#zwierzogród #fanfiction #romance #romans
autor obrazka: milk-vetch
░▒▓█▓▒░
Spis treści:
░▒▓█▓▒░
- Super, że przenosisz się do centrum! - zakrzyknęła z entuzjazmem Judy taszcząc wielkie, jak na jej królicze rozmiary pudełko. Minął tydzień od czasu zamknięcia sprawy z panią Obłoczek i zaledwie jeden dzień po udanym koncercie Gazeli.
- Wiesz, nowe życie, obowiązki i takie tam... - odparł jej Nick. Lis żyjący dotąd "na kocią łapę", ciągnący korzyści z naiwności i głupoty innych stworzeń zamieszkujących Zwierzogród. Od teraz jednak wszystko miało się u niego zmienić. Nie dość, że mógł zerwać z przeszłością, to jeszcze otrzymał całkiem dobrą posadę w policji jako honorowy i mianowany obywatel. W końcu pomógł rozwiązać naprawdę ciężką zagadkę, która (jak się okazało z czasem) miała drugie dno.
Życie powoli wracało do normy, chociaż skutki zniszczeń nadal pozostały w świadomości zwierząt. Poczucie przynależności do natury i do życia jakie wszystkie zwierzęta porzuciły wiele lat temu sprawiło, że na nowo zaczęły rodzić się waśnie i spory. Lecz i z tym można było sobie poradzić. Niecodzienna para łowcy i ofiary jaką stanowił lis i królik była przykładem dla wszystkich w mieście.
- Ostatni. - odetchnęła z ulgą Judy odstawiając karton pod ścianą skromnego pokoiku wynajmowanego na trzecim piętrze ubogo wyglądającego budynku.
- Dziękuję za pomoc. - Nick uśmiechnął się do swojej przyjaciółki i rozejrzał się po pomieszczeniu. Obdrapana tapeta, w powietrzu unosił się zapach grzyba, który niewątpliwie był gdzieś na ścianach schowany pod tą częścią tapety jaka jeszcze w miarę trzymała się na ścianach. Usiadł na łóżku i opuścił uszy. Niemiłe skrzypnięcie zardzewiałych sprężyn rozniosło się. - Nie jest tak źle... - zaczął szukać wzrokiem pozytywów mieszkania. Nie mogąc nic znaleźć we wnętrzu postanowił podejść do okna i wyjrzeć przez nie. - ... popatrz Karotko, przynajmniej widok mam ła... - nie dokończył. Jego oczom ukazał się przepełniony śmietnik.
- Popatrz na dobrą stronę! - królik podskoczył do mężczyzny - Masz blisko do pracy! - Palcem wskazała na wyraźnie widoczny szyld policji.
- Nie dobijaj leżącego. - Mruknął śmiejąc się z lekka.
Okazało się, że całkiem dobrze się ze sobą dogadywali. Na swój sposób uzupełniali się w pracy bardziej, niż początkowo im się to zdawało. Zdaniem opinii publicznej, ta dwójka miała się ku sobie, szkoda tylko, że oni tego nie zauważali. Judy pochłonięta pracą przywykła do tego, że gdzieś obok jest Nick. Ten pamiętając wszystkich z miasta okazał się wielką pomocą w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie - od kradzieży, przez porwania.
Nick natomiast miał wyraźne problemy w odnalezieniu się. Przywykł do odgórnie narzuconej mu roli szczwanego lisa, który jest w stanie oszukać samego diabła. Wiedział, że towar jaki zwie się "zaufaniem" był wobec jego osoby bardzo skąpo rozdzielany przez inne zwierzęta. Wszystkie z wyjątkiem jednego. Uniósł wzrok znad książki do historii jaką udawał, że czytał. Jego partnerka właśnie kończyła pisać raport z ostatniego ich wspólnego patrolu. Pomarańczowy długopis w kształcie marchewki poruszał się energicznie. Dziewczyna była w swoim żywiole. Mógł spokojnie zostawić pracę w jej rękach.
Jego wzrok ponownie powędrował na strony, szkic przedstawiający to w jaki sposób drapieżnik wgryzał się w szyję mniejszego i słabszego od siebie królika zajmował pół strony. Lis ponownie przeniósł wzrok na królika. Na jej szyję. Widział kiedy przełyka ona ślinę. Cmoknął i z niesmakiem odstawił podręcznik na bok.
- Już prawie kończę. - Judy nie podniosła nawet wzroku.
W tym momencie jego myśli popłynęły w zupełnie innym kierunku. Zastanawiał się, co by było gdyby poznał tego królika piętnaście lat temu. Ona od dziecka chciała być policjantem, żyła w świecie idei i marzeń, gdzie ograniczała ją jedynie własna wyobraźnia. Wbrew prawu przyrody, wbrew przeciwnościom losu i wbrew zdrowemu rozsądkowi osiągnęła to, czego nie osiągnął jeszcze nikt przed nią. Królik - policjant. On raz próbował i skończył w kagańcu jaki został mu nałożony przez tych, za którymi jego przodkowie biegali i żywili się nimi. Westchnął przeciągle rozsiadając się wygodniej w miękkim fotelu. Poczuł jak pod jego ciężarem oparcie delikatnie wygina się do tyłu.
Gdyby jakimś cudem, zrządzeniem losu, poznał ją wcześniej zaraz po tym kiedy stało się tamto, może nie poddałby się tak łatwo? A może wręcz odwrotnie, odrzuciłby jej przyjaźń i jej szczere serce zbaczając na jeszcze gorszą drogę? A może jeszcze lepiej - poznałby ją zanim jego mama nawet zaczęłaby oszczędzać na ten felerny mundur zucha. Może razem z Karotką próbował by już wtedy swoich sił w policji? A może by jej nie polubił?
- Skończyłam! - wyrwało go z zamyślenia. Zadowolona i dumna z siebie zeskakiwała z fotela pod pachę wsadzając sobie plik dokumentów. - Zaniesiemy to jeszcze komendantowi i będziemy wolni!
Lis poszedł za nią uważnie się jej przyglądając. Bił się z myślami. Głupia sprawa, lecz nie mógł ich wygonić z własnej głowy. Co by było gdyby....
- Hej, Nick! - Judy wyrwała go z zamyślenia. Nie wiedział kiedy, jego partnerka zaniosła już raport, a oni teraz stali przed budynkiem policji. Było już ciemno. - Nick! - zawołała jeszcze raz.
- Oh wybacz, to ciśnienie. Czuję się taki nie swój - powiedział szybko i podrapał się za uchem. - Słuchaj, zapraszam cię na kolację w ramach tego co dzisiaj zrobiłaś. Dobra?
- A co ja takiego dzisiaj zrobiłam?
- Właściwie to zrobiłaś tylko raport, ale jako, że oboje mieliśmy go zrobić...
- Często robiłam raporty za ciebie i mnie. nigdzie, nigdy nie zapraszałeś.
- Oj przestań, po prostu chcę cię zabrać na kolację, dobrze?
W sumie nie wiedział, skąd u niego ta chęć. Udało się jednak. Judy się zgodziła spędzić z nim kilku chwil dłużej. Szli obok siebie w milczeniu, ta forma jednak bardzo im odpowiadała, zaś towarzyszenie komuś w milczeniu oboje odczytywali jako szczerą radość.
Lis poszedł za nią uważnie się jej przyglądając. Bił się z myślami. Głupia sprawa, lecz nie mógł ich wygonić z własnej głowy. Co by było gdyby....
- Hej, Nick! - Judy wyrwała go z zamyślenia. Nie wiedział kiedy, jego partnerka zaniosła już raport, a oni teraz stali przed budynkiem policji. Było już ciemno. - Nick! - zawołała jeszcze raz.
- Oh wybacz, to ciśnienie. Czuję się taki nie swój - powiedział szybko i podrapał się za uchem. - Słuchaj, zapraszam cię na kolację w ramach tego co dzisiaj zrobiłaś. Dobra?
- A co ja takiego dzisiaj zrobiłam?
- Właściwie to zrobiłaś tylko raport, ale jako, że oboje mieliśmy go zrobić...
- Często robiłam raporty za ciebie i mnie. nigdzie, nigdy nie zapraszałeś.
- Oj przestań, po prostu chcę cię zabrać na kolację, dobrze?
W sumie nie wiedział, skąd u niego ta chęć. Udało się jednak. Judy się zgodziła spędzić z nim kilku chwil dłużej. Szli obok siebie w milczeniu, ta forma jednak bardzo im odpowiadała, zaś towarzyszenie komuś w milczeniu oboje odczytywali jako szczerą radość.
O Zootopia! Mało jest dobrych polskich ff na ten temat. Mam nadzieję, że go zaczniesz i dokończysz :) Bo piszesz naprawdę dobrze, masz ciekawe i oryginalne pomysły, ale nigdy nie kończysz tego co zaczęłaś. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńNina
Początki to takie zaznaczenie pomysłu jaki się zrodził. Wszystko z czasem dokończę. Właśnie - z czasem - jako, że ostatnio mam go niewiele tak... No ale dokończę jak się wolne zacznie ^^
UsuńRany to jest genialne! Pisz dalej proszę bo mało jest polskich ff o Zwierzogrodzie ( możliwe że to ja nie umiem dobrze szukać)
OdpowiedzUsuń