5 maja 2017
Undertale: Tribetale - Pertraktacja [tłumaczenie PL]
Autor: diesel-1997
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Uczucia Sansa przy pierwszym spotkaniu Frisk
Rozwiązywanie sporów z ludźmi
Pertraktacja (obecnie czytany)
Samotna I
Samotna II
Undertale: Tribetale - Rozwiązywanie sporów z ludźmi [tłumaczenie PL]
Autor: diesel-1997
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Uczucia Sansa przy pierwszym spotkaniu Frisk
Rozwiązywanie sporów z ludźmi (obecnie czytany)
Pertraktacja
Samotna I
Samotna II
Undertale: Tribetale - Uczucia Sansa przy pierwszym spotkaniu Frisk [tłumaczenie PL]
Autor: diesel-1997
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Uczucia Sansa przy pierwszym spotkaniu Frisk (obecnie czytany)
Rozwiązywanie sporów z ludźmi
Pertraktacja
Samotna I
Samotna II
4 maja 2017
Undertale: Patrontale - Część I - Prolog
Notka od autora: Jest to w całości wymyślone przeze mnie AU. Jego charakterystyka znajduje się w tej notce.
SPIS TREŚCI
Część I
Prolog (obecnie czytany)
To był kolejny zwyczajny dzień
Biegła ile sił w małych nóżkach
Kolejne dni nie różniły się od siebie.
Część II
Prolog
Jesteś głupi i tyle!
Jeszcze nigdy w życiu Toriel tak bardzo jak teraz się nie bała.
To był kolejny zwyczajny dzień
Biegła ile sił w małych nóżkach
Kolejne dni nie różniły się od siebie.
Część II
Prolog
Jesteś głupi i tyle!
Jeszcze nigdy w życiu Toriel tak bardzo jak teraz się nie bała.
Część III
Prolog
Ludzie są odrażający.
Apel.
A więc można powiedzieć, że to koniec buntu?
Patrzyli sobie w oczy pierwszy raz od czasu narodzin.
Prolog
Ludzie są odrażający.
Apel.
A więc można powiedzieć, że to koniec buntu?
Patrzyli sobie w oczy pierwszy raz od czasu narodzin.
To był jej pierwszy dzień pracy jako nauczyciela. Świeżo upieczony pedagog. Troszeczkę się stresowała, ale wierzyła, że będzie dobrze. Zacisnęła palce na dzienniku zbierając myśli w pokoju nauczycielskim.
-Będzie dobrze – powtarzała spokojnie potworzyca. Wielka różowa galareta, Patron. Pomagała jej w najcięższych chwilach życia. Wspierała przy egzaminach, umożliwiła spokojną edukację, zbieranie informacji i wszystkiego czego sobie zażyczyła. Nauczycielka uśmiechnęła się lekko i wzięła głębszy wdech. Tak, musi być dobrze. Ukończyła studia z wyróżnieniem, wykładowcy byli z niej dumni. Kto inny, jak nie ona, znał się na historii, socjologii i psychologii dziecięcej. W trakcie praktyk klasy się o nią biły, no i oto jest. Spełniła swoje marzenie, a to dzięki wsparciu i pomocy swojego Patrona.
Słowa nie opiszą wdzięczności jaką czuła do opiekunki. Świadomość tego, że ta będzie jej towarzyszyć na każdej lekcji była mentalnym wsparciem. Popatrzyła na opasły tom z którego przygotowywała się na pierwsze zajęcia. Serce waliło jej jak dzwon, w uszach dudnił szum.
-Będzie dobrze – przytaknęła nieznacznie i wzięła do ręki klucze od sali numer 10. Dzwonek na lekcje był dla niej znakiem, że czas iść do dzieci. Pierwsza klasa szkoły podstawowej, małe urwisy wchodzące za rączki do budynku mijały ją, kłaniały się i uśmiechały szeroko. Kilka spóźnialskich biegło z wielkimi, wypchanymi tornistrami do klas. 3B czatowała pod salą matematyczną, czekając na jej koleżankę ze studiów. Minęła panią dyrektor Alphys oraz jej pomagiera, wielkiego metalowego robota imieniem Mettaton. Oboje byli bardzo sympatyczni i przywitali ją z otwartymi rękami.
-Będzie dobrze – powtórzyła cicho widząc swoje pierwszaczki. Ci co siedzieli na ziemi podnieśli się leniwie, dwie dziewczynki czekały pod drzwiami i jak tylko zamek zrobił pyk, wbiegły do środka zajmując miejsca koło okna obok siebie. Nauczycielka czekała cierpliwie, aż wszystkie wejdą. Zamknęła za sobą drzwi. Jej Patronka usiadła z tyłu kołysząc się delikatnie. Kobieta nadal nie wie, jak ta widzi, słyszy czy mówi, ale to potwór. Na nie było tylko jedno wytłumaczenie „magia” i rzecz stawała się oczywista.
Klasa wypakowała na stoliki zeszyty, podręczniki i piórniki, ona nerwowo rzuciła okiem na rękę w której trzymała niebieski długopis, trzęsła się. Nie może. Nie może okazywać dzieciom strachu. Musi być pewna siebie. Pewna wiedzy jaką posiada. Podniosła wzrok, widok Patrona dodawał jej otuchy. Uspokoił nerwy. Koił sumienie. Tak. Będzie dobrze.
Po sprawdzeniu listy obecności chwyciła za mazak i podeszła do tablicy zapisując na niej wielki temat dzisiejszych zajęć.
Początek.
Upewniła się dwa razy, czy ze stresu nie zrobiła jakiegoś byka. Słowo proste, krótkie, a jednak ... Nie. Wszystko dobrze. Będzie dobrze. Nie... jest dobrze. Odwróciła się przodem do dzieci i wzięła głęboki wdech.
-Dawno, dawno temu. Ziemią rządziły dwie rasy. Ludzie i potwory. Istniały obok siebie. Rasa ludzka rozwijała się wyraźnie wolniej niż potworza. Srogie zimy dziesiątkowały populacje. Upalne lata zabierały plony. Nieporadność w krokach odstraszała zwierzęta, jakie miały stanowić źródło nie tylko wyżywienia, ale i surowiec do tworzenia ubrań. Potwory za to tworzyły już mniejsze i większe osady, wykształcił się u nich system prawny, sądownictwo oraz władza ustawodawcza, wykonawcza i ...
-Co to jest władza ustawodawcza? - zapytał chłopiec w okularach
-Władza ustawodawcza to taka, która ustala prawo... – odpowiedziała spokojnie. Im dłużej mówiła i stała na środku, tym wszystko wydawało się łatwiejsze. - ...a wykonawcza to taka która je wykonuje.
-Jak Rada Najwyższa i Gwardia? - zabrała głos dziewczynka w kitkach na głowie.
-Tak, dokładnie tak. - chrząknęła – W dawnych czasach potwory jednak miały jednego władcę, który sprawiedliwie rządził osadami.
-A co się działo wtedy z ludźmi?
-Ludzie cóż... próbowali stworzyć coś na wzór tego systemu, ale im nie wychodziło. Trudno było wybrać odpowiedniego człowieka, który miałby zostać przywódcą danego.. opola. To znaczy danego małego miasteczka, choć nie jest to właściwe określenie. - zamyśliła się na chwile – Wielu ludzi miało chęć ... znaczy się um.... było wielu chętnych, którzy szybko zaczynali się bić o władzę, ale ... nie zawsze ten, który wygrał był.. znaczy się... nadawał się do tej funkcji. Chciwi, pazerni, skąpi. Wypowiadali wojny przeciw innym osadom, walczyli o tereny do wypasu zwierząt, o miejsca gdzie można łowić zwierzęta, czy o te gdzie była dobra ziemia dostosowana pod uprawy. Ludzie głodowali, ginęli w bezsensownych wojnach.
-Po co się bili?
-To bardzo dobre pytanie – przyznała z podziwem. Nie sztuką bowiem jest opowiadać, ale i pytać. Ona umiała to docenić. - Ci co nazywali siebie przywódcami, kłócili się z innymi, ale do walki szli poddani. Oni nie mieli zbyt wiele wspólnego z waśnią. - przygryzła wargę. Czy dzieci ją zrozumieją? - Potrzeby każdego z nas są właściwie takie same. Powiedzcie mi, czego potrzebujecie aby być szczęśliwymi?
-Jedzenie! - krzyknął chłopiec w zielonej bluzie.
-Spanie! - odezwało się inne dziecko z tyłu
-Bajki! - tutaj nauczycielka się zaśmiała. - No co!
-Nic, nic. Macie rację. Wszyscy. Jak ludzie są głodni, czy niewyspani, czy znudzeni, czy smutni, nie będą... no... wydajni. Nie będą szczęśliwi jeżeli muszą się martwić o kolejny dzień. Nie będą spokojni jeżeli nie mogą zaufać sąsiadowi. A nie mogli, bo ci potrafili sobie wzajemnie kraść. Kiedy człowiek w plemieniu szkodził innemu, a ich przywódca wolał kłócić się to ... - popatrzyła na Patrona, który słuchał uważnie każdego jej słowa – Kiedy nie możemy ufać sobie wzajemnie, to jak mamy wspólnie stworzyć wspólną, piękną przyszłość?
-Nie da się.
-Właśnie. Nie da się. Ludzie ginęli za sprawy jakie ich nie dotyczyły. Bali się o własny dobytek. No i jeszcze ta złośliwa natura. To znaczy, ona sama w sobie nie jest złośliwa – zaśmiała się nerwowo – Chodzi jednak o klęski żywiołowe.
-Takie jak powódź?
-Chociażby.
-Susza?
-Tak.
-Lawina!
-Też. Człowiek był bezbronny. - Chrząknęła chcąc zebrać myśli i wrócić do tematu głównego – Widząc to, jak ludzie wzajemnie siebie wyniszczają, jak giną z głodu, chorób i innych rzeczy, potwory bardzo się zasmuciły. O! A powiedzie ci, jak one radziły sobie z klęskami żywiołowymi?
-MAGIA! - krzyknęły chóralnie dzieci.
-Tak! Potwory mają coś, czego my nie mamy, a to coś to magia. Umiejętność okiełznania sił przyrody, zmiana grawitacji, przyśpieszenia albo opóźnienia rozwoju rośliny, ogniste kule, kontrola nad piorunami. To tylko nieliczne umiejętności jakimi dysponują. Jeszcze nim stworzyły swoje państwo, nauczyły się współpracy dzieląc funkcje wedle umiejętności. I tak, te które miały magię dostosowaną do ataków, broniły innych i polowały na zwierzęta. Te, które umiały uzdrawiać, zajmowały się chorymi. Te co znały się na roślinach albo kontrolowały jakiś żywioł, siedziały w uprawie. Potwory opiekowały się sobą wzajemnie, szkoliły i uczyły. - mówiła to spokojnym tonem z uśmiechem na ustach, w głosie przebrzmiewał wielki podziw – Potwory stworzyły cywilizację, gdzie spory rozgrywało się za pomocą rozmowy, a nie walki. Nie musiały walczyć przeciwko sobie, bo wszystkie miały jeden wspólny cel. Dobro ogółu, to dobro jednostki. - Przeniosła wzrok na dzieci by przelecieć pobieżnie po ich buziach. - A ludzie... Ludzie tego nie potrafili. Próbowali, ale im nie wychodziło. I tutaj ma miejsce historia o wielkiej i prawdziwej przyjaźni potwora i człowieka. - mówiąc kolejne słowa wpatrywała się tylko w swoją Patronkę, chciała znaną jej dobrze historią wyrazić wdzięczność jaką skrywała w swoim sercu od samego początku. Jak dane jej było przyjść na świat w spokojnym domu, wychowywać się u boku Patronki, która była przy niej nawet jak jej własna matka umarła, a ojciec odszedł wraz z mężem potworzycy do innego miasta, tam zajmując się sprawami oświatowymi. Nadal ma kontakt z rodzicem, oraz jego opiekunem. Patronka nie była tylko jej nadzorcą, ale i matką oraz przyjaciółką. Taką prawdziwą. O jakiej każdy zawsze marzył.
-Pozostawione na pastwę losu, małe dziecko w kołysce znalazła potworzyca, kiedy przemierzała las w poszukiwaniu grzybów. Jej rodzice prawdopodobnie zostawili ją na pewną śmierć. Przyczyn można się doszukiwać wielu. Fakty jednak są niezaprzeczalne, nie dbali o dziecko. Potwór postanowił więc zająć się niemowlęciem i zaopiekować jak swoim. By to jednak uczynić wpierw musiał pokonać stado wilków jakie wytropiły je i chciały pożreć. Uniósł swoją wielka laskę do góry, korzenie starych drzew wyszły z ziemi i zaatakowały dzikie bestie ratując niemowlę.
W wiosce zostało przyjęte z radością i miłością. Potwory opiekowały się nim jak swoim własnym, a to kiedy dorosło dostało wybór. Albo zostanie z nimi, albo wróci do swoich. Ku zdziwieniu wszystkich, to spakowało się i opuściło miasto wędrując w stronę najbliższej osady.
W wiosce zostało przyjęte z radością i miłością. Potwory opiekowały się nim jak swoim własnym, a to kiedy dorosło dostało wybór. Albo zostanie z nimi, albo wróci do swoich. Ku zdziwieniu wszystkich, to spakowało się i opuściło miasto wędrując w stronę najbliższej osady.
-Dlaczego to zrobiło? Nie kochało swoich Patronów?
-To nie tak, że nie kochało – uśmiechnęła się czule – Potwory były bardzo smutne, bo zżyły się z człowiekiem i myślały, że nigdy już go nie zobaczą. Ten jednak opuścił je tylko po to, aby powiedzieć innym, jak wspaniale został potraktowany. Ludzie widząc, że jest zdrowy, ma piękne ubrania i jest prawdziwie szczęśliwy, zazdrościli mu. Dlatego, że wiedział czym jest prawdziwy spokój wygnali go z wioski. Jednak w ślad za nim podążyły sieroty oraz osoby pragnące tego samego dla siebie. Te, które miały już dość życia w ciągłej biedzie, nie chciały walczyć za nie swoje waśnie. Poszły całe rodziny, starzy i młodzi, wojownicy i rolnicy. Człowiek bał się, że po tym jak opuścił państwo potworów nie zostanie znowu przyjęty, że te zaczęły uważać go za zdrajcę. Zdziwił się, kiedy wielkie bramy zostały otworzone. Urządzono wielkie przyjęcie, obsypano podarunkami tych, którzy mu towarzyszyli. Nakarmiono głodnych, odziano bosych, wyleczono chorych. Jako, że poszło w ślad za człowiekiem wielu innych, potwory postanowiły rozdzielić się obowiązkami biorąc kilkoro do swoich domów, szykując dla nich miejsce do spania i jedzenia. Zajęli się ludźmi, którzy już nie musieli się niczego obawiać! - czuła, że sama wzrusza się od własnych słów. Ta historia była piękna. Wyrażała to, kim byli ludzie i jak bardzo różniły się rasy od siebie – Z czasem, opowieści o państwie potworów rozeszły się po całym świecie i zaczęło napływać więcej osób, jakie były chętne oddać się pod protektorat.
-A co się stało z tymi, którzy nie chcieli? - zapytała dziewczynka w kitkach
-A co się stało z tymi, którzy nie chcieli? - zapytała dziewczynka w kitkach
-Umarli z głodu, zimna, albo wzajemnie się powybijali.
-Nie chcieli walczyć z potworami?
-Chcieli. Lecz ataki były daremne. Patroni skutecznie odpierali każdy, nie odpowiadali jednak. Po prostu czekali, aż ludzie się zmęczą i sami poddadzą. - odwróciła wzrok by popatrzeć na chwilę na tablicę, a następnie znowu spojrzała na klasę – Chcielibyście żyć w takim świecie, gdzie nie ma Patronów?
-Nie! - krzyknęły chórem
-Ja też nie – zaśmiała się lekko i zamknęła oczy na sekundę – Za co jesteście wdzięczni swoim Patronom?
-Za to, że mogę oglądać bajki!
-Za to, że mogę się bawić na placu zabaw!
-Za to, że zapisali mnie na basen i uczę się pływać!
-Za to, że mam jedzenie i nie muszę być głodny tak jak tamci ludzie z opowiadania!
-A ja jak byłam chora to mój Patron cały czas przy mnie był i zawołał po swojego przyjaciela, który dotknął mnie i było takie łaaaa i mi gorączka spadła!
-A mi mój uszył tę sukienkę
-Łooooooł
-Mój uczy mamę jak zrobić ciasto! Mama mi je upiecze jak się nauczy!
-Mój tata pomaga swojemu Patronowi przy naprawie samochodów!
-Ciiicho – klasa się trochę rozgadała, dlatego musiała kilka razy stuknąć długopisem o biurko – Lekcja powoli zbliża się do końca, dlatego muszę zadać wam pracę domową – odpowiedział jej jęk niezadowolenia – No już już. Umiecie już pisać, prawda?
-Taaaak!
-Wypiszcie więc po dwadzieścia rzeczy, za które kochacie swoich Patronów – uśmiechnęła się czule – Potem pokażcie im je i niech się pod nimi podpiszą. Niech wiedzą jak wiele dla nich znaczycie. Jutro zobaczę czy pod wszystkimi są autografy. - Klasa pakowała się by wyjść. Wtedy zadzwonił dzwonek. Nauczycielka podeszła do okna, obserwując jak po chwili jej uczniowie wybiegli ze szkoły do aut swoich Patronów. Niektórzy z nich przyjechali z rodzicami. To był piękny widok.
-Mówiłam, że będzie dobrze – odwróciła się by spojrzeć na swoją Patronkę – Spisałaś się, to była piękna pierwsza godzina – galareta zakołysała się nieznacznie przypełzając do niej
-Pierwsza, a będzie ich więcej.
-Jesteś szczęśliwa?
POPULARNE ILUZJE
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I CZĘŚĆ III Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I Autor: Kayla-Na Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
Autor: Skele-TON of Sin Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
♥ Łaska ♥ Atak Autor: sanspar Tłumaczenie: Yumi Mizuno INNE KOMIKSY INTERAKTYWNE Randka z Sansem Mikołaj Sans Blue na ...
-
ristorr Witam! Jest to alfabetyczny spis AU w języku polskim. Opracowane AU posiadają miniaturkę. Jeżeli masz stworzone swoje włas...
-
Tak jak sądziłam, na Przewodniku i Oplątanych się nie skończyło. Dzisiaj (kilka godzin temu) autorka Klatki z Kości zakazała dalszego tł...
-
Moi kochani! Dzisiaj kolega z grupy na studiach zaproponował mi współpracę, którą oczywiście - przyjęłam. Bo jakże by inaczej. Jednak b...