12 lutego 2018

Undertale: Gra w kości -Umarłaś! [The Skeleton Games - You Died!] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Kropla spadająca na czoło obudziła Sansa. Otworzył oczodoły i skierował źrenice w ciemny sufit. Co... co się dzieje? Kolejna kropla spadła z czarnego sufitu, kapiąc mu bezpośrednio między oczy. Uniósł rękę i dotknął swojej twarzy, przesunął palcami po wilgoci, próbował się przyjrzeć ręce. Woda? … Ale, jest tak ciemno...? Przekręcił się próbując wstać, wtedy zorientował się, że jest w wodzie, która go otaczała...
Co... Co się dzieje?! Próbował wyrwać się lecz to co czuł pod palcami, przypominało bardziej muł. Oh... nie jest tak głęboki... Walczył aby usiąść, zaciskając mocno zęby z każdą kolejną próbą. Gdzie jest? Ostatecznie wstał próbując się rozejrzeć. Woda ciekła mu po łokciach, stopy ugrzęzły w lepkim błocie. Wytężył wzrok próbując cokolwiek dostrzec, cokolwiek w ciemnościach. Czerń... Wszędzie tylko czerń... Nie widział nic z wyjątkiem kapiącej wody i czerni wchłaniającej jego stopy. I nie mógł nic poradzić na to, że czuł... że coś... coś powinien robić. Zaczął iść, każdy kolejny krok odznaczał się głośnym chlupotem. Musi.. Musi coś znaleźć... Musi znaleźć kogoś... Ktoś na niego czeka... Jego dusza zaczęła wirować szybciej w ciemnościach, niepewność wzrastała im dalej się posuwał. Musi się pośpieszyć.... Musi znaleźć tego kogoś! Nie zauważył, że biegnie, póki jego oddech nie zrobił się krótki. Dyszał, biegnąc przez czarny basen. Szukając brata... Dlaczego wyszedł tak późno?! Co sobie myślał? Nie powinno się chodzić po nocach! Dlaczego nie został w domu!!! Prawie upadł na twarz w błogo, ale szybko wstał i biegł dalej. Gdzie on jest? Dlaczego nie może go znaleźć?!
Zawróć...
-Szefie! - krzyczał przemierzając ciemność – Szefie! Gdzie jesteś?! - towarzyszyło mu echo jego własnego głosu w akompaniamencie chlupotu wody.
-SANS...
-Szefie! - Zatrzymał się, czekając, aż otaczająca go woda się uspokoi. Nasłuchiwał głosu, dysząc. Musiał go znaleźć. Tu jest niebezpiecznie.
-DLACZEGO... DLACZEGO TO SIĘ STAŁO... - głos był nieco donośniejszy. Sans obrał kierunek zaburzając taflę wody.
Stój... zawróć!
-Szefie! Gdzie jesteś?! Odpowiedz mi!! - krzyczał. Obracał się dookoła szukając czegoś, czegokolwiek co rozpoznałby w mrokach. Upadł na kolana. Bolały go ręce, lecz wstał i biegł dalej. Dlaczego nie może go znaleźć? Gdzie on jest?! Biegł przez wodę. Biegł przez ciemność w stronę głosu. - Szefie! Proszę! Gdzie jesteś?! - i chwilę potem echo przywiało mu jego własny głos – Szefie... - Skręcił i nagle coś dostrzegł. Jarzące się niebieskie kryształy na ścianach oświetlające zimne skały przed nim. Ich blask bił na sufit, lecz Sans je zignorował i biegł dalej.
Zawróć! Wiesz jak to się skończy!
Zwolnił gdy trafił na suchy grunt. Słyszał echo odbijające się po pomieszczeniu. Ktoś... Ktoś płacze...
-Szefie...? - zawołał – Szefie... Co się dzieje...? - płacz nie ustawał, Sans szedł za nim – Szefie?
-NIE MOŻESZ UMRZEĆ! JESZCZE NIE POMOGŁEM CI WYZNAĆ SWOICH UCZUĆ... - Znalazł go! Sans podbiegł między skały, opierając się o głaz. Na ziemi klęczała postać, otoczona kamieniami.
-Szefie? Szefie! Tu jesteś! Co tutaj robisz w środku cholernej nocy! - zatrzymał się przed postacią, patrzył jak ta łka w swoje ręce. - Szefie? - Płakała dalej, ciężko, nieprzerwanie szlochała. - Szefie.. - wystawił rękę – Ch-chodź... musimy iść!
-ZAMKNIJ SIĘ – głos jego brata drżał. Sans cofnął się patrząc jak ten dalej płacze.
-Sz-szefie? Co się dzieje? - powoli Papyrus podniósł się, odwracając czaszkę by spojrzeć Sansowi w oczy. Łzy ciekły mu policzkach, zaś oczy z jakiegoś powodu wydawały się bardziej puste niż kiedykolwiek. Coś ciężkiego wypadło z jego rąk wprost w proch przed nim. Metalowy kask... Sans zatrzymał oddech gdy jego brat patrzył się na niego.
-TY TO ZROBIŁEŚ – wycedził.
-Szefie co... 
-TY TO ZROBIŁEŚ!!! - praktycznie krzyczał. Sans zrobił krok do tyłu.
-J-ja nie... co... co się stało?! - skupił wzrok na kasku przed nim. Nie powinna umrzeć... Co się stało... Dzieciak powinien być... Był dobry tym razem! Nikogo nie skrzywdził! Co się dzieje?! Powinien być grzeczny!
-NIE ZABIJAJ GO, MÓWIŁEŚ... POMOŻE NAM, MÓWIŁEŚ... MOŻE UDA NAM SIĘ STĄD WYDOSTAĆ BEZ ZABIJANIA KOGOKOLWIEK... KŁAMSTWA! TO WSZYSTKO KŁAMSTWA! - źrenice Sansa drżały, gdy słuchał płaczu brata. To nie powinno się stać! Nic z tych rzeczy! Jego brat nigdy nie wychodził z domu o tej porze! A człowiek nie powinien... Jego brat znowu uniósł kask i przytulił do piersi. Łzy ciekły mu po twarzy, przemoczyły mu chustę.
-M-może zapomniała go kiedy...
-ZAPOMNIAŁA GO W KUPIE WŁASNEGO PYŁU I UBRAŃ!!! CO TERAZ MI POWIESZ SANS?! … POJECHAŁA NA WAKACJE?!
-Nie, Szefie... J-ja tylko... - Papyrus rzucił kask w stronę brata. Uniknął go w ostatniej chwili nasłuchując jak głośno uderza o głazy nim upadnie w błoto.
-ZAMKNIJ SIĘ SANS! ZAMKNIJ SIĘ! TO SIĘ DZIEJE KIEDY CIĘ SŁUCHAM!!! DLACZEGO NIE POZWOLIŁEŚ MI WYKONYWAĆ MOJEJ PRACY?! DLACZEGO MUSIAŁEŚ WEJŚĆ W DROGĘ I WSZYSTKO ZNISZCZYĆ?!
-Szefie...
-I TAK MASZ TO GDZIEŚ, PRAWDA?! NIC DLA CIEBIE SIĘ NIE LICZY! KAŻDEGO DNIA WALCZYŁEM O TO, ABYŚMY ŻYLI I WYDOSTALI SIĘ STAMTĄD, A TY CO ROBIŁEŚ? WAŁĘSAŁEŚ SIĘ OD PASKUDNEJ KNAJPY DO KNAJPY!!! DOBRZE SIĘ BAWIŁEŚ?! DOBRZE SIĘ BAWIŁEŚ KIEDY WSZYSTKO PSUŁEŚ?!
-Szefie... proszę!
-WIESZ CO MYŚLĘ?! MYŚLĘ, ŻE TAK NAPRAWDĘ NIE CHCIAŁEŚ, ABYŚMY SIĘ STĄD WYDOSTALI... CHCIAŁEŚ, ABYŚMY TAM ZOSTALI NA ZAWSZE! PRAWDA?!
-Nie... J-Ja... -Łzy zaczęły kapać mu po brodzie. To nie jest prawda... nie jest... chciał się wydostać!
Więc dlaczego je zabiłeś...?
Musiał! Musiał to zrobić! Chciał wydostać się na powierzchnię ta samo mocno jak wszyscy, ale...
Ono mógł cię ocalić.
A potem co? Miałby patrzeć, jak jego rasa jest niszczona? Patrz czym się dziecko stało!
Ono się zmienia...
Nie może się zmienić! Jak raz zabijesz to zostaje w twojej duszy! Na zawsze!
-Sz-szefie...
-NIE MÓW TAK DO MNIE! JESTEŚ ZWOLNIONY! JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE CHCĘ WIDZIEĆ TWOJEJ BEZWARTOŚCIOWEJ GĘBY!
-Szefie, nie wiedziałem!
-CZEGO NIE WIEDZIAŁEŚ! ABY NIE UFAĆ LUDZIOM? ŻE POWINIENEŚ ZAUFAĆ BRATU?
-Dziecko... nie powinno takie być... powinno być dobre, szczere! - Papyrus patrzył się na brata, płacząc bez przerwy.
-JESTEŚ NICZYM WIĘCEJ JAK BEZWARTOŚCIOWYM ŚMIECIEM
-Nie...
-NIE JESTEŚ JUŻ MOIM BRATEM!!! ZNIKAJ MI Z OCZU!!!
-Szefie proszę!
-POWIEDZIAŁEM, ZNIKAJ MI Z OCZU!!! - Dusza Sansa nagle została wyrwana z piersi i chwilę potem przemknęły mu przed twarzą kości. Uciekał z ledwością unikając ataków, które z hukiem rozbijały się o skały. I uciekał... Łzy ciekły mu po policzkach, zaczął się krztusić, ale uciekał dalej.
-Sans. - wołał głos – Sans...
-Zostawcie mnie! - krzyczał w ciemności.
-Dołącz do nas, Sans...
-Nie! Idźcie sobie! - głośno chlupał biegnąc przed siebie.
-Dlaczego nas nie ocaliłeś?
-Nie chciałem!!! - krzyczał, ale było za późno. Jego nogi utknęły w mule i nie chciały wyjść.
-Dlaczego nas zabiłeś, Sans?
-Przestań. - próbował krzyczeć, ale coś gorącego i mokrego wylało się z jego ust. Czerwień zalała ubrania mieszając się z ciemną wodą u jego nóg. Próbował wołać o pomoc... o cokolwiek, ale ostatecznie dławił się bardziej czerwienią. Z wody wyłoniła się dłoń chwytając go za nogę. I kolejna i jeszcze jedna. A potem pojawiła się ta twarz. Uśmiechała się, gdy on walczył o oddech. Śmiała się, patrząc jak ten zasłania szponami własne usta.
-Nie bój się Sans... - postać wyszła z wody, ręka za ręką chwytały jego nóg. Nie! Idź sobie! Przestać! Próbował krzyczeć – Robię to już wiele, wiele razy... - Zostaw mnie! - Obudzisz się i nic nie będziesz pamiętać...
-Phaaa! - Sans otworzył oczy. Chwytał haustami powietrze w swoim ciemnym pokoju. Jego łóżko było bardzo rozkopane. Trzymał się to, wbijał pazury w stary materac. Musiał wyjąć je, bolało, jeden po drugim, gąbka utknęła w jego uścisku. - Ch-cholera – szepnął nadal próbując złapać oddech. Łzy zaczęły lecieć mu z oczu jak tylko odzyskał oddech. Przekręcił się na bok nasłuchując szumu duszy – Cholera... - powtórzył. Dlaczego? Dlaczego zawsze musi pamiętać... To nie tak to się skończyło, więc nie miało miejsca! Nic z tego nie miało miejsca! Dlaczego jego sny nie ustały? Niech go zostawią w spokoju! Nie chciał! Nie chciał! To nie jego wina! Zwinął trochę prześcieradła w kulkę. Wbił w nią pazury, próbując złapać czegokolwiek z tego świata. Próbując chwycić się rzeczywistości nim jego dusza rozpadnie się na kawałeczki. Ponieważ gdzieś w głębi duszy wiedział... że to jego wina, że nie wyszli z góry wcześniej... Wtulił się mocniej w prześcieradło, próbując pozbyć się wszystkich uczuć. Bolało... Ciężko było oddychać. Czuł, jakby jego dusza miała zaraz umrzeć, nie umiał jej uspokoić. - Cholera. - Powtarzał chcąc zniknąć – Cholera – Czuł się jak bezwartościowy śmieć.
-UMARŁAŚ!
-Ughhh! - jęknęłaś patrząc jak duch Twojej postaci ulatuje na ekranie – Ta gra jest taka trudna.. - oparłaś się o kanapę pozwalając, aby laptop delikatnie Ci się osunął na kolanie, patrzyłaś się na ekran. Dlaczego to musi być boss w stylu strzelaj i unikaj? Jesteś w tym beznadziejna. Zawsze miałaś z tym typem gier problemy. Nawet w Space Invaders. Kliknęłaś w przycisk ponowienia próby, czekając aż poziom się zresetuje. - Głupi smok.. - mamrotałaś patrząc na animację. To jeden z najtrudniejszych bossów z tej gry. Spadałaś jednak z chmury nim do niego dotarłaś. - Nieeeee! - znowu jęknęłaś. Zabierając ręce z klawiatury oparłaś się o kanapę z ciężkim westchnięciem. Może powinnaś wrócić po inny item? Ale lubisz te jakie masz teraz. Grzebałaś w opcjach kiedy usłyszałaś przytłumione dźwięki zza ściany. Sans? Nie poszedł spać? Ściągnęłaś słuchawki nasłuchując sąsiada. Jeżeli ma kolejny koszmar, musisz go powstrzymać. Ciche łkania dobiegały z mieszkania obok, zaś Ty już byłaś przy ścianie. Zatrzymałaś się w miejscu, gdzie po drugiej stronie miałaś jego sypialnię. Musisz wiedzieć o co chodzi nim się wtrącisz i go obudzisz. Kolejne szlochy. - Czacho...? - zawołałaś.
-Ch-cholera... - jego niski głos mamrotał po drugiej stronie. Zaraz... więc... on nie śpi? Leży tam... tak po prostu... Słyszałaś jak coś się porusza nim nastała cisza.
-Um... ej... wszystko... wszystko dobrze? - zapytałaś? Odpowiedziała Ci cisza. Oparłaś się o ścianę myśląc. Jak powinnaś się zachować? Nienawidzi jak próbujesz mu pomóc. Tylko to pogorszy sprawę. Od jak dawna płacze? Wyszedł od Ciebie kilka godzin temu, ale nie słyszałaś nic poważnego. Mógł tak siedzieć od kilku godzin... sam.. Chciałaś się dodać mu otuchy... ale jak...? - Wiem, że powinieneś spać i powinnam ci pozwolić, ale... daj znać, że wszystko dobrze! - Nadal zero odpowiedzi. Westchnęłaś, opierając czoło o ścianę. Skoro nie chce mówić, nic nie poradzisz. Dlaczego tak ciężko mu pomóc? Próbowałaś wymyślić rozwiązanie przytulając się do ściany. Musi być jakiś sposób, aby wyszedł z pokoju. Dać mu powód, aby wyszedł. - Ej... uh... Czacho? - zaczęłaś powoli – Mam pytanie... - nada cisza – Chodzi o to, że... gram w nową grę... i ją lubię... ale.. uh... wiesz... jest trudna... - nasłuchiwałaś przez chwilę, starając się usłyszeć cokolwiek z drugiej strony. - I... cóż... tak sobie myślałam... gram na singleplayer, ale jest opcja multiplayer, więc możesz ze mną zagrać i uh... dobrze jest robić czasem coś samemu... ale czasami potrzebujesz kogoś do pomocy... wiesz? - Cisza – Czasami... musisz zrozumieć, że sam sobie nie dasz rady.. i to nic złego... bo i tak multiplayer jest o wiele zabawniejszy... - usłyszałaś jakieś szmery po drugiej stronie. Przytuliłaś się mocniej do ściany nadal słuchając. - Heh.... Jestem zajebista w grach, ale... nawet ja czasem miewam z czymś problemy... nie ma niczego złego w proszeniu przyjaciela o pomoc... Będę mogła posiedzieć i popatrzeć, kiedy ktoś inny odwali za mnie brudną robotę... - zamilkłaś na chwilę zastanawiając się, czy w ogóle Cię słucha – Chcę powiedzieć, że... czasami... nie musisz radzić sobie sam. - Nadal nic – Czasami... nie ma niczego złego w zbieraniu się razem i … uh... pomaganiu sobie.  - Czekałaś znowu na jego odpowiedź. No dalej Czacho... powiedz coś.. cokolwiek! Odpowiedz!
-Naprawdę jest taka trudna? - w końcu odezwał się niski głos. Próbowałaś zachować swój normalny, kiedy mocniej przywarłaś do ściany.
-Heh... bardzo. Próbuję pokonać bossa od kilku godzin – Znowu zero odpowiedzi – Więc uh.. Naprawdę potrzebna mi twoja pomoc Czacho... naaaaaprawdę – klasnęłaś w ręce mając nadzieję, że Cię usłyszy – Więc... dlaczego nie pośpieszysz się i mi nie pomożesz? - kolejna pauza i nasłuchiwanie. Czekałaś na szkieleta za ścianą. Cichy głos, ledwo słyszalny oznajmił...
-Dobra...
Weszłaś do swojej ciemnej kuchni, aby odkryć, że Sans już w niej stoi. Założył na piżamę swoją kurtkę, kapturem zasłaniał twarz, którą miał skierowaną na podłogę. Czekał, az wejdziesz. Wydawał się taki malutki w wielkiej kurtce.
-Chcesz się napić wody czy coś? - zapytałaś podchodząc do zlewu.
-Nie – głos mu się łamał. Podeszłaś do lodówki i otworzyłaś ją, światło rozjaśniło pomieszczenie.
-Nadal mam sporo musztardy potworzej...
-Nie – powtórzył, głos łamał mu się bardziej.
-Dobrze... - zamknęłaś lodówkę i odwróciłaś się. Sans dobrze ukrywał swoją twarz, lecz nie umiał ukryć wszystkiego. Dwie łzy powoli pociekły po jego policzku i wsiąkły w futro.
-Ch-cholera – mruknął naciągając kaptur bardziej na głowę.
-O rany, Czacho... Przepraszam – podeszłaś do niego
-O-Odpierdol się... Nic mi nie jest... - mruknął – Nie przylazłem tu abyś przepraszała za gówno, którego nie zrobiłaś...
-Huh? Ale zniszczyłam ci sufit i teraz masz dużo kurzu w oczach... - Przez chwilę patrzyłaś jak analizuje Twoje słowa. Lekko się uspokoił, zabrał ręce z kaptura tylko po to, aby schować je w kieszeniach. Zacisnął mocniej zęby, ale najwyraźniej postanowił grać wedle tych słów.
-B-będziemy grać, czy kurwa nie? - udał się na Twoją kanapę. Poszłaś za nim, chwytając za pada nim usiadłaś. Sans cicho zajął swoje miejsce, patrząc na stopy spod kaptura.
-Masz – podłączyłaś pada do laptopa nim go podałaś
-Będę grać na twoim lapku?
-Ekran będzie podzielony
-Huh...
-No i nie muszę kupować ci kopii! - próbując ułożyć się, aby lepiej widzieć, zbliżył się do Ciebie. Byłaś troszeczkę zaskoczona, kiedy jego noga dotykała Twojej. Zazwyczaj nie dotyka Cię. Musi naprawdę źle się czuć, że tego nie zauważył
-N-nie wiem jak mam ci w tym pomóc... - powiedział cicho – Nie jestem nawet w połowie tak dobry jak ty w grach.
-Mmmm... z drugim graczem jest łatwiej. Co prawda, w ten sposób boss będzie miał więcej życia, ale będziemy mogli się wskrzeszać wzajemnie, a więc łatwiej będzie przejść – otworzyłaś grę i przeszłaś na menu. Na chwilę się zatrzymałaś kiedy zdałaś sobie sprawę o co poprosiłaś Sansa. Padnie szybko! Postanowiłaś grać w tę grę bez niego bo byłaś pewna, że będzie dla niego za trudna. Nie chcesz, aby stawił czoła od razu jednemu z najbardziej trudnych bossów w trudnej grze. - Więc uh... Zrobię nowego save abyś nauczył się jak grać
-Myślałem, że chcesz, abym ci w czymś pomógł?
-Ta... ale... to w połowie gry, więc może być dla ciebie trudne. Może powinieneś zacząć z czymś łatwiejszym.
-Jest dobrze... idź tam gdzie skończyłaś.
-Ale to zbyt trudne!
-Przyszedłem aby ci pomóc! Nie zaczynać nowej gry!
-Czacho! To naprawdę, naprawdę trudne!
-Mam to gdzieś!
-Dobra! - westchnęłaś – Ale zagrasz w tutoriala. - zaczął marudzić pod nosem. - Musisz nauczyć się chociaż jak się gra! 
-To zajmie kurwa wieczność!
-Nie, nie zajmie, nie jesteś testerem gier!
-A co to KURWA znaczy?! - Zaczęłaś tutoriala upewniając się, że nauczy się klawiszy nim zaczniecie grać. Przeszedł go co chwilę wywracając oczami, nim włączył się tryb gry. - Co to za staroć? - mruknął patrząc na Twoją postać jak weszłaś na smoczą skałę.
-Czadowo wygląda!
-Mogłaś grać w grę z zajebistą grafiką, a wzięłaś takie coś?!
-Nie wszyscy tkwią w przeszłość jak ty Czacho, to znowu jest modne!
-Nie byliśmy za wami aż tak w tyle! To wygląda jak pierdolony antyk! - zatrzymałaś grę i popatrzyłaś na niego.
-Więc... to gra w stylu atakuj i unikaj... A więc masz atakować bossa póki nie padnie i unikać jego ataków.
-Ta, ta, łapię! Wciśnij start w końcu! - westchnęłaś. Wścieknie się. Sans nie lubi grać w gry które wykorzystują każdy jego najmniejszy błąd. To pewnie najgorszy typ gier dla niego. Wcisnęłaś start i czekałaś, aż poziom smoka się załaduje. - Cholera! - krzyknął zdając sobie sprawę, że natychmiast musiał wskoczyć na chmurkę.  Skupiłaś się na swojej postaci. Gra była trudna bez kogoś u boku. Przegapiłaś skok i oberwałaś kulą ognia w twarz. I chwilę potem za bardzo się skupiłaś i oberwałaś laserem. Mając ostatnie życie, starałaś się jak mogłaś, ale padłaś. Byłaś w szoku, bo ekran nie oznajmił od razu „UMARŁAŚ”, zamiast tego, patrzyłaś jak unosi się Twój duch i … - Już zdechłaś?! Kurwa mać! Ssiesz w te gry! - warknął Sans przeskakując przez Twoją postać.
-Co?! Jakim cudem jeszcze żyjesz?!
-Nie wiem! Próbowałaś unikać?
-Tak! Próbowałam unikać!
-Nie próbowałaś! Spierdoliłaś trzy razy i zdechłaś! - sprawdziłaś jego życia.... nadal całe trzy... Jak? Jakim cudem trzyma je w najgorszym bossie? Nim się spostrzegłaś, Ty znowu umarłaś. - Kurwa! Przestań zdychać! - warknął uzdrawiając się po jakimś czasie – Przez ciebie sam dam się zabić!
-Czacho.. jak... co robisz, że nadal żyjesz?
-O co ci kurwa chodzi, co robię, że żyję?! Gra jest kurewsko prosta!
-Nie, nie jest!
-Jest! Musisz tylko unikać i przestać niepotrzebnie atakować!
-Ale trudno się unika!
-Tsk... wcale, że nie – mruknął cicho.
-Co?
-Masz pierdolone trzy życia, nie jest ciężko!
-Trzy życia to praktycznie nic! - Sans zamilkł i chwilę potem, wiedziałaś dlaczego. - Znaczy... znaczy się... trzy życia... ta... to... uh...
-Powinnaś się kurwa zastanowić trzy razy nim cokolwiek powiesz...
-Chodziło mi tylko o to... jak na grę... to nie jest dużo... - oberwałaś znowu i patrzyłaś jak Twój duch znowu ulatuje do góry. - Czacho! Nie ocaliłeś mnie!
-Zamknij się! Nie dam rady być przy tobie cały czas, jasne! Naucz się unikać i nie zmuszaj mnie do ratowania ci ciągle dupy!
-Co się stało z moim bohaterem, który przybędzie by mnie ocalić w lśniącej zbroi?
-Już ocaliłem ci dupę kilka razy bo ssiesz! - zamilkłaś i patrzyłaś jak gra. On też milczał... Właściwie... był na tej grze skupiony jak nigdy. Jego źrenice nie opuszczały ekranu, nie mrugał. Tak, jakby zamierzał... Nie... nie... nie.. On... on nie może... Nie może pokonać bossa... za pierwszym razem... To... nigdy wcześniej nie grał w takie gry... To nie tak powinno działaś. Nie powinien być w tym tak dobry bez praktyki. Nawet ty, bardzo ćwiczyłaś dzisiaj. Wbrew temu co wszyscy mogą uważać, granie w gry to trenowanie skilla, który wymaga czasu i wysiłku. Jakim sposobem może być w tym taki dobry bez praktyki w czymś podobnym?
-POKONANY! - oznajmiła gra. Coś lekkiego upadło na Twoje kolana. To pad. Powoli odwróciłaś głowę, aby spojrzeć na twarz potworzego przyjaciela. Uśmiechnął się, złoty ząb migotał w świetle monitora. Założył ręce za głowę opierając się dumnie, cwanie się szczerzył.
-Zero hitów... zero śmierci.. proszę bardzo księżniczko!
-J-jak ty to... zrobiłeś?! - byłaś oczarowana. Sans zaśmiał się, jego twarz oświetlał monitor
-Rany laseczko! To taka trudna gra! - był z siebie bardzo dumny – Może powinniśmy zacząć od początku, abyś nauczyła się grać? - Gdyby nie płakał jeszcze kwadrans temu, ten szkielet byłby całkowicie w niebezpieczeństwie. Zamiast tego, postanowiłaś poprawić mu humor... póki co. Zaprosiłaś go po to, aby go rozweselić ostatecznie. Uniosłaś głowę uśmiechając się.
-Heh... dzięki Czacho! Wiedziałam, że wybrałam naprawdę fajnego kolesia kiedy zdecydowałam zaprzyjaźnić się ze swoim słodkim potworem z sąsiedztwa. - zaśmiał się, delikatna czerwień wstąpiła na jego twarz. Powoli osunął ręce jakby chciał otrząsnąć się z Twojego komplementu.
-P-po chuj ty to zawsze pierdolisz..
-Będę tak mówić, póki nie uwierzysz. - odwrócił głowę
-W-w każdym razie... to wszystko czego ode mnie chciałaś?
-Uh... póki co, chyba...
-Dobra – wstał.
-Stój! Nie chcesz jeszcze pograć? - popatrzył na monitor.
-Tsk... to zbyt proste. Nie sprawiło mi to żadnej zabawy... No i … ja muszę... - zerknął na ścianę przedziałową – Muszę iść spać.
-Huh? Śpij tutaj dzisiaj.
-Pasuję. - odpowiedział natychmiast, czerwień powiększyła się na jego twarzy.
-Ale moja kanapa jest taka wygodna! - poklepałaś siedzenie.
-Będziesz robić tylko chujowe kawały o tym jak przez przypadek wyciągnąłem twoją duszę do seksu i spałem na tobie... Pasuję!
-Tylko raz żartowałam o tym czymś z duszą!
-Cztery kurwa razy!
-Robię sobie z tego jaja, aby między nami nie było sztywnej atmosfery. To mechanizm radzenia sobie Czacho! Mechanizm radzenia sobie!
-Cóż. Mam dość twojego pierdolonego mechanizmu radzenia sobie!
-Dobra! Nie będę z tego żartować! Proszę, śpij na mojej kanapie!
-Powiedziałem, że nie chcę!
-Czacho, proszę!
-Nie!
-Mam dodatkową poduszkę i koc! To jak piżama party, ale w oddzielnych pokojach!
-Po chuj ci tak na tym zależy?! - westchnęłaś patrząc na swój monitor.
-Bo... bo mi na tobie zależy Czacho... Jesteś moim przyjacielem. - czerwień na jego policzkach wróciła, odwrócił wzrok. Wsadził ręce do kieszeni i stał niepewnie.
-Ty... ty nie powinnaś... Ja... ja się nie liczę
-Dla mnie się liczysz! Martwię się o ciebie tak samo jak ty wtedy kiedy ja wychodzę nocą! Nie łapiesz?! - nadal patrzył na bok – Czacho... są osoby którym na Tobie zależy! - Wtulił się bardziej w swoją kurtkę
-...D-dobra... - powiedział po chwili – J-jeżeli się w końcu zamkniesz... - usiadł znowu rozsiadając się na Twojej wygodnej kanapie.
-Chyba powinnam przestać grać, abyś mógł iść spać – powiedziałaś poprawiając laptopa na kolanach.
-Jest dobrze... I tak nie chce mi się spać – powiedział patrząc na monitor.
-Chcesz pograć?
-Mówiłem, to zbyt łatwe – ułożył się – No i fajnie pooglądać jak pierdolisz taką łatwą grę.
-Ona nie jest łatwa! - wyszczerzył się patrząc jak klikasz na kolejny poziom i czekasz, aż gra się załaduje
-Łatwa jak bułka z masłem.
-Heh heh heh! Naprawdę ssiesz!
-Zamknij się, to nie prawda! - Twoja postać umarła z kolejnym atakiem.
-Mówię! Skup się na uniku. Nie ma sensu atakować, jeżeli nie unikniesz!
-Skupiam się!
-Nie! Próbujesz atakować kiedy pojawia się więcej ataków!
-Jakoś muszę go atakować!
-Więc poczekaj na właściwy moment! Kurwa... to nie jest aż tak trudne!
-Jest!
-Widzisz, tutaj sześć ataków na ciebie leci... Nie atakuj!
-UMARŁAŚ!
 -Gahhh! - krzyknęłaś patrząc na ducha na ekranie – Czacho! Pogarszasz tylko!
-Akurat! Nie sądzę, aby było możliwe bardziej pierdolić tę grę.
-Oh zaufaj mi.. Nie jestem testerem gier.
-Co to kurwa znaczy?
-Nic... nic... tylko... nie krzycz na mnie gdy gram. Nie mogę się skupić – kliknęłaś na reset i zaczęłaś od nowa. Sans milczał i wczułaś się nieco bardziej. Skup się na unikach... Atakuj kiedy możesz... Właściwie, idzie Ci o wiele lepiej... Może w końcu przejdziesz ten poziom...
-Czy... czy boisz się śmierci? - nagle zapytał?
-Co?! - To pytanie Cię zaskoczyło i oberwałaś.
-UMARŁAŚ! - krzyknęła gra, ale zignorowałaś to, patrzyłaś na szkieleciego przyjaciela.
-Ch-cholera, przepraszam – powiedział cicho – Z-zapomnij co powiedziałem – nadal na niego patrzyłaś.
-Czacho...
-Zapomnij! No i … masz duszę odwagi więc...
-Ta.. ale.. nie oznacza to tego, że nie wiem co to strach.  - Popatrzył na Ciebie nim znowu zwrócił wzrok na ekran.
-Naprawdę.... bałaś się?
-Jasne, dla przykładu, co jeżeli mój słodki potworzy sąsiad zezłości się na mnie i przestanie mnie kochać?
-C-CO?! - krzyknął.
-Hahaha, o nie, to się już dzieje! - powiedziałaś sarkastycznie. Westchnął opierając się o kanapę i zamykając oczy. Po chwili wcisnęłaś reset i skupiłaś się znowu na grze – Ja... uh.. - zaczęłaś powoli – Mówisz o strachu o siebie, nie o innych, tak?
-M-mam na myśli o-ogólnie – patrzył na Twoją postać jak unikała ataków.
-Cóż... uh... ta.... dawniej się bałam śmierci. Tak naprawdę bardzo. Pamiętasz.. słońce może mnie zabić. - zadrżał w siedzeniu i wsunął ręce bardziej do kieszeni.
-Jak... jak mogłaś nigdy go nie.. J-jak sobie z tym radzisz... nie martwi cię to?
-Cóż... jest dobrze. - oparłaś się o kanapę – Dla mnie.. Nie ma nic straszniejszego niż życie w strachu.  - Sans zamyślił się przez chwilę
-...To nie tak, że możesz o tym decydować czy coś...
-Właściwie to możesz.. Troszeczkę. Myślę o tym co chcę i o tym co muszę. Pozostałe uczucia są drugorzędne. - Sans ziewnął.
-Huh... łatwo mówić
-Cóż... jest o wiele łatwiej kiedy coś cię motywuje. Kiedy mi na czymś nie zależy, znacznie trudniej mi się do tego przyłożyć – unikałaś więcej ataków, zbliżając się do końca planszy. Nie zostało już wiele. Wiesz, że niedługo koniec. - No i już ci mówiłam. Nigdy nie umrę. - Coś lekkiego osunęło się na Twoje ramie i odwróciłaś wzrok z monitora, aby zobaczyć co to. - Czacho? - Usnął, opiera głowę o Twoje ramię i cicho oddycha przez nos.
-UMARŁAŚ!
Zamarłaś z rękami na klawiaturze. On... on usnął... obok Ciebie... Masz wrażenie, że otworzył się nieco bardziej niż chciał. Powoli zamknęłaś laptopa tak, aby nie obudzić śpiącego potwora i ostrożnie odsunęłaś go na ziemię. Było ciężko, musiałaś to robić nogami, bo nie mogłaś się poruszyć.
-Dobra czacho... - szepnęłaś cicho – Czasz na mnie... - próbowałaś się delikatnie odsunąć, aby położył się na kanapie, kiedy Cię nie będzie, lecz zamiast tego, poruszył się z Tobą i poczułaś jak coś ciągnie Cię za koszulkę. -Czacho? - popatrzyłaś na niego i zrozumiałaś że chwycił szponami materiał. Kiedy?! Jak bardzo jest przytulaśny?! - Czacho.. musisz mnie puścić.. - szeptałaś próbując wydostać się z jego uścisku. Odpowiedział chwytając Cię bardziej. - Czacho! - szeptałaś – Czacho! Musisz puścić! - Oddychał powoli, siedziałaś zastanawiając się co zrobić. Nie ma szansy, aby wyswobodzić koszulki, ostatecznie nie bez budzenia go.. ale nie możesz tutaj spać. Nigdy już nie będzie u Ciebie chciał spać, jeżeli znowu się na Tobie obudzi. Westchnęłaś, zdając sobie sprawę co trzeba zrobić – Obyś się nie obudził – szepnęłaś patrząc przez chwilę na jego twarz, jak cichutko oddycha. Jednym ruchem wyciągnęłaś ręce, i wyciągnęłaś głowę osuwając się na podłogę. W mgnieniu oka już Cię nie było, udałaś się do sypialni. Sans delikatnie osunął się na kanapę jak Cię nie było, ale się nie zbudził. Zamiast tego, przyciągnął koszulkę do siebie wbijając w nią szpony i wtulając się w nią. Nie obudził się, kiedy wielki koc okrył jego ramiona i nie obudził się kiedy poduszka delikatnie została wsunięta pod jego głowę. I co ważniejsze, nie obudził się kiedy dakimakura została wepchnięta w jego łapy, zaś jego sąsiadka zamyka się w swojej sypialni.
Share:

11 lutego 2018

Gra: Poznaj{my) się - Colin

1 Dostajesz czołg. Jakie 3 rzeczy robisz jako pierwsze?
Hmm ogarniam czy osoba, która mi go dała nie jest osobą z psychiatryka, zaopatruje się w poduszki, sprawdzam godzinę, godzina jest ważna.

2 Co według Ciebie kryje się za słowem "perfekcja"?
Szczerze, to słowo nic dla mnie nie znaczy. Często go używamy jednak tak naprawdę nie znamy... mocy tego słowa? Nie ma czegoś co jest perfekcyjne.

3 Do czego czujesz się zmuszany/a?
Do wstawania z mojego kochanego łóżka codziennie rano

4 Czy boisz się ciemności?
To zależy, czasem ją lubię, lecz czasem moja wyobraźnia wmawia mi, że jest tam coś co chcę mnie zabić :') Można tutaj dać przykład z nocnego chodzenia do toalety x'D

5 Wyobraź sobie, że nocujesz w innym, niż Twój pokój miejscu. Masz do wyboru dwa łóżka. Jedno o miękkim materacu, w którym człowiek się dosłownie zatapia, oraz drugie, gdzie materac jest twardy. Które łóżko wybierzesz i dlaczego?
Wybieram oczywiście to miękkie, nawet jeżeli często leże na podłodze to jednak lubię jak jest wygodnie, no nie umiem uzasadnić no.

6 Czy obawiasz się przyszłości?
Szczerze to nie, moim zdaniem przyszłość może być tylko lepsza.

7 Czego chcesz się nauczyć?
Chciałabym się nauczyć wielu rzeczy w życiu. Nie bać się opinii innych ludzi, nie bać się udzielać na grupach czy w jakichkolwiek postach.

8 Co jest największym kłamstwem na świecie?
Najczęściej przyjaźń. Mam dwie może trzy osoby którym mogę zaufać, reszta osób z którymi się przyjaźniłam najzwyczajniej w świecie zachowywała się jak księżniczki wobec mnie, były "najważniejsze".

9 Boisz się bólu?
Zależy jakiego, fizycznego czy emocjonalnego. Boję się jednak bardziej bólu emocjonalnego, jestem strasznie wrażliwa jeżeli chodzi o takie sprawy.

10 Czy można dawać świadomie sobą manipulować? Jeżeli tak - to czego jest to świadectwem?
Hmm nie mam pojęcia :b

11 Jak wyobrażasz sobie Piekło? Wierzysz w jego istnienie?
Piekło powiadasz. Piekło moim zdaniem to czarna przestrzeń, nicość w której zostajesz na zawsze. Nie odczuwasz żadnych uczuć, smutku, szczęścia czy tęsknoty. Nie pamiętasz nic zza życia. Czy wierzę natomiast? Oczywiście, że tak.

12 Co to znaczy rozumieć kogoś? Na czym polega zrozumienie, czym jest i jak się przejawia? 
Moim zdaniem rozumieć kogoś to uczucie w którym doskonale wiemy co odczuwa druga osoba. Przytrafiło nam się to samo lub coś bardzo podobnego co wydarzyło się właśnie w życiu tej drugiej osoby.

13 Dlaczego bycie miłym bardzo często odbierane jest jako flirt?
Cóż no nie oszukujmy się, w większości tak się dzieje, po to by był obiekt plotek. Czasem też z tego powodu, że w tych czasach mało osób jest dla siebie miłe.

14 Jesteś oszczędny/a?
Chyba ta.

15 Co sądzisz o Butterfly Project?
A co to takiego?

16 Czy gdyby twój partner/ka dokonał(a)by zdrady wybaczył(a)byś mu/jej?
Jeżeli kochałby naprawdę, nie zdradziłby. Soł nie.

17 Czym jest prawdziwa miłość?
Leżeniem z drugą połówką cały dzień przed TV objadając się pizzą :D

18 Ebook vs. tradycyjna książka? Co lepsze i dlaczego?
Wybieram odpowiedź B. Dlaczego? ponieważ nigdy nie korzystałam z Ebooka x'DD

19 Czy to prawda, że ludzie się zmieniają?
Zależy w jaką stronę. Z dobrego na złe oczywiście, jednak mam wątpliwości co do ze złego na dobre.

20 Co sądzisz o kazirodztwie?
Nie interesuje mnie to :v

21 Opisz jak według Ciebie, będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat.
Hym hym, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale myślę że wszystko będzie cyfrowe, do każdej czynności będzie przystosowany komputer czy jakieś inne urządzenie :V

22 Co najlepiej obrazuje nam ludzkie wnętrze?
"Nie ma dwóch takich samych płatków śniegu", mam nadzieję, że więcej mówić nie muszę.

23 Co myślisz o stereotypach? Kierujesz się jakimiś? Czy byłeś/aś kiedyś postrzegany/a stereotypowo?
Tak naprawdę jest mi to obojętne.

24 Jaki/jaka jesteś? Jak siebie widzisz? Jak widzą Ciebie inni?
Jaka jestem? Zdarza się, że jestem samolubna, leniwa, lecz potrafię być też miła, pomocna... czasami. Widzę siebie jako leniwą kluskę, która śmieszkuje, odzywa się tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie. Jak widzą mnie inni? Jako grzeczną,miłą, NORMALNĄ uczennice. Z niczym się nie zgadzam.

25 Czy zdarzyło Ci się w życiu strzelać z prawdziwej broni?
Niet

26 Spełniło Ci się kiedyś jakieś marzenie?
Nawet parę.

27 Co jest kluczem do Twojego serca?
Dużo tego jest, ale najważniejsze. Szacunek.

28 Jaka była najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszałeś/usłyszałaś od innych o sobie?
"Jestem chora psychicznie" jaki był powód? Podarowałam tej osobie oreo z pastą zamiast nadzienia na prima aprilis. Do tej pory ma coś do mnie.

29 Z jaką postacią książkową utożsamiasz się i dlaczego?
Nieee czytam książek oprócz lektur.

30 Zabierz mnie, proszę, ze sobą na spacer: Opisz swój chód, postawę podczas niego. Czy różni się on gdy ktoś czy towarzyszy czy zazwyczaj jest taki sam? Czy masz jakieś specyficzne wymogi czy nawyki (chociażby: spacerując w towarzystwie wolisz mieć rozmówcę po prawej stronie)?
Mój chód tak naprawdę nie różni się niczym od innych, zazwyczaj idę ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach. Czy się różni kiedy idę z kimś? W zasadzie to nie, jest tak samo, spuszczona głowa, ręce w kieszeniach. Co do wymogów, mam jeden jedyny, słuchawki, bez słuchawek ani rusz.
(Tak trochę nie umiałam opisać swojego chodu, siedzę bardzo często w domu, wychodzę z niego tylko do szkoły)
Share:

10 lutego 2018

Undertale: Diabelska karuzela - Fioletowa sukienka [opowiadanie interaktywne] [+18]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora: Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone przez czytelników w komentarzach mogą zostać wykorzystane w toku dalszej fabuły. Przypominam, jestem łasa na fanarty xD
Wcielasz się w rolę 28 letniej matki i żony. Twoja córka Aida, ma 9 lat. Twój mąż Piotr jest od Ciebie o 22 lata starszy. Już od roku planowaliście przeprowadzkę za miasto, akurat znalazła się wprost wyborna szansa na wynajem za godziwą sumę domu z kawałkiem ziemi u podnóża góry Ebott. Właścicielem i jednocześnie sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny żywiołak ognia imieniem Grillby. 
Akcja toczy się wiele lat po zakończeniu prawdziwego pacyfisty w uniwersum Underfell. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Mogą pojawić się notki +18. Grillby x Czytelniczka. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis Treści
1. Sacrum - 3 | Profanum -7
Obudziło Cię pragnienie. Czułaś suchość warg, no i ten dziwny smak w ustach, jakbyś zjadła wycioranego mopa. W sumie, sama czułaś się jak zużyty po miesiącu wycierania korytarza więziennego mop. Choć nie. Czułaś się jeszcze gorzej. Obolała, z jakichś powodów bolało Cię całe ciało. Do tego przemęczona, choć jesteś pewna, że spałaś długo. No i ten kurewski ból głowy. Wiedziałaś, że jeżeli czegoś z tym nie zrobisz, to będziesz leżeć i cierpieć. Choć z drugiej strony nie masz siły się ruszyć. Co począć?
Dobra. Liczymy do pięciu i wstajemy. Gotowa? Tak. To genialny pomysł.
Raz.
Dwa.
Trzy.
Trzy i pół.
Cztery.
Cztery i jedna czwarta.
Cztery i dwie czwarte.
Cztery i ... Kurwa.
Nie. Nie będziesz się tak zachowywać. Pora otworzyć oczy, wstać i ... i się umyć. Śmierdzisz. Bardzo. Właściwie co się działo wczoraj? Poszłaś z Judą do baru, a potem... Sama próba przypomnienia sobie sprawiła, że całe Twoje ciało przeszył paraliżujący ból. Dobra. Kac. Typowy kac. Nie ma co deliberować nad powodami Twojego samopoczucia. Kac. Jeszcze nigdy w życiu otwarcie oczu nie kosztowało Cię tyle wysiłku i zaraz jak Ci się to udało, natychmiast pożałowałaś.
-....urwa - warknęłaś pod nosem opuszczając natychmiast powieki. Dobra. To na czym skończyłaś liczyć? Na dwóch? Dobra. Na pięć wstajemy.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Pięć...
...
...
Wstajesz?
...
...
Jeszcze pięć minut.
...
...
I wstałaś, po dwóch godzinach. Nie do końca widziałaś co masz przed oczami. Otulona kołdrą wpełzłaś do łazienki i odkręciłaś wodę. Przemyłaś twarz i niechętnie spojrzałaś na własne odbicie. Każdy włos w inną stronę. Na policzkach miałaś ślady wczorajszego makijażu. Kołdra opadła. Byłaś w białej koszuli i bieliźnie. Kiedy się przebrałaś? Próbując rozwiązać tę tajemnicę, odkryłaś coś zupełnie innego. Coś, co zmroziło Ci krew w żyłach i przez co niemal natychmiast oprzytomniałaś.
To nie jest Twoja koszula.
Piotrka też nie.
To nie jest Twoja kołdra.
Ani tym bardziej, Twoja łazienka.
Rozejrzałaś się. Prysznic, przez zasłonę przewieszony czarny ręcznik. Jedna szczoteczka do zębów i czarny kubek. Dobra. Gdzie jesteś? Podnosząc z ziemi kołdrę poczułaś kolejny impuls bólu. Wracając do sypialni, w której się obudziłaś zauważyłaś, że w sumie rozmieszczenie wszystkich pomieszczeń jest jak u Ciebie. Sypialnia natomiast tonęła w przyjemnych barwach fioletu, bieli i czerni. Otwarta szafa, a przed nią na ziemi kila koszul. Do tego wielkie, wygodne łóżko. Nie miałaś w mieście aż tak dobrego przyjaciela, kto wziąłby Cię do siebie, a Juda mieszkała u Ciebie. Więc kto?
Powoli zeszłaś schodami w dół, poczułaś zapach śniadania. Tosty, pieczona szynka i kawa. Nie wiesz, czy bardziej zrobiłaś się głodna, czy zachciało Ci się wymiotować. Bez wątpienia jednak ktoś krząta się po kuchni. Słyszysz rozmowy i stukania naczyń o siebie. A także, lejącą się wodę. I dopiero kiedy stanęłaś w przejściu mgła niewiedzy całkowicie się rozwiała. To dom Grillbiego, on siedział przy stoliku i popijał kawę, zaś przy zlewie Twoja przyjaciółka zmywała naczynia.
-O, ktoś się w końcu obudził - mruknął potwór nie podnosząc na Ciebie wzroku.
Kurwa.
-G-Grillby? - Twój głos był niski, zachrypnięty i zaraz jak tylko otworzyłaś usta poczułaś kłujący ból w gardle.
-Napij się i zjedz coś - Juda w chwilę położyła porcję na stół. Tosty z serem i szynką. Do tego kubek wody i tabletka. - Poszalałaś wiesz? - Wiesz. Bo nie pamiętasz. Podpełzłaś do szklanki i jednym haustem opróżniłaś całą, nie miałaś czym popić tabletki, więc dolałaś sobie więcej wody z kranu i dopiero potem połknęłaś procha.
-Słyszałem, że dla ludzi na kacu woda nie jest aż tak zbawienna - potwór podniósł na Ciebie wzrok.
-Lepsze to niż nic - Juda zaśmiała się, odrobinę zbyt głośno. - Lepiej ci? - przytaknęłaś - Pamiętasz cokolwiek? - zaprzeczyłaś.
-Dlaczego ja...
-Zjedz, a potem gadaj - poprowadziła Cię na siedzenie. Przed sobą miałaś żywiołaka, który po prostu patrzył się na Ciebie. - Poszalałyśmy ostro - zachichotała - O Boże, tego mi było trzeba - dosiadła się do was do stołu - Ale wiesz co? - pochyliła się w Twoją stronę - ...nie dał się. Rany. Zostałam odrzucona. Co ja teraz zrobię? - Zaraz... o czym ona? Zmarszczyłaś brwi. A tak. Chciała go zaliczyć. Bo jej mąż pozwala na zdrady. Nie dał się. Grillby się nie dał. To dobrze.
Chyba.
Dlaczego czujesz ulgę?
Wzięłaś tosta w ręce i po chwili obracania go w palcach, zaczęłaś jeść. Podczas śniadania posłuchałaś o waszych wyczynach. W większości opowiadał Grillby. Co Cię jakoś specjalnie nie zdziwiło. Ponoć, trochę potańczyłyście. Napiłyście się więcej. Zaczęłyście rozmawiać z nim. Z kilkoma innymi osobami. Znowu wypiłyście. A kiedy obie poszłyście do łazienki i nie wracałyście przez pół godziny, potwór posłał swoją przyjaciółkę, tego niebieskiego żywiołaka, Fuku, aby sprawdziła co się z wami dzieje. Ty zezgonowałaś, zaś Juda rzygała jak kot.
-Naprawdę przepraszam - szepnęłaś zdartym głosem, chciałaś zapaść się pod ziemię, głęboko, i nigdy nie wyjść. Potwór machnął ręką
-Nic nie zniszczyłyście, nie obraziłyście żadnego klienta, nie poniosłem żadnych strat, więc uważam, że nic się nie dzieje. Nie wy pierwsze i nie ostatnie, które wypiły za dużo w moim barze. Wy ludzie macie naprawdę słabe głowy. - wywrócił oczami. Nie mogłaś na niego spojrzeć.
-Dlaczego...
-Bo gdzieś zgubiłaś klucze od domu - powiedziała Juda natychmiast. Co kurwa? O nie.
-Mam zapasowe - wtrącił się potwór - Kolega od zamków pojawi się jutro. To wymienimy te jakie są. Na wszelki wypadek. Koszt dorzucę do opłaty za czynsz w przyszłym miesiącu. - A więc Piotrek się dowie. Kurwa.
-Grillby pożyczył nam też swoje koszule - powiedziała. Faktycznie. Juda też była w jednej. - Ja cię przebrałam - dodała szybko puszczając do Ciebie oko - Choć to chyba nie jest dobra wiadomość, co nie?
-Ich koszt też dorzucę do czynszu.
-Sknera z ciebie, wiesz? - bąknęła.
-To nie są tanie rzeczy - spojrzał na nią. Płomienie na jego ciele delikatnie tańczyły na delikatnym wietrze, jaki wpadał przez uchylone okno. - Dosłownie, jestem ogniem. Znalezienie jakiegoś łacha, który będzie jakoś wyglądał i nie palił się od razu, graniczy z cudem
-To ma sens, choć nadal jednego nie rozumiem.
-Czego? - zapytał unosząc ognistą brew do góry.
-Miałeś dwie upite seks bomby przy sobie i w ogóle z tego nie skorzystałeś - puściła Ci oczko, nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Spojrzałaś na Grillbiego, który w pierwszej chwili chciał coś powiedzieć, lecz zerknął na Ciebie i natychmiast się powstrzymał. Jego białe ślepia utkwiły w kawie, jakby przez ułamki sekund próbował wymyślić szybką odpowiedź.
-Naprawdę, aż tak nisko mnie cenisz? - wycharczał w końcu
-Nie wiem, nie znam cię - wzruszyła ramionami
-A więc, dla twojej informacji - podniósł głowę, płomienie na jego ciele mocniej zatańczyły i czułaś, że to zły znak. - Nie imponują mi pijane suki w łóżku. - Serce zabiło Ci mocniej. Mówił tez o Tobie? Juda spojrzała na niego, zupełnie tak jak saper na bombę z którą pierwszy raz ma do czynienia. Była to kobieta prosta, zawsze pozwalała sobie na dużo i nie hamowała się w słowach, teraz jednak poczuła, że cecha powściągliwości słownej, powinna zostać przez nią wykorzystana.
-Jasne. Dobrze wiedzieć  - upiła łyk kawy. - Skarbie, jak się czujesz? - Szybko zmieniła temat.
-Jakbym umarła i ożyła.
-To samo tutaj - nie wydaje Ci się. W przeciwieństwie do Ciebie, Juda jest o wiele bardziej żywiołowa i energiczna, nawet teraz, choć ma czerwone oczy i słyszysz po jej głosie, że równie mocno zdarła gardło co Ty. No i przede wszystkim wszystko wskazuje na to, że ona się umyła. Właśnie. Cuchniesz. Otworzyłaś szeroko oczy.
-Ja... ja dziękuję i ... przepraszam, ale muszę iść się umyć bo...
-Tak, powinnaś - bąknął cicho. Cham. W sumie. Nie dziwisz mu się. Skompromitowana i zawstydzona skierowałaś się do sypialni zaraz po tym, jak tylko po sobie posprzątałaś.
Wzięłaś ubrania z podłogi zastanawiając się co dalej zrobić. No tak, przebrać się, iść do siebie, umyć i ... i przecierpieć kaca. To dobry pomysł. Spojrzałaś za okno. Zima. Zimno. Tak strasznie nie chce Ci się wychodzić. Choć mieszkasz zaledwie kilka kroków dalej, to jednak, wizja wyjścia na zimny śnieg nie wydaje Ci się przyjemna. Westchnęłaś przeciągle. Czułaś się tak, jakbyś nie była sobą. Znaczy się, jak nie Ty, choć, wiedziałaś, że to Ty. Przeczytałaś kiedyś w internecie, że fachowo to uczucie nazywa się depersonalizacją. Czułaś całe swoje ciało, aż za dobrze. Wiedziałaś, że Ty to Ty. Po prostu miałaś wrażenie wewnętrznej pustki. To przez kaca? Chyba też moralnego. Kolejne ciężkie westchnięcie. I chrząknięcie. Lecz... to nie Ty chrząknęłaś. Odwróciłaś się przez ramię. Potwór stał oparty o framugę.
-Nie lubię jej - rzucił krótko na chwilę zerkając na bok, dając Ci do zrozumienia, że mówi o Judzie.
-Ona... jest... - dziwna? Szalona? Trzeba do niej przywyknąć? Ma swoje humorki, i to jedyna przyjaciółka jaka się z Tobą zadaje i niczego nie chce? - ... miła. - Można to tak nazwać - Trzeba dać jej tylko szansę.
-Nie wątpię w to, że jest miła - wywrócił oczami i skrzyżował ręce na piersi - Po prostu jej nie lubię. - Nonszalancko wzruszył ramionami i spojrzał na Ciebie - Idziesz już?
-Myhym... - spuściłaś głowę - Dziękuję za wszystko co zrobiłeś ... i czego nie zrobiłeś - uniósł brew. Rany, dlaczego tak strasznie lubisz, gdy unosi brew. - Znaczy się, że nie wyrzuciłeś nas tylko zająłeś się nami i w ogóle... - zaśmiałaś się nerwowo. Lek trochę działał, bo w głowie mniej łupało - Znaczy się, doceniam to. Naprawdę. I dziękuję.
-Co zazwyczaj w takich chwilach mówią ludzie? - byłaś zaskoczona tym pytaniem.
-Um... nie ma za co? Do usług? Polecam się na przyszłość? Proszę bardzo?
-To głupie.
-Huh?
-Jest za co dziękować. Nie służę niczym. Wolałbym w przyszłości tego nie przeżywać ponownie. No i o nic nie proszę. - Aaaaha... Cóż, teraz to Ty nie wiesz co odpowiedzieć, tak, aby brzmiało to dobrze.
-Przepraszam.
-Za co?
-Za to, że się schlałam.
-Mnie za to przepraszasz? To ty masz kaca, nie ja.
-W sensie, za to, że musiałeś się mną zająć i w ogóle.
-Nie musiałem. - podniosłaś na niego wzrok zaskoczona.
-Znaczy się...
-Mogłem cię zostawić. Mogłem skołować transport i zaprowadzić was do twojego domu i tam zostawić. Mogłem zrobić wiele rzeczy. niczego nie musiałem. - przełożył ciężar ciała na drugą nogę.
-Teraz... to ja nie wiem co odpowiedzieć. - bąknęłaś cicho.
-Chciałem. _____. Chciałem to zrobić, więc to zrobiłem - wzruszył ramionami - Nie masz za co dziękować, ani za co przepraszać.
-Przepraszam.
-Skończ - warknął - Jeszcze raz przeprosisz, a zrobi Ci się za gorąco.
-Prze... - jego płomienie mocniej zawirowały i jakby zrobiły jaśniejsze. Przez ułamek sekundy czułaś ciepło jego ciała, choć dzieliło Was kilka kroków - ...
-Grzeczna dziewczynka - Serce mocniej Ci zabiło. Uśmiechnęłaś się niemrawo. - Więc jak powiedziałem, nie musisz nigdzie iść, możesz wziąć prysznic tutaj.
-To też dodasz do kosztów czynszu za przyszły miesiąc? - zapytałaś z uśmiechem, czując się nieco lepiej. Atmosfera między wami zrobiła się od razu lepsza, jakby w jednej chwili, kiedy oboje porzuciliście temat, jaki was krępował.
-Nie, tę wodę dostaniesz w gratisie, za to, że cię lubię - W Twoim brzuchu zamieszkały motyle. - Szampon i mydło też.

Zrobiłaś co powiedział. Juda z Grillbym w tym czasie siedzieli w salonie na dole. Masz wrażenie, że toleruje ją tylko ze względu na Ciebie i naprawdę dobrze Ci z tym uczuciem. Pod prysznicem odnalazłaś się. To dziwne uczucie bycia i nie bycia zniknęło. Ciepła woda przyjemnie zmywała z Ciebie pot, brud i wstyd i Bóg wie co jeszcze. Wzięłaś w ręce szampon jaki stał na półce przy słuchawce od prysznica. Otworzyłaś go i powąchałaś. Roztoczył się mocny i przyjemny zapach owoców. Bardzo kobiecy, żeby nie powiedzieć, dziewczęcy. Po co mu taki szampon?
Blondynka.
Ah. No tak. Potwór gustuje w prostytutkach. Odstawiłaś szampon na bok. Nie chciałaś go używać. Ta po prawdzie, mydła też nie. Nie chciałaś korzystać z niczego, z czego ona. Nie byłaś jak ona. Nie kupił Cię. Nic mu nie dałaś. Uchyliłaś zasłonę rozglądając się za czymkolwiek innym, co mogłabyś użyć. Cokolwiek innego. Na umywalce było mydło w kostce. Dobrze. Lepsze to niż nic. Ostrożnie wyszłaś spod prysznica, woda nadal się lała. Pochwyciwszy zdobycz, wskoczyłaś pod gorącą wodę i zaczęłaś się myć. Włosy też w mydle umyłaś. Ponoć to bardzo je wysusza, ale w zaistniałych okolicznościach, raz nie zrobi im nic złego.

-Co robicie? - zapytałaś stając za kanapą. Świeżutka i pachnąca. Juda przechyliła głowę do tyłu by na Ciebie spojrzeć.
-W sumie, to nic ciekawego. Oglądamy coś w telewizji
-Co?
-Sama nie wiem. To chyba jakiś detektywistyczny program, czy coś...
Ten dzień spędziłaś u Grillbiego, zastanawiałaś się przez chwilę, dlaczego pozwolił wam zostać. Nie, nawet nie tylko pozwolił. Nalegał, abyście zostały. Znaczy się, nie tak, że trzymał siłą. Po prostu dał wyraźnie do zrozumienia, że wasza obecność mu nie przeszkadza, a więc skorzystałyście z możliwości posiedzenia z potworem. Juda próbowała go zagadać co jakiś czas o sprawy Podziemia. Jak było. Jak wyglądało. Co tam robił. Jego odpowiedzi były szczątkowe, bardzo krótkie i nie odpowiadające właściwie na żadne jego pytanie.
-Mieliście tam ciepłą wodę?
-Ciężko było zainstalować piecyki.
-A skąd braliście jedzenie?
-Tam skąd się dało.
-A prawda to, że musieliście się tam zabijać?
-Ja nie musiałem.
-Ale rząd powiedział, że... - Wiedziałaś co to znaczy. Nie musiał. Ale chciał. Jak już. Zabił, kiedy chciał. - A czym się zajmowałeś tam?
-Tym samym co tu.
-Wynajmowałeś mieszkania i prowadziłeś bar?
-Można tak powiedzieć.
-Dlaczego akurat bar?
-Rodzinna tradycja. - Ma rodzinę? Ciekawe jak wyglądają. Może ten niebieski płomyk, to jest jakaś jego krewniaczka? ... Córka? ....Żona? Juda myślała chyba podobnie do Ciebie, bo zaraz potem zadała pytanie.
-A masz kogoś? - Ma. Blondynkę. Albo kogoś innego. Jesteś tego pewna, że ma.
-W sensie?
-No, czy się z kimś spotykasz.
-Nie. - A ta kurwa? Spojrzałaś na niego, a on zerknął na Ciebie, zmrużył delikatnie oczy. Nie wiedziałaś co to znaczy, ale siedziałaś dalej cicho.
-Awwwww to szkoda. Taki seksowny potwór jak ty powinien mieć wiele kobiet. Z inną spać każdej  nocy.
-Nie bawi mnie coś takiego. - Nie? Ale ona.... W sumie widziałaś tylko ją. Jest jej stałym sponsorem, czy coś?
-A więc wolałbyś mieć jedną, tylko dla siebie? - ciągnęła dalej.
-Nie. To podchodzi pod niewolnictwo. Tu na ziemi jest ono zakazane. A mnie nie bawi posiadanie kogoś, kto jest ze mną, bo ja tak chcę - to chyba najdłuższa jego wypowiedź jak do tej pory.
-A więc nie chcesz się wiązać, w ogóle? Z nikim?
-Tego nie powiedziałem.
-Może wolisz facetów? - spojrzał na nią. Nie wiesz co takiego było w jego wzroku, bo po prostu tego nie widziałaś, ale... Juda jakoś się zamknęła i skończyły się pytania. Aż do wieczora nic nie mówiła, choć uśmiechała się i zachowywała jak zawsze.
Zegarek pokazywał już godzinę dwudziestą czwartą. Kac prawie w całości zniknął, czułaś się tylko ... nieco za bardzo... ale i tak zdecydowanie lepiej, niż wcześniej.
-Na nas już pora - odezwała się w końcu Juda podając Ci rękę, abyś podniosła się z ziemi na której cały czas siedziałaś. - Jest już późno, a ja jutro będę musiała wracać.
-Możemy ci się jakoś odwdzięczyć? - zapytałaś
-No i teraz rozmawiamy poważnie - uśmiechnął się podnosząc ze swojego fotela - Nakarm mnie. - Kolejne mocniejsze uderzenie serca. Racja. Z wyjątkiem śniadania nic nie jedliście.
-Jasne! Zaraz coś przygotuję i ... - potwór natychmiast przerwał Judzie wypowiedź
-Nie ty. Ona. Chcę zjeść to co ona zrobi. - zaczęłaś się stresować.
-A-ale co miałabym dla ciebie zrobić?
-Zjem cokolwiek co ty ugotujesz...

Stałaś w kuchni, Juda w tym czasie rozmawiała ze swoim mężem chodząc po wyższym piętrze. Słyszałaś że się pakowała. Przybyła tylko na dwa dni, a pakowała się jakby była tu przynajmniej miesiąc. Potwór w tym czasie stał oparty o ścianę obserwując bacznie każdy Twój krok. I co teraz? Co masz mu dać? Cholera, nie pamiętasz nawet co masz w lodówce. Milczące dni z Piotrkiem sprawiły, że nie gotowałaś obiadu w taki sam sposób jak zawsze. Zależało Ci na tym, aby mu smakowało. Otworzyłaś lodówkę. A tak na marginesie, to przebrałaś się oczywiście w swoje ubrania. Koszulkę i spodnie, co by nie było. Tak czy inaczej, zerknęłaś do lodówki, lecz nie znalazłaś nic w środku. Nic, co dałoby się zjeść, w każdym razie.
-Mmmm - niepewnie odwróciłaś się w jego stronę - Może być odgrzewana pizza?
-Wolałbym zjeść coś, co ty zrobisz.
-Ugh, o północy? - byłaś zaskoczona, kiedy potwór podszedł pod wiszący na ścianie zegar, uniósł rękę, był tak wysoki, że nie musiał stawać na palcach, po prostu ściągnął zegar kładąc go tak, abyś nie widziała godziny
-Wolałbym zjeść coś, co ty zrobisz. -powtórzył krzyżując ręce na piersi. Kurwa.
-Ale... ugh... mogę zrobić jedynie kanapki, bo...
-A więc niech będą kanapki.
-Jesteś tego pewny? Ja przep... - fala ciepła. Podniosłaś na niego wzrok. Tak. Powiedział, abyś nie przepraszała. Chce kanapki, dostanie więc je. No i dostał. W czasie jak je robiłaś Juda zeszła na dół, rozmowa z mężem wyraźnie poprawiła jej i tak już dobry nastrój.
-Ja tylko na chwilę - rzuciła szybko nim ktokolwiek cokolwiek powiedział - Idę spać. Jutro sobie pogadamy. - mówiąc to podeszła do Ciebie, chwyciła za jedną kromkę, którą już zrobiłaś i pobiegła na górę. Z dziwnych powodów czułaś nadal ciepło. Gdy spojrzałaś przez ramię na potwora, ten patrzył się w stronę wejścia, tam gdzie zniknęła Twoja przyjaciółka. Tęsknił? A może ją polubił wbrew wszystkiemu. Tak. Trzeba będzie zagadać o tym. Położyłaś półmisek przed nim, dodałaś do tego gorącej herbaty. Sobie zrobiłaś tylko miętę. Wolisz przeczekać z jedzeniem jeszcze trochę, tak na wszelki wypadek. Jedliście w salonie. Paliła się tylko jedna lampka, dawała ona niewielkie światło, lecz potwór sam w sobie wytwarzał swoje. Założyłaś nogę na nogę, tym razem zajmując miejsce w fotelu, zaś potwór na kanapie. W milczeniu jadł kanapki. Nie komplementował. Nie wybrzydzał. Po prostu jadł. Ciekawe, czy to co zje spala się w nim? Jeżeli tak, to obojętne mu będzie co je. Czy kanapkę, czy coś bardziej wyszukanego. Zje, zamieni się w proch i tyle. Z jednej strony ta myśl Cię uspokoiła - jeżeli zdecyduje się na jakąś partnerkę, nigdy nie oberwie za to, że zupa była za słona. Choć fakt, że gdybyś się przyłożyła i zrobiła swoje najbardziej popisowe i wyszukane danie...
-Grosz za twoje myśli - rzucił. Zmarszczyłaś brwi i popatrzyłaś na niego posyłając mu nieme pytanie - To taka gra. Ja płacę ci grosz, a ty mówisz mi o czym myślisz. Potem będziemy mogli zrobić to samo. - zaśmiałaś się. Potwór już położył monetę na stole. Nawet nie wiesz kiedy. Przesunęłaś ją w swoją stronę.
-Myślę o tym, jak działa twój układ trawienny - Grillby uniósł się i popatrzył na Ciebie... zaskoczony? I to było jedno z tych zaskoczeń, które są bardziej zdziwieniem, niż zaskoczeniem. Zły. Dobór. Słów. - Znaczy się - podniosłaś nieco za wysoko głos - Chodzi o to, czy czujesz smak? Czy nie. Bo jak nie, to szkoda, że nie powiesz nigdy co lubisz jeść bo... mogłabym ci zrobić... no wiesz... jakbyś chciał.
-To jest dobre. Póki co. To mi wystarcza.
-A więc jednak czujesz smak?
-To gra w poznawanie myśli, a nie odpowiadanie na pytania - uśmiechnął się cwanie.
-Yhhh, a więc dobrze - popatrzyłaś na grosik na stoliku i podsunęłaś go w jego stronę - Grosz za twoje myśli.
-Widzę, że masz smykałkę do handlu.- zaśmiał się cicho. Uwielbiasz jego śmiech. - Myślałem o naszej rozmowie.
-Której?
-Tej w barze.
-To my ze sobą rozmawialiśmy? - byłaś zaskoczona, choć nie powinnaś być. To raczej oczywiste.
-A no - przełknął ostatnią kanapkę i oparł się wygodnie o kanapę.
-A o czym?
-A co będę miał z tego, jak ci powiem?
-A co chcesz?
-A co możesz mi dać?
-...To nigdzie nie prowadzi. - wywróciłaś oczami - Zrobiłam z siebie głupka, co?
-Nie większego niż zazwyczaj. - Ugh, nie wiedziałaś, czy masz się obrazić, czy tłumić śmiech. - Powiedziałaś że Piotrk wyjechał na dwa tygodnie.. - odwrócił głowę, lecz nadal na Ciebie patrzył czułaś jak wbija w Ciebie swoje białe ślepia. - To prawda? - przytaknęłaś.
-Wyjechał służbowo do Azji.
-Z córką?
-Tak, uznał, że tak będzie dla nas wszystkich lepiej, jak... - głos Ci się zaczął łamać - ... od siebie odpoczniemy.
-Ty też tak uważasz?
-Szczerze? - przytaknął - Nie. Nie teraz. Nie kiedy sprawa nie jest załatwiona. Nadal nie wiemy jak to jest z moją córką, kto kłamie, kto mówi prawdę, kto jest winnym.
-Musi być winny?
-Jest konflikt, ktoś go musiał zacząć. - zmarszczyłaś brwi. Potwór westchnął.
-Jak się czujesz? - to pytacie Cię zaskoczyło. Spojrzałaś na niego, ten ani drgnął. Czekał, na Twoje słowa, na to aż mu odpowiesz.
-Źle - tylko to mogłaś powiedzieć. Wtedy Grillby wstał z kanapy, początkowo myślałaś, że zbiera się, aby Cię zostawić samą, lecz w ułamki sekund przekonałaś się, że jest wprost odwrotnie. Stał nad Tobą, patrzył na Ciebie z góry, milczał. Potem delikatnie pogładził dłonią Twój policzek.
-Co mogę zrobić, aby poprawić ci humor? - Kolejne zaskoczenie. W tym płomieniu było teraz tyle łagodności o jaką nigdy go nie posądzałaś.
-A co chcesz w rewanżu?
-Nic. Chcę poprawić ci humor. Jak powiesz co mam zrobić, zrobię to i nic nie będę chciał. - odsunęłaś głowę przez którą przeleciało Ci wiele myśli. Zostań. Nie zostawiaj. Daj się wypłakać. Pocałuj. Pociesz. Pieprz. - Rozmawialiśmy nie tylko o tym. - przerwał ciszę znowu zdobywając Twoją uwagę. Odkryłaś, że delikatny dotyk zamienił się w bardziej zmysłowy, potwór pochylił się nawet, tak, że bez problemu mogłaś dostrzec poszczególne języki ognia na jego twarzy. Mieniły się wieloma barwami fioletu, zaś gdzieś za nimi, dostrzegałaś biel. Jasną, oślepiającą biel.
-O czym? - Bałaś się dowiedzieć. Czułaś, jak serce wali Ci w piersi.
-Omsknęło Ci się kilka razy...
-Co?
-Twoje sny. - Kurwa.
-O-oh - szybko uciekłaś wzrokiem, czułaś jak się rumienisz - To tylko sny, one nic nie znaczą.
-Mnie schlebiają. - nie wiedziałaś co powiedzieć w pierwszej chwili. Jak zareagować. Po prostu siedziałaś i czekałaś. Na co? - Jeżeli chcesz wiedzieć, to... - pochylił się w Twoją stronę, drugą ręką odgarnął kosmyk włosów tak, że bezpośrednio szeptał Ci do ucha - To więcej niż komplement. Bo... - ton jego głosu zmieniał się z każdym słowem. Niższy, bardziej warczący, bardziej władczy, bardziej... potworny - ... wiesz kogo mam przed oczami, kiedy pieprzę tamtą kobietę? - Serce Ci zamarło w piersi, choć oddychałaś bardzo szybko. Jego dotyk, ciepły, przyjemny, kojący, jakże chciałabyś poczuć te dłonie na całym swoim ciele. Niepewnie popatrzyłaś w jego stronę. Był blisko, bardzo blisko. Nie wiedziałaś co powiedzieć, więc on mówił dalej - Nim cokolwiek zrobimy.... Jeżeli do czegokolwiek dojdzie... chcę postawić kilka warunków i wyjaśnić wszystko tak, jak trzeba. - skinęłaś głową. Dlaczego go słuchasz w ogóle? Wiesz do czego ta rozmowa prowadzi i ... chcesz jej i nie chcesz jednocześnie. W tym czasie potwór wyprostował się, wrócił na kanapę. Bez niego, było zimno. Zimniej niż kiedykolwiek. Przeszył Cię dreszcz, nie wiesz czy gęsia skórka na rekach to owoc chłodu, czy czegoś innego. - Przede wszystkim, przypominam ci, że masz męża. - pochyliłaś głowę niczym winny przy szubienicy - No i masz dziecko. Kochasz ich?
-Kocham!
-Jesteś tego pewna?
-Tak!
-Czy mimo tego, że ich kochasz, chcesz tego?
-Ja.. - odebrało Ci głos. Potwór czekał chwilę, aż dokończysz zdanie, lecz kiedy to nie następowało, odwrócił wzrok i westchnął.
-Piotr to naprawdę dobry człowiek. - Wiesz to - Uczynny. Pożyteczny. Kocha cię. - To też wiesz. - Macie problemy ostatnio. Bardzo poważne. Nie chcę, abyś w moim łóżku szukała ... panaceum na twoje złamane serce. - popatrzyłaś na niego zaskoczona - Nie chcę też, abyś myślała, że biorę Cię z litości. - Tutaj on patrzył bezpośrednio w Twoje oczy - Biorę zawsze to co chcę, robię to co chcę, mówię to co chcę. Bez względu na wszystko. - stanowczo, bez owijania w bawełnę, na swój sposób zimno, jeżeli takie określenie pasuje do tej sytuacji. Grillby przedstawiał Ci swoje zasady. A Ty milczałaś, słuchałaś, nie będąc pewną, czy spełnisz je wszystkie i czy dasz radę się dostosować. - Lubię Piotra i nie chcę stracić jego sympatii. Podoba mi się to, że tu mieszkacie. Nie chcę, abyście się wyprowadzili. To jest pewne. Jeżeli do czegoś między nami dojdzie. Dzisiaj, czy w przyszłości... Z mojej strony wszystko pozostaje bez zmian. Nie jestem kochankiem z ballad. Nie będę próbował odbić cię mężowi. Nie będę chciał rozbić waszego małżeństwa. Nie zależy mi na tym. Jasne? - przytaknęłaś - W waszej relacji jest bardzo dużo gówna, bo nie potraficie ze sobą rozmawiać i stawiać sprawy jasno. Jak ja teraz. Wiesz? - Wiesz. - A więc, między nami nic się nie zmieni. Ty będziesz moją najmującą, a ja twoim wynajmującym. Będziemy sąsiadami, którzy się lubią. Problem pojawia się ....
-Piotrek. O-on... Jemu by się to nie spodobało.
-Dokładnie. Nadal nie rozumiem związków monogamicznych u was...ludzi, znaczy się. Dlaczego więzicie się w kajdanach nazywanych małżeństwem, skoro po latach wielu z was te kajdany ciążą. - Do tej pory, nigdy tak na to nie patrzyłaś. - Jeżeli Piotr się dowie, będziesz miała kłopoty. Nie ja. Ty. I ja ci nie pomogę. Nie przybędę na rączym rumaku w lśniącej zbroi i nie krzyknę „moja ci ona” a na głowę nie zarzucę ci chusty ratując przed stawieniem czoła przeznaczeniu. - Tutaj zamilkł na chwilę, jakby zastanawiał się co dalej powiedzieć - Jeżeli zgadzasz się na moje warunki, musisz wiedzieć jeszcze coś. - podniosłaś głowę, nie patrzył na Ciebie, opierał brodę o rękę - Nie jestem typem, który lubi raz. Chodzi o to, że jeżeli decydujesz się na to co chcesz zrobić zastąpisz tamtą prostytutkę, z tą różnicą, że tobie płacił nie będę i z tą różnicą, że ty mi się podobasz i to ciebie lubię.
-A jej.... nie?
-Nie. Sypiam z nią tylko dlatego, że była jedyną ludzką kurtyzaną, która odpowiedziała na moje ogłoszenie w internecie. Nie ja ją wybrałem.
-Wybrałeś mnie?
-Ty mi się spodobałaś i to z tobą chciałbym robić to co z nią. To twój jęk i krzyk chcę słyszeć w swojej sypialni i to twoje błaganie będzie podsycało mój płomień. Nie jej. - przygryzłaś wargę, zaczęłaś czuć przyjemne pulsowanie między nogami - Wziąłbym cię tak, jak twój meżuś nigdy. Poczułabyś co to jest prawdziwa przyjemność. Spotykalibyśmy się zawsze kiedy będzie okazja i robili... różne rzeczy. Niekoniecznie to. Poszukuję też towarzyszki życia, kogoś z kim będę mógł spędzić czas. Nigdy nie zadzwonię jak on będzie, nigdy mu nie powiem, ode mnie niczego się nie dowie, nie pozwolę mu nawet mieć podejrzeń, że jest między nami cokolwiek. Lecz to ty będziesz musiała mieć baczenie największe, czy nasz mały romans... jeżeli do niego dojdzie... wyjdzie na jaw. Rozumiesz? - przytaknęłaś - Dobrze. - Wstał z kanapy. Czułaś się taka .. pełna... Tak bardzo... pełna... Podniosłaś głowę, aby na niego spojrzeć. W białych ślepiach dostrzegałaś iskry, których nigdy wcześniej nie widziałaś. Pożądanie. Ten wzrok był o wiele lepszy niż ten jaki Ci się śnił. Nie wiedziałaś co powiedzieć, choć chciałaś krzyczeć, piszczeć, robić tak wiele rzeczy, byłaś tak przepełniona, sama nie wiesz czym, a jednocześnie ciało nie odpowiadało. Obserwowałaś w milczeniu jak zakłada buty, kurtkę i zapina ją. Chwycił za klamkę - Jeżeli zdecydujesz się na moje warunki, przyjdź do mnie do domu. Abym wiedział, że przychodzisz w tym celu, ubierz na siebie fioletową suknię. Jeżeli przyjdziesz w jakimkolwiek innym ubraniu, uznam, że tej rozmowy między nami nie było, zapomnę, a nasze relacje będą takie jak zawsze - uśmiechnął się delikatnie patrząc na Ciebie, a następnie zamknął za sobą drzwi.

Tej nocy nie spałaś. Zastanawiałaś się. Myślałaś. Czułaś, że nie powinnaś, a jednocześnie tak bardzo chciałaś. Kolejnego dnia pozwiedzałaś z Judą miasto. O niczym jej nie powiedziałaś. Nie wiedziałabyś nawet jak to powiedzieć. Poza tym, jeżeli miałoby do czegoś między wami dojść, to im mniej osób o tym wie, to lepiej. Byłyście w kawiarni, potem zrobiłyście kilka zdjęć przy grządce jaskrów nadal podziwiając to, że kwitną mimo zimy. Odwiedziłyście nawet muzeum potworzej historii, gdzie oprowadzał was żółw ninja po trzechsetnych urodzinach.
Ostatni dzień pobytu Judy spędziłaś... fajnie. Na chwilę nawet oderwałaś się myślami od tego, co Cię zadręczało. Lecz jak tylko odjechała, jak wróciłaś do pustego domu i rzuciłaś klucze na stolik, jak rozejrzałaś się po wnętrzu. Nie ma męża. Nie ma śmiechu dziecka. Nie ma nic. W tej chwili wizja odpoczynku od niech, malowała Ci się jak piekło. Byłaś... no nie czarujmy się... sama. Nawet rozmowa telefoniczna nie pomogła, nawet usłyszenie głosu Ai w telefonie nie załagodziło samotności, która zamieszkała razem z Tobą i nie chciała się wyprowadzić. Razem z nią oglądałaś telewizję. Razem z nią chodziłaś po pokoju. Razem z nią weszłaś do swojej sypialni i założyłaś fioletową suknię. To ona Cię do tego zmotywowała. To jej szepty sprawiły, że przygotowałaś się, wystroiłaś, upięłaś włosy do góry, założyłaś kolczyki, wybrałaś najseksowniejsze szpilki jakie miałaś. Teraz naprawdę cieszyłaś się, że nie macie innych sąsiadów, że graniczycie tylko z lasem. Jedynie drzewa będą widziały co robisz. Jak zakładasz płaszcz i jak zostawiasz swoją samotność w progu mieszkania. Nawet Ci macha na pożegnanie. I jak tylko otworzyły się drzwi do mieszkania Grllbiego, weszłaś bez zawahania. Słowa nie były potrzebne. Zrozumiał. Odpowiedź dałaś mu szybką. Jak tylko ściągnęłaś płaszcz i powiesiłaś go, poszłaś na kanapę w salonie, on wyciągnął z kieszeni swoich spodni wizytówkę. Usiadł obok Ciebie i wykręcił numer, jaki miał na niej zapisany. Poczekałaś chwilę i usłyszałaś kobiecy głos.
-Oh, to ty! To jak, wpaść do ciebie?
-Nie. - jego głos był oschły, zimny, surowy. Zupełnie inny niż ten którym z Tobą rozmawiał. - Już nie będziesz musiała nigdy przyjeżdżać.
-Co? Ale... Zrobiłam coś źle?
-Nie. Po prostu... - zerknął na Ciebie - Nie. Wyślę ci na konto wynagrodzenie w kwocie takiej jak zawsze. Prezent ode mnie, za dobre usługi i dyskrecję. - Nim odpowiedziała, on rozłączył się. Telefon odstawił na szklany stolik, zaś wizytówka jaką trzymał, stanęła w fioletowym płomieniu i już po chwili... nie było po niej śladu. Potwór ponownie na Ciebie spojrzał, jakby przyglądał Ci się z uwagą. Wyciągnął rękę już myślałaś, że chce Cię pogładzić, złapać za twarz czy coś. Nie, jego palce powędrowały dalej. Kilkoma szybkimi ruchami zabrał wszystkie wsuwki i spinki z Twojej głowy. - Ściągnij kolczyki, nie będą ci potrzebne. - Zarumieniłaś się - Naprawdę, nie musisz się stroić. Nie masz po co.
-Chciałam... wyglądać ładnie - bąknęłaś skrępowana.
-Mmmm - mruknął i jak tylko odłożyłaś kolczyki na bok, wziął Cię na ręce, bez problemu, jakbyś była jakimś piórkiem. Nosił cię tak jak nikt inny. Nie pozwalałaś się nosić, lecz .. jemu wolno. To Ci nie przeszkadzało. Krok za krokiem, stopień za stopniem. Byliście w jego sypialni. Rzucił Cię na swoje łóżko. A następnie zaczął rozpinać guziki koszulki. - Chciałaś wyglądać ładnie, tak? - zapytał nagle, gdy nie wiedziałaś co robić.
-T-tak...
-A więc, rozbierz się. Twoje ubrania są łatwopalne, prawda? Bardzo bym nie chciał, aby przez przypadek... stanęły w ogniu. - przeszył Cię dreszcz i otworzyłaś w przestrachu oczy - Ohhh heh - zaśmiał się - Nie. Nie stanie ci się żadna krzywda. Jeżeli gdzieś przez przypadek Cię poparzę, natychmiast się tym zajmę. Widzisz? - nie miał już koszuli. Odsunął szufladę przy szafce jaką miał i wyciągnął z niej maść na oparzenia. Skinęłaś głową. Gdy zostałaś w samych majtkach, rumieniłaś się straszliwie. - Teraz ty...
-Co?
-Wczoraj powiedziałem swoje zasady, prawda? - przytaknęłaś - Teraz chce poznać twoje.
-Jakieś uh... hasło bezpieczeństwa? - nie wiedziałaś o co mu chodzi.
-Hasło bezpieczeństwa? - uniósł wysoko brwi będąc w samych bokserkach - O tak, mam świetne. Co powiesz na.... przestań debilu bo mnie zabijesz? - zaśmiałaś się
-Dobrze, może być - wstyd powoli znikał, odpięłaś stanik i odstawiłaś go na bok. Choć atmosfera odrobinę się rozluźniła, nadal rozbieranie się przed kimś innym niż Piotr było bardzo... krępujące
-No, ale powiedz. Co lubisz, czego nie lubisz, masz jakieś miejsca których nie dotykać, a może chciałabyś coś spróbować?
-U-uh... sama nie wiem - opuściłaś wzrok siedząc już kompletnie nago na jego łóżku. Po chwili i on, w stroju adamowym, dołączył do Ciebie, mimo to nie miałaś odwagi na niego spojrzeć
-Nikt do tej pory nie rozmawiał z tobą na takie tematy?
-O seksie tak! Nie jestem cnotką - wywróciłaś oczami - Po prostu nikt do tej pory...
-Żaden facet z którym byłaś, nie pytał się ciebie o takie rzeczy? - wyglądał na zaskoczonego. Przytaknęłaś. - Cóż... a więc, jeżeli będę robił coś, co ci się nie będzie podobało, to...
-Powiem, że masz przestać debilu. - zaśmiał się. Ty też. Lecz gdy tylko śmiech ucichł, nie wiedziałaś co zrobić. Jak dobrze, że on zajął się wszystkim. Przysunął się do Ciebie i kładąc rękę na Twoim policzku, zaczął od delikatnych pocałunków. Czułe pieszczoty, delikatne. Jego wargi były miękkie, zadziwiająco ludzkie, lecz ciepłe, znacznie cieplejsze, no i te języki ognia, które czułaś gdy go całowałaś, czułaś, jakby całe jego ciało cały czas się przemieszczało. Jakbyś próbowała pochwycić żywioł, a to nie jest możliwe, przecież. Prawda? Prawda. Potem delikatnie Cię położył. Podstawił poduszkę, miękką, białą, pod Twoją głowę. Był od Ciebie o wiele wyższy i większy, dlatego gdy tylko przykrył Cię swoim ciałem, poczułaś się jeszcze mniejsza, niż byłaś. Szczelnie otulona fioletowym ogniem. Bezpieczna.
Grillby okazał się delikatnym kochankiem. Uważnie badał Twoje reakcje. Na pocałunki. Początkowo niewinne, niemalże dziecinne, które z czasem przerodziły się w ... w.... Ten długi, rozdwojony język łapał Twój, przytrzymywał, skubał, potem lizał kark, sunął w dół, w dół, do piersi. Ciepły język prześlizgnął po nabrzmiałym sutku. Trochę się nim pobawił, przygryzł, possał. Drugiemu nie pozostał dłużny. Każdy dostał dokładnie tyle samo pieszczot. Ty po prostu leżałaś z zamkniętymi oczami.
-Przestań. - usłyszałaś jego głos, nie wiedziałaś co robisz źle, natychmiast cała zesztywniałaś - Oh, nie. Uspokój się - ton wypowiedzi był niższy - Po prostu nie walcz z głosem. Chcę wiedzieć, kiedy robię ci dobrze. - niepewnie przytaknęłaś i zacisnęłaś ręce na poszewce, gdy potwór klękał między Twoimi nogami. Byłaś już mokra. Boże. Jeszcze nigdy w życiu nie byłaś tak mokra jak teraz. Ale oto jesteś. Odrobina pieszczot z jego strony i jesteś gotowa. Czułaś jak sunie palcami po Twoich płatkach, a potem zabiera je. Uchyliłaś delikatnie powieki zaciekawiona tym co robi. Przyglądał się palcom przez chwilę, potem znowu wzrokiem wrócił do Twojej szparki. Drugą ręką rozchylił płatki na boki i wsunął dwa palce prawej do środka. Powoli, bez pośpiechu i bez oporów z Twojej strony. Aż wygięłaś się do tyłu. Lecz... zabrał szybko palce tylko po to, by zlizać z nich Twoje soczki. Nie wiedziałaś, czy jesteś tym bardziej skrępowana, czy jeszcze bardziej podniecona, lecz czyn ten niewątpliwie wywarł na Tobie wrażenie.
Potem przysunął się. Nie przyglądałaś się do tej pory jego męskości, a z tej perspektywy trudno Ci powiedzieć, jak ona dokładnie wygląda. Lecz zdecydowanie kształtem przypomina coś fallicznego. Wiesz to, bo sunął ciepłym kutasem po Twojej kobiecości, w górę i w dół, powoli, jakby chciał wykapać się w Twojej wilgoci. Grillby warczał, warczał jak dzikie zwierze, a najpotężniejszy jego wark wydobył się wtedy, kiedy pewnym ruchem, gwałtownym i bolesnym, biorąc pod uwagi jego rozmiary - wdarł się w Ciebie. Otworzyłaś szeroko oczy i wyprężyłaś nogi. O tak. Jego członek zdecydowanie w niczym nie przypomina Piotrkowego. Znacznie twardszy, cieplejszy, jakby cały czas delikatnie... wibrujący, do tego szerszy i dłuższy. Boleśnie dłuższy. Miałaś wrażenie, że czułaś go za głęboko, ale... nie przeszkadzało Ci to. Potwór poczekał chwilę, aż się do niego przyzwyczaisz, nim zaczął się poruszać. W tył i w przód. W tył i w przód. W tył i w przód. Zaczęłaś cichutko jęczeć. Za cicho dla niego. Warknął ponownie. Chciał, żebyś była głośniejsza. A więc zrobił to, co chciał. W chwilę poczułaś jak Cię ugryzł. Ugryzł Cię w kark. Nie bardzo boleśnie, lecz dość, byś stęknęła głośniej. Trochę się powiercił. Sięgnął za Twoją głowę po drugą poduszkę, którą podstawił Ci pod biodra, tak, abyś miała je wyżej. Ustawiał się, szykował. Potem wyprostował kładąc Twoje nogi na swoim umięśnionych ognistych barkach i patrząc na Twoją twarz, ponowił ruchy. W tył i w przód. W tył i w przód. Doznanie silniejsze. Jęczałaś głośniej. Wtedy ognista dłoń zaczęła jednocześnie poruszać się okrężnie na Twoim guziczku. Otworzyłaś szeroko oczy tylko po to, aby je natychmiast zamknąć. Czułaś fale ciepła i rozlewającą się rozkosz. Czułaś, że zależy mu przede wszystkim na zadowoleniu Ciebie. Przede wszystkim. I już sama ta świadomość sprawiała, że było Ci naprawdę, naprawdę dobrze.
Nie wiesz dokładnie kiedy, ale puściłaś wszelkie hamulce. Jęczałaś, stękałaś, wiłaś się bez zahamowań, z zamkniętymi oczami, lękając się jego wzroku, który cały czas wbijał w Ciebie, w Twoją twarz. Co chwila pochylał się, aby Cię pocałować, aby unieść delikatnie za pośladki do góry, aby przygryźć pierś czy ją po prostu ścisnąć. Nie wiesz jak długo to trwało, lecz wystarczająco, abyś doszła. Abyś zacisnęła się na jego kutasie jak nigdy wcześniej. Abyś doszła od początku do końca. Piotrkowi nigdy się do nie udało, choć na początku próbował. Ciężko Cię doprowadzić, jak się nie wie jak. Ty wiesz. Teraz Grillby też wie. Chyba. O ile to nie był szczęśliwy traf. Gdy potwór zobaczył, że jako pierwsza skończyłaś, uśmiechnął się wyraźnie z siebie zadowolony. Nim jednak zdążyłaś cokolwiek powiedzieć poczułaś, jak uniósł Cię jeszcze wyżej i przekręcił tak, że byłaś na kolanach i rękach. A on, wygodnie ustawiony za Tobą, chwycił Cię boleśnie za biodra i zaczął rżnąć. Wrażliwa płeć czuła bardzo wyraźnie każde pchnięcie. Twój jęk zamienił się w krzyk rozkoszy, kiedy brakowało Ci już tchu. Za to on raz za razem, bez miłosierdzia, bez skrępowania, wbijał się w Ciebie boleśnie, co jakiś czas dając siarczystego klapsa na pośladek. Raz na jeden, raz na drugi. Kiedy sunął rękami po Twoich plecach, kiedy orał je pazurami, nie na tyle głęboko, aby zrobić rany. Co to to nie.
-Wiesz ile na to czekałem? - warknął, słyszałaś uśmiech w jego głosie - Boże. Nawet nie masz pojęcia. - zaśmiał się i nic już więcej nie powiedział. Nie musiał. Czułaś dokładnie to samo. Bolało, ale miło bolało. Nawet wtedy kiedy chwycił cię za włosy i uniósł do góry, aby wymusić na Ciebie żarłoczny pocałunek.
Tej nocy dowiedziałaś się kilku rzeczy.
-Myślałaś, że to Ciebie trudno doprowadzić, nie Grillby pobił wszelkie rekordy. Doprowadził Ciebie, a potem długo, długo potem siebie.
-I wiesz co? Lubisz ból.
Teraz leżysz w jego łóżku, wtulona w muskularne ramiona potworzego kochanka, który śpi niewinnie niczym dziecko. Mimo to, jego płomień nadal żyje. Bawi się z Twoim palcem, oplata go, pieści, głaszcze, jak tylko dotkniesz jego torsu. Jak tylko przesuniesz po nim dłoń, jak tylko pogładzisz go. Całe jego ciało Cię pragnie, każdy języczek ognia na jego ciele walczy o Twoją uwagę, pragnie, abyś go dotykała, pieściła i nie odchodziła. To takie... niezwykłe uczucie. Przygryzłaś wargę skupiając się na tym co teraz. Tylko to się w tej chwili liczy.

12 dni do przyjazdu męża i córki

Pytanie do Was:
1. Co chciałabyś zrobić z Grillem? Jakieś plany?
2. Zamierzasz się wycofać i przeprosić?
3. Czy masz zamiar dalej ciągnąć romans po powrocie męża i córki do miasta?
Share:

Gra: Poznaj(my) się! - Rozdanie Drugie


31 Uważasz się za człowieka z którego można brać przykład?
32 Z jaką postacią filmową utożsamiasz się i dlaczego?
33 Jakie masz zdanie na temat policji?
34 Jaka była najdziwniejsza rzecz, którą robiłeś/aś przed lustrem?
35 Co uważasz na temat dyskontów z odzieżą używaną? Nabywasz ubrania w lumpeksach? Jeśli tak- pochwalisz się swoim ulubionym znaleziskiem? Czego byś nie kupił/a w takim miejscu? Czy i w Twoim mieście przez wzrost ich popularności widać wzrost cen w tego typu sklepach?
36 Gdybyś na na kilka dni mógł/ła wcielić się w dowolną filmową lub książkową postać któż by to był? Dlaczego wybrałeś/łaś właśnie ją?
37 Jaką znasz najciekawszą terapię mającą na celu poprawić zdrowie?
38 Co zrobiłeś/aś ostatnio pierwszy raz?
39 Ktoś opowiedział Ci świetną historię, którą zamierza opublikować i zmarł. Fabuła jest bardzo dobra, że aż samemu masz ochotę to napisać, nawet, jeśli nie interesujesz się pisarstwem. To po prostu świetna historia i prawdopodobnie maszynka do robienia pieniędzy- co robisz?
40 Jak myślisz- czy śmierć osoby poznanej w Internecie może mieć jakiś realny wpływ na Twój nastrój? (oprócz ewentualnego chwilowego smutku czy zamyślenia)
41 Wyobraź sobie, że znajdujesz na leśnej dróżce średniej wielkości, gładki, wielobarwny kamień. Po jakimś czasie zaczyna robić się ciepły, pęka i... Wykluwa się z niego smok/smoczyca. Jak będzie wyglądał/a, co z nim/nią zrobisz i czy nadasz mu/jej imię i jeżeli tak, to jak będzie ona brzmiało?
42 Jakie masz zdanie na temat zdjęć Post Mortem?
43 Co chcesz, aby zostało zdelegalizowane?
44 Jeśli Twoje dziecko urodziłoby się niepełnosprawne/ciężko chore, oddał(a)byś je czy podjąłbyś/podjęłabyś się opieki nad nim? Imponuje Ci, że rodzice takich dzieci dają sobie z nimi radę czy uważasz, że utrudnili sobie życie, bo powinni je oddać?
45 Co i jak zmienić w tym kraju żeby przestały się opłacać ucieczki na "zachód"?
46 Seanse spirytystyczne, kontakty z duchami, życie pozagrobowe - dla jednych te tematy będą czymś wyjętym z absurdalnej książki lub filmu, dla drugich zaś czymś bardziej lub mniej realnym. A dla Ciebie? Wierzysz w duchy i ich przypuszczalną ingerencję w świat żywych?
47 Jaka byłaby Twoja reakcja gdyby nagle podszedł do Ciebie ktoś obcy i Cię pocałował?
48 Co sądzisz o Mangach i Anime?
49 Opisz mi siebie. Lecz nie tak, że "jestem.." Napisz to z punktu widzenia osoby trzeciej. Tak, jakbyś był/była postacią książkową, której należy zrobić charakterystykę. Uwzględnij wygląd i charakter.
50 Jakie masz zdanie na temat starości?
51 Co jest bronią ludzi słabych?
52 Gdyby Twoja dusza rzucała cień, jaki przybierałby on kształt? Z kim lub z czym się utożsamiasz? Kto lub co jest Ci na tyle bliskie, byś mógł/mogła rzec, że jest z Twą duszą na wieki wieków powiązane i nadaje jej obecną formę?
53 Ile krzyku może być w milczeniu?
54 Jaki masz stosunek do osób niepełnosprawnych? Zwracasz uwagę na ich istnienie w społeczeństwie? Potrafisz złapać kontakt z takimi ludźmi i pomagać im w trudnościach życia codziennego? Czy może niepełnosprawność Cię odrzuca?
55 Pytanie egzystencjalne - dokąd nocą tupta jeż?
56 Jeśli podróżować to czym?
57 Czy wszyscy ludzie mają jednakowe szanse na dobre życie?
58 Podzielisz się ze mną jakąś przydatną radą? Może dotyczyć czegokolwiek.
59 Kim była Twoja pierwsza miłość? (liczy się nie tylko ta realna, ale też i fikcyjna)
60 Wyobraź sobie wielki ołtarz. Polana, płonie ognisko. Ludzie dookoła mówią głośno, lecz nagle przerywają, miejsce przesłania cisza i szacunek. Na środku stoi człowiek. Szaman. Chce złożyć ofiarę. Z czego, komu? Jak on sam wygląda? Co trzyma w rękach? Jakiej jest płci, jakie ma ubrania?

Share:

Gra: Kółko Przyjaźni - 24.0

Efekt naszej ostatniej pracy!
Gra wymyślona przez Andgora. 

1 - piszesz komentarz z numerkiem base jaki rezerwujesz. Upewnij się jednak, że ktoś nie zajął go przed Tobą, w tej grze - kto pierwszy ten lepszy 
2 - Zarezerwowałeś - zaczynasz rysować. Nie pytaj i nie patrz na innych, ja połączę wszystko w całość.
3 - Rysujesz dowolną techniką swojego base (OC albo swoją wersję) 
4 - Hostujesz (zapisuje na stronie) i przesyłasz bezpośredni link w komentarzu do zrobionego ze swoim OC obrazkiem np na stronach 
http://imgur.com/
http://tinypic.com/
http://photobucket.com/
Albo na maila: yumimizuno@interia.pl
5 - NIE zmieniamy rozszerzenia pliku (jak jest .png to ma zostać .png)
6 - NIE zmieniamy wielkości obrazka
7 - Jeżeli osoba z różnych powodów nie może w danej chwili narysować - musi to napisać w komentarzu określając mniej więcej czas kiedy będzie mogła się tym zająć (nie chodzi o podawanie konkretnej godziny ale np czy wieczorem będzie dostępna czy nie). Na narysowanie każdy ma 24 godziny i jeżeli nie napisze komentarza - nie skontaktuje się - że np teraz nie może, to kolejka mu przepada
8 - Obrazek jaki powstanie może być publikowany na waszych stronach z zaznaczeniem z jakiej to zabawy pochodzi. Mile widziany link do bloga!
9 - Te osoby, jakie nie zgłosiły tego, że nie mogą zrobić base w terminie, mimo zarezerwowania numerka, nie mogą brać udziału w obecnym Kółku Przyjaźni. (Dlatego warto dawać znać jak coś wypadnie)

GRA DLA WSZYSTKICH

Share:

9 lutego 2018

Undertale: Legendy bywają prawdą - Rozdział I [opowiadanie by Caret Cat]

Szukam życzliwej duszy, która zrobiła by okładkę.
Notatka od autorki: Historia ma miejsce, przed trafieniem ostatniego dziecka do Podziemia. Frisk od prawie dwóch lat, mieszka w Domu Dziecka. Jego rodzice stracili życie w wypadku samochodowym. Chłopiec niejedno krotnie próbował uciec z sierocińca, ale nigdy się mu to nie udało. Friskowi udało się znaleźć też pozytywy, tego, że trafił do Domu Dziecka. Miał on jedną i najlepszą przyjaciółkę. Amber. Którejś nocy, chłopcu udało się uciec. W jego miasteczku było Podziemie i góra Ebott. Jak losy chłopca potoczą się w całkiem innym miejscu?
SPIS TREŚCI
Rozdział I (obecnie czytany)
...

Słabe światło oświetlało oświecało nieduży pokój w którym siedział dziesięcioletni Frisk. Jedyne co można było usłyszeć, to cichy oddech chłopca i powolne tykanie zegara. Dzieciak rozłożył się na łóżko, czekając na swoją przyjaciółkę. Była ona dwa lata młodsza, ale jakoś zawsze się dobrze dogadywali. To był jedyny plus tego miejsca. Jak łatwo się domyślić, sierociniec, nie jest miejscem pełnym śmiechów, chichów i wielkiej zabawy. Nie, niestety.  Amber szybko zaprzyjaźniła się z Friskiem. Łatwo było im znaleźć wspólny język, jakby znali się od lat. Oboje stracili rodziców, ale w inny sposób. Chłopiec przypomniał sobie, najlepsze chwile z rodzicami, z których śmierci, nie mógł się pogodzić. Miał tylko 8 lat, kiedy to się stało... ta straszna tragedia, dla kogoś, kto nie ma żadnej rodziny lub kogoś kto by się nim zajął.
-Tęsknie za wami... bardzo tęsknie... - Po policzku dziecka spłynęła jedna, pojedyncza łza. Często przygonił sobie rodziców, przez co na jego twarzy zawsze pojawiał się mały, krzywy uśmiech, a czasem i łzy, spływające po jego twarzy. Z jego rozmyśleń, wyrwało go pukanie do drzwi. Chłopak od razu się podniósł i otworzył drzwi. W progu stała Amber, z paroma książkami w rękach. Często je przynosiła, każda była inna i wyjątkowa na swój dziwny, a czasem śmieszny sposób. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, wchodząc do pokoju i zamykając drzwi.
-Więc co dzisiaj przyniosłaś do czytania młoda? - Spytał Frisk siadając z przyjaciółką na łóżku. - Mam nadzieje, że nie księżniczki jak ostatnio. - Zaśmiał się, na co dziewczynka zrobiła naburmuszoną minkę, jak dziecko.
-Nie! To ci się spodoba! - Dziewczyna podała mu książkę, na której był obrazek z Człowiekiem i Potworem. - Pamiętasz jak ci opowiadałam, że potwory kiedyś żyły z ludźmi? Znalazłam tą książkę! - Frisk otworzył ją na pierwszej stornie i zaczął czytać.
-Dawno, dawno temu, dwie rasy rządziły ziemią: Ludzie i Potwory. Pewnego dnia, wojna wybuchła po między tymi dwoma rasami. Po długiej walce, ludzie zwyciężyli. Uwięzili oni Potwory pod ziemią, za pomocą magicznego zaklęcia. Wiele lat później... Góra Ebott 201X. Legendy mówią, iż ci którzy wejdą na ten szczyt, nigdy nie wrócą. - Amber patrzyła na Friska z uśmiechem. - I? Kolejna głupia bajeczka, jak ostatnio. - Chłopiec odłożył książkę i zaśmiał się.
-To nie jest zwykła bajka! - Amber zabrała książkę i podeszła do drzwi. - To jest prawdziwe! Potwory nadal żyją w tamtej górze. - Prychnęła na niego.
-Kto ci to powiedział? Rodzice? - Frisk szybko zasłonił usta dłonią, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział. Dziewczynka uciekła z płaczem, upuszczając książkę, którą wcześniej czytał. - Amber czek- Westchną cicho zrezygnowany i podniósł książkę. - Może Amber ma rację? Może te legendy są prawdziwe..? - Usiadł na łóżku patrząc w książkę i myśląc nad tym, co mówiła Amber.

Share:

8 lutego 2018

Gra: Poznaj(my) się - YaoshiChan

1 Dostajesz czołg. Jakie 3 rzeczy robisz jako pierwsze?
Najpierw jem obiad, rozmyślam nad tym kto może być aż takim idiotą by mi go dać, strzelam do wszystkiego co mnie wkurza.

2 Co według Ciebie kryje się za słowem "perfekcja"?
Nic. Zwykłe słowo wymyślone przez jakiegoś kretyna który myśli że coś takiego jak perfekcja może kiedykolwiek istnieć.

3 Do czego czujesz się zmuszany/a?
Do rozmawiania z ludźmi których mam w dupie.

4 Czy boisz się ciemności?
Nie.

5 Wyobraź sobie, że nocujesz w innym, niż Twój pokój miejscu. Masz do wyboru dwa łóżka. Jedno o miękkim materacu, w którym człowiek się dosłownie zatapia, oraz drugie, gdzie materac jest twardy. Które łóżko wybierzesz i dlaczego?
Twarde. Nie wiem czemu ale jest jakby.. wygodniejsze dla mnie? Po prostu jestem przyzwyczajona do twardych posłań XD

6 Czy obawiasz się przyszłości?
Nie.

7 Czego chcesz się nauczyć?
Nie robienia sobie codziennie drzemek.

8 Co jest największym kłamstwem na świecie?
Powiedzenie że niby dla miłości można zrobić wszystko.

9 Boisz się bólu?
Nie. Ból to codzienność w moim przypadku.

10 Czy można dawać świadomie sobą manipulować? Jeżeli tak - to czego jest to świadectwem?
Nie. Myślę że to niemożliwe, ale to tylko moje zdanie.

11 Jak wyobrażasz sobie Piekło? Wierzysz w jego istnienie?
Piekło? Jak wyobrażam sobie piekło? No cóż.. piekło moim zdaniem to po prostu czarna pustka. Pojawiasz się tam z dupy bo się nie spowiadałeś przed śmiercią i niby tylko jesteś niczym, ale jednak czujesz ból w sercu.

12 Co to znaczy rozumieć kogoś? Na czym polega zrozumienie, czym jest i jak się przejawia?
Zrozumienie to uczucie takiego jakby.. współczucia? Np. Widzisz osobę której jest tam smutno bo jej kotek zdechł, no a tobie też taki zdechł wcześniej no i po prostu rozumiesz jak tej osobie może być przykro bo tobie też wtedy było przykro. Trudno wytłumaczyć co to zrozumienie. To po prostu uczucie.

13 Dlaczego bycie miłym bardzo często odbierane jest jako flirt?
Bo na tym cholernym świecie każdy dba tylko o siebie.

14 Jesteś oszczędny/a?
Raczej nie.

15 Co sądzisz o Butterfly Project?
Pomaga, mi pomógł.

16 Czy gdyby twój partner/ka dokonał(a)by zdrady wybaczył(a)byś mu/jej?
Nie. Jak się kogoś kocha to się go nie zdradza.

17 Czym jest prawdziwa miłość?
Miłość? To choroba której niestety nie da się wyleczyć.

18 Ebook vs. tradycyjna książka? Co lepsze i dlaczego?
Ebook. Od lat czytam tylko na ebooku i po prostu czytanie książek tradycyjnych do mnie nie przemawia.

19 Czy to prawda, że ludzie się zmieniają?
Nie. Człowieka nie da się zmienić. Chyba że z dobrego na gorsze.

20 Co sądzisz o kazirodztwie?
Szczerze? Gówno mnie to obchodzi.

21 Opisz jak według Ciebie, będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat.
Tak jak w dzisiejszych latach. Prawie nic się nie zmieniło przez ostatnie kilka lat oprócz tego że znowu usunęli te gimnazjum więc.. raczej będzie jak dziś.

22 Co najlepiej obrazuje nam ludzkie wnętrze?
Nie wiem czemu, ale kolory. Każdy kolor ma swój odcień tak samo jak każdy człowiek ma swój charakter.

23 Co myślisz o stereotypach? Kierujesz się jakimiś? Czy byłeś/aś kiedyś postrzegany/a stereotypowo?
Są mi obojętne. Może byłam kiedyś postrzegana, a może nie.. i tak mam w dupie zdanie innych na temat mojego zachowania czy też wyglądu.

24 Jaki/jaka jesteś? Jak siebie widzisz? Jak widzą Ciebie inni?
W domu zamykam się w pokoju i pragnę być sama, lubię samotność. Jednak w szkole,na ulicy jestem takim śmieszkiem. Robię jakieś głupoty, opowiadam czasami żarty i takie tam. Niektórzy widzą mnie jako taką cichą szarą myszkę, niektórzy za śmieszka z którym zawsze możesz się pośmiać, a jeszcze inni jako osobę która przytuli, pocieszy jakimś sucharem.

25 Czy zdarzyło Ci się w życiu strzelać z prawdziwej broni?
Tak, i przyznam że było zajebiście.

26 Spełniło Ci się kiedyś jakieś marzenie?
Nie, i raczej nigdy się nie spełnią.

27 Co jest kluczem do Twojego serca?
Postawisz mi kebsa i już jestem twoja. A tak serio to sama nie wiem, mój obecny crush stał się nim przez to że po prostu jest dla mnie miły i też potrafi pośmieszkować. Może i ładny nie jest, ale serca z kamienia nie ma.

28 Jaka była najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszałeś/usłyszałaś od innych o sobie?
Że masturbuje się do końskiego porno.

29 Z jaką postacią książkową utożsamiasz się i dlaczego?
Oddalam to pytanie..

30 Zabierz mnie, proszę, ze sobą na spacer: Opisz swój chód, postawę podczas niego. Czy różni się on gdy ktoś czy towarzyszy czy zazwyczaj jest taki sam? Czy masz jakieś specyficzne wymogi czy nawyki (chociażby: spacerując w towarzystwie wolisz mieć rozmówcę po prawej stronie)?
Chodzę jak codziennie, tylko że czuje się bardziej rozluźniona. To zwykły spacer, gdy ktoś mi towarzyszy to jak zwykle zachowuje się jak w gronie znajomych, a jak sama to tak jak w domu. Słucham se jakiś smutnych pioseneczek i czuje się tak spokojnie. Jedyny nawyk jaki mam podczas spaceru to słuchanie muzyki i oglądanie sie za siebie czy ktoś za mną nie idzie.

Share:

Gra: Poznaj(my) się - YuuKisane

1 Dostajesz czołg. Jakie 3 rzeczy robisz jako pierwsze?
-Piję kawę, by myśleć w miarę trzeźwo.
-Myślę nad zastosowaniem tego czołgu.
-Snuję misterny plan okradnięcia sąsiada :3

2 Co według Ciebie kryje się za słowem "perfekcja"?
Perfekcja to złudzenie wprawiające nas w przekonanie, iż robimy coś najlepiej jak umiemy. Nic nie jest perfekcyjne.

3 Do czego czujesz się zmuszany/a?
Do rutynowego prowadzenia swojego dnia

4 Czy boisz się ciemności?
Cóż... Nie boję się ciemności, lecz zdecydowanie wolę, jak jest jasno.

5 Wyobraź sobie, że nocujesz w innym, niż Twój pokój miejscu. Masz do wyboru dwa łóżka. Jedno o miękkim materacu, w którym człowiek się dosłownie zatapia, oraz drugie, gdzie materac jest twardy. Które łóżko wybierzesz i dlaczego?
Twardy. Nienawidzę tych ćwiczeń gimnastyczno-karkołomnych by się łaskawie ustawić w dobrej pozycji do spania.

6 Czy obawiasz się przyszłości?
Raczej nie. wolę żyć chwilą.

7 Czego chcesz się nauczyć?
Dostrzegać piękno świata

8 Co jest największym kłamstwem na świecie?
Fandom... zuoo

9 Boisz się bólu?
Tak, jak każdy

10 Czy można dawać świadomie sobą manipulować? Jeżeli tak - to czego jest to świadectwem?
Nie. Każdy posiada wolną wolę, i nie jest w 100% zależny od drugiej osoby

11 Jak wyobrażasz sobie Piekło? Wierzysz w jego istnienie?
Jako świat taki jak nasz, ale wymarły. Ale na ogół to jestem ateistą i w nie nie wierze

12 Co to znaczy rozumieć kogoś? Na czym polega zrozumienie, czym jest i jak się przejawia?
Nie wiem jakby na to odpowiedzieć, dla mnie taka filozofia to pożar górnej części ciała.

13 Dlaczego bycie miłym bardzo często odbierane jest jako flirt?
Ponieważ na przestrzeni lat ludzie ukazywali swoje najgorsze cechy, tak więc utrwaliło się to w naszych głowach. Z tego powodu bycie miłym dla kogoś wydaje się być nienaturalne, lub próbą flirtu. Ja sądzę inaczej: Bycie miłym jest cechą dobrą, i w większości zalecaną

14 Jesteś oszczędny/a?
Tak w 70%, każdy ma sytuacje, w których nie może się czemuś oprzeć

15 Co sądzisz o Butterfly Project?
Sądzę, że to dobre rozwiązanie dla młodzieży i nie tylko. Może nie zawsze działa, ale przecież mózg osoby ( za przeproszeniem) psychicznie chorej działa inaczej.

16 Czy gdyby twój partner/ka dokonał(a)by zdrady wybaczył(a)byś mu/jej?
Raczej tak, ale nie miałbym do niej takiego zaufania jak przed zdradą.

17 Czym jest prawdziwa miłość?
To pojęcie względne. Ja wyjaśnię to sytuacją. Zamykasz oczy, i się pochylasz do przodu. Wiesz, że ta osoba przytrzyma cię nad tym klifem

18 Ebook vs. tradycyjna książka? Co lepsze i dlaczego?
Wolę książki. Ebooki wydają mi się przekształcone przez wstawiającego. Pozatym uwielbiam stare czasy, tak więc wolę bardziej tradycyjne formy różnych przedmiotów.

19 Czy to prawda, że ludzie się zmieniają?
To tak jak porównać nasiono Jabłoni, i dorosłego drzewa. Czujemy się inni, lecz wiemy, że mała część z wcześniejszych lat wciąż w nas drzemie.

20 Co sądzisz o kazirodztwie?
Uważam, że miłość jest w każdym, ale to od niego zależy do kogo i w jaki sposób ją okazuje. Aczkolwiek nie popieram kazirodztwa

21 Opisz jak według Ciebie, będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat.
(W żadnym razie nie uchylam się od odpowiedzi) Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jak już pisałem, wolę żyć teraźniejszością i "co będzie to będzie, co ma się stać - się stanie"

22 Co najlepiej obrazuje nam ludzkie wnętrze?
Zewnętrze. Nie poznamy człowieka od środka, jeśli nie znamy go od zewnątrz.

23 Co myślisz o stereotypach? Kierujesz się jakimiś? Czy byłeś/aś kiedyś postrzegany/a stereotypowo?
Nie wierzę w stereotypy i się żadnym nie kieruję. Byłem postrzegany jako "takiego, co się od dziecka nie różni"

24 Jaki/jaka jesteś? Jak siebie widzisz? Jak widzą Ciebie inni?
Jestem raczej cichą i miłą osobą, która ma trochę dziwny pogląd na świat. A inni widzą mnie jako normalnego, pesymistycznego outsidera

25 Czy zdarzyło Ci się w życiu strzelać z prawdziwej broni?
Nie (jeśli do prawdziwiej broni zalicza się broń na kapiszony to Tak)

26 Spełniło Ci się kiedyś jakieś marzenie?
Jeszcze żadne, ale jestem w trakcie spełniania go.

27 Co jest kluczem do Twojego serca?
Kawa.

28 Jaka była najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszałeś/usłyszałaś od innych o sobie?
"Ty normalny jesteś?"

29 Z jaką postacią książkową utożsamiasz się i dlaczego?
Jako Lunę (DINGS!! Zła płeć) z HarregoPottera. Mam równie namieszane w głowie jak ona i też jestem zazwyczaj miły

30 Zabierz mnie, proszę, ze sobą na spacer: Opisz swój chód, postawę podczas niego. Czy różni się on gdy ktoś czy towarzyszy czy zazwyczaj jest taki sam? Czy masz jakieś specyficzne wymogi czy nawyki (chociażby: spacerując w towarzystwie wolisz mieć rozmówcę po prawej stronie)?
Chodzę wyprostowany, z głową spuszczoną lekko w dół (nie dlatego, że wstydzę się albo coś. Dlatego, że mam uraz stopy, więc muszę uważać jak stawiam nogi)
Mój chód zbytnio nie różni się w towarzystwie. Mój nawyk to po prostu chodzenie z tyłu, nie lubię chodzić obok rozmówcy, gdyż jest to lekko krępujące (nie wiem dlaczego)

Cóż... To tyle.
Meh, się rozpisałem :D
Share:

POPULARNE ILUZJE