Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Wpadka METTATONA II (obecnie czytany)
Wpadka Burgerpantsa
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Mettaton był nieprzewidywalny. Nie byłaś pewna, czy chce Ci pomóc, wykorzystać, czy po prostu zrobić sobie jaja. Może wszystko na raz? Cała poddenerwowana siedziałaś za kulisami czekając na start programu. Przyjaciele Sansa dostali personalne zaproszenie na widownię. To sprawiało, że stresowałaś się jeszcze bardziej. Ostatnim razem nie poszło aż tak źle, lecz kiedy sobie przypomnisz spotkanie z Mettatonem...Potrząsnęłaś głową starając się myśleć pozytywnie.
-Cz-cześć! - Podniosłaś głowę by zobaczyć jak Alphys Ci macha. Przytaknęłaś.
-Cześć Alphys, co... uh... co u Mettatona?
-W-wszystko dobrze – nic nie mówiła przez chwilę bawiąc się pazurami łap, potem usiadła obok Ciebie – Naprawdę się ekscytuje tym wywiadem. U-uh, ale S-sans nie uważa, aby to był dobry pomysł – poprawiła okulary w nerwowej manierze – A-ale! Będę obok! Nie sp-spuszczę cię z oka. I... i... dasz sobie radę! - Wzruszyłaś ramionami próbując udać spokój.
-Czego dokładnie mam się spodziewać?
-O-oh... - zerwała się – U-um... C-cóż, wielu pytań o związek... tak mi się wydaje... uh szczerze, nie wiem co planuje. P-przepraszam, chciałabym bardziej pomóc – poklepałaś ją po ramieniu
-Nic się nie dzieje, dzięki tak czy inaczej – Wyglądający jak wulkan potwór przeszedł obok.
-Moja lawo! Wchodzisz za dwie minuty!
-Pozostań zdeterminowana! - Alphys złapała się za kciuki. Dałaś jej najlepszy i najbardziej pewny siebie uśmiech na jaki było Cię stać, nawet jeżeli wszystko co czułaś w sobie to tylko i wyłącznie niepewność. Zatrzymałaś się przed wejściem, widownia czekała na Ciebie. Czołówka z programu Mettatona grała w tle, światła się włączyły, konfetti spadło na podłogę. Musiałaś strząsnąć je z butów.
-Witajcie moi piękni! Witam znowu w Wczesno-Późny-Poranek u Mettatona. Z przyjemnością muszę powiedzieć, że mamy dzisiaj dwóch wyjątkowych gości – neon poza sceną się włączył. Napis „OKLASKI” zamigał na różowo. Jak widownia zrobiła to czego się od niej wymagało robot mówił dalej – Lecz nim do tego przejdziemy, chciałbym abyście sprawdzili swoje siedzenia! - zatrzymał się na chwilę czekając, aż publiczność wyciągnęła teczki – TAK zgadza się, szczęściarze, każdy z was dostał własny, PODPISANY przeze mnie autograf! Zgadza się! TY masz autograf i TY masz autograf! - widownia znowu zaczęła klaskać. Usłyszałaś bardzo głośne
-RAJUŚKU! - oraz..
-NIE CHCĘ ŻADNEGO ŚMIERDZĄCEGO AUTOGRAFU TY GŁUPIA KUPO ZŁOMU!
-Cóż, bez zbędnego przedłużania, zaprośmy naszego pierwszego gościa! Tę, która oczarowała nasze serca mając na głowie spaghetti, tę która była sensacją internetu przez bałagan w sklepie wraz z jej wybawcą kościotrupem! ZAPRASZAMY! - Muzyka zaczęła grać, wkroczyłaś na scenę. Odprowadziły Cię światła reflektorów i zatrzymały się na robocie, który teraz siedział na kanapie, z jedną nogą założoną na drugą. Wskazał krzesło, abyś usiadła naprzeciwko. Więcej konfetti posypało się z góry, publiczność skandowała Twoje imię. Nieśmiało pomachałaś do Papyrusa, który wyraźnie był oczarowany całym wydarzeniem. Usiadłaś uśmiechając się nerwowo. - Nie ma powodów aby bać się mnie, czy stu tysięcznej widowni, kochanie, proszę, zrelaksuj się – pstryknął palcami, kilka osób z jego zespołu weszło na scenę – Czegoś potrzebujesz? Masaż? Pedicure? Lampkę wina? Mamy tutaj wszystko! Nie krępuj się! - Niepewnie zerknęłaś na rzeczy. Pudełka z lakierami do paznokci, tonikiem do oczyszczania twarzy, ręcznikami, butelkami wina, czekoladą. Mettaton naprawdę nie żartował, ale... spa przed tymi wszystkimi ludźmi było ostatnim czego potrzebowałaś.
-Nie. Um. Nie. Dziękuje – mruknęłaś zawstydzona odwracając wzrok, miałaś nadzieję że nie uraziłaś go za bardzo. Chwycił za pilniczek i zaczął piłować swoje pazury.
-Powiedziałaś, że nigdy nie widziałaś mojego show – uśmiechnął się złośliwie – Inaczej byś wiedziała, że wszystkie te wspaniałe rzeczy tak naprawdę są... PRAWDZIWYMI BOMBAMI! - muzyka w mgnieniu oka się zmieniła, zostałaś dosłownie wyrzucona z krzesełka – Masz dwie minuty na rozbrojenie ich, bo inaczej całe studio zrobi KABOOM!
-COOOOOOOO?! - teraz masz już pewność, że to wariat. Popierdolony wariat! Neon mienił się napisem „ROZBROIĆ”. Mogłaś dostrzec, jak widownia bacznie śledzi każdy Twój ruch. Gdzie do kurwy nędzy jest Sans??? Dobra, dobra. Pomyślałaś. Mamy lakier, tonik, wino i czekoladę. Unieszkodliwienie bomb w dwie minuty? Jaaasne, bułka z masłem. Dobra, nie. Panikujesz. Podbiegłaś do najbliższej – toniku i podniosłaś go. Na ekranie za Tobą pojawiło się pytanie czytane przez Mettatona: Zdradź jakieś pikantne szczegóły twojego pierwszego pocałunku z kościotrupem. Zamrugałaś
-Um, było fajnie, a wteAAAŁ! - poczułaś jak przeszywa Cię impuls elektryczny.
-No weź, kochanie. Nie nazwałem tych bomb PRAWDZIWYMI bez przyczyny. Jak inaczej miałbym wydobyć z ciebie informacje? - .... O kurwa.
-Uh...
-Zegar tyka, słonko.
-To było w moim sklepie! Naprzeciwko współpracowników i klientów! Bardzo się wstydziłam, bo Papyrus nas do tego zmusił! - krzyknęłaś. Usłyszałaś głośny dzwonek. Tonik zniknął. Jeżeli wcześniej się bałaś, tak teraz jesteś sparaliżowana strachem po uzmysłowieniu sobie, że to praktycznie mogło wybuchnąć Ci w twarz... Kurwa mać, zadajesz się z Sansem stanowczo za długo. Podeszłaś do kolejnej – butelki wina – i podniosłaś ją zastanawiając się czy robot faktycznie byłby w stanie rozwalić swoje ukochane studio. Usłyszałaś znowu pytanie: Dostaliśmy informacje, że pewnego wieczora u Grillbiego mieliście bardzo khem... intymną chwilę. Opowiesz coś więcej? Nie chciałaś się tym z nikim dzielić, choć ostatecznie nie było to nic takiego złego. - Um, tak, dostaliśmy pewne bardzo ciekawa... hm... drinki.
-Ohhh naprawdę? - Bomba nadal nie była rozbrojona.
-I pod wpływem jednego ... pocałowałam... Sansa.
-Oh, kochanie, wszyscy wiemy, że było coś więcej niż to – na ekranie pojawiło się wideo z tamtego wieczora. Starałaś się stłumić wewnętrzny krzyk, jak przyglądałaś się sobie, jęczącej imię Sansa przed potworami. Jak wtedy byłaś tym zawstydzona, tak teraz masz ochotę zapaść się pod ziemię. Słyszałaś, jak ktoś na widowni parsknął śmiechem. Toriel zakryła uczy Friskowi. Butelka wina zniknęła.
-Zostały już tylko dwie, kochani. Da radę? - widownia była głośniejsza niż wcześniej. Chwyciłaś za czekoladę. Pytanie: Jaki był najromantyczniejszy gest, jaki twój verte-bae dla ciebie zrobił? Kurwa, romantyczny gest? Nie masz pojęcia! To typowo subiektywne odczucie! Sans nie był typem romantyka, no i oboje mieliście takich momentów zaledwie kilka. Przyglądałaś się czekoladzie nie wiedząc co powiedzieć. Zerknęłaś na widownie, odszukując wzrokiem Undyne, wyraźnie zaczęła poprawiać swoją kurtkę.
-On... on dał mi swoją bluzę – nie postrzegałaś tego co prawda jako romantyczny gest, bardziej życzliwość, ale ku Twojemu zdziwieniu właśnie o to chodziło.
-AH, co za miłość! Została ci już tylko jedna bomba! Panie i panowie! Myślę, że się jej uda! Dajcie jej doping! - widownia była jeszcze głośniejsza, praktycznie Cię ogłuszała. Została jedna. Nie mogło pójść aż tak źle. Podniosłaś lakier i popatrzyłaś na pytanie: Opowiedz nam jak naprawdę się spotkaliście? Publiczność wmurowało. Ciebie też. Nie byłaś w stanie nic powiedzieć, żadna myśl nie zawędrowała do Twojej głowy.
-Kochanie, dowiedziałem się, że nigdy nie byliście u Grillbiego, przed tym incydentem z drinkami, nie możesz zawieść widowni. Musisz opowiedzieć nam całą historię. Więc proszę. Nie. Ściemniaj.- To kłamstwo nie mogło trwać wiecznie, prawda? Czułaś, że musisz sprawę wyczyścić. Wzięłaś niepewny wdech.
-Sans i ja ... właściwie – W studio zrobiło się ciemno, ucichła muzyka, zgasły reflektory, a bomby zniknęły... Co? Nagle dało się usłyszeć głos Alphys w megafonie.
-U-uh, przepraszamy! Problemy techniczne! Pu-puśćcie reklamy! - Mettaton popatrzył na ekran i westchnął.
-Oh, dobra! Do moich 535,600 kochanych odbiorców, którzy czekają przed monitorami, niedługo wrócimy! Zostańcie z nami, bo po przerwie pojawi się SANS! - Pstryknął w palce, jeden z pomagierów zabrał go. Dostrzegłaś, jak pani naukowiec Ci mruga, podeszłaś do niej i mocno objęłaś.
-Wiesz, prawda? Undyne ci powiedziała, co nie? Jestem taka wdzięczna, że nawet nie wiem co powiedzieć! - nogi uginały się pod Twoim ciężarem, bałaś się że wybuchniesz i zginiesz na antenie. Pogłaskała Cię lekko po plecach, zdecydowanie nie wiedząc jak ma się zachować.
-T-taa... nie mamy przed sobą już żadnych tajemnic – powiedziała – A-ale ja też miałam swoje sekrety.. W-więc nie o-osądzam cię za twoje. Uh.. Ja.. Ja zrozumiem jeżeli n-nie będziesz chciała j-już być moją przyjaciółką...
-Oh Alphys jesteś oficjalnie moją najlepszą przyjaciółką po tym co zrobiłaś! - bardziej niż kiedykolwiek chciałaś wrócić do domu.
-C-czy to źle, powiedzieć prawdę? Trzy-trzymanie kłamstwa przynosi wiele kło-kłopotów
-Uh.. - zamyśliłaś się – Nie, szczerze, to nie. Ale – zerknęłaś na podłogę – już tak wiele osób wierzy w to i wspiera nas... Staliśmy się... idolami? Dowodem na to, że ludzie i potwory mogą ze sobą być? Jeżeli teraz się przyznamy do prawdy... Boję się, że ludzie nie zrozumieją jej, pomyślą że coś nie wypaliło albo obrócą to w coś gorszego. Sprawa... nie dotyczy już tylko nas...
-O-oh, r-rozumiem. - westchnęła – T-tutaj mogę pomóc! Oglądałam t-tak dużo anime o u-udawanych związkach! Praktycznie jestem pro! Um... Znaczy się... jeżeli ch-chcesz? - zerknęła na Ciebie nieśmiało bojąc się odrzucenia. Uśmiechnęłaś się i przytaknęłaś. - C-cudownie! To może wpadniesz niedługo do nas na m-maraton filmowy?
-Tak, brzmi świetnie – mały wulkan znowu się pojawił.
-Świetnie ci idzie – powiedział zawstydzony. - Niedługo kolejna część. Przygotuj się. - Wzięłaś głęboki wdech. Mając nadzieję, że teraz kiedy pojawi się Sans, sprawy będą znacznie prostsze. Jeżeli chodzi o ukrywanie prawdy był znacznie bardziej doświadczony w tym, niż Ty. Kolejny wdech. Wydech. Wdech. Dobra. Jesteś gotowa. Muzyka znowu rozbrzmiała w głośnikach, lecz tym razem z Sansem wkroczyłaś na scenę. Neon głosił „OKLASKI”, wspólnie niepewnie pomachaliście widowni, a potem usiedliście przed robotem. Zerknęłaś na Sansa zagadkowo, ten tylko wzruszył ramionami.
-I oto znowu jesteśmy! Dla tych, co dopiero się dołączyli i przegapili pierwszą część programu, odpytywaliśmy tę tutaj ludzką dziewczynę, ale nic się nie stało, bo teraz czas na jej kościstego chłopaka! - widownia klaskała jak oszalała – Pora rozwiać kilka tajemnic. Co szkielety naprawdę robią w szafach? On też ma kilka sekretów, które publiczność po prostu MUSI poznać – Sans wyglądał jak już miałby dość. Mettaton zwrócił się do Ciebie – Pokażę ci kilka cech Sansa i TY musisz zdecydować, czy je akceptujesz czy nie! Nie bój się, to nic zbyt strasznego. Nie chcę aby nasz 1.7 miliona ludzi przed telewizorami byli zbyt przerażeni. - Pomyślałaś sobie, że to właściwie bez znaczenia, skoro wasza dwójka właściwie już jest „razem”. Robot zrobił dramatyczną pauzę – NAJMNIEJSZA tajemnica! - powoli otworzył małą skrzyneczkę. W środku była niewielka karteczka z napisem: Rzucanie brudnych skarpetek gdzie popadnie po całym mieszkaniu. Popatrzył na Ciebie wyraźnie zdegustowany informacją, choć obiecał że nie zrobi żadnego skandalu – Co o tym myślisz? Przeszkadza ci to?
-Uh... - nie wiedziałaś co masz myśleć – Mam... to gdzieś?
-lepiej sobie odpuść mtt – powiedział Sans – ona już się z tobą nie bawi – robot zmarszczył brwi. Nagle światła się zmieniły i zaczęły szaleć po studio. Głos z głośników odezwał się „LOSOWY OPIS” w akompaniamencie muzyki z lat osiemdziesiątych. Widownia zaczęła szaleć. Nie miałaś zielonego pojęcia co się dzieje, ale wiedziałaś, że Ci się to nie podoba. Dostaliście kartkę papieru i długopis.
-Na gwiazdy, wiecie co to znaczy! Czas napisać co w Mettatonie jest najlepsze! Macie trzydzieści sekund! - Zegar zaczął tykać, nic nie przychodziło Ci do głowy, więc zaczęłaś szybko szkicować jego nogi. Ostatecznie byłaś pod wrażeniem swojej pracy. Po pół minucie robot chwycił za Twoją kartkę i wziął głębszy oddech. - Ooooo taaaaaaak, w końcu ktoś kto dostrzegł wspaniałość Mettatona! Nogi, nogi to numer jeden odpowiedzi z ankiety! - mrugnął do kamery. Nawet nie spojrzał na Sansa (z tego co zauważyłaś, jego kartka była pusta) – TERAZ czas aby przedstawić naszego super tajnego gościa specjalnego, który chciał, aby jego dane osobiste nie zostały podane do opinii publicznej. A szkoda, kochani, a szkoda, wielka szkoda – Dostrzegłaś, że kamery kierują się na jedną osobę z widowni - Witam słoneczko w Późno-Wczesnym-Poranku prowadzonym przez jedynego w swoim rodzaju mnie. Powiedz cześć do ponad ośmiu milionów widzów!
-Kim do c***a jesteś?!
-Oh, blisko skarbie. Prawidłowa odpowiedź brzmi „kim jest Mettaton” niestety to oznacza, że nie dostaniesz nagrody. Poza tym to przyjazny rodzinie program, więc proszę uważaj na swój język. Nie chcę, aby te wspaniałe dzieciaczki w domach go poznały! - machnął ręką z obrzydzeniem, naprawdę po tym wszystkim użył stwierdzenia „przyjazny rodzinie program”? - Teraz przeniesiemy się do tej części na którą wszyscy czekają! Jesteśmy tutaj z naszym super tajnym sekretnym gościem aby się dowiedzieć – kolejna dramatyczna pauza – CZY ON ZNISZCZYŁ MIESZKANIE!
-Nie zniszczyłam p**********o mieszkania! - krzyknął mężczyzna.
-Wiesz, kochaniutki, nie mogę nic zapewnić nie posiadając dowodów, ale możemy je teraz zebrać! Odciski palców, czy podpięcie do wykrywacza kłamstw. - prezenter pociągnął za wajchę jaka pojawiła się dosłownie znikąd. - Wyniki mam tutaj! Dowiemy się czy naprawdę stoi za tym przerażającym aktem wandalizmu... ale to zaraz po przerwie! - Odwróciłaś się w stronę Sansa.
-Czy.. zawsze... tak jest?
-nom
-...naprawdę?
-taaa, mettaton uwielbia się droczyć z widownią, naoglądał się za dużo śmieciowych ludzkich programów i wybrał to co pasuje pod jego stylu – poprawił się w siedzeniu – nie lubię tego, ale to jedyny potwór w tv
-Wydaje mi się, że też tego nie lubię – przyznałaś – To takie... nierealne, tak wiele rzeczy się wydarzyło. Jestem wyczerpana. - mruknął zgadzając się z Tobą.
-I JESTEŚMY! Chciałem oznajmić, że mamy obecnie piętnaście bilionów widzów. Panie Tajemniczy Mężczyzno, czy masz coś co chciałbyś powiedzieć?
-Ja k***a tego nie zrobiłem! Nie jestem rasistą – nie brzmiał przekonująco
-A.... wyniki mówią... ŻE JESTEŚ WINNY!
-Nie! To nie byłem ja! Zostałem... wrobiony! Twój wykrywacz musi być zepsuty! - Mettaton pstryknął w palce, na salę weszło kilka osób z jego grupy niosąc rstrój sędziego. Ubrali go w niego i podsunęli pod niego podium. Robot uderzył kilka razy otwartą ręką w drewno i krzyknął
-Sprzeciw odwołany, skarbeńku! Widzieliśmy już dość, co oznacza, że stąd wylatujesz! Odpadasz z gry! Jesteś najsłabszym ogniwem! Czas się skończył. Dostajesz wilczy bilet! Już tu nie wrócisz. I jeżeli nie wyraziłem się dość jasno, to oznacza, że masz tutaj zakaz wstępu. Auf Wiedersehen! - z kolejnym pstryknięciem, dwóch ochroniarzy chwyciło mężczyznę za ramiona i dosłownie wyciągnęło z widowni. To wydarzyło się tak szybko, że z ledwością mogłaś uwierzyć własnym oczom. Nie miałaś czasu na reakcję, Mettaton pojawił się z mikrofonem przed Twoja twarzą – Masz jakąś wiadomość do któregoś z naszych trzydziestu jeden kwadrylionów widzów? Wszyscy czekamy. - Wzięłaś głębszy wdech.
-Kiedy zostałam poproszona, aby tutaj przyjść, myślałam nad wiadomością jaką mogłabym powiedzieć wam wszystkim.... uh, szczerze to nie spodziewałam takiego obrotu spraw... um.. Cóż... Khem.... Chcę tylko powiedzieć, że jestem wdzięczna.... służbom bezpieczeństwa, które niemal natychmiast zajęły się moją sprawą i bardzo szybko wyciągnęły sprawiedliwość. Chciałabym podziękować policji, zwracając szczególną uwagę na ich szefową, która potraktowała sprawę bardzo poważnie.
-HEJ! ŚMIECIE! ONA MÓWI O MNIE! - krzyknęła Undyne. Uśmiechnęłaś się i lekko przytaknęłaś.
-Uh, tak czy inaczej... Sans i ja... chcielibyśmy powiedzieć, że wszyscy co nienawidzą potworów będą musieli nauczyć się akceptować postęp. To niedorzeczne, że nadal potwory nie mają tych samych praw co ludzie. Zasługują na szacunek i godność tak jak każdy z nas... Nie jesteśmy sami na tym świecie. Każdego dnia jest coraz więcej związków mieszanych. Nie oznacza, że każdy musi w takim być. Nawet nie musi ich lubić. Lecz powinniśmy pokazać, co oznacza prawdziwe człowieczeństwo. Proszę, zróbmy to... dla dobra nas wszystkich – Sans objął Cię ramieniem, Mettaton przystawił mu mikrofon.
-cóż, będąc szczerym nie mam wiele do dodania, myślę że powiedziała już wszystko, zaznaczam, że już nigdy więcej nie będziemy się bawić w takie przedstawienia, przestańcie ją nękać, przestańcie mnie nękać, jesteśmy po prostu dwiema duszami zakochanymi w sobie, które chcą wieść normalne życie.
-Ale... - zaczął robot, ale szkielet mu przerwał
-nic z tego kolego, dość z wywiadami, jedyne czego pragniemy to szczery śmiech, dobre żarcie i czas z daleka od ciebie
-Ale... - fuknął – Oh dobra! Koniec odcinka! Dajcie tutaj tańczące Migospoty! - Dwa małe roboty weszły na scenkę. Sans stuknął Cię w ramię delikatnie
-chodźmy do domu, dziecino – Przytaknęłaś i w mgnieniu oka byliście w jego salonie. Sans zabrał rękę i chwycił dwa dżojstiki – chcesz ze mną pograć? - zaśmiał się. Westchnęłaś i chwyciłaś jeden.
-Dwie dusze zakochane w sobie, co? - włączył grę.
-tez umiem pierdolić głupoty, wiesz – Zdałaś sobie sprawę, że usiadłaś na czymś. Podniosłaś się by spojrzeć co to, wyciągając parę brudnych skarpetek. Właściwie, teraz odkąd Mettaton o tym wspomniał, w końcu zaczęłaś na nie zwracać uwagę. Są w całym salonie. Wiesz, że nie jest tak pierwszy raz. Cóż... Tak właściwie to jest tajemnica jaką jesteś w stanie znieść. Z romantycznym partnerem, albo nie.
Świetne. Po prostu świetne.
OdpowiedzUsuńJeszcze w ogóle nie czytałam tych rozdziałów,muszę nadrobić.Przy okazji Yumi,czy odpowiedziałabyś mi na pytanie zadane na asku? Oczywiście jeśli masz czas,możesz również na nie odpowiedzieć kiedy indziej.
OdpowiedzUsuńOdpisałam. xD Od lat nie logowałam się na asku ani na Eldarii xD Wybacz zwłokę xD
UsuńNie ma sprawy,dziękuje ^^
UsuńJak ja się stęskniłam za tym opowiadaniem! Ono jest cudowne! Fantastyczne tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, powinno się jeszcze w tym tyg coś z niego pojawić
UsuńMmm no tak nawet nawet. Podoba mi się, zawszę będę patrzeć na tę serię z nostalgią.
OdpowiedzUsuńDlaczego nostalgią? O-o
UsuńNeh, długa historia.
UsuńJezu nie mogłam się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie !! Yumi gdyby nie ty mój świat byłby nudny ... Dzięki twojemu blogu wreszcie reaguje emocjami na jakieś np. Opowiadanie typu te ❤
Oh nie ma sprawy, cieszę się, że zapełniam pustkę Twojego serca xD
UsuńDzięki Yumi, jesteś wielka :D Po całym dniu robót wszelakich jest przy czym się zrelaksować :3
OdpowiedzUsuńIdę czytać (YEAH) :D
... przy Mettatonie nie da się zrelaksować xD
UsuńJak już pisałem wcześniej, Yumi jesteś genialna :) Tłumaczenie wyszło zacnie (chyba nadużywam tego słowa ostatnio) i jak już pisała Sui, bez Ciebie świat byłby nudny :3
UsuńPisarze, tłumacze, graficy, muzycy WSZYSCY co coś robią, róbcie tego więcej, bo inaczej będzie nudnie :D
Rydziu, nauczyłem się go tolerować. Ale dobrze, że nikt taki nie istnieje na naszym padole, albo go nie spotkałem... I nie chcę spotkać XD
UsuńAdd, masz rację. Na naszym świecie już jest wielu popierdoleńców... Na przykład Ja. XD
UsuńPowiem inaczej - nikt nie jest normalny :x
UsuńI nie ma sprawy cieszę się, że się podobało :D
Właśnie! Też jestem nienormalna, jak ty, Yumi xD
Usuń"też umiem pierdolić głupoty, wiesz"
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie skomentować ten post używając ogólnie przeciętnego skrótu, na który składa się dwudziesta czwarta litera alfabetu łacińskiego, którą graficznie przedstawia się jako "X" oraz czwartą litera alfabetu, którą graficznie przedstawia się jako "D", celem wyrażenia mojego rozbawienia.
Aaa, super
OdpowiedzUsuńAch kochane Wpadki ❤
OdpowiedzUsuńOh w końcu! Stęskniłam się za wpadkami ^^ A po całym tygodniu zapieprzu fajnie jest oderwać myśli. Zaczęłam się śmiać gdy Undyne wykrzyczała, że to o nią chodzi :D Osobiście kopnęłabym Mettatona w tyłek (pod warunkiem, że nie ucierpiałaby mi później noga od jego metalowego siedzenia xD)
OdpowiedzUsuńRaczej byś ją sobie złamała xD Nie lepiej wgrać mu jakiegoś wirusa? xD
UsuńOj po co od razu się wyżywać, przecież MTT byłby przydatny. Wystarczyłoby go lekko przeprogramować i sługa na każde wezwanie byłby gotów XD
UsuńOboje macie dobre pomysły xD Osobisty Sługa Mettaton... brzmi całkiem dobrze xDDD
Usuń