H. faktycznie wzięła urlop od pracy w przychodni. Całe szczęście, bo inaczej pewnie zatyrałaby się na śmierć.Dzięki temu w mieszkaniu było znacznie ciekawiej, więc nuda przestała mu tak strasznie dokuczać. Żałował teraz, że nie nosił przy sobie więcej gotówki. Gdyby wiedział, że na powierzchni złoto jest tak drogie, nie rozstawałby się ze skarpetą skrywającą wszystkie jego oszczędności. Może wtedy ona mogłaby całkiem zrezygnować z dodatkowej pracy i więcej czasu spędzać z nim w domu?Póki co naprawdę cieszył się trwającym tygodniem.
Właśnie siedzieli razem w salonie. H. pracowała nad rozdziałem swojej dysertacji a on leżał cichutko, nie chcąc jej rozpraszać. Nagle usłyszał melodyjkę jej telefonu.
- Kurde, kto do mnie dzwoni jak mam tyle pracy? Wszystkim mówiłam, żeby mi nie przeszkadzać! – Zirytowała się. Telefon nadal dzwonił, mimo, że miała go przy sobie. Czyżby nie miała zamiaru odebrać? Po chwili wstała i przeszła do sypialni zamykając za sobą drzwi. To było dziwne. Nigdy wcześniej nie wychodziła z pokoju gdy rozmawiała ze znajomymi lub dzwoniono do niej z pracy. Jednak, pomimo zamkniętych drzwi, słyszał rozmowę.
- No cześć, co chcesz? Słuchaj, jestem zajęta, wiesz, że mam sesję – zdawała się być podirytowana. Ciekawe kto ją tak wkurza.
- Nie, nie będę w stanie wyjść dziś z domu, muszę pisać doktorat, może w weekend, ale nie ten, najlepiej ostatni lutego, albo nawet później – znów planuje gdzieś wychodzić? Szkoda.
- No tak, zapomniałam, że dziś są Walentynki. Słuchaj, nie wiem, czy to dobry pomysł. Tak, wiem, że mieliśmy się czasem spotykać, ale – znów zaczęła się denerwować – proszę Cię, przenieśmy to na jakiśweekend – ciekawe co to są walentynki? Chciałby o to zapytać, ale wtedy zorientuje się, że podsłuchiwał jej rozmowę. Będzie przypał.
- Nie, nie spotkamy się u mnie. Wiem, że obiecałam Cię zaprosić, ale to nie jest dobry pomysł, bo – zawahała się przez chwilę - mam bałagan. Wiesz, jest sesja i nie mam czasu posprzątać. Naprawdę muszę wracać do roboty. Pogadamy jeszcze kiedyś. Na razie – rozłączyła się. Myślał, że od razu wyjdzie z sypialni i wróci do salonu, aby pisać swój rozdział, ale siedziała tam jeszcze dłuższą chwilę. Ciekawiło go, kto wzbudził w niej takie emocje. Po chwili jednak stamtąd wyszła.
- Masz ochotę na kawę? Ja chyba zrobię sobie kolejną, i tak wybiłam się z rytmu pracy – ton jej głosu był dziwny. Nadal brzmiała na zmęczoną, niewyspaną kobietę, ale teraz jeszcze dodatkowo smutną.
- Poproszę – odpowiedział bijąc się z myślami, czy zapytać, dlaczego ta rozmowa popsuła jej nastrój – kto miał czelność dzwonić, kiedy masz tyle pracy? – Jednak nie wytrzyma, ciekawość wygrała.
- Mój były chłopak. Chciał mnie zaprosić na walentynkową randkę – odpowiedziała z kuchni. Może nie wie, czym są walentynki, ale doskonale wie, czym są randki.
- Zerwałaś z nim, prawda?Dlaczego więc zaprasza cię na randkę? - Ona przecież się nie zgodzi. Nie jest już z tym człowiekiem, wyprowadziła się od niego. Ale jednak nie odmówiła całkiem. Obiecała mu, że się spotkają. Nadal chce utrzymywać z nim kontakt? Może żałuje rozstania? Zaczął się niepokoić. Jeśli będzie chciała wrócić do jego mieszkania, co stanie się z nim? Opuści go? Zostawi? Nie może przecież rujnować jej życia, jednak nie jest pewny, czy da sobie radę w świecie ludzi bez niej. Czuł się z tym coraz gorzej. Nie zna tego człowieka, jej byłego faceta, ale już wie, że go nie lubi. Właściwie nienawidzi gościa. Jak śmie zawracać jej głowę, ona jest…
- Zerwałam z nim, to prawda. Moim zdaniem nie było już chemii w naszym związku. Rozumiesz prawda? – G! nie był pewny, co chemia ma wspólnego z miłością, ale może to tylko takie powiedzenie, więc przytaknął.
- Naprawdę masz ochotę wysłuchiwać smętnych historii o moich nieudanych związkach? – Zapytała siadając obok i podając mu kubek gorącej, aromatycznej kawy. Wspaniałej jak zawsze.
- Rozmawialiśmy już o gorszych bzdurach. Wiesz, czasem jak się komuś zwierzysz – nie chciał, aby zorientowała się, jak bardzo ciekawi go ten temat, ale musi poznać swojego wroga – to pomaga. Mogę dziś robić za Twoją kumpelę. Wiesz, takie babskie pogaduchy o okropnych facetach – Zaśmiała się. Miał nadzieję, że to zachęci ją do zwierzeń.
- No dobrze – połknęła haczyk – ale jakbym Cię nudziła, przerwij mi. To nie będzie historia sensacyjna – rozsiadła się wygodniej - Byliśmy ze sobą prawie trzy lata. Bardzo wcześnie zamieszkaliśmy razem. Na początku wszystko było super, ale z czasem, kilka rzeczy zaczęło mi przeszkadzać. To były takie drobiazgi, ale robiła się ich coraz więcej. Doszłam do wniosku, że nie cieszy mnie wracanie z pracy do mieszkania i oglądanie go marnującego czas przy grach komputerowych. Do tego doszły kłótnie o większe i mniejsze sprawy. Zaczynałam się coraz bardziej męczyć. Męczyłam się przez osiem miesięcy.
- Sporo czasu, skoro czułaś się przy nim źle, czemu nie zerwałaś wcześniej – nigdy nie był w żadnym stałym związku, nie lubił się angażować. Nie mógł sobie wyobrazić, jak można marnować przy kimś aż tyle czasu.
- To dobry chłopak, naprawdę. Nigdy mnie nie zdradził, nie zrobił mi żadnej krzywdy. Często naprawdę się starał, chciał, żebym była szczęśliwa – w jej głosie było coraz więcej smutku – Czułam, że nie mam poważnych argumentów, aby się z nim rozstać. Proste stwierdzanie „już Cię nie kocham” nie mogło przejść przez moje gardło. Szczególnie wtedy, gdy on zapewniał mnie o swojej miłości – zamilkła na moment, jakby chciała poukładać swoje myśli - Poza tym, bałam się samotności. Widzisz, mam już 28 lat, chciałam mieć rodzinę, dzieci, jak większość moich znajomych w tym wieku. Być może ludzi jest cała masa, ale ciężko znaleźć kogoś odpowiedniego, wyjątkowego, jedynego. Bałam się – miał wrażenie, że ona zaraz się rozpłacze. Rozumiał też, jak ciężko jest trafić na tę idealną osobę. Chciał ją jakoś pocieszyć, miał nawet straszną ochotę ją przytulić. Siedział z kawą w rękach jak idiota nie mając pojęcia co robić.
- Spotkasz się z nim? – Zapytał w końcu.
- Słyszałeś? - Kurwa, jednak się zdradził – Raczej tak. Wiesz, bardzo go zraniłam tym rozstaniem. Wciąż czuję się winna. Nie lubię nikomu robić krzywdy – tak, to bardzo do niej podobne. Dlaczego jest taka miękka? Życie jest chujowe, powinna znaleźć w sobie więcej egoizmu. Myśleć o sobie, walczyć o własne szczęście a nie męczyć się z gościem, który nie może jej go zapewnić!
Przeszył go zimny, nieprzyjemny dreszcz. Nagle dotarło do niego, jak wielkim ciężarem musi być dla niej on sam. Z takim trudem uwolniła się od faceta, który marnował jej czas, a teraz wzięła na swoje barki opiekę nad potworzym kaleką. Poczuł, jak coś mocno i nieprzyjemnie ściska jego duszę. Co ma teraz zrobić?
- Wiesz, ja… - zaczął, lecz nie do końca wiedział, co właściwie chce powiedzieć.
- Cieszę, się, że Cię znalazłam – przerwała mu – gdybym była w tym mieszkaniu sama, pewnie czułabym się strasznie. Wydałabym sporo kasy na wino – zaśmiała się – Już Cię nie męczę, muszę wracać do pracy. Przepraszam, jeśli się nudziłeś – wstała z kanapy. Ból jego duszy nie mijał.
***
Nie marnowałaś ani jednej chwili. Podczas konsultacji, czekając na studentów, przeglądałaś wyniki badań twoich pacjentów. Praca w porani diabetologicznej miała dla ciebie istotne znaczenie nie tylko ze względu na dodatkowe źródło dochodu. Mogłaś też tam zbierać materiały do napisania doktoratu. Było tego naprawdę sporo. Setki ankiet, wyników badań, dzienniczków żywieniowych, analiz masy i składu ciała. Od ponad trzech lat prowadziłaś badania na prawie czterystu pacjentach. Ilość zebranych informacji była ogromna.
Nagle twój telefon zaczął dzwonić. Zerknęłaś na wyświetlacz i twój nastrój trochę się poprawił. Młodsza siostra jednak o tobie pamięta.
- Cześć kochana, co tam? – Przywitałaś ją wesoło.
- Cześć ciocia! – Usłyszałaś słodki głosik swojej siostrzenicy.
- No hej! Jesteś w domu? –Miałaś wrażenie, że wyczuwasz w głosie swojej siostry jakiś spisek.
- Nie skarby moje, siedzę na uczelni, mam konsultacje do 14:00.
- To niedługo. Zwijaj swoją dupkę do mieszkania jak tylko skończysz, bo jedziemy z Małą cię odwiedzić. Stęskniła się za ciocią. Mamy ciasto, więc niczego nie kupuj – zaraz, chwila, co?
- Mama mówi, że musimy ciocię odwiedzić, żeby się przy nas odmózgowała, bo za dużo pracuje i jej mózg za duży urośnie! – Zawołał Mała.
- Co to znaczy odmózgowała? Siostra! Nie ucz jej słów, których nie ma w słowniku! – Oburzyłaś się, choć w zasadzie edukacja twojej siostrzenicy jest teraz najmniejszym problemem - Wiesz, że ja będę w domu dopiero za jakieś dwie godziny! Daleko jesteście? Będziecie czekać pod blokiem?
- Przecież dałaś mi zapasowe klucze, sklerotyczko. Otworzymy sobie. Muszę kończyć, bo prowadzę. Buziaki, widzimy się niedługo – rozłączyła się. Jasna cholera, co robić! Przecież w mieszkaniu jest prawdziwy potwór. Musisz go gdzieś ukryć, tylko gdzie?
Drżącymi rękami wykręciłaś numer do G!. Na szczęście odebrał niemal natychmiast.
- G!, musisz jakoś przejść do mojej sypialni i tam się skryć! Najlepiej pod łóżkiem.
- Co? Dlaczego? Wiesz, że nigdy w niej nie byłem – był zaskoczony.
- Bo właśnie jedzie tam moja siostra, ze swoją czteroletnią córką. Chciały zrobić mi, niespodziankę – wyjaśniłaś szybko – wiesz, mogą się ciebie trochę wystraszyć. Szczególnie dziecko – bardzo chciałaś, żeby nie czuł się urażony.
- Rozumiem, cóż, lepsza sypialnia niż szafa - odparł spokojnie.
- Dziękuję Ci. Do szafy byś się nie zmieścił, bo mam w niej wielki kosz z rzeczami do prasowania. Naprawdę przepraszam. Muszę teraz lecieć do Dziekanatu, żeby odwołać resztę spotkań i wrócić szybciej – zamknęłaś laptop i popędziłaś do drzwi.
Chwilę później byłaś już w tramwaju. Wybrałaś numer do siostry.
- Cześć, jesteście już na miejscu? – Bardzo chciałaś, aby nie zauważyła twojego zdenerwowania.
- Prawie.
- Bo widzisz, chciałam cię ostrzec, że mam straszny bałagan – to akurat była prawda.
- Ha ha, tak, jakbym tego nie znała. Ty zawsze masz bałagan – zaśmiała się.
- Nieprawda! – żachnęłaś się, ale nie masz teraz czasu z nią dyskutować. Musisz je odciągnąć od sypialni. Wiesz, że twoja siostrzenica kocha zaglądać we wszystkie dziury – Mam prośbę, żebyście nie wchodziły do sypialni, jeśli drzwi są otwarte, to zamknij je proszę, żeby Mała tam nie weszła.
- A co to za sekretne miejsce? Ukrywasz tam spętanego faceta czy co? Jeśli tak, muszę to zobaczyć! – Rany, ona bywa okropna.
- Nie, mam tam bałagan.
- Ty wszędzie masz bałagan – śmiała się coraz bardziej, a ciebie trafiał szlak.
- Nie wchodźcie tam, bo – rozejrzałaś się dookoła, tramwaj był pełny ludzi –zostawiłam wibrator na łóżku. Nie chcę, żeby Mała go znalazła – wyszeptałaś najciszej jak potrafiłaś.
- Co? Powtórz, bo nie słyszę, mam cię na zestawie głośnomówiącym, trochę mi szwankuje w samochodzie. Co zostawiłaś?
- Wibrator na łóżku – powtórzyłaś nieco głośniej. Czułaś na sobie spojrzenia wszystkich pasażerów. Byłaś czerwona jak burak albo nawet bardziej.