13 lipca 2018

Undertale: Gra w kości - Miautastyczny prezent [The Skeleton Games - The purrfect present] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Wyszłaś ze sklepu idąc za dwoma potworami. Grupka dziewczyn zatrzymała się, gdy w ostatniej chwili dostrzegła wielkie stwory, kilka z nich się zaśmiało widząc je na zakupach z rękami pełnymi siat. Chwyciły za telefony i zupełnie tak jak pozostali ludzie dookoła was zaczęły robić zdjęcia i nagrywać, szepcząc między sobą i pokazując to tu to tam to na Ciebie. Undyne wgapiała się w tłum, próbując ich w ten sposób odstraszyć… albo zachęcić jeszcze bardziej, Papyrus po prostu wyprostował się i uniósł wysoko ramiona.
-Zobaczmy… - rybia potworzyca powiedziała cicho pochylając się nad telefonem – Jest po drugiej, autobus przyjdzie o trzeciej trzydzieści i zawiezie nas bezpośrednio … - Papyrus spojrzał na nią
-UNDYNE! MIAŁAŚ SPOTKAĆ SIĘ Z ALPHYS!
-Wiem, wiem… ale… - żółte ślepie spoczęło na siatkach jakie trzymała
-JAKBYM W OGÓLE POTRZEBOWAŁ TWOJEJ POMOCY! SAM MOGĘ WSZYSTKO ZANIEŚĆ – fuknął – NO I MASZ WAŻNIEJSZE SPRAWY NA GŁOWIE! NIE CHCĘ INGEROWAĆ W TWÓJ ZWIĄZEK! NIE ZREZYGNUJESZ Z WASZEGO SPOTKANIA Z POWODU SIATKI Z ZAKUPAMI!
-Wiecie co…
-I co? Próbujesz mi wmówić, że ręce ci nie odpadną? – wpatrywała się w niego i potrząsnęła zakupami
-OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! MÓWIŁEM, ŻE SAM JE ZANIOSĘ!
-Ej!
-Akurat! Widziałam jak zwalniasz tempo!
-WYDAWAŁO CI SIĘ! JA PO PROSTU…
-EJ! – wtrąciłaś się, jakoś zdenerwowana, zaczynali powoli działać Ci na nerwy – Po co wam człowiek z zabawkami, jeżeli nie zamierzacie z nich korzystać?
-ZABAWKAMI? – Papyrus wyglądał na zmieszanego
-Cholera! Zapomniałam! – Undyne powiedziała nieco głośniej
-A myślałaś, że jak się tu dostałam? – uśmiechnęłaś się
-CO TO ZA… ZABAWKI? NIC O NICH NIE MÓWIŁAŚ
-Ma auto, debilu
-AH TAK… MASZYNA KTÓRĄ ZAPARKOWAŁAŚ W DRODZE PRZED MOIM!
-Czym? – zapytała Undyne
-N-NICZYM! – gdy rozmawialiście, czułaś jak tłum się powiększa. Jasne, większość z nich robiła zdjęcia, prawie wszyscy mieli telefony wyciągnięte.
-Ta, więc… - opuściłaś głos czując się niezręcznie – Zapakujmy wszystko do samochodu, zawiozę was do domu – Zauważyłaś niewielką zmianę na twarzy Papyrusa, przez chwilę bardzo się czymś podekscytował i zadrżał nerwowo przytakując w zgodzie.
-Właściwie, zawieziesz tylko tę kupę kości – powiedziała Undyne zarzucając torbę z zakupami przez papyrusowe ramię – Laboratorium mojej dziewczyny jest blisko. Pomogę wam się zapakować, a potem pójdę na spotkanie z nią.
-Mnie to tam rybka… - rozejrzałaś się po tłumie. Nadal robił się większy – Uh.. chodźmy – zaczęłaś iść w stronę mniej zaludnionej części. Ludzie rozsuwali się, część z nich szeptała, część próbowała lepiej przyjrzeć się rzadkim gatunkom. Prowadziłaś  dwa potwory przez centrum handlowe, kierując się w stronę wyjścia do swojego samochodu. Denerwowało Cię to, że przykuwałaś taką uwagę, ale przyznasz że miło iż nikt nie wchodził wam w drogę. Było łatwiej ich omijać zwłaszcza, że byliście obładowani. Minęliście zoologa kiedy Undyne zwolniła, jej złote ślepie patrzyło po witrynie.
-Ej Paps! Nadal chcesz tam iść? – zapytała zatrzymując się przed wejściem. Papyrus spojrzał na sklep
-N-NIGDY NIE POWIEDZIAŁEM, ŻE CHCĘ!
-Co? Powiedziałeś kiedy tutaj weszliśmy!
-NIE MÓWIŁEM!
-Narzekałeś, że nie jest otwarty kiedy tutaj weszliśmy, więc poszliśmy coś zjeść czekając na twoją ludzką dziewczynę!
-WSPOMNIAŁEM JEDYNIE, ŻE MIMO OTWARTEGO CENTRUM WIĘKSZOŚĆ SKLEPÓW JEST NADAL ZAMKNIĘTA… I TO NIE MOJA DZIEWCZYNA! – nie patrzył na Undyne gdy mówił, błysk w jego oczach zwiastował to, że coś ujrzał w sklepie.
-Cóż… teraz możemy tam wejść – fuknęła potworzyca.
-POWIEDZIAŁEM, ŻE NIE CHCĘ! POZA TYM, DLACZEGO JA WIELSKI I PRZERAŻAJĄCY PAPYRUS, MIAŁBYM BYĆ ZAINTERESOWANY BEZWARTOŚCIOWYM, MARNUJĄCYM CZAS STWORZENIEM, KTÓRE UMIE TYLKO POLEGAĆ NA TOBIE I NIE UMIE SAMO O SIEBIE ZADBAĆ?!? MAM JUŻ BRATA, KTÓRY ROBI DOKŁADNIE TO SAMO!
-Fuhuhuhuhu! – poklepała go mocno po plecach – Ta, ale ten debil się wyprowadził, teraz potrzebujesz jakiegoś zastępstwa!
-NIE POTRZEBUJĘ ZASTĘPSTWA!
-Oj no weź… - wyszczerzyła się – Pogapmy się na głupie ludzkie zwierzęta! W Podziemiu zawsze chciałeś jakiegoś mieć
-NIE CHCIAŁEM!
-Chciałeś
-MÓWIŁEM TYLKO, ŻE WIĘCEJ BYŁOBY Z TAKIEGO POŻYTKU NIŻ Z MOJEGO BRATA! A TERAZ GO NIE MA… NIE POTRZEBUJĘ NICZEGO INNEGO BY UTRUDNIAĆ SOBIE ŻYCIE!
-Cóż… ja wchodzę – krzyknęła znikając za wejściem. Papyrus patrzył jak odchodzi nim spojrzał na Ciebie
-CZŁOWIEKU, POWIEDZ UNDYNE, ŻE NIE JESTEŚMY… - ale Ty szłaś już za nią – CZ-CZŁOWIEKU!
-Co? – spojrzałaś przez ramię – Wygląda zabawnie! No i tutaj jest zawsze pełno słodkich kotków
-CZY NIE WSZYSTKIE LUDZIE ZWIERZĘCE NIEWOLNIKI SĄ SŁODKIE? – uśmiechnęłaś się idąc dalej
-Chodź, zobaczysz co mam na myśli. – weszłaś do środka poprawiając siatki w rękach gdy potwór wszedł za Tobą. Zoolog nie był duży, ale posiadał za to najpotrzebniejsze artykuły dla zwierzaków. Po lewej miałaś akwaria z różnymi rybkami. Po prawej różne jedzenie dla zwierząt i zabawki. Minęłaś te regały i stanęłaś przed klatkami położonymi pod ścianą. Klatki ochraniała dodatkowo pleksa z dziurami, aby zwierzęta mogły oddychać. Za szklanymi drzwiami obok, znajdowały się porzucone zwierzęta przeznaczone do adopcji. Zatrzymałaś się w drodze do nich i dla bezpieczeństwa zaczęłaś po prostu z oddali zerkać przez szybkę. Zwierzęta… nie przepadają za Tobą…
-DZIWNIE TUTAJ PACHNIE! – narzekał idąc za Tobą. Udnyne zgubiła się wam po drodze. Podejrzewałaś, że również chciała tutaj wejść zainteresowana akwariami.
-Tak pachną zwierzaki – nadal próbowałaś zobaczyć coś w pokoju.
-LUDZKI SMRÓD WYSTARCZAJĄCO ZANIECZYSZCZA POWIETRZE. JAK MOŻNA CHCIEĆ ŻYĆ POD JEDNYM DACHEM Z KOLEJNYMI CUCHNĄCYMI STWORZENIAMI?
-Jeżeli dobrze o nie dbasz i po nich sprzątasz, większość zwierząt nie śmierdzi. Koty są bardzo czyste.
-HUMPH… TO GDZIE SĄ TE “SŁODKIE” KOCIE STWORZENIA O JAKICH MÓWIŁAŚ? – pokazałaś na drzwi.
-Zajrzyj. Powinny być tam jakieś kotki – Papyrus fuknął znowu i podszedł do szklanych drzwi. 
-NIC TU NIE MA! – krzyknął
-Sprawdź na tyle, pewnie śpią
-ŚPIĄ?! W CIĄGU DNIA?!
-To koty, to ich natura – znowu fuknął mamrocząc coś o lenistwie I odwrócił się. Przystawił ręce do szyby i wyostrzył spojrzenie przybliżając się jeszcze do drzwi. Musiał w końcu coś zobaczyć gdyż nagle zaczął krzyczeć. 
-PRZYBĄDŹ NATYCHMIAST FUTRZASTE STWORZENIE! CHCĘ CIĘ OBEJRZEĆ NATYCHMIAST! – Nic się nie stało
-To kot, nie będzie cię słuchał – powiedziałaś nie ruszając się z miejsca
-JAK MAM MU SIĘ PRZYJRZEĆ, JEŻELI NIE WYJDZIE?
-Bądź miły i daj mu czas, wtedy może przyjdzie
-MOŻE?! MOŻE TO ZA MAŁO! – znowu spojrzał na klatkę – CHODŹ TUTAJ, ABYM MÓGŁ ZOBACZYĆ JAK ŻAŁOSNY JESTEŚ! – krzyknął. Lecz choć chciał, i miał nadzieję, że po takim stwierdzeniu kot przyjdzie, ten schował się jeszcze głębiej.
-Szefie! – zawołałaś
-CZEGO?! – przystawiłaś palec do ust i zaczęłaś głośno szeptać
-To porzucone koty. Nie możesz krzyczeć bo je spłoszysz
-PORZUCONE? – zmarszczył brwi
-Ta… można je adoptować. Ich wcześniejsi właściciele je porzucili. Prawdopodobnie po prostu wyrzucili z domu, albo na ulicy… nikt ich nie chciał więc są tutaj szukać nowych domów. Spróbuj… spróbuj być delikatniejszy
-ROZUMIEM… - powiedział ciszej, patrząc znowu na klatki. Przesunął się trochę i spojrzał do środka ponownie. – PRZYBYŁEM CIĘ ZOBACZYĆ, KOCIA KREATURO! – mówił na swój sposób delikatnie. Zwierzę się nie ruszyło – ROZUMIEM… ŻE SIĘ MNIE BOISZ KOGOŚ TAK SILNEGO JAK JA… ALE, NIE MUSISZ! CHCĘ CIĘ TYLKO ZOBACZYĆ! – zatrzymał się na chwilę, jego źrenice nigdy nie spuściły klatki z uwagi – BOISZ SIĘ, ŻE ZROBIĘ CI KRZYWDĘ. PRAWDA, ŻE MOGĘ TO ZROBIĆ Z ŁATWOŚCIĄ, A-ALE… CHOĆ MOGĘ… NIE MA POWODÓW UKRYWAĆ SIĘ PRZED ŚWIATEM. NIE MOŻESZ SIĘ ZAMKNĄĆ I MIEĆ NADZIEJĘ, ŻE WSZYSTKO MINIE. BO NIE MINIE.  LUDZIE DOOKOŁA CIEBIE PRACUJĄ, ZASTANAWIAŁEŚ SIĘ KIEDYŚ CO ONI CZUJĄ? JAK BARDZO SIĘ MARTWIĄ? JEST CI CIĘŻKO, ALE IM TEŻ, MOŻE NAWET BARDZIEJ! SKĄD MAJĄ WIEDZIEĆ CO ROBIĆ? NIE MA LEKARSTWA NA TAKIE ZACHOWANIE! NIKT NIE PRZEŻYJE ŻYCIA ZA CIEBIE! – Czekał przed klatką przyglądając się. Zwierzę w środku patrzyło się na niego. Powoli, kawałek po kawałku przybliżył swoją czaszkę i zaczął cicho szeptać – Pewnie… tylko cię przestraszyłem… Jak wszystkich… - Ściągnął rękawiczkę z ręki i przyłożył dłoń do pleksy chroniącej zwierze. – To wszystko moja wina. – Opuścił wzrok na podłogę
-Miał – ciche miauknięcie dobiegło z klatki, chwilę później ciemno pomarańczowy kot pojawił się. Zaczął wąchać kość przez dziurki w pleksie. Zaraz potem, zaczął ocierać się o to miejsce łebkiem.
-NYEEEEE! – dziwny wysoki pisk wydobył się ze szkieleta. Popatrzył na Ciebie źrenicami, które… błyszczały? – CZ-CZ-CZŁOWIEKU! TA KREATURA CAŁUJE MNIE W PALEC! D-D-DLACZEGO TO ROBI?!- uśmiechnęłaś się patrząc jak kot ociera się twarzą. Szkielety nie mają ust, więc pewnie to ich metoda na okazywanie uczuć i pocałunków.
-Awww, lubi cię
-O-OCZYWIŚCIE! – Papyrus spojrzał na plakietkę przy jego klatce – DOOMFANGER! – uśmiechnął się do siebie – NAJWYRAŹNIEJ PRAGNIE BYĆ W WIĘKSZYM FIZYCZNYM KONTAKCIE ZE MNĄ! NYEH HEH HEH! TO DOWODZI TEMU, ŻE JESTEM TEŻ MISTRZEM POSKRAMIANIA NAJWIĘKSZYCH BESTII! PAPYRUS WSPANIAŁY I PRZERAŻAJĄCY PAN WSZYSTKIEGO STWORZENIA NA ZIEMI I POD NIĄ!
-Oh? Czy jesteś zainteresowany adopcją? – pojawił się kolajny głos. Sprzedawczyni wyszła zza jednego z regałów – Bo on poszukuje domu.
-C-CO… A-ADOPTOWAĆ GO?! – popatrzył na kobietę która w tym czasie wsadzała palec do jednej z dziur w pleksie. Kot ocierał się dalej i głośno mruczał
-Taaak… to grzeczny kotek, ale nie jest lubiany. – Stuknęła w plakietkę koło jego klatki – Znaleźliśmy go włóczącego się za Pizzerią Ebott. Nie miał oka i kła. Pewnie stracił je walcząc z innymi kotami. To dlatego nazwaliśmy go Doomfanger – Papyrus popatrzył na kota z szacunkiem wpychając swój palec głębiej w dziurę, by lepiej dotknąć pyszczka kota. – Jak ci się nie podoba, zawsze możesz je zmienić.
-P-PASUJE DO NIEGO… TO WSPANIAŁY WOJOWNIK – powiedział powoli, drugą ręką pogładził swoją czaszkę.
-Nie przepada za innymi kotami, więc potrzebuje domu bez takich. Nie słyszy też za dobrze, jedno ucho ma rozerwane na strzępy – mówiła patrząc nadal na kartkę – Ale niech jego wygląd cię nie oszuka. Jest naprawdę bardzo przyjacielski i lubi Lu… - chrząknęła poprawiając się natychmiast – I lubi wszystkich. Może i nie jest piękny, ale uwielbia siedzieć na kolanach.
-W-WIĘC JEST LENIEM
-Cóż…. Tak – sprzedawczyni uśmiechnęła się – To w końcu kot
-Weź go – powiedziałaś
-Nie… Ja.. – zatrzymał się, jego palec nada tkwił w dziurze – J-JA NIE POWINIENEM
-Jest szczepiony i odrobaczony – mówiła dalej – I z tego co wiem, wy potwory nie mieliście zwierzaków w Podziemiu. Powinieneś spróbować
-A SKĄD TO WIESZ? – zapytał nagle. Uśmiechnęła się
-Ktoś kiedyś mi powiedział, że oddał do adopcji jednego z naszych kotów wielkiej kociej potworzycy, ona powiedziała.
-CATTY… - mruknął.
-Jesteś pewien, że go nie chcesz? Może tutaj jeszcze długo siedzieć. Od dawna czeka, aż ktoś go weźmie. No i … polubił cię
-JA…. – Papyrus spojrzał na Ciebie szukając pomocy
-Koty są zajebiste, Szefie – powiedziałaś – Weź go.
 -ŚMIEM SIĘ NIE ZGODZIĆ! POSIADANIE ZWIERZAKA TO WIELKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ… TY… NIE UWIERZYŁABYŚ JAK SANS CZĘSTO ZAPOMINAŁ NAKARMIĆ SWÓJ KAMIEŃ! – Sprzedawczyni uśmiechnęła się odwracając głowę na bok
-Mamy tutaj wszystko czego potrzebujesz aby zaopiekować się kotem. Jeżeli go zaadoptujesz dostaniesz dodatkowo darmowy worek jedzenia – Oczy Papyrusa błądziły po sklepie
-P-POZA TYM SKĄD MAM WIEDZIEĆ, CZY MI SIĘ PODOBA, SKORO NIE WIDZĘ GO NAWET JAK TRZEBA? – rzucił przebiegle kładąc jedną rękę na biodrze, drugą nadal trzymał w pleksie. 
-Na zapleczu mamy miejsce, w którym możesz spotykać się i odwiedzać z każdym zwierzakiem jakim jesteś zainteresowany
-C-CO?
-Idź tam Szefie! – krzyknęłaś
-N-NIE.. CZŁOWIEKU… JA…
-Kto wie, może będziesz mógł go pogłaskać czymś więcej niż tylko jednym palcem? – Kot dalej ocierał się o jego kości, Papyrus przyglądał mu się przez dłuższą chwilę nim powiedział
-D-DOBRA! ALE TYLKO GO OBEJRZĘ! NIC WIĘCEJ!
 -Cześć nerdzie! Gdzie podział się Paps? – krzyknęła Undyne podchodząc do Ciebie. Miała kolejną siatkę z logo zoologa.
-Na zapleczu z kotem – potworzyca wyszczerzyła się
-Wieeedziałam… - zaśmiała się, jej oko zabłyszczało
-Co tam masz? – zapytałaś patrząc na siatkę którą próbowała przykryć pozostałymi
-Bojownika… mieli żółtego. Nie wiedziałam, że mogą być żółte! Dodam go do pozostałych jakie mam
-Zbierasz bojowniki?
-O tak! Agresywne ryby są zajebiste! – Opuściła siatki patrząc na drzwi sklepu. Obie stałyście w ciszy przez chwilę… żadna z was nie wiedziała co powiedzieć, więc czekałyście aż Papyrus skończy. – Więc… - zaczęła przenosząc na Ciebie żółte ślepie – Dlaczego nie jesteś tam z nim?
-Uh… Cóż… koty… nie przepadają za mną.. Więc… Lepiej jeżeli będzie beze mnie.
-Ta? – uniosła brew
-Tak…
-To wszystko?
-Uh… tak? – Próbowałaś zrozumieć o co jej chodzi. Nagle Undyne przybliżyła się, jej twarz była zaledwie kilka cali od Twojej, złota źrenica wpatrywała się w Twoje oczy
-Co ty knujesz, człowieku? – warknęła szczerząc gniewnie zębiska
-Uh.. co? – czułaś, jak napięcie w powietrzu wzrasta
-Zarywasz do niego czy nie? – nie spuszczała Cię z oka
-Uh…
-Bo jeżeli to jakaś twoja głupia fanaberia.. Mam dla ciebie wiadomość dziewczynko – przekręciła kark pozwalając aby jej chrupnął – Zafunduję ci drogę do piekła w kawałeczkach! Nie myśl, że nabrałam się na twoje głupie zachowanie! Jeżeli skrzywdzisz choćby jedną kosteczkę tego gościa… - Uniosła rękę i pazurem kciuka przejechała po swoim karku – Upewnię się, że żadna kość w twoim ludzkim ciele nie będzie w całości – I… znowu… grozi Ci potwór.
-Pffft! – prychnęłaś patrząc na wielkiego potwora przed sobą – Jeżeli bym cokolwiek mu zrobiła, musiałabyś pośpieszyć się z tą swoją karą – zaśmiałaś się – Sans wykończyłby mnie nim ty byś miała szansę
-Pfff! – i ona zaczęła się śmiać – Co? Ten mały zboczony słabeusz myśli, że zabije człowieka?! – śmiała się jeszcze głośniej – Ten leń naprawdę ci groził?!
-Cóż, tak.. zaraz… dlaczego cię to tak bawi?
-Bo jest małym słabeuszem! Fuhuhuhuhu! No nie! To przezabawne! – śmiała się jeszcze mocniej – Ta podróbka potwora naprawdę myśli, że może ochronić swojego brata?!
-Wiesz… on nie jest taki słaby… prawda?
-A po chuj Papyrus dołączył do gwardii?
-Bo lubi taką pracę…?
-NIE! Fuhuhuhuhu! Mało nie spopielili jego brata kilka razy! Potwory takie jak on nie powinny przetrwać tam na dole! Papyrus dołączył do gwardii aby mieć pewność, że nikt nie będzie dokuczał jego bratu.
-Oh…
-Fuhuhuhuhuhu! Nie mogę uwierzyć, że Sans naprawdę myśli, że może zabić człowieka! Nawet tak słabego jak ty!  - uśmiechnęłaś się i wzruszyłaś ramionami. Undyne potrzebowała chwili aby przestać się śmiać, nim znowu na Ciebie spojrzała. – Więc… zarywasz do niego, co? – przybliżyła się
-Um… - potrzebowałaś chwili aby się zastanowić – Ja.. uh… Cóż.. To nie tak, że nie lubię Papyrusa… ale… ja się nie umawiam z innymi… Nagadałam mu, że chciałabym się z nim spotkać, ale nie wyglądał na zainteresowanego.
-Obyś nie drażniła się z nim, tylko dlatego, że masz u niego fory… - ostrzegła
-Może troszeczkę się drażnię – Undyne otworzyła szerzej oko – Ale tak po przyjacielsku! – dodałaś szybko – Nie dlatego, aby zrobić mu przykrość. Wiesz, fajnie się go drażni… - potworzyca zmarszczyła brwi po chwili przyglądania Ci się
-Tsk.. Nie sposób się z tym nie zgodzić – mruknęła.
-W zasadzie… próbuję być dla niego dobrą przyjaciółką… wiesz, pomóc mu się odnaleźć. Uważam, że między nim i jego bratem jest sporo niedomówień i chciałabym pomóc im się dogadać, tak aby w końcu zrozumiał.
-Ugh… - jęknęła – Raaaany… mówię Papsowi aby poszedł pogadać z Sansem! Ale zamiast tego wałęsa się odkąd ten drań się wyprowadził. Nie wiem dlaczego! Kiedy tamten z nim mieszkał to tylko na niego narzekał! Dlaczego jest nieszczęśliwy gdy go już nie ma?
-Oj no weź… wiesz przecież, że kocha swojego brata…
-Tsk… Sans na to nie zasługuje – mruknęła
-Dlaczego?
-Ten beznadziejny palant wszystko mu utrudniał! I jak tylko już go nie potrzebował to go po prostu zostawił!
-Wiesz… nie wydaje mi się, aby o to chodziło…
-Więc dlaczego się wyprowadził?
-Nie wiem… - nagle ta myśl Cię uderzyła. Dlaczego Sans się wyprowadził? Kocha swojego brata, jesteś tego pewna. Co sprawiło, że postanowił zamieszkać sam? Nic o tym nigdy nie wspominał. 
-Od dobrych paru dni Paps śpi na mojej kanapie, wiesz? Od dni! I choć przyznaję, moje mieszkanie jeszcze nigdy nie było tak czyste… Chcę moją kanapę! Nie może ciągle przychodzić i na niej spać! Ma swoje mieszkanie. Ono nigdy nie spaliło się! Chcę moją pierdoloną kanapę z powrotem! Chcę ją! Wiesz co lubię na mojej kanapie? – nagle odwróciła się w Twoją stronę
-Uh…
-Moją dziewczynę – szepnęła, a potem uniosła ręce do góry – Potrzebuję mojej cholernej kanapy do kurwy nędzy! – krzyknęła
-UNDYNE! TO CHAMSKIE. NIE KLNIJ PRZED TYM ŻAŁOSNYM CZŁOWIEKIEM – krzyknął Papyrus wychodząc od zoologa
-W końcu skończyłeś – powiedziała nagle – Gdzie kot?
-WRÓCIŁ DO KLATKI GDZIE JEGO MIEJSCE
-Nie bierzesz go…?
-MÓWIŁEM, ŻE NIE CHCĘ BRAĆ KOLEJNEGO BEZWARTOŚCIOWEGO STWORZENIA!
-Nie polubiłeś go? – zapytałaś 
-N-NIE CHCĘ ZWIERZAKA! – krzyknął stając równo
-Bierz tego cholernego kota – warknęła Undyne
-WYCHODZIMY! – zaczął odchodzić
-Tsk… - cmoknęła potworzyca – Było blisko…
Prowadziłaś potwory przez centrum handlowe, ludzie dookoła przyglądali się z fascynacją. Już mieliście wyjść głównym wyjściem, kiedy Undyne znowu się zatrzymała.
-Jest tutaj sklep dla nerdów! – krzyknęła. Stanęłaś spoglądając za siebie, by dostrzec sklep z grami, gadżetami, filmami I animcami. Żółte oko potworzycy zajaśniało.
-NIE WCHODZIMY TAM – warknął Papyrus
-Nie bądź takim pustakiem Papyrus! Te sklepy są najlepsze! Wchodzimy!
-NIE WCHODZIMY! TWOJE ZAMIŁOWANIE DO DZIECINNYCH BAJEK JEST OBRZYDLIWE, I NIE POPIERAM GO! NO I ZMARNOWALIŚMY DOŚĆ CZASU W SKLEPACH!
-Anime nie są tylko dla dzieci! Są głębokie! Pełne EMOCJI!!!
-OH NAPRAWDĘ?! WIĘC TO – pokazał na plakat jednej z lolitek na witrynie – JEST GŁĘBOKIE?
-One.. – zaczęła iść w stronę sklepu – One nie wszystkie są takie!
-A CO POWIESZ O TYM OBRZYDLIWYM ODCINKU JAKI WIDZIELIŚMY NA TWOJEJ RANDCE? TEN W KTÓRYM PASKUDNA LUDZKA PODRÓBKA POTWORA PRÓBOWAŁA ŚCIĄGNĄĆ UBRANIA…
-AHHHHH! Nic nie słyszę! – przerwała wchodząc do środka – O nie! Sklep mnie wciąga!
-NIE WCIĄGA! – ale rybia potworzyca już była w środku odstawiając siatki nab ok. – UNDYNE! POWIEDZIAŁEM NIE! MAMY JUŻ ZA DUŻO ZAKUPÓW! A WYJŚCIE NA PARKING JEST OBOK! - krzyczał
-Co? – zaśmiała się – Kilka toreb z ludzkimi rzeczami to dla ciebie za dużo? To całe życie na powierzchni cię osłabiło Papyrus!
-NIE OSŁABIŁO! NIE CHCĘ MARNOWAĆ WIĘCEJ MOJEGO CZASU NA ZAKUPACH!
-Fuhuhuhuhu! Za późno! Już jestem w środku!
-NYEEEEH! SPÓŹNISZ SIĘ NA SWOJE SPOTKANIE Z ALPHYS!
-Spoko loko! Będzie dobrze!!! – weszłaś za nimi rozglądając się. Nie sądziłaś, że Undyne będzie takim maniakiem i radowałaś się z każdej chwili. Z jakiegoś powodu wielka rybia potworzyca uwielbiająca anime poprawiła Ci humor. Nie denerwowałaś się nawet kiedy klienci zaczęli zwracać na Was uwagę. – ŁAŁ! Mają plakaty! – krzyknęła głośno podbiegając do stoiska – I jest Mew Mew Kissie Cuite! Miodzio! – Papyrus przyglądał się jej z zażenowaniem odstawiając siatki na bok gdy czekał
-ŻAŁOSNE… - mruknął obok Ciebie – ŚMIAŁO, MOŻESZ SKRYTYKOWAĆ JEJ ZACHOWANIE CZŁOWIEKU – Undyne odwróciła się z szerokim, szczerym uśmiechem. Twarz miała pełną szczęścia kiedy ściągała plakat z półki. Patrzyłaś na ten który wybrała i coś Ci się kojarzyło. Było w nim coś znajomego… Widziałaś go, ta różowa kocia anime dziewczynka…
-Chyba… Grałam w tę grę… - powiedziałaś zdając sobie sprawę, że nie tylko postać kojarzysz. Postać obok niej, znałaś ją. Bardzo dobrze! Undyne spojrzała na Ciebie
-Jest z tego gra?!
-Taaak… Bazuje zasadniczo na RPG. To Curie Cerry Pie-chan, tak? – pokazałaś na postać obok tej w różowych włosach. – Chyba San… Jest dakimakura z nią gdzieś w moim domu. 
-Dakimakura? Robią z nimi dakimakury? – położyłaś rękę na jej ramieniu uśmiechając się szeroko
-Chodź ze mną. Pokażę ci coś niesamowitego!  
-Oh!
-Ta…
-Ohhhh!
-I mają każdą z każdą postacią.
-OHHHHH! – krzyknęła głośniej przeglądając magazyn z wielką uwagą. Widziałaś rumieńce na jej policzkach – Łaaaaadne – mruknęła. 
-U-UNDYNE! – krzyknął Papyrus zerkając przez wasze ramiona – T-TAK NIE GODZI! – nagle zasłonił Twoje oczy swoją ręką – JAK MOŻESZ POKAZYWAĆ TAKIE ZBOCZENIA CZŁOWIEKOWI!
-Ale to ona mi to pokazała! – warknęła
-Hehehehe! Ta, Undyne, no wiesz – zaśmiałaś się
-Naprawdę!
-NIE PSUJ TEGO BIEDNEGO, ŻAŁOSNEGO CZŁOWIEKA SWOIMI ZBOCZONYMI ZAINTERESOWANIAMI – pouczał przesuwając Cię na bezpieczną odległość
-Naprawdę to nie ja! – znowu krzyknęła. Śmiałaś się dalej.  – ODSTAW TO!
-Za późno! Zabieram ze sobą!
-UNDYNE!
-Co! Są świetne! Sprzedają tutaj normalne poduszki?
-Za tamtym regałem po lewej. – powiedziałaś automatycznie mając nadal zasłonięte oczy przez Papyrusa
-CZ-CZŁOWIEKU!
-Znaczy się.. rabany, Undyne, wstydziłabyś się.
-Fuhuhuhuh, akurat! – krzyknęła raz jeszcze biorąc poduszki w i tak już przepełnione ręce. Z całą stanowczością nic już się jej nie zmieści.
-UNDYNE! JAK TY TO NIESIESZ! – krzyknął zostawiając Cię by zrównać się z nią krokiem – POCZEKAJ.. – zaczął zabierać jej zbyt dużo zakupów – G-GDZIE JA TO WIDZIAŁEM…?
-Hm? – pochyliła się szczerząc – To ciebie interesują takie rzeczy?
-N-NIE…. TYLKO… WIDZIAŁEM JUŻ TEN OBRZYDLIWY OBRAZEK GDZIEŚ!
-Jasne Paps! Jasne! – zaśmiała się – Twój sezon się zbliża
-MILCZ! NIE O TO CHODZI! – krzyknął o oktawę wyżej. Szłaś za nimi rozglądając się po półkach. Widziałaś różne rzeczy. Gry, figurki, może znajdziesz coś, co przykuje Twoją uwagę… Zatrzymałaś się dostrzegając coś. Tak… Tak! TAK!!!  Już zaplanowałaś dobry prezent dla Sansa, ale skoro nie jest to coś fizycznego, szukałaś też czegoś co będziesz mogła mu dać na przyjęciu. Przed Tobą, wisiało kigurumi z ulubioną postacią z Kitty Kart Sansa. Miautastycznie.
-Fuhuhuhuhu! Widzisz Paps! Wszystko się zmieściło! – Undyne zamknęła Twój bagażnik teraz wypełniony siatkami z rzeczami na imprezę i kilkoma puchatymi podusiami.
-TSK… TO NIE POWÓD BY KUPOWAĆ AŻ TYLE PIERDÓŁ! – Czekałaś w samochodzie, aż skończą. Szczęście, twoje słabe ludzkie ciało nie wytrzymywało tak dobrze zimna. Wtuliłaś się w ubrania, starając schować się przed słońcem, które przebijało się przez szyby. Na niebie było kilka chmur, ale nie zakrywały one słońca.
-Ah!! – krzyknęła Undyne patrząc na godzinę – Muszę lecieć.
-MÓWIŁEM, ŻE SIĘ SPÓŹNISZ!
-Odwiedź tego debila na miejsce, dobra? – Undyne pochyliła się przy oknie dla pasażera.
-UNDYNE IDŹ JUŻ! – nakazał Papyrus odciągając ją od siedzenia pasażera, na którym potem usiadł. 
-I nie zapomnijcie. Macanko dopiero po dobranocce
-UNDYNE!
-No co?
-IDŹ!!!!
-To narka! – pomachała odwracając się i odbiegając. Papyrus odetchnął czekając, aż zniknie z pola widzenia, potem wygodnie rozsiadł się w samochodzie. Jego długie nogi uginały się przed deską rozdzielczą i przez chwilę musiałaś pomóc mu ustawić odpowiednio siedzenie. 
-Dobra. – Powiedziałaś, czując że zaczynasz się pocić od słońca – Gdzie mieszkasz?
-WŁAŚCIWIE… CZ-CZŁOWIEKU? – zapytał nerwowo
-Uh… tak?
-CZY… CZY TO PRAWDA… ŻE PRZYJAŹNISZ SIĘ Z MUFFET?
-Uh… tak…
-CHCIAŁBYM… SIĘ Z NIĄ SPOTKAĆ…
-Tak? A to dlaczego?
-JA… NIE MIAŁEM CZASU, ABY ZROBIĆ CIASTO NA PRZYJĘCIE… A… SŁYSZAŁEM, ŻE JEST JEDNYM Z NAJLEPSZYCH POTWORÓW POTRAFIĄCYM PIEC…
Share:

13 komentarzy:

  1. *zapowietrza się* JEZU. NIE MOGŁAM SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEJ CZĘŚCI! DZIĘKI YUMI

    OdpowiedzUsuń
  2. ale mam zaciesz z tego opowiadania, dzięki tobie poznaję wręcz zaje*iste rzeczy z fandomu UT ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam dzisiaj totalnie zje♥any dzień a to uratowało mi życie!!! (*o*)

    OdpowiedzUsuń
  4. Stosunkowo niedawno wpadłam u Ciebie na to opowiadanie i muszę przyznać, że jest naprawdę świetne. Wiem, że tłumaczysz też dużo innych opowiadań czy komiksów ale wiesz może, kiedy tak mniej więcej pojawi się z tego następna część?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope. Pozwól że zilustruję Ci autorkę tego opowiadania. Z wyjątkiem tego, ma jeszcze dwa równie dobre opowiadania.
      Prowadzi sklep internetowy w którym sprzedaje rzeczy robione własnoręcznie
      No i ma męża i prace
      Dawniej publikowała stosunkowo często, ale teraz trzeba czekać. Więc notka może pojawić się za dwa tygodnie, ale równie dobrze, za dwa miesiące. Więc~

      Usuń
    2. A właśnie, planujesz kiedyś tłumaczyć inne rzeczy od poetax?

      Usuń
    3. Mmmm powiem w ten sposób, nie lubię brać się za opowiadania, które nie mają końca, bo nie przepadam za never ending story. Więc zobaczę w jaką stronę idą jej opowiadania i czy jakiekolwiek skończy.

      Usuń
  5. Oj oj ciekawe jak sans zareaguje na ten prezent... Będzie wyglądał przeeee uroczo! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. *nagły ch/haust (nie wiem jak to się pisze :P) powietrza*
    JEZUCHRYSTEKOLEJNYRODZIALZAGRAWKPSCIJEZUSIUJESTEMWNIEBIEMAKTOSTLENBOSIEZAPOWIETRZYLAMRATUNKUUMIERAMZESZCZESCIAICOZTEGOZENIEMATULITERATAKICHJAKĄŻŹWALICWSZYSTKOIWSZYSTKICHAWOKADOSKAKANKACYTRYNAZOREGANODZIEKUJEDOBRANOCCAPSLOOKODDZISMOJMONSZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Głaszcze po plecach* Taaak, cieszę się, że się podoba xD

      Usuń
  7. Z tego co wiem, a raczej slyszalam od kolezanki oryginalna wersja zostala juz dawno zaktualizowana, wiec czemu nie ma nowej czesci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://handlarz-iluzji.blogspot.com/2019/03/undertale-gra-w-kosci-pycha-w-koncu-cos.html

      Masz jeszcze 7 notek do przeczytania o.o

      Usuń

POPULARNE ILUZJE