21 stycznia 2021

GRIMTALES- Grim Fandango : Wiatr morza

 SPIS TREŚCI

Autor: Janet-Lola

Zimny ​​wiatr smagał jej twarz, gdy stała na pokładzie, pochylając głowę.

Brudna i szara woda wirowała pod nią, a jej umysł był równie szary i nieczysty. Niebo również zdawało się odzwierciedlać jej nastrój i było całkowicie pokryte chmurami. Prawdopodobnie wkrótce będzie padać.

Dym, który utworzyły kominy statku, zniknął w chmurach, wirując w powietrzu. Jeszcze przed chwilą próbowała zabić czas, oglądając ten spektakl, ale szybko się znudziła.

Więc teraz wpatrywała się w wodę.

Meche westchnęła melancholijnie. Nigdy nie czuła się zdradzona, a także czuła się, jakby kogoś zdradziła.

Kiedy żyła, nigdy nie wyobrażała sobie, że życie po śmierci będzie takie. Żyła dobrze, pomagała innym jak najwięcej i robiła wszystko dla innych, więc oczywiście zasłużyła na coś lepszego.

Ale tam była, uwięziona w zimnym i zepsutym świecie, po którym wędrowały samotne, zdesperowane i chciwe dusze, szukając zbawienia.

„Och, Manny…” wymamrotała cicho.

Bez względu na to, jak bardzo się starała, Meche nie mogła wyrzucić z głowy obrazu mężczyzny puszczającego się podestu i wpadającego w zimne morze. Nie mogła zapomnieć stuknięcia spowodowanego przez butelkę, kiedy uderzyła go w czaszkę, ani plusku, kiedy uderzył w wodę.

Nie mogła powiedzieć, co do niego czuje, wszystkie uczucia były w niej zawarte i nie mogła ich zrozumieć.

Przynajmniej uratowała mężczyznę i zadbała o to, by nie skończył tak jak ona. Może nie był to najłagodniejszy sposób, by to zrobić, ale przynajmniej Meche mogła być pewna, że Domino go nie złapie

 Co właściwie o niej myślał Manny?

 Próbował ją śledzić, więc nie mógł być tak zimny i bez uczuć jak reszta umarlaków. Sama myśl, że Manny może na jakimś poziomie się nią przejmować, sprawiła, że ​​Meche poczuła się ciepło i dobrze.

 A potem przypomniała sobie, gdzie jest i wszystkie dobre uczucia zniknęły.

 „Nie smuć się, Meche,” rozległ się głos za nią, a ona odwróciła się i zobaczyła dwoje latających dzieci, które miały małe, pierzaste skrzydła. Druga z nich, dziewczyna, szturchnęła brata łokciem.

- Znowu myśli o tym mężczyźnie - szepnęła Bibi.

- Och… rozumiem - powiedział cicho Pugsy i wylądował obok Meche.

 „Nie musisz wyglądać tak smutno. Kiedy tu jestem, nie potrzebujesz innych mężczyzn” - chłopiec próbował sprawić, by poczuła się lepiej.

 - Wiem o tym - powiedziała  Meche, starając się wyglądać na szczęśliwszego. Nawet jeśli nie dbała już o siebie, musiała być silna dla dzieci, poza nią nie było nikogo.

 Pugsy i Bibi zginęli w wypadku samochodowym z rodzicami i jak wszyscy wyruszyli w podróż z El Marrow. Wszyscy wiedli dobre życie, więc powinni dostać bilety do Numeru Dziewiątego, ale coś poszło nie tak i nie otrzymali biletów.

 Ich rodzice nie zaakceptowali tego, ale próbowali sprzeciwić się Hectorowi LeMansowi, który stał za wszystkim. Nie trwało to długo, oboje wykiełkowali od zatrutych kul - straszna męka drugiej śmierci z której się już nie wraca, zanim zdążyli skończyć, a teraz dzieci były same.

 Domino zabrał ich wtedy ze sobą, aby użyć ich jako niewolników na skraju świata. Dzieci były zbyt delikatne, by brać udział w ciężkiej pracy na dnie morskim, ale Domino był pewien, że znajdzie dla nich coś do roboty.

 Próbowała porozmawiać z nimi o tym, co się stało, ale wydawało się, że całkiem dobrze to przyjęli. Meche była tak nowa w Krainie Umarłych, że nie mogła powiedzieć, czy ich zachowanie było normalne, czy nie. Ale czuła, że ​​działali  dla niej silnie, kilka razy przyłapała ich na płaczu, ale nie wspomniała o tym.

 „Do brzegu jest tak daleko. Chciałabym móc tam polecieć,” westchnęła ponuro Bibi i spojrzała na horyzont. Była tylko szara woda i niebo, nie było widać ani jednego statku.

 - Założę się, że mógłbym to zrobić - odpowiedział Pugsy z pewnością siebie.

 - Prawdopodobnie, ale nie możesz zostawić swojej siostry samej. Ona cię potrzebuje - powiedziała Meche, trochę się rozweselając. Rozmowa z dziećmi zawsze poprawiała jej samopoczucie.

 - Nie, nie mam! Wyślijmy go tam, a wtedy będziemy mogli uciec z tego głupiego statku! Bibi wykrzyknęła i poleciała w powietrze. Wszyscy wiedzieli, że chłopak nie może latać tak daleko, ale lubili bawić się tą myślą.

 Kilka dni temu opuścili Puerto Zapato i prędzej czy później mieli przybyć na skraj świata. Żaden z nich nie czekał, aż to się stanie, ale nie chcieli też spędzić wieczności na tym statku.

 Na początku pogoda była całkiem dobra, ale powoli szarzała i szarzała, a Meche pomyślał, że wkrótce będą musieli walczyć z burzą. To nie była dobra rzecz; w pobliżu nie było lądu ani innych statków, więc nie mogli uzyskać pomocy w razie potrzeby.

 „Pan Hurley powiedział, że na skraju świata są potwory i jedzą małe dzieci” - powiedział nagle Pugsy, a Bibi zachichotała.

 - Boisz się! Czy naprawdę wierzysz we wszystko, co mówi? - spytała dziewczyna rozbawiona słowami brata, który spojrzał na nią.

 - Nie! Ale to może być prawda. Nigdy nie wiesz co się czaji w tym świecie. Poza tym uwierzyłeś mu, kiedy powiedział, że odetnie ci skrzydła - odparł.

 - Tak, ale jest taki podły! Mógł to zrobić, prawda, Meche? - powiedziała zirytowana Bibi.

 „Jeśli był naprawdę zły, tak” - przyznała Meche, choć w rzeczywistości sądziła, że ​​człowiek taki jak Domino może zrobić wszystko bez żadnych trudności. Pracował dla Hectora LeMansa i zajmował wysoką pozycję w swojej organizacji, czy to nie był wystarczający dowód?

 „Ale on zawsze wygląda, jakby był naprawdę zły” - powiedziała Bibi.

 - I on też wygląda wrednie - dodał jej brat.

 - Może powinniście iść i w  coś pograć - zasugerowała ostrożnie Meche. Nie byłoby to zdrowe dla dzieci, gdyby Domino usłyszał, jak o nim mówią. Nie żeby tego człowieka obchodziło, co mówią, ale lubił wykorzystywać każdą okazję, żeby czuli się zagrożeni z jego ręki.

 - Gdybym był większy, bym mu pokazał - zagroził Pugsy. Bibi prychnęła.

 "Nie, nie zrobiłbyś tego! On lubi boksować i roztrzaskałby cię na kawałki!" powiedziała. Pugsy podskoczył w powietrzu i spojrzał na nią z irytacją.

 - Ja też zacznę boksować. Będę znacznie lepszy od niego! powiedział.

 „Hahaha! Chciałbym to zobaczyć,” skomentowała rozbawiona Bibi, gdy odlecieli. Na statku było niewiele miejsca, ale małe anioły i tak znalazły dla nich jakieś sekretne miejsca.

 Meche patrzył, jak odchodzą, i ponownie odwrócił się, by spojrzeć na wodę. Była teraz w lepszym nastroju, chociaż samotność zmusiła ją do ponownego namysłu.

 Usłyszała za sobą kroki, ale nie zawracała sobie głowy odwróceniem się. Kobieta dobrze wiedziała, kto przyjdzie, i nie chciała go widzieć bardziej niż absolutnie musiała.

 - Dzieci mają rację, nie powinnaś wyglądać na tak smutną. W końcu jesteś tutaj ze mną - odpowiedział Domino z pewnością siebie. Stał obok Meche, a kobieta spojrzała na niego ponuro.

 „Czy naprawdę trzeba było mi o tym przypomnieć? Prawie zapomniałam, że też tu jesteś,” powiedziała, rozśmieszając Domino.

 - Wciąż jesteś w złym nastroju? Powinnaś nauczyć się być bardziej optymistycznym - powiedział rozbawiony.

 - Jeśli to oznacza, że ​​stanę się taka jak ty, nie, dziękuję - powiedział Meche. Nie mogła znieść tego mężczyzny, był arogancki, pewny siebie i prawdopodobnie w ogóle nie miał sumienia.

 - Wiesz, czasami przypominasz mi Manny'ego - powiedział do niej Domino, a Meche opuściła głowę. Samo wspomnienie imienia mężczyzny sprawiło, że była smutniejsza i stłumiła westchnienie.

 Domino spojrzał na nią z zainteresowaniem.

 - Trafiłem w bolące miejsce, prawda? Czy może jednak zakochałaś sie?  Wciąż o nim myślisz? Nawet po tym, jak cię zdradził? - zapytał, a kobieta podniosła wzrok z wściekłością.

 - Manny mnie nie zdradził! Tylko on był dla mnie przyjacielski! - warknęła ostro.

 - Och, naprawdę? Ukradł mi cię i przez to nie pozwolił ci się dostać się do Dziewiątego Podziemia - do raju gdzie każda dusza może zaznać spokoju. Teraz z jego powodu utkniesz na tym świecie. Myślisz, że to przyjazne? - zapytał Domino. Meche nic nie powiedziała, tylko patrzyła na niego, aż znów spuściła wzrok.

 Domino prychnął.

 - Widzisz? On sprawiał ci tylko kłopoty, też o tym wiesz. I przez to jesteś w złym nastroju. Ale nie zawsze tak musi być - powiedział.

 - A co to ma znaczyć? - chciał wiedzieć Meche. Próbowała sobie wmówić, że Domino się mylił, a Manny się o nią troszczył, ale było to takie trudne, kiedy pewna siebie postać Domino stała obok niej i mówiła tak dobrze.

 „Zawsze możesz do mnie dołączyć. Uwierz mi, jestem bardziej mężczyzną niż Manny kiedykolwiek”Powiedział Domino.

 Przez chwilę Meche nie mogła nic powiedzieć, ale potem cofnęła się o kilka kroków.

 - Nigdy! Brzydzisz mnie Domino, nawet bym na ciebie nie spojrzała, gdybym mógł tego uniknąć! - warknęła i nie pamiętała, że ​​kiedykolwiek była tak zła. Jak odważył się Domino?

 - Wygląda na to, że nie rozumiesz, co jest najlepsze - powiedział do niej mężczyzna.

 „Nie, nie rozumiesz swoich ograniczeń. Wziełabym każdego, ale nie ciebie. Nie jesteś i nigdy nie będziesz czymś i kimś, co by mnie uszczęśliwiło” - powiedziała Meche i w następnej chwili poczuła, że jej  policzek płonie .

 „Cisza! Nikt tak do mnie nie mówi!” Domino warknął i spoliczkował ją. Meche przycisneła dłoń tam, gdzie uderzył ją mężczyzna.

 Ręka Domino była mocna i to był cud, że jej kość policzkowa nie została złamana.Wstała, wciąż trzymając się za twarz i drżąc z wściekłości.

 - Jak śmiesz? Teraz jestem absolutnie pewna, że jesteś zepsuty do szpiku kości. Manny nigdy by nie uderzył kobiety! - warknęła, nie przejmując się tym, że nigdy nie dorówna Domino, jeśli zdecyduje się ją zaatakować.

 - Ty niewdzięczna suko! Nawet nie myślisz o tym, co dla ciebie zrobiłem? To ja uratowałem cię przed demonami Skamieniałego Lasu, nie pozwoliłem ci uwierzyć w kłamstwa Manny'ego i tylko ja tu jestem, żeby opiekować się tobą!" - powiedział do niej Domino.

 - Ale nie zapytałeś mnie o zdanie! Nie mogę znieść patrzenia na ciebie! - krzyknęła Meche, jeszcze bardziej podnosząc głos.

 - W takim razie może będę musiał dać ci lekcję! - powiedział Domino, podnosząc rękę do kolejnego policzka, a Meche odwrócił wzrok. Miała silną naturę, ale nie chciała tego widzieć.

 Ale uderzenie nigdy nie nadeszło, wydarzyło się coś innego.

 "Ach! Puść!"

 Kiedy odwróciła się, żeby spojrzeć na Meche, zobaczyła coś, co o mały włos by ją rozśmieszyło.

 Ich głośna kłótnia była słyszalna na całym statku i oczywiście przyciągnęła także uwagę Pugsy i Bibi. Dzieci przyleciały, aby zobaczyć, co się dzieje, a widząc swoją przyjaciółkę w tarapatach, postanowiły pomóc.

 Bibi krążyła wokół Domino, podczas gdy jej brat zatopił zęby w dłoni mężczyzny.

 "Nigdy więcej nie dotykaj Meche!" Bibi krzyknęła ze złością i wiwatowała brata, by ugryzł mocniej, podczas gdy Domino próbował odepchnąć chłopca.

 - Pugsy! Nie złość go! Meche ostrzegał i próbował naprawić sytuację. To było całkiem bezużyteczne; lubili denerwować mężczyznę, który był częściowo winny śmierci ich rodziców i ich nieszczęsnego przeznaczenia.

 W końcu Domino był w stanie pozbyć się Pugsy'ego i spojrzał ostro na chłopca, pocierając jego kostne palce. Odwrócił się i zobaczył Meche.

 - Więc potrzebujesz dzieci, żeby cię broniły? To się więcej nie powtórzy! obiecał ze złością i spojrzał na latające dzieci, po czym odszedł i wyglądał na tak szalonego, że Meche nie chciał myśleć, co będzie dalej.

 - Ha! Pokazaliśmy mu! Pugsy wykrzyknął zwycięsko i zawirował w powietrzu.

 "Tak, i nie musieliśmy nawet uczyć się boksu!" jego siostra wiwatowała. Wtedy zauważyli, że Meche nie była zbyt szczęśliwa.

 - Co to jest? Nie cieszysz się, że ci pomogliśmy? Zapytała Bibi.

 „Oczywiście, że tak, ale martwię się. Domino jest teraz naprawdę zły i nie wiem, co wymyśli” - powiedziała.Bibi spojrzała na nią w lekkim szoku.

 - Myślisz, że odetnie nam skrzydła? - zapytała dziewczyna, przypominając sobie, co powiedzieli wcześniej, a Meche potrząsnęła głową.

 - Nigdy mu na to nie pozwolę. Obiecuję - zapewniła.

 - A jeśli on mimo wszystko to zrobi? - zapytał zmartwiony Pugsy. Bibi spojrzała na niego.

 „Meche obiecała, że ​​to się nie stanie” - przypomniała. Kobieta kiwnęła głową zachęcająco.

 „Nie martw się, pójdę z nim porozmawiać. Jest teraz po prostu w bardzo złym nastroju, prawdopodobnie ugryzłeś go naprawdę mocno” - powiedziała i pospieszyła za Domino.

 - Zaczekaj! A jeśli znowu cię uderzy? - zapytał Pugsy, a Meche starał się wyglądać odważnie.

 „Nie sądzę i obiecuję być ostrożna” - powiedziała. Nie żeby miała wiele opcji, statek był całkowicie w rękach Domino i pod jego kontrolą i mógł zrobić jej prawie wszystko, co chciał.

 Pospieszyła przez pokład, schodząc schodami w dół, gdzie widziała idącego Domino. Znalezienie mężczyzny nie powinno być trudne; ktoś mógłby powiedzieć, gdzie poszedł.

 - Domino? Jesteś tutaj? - spytała ostrożnie idąc w ciemnym korytarzu i zatrzymała się, gdy usłyszała przed sobą hałas.

 "Domino?" - zawołała Meche, zbliżając się. Jeśli naprawdę tam był, co zamierzał?

 Kobieta weszła do małej chatki i rozejrzała się w słabym świetle. Domino faktycznie tam był i przechodził przez wielką kupę śmieci.

 "Co robisz?" - zapytała, a mężczyzna zatrzymał się na chwilę, aby na nią spojrzeć.

 - Nie twoja sprawa - powiedział ze złością, ale wydawał się znacznie spokojniejszy niż chwilę temu. Meche położyła ręce na biodrach i spojrzała na niego.

 „Mam przeczucie, że ma to coś wspólnego z dziećmi” - odpowiedziała.

 "Więc?"

 - Nie pozwolę ci ich skrzywdzić, są tacy młodzi - powiedziała kobieta. Domino podniósł rękę i zobaczyła wyraźne ślady ugryzień.

 „Małe dzieci z bardzo ostrymi zębami. Są zagrożeniem dla mojego bezpieczeństwa, i za dużo latają. Nie pozwolę już na to - powiedział i wrócił do pracy. Stos pudełek przewrócił się z głośnym hukiem, kiedy przeszedł przez materiał.

 "Co zamierzasz zrobić?" - zapytała ze zmartwieniem Meche. Nie było wielu sposobów, aby uniemożliwić im latanie i żaden nie był przyjemny.

 Domino nie odpowiedział, ale wyciągnął wielką klatkę parskając w zwycięstwie.

 - Mieszkał w tym jeden z ptaków Hectora. Wiedziałem, że przyda się później - powiedział.

 "Nie możesz umieszczać dzieci w klatce!" Meche warknął zszokowany, a Domino wzruszył ramionami.

 - Otóz mogę wszystko- powiedział sarkastycznie i sprawdził, czy zamek nadal działa. Meche mogła tylko warczeć z frustracji i wrócić na pokład wdzięczna za to, że dzieciom pozwolono zachować skrzydła.

 Ale to nadal nie sprawiło, że jej nienawiść do Domino zniknęła.

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE