Notka od autora: Jest to krótkie opowiadanie, osadzone głównie w realiach przestrzeni Po-Za. Skupiać się ono będzie na relacji Ink!Sans x Czytelnik. Postaram się pisać tak, aby płeć czytelnika była w miarę możliwości obojętna.
Spis Treści:
02. Dusza (obecnie czytany)
Geniusz nie był potrzebny, aby odkryć czego potrzeba ciału. Ink siedział naprzeciwko z rozłożonymi na bogi nogami i dumał. Skąd ma wziąć duszę? Nie. Jak weźmie cudzą to jego stworzenie przestanie być hm... jego? Ukradnie zamysł kogoś innego na dusze. Ktokolwiek by jej do istnienia nie powołał. Podrapał się po czaszce. Bardzo chciał, aby jego dzieło było ... unikatowe i tylko jego. W całości. Od stóp po głowę. Od skóry po .... po .... po duszę. Westchnął i cmoknął z dezaprobatą.
Oh to nie tak. Doskonale wiedział jak wygląda dusza. Problem polegał na jej tworzeniu. Wszystko co chodzi, pełznie, lata i pływa, każde zwierze i człowiek, a także wszystkie potwory we wszystkich możliwych uniwersach mają swoją własną, indywidualną duszę. To ona była spoiwem łączącym materię z duchem. Jakkolwiek głupio to nie brzmi.
Ink podszedł do swojego człowieka i pogłaskał go czule po głowie. Nie może pozwolić sobie na spędzanie z nim więcej czasu. Niechętnie machnął pędzlem i otworzył portal do AU w którym Error rozpętał już swoją wariacką zabawę na dobre.
-Co to jest... - sapał głośno, leżąc na twardej ziemi
-J͡eże͟li̕ z̶n̕ow̵u̡ ̢z͏aczni͘ész z j͘a͏kąś ͏durn҉ą ̨gr̢ą̢ t̀o̕ ̸p҉rzysi͘ęg̛am,͏ że ̶od͝erw̧ę̛ ͘ci͘ g͝ł͏òwę ͢i͘ ͞ẃs͠a̵d͞z͢ę̕ w̢ ̧d͏up͜s̢k̸o - warknął. Walka była długa i wyczerpująca dla ich obu. Jednak wszystko to co dobre szybko się kończy. Error nawet gdyby chciał, to by nie był w stanie zniszczyć tego uniwersum, natomiast Ink ma świadomość, że będzie musiał tutaj wrócić by je naprawić. Tylko... jeszcze chwilkę... odpocznie.
-Nie - westchnął i dźwignął się na łokciach - Czym jest właściwie dusza?
-C͡o͜?͠ - popatrzył na niego zaskoczony -J̛a͟ja ̕so͝b͘ie ro̶bisz,͟ d̸e̢b̢ilu?̛ ̛
-Oj, no wiesz czy nie?
-T͝o ja͘kįś̕ podst҉ęp̨?
-Huh? Nie. Po prostu ostatnio myślałem ..
-Co ͢r̕ob͢íł̷e͟ś?̨
-Myślałem...
-Co͡? To͢ ̶t͝y ̛u͟mie͘s̀z͢ ḿy҉śleć͜?͢!̶
-A no tak, zapomniałem, że tobie ten proces jest obcy. - Ink cmoknął z zadowoleniem. Jego towarzysz tylko mruknął pod nosem - Zainteresowała mnie tematyka duszy - zaczął odwracając wzrok - Z ciekawości! - krzyknął z entuzjazmem. Za nic w świecie by nie chciał, aby Error odkrył jego mały sekret.
-N̸o ̨i̕ d͏o͠ j͘ak̸ich ͢rze͘czy dos͝zed͟ł̕e̸ś? - przeciągnął się n przekręcił na bok.
-Każdy ma duszę - zaczął powoli dokładnie oceniając wartość słów
-N̶o̵ ͏br҉awo͘ ͜c͠hçe̢sz̴ ͠z̀a t͢o ͡No̷b͢l̀a̛?͠. - warknął pogardliwie
-Zostaje ona nadana wszystkich w chwili poczęcia
-Al̷b̕o͠ ͢za̸raz ͝p͞o̸ ̡uz̴y͠s̴k̕a͝ǹi͠u ś̵w̵ia̕dom̴ơś͏c̀i͞
-Albo - przytaknął mu - w każdym razie wszystko ma duszę.. Ale... skąd się one biorą? - Error milczał chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć. Ink nie wiedział czy to dlatego iż odpowiedź wydaje mu się tak oczywista, że nie wierzy iż jego wróg mógł zadać takie pytanie, czy to dlatego, że sam nie zna na nie odpowiedzi. Mimo to cierpliwie czekał.
-Ku͞r͝ẁa̡.. ͝z c̨hiń͘s̨kie͠go ͝c͘e̸ntru̡m̷ ͠h̛a̸ǹd҉l͠owe͡go҉ ͡-҉ Ok, czyli też nic nie wie. Szkielet westchnął podnosząc się z ziemi. Otrzepał ubrania, poprawił swój pędzel, rozejrzał się dookoła. Sporo zniszczeń. Wiele czasu mu zajmie naprawienie tego miejsca, lecz tym czasem.
-To jak, runda druga?
-jest określona liczba życia. w sensie, świat jest w stanie pomieścić znacznie więcej istot i je nawet wykarmić aby nikt nie musiał walczyć o pożywienie ale... - Sans stuknął się kilka razy długopisem w dolną szczękę - wiesz czym jest projekt mouse utopia?
-Nie - Ink pokręcił przecząco głową. Był właśnie w laboratorium Sansa Naukowca.
-to bardzo ciekawy eksperyment - mówiąc to zaczął grzebać w papierach znajdujących się w jego szufladzie. Po chwili znalazł teczkę. Podał ją towarzyszowi. - to tylko hipoteza - poprawił się - świat chociaż ma w możności zająć się większą liczbą istnień, wyposażył je w taki mechanizm, który nakazuje tępić się wzajemnie, kiedy czegoś jest za dużo. - to mówiąc przeglądał jakieś papiery wyciągnięte z grubego pliku innych. A następnie podał zdjęcie Inkowi.
-projekt był zrealizowany przez ludzi. stworzyli dla myszy idealne warunki. zaczęli od dwóch par, które szybko się rozmnażały. i choć w każdym z boksów umieszczonych w mysiej utopii było tyle samo jedzenia, kiedy zrobiło się ich więcej, naukowcy zauważyli, że są boksy w których myszy wolą przebywać bardziej, a w których mniej. w miarę wzrostu populacji zaczęło dochodzić do takich dziwnych zachowań, zwierzęta zaczęły gryźć się o jedzenie, chociaż mogły przecież iść do innego miejsca i znaleźć tam to samo. słabsze jednostki skazywane na śmierć, zaczęło dochodzić do aktów znęcania się, częstsze stawały się bójki między osobnikami. z czasem samice nabrały cech samca i przestały na nich zwracać uwagę, w odpowiedzi niektóre słabsze samce zaczęły pełnić funkcje samicy w stadzie. aż myszy same siebie wyniszczyły, choć istniały w warunkach pozornie idealnych - wziął łyk kawy - to jest właśnie mouse utopia. boksy były zaplanowane do utrzymania ponad dziesięciu tysięcy myszy na dobrych i tych samych warunkach, populacja doszła do nieco ponad dwóch tysięcy, potem się zatrzymała i zaczęła maleć. sama.
-To... bardzo interesujące- Ink nie wiedział co powiedzieć, naprawdę to było ciekawe, tylko że... - a jaki to ma związek z moim pytaniem?
-to raczej oczywiste. chcesz stworzyć nową duszę, prawda? - Ink otworzył szerzej oczy - oj znam ten wyraz twarzy, poza tym nie pytałbyś się gdybyś był tym po prostu zainteresowany - Sans wywrócił oczami i okręcił się na swoim fotelu. Wyciągnął z kieszeni białego kitla, papierosa i odpalił go. - coś... ktoś... natura jest zaprogramowana, jakby sama siebie ogranicza i choć jest w stanie przyjąć więcej istnień, to jeżeli populacja danego gatunku będzie większa niż określona cyfra to ten zacznie się wyniszczać od środka. - przeniósł wzrok na Inka - tak samo jest z duszami, wiesz?
-Mówisz, że .. limit na dusze jest... wyczerpany?
-dokładnie
-Ale przecież rodzą się nowe!
-bo stare umierają, albo są zabijane... albo siebie zabijają - popatrzył na podłogę i westchnął przeciągle.
-Czyli uważasz, że nie uda mi się ...
-tego nie powiedziałem, powiedzcie głupkowi że czegoś się nie da zrobić, a przyjdzie i to zrobi - zaśmiał się lekko - mówię tylko, że to jedna z hipotez, a nie, że ci się nie uda. - zaciągnął się papierosem - myślę też, że nie jestem najlepszą osobą, na tego typu bolączki
-To znaczy?
-alphys będzie lepsza - słusznie zauważył gasząc peta w pełnej popielniczce - ona połączyła maszynę z duszą. wielu. dałoby się pociąć, aby dowiedzieć się jak tego dokonała. ty wiesz co by się stało, gdyby ludzie umieli chować dusze do maszyn? - zaśmiał się, lecz nie było w tym niczego pogodnego - pomijam już kwestie sentymentalne, jak wiecznie żywy dziadek - wzdrygnął się lekko
-Masz rację - to mówiąc wstał i uścisnął dłoń naukowcowi - Dziękuję, bardzo mi pomogłeś!
-do usług
Zrobił tak, jak zostało mu powiedziane. Udał się do AU w którym to Alphys dawała nowe ciała wszystkim duchom, które tego zapragnęły. Była mistrzynią w ich tworzeniu! W tym też wymiarze, jego alter-ego zajmowało się pomocą potworzycy.
-Oh Sans - powiedziała zaskoczona zerkając na Inka zza wielkich pudeł - Wyglądasz inaczej niż zwykle
-To dlatego, że nie jestem Sans... znaczy się jestem... znaczy się...
-to krewny - odsiecz przyszła w samą porę. Sans z tego wymiaru był cały w smarze, miał na sobie dżinsowe spodnie na szelkach i wyraźnie za dużą czapkę.
-A! Rodzina! - Alphys poprawiła okulary i śmiejąc się zaniosła pakunki z częściami pod ścianę.
-co ty tutaj robisz? - warknął szkielet
-Przyszedłem się o coś zapytać twojej Alphys. Rany! Wiesz, że masz świetne wdzianko! - Sans wywrócił oczami
-o co chcesz się jej pytać?
-O dusze - cisza - W sensie zapytać się jej jak połączyła duszę z robotem
-naprawdę uważasz, że wyjawi ci sekret swoich badań nad którymi pracowała tyle lat? - Sans uniósł brew - chyba kpisz
-W sumie jak teraz tak o tym mówisz to masz rację - Ink westchnął - Ale naprawdę koniecznie potrzebuję jej pomocy!
-a do czego?
-Chcę... - przerwał szybko. Nie. Mówienie czego dokładnie chce to nie jest najlepszy pomysł. Tym bardziej, że wiedza jaką tutaj zostawi mogłaby jakimś sposobem dotrzeć do tych, do których nie powinna. Chrząknął. Naprawdę nie lubił kłamać, ale nie ma raczej innego wyboru. - Mój znajomy.. ale nie znasz go! A więc tak, mój znajomy on... chce - dobra co by tu teraz powiedzieć? - Zrobić robota! Tak! Robota! A-ale nie z ... rzeeeeeeeczy tylko z .... ciała! Tak ciała! - Ink poczuł na sobie wzrok Sansa.. pełen ciekawości i .. niedowierzania? Nie miał nawet odwagi spojrzeć mu w twarz. Naprawdę, powinien lepiej nauczyć się kłamać. Czuł jak się poci - Wiesz, taki robot z ciała.. No i nie będzie trzeba go ładować! Khem no i temu mojemu koledze .... tak koledze... nie mnie! Bo nie mówię tu o sobie! Po prostu go znam i ... chcę mu pomóc.. - idziesz w złym kierunku.... wróć do właściwego tematu - W każdym razie! Ma już zrobione ciało organicznego robota... i brakuje mu tylko ... duszy ...
-....co? - powiedział po chwili - zrobiłeś człowieka?!
-NIE! Nie ja! Kolega! I nie człowieka! Robota... tylko że bez mechanicznych części!
-dooooooobrze - Sans patrzył na niego nadal z niedowierzaniem, ale skoro Ink tak bardzo uparł się przy bajce z kolegą, to cóż poradzić - a czy twój kolega robił kiedyś coś takiego?
-Nie, to jego pierwszy raz! Jest bardzo podekscytowany! Jego ... organiczny robot.... oddycha! No i krew się w nim pompuje i to serce robi pa dum pa dum pa dum! Ale .... organiczny robot.... nie chce się podnieść, ani otworzyć oczu ani nic!
-jest jak w śpiączce?
-Dokładnie! To bardzo martwi mojego kolegę, naprawdę bardzo by chciał aby jego ... organiczny robot... zaczął działać tak jak trzeba.
-a dlaczego twój kolega go stworzył?
-Bo chciał coś stworzyć! - krzyknął natychmiast i popatrzył na Sansa z migoczącymi oczami - Widział jak ludzie tworzyli różne AU, jak powoływali do istnienia wiele wiele stworzeń, najróżniejszych! Dawali im życie! Mój kolega też tego chciał! Też chciał spróbować stworzyć ... coś... kogoś... a potem się tym zająć!
-a więc twój kolega był samotny? dlaczego skoro miał ciebie?
-Oh... - o tym nie pomyślał. Naprawdę był samotny? - ... znaczy się, wiesz. Znamy się od bardzo dawna no i ... może faktycznie był samotny? - pochylił głowę na dół i zacisnął dłonie w pięści - dlatego MUSISZ mi pomóc! Sans! Proszę nakłoń Alphys aby mi powiedziała jak połączyła ciało z duszą?!
-obawiam się, że to nie jest możliwe - cmoknął - ale wiesz.. tak się składa, że alphys ma przyjaciela z którym zawsze rozmawia i on pomaga jej w pracy
-Tak?! Myślisz, że mógłbym z nim porozmawiać?
-myślę, że tak
-A gdzie go znajdę
-stoi przed tobą - Sans uśmiechnął się. Bez znaczenia miały dyrdymały jakie wygadywał Ink. Cała sytuacja wydała się nieco komiczna. W każdym razie, po skończonej pracy zabrał kolorowego do siebie i zaczął objaśniać mu mechanizm działania ciała dla robotów. Cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania jakie zostały mu zadane. Rzucił nawet kilka kawałów których Ink nie zrozumiał, ale nie szkodzi. Liczyła się wiedza. Opuścił ten wymiar ze świadomością jak połączyć ciało z duszą. Pozostał jeszcze jeden problem. Właśnie dusza.
W każdym wymiarze do którego się udał, aby pokazać z kimś kogo uznał za specjalistę w danym temacie, opowiadał dokładnie tę samą historyjkę. O koledze, który chce stworzyć organicznego robota. Naturalnie, mało kto mu w to uwierzył. Nikt nie powiedział tego jednak wprost widząc, jak wiele radości sprawiało mu zdobywanie kolejnych informacji na temat duszy.
Od Geno dowiedział się, że da się ją podzielić, lecz jest to bolesny zabieg. Więc odradza tworzenie duszy z fragmentów już istniejących.
Chara z Underswap powiedziała mu, że w życiu liczy się zabawa i wszystkie nasze czyny jakich się podejmujemy mają podłoże zabawy.
Od Gastera uwięzionego w próżni dowiedział się, że życie ma sens tylko i wyłącznie wtedy kiedy jest w nim tak samo wiele złego jak i dobrego. Chodzi o to, że bez znajomości tego co złe nie doceni się tego co jest dobre i piękne.
Klasyczny Frisk poinformował go, że tylko i wyłącznie posiadając coś co chce się bronić, albo sprawę o jaką warto walczyć, człowiek jest w stanie wstać i górę przenieść. W przenośni oczywiście.
Flowey wyjaśnił mu, że choć ma dusze to nie ma uczuć, a więc uczucia i dusza muszą iść ze sobą w parze inaczej traci się jakiekolwiek poczucie norm społecznych oraz rozróżnienia wartości dobra.
Temmie dała mu Temmie Flakes mówiąc, że tylko to będzie w stanie ożywić.. organicznego robota. Ink spróbował. Znalazł się przy ciele swojego człowieka i wsunął do jego ust kilka płatków. Jednak nic się nie stało. Tak przeczuwał, ale kto zabroni spróbować?
Papyrus powiedział, że tylko okazując prawdziwe zainteresowanie swojej kreacji będzie w stanie naprawdę się nad nią skupić i odkryje sam, czego brakuje.
Toriel nauczyła go czułości jaką powinien wkładać do każdego zabiegu jaki przeprowadzał na swoim wynalazku.
Asgore dał mu rozprawkę o cierpliwości, dając co rusz nawiązania do rosnących kwiatów. Powiedział, że jeżeli da mu czas i sobie da czas i będzie systematycznie podlewał swojego robota to ten zamieni się w kwiat.
Potem była krótka przerwa na poprawienie kilku AU, pomoc dwóm artystom i kłótnia zakończona drobną walką z Errorem.
Undyne powiedziała, że skoro robot jego kolegi nie chce działać to błąd jest w jego koledze nie w maszynie. To dało do myślenia Inkowi, lecz nie czuł w sobie czegoś co można byłoby tak określić.
Wędrował po AU długo i poznał wiele. Wkrótce całe istnienie wiedziało o planach Inka i tym co chce zrobić. Niektórzy powątpiewali inni cicho dopingowali. Znaczy się nie jemu, ale koledze.
Właśnie siedział przy ciele, mimo wielu jakby się zdawać mogło miesięcy jakie Ink przeznaczył na naukę o duszy, jego kreacja nie ucierpiała nawet odrobinę. Nadal idealna, dokładnie tak jaką chciał.
W lewej dłoni trzymał kolorowe serduszko, w prawej pędzel. Uporczywie malował po nim dodając mu kolejnych barw, skupiając swoją magię, aby uczucia które chce w niego wszczepić, mogły obok siebie istnieć nie kłócąc się wzajemnie o dominację. Nie zapomniał też o niewielkiej fiolce z ciemnymi barwami symbolizującymi złe uczucia. Ludzie byli stworzeniami o dualnej naturze, a co za tym idzie koniecznym było dodanie co nie co złego. Lecz niewiele, kropelkę, może dwie. O. Idealnie. Popatrzył z dumą na swoje dzieło.
-M͝o̵że͠şz m̵i łask̀a̧wi͏e ́p̕ow̨iedz̛i̛eć҉ co ̴t͠y̕ ́wyp̵r͏awia͡s̷z̀? - warknął Error pojawiając się niedaleko. Ink aż podskoczył. Nie mógł teraz zniknąć, ani tym bardziej zostawić tutaj swojego człowieka. Zerwał się więc na równe nogi z miną przyłapanego dziecka na robieniu czegoś bardzo, bardzo złego - Pocz̛ąt͜k̡owo n͜i̷e çhc͞įał̨em͝ ̸w ̵t̛o̕ ̨u̡w͝ie͞r͜zyć̛ ̷jak̨ ͏mi̷ ̴don҉i̷e͠s̀i̛o̵nò, a̕l̨e oto w͏id͜z͏ę҉! - zaśmiał się głośno -T͠y͘ ̴na͢p̡r͟a͘wdę ͟chc̛eşz͝ ̛stw͠orz̷ýć͡ cz͠ł̨ow̴iek̶a͘!̕
-Ja... - nie ma sensu kłamać, zabawa się skończyła. Popatrzył na migoczącą duszą w ręku - Tak, chcę stworzyć człowieka.
-Wi͞e͟s̵z͡,͟ ̧ż҉e c̢i҉ ̢si̡ę t͘o̷ ͢ǹi͞è ̶uda?
-Uda mi się - krzyknął głośno, gdzieś tam w głębi jego serca kołatała się myśl o niepowodzeniu, o tym że może zawieść i praca sprzed ostatniego... oh jak już długo nad tym siedzi, w każdym razie ta praca może okazać się.... bezcelowa. Nie chciał słyszeć słów jakie ukrył na dnie samego siebie. Te bowiem odbierały nadzieję, a nadzieja jest bardzo ważna.
-N̴i҉e̶ osz̴u͝kúj ͝sameg͞o ͘sįe͝bi҉e̴ - Error prychnął
-Daj mi spokój! - zmęczenie, stres i okoliczności sprawiły, że Ink nie panował już nad sobą tak jakby tego chciał. Podszedł do ciała i wsunął stworzoną przez niego duszę do środka. Bacznie obserwował czy się przyjęła. Poczuł siłę jaka uderzyła w niego. Połączyło się ciało z duszą. Uśmiechnął się z ulgą. Udało się! Ale... dlaczego .. sprawdził puls, podniósł powiekę, rozchylił wargi zerkając na zęby, przystawił czaszkę do klatki piersiowej, nawet uszczypnął, to skrzywiło się w grymasie bólu. Reaguje. Tak jak dawniej. Dlaczego więc ... nie odpowiada?
Nie dostrzegł niebieskich nici jakie oplotły się dookoła jego stworzenia. Error uniósł człowieka obok siebie i potrząsnął nim przyglądając mu się z uwagą, lecz po chwili zaśmiał się pogardliwie
-N̢ie̵ ̴no̡, ͘ser̴i͡o̴?͘ - wywrócił oczami - I̴n͟k! ̀Ẁied͢z̡iałe̢m,̨ ͢że̵ ̸j̶e͘s͞te̸ś̷ g̕łu̵pi,̕ a͟l̶e ͜a͡by ͞a̴ż ̸ta̸k̸?̸!͏
-Oddawaj! - chwycił za pędzel - To nie jest twoje!
-Twòj҉e t̛e͜ż͘ ̕nie̛! - skinieniem reki otworzył portal wiodący wprost do czarnej dziury. Szkielety poczuły jak ta zaczyna zasysać wszystko co znajdzie. Przejście było niewielkie, lecz moc jej bytu ogromna. Error powiesił nad przejściem bezwładne ciało człowieka - T̛u͠taj̶ ͢j͏est ̴mie͟js͠c͘e̷ t͞eg̸o c͘z͢e͝g̀oś!
-Ty skończony ... - nie dokończył, rzucił się na czarnego z wściekłością. Ciało poturlało się, daleko od portalu który w jednej chwili się zamknął. Error nie chciał pozostawić go otwartym, kiedy musiał walczyć z Inkiem. A prali się. Napierdalali się na pięści i nogi, na zęby i pazury tak jak przystało na prawdziwych mężczyzn.
-Myyyyhh - przerwali zerkając w stronę głosu. To człowiek Inka, właśnie podnosił się i głaskał się po głowie. - Gdzie ja... kim ja.... - mruczał. To zabawne, że pierwszymi pytaniami zawsze są te o miejsce i o samego siebie. Potwory natychmiast przestały się bić, oboje siedzieli i przyglądali się człowiekowi z niedowierzaniem. Ten podniósł głowę, popatrzył na nich i otworzył szeroko usta.
-Nie - Ink pokręcił przecząco głową. Był właśnie w laboratorium Sansa Naukowca.
-to bardzo ciekawy eksperyment - mówiąc to zaczął grzebać w papierach znajdujących się w jego szufladzie. Po chwili znalazł teczkę. Podał ją towarzyszowi. - to tylko hipoteza - poprawił się - świat chociaż ma w możności zająć się większą liczbą istnień, wyposażył je w taki mechanizm, który nakazuje tępić się wzajemnie, kiedy czegoś jest za dużo. - to mówiąc przeglądał jakieś papiery wyciągnięte z grubego pliku innych. A następnie podał zdjęcie Inkowi.
-projekt był zrealizowany przez ludzi. stworzyli dla myszy idealne warunki. zaczęli od dwóch par, które szybko się rozmnażały. i choć w każdym z boksów umieszczonych w mysiej utopii było tyle samo jedzenia, kiedy zrobiło się ich więcej, naukowcy zauważyli, że są boksy w których myszy wolą przebywać bardziej, a w których mniej. w miarę wzrostu populacji zaczęło dochodzić do takich dziwnych zachowań, zwierzęta zaczęły gryźć się o jedzenie, chociaż mogły przecież iść do innego miejsca i znaleźć tam to samo. słabsze jednostki skazywane na śmierć, zaczęło dochodzić do aktów znęcania się, częstsze stawały się bójki między osobnikami. z czasem samice nabrały cech samca i przestały na nich zwracać uwagę, w odpowiedzi niektóre słabsze samce zaczęły pełnić funkcje samicy w stadzie. aż myszy same siebie wyniszczyły, choć istniały w warunkach pozornie idealnych - wziął łyk kawy - to jest właśnie mouse utopia. boksy były zaplanowane do utrzymania ponad dziesięciu tysięcy myszy na dobrych i tych samych warunkach, populacja doszła do nieco ponad dwóch tysięcy, potem się zatrzymała i zaczęła maleć. sama.
-To... bardzo interesujące- Ink nie wiedział co powiedzieć, naprawdę to było ciekawe, tylko że... - a jaki to ma związek z moim pytaniem?
-to raczej oczywiste. chcesz stworzyć nową duszę, prawda? - Ink otworzył szerzej oczy - oj znam ten wyraz twarzy, poza tym nie pytałbyś się gdybyś był tym po prostu zainteresowany - Sans wywrócił oczami i okręcił się na swoim fotelu. Wyciągnął z kieszeni białego kitla, papierosa i odpalił go. - coś... ktoś... natura jest zaprogramowana, jakby sama siebie ogranicza i choć jest w stanie przyjąć więcej istnień, to jeżeli populacja danego gatunku będzie większa niż określona cyfra to ten zacznie się wyniszczać od środka. - przeniósł wzrok na Inka - tak samo jest z duszami, wiesz?
-Mówisz, że .. limit na dusze jest... wyczerpany?
-dokładnie
-Ale przecież rodzą się nowe!
-bo stare umierają, albo są zabijane... albo siebie zabijają - popatrzył na podłogę i westchnął przeciągle.
-Czyli uważasz, że nie uda mi się ...
-tego nie powiedziałem, powiedzcie głupkowi że czegoś się nie da zrobić, a przyjdzie i to zrobi - zaśmiał się lekko - mówię tylko, że to jedna z hipotez, a nie, że ci się nie uda. - zaciągnął się papierosem - myślę też, że nie jestem najlepszą osobą, na tego typu bolączki
-To znaczy?
-alphys będzie lepsza - słusznie zauważył gasząc peta w pełnej popielniczce - ona połączyła maszynę z duszą. wielu. dałoby się pociąć, aby dowiedzieć się jak tego dokonała. ty wiesz co by się stało, gdyby ludzie umieli chować dusze do maszyn? - zaśmiał się, lecz nie było w tym niczego pogodnego - pomijam już kwestie sentymentalne, jak wiecznie żywy dziadek - wzdrygnął się lekko
-Masz rację - to mówiąc wstał i uścisnął dłoń naukowcowi - Dziękuję, bardzo mi pomogłeś!
-do usług
-Oh Sans - powiedziała zaskoczona zerkając na Inka zza wielkich pudeł - Wyglądasz inaczej niż zwykle
-To dlatego, że nie jestem Sans... znaczy się jestem... znaczy się...
-to krewny - odsiecz przyszła w samą porę. Sans z tego wymiaru był cały w smarze, miał na sobie dżinsowe spodnie na szelkach i wyraźnie za dużą czapkę.
-A! Rodzina! - Alphys poprawiła okulary i śmiejąc się zaniosła pakunki z częściami pod ścianę.
-co ty tutaj robisz? - warknął szkielet
-Przyszedłem się o coś zapytać twojej Alphys. Rany! Wiesz, że masz świetne wdzianko! - Sans wywrócił oczami
-o co chcesz się jej pytać?
-O dusze - cisza - W sensie zapytać się jej jak połączyła duszę z robotem
-naprawdę uważasz, że wyjawi ci sekret swoich badań nad którymi pracowała tyle lat? - Sans uniósł brew - chyba kpisz
-W sumie jak teraz tak o tym mówisz to masz rację - Ink westchnął - Ale naprawdę koniecznie potrzebuję jej pomocy!
-a do czego?
-Chcę... - przerwał szybko. Nie. Mówienie czego dokładnie chce to nie jest najlepszy pomysł. Tym bardziej, że wiedza jaką tutaj zostawi mogłaby jakimś sposobem dotrzeć do tych, do których nie powinna. Chrząknął. Naprawdę nie lubił kłamać, ale nie ma raczej innego wyboru. - Mój znajomy.. ale nie znasz go! A więc tak, mój znajomy on... chce - dobra co by tu teraz powiedzieć? - Zrobić robota! Tak! Robota! A-ale nie z ... rzeeeeeeeczy tylko z .... ciała! Tak ciała! - Ink poczuł na sobie wzrok Sansa.. pełen ciekawości i .. niedowierzania? Nie miał nawet odwagi spojrzeć mu w twarz. Naprawdę, powinien lepiej nauczyć się kłamać. Czuł jak się poci - Wiesz, taki robot z ciała.. No i nie będzie trzeba go ładować! Khem no i temu mojemu koledze .... tak koledze... nie mnie! Bo nie mówię tu o sobie! Po prostu go znam i ... chcę mu pomóc.. - idziesz w złym kierunku.... wróć do właściwego tematu - W każdym razie! Ma już zrobione ciało organicznego robota... i brakuje mu tylko ... duszy ...
-....co? - powiedział po chwili - zrobiłeś człowieka?!
-NIE! Nie ja! Kolega! I nie człowieka! Robota... tylko że bez mechanicznych części!
-dooooooobrze - Sans patrzył na niego nadal z niedowierzaniem, ale skoro Ink tak bardzo uparł się przy bajce z kolegą, to cóż poradzić - a czy twój kolega robił kiedyś coś takiego?
-Nie, to jego pierwszy raz! Jest bardzo podekscytowany! Jego ... organiczny robot.... oddycha! No i krew się w nim pompuje i to serce robi pa dum pa dum pa dum! Ale .... organiczny robot.... nie chce się podnieść, ani otworzyć oczu ani nic!
-jest jak w śpiączce?
-Dokładnie! To bardzo martwi mojego kolegę, naprawdę bardzo by chciał aby jego ... organiczny robot... zaczął działać tak jak trzeba.
-a dlaczego twój kolega go stworzył?
-Bo chciał coś stworzyć! - krzyknął natychmiast i popatrzył na Sansa z migoczącymi oczami - Widział jak ludzie tworzyli różne AU, jak powoływali do istnienia wiele wiele stworzeń, najróżniejszych! Dawali im życie! Mój kolega też tego chciał! Też chciał spróbować stworzyć ... coś... kogoś... a potem się tym zająć!
-a więc twój kolega był samotny? dlaczego skoro miał ciebie?
-Oh... - o tym nie pomyślał. Naprawdę był samotny? - ... znaczy się, wiesz. Znamy się od bardzo dawna no i ... może faktycznie był samotny? - pochylił głowę na dół i zacisnął dłonie w pięści - dlatego MUSISZ mi pomóc! Sans! Proszę nakłoń Alphys aby mi powiedziała jak połączyła ciało z duszą?!
-obawiam się, że to nie jest możliwe - cmoknął - ale wiesz.. tak się składa, że alphys ma przyjaciela z którym zawsze rozmawia i on pomaga jej w pracy
-Tak?! Myślisz, że mógłbym z nim porozmawiać?
-myślę, że tak
-A gdzie go znajdę
-stoi przed tobą - Sans uśmiechnął się. Bez znaczenia miały dyrdymały jakie wygadywał Ink. Cała sytuacja wydała się nieco komiczna. W każdym razie, po skończonej pracy zabrał kolorowego do siebie i zaczął objaśniać mu mechanizm działania ciała dla robotów. Cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania jakie zostały mu zadane. Rzucił nawet kilka kawałów których Ink nie zrozumiał, ale nie szkodzi. Liczyła się wiedza. Opuścił ten wymiar ze świadomością jak połączyć ciało z duszą. Pozostał jeszcze jeden problem. Właśnie dusza.
Od Geno dowiedział się, że da się ją podzielić, lecz jest to bolesny zabieg. Więc odradza tworzenie duszy z fragmentów już istniejących.
Chara z Underswap powiedziała mu, że w życiu liczy się zabawa i wszystkie nasze czyny jakich się podejmujemy mają podłoże zabawy.
Od Gastera uwięzionego w próżni dowiedział się, że życie ma sens tylko i wyłącznie wtedy kiedy jest w nim tak samo wiele złego jak i dobrego. Chodzi o to, że bez znajomości tego co złe nie doceni się tego co jest dobre i piękne.
Klasyczny Frisk poinformował go, że tylko i wyłącznie posiadając coś co chce się bronić, albo sprawę o jaką warto walczyć, człowiek jest w stanie wstać i górę przenieść. W przenośni oczywiście.
Flowey wyjaśnił mu, że choć ma dusze to nie ma uczuć, a więc uczucia i dusza muszą iść ze sobą w parze inaczej traci się jakiekolwiek poczucie norm społecznych oraz rozróżnienia wartości dobra.
Temmie dała mu Temmie Flakes mówiąc, że tylko to będzie w stanie ożywić.. organicznego robota. Ink spróbował. Znalazł się przy ciele swojego człowieka i wsunął do jego ust kilka płatków. Jednak nic się nie stało. Tak przeczuwał, ale kto zabroni spróbować?
Papyrus powiedział, że tylko okazując prawdziwe zainteresowanie swojej kreacji będzie w stanie naprawdę się nad nią skupić i odkryje sam, czego brakuje.
Toriel nauczyła go czułości jaką powinien wkładać do każdego zabiegu jaki przeprowadzał na swoim wynalazku.
Asgore dał mu rozprawkę o cierpliwości, dając co rusz nawiązania do rosnących kwiatów. Powiedział, że jeżeli da mu czas i sobie da czas i będzie systematycznie podlewał swojego robota to ten zamieni się w kwiat.
Potem była krótka przerwa na poprawienie kilku AU, pomoc dwóm artystom i kłótnia zakończona drobną walką z Errorem.
Undyne powiedziała, że skoro robot jego kolegi nie chce działać to błąd jest w jego koledze nie w maszynie. To dało do myślenia Inkowi, lecz nie czuł w sobie czegoś co można byłoby tak określić.
Wędrował po AU długo i poznał wiele. Wkrótce całe istnienie wiedziało o planach Inka i tym co chce zrobić. Niektórzy powątpiewali inni cicho dopingowali. Znaczy się nie jemu, ale koledze.
Właśnie siedział przy ciele, mimo wielu jakby się zdawać mogło miesięcy jakie Ink przeznaczył na naukę o duszy, jego kreacja nie ucierpiała nawet odrobinę. Nadal idealna, dokładnie tak jaką chciał.
W lewej dłoni trzymał kolorowe serduszko, w prawej pędzel. Uporczywie malował po nim dodając mu kolejnych barw, skupiając swoją magię, aby uczucia które chce w niego wszczepić, mogły obok siebie istnieć nie kłócąc się wzajemnie o dominację. Nie zapomniał też o niewielkiej fiolce z ciemnymi barwami symbolizującymi złe uczucia. Ludzie byli stworzeniami o dualnej naturze, a co za tym idzie koniecznym było dodanie co nie co złego. Lecz niewiele, kropelkę, może dwie. O. Idealnie. Popatrzył z dumą na swoje dzieło.
-M͝o̵że͠şz m̵i łask̀a̧wi͏e ́p̕ow̨iedz̛i̛eć҉ co ̴t͠y̕ ́wyp̵r͏awia͡s̷z̀? - warknął Error pojawiając się niedaleko. Ink aż podskoczył. Nie mógł teraz zniknąć, ani tym bardziej zostawić tutaj swojego człowieka. Zerwał się więc na równe nogi z miną przyłapanego dziecka na robieniu czegoś bardzo, bardzo złego - Pocz̛ąt͜k̡owo n͜i̷e çhc͞įał̨em͝ ̸w ̵t̛o̕ ̨u̡w͝ie͞r͜zyć̛ ̷jak̨ ͏mi̷ ̴don҉i̷e͠s̀i̛o̵nò, a̕l̨e oto w͏id͜z͏ę҉! - zaśmiał się głośno -T͠y͘ ̴na͢p̡r͟a͘wdę ͟chc̛eşz͝ ̛stw͠orz̷ýć͡ cz͠ł̨ow̴iek̶a͘!̕
-Ja... - nie ma sensu kłamać, zabawa się skończyła. Popatrzył na migoczącą duszą w ręku - Tak, chcę stworzyć człowieka.
-Wi͞e͟s̵z͡,͟ ̧ż҉e c̢i҉ ̢si̡ę t͘o̷ ͢ǹi͞è ̶uda?
-Uda mi się - krzyknął głośno, gdzieś tam w głębi jego serca kołatała się myśl o niepowodzeniu, o tym że może zawieść i praca sprzed ostatniego... oh jak już długo nad tym siedzi, w każdym razie ta praca może okazać się.... bezcelowa. Nie chciał słyszeć słów jakie ukrył na dnie samego siebie. Te bowiem odbierały nadzieję, a nadzieja jest bardzo ważna.
-N̴i҉e̶ osz̴u͝kúj ͝sameg͞o ͘sįe͝bi҉e̴ - Error prychnął
-Daj mi spokój! - zmęczenie, stres i okoliczności sprawiły, że Ink nie panował już nad sobą tak jakby tego chciał. Podszedł do ciała i wsunął stworzoną przez niego duszę do środka. Bacznie obserwował czy się przyjęła. Poczuł siłę jaka uderzyła w niego. Połączyło się ciało z duszą. Uśmiechnął się z ulgą. Udało się! Ale... dlaczego .. sprawdził puls, podniósł powiekę, rozchylił wargi zerkając na zęby, przystawił czaszkę do klatki piersiowej, nawet uszczypnął, to skrzywiło się w grymasie bólu. Reaguje. Tak jak dawniej. Dlaczego więc ... nie odpowiada?
Nie dostrzegł niebieskich nici jakie oplotły się dookoła jego stworzenia. Error uniósł człowieka obok siebie i potrząsnął nim przyglądając mu się z uwagą, lecz po chwili zaśmiał się pogardliwie
-N̢ie̵ ̴no̡, ͘ser̴i͡o̴?͘ - wywrócił oczami - I̴n͟k! ̀Ẁied͢z̡iałe̢m,̨ ͢że̵ ̸j̶e͘s͞te̸ś̷ g̕łu̵pi,̕ a͟l̶e ͜a͡by ͞a̴ż ̸ta̸k̸?̸!͏
-Oddawaj! - chwycił za pędzel - To nie jest twoje!
-Twòj҉e t̛e͜ż͘ ̕nie̛! - skinieniem reki otworzył portal wiodący wprost do czarnej dziury. Szkielety poczuły jak ta zaczyna zasysać wszystko co znajdzie. Przejście było niewielkie, lecz moc jej bytu ogromna. Error powiesił nad przejściem bezwładne ciało człowieka - T̛u͠taj̶ ͢j͏est ̴mie͟js͠c͘e̷ t͞eg̸o c͘z͢e͝g̀oś!
-Ty skończony ... - nie dokończył, rzucił się na czarnego z wściekłością. Ciało poturlało się, daleko od portalu który w jednej chwili się zamknął. Error nie chciał pozostawić go otwartym, kiedy musiał walczyć z Inkiem. A prali się. Napierdalali się na pięści i nogi, na zęby i pazury tak jak przystało na prawdziwych mężczyzn.
-Myyyyhh - przerwali zerkając w stronę głosu. To człowiek Inka, właśnie podnosił się i głaskał się po głowie. - Gdzie ja... kim ja.... - mruczał. To zabawne, że pierwszymi pytaniami zawsze są te o miejsce i o samego siebie. Potwory natychmiast przestały się bić, oboje siedzieli i przyglądali się człowiekowi z niedowierzaniem. Ten podniósł głowę, popatrzył na nich i otworzył szeroko usta.
Choć Twoje gardło było wyschnięte spomiędzy warg wyszły słowa
-Kim jesteście...?
o! Czytałam kiedyś o tym eksperymencie, gdy byłam ogólnie zainteresowana tym tematem.... Słyszałam również, o manipulowaniu mózgiem małpy, przecinanie jakiś połączeń itd, i sprawdzanie ich reakcji... okropność.
OdpowiedzUsuńnom ;__;
Usuńxd
Gdyby nie takie i podobne badania także na ludziach, medycyna nie poszłaby do przodu. Zwróć na to uwagę.
UsuńJestem tego świadoma, jednak wciąż jest to dla mnie w pewien sposób okropne...
UsuńBoże, jakie to ... To było piękne!! Cudne!! Ja ... Czytałabym książki o tym gdybyś je pisała. Niesamowite!! Ma BOGINI!! Weny i czasu ci życze w tworzeniu tegoż dzieła <3 :*
OdpowiedzUsuńAh dziękuję xD W sumie trzymam za słowo, bo sobie postanowienie dałam, że w ciągu 5 lat wydam książkę tak więc xD
UsuńPhahahaha, Ink, masz fajnego "kolegę" =')
OdpowiedzUsuń*.* to było zajebiste *.* INK, YOU DID IT!
Phehe dziękuję ^^ Cieszę się, że się podoba :D
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo ^.^ I już sobie wyobrażam reakcję Inka na to, że jego człowiek żyje:
Usuń-HA! FUCK YEA! AND WHAT YOU SAY NOW, BITCH?!
przepraszam, odwala mi xD
Jest coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuń