Retrospekcja:
Niecały miesiąc temu Undyne wpadając na imprezę z okazji rocznicy baru Grillbych postanowiła dać prezent Fellowi:
Weszła do baru dzierżąc w rękach dwie torby pełne pudełek z rocznicowymi krewetkami. Poza krewetami, były też papierowe czapeczki, wyrzutnie konfetti, baloniki, proporczyki, Piccolo, koszulki z mordą Lewandowskiego i szczeniaczek rasy pinczer miniaturowy z różową kokardką na szyi. Podeszła do lady i zaczęła wykładać wszystko. Szczeniaczka o wyłupiastych oczkach, z których jedno patrzyło na wschód, a drugie na zachód, wcisnęła w ręce Fella. Ten widząc obrzydliwą i wredną mordę barmana, zaczął kąsać go po rękach i ujadać w rytmie "wrawrawra". Dobra, piździaki! Każdy, kto nie będzie miał koszulki z Lewandowskim, czapeczki na łepetynie i krewety w japie, wypierdala w trybie NOW! Wydarła się rozrzucając wokół happeningowy towar i strzelając wyrzutnią konfetti. Rozsypało się to gówno wszędzie
Obecnie:
Słońce delikatnie przedzierało się między zasłonami w pokoju Fella. Fioletowy żywiołak obudził się jak zawsze, wraz ze wschodem. Podniósł, przeciągnął prostując ręce, kilka swawolnych płomieni buchnęło na jego palcach i łokciach. Mlasnął kilka razy i dłonią wymacał swoje okulary przeciwsłoneczne leżące obok poduszki. Stylówę należy zachować nieważne kiedy i gdzie, prawda?
Wyciągnął nogi spod kołdry i w jednym geście położył je wspólnie na ziemi.
Chlap.
Tsssssssss.
-KURWA! - Tak to zdecydowanie będzie piękny dzień - ZLAŁ SIĘ! CURLY!- Zza framugi po trwającej mniej niż pół sekundy chwili wyłoniła się niewielka główka niebieskiego potwora
-T-taaaaak?
-MIAŁEŚ Z NIM WYJŚĆ RANO! - Fell darł się nie ruszając z miejsca, szczyny dookoła jego nóg zdążyły już co prawda wyparować, lecz w pomieszczeniu powstał nieprzyjemny zapach stęchlizny i uryny - Kurwa, ale jebie, otwórz okno - warknął zasłaniając dłonią nos. Mały potwór przebiegł przeogromny dystans pokoju Fella i wspinając się po kaloryferze podbiegł do okna by je otworzyć. Musiał złapać się parapetu by w pierwszej chwili nie dać się ponieść mocniejszemu podmuchowi wiatru. Raz już się dał i to nie skończyło się najlepiej. Fell w tym czasie stał przed ciężkim dylematem natury moralnej, wsadzić stopy do kapci, czy nie. Siedział wpatrzony we własne stopy przez dobrą minutę, w trakcie której Curly bał się słowem pisnąć, wykorzystał ją natomiast by zejść z parapetu i ustawić się w strategicznym miejscu. Przy drzwiach, ale i dość blisko, jeżeli zamierzenia potwora okażą się mniej krwiożercze.
Po niebie powoli i łagodnie mknęły wielkie kłęby chmur oświetlone zachodzącym słońcem. Odbijały się w nich barwy wszelakie. Od przyjemnego pastelowego różu, przez wojowniczą pomarańcz, na romantycznej czerwieni kończąc.
-KUUUUURWA!
-Co jest? - Grillby podniósł wzrok znad polerowanej szklanki.
-TEN CHUJ NIE CHCE MNIE PUŚCIĆ! - Fell wychodził już z siebie, dosłownie. Z każdą chwilą coraz bardziej chciał spopielić małego kundla, oj przepraszam, pinczera, który teraz wgryzł się w jego nogawkę. - Co za mały skurwiel... - warknął potwór unosząc nogę do góry, musiał się w tym celu podeprzeć stołu, miał nadzieję, że psina puści, lecz nie. Waleczne pięć kilogramów odwagi ani śniło o puszczeniu czarnych dżinsów.
-Polubił cię - Grillby uśmiechnął się delikatnie
-Spierdalaj - Warknął Fell nawet nie patrząc na żywiołaka. Grillby zamarł w bezruchu na chwilę nim powrócił do swojego zajęcia. Tymczasem rytmiczne wra wra wra dobiegało z małej bestii która teraz kręcąc łbem na strony, jakby chciała wyrwać ochłap mięcha wierciła się - Zaraz mi skurwiel dziury zrobi - Fell coraz mocniej trzepał nogą, lecz i to nie pomagało. - Zabiję cię, przysięgam zabiję jak psa!
-To jest pies! - Gri krzyknął z zaplecza.
Jak dobrze, że bar jest jeszcze zamknięty.
Nowy lokator baru dał się we znaki nie tylko rankiem i wieczorem, ale także za dnia. Kucyk Yumi wchodząc na piętro, gdzie znajdowały się pokoje mieszkalne żywiołaków zauważyła to niemal od razu. Wystarczyło małe rzucenie okiem na szafkę z butami. Wszystkie, nawet te najmniejsze należące do Bittiego były nienagannie schludne, czyste i ułożone niemalże od linijki, wszystkie z wyjątkiem...
-Ej Fell, a co to? - zapytała Yumi uśmiechając się szeroko, chcąc jednocześnie stłumić śmiech
-Nawet nie pytaj - fioletowy ogień buchnął nad jego głową kiedy zagryzając z całej siły zęby szedł w stronę pokoju.
Po kilku dniach, kiedy Fell uporczywie próbował wywalić psa z mieszkania (który za każdym razem wracał, jak nie sam to przyprowadzany przez Grillbiego albo Gri) padło ważne pytanie. Prawdopodobnie najważniejsze jakie paść mogło gdy w domu jest pies.
-Ej, a właściwie to on czy ona? - wyskoczył Gri trzymając psa pod pachą, małe cienkie nóżki dyndały zaś mordka rozglądała się zaciekawiona po pomieszczeniu. Gdy potwór puścił pinczera, ten natychmiast, jakby kierowany boską ręką trafił do miejsca o którym marzył. Fell, bo jakże by inaczej, rozłożony na fotelu, w białym szlafroku starał się zapomnieć o zapierdolu jaki miał przez całą noc w barze. Dobrze, że dostał wór diamentów w ramach napiwku. To go troszeczkę uspokoiło. Będzie co przepisać na polisę ubezpieczeniową. Pinczer natychmiast ujął jego łydkę między swoje dwie łapki i zaczął poruszać rytmicznie małym bezogoniastym tyłeczkiem. - Te, Fell, pies cię jebał! - krzyknął Gri klaszcząc uradowany i śmiejąc się głośno. Fell niechętnie otworzył jedno oko, spojrzał na Gri z odrazą, następnie na swoją nogę i jakby świadomość wszechświata w końcu do niego dotarła.
-Sssspierdalaj! - i kopnął psa lepiej niż Lewandowski kiedykolwiek piłkę. Bez obawy, psu się nic nie stało. Właściwie to miał się jeszcze lepiej, zupełnie niewzruszony kopniakiem pognał do Fella ponownie przymierzając się do zabiegów reprodukcyjnych.
-No i ja już przynajmniej wiem jakiej jest płci - Gri zachichotał zasłaniając usta ręką.
-Więc co podać? - Fell opierał się o szynk, bar był pełen. No prawie, ale i tak było dość tłoczno i hałaśliwie.
-A jest coś z jabłek? - niewielka humanoidalna postać przystawiła palec do ust. Potwór uniósł jedną brew. Naprawdę ma problemy z oceną wieku różnych istot...
-Jest cydr.
-A co to cydr?
-Taki... sok z jabłek? - Jak to kurwa nie wie co to jest cydr? Potwór wywrócił oczami i poczuł jak robi mu się mokro. Nie, nie w tym znaczeniu i w jego ognistym przypadku to nie było nic dobrego. - Przepraszam - powiedział do klienta, który nadal był niezdecydowany zakupem i podniósł się by spojrzeć na nogawkę - źródło uczucia. Pinczer właśnie obsikiwal go. - Miarka się przebrała - warknął przez zaciśnięte zęby. Nie mówiąc już nic więcej, wziął psa za kark i zapominając właściwie o całym świecie wyszedł na zaplecze. Grillby, który w tym czasie obsługiwał klientów na sali, widząc co się dzieje, albo właściwie tylko resztkę tego co się stało grzecznie przeprosił obsługiwaną parę zapewniając, że zaraz przyjdzie ktoś się nimi zająć i ruszył za Fellem.
Za szynk wszedł Gri, spojrzał w lewo, spojrzał w prawo, potem znowu w lewo i czując się dość bezpiecznie wyciągnął spod lady wielki szyld z napisem - DZISIAJ ALKO ZA FREE!
-Co ty robisz? - Grillby położył rękę na ramieniu Fella, który stał na zapleczu z wijącym się w jego rękach psem
-Jak to co? Pozbywam się go
-A przepraszam bardzo, co planujesz zrobić?
-Wahałem się czy go po prostu nie zabić... - syknął, płomienie na jego ciele tańczyły coraz żywiej.
-...ale...? - Grillby spojrzał na psa, żył i nie był poparzony. Fell w tym czasie zamarł, płomienie nieco zwolniły, uniósł pinczera na wysokość swojej twarzy i wpatrywał się przez chwilę w wyłupiaste czarne oczka. By ukryć niewielkie drżenie dłoni, wepchnął zwierze w ręce Grillbiego, który spojrzał na psiaka zaskoczony, a potem na żywiołaka - Co ty?
-Robię zdjęcia - warknął Fell wyciągając telefon z kieszeni i włączając aparat
-Mogę wiedzieć... po co?
-Wrzucę ogłoszenie w sieć, niech go ktoś weźmie. - Pstryk, pstryk, pstryk.
-I zrobisz to Curly?
-Niech gówniarz przyzwyczaja się, że nie zawsze można mieć w życiu to co się chce.
-To nie lepiej oddać go Undyne?
-Pffff, chcesz aby go zabiła? - Pstryk. Grillby zacisnął mocniej usta. Fell zapomniał, że sam przed chwilą chciał go zabić? Pstryk. Fioletowy żywiołak zaczął patrzeć na ekran telefonu błądząc po nim palcami, powiększając i pomniejszając zdjęcie. Gdy wybrał jego zdaniem idealne, wszedł na stronę z ogłoszeniami i zaczął pisać treść. Oddam za darmo w trybie natychmiastowym. Załadował fotografię i już miał wcisnąć przycisk by wrzucić ogłoszenie na stronę kiedy... Spojrzał jeszcze raz na pinczera. Gdyby miał ogon, pewnie by nim machał, różowy ozor oblizał czarny nos, wyłupiaste ślepia odbijały fioletowy płomień potwora. Ręka znowu mu zadrżała. Przebywanie w tym miejscu stanowczo go rozmiękczyło. Wściekły na siebie i na cały świat wsadził telefon do kieszeni zamykając stronę z ogłoszeniami.
-Rozmyśliłeś się?
-A weź spierdalaj... - skrzyżował ręce - Dobra, to co?
-Co co? - Grillby naprawdę przestał za nim nadążać
-Jak go nazwiemy?
-Co?
-Imię. Imię dla psa.
-Hej to ja mam propozycję! - krzyknęła Yumi wchodząc na zaplecze.
-A skąd ty tu? - Warknął Fell spoglądając na nią. Kuc sięgała mu do bioder, dlatego musiała zadrzeć głowę do góry by spojrzeć mu w oczy.
-Wpadłam. Gri rozpierdala ci bar - Powiedziała z uśmiechem
-Co?! - Fell w te pędy pognał do klientów.
-Mówiłaś, że masz propozycję? - Grillby odstawił psa który wystrzelił za fioletowym potworem.
-Ah tak. Co wy na to, aby pozwolić bywalcom baru wybrać imię dla psa? - Grillby uniósł brew do góry i złapał się za brodę. Kucyk widząc, że ma jego uwagę mówiła dalej - No wiesz. Przyszliby i zostawili karteczkę z proponowanym imieniem dla psa. Potem zrobiłoby się głosowanie i bum.
-KUUURWA!
-Pies cię jebał, Fell! - krzyknęło kilka osób z baru
-W sumie, to nie jest najgorszy pomysł - powiedział po chwili namysłu potwór. Jednorożec odwróciła się w Twoją stronę z szerokim uśmiechem. Nabrała powietrza w płuca i zaczęła recytować dobrze znaną już formułkę.
-Jeżeli masz pomysł na imię dla psa, przygody jakie mogą spotkać go z jego panem Fellem, albo też chcesz ich narysować, śmiało. Wszelkie prace oraz sugestie z tematyką psiaka proszę słać na maila: yumimizuno@interia.pl w tytule wpisując Pinczer. Propozycje imienia dla psa zbieram do 10 lipca. - I bach. Ciemność. Teraz, pomyśl jak nazwać pinczera.
Dla tych co nie wiedzą jak pinczer wygląda, oto filmik.
-KUUUUURWA!
-Co jest? - Grillby podniósł wzrok znad polerowanej szklanki.
-TEN CHUJ NIE CHCE MNIE PUŚCIĆ! - Fell wychodził już z siebie, dosłownie. Z każdą chwilą coraz bardziej chciał spopielić małego kundla, oj przepraszam, pinczera, który teraz wgryzł się w jego nogawkę. - Co za mały skurwiel... - warknął potwór unosząc nogę do góry, musiał się w tym celu podeprzeć stołu, miał nadzieję, że psina puści, lecz nie. Waleczne pięć kilogramów odwagi ani śniło o puszczeniu czarnych dżinsów.
-Polubił cię - Grillby uśmiechnął się delikatnie
-Spierdalaj - Warknął Fell nawet nie patrząc na żywiołaka. Grillby zamarł w bezruchu na chwilę nim powrócił do swojego zajęcia. Tymczasem rytmiczne wra wra wra dobiegało z małej bestii która teraz kręcąc łbem na strony, jakby chciała wyrwać ochłap mięcha wierciła się - Zaraz mi skurwiel dziury zrobi - Fell coraz mocniej trzepał nogą, lecz i to nie pomagało. - Zabiję cię, przysięgam zabiję jak psa!
-To jest pies! - Gri krzyknął z zaplecza.
Jak dobrze, że bar jest jeszcze zamknięty.
Nowy lokator baru dał się we znaki nie tylko rankiem i wieczorem, ale także za dnia. Kucyk Yumi wchodząc na piętro, gdzie znajdowały się pokoje mieszkalne żywiołaków zauważyła to niemal od razu. Wystarczyło małe rzucenie okiem na szafkę z butami. Wszystkie, nawet te najmniejsze należące do Bittiego były nienagannie schludne, czyste i ułożone niemalże od linijki, wszystkie z wyjątkiem...
-Ej Fell, a co to? - zapytała Yumi uśmiechając się szeroko, chcąc jednocześnie stłumić śmiech
-Nawet nie pytaj - fioletowy ogień buchnął nad jego głową kiedy zagryzając z całej siły zęby szedł w stronę pokoju.
Po kilku dniach, kiedy Fell uporczywie próbował wywalić psa z mieszkania (który za każdym razem wracał, jak nie sam to przyprowadzany przez Grillbiego albo Gri) padło ważne pytanie. Prawdopodobnie najważniejsze jakie paść mogło gdy w domu jest pies.
-Ej, a właściwie to on czy ona? - wyskoczył Gri trzymając psa pod pachą, małe cienkie nóżki dyndały zaś mordka rozglądała się zaciekawiona po pomieszczeniu. Gdy potwór puścił pinczera, ten natychmiast, jakby kierowany boską ręką trafił do miejsca o którym marzył. Fell, bo jakże by inaczej, rozłożony na fotelu, w białym szlafroku starał się zapomnieć o zapierdolu jaki miał przez całą noc w barze. Dobrze, że dostał wór diamentów w ramach napiwku. To go troszeczkę uspokoiło. Będzie co przepisać na polisę ubezpieczeniową. Pinczer natychmiast ujął jego łydkę między swoje dwie łapki i zaczął poruszać rytmicznie małym bezogoniastym tyłeczkiem. - Te, Fell, pies cię jebał! - krzyknął Gri klaszcząc uradowany i śmiejąc się głośno. Fell niechętnie otworzył jedno oko, spojrzał na Gri z odrazą, następnie na swoją nogę i jakby świadomość wszechświata w końcu do niego dotarła.
-Sssspierdalaj! - i kopnął psa lepiej niż Lewandowski kiedykolwiek piłkę. Bez obawy, psu się nic nie stało. Właściwie to miał się jeszcze lepiej, zupełnie niewzruszony kopniakiem pognał do Fella ponownie przymierzając się do zabiegów reprodukcyjnych.
-No i ja już przynajmniej wiem jakiej jest płci - Gri zachichotał zasłaniając usta ręką.
-Więc co podać? - Fell opierał się o szynk, bar był pełen. No prawie, ale i tak było dość tłoczno i hałaśliwie.
-A jest coś z jabłek? - niewielka humanoidalna postać przystawiła palec do ust. Potwór uniósł jedną brew. Naprawdę ma problemy z oceną wieku różnych istot...
-Jest cydr.
-A co to cydr?
-Taki... sok z jabłek? - Jak to kurwa nie wie co to jest cydr? Potwór wywrócił oczami i poczuł jak robi mu się mokro. Nie, nie w tym znaczeniu i w jego ognistym przypadku to nie było nic dobrego. - Przepraszam - powiedział do klienta, który nadal był niezdecydowany zakupem i podniósł się by spojrzeć na nogawkę - źródło uczucia. Pinczer właśnie obsikiwal go. - Miarka się przebrała - warknął przez zaciśnięte zęby. Nie mówiąc już nic więcej, wziął psa za kark i zapominając właściwie o całym świecie wyszedł na zaplecze. Grillby, który w tym czasie obsługiwał klientów na sali, widząc co się dzieje, albo właściwie tylko resztkę tego co się stało grzecznie przeprosił obsługiwaną parę zapewniając, że zaraz przyjdzie ktoś się nimi zająć i ruszył za Fellem.
Za szynk wszedł Gri, spojrzał w lewo, spojrzał w prawo, potem znowu w lewo i czując się dość bezpiecznie wyciągnął spod lady wielki szyld z napisem - DZISIAJ ALKO ZA FREE!
-Co ty robisz? - Grillby położył rękę na ramieniu Fella, który stał na zapleczu z wijącym się w jego rękach psem
-Jak to co? Pozbywam się go
-A przepraszam bardzo, co planujesz zrobić?
-Wahałem się czy go po prostu nie zabić... - syknął, płomienie na jego ciele tańczyły coraz żywiej.
-...ale...? - Grillby spojrzał na psa, żył i nie był poparzony. Fell w tym czasie zamarł, płomienie nieco zwolniły, uniósł pinczera na wysokość swojej twarzy i wpatrywał się przez chwilę w wyłupiaste czarne oczka. By ukryć niewielkie drżenie dłoni, wepchnął zwierze w ręce Grillbiego, który spojrzał na psiaka zaskoczony, a potem na żywiołaka - Co ty?
-Robię zdjęcia - warknął Fell wyciągając telefon z kieszeni i włączając aparat
-Mogę wiedzieć... po co?
-Wrzucę ogłoszenie w sieć, niech go ktoś weźmie. - Pstryk, pstryk, pstryk.
-I zrobisz to Curly?
-Niech gówniarz przyzwyczaja się, że nie zawsze można mieć w życiu to co się chce.
-To nie lepiej oddać go Undyne?
-Pffff, chcesz aby go zabiła? - Pstryk. Grillby zacisnął mocniej usta. Fell zapomniał, że sam przed chwilą chciał go zabić? Pstryk. Fioletowy żywiołak zaczął patrzeć na ekran telefonu błądząc po nim palcami, powiększając i pomniejszając zdjęcie. Gdy wybrał jego zdaniem idealne, wszedł na stronę z ogłoszeniami i zaczął pisać treść. Oddam za darmo w trybie natychmiastowym. Załadował fotografię i już miał wcisnąć przycisk by wrzucić ogłoszenie na stronę kiedy... Spojrzał jeszcze raz na pinczera. Gdyby miał ogon, pewnie by nim machał, różowy ozor oblizał czarny nos, wyłupiaste ślepia odbijały fioletowy płomień potwora. Ręka znowu mu zadrżała. Przebywanie w tym miejscu stanowczo go rozmiękczyło. Wściekły na siebie i na cały świat wsadził telefon do kieszeni zamykając stronę z ogłoszeniami.
-Rozmyśliłeś się?
-A weź spierdalaj... - skrzyżował ręce - Dobra, to co?
-Co co? - Grillby naprawdę przestał za nim nadążać
-Jak go nazwiemy?
-Co?
-Imię. Imię dla psa.
-Hej to ja mam propozycję! - krzyknęła Yumi wchodząc na zaplecze.
-A skąd ty tu? - Warknął Fell spoglądając na nią. Kuc sięgała mu do bioder, dlatego musiała zadrzeć głowę do góry by spojrzeć mu w oczy.
-Wpadłam. Gri rozpierdala ci bar - Powiedziała z uśmiechem
-Co?! - Fell w te pędy pognał do klientów.
-Mówiłaś, że masz propozycję? - Grillby odstawił psa który wystrzelił za fioletowym potworem.
-Ah tak. Co wy na to, aby pozwolić bywalcom baru wybrać imię dla psa? - Grillby uniósł brew do góry i złapał się za brodę. Kucyk widząc, że ma jego uwagę mówiła dalej - No wiesz. Przyszliby i zostawili karteczkę z proponowanym imieniem dla psa. Potem zrobiłoby się głosowanie i bum.
-KUUURWA!
-Pies cię jebał, Fell! - krzyknęło kilka osób z baru
-W sumie, to nie jest najgorszy pomysł - powiedział po chwili namysłu potwór. Jednorożec odwróciła się w Twoją stronę z szerokim uśmiechem. Nabrała powietrza w płuca i zaczęła recytować dobrze znaną już formułkę.
-Jeżeli masz pomysł na imię dla psa, przygody jakie mogą spotkać go z jego panem Fellem, albo też chcesz ich narysować, śmiało. Wszelkie prace oraz sugestie z tematyką psiaka proszę słać na maila: yumimizuno@interia.pl w tytule wpisując Pinczer. Propozycje imienia dla psa zbieram do 10 lipca. - I bach. Ciemność. Teraz, pomyśl jak nazwać pinczera.
Dla tych co nie wiedzą jak pinczer wygląda, oto filmik.
Jak pisałam na serwerze. Kocham. Uwielbiam. Mówiłam, że będzie Ci się przy tej piosence zajebiście pisało xDDD A że przed oczami mam Fiołka i Psiaka to czuję jak cukier się wylewa xD a co do imienia dla psiaka to nie mam pojęcia czemu ale pierwsze imię o jakim pomyślałam to Barnaba xD
OdpowiedzUsuń