5 lipca 2016

4 lipca 2016

Zootopia: Love always finds a way - Lisia łapa - Rozdział II część I

#zwierzogród #fanfiction #romance #romans
autor obrazka:Fonora

Co to jest opowiadanie interaktywne?

Jest to opowiadanie w którym czytelnik ma wpływ na fabułę. Przez to nie wiadomo gdzie nas historia zaprowadzi. Nie wiecie tego Wy, nie wiem tego ja - jako narrator i autor. Pod koniec każdego rozdziału zostawiam Wam wolną rękę. Nad blogiem przez tydzień jest widoczna ankieta z możliwymi wyborami - postaci, albo przyczyn losowych jakie mają wpłynąć na życie i decyzje bohaterów opowiadania. Potem wcielam w życie opcję, która po tygodniu ma najwięcej głosów - opisując tym samym dalsze losy bohaterów. Opowiadanie interaktywne to połączenie sił narratora oraz czytelnika. 
Wspólnie tworzymy wspaniałą historię!
░▒▓█▓▒░

Lisia łapa

Rozdział II - część I

░▒▓█▓▒░
~*~
Czarny motocykl pędził z wielką szybkością przez pustą wiejską ulicę. Widać było jak świeża mgła unosi się delikatnie nad polami zboża, zaś słońce wyglądało z tyłu jeźdźca tworząc wrażenie pościgu. Postać w czarnym kasku przyśpieszyła mijając tabliczkę: "Zwierzogród za 245km".
~*~
- ...Szpon, Wataha wy zajmiecie się Tundrówką. Hopps i Bajer... - mówił komendant Bogo wyglądając zza przygotowanych już wcześniej akt - ... dla was mam coś wyjątkowego. Chodźcie za mną. - Judy poczuła na sobie spojrzenie siedzącego za nią nosorożca. Uśmiechnęła się do niego niewinnie i pomachała ręką. Wtedy to Nick delikatnie szturchnął ją w bok, aby zeskoczyła z siedzenia. Lubiła czuć się wyjątkowo, uwielbiała kiedy ktoś ją docenił, kiedy czuła się potrzebna. Miała jednak wrażenie, że to zaczęło przeszkadzać niektórym jej kolegom. Wszystko zaczęło się jakiś tydzień temu, kiedy to usłyszała zupełnie przypadkiem rozmowę policjantów, na temat tego, że przed jej pojawieniem się najlepszym policjantem miał być Nosal. Właśnie ten nosorożec. Oczywiście nie wiedziała o tym... Nie wiedziała i dlatego wtedy zaczęła godzić tę wydrę. 
Teraz już nic nie dało się na to poradzić. Miała nadzieję, że z czasem sprawa sama rozejdzie się po kościach, jednak zachowanie Bogo nie poprawiało sytuacji między nią, a kolegami z pracy. W innej zgoła sytuacji był Nick. Szedł obok szefa z rękami w kieszeni. Minę miał jak zawsze, spokojnego, wyluzowanego, szczwanego lisa w którego oczach można było zobaczyć przesłanie "wszystko już widziałem". 
-Sprawa jest dość poważna. Nie chcę aby ktokolwiek wiedział o tym, co wam zaraz powiem... - mówił Bogo wpuszczając ich do swojego biura - ... kilka dni temu jeden z patroli znalazł awanturującego się prosiaka w sklepie, potem była wiecznie płacząca żyrafa, słoń który mówił do siebie, tygrys rozkopujący grządki twierdząc, że szuka skarbu oraz kilka jeszcze innych przypadków dziwnych zachowań. 
- Może razem byli na imprezie i zjedli coś zepsutego razem? - rzucił beztrosko Nick
Komendant nie przejmował się zbytnio komentarzem, popatrzył na lisa zza swoich okularów do czytania, a następnie mówił dalej
- To nie były odosobnione przypadku. W ciągu pięciu dni zarejestrowaliśmy trzydzieści siedem zgłoszeń o zachowaniu wskazującym na....
-... zbzikowali - znowu wtrącił się Nick
- Przestań - królik przyszpilił lisa wzrokiem
- No chyba, że normalne jest to, że chomiki stają jeden na drugim próbując zrobić żywą wierze o wysokości przeciętnej żyrafy, co?
-A skąd ty o tym wiesz, Bajer? - zainteresował się bawół jednak po tym jak Nick tylko się uśmiechnął, Bogo machnął ręką - Rzecz w tym, że te wszystkie zwierzęta łączy jedna wspólna cecha...
-... i zapewne zaraz się przekonamy jaka... - lis nie dawał za wygraną. Widział, jak jego przełożony powoli traci nerwy. 
- Bajer, jak zaraz nie zamkniesz mordy wsadzę ci pysk w kaganiec. Rozumiemy się? 
Atmosfera w pomieszczeniu była dość ciężka, Judy szybko zareagowała, bała się, że zaraz samcy rzucą się sobie do gardeł i nie wiedziała kto by z tego starcia wyszedł bez szwanku. 
-Powiedziałeś szefie, że ich wszystkich coś łączy....
-A tak, widzicie w ich krwi znaleźliśmy to... - podsunął pod ich twarze akta sprawy. Judy pośpiesznie je otworzyła...
~*~
- Nick, komendant zakazał nas kogokolwiek informować o tej sprawie - siedzieli w samochodzie pijąc kawę. Judy uderzyła głową w kierownicę kilka razy, aż w końcu odezwał się klakson. Podskoczyła i zaczęła się rozglądać. Stali na parkingu przed fastfoodem. Znowu usiadła na fotelu i westchnęła - ... ty wiesz w co oni chcę, abyśmy się babrali?
- Tak. - Nick właśnie oblizywał palce po skonsumowaniu swojego posiłku - Dlatego mówię, że w tej sprawie Finn będzie niezastąpiony. Odkąd stałem się niebieskim, znajomi przestali się do mnie odzywać, dlatego nie wiem teraz kto mógłby się tym wszystkim zajmować. Finn nadal siedzi w branży, więc wie zdecydowanie więcej niż ja. - upił wielki łyk kawy
- Trochę logiki w tym co mówisz jest... - westchnęła zrezygnowana - ale komendant...
- Hopsiu, powiedz mi tak szczerze. Czy kiedykolwiek udało ci się rozwiązać jakąkolwiek sprawę dostosowując się do zasad? Nie? To teraz inaczej. Czy komendant dawałby nam tę sprawę, gdyby wiedział, że będziemy zawsze postępować zgodnie z zasadami? - Nick rozłożył ręce i popatrzył na swoją partnerkę wyczekująco. Królik spuścił uszy po sobie, jej nos zaczął nerwowo się poruszać. Lis wyczuł strach towarzyszki dlatego szybko przyciągnął ją do siebie ramieniem i zaczął gładzić jej głowę. - No już już. Nic się nie stanie. Damy radę. Ze mną byś nie dała? Oczywiście, że byś dała! Wiesz... - chwycił za radio i włączył je - posłuchamy trochę muzyki, pomilczymy i tak do wieczora mamy czaaaaaa! - nie dokończył. Zobaczył bowiem coś, co zmroziło mu krew w żyłach. To była Nina i po prostu szła w ich kierunku. Lis nie miał najmniejszej ochoty spotykać się z siostrą, zwłaszcza kiedy sytuacja między nim a Judy powoli stawała się intymniejsza. 
~*~
Siedzieli w środku restauracji. Lisica zapatrzona była w brązową taflę słodkiego napoju i co chwile wzdychała nic nie mówiąc. Nick patrzył co jakiś czas na Judy, a ta na niego. Nie wiedzieli co gryzie dziewczynę, a jednocześnie też nie mieli pojęcia jak ją zagadać. Milczeli tak więc dłuższą chwilę aż lisica podniosła na nich wzrok. 
- Nie zapytacie po prostu co mi jest? - uniosła brwi
- A tak, tak! Co ci jest? - królik szybko zareagował 
- Nie czytaliście gazet? 
- Mieliśmy nocną zmianę, a zaraz po niej dostaliśmy nową sprawę do rozwiązania. Nie miałem nawet czasu iść do domu odpocząć... - wtrącił się Nick
- Miałam 6% głosów - mówiła lisica - to nawet mniej niż nasza lisia dzielnica. 
- Więc kto został prezydentem? - zapytała Judy unosząc wysoko uszy
- Ten nudziarz Dobrałapa. Miał 53% poparcia. Zaraz za nim był ten chomik, a potem tygrys. - panna Bajer westchnęła 
- Nie martw się Nina, nic się przecież nie stało, prawda? - Judy podeszła łapiąc ją za łapę - Starałaś się i to jest najważniejsze.
- Judy.... ty myślisz, że ona się przejmuje? - Nick uniósł brew patrząc na przyjaciółkę
-No nie widzisz tego? Popatrz, jest smutna. Postąp jak brat i ją pociesz!
- Właśnie Nick, pociesz mnie! - warknęła Nina. 
Ich rozmowy trwały do wieczora. Mocno się już ściemniło kiedy wyszli z pomieszczenia, a Nina udała się do swojego wynajmowanego mieszkania. Ostatecznie okazało się, że nie przejmowała się aż tak wynikami wyborów, po prostu chciała zobaczyć jak zachowa się Judy. Królik przyjął tę informację dwojako, bo z jednej strony była zadowolona, że jej znajoma nie ma załamania nerwowego, a z drugiej strony poczuła się zwyczajnie oszukana. 
- Szukamy Finna? - zapytała w końcu Nicka kiedy wsiedli już do samochodu i zapięli pasy. Lis popatrzył na towarzyszkę i uśmiechnął się szeroko
- Dwa razy nie musisz o to pytać, kochanie, tak się składa, że wiem dokładnie gdzie on teraz się znajduje. 
~*~
Tajemniczy jeździec stał właśnie na uboczu rozmawiając przez telefon. Dość energicznie. Zdawać by się mogło, że był zły na swojego rozmówcę. Po rozłączeniu się popatrzył w górę, światła Zwierzogrodu rozświetlały noc. Z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów i odpalił jednego zaciągając się porządnie dymem. 
~*~
Policjanci bez problemu znaleźli fenka, siedział on dokładnie tam, gdzie powiedział Nick. W jednym z nocnych barów, sącząc powoli whiskey z lodem. Oczywiście, kiedy weszli do pomieszczenia w swoich mundurach i odznakach ściągnęli na siebie wzrok. Dlatego Finn zareagował jak zareagował. 
- Wypierdalaj zdrajco! - warknął wściekły - Zostawiłeś mnie i teraz prosisz o pomoc? Chuju owłosiony. Pizdo niemyta! - rzucał wyzwiskami, obelgami, widać było, że był wściekły. Nick natomiast skulił po sobie uszy, opuścił ogon i próbował jakoś przemówić do dawnego partnera w interesach. To jednak nie pomogło, w końcu Judy pociągnęła Bajera za sobą w kierunku wyjścia. Jak wsiedli do samochodu była bliska płaczu. Żadnej poszlaki, niczego, a jedyny kontakt po prostu ... W dodatku jeszcze ta sytuacja w pracy. Miała uczucie, jakby nie mogła nikogo poprosić o pomoc. Nick tym czasem wsadził sobie wykałaczkę w zęby i położył nogi na masce. 
- Jak możesz być taki spokojny?! Finn właśnie... 
- Judy, uspokój się i poczekaj... 
Nie wiedziała co ma myśleć. W tym czasie Bajer przestawił radiowóz gdzieś dalej i upierał się, aby nie zmieniać miejsca postoju i nic nie robić. W końcu minęła prawie cała noc, z drzemki wybudziły ją otwierane drzwi do radiowozu. Był to Finn, śmierdziało od niego alkoholem i papierosami, jednak uśmiechał się szeroko. 
- Sorry maleńka za tamtą pokazówkę. 
- Wy udawaliście?
- No tak, a coś ty myślała? Wejdziesz jak gdyby nigdy nic do baru świecąc po oczach swoją złotą odznaką i każdy powie ci wszystko co chcesz? - Finn zaśmiał się gwałtownie - Kochana, ruch ten planowaliśmy od dłuższego czasu, musiałaś być tylko ty aby scena wyglądała wiarygodnie. Teraz ja jestem czysty w oczach towarzystwa. Dzięki Nick. - fenek wystawił łapę do przyjaciela. Rudzielec uścisnął ją mocno i zaczął rozmowę na właściwy temat. 
- Ta substancja jaką wykryli w krwi tych osób to nowy narkotyk - mówił Finn - szybko uzależnia, a sprawia, że zwierzęta ... no są jakby w innym świecie. Każdy widzi coś innego. Raz jest dobrze, a raz źle. To zależy. Faktem jest, że jak zaczniesz to już nigdy nie będziesz mógł przestać. Najgorsze jest to, że to świństwo dodają wszędzie gdzie się da, szczególnie w tanich papierosach jakie sprzedają na ulicy za pół darmo. Kupujesz sobie fajeczki z dodatkiem bez twojej wiedzy. A potem... bum! 
- Wiesz kto to rozprowadza Finn?
- Ja bym nie wiedział? Stary! Ale trudno będzie tam wejść, wiesz? Rzucacie się w oczy, no nie czarujmy się. Działanie nocą też nie pomaga, bo to miejsce jest dostępne tylko za dnia... więc... 
- Chyba mam pewien pomysł - Nick popatrzył wymownie na Judy przysłuchującą się ich rozmowie z uwagą. 
~*~
Było południe, upalnie. Znajdowali się właśnie w dzielnicy zwanej Sawanną. Ta okolica była ojczyzną Gazeli, wielu znajomych Nicka i Judy przybywało w te rejony na wakacje. Suchy klimat oraz dość mocne słońce sprawiało, że nie było lepszego miejsca niż to, aby odpocząć po męczącym dniu w pracy. Oni jednak nie mieli wolnego. Ubrani w cywilne ubrania z Finnem jako dzieckiem przemieszczali szerokie ulice miasta. Nie byli tutaj aż tak znani, dlatego też mogli iść spokojnie przed siebie. Tajna baza handlarzy narkotyków i być może nawet miejsce, w którym były one produkowane znajdowała się właśnie w tym rejonie miasta. Jeżeli tylko informacja jaką posiadał Finn była prawidłowa, to mieli zachować wyjątkową ostrożność. 
- Całym interesem zajmuje się wielbłąd imieniem Ahmed Dromader. Niepozorny typek, dlatego należy na niego wyjątkowo bardzo uważać. - mówił Finn jeszcze nim wysiedli z auta. - Tajna baza znajduje się gdzieś na terenie zakładu przemysłowego tworzącego ubrania. A mówiłem już, że trzeba być niezwykle czujnym? Nie? To mówię. 
Szybko dotarli do miejsca o którym mówił Finn. Judy popatrzyła do góry na niepozorny nieco większych rozmiarów garaż. Czuć było od niego smród starych ubrań. Nic nie mogło się bowiem zmarnować. Co za tym szło, stare ubrania były czyszczone, powracały do swojego stanu pierwotnego i z nowego materiału jaki powstawał szyto inne ubrania, a potem je sprzedawano. Ta praktyka stosowana była tutaj już od dawna. Od tyłu zaszedł ich wielbłąd. 
- W czymś mogę pomóc?
- O witam. Nazywam się Horacy Ogoniasty, a to moja przyjaciółka Szaraczek Usagi i mój synek, Dambo. Czy możemy rozmawiać z twoim przełożonym? 
- Tak się składa, że nie. Bo to ja nim jestem - wielbłąd uśmiechnął się szeroko i popatrzył na Nicka, a potem na Judy 
Finn w wózku zaczął się wiercić i płakać. Judy niemalże bez zastanowienia wzięła fenka na ręce i zaczęła uciszać go tak, jak się to robi z dziećmi. Przez krótki moment zapomniała o tym, że przecież trzymane przez nią "dziecko" ma więcej lat niż nawet jej partner! 
- Nie jest pan właścicielem - rzucił Nick patrząc na wielbłąda - więc proszę mnie do niego zaprowadzić. 
- Już wiem, że mam do czynienia z kimś kto zna się na rzeczy - odparł wielbłąd prostując się nieznacznie - proszę za mną. Ale pańska towarzyszka będzie musiała zaczekać. Dobrze? Wie pan... rozumie?
- Tak, oczywiście. Usagi, dobrze?
- Dobrze, będę na ciebie czekać w samochodzie. 
A potem się rozstali. Judy nie miała zamiaru czekać. Nie ona. Odeszła spokojnie tak, aby zniknąć z pola widzenia. Następnie zakradła się z tyłu i przez uchylone okno wskoczyła do środka. Nicka nigdzie nie było, ani Finnka. Chowając się za kontenerami ze starymi ubraniami, materiałami na nowe i kilkoma zakrytymi dotarła do żelaznych drzwi działających na przepustkę. Nie musiała długo czekać na odpowiedź jak wybrnąć z tej sytuacji, zobaczyła jak jeden z kontenerów z ubraniami jest tam wpychany. Niewiele myśląc, wskoczyła do kolejnego ukradkiem. 
O dziwo, poczuła, że spada. Przed gwałtownym zderzeniem z ziemią uchroniły ją szmaty. Wtedy wyjrzała na zewnątrz i to, co zobaczyła zmroziło krew w jej żyłach. Nick i Finn dyndali związani nad wielkim garncem z wrzącą wodą. W nim to prane były ubrania nim się je przerobiło. Obok nich stał wielbłąd oraz postać w motocyklowym kasku. Wiedziała, że coś poszło nie tak, a życie jej towarzyszy wisi na włosku... 

Co teraz zrobi Judy? Wybieraj!

Share:

POPULARNE ILUZJE