są źli!

- Ty też byłeś zły, nieprawdaż?

- Tak, ale...
- I się zmieniłeś, prawda?
- Zmieniłem, ale...

- Cóż, co sprawiło, że się zmieniłeś?
Podniósł wzrok i spojrzał na nią. Po tych wszystkich latach, wciąż była najpiękniejszą rzeczą, jaką w życiu widział. Oczywiście, rzucił na nią zaklęcie wiecznej młodości niedługo po ich ślubie, więc jej wygląd się nie zmienił.

- Ty.

Fluttershy uśmiechnęła się.

- Ponieważ się we mnie zakochałeś.

Usiadł prosto.

- Chodziło o coś więcej. Byłaś moim wszystkim! Moje życie było niekompletne bez ciebie!- Sięgnął, aby delikatnie pogłaskać jej policzek.- Oddałbym moją moc dla ciebie!

- Więc nie sądzisz, że Książę Mothball może czuć to samo odnośnie Screwball?

Zesztywniał.

- Ja...Ja...- Ciężko westchnął.- Może i masz rację, ale... Nie zaszkodzi być ostrożnym. Zakładam, że powinienem iść z nią pogadać.
Fluttershy potrząsnęła głową.

- Daj jej chwilę na uspokojenie.

***

Screwball nie wiedziała, gdzie iść. Natychmiastowo teleportowała się do jej sanktuarium. Jej pierwszym instynktem było szlochanie w kopyta.

Dlaczego jej ojciec nie mógł zrozumieć? Zawsze wspierał ją we wszystkim, co robiła. Nawet jeśli wiedziała, że nigdy nie pozwoli jej widywać się z Mothballem, to nigdy nie miało znaczenia, aż do teraz. Teraz kiedy dowiedział się o jej sekrecie, upewni się, aby nigdy nie spuścić jej z oczu. Minie zaledwie kilka minut zanim ją znajdzie.

- Domyślałem się, że tu będziesz.

Huh. Szybciej, niż myślałam.

- Odejdź!- wykrzyczała.

- Huh?

Screwball spojrzała ponownie i zdała sobie sprawę, że to nie był głos jej ojca. Obróciła się aby ujrzeć Mothballa. Szybko rzuciła zaklęcie poprawiające jej fryzurę i makijaż.

- Przepraszam- zaczęła.- Myślałam, że jesteś moim ojcem. Co ty tutaj robisz?- Zrobił krok w przód.

- Przyszedłem zobaczyć, czy wszystko z tobą w porządku.

- Tak, wszystko spoko. Po prostu... Tatuś i ja się pokłóciliśmy.

- Oh. Zgaduję, że to moja wina.

- Nie. To ja powiedziałam ci, abyś zmienił się w samego siebie. To ja rzuciłam mojego tatę na drzewo. Wiesz, że nigdy wcześniej nie użyłam magii przeciwko niemu? Zawsze byliśmy ze sobą tak blisko i nigdy się nie kłóciliśmy.- Westchnęła.- Zgaduję, że to musiało się kiedyś stać.

Zwiesiła głowę w dół i zamilkła na chwilę. Mothball ostrożnie podszedł i usiadł obok niej.

- Więc jak tam? Wiesz, poza kłopotami z rodzicami.

Screwball pociągnęła nosem.

- Chyba spoko.- Trochę się uśmiechnęła.- Mam teraz młodszego braciszka.

Odmieniec uniósł brwi.

- Braciszka?

- Tak, ma na imię Zany. Jest najsłodszym bobasem jakiego kiedykolwiek zobaczysz!

- Czy on, um... Czy on robi to samo, co ty? Chodzi mi o to, czy on potrafi używać magii?

Przytaknęła.- Ale ma problemy z kontrolą. Nie mogę się doczekać, aż będzie starszy! Wtedy będziemy mogli razem aportować i będę mogła mu pokazać moją niegodziwą podkręconą piłkę!

- Ile ma teraz lat?

- Pięć miesięcy.

- A co z twoimi przyjaciółmi? Co u nich?

- Dinky i Cinnamon Stick zbliżyli się do siebie na imprezie, tak samo jak Thunder i Apple Blossom. Myślę...- Przysunęła się do niego bliżej.- Wiele kucyków zdobyło się dzisiaj na odwagę, żeby...- Dotknęła jego kopyta swoim.- Powiedzieć kucykom, które lubią, że... Coż...

Nie musiała nic mówić. Mothball czuł jej emocje. Wszystko działo się zgodnie z planem. Musiał tylko udawać, że odwzajemniał jej uczucia i wyciągnąć z niej więcej informacji. Tego chciałaby jego matka. Ale nie on.

Odsunął swoje kopyto.

- Screwball, nie możesz! Nie możesz kochać odmieńca! Nie możesz kochać czegoś, co nie ma serca aby odwzajemnić twoje uczucie!

Screwball spojrzała na niego z powagą.

- Dlaczego nie widzisz tego, co ja?

- Czego?

- Tego!

Ponownie wzięła jego kopyto i tym razem położyła je na jego klatce piersiowej.

- Czujesz to?

Coś w środku jego piersi chaotycznie pompowało.

- To bicie serca.- oznajmiła Screwball.

Mothball gapił się na nią z niedowierzaniem i potrząsnął głową.

- To niemożliwe- wymamrotał.- Ja nie powinienem mieć serca! Jestem dokładnie tym, co mówi twój tata: zimny, nieczuły...

- Skoro jesteś taki zimny i nieczuły, to dlaczego jeszcze nie wyssałeś ze mnie energii?

- Bo... Bo...

Nie mógł wymyślić żadnego powodu, bo było zbyt wiele kandydatów: ponieważ nie chcę cię zranić, ponieważ mam za zadanie utrzymać cię przy życiu, ponieważ myślę, że jesteś bardzo ładna...

Wybrał najbezpieczniejsze:

- Jesteś jedyną przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałem.

Jak się uśmiechała, Mothball mógł przysiąc, że słyszał muzykę. Domyślił się, że to jego wyobraźnia dopóki nie zobaczył świetlików otaczających ich w kształt serca. Screwball niewinnie zeszkliła swoje fioletowe oczy.

- Przepraszam- powiedziała.- Kiedy się wzruszam, trochę mnie ponosi.

I kto tu jest kusicielem?

Raz jeszcze, zagubił się w tych hipnotyzujących zawijasach. Nie wiedział, czy to była jej magia, czy jej oczy naprawdę tak błyszczały. Prawie nie zauważył, że się nad nim pochyla, dopóki jej usta nie były kilka centymetrów od jego warg.

Wyszarpał się z jej objęć i czar prysł.

- Nie słyszałaś mojego ostrzeżenia?!- coś w nim pękło.

- Nie obchodzi mnie to!- dąsała się Screwball.

- A powinno! Myślisz, że będę w stanie żyć sam ze sobą, jeśli zranię...?

Ugryzł się w język, będąc w szoku z powodu jego własnych słów. Screwball była równie zaskoczona, ale nie przez jego słowa, a ton przepełniony lękiem. Mothball zdecydował, że powinien się stąd wynieść zanim ona źle go zrozumie i aby mógł wyjaśnić to dziwne walenie w środku niego.

- Powinnaś iść do domu- rzucił szybko.

Screwball mrugnęła.

- Co?

- Twoja rodzina pewnie bardzo się o ciebie martwi.

Westchnęła.

- Zapewne masz rację. Mam wystarczająco kłopotów. Czy zobaczę cię ponownie?

Mothball odwrócił wzrok.- Nie będę robił ci nadziei.

- Ale...

- Dla twojego własnego bezpieczeństwa, Screwy, myślę, że lepiej abyś się do mnie nie zbliżała.

Wypowiedzenie tych słów bolało go bardziej niż kiedy musiał ją opuścić po raz pierwszy. Tym razem, to było naprawdę i Screwball wiedziała, że on nie kłamie. Usłyszał pociągnięcie nosem i powstrzymał się od spojrzenia na nią, wiedząc, że te piękne oczy napełniały się łzami.

- Do widzenia- wymamrotał.

Mothball wyruszył zanim mógł zmienić zdanie. Uszy Screwball zwiędły jak tylko zaczęła płakać po raz drugi tego wieczoru.

Nie chciała wracać do Canterlot, ale wiedziała, że nie ma wyboru. Jej rodzice oszaleliby, gdyby wkrótce nie wróciła.

***

- Jakieś ślady po niej?- Fluttershy pytała swoich przyjaciół.

Applejack potrząsnęła głową.- Szukaliśmy wszędzie!

Discord robił się nerwowy.

-Nie myślisz, że uciekła, prawda?
Kiedy Screwball zmaterializowała się tuż przed nim, westchnął z ulgą.

- Oh, dzięki Celestii!

- Gdzie się podziewałaś, młoda damo?- domagała się Fluttershy, krzyżując kopyta.

- Byłam zaczerpnąć świeżego powietrza- wymamrotała Screwball nie wchodząc w kontakt wzrokowy z żadnym kucykiem.

- Screwy, chcę porozmawiać o...- zaczął jej ojciec.

Obróciła się do niego plecami.- Nie chcę teraz rozmawiać. Chcę po prostu iść do łóżka.

Discord spojrzał na nią gniewnie.

- Jak śmiesz obracać się do mnie plecami?! Wróć tutaj natychmiast albo...

- Daj jej spokój, skarbie- powiedziała Fluttershy, obejmując jego łapę swoimi kopytami.- To była długa noc. Potrzebuje odpoczynku.

- Wszyscy moglibyśmy trochę odpocząć- zadeklarowała Twilight.

Reszta zgodziła się i każdy udał się do swojej sypialni, wszyscy oprócz Rarity. Stuknęła żółtego pegaza w ramię.

- Fluttershy, mogę z tobą porozmawiać?

Fluttershy spojrzała na swojego męża. Po rodzinnej kłótni, Discord potrzebował jej bardziej niż kiedykolwiek, ale wyraz twarzy Rarity wyglądał na zdesperowany.

- To zajmie tylko chwilkę, skarbie.

Draconequus przytaknął poczciwie i zostawił dwie klacze same.

- Jak sprawiasz, że to wszystko działa?- zapytała nagle Rarity.

Oczy Fluttershy rozszerzyły się.

- Co masz na myśli?

- Twoje małżeństwo. To nie może być takie łatwe! Chodzi mi o to, czy wy nigdy się nie kłócicie?

- Ależ skąd. Małżeństwa kłócą się non stop.

- Więc jakim cudem wciąż jesteście razem?

- Z kłótniami jest tak, że kłócimy się o to, co nam przeszkadza i po kłótni, próbujemy to naprawić. Jeśli nigdy nie porozmawiamy ze sobą o naszych problemach, skąd będziemy wiedzieć, co trapi drugą osobę?

- Ale...- zająknęła się Rarity.- Czy większość małżeństw nie kończy się przez... Kłótnię?

Fluttershy potrząsnęła głową.- Kłótnie są normalne. Oczywiście, nie wiem tego, ale myślę, że małżeństwa kończą się przez brak kłótni.

- Fancy Pants i ja nigdy się nie kłóciliśmy, aż do...

Jednorożec zamilkł, co zwróciło uwagę Fluttershy.

- Aż do czego? Rarity, możesz powiedzieć mi wszystko. Cokolwiek to jest, nie będę o tym z nikim rozmawiać. Jak bum cyk-cyk tralala niech mi w oko wleci ćma.

Rarity uśmiechnęła się delikatnie i wzięła głęboki wdech.

- Złapałam Fancy Pants z inną klaczą.

Fluttershy westchnęła z niedowierzaniem.- Co? Kiedy?

Cała historia wylała się z Rarity.

- Kilka dni przed urodzinami Screwball i Dinky, Fancy Pants powiedział mi, że idzie na lunch z przyjaciółką. Kiedy robiłam zakupy, Upper Crust powiedziała, że widziała go w kawiarni z jego byłą dziewczyną, Fleur-de-lils! Próvowałam sobie wmówić, że to był tylko wspólny posiłek, ale byłam ciekawa i poprosiłam Upper Crust, żeby mnie do nich zaprowadziła! Kiedy tam dotarłyśmy, jej brudne kopyta były dotykały go wszędzie! I to publicznie!  Poniżona i zraniona, pospiesznie wróciłam do domu, spakowałam moje rzeczy, zostawiłam krótką wiadomość Fancy Pants, odebrałam Gemstone z lekcji fortepianu i wsiadłam do następnego pociągu do Ponyville!

Podczas gdy łzy spływały Rarity po policzkach, pegaz stał w milczeniu. Próbowała pogodzić się z myślą, że Fancy Pants mógłby zrobić coś takiego. Zawsze był takim delikatnym źrebakiem w stosunku do wszystkich.

- Może to nie to, co myślisz- zasugerowała Fluttershy.

-A co, jeśli to to?- pękła Rarity.

- Chociaż porozmawiałaś o tym z Fancy Pants?

- Cóż, ja... Nie. Byłam taka wściekła, nie mogłam z nim rozmawiać! Nawet nie powiedziałam o tym Gemstone!

- Więc skąd wiesz, co dokładnie się wydarzyło?

Jednorożec nic nie powiedział.

- Zobacz, nie będę nic mówić, ale nie powinnaś zostawiać czegoś takiego bez słowa, zwłaszcza jeśli chodzi o Fancy Pants. Jeśli z nim o tym nie porozmawiasz, nic się nigdy nie rozwiąże.

Rarity spojrzała przyjaciółce w oczy.

- Masz rację. Nie powinnam trzymać w sobie tej złości. Muszę porozmawiać z Fancy Pants. Zgaduję, że to znaczy, że mam wyrzucić te papiery rozwodowe do śmieci.

Fluttershy uśmiechnęła się szeroko.- To dobrze, Rarity.

- Ale... Muszę się z tym przespać. Dziękuję, Fluttershy. Naprawdę jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką kucyk mógłby kiedykolwiek mieć.

Twilight nie miała zamiaru podsłuchiwać. Zawróciła, aby zapytać Fluttershy o odmieńca, kiedy usłyszała rozmowę z Rarity. To zmusiło jednorożca do myślenia o jej sytuacji z Flashem. Nigdy nie porozmawiali o tym, co wydarzyło się pięć lat temu. Może w końcu nadszedł czas.

Myślała także o tym, co wydarzyło się ze Screwball i odmieńcem, który według Discorda był potomkiem Królowej Chrysalis. Screwball zwróciła się przeciwko ojcu, aby go obronić. Twilight chciała wiedzieć dlaczego.

***

Kiedy Mothball dotarł do kryjówki, jego matka czekała.

- Czego dowiedziałeś się o mieszańcu?- zapytała.

Książę od niej odszedł.- Nie chcę już dłużej brać w tym udziału, Mamo.

Królowa Chrysalis zawęziła powieki.- Co powiedziałeś?

- Powiedziałem, że nie chcę już dłużej brać w tym udziału!

Starszy odmieniec zazgrzytał zębami.- Czy ty się ze mną nie zgadzasz?

Mothball bezczelnie stawił jej czoła.- Może i się nie zgadzam. I co masz zamiar z tym zrobić?

Wściekła, jej róg zaczął świecić na zielono jak tylko strzeliła w niego promieniem, przybijając go do ściany.

- Nikt mi się nie sprzeciwia!- zawyła Chrysalis, podchodząc w jego stronę.- Zwłaszcza mój własny syn! A teraz, powiedz mi, co wiesz!

Mothball był przerażony do szpiku kości. Nigdy wcześniej nie sprzeciwił się matce, a ona nigdy nie użyła na nim siły! Jednakże, musiał zachować odwagę.

- Nie obchodzi mnie, co mi zrobisz! Dlaczego nie możesz po prostu zostawić ich rodziny w spokoju?

Chrysalis zaryczała.

- Powinnam była wiedzieć, że jesteś za słaby na to zadanie!- Potem uśmiechnęła się pod nosem.- I wiem dokładnie, co czyni się słabym. Ten mieszaniec, ona... Znaczy coś dla ciebie, nieprawdaż?

Mothball zamarzł w miejscu ze strachu, sprawiając Chrysalis triumfalny uśmiech na twarzy.

- Widzę, że tak. Jeśli nie mogę zdobyć informacji od ciebie, zawsze mogę iść prosto do źródła.

- Nie!- zaprotestował.- Nie możesz! Proszę, nie rań jej!

- Nie chcesz jej ranić?- zachichotała królowa.- Więc powiedz mi, co muszę wiedzieć.

Share:

1 stycznia 2018

Córka Discorda - Tajemniczy Ogier [Daughter of Discord ch 13]


Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
 Tłumaczenie: Yumi Mizuno
...

Discord i Screwball turlali się na podłodze ze śmiechu po udanym psikusie na Pinkie Pie. Kiedy chciała usiąść na krześle, podsunęli jej poduszkę pod tyłek, która wydała z siebie dźwięk podobny do muczenia krowy. Różowy kucyk śmiał się razem z nimi.
-Macie mnie!
Discord natychmiast przestał się śmiać, kiedy jego żona podeszła do niego.
-Widzę, że wróciłeś do swoich starych psot. - mruknęła
-Cóż, ja... - uśmiechał się nerwowo - ... tylko troszeczkę...?
-Rozumiem, że jesteś zbyt zajęty aby poprosić mnie do tańca.
-Nie! - podskoczył i chwycił ją pod ramię.
Screwball przyglądała się wirującym na parkiecie rodzicom. Widziała także Dinky i Cinnamon Stick oraz Apple Blossom z Thunder Dash. Flutterby Lily tańczyła z jakimś jednorożcem, podczas kiedy Rainbow i Soarin szeptali między sobą. W powietrzu czuć było miłość, Screwbal aż westchnęła.
-Nie mogę uwierzyć, że te gołąbeczki w końcu się zeszły! - powiedziała do niej Lighting
-Thunder i Blossom czy Dinky i Cinnamonn?
-I oni i oni! Szalone, co?
-W samą porę, nie sądzisz?
-Tak. Gdyby tylko któraś z nas miała jeszcze swojego wyjątkowego kucyka, to naprawdę byłby ciekawy wieczór.
-Racja. - mruknęła
-Słucham?
Dwie klacze popatrzyły na ogiera, który właśnie stał przed nimi. Był jednorożcem o brązowym umaszczeniu, niebieskich oczach i blond włosach. Wyciągnął kopyto w ich stronę.
-Czy mogę poprosić do tańca, panno?
Screwbal zaczęła się rozglądać.
-Ja?
-Oczywiście.
Popatrzyła na przyjaciółkę, która gestem głowy nakazywała jej przyjąć propozycję.
-Dobrze. - odpowiedziała w końcu.
Jej przyjaciółka mrugnęła do niej, jak tylko ogier doprowadził Screwball na parkiet. Był bardzo szarmancki jak na swój wiek, ukłonił się nim zaczeli tańczyć i zgrabnie się z nią poruszał. W pewnym momencie popatrzył jej w oczy, nie mogła odegnać myśli, że było w nim coś znajomego.
-Czy my się znamy?
-Nie, jesteśmy całkiem obcy - uśmiechnął się.
Kłamał.
-Na pewno?
-Wiem kim jesteś.
-Tak?
-Jesteś Screwball, córka Discorda, pana chaosu.
-Co mi się tak przyglądasz?
-Właściwie, to masz wspaniałe włosy. - Uniosła brwi. - No i te wspaniałe oczy.
-Po prostu cię wciągają, co nie? - mruknęła
-Jesteś tak samo bystra jak i piękna - zachichotał
-Na pewno nigdy się nie spotkaliśmy?
-Hm, może kiedyś raz się widzieliśmy?
-Ze szkoły?
-Raczej nie, uczyłem się w domu.
-W domu? - pomyślała o jednej osobie, ale musiała się upewnić - Jak masz na imię?
Pochylił się i szepnął jej do ucha
-Jeżeli ci powiem, to będziesz wiedzieć, że kłamię. - Kiedy się wyprostował jego oczy zabłyszczały na zielono. Dziewczyna popatrzyła na niego szerokimi oczami.
-Mothball?
-Nie da się ciebie oszukać, prawda? - Uśmiechnął się
Chciała coś powiedzieć, ale wtedy muzyka ucichła a Apple Bloom mówiła do mikrofonu.
-Dobrze się bawicie?! - w odpowiedzi publiczność zaczęła wiwatować - Teraz będzie coś dla par! Panowie, macie okazje chwycić swoje panie i zabawić się w wolnym tańcu. Dajesz Sweetie Belle!
-Oh! - pisnęła Punkie - Czy możemy, Red? Możemy, możemy, możemy? To byłoby takie romantyczne! - w odpowiedzi maż zaśmiał się i wziął ją za kopyto.
-Wszystko dla ciebie, moja mała radości!
Soarin spojrzał na Rainbow.
-Kochanie, wiem, że nie przepadasz za wolnymi tańcami, ale...
-Hej, to nie problem. - pociągnęła go za sobą.
Screwwball popatrzyła w oczy ogiera stojącego przed nią. Nie były Mothballa, ale nie zmieniała faktu, że to był on.
-W bardzo tajemniczy sposób... - śpiewała Belle - Pewnego razu, potrzebowałem cię... - umieściła kopyta na jego ramionach i zaczęła delikatnie kołysać się w rytm muzyki - W bardzo tajemniczy sposób, byłeś moim przyjacielem.
-Mam róże od ciebie - szepnęła - to było... słodkie. - Przypomniała sobie radość, kiedy znalazła róże na parapecie. Zastanawiała się, dlaczego Mothball nie przestaje do niej przychodzić. Książę tym czasem przyglądał się dziewczynie z uwagą. Na samym początku prawie jej nie poznał, miała na sobie piękną elegancką suknię, nie miała swojego kapelusza, była nawet ładniejsza niż pamiętał. Jej włosy z wdziękiem opadały na jej ramiona. Jej uśmiech sprawił, że poczuł dziwne ciepło w klatce piersiowej. A im bardziej patrzył w jej oczy, tym bardziej czuł dziwne bicie w środku. To właśnie w tym momencie, Discord zobaczył parę.
-Screwball jest z ... - dym zaczął ulatniać się z jego nosa - CHŁOPCEM?! - Już chciał wybuchnąć gniewem, kiedy poczuł na sobie uspokajające gładzenie zony.
-Spokojnie, kochanie - powiedziała łagodnie - tylko tańczą.
-Ale taniec może prowadzić do obściskiwań, a obściski do przytulania, przytulanie do całowania, a całowanie może doprowadzić do...!
-Discord!
-Masz rację. - westchnął - Nie należy przesadzać. - Mimo to, nadal zerkał co jakiś czas w ich stronę. Tym czasem muzyka grała nadal.
-W bardzo tajemniczy sposób, myślę, że jestem w tobie zakochany. W tak bardzo tajemniczy sposób, chcę płakać - Mothball był zagubiony w spojrzeniu Screwball, że nie zdawał sobie sprawy iż zaczęli unosić się w powietrzu. Dziewczyna nie była świadoma tego co właśnie robi. Książę w końcu zerknął w dół i westchnął. Dziewczyna za to zaczęła lekko się śmiać.
-Przepraszam, to było silniejsze niż ja.
-Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać. - uśmiechnął się niezręcznie
Jak tylko piosenka osiągała punkt kulminacyjny, kucyki zaczęły zwracać uwagę na młodą parę w powietrzu. Byli zachwyceni tym jak wdzięcznie się razem poruszają. Discord z trudem nie reagował, zaciskał jedynie mocno zęby tak, że zaczęły go boleć.
Okręcił ją dookoła, a kiedy znowu stali przed sobą, oboje zamknęli oczy. W tym momencie liczyli się tylko oni i anielski głos Sweetie. Przeszył go dreszcz, kiedy położyła głowę na jego piersi. Czuł, jak jej miłość przechodzi na niego, był nawet silniejszy niż po ubiegłym spotkaniu. Pogładził ją po głowie.
-Tęsknie za tobą. - szepnęła
-Brakowało mi ciebie. - uniósł jej głowę aby popatrzeć w jej oczy. Ta zamknęła je jedna i pochyliła się do przodu. Mothball wpadł w panikę, kiedy uświadomił sobie co ona próbuje zrobić. Starał się odchylić najdalej jak to możliwe. Kiedy już wiedział, że koniecznie chce się z nim całować położył kopyto na jej ustach.
-Może nie tutaj? - szepnął. Wtedy oklaski przywróciły ja do przytomności. Byli w centrum zainteresowania, wszyscy na nich patrzyli, nawet jej tata. Przytaknęła i zniknęli.
-Gdzie oni teraz są? - zapytał nerwowo Discord
-Czy to ważne? - Fluttershy popatrzyła na niego - Myślę, że to słodkie. Naszą córkę adoruje ładny młody chłopiec.
-Ale czy jest miły? Czy ma poczucie humoru? Czy jest wystarczająco dobry dla mojej córki? Jak ma na imię? Czy w ogóle się jakoś nazywa? Kiedy go nam przedstawi? KTO TO JEST?!
-Kochanie, twój temperament...
-Temperament, szmarent! Chcę odpowiedzi! - Minął kucyki w sali balowej i zaczął szukać młodej pary w ogrodzie.

-Czysto. - Mothball kiedy schylał się za krzakiem. - Nie sądzę, aby ktokolwiek nas tutaj znalazł. Ohh! - Poczuł jak dziewczyna mocno go obejmuje.
-Gdzie byłeś przez ten cały czas?!
-Nie...mogę...oddychać...! - sapał
-Przepraszam. - odsunęła się niezręcznie
-Przykro mi. Matka rzadko wypuszczała mnie z ula, a jak już to puszczała za mną strażników.
-Jak teraz udało ci się wymknąć?
-To idealny teren łowiecki - wzruszył ramionami i pochylił się do przodu - no i nie mogłem przejść obojętnie obok ciebie.
-Dlaczego mi od razu nie powiedziałeś?
-Bałem się, że ktoś może usłyszeć. - Po chwili przerwa między nimi zaczęła się zmniejszać, jak tylko książę się zorientował, natychmiast się cofnął.
-Screwball, nie możesz!
-Dlaczego?
-Czy wiesz co się dzieje, kiedy pocałujesz odmieńca?
-Nie, ale chcę się dowiedzieć.
Zatrzymał jej kolejną próbę.
-Screwball, pocałunek odmieńca jest bardzo niebezpieczny i może być zagrożeniem dla życia. Jeżeli cię pocałuję, mimowolnie pozbędę się całej twojej mocy, wysysając ją z ciebie jak z gąbki. Wystarczy, że siedzisz tak blisko mnie!
-A co jest w tym złego?!
-Nie chce cię skrzywdzić, dobra?
Jęknęła z irytacją.
-Dobrze, ale wiesz... że nie musisz się przede mną ukrywać?
-Screwball, ktoś może zobaczyć. - westchnął
-Nie interesuje mnie to, chcę zobaczyć prawdziwego ciebie! Proszę.
-Cóż... no dobrze...
Wziął głęboki wdech, a jego ciało wybuchło zielonym płomieniem, przekształcając go w jego prawdziwą formę. Jego włosy były dłuższe, a on był wyższy od niej. Dla wszystkich byłby przerażający, ale nie dla Screwball. W jej oczach był najprzystojniejszym ogierem w całej Equestrii. Książę poczuł jak jej uczucia wzrastają, nie mógł się nadziwić, że jeden mały kucyk może czuć coś tak wielkiego do niego. Nikt nie słyszał Discorda, szukającego ich po ogrodzie. Usłyszał parę głosów, a potem schował się za krzakami. Akurat, zobaczył jak książę się zmienia. W pierwszej chwili był jak sparaliżowany. spodziewał się, że jego córka będzie mądra i zacznie uciekać, ale tego nie zrobiła. Zamiast tego, podniosła kopyto dotykając twarzy podmieńca.
Wyrwał się z szoku i wyskoczył warcząc na wroga. Para odskoczyła od siebie.
-TY! - ryknął
-Tato, czekaj! - zawołała Screwball
Mothball musiał działać, kiedy Discord złapał go za ogon, niestety ten sparaliżował go tak, że nie mógł używać swojej magii.
-Ostrzegałem cię, abyś trzymał się z dala od mojej córki! - ryknął tak głośno, że można go było usłyszeć na sali balowej. Wiele kucyków wybiegło z sali zainteresowanych zamieszaniem, w tym Fluttershy i jej przyjaciół, oraz księżniczki.
-Podmieniec! - krzyknęła Cinnamon Roll
-Obrzydliwy! - płakała Gramstone
-Tato! Puść go! - wołała Screwball - To nie to co myślisz!
-Trzymaj się z tyłu, Screwball! - rozkazał Discord - Ten owad karmi się tobą!
Jego oczy dosłownie płonęły z wściekłości.
-Tato, nie rób tego!
Nie myśląc wiele, użyła swojej magii aby odepchnąć swojego ojca tak, że ten wpadł na pobliskie drzewo krzycząc z bólu, jednak jego czar na księciu zniknął.
-Uciekaj! - powiedziała szybko - Wynoś się stąd!
Książę nie tracił sekundy, po prostu zniknął.
Fluttershy podleciała do boki męża i czule pogłaskała go po głowie.
-Wszystko dobrze?
Zerwał się nagle i usiadł. Skrzyżował ręce i popatrzył z dezaprobatą na córkę. Screwball popełniła błąd. Zobaczyła, jak tłum kucyków przygląda się jej z przerażeniem, zwłaszcza jej przyjaciele. Przeniosła wzrok na ojca i pochyliła głowę ze wstydu.
-Ty.... - Discord chrząknął - masz mi wiele do powiedzenia, młoda damo!
Share:

Córka Discorda - Szczęście i dramat na Wielkiej Gali [Daughter of Discord ch 12]


Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
 Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-Chodźcie, dziewczyny! - krzyczał Cinnamon Stick stojąc przed damską szatnią - Wpuśćcie mnie!
-To nie tak, że wstydzimy się przed tobą ubierać! - zawołała Screwball
-Po prostu nie chcemy pokazać ci teraz naszych sukienek! - zakończyła Dinky
-Chcemy, abyście mieli niespodziankę!
-Niespodziankę? Znam was od zawsze!
-Po prostu idź do ojca, cukiereczku! - rozkazała Apple Jack - Zobaczymy się wieczorem!
-Jak chcesz, mamo. - chłopiec westchnął
-Więc, Screwball. - księżniczka Flutterby Lily podeszła do niej - Czy jest jakiś kucyk, z którym chcesz zatańczyć?
-Nie do końca. A ty? - zarumieniła się
-Nie, mój ostatni chłopak był arogancki. Mam dość tych wszystkich snobów z Canterlot. Bez obrazy, Rarity
-spokojnie. - odpowiedziała jednorożec próbując uczesać córkę - Nie ruszaj się, Gramstone. Wiesz ile masz kudłów?
-Pewnie od tego, że tak ją szarpiesz. - zaśmiała się Cinnamon Roll.
-Rarity, jesteś pewna co do tej prostownicy? - zapytała się Pinkie.
-Na mnie zawsze działa - odpowiedziała - Dlaczego pytasz?
-Bez względu na to ile będę prostować włosy moim dziewczynom i tak stają się napuszone!
-Ah! - krzyknęła Apple Blossom
-Co się stało kochanie? - zapytała się Cheerilee
-Patrz, mamo! - Klacz pokazała swoje włosy matce - Rozdwojone końcówki!
Gramstone krzyknęła, kiedy jaj matka nagle szarpnęła ją za mocno.
-Powiedziałaś rozdwojone końce? - Rarity zmartwiła się
-Łał! - Pinkie wzięła kosmyk włosów dziewczyny w kopyto - Faktycznie!
Jednorożec westchnęła ciężko.
-To straszne! Nie martw się kochanie! Zaraz się za ciebie zabiorę, jak tylko skończę z Gramstone!
-Ale ciociu Rarity, to awaryjna sytuacja - nalegała Screwball - jest tutaj taki chłopiec...
-Chłopak?! - rzuciła lokówkę - Dlaczego nie powiedziałaś? - złapała za nożyczki i nakazała Apple Blossom siedzieć.
-Mamo! - Gramstone krzyknęła - a co z moimi włosami?!
-Oh, um.. - jęknęła - Fluttershy, możesz?
-Oczywiście. - pegaz podeszła do małego jednorożca, podczas kiedy Rarity zajmowała się włosami młodej klaczy.
-Więc ten chłopak... - mówiła - jesteście blisko?
-Byliśmy przyjaciółmi przez pewien czas - odpowiedziała z rumieńcem
-I jeszcze cię nie poprosił o chodzenie? Kochanie! Powinnaś dać mi znać wcześniej! Kiedy ostatni raz czesałaś grzywę?
-Upewniam się, że czesze ją codziennie. - chrząknęła Cheerilee
-No, to takie włosy muszą być rodzinne u Applów.
-Hej! - warknęła Apple Jack
-Nie bierz tego do siebie, kochanie, taka jest prawda!
-Ała! - Gramstone krzyknęła - Nie ciągnij tak mocno!
-Gramstone! Szczerze mówiąc nie wiem skąd masz tak okropne maniery! Pewnie po twoim ojcu!
-Ale Fanty Pants zawsze jest grzeczny. - powiedziała Twilight siedząc pod suszarką do włosów.
-Oh oczywiście, że jest! On jest zawsze taki uprzejmy, zwłaszcza kiedy wbija ci nóż w plecy. Myśli że będzie zawsze tak łatwo mu wybaczyć, kiedy po prostu słodko przeprosi...
-Ał! - Apple Blossom stęknęła, kiedy Rarity nagle mocno szarpnęła ją za grzywę. Jednorożec automatycznie uśmiechnęła się przepraszająco.
-Tak mi przykro, kochanie.
-Czy wszystko dobrze, Rarity? - zapytała Fluttershy
-Wydajesz się być przybita. - zauważyła Apple Jack - Czy ty i Fancy Pants się pokłóciliście?
-Co?! - zamarła - Oh, nie! - zacisnęła zęby - Wszystko dobrze!
-Ał! - syknęła Apple Blossom
-Jeżeli wszystko dobrze. - mruknęła Cherliee - proszę, uważaj na moje dziecko.
Kucyki zdecydowały skupić się na przygotowaniach.
-ślicznie wyglądasz! Na pewno mu się spodobasz, Dinky! - oznajmiła Screwball
-A kto będzie? - zapytała się Pinkie
-Właśnie, kto? - Derpy pochyliła głowę
-Nikt - wymamrotała dziewczyna
Trojaczki pojawiły się przed nią.
-Dinky znalazła swojego wyjątkowego kucyka! - zawołała Blueberry
-To cudownie! - ucieszyła się Rasberry
-Czy już ci powiedział, że cię kocha? - klaskała Cherry
-Dinky ma chłopaka! - skandowały we trzy
-Nie mam! - wykrzyczała Dinky
-Chodźcie dziewczyny. - odciągnęła je Pinkie - dajmy jej odetchnąć. Poza tym czas polerowania kopytek.
-Uwielbiam kiedy moje kopytka się świecą! - zawołała Rasberry
-Ja też!
-I ja!
Dinky westchnęła.
-Nie miały nic złego na myśli. - zapewniała ją Screwball - One po prostu takie są.
-A co jeżeli mu się nie spodobam? - pociągnęła nosem
-Zaufaj mi. Kiedy skończę z tobą, żaden kucyk ci się nie oprze!

Discord popatrzył na zegarek, jaki chwilę wcześniej przyzwał na swój nadgarstek.
-Dlaczego to tak długo trwa?
Wszyscy mężczyźni czekali na dole schodów czekając na swoje dziewczyny. Gala odbywała się w ogrodzie. Spike wzruszył ramionami.
-U dziewczyn zawsze to tyle trwa. Gdybyś mieszkał z nimi przez całe życie to byś się przyzwyczaił.
-Tato. - Cinnamon Stick podszedł do smoka - Jak tam mój oddech?
-Pytałeś się mnie chwilę temu. Twój oddech jest w porządku.
-Przepraszam, jestem zdenerwowany. - ogier pociągnął za kołnierz smokingu - Czy tylko mi się wydaje, czy tutaj jest gorąco?
-Tylko tobie. Co się stało? - zapytał się Shining Armor
-Myślę, że wiem. - odezwał się Discord podlatując do chłopaka - Chodzi o dziewczynę, tak?
-Uh.. - zmieszał się - Być może?
-Wyglądasz świetnie! - Spike poklepał go po głowie - Poproś ją do tańca!
-A o kim mówimy? - zapytał się pan chaosu. Potem przyszła mu do głowy myśl, a jego ciało stanęło w płomieniach - Lepiej, aby to nie była MOJA córka!
-Nie! To nie ona! - zawołał - Uspokój się, koleś. Naprawdę
Discord ostygł.
-Przepraszam. Nie wiem czy zauważyłeś, ale mogę być nieco zaborczy co do mojej córki.
-Yap. - skinął głową Big Macintosh
-Pozwól, że dam ci kilka rad, dziecko - Red Shoes podszedł do źrebaka - Najlepiej jest rozbawić klacz.
-Jesteśmy! - Pinkie wraz z córkami zbiegła ze schodów. Były ubrane w kolory pasujące do ich umaszczenia, przystrojone słodyczami i owocami. Red podszedł do nich szybko.
-Obserwuj. - szepnął do Cinnamona - Pinkie, moja przepiękna laleczko! Cudownie dzisiaj wyglądasz. Patrz, mam dla ciebie kwiaty! - róże pojawiły się znikąd i podał je żonie.
-Oh, Red. - westchnęła z zachwytu biorąc kwiaty - Nie powinieneś... - ocknęła się, jak konfetti wystrzeliło z bukietu prosto w jej twarz. Trojaczki zaśmiały się, a Pinkie razem z nimi. -Oh ty! - wykrzyknęła, łapiąc się za ramię męża.
-Nie sądzę. - szepnął Cinnamon - aby ona była tym typem dziewczyny. - Zamilkł kiedy reszta pojawiła się na szczycie schodów. Wszystkie wyglądały pięknie, lecz to właśnie Dinky przykuła jego uwagę. Miała na sobie niebieską pelerynę i piękną haftowaną sukienkę, jej blond włosy były związane w kok. Cinnamon czuł, że zaraz padnie z zachwytu. Spike musiał go uderzyć w bok, aby powrócił do świadomości.
-Teraz masz szanse - szepnął - bierz ją tygrysie.
Ogier przełknął ślinę i podszedł do dziewczyny
-Łał! Cinnamon! Świetnie wyglądasz! - zawołała Screwball - Na pewno...
-Dinky! - krzyknął ignorując przyjaciółkę - Jesteś ... bardzo ... hm... - zarumienił się - piękna.
I ona spąsowiała.
-Ty też. Znaczy się, przystojny! Ja... ja..
-Ponieważ.. hm... żaden z nas nie ma ... partnera ... - popatrzył za siebie na ojca, który trzymał za niego kciuki - czy chcesz.. uh... iść ze mną?
-Jak.. randka? - otworzyła szerzej oczy
-Um... tak?
Zaniemówił, kiedy ona rzuciła mu się na szyje krzycząc głośno "tak!" Potem odsunęła się niezręcznie.
-to znaczy... - wzięła głęboki wdech - Oczywiście.
Screwball uśmiechnęła się widząc jak para razem odeszła. Nawet nie przejęła się tym, że Cinnamon ją olał.
-Rany, rany, rany - Discord mruknął patrząc na żonę i córkę - Czy moje panie nie są najpiękniejsze?
-Nie schlebiaj tak nam - Fluttershy uśmiechnęła się chytrze- Wiesz, że Screwball wygląd odziedziczyła po mnie.
-Wiesz, że kiedy tak mówisz nie umiem ci się oprzeć? - kiedy pocałował ją, młodsze klaczki zakryły oczy.
-Prawda, że Apple Blossom pięknie wygląda? - Cheerilee podeszła do Big Macka
-Yap! - zgodził się z entuzjazmem
-A oto i moja dziewczynka! - Spike zawołał kiedy Cinnamon Roll podbiegła do niego - Nie ma piękniejszej klaczki od cie... - wtedy zaniemówił kiedy zobaczył Apple Jack - Hej! Ile kosztuje ten kucyk?
Kowbojka przewróciła oczami i pocałowała smoka w policzek. Rarity westchnęła kiedy obserwowała pary.
-Do mnie tez mówił takie głupie rzeczy. - mruknęła
-Kto mówił, mamo? - Gramstone zapytała się matki
-Nieważne, kochanie.
Obserwowała jak Cadence i jej córka otrzymują komplementy od Shining armora, jak wszystkie jej przyjaciółki są w ramionach mężów i całują się czasem. Na nią jedyną nikt nie czekał na dole schodów. Szczególnie przyglądała się Apple Jack i Spike. Przypominała sobie, jak smok za młodu to ja traktował jak królowa. Rarity zaczęła się zastanawiać, co by było, gdyby przed laty przyjęła jego względy, nim ostatecznie wybrał Apple Jack. Czy ona byłaby teraz na jej miejscu? Rarity nienawidziła, kiedy była zazdrosna o przyjaciółki. Czuła się wtedy tak obrzydliwie i egoistycznie. Mimo to bolało ją, że widzi wszystkich swoich przyjaciół w pełni szczęścia, podczas kiedy ona musiała silić się na uśmiech. Nawet Twilight i Derpy wyglądały teraz na bardziej szczęśliwie niż ona, żadna z nich nie miała męża, ale mimo to i tak się uśmiechały.
-Mamo - Gramstone wyrwała ją z zadumy - Kiedy tatuś przyjdzie?
-On nie przyjdzie. - jednorożec zesztywniała
-Ale obiecał.
-Nie przyjdzie, dobrze?
-Te wszystkie suknie są dziełem Rarity! - ogłosiła Twilight. Na twarzy jednorożca zagościł uśmiech, jej przyjaciołom podobała się jej praca.
-Jak zawsze, genialne kreacje - Celestia odezwała się dołączając do grupy - Każda klacz wygląda jak księżniczka, a to wszystko dzięki tobie!
-Dziękuję - Rarity ukłoniła się z dumą
-Wasza wysokość! - wszystkie głosy skierowały się w stronę Flasha, tylko nie Twilight- Goście przybyli! Mamy już wpuszczać?
-A czy Znaczkowa Liga już jest? - zapytała Celestia
-Jeszcze nie, księżniczko - powiedział Shining Armor
-Mogły wpaść w korek - zasugerowała Apple Jack - jest teraz dość tłoczno
-Mam pomysł - oświadczyła Twilight - Pinkie Pie, możesz ty i Red Shoes zająć się zabawą póki one nie przyjdą?
-Pewnie! - zawołała Pinkie
-Otworzyć drzwi! - zawołała Celestia. flash skłonił się i po raz ostatni popatrzył na Twilight.
-Dlaczego go tutaj przyprowadziłaś? - Twilight szepnęła do Cadence kiedy szły przed siebie.
-Bo powinnaś z nim porozmawiać - odpowiedziała surowo
-On i ja nie mamy o czym rozmawiać
-Tak, macie! Ty i Flash jesteście stworzeni dla siebie! Nie możesz tego tak po prostu zostawić.

-Woo hoo - bliźnięta Dash wiwatowały, kiedy ich rodzice lądowali
-Byliście niesamowici! - zawołała Lighting
-Olśniewający! - krzyknął Thunder
-świetni!
-Cudowni!
-Najlepsi!
-Super, ultra genialni! - pisnęła Prism
-Zawsze robicie wielkie show - zgodziła się Apple Jack
-Czy Znaczkowa Liga już przybyła? - zapytała się Rainbow.
-Nie, ale poczekaj aż zobaczysz co Pinkie i Red teraz robią.
Red stał teraz na scenie w przebraniu maga i wyciągnął z cylindra niebieski ogon.
-Hm, to nie jest raczej królik - powiedział do publiczności, chociaż sam nie był zaskoczony. Okazało się, że wyciągnął Blueberry. Publiczność była zachwycona, kiedy dziewczynka za ogon wyciągała kolejno swoje siostry.
-Jak on je wszystkie tam zmieścił? - szeptały między sobą.
Wtedy na salę weszły oczekiwane gwiazdy.
-Autografy po spektaklu! - wołali ochroniarze
Na widok trzech klaczy serca ich sióstr aż podskoczyły z radości.
-Apple Bloom! - krzyknęła Apple Jack i już chciała do nich podbiec kiedy ochrona zagrodziła jej przejście.
-To nasze siostry! - powiedziała Apple Bloom
-Skoro tak mówisz - powiedział jeden - Ale będziemy was obserwować
Wtedy wszystkie mocno się objęły.
-Czy nic wam nie jest? - zapytała się Apple Jack przyglądając się całej trójce
-Gdzieście tak długo były? - warknęła Rainbow
-Korek nas zatrzymał. - wyjaśniła Scootaloo
-Czy to jest Gramstone? - Sweetee Belle popatrzyła na siostrzenice - z każdym dniem rośnie bardziej!
-Kochanie. - szepnęła Rarity - przywitaj się z ciocią, dobrze?
-Dobrze, mamo.
-Dzięki Celestii! - księżniczka Cadence zawołała - Martwiliśmy się o was! Chodźcie do wspólnego zdjęcia!

Twilight odetchnęła z ulgą, kiedy usłyszała Znaczkową Ligę na scenie. chociaż wciąż witała gości z księżniczką Celetią.
-Wiesz, możesz do nich iść - szepnęła księżniczka - Poradzę sobie sama
-Nie. - mruknęła - Wszystko dobrze. - chciała iść do nich, co prawda, ale obawiała się natknąć na pewnego ogiera.
-Znam się aż za dobrze. - powiedziała Celestia - Czy ty aby kogoś nie unikasz?
-Nie.- odpowiedziała szybko
-Nie chcesz nawet przywitać się z Rainbow? - starsza księżniczka uniosła brew.
Fioletowy alicorn westchnął i ruszył po schodach przyłączając się do tłumu. Po drugiej stronie sali bliźnięta Dash rywalizowały, kto może kopnąć filiżankę najwyżej. Aby wygrać, musieli złapać ją nim ta spadnie. Thunder był gotowy wygrać z siostrą, lecz wtedy coś przykuło jego uwagę.
-Koleś! - zawołała Lighting - Miałeś go złapać
-Co? - otrzepał się z transu
-Na co czekasz? Poproś ją do tańca.
-Ja.. ja..
-Nie chciałam tego robić.. - westchnęła. Musiała mocniej kopnąć brata, tak, że ten przesunął się lekko. Apple Blossom odwróciła głowę, słysząc krzyk, lecz nie miała wystarczająco wiele czasu. Chłopak tracąc równowagę upadł na nią. Patrzyli się przez chwilę na siebie
-Uh.. - zrobiła się czerwona
-Chcesz...? - zaczął
-Oczywiście! - skinęła szybko głową.
Kiedy udali się na parkiet Lighting westchnęła z ulga. Tym czasem, przy stole siedziała Rarity biorąc łyk pączku. Pisnęła, kiedy znalazła w środku słomę. Usłyszała ciche śmiechy pod ladą, a kiedy podniosła nakrycie stołu zobaczyła Screwball i Discorda.
-To było genialne, kochanie! - zaśmiał się - Widziałaś jej twarz?
-Widzę go teraz..
Przestał się śmiać, kiedy w końcu zauważył jednorożca
-Errr - Screwball zaczęła się gładzić po szyi - Przepraszamy ciociu Rarity. Chcieliśmy się trochę zabawić.
Rarity chwilę milczała, a potem uśmiechnęła się cwanie.
-A możecie wyciąć coś Pinkie? W zeszłym tygodniu dolała mi majonezu do szamponu.
-Majonezu...? - Screwball starała się stłumić chichot - Jasne! Mam cudowny pomysł!
-Prowadź mój mały szkrabie - Discord roześmiał się nim zniknął za swoją córką
Rarity pokręciła głowa.
-Ta dwójka...
-Rarity...
Przestraszyła się i podskoczyła tak, że uderzyła głową o blat wyciągając ją spod stołu.
-Jesteś ranna?
Zamarła słysząc znajomy głos. Jej mąż stał przed nią.
-A co ty tutaj robisz?
-Cóż.. - Fancy Pants był zaskoczony - Dostałem zaproszenie.
-to nie znaczy, że jesteś tutaj mile widziany!
Chciała odejść, ale złapał ją za kopyto.
-Nie wiedziałem już, gdzie mam cię szukać!
-Nie szukałeś w Ponyvile? To jest moje rodzinne miasto!
-Jak już o tym pomyślałem, to ciebie tam nie było
-Jak śmiesz przychodzić do mnie po tym wszystkim?
-Nie sądziłem, że to się tak potoczy. Myślałem, że potrzebujesz trochę czasu aby ochłonąć. Chciałem się dowiedzieć, dlaczego uciekłaś?
-Nie wiesz?!
-Zostawiłaś mi dość niejasną wiadomość: Wiem co zrobiłeś! Nie chce cię już więcej widzieć! Zabieram naszą małą Gremstone! Jak mogłeś mi to zrobić? Już nie kochająca, Rarity; co ja takieto zrobiłem?
Rarity odwróciła głowę.
-Wiesz dokładnie co takiego zrobiłeś!
-Nie, nie wiem!
-Nie graj sobie ze mną! Widziałam ciebie i ... ją!
Fancy Pants zmarszczył nos.
-Ona? Jaka ona? Jesteś tylko ty Rarity. O kim mówisz?
-Ta brudna, mała zołza. Ta Fleur-de-lis!
-Fleur... - oczy ogiera rozszerzyły się, nie wiedział czy wypada mu się teraz śmiać - o to wszystko chodzi? Kochanie! Jedliśmy tylko razem obiad jak starzy znajomi!
-Tak.. starzy znajomi... to było aż za dobrze widać! Ona była twoją pierwszą dziewczyną. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że poszedłeś z nią na spotkanie?
-Cóż, zawsze byłaś królową scen. Gdybym ci powiedział, że się z nią spotkam..
-Królowa scen? - zesztywniała - Jak śmiesz?!
-Kochanie, ja nie...
-Zostaw mnie w spokoju! - z irytacją wybiegła z sali balowej i wbiegła do ogrodu. Apple Jack zobaczyła scenę małżonków z daleka i poszła za przyjaciółką. Znalazła ją przy krzaku róż, a łzy spływały po jej policzkach.
-Rarity?
-Widziałaś to... - pociągnęła nosem ocierając łzy - prawda?
-Wiesz, byliście dość głośno. - wzruszyła ramionami - pomyślałam, że coś się stało. Powiesz mi?
Rarity popatrzyła na kowbojkę. Nigdy nie przypuszczała, że to jej zacznie się zwierzać. To ona co prawda pomogła pogodzić się jej z siostrą, ale teraz nie będzie w stanie jej pomóc.
-Dlaczego jesteś taka szczęśliwa, Apple Jack?
-Co masz na myśli? - dziewczyna zamrugała
-Masz kochającego męża, który nawet nie jest z twojego gatunku. Masz trójkę wspaniałych dzieci, z których dwójka nie jest twoja. Nie chce cię obrażać, ale nie wierze w to, że taka.... podzielona rodzina jak twoja nie doświadcza problemów. To znaczy, cała twoja rodzina to kucyki ziemskie, a sama jesteś żonata ze smokiem! Jak możesz być tak... szczęśliwa?
Apple Jack była zaskoczona tym pytaniem. Nigdy wcześniej o tym tak nie myślała.
-Myślę, że po prostu kochamy się tak bardzo, że te różnice nie mają dla nas znaczenia.
Rarity westchnęła.
-Dlaczego? Dlaczego masz wszystko to czego ja zawsze chciałam? Ten smok traktuje cię jak królową! Kiedyś tak samo traktował mnie, ale..
-Ah! Teraz już wiem o co w tym wszystkim chodzi. - warknęła gniewnie - Jesteś zazdrosna, że Spike wybrał mnie zamiast ciebie!
-Nie! Apple Jack, nie o to chodzi!
-Nie mogę w to uwierzyć! Masz rodzinę! Jesteś bogata! A mimo to jesteś nieszczęśliwa! Straszny z ciebie snob! To cię nie zadowala, prawda?
-Proszę, Apple Jack, musisz mnie wysłuchać!
-Dlaczego nie pójdziesz tańczyć z tym swoim fantastycznym mężem? Chcesz tańczyć z moim? - kowbojka odbiegła, czuła wstręt do jednorożca. Rarity tym czasem zwiesiła głowę.
-Oh Rarity... Dlaczego zawsze mówisz takie straszne rzeczy?

Twilight właśnie rozmawiała ze swoimi przyjaciółmi, kiedy poczuła jak ktoś klepie ją po ramieniu. Odwróciła się.
-Twilight - Flash zaczął mówić
-Nie powinieneś być na służbie, żołnierzu? - podniosła wysoko głowę
-Musze z tobą porozmawiać
-Nie mamy sobie nic do powiedzenia.
-Po prostu chcę wiedzieć, dlaczego po tym wszystkim co było między nami pięć lat temu, po prostu ze mną zerwałaś.
-O czym ty mówisz? Ja zerwałam z tobą?
-No tak! Nie pamiętasz, pewnego dnia zaczęłaś mnie całkowicie ignorować, jakbym w ogóle nie istniał
-Ale to ty zerwałeś! Zawsze wymagałeś perfekcji między nami. I wiesz co? Miałeś rację! Nasz związek powinien być idealny1
Flash chciał coś powiedzieć, ale westchnął.
-Jeśli tego chcesz...
-Tego właśnie chcę. Teraz wracaj do pracy
-Mogę jeszcze coś powiedzieć?
-To jest rozkaz!
Flash skinął głowa i posłuchał.
Nikt nie zwrócił uwagi na parę świecących zielonych oczu patrzących się za oknem.
-To jest wielka Gala Grand Galopu, mój synu - szepnęła królowa Chrysalis - Ile tutaj romantycznych dramatów! To idealne miejsce polowań! Nie zapomnij jednak jaki jest nasz plan.
-Tak mamo - książę Mothball odpowiedział jej.
Share:

Córka Discorda - Do Canterlot [Daughter of Discord ch 11]


Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
 Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Jedną z wad posiadania tak dużego domu była trudność w odnalezieniu swoich dzieci. Fluttershy szukała ich wiele godzin, nim znalazła je nad stawem. Screwball stała przy bracie zasłaniając oczy.
-Gdzie jest dzidziuś?
Zany zaśmiał się i zniknął. Jego siostra podniosła powieki i rozejrzała się. Kiedy spostrzegła go na drzewie niedaleko uśmiechnęła się. Uniosła się w powietrzu i złapała go.
-Tutaj jest! - zaczęła łaskotać go po brzuchu.
-A więc to tutaj byliście przez cały czas? - Fluttershy podleciała do nich - Dobrze się bawicie?
-Tak! - oświadczyła córka - Czy on nie jest najcudowniejszym dzidziusiem jaki istnieje?
Jej matka zaśmiała się i pogłaskała niemowlę.
-Powiedziałabym, że to zasługa waszego ojca. Kochanie, czy już się spakowałaś? Pamiętaj, będziemy w Canterlot przez tydzień.
-Zrobiłam to godzinę temu! Mamo, dlaczego Zany nie może jechać z nami?
-Będziemy tam bardzo zajęci. - Fluttershy westchnęła i zabrała dziecko - A na Wielkiej Gali nie można mieć niemowląt. Poza tym, kto wie jakie magiczne właściwości posiada? Może salę balową zamienić w lód, zamek w piernik, albo sprowadzić pająki do łóżka księżniczki Flutterby Lily...
-To tylko mały nieszkodliwy dowcip. No, mamo! Mogę się nim zająć! Księżniczki nawet go nie widziały!
-Być może innym razem, kochanie, kiedy wszystko będzie spokojniejsze. - W głębi serca, Fluttershy płakała na myśl o zostawieniu swojego cennego chłopczyka. Odkąd się urodził, nie spuszczała go z wzroku. Nie pozwalała do tej pory komuś innemu niż Screwball czy Discordowi się nim zająć. Apple Jack czuła niewątpliwie to samo, kiedy i ona zostawiała swojego Applespike.

-No nie wiem, babciu Smith... - mruknęła Apple Jack - ... zajmować się dwoma źrebiętami, psem i innymi zwierzętami. To nie będzie łatwe, a Applespike może sprawiać problemy.
-No i nigdy nie wiadomo co Zany zrobi! -dodała Fluttershy
-Wszyscy się martwicie o te małe szkraby. - mruknęła staruszka - Są w dobrych kopytach!
-Nie zapomnij karmić go co godzinę! - przypominała Apple Jack - W szafach są ukryte smakołyki, jeżeli będzie grymasić. A! Jak złapie go czkawka trzymaj go daleko od wszystkiego co może być łatwopalne! Nie zapomnij też, że wyrastają mu zęby więc gryzie.
-Ał! - Cinnamon Roll krzyknęła wyciągając kopyto z łóżeczka swojego brata - Ona nie żartuje!
-Zany ma nie pić za dużo mleka czekoladowego. - mówiła Fluttershy - Bo wtedy dostaje głupawki, a jego magia wymyka się spod kontroli. Lubi, jak mu się czyta bajki na dobranoc i śpiewa kołysanki, inaczej nigdy nie uśnie.
-Applespike nie uśnie, jeżeli nie dasz mu jego zabawki!
-Wiem jak to jest, kochanie. - oświadczyła babcia Smith - Zajmowałam się przecież tobą, twoją siostrą i bratem.
-To co innego! Big Mac i ja byliśmy zwykłymi ziemskimi kucykami, a Applespike i Zany są inne od pozostałych kucyków!
-Tak. - Cinnamon Stick skinął głową - W zeszłym tygodniu osmalił mi włosy kiedy go karmiłem.
-Widzisz?!
Spike zaśmiał się i położył pazury na boku żony.
-Mały Applespike będzie grzeczny, kochanie. Myślę, że babcia Smith już wie jak się nim zająć.
-A co z Zany? - Fluttershy była naprawdę zmartwiona - Jest nieprzewidywalny! Co jeżeli teleportuje się do lasu Everfree i zaatakuje go Patykowilk? Co jeżeli nie będzie umiał wrócić? Co jeżeli...
Discord zakrył jej usta łapą.
-Przestań się martwić, kochana! Nic złego się nie stanie naszemu synowi. W końcu to mój syn!
-A teraz idziemy, dziewczyny. - nalegał Spike - Spóźnimy się na pociąg.
Pan Chaosu aż jęknął.
-Już mówiłem, że mogę nas tam przenieść w sekundę!
-Ale jazda pociągiem jest taka fajna! - zawołała Cinnamon Roll.
-Lecz trwają wieczność!
-Jak chcesz, możesz iść przodem, tato... - mruknęła Screwball -... ja chcę jechać pociągiem. Wiesz, mogę spędzić trochę czasu tylko z mamą.
-Co ty mówisz? - zesztywniał - Uwielbiam pociągi!
-Czy każdy kucyk ma wszystko? - Cheerilee weszła do domu z torbą na plecach.
-Chwileczkę. - Screwball odwróciła się do brata, a między jej kopytami pojawił się mały smoczek. - To dla ciebie, braciszku. - wsadziła mu go do ust - pilnuj mojego przytulaka Kłów-za-dużo. - Dziecko popatrzyło na zabawkę łapiąc ją w swoje szpony.
-Wszystko będzie dobrze! - Fluttershy zapewniała gorączkowo - Mama będzie niedługo w domu! - Discord pogłaskał syna. Tym czasem Apple Jack i Spike żegnali się ze swoim niemowlakiem.
-Nie usmaż żadnego kucyka, dobrze? - zaśmiał się Spike
-Naprawdę myślisz, że wszystko będzie dobrze? - szepnęła Apple Jack
-Będzie!
Discord musiał odciągać Fluttershy od syna.
-Da sobie radę, kochanie.
-Nie! - krzyczała - On mnie potrzebuje! Muszę z nim zostać!
-Nie chciałem tego robić. - westchnął - Ale nie pozostawiasz mi wyboru. - Pstryknął w palce, a ona znalazła się w jego rękach wyrywając się - Baw się dobrze! - krzyknął do staruszki, a potem zamknął za sobą drzwi.
Kiedy się odwróciła, będąc już samą, stęknęła. Zanego nie było w łóżeczku.
-Teraz. Gdzie jesteś? - usłyszała śmiech i podniosła głowę. Dziecko lewitowało nad nią. - Oj ty...

-Masz bilety, Red? - Pinkie zapytała się męża stojącego obok niej.
-Zobaczymy... - rudo pomarańczowy kucyk zaczął grzebać w torbie - Powinny tutaj być. Zaraz, chyba je zgubiłem!
-Co?! - Pinkie pisnęła - Red, pociąg będzie tutaj lada moment, a Twilight na nas czeka, a jeżeli się nie pojawimy pomyśli, że o niej zapomnieliśmy!
-Wiesz, chyba wiem, gdzie są.
-Tak?
-Tak, tak. - podrapał ją za uchem i wyciągnął bilety - Tutaj!
-Uwielbiam kiedy to robisz! - zaczęła się śmiać.
-Jak on to robi? - Rarity była zdziwiona - Nie ma rogu, nie ma rękawów, ani niczego!
-Kiedy przyjdą inni? - Cherry Pie się niecierpliwiła.
-Tak! - Raspberry Pie wołała - Gdzie jest Thunder i Lighting, Prism, Rainbow i Soarin..?
-I Screwball i Dinky i Cinnamon Stick? - kontynuowała Blueberry Pie.
-I Discord i Fluttershy i...
-Już, już! - Gramstone krzyknęła
-Rodzina Apple powinna niedługo być. - oświadczyła Rarity - Tak samo jak rodzina Discordów, Doo. Dashowie będą na nas czekać na Gali.
Spike przybiegł na platformę ciężko dysząc.
-Przepraszamy za spóźnienie. Zajęło nam trochę czasu, nim udało nam się oddzielić Fluttershy od Zanego.
-Ale jemu coś złego może się stać! - krzyczała pegaz będąc w ramionach męża - Muszę iść do niego!
-Kochanie nic mu nie będzie! - podkreślał Discord - Martwisz się o głupoty!
-Pociąg do Canterlot zaraz opuści peron! - krzyknął konduktor - Wszyscy podróżnicy proszeni są o zajęcie miejsc!

Twilight chodziła po swoim pokoju, starając się oczyścić umysł z obaw jakie kłębiły się w jej umyśle.
-Trzymaj się. - mówiła - Co z tego, że jest kolejne stworzenie chaosu? Screwball się dobrze sprawuje, a Discord nie sprawiał problemów w tym roku! - westchnęła - Więc czym się tak martwię? - myślała, że poradziła sobie z tymi obawami już lata temu. Po tym jak jej przyjaciółka stała się najszczęśliwszą z klaczy, urodziła córkę... Jednak czy to sprawiało, że mogła całkowicie ufać Discordowi? Co jeżeli Screwball straci kontrolę? Equestria znowu będzie zagrożona! To nie tak, że nie kochała Screwball. Mimo wszystko to była jej chrześnica. Co prawda, była trochę szalone, ale była równie słodka jak Fluttershy. Wspominała, jak pewnej nocy mała przyszła do jej komnaty i wezwała rój świetlików aby oświetlić jej komnatę. To były takie miłe chwile, ale były też czasy kiedy mała pokazywała na co ją naprawdę stać... Jeżeli się zdenerwuje wezwie pająki do łózek kucyków, albo zrzuci im coś na głowę! Rok temu na Gali, fontanna wybuchła czekoladą! Twilight zadrżała, na wspomnienie o tym jak mała zamieniła jej róg w cukrową laskę, nie musiała się domyślać, od kogo wzięła taki pomysł. Teraz Discord dorobił się syna. Widziała go tylko raz, w dniu jego narodzin. Ożywił wtedy wszystkie butelki do karmienia niemowląt. Nie była w stanie przewidzieć, co zrobi! Pukanie do drzwi oderwało ją z zadumy. -Wejść. - zawołała
Zesztywniała widząc kto ją odwiedził. Był to żółty strażnik pegaz z niebieskimi oczami i niebieskim ogonem. Kiedyś był dla niej ważny, ale jest alicornem i królową. W tym momencie wolałaby, aby to był Discord. Przez chwilę nikt się nie odezwał. Patrzyli tylko na siebie. Starała się coś powiedzieć, ale nie mogła. Strażnik potrząsł głowa.
-Twi.. znaczy się, Wasza Wysokość. Goście przybyli.
-Tak. - otrząsnęła się z transu - Dziękuję, Flash. - unikała jego spojrzenia. Kiedy mijali się w drzwiach, odezwał się.
-Księżniczka Cadence miała mnie przenieść do twojej straży - powiedział. - Ale tego nie zrobiła.
-Dlaczego?
-Nie powiedziała. W każdym razie teraz moim obowiązkiem jest strzec cię teraz.
-Dobrze. - uniosła brew - Daj z siebie wszystko. - odwróciła się do niego plecami idąc powoli przez korytarz. Flash Sentry szedł za nią.
-Właściwie, Twilight. Chciałem porozmawiać...
-Oh, więc znowu mówisz mi po imieniu? - pękła.
-Właśnie o tym chciałem mówić.
-Nie uważasz, że już jest trochę na to za późno?
-Może by nie było za późno, gdybyś mnie wcześniej nie ignorowała?
-Musisz mi wybaczyć, przyjaciele na mnie czekają.
-Twilight, dlaczego mnie nie słuchasz?
-Żegnam. Proszę pana. - pobiegła przed siebie opierając się pokusie popatrzenia wstecz. To była ich pierwsza rozmowa od roku. Kiedy dobiegła do przedpokoju, grupa przywitała już Flutterby Lily. Mała księżniczka miała różową sierść matki oraz niebieską grzywę po ojcu. Podbiegła do Screwball i przywitały się tradycyjnie.
-Słońce weszło, wstawaj z biedronkami, klaszcz w kopytka i ruszaj bioderkami! - Lily zaśmiała się - Urosłam?
-Chyba.. - Dinky wzruszyła ramionami - Albo zmalałaś.
-Dziewczyny! - Twilight pobiegła w kierunku przyjaciółek zbiegając po schodach. Jej przyjaciółki przywitały ją uściskiem.
-Rany! - Pinkie pisnęła patrząc na alicorna - Lily zastanawiała się czy dzieci urosły!
-Nie tak bardzo jak Spike. - Twilight popatrzyła na smoka. Był zdziwiony kiedy podeszła do niego i objęła go. Zdawało mu się, że zaledwie wczoraj wykluł się u niej z jaja. - ciesze się, że jesteście wszyscy. Chodźcie, ja i Lily pokażemy wam wasze pokoje. Szli korytarzem, kiedy Rarity jak zwykle zaczęła ją męczyć.
-Twilight, kochanie. Fancy Pants ma przyjaciela, który jest w twoim wieku i ja..
-Nie! - jęknęła - Nie chcę żadnych randek w ciemno!
-Oh, ale Twilight, tylko ty jeszcze nie masz męża. Chcemy tylko, abyś była szczęśliwa.
-Rarity, nie lubię tego mówić, ale alicorny są nieśmiertelne. Mam dużo czasu, aby znaleźć swojego ukochanego.
-No dobrze. - jednorożec westchnęła
-Przy okazji, gdzie jest Fancy Pants?
-Oh, um.. - jej przyjaciółka pobladła - ma wiele na głowie i nie mógł się w tym roku wybrać z nami na Galę.
-Hej! - pisnęła Pinkie - Czy to Flash Sentry? Cześć Flash!
Twilight zatrzymała się w pół kroku, przyglądając się ogierowi przed nią. Flash ukłonił się.
-Wasza Wysokość.
-Panie Sentry. - skinęła głowa. Potem zszedł z drogi pozwalając im przejść. Twilight zagryzła wargę. To było wszystko, co mogła zrobić aby się nie rozpłakać.
Share:

31 lipca 2017

Córka Discorda - Pięć lat później [Daughter of Discord ch 10]


Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
 Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Spis treści:
Pięć lat później  (obecnie czytane)
-Teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki! - pisnęła Pinkie Pie. Tort urodzinowy Dinky i Screwball liczył sobie trzydzieści świec, po piętnaście dla każdej z nich. Impreza w tym roku odbywała się u Screwball i słusznie bo było wielu gości. Między kucykami biegały małe trojaczki z puchatymi włosami, jedna była niebieska, druga purpurowa, a trzecia jasno-czerwona.
-Szybko! - krzyczała niebieska.
-Już podają ciasto! - zawołała purpurowa.
-Możemy tam wskoczyć! - klaskała czerwona.
-Blueberry, Raspberry, Cherry! - Pinkie zaprosiła swoje córki na miejsca - Uspokójcie się!
Screwball popatrzyła na swoją przyjaciółkę.
-Jesteś gotowa?
-Na trzy. - Dinky skinęła głową.
-Raz... dwa... trzy! - Dmuchnęły jednocześnie, a kiedy ogień zniknął, Fluttershy zrobiła zdjęcie. Zebrani klaskali z zadowolenia. Wtem przez okrzyki gości przedostał się płacz źrebaka.
-To twoje, czy moje? - Discord popatrzył na Apple Jack
-To chyba nasze! - oświadczył Spike i pognał do wózka dziecięcego. Wziął butelkę z torby i dał niemowlakowi - Proszę, kolego. Posmakuje ci Applespike! - Okazało się, że smok i kucyk mogą mieć ze sobą dziecko. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak normalne źrebię, umaszczenie miało pomarańczowe z zielonymi włosami, póki nie otworzył swoich smoczych oczu, natomiast ogon miał w łuskach jak smok. Po zjedzeniu posiłku, Spike wziął go i poklepał po plecach, kiedy niemowlę beknęło z jego ust wyszedł niewielki zielony płomień. Spike uśmiechnął się. - Brawo mój synu!
Discord tym czasem podszedł do solenizantek.
-Więc, czego sobie życzycie?
-Chcę, aby życzenie Dinky się spełniło. - powiedziała Screwball
-Och, dziękuję!
-A więc - Pan Chaosu popatrzył na dziewczynę - czego sobie życzysz, panno Doo?
-Chciałabym... - zawahała się i zarumieniła - ... babeczki!
-Oczywiście. - Lighting Dash wywróciła oczami.
Discord zaśmiał się, a przed dziewczynami pojawił się talerz z zachcianką.
-Proszę, ale myślę, że wpierw powinnyście zjeść ciasto.
-Ciasto! - krzyczały trojaczki uderzając kopytami o stół.
-Dziewczyny! - Pinkie powiedziała stanowczo - Nie jesteście uprzejme. To urodziny Screwball i Dinky i to one mają prawo do pierwszego kęsa. To jest jedna z głównych zasad urodzin!
-Uh, ile kalorii to ma? - zapytała mała klacz jednorożca, o białym umaszczeniu i niebieskiej grzywie, bardzo elegancko ubrana. - Jestem na diecie.
-Oh, proszę... - Prism wywróciła oczami
-Nie bądź taka, Gemstone! - Rarity zaśmiała się i poklepała córkę po głowie - Nie ma nic złego w odrobinie ciasta. Poza tym jesteś za mała na dietę. - Gemstone była w wieku Prism, jej ojcem był Fancy Pants. Screwball nie przepadała za nią, głównie dlatego że dziewczyna strasznie zrzędziła, cieszyła się jednak, że może spotkać się z ciocią Rarity, nie widziała jej od czasu jej ślubu.
-Proszę, dziewczyny - Discord położył przed nie po kawałku. Nieopodal, na wysokim krześle siedział mały chłopiec. Miał szare umaszczenie, różowe krótkie włosy i czerwone świdry zamiast oczu. Klasnął, a kawałek tortu wylądował przed nim.
-Zany! - krzyknęła Fluttershy zabierając mu deser - Nie możesz jeść ciasta! Poza tym on nalezy do twojej siostry!
-Oh, pozwól mu, kochanie - Discord zachichotał - Ma zaledwie pięć miesięcy, a już je czekoladę.
-To nie usprawiedliwia go z tego, że ukradł ciasto Screwball.
-Nic się nie stało, mamo - zapewniła ją. Kiedy Zany przybył, była zaniepokojona. Oznaczało to tyle, że nie jest już wyjątkowa. Jednak po spędzeniu z nim trochę czasu nie mogła się bez niego obejść. Zany był równie szalony jak ona, różnił ich wiek oraz jego mniejsza kontrola nad zdolnościami. Wszyscy byli zaskoczeni, że wyglądał jak oboje rodziców, podczas kiedy ona nie przypominała żadnego, ale cóż, w tej rodzinie nic nie było logiczne. Na urodzinach dziewczyn byli prawie wszyscy.
-Chciałabym, aby Twilight tutaj była - mruknęła Pinkie - Brakuje mi jej.
-Wiesz, że jest zajęta przygotowaniami do Wielkiej Gali Grand Galopu w przyszłym tygodniu - przypomniała jej Rarity
-Tato - Thunder jęknął - musimy tam iść?
-A co jest nie tak z Galą? - zapytał się Soarin - Myślałem, że ją uwielbiacie.
-Ale ona jest taka.. - Lighting zadrżała - .. dziewczęca.
-Nie jest tak nudna jak dawniej - zapewniała Rainbow - Ciocia Scootaloo będzie tam z resztą Znaczkowej Ligi. - Prism westchnęła z radości, uwielbiała Scootaloo jakby była jej prawdziwą siostrą.
-Ma zamiar zrobić kilka sztuczek na swoim skuterze?
-Zobaczymy. - Rainbow się zaśmiała.
-Anie mogę się doczekać, aż zobaczę Apple Bloom - westchnęła Apple Jack - Nie widziałam ich od świąt.
-Pewnie były zajęte - powiedziała Rarity - Chodzi mi o to, że pomagają w organizacji największej imprezy w Canterlot. Nie wspominając już o tym, że moja siostra wróciła z trasy koncertowej po Sadzie Saudyjskim. - Zaraz po zakończeniu szkoły, Znaczkowa Liga utworzyła zespół. Mimo, że od dawna miały już swoje znaczki, to jednak ich pomysł wypalił. Sweete Belle była wokalistką, Scootaloo główną tancerką, a Apple Bloom robiła kostiumy i scenografię. Wkrótce stały się sławne.
-Będzie tam księżniczka Flutterby Lily - zaznaczyła Fluttershy - a ją lubicie, prawda?
-Tak. - wymamrotała Screwball - Ale mam być w sukience?
-Nie bądź niegrzeczna, skarbie. Rarity uszyła ją dla ciebie.
-To mi przypomniało - zawołał Element Hojności - Nie otworzyłyście jeszcze prezentów!

To była ich tradycja, że po urodzinach organizowały pidżama party. Zwłaszcza uwielbiały to robić w domu Screwball, bo miała tutaj wiele fajnych pokoi.
-Czas do łóżek! - zawołała Fluttershy.
-Mamo, mamy już piętnaście lat! - nalegała Screwball - Nie możemy jeszcze się pobawić?
-Niestety. - powiedziała zaprowadzają je do pokoju Screwball - Rarity chce nas widzieć jutro rano w swoim sklepie na przymiarkę sukienek.
-Dobrze - jej córka westchnęła - pójdziemy do łóżek. - Co nie oznaczało, że pójdą spać.
-Zgadnij co słyszałam o Gold Digger - szepnęła Lighting kiedy Fluttershy zamknęła za sobą drzwi.
-Co? - Apple Blossom, usiadła na śpiworze
-Jego ojciec powiedział mu, że ma znaleźć pracę. Wiecie gdzie się dostał? - zachichotała - na farmę kamieni! - dziewczyny wybuchły śmiechem, ale szybko ucichły kiedy się zorientowały, że Fluttershy jest pod drzwiami.
-Dziewczyny, czy wy rozmawiacie?
-Nie, mamo! Robimy co możemy aby usnąć! - chwilę milczały, a kiedy Screwball stwierdziła, że matki nie ma szepnęła - Teren czysty.
-Jak to Gold Digger na farmie kamieni? - zapytała Dinky - Przecież jego ojciec jest najbogatszy w mieście.
-Wydaje mi się, że nie lubi osobowości syna. - Lighting uśmiechnęła się - Nie mam mu tego za złe.
-Nie ma sprawiedliwości na świecie. - zachichotała Screwball - Czuję się za to odpowiedzialna.
-A ja nie mogę się doczekać Gali - westchnęła Apple Blossom - Założę się, że będzie świetnie. - To była jej pierwsza Gala. Dzieci nie były tam częstymi gośćmi, ale dlatego że ich matki były Elementami Harmonii, a rodzice Lighting i Thundera należeli do Wonderbolts byli już kilka razy. Screwball natomiast nie chciała tam iść bez Dinky, ale w tym roku ponieważ Apple Bloom występowała wszyscy zostali zaproszeni, a to oznaczało, że będzie tłoczno.
-Będzie nudno. - Screwball mruknęła stanowczo - No cóż, póki ja i tata nie zabawimy się!
-Nie zapomnij o Wonderbolts - zawołała Lighting - Nie można się nudzić, kiedy moi rodzice robią sztuczki!
-No i to jedzenie! - Dinky się rozmarzyła - No i jeszcze Znaczkowa Liga. To będzie najlepsza Gala Grand Galopu!
-Mam nadzieję. - Apple Blossom westchnęła - Chcę, aby ta noc była najlepsza w historii!
-Jak to? - zachichotała Lighting - Masz zamiar tańczyć z moim bratem?
Żółty kucyk się zarumienił.
-Co?!
-Proszę, Blossom - Screwball wywróciła oczami - Wszyscy wiemy, że ty i Thunder macie coś do siebie.
-Ja... ja nie wiem, co masz...
-Nawet nie próbuj mnie okłamywać.
-Należy was zeswatać - zasugerowała Dinky - Wyglądacie zawsze tak uroczo razem!
-Ja... ja nie sądzę, że byłabym...
-Myślę, że byłabyś - Lighting uśmiechnęła się.
-Naprawdę?
-Jestem jego siostrą i wiem o nim wszystko.
-Oh, ale nie sądzę, że ..
-Pomożemy ci - zapewniła Screwball - Od czego są przyjaciele?
Wszystkie zachichotały.
-Jak nie pójdziecie teraz spać, nie będziecie miały już żadnych przyjaciół! - dziewczyny się przestraszyły, podczas kiedy Screwball wywróciła oczami.
-Tato, to nie jest śmieszne!
-Nie zmuszaj mnie, do postraszenia was balonami!
Szybko schowała się pod kołdrą.
-Dobranoc!
-Co takiego strasznego jest w balonach? - zapytała Lighting. Zaraz potem pojawiło się kilka balonów w pomieszczeniu, które zaczęły się śmiać. Dziewczyny pisnęły i schowały się w śpiworach.
-Dobra! Idziemy spać! - Balony zniknęły w mgnieniu oka.
-Słodkich snów, dziewczyny.

-Psssst. - szepnęła Dinky trącając przyjaciółkę - śpisz?
Screwball jęknęła i usiadła na łóżku.
-Już nie.
-Chcę ci coś powiedzieć i obiecaj, że zachowasz tajemnicę.
-Czy chodzi o to, czego naprawdę chciałaś dzisiaj?
-Skąd wiesz?
-Dinky, ja wiem kiedy ktoś kłamie.
-Zgadza się, ale obiecaj.
Dziewczyna ze znużeniem wykonała obietnicę Pinkie. Dinky popatrzyła na koleżanki śpiące na podłodze i pochyliła się do Screwball.
-Chciałabym, aby Cinnamon tańczył ze mną na Gali.
-Zastanawiałam się, kiedy mi to powiesz.
-To znaczy, że wiedziałaś?
-Jestem Twoją najlepszą przyjaciółką, widziałam jak na niego patrzysz.
-Założę się - zarumieniła się - że on tak na mnie nie patrzy.
-To znaczy?
-Cóż... on... jest... normalny.
-Ech, jego ojciec jest smokiem. Czy sądzisz, że przejmuje się tym co jest normalne? Dam ci tę samą radę która otrzymała Blossom: idź do niego, co ci szkodzi?
-Może masz rację - westchnęła - ale nie wiem czy będzie się trzymać z nami.
-Może to nawet lepiej?
-A teraz, skoro wiesz już o moim sekrecie, może powiesz o swoim?
-Moim? - uśmiech Screwball zniknął
-Nie wiem. - popatrzyła na otwarte okno pokoju - Może powiesz mi, dlaczego zostawiłas czekoladę na parapecie?
Spanikowała, szybko machnęła ręką, a czekolada zniknęła.
-Jaka czekolada?
-Masz mnie za głupka? - wywróciła oczami
-Nie jesteś głupia... - westchnęła - Dobrze, ale teraz ty obiecaj.
Kiedy Dinky złożyła swoją obietnicę Pinkie, Screwball szepnęła tak cicho jak tylko umiała.
-Pamiętasz, jak kilka lat temu myślałaś, że się zakochałam? Cóż, miałaś rację.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? Jestem twoją najlepszą przyjaciółką!
-Ty też mi nie powiedziałaś o swojej sympatii.
-Racja. Kto to jest?
-Tego nie mogę powiedzieć, to nic osobistego. Po prostu jak mój tata się dowie, będe miała spore kłopoty, więc im mniej kucyków wie tym lepiej. W każdym razie lubi czekoladę, więc czasem zostawiam mu trochę. On ją zabiera kiedy śpię i zostawia po sobie prezent.
-On cię odwiedza? Prawie jak prześladowca!
-To jedyny sposób, aby mnie zobaczył. Jego matka jest... bardzo zaborcza. Po prostu kiedy się obudze i czekolady nie ma, wiem, że był.
-Czy.. - popatrzyła na nią zdumiona - całowaliście się?
-Nie, nie było niczego takiego - popatrzyła na nią - ale wiesz... chciałabym...
-Więc myślę, że musimy iść spać.
-Dlaczego?
-Cóż, dzisiaj twoje urodziny, na pewno przyjdzie. Nie sądzę, aby chciał abyśmy go zobaczyły.
Screwball uśmiechnęła się.
-Dziękuję, Dinky.
Przyjaciółki położyły się i usnęły. Screwball zastanawiała się, co Mothball robi. Nie widziała go od jej dwunastych urodzin, wiedziała, też że coraz zadziej się pojawia, ale nigdy nie zapomniał o jej urodzinach. Cokolwiek robiła mu matka, trzymała go bardzo krótko.

Królowa Chrystalis chodziła dookoła syna, kiedy ten siedział wyprostowany na tronie.
-Czego nauczyłeś się o miłości?
-To słabość naszych ofiar, a nasza siła - powiedział obojętnie
-Kim są Equestrianie?
-Wrogami.
-A jaki jest twój obowiązek?
-Muszę znaleźć jedzenie dla ula, zabrać wrogom moc i zająć należyte mi miejsce jako władca podmieńców.
-A co zrobisz z każdym, kto spróbuje Cię powstrzymać?
-Zabiję.
Królowa zaśmiała się ponuro.
-Jesteś gotowy.
-Mamo, czy mogę iść teraz na polowanie? Jestem bardzo głodny.
-Bardzo dobrze. Idź mój synu. Jestem bardzo z ciebie dumna.
Kiedy znalazł się poza granicami ula, westchnął z ulgą. Myślał, że nigdy się stamtąd nie wydostanie! Co prawda, nie był tak bardzo głodny, ale musiał poszukać wymówki aby uciec, przynajmniej na chwile, w końcu były urodziny Screwball. Nie widział jej od pół roku, był więc zdesperowany bardziej niż kiedykolwiek! Leciał właśnie nad lasem Everfree, gdy przyszła mu do głowy myśl. Co jeżeli przypadkiem się nią nakarmi, zwłaszcza że jego żołądek był pusty? Najlepiej będzie, jak coś zje, więc skierował się do Ponyville. Było już późno i zaledwie kilka kucyków chodziło po ulicach. Zanurkował w środek alei, dostrzegł szarego pegaza. Skupił się i poszukał w jej umyśle obrazu pierwszego ogiera jakiego zobaczy. Czasem wiedział, jak się nazywają, ale wszystko co mógł się dowiedzieć o tym jednym to to, że był lekarzem. Kiedy się zamienił, pegaz odwróciła się w jego kierunku, a on znieruchomiał. Zobaczył, że klacz ma zeza.
-Doktor? - szepnęła
-Tak, panno - starał się brzmieć poważnie - Hoves? - Stęknął, kiedy klacz rzuciła się na niego w mocnym uścisku tak, że upadli na ziemię. Myślał, że go udusi, ale czuł, że jego żołądek szybko się napełnił, więc nie narzekał. To znaczy, póki klacz nie wstała i nie uderzyła go w twarz.
-Masz tupet! - zawołała - Szesnaście lat nie dajesz o sobie znać!
-Ja... - uniósł brew - ...przepraszam?
-Przepraszam nie nadrobi szesnastu lat jakie przegapiłeś! Czy wiesz jak cięzko mi było ukrywac to, że jesteś ojcem Dinky?!
-Jestem ojcem... Dinky?
Klacz popatrzyła na niego wrogo.
-Ona jest... Twoją córką.
Mothball zamrugał.
-Jesteś.. matką Dinky?
-Oczywiście, że jestem jej matką! Jak wiele masz klaczy?! - wpadł w panikę. Przysięgał, że nie będzie się karmił przyjaciółmi Screwball. Czy to samo tyczyło się ich matek? Jego żołądek był prawie pełny, więc nadszedł czas rozstania.
-Kochanie - zamruczał wstając - nie mogę zostać na długo.
-Oh - zmarszczyła nos - znowu musisz iść walczyć, czy coś?
-Co? - zdziwił się, ale szybko przypomniał sobie nauki matki - Tak. Ale nie martw się. - podszedł do niej i położył kopyto na twarz kucyka - Wrócę niebawem.
Derpy zmrużyła oczy i znowu go uderzyła.
-To samo mówiłeś szesnaście lat temu! Nawet cię nie było na narodzinach naszego dziecka! - Nie wytrzymał, zahipnotyzował ją, a jej oczy zrobiły się małe i zielone
-Przepraszam, kochanie - wyszeptał - ale ja naprawdę muszę iść. Wróć do domu, odpocznij i zapomnij o tym co się stało. Rozumiesz?
Skinęła głową i powoli zaczęła się kierować do mieszkania. Mothball westchnął i usunał swoje przebranie. Nie chciał się bawić jej emocjami, ale to był jedyny sposób na przetrwanie. Ten biedny kucyk myslał, że rozmawiał z ojcem jej dziecka, którego nie widziała od lat! Była na skraju wytrzymałości przez niego. Jeżeli Screwball by wiedziała, co się stało... Screwball! Prawie zapomniał. Chciał już odlecieć, ale wtedy wazon róż przykuł jego uwagę, był pewien, że właściciel przegapi jedną z nich. Lot do zamku Discorda był szybki. Wiedział też, gdzie jest jej okno. Jak zawsze zostawiła mu czekoladę. Wpatrywał się w twarz młodej klaczy, spała tak spokojnie. Wydawała mu się jeszcze ładniejsza, od ostatniego ich spotkania. Tęsknił za nią, chciał aby otworzyła oczy, tylko po to aby mógł im się przyglądać. Zesztywniał, usłyszał ciche chrapanie, które nie pochodziło od niej. Przyjrzał się i zwrócił uwagę, że nie jest sama w pokoju. Całkowicie dał się oczarować. Nie chciał zostać przyłapany. Pozostali mogą przecież się obudzić! Westchnął ze smutkiem biorąc czekoladę, a na jej miejsce położył różę.
-Wszystkiego najlepszego, Screwball - szepnął, a potem w mgnieniu oka udał się do swojego ula.
Share:

POPULARNE ILUZJE