2 października 2022

Gra: Nasze Halloween- Prolog- Opowiadanie zbiorowe



ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)

Autor obrazków: Usterka
Autor prologu: Oczytana


Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: halloween, bandaż, dom strachów

Spis treści:

Prolog (obecnie czytany)
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
...

- Witaj w Halloween, witaj w Halloween…
Nuciłaś pod nosem puszczoną na głośnikach piosenkę, starając się zachować resztki spokoju. Jedyne co trzymało cię przed rzuceniem tego wszystkiego w cholerę była playlista z youtuba oraz obietnica. Oczywiście ty jak to ty, musiałaś rozpocząć swoje przygotowania do Halloween na ostatnią chwilę. A prawdopodobnie w ogóle byś o nich zapomniała gdyby nie przyjaciele, którzy byli bardzo ciekawi stroju jaki wybrałaś. Rzecz jasna nie przyznałaś się do realnego stanu i zrobiłaś z tego niespodziankę. Dostatecznie często już żartują sobie z twojej pamięci złotej rybki, nie miałaś więc ochoty dawać im dodatkowych powodów ku temu. I w ten oto sposób wczoraj wpadłaś zdyszana do apteki na jakieś dziesięć minut przed jej zamknięciem. Reakcja aptekarki była godna uwiecznienia gdy w całym tym pośpiechu poprosiłaś… o ilość bandaży o jaką poprosiłaś. Musiałaś tłumaczyć, że nikt nie jest ranny, a to jedynie twoja pamięć dała o sobie znać. Wyszłaś więc już znacznie spokojniejsza, bogatsza w reklamówkę bandaży… oraz jakąś mieszankę witamin na poprawę pamięci, którą poleciła ci obsługująca cię kobieta.

Kolejnym krokiem było ubrudzenie twojego nowego nabytku. Rzecz jasna nie chodzi o tabletki. Postanowiłaś się nie ograniczać. W kilku garnkach zagotowałaś wodę, którą następnie wlałaś do wanny. Tam w bestialski sposób wysypałaś całe pudełko herbaty Minutka XXL. A raz się żyje. I tak była z promocji. Rozplątywałaś kolejno bandaż po bandażu, wrzucając je do utworzonego wywaru. Mogłaś wybrać kawę, która dałaby dużo mocniejszy efekt, jednak nie miałaś ochoty walić jak esencja Starbucksa. W międzyczasie gdy twój kostium się starzał, w salonie zaimprowizowałaś suszarnię. Rozciągnęłaś kilka rzędów sznurków pomiędzy najwyższymi punktami w pokoju jakie nie groziły przewróceniem się pod ciężarem materiałów. Kolejną twoją ofiarą była szafka na reklamówki. W końcu wszystkie te plastikowe paskudztwa na coś się przydadzą. Rozcięłaś je tak, by zajmowały jak najwięcej powierzchni na podłodze i ustawiłaś pod sznurkami. Byłaś gotowa na kapanie. Gdy uznałaś, że bandaże są gotowe, ostrożnie wyjęłaś kurek, zmoczyłaś je dostatecznie dobrze chłodną wodą… po czym weszłaś do wanny i chodząc po nich, zaczęłaś je odsączać. Gdybyś miała robić to tylko rękami to życia by ci nie starczyło. Gdy uznałaś, że w ten sposób nic więcej z nich nie wykrzeszesz, łapałaś je w garści i możliwie jeszcze wyciskałaś to co się dało. Tak przygotowana kula była gotowa do transportu. Kolejne pół godziny zajęło ci zawieszanie wszystkiego na sznurkach. Nie nacieszyłaś się jednak długo swoim sprytem, głównie z racji na to, że bandaże schły zdecydowanie zbyt wolno. I w ten właśnie sposób spędziłaś już nawet sama nie wiesz ile z suszarką w ręce, przeklinając się za brak posiadania takiej do ubrań. Nim się zorientowałaś- zasnęłaś na kanapie, na całe szczęście wcześniej odłączając urządzenie od prądu.

I mniej więcej w ten oto sposób byłaś tu gdzie byłaś, próbując osiągnąć… coś. Cokolwiek co będzie wyglądało dobrze. Bandaże prezentowały się o dziwo naprawdę dobrze, ładnie złapały kolor. Teraz największą trudnością było stabilne przymocowanie tego do twojego ciała. Nie miałaś czasu by przyszywać to do jakichś ubrań. Skupiłaś się więc na tym by pod spodem mieć krótkie spodenki i stanik. Chciałaś skorzystać z tego, że październik trafił się wyjątkowo ciepły i w kilku miejscach planowałaś odsłonić nieco skóry, którą przybrudzisz starymi cieniami do powiek. W twoje nucenie zaczęło wkradać się coraz więcej kurw i chujów, gdy materiał rozwiązywał się raz za razem. Finalnie chyba jednak osiągnęłaś perfekcję. Zrobiłaś bieg po pokoju, kucnęłaś, podskoczyłaś, pomachałaś energicznie rękami i nogami… nic. Wszystko na swoim miejscu. Stojąc przed lustrem dokonałaś jeszcze kilku poprawek. Część swojej twarzy również zabandażowałaś, pozwalając by kosmyki włosów wychodziły na zewnątrz w niedbały sposób. Lakierem do włosów dodatkowo je usztywniłaś i… brawo! Udało ci się! Byłaś gotowa. Wciągnęłaś na stopy trampki, które również oblekłaś bandażami. Zarzuciłaś na ramiona bluzę, do kieszeni której wsadziłaś komórkę, a następnie wyszłaś z domu. Nie mogłaś uwierzyć w to, że udało ci się tak dobrze wyjść! Byłaś już gotowa na spotkanie z przyjaciółmi. Aż przyspieszyłaś kroku podekscytowana tym co was dziś czeka. Dom strachów. Realny wielki dom strachów. Nie sądziłaś, że firma tworząca je przyjedzie do takiej pipidówy, jednak nikt nie narzekał. Ten dom był olbrzymi! I do tego wstęp wolny. Nawet nie zorientowałaś się, gdy stałaś już przed starą bramą. Stałaś tam chwilę, przyglądając się szczegółom. To wszystko wyglądało jak realne! Naprawdę się postarali.

Miałaś już wyjąć telefon by zobaczyć czy twoi znajomi czegoś nie pisali, jednak w tym momencie usłyszałaś wołanie. Obejrzałaś się za źródłem głosu, by następnie uśmiechnąć się szeroko. Za tobą stała trójka twoich przyjaciół, odwzajemniając uśmiechy.

- O rany wasze stroje są genialne!

Rzuciłaś z jeszcze szerszym uśmiechem, podchodząc ku nim.


Hasła do kolejnego rozdziału: pomieszczenie, schody, pajęczyny

Share:

2 komentarze:

  1. Jest już prawie weekend, więc jest i czas. Nastawiajcie minutniki, podnoszę rękawicę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Od momentu wstawienia komentarza masz 72 godziny. Powodzenia!

      Usuń

POPULARNE ILUZJE