1 - piszecie w komentarzach jakąś scenę np: Reakcja postaci X na postać Y. Albo. Postać X idzie do sklepu i kupuje pączki. Albo Postać X pociesza czytelnika kiedy ten płacze. Czy też Postać X podrywa postać Y. A nawet Postać X jest zazdrosna o czytelnika. Generalnie chodzi o podanie pomysłu na jakąś scenę.
2 - ja opisuję w formie krótkiego opowiadania pod Waszym komentarzem to co chcecie.
3 - każda nowa scena to nowy komentarz. Nie ma rzucania własnych pomysłów pod komentarzem, który został napisany przez kogoś innego
Nie zapatruję się obecnie na yaoi więc proszę o to nie prosić
Mogą być treści +18
Żądania mogą dotyczyć gry Undertale oraz pochodnych AU; Zwierzogrodu; moich autorskich opowiadań;
Żądania mogą dotyczyć gry Undertale oraz pochodnych AU; Zwierzogrodu; moich autorskich opowiadań;
A więc:
Jakie jest Twoje żądanie?
To rozdanie jest już zamknięte.
Dziękuję wszystkim za udział.
I zapraszam do kolejnej zabawy, która pojawi się... kiedyś tam :D
Jakie jest Twoje żądanie?
To rozdanie jest już zamknięte.
Dziękuję wszystkim za udział.
I zapraszam do kolejnej zabawy, która pojawi się... kiedyś tam :D
Reakcja Undyne na odkrycie, że jej ukochana Alphys ma dakimakurę z jej podobizną.
OdpowiedzUsuńWiem, temat mnie opętał xD
Oooo, to może być bardzo interesujące xD
Usuń/Boże co ja zrobiłam xD/
UsuńPo bardzo męczącym dniu Undyne w końcu wróciła do domu. Nie było jej blisko tydzień, ponieważ organizacja wszystkiego u bogu Asgora na Powierzchni pochłonęła znacznie więcej czasu niż początkowo zakładała. Dodatkowo jak na złość, zaraz po wyruszeniu w podróż powrotną, rozładował się jej telefon, więc nie miała jak skontaktować się z Alphys.
Domku, słodki domku, pomyślała rzucając niedbale klucze na bok, ściągnęła gumkę i przeczesała palcami czerwone pukle. Zerknęła do salonu, lecz nie dostrzegła tam pani naukowiec. W jej sypialni też nic. Undyne zmarszczyła brwi gładząc się po tyle głowy. Buty są, więc raczej nigdzie nie poszła. No nic, wzruszyła ramionami i weszła do swojego pokoju i to co zobaczyła jednocześnie ją zaskoczyło jak i rozczuliło. Alphys ubrana w czarną koszulkę oraz bieliznę, wtulała się w dakimakurę oplatając ją jedną nogą. Undyne w pierwszej chwili chciała krzyknąć podekscytowana, oznajmić że jest, albo po prostu zapytać się - co robi?
Jednak wpadła na lepszy pomysł... Podeszła do niej i tak delikatnie jak się dało, zaczęła wysuwać poduszkę z prawie kleszczowego uścisku dinozaurzycy. Zajęło jej to dłużej niż przypuszczała, lecz udało się. Ukochana nie zbudziła się. To teraz pozostało tylko trudniejsze.. powoli, z pełną premedytacją, czule wślizgnęła się na jej miejsce pozwalając, by Alphys się w nią wtuliła. Ha, po co jej poduszka, skoro ma kogoś tak zajebistego obok siebie? Z drugiej jednak strony, było coś rozkosznie uroczego w miłości Al do niej. Uśmiechnęła się szeroko i zamknęła oko. Póki pani naukowiec się nie obudzi i ona zmruży oko. W końcu gnała do niej tak szybko, że nawet nie spała.
To było urocze x3
UsuńA dziękuję ^^
UsuńUndertale: Sans przychodzi do sąsiadki i zastaje ją sprzątającą mieszkanie w samym podkoszulku i krótkich spodenkach, podśpiewującą do jakiejś muzyki. Resztę zostawiam tobie :)
OdpowiedzUsuńWziął głęboki wdech, zbierając się mentalnie na zapukanie do jego sąsiadki. Mieszkają obok siebie już kilka miesięcy, to znaczy, kilka miesięcy temu ona się wprowadziła wiedząc dobrze, że jest to dzielnica typowo potworza. Zawsze zaznaczała, że nie ma dla niej znaczenia co kto ma na sobie, skoro w każdym bije to samo życie. Sansowi podobała się jej filozofia. Była miła, uczynna, pomocna. Dlatego też do niej skierował swoje kroki kiedy Papyrus posłał go po sól, a Sans był zbyt leniwy aby wybrać się po nią do sąsiedniego sklepu. Ku jego zdziwieniu jednak, kobieta miała uchylone drzwi. Zawsze je tak zostawia? Pchnął niepewnie, zawołał jej imię, lecz nic. Za to zdecydowanie ktoś krzątał się po środku. Zrobił krok do przodu, gdzieś w sobie czując się jak jakiś przestępca, bo w końcu naruszył jej terytorium. Jednak kiedy znalazł się w pokoju nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu. Wynoszona i brudna koszulka, rozciągnięte krótkie spodenki, słuchawki na uszach i ten tekst. Dobrze mu znany, najbardziej wiejskiej piosenki rodem z potańcówek w remizach.
UsuńChodź chodź chodź tu na siano~
Nuciła jego sąsiadka szorując szczotą ryżowa podłogę.
Chodź a do domu znowu wrócisz rano~
Sans wahał się przez chwilę, czy nie powinien poinformować ją o swojej obecności. Jednak komizm tej sceny był tak wielki, że całkowicie zapomniał o soli, czy o tym gdzie jest. Skrzyżował ręce na żebrach i oparł się leniwie o framugę obserwując z szerokim uśmiechem na twarzy artystyczne wyczyny kobiety.
Chodź chodź chodź tu na siano!~
Nie znałem tej piosenki, ale podoba mi się to opko.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=8nnpKneW0Pc
UsuńKlasyka Disco Polo!
I dlatego własnie, powinno się zamykać drzwi, kiedy się sprząta ze słuchawkami, bo nie znasz ni dnia ni godziny, kiedy podczas twoich wyczynów wokalnych wparuje ci taki Sans i będzie miał z ciebie bekę =')
UsuńNie słucham disco polo...
UsuńTo jest piękne 😂
UsuńTo moooze.. Hmmm
OdpowiedzUsuńJak papyrus i sans zareagują na oglądane przez nich..porno..
Wiem. Jestem dzifna 🤓
Nie Napciu, nie jesteś dziwna. Po prostu zaspokajasz swoją ciekawość xD
UsuńSobotni wieczór. Nigdzie nikt nie musiał wstawać kolejnego dnia, nic więc dziwnego, że Sans i Papyrus ten właśnie dzień umiłowali na swoje tradycyjne oglądanie. Przynosili płyty na zmiany, raz Sans raz Papyrus. Tak więc mieli co drugi tydzień maraton z MTT, a co drugi towarzyszyli im detektywi, pościgi, zagadki i strzelanki. Dzisiaj była kolej Papyrusa, nie wiedząc co ma wybrać, poprosił o pomoc znawczynię tematu Alphys. Ta bez większych ceregieli dała mu wypaloną płytkę w ręce mówiąc uprzednio, że co prawda nie oglądała tego jeszcze bo nie miała czasu, ale w internecie pisali o tej produkcji same pozytywne komentarze. Więc koniecznie musi być to coś dobrego.
UsuńWłaśnie w taki sposób się znaleźli na kanapie, z popcornem na kolanach i nie potrafili się ruszyć nawet o centymetr. Milczeli. Długo, naprawdę długo, dopiero po kilku minutach kiedy film się skończył pierwszy jakikolwiek z siebie dźwięk wydobył Sans. Nerwowo i przerywanie wypuścił powietrze. Papyrus przechylił głowę na bok. Nie był dzieckiem i choć może to dziwić wiele osób, ptaszki i pszczółki przerabiał już dawno tematu, ale to....
-nom
-TO DOPRAWDY BYŁ....
-nom
-...DOŚĆ...
-nom
-...ORYGINALNY FILM...
-nom - Sans nerwowo zaczął kiwać się w siedzeniu - paps...
-TAK BRACIE?
-to ja już wolę mtt, proszę nie szukaj u al nigdy więcej niczego, dobra?
-DOBRZE, NIE WIEDZIAŁEM CO TO JEST
-wiem, nie jestem zły na ciebie - westchnął i podszedł do odtwarzacza, wyciągnął z niego płytkę z napisem "2 Girls 1 Cup" i bez zawahania rozbił ją o kolano, by pozostałości wyrzucić przez okno. - puszczaj tego mettatona - mruknął siadając na kanapie.
I choć zobaczyli kilka jego produkcji, w nocy jak już udali się do swoich łóżek, w głowie oboje nie mieli wesołego robota w różnych strojach, a właśnie... dwie dziewczyny i jeden kubek.
No co może grały w butelkę... Tylko że kubkiem?
UsuńXD
Pffff xD
UsuńLol XD
UsuńAle by była beka kiedy te odlamki płyty na kogoś spadły xdd
O BOŻE, NAWET NIE PRZYPOMINAJ.
UsuńMy x Sans. Opisz sen Sansa na nasz temat, chciałabym by działy się bardzo dziwne rzeczy nie wiem pływanie w morzu ketchupu czy co tam innego twoja wyobraźnia znajdzie xD
OdpowiedzUsuńStał w jakiejś sali balowej, miał na sobie smoking, w ręku kieliszek szampana. Z tłumu wyszła do niego ona, jego... jego... no cóż, kupował u niej keczup. Pracowała na kasie w lokalnej sieciówce, którą miał po drodze kiedy wracał ze swoich prac do domu. Lecz co ona tutaj robi. Uśmiecha się szeroko na jego widok. Jej zawsze związane w koński ogon włosy, teraz ma rozpuszczone dookoła twarzy, jest delikatnie umalowana, tak aby mogła podkreślać swoje walory i atuty, a jednocześnie nie przesadzając. Jej sukienka... O Boże, jej sukienka. Ta odmówiła mu dechu. Czarna, z błyszczącymi kośćmi to tu to tam, sięgała jej jedynie do kolan.
Usuń-Sansy! - krzyknęła rzucając mu się na ramiona i w momencie, kiedy się tak stało, noga pod nim się zapadła. Nie w przenośni, tak dosłownie. Zaczęli wpadać, lecieć, w dół, aż.... Jak to się stało, że znaleźli się w ZOO? Sans zaczął się rozglądać na boki, szybko zorientował się, że trzyma ją za rękę. Ona jakby nie zauważyła tego co miało miejsce wcześniej, i on jakoś dziwnie szybko przestał się tym przejmować. Przechadzali się spokojnie między klatkami ze zwierzętami. Jednak, kiedy w jednej z nich dostrzegł swojego brata przebranego za jaskiniowca - zdenerwował się. Puścił ją i podbiegł do krat próbując je wyrwać. Nic, nawet nie drgnęły. Papyrus też nie podchodził. Przecież musi go wyciągnąć!
-Sansy! - to mówiąc _____ podeszła z wielką piłą łańcuchową i zaczęła pozbywać się krat.
Trach, no i znowu inne miejsce. Siedzi na kanapie w kinie i czeka na seans. Zerka na plakat reklamujący seans na który ma już zakupiony bilet "UnderTail" o nie nie nie nie. Był w kasie, ale nie chcą mu wymienić, próbował wyjść, ale ochrona nie pozwoliła. Musi tam iść. Zaciągają go do środka.
-nie nie nie nie nie nie nie - Jest w swoim mieszkaniu, obok niego stoi _____ z siatką pełną bagietek czosnkowych, które ostatnio kupował, bo mu posmakowały.
-To dla ciebie - to mówiąc uśmiechnęła się czule i wręczyła mu cały pakunek. Kiedy go wziął nie wiedząc co powiedzieć, usłyszał jak jej burczy w brzuchu.
-chcesz?
-Nie.
-ale bierz jak chcesz.
-Nie chcę, są twoje - uśmiechnęła się serdecznie i tyle była, jego uwaga się przeniosła na brata, który chodził pod ramie z Potworem Spaghetti. Udali się do jego pokoju. Szkielet zmrużył oczy nie wiedząc za bardzo jak ma zareagować.
-Nie chciałeś mi dać bagietki - załkała _____ siedząc u niego na kanapie.
-jak nie jak... - już miał jej zaproponować, kiedy zorientował się, że w siatce nie ma nic
-Umieram z głodu, od rana stoję na tej kasie i widzę jak ludzie kupują jedzenie - płacze rzewnie. Sans nie wiedział za bardzo jak się zachowywać, co powiedzieć. I jak na domiar złego, jego telefon zaczął dzwonić. Lecz dziwnie, nie mógł go wyłączyć.
.... A nie, to tylko budzik. A tamto to tylko sen.
Nom. Dziwny.
Tego samego dnia, wieczorem po zakończonej pracy jak zawsze udał się do sklepu. Na kasie była ona. Wziął głęboki wdech i zaczął buszować między regałami. Po tym jak go skasowała, wyciągnął z siatki zapakowaną bagietkę czosnkową i podał ją jej.
-Chce pan to zwrócić? - zapytała zakłopotana
-nie, to dla ciebie dzieciaku, smacznego
-O rany, nie wiem co powiedzieć - zarumieniła się błądząc wzrokiem po podłodze - Skąd pan...
-magia - mrugnął do niej - ręka mi drętwieje, weź to
Zrobiła to z wielkim uśmiechem na twarzy. Dziwny sen bo dziwny, ale jest z tego korzyść. Zrobił dobry uczynek, no i kto wie, może to będzie początek fajnej znajomości?
Bagietki czosnkowe życiem <3
UsuńBagietki czosnkowe łączą ludzi i potwory =')
UsuńZamiana ciał Nicka i Judy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia :P
To już chyba było w ostatniej grze, nie?
UsuńTak umieściłam odpowiedź nawet osobno na wattpadzie https://www.wattpad.com/381953113-gra-%C5%BC%C4%85danie-xxxix-zwierzogr%C3%B3d wiedząc, że może się zgubić w prawie 300 komentarzy pod wcześniejszą notką.
UsuńZwierzogród. Reakcja Nicka i Judy na Oscara :)
OdpowiedzUsuńYyy tylko jakiego Oskara? Oskara B. czy Oskara jako nagrodę?XD
UsuńStali na podium wypełnionej po brzegi sali. Gwiazdy i paparazzi, sypały się zdjęcia, lecz wszyscy milczeli. Czekali na ich komentarz. No tak, Nick zerknął jak Judy trzyma pewnie Oscara, który był prawie jej wielkości. To... nadal nie umiał uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Znowu podniósł głowę i spojrzał na tłum, malował mu się jak wielka płachta z ruszającymi się głowami, oświetlona lampami po bokach. Widok nawet przerażający. Przełknął ślinę głośniej, zaczął się dusić.
UsuńNie wierzył w to co się stało, za to z powodu bycia w centrum zainteresowania poczuł się dziwnie... nieswojo. Całe szczęście z opresji wyciągnęła go Judy, która widząc zmieszanie partnera w jednym skoku znajdowała się obok mikrofonu i zaczęła, ze łzami w tych pięknych fiołkowych oczach dziękować wszystkim za wsparcie i pomoc. Dziękować za nagrodę. A kiedy brawa ucichły, kiedy kwiaty zostały rozdane, mogli zejść ze sceny i wrócić do swojego normalnego życia, za którym Nick w tej chwili straszliwie tęsknił
Hmmm...niech pomyśle..DOBRA MAM! Czytelniczka (ty) idzie na randkę z Papyrusem. Na początku miało to być zwykłe przyjacielskie spotkanie, ale Papyrus jak zwykle napalił się na randkę XD Sans jest o nas zazdrosny i stara się popsuć spotkanie. (Dodam że Sans też się nam podoba). Może być +18, ale to zależy jak się sytuacja potoczy. To pozostawiam już Yumi :D
OdpowiedzUsuń/Nie widzę tego, bo biorąc pod uwagę charaktery postaci, Sans raczej by w ciszy cierpiał pozwalając, aby jego brat miał kogoś, niż próbował mu przeszkodzić, dlatego zmienię nieco scenkę./
UsuńPapyrus był... rozkoszny, cudowny, słodziutki. Jesteś już na trzeciej randce z nim. Choć Cię lekko śmieszy to, przestrzegasz jego rad z Dziennika Randkowego. Starasz się nie obrazić jego uczuć, a co za tym idzie, pilnujesz się, by za szybko go za rękę nie złapać, by nie popatrzeć mu w oczy nie w ten sposób w jaki trzeba. Na trzecią randkę zabrał was na kolację, poprosił abyś założyła tę ładną, czarną sukienkę ze srebrnymi nitkami jaką lubił na Tobie. Sam obiecał założyć smoking. Jego Poradnik mówił jak się ubrać i informował o zabraniu na wspólną kolację, oczywiście, jednak nie określał gdzie ma się to odbyć. Wasza para komicznie wyglądała w McDonalds. Kochałaś go jednak od dawna, dlatego przeżyjesz, że będziesz sławną lokalnego internetu, oh już czujesz jak robią Wam zdjęcia. Wystrojona para, szkielet i BigMac na stole. Kolacja z klasą. Ha!
Po zjedzeniu posiłku, jakby nigdy nic poszliście się przejść po parku, trzymał Cię pod rękę. Co chwila mocniej ją ściskając. Dzisiaj był dziwnie cicho. Wyraźnie bil się z własnymi myślami.
-Pap.. co jest? - zapytałaś w końcu patrząc do góry na jego twarz. Stęknął, chciał powiedzieć, ale nie chciał. Uroczy - Coś cię martwi?
-Nie... znaczy się tak... znaczy się - był naprawdę cicho. Zatrzymał się i popatrzył Ci w oczy. - Będziemy musieli przestać się widywać na jakiś czas... - Co? Ej tego nie było w jego poradniku. Teraz w końcu powinien Cię pocałować, a nie ...
-Zrywasz ze mną? - głos Ci zadrżał.
-CO?! NIE! - o normalny ton głosu - PO PROSTU ... po prostu ... - westchnął - Mój ludziu, wiesz jak .... jak zwierzęta mają swój sezon godowy, prawda? - przytaknęłaś nie będąc pewną gdzie zmierza ta rozmowa - Potwory też to ... mają - uciekał wzrokiem - mają to samo. - westchnął
-Czyli jesteś napalony i nie chcesz się ze mną widzieć? - No teraz to już zupełnie nic nie rozumiesz
-NIE CHCĘ CI ZROBIĆ KRZYWDY.
-Jest aż tak źle? - przytaknął - A co się dzieje?
-MAM... WYOSTRZONY ZAPACH... NA GWIAZDY, TERAZ CZUJĘ CIĘ I Z LEDWOŚCIĄ MOGĘ SIĘ POWSTRZYMAĆ... MOJE ... MOJE MYŚLI SĄ PEŁNE TAKICH OBRAZÓW Z TOBĄ... ŻE... - zarumieniłaś się. To Ci się bardzo podobało. Spragniony Papyrus i w dodatku w takiej chwili myślał o Tobie! Przygryzłaś wargę, nie bałaś się go.
-Pap, mogę pomóc... - Popatrzył na Ciebie, w jego pogodnych oczach błysnęło coś niebezpiecznego, co sprawiło, że dreszcz przeszył Cię po kręgosłupie.
-Ostatni raz ostrzegam _____ - oh, nigdy nie mówił do Ciebie po imieniu. Nie takim tonem.
-Chcę pomóc - zrobiłaś krok w jego stronę. Objął Cię i westchnął. To będzie długa noc...
Uroczo (。・ω・。) I spoko rozumiem, ale i tak dziękuje ( ˘ ³˘)❤
UsuńŁoh, taki Pap to ja rozumiem!
UsuńPap, ty zwierzu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńTo było mega *^*
Usuńto może nasza grupka fangirl spotyka Sansa i on się w nas zakochuje (xD) zaprasza nas do domu i.. Teraz twoja rola ;p a i może być calowanke ale nie 18+
OdpowiedzUsuńJak to zrobisz to dziękuję
*Mruga nie wiedząc co powiedzieć* Czyli tabun kobiet vs jeden Sans?
UsuńNie, nie podejmuję się tego >.>
Ok rozumiem Yumi .
UsuńSama nie wiedziałam ja byś to zrobiła xD
Ale dzięki za odpowiedź ^^
Error, w poszukiwaniu Au do zniszczenia ,znajduje swoją żeńską wersje XD Jestem ciekawa co wymyślisz
OdpowiedzUsuńError przemierzał odległe przestrzenie świata Po-Za aby znaleźć uniwersum położone dość daleko, tak by Ink mu już nie przeszkodził. Niestety... Miejsce w którym przyszło mu żyć jest na tyle rozległe, że wieczności nie starczy, aby je zbadać. Więc po pewnych przejściach czuł się jakby błądził po omacku. Tutaj go nigdy nie było.
UsuńNagle, na jednej ze świetlistych dróg dostrzegł... oh, kolejna wersja jego. Tylko że... Uhm... Baba? Zmarszczył brwi. Tak, to zdecydowanie kobieta. I ona się na niego popatrzyła i zmierzyła wzrokiem.
-Kim jesteś? - odezwał się jako pierwszy, w momencie kiedy ona otwierała usta.
-Erreur - oznajmiła uśmiechając się przebiegle - Ty zapewne musisz być moją męską wersją.
-O nie nie, to ty jesteś moją żeńską wersją
-Chyba śnisz
No i tak już na samym początku ich znajomości, zaczęli się sprzeczać i kłócić. Zaraz potem normalnie rozmawiali. Szybko doszli do porozumienia i znaleźli wspólny język. byli w sumie bardzo do siebie podobni, nie lubili tych samych rzeczy - czyli właściwie wszystkiego. Mieli te same hobby - niszczenie AU; nawet miała żeńską wersję Inka. Też jej nie lubi. Ogólnie w jej świecie wszystko to co u niego jest męskiej wersji, u niej jest żeńskiej i odwrotnie. Tylko Frisk jest bezpłciowym dzieckiem w obu światach.
Po jakimś czasie oboje doszli do wniosku, że muszą wracać do swoich zajęć, doszli jednak do wniosku, że w końcu mogli porozmawiać z kimś na poziomie.
Error znalazł bratnią duszę xD
UsuńTak, znalazł siebie xD
UsuńUndertale =)
OdpowiedzUsuńKażde życie ma swój kres, więc i Frisk to nie ominęło (śmierć naturalna, bo się zabić tego nie da - Sans próbował i mu nie wyszło :P)
No i tutaj zadanie dla ciebie Yumi, spotkanie Frisk ze Śmiercią i reakcja przemiłej persony z kosą na przeszłe Resety :3
Frisk jakoś wiedział, że umrze niedługo. Dlatego stosownie przed tym dniem zaczął czynić przygotowania. Upewnił się, że opłacił wszystkie rachunki. Położył na wierzchu własny testament. Lata pracy jako ambasador sprawiły, że dorobił się swojego niewielkiego skarbu. Najważniejszym jednak była dla niego jego potworza rodzina. Uśmiechnął się delikatnie patrząc na zdjęcia znajdujące się na ścianie. Tradycja polegała na tym, że rok w rok robili takie samo zdjęcie, w takich samych ubraniach, stojąc dokładnie w tych samych miejscach. Ze smutkiem człowiek obserwował, że potwory w ogóle się nie zmieniały, za to on... starzał się.
UsuńFrisk skrzywił się lekko i poszedł do pokoju, nakrył na siebie kołdrę i odmawiając cicho modlitwę, jak nigdy, pożegnał się z tym światem.
Ku jego zdziwieniu nie było kupki złotych liści, nie był też dzieckiem, tylko dorosłym człowiekiem. Jakby w kwiecie swojej wytrzymałości, urody i siły witalnej. Przed nim natomiast stała wysoka postać, z kosą trzymaną przez kościstą rękę.
-Jesteś Śmierć?
-ANTROPOMORFICZNA PERSONIFIKACJA ŚMIERCI - poprawił go niski tubalny głos któremu w dodatku towarzyszyło dziwne, ciche echo
-Ja jestem...
-WIEM KIM JESTEŚ - westchnął - WIEM WSZYSTKO
-Oh... - opuścił głowę ze wstydu. - A więc wiesz...
-TAK. ZOSTAŁEŚ OBDARZONY MOCĄ JAKIEJ NIE POWINIENEŚ DOSTAĆ, W WIEKU STANOWCZO ZA MŁODYM ABY COKOLWIEK ZROZUMIEĆ, PO PRZEŻYCIACH O JAKICH NIE CHCĘ MÓWIĆ - Śmierć powoli oparł się o swoją kosę, dobrze wiedział o ścieżce ludobójczej jaką próbował iść Frisk. Nie był jednak w stanie przejść Sansa i ostatecznie zrobił reset. I kolejny i następny, już same pacyfistyczne drogi. Aż w końcu sam Sans poprosił go, aby więcej nie było resetów. Lata mijały, a człowiek zaczął naprawdę kochać potwory, wyzbył się dziecinnego egoizmu, chorej zawziętości, nauczył się troski i rozumienia. -WIESZ CO SIĘ TERAZ STANIE, PRAWDA?
-Ja już umarłem... i ty mnie osądzisz.
-DOKŁADNIE - Śmierć przytaknął i wyprostował się. Miał prawie trzy metry wzrostu, z pustych oczodołów świeciły niebieskie światełka. Był tak podobny do Sansa, choć zdecydowanie straszniejszy i chudszy. Wiedział o wszystkim, więc na co czekał, wahał się? Może sąd był dla niego za trudny. W końcu, Frisk dostrzegł jak Śmierć do niego mruga, i .... choć jego czaszka nie ruszała się, to człowiek miał wrażenie, że ten się do niego uśmiecha. - NIM JEDNAK CIĘ OSĄDZĘ, PROSZĘ, WYJAŚNIJ MI NA CZYM POLEGAJĄ GRY PLANSZOWE W KTÓRE GRAŁEŚ Z PAPYRUSEM - Frisk zamrugał kilka razy zaskoczony
-A co z czasem? Gdzieś czytałem, że co chwilę ktoś umiera...
-CZAS JEST DLA CIEBIE, NIE DLA MNIE. CHODŹ, ZAGRAJMY W CHIŃCZYKA.
/UUUUwielbiam Śmierć Terrego Prachetta /
O jezu, to jest piękne *0* Przypomnisz może, w jakiej książce jest ta smierc? Zachciało mi się go przeczytać ^.^
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Amier%C4%87_(%C5%9Awiat_Dysku)
UsuńPolecam zacząć od "Mort" potem "Kosiarz" oraz "Wiedźmikołaj". Dzięki tej wizji Śmierci przestałam się jej bać, że tak powiem.
O boże, idę to przeczytać XDD Taka śmierć mi się podoba! A może sans i śmierć to jacyś dalecy kuzyni? A kto tam ich wie XDD
UsuńBardzo dziękuję ^.^
UsuńDzięki Yumi, to jest piękne :3 I dzięki temu wpadłem na kolejny pomysł, ale tutaj może spróbuję napisać coś dłuższego, chociaż znam swoje umiejętności... :D
UsuńMort to samobójstwo po Francuzku, co nie?
UsuńNie wiem, nie uczyłam się Francuskiego. Za to Mort to imię głównego bohatera a Terry zaczerpnął je od łacińskiego Mortus.
UsuńPapyrus żywi się tylko bólem, huehuehue.
OdpowiedzUsuń*próbuje sobie to wyobrazić*....ała ಥ_ಥ
Usuń... Że co? O-o
UsuńChyba chodzi o samo okaleczanie, albo że syci go zadawanie bólu.
UsuńInterpretacja własna - moja wyobraźnia działa różnie, kogoś innego jeszcze różniej, a chciałabym zobaczyć jak działa twoja; dlatego tym razem bez konkretów :D
Usuń... Nie podejmuję się tego -_- Właśnie przez brak konkretów i abstrakcyjność. Nie widzę Papyrusa żywiącego się bólem, skoro ból to cudze uczucie. Nie widzę Papyrusa raniącego siebie, czy też kogoś innego ... To ma być SCENKA, a scenka ma konkrety >.>
UsuńKk, rozumiem:0 niestety mam tendencję do nadinterpretacji/wybijania się z tematów, więc chyba bardziej bym była zaskoczona gdyby to przeszło xD i wiem, że czasem rzeczy mogą być za ciężkie, więc no, tego... Może coś mniej abstrakcyjnego kiedyś rzucę ^ ^'
UsuńAle to nie jest nadinterpretacja czy wybicie się z tematu - co zwyczajne jego nie zrozumienie >.> Ale ok, będę czekać następnym razem na jakąś inną scenkę.
UsuńFrisk wreszcie wyznaje Sansowi miłośc. Ma być romantycznie :3
OdpowiedzUsuńFRANSastycznie! XD
Usuń-Kocham cię! - krzyknęła Frisk, jej policzki płonęły, czuła, że zaraz się rozpłacze, mocno zaciskała pięści, zamknęła oczy aby nic nie widzieć, bo tak łatwiej. - Kocham cię.... - powtórzyła ciszej - Od... odkąd pamiętam. Odkąd byłam dzieckiem, zawsze przy mnie byłeś... - głos się jej łamał, drżała cała - Nie! Nic nie mów. J-ja powiem to co chcę... A-a potem zmożesz zrobić z tymi uczuciami co zechcesz - czuła się taka mała, taka słaba, taka ... bezbronna. Otwierała się właśnie, wszystkie swoje skryte emocje jakie tłamsiła latami właśnie wyszły na wierzch. Nie patrzyła na otoczenie, ani na to co się dzieje dookoła. Warunki są zbędne, jeżeli w grę wchodzą prawdziwe uczucia. Serce łomotało jak szalone - Z początku myślałam... że jak wujka, że... że jak rodzinę ... póki... - nie wiedziała co mówić, ale czuła, że musi - Strasznie trudno było mi przyznać przed samą sobą, że moja miłość nie jest tylko jak do wujka, że kocham cię tak jak kobieta kocha mężczyznę. Chcę.. chcę stworzyć z tobą coś więcej.. j-jeżeli tylko chcesz - wzięła głębszy oddech, otworzyła oczy i popatrzyła przed siebie - Czy... czy mnie zechcesz, Sans?
UsuńCisza. Stała przed lustrem, szykowała się mentalnie na powiedzenie tego wszystkiego szkieletowi, dzisiaj, właściwie to zaraz miał wrócić z pracy. Przygryzła wargę, otarła kilka łez z policzków jakie zdążyły jej umknąć. Ktoś kiedyś napisał, że kobieta pięknieje podczas płaczu. Frisk nie wiedziała, czy jest w tym cokolwiek z prawdy.
W końcu drzwi się otworzyły, nabrała powietrze w płuca. Raz kozie śmierć. Pomyślała i wyszła z pokoju. Zb iegła po schodach, na dole dostrzegła potwora rozglądającego sie po mieszkaniu. Kiedy ją dostrzegł, uśmiechnął się
-cześć - zaczął - chciałem z tobą o czymś porozmawiać.
-Kocham cię! - krzyknęła zapominając zupełnie o reszcie przygotowanej wypowiedzi, czas zwolnił. Sekundy oczekiwania na jego reakcje stały się minutami. Słyszała własne serce dudniące jej w uszach.
-o rany... ja ciebie też - przebiło się przez hałas, on.. on odwzajemnia jej uczucie - tak właściwie to się cieszę, że to powiedziałaś - mówił dalej patrząc na bok, rumienił się, tak słodko rumienił się na niebiesko - to rozwiązuje wiele problemów. - ej, zaraz, co?
-Jakich problemów?
-cóż, właśnie chciałem ci powiedzieć, że ... - chrząknął - cóż, jakby to powiedzieć... nie chcę być już twoim wujkiem - O rany, ona śni - od przyszłego tygodnia możesz mówić do mnie tato. - pustka, tak można określić zarówno serce jak i umysł dziewczyny. Dopiero teraz dostrzegła Toriel wychylającą się zza drzwi, uśmiechniętą od ucha do ucha.
-Moje dziecko - zaczęła. Frisk jeszcze nigdy nie nienawidziła tak jej głosu, jak w tym momencie - Czy to nie wspaniale? Będziesz miała nowego tatusia!
Frisk zaczęła żałować, że nie przeszła Genocide kiedy miała ku temu okazję.
Wredny małpiszon xD wiedziałam, że coś odwalisz xD
UsuńLeże i kwiczę.
UsuńMasterpiece...
W sumie pozostałaś wierna swoim ideałom xD
UsuńBiedna Frisk
UsuńO jezu, jakie to zarazem zabawne jak i smutne xD Ten uczuć, kiedy Mama kradnie ci faceta =')
UsuńO kurwa. Ty.... TORIEL. TYYYYY. TYYYYYYYYY. TY! (Przepraszam XDD)
UsuńGRAAAAAAA!!!!... tak...
Usuńp.s
Dzień po wyznaniu Frisk wróciła na Ebott, aby zresetować i przejść Genocide XD
Toriel... Ty zła istoto.
UsuńNienawidze cię ;_;
UsuńMuahahahahahahaha
Usuń....YUMI....MUSIAŁAŚ PRAWDA?
UsuńTo ja poproszę Twoje ostatnie cudowne opowiadanie,G po egzorcyzmach idzie na kawę/piwo/papierosa/wstaw tu cokolwiek i spotyka wredną, rudą małpę (czytaj kobietę) z którą nawiązuje konwersację i która zaczyna go intrygować (zero romansu, miłości do grobowej deski i tak dalej, ale mogą występować elementy flirtu). Ładnie proszę *robi oczy kota ze Shreka*
OdpowiedzUsuńG miał wolne, dlatego udał się zawsze tam, gdzie udaje się kiedy ma wolne. Do baru, czy też raczej restauracji o uwodzicielskiej nazwie "Ministerstwo śledzia i wódki". Klimat typowo PRL, który bardzo mu odpowiadał. Isza postanowiła iść do domu "odpocząć od plebsu" jak się wyraziła. Szkoda, znowu będzie jadł sam i pił sam, ale przywykł do tego.
UsuńPersonal dobrze go znał, stali bywalcy też. Ludzie i potwory, choć zdecydowanie więcej ludzi. Poza nim, gościnnie bywał tutaj Jerry. G czuł się trochę źle z myślą, że jego ulubiona knajpa to też faworyt najbardziej nielubianego potwora na Ziemi. czy to oznacza, że w przykurczu jest coś dobrego, czy raczej na niekorzyść dla G?
-Przepraszam, zostaniesz moim Prometeuszem? - usłyszał kobiecy głos wyrywający go z zamyślenia. Cudownie, kolejna ruda bestia. Ta niewiasta była znacznie wyższa, starsza, bardziej kształtna, no i nie czarujmy się, dużo bardziej uwodzicielska, aniżeli Isza. Może za kilka lat i jego rudy diabeł będzie wyglądał podobnie? Uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni zapalniczkę odpalając kobiecie papierosa. Cienki L&M mentolowy, oh, babski. Kobieta jednak nie odeszła, za to usiadła naprzeciwko niego. - Mogę?
-Już usiadłaś. Coś się stało?
-Nie. Po prostu przyszłam tutaj sama i ty też jesteś sam...
-A jeden do jednego to dwa.
-Dokładnie - uśmiechnęła się zalotnie.
-To fajnie - pochylił głowę nas kieliszkiem wódki i wyciągnął swojego papierosa z leżącej na stole paczki. - Pijesz?
-Jak postawisz...
No i tak się zaczęło. Rozmawiali o wielu rzeczach, głównie z tematu nauki i moralności. Leal, bo tak się nazywało rude dziewczę, miało dość... zepsute jak na G podejście do życia, choć z drugiej strony umiał doszukać się logiki w jej osądach.
-Znasz przykład z wagonikiem - zaczęła, zaprzeczył, byli już po kilku kieliszkach. Kolejną kolejkę ma stawiać ona - wyobraź sobie, że stoisz przy zwrotnicy, na lewej stronie masz pięciu ludzi przywiązanych do torów, na prawej jednego - gestykulowała aby zaprezentować mu problem - Nie zdążysz podbiec i ich uratować, a nadciąga pociąg, który nie może się zatrzymać. I teraz, poświęcisz kilku ludzi dla jednego, czy jednego dla kilku ludzi? -G zamrugał zaskoczony tym pytaniem, zacisnął mocniej szczękę, prawie boleśnie, nic nie mówił przez dłuższą chwilę. Ruda uśmiechnęła się przebiegle - Tutaj nie ma prawidłowej odpowiedzi, moralność to jedynie idea, jakiej nie ma w rzeczywistości. Nie wiem jak potwory, ale my ludzie jesteśmy naprawdę skurwysynami, czy tego chcemy czy nie, bo tacy jesteśmy z natury.
-Ale ludzi stać na dobro, nie jesteście wypaczeni - zmarszczył brwi. Papierosy już dawno mu się skończyły, z niechęcią sięgnął po jej paczkę, nie dlatego, aby się krępował, wszak ona wcześniej go opaliła, co po prostu dlatego, że nie lubił pedalskich fajek, ale nie miał najmniejszej ochoty opuszczać rozmówczyni. Tak dobrze od czasu do czasu porozmawiać na zdrowe naukowo-teoretyczne tematy. Przypominał sobie wtedy, że nie jest głupi. Z Iszą owszem, da się gadać, ale problem polegał na tym, że gadał z nią za dużo i zna odpowiedź na zagwozdkę nim ta cokolwiek powie. Po prostu nie ma żadnych tajemnic. A ta, Leal... w jej okrutnym postrzeganiu świata, G doszukiwał się odrobiny.... prawdy, choć nie chciał tego przed sobą przyznać. Póki co.
Usuń-Pierwotnymi reakcjami na nagły bodziec - mówiła - Jest ucieczka albo walka, prawda? Masz bodziec i twój mózg wybiera, czy uciekać czy walczyć, co nie? No ale we współczesnym świecie to przestało być takie... właściwe. Nie będziemy uciekać przed nauczycielem z praca domową, nie staniemy do walki z zacinającym się komputerem, nasze pierwotne instynkty nie wiedzą jak reagować stąd bierze się u nas frustracja i stres, a to przeradza się w różnego rodzaju dziwaczne zachowania, czasami nawet zboczenia.... - przez cały wieczór to ona mówiła, G z przyjemnością jej słuchał. W końcu, kiedy byli dość pijani, oraz bar trzeba było zamknąć, odprowadził ją na PKP skad miała mieć za pół godziny pociąg. Z tego wszystkiego zapomniał o jej numerze telefonu, czy jakiejkolwiek informacji na jej temat. Wredna, ruda, suka, tak... G uwielbia rude.
Hehehehehe xD Super scenka, podoba mi się. Szkoda, że G miał takie szczęscie, że prawdopodobnie to było pierwsze i ostatnie jego spotkanie z Leal =')
UsuńTo może sytuacja w której Napstablook wychodzi na farmę ślimaków gdy słyszy jak ktoś nuci i tak poznaje Shyren'e. Ogólnie to ma to być sytuacja w której Napstablook poznaje i zaprzyjaźnia się z Shyren'ą. Resztę zostawiam tobie.
OdpowiedzUsuń-A więc jak się poznaliście? - Zapytał Kuba Wojewódzki Napstablooka i Shyrene siedzących na jego kanapie. Byli już bardzo rozpoznawalnymi postaciami showbiznesu, no zdecydowanie sceny muzycznej, ludzie lubili ich bardziej niż MTT, który podbił znowu filmy i teatry, lecz z piosenkami ... no cóż... mu nie wyszło.
Usuń-To miało miejsce jeszcze zanim pojawił się Frisk - uśmiechnął się lekko duch, nadal czuł tremę, jednak lata pracy z kamerami nauczyły go ... troszeczkę się dostosować, co innego jego towarzyszka, która pochyliła głowę i sprawdzała swoje łapki co chwilę w nerwowej manierze - Już wtedy układałem muzykę, ale nie miał mi kto śpiewać.
-J-ja szukałam miejsca, gdzie będę mogła s-sobie pośpiewać - kwiknęła potworzyca. Napsta przytaknął jej i westchnął.
-Wiedziałem, że w Wodospadzie jest ktoś, kto potrafi śpiewać, czasem słyszałem jej głos, ale nie wiedziałem, że to jest ona. Znaliśmy się, mijaliśmy co jakiś czas...
-Ja wiedziałam, że ktoś tworzy muzykę, ale nie wiedziałam, że to on
-No i jak przyszedł Frisk... Zrobił z nią koncert
-Sans sprzedawał bilety z papieru toaletowego - Kuba otworzył szerzej oczy
-Spodobało mi się jak ona śpiewa
-Więc zaproponował mi wspólne nagrywanie
-Dlaczego nie byliście gwiazdami jeszcze w Podziemiu? - zapytał nagle mężczyzna
-Całą sławę zabierał Mettaton - odezwała się w końcu po chwili ciszy syrena - To nie tak, że mamy coś do niego... t-tylko no my....
-Rozumiem, rozumiem, a powiedzcie mi... czy jest między wami coś.... więcej?
Potwory popatrzyły na niego wymownie, jakby właśnie strzelił im w pysk. Właśnie dlatego woleli siedzieć w swoim studio i nagrywać kolejne hity, a nie udzielać się publicznie...
Wow. Ty to masz pomysły. Bardzo orginalne, w zwłaszcza z Kubą Wojewódzkim xd. Dziękuję Yumi ^^
UsuńMy x G... Daję ci wolną rękę XD
OdpowiedzUsuńTo samo co w przypadku tego co powiedziałam Fansowi, to ma być SCENKA, a nie paring jaki chcesz przeczytać >.> Nie podejmuję się tego żądania.
UsuńOłkej, wybacz XD
UsuńO Aniele (kobiecie), który zakochał się w innym, a po jakimś czasie, okażę się, że tamten przeciwstawił się Bogu, będąc skazanym na upadek. Cholera, kocham tematy aniołów <3
OdpowiedzUsuń/Z teologicznego punktu widzenia, aniołowie nie mają płci, aaaaale to mały szczegół... Mmmm Z którebo ty tutaj kobitkę zrobić... Ooooo mam pomysł, troszeczkę nagnę Twoje żądanie, ale myślę, że Ci się spodoba/
UsuńMiała piękne usta, kształty jak marzenie, jędrne ciało. Obok swojego męża, Adama, prezentowała się jak ósmy cud świata. Sama w sobie była cudem. Nic więc dziwnego, że była oczkiem w głowie, nie tylko samego Boga, ale i całego stworzenia, widzialnego i niewidzialnego w Edenie. Adam, miał naprawdę ważne zadanie, musiał nazywać. Nadanie nazwy czemuś, sprawiało, że to miało rację bytu. Nadanie imienia jest bardzo ważne. A ona? Jahwe dał jej ... inne zadanie, znacznie mniej ważne. Miała po prostu być. Zajmować się domem i ogniskiem domowym, ulegać Adamowi kiedy ten będzie chciał ją pokryć. Lilith, miała jednak inne pragnienia. Podobnie jak jej mąż, była zrobiona z gliny, a więc z punktu widzenia duchowego - czuła się mu równa. Też powinna mieć moc nadawania imion. Kłębiła w sobie jednak to poczucie niesprawiedliwości tak długo, jak mogła.
Kiedy jej mąż wybywał, ona udawała się do sadu, gdzie w cieniu drzew akacjowych mogła pozwolić, aby słońce ogrzewało jej nagie ciało, czasem kąpała się w niewielkim stawie, dzieliła owocami ze zwierzętami. Czasem tez, przychodził On. Nie był człowiekiem jak ona i jej mąż. Był aniołem. O pięknych, długich skrzydłach, wysokim na trzy metry, jego czarne włosy połyskiwały w świetle słońca, blada cera nadawała niemalże upiorny wyraz złotym, połyskującym oczom. Miał na sobie zbroję, zawsze i wszędzie. Ciemny napierśnik, naramiennik, u pasa miecz z rzeźbioną głową kurka u rękojeści. Dotrzymywał jej towarzystwa, czasem mówił, czasem pozwalał jej mówić, a czasem po prostu milczeli.
-Czy jeżeli ktoś jest zły, to dlatego, że chce być zły czy dlatego, że Bóg go takim stworzył? - rzucił w końcu przenosząc na nie swoje ślepia. Zadrżała lekko i zacisnęła mocniej wargi. Nie znała odpowiedzi na to pytanie, nie powinna w każdym razie. Samael jednak mówił dalej - Pomyśl, jesteś równa Adamowi, a jednak nie masz żadnych powinności, Bóg stworzył cię niedocenioną, czy sama pozwalasz się nie doceniać? - przygryzła boleśnie wargę - Ja cię doceniam, widzę w tobie ukryty potencjał, ukrytą siłę, masz wolną wolę, nie musisz robić tego, czego oczekuje od ciebie stwórca, czy mąż - Jego słowa były tak przekonujące, tak... pełne trucizny... Którą z przyjemnością zlizywała. Tego dnia, zgrzeszyła bardziej niż przypuszczała. Dała się omotać jego słowom. Zdradziła męża, Boga lecz... czuła się wolna, w końcu była panią samej siebie.
Potem nauczyła się odmawiać. Jej romans z Samaelem wyszedł na jaw, Adam jednak wspaniałomyślnie powiedział, że wybaczy i jej i jemu, jeżeli ona, będzie mu uległą kiedy ten zechce, natomiast Samael się pod nim pochyli i uklęknie.
-Ogień nie będzie klękać przed gliną - z tymi słowami, został wygnany przez Boga z Edenu i strącony tam, gdzie jego brat Lucyfer, pragnący świecić tak samo jasno jak Bóg. Lilith miała być uległą Adamowi. Jednak, skoro Bóg jest wszechwiedzący ... to przewidział też to? Stworzył Samaele wątpiącego, aby ten otworzył jej oczy bo sam Bóg uczynił Lilith nieszczęśliwą w swoim poddaństwie.
-Nie. - odparła w końcu marszcząc brwi. Pozwoliła się wygrać, wiedziała, że Adam dostanie Ewę, jej zadaniem będzie rodzić demony... Dzieci jej i Samaela... Lecz tego wyboru, sama dokonała i nie żałuje go ... po dziś dzień
łał...to jest...łał
UsuńKocham to co tworzysz. W jaki sposób tworzysz. I w ogóle. To... po prostu wow. Lilith kojarzy mi się z pewnym ślepym demonem, ale mniejsza z tym. Świetne. Kurde, gdyby Lidia Zelman mieszkała w Kielcach, podejrzewałabym, że to ty XDDD Przeczytałam sobie te książki, (wiesz, te o których ci pisałam), kurcze, jednak to jest zajebiste :D Tak samo jak ta scenka <3
Usuń*dusi się wodą* O KURWA... JA JESTEM ADAM...
UsuńCóż, mi raczej chodziło o tego biblijnego xD
UsuńWow *.*
UsuńTaa, spoko...(😒)
UsuńPoproszę opis nagłego, mocnego ataku lękowego jakie przeżywa Sans ze względu na swoją kochaną depresję. Najlepiej z jego perspektywy, sytuacja dowolna, byleby faktycznie dało się to poczuć. Dziękuję! c:
OdpowiedzUsuńJak Yumi cokolwiek napisze to się to czuje od stup do głów...
UsuńTo może być dobre
UsuńSiedział na nieczynnej bieżni chowając twarz w rękach. Kolejny reset. Minie dzień, albo półtora nim Frisk wyjdzie z ruin, w popiołach albo i bez. Ostatnie dwa resety zakończyły się śmiercią Toriel, ale wcześniejsze cztery nie. Ją jako jedyną oszczędził nim wymordował całą resztę. Sans nie mógł go wtedy osądzić, nigdy nie może go osądzić. Dlaczego? Bo bachor ZAWSZE kogoś zostawia, raz to jest Jerry, raz to Toriel, raz Alphys która zawsze potem popełnia samobójstwo, raz Undyne, raz Muffet.... Nigdy, jednak nigdy nie oszczędził Papyrusa.
UsuńNic więc dziwnego, że Sans bał się, bał się żyć, panicznie nie chciał żyć, jednak... miał brata. Nienawidził dnia w którym złożył przysięgę Toriel. Po policzkach ciekły mu łzy. Był tak tym zmęczony, po prostu zmęczony... Tak bardzo chciał odpocząć.
Więc kiedy przyszedł do niego sen, z radością go przywitał. Sans cierpi na bezsenność spowodowaną depresją. Lecz jak już uśnie, to śpi głęboko. Nie dbał o to, że usnął na bieżni, prawdopodobnie w pozycji embrionalnej gdzieś na ziemi obok stosu skarpetek i nagryzionego spaghetti. On spał.
Lęki jednak nie opuszczały go nawet w krainie marzeń. Paskudne wyobrażenie, jak jest przywiązany do krzesełka, nie może się ruszyć, nie może użyć swojej magii choć bardzo tego chce. Zaś przed nim do stołu operacyjnego przywiązany Papyrus, żyje, oddycha, lecz cierpi. Płacze, próbuje się wyrywać, kiedy Frisk, kawałek po kawałku, 1HP po 1HP z błogim spokojem na twarzy, tym niewinnym uśmiechem, powtarzając ciągle deklaracje przyjaźni, tnie kark jego brata milimetr po milimetrze.
Sans się budzi, oblany potem, zalany łzami. Drobne przedmioty w jego pokoju unoszą się. Latają dookoła w szaleńczym tempie tworząc większe tornado. Choć patrzy na własne dłonie to ich nie widzi, choć wie, że to był tylko sen, to uczucie nienawiści jest prawdziwe. Przespał dzień? Bachor zaraz się pojawi. Niech mówią o nim, że jest skurwyzynem, niech go wszyscy znienawidzą. Tym razem, zajebie dzieciaka zaraz na początku jego drogi. Papyrus nawet go nie pozna, nawet się nie dowie. Sans ma dość.
Uwielbiam Cię <3 Dziękuję ślicznie c:
UsuńWow...(●__●)
UsuńSans robi nam striptiz. Mówiąc MY mam na myśli naprawdę NAS. Ciebie, mnie, Sansy, Kzazumi, NG, Napcie,... itd xD
OdpowiedzUsuńO BOŻE TAK(͡° ͜ʖ ͡°) XDDD
UsuńDziękuje za uwzględnienie mnie. (͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńO, jestem na trzecim miejscu XD Dziękuję za twoje względy XD Może by ułatwić pracę Yumi, niech osoby, które oczywiście chcą być przedstawione, napiszą coś pod komentarzem?
UsuńO... Mój... Boże... Nie... Nie, Ja wychodzę... Striptiz szkieleta... *Zdzieram skórę i zostawiam kości*
UsuńRYDZIU KOCHAM CIEEEE
UsuńNie rozumiem co ja robie na tej liście...
UsuńSansy, dobry pomysł! XD
UsuńTeż nie wiem co tam robię xD hehehe
UsuńMam nadzieję, że Yumi nie stwierdzi, że za dużo osób...
Super pomysł chciałabym być ale .. Jak Yumi zechcę to zrobić to trochę minie czasu :p
UsuńDobry pomysł! :D XDD moja psychika właśnie się zjebała :V
UsuńChodzimy do pierwszej szkoły koedukacyjno-integracyjno-pojebanej imienia Handlarza Iluzji w Bajkolandzie. Uczą się tutaj nie tylko ludzie, ale i wszej maści potwory oraz zwierzęta. Czyli raj dla takich wariatów jak my. Chodzimy do jednej klasy i właśnie jesteśmy po zajęciach z Przysposobienia Obronnego prowadzonego przez Judy Hopps, teraz zajęcia z Wychowania do życia w rodzinie z Toriel, natomiast WF prowadzić ma Nick Bajer, na ostatnich zajęciach obiecał, że nauczy nas jak to jest przetrwać w dzikim mieście mając do dyspozycji jedynie wykałaczkę.
UsuńWeszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca. Ty jak zawsze siadasz przy oknie, lubisz to miejsce i zawsze bijesz się z kilkoma innymi osobami o to miejsce. Byle nie pierwsza ławka, byle nie w środku. Wyciągasz swój zeszyt i czekając na wykładowce zerkasz na temat poprzednich zajęć. Toriel ma w zwyczaju zapraszać swoich przyjaciół, aby prezentowali wam co nie co ze swojego życia i zainteresowań, dlatego masz nadzieję, że dzisiejsza lekcja będzie ciekawsza niż wykład Asgora na temat rodzajów nawozów do kwiatków. Dobra, temat ciekawy dla kogoś kto się tym interesuje, ale tydzień temu prawie przegrałeś walcząc z opadającymi powiekami.
W końcu przyszła, za nią wszedł Sans. Słyszysz jak kilka osób wciąga powietrze nosem. Co teraz. Wykłady z leniuchowania? Żartologia stosowana? Mrugasz kilka razy i czekasz.
-Witajcie moje dzieci - zaczyna swoim pogodnym i życzliwym tonem jak zawsze - Dzisiaj poprosiłam mojego dobrego przyjaciela o zaprezentowanie się na naszych zajęciach - to mówiąc wskazała na niego włochatą łapą - Szkielet Sans opowie nam o tym jak to jest być szkieletem. - O.. aha... fascynujące...
-siemka - przywitał się zerkając nerwowo na nauczycielkę, a potem na nas. W końcu westchnął i zaczął rozpinać swoją bluzę. Kilka dziewcząt w grupie zaszurało krzesełkami próbując przybliżyć się bardziej. W jego ruchach nie było nic uwodzicielskiego czy kuszącego. Rozbierał się, no prawie, bo póki co po prostu rzucił swoją niebieską bluza w klasę. Kilka osób zaczęło ją miedzy sobą wyrywać, w końcu zwyciężczyni z miną królowej świata objęła ją mocno i zaczęła do siebie przytulać. Czuła zapach keczupu i potu, ale chuj, to Sansa. Tylko to się liczy.
-tutaj mam żebra - to mówiąc zaczął pokazywać i kolejno nazywać je od góry do dołu - a tutaj mam mostek. jak widzicie chroni on serce, którego nie mam, ale wy macie, - zaśmiał się lekko i puścił oczko. Kiedy omówił już funkcje wszystkich kości w jego rękach rozpiął rozporek spodni.
-O kurwa - odezwała się któraś w klasie.
-Ja pierdolę - szepnęła inna
-Uważajcie na słowa! - krzyknęła Toriel klaszcząc w łapy.
No i trach, Sans nie ma spodni, a naszym oczom ukazuje się.... miednica. Dosłownie. Znaczy się nic ponad kośćmi. Sans bez mrugnięcia oczodołem opowiada o funkcjach kostnych własnych nóg, kolan, kości ogonowej, śródstopia etc. Po zakończonej lekcji ubiera się jakby nigdy nic, dziękuje i wychodzi. Zadzwonił dzwonek. Kilkoro z nas wybiega szybciej niż się da, koniecznie muszą iść zwymiotować, bo widok nagiego szkieletu nie był zbyt apetyczny, tym bardziej, że szkielet był facetem. Kilka dziewczyn wyraźnie zawiedzionych zbiera swoje tobołki i wychodzi, no i kilka po prostu leży... Dosłownie, leży w kałuży krwi cieknącej z nosa.
-Tym to już nic nie pomoże - szepnęła Toriel uśmiechając się lekko.
-może im dam lekcję prywatną? - rzucił szkielet, który właśnie teleportował się na ławkę znajdującą się najbliżej z padniętych dziewczyn - zapraszam do mnie, dzisiaj wieczorem - mówiąc to zniknął nim Toriel cokolwiek powiedziała.
XD
Usuńdostałam głupawki
Początek mnie rozjebal XD. W sumie całe opko mnie rozjebalo XD
UsuńI ta dziewczyna od bluzy sansa to ja 😘😄
A ja chętnie pójdę z Sansem na lekcje dodatkowe XD
UsuńO kurwa Yumi....ZABIJASZ 😂😂😂 Ja z chęcią pójdę na taką prywatną lekcje (͡° ͜ʖ ͡°) Ale pomysł z tą szkołą przedni!
UsuńPfff, lekcja prywatna? Zawsze i wszędzie (͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńI gdyby serio była taka szkoła i gdybym ja była na tej lekcji, prawdopodobnie to ja byłabym tą laską, co padła na podłogę krwawiąc z nosa xD
Usuń"-O kurwa - odezwała się któraś w klasie."
UsuńGdybym także i ja tam byłam (że tak się wtrącę ;-; ) to stawiam 100% że bym tylko tyle powiedziała na takiej lekcji XD
Oraz opowiadanie świetne! XD
O hahahah, Yumi, poprawiłaś mi humor, jesteś genialna, zwłaszcza z tą końcówką :D
Usuń*bawi się młotkiem* ja chętnie przyjdę się pobawić... Z TWOJĄ CZASZKĄ😈!
UsuńNie, tylko nie Sansy ;_;
UsuńYumi to nie Bajkoland tylko Kraina Iluzji... XD
UsuńCiutek spóźniona, ale myślę, że na zajęcia dodatkowe z Sansem również uda mi się załapać :'D
UsuńFrisk kończy za pierwszym razem ludobójstwo z własnej woli, Chara proponuję jej zniszczenie świata, Frisk z chęcią wybiera opcję całkowitej destrukcji jednak nie ma ochoty na towarzysztwo Chary.
OdpowiedzUsuńDobrze pamięta ten błagalny wyraz twarzy Floweya, kiedy Frisk go zabijał. Kwiat okazał się nieprzydatny, a żądza krwi większa niż cokolwiek innego. Frisk przeszedł Sansa za pierwszym razem, co było zaskoczeniem właściwie dla wszystkich. No i oto jest. Stoi przed nią i patrzy na swój nóż. Chara zna ten wyraz twarzy, oczy kogoś, kto znają śmierć i lubią ją zadawać.
Usuń-Możesz zniszczyć ten świat - powiedziała w końcu śmiejąc się perliście - A potem wróć i zrób to jeszcze raz.
Frisk nic nie mówił, nadal patrzył tylko na broń. Nie podniósł nawet wzroku, nie drgnął.
-Na co czekasz? - odezwała się po chwili. Nie mógł uciec, nie miał dokąd, albo utknie tutaj na zawsze, albo zresetuje świat niszcząc ten w którym jest.
-Zapomniałem... - odezwał się po dłuższej chwili
-O czym?
-O kimś... ktoś jeszcze żyje.
-Kto? - zmarszczyła brwi. Frisk był świetną maszyną do zabijania, Chara w tym rozdaniu nie musiała mu nawet podpowiadać. Nie zginął nawet ani razu.
-O tobie - podniósł powoli wzrok na dziewczynę i zaczął iść w jej kierunku. Chara zaśmiała się cicho, nerwowo
-Mnie? Jestem duchem, ja już umarłam.
-Zabiłem ducha.
-Mnie nie da się zabić.
-Wszystko da się zabić.
-Odejdź ode mnie!
-Chodź do mnie..
Rozpoczęła się walka. Chara zaczęła żałować wszystkiego. Wszystkiego czego w swoim życiu dokonała. Zwłaszcza kiedy nóż przeszył ją na wylot, zwłaszcza jak znikała, odchodziła w zapomnienie... w nicość. Frisk tymczasem jak już został sam, usiadł w próżni, odrzucił nóż na bok i zaczął cicho szlochać. Nie wyjdzie stąd, ale nie zrobi resetu. Ma dość.
oxo... to jest genialne oxo
UsuńWielkie dzięk. Frisk wyszedł ci świetnie.
UsuńJesteśmy zaprzyjaźnione z Sansem, podoba nam się, on oczywiście o niczym nie wie. Jesteśmy u siebie w pokoju przymierzając nową seksi bieliznę i nagle wparowuje do nas Sans. Resztę pozostawiam Tobie.
OdpowiedzUsuńStoisz przed lustrem we własnej sypialni i zastanawiasz się, po chuja Ci taka droga bielizna? Nie masz przecież nikogo, ani chłopaka, ani męża, ani nawet psa. Mieszkasz na stancji, a Twoimi współlokatorami są bracia szkielety. Potwory. Inny gatunek. Codziennie mówisz sobie, że jesteś popierdolona, kiedy budzisz się z kolejnego mokrego snu o jednym z nich. Sans. Bo tak się zowie. Nie chciałaś się przyznać przed sobą, że to dla niego kupujesz tę jakże seksowną i cholernie drogą parę majtek i stanik. Fakt, wyglądasz w nim jak bogini, seksowna że proszę siadać, czujesz się tak atrakcyjna, jak nigdy do tej pory... No ale to bielizna. Coś czego nie pokazuje się nikomu, albo jak już to partnerowi. No, ale może przynajmniej sobie trochę samoocenę podniesiesz. Odwracasz się plecami. No tyłek też niczego sobie. Macasz pośladki trochę, dajesz sobie klapsa. I dopiero w tym momencie zauważasz, że nie jesteś sama. W pokoju stoi Sans, opiera się zadowolony o framugę.
Usuń-było otwarte - mówi jakby nigdy nic, spalasz się od potęgi rumieńca, chwytasz za wiszący na krześle szlafrok i zakrywasz się. Krzyczysz, jakby obdzierali cię żywcem ze skóry, że ma wypierdalać, że cham, że prostak, że świnia. Sans śmiejąc się pod nosem wychodzi. Dyszysz z upokorzenia i wściekłości, w myślach ta scena inaczej by przebiegła. Podeszłabyś do niego, on by Cię objął, pocałował, a potem pchnął na niezasłane łóżko i rżnęlibyście się jak króliki.
-_____ - słyszysz jego głos zza zamkniętych drzwi. Nie poszedł sobie
-Czego - głos Ci drży, a do oczu napływają łzy
-do twarzy ci, z przyjemnością obserwowałbym cię w takim stroju częściej - a potem usłyszałaś, jak zamyka się w swoim pokoju. Cóż... może nie warto tracić nadziei? Ale z drogą bielizna póki co koniec, zbankrutujesz na kolejnej parze.
Wow...to było słodkie :3
UsuńFrisk nakłania Sansa na zapisanie się razem z nią na kurs tańca Mettatona :v
OdpowiedzUsuń-nie
Usuń-No Saaaaaans
-nie
-Saaaaaans
-nie
-No weź!
-za chiny ludowe
-Będzie faaaajnie!
-tak samo mówiłaś, kiedy ciągałaś mnie na kurs gotowania mettatona
-Oj skąd ja mogłam wiedzieć, że nie umie gotować?
-skąd wiesz, że umie tańczyć?
-Widziałam jak się rusza
-wszystko co żyje to się rusza
-Nie wal mi tutaj z filozofiami - odęła policzki - Sans, idziesz ze mną tańczyć.
-nie.
-Sans
-LUDZIU - do pokoju wszedł zdenerwowany ich kłótnią Papyrus - JA Z PRZYJEMNOŚCIĄ MOGĘ BYĆ TWOIM PARTNEREM, MOJEGO BRATA NIE DA SIĘ NAKŁONIĆ, JAK SIĘ UWEŹMIE
-Dobrze, dzięki - Frisk się uśmiechnęła. Sans zmarszczył brwi. Nie to, że był zazdrosny, nie o dziecko w każdym razie. Zostawienie jednak Papyrusa w tak bliskiej relacji z Mettatonem, to nie będzie dobry pomysł. To będzie właściwie bardzo zły pomysł. Połączył dwa do dwóch i dostał równanie
-jednak pójdę
-Naprawdę? - oczy dziewczyny zamigotały
-taaa
-To super, pierwsza lekcja już jutro! Idę poszukać swoich baletek.
-zaraz... baletek?
-No! Mettaton uczy baletu! Nie wspomniałam o tym?
-...o kurwa.
Sans będzie miał "Bad Time" =')
UsuńAle my to byśmy wolały "bed time" XD
UsuńZawsze i wszędzie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńSans w różowym tutu (czy jak się nazywa ta spódniczka do baletu).
UsuńZapewne piękny widok hehe.
To było genialne xD
UsuńPo wyjściu na powierzchnię Burgerpants i Mettaton są sławni. Przedstaw ich spotkanie w jakimś show telewizyjnym w roli gości programu xD
OdpowiedzUsuńKuba Wojewódzki naprawdę tego nie rozumiał. Najpierw ten duch i syrena, a teraz przerośnięty kot i zmutowana puszka sardynek. Westchnął, kiedy asystentka nakładała mu puder na twarz. Internet uwielbia koty, nic więc dziwnego, że przerośnięty kot jakim jest BP zdobył wielką sławę. Zaczęło się od jego vloga, w którym to mówił co o wkurwia, a wkurwia go właściwie wszystko. No wkurwiało, bo szybko zdał sobie sprawę, że bez względu na to co będzie mówił, internet się z nim zgodzi, bo jest kotem. No i potworem. Czego chcieć więcej? Tak więc stał się sławą internetu. MTT natomiast opakował aktorstwo. Był odważny, świetnie nadawał się do filmów sci-fi, no i mimo początkowych problemów, faktycznie miał talent do bycia gwiazdą. Umiał odgrywać czułe, jak i drapieżne osoby. Jeżeli tylko umieściło się jego imię na przodzie czołówki zagrać mógł dobrego czy złego bohatera, kochanka, przyjaciela, złośliwca, czy automat do kawy. Dlatego więc na dzisiejszy wieczór, logo programu Kuby zmieniło się, nie na Kuba Wojewódzki gości Mettatona i BP, ale Mettaton u Kuby Wojewódzkiego: gościnnie BP. Ale co poradzić, wymogi gwiazd są takie, a nie inne. Kuba westchnął, poprawił okulary i poszedł na scenę.
UsuńŚwiatła, kamera, akcja.
Zwierzogród.
OdpowiedzUsuńJack Savage dochodzi do ZPD
Bogo patrzył się na stojącego naprzeciwko siebie Jacka... Skrzywił się lekko, poprawił okulary na nosie i zerknął w papiery. Rozkazy były dość oczywiste, pieczątka burmistrza się zgadzała, cholera. Bogo wie, że gdyby Jack chciał, załatwiłby stempel samego papieża!
Usuń-Możesz mi wyjaśnić raz jeszcze, co będziesz robił jako policjant? - zapytał pochylając się nad swoim biurkiem - Rozumiem, gdybyś chciał przeszkolić moich ludzi, ale... jesteś agentem najlepszej klasy i...
-Boguś - zaczął uśmiechając się perfidnie - Doniesiono nam, że wśród policji są tacy, którzy poddali się korupcji. Musimy zdusić ziarno w zarodku - to mówiąc wskoczył na siedzenie naprzeciwko mężczyzny.
-I myślisz, że ja w to uwierzę. Rogami ręczę za swoich podwładnych, nikt by tego nie zrobił.
-Boguś, Boguś, Boguś - królik cmoknął - To są oficjalne dane. Rozkazy znasz. Od dzisiaj jestem Joe Black. - super pseudonim nie ma co, pogratulować pomysłowości, pomyślał Bogo opuszczając zrezygnowany powieki.
-Masz świadomość, że znają cię nasi ludzie, po co więc ta farsa?
-To nie dla twoich tylko dla mieszkańców.
-Dobra, ale skoro mówisz, że niby u mnie jest ktoś, kto...
-Boguś, to oficjalne informacje - powtórzył królik dosadnie
-A nie poznam tych prawdziwych, co?
-Nie, to ściśle tajne.
-Nic nie poradzę, ale nie myśl, że będę traktował cię lepiej czy inaczej tylko dlatego, że masz plecy - wskazał na niego kopytem, - zrozumiano?
-Na to liczyłem... - królik popatrzył na wyciągniętą kończynę i chwycił ją w mocnym uścisku - ...szefie.
Bogus ^.^
UsuńDalej mi szkoda, ze nie dodali Jack'a do Zwierzogrodu, ale z drugiej strony to wielka okazja dla fanów, by nadać mu charakter. A ta scenka po prostu piękno =')aż dałoby się z tego zrobić cos więcej =')
No to może kontynuacja tego opowiadania o Bellwether i Lionhearcie, ale już nie +18? Nie wiem, ale cokolwiek z ich shippingiem, to moje OTP
OdpowiedzUsuńUhm rozumiem, że to Twoje OTP, jednak już w poprzednim żądaniu powiedziałam, że tamtego +18 nie będę kończyć, bo miłośniczką gore nie jestem, a "cokolwiek" nie wpasuje się w wymóg "scenki" o nich pisać mogę, ale muszę dostać konkrety. Może przy następnym żądaniu rzuć mi no nie wiem - romans Obłoczka z Grzywalskim sprzed akcji Zwierzogrodu? Jakiś motyw tego, że tak nienawidzi lwa musi mieć, prawda?
UsuńReakcja Floweya przyłapującego Toriel i Asgora na odgrywaniu scen z 50 twarzy Greya.
OdpowiedzUsuń(O boże nie zabij mnie za to XD)
OHHH YES.
Usuń/Znowu ten szajs? -_- Pierdolę po prostu BDSM/
UsuńKażdy z nas ma swoje sekrety, zboczenia o jakich nie powie nawet księdzu na spowiedzi. Królowa Toriel miała swoje, tak samo jak król Asgore. Praktykowali je odkąd tylko się poznali. Asgore wiedział, że tak nie powinno być, Toriel czuła się przed zabawami paskudnie, ale po... oh, wspaniale. Po wyjściu na powierzchnię, za prośbą Frisk, które stwierdziło, że nie chce dorastać w rozbitej rodzinie, udali się do pani psycholog aby pomogła im dojść do porozumienia. Poszło im szybko. Po wzajemnym wybaczeniu sobie, znowu stali się kochającą parą. Frisk było szczęśliwe, Flowey w doniczce nie narzekał. A oni, znowu w skrytości, zaczęli pielęgnować to co tak uwielbiali.
Zaczynało się jak zawsze, gorąco. Dosłownie. Stawali do walki ze sobą, udawanej oczywiście, lecz ten kto przegrał był na dole, a ten kto wygrał, na górze. Jakoś tak zazwyczaj dziwnie się robiło, że wygrywała Toriel, albo raczej, Asgore pozwalał jej wygrywać. Może w głębi serca, jego królewskość pragnęła być zdominowana? Ona jak rasowa pani domu, czuła się w tym wszystkim dobrze. Lateks przyczepiał się do jej ciała, uwielbiała przypinać Asgorowi obroże, brać go na smycz, zmuszać, aby lizał jej nogi. Czuła się tak dobrze, widząc go ze sterczącym drągiem, doprowadzonego na skraj rozpaczy, błagającego ją aby pozwoliła mu wejść. Uwielbiała kiedy bezradnie poruszał biodrami w powietrzu, jakby chciał się o nie ocierać. Najzabawniej było, kiedy go przywiązywała do krzesełka, zawiązywała oczy i piórkiem pieściła jego wrażliwe sutki. A no, miał i takie. Miał wiele delikatnych miejsc pod futrem, które uwielbiała dręczyć, szczypać, gryźć. Ponad to wiedziała, że lubi lekko być podduszany. Dlatego chwytała za obrożę i ciągnęła w swoją stronę. Czuła się taka silna, taka potężna, on na jej łasce, nasienie kłębiło się na czubku jego przyrodzenia, ona była wilgotna. Jeszcze trochę go podręczy i nadzieje się na niego, rozkuje i pozwoli, aby zwierzęcy szał jaki hodowała do tej pory wziął nad nim górę, aby pieprzył ją tak, jakby jutra miało nie być.
-... To ja już wiem przez kogo jestem taki pojebany .... - usłyszała znajomy głos. To Flowey i Frisk, stali w progu. Dziecko w piżamce. Para zamarła w połowie gestu - Frisk idziemy, ja opowiem ci bajkę na dobranoc - mruknął bez większego zainteresowania, jakby widział podobne obrazy tysiące razy. - Będzie się nazywała, król, królowa i ogórek przeznaczenia - to mówiąc, pnączem zamknął drzwi pozostawiając monarchów w osłupieniu.
Król, Królowa i ogórek przeznaczenia... Flowy chyba miał dobrą inspirację do wymyslenia tej zapewne super bajki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńO Boziu, nieeeee.....XD
UsuńI kolejna wizyta u psychologa zafundowana przez parę królewską XD
UsuńI poznaliśmy odpowiedź, tak jak Flowey, czemu jest taki jaki jest =)
UsuńP.s.
Yumi, kolejne żądanie ląduje na stosie :D Będziesz musiała bajkę opowiedzieć (Muhahahaha)
OMG XD
UsuńDziękuję!
TO JEST CUDOWNE! XD
TO NAPRAWDĘ JEST CUDOWNE PO PROSTU CUDOWNE!!! XD
Yumi dziękuję Ci za to XD
Oraz wybacz za te "pinsiont twarzy Geya" ciekawość czasem jest po prostu za duża.
Jednak mimo wszystko to opowiadanie jest przecudowne i po prostu zarąbiste! XD
A Flowey swoimi tekstami wygrał wszystko.
Uwielbiam Cię Yumi 😂❤
Usuń... Judy x Nick 18+ (proszę nie myślcie o mnie jak o zeofilu...)
OdpowiedzUsuń😶
... uściślij co masz na myśli dobra? To ma być SCENA, a nie to ... co chcesz przeczytać >.>
UsuńNieeeeee co innego gdybyś zaproponował ty x Judy dostosowane pod męskiego czytelnika xD
UsuńNo... Wiesz... 👉👌... Juick (coś jak Frans czy Soriel)...
UsuńSpotykają się w barze, upijają i kończą u kogoś z nich...
UsuńTo może następnym razem, co nie? Jak wpadnie Ci coś konkretnego do głowy ;)
Usuń...jedna część mnie jest uspokojona że jednak tego nie napisałaś... ale ta druga odpala Metalikę...
UsuńNick i Judy spotykają Sansa, Papyrusa i Frisk - jak będzie wyglądać ich rozmowa? =')
OdpowiedzUsuńKolejny pracowity dzień w Zwierzogrodzie. Judy i Nick dostali wezwanie do zajęcia się sprawą kradzieży. Po wzięciu kawy z automatu udali się do pokoju w którym miały czekać już na nich trzy osoby. Okazało się, że to człowiek i dwa wielkie szkielety. Judy usiadła naprzeciwko nich, Nick wolał jednak stać trzymając ręce w kieszeni.
Usuń-A więc - zaczęła - Co się stało?
-Ukradli go! - krzyknęło zapłakane dziecko
-Spokojnie maluszku, kto, co ukradł?
-Mojego przyjaciela! - załkało
-Czy można prosić jaśniej? - Nick popatrzył na Sansa jakby próbował wołać o pomoc. Papyrus objął dziecko i zaczął je uciszać i uspokajać.
-wczoraj jeszcze był w domu - powiedział szkielet spokojnie - ale jak wróciliśmy z nocnego spaceru z denerwującym psem to już go nie było
-JEST DLA NAS CENNY, JAK CZŁONEK RODZINY, KARMIMY GO I DOBRZE SIĘ O NIEGO TROSZCZYLIŚMY, WĄTPIMY ABY UCIEKŁ - odezwał się wyższy
-Dobra dobra dobra - Judy pomachała łapkami przed sobą - To kto zaginął?
-Moja Skałka! - zawyło dziecko
-Skałka? - powtórzył Nick marszcząc brwi
-skałka - przytaknął Sans - tak właściwie to było moje zwierzątko, ale frisk je adoptowało, skałka to kamień
Judy i popatrzyła wymownie na Nicka, który zmarszczył brwi. Kamień. Zaginął im.... kamień. Potwory są dziwniejsze niż przyszło mu przypuszczać.
Jak tylko doszłam do słów 'Mojego przyjaciela' już wiedziałam, że tu chodzi o ten kamień, który jest zwierzakiem Sansa =')
UsuńNie no, to jest poezja =')
Nick i Judy w poszukiwaniu kamienia XD
UsuńClassic!Sans robi razem z Frisk żarcik Swap!Papyrusowi.
OdpowiedzUsuńNie ma lepszego momentu na drzemkę niż środek dnia. Honey leżał rozwalony na kanapie, jedną ręką zasłaniał oczy, aby nie raziło go słońce, drugą natomiast miał luźno opuszczoną. Cisza, spokój, czego chcieć więcej?
UsuńWtedy drzwi do pomieszczenia uchyliły się i z pokoju dzieciaka niemalże na czworaka wyszły dwie osoby. Sans i Frisk. Oboje uśmiechali się szeroko, czekali na ten moment od kilku godzin. W końcu się udało. Honey śpi jak zabity. Frisk podszedł do kanapy, Sans pomachał przed twarzą śniącemu. Nic, zero reakcji, skinął głowa do Friska, który tak cicho jak się da, wycisnął z puszki bitą śmietanę na otwartą dłoń wyższego potwora. Potem, równie cicho wrócili do pokoju. Odczekali piętnaście sekund i Frisk zaczął się drzeć na cały głos
-Honey! Muffet do ciebie przyszła!
No i jeb. Odruchowo ten pierdolną się w twarz. Kiedy zorientował się co się stało. Zlizał pomarańczowym językiem bitą śmietanę, westchnął. Pewnie by się za nimi uganiał, gdyby mu się chciało. Teraz mu się nie chce. Wytarł rękę w chusteczkę, nie martwił się myciem twarzy. Wrócił do swojej drzemki. Sans i Frisk będą następnym razem musieli wymyślić coś innego.
Dziękuję, to jest piękne =')
UsuńSwap!Papyrus, Fell!Papyrus i Fell!Sans znajdują słodkiego kotka, którego polubił Boss, ale Honey i Fell!Sans mają z tego bekę =')
OdpowiedzUsuńNiszczyciel Wszechświatów, bo takie imię dostało małe kocie, jakie zostało podrzucone pod drzwi Bossa, było cóż delikatnie rzecz ujmując, nieporadne. Zacznijmy od tego, że szkielet totalnie nie wiedział jak się czymkolwiek zająć z troską i uwagą, dlatego musiałaś się zjawić u niego w domu, czy Ci się to podobało, czy nie. Boss miał bardzo autorytarny charakter, więc wymówki takie jak "spałam trzy godziny" czy "jest kurwa czwarta rano" nie miały dla niego żadnego znaczenia. Red już Ci pisał sms'y co się stało i dlaczego Boss sprowadza Cię tak wcześnie do siebie. Honey był tym, który zaproponował, że Cię podwiezie. Wiesz co? Zacznij szukać znajomych wśród ludzi bo to zaczyna dziwnie wyglądać.
UsuńW każdym razie, kiedy byłaś już na miejscu po prostu oniemiałaś, całe Twoje zmęczenie i zdenerwowanie zniknęło, jak spojrzałaś w niebieskie oczęta białego kotka, z lekko szarym noskiem. Cudo matki natury.
-Czyż nie wygląda okrutnie? - powiedział z dumą Boss, kotek miauknął. Honey i Red z trudem próbowali powstrzymać śmiech. Kiepsko im to wychodziło.
-O tak, bestia jak się patrzy - prychnął Red
-_____ uważaj bo cię zje! - dodał Honey, ten pierwszy parsknął śmiechem
-Ignoranci, zobaczycie tylko, jak Niszczyciel urośnie w siłę i was pokona! - Boss wziął kocię na ręce unosząc wysoko głowę.
-Ma racje - tutaj dwóch leni się zamknęło i popatrzyli na Ciebie w zdziwieniu - I aby był silny i potężny, trzeba go nakarmić. Znam sklep całodobowy, niedaleko, pójdziemy po karmę dla Niszczyciela, dobra? - Boss przytaknął, czułaś, że jest Ci wdzięczny, choć nic nie powiedział. Kiedy wychodziłaś z nim Red i Honey patrzyli po sobie, całkowicie zbiłaś ich z pantałyku.
Poezja, dziękuję ci, dobry humor do poniedziałku zapewniony =')
UsuńKej, materiały zebrane. Wszystkie poniżej tego komentarza nie będą brały udziału w zabawie.
OdpowiedzUsuńA ja powoli zaczynam się zabierać do odpisywania :3
Reakcja Papyrusa na czytanie twojego bloga, niech nawet skomentuje notki z nim +18 =')
OdpowiedzUsuńkurde, spóźniłam się z tym żądaniem xP
UsuńCzytelnik wraca z pracy i pierwszy raz widzi Sansa *o*
OdpowiedzUsuńMożesz dać coś 18+ jak chcesz ale to twoja decyzja :3
Ps bardzo fajny blog xd
Za bloga dziękuję, ale żądanie pojawiło się troszeczkę za późno ;) Spróbuj następnym razem ^^
UsuńBuu, a właśnie wpadłem na ciekawy pomysł :( Ale to nic, poczeka, poleży, urośnie, a następnym razem będzie zasyp pomysłów =) Zaczynam spisywać moje poronione pomysły (Muhahahahah)
OdpowiedzUsuńJuż się boję xD
UsuńAle ci zrobiłam spam na Wattpadzie XDDD
OdpowiedzUsuńNie narzekam xD
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń