29 czerwca 2017

Gra: RolePlay - Postacie Kanoniczne

No to teraz trochę o postaciach kanonicznych. 
Kilka zasad jakie panują wobec nich. 

- Każdy może wziąć postać kanoniczną, lecz musi przestrzegać jej kanonu - charakteru i zachowania jaki został jej dany. Nie jaki jest w fanfickach czy komiksach, a w oryginalnym dziele. 
- Można brać postacie kanoniczne nie tylko z Undertale ale także innych gier/filmów/seriali/książek etc
- Można grać więcej niż jedną postacią kanoniczną
- Postacie kanoniczne nie mogą się powtarzać (np aby nie było dwóch Sansów z Undertale w tym samym czasie w barze) 
- Nie wolno grać postaciami kanonicznymi zarezerwowanymi
- Nie ma czegoś takiego jak "zaklepywanie" czy "zarezerwowanie" ot tak postaci kanonicznych przez graczy samodzielnie. 

Nadanie kanonu graczowi
-Jest to forma nagrody przyznawana przez administratorów/moderatorów graczowi za dobre odgrywanie postaci. 
-Gracz może, ale nie musi zgadzać się na przyjęcie rezerwacji na postać kanoniczną
-Przyjęcie rezerwacji na postać kanoniczną nie blokuje możliwości grania OC czy też inną postacią kanoniczną
-Gracz może mieć więcej niż jedną postać wyłącznie dla siebie
-Rezerwacja wygasa, kiedy brak danej postaci kanonicznej będzie nadto widoczny, lub brak obecności danego gracza bardzo zauważalny. 
- Jeżeli gracz będzie chciał zrezygnować z różnych powodów z grania daną postacią powinien to zgłosić do administratorów/moderatorów aby zaktualizować tę listę
-Kanon może zostać odebrany

Przy nadawaniu kanonu uwzględnia się:
-Styl pisania - zachowanie ortografii i poprawność językowa
-Odwzorowanie kanonu - zgodność charakteru odgrywanej postaci z oryginałem 
-Kanon nadają administratorzy/moderatorzy 

Przydzielone postacie kanoniczne: 
Grillby (Oraz wszystkie inne jego wersje w różnych AU) przeznaczone jedynie dla administracji. 

Undyne oraz Mettaton - Samael

Asriel Dreemurr - ZosiaKuc4

Pink (Sans z Underlust) - Andgora

Chara Dreemurr - Julia H

Temmie - Cutie Pie

Blueberry (Sans z Underswap) - Nagaria2o

Sans z DanceTale - Ojro

G (Gaster Sans z EchoTale) oraz Fell G (Gaster Sans z EchoFell) - Triss Merigold

InkSans - Lightning2002


Te które nie znajdują się na liście - nie są nikomu przydzielone i można nimi swobodnie grać! 
Share:

Undertale: AU - GetAway Tale

Nazwa: GetAway Tale
Autor: Metka


Jest to polskie AU

Samo AU
Akcja rozgrywa się w świecie, gdzie nigdy nie doszło do żadnej wojny między potworami, a ludźmi. Wręcz przeciwnie; założyli razem wspaniałą, kwitnącą cywilizację w której każdy mógł rozwijać własne unikalne umiejętności. Nie ma tu postaci znanych fabularnie. Są owszem; szkielety, żywiołaki i inne, podobne do tych z przestrzeni typowego UT. Historia w skrócie wyglądała tak: potwory nauczyły ludzi dobroci i współczucia, ubogacając ich życie społeczne, natomiast ludzie – zaoferowali swój potencjał w zakresie magii.  
 W chwili obecnej nauka rozwinęła się na tyle, że wspomagana magią naprawiła problemu głodu, chorób i wszystkiego co tylko mogło przyczynić się do krzywdy mieszkańców. Nie powstała żadna religia; wierzenia oparte są na mocy i niezwykłości duszy, którą każdy interpretuje na swój własny sposób. Istnieją związki mieszane, a wydawane potomstwo jest zlepkiem najlepszych cech danej rasy. Nikt nie wie co to smutek, czy nostalgia. 
Istna utopia. 
Do tego właśnie świata wpada znany wszystkim Sans. On sam nie pamięta za wiele. Przyczyna wypadku pozostaje dla niego zagadką nie do rozwikłania. W każdym razie od początku stara się dostosować do realiów nowego świata, potajemnie szukając sposobu  wydostania się z niego. Wiedział, że musi wrócić. Zwłaszcza, że ta rzeczywistość.. Przerażała go. Do porzygu cukierkowa atmosfera i nieznikające z twarzy uśmiechy sprawiły, że sam przestał się szczerzyć. Z dnia na dzień czuł rosnącą frustrację i zrezygnowanie. Zaczął tracić wszelką nadzieję, na odzyskanie dawnego życia. 
A przynajmniej do chwili, gdy poznał Ją…
Od razu wyłapał dziewczynę wzrokiem, mimo że trwało to ledwie kilka sekund. Mignęła mu w tłumie, znikając zanim postanowił zrobić cokolwiek. Było w niej coś… Coś co nie pasowało do tego miejsca. Coś co tkwiło również w nim. I jakież było jego zdziwienie, gdy spotkał ludzką kobietę ponownie na kolejnym beznadziejnym spotkaniu w sprawie sam nie pamiętał czego… 
Przedstawiła się.
Seren. 
Ich relacja zaczęła się od wymiany ogólnych informacji na swój temat. Potem przeszła trochę głębiej. Z kolejnymi spotkaniami wwiercała się w oboje coraz mocniej, sprawiając, że byli względem siebie coraz bardziej  otwarci. W końcu doszło do przełomowego momentu. 
Oczywiście MUSIAŁO zacząć się od żartu… Żartu doprowadzającego do poznania przez Seren prawdy o nim. Ta po wysłuchaniu krótkim monologu wstała i wyszła bez słowa, zostawiając go sam na sam z lawiną narastających emocji. 
Na drugi dzień zadzwoniła, prosząc o spotkanie. Zgodził się. 
Przybył na miejsce. Ona już tam była, stojąc i uśmiechając się tak szeroko na ile tylko mogła. Nie tego się spodziewał. Spacerowali przez długie godziny, w których opowiadał mu swoją historię… Jak i on, ona również nie była ‘stąd’ i to można powiedzieć, że znacznie bardziej niż on. Pochodziła ze świata, wykraczającego poza znane mu linie czasowe i alternatywne rzeczywistości. Opowiadała mu o rzeczach, o których nawet nie mógł śnić. Był oczarowany, ale… Nie wierzył jej. To wszystko było zbyt niesamowite i nieprawdopodobne. Nawet jego ufność w stosunku do Seren nie potrafiła przeskoczyć głosu zdrowego rozsądku.
 Mijały kolejne miesiące.
Telefon od Seren. Ich przyjacielska relacja zacieśniała się, budując coraz mocniejszą więź. I może właśnie to sprawiło, że kobieta wtajemniczyła go w swój od dawna opracowywany plan.
 Nie spodobał mu się. Po wielu namowach jednak odpuścił, wiedząc, że jeżeli czegoś nie zrobi utknie to na zawsze. Tak więc słuchał jej, wypełniając każde polecenie z wolna powracająca nadzieją. 
Po latach ciężkiej, mozolnej pracy w końcu byli gotowi. Maszyna działała. 
Uruchomili ją.
Coś było nie tak… 
Krzyki, głośne łkania, głuche uderzenia, napierająca niewidzialna siła... Chciał to przerwać, ale został przez nią wrzucony do otwartego portalu. Zalała go ciemność.
Dryfował gdzieś w przestrzeni miedzy świadomością, a podświadomością, nie mogąc przeskoczyć ani w jedną, ani w drugą stronę. Co się działo… Słyszał tylko głuche wołanie, jakby zza zamkniętych drzwi. Chciał odpowiedzieć, ale nie mógł. Zaczynał z wolna tracić resztki pozostałej mu woli, czując narastające zmęczenie. Wołacie cichło coraz bardziej, aż w końcu umilkło.
Obudził się. 
Ale już nie był sobą. 
Okazało się, że jego przejście przez niestabilne wrota do innej przestrzeni niemal go zabiło. 
Niemal… 
 Seren była skutecznie wytłumiana przez działanie świata w którym się znajdowali, przez co nie mogła w żaden sposób użyć swoich mocy. Ani też przybrać swojej właściwej postaci. I może to był jeden z powodów dla których zniszczyła tamta rzeczywistość. Trudno było powiedzieć, czy kierowała nią paniczna próba wydostania się, czy chęć zemsty. Z demonami bowiem nigdy nie wiadomo.
Wracając do Sansa – jego potrzaskana dusza zaczęła rozpadać się na kawałki, zmieniając go z wolna w pył. Nie zamierzała na to pozwolić - był w końcu jedyną osobą, do której czuła coś więcej. 
Więcej niż obojętność.
 Zaczęła sklejać potłuczone białe serce swoim własnym; czarnym niczym noc, pochłaniającym każdą drobinkę światła. 
 Udało jej się. Wprawdzie nie tak jak chciała, ale… Ale żył.  
O tego momentu oboje byli połączeni ze sobą w niecodzienny sposób. Ich relacja pogłębiła się, zaostrzając jednocześnie stosunki między nimi. Już nie byli dla siebie niczym przyjaciele. Bardziej jak brat i siostra. Razem przemierzali różne rzeczywistości, szukając sposobu na wydostanie ze świata UT i odnalezienie zagubionego AU Sansa. 
 Po dłuższym czasie udało im się w końcu osiągnąć drugi cel. 
Ale było za późno. 
Z jego świata nie zostało nic, na czym by mu zależało. Bez możliwości cofnięcia katastrofy, postanowił dołączyć do Niej. Przyrzekł, że zrobi wszystko by osiągnąć Jej cel. 
Ale same słowa w jego mniemaniu niewiele znaczyły, więc zrobił coś, co było ponad przysięgę wierności. 
Oddał jej swoją duszę. 
Nie w ten sposób, jak to wyglądało w jego świecie – tylko w ten, w jakim Ona żyła. 
A ona Go przyjęła. 
Demon już nie miał zahamowań, wiedząc, że jej ‘brat’ będzie już z nią bez względu na wszystko. Tak więc nastał czas, by podjąć radykalne kroki.
Tak więc udało im się wyprojektować własną przestrzeń, ukrytą przed wzrokiem Strażników AU bez możliwości wniknięcia w jej ramy, bez uprzedniego jej odwiedzenia.  Zapełniali ją wyrwanymi z ciał duszami, odpowiednio zabezpieczonymi na czas transportu, a następnie przystosowanymi do istnienia samodzielnie, bez materialnej powłoki.
Więzili je.
I parowali. 
Zmuszali do połączenia, które owocowało pojawianiem się nowych istnień.. Upiorna ‘plantacja’ powiększała się coraz bardziej, w miarę jak Sans przynosił kolejne Dusze, podczas gdy Ona je ‘łączyła’, bądź pożerała. W zależności od potrzeb. 
Oboje wiedzieli co robią. 
Oboje brzydzili się tym w mniejszym, bądź większym stopniu. 
Prowadzili więc selekcję i wybierali i tak skazane na zagładę linie czasowe, pilnując, by ich poczynań nie dostrzegł nikt z przestrzeni Po-Za.
Na razie ich los nie jest statecznie przesadzony. 
Ich historia trwa i może kiedyś się skończy. 

Opis postaci
Sans 
Jest pozostałością Sansa znanego z klasycznego UT, którego dusza została połączona za pomocą magii Seren. Z charakteru jest ironiczny, poważny, sceptycznie podchodzący do nowych znajomości. Nie przyzna tego, ale wie, że jest najmądrzejszą osobą w pomieszczeniu z czym nie stara się afiszować, gdyż po cóż..? Nie szuka akceptacji i. Obce jest mu udzielanie pomocy bezinteresownie, ale nie krzywdzi również nikogo bez powodu. 
Jednak. Zdarza się, że zwiąże się z kimś emocjonalnie (rzadkie przypadki), co pozwala na dogłębniejsze poznanie jego osoby. Przy Duszach, które lubi, które zna, potrafi żartować, a nawet się uśmiechać. Jego zimna postawa zmienia się na bardziej serdeczna i otwartą. 
W stosunku do Seren, jest nastawiony bardzo protekcyjnie. Wprawdzie dochodzi między nimi do kłótni, w których nieraz przewijają się rękoczyny, lecz tak naprawę nie jest jej wstanie skrzywdzić. Czy jest to kierowane jego własnymi uczuciami, posiadaną namiastką jej cząstki duszy, czy być może kontroli jaką ma nad nim – niewiadomo. 
Jeżeli chodzi o wygląd; jest znacznie wyższy od Klasyka, ale nie na tyle by mierzyć się z Papyrusem. Jego kości występują w odcieniach bieli i czerni, których natężenie zmienia się w zależności od okoliczności (jego nastroju, czynników stresujących, warunków klimatycznych etc..). Natomiast czaszka jest zawsze zaciemniona w okolicy żuchwy, kości policzkowych i kości nosowej, przez co prawie nigdy nie da się zobaczyć jego charakterystycznych ostro zakończonych zębów, wychodzących na wierzch tylko podczas uśmiechu. Z czarnych oczodołów przebijają się toksycznie zielone światełka, odzwierciadlające ludzkie tęczówki-źrenice, powiększone do nienaturalnych rozmiarów. 
Ubiór Sansa jest zmienny. Garnitur, bluza z kapturem, szeroki wygodny płaszcz – wszystko zależy od chwili i okoliczności.
Umiejętności kościotrupa są znacznie silniejsze, ale nie wnoszą nic nowego poza przywołaniem  Blasterów  i  kości - całkowicie czarnych i ociekających równie ciemną mazią. 

Seren „Metka”

Z reguły sarkastyczna, ale.. Pozytywnie podchodząca do życia. Bezpośrednia i nie dbająca o reguły, czasem nabawia sobie nie lada kłopotów z których zazwyczaj wyciąga ją Sans. Prowadzi politykę – tyle ile dusz zniszczy, tyle samo musi uratować, dzięki czemu uważa się w pewnych kryteriach za dobrą osobę. Oczywiście jak na demona. Jej pozornie luźna postawa skrywa mroczne wnętrze przepełnione tęsknotą powrotu do domu i poczuciem winy. 
Sansa traktuje jak ‘brata’ i jest bardzo przewrażliwiona na jego punkcie. Jej zazdrość czasem wymyka się spod kontroli, lecz nigdy w takim stopniu, by móc Go zranić. Zanim przekroczy linię jego wyrozumienia, jest się wstanie pohamować. Od czasu gdy złożył jej w ofierze swoją Duszę, jest wstanie go kontrolować, mogąc sprawić by zrobił dla niej wszystko. Jednak jeszcze nigdy nie korzystała z tej możliwości, brzydząc się na samą myśl o niej. 
Poza manipulacjami na poziomie duchowym w różnych kwestach, jest bardzo obeznana z każdym znanym AU, tak samo jak zresztą Sans. 
 Jej umiejętności są wysoce specyficzne. Pierwszą z nich jest zmiana postaci. Jej materialna forma jest sztucznie utrzymywana przez Duszę, na której potrafi wymusić zmiany jakie tylko jej się podobają. Z pozoru bardzo pożyteczna umiejętność ciągnie ze sobą konsekwencje – Dusza staje się odzwierciedleniem jej ciała, dlatego może się ono zmieniać niezależnie od niej, w zależności od stanu zdrowia psychicznego, czy nastrojów. By opanować to w jakiś logiczny sposób jest zmuszona nosić stabilizującą opaskę składającą się z trzech części z czego dwie umieszone są na przedramionach, a ostatnia na szyi. Na pomysł wpadł Sans. Niestety, działają one ogólnie nakładając na nią spore ograniczenia – nosząc je, nie jest wstanie manipulować swoją magią. 
Poza tym ma wyostrzone zmysły, a jej siła i zwinność są znacznie wyżej rozwinięte niż u ponadprzeciętnych ludzi.  Tak samo jej regeneracja, która jest wręcz zadziwiająca; nie ważne ile razy zostanie spalona, pocięta, otruta – zawsze potrafi się wykaraskać z najgorszych obrażeń. Być może jest to rekompensata tego, że nie ma w żaden sposób możliwości skorzystania z resetu znaczącego dla niej pewną dezintegrację. 
Magia Seren jest wysoce zależna od jej Duszy, która nie wpisuje się do kanonu UT. Pierwsze, nie można jej wyciągnąć osoba trzecia – może to zrobić jedynie ona albo Jej Sans. Potrafi przywołać początkowo niematerialne cienie, które następnie już pod wpływem energii użytej z Duszy, stają się namacalne,  przybierając dowolne kształty. 
Jej imię jest bardzo płynne. W każdym uniwersum pojawia się pod innym. Sans poznał ją pod mianem Seren i tak się do niej nadal zwraca. 

Informacji jest znacznie więcej, ale zacznę je uzupełniać w miarę możliwości na bieżąco. 
Share:

Undertale: AU - MusicTale

Nazwa: MusicTale
Autor: Kredens


Polskie AU

Jest to jedno z tych AU skupione na muzyce. Tutaj każdy posiada przypisany sobie instrument. Wojny nie było, a potwory same wybrały sobie życie w podziemiu chcąc w spokoju tworzyć swą muzykę. W dodatku gdy instrument zostanie zniszczony, posiadacz umiera. Ścieżki różnią się nazwami:

Pacyfistyczna - Koncert.
Neutralna - Zwyczajny muzykant.
Ludobójcza - Cisza.

Frisk 

Płeć nie jest sprecyzowana, ale autorce łatwiej jest mówić o niej jako dziewczynce. Frisk jest sierotą błąkająca się z miasta do miasta, grając na ulicach na swojej harmonijce. To jak spadła do podziemia i dlaczego nie jest znane gdyż ta często kłamie w tej sprawie przez co zniechęciła innych do wypytywania się o to. Po upadku dzieli ciało z Charą, który pojawia się podczas Ciszy i wtedy porzuca harmonijkę i jej "bronią" staje się śpiew który za instrument można uznać. Z reguły jest to przyjazna osoba, ale uparta i rzucająca kąśliwymi uwagami.

Toriel 
Kochana kozia mama której instrumentem są skrzypce. Elegancka, taktowna i opiekuńcza dawna królowa będąca w separacji z Asgorem. Po śmierci syna pogrążyła się całkowicie w grze i wyprowadziła się od męża na początek podziemia gdzie żyje w zgodzie z sąsiadami. Często poprawia innych jeśli chodzi o zasady savoir-vivre. Ona i Sans w przeciwieństwie do oryginału nie cierpią się, że względu na różne gusta muzyczne. Na końcu pacyfisty schodzi się z mężem.

Sans
Tak jak oryginalny Sans, jest śmieszkiem. Nie traktuje poważnie reguł gry i wyczynia na swoim puzonie dziwne rzeczy które wkurzają wszystkich po za ludźmi którzy spadli. Chętnie udziela Frisk lekcji gry na czymś innym niż harmonijka, ale często z zapłatą pod postacią karmelu albo keczupu które tak uwielbia. Rozdaje innym naklejki z uśmiechniętą buzią na poprawę humoru. Jak zostało wspomniane, nie lubi się z Toriel.

Papyrus
Młodszy brat Sansa i najwspanialszy grajek na marakasach w historii Podziemia. Kochający spaghetti przyjaciel Undyne który pragnie dostać się do Orkiestry królewskiej. Już na samym początku chce się zaprzyjaźnić z Frisk i poszerzyć grono ludzkich przyjaciół z którym najlepiej dogaduje się z Zielonym i Granatową. Słodki szkielet który zawsze ma czas by zagrać z tobą mały koncert.

Undyne 
Dowodząca Orkiestry Królewskiej grająca na gitarze elektrycznej. Przed wstąpieniem do orkiestry należała do kapeli "Podwodni zjadacze" w której była wokalistką i główną gitarzystką. Nieustraszona i ostra, kocha rywalizacje i dlatego wyzywa innych na pojedynki muzyczne. Nie przepada za Mettaton, ma świra na punkcie anime i Alphys.

Alphys 
Odpowiedzialna za oprawy wizualne jak i stronę techniczną różnych wydarzeń. Kocha podkulturę japońską całym sercem i duszą, co da się zobaczyć od razu przez jej styl wzorowany na japońskich Idolkach. Bardzo nieśmiała i jąkająca się twórczyni Mettatona który na początku miał być śpiewakiem Visual Kei, ale coś nie pykło. Uważa Undyne za idealną waifu, a Asgore za husbana.

Mettaton
Początkowo robot zbudowany do muzyki visual kei, ale sam zdecydował, że woli pop. I tak o to powstała popowa gwiazda - Mettaton która nawet w formie kwadratu podbiła serca kobiet, a nawet niektórych mężczyzn. Narcystyczna machina która dba tylko o to ile przyjdzie fanów na koncert i swój wygląd.

Asgore
Król Puszek którego instrument to pianino. Prawie niczym nie różni się od oryginału, po prostu... To Asgore, nieumiejący wymyślać nazw, z wieczną żałobą i dalej kochający Toriel.

Flowey/Asriel
Zmarły książę po tym jak Chara w szale zniszczył jego flet. W formie kwiatka jest jak zwykle wyrachowaną istotą która chętnie cię zabije, cóż poradzić. Jako, że nie ma rąk to pogwizduje melodie piosenki którą kiedyś jego przyrodnie rodzeństwo śpiewało. Jako bóg śmierci zarządza własną orkiestrą przez co jest trudny do pokonania. Pragnie śmierci wszystkich ludzi, po tym jak Chara go zabił. Jak w oryginale udaje miłego, i w prawdziwej formie jest beksą którą jednak udaje się na końcu uratować i powraca do rodziny z adoptowaną Frisk u boku.

Chara
Pierwszy człowiek jaki tu wpadł. Nie posiada instrumentu, ale używa do tego śpiewu którym potrafił zmusić innych do tego by robili co on chce. Sadystyczny megalomaniak który zabił swojego brata, a potem sam siebie wbijając sobie nóż w pierś. Dzieli ciało z Frisk którą nie raz próbuje namówić do zamordowania wszystkich, co raz się udaje, a raz nie. Jest również świetnym manipulatorem co pokazuje fakt, jak łatwo przez niego dziewczynka wykonuje ludobójczą ścieżkę.

May (Jasnoniebieska dusza)
Blond włosy człowiek który wpadł zaraz po Charze gdy miała z 4 lata, obecnie ma tak z 15. Jest to niezwykle cierpliwa osoba którą niełatwo wyprowadzić z równowagi. Jest za przekonaniem, że kultura osobista jest ważna tak samo jak stosowny wygląd co czyni z niej i Toriel dobrymi przyjaciółkami. Uwielbia w swych strojach falbanki i kokardy z czego jedną czerwoną zawsze nosi we włosach. Jej instrument to cymbałki.

Zack (pomarańczowa dusza)
Spadł zaraz po May w wieku 11 lat razem z swym bębenkiem. Już po krótkim czasie uzyskał uznanie Undyne która chętnie go przyjęła do kapeli, a potem do orkiestry. Odważny, ale w gorącej wodzie kąpany o burzy kasztanowych włosów na które zużywa tyle żelu ze chyba nigdy nie oklapną. Podkochuje się w "Żółtym szeryfie".

Olivia (granatowa dusza)
Jak na razie najstarsza z ludzi mająca z 23 lat. Dobra przyjaciółka Papyrusa i zielonego z którymi nie raz zdarza jej się zagrać na swoim tamburynie. Bardzo wczuwa się w muzykę i często do niej tańczy nie unikając przy tym figur baletowych którymi jest zafascynowana. Jest dziewczyną o ciemniejszej karnacji i pięknych, granatowych oczach.

Joshua (zielona dusza)
"Kochanek" gitary klasycznej oraz przyjaciel Oliv i wspaniałego Papyrusa. Chodzi po tym świecie już z 18 lat i ciągle jest tym samym uśmiechniętym blondynem o licznych piegach. Bardzo życzliwa osoba o dużym sercu, aż żal by ktoś zniszczył tą dobroć. Kocha gotować innym i dlatego robi na kuchni w Grillby's co sprawia mu radość, bo co może być lepszego niż widok klientów jedzących że smakiem?

Anthony (fioletowa dusza)
Klasyczny nerd w okrągłych okularach za którymi chowa fioletowe, zmęczone życiem oczy i w kraciastym sweterku. Zamknięty w sobie chłopak który boi się otworzyć na ludzi po tym jak był prześladowany przez rówieśników i dzięki nim wyrobił sobie odruch atakowaniem słownie innych. W głębi serca jest naprawdę wrażliwy i umie pocieszyć. Mało kto wie, że jego instrument to trójkąt.

Leslie (żółta dusza)
Wysoki chłopak o ostrym, żółtych oczach. Ale chwila! Czy na pewno jest płci męskiej? Nie, tak naprawdę to dziewczyna typowa "chłopczyca" o krótkich włosach łażąca w męskich ciuchach. W jej rodzinie każdy członek był powiązany, że służbą policyjną i marzeniem Leslie być następnym szeryfem jej miejscowości, ale uniemożliwiło to wpadnięcie do podziemia. Zamiast tego to tam pilnuje porządku i sprawiedliwości dzierżąc w dłoniach banjo jej dziadka. Nie jest świadoma tego, że jest obiektem westchnień Zack'a. Ma z 17 lat
Share:

28 czerwca 2017

Gra: RolePlay - Lekcja Biologii


Wyjca - Ale ja nic nie robię... patrzy się na Arlin z gwiazdkami w oczach Dobrze Dance zamerdała ogonem A może wy mi wyjaśnicie o co chodzi z... yy... myśli roz... roz... rozm... Uh zgubiłam słowo... drapie się po głowie

Arlin - zerka pytająco na Dance!Sansa O czym ona mówi?

Dance!Sans - pokazuje Arlin  wymowny gest patyk/dziurka, tak żeby Wyjca nie zobaczyła Sądzę że Arlin może ci to wyjaśnić  dodał śmiejąc się

Wyjca - merda ogonem Tak? przechyla głowę

Arlin - Widząc gest Sansa opadają jej uszy i lekko się rumieni. A na słowa szkieleta odpowiada A-ale czemu ja?! Nie mam serca opowiadać o tym tak niewinnej istotce ostatnie zdanie mówi ciszej tak, by tylko on ją usłyszał

Dance!Sans - Jak widzisz  wskazuje na Wyjca  sama tego chce...  mówił do Arlin  A jeśli coś... mogę się ulotnić na chwilę i wam nie przeszkadzać  dodał

Wyjca - O co chodzi? przechyla głowę i ma w oczach znaki zapytania Już wiem! To było słowo "rozmnażanie" patrzy na nich

Arlin - Odpowiada szkieletowi Nawet mi się nie waż! a na słowa Wyjca ma jeszcze większego buraka, a uszy tak opadły, że bardziej się nie da

Wyjca - patrzy na nich i ma znaki zapytania

Dance!Sans - Widzisz  mówi do Arlin  Ona sama tego chce, opowiedz jej o tym

Wyjca - A może Ty mi opowiedz Sans? patrzy się na niego

Dance!Sans - Wieeesz... mówi do Wyjca speszony   sądzę że dziewczyna, dziewczynie to lepiej wyjaśni  drapie się po głowie

Arlin - Jesteś okrutny mówi cicho do Sansa mając załamkę wypisaną na twarzy

Dance!Sans - Niee...  mówi do Arlin Jestem Sans  uśmiechnął się

Wyjca - Czasem mi trudno rozpoznać dziewczynę a chłopaka.. mówi jakby do siebie bo chłopacy mają płaską klatkę piersiową, a dziewczyny nie powinny.. patrzy na swoje piersi, miseczka coś koło c Ale czasem dziewczyny mają małą klatkę piersiową... drapie się po głowie Dziwne...

Arlin - patrzy na Sansa wzrokiem mówiący "nie pogarszaj tego" po czym zastanawia się, czy serio wyjaśnić Wyjca definicję  słowa "rozmnażanie"

Dance!Sans - ehhh...  nie wiedział co odpowiedzieć na słowa Wyjca

Wyjca - patrzy się na Dance!Sans oraz Arlin  z pytajnikami w oczach To wyjaśnicie mi te kwestie? przechyla głowę, jest dumna z trudnego słowa, które wypowiedziała

Dance!Sans - Tak!  powiedział do Wyjca Spójrz  wskazał na  Arlin ona powie ci wszystko co chcesz wiedzieć. Ona jest taaakaaa mądra uśmiechnął się podpierając głowę rękami

Wyjca - patrzy na Arlin

Dance!Sans - spojrzał na Arlin wzrokiem mówiącym "nie wymigasz się"

Arlin - zgromiła Sansa za to Nie wierzę, że mi to robisz mówi cicho, po czym zakłopotana podejmuje jednak próbę wyjaśnienia No.... więc.... heh, chodzi w tym... o to, że.... przeklinała w duszy tego szkieleta, że ją wkopał w takie bagno

Wyjca - Ale w sumie możecie razem mi to wyjaśnić... zamerdała ogonem

Arlin - Słysząc to mówi Zgadzam się, myślę, że Sans mi bardzo pomoże w wyjaśnieniu tej kwestii

Dance!Sans - Nie ma takiej potrzeby, uwierz  próbował się wymigać

Arlin - patrzy na niego wzrokiem mówiącym "nie dam ci tak się wymigać, o nie nie" Owszem, jest potrzeba, do tanga, trzeba dwojga, racja? uśmiecha się chytrze

Dance!Sans - ma wrażenie że sam wykopał sobie grób  Cóż... skoro muszę  wzdycha  Ale ty zaczynasz.  mówi do Arlin

Wyjca - merda ogonem

Arlin - marszczy lekko brwi "kurwa" myśli sobie, po czym zwraca się do Wyjca No więc... kurwa, jak mam to zacząć?! Kiedy kobieta i mężczyzna się w sobie kochają... zerka na Sansa wzrokiem "kontynuuj to szkieleciku"

Wyjca - merda ogonem i słucha. Wpatruje się w nich

Dance!Sans - yyy... tak  rumieni się  wtedy ten... no  myśli chwilę   yyy...  Przylatuje bocian i przynosi małe dziecko!!  wykrzyczał ze stresu Boże co ja powiedziałem...  mówi do siebie

Arlin - Facepalm ty tak na serio? patrzy na niego zażenowana nie szerz kłamstw z dzieciństwa!

Frisk UT - Usłyszała krzyk Dance!Sansa Bociany? Więc skąd się biorą małe bociany? I co jeśli dziecko jest za ciężkie? Bocian nie uniesie ciężkiego dziecka! Upuszcza je?

Wyjca - przechyla głowę Bociany?

Dance!Sans - Taka mądra to sama powiedz.  powiedział do Arlin i założył ręce

Wyjca - Frisk też chcesz się dowiedzieć? To chodź tutaj zamerdała ogonem

Edward Wilde - odwraca się do Dance!Sans SERIO FACET JUŻ LEPSZE SĄ MOTYWY Z PSZCZÓŁKAMI CZY ZIARENKIEM.... kurwa bocian, co za zjeb ostatnie mówi bardziej do siebie niż do niego

Dance!Sans - ONA PRZECIEŻ JEST DZIEWICĄ!!!   krzyknął zezłoszczony do Edwarda tak głośno że było słychać na cały bar po chwili tak się zawstydził że schował głowę pod kaptur a na twarzy miał tylko buraka

Wyjca - podrapała się za uchem Kim jestem?

Dance!Sans - zasłonił twarz rękami ze wstydu

Edward Wilde - NO I CHUJ, MÓJ SYN JEST PRAWICZKIEM, bo ma osiem lat, ALE ZNA TEORIĘ Z ZIARENKIEM W BRZUSZKU!

Arlin - warczy cicho, po czym bierze głęboki wdech i wraca do tłumaczenia kwestii, której boją się wyjaśniać wszyscy rodzice na globie Chodzi o to, że gdy kobieta i mężczyzna się w sobie kochają, to w pewnym momencie swego życia odbywają stosunek, czyli uprawiają seks, przez co może się zdarzyć, że kobieta zajdzie w ciążę i po 9 miesiącach urodzi dzidziusia powiedziała na jednym wdechu tak, by tylko Wyjca i Dance!Sans ją słyszeli, nie zwracając uwagę na krzyki szkieleta i lisa

Frisk UT - ciągnie za bluzę Sansa Co to jest dziewicaa?

Arlin - zakryła twarz dłońmi Nie każ mi jeszcze wyjaśniać, co to dziewictwo, i tak czuję się jak matka gadająca do dziecka, choć nią nie jestem

Dance!Sans - wciąż chowając twarz za rękami mówi do Frisk UT  spytaj Arlin, Ona jest dobrą nauczycielką...

Wyjca - A... czyli rozmnażanie to która część? ma pytajniki w oczach i ciągnie Sansa za bluzę I kto to dziewica?

Arlin - patrzy wściekle na Dance Przestań do mnie posyłać dzieci, bym im wyjaśniała takie rzeczy!

Dance!Sans - Przestań zostawiać takie rzeczy mi  mówi do Arlin

Frisk UT - Dziewica... chichocze śmiesznie brzmi!

Wyjca - Sans a może mi pokażesz? odsłania jego twarz

Arlin - wzdycha to ta część, kiedy podczas seksu kobieta zachodzi w ciążę... ma nadzieje, że ona wie, co to ciąża. Odpowiada Sansowi I kto to mówi? To ty zmusiłeś mnie do wyjaśniania takich rzeczy- słysząc Wyjca oniemiała Nie wie czy się śmiać, czy płakać

Dance!Sans - zdębiał jakby walną go piorun na słowa Wyjca ten... no wiesz...  yyy... jakby to...  Idę coś zamówić  wykrzyczał po czym teleportował się do blatu

Frisk UT - Odchodzi z pełnym wyrazem zrozumienia i odkrycia największej tajemnicy wszechświata na twarzy

Arlin - No i spierdolił. Pomyślała, po czym patrzy na Wyjca Wiesz, z byle kim się tego nie robi.

Dance!Sans - Hej Grill  mówi do barmana Dałbyś mi coś na rozluźnienie...

Curly!BittyGrillby - Zeskoczył z ręki Grillbiego i podbiegł do Dance!Sansa A co dokładnie chcesz? Chciał pomóc, a klientów było tak dużo!

Frisk UT - Nagle zauważa Curly  i podbiega do niego, przyglądając mu się z zafascynowaniem Jaki słodziak!~ chichocze

Wyjca - merda ogonem Tyle wiadomości... ma gwiazdki w oczach

Dance!Sans - wzdychną  Nie wiem w sumie... cokolwiek bym nie był taki spięty... najlepiej coś co szybko poskutkuje.

Arlin - Jezu, te jej gwiazdki w oczach, zamerdała ogonem Dla takich oczu warto było się namęczyć z tymi kwestiami szczerzy się

Curly!BittyGrillby - Herbata! Aż podskoczył do góry. Popatrzył na Frisk i ukłonił się nieco zakłopotany, a potem wrócił niebieskim płomieniem w stronę Sansa  M-może być herbatka? Zapytał drżącym głosem

Dance!Sans - Hmm...  zastanowił się   Lepiej coś  mocniejszego...

Curly!BittyGrillby - Herbatka... z prądem? Zapytał z nadzieją w głosie

Wyjca - myśli nad czymś i ma pytajniki w oczach hymm...

Dance!Sans - To tak się da?  na twarzy pojawiło się zdziwienie  Nie wiem...  ma mętlik w głowie  Daj mi po prostu jakiś słabszy alkohol.. jednym kieliszkiem chyba się nie upije...

Arlin - widząc oczy Wyjca mówi Heh, co znowu ci zamęcza główkę?

Frisk UT - Pisnęła rozbawiona patrząc na mały płomyczek i zaklaskała rękami Po chwili uderzyło w nią jedno wielkie pytanie, tak filozoficzne, że dziecko znalazło się blisko rozwiązania największej zagadki jaką widział wszechświat To Grillby ma dzieci? Podbiega do Arlin Czy to znaczy, że Grillby jest dziewicą?

Wyjca - Arlin zastanawia mnie... Kim jest dziewica... macha łapkami aby bluza falowała

Frisk UT - Nie jestem pewna, ale pani Arlin  mówiła, że to coś związanego z... Ciążą?

Curly!BittyGrillby - Przytaknął niepewnie i odbiegł od niego. Zszedł na dół i wziął małą buteleczkę wódki. Oj namęczył się biedaczek, aby zwykłą ćwiartkę wnieść na szynk i ladę. Ale się udało! Dysząc ciężko podciągnął ją w stronę Sansa z miną jakby właśnie górę samodzielnie przeniósł.

Arlin - O kurwa, za dużo tego. A słysząc słowa Frisk ma buraka Ja pierdole mówi cichutko

Frisk UT - Pan Grillby był ciążą? Dopytuje się z gwiazdkami w oczach

Wyjca - Nie Frisk...

Dance!Sans - Ile się należy  spytał Curly

Wyjca - Bo Grillby jest panem więc nie może być w ciąży...

Arlin - Bierze głęboki wdech, najpierw mówi do Frisk Nie, Grillby nie jest dziewicą, nie, nie był w ciąży

Jagoda - Arlin  i spółka! krzyknęła w ich stronę, słysząc co młoda wygaduje co żeście z nią zrobili?!

Arlin - A co do dziewictwa wzdycha Jezu, czemu to ja muszę to wyjaśniać myśli sobie

Curly!BittyGrillby - Płomienie zatańczyły mu nerwowo dookoła głowy. Zaraz ile to było? Monetę! Tak, to chyba dobra odpowiedź.... prawda?

Wyjca - Ja chcę zgadnąć! rzuca do Arlin

Frisk UT - Patrzy wyczekująco

Dance!Sans - zaśmiał się  Cóż widzę tanio, ale to lepiej dla mnie  kładzie monetę na ladę

Arlin - zerka na Wyjca Dobrze, ale nie krzycz...

Wyjca - Ale najpierw zapytam się Sansa czy dobrze myślę... podchodzi do niego i merda ogonem

Dance!Sans - zobaczył Wyjca i automatycznie na twarzy pojawił się burak

Arlin - zerka na Wyjca i Sansa i szczerzy się pod nosem Masz za swoje, zdrajco mówi do siebie cicho

Wyjca - Sans czy ja dobrze myślę... I czy dziewicą jest ten ktoś kto nigdy się nie zakochał? wyczekuje odpowiedzi i ma pytajniki w oczach

Dance!Sans - słysząc pytanie Wyjca spojrzał w stronę Arlin z wyrysowanym na twarzy słowem "pomocy"

Arlin - Macha do niego z miną mówiącą "powodzenia" i mrugnęła na zachętę

Wyjca - merda ogonem i wpatruje się w Sansa

Dance!Sans - wzdycha Okej... w takim razie... dziewica to ktoś... nie wie co powiedzieć znaczy... to osoba która... może... być zakochana ale nie musi... yyy... ciężko to określić chwila ciszy  może wracajmy do stolika  w jedną rękę wziął wódkę a za drugą chwycił Wyjca i prowadził do stolika Arlin

Wyjca - Czyli źle myślę? Uh...

Dance!Sans - Nie... mówi  Ale też i tak...  zastanawia się  Można powiedzieć że masz w połowie racje...

Wyjca - merda ogonem A Ty jesteś dziewicą?

Arlin - Pyta się I jak idzie twój wykład Sans? Słysząc słowa Wyjca ledwo powstrzymuje się od śmiechu

Dance!Sans - posyła zabójcze spojrzenie w stronę Arlin Ja nie... znaczy chłopak nie może być... dziewicą... Mówi do Wyjca

Wyjca - Chwila... etto... Edward mówił jeszcze coś o prawiczkach...

Dance!Sans- Tak... chłopaka nazywa się... prawiczkiem  mówi do Wyjca

Wyjca - merda ogonkiem Tyle wiedzy..
Share:

Gra: Bestseller - Rozdział IV - Sansy Skeleton

Najważniejsze: Osoba, która jako pierwsza zaklepie sobie miejsce po pojawieniu się tego rozdziału ma 72h na napisanie swojej części - kolejnego rozdziału. Czas liczy się od momentu zgłoszenia, do otrzymania rozdziału na maila. Jeżeli czas zostanie przekroczony, odbędzie się dogrywka. W grze mogą brać udział jedynie osoby zalogowane. Rozdział ma zawierać od 2 do 5 stron, Times New Roman rozmiar 12 interlinia pojedyncza. Można tytułować rozdziały. Można robić obrazki, które będą umieszczone w opowiadaniu. Gotowy proszę słać na maila: yumimizuno@interia.pl

Kolejny rozdział napisze: Dama z dworu /czas minął, dogrywka tutaj

Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: łopata, kłamstwo, kawa.
SPIS TREŚCI
Rozdział IV  (obecnie czytany)
~~*~~
W twojej głowie dudniły głuche dźwięki, nie pozwalające na chociażby sekundę skupienia. Nie widziałaś nic, jedynie wszechogarniającą czerń, która zdawała się ciebie pochłaniać. W głowie czułaś tępy ból, narastający z każdą chwilą Co jest do cholery...?W pewnej chwili przypominałaś sobie swe ostatnie wspomnienia , a myśli rozpogadzały się. Jak rażona prądem, otworzyłaś swe powieki, oddychając jakbyś była po półmaratonie. Twe serce biło głośno w piersi, krew krążyła szybciej. Jak gdybyś nagle doznała oświecenia, rzuciłaś się do siadu, co jak po chwili się okazało, było okropnym pomysłem. Twój widok stał się zamglony, czułaś się, jakby po głowie chodziło ci stado słoni, w skroniach rozbrzmiewało nierównomierne pulsowanie. Złapałaś się niepewnie za bok głowy, zamykając oczy i głośno wypuszczając powietrze. Co jest? Odpowiedz na te pytania, w tym momencie, była co najmniej nieosiągalna. Zacisnęłaś lekko zęby, czując jak ból się nasila. Mimo tego, starając się ignorować to uczucie, rozejrzałaś się po białym pokoju. Miejsce, w którym teraz się znajdowałaś, było wypełnione łóżkami, na jednym z nich leżałaś ty. Jak po chwili zauważyłaś, byłaś przypięta do kroplówki, a na twoich dłoniach znajdowały się bandaże. Obok ciebie, pod wpływem wiatru lekko poruszała się firanka, a zza okna świeciło jeszcze słońce, które oślepiało ciebie swoimi promieniami. Przymknęłaś lekko oczy, zasłaniając je nadgarstkiem. Czułaś się, jakby ktoś wrzucił ciebie do pralki jak szmatę, a po paru godzinach zostawił jedynie wypraną powłokę. Twój oddech uspokoił się, jednak myślami powróciłaś do Kamila... w twych oczach jak na zawołanie pojawiły się łzy, czułaś się tak bardzo bezsilna, jakbyś powróciła do lat dziecięcych. Przytłaczające wrażenie targało tobą, a ty cicho łkałaś nawet nie starając się tłumić tego zbierającego się od wielu dni uczucia. Przewróciłaś się na drugi bok, zakrywając się jeszcze bardziej cienką kołdrą. Nie miałaś ochoty się ruszyć. Leżałaś tak przez długi czas, dopóki zupełnie nie skończyły ci się łzy, znowu zrobiłaś się senna, pomimo tego, że praktycznie cały czas wcześniej spałaś. Twój organizm wydawał być się zmęczony tylko ze względu na twój stan psychiczny. Parę chwil wystarczyło, być znów udała się w silne ramiona Morfeusza.
Time Skip
- Tak... dobrze... urazy... - z krainy pierdzących tęczą czekoladowych manekinów, wybudzały cię ciche słowa. Powoli otworzyłaś oczy, delikatnie je mrużąc. Podparłaś się na zdrętwiałej od leżenia ręce i przekręciłaś w stronę mężczyzny, którego usłyszałaś. - Tak, pacjentka właśnie się wybudziła. Proszę się nie martwić, zadzwonię do pana. Dobrze, do widzenia. - dźwięczny głos mężczyzny w kitlu rozprzestrzeniał się po pustym pokoju, jak echo po jaskini. Spojrzał na ciebie swymi brązowymi, spokojnymi oczami i posłał w twoją stronę uśmiech. Nawet nie próbowałaś go odwzajemnić, wiedząc, że zapewne w tym momencie będziesz wyglądała jak małpa, która nie dostała banana. Mężczyzna widząc to, sięgnął po teczkę znajdującą się na stoliku, koło twojego łóżka. Na małym stoliczku, znajdowały się również szklanka i bukiet piwonii, których zapach rozchodził się po pokoju, niczym odświeżacz powietrza w twojej łazience.
- Nazywa się pani _________? - zapytał. - Jak się pani czuje? - nie wiedząc wpierw co powiedzieć, spojrzałaś na niego, po paru chwilach, mizernym głosem odpowiedziałaś:
-Tak... ja... gdzie ja jestem? - spytałaś się nieskładnie. Nie byłaś w stanie zebrać słów, a pikająca maszyna w tle, tym bardziej uniemożliwiała skupienie ci myśli. - Gdzie...?
-Znajduje się pani w tej chwili w szpitalu. - powiedział normalnym tonem, odkładając teczkę i schylając się po szklankę wody. - Wypij to. - do ręki podał ci naczynie, a także dwie żółte tabletki.
- Dz-dziękuję – odpowiedziałaś, po czym połknęłaś obie tabletki naraz, popijając je wodą.
-Powinny ci pomóc, zapewne boli cię głowa, czyż nie? - oznajmił, niemal czytając ci w myślach. - Porządnie uderzyła się pani w krawężnik, upadając.
- Uhm, przepraszam, ile spałam? - zapytałaś podnosząc wzrok na lekarza. Miałaś skrytą nadzieję, że nie przespałaś trzeciej wojny światowej.
- Nieco ponad tydzień. - odpowiedział. Jego słowa zwaliły cię z nóg Tydzień?! Otworzyłaś swe usta zaskoczona. - Proszę się nie martwić.
- Co jest z Kamilem? Czy wszystko dobrze? Czy... czy... - w twych oczach znów pojawiły się łzy, które zaczęłaś wycierać rękawami.
- Kamil czekał w poczekalni przez ostanie parę dni. - powiedział. Te parę ostatnich słów całkowicie cię uspokoiło. Z ulgą położyłaś rękę na piersi i wypuściłaś z siebie powietrze.
- Mam pytanie... do kogo pan dzwonił? I czy mogłabym porozmawiać z Kamilem? - zapytałaś zaciekawiona. - Ja...
- Tak, Kamil jest w poczekalni, proszę poczekać. - Mężczyzna nie odpowiadając na pierwsze pytanie wyszedł z pokoju, najwyraźniej udając się po twojego współlokatora.
Przez chwilę wbijałaś z niecierpliwością palce w pościel, kuląc nogi pod brodą. Syknęłaś z bólu, gdy poczułaś, jak twoja skóra na udach strasznie cię piecze. Odkryłaś się delikatnie, zauważając, że również na twoich nogach znajdują się bandaże. Heh, zapewne pamiątka po rozbiciu okna... Nie miałaś ku temu wątpliwości. Po chwili, usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi, a potem kroki, które roznosiły się po długim pokoju. Uniosłaś swą głowę i ocierając łzy w kącikach oczu, spróbowałaś położyć swe nogi na ziemi, gdy przed sobą ujrzałaś Kamila. Wstałaś i lekko kulejąc wyciągnęłaś ręce w jego stronę. Podbiegł do ciebie i złapał cię w swe objęcia, wtulając twarz w twoje włosy.
- ____ ja... przepraszam, tak niewiele brakowało byś... - urwał w połowie zdanie, jeszcze bardziej przyciskając ciebie do swojego torsu. - Przepraszam.
W tym momencie nie potrzebowałaś słów, jego ciepłe ramiona otaczające cię w tej chwili, były tak znajome, a jednak obce... Nigdy nie spodziewałaś się po nim, że tak się zachowa. Takie akcje widziałaś w tanich romansidłach, które zresztą nieraz wspólnie oglądaliście w złe dni.
- Kamil, co się stało...? - zapytałaś cicho, łamiącym się głosem. Poczułaś jak mięśnie pod jego koszulką momentalnie się napinają. Chwycił się za ramiona, odpychając ciebie lekko, byś mogła spojrzeć mu w oczy.
- Wszystko jest dobrze, ____. Naprawdę, nie martw się. - Po jego głosie, zorientowałaś się, że było to kłamstwo. Spojrzałaś w dół, obserwując swoje nagie stopy.
- Wszystko jest dobrze, wszystko jest dobrze! - krzyknęłaś, podnosząc swój głos. - Czemu wszyscy mi to mówicie?! Dlaczego boicie powiedzieć mi, co się stało? - powiedziałaś niemal płaczliwym tonem.
- ___, słuchaj, zaraz ci wszystko wyjaśnię. -odpowiedział, siląc się na spokojny głos. - Tylko... pójdziemy na kawę, wytłumaczę ci to, ale w swoim czasie, dobrze?
Nie miałaś siły na sprzeczanie się. Puściłaś go, robiąc krok w tył. Oparłaś się ręką o jedno z łóżek. Nie wiedziałaś, co w tym momencie zrobić. Powinnaś mu zaufać, czy... Czy miałaś w ogóle inny wybór? Twe nogi były jak z waty, byłaś ubrana w jakiś biały worek, zwany potocznie koszulą szpitalną, w którym nie mogłabyś udać się nigdzie indziej, jak na potańcówkę do domu Seriora, a na dodatek czułaś się, jakby w twojej głowie odbywała się trzecia wojna światowa.
Wstałaś, ruszona jakimś dziwnym uczuciem. Nie miałaś bladego pojęcia co robisz, ale czułaś, że musisz gdzieś wyjść. Nie wiedziałaś, co cię do tego skłoniło, jednak po zastanowieniu, był to prawdopodobnie głód. Wyszłaś na korytarz, a zaraz za tobą szybkim krokiem szedł Kamil.
-___, co ty do cholery robisz? - ściszył głos, lecz nie zwolniłaś w kroku, a tym bardziej ignorując ból, ruszyłaś dalej. - Zatrzymaj się, chcesz by ci się rany otworzyły? Nie bez powodu tyle tu czekałem, byś znowu straciła mi przytomność. - Jego język latał jak łopata, lecz ignorowałaś każde jego słowo. Twe myśli krążyły teraz tylko wokół jedzenia, ślinianki wzmogły pracę, mało brakowało, by ślina nie pociekła ci po brodzie. Już jako dziecko, mama wpajała ci „kiedy w brzuchu pusto, w głowie groch z kapustą”. Dopiero teraz, żołądek dał o sobie prawdziwie znać, wygrywając na cały głos swe pieśni godowe. Złapałaś się za brzuch i zapytałaś obojętnym tonem:
- Gdzie jest stołówka? - powiedziałaś głosem godnym samego kata, gdy głowa poleci w złą stronę.
Kamil najwyraźniej zrozumiał, co chodziło ci po głowie. Zatrzymał się przez chwilę, rozglądając się i po chwili odpowiadając, złapał cię za ramię.
- Chodź za mną. - chwycił twą dłoń, na co zareagowałaś cichym piskiem. - Zjesz, a potem wszystko ci wytłumaczę..
Słowa do kolejnego rozdziału: Kwiat, fiolet, ręcznik
Share:

POPULARNE ILUZJE