28 lipca 2018

Komiks: Afera rodzinna - Rozdział 17 [그집, 사정 - tłumaczenie PL] [+18]

Notka od tłumacza: Zaniedbywana żona, dopuszcza się zdrady z dostawcą. Nie wie jednak, że jej mąż jest zabójcą. 
Komiks przepełniony seksem, brutalnością, torturami, morderstwami i mafią. Coś dla miłośników skrajności z fabułą. UWAGA! Tylko dla pełnoletnich czytelników!
Autor: BurcherBOY
Oryginał: klik
Tłumaczenie; Yumi Mizuno
Spis treści




















































Share:

Komiks: Afera rodzinna - Rozdział 16 [그집, 사정 - tłumaczenie PL] [+18]

Notka od tłumacza: Zaniedbywana żona, dopuszcza się zdrady z dostawcą. Nie wie jednak, że jej mąż jest zabójcą. 
Komiks przepełniony seksem, brutalnością, torturami, morderstwami i mafią. Coś dla miłośników skrajności z fabułą. UWAGA! Tylko dla pełnoletnich czytelników!
Autor: BurcherBOY
Oryginał: klik
Tłumaczenie; Yumi Mizuno
Spis treści











































Share:

27 lipca 2018

Gra: Poznaj(my) się - Nessa 5


121. Co Ci się śniło ostatniej nocy?
Nigdy nie pamiętam swoich snów. No, prawie. Z jednej strony nad tym ubolewam, z drugiej… zwykle kończą się kolejnym pomysłem na opowiadanie. Wystarczy spojrzeć na moich „Zagubionych w czasie”, którzy z pojedynczego snu wyewoluowali do historii, która aktualnie ma 1720 rozdziałów, a to wciąż nie koniec…

122. Jak wyobrażasz sobie uosobienie „Deszczu”i „Słońca”? Zjawiska pogodowe. Jako ludzie, jak oni wyglądają, jakiej są płci, jak się zachowują i jakie są stosunki między nimi? Które jest ważniejsze i stoi wyżej w hierarchii?A może są równi? Opisz, proszę.
Kto zna choć trochę mnie i tematykę, którą poruszam w opowiadaniach, raczej nie będzie zaskoczony, jeśli również Deszcz i Słońce uosobiłabym z istotami o ludzkich kształtach. Eteryczne postaci, jakże odmienne od siebie, ale jednak tworzące całość. Kiedy tak o tym myślę, mogłabym uwierzyć, że to para – chłodny, kojący Deszcz i energiczne Słońce. Czy płeć w ogóle ma tu znaczenie? Liczy się, że potrafią razem stworzyć coś niezwykłego – wiosenny deszczyk w ciepły dzień. Albo walczyć, jak podczas burzy, gdy opady się nasilają i jedno jest w stanie zdominować drugie. Więc tak… Cóż, para kochanków.

123. Co sądzisz o graffiti? Sztuka, czy bezmyślne dewastowanie budynków?
Oczywiście, że to sztuka. Chociażby w drodze na uczelnię wielokrotnie przechodziłam obok pięknych graffiti, na które aż chciało się patrzeć. Ważne, żeby znać granicę – jedni na murach stworzą cuda, inni bezsensowne bazgroły. Obraźliwy napis, z którym wielu kojarzy graffiti, to zupełnie inna kategoria!

124. Czego nie potrafisz zrozumieć?
Ludzkiej głupoty. Naprawdę i chyba nawet nie chce próbować. Zawsze, kiedy wydaje mi się, że już nic pod tym względem mnie nie zaskoczy, znajduje się ktoś, kto to zrobi.

125. Jakie jest Twoje zdanie na temat usypiania zwierząt?
Temat równie skomplikowany, co i aborcja albo eutanazja. Rozumiem ochronę życia, ale wszystko tak naprawdę zależy od sytuacji. Są gorsze rzeczy od śmierci, naprawdę. Jeśli więc życie ma oznaczać ciągłe cierpienie i wspólną mękę zarówno istoty żywej, jak i jej opiekunów, to gdzie w tym sens? W sytuacji, w której zwlekanie z decyzją jest próbą odwlekania nieuniknionego, wybór powinien być oczywisty – i to zarówno w przypadku zwierząt, jak i ludzi.

126. Wyobraź sobie, że masz możliwość powołania do istnienia jakiegoś zwierzęcia. Przywrócisz stworzenie z baśni albo legend?A może stworzysz coś absolutnie nowego, jeżeli tak to jak będzie Twój twór wyglądał?

Będzie trochę żartem, ale po ograniu „Opowieści z Nyanii” odpowiedź może być tylko jedna: chcę Bułkorożca. I to nic, że okazał się wredną cholerą! ;______; (Yep, nazwałam go Nom Nom. To imię to życie).

127. Jak duże znaczenie odgrywa w twoim życiu rodzina? Czujesz sięz nią związany/a, czy raczej odwrotnie – unikasz towarzystwa krewnych? Jak myślisz, czy powinniśmy przedkładać kontakty z rodziną nad relacje z przyjaciółmi? Uzasadnij.
Moja rodzina to przede wszystkim brat i mama. I dla nich zrobiłabym wszystko, a rodzina zawsze będzie stała dla mnie na pierwszym miejscu. Śmiem za to twierdzić, że rodzinę tworzymy sobie sami, a mam osoby, które nazywałabym nie tylko przyjaciółmi, ale wręcz kimś więcej. Jeśli chodzi o kontakty, wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy swoje potrzeby. To, że kogoś kocham i jest dla mnie ważny, nie oznacza, że mamy spędzać ze sobą każdą wolną chwilę. Również jeśli chodzi o spędzanie czasu z jednymi kosztem drugich… Grunt to priorytety, tak? Jeśli nie ma wzajemnego zrozumienia, to i tak żadna relacja nie przetrwa – czy to z przyjacielem, czy własną rodziną. :)

128. Które z mitycznych stworzeń najbardziej Ci się podoba i dlaczego?
Feniks to klasa sama w sobie. Piękny, potężny i niebezpieczny – dokładnie jak ogień, który zawsze będę uważała za najniezwyklejszy z żywiołów.

129. Gdybyś mogła/mógł zmienić system edukacji w Polsce, jak myślisz co postarał/a byś się zmienić, by ludzie chodzili do szkoły, gdyż sprawiałoby im to przyjemność?
Na moje szkoła powinna uczyć życia. Po prostu. Nie tylko naciskać na często zbędne informacje i pogoń za ocenami, ale przede wszystkim przygotować do tego, co będzie później. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że biorę udział w jakimś wyścigu szczurów, za to kompletnie nie wyobrażałam sobie, co będzie później – szukania pracy, dorosłego życia… Zabrakło mi też jakiegoś wsparcia dla zainteresowań, bo – niestety – ale szkolne kółka to często śmiech na sali, a i wybór nigdy nie był zbyt imponujący.

130. Co Cię uspokaja?
Muzyka, pisanie i przyjaciele, którym zawsze mogę się zwierzyć.

131. Myślisz, że portale randkowe jest to dobre miejsce w celu szukania znajomości, czy raczej przejaw desperacji?
Każdy sposób na szukanie znajomości jest dobry. Czy przejaw desperacji…? Może na swój sposób,  ale kto wie? Nigdy nie korzystałam z portalów randkowych, ale nie sądzę, żeby znalezienie kogoś za ich pośrednictwem było całkowicie niemożliwe.

132. Jak zachowujesz się podczas seansów filmowych? Siedzisz/leżysz spokojnie i jesteś skupiony/a czy zajmujesz się czymś w międzyczasie? Współodczuwasz z bohaterem, doradzasz mu czy ze stoickim spokojem czekasz na rozwój wydarzeń? Czy Twoje zachowanie jest zależne od towarzystwa/miejsca?
O mój, kiedy ja ostatnio coś oglądałam… Jeśli już, zwykle kładę się z laptopem i dobrym serialem („DoctorWho” <3), a potem wsiąkam na dobre, najczęściej klnąc na okrucieństwo scenarzystów (jakbym sama była mniej okrutna w tym, co piszę…). Za to jeśli oglądam film z mamą, zawsze dodatkowo robię jej za osobistego masażystę, co jednak nie przeszkadza mi w skupieniu się na fabule. Tak w robiłyśmy, odkąd byłam dzieckiem. :D

133. Coraz więcej młodych ludzi nie potrafi grać w szachy, ba, nie znają nawet podstawowych reguł. Dziwią się słysząc, że ktoś opanował tą umiejętność. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje? Czy szachy są zbyt skomplikowane, staromodne, nudne? Czy Ty potrafisz w nie grać?
Przyznam, że to przykre. Ogólnie mam wrażenie, że gry planszowe powoli odchodzą w zapomnienie, a wielka szkoda, bo niektóre to już klasyki. Szachy z pewnością – uczą strategicznego myślenia i jednak wymagają czegoś więcej, niż tylko opanowania reguł. Może o to chodzi? Patrząc chociażby na gry komputerowe, mam czasami poczucie, że dosłownie prowadzą gracza za rączkę, a planszówki tego nie robią.
I tak, potrafię grać w szachy, choć dawno tego nie robiłam. Zresztą w porównaniu z moim bratem, jestem dość słaba i przyznaję to bez bicia. :D

134. Jak wyobrażasz sobie śmierć w ludzkiej postaci? Kobieta, mężczyzna? Jak by wyglądał/wyglądała?
Mogę cytatem? Więc pozwolę sobie zacytować fragment jednego z moich opowiadań:

„Tanatos unosi głowę i spogląda w jego stronę. Jej oczy błyszczą łagodnie, ale spojrzenie jest wystarczająco surowe, żeby zrozumiał, że przekonanie tej istoty może okazać się problematyczne. Czuje się dziwnie za sprawą samego tylko wyrazu twarzy kobiety,o ile użycie tego określenia ma rację bytu.W gruncie rzeczy Tanatos jest wszystkim – początkiem i końcem, choć na pierwszy rzut oka to może wydawać się bezsensowne.
Czeka, chociaż nigdy nie był w tym dobry.W duchu odlicza kolejne sekundy, pomimo tego, że czas na dłuższą metę nie ma znaczenia. Chwilę jeszcze lustruje wzrokiem twarz stojącej przed nim, odzianej w czerń postaci, zanim ostatecznie decyduje się uciec wzrokiem gdzieś w bok. […]
Może gdyby zwrócił się do niej wcześniej, wszystko potoczyłoby się inaczej…
– Nie mogę. – Słowa, które padają z ust Tanatos, są niczym wyrok. […] – Wiesz dobrze, że to nie zależy ode mnie… Wbrew wszystkiemu, co mówią, to bardzo ludzka decyzja – dodaje Tanatos,a on krzywi się, coraz bardziej rozczarowany.
– Więc od kogo? – pyta, nie kryjąc zdenerwowania.
Kobieta przekrzywia głowę. Jasne – niemalże srebrzyste, łagodnie jarzące się w ciemnościach włosy – miękko opadają na ramię, mocno odcinając od głębokiej barwy szaty, którą ma na sobie.
– Powiedziałam: to ludzka decyzja – powtarza z niemalże pobłażliwym uśmiechem. – Nie moja. Nie twoja… Po prostu jej.”
„Blank Dream” – prolog

135. Wierzysz w proroczą moc snów?
Sny to nasze obawy, emocje i marzenia. Pragnienia i lęki. Zlepek tego, co w danej chwili nas dręczy, czego pragniemy, czego doświadczyliśmy… Umysł bywa skomplikowany, a my nie zawsze potrafimy w pierwszej chwili połączyć wszystkie fakty albo dostrzec każdą alternatywę. Więc tak, wierzę – bo sny niejednokrotnie potrafią przynieść nam wiedzę o czymś, co wcześniej nam umknęło.

136. Co Cię ostatnio zastanawia, albo co Cię ostatnio zaciekawiło i dlaczego?
Aktualnie moje myśli kręcą się wokół perspektywy szukania pracy. Tego, co będzie i czego powinnam się spodziewać, zwłaszcza że po operacji mam pewne ograniczenia.

137.W jakich sytuacjach stresujesz się najbardziej?
Występy publiczne. Nic tak bardzo nie wytrąca mnie z równowagi jak to. Kiedy piszę, słowa przychodzą same, ale kiedy mam z kimś osobiście porozmawiać, o wygłoszeniu prezentacji czy przemowy na forum nie wspominając… Nope.

138. Samoobrona oraz sztuki samoobrony.W razie niebezpieczeństwa umiesz się sam/a obronić? Jeżeli tak, opowiedz w jaki sposób i skąd masz wiedzę na temat samoobrony/jeżeli nie, powiedz proszę co o tym myślisz.
Ważna sprawa. Same sztuki walki zawsze mi się podobały, ale nikt nie próbowałam się ich uczyć. Nie mam więc pojęcia, czy zdołałabym się obronić. Zresztą umiejętności to nie wyszło, bo zwykle w sytuacjach kryzysowych okazuje się, czy człowiek zdoła z nich skorzystać, czy może sparaliżuje ich strach. Tak czy inaczej, znam kilka podstawowych sztuczek. I potrafię skorzystać z przepony, a więc w razie potrzeby wydrzeć się tak, jakby się paliło. (A swoją drogą, to podobno dobry patent – zamiast „pomocy”, dużo lepiej sprawdza się „pożar”).

139. Czy jeśli zabierzemy zebrze paski to ją rozzebrzymy, czy rozpasiemy?
Ani to, ani to. Wtedy zamieni się w konia. Białego, więc jeszcze tylko dorzucić rożek na czoło i mamy jednorożca. #truestory

140. Masz biały T-shirt. Możesz napisać na nim co zechcesz. Manifestację swoich poglądów, swoje preferencje, cokolwiek. Co na nim napiszesz?
„Noxnoctis, nostra domina”. Kto ma zrozumieć, ten zdecydowanie zrozumie. :)

141. Kiedy w coś mocno wierzysz, ale sprawa wydaje się przegrana, to walczysz dalej czy odpuszczasz?
Czy gdybym odpuściła, to wciąż oznaczałoby, że wierzę? Mogę przegrać, ale będę walczyć do końca. Inaczej to, co zrobiłam wcześniej, nie miałoby sensu.

142. Czym jest śmierć? Wydarzeniem smutnym, czy wręcz przeciwnie? Czy nieśmiertelność byłaby lepszym rozwiązaniem od zwykłego życia?
Cytując moją mamę, śmierć to tragedia dla żyjących. I coś w tym jest. Wielu marzy o nieśmiertelności, ale sądzę, że w pewnym momencie każdy z nas miałby dość. To, że śmierć nas przeraża, jest dość naturalne – boimy się tego, co nieznane. Niemniej wszystko ma swój początek i koniec, a zakłócenie tego stanu nie byłoby najlepszym pomysłem.

143. Co widzisz kiedy wychodzisz na ulicę? Jak postrzegasz przechodniów? Jakie masz nastawienie do wyjścia z domu? Co Cię denerwuje, albo uspokaja w „zewnętrznym życiu”?
Jestem domatorką. Co prawda lubię wychodzić, ale w konkretnym celu, bo włóczenie się bez celu (przynajmniej w pojedynkę) to dla mnie strata czasu. Przechodnie są mi obojętni, zaś wyjście z domu to zawsze dobry pretekst, by założyć słuchawki i mieć choć chwilę spokoju. Na tyle, na ile to możliwe w mieście, gdzie zawsze wypada mieć oczy dookoła głowy.

144. Porozmawiajmy o… cudach. Czy w nie wierzysz,w to, że się zdarzają?
Moja rodzina to cud. Moi przyjaciele to cuda, którymi z jakiegoś powodu zostałam obdarowana. I wiem to zwłaszcza teraz, po pewnych doświadczeniach zdrowotnych. Tak więc nawet powiem więcej: zdrowie to też cud, którego tak często nie doceniamy…

145. Zakładając słuszność reinkarnacji: Kim mogłaś/mogłeś być w poprzednim wcieleniu,a kim możesz być w następnym?
Na pewno gdzieś już wspominałam, że moja mama zajmuje się ezoteryką, więc i ten temat jest mi bliski. Reinkarnacja najczęściej ma służyć… Cóż, przeżywaniu. Tak, byśmy poznali wszystko, co zostało nam przeznaczone. Raz doświadczymy dostatku, innym razem biedy. Poznamy prawdziwą miłość, a innym razem odrzucenie. Tak czy siak, jeśli faktycznie mam coś konkretnego do przeżycia, to jakie ma znaczenie kim byłam albo będę? Najważniejsze to żyć teraźniejszością i czerpać z niej garściami to, co najlepsze.

146. Masz w zwyczaju gestykulować podczas rozmowy ze znajomymi?
Nie. Zwykle krzyżuję ramiona, bo tak mi najwygodniej.

147. Wyobraź sobie, że nagle (tak jak siedzisz) zostajesz przeniesiony/a do akcji ostatniego filmu jaki oglądałeś/aś. Dosłownie nagle pojawiasz się w kluczowym momencie fabuły. Jak zareagują bohaterowie filmu widząc Twoje „nagłe magiczne pojawienie się”? Co Ty zrobisz?I jak bardzo masz przejebane?
Właśnie sobie uświadomiłam, że ostatnim filmem, jak oglądałam, była „Carrie”. Tak, ta od Stephana Kinga. Biorąc po uwagę Armagedon, który rozegrał się w kluczowej scenie, to nikt nawet mnie nie zauważy. Za to przewalone mam jak stąd do Honolulu… :’D

148.O słuszności jakiego przysłowia Twoim zdaniem przekonujemy się najczęściej?
„Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Z wielkim dziękuję dla najważniejszych dla mnie osób. <3

149. Co sądzisz o tatuażach?
To, co o graffiti – to też sztuka. Sama nie chciałabym żadnego mieć, bo nie czuję takiej potrzeby, ale jeśli ktoś chce, to absolutnie mi nie przeszkadzają. Zwłaszcza że niektóre potrafią być małymi dziełami sztuki, o sposobie na ukrycie ludzkich niedoskonałości nie wspominając.

150. Uważasz, że można stracić „człowieczeństwo”, czy raczej, że cokolwiek by się nie stało, czegokolwiek ktoś by nie zrobił – na zawsze pozostanie „człowiekiem”?
Moim zdaniem to tak naprawdę zależy od nas samych. Są czyny, których nie da się wybaczyć. Od groma osób po prostu nie da nazywać się „człowiekiem” po tym, co zrobili, ale… Sądzę, że wciąż można zawalczyć, by choć częściowo zadośćuczynić swoje błędy. Sądzę, że jak długo sami potrafimy odszukać w sobie choćby te resztki człowieczeństwa, jesteśmy w stanie je w sobie zachować.
A na koniec jeszcze dorzucę piosenkę, która zawsze i wszędzie będzie kojarzyła mi się z tym tematem. Bo mogę:

Share:

26 lipca 2018

Undertale: Projekt badawczy POTWÓR - Zadupie i trup

Autor okładki: Muko
Notka od autora: Miałaś nadzieję, że teraz Twoje życie będzie jak bajka. Wynajęłaś nowe, śliczne mieszkanie. Całkiem sama. Bez rodziny, współlokatorów czy chłopaka, którego niedawno rzuciłaś. Będziesz jak królewna we własnym królestwie. Wolna i nieskrępowana. Problem w tym, że na Twojej kanapie śpi okryty puchatym kocykiem potwór. Czy więc królewnie wypada chodzić nago po mieszkaniu?
Autor: S.
Spis treści
Zadupie i trup (obecnie czytane)

Jakieś zadupie. Totalna dziura zabita dechami, którą pierwszy raz widzisz na oczy. Jest początek stycznia, środek nocy, a ty sterczysz pośrodku niczego. Jak się tu znalazłaś? Przed chwilą wszystko było dobrze. Wracałaś z imprezy autobusem. Pisałaś pijackie wiadomości do koleżanki z pracy o tym, jak beznadziejny jest twój były facet. To miał być tylko fajny babski wieczór. Kilka drinków, tańce, wszystko po to, żeby poprawić sobie humor po rozstaniu. Zerkałaś przez okno, wszystko było w porządku. Zerkasz znów i nie poznajesz okolicy. Musiałaś minąć swój przystanek. Wyskoczyłaś z autobusu jak oparzona, gdy tylko drzwi się otworzyły. Podbiegłaś do rozkładu jazdy, aby sprawdzić swoją lokalizację. Jakieś małe osiedle, daleko od centrum. Zajechała sześć przystanków za daleko. Jakim cudem? Możesz wrócić innym autobusem. Przeszłaś na drugą stronę ulicy, zerknęłaś na tabelę z godzinami.  Weekend, środek nocy, pierwszy autobus odjedzie stąd z jakieś dwie i pół godziny. No dobrze, uratuje cię taksówka. Problem w tym, że jesteś kompletnie spłukana. Niedawno wynajęłaś nowe mieszkanie. Kaucja i pierwszy czynsz kosztowały cię majątek. Sama przeprowadzka też nie była tania. Nawet na ostatniego drinka pożyczyłaś dziś kasę od kumpeli.  Nie stać cię na głupią taksówkę. Pozostaje spacer. Może to nie tak daleko. Włączyłaś mapę w telefonie, poczekałaś, aż aplikacja zlokalizuje twoje aktualne położenie  i wpisałaś adres nowego mieszkania.
„wyznacz trasę”
Godzina… Jedna godzina marszu… Nie jest tak źle, mogły być trzy, albo więcej. Zaczęłaś studiować oznaczoną kropkami linię czekającej cię podróży. Najpierw przez osiedle, potem przy jakiejś drodze szybkiego ruchu, oby tylko był tam jakiś chodnik, następnie… kropki skręcamy na wielkie puste pole. Lasek, który pod koniec zmienia się w park znajdujący się niedaleko twojego mieszkania. Zajebiście. Środek nocy, a ty masz iść lasem. Całkiem sama…
Ruszyłaś przed siebie. Dasz radę. Jesteś silną kobietą. Co z tego, że aktualnie lekko wstawioną. Tam z pewnością nikogo nie będzie. Może tylko dziki, ale nie boisz się dzików. Tata zawsze Ci powtarzał, że one prędzej wystraszą się ciebie. Doszłaś do drogi. Oczywiście chodnika brak. Szłaś poboczem nasłuchując każdego przejeżdżającego samochodu. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego, jak jesteś ubrana. Czarne kozaki na wysokim obcasie, rajstopy, brokatowa spódnica i dżinsowy płaszczyk z futerkiem przy kołnierzu. Przecież wracasz z klubu, ubrałaś się jak jakaś kurewka, a teraz idziesz sama przy drodze pełnej samochodów. Tylko czekać, aż ktoś weźmie cię za pannę lekkich obyczajów. W tym momencie już chciałaś być w tym pierdzielonym lasku.
No i jest. Musiałaś szybko przebiec na drugą stronę ulicy, żeby znaleźć się na ścieżce. Nie jest tak źle, po prawej stronie masz ciemny las, ale po lewej są puste łąki zasypane śniegiem. Aż dziwne, że nie powstało tu jeszcze żadne osiedle. Włączyłaś latarkę w telefonie. Co chwilę zerkałaś na wyświetlacz. Przed tobą prosta droga. Chwała niebiosom, za XXI wiek i chwała pieprzonej technologii. Ludzie mogą narzekać, że smartfony wypalają mózgi, ale tobie właśnie technologia ratuje głupią dupę. Starałaś się zbytnio nie rozglądać na boki. Szczególnie nie chciałaś patrzeć w głąb lasku. Jeszcze 35 minut. Jeszcze 33 minuty. Bolały cię już nogi, ale starałaś się o tym nie myśleć. Byle szybciej być w domu. Próbowałaś nie przypominać sobie wszystkich horrorów, które kiedykolwiek widziałaś. Zamiast tego po twojej głowie latały wspomnienia z przeszłości. Twoje życie. Podobno przelatuje przed oczami przed śmiercią.
Masz już prawie 30 lat, własne mieszkanie, studia doktoranckie, pracę, trochę znajomych. Ale chyba tylko ty możesz wylądować nietrzeźwa, w nocy, w środku lasu. Gdyby twoi studenci albo pacjenci cię teraz widzieli…
Jeszcze 21 minut. Może włączyć sobie jakąś muzykę na uspokojenie? Nie, to głupi pomysł, lepiej słyszeć, co dzieje się dookoła. Poza tym, masz jeszcze tylko 25%, baterii. Lepiej nie ryzykować.
Zaraz lasek zmieni się w park. Znasz go trochę, byłaś tu kilka razy na spacerze. 17 minut…
Zrobiłaś się nieco spokojniejsza, że jesteś coraz bliżej ciepłego mieszkanka. Twoja radość nie trwała jednak długo.
Coś leży na ścieżce przed tobą. Coś, albo ktoś. Stanęłaś. Twoje serce zaczęło walić jak szalone. Podniosłaś latarkę aby lepiej zidentyfikować przeszkodę. Ubrania, więc to jakaś osoba. Ktoś zemdlał? Jest pijany? Zasnął na mrozie? MARTWY???? Nie byłaś pewna co robić dalej. Wejść na łąkę  i przejść bokiem? Zadzwonić po policję?
Cholera jasna, jesteś dorosłą osobą, wykładowcą uniwersytetu medycznego, i nie potrafisz sobie poradzić z leżącą na drodze osobą? Podeszłaś nieco bliżej. Nie mogłaś jeszcze dostrzec twarzy. Teraz jak na złość przypomniały Ci się wszystkie filmy o zombie. Głupi mózg.
- Przepraszam… Czy wszystko w porządku? Jak się czujesz? – Zaczęłaś zadawać standardowe pytania. Brak odpowiedzi. Jeśli jest pijany i śpi może zamarznąć. Jeśli już jest martwy musisz wezwać odpowiednie służby. Myśl, spróbuj myśleć trzeźwo. Całe szczęście adrenalina chyba wypłukała resztki alkoholu z twojego krwioobiegu.
- Proszę się obudzić! Nie powinno się spać na śniegu! Jeśli potrzebujesz pomocy, mogę wezwać pogotowie! – Mówiłaś głośno i wyraźnie, choć twój głos mocno się załamywał. Nadal cisza. Chciało Ci się płakać.
- Pięknie! Gorzej być nie może! Ja, zadupie i trup! Dlaczego takie rzeczy muszą spotykać właśnie mnie! – Krzyczałaś, aby rozładować emocje. Zadzwonisz po policję. Miałaś nadzieję, że nie każą ci tu sterczeć do ich przybycia. Chciałaś tylko ich poinformować i iść dalej. Wrócić do domu, wejść pod ciepły prysznic i iść spać. Zapomnieć o wszystkim. Zapomnieć. Po prostu zapomnieć…
- Ja… Ja jeszcze żyję… - Nie zdążyłaś zadzwonić. Twoje serce stanęło. Poczułaś jak przez całe twoje ciało przechodzi fala gorąca, coś jak paraliż. Właśnie umarłaś ze strachu. Stałaś w bezruchu patrząc jak postać przed tobą próbuje się poruszyć.
- Wybacz, nie chciałem Cię przestraszyć. Ja… był wypadek. Wybuch. Nie jestem pewny. Ja… Ja nic nie widzę… - Twój paraliż mijał. Nie jest pijany. To ofiara wypadku. Potrzebuje pomocy. Chciałaś się odezwać, ale potrzebowałaś jeszcze paru sekund, aby dojść do siebie.
- Zaczekaj proszę – opamiętałaś się wreszcie -  zadzwonię po karetkę pogotowania. Powiedz, czy gdzieś Cię boli. Jeśli pozwolisz podejdę bliżej i sprawdzę, czy krwawisz. -  Bałaś się nadal. Wiele komórek twojego ciała mówiło, że to głupi pomysł, że on zaraz się na ciebie żuci. Zrobiłeś krok do przodu unosząc telefon. Dopiero teraz jasne światło padło na jego twarz.
Nie, to nie była twarz. Biała, popękana czaszka. Zamknięte oczodoły zlane jakąś dziwną mazią sączącą się z pęknąć. Nie miał skóry,nosa, warg. Wyraźnie widziałaś  dwa rzędy zębów. Byłaś kiedyś w prosektorium, jednak to była najbardziej makabryczna rzecz, jaką widziałaś w życiu. Nie dostrzegłaś  krwi. Ta dziwna substancja na czaszce z pewnością nią nie była.
- Ja… Ja nie krwawię… Ludzie, podobno… - Nie poruszał żuchwą. Głos wydobywał się z wnętrza czaszki.
 - Kim? Kim ty jesteś? – To co aktualnie czułeś, to już nawet nie był strach. Łzy ciekły Ci po policzkach. Nie czekałaś na odpowiedź. Zaczęłaś uciekać. Nie liczyło się to, że masz niewygodne buty, że wszędzie leży świeży śnieg, że jest ciemno. Musisz stąd uciec. Musisz ratować swoje życie.
- Proszę zostań! Proszę, pomóż mi! –Usłyszałaś błagalny krzyk za swoimi plecami. O nie! Kurwa nie! Nie ma mowy. Nie. Nie. Nie!
Zatrzymałaś się jakieś 100 metrów dalej. Nie masz telefonu. Nawet nie wiesz gdzie i kiedy go upuściłaś.
***
Nic nie widział. Jedyne co czół to straszliwy chłód i ból głowy. Jakby coś dosłownie rozrywało ją na kawałeczki.
Starał się przypomnieć sobie, co właściwie miało miejsce. Coś się zepsuło. Poszedł to naprawić. A potem był huk. Widział białe światło. Bardzo dużo białego światła. Teraz jest tylko ciemność i chłód. Nie potrafił pozbierać myśli. 
Od jak dawna tu leży? Czemu nie potrafi się ruszyć? Czy nikogo tu nie ma? Czemu nie potrafi otworzyć oczu?
Usłyszał chrzęst śniegu. Ktoś się zbliżał. Teraz dopiero dotarło do niego, że leży na śniegu. Stąd ten chłód. Więc jest w Snowdin. Jakim cudem znalazł się w tutaj, skoro był przy Rdzeniu? To nie ma teraz znaczenia. Musi poprosić kogoś o pomoc. Jest źle.
Kroki ucichły. Ktoś stoi niedaleko.
- Przepraszam… Czy wszystko w porządku? Jak się czujesz? – Źle, bardzo źle. Chciał odpowiedzieć, ale nie potrafił. Miał problem ze złapaniem głębszego tchu.
- Proszę się obudzić! Nie powinno się spać na śniegu! Jeśli potrzebujesz pomocy, mogę wezwać pogotowie! – Co to jest „pogotowie”? Nadal próbował wydobyć z siebie jakiś dźwięk, ale na próżno. Czaszka i klatka piersiowa odmawiały posłuszeństwa. Nie widzi, nie potrafi mówić, nie umie się ruszyć! Jak bardzo jest uszkodzony? Jak ma, do kurwy nędzy, poprosić o pomoc, skoro nie potrafi dać żadnego znaku?
- Pięknie! Gorzej być nie może! Ja, zadupie i trup! Dlaczego takie rzeczy muszą spotykać właśnie mnie! – Krzyczy głośno. Nie… Musi coś zrobić! Musi! Zebrał w sobie resztki nadwątlonej magii. Wziął tyle powietrza ile był w stanie, pomimo przeszywającego bólu.
- Ja… Ja jeszcze żyję… - Udało się! Może jednak przeżuje. Nie jest jeszcze pyłem. Co za dziwna osoba już wzięła go ma martwego? Odpowiedziała mu cisza.
- Wybacz, nie chciałem Cię przestraszyć. Ja… był wypadek. Wybuch. Nie jestem pewny. Ja… Ja nic nie widzę… - Słowa z trudem opuszczały jego czaszkę. Błagam pomóż mi…
- Zaczekaj proszę, zadzwonię po karetkę pogotowania. Powiedz, czy gdzieś Cię boli. Jeśli pozwolisz podejdę bliżej i sprawdzę, czy krwawisz. – Krwawisz? Czy jego magia wydostaje się z kości? Dlaczego nazywa to krwawieniem? I czym jest to cholerne „pogotowie”? Zaczął się mocno derywować. Kim jest ta osoba? Co się do jasnej cholery dzieje? Miał wrażenie, że zapach otaczającego go powietrza jest mu kompletnie obcy, co potęgowało niepokój.
- Ja… Ja nie krwawię… Ludzie, podobno… - Nie był w stanie powiedzieć więcej. Sprawiało mu to zbyt wiele bólu i zabierało cenną energię.  Nadal nie był w stanie otworzyć oczu, jednak widział, że coś oświetliło jego czaszkę. Bardzo mocne, białe światło wdało się przez zamkniętą powiekę jego lewego oka. W prawym nie widział kompletnie nic.
- Kim? Kim ty jesteś? – Usłyszał pytanie, ale nie zdążył nic odpowiedzieć. To był moment. Stojąca nad nim osoba zaczęła uciekać. Spojrzała na niego i uciekła. Kimkolwiek  była wystraszył ją. Nie pomoże mu. Nic mu już nie pomoże. Jeśli magia faktycznie wycieka mu z kości to znaczy, że jego HP stale spada. Prędzej czy później  zmieni się w pył, a jego szansa i nadzieja właśnie wzięła nogi za pas i zwiała. Był przerażony. Zebrał resztkę sił, resztkę nadziei i zawołał najgłośniej jak potrafił. 
- Proszę zostań! Proszę, pomóż mi! – Nie miał siły na więcej. Poczuł, że traci kontakt z rzeczywistością. Już nawet nie czuje zimna, został sam ból. Czy to już koniec? Czy to już śmierć?
***
Stałaś jak przysłowiowy słup soli. Nie możesz tak stać, pora się ruszy.
Proszę zostań, proszę pomóż mi…
Cały czas słyszałaś te słowa. Nawet gdy weszłaś do parku. Gdy zobaczyłaś w oddali uliczne latarnie. Jeszcze trochę i będziesz w bezpiecznym mieszkaniu. Jeszcze trochę.
Proszę zostań, proszę pomóż mi…
Jesteś głupia, jesteś szalona, prawdopodobnie jesteś też martwa.
Stałaś nad nieprzytomną postacią w ludzkich ubraniach. Nie byłaś pewna, co się pod nimi kryje. Podniosłaś ze śniegu telefon. Zostało 10% baterii. Masz mało czasu. Drżącymi rękami wyjęłaś z torebki lusterko i przyłożyłaś je do jago jamy nosowej. Nie byłaś pewna, czy to zadziała. Zaparowało, więc oddycha. Prawdopodobnie nadal żyje. Czy cały jest zrobiony z kości, tak jak jego głowa i ręce? Bałaś się go dotknąć, ale nie masz innego wyjścia. Ostrożnie podniosłaś górną część jego garderoby. W świetle latarki ujrzałaś kręgosłup i żebra. Więc w całości jest szkieletem.
Zastanawiałaś się, jak dotaszczysz go do mieszkania. Nawet jeśli się ocknie, nie pójdzie o własnych siłach. Widziałaś parę razy na filmach jak wynosi się rannego żołnierza z pola bitwy. Sprawdziłaś szybko w necie jak zrobić to prawidłowo.Trzeba sobie zarzucić kolesia na plecy.
Ręce ci drżały gdy spróbowałaś go podnieść. Miałaś nadzieję, że nie zranisz go jeszcze bardziej. Nie był bardzo ciężki.Nie masz teraz czasu zastanawiać się nad jego anatomią, ale jeśli to szkielet nie powinien ważyć więcej niż 12 kilogramów. Spojrzałaś na jego ręce. Z pewnością były zrobione z samych kości, wyglądały jednak zupełnie inaczej niż u człowieka. Był wyższy od ciebie, co nieco utrudniało sprawę. Kaptur kurtki zasłonił mu twarz. Tak będzie nawet lepiej, gdybyś kogoś spotkała
Zrobiłaś kilka kroków z kościanym plecakiem. Nie było zbyt wygodnie, ale chyba dasz radę. Kurwa, byłaś już prawie w mieszkaniu, mogłaś przynajmniej przebrać cholerne buty! Te obcasy cię zabiją! Musisz jeszcze wnieść go na drugie piętro. To niewykonalne. Znów poczułaś łzy na policzkach, ale szłaś dalej. Z każdym kolejnym krokiem czułaś w sobie dziwną siłę. Dajesz radę. Coś było w tobie. Znałaś to uczucie, ale nie potrafiłaś go nazwać. Jednak już wiedziałaś, że to pozwoli ci dotrzeć do celu.
Byłaś tak oszołomiona, że nawet nie wiesz kiedy znalazłaś się w mieszkaniu. Tak, jakby nogi same cię tu przyniosły. Położyłaś te dziwną osobę na kanapie.
Co masz robić dalej? Starałaś się myśleć trzeźwo. Poszłaś do łazienki po apteczkę. Poszukałaś rękawiczek, gazy i jałowych bandaży. Dopiero teraz, przy świetle lamp  mogłaś przyjrzeć się przytarganej do mieszkania kreaturze. Najpierw zajmiesz się jego popękaną czaszką. Cokolwiek z niej wypływa, raczej nie powinno tego robić. Najgorsze pęknięcia odchodziły od oczodołów. Jedno od prawego oka w górę przez kość czołową. Drugie w dół od lewego oka przez szczękę w kierunku zębów. W takim wypadku musisz mu zabandażować niemal całą głowę. Jałową gazą delikatnie wytarłaś cieknącą żółtą substancję. Była dziwna. Nigdy nie widziałaś czegoś podobnego. Błyszcząca, z wyglądu przypominała żel, ale po dotknięciu była delikatna jak chmurka gazu. Po chwili cała czaszka była dokładnie zabezpieczona.
Co z resztą. Czy możesz go rozebrać, żeby sprawdzić, czy jego ciało nie ucierpiało gdzieś jeszcze?  Powinnaś to zrobić. Był ubrany całkiem normalnie. Biały sweter, krótka, czarna kurtka i spodnie tego samego koloru. Przy kapturze kurtki i cholewach wysokich butów miał jasno szare futerko, jednak mimo wszystko był nieodpowiednio ubrany na styczniowe mrozy. Jeśli oczywiście szkielet bez układu nerwowego może odczuwać zimno.
Delikatnie zdjęłaś z niego kurtkę. Podciągnęłaś rękawy swetra aby sprawdzić kości ramion i przedramion. Znów lekko się zawahałaś nim odsłoniłaś klatkę piersiową. Widziałaś wyraźnie wszystkie kręgi i żebra. Miał pęknięty mostek, ale kręgosłup wydawał się być cały. Owinęłaś uszkodzone kości bandażem. Cały czas widziałaś jak jego klatka piersiowa się porusza. Oddychał, pomimo braku płuc. Jak? Po co? Miałaś tysiące pytań, być może dzięki temu przestawałaś się tak strasznie bać. Ciekawość brała górę nad lękiem. Zdjęłaś mu byty i podwinęłaś nogawki spodni. Był niesamowici chudy a mimo to nie było tego widać przez ubrania, jakby coś je wypychało.  Kości kończyn dolnych były całe. Do sprawdzenia została Ci już tylko miednica. Poczułaś się lekko zakłopotana rozpinając rozporek jego spodni. Jakiej jest płci? Jego głos był zdecydowanie męski. W każdym razie penis nie ma kości, więc raczej nie masz się tam czego spodziewać. Miał na sobie bieliznę, zwykłe czarne bokserki. Poczułaś się jeszcze dziwniej zsuwając je w dół. Tak jak myślałaś, tylko kość, na dodatek prawa biodrowa była pęknięta. Po zabezpieczeniu uszkodzenia ubrałaś mu bieliznę i spodnie z powrotem. Położyłaś poduszkę pod głowę i przykryłaś kocem.
Wzięłaś do ręki jego kurtkę. Może znajdziesz jakieś dokumenty. Zaczęłaś bezczelnie grzebać po kieszeniach. Zapalniczka i papierosy bez pudełka, kilkanaście dziwnych monet, zniszczony, stary telefon. Nic poza tym. Telefon wydał się znajomy, jak jeden z tych starych, ceglastych modeli. Nie rozpoznałaś waluty na monetach, były tylko jakieś dziwnie znaki. Nie znałaś się specjalnie na numizmatyce więc niewiele ci to mówiło.  Buty i kurtkę zostawiłaś na stoliku obok kanapy.
Teraz musisz zająć się sobą. Póki jeszcze żyjesz. Jest czwarta nad ranem. Jesteś zmęczona, spocona i już nawet nie masz siły się bać. Poszłaś do łazienki. Ciepła woda lecąca z prysznica jeszcze bardziej otępiała zmysły. Ledwo stałaś na nogach. Ubrałaś piżamę i poszłaś do swojej maleńkiej sypialni. W drzwiach nie było zamka. Nic cię nie uratuje, jeśli ten dziwny stwór spróbuje cię zabić we śnie. Miałaś tylko nadzieję, że jeśli będzie chciał cię zjeść, to jednak najpierw zabije. Perspektywa bycia zjadą żywcem w bardzo ci się nie podobała.  Jakimś cudem zasnęłaś.  
Share:

RolePlay: Pamiętaj, by zamknąć drzwi...

Autor: Fenfral

- Czy dobrze zapamiętałaś co masz robić jak mnie nie będzie? - Przed Oczytaną stała jej sąsiadka, właścicielka dość dużego domu.
- Tak, pamiętam. Zapamiętałam już za pierwszym razem. Mam nigdzie nie wychodzić, nie zrobić bałaganu i nikogo nie zapraszać, kiedy wyjedzie pani na weekend. Na noc mam sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, zamknąć okna i drzwi. Dam sobie radę. - Powiedziała spokojnie Oczyś, do dość niespokojnej, starszej pani. Kobieta miała opinię dość bogatej i bała się zostawić dom pusty nawet na dwa dni. Dlatego poprosiła Oczyś, by wprowadziła się do niej na czas jej nieobecności.
- Dobrze, dobrze... Pamiętaj, koniecznie zamknąć WSZYSTKIE DRZWI I OKNA! Ufam ci. - Po chwili pod dom podjechała taksówka. Oczyś pomogła zabrać sąsiadce bagaż. Po chwili staruszka odjechała zostawiając dziewczynę samą. Oczyś szybko rozejrzała się po budynku. Dom miał, aż 3 piętra. Aż dziwne, że starsza pani mieszkała sama... Oczyś dostała do dyspozycji pokój gościnny, gdzie po chwili się udała, by sprawdzić wiadomości. Zanim się zorientowała zrobiła się późna godzina. Zgodnie z obietnicą zaczęła chodzić po całym domu, sprawdzając drzwi i okna. Najpierw zajęła się parterem i przesuwała się ku górze. Jednak, gdy dotarła na drugie piętro usłyszała, że na dole jest jakichś hałas.
-HALO?! Jest tam kto? To pani wróciła? - Oczyś zaczęła schodzić na dół, jednak, gdy chciała włączyć światło na pierwszym piętrze nic się nie stało. Wróciła na górę. W jednym pokoju widziała latarkę. Zabrała ją i wróciła na pierwsze piętro, by sprawdzić co jest nie tak ze światłem. Włączyła latarkę, lecz okazało się, że nie była zbyt naładowana, światło nie było mocne, jednak pozwoliło to zobaczyć coś mocno dziwnego. W lampie brakowało żarówki. Mogła przysiąc, że, gdy wcześniej tam była, żarówka znajdowała się na miejscu.
Hałasy na parterze ucichły. Zaczęła rozglądać się za czymś do obrony. Nie, żeby obawiała się, że ktoś się włamał, chciała poczuć się pewniej. Po 20 minutach znalazła stary kij baseballowy. Leżał obok zdjęcia sąsiadki w stroju do uprawiania tego sportu... Mniejsza z hobby staruszki. Tak zbrojna w latarkę i kij ostrożnie zeszła na dół. Przyjrzała się drzwiom wejściowym. Były w normie. Tak samo okna. Jednak, gdy wróciła się w stronę schodów miała wrażenie, że przez ułamek sekundy widziała jakiś cień. Dość wystraszona wróciła do pokoju. I zaczaiła się na tajemniczego włamywacza. Dopiero po chwili zauważyła, że w pokoju jest ktoś oprócz niej...
- Hej piękna. Czemu nie dałaś znać, że masz wolną chatę? - Za jej plecami stała postać ubrana w czarny strój, taki jakie noszą ninja na filmach.
- Aaa! Kim ty... chwila... UCIA!? - Oczyś odstawiła latarkę i jednym zamachem zerwała maskę z twarzy ,,włamywacza''. Ukazała się jej twarz jej przyjaciółki, Usterki. Oczyś zwróciła też uwagę, że na stole leżą powykręcane żarówki. Usterka uśmiechała się do niej szeroko.
- A kto inny Oczyś? - Ucia przeciągnęła się ospale, by po chwili usiąść na łóżku.
- Jak się tutaj dostałaś?! Przecież zamknęłam wszystkie drzwi i okna! I... po co tutaj przyszłaś? - Oczyś patrzyła podejrzliwie na Usterkę.
- UCIA JEST NINJA! HAJA! - Usterka skoczyła na równe nogi i przyjęła pozycję, by wyglądać jak prawdziwy ninja. - A jeśli chodzi o cel... to właśnie na niego patrzę. - Usterka zrzuciła z siebie strój ninja, odsłaniając... brak stroju. - Co się tak gapisz?
- Nie mogę... obiecałam, że nikogo nie wpuszczę... - Oczyś zaczęła szukać wymówki. - No, a poza tym...
- Och, comone, shut up and sleep with me. - Ucia wykonała dość sugestywny gest w stronę Oczyś.
- Eee..., że jak? - Oczytana nadal była nieco skołowana nagłym włamaniem. A zachowanie przyjaciółki wcale nie ułatwiało sytuacji.
- Rozbieraj się, przestań gadać i śpij ze mną. - Usterka podeszła do Oczyś bardzo blisko. Po chwili ,,włamywaczka'' złapała ją mocno i rzuciła na łóżko, nie czekając nawet na odpowiedź.
- Ale... - Oczyś lądując na łóżku straciła orientację w sytuacji. To działo się za szybko.
- Cii, kochana. Leż spokojnie, a ja zajmę się resztą. - Usterka nie dała Oczyś nawet dojść do słowa i zaczęła zdejmować z niej ubrania. To była BARDZO długa noc...
Share:

POPULARNE ILUZJE