13 marca 2017

Pierwsze koty za płoty


Sprawozdanie z prowadzenia zajęć, co? Hm, tak jak chcieliście, daję znać jak mi poszło. Nim jednak przejdę do dzisiejszego dnia opowiem Wam coś. 

Moja świętej pamięci matula, była nauczycielką historii, w której ślady idę. Z zamiłowania, wychowania, przeświadczenia, że właśnie do tego się nadaję. W szkole podstawowej spędziła 35 lat ucząc różne pokolenia i do dzisiaj spotykam jej uczniów. Wiecie jakie to wspaniałe uczucie, kiedy na środku ulicy ciemną nocą zaczepia was grupka dresów, zastanawiasz się czy czy najpierw Cię zgwałcą, a potem zabiją (czy odwrotnie) a ci się pytają "ty jesteś córką pani od historii? Tak? To super, masz tu cukierka dla mamusi, zajebista nauczycielka". Albo też, idziesz do żabki i sprzedawczyni pyta się Ciebie o matkę. Na jej pogrzebie cały kościół był pełen, w większości przez koleżanki z pracy oraz byłych uczniów. Moja mama jest dla mnie autorytetem i ideałem nauczyciela. 
Przez całą swoją karierę miała problemy z ... powiedzmy to... nie z uczniami, nawet nie z nauczycielami, co raczej z dyrekcją i pedagogami. Potrafiła np zabrać klasę na boisko szkolne, odpalić pistolet skałkowy i pokazać jak się strzela aby zaprezentować ile to dymu zostawia. Wściekła się, jak jej koleżanki z pracy mówiły, że "a dziecko, co ono może mieć za zmartwienia?" Mama zawsze mówiła, że dzieci mają swoje bolączki, obawy, lęki, często takie o jakich nikomu nie mówią. Największe urwisy chodziły u niej jak w zegarku, stawała w obonie tych uczniów na których inne nauczycielki się rzucały bo "a coś tam". Była wymagająca, a i owszem, wiele wymagała od swoich dzieci, ale za to dawała równe traktowanie oraz sprawiedliwe oceny. Nie bała się zapytać o coś, okazania swojej niewiedzy. Uwielbiała jak ci pokazywali jej gry, prosiła ich o pomoc aby nauczyli ją jak się buszuje w internecie. Po dzisiejszych zajęciach dochodzę do wniosku, że będę miała ten sam problem co i ona... 
Naszą opiekunką praktyk jest była studentka mojej mamy. Kobieta, która u niej dostała 3 i mama z ledwością ją przepuściła. Nie wiem dokładnie o co poszło, bo sprawa wyszła, że tak powiem "w praniu", ale cóż. Smigol, bo tak nazywam wspomnianą nauczycielkę (bo z wyglądu przypomina Smigola) - jest typem osoby bardzo... cóż, jakby to powiedzieć... O wiem. Papierki, papierki, papierki, dokumenty, pieczątki, podpisy. Ponad to nie umie precyzować tego co oczekuje, nie umie patrzeć prosto w oczy i ma dziwne tiki nerwowe, które denerwują każdego z kim rozmawia. Nie odmówię jej braku wiedzy, bo jeżeli chodzi o sprawy urzędowe zawodu nauczyciela się orientuje dobrze, problem polega na tym, że nie umie tę wiedzę przekazać. 

O godzinie 11.55 miały odbyć się moje zajęcia w klasie piątej szkoły podstawowej. Pierwszy raz kiedy miałam wyjść oficjalnie jako student nauczyciel i przeprowadzić zajęcia. Jak już powiedziałam - nie boję się wystąpień publicznych. Nawet je lubię. Lubię się popisywać, lubię mówić, lubię słuchać, po prostu to lubię. Nie boję się dzieci, ale jednocześnie nie umiem traktować ich niżej od siebie. Wstałam o godzinie 9 no i się zaczęło. Po kilku godzinach snu kubek wielkiej kawy był konieczny. Gdzieś tak koło 10 zorientowałam się, że diabeł ogonem nakrył mój pendrive i nie mam jak zabrać ze sobą prezentacji, jaką przygotowałam dzieciakom. Znalazłam go po godzinie. Alleluja! Szybko zgrywam i pędzę. 
Na zajęciach byli obecni koledzy z mojej grupy, bo musimy przeprowadzić pięć obserwacji. Kolega, który rano miał lekcję w klasie czwartej o Grecji spisał się, tak jak przypuszczałam. To bardzo sympatyczny człowiek z duszą prowadzący zajęcia. Na przerwie weszłam do sali razem z kolegami i zaczęłam wszystko przygotowywać. 
Po dzwonku jak dzieci weszły do sali pani przyniosła mi dziennik i ugh, pierwsze wyzwanie. 
-Cześć, nazywam się Irena, jestem studentem historii i będę dzisiaj z wami prowadzić zajęcia o odkryciu Ameryki - zaczęłam łamiącym się głosem. - Jeżeli będę mówić za szybko, niewyraźnie lub czegoś nie zrozumiecie, proszę mówcie i dawajcie mi znać - odwróciłam wzrok na bok i westchnęłam. Pora sprawdzić dziennik, wzięłam go w ręce i zaczęłam - Jeżeli bym źle kogoś wyczytała, to przepraszam - no i się zaczęło. Z 22 nazwisk źle przeczytałam 6. Byłam oczywiście poprawiana, mam wrażenie, że to wyszło na moją korzyść. Rzuciłam też okiem na plan dzieciaków. Historia to szósta lekcja, ostatnia. Pewnie są zmęczone biedactwa. Pomyślałam. Obawiałam się, że nie będą mieć siły ze mną współpracować. Wyświetliłam prezentację. Jak jesteście zaciekawieni jak ona wygląda:


Powiem tak, jak tylko przeszłam do tematu, poczułam się jak ryba w wodzie. Naprawdę. Zajebiście mi po tej drugiej stronie, udało mi się zainteresować klasę. Poprosiłam o przypomnienie o czym mówili na ostatnich zajęciach. Potem przeszliśmy do tych. Miałam mówić o Kolumbie, Diazie, Magellanie i da Gama. Czyli czterech odkrywcach: Ameryki, Przylądka Dobrej Nadziei, tym co opłynął świat dookoła oraz tym co odkrył drogę do Indii. Po omówieniu ich potem przeszłam do zagadnienia rdzennych mieszkańców Ameryki - Indian. Zapytałam się co wiedzą o Indianach. No i padało, że pióropusze, że palili zioła, że rozmawiali z duchami, że robili ioioio przed atakiem, że mieszkali w tipi, że byli prymitywni (gdzie tutaj się skrzywiłam i powiedziałam, że to nie jest do końca prawda). Po podsumowaniu wszystkiego co powiedzieli poprosiłam ich o wymienienie z nazwy trzech wielkich plemion. Jak podpowiedziałam, że w 2012 była afera o kalendarz jednych z nich to wiadomo - Majowie. Potem że okrutnicy - Aztekowie. No i porównałam ostatnich do tej bajki Disneya "Nowe szaty cesarza" - no to wiedzieli, że chodzi o Inków. Omówiłam co nie co o nich. Czym się zajmowali, o tym jak to Aztekowie wierzyli, że księżyc ma pryszcze. O tym jak to Majowie byli dobrzy z astrologii i matematyki, o tym jak to Inkowie byli dobrzy w handlu, hodowali lamy i jedli świnki morskie. Gdzie klasa przy tym ostatnim się oburzyła. 
Generalnie przeprowadziłam prawie cały materiał, zabrakło mi 3 minut do zakończenia zajęć. O! Przed zajęciami pani powiedziała mi, abym "uważała na tego w zielonej koszulce bo on ma orzeczenie i może być niegrzeczny" - ej serio? Zgłaszał się u mnie i mówił poprawnie! Dawałam głos tym, którzy byli cicho, kiedy prosiłam o przeczytanie czegoś miałam las rąk. Klasa dyskutowała między sobą. Byłam naprawdę zadowolona. Po dzwonku przyszło ocenienie mnie. 

No i cały mój dobry nastrój poszedł wpizdę. Idę do kolegów, którzy siedzą cicho. Smigol się krzywi, pani kręci nosem. 
Pani nauczycielka miała mi do zarzucenia zasadniczo tylko to, że nie poszłam zgodnie z podręcznikiem, gdzie więcej było o Kolumbie, a o Indianach była wzmianka. Yhm, jak czytałam podręcznik to zbulwersowana komentowałam Samciowi, że debil go napisał. Indianie w nim przedstawieni to banda dzikusów, którzy są zacofani cywilizacyjnie, nie znają broni i mają w ogóle szczęście, że Europejczycy ich odkryli. Ten morderca Cortez, czy Pizarro opisani jako bohaterowie. Nie zgadzałam się z treściami podręcznika, bo wychodzę z założenia, że wspomniani panowie zniszczyli cywilizacje Azteków i Inków. Starałam się to i tak mówić politycznie - tzn wiecie, w miarę obiektywnie. Od pani dostałam ocenę 4,5. 

No i Smigol... Uznała, że mam złe podejście do ucznia. Bo nauczyciel tylko swoją wyższością może wprowadzić szacunek na zajęciach, że nie powinnam się zwracać do nich per "cześć" nie powinnam traktować ich jak równych sobie, nie powinnam podchodzić do nich jak do kolegów i koleżanek. Aż mi się scyzoryk w kieszeni otwierał. A nie, miałam kieckę... 
Kolejne co mi zarzuciła, to że stosuję język zbyt dostosowany do dzieci. Zapytałam się więc, co ma na myśli: "Jak pani powiedziała, że Inkowie rozwalili się na mapie to była przesada" .... no ale się rozwalili! Albo "Nie powinna pani używać słów Jedziemy z tym koksem" ... klasie się to spodobało. Zaczęli się śmiać i ściągnęłam w ten sposób ich uwagę na siebie. 
Generalnie zostało mi zarzucone "nieprofesjonalne podejście do uczniów"... 
...
...
...
A co uczniowie sami? Pytali się mnie, kiedy znowu będę prowadzić bo zajęcia bardzo się im spodobały. Tak więc mamy konflikt, mojego usposobienia i charakteru z wymogami pedagogicznymi. I zaczęłam się zastanawiać, czy to ze mną jest coś nie tak? Może faktycznie mają rację i nie powinnam się w ten sposób zachowywać? W klasie owszem, był szum, dzieciaki rozmawiały... ALE wszystkie miały notatki, wszystkie brały udział w zajęciach i wszystkim się podobało. Czy celem nauczania nie jest przekazanie wiedzy? Wiadomo, że Kolumba i innych będą wałkować jeszcze długo, zaś Indian traktować marginalnie, jednak czy tak powinno być? Smigol wystawiła mi 4. 

Uznała też, że w praktyce ciągłej, jaką będę odbywać we wrześniu tego roku, będę miała problemy z klasą. Szczerze? Nie wiem. Na chwilę obecną się zastanawiam, czy jest to słuszne podejście, kto ma rację. Ideały i wartości jakie powinien przekazywać nauczyciel... jakie zostały mi wpojone, od tej którą pamięta połowa Kielc dzisiaj, są zgoła inne od tego czego wymagają ode mnie pedagodzy.
Dać szanse każdemu.
Nikogo nie skreślać. 
Być wyrozumiałym
Umieć przyznawać się do błędu
Traktować dzieci jak równych sobie. 
Pozwalać dzieciom popełniać błędy, bo na nich się uczą.
Nie wyśmiewać. 
Dać czas. 
Nauczyciel jest dla ucznia, a nie Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Może wy, moi kochani, powiecie mi ... jakie są wasze odczucia? Jaki jest wasz ideał nauczyciela? Jakich nauczycieli nie lubicie? To mi bardzo pomoże :) Póki co, mam mieszane uczucia, bo nie wiem, kto ma rację.
Share:

79 komentarzy:

  1. Dlaczego nie mogłam mieć nigdy takiej nauczycielki jak ty ;_;
    Oczywiście że masz rację, ale ludzi którzy są uprzedzeni i przez swój wiek i doświadczenie stawiają się ponad wszystko jest więcej. Niestety, nic się z tym nie da zrobić :'< No cóż, jedyne co mi pozostaje to życzyć ci powodzenia :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenie się przyda, dziękuję :)
      I czasem mam wrażenie, że nie tyle o wiek i doświadczenie chodzi - bo to często bywa naprawdę pomocne. Co w przypadku niektórych nauczycieli słomiany zapał a później niechęć do własnej pracy, a w przypadku Smigola - cóż... teoretyzowanie. Nie wiem ile ona pracowała z dziećmi, ale jeżeli kiedykolwiek dotknęła pracy z nimi to współczuję z całego serca.

      Usuń
  2. W licku miałam nauczyciela historii z podobnym podejściem co ty. Mimo że taki luzacki to Jednak był wymagający, ale sposób w jaki prowadził zajęcia sprzyjał zapamietywaniu. Trzeba zaznaczyć ze nienawidzę historii. Z kolei miałam nauczycielke matmy. Ona stosowala istny terror. Umiała uczyć ale jej podejście do ucznia zabijało wszystko. Bo uczen to zwierze ktore ma wykonywac komendy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie teraz zaczęłam przypominać swoje matematyczki i chyba wszystkie z wyjątkiem jednej były takie o jakich mówisz. W podstawówce trafiła mi się fajna, nazywała się o zgrozo - Strsz, ale straszna nie była. Tzn wymagała a i owszem, ale sprawiedliwie oceniała i nie odstraszała dzieci od matematyki, a potem... Pamiętam, jak w gimnazjum moja klasa doprowadziła nauczycielkę do płaczu - dosłownie. Choć nie wiem, czy to powód do dumy xD

      Usuń
  3. Kurde ale oni są surowi. Według nich dobry nauczyciel ma być nudny, który jak zombie prowadzi lekcje zgodnie z podręcznikiem. Masakra... Uczniom się podoba a chuj z nimi, bo ma być jak "powinno" 😑.


    Zazdro im XD. Ej a tu nagle ktoś znalazł ten blog bóg wie jakim cudem i pół klasy wie że jesteś naszą Yumi XD
    Na ich miejscu to ja bym całe przerwy z tobą gadala xP. Ale NIEEEE bo moja mama dalej mi truje dupe że się ktoś podszywa, że jakiś pedofil ble ble ble...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze że nie pozwala ci nigdzie jechać. Nie jest bezpiecznie wierzyć tylko w słowo pisane. Brawo dla mamy.

      Usuń
    2. Znaczy się ją NIKOMU nie ufam w sieci, ale skoro tylu ludzi zna Yumi osobiście itd więc no. Ale masz rację, tyle dzieci się nabrało w necie i teraz kwiatki od spodu wachaja albo siedzą w piwnicy. Ale myślę że Yumi to dobra osoba. Prawda?

      Usuń
    3. Mogę powiedzieć, że Yumi to dobra osoba, ale czemu masz mi wierzyć? Równie dobrze mogę brać udział w spisku.

      Usuń
    4. Tylu ludzi zna ją osobiście ale ty nie znasz tych ludzi naprawdę.

      Usuń
    5. Słuchaj się mamy. Widać, że cię kocha.

      Usuń
    6. Świat jest jednym wielkim kłamstwem 😢😢

      Usuń
    7. Nieeee bez przesady.

      Zamiast namowic mame by ciebie poscila albo by pojechala z toba na herbate (to chyba ty to pisalas nie?) to ja na twoim miejscu namowilabym ją na wycieczke gdzie Yumi wcale nie bedzie główną atrakcją tylko przy okazji. Najlepiej sama wszystko ogarnij, pokazesz tym samym że ci mocno zależy i nie jest to tylko puste gadanie.

      Usuń
    8. Dobrze skorzystam z rady 😊. A są jakieś zabytki w Kielcach? Znaczy się poszukam. Ooh dzięki rydziu kochana jesteś 😚

      Usuń
    9. Wiem xD
      I rozmawiajcie a nie oznajmiajcie. I słuchajcie siebie. :)

      Usuń
    10. No to tak, Rydzia i Twoja mama mają rację. Naprawdę. Nigdy nie możesz być pewna tego kto siedzi po drugiej stronie komputera. Możesz mieć farta, jak ja. W wieku 15 lat moja mamusia po wielu dniach błagania pozwoliła mi się spotkać ze znajomą z Włocławka, co od Kielc jest wpizdę daleko. Oczywiście, wcześniej rozmawiała z jej mamą, ale i tak mnie puściła. No i w tym samym roku pozwoliła jechać do kolegi spod Żywca (mojego późniejszego chłopaka, obecnego ex), lecz też wcześniej rozmawiała z jego rodzicami etc. Lecz bardzo się bała.
      Znam też dziewczynę, która umówiła się z kolesiem przez neta. Gość znad morza, chciała jechać do niego do domu, obiecał miło spędzony czas i takie tam. Namówiłam ją aby nie jechała do niego do domu, tylko aby spotkała się w neutralnym miejscu np w połowie drogi, albo pojechała ze swoją mamą, kij, że laska już równie stara jak i ja. Posłuchała tego pierwszego i wiesz co się okazało? Całe szczęście. Stary zbok szukał młodej dziewczyny do niezobowiązującego umcu umcu.

      Na dobrą sprawę ja mogę być psem. Dlatego Twoja mama ma racje i słuchaj się jej. Dorośniesz trochę i już.
      A co do atrakcji w Kielcach, ahh aż scyzoryk mi się otworzył w kieszeni. No to tak, Pałac Biskupów Krakowskich, Wietsznia, Kadzielnia, Muzeum Zabawek, Muzeum Wsi, Stary Cmentarz, Stary Park... Do tego niedaleko mamy do Chęcin, gdzie stoi zamek Królowej Bony. Zabytków w Kielcach jest wiele.

      Usuń
  4. Od razu mówię, że będą przekleństwa, dlatego dziewicze oczy proszę odwrócić.
    Powiem tak; też miałam praktyki, ale jako nauczyciel plastyki/techniki w gimnazjum. I naprawdę, mimo że wyglądałam od nich młodziej (w sensie bez makijażu) i większości sięgałam do ramion, to było naprawdę sympatycznie gdy byli skupieni. Niestety, nie jest się wstanie zainteresować wszystkich (ponad 25 ludziów), zawsze się znajdzie jednostka podjudzająca resztę i robiąca dziwne odpały. A potem reszta kolegów zawtóruje podążając za danym samcem alfa. Opanować tego się nie da do końca jak chowają się pod stoliki, wyrzucają różne rzeczy przez okna i wydają prawdziwe odgłosy natury. Niewiele tych godzin było, by tak naprawdę posmakować nauczycielstwa, ALE; z tego co przetestowałam (jeżeli chodzi o gimnazjum), należy traktować ich jak ludzi o pełnych władzach umysłowych, całkowicie dorosłych, mających własne obowiązki, które postanowią wypełnić, lub nie. A konsekwencje jakie wyciągną to już inna kwestia. Bo oczywiście, nauczyciel ma nauczać, ma umiejętnie przekazywać wiedzę, ma wymagać, a nie latać z wywieszonym językiem za uczniem by ten zrobił to to i to. Przyjęcie systemu tego co na studiach (czyli sam robisz=sam masz) moim zdaniem jest znacznie bardziej rozwijające, by dzieciaki uczyły się dorosłego życia. Co w moim rozumowaniu znaczy odpowiedzialności.
    Jeżeli chodzi o dzieciaki; pracowałam jako opiekunka, animatorka, pomagałam w placówkach odrabiać im lekcje itd. Niestety, w większości młode są przyzwyczajone że ktoś za nich odwala całą robotę. Rodzice nie mają cierpliwości wytłumaczyć czegoś dziecku, posiedzieć z nim tylko 'mama zrobi',a dziecko będzie mieć z tego piątkę. Dlatego potem też nie nadarzają za materiałem, bo nadal nie wiedza o co chodzi. I tuuu, niby jest druga strona. Że wina nauczyciela, że to w szkole powinno się już nauczyć ble ble. Nie każde dziecko uczy się w tym samym tempie. Nie każde ma zajebistą pamięć. I trudno jest przysiedzieć z każdym jeżeli klasa liczy ponad 20 osób. Dobra dobra, ale wracając do plastyki dla najmłodszych - jestem często doprowadzana na skraj ludobójstwa (hehe, taki żarcik), jak słyszę, że moja kuzynka dostała niższe oceny za to, że ma swoje pomysły i jak ma np. temat 'przybysze z innej planety/ to maluje Xnenomorpha z Aliena, a nie kurwa zielone ludziki. I żeby było śmieszniej; nauczycielka 'poprawiła' jej pracę gumując mu zęby bo był za straszny. I jest ogromna kupa nauczycieli tego typu - byle program, byle MÓJ sposób myślenia. Bo po co rozwijać myślenie samodzielne u dzieci... Jak z moją podopieczną (lat 8) zaczęłam przeprowadzać rozmowę na temat tego co to wymiar 3D, to tak ładnie to podłapała, że przewyższała w tym momencie intelektualnie 3/4 mojego roku.
    Podsumowując mów wywód; dzieci lubią myśleć, chcą to robić, ale jak się im nie pozwoli, to potem jest za późno. No, może nie za późno, ale bardzo ciężka droga, by sprowadzić na właściwe tory. A jeżeli chodzi:
    -podręczniki; w większości do wyjebania - naprawdę, to książki dla debili
    -podstawa programowa; tu mało co można powalczyć - chcąc nie chcąc trzeba zrealizować, ale w wybranym przez siebie sposobie
    -chujowych nauczycieli; normalnie to zesłać na Sybir, ale że się nie da - proponuję milczący rozejm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *klaszcze* Polać tej pani!
      Pracowałaś jako animatorka? W sensie na Oazach czy w jakichś innych miejscach?

      Usuń
    2. Hotele, eventy, takie rzeczy. W większości super dzieciaki, aczkolwiek czasem zdarzały się tak nieprzyjemne, że szkoda gadać. I to nie chodzi o rozwrzeszczane, nie potrafiące siedzieć na miejscu, bo to akurat można było spokojnie ogarnąć grami, jakimikolwiek grami ruchowymi. Najgorsze były te ciche, często nudzące się, na wszystkie propozycje zabaw mówiące "be" a do tego złośliwe. No bo jak one nie chcą się dobrze bawić, to nikt nie będzie. I zaraz wszystko rozpierdzielały. A ich rodzice to samo; dziecku się należy to niech ma bo przecież to nasza praca. Co tam inne 30 młodych pod opieką najważniejsze ich, więc trzeba mu indywidualnie zajecia robić. A byłyśmy we dwie, więc pilnować tego stadka by się nie pozabijało i w międzyczasie organizować zabawy, wyprowadzać na siku itd itp. Tak więc nie wszyscy mogli być zadowoleni. A co rodzice na nasze wysiłki? Oczywiście skargi. Na całe szczęście, nie było ich dużo, bo o dziwo większość rodziców była normalna. To fajna praca jest, ale bardzo uzależniona od tego jakie są warunki w hotelu i jak traktują cię jako pracownika. Więc polecam, ale na odpowiednich warunkach, bo czasem takie cuda się działy że szkoda gadać.
      Jeżeli chodzi o eventy dla młodych; super sprawa, gorąco polecam. Łatwe hajsy, jednorazowy większy wysiłek i wesołe mordki dzieciaków, które są naprawdę wdzięczne.

      Usuń
    3. Jakby trzeba ci było jakiś informacji, czy miała jakieś pytania, to bardzo chętnie pomogę. Ekspertem nie jestem, ale chętnie mogę rzucać jakieś info. (Choć z tego co widzę może to być narzekanie w formie monologu, aczkolwiek postaram się zmienić swoje nastawienie lol)

      Usuń
    4. Neh, pisz co chcesz i jak chcesz, nawet jak masz narzekać :)
      Hm, brzmi fantastycznie, pamiętam jak w zeszłe wakacje znajomy który siedzi w survivalu zabrał mnie i kolegę abyśmy mu pomogli ogarnąć blisko 90 dzieciaków i zrobić im dzień sportu. Oh, było cudownie. Jak tylko skończy się szopka z praktykami to na trzecim roku chcę sobie wyrobić prawa opiekuna wycieczek i takie tam. W pracy się przyda a i hajswo zarobić będzie można.

      Usuń
    5. A to to tak, kursy są pożyteczne. Najlepiej zakręcić się wokół firm animacyjnych i oferować swoje usługi w danej dziedzinie; w sensie stworzyć własną ofertę co możesz dla nich zrobić. Potem jak im się spodoba, to chętnie biorą cię po raz kolejny itd. Oczywiście można dla kilku firm robić, bądź się zdarza, że placówka w której były przeprowadzone zajęcia sama się o ciebie zapyta. Ostatnio bardzo często spotykam się, że potrzebują kogoś do biblioteki, by zorganizować zajęcia dla dzieciaków w danej tematyce. Z wyjazdami nie miałam do czynienia, ale (jak wiadomo - ludzi w branży się poznaje heheszki) z tego co słyszałam to świetna sprawa jest; pozwiedzasz, trochę się poopierdalasz, trochę porobisz no i jeszcze ci zapłacą.

      Usuń
  5. Sama będąc uczennicą pierwszej klasy technikum (więc historia jeszcze wchodzi w grę), mogę Ci przekazać parę moich odczuć w stosunku do (zdaniem moim i całej klasy) naszej beznadziejnej nauczycielki. Może nie powiem Ci, jaka powinien być idealny nauczyciel, ale za to napomnę jaki zdecydowanie nie powinien być ^^.
    Czytanie z książki - oh my god. Nasze lekcje wyglądają tak, że pani siada, otwiera podręcznik i... czyta. Jakby w ogóle nie znała treści i przebiegu wydarzeń. Jakby pierwszy raz stykała się z historią. Jak reaguje klasa? "Jeśli ona olewa nas, my olejemy ją".
    Gestykulacja - bezczynne siedzenie na krześle i pochylanie się tylko w kierunku książki sprawia, że my, jako klasa, nie czujemy się zaangażowani w lekcje. "Niech siedzi i sobie czyta, a my zajmiemy się sobą. Tak to działa, co nie?". Może to głupie, ale chodzenie po sali i wymachiwanie rękoma zwraca uwagę uczniów i czynie lekcję... żywszą.
    Prezentacje - większość nauczycieli, w tym nasza nauczycielka od historii, nie potrafi zrozumieć, że prezentacje ze ścianą tekstu są po prostu nudne. Powinny się na niej znajdować tylko hasła, obrazki i jakieś podpisy (jak w Twojej). Do dziś pamiętam jak, nauczyciel od geografii w gimnazjum nękał nas w każdej prezentacji obrazkiem "krowy Matyldy". Takie śmieszne wtrącenia też dużo zmieniają, serio.
    Słownictwo - fachowe słownictwo jest nudne. Podręcznikowe tak samo. Okej, czasami trzeba powiedzieć coś niecodziennego, ale bez przesady. Jadąc na samym książkowym słownictwem szybko zanudzisz klasę. Twoje "teksty" były jak najbardziej w porządku ^^
    I to chyba na tyle. Jeśli coś jeszcze przyjdzie mi do głowy to mogę napisać.
    Powodzenia z następnymi lekcjami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepisywanie podręcznika... Uhh nie. W gimnazjum też to miałam. Pani za biurkiem sobie ploteczki z koleżanką robiła - jako klasa integracyjna mieliśmy też nauczyciela wspomagającego dla dzieci z orzeczeniami o niepełnosprawności (w tym i mnie, lecz nigdy nie korzystałam z jej pomocy). Nam zadawała temat i ćwiczenia w ćwiczeniówce. Ogólnie, co za debil wymyślił ćwiczenia w ćwiczeniówce z historii?! No a w liceum pani zza biurka dyktowała swoje notatki baaaaardzo rzadko dając swoje komentarze.
      Neh.
      Neh.
      Neh.
      Moja gestykulacja jest bardzo żywa, nie umiem usiedzieć w miejscu. Zarzuca się mi aktorzenie, leeecz cóż z tego?

      Usuń
  6. Według mnie to głupie, żeby nauczyciel stawiał się ponad dziecmi i się wywyższał, jakby był Bóg wie kim =.= Nauczyciel powinien zainteresować ucznów do nauki, do sprzyjania wiedzy. W szczególnosci nauczyciel historii! Osobiscie zauważyłam, że nauczyciele historii są podobni - Albo opowiadają o czyms bez przekonania, albo każą ci robić notatki z podręcznika SAMEMU, albo daje ci zadania, bys sam zrobił, a on w tym czasie mówi na temat omawianego tematu. Wiem, czasem trzeba, ale żeby na każdej lekcji non stop? To jest głupie - jak masz zainteresować dzieci, jesli mówisz w sposób, jakbys sam miał zaraz zasnąć? Albo jak mają uczniowie zapamiętać cokolwiek z tego, co mówisz, jesli w tym czasie ich mózgi są zajęte szukaniem informacji w podręczniku i pisaniem notatek? Ja osobiscie nie lubię za bardzo lekcji historii i to nie dlatego, że jakas nudna czy cos, tylko własnie często każą ci robić samemu notatki z podręcznika. A podręcznik jest tak poprowadzony, że nie wiesz, które informacje są najważniejsze, które będą na sprawdzianie, albo jak je łatwo zapamiętać - nawet tłusty druk aż tak nie pomaga. Albo to ja jestem taka tępa .-.
    Nie rozumiem też, czemu się tak ciebie czepiają - to chyba dobrze, że trafiłas do uczniów (HA~! Mówiłam, że cię pokochają, a nie mówiłam!? =') ), nic się też nie stanie, jesli będziesz z uczniem nie tylko na relacjach nauczyciel - uczeń ale też jak równy człowiek. Nauczyciel powinien też pomóc uczniowi, jesli ma z czyms problem, przygotowywać sprawdziany, klasówki też tak, żeby uczeń mógł się do nich nauczyć (Gdybys widziała, jakie klasówki robi mój nauczyciel od WoS'u... ;-; ) i sprawić, by uczeń nie krępował się podejsc do nauczyciela i poprosić go o cos, lub się po prostu o cos spytać. I też fajnie, że poruszyłas bardziej temat indian, bo to już wymarła kultura, o której nie wolno zapominać, bo miała swój udział w tworzeniu Historii. Według mnie ten cały "Smigol" nie powinien się nawet odzywać na ten temat, bo widać, że to jakas żyleta =.= Bjrwioghwrjghjakgkhajakgkjn nie lubię takich =.=
    Dalej żałuję, że nie możesz uczyć w Liceum (Jakby się cos w tej sprawie zmieniło, to zapraszam do Mińska =') ), bo osobiscie chciałabym mieć nauczycielkę historii, która mnie zachęci do tego przedmiotu, a nie będzie na mnie miała działanie usypiające =')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mi się przypomniał film, który osobiście bardzo lubię - "Stowarzyszenie Umarłych Poetów", tam jest bardzo fajnie pokazane 2 rodzaje nauczycieli, relacji między uczniem a nauczycielem, sposób nauczania, jak i wzbudzanie własnego zdania, swoich zainteresowań wśród uczniów =)

      Usuń
    2. Oh, faktycznie zapomniałam o tym filmie! Choć osobiście ja się zaczęłam porównywać do bohatera takiego starego filmu z lat 90 XX wieku - Patch Adams.
      No i dziękuję za miłe słowa :3 I tak, miałaś rację xD

      Usuń
  7. Yumiś. Ostatnio był u mnie kuzyn. Ma okropne problemy z nauką - nie tylko ze względu na swoje oceny, a również to, jak się ubiera. Jest wyzywany od lumpów itd. Ale wracając do tematu. Trudno przychodzi mu uczenie się, jednak ma zamiłowanie do sportu. Nie ma jakby wsparcia od rodziców, tym bardziej młodszego brata. Powiedzmy tak - stara się, widzę to. Rodzice tego nie widzą. Młodszy, Patryk, jest natomiast bardzo dobry w nauce. konkursy 1 2 3 miejsca. Wszystko traktuje materialnie, jest strasznie... jakby to powiedzieć, chciałby mieć wszystko. Ta rodzina nie jest bogata, ani biedna. Mają mieszkanie, starają się żyć normalnie, można powiedzieć że jest średnio. (Off-topic, przepraszam). Rodzice ładują w tego małego, a starszemu nie są w stanie zalatwić korków... Chciałabym mu pomóc, on jest naprawdę wspaniałym chłopcem. Nauczyciele nie pomagają, tylko zmuszają do nauki, zmuszają i traktują jak więźnia. Przynajmniej sprawiają takie wrażenie. Pomagam mu, gdy tylko mogę, matematyka sprawia mu najwięcej kłopotów. Myślę, że ważne jest podejście nauczyciela. Bo kto nie chciałby mieć takiej nauczycielki jak ty, niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Osobiście, przeglądałam to co mają w podręcznikach. W tym Historię. Nosz kuźwa, jak dzieciak ma się nauczyć, gdy tam jest prawie sam tekst? Mało zdjęć, tekst pisany zawiłym językiem, trudny do utrwalenia, dla dziecka w jego wieku. Yumi - rób to tak jak robisz. Zawsze będą takie mendy, które doczepią się do czegokolwiek, tylko by się doczepić i pognębić człowieka. A chuj z nimi! Niech spierdalają wypełniać te papierki. Pewnie była wkurzona na to, że twoja matka wtedy wstawiła jej tróję. Ja cię wspieram, wyślę ci ten marker i będziesz sobie w nim zapisywała ważne rzeczy XDDD Ty wiesz jaki marker XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak wiem wiem xDDD
      Hm a jaki ma podręcznik jeżeli wolno zapytać? Bo aż się zainteresowałam.

      Usuń
  8. Według mnie jesteś dobrą nauczycielką.Moja nauczycielka ma podobną technikę. Opowiada o swojej rodzinie jeśli jest to związane z tematem. Nadal pamiętam jak mówiła o 2 wojnie światowej. Nie używała podręcznika,a jak ja sama porównywałam, co dowiedziałam się od pani a co z książki nauczycielka wygrywała. Tak naprawdę omówiono parę tematów w przód. Wracając do tematu. Jesteś dobrą nauczycielką. Potrafisz zaciekawić ucznia i wytłumaczyć mu dany temat tak by zrozumiał. Takich nauczycieli brakuje. Ty szanujesz dzieci,a one szanują ciebie. Smigol jest w wielkim błędzie. Powiem jeszcze tyle:pomagaj uczniom i doceniaj ich dodatkową wiedzę. Dzięki takim osobą jak ty chodzenie do szkoły jest przyjemne.
    A Smigol niech się wypcha tą czwórką. Zasługujesz na szóstkę.⌒.⌒

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet na siódemkę! =D (aż szkoda, że takowej nie ma)

      Usuń
    2. Awwwww aż mi się miło na serduchu zrobiło :3 Dziękuję

      Usuń
  9. Mimo że niezbyt lubię historię, to na nauczycielkę tego przedmiotu nie mam co narzekać. To taka cierpliwa, wiecznie uśmiechnięta starsza pani z ogromnym podejściem do uczniów. Zawsze stara się postawić na naszym miejscu i w przeciwieństwie do większości nauczycieli w mojej szkole stara się traktować nas jak dorosłych (Jestem w ostatniej klasie gimnazjum). W dodatku bardzo fajnie opowiada i nie musi czytać z książki, żeby cokolwiek sensownie powiedzieć. Taka nauczycielka to skarb, chciałabym żeby wszyscy inni nauczyciele traktowali nas tak jak ona ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli chodzi o twoją dzisiejszą lekcję - myślę, że masz bardzo dobre podejście do uczniów. Moim zdaniem relacje między uczniem a nauczycielem nie powinny być zbyt oficjalne, no luuudzie. Ty swoim podejsciem zachęcasz ich do nauki i to jest najważniejsze. Każda lekcja powinna tak wyglądać, gdyby wszyscy nauczyciele podzielali twoje zdanie, chodzenie do szkoły byłoby przyjemniejsze ^^

      Usuń
    2. Też wielką ckliwością napawają mnie takie starsze nauczycielki, którym się w głowach nie poprzewracało, a swoje doświadczenie potrafią wykorzystać w dobry sposób.
      I dziękuję.

      Usuń
  10. EHHH..Powiem tak.. Po moich latach nauki nauczyciel historii kojarzy mi się z NUDĄ , NUDĄ, WIELKĄ OGROMNĄ NUDĄ, DUZO GADANIA NUDA NUDA NUDA, MEGA DYSCYPLINA NUDA NUDA no i trzeba było siedziec jak mysz pod miotłą. U mojej wspaniałej byłej nauczycielki z podstawówki za KICHANIE, KASŁANIE I PYTANIE O WYJŚCIE DO TOALETY dostawało się minusa lub uwagę (zależy jaki miała humor). Nie wspominając oczywiście o pytanie np. ''Czy dzisiaj będziemy omawiac ten sam temat?'' Oooj..to było niedopuszczalne...BO PRZECIEŻ MY SIĘ TUTAJ RZĄDZIĆ NIE BĘDZIEMY BO TO ONA USTALA TEMATY! Cóż...nie wiem jaki to ma związek ale..no..emm....ta. Tak samo kiedy ktoś zwrócił pani uprzejmie uwagę że zrobiła na tablicy błąd ortograficzny (No bo wiadomo, w pośpiechu każdemu się zdarzy), moim zdaniem nauczyciel powinien sie cieszyć że dzieci są uważne na lekcji i zwracają na to uwagę. No tak, ZA TO TEZ BYŁA KARA. Mój nauczyciel z matematyki specjalnie robił nam błędy typu "7x6=36'', aby sprawdzić czy uważamy i kto wyłapał błąd dostawał np. plusa. Uwielbiałam swojego byłego pana z matematyki. Był baaardzo wyluzowany. Potrafił żartować na lekcji i normalnie z nami pogadać, bo chyba nauczyciele powinni miec dobry kontakt z uczniami. Czasem nawet jak szybko i sprawnie pracowalismy to puszczał nam na koniec lekcji śmieszne filmiki o kotach XD. Bardzo dobrze go wspominam. Naprawdę brakuje takich nauczycieli. No ale niestety. Skończuło się na tym że baba od historii została nową dyrką. Nic nie poradzisz na to że dyrekcja woli dyscypline niż naukę przez zabawę. Dzieci są o wiele bardziej zainteresowane kiedy cos im się pokazuje przez np. doświadczenia, zabawy, skojarzenia, gry itp. Prawda jest taka że wszystko jest lepsze niz podręcznik XD. YUMI, moim zdaniem masz świetne podejście do dzieci. Uwierz, z twoich zajęć zapamiętają DUŻO WIĘCEJ niż ze zwykłych. Potrafisz w ciekawy sposób pokazać mniej ciekawe same w sobie tematy. Kiedy szanujesz dzieci i traktujesz nie jak ''smarkaczy i gówniarzy'' to naprawde one maja większy szacunek do Ciebie. Nie przejmuj sie jakimiś sztywnymi laluniami ze starzem. Naprawdę. Zakładam , że gdybys zapytała dzieci co o niej myśla to...EHM , moze lepiej w tym temacie sie rozpisywać nie będę XD Twoim motto powinno byc ''Chcę pokazać, że historia nie jest taka nudna!'' Jestes materiałem na cudowną nauczycielkę! Rób wszystko, co podpowiada tobie serduszko ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojć..trochę się rozpisałam XD

      Usuń
    2. Dziękuję za rady i szczere słowa. Aż się szczerzyłam do ekranu czytając je :3

      Usuń
  11. To masz podejście takie jak ja wobec moich uczniów. No i takie jak ja, gdy robiłam praktyki jako lektorka chińskiego w przedszkolu. Kreowanie siebie na służbistę nigdy nie wychodzi dobrze. Moja mama, choć bardzo wymagająca, posiada ogromny szacunek nawet u najgorszych chuliganów ze swojej szkoły. Dlaczego? Bo nie stara się udawać wielkiej paniusi. W zasadzie, to jest takim trochę psychologiem, uczniowie bardzo ją lubią. I często poleca im różne strony internetowe, jeżeli mają problemy z jakimś zagadnieniem (uczy polskiego, a prywatnie angielskiego). Ot mocno "postępowa". Do tego ubiera się fajnie, młodzieżowo. Ten styl akurat bardzo jej pasuje (w sensie, ma fajny pod niego typ urody).
    Kiedy idzie o resztę personelu... mama nie jest zbyt lubiana przez innych nauczycieli. Głównie dlatego, że:
    a) posiada zajebiste relacje z ojcem
    b) zajebiście podchodzi do uczniów
    c) wybacza
    d) umie dać drugą szansę, gdy widzi, że młody albo młoda chce się poprawić

    Niestety, konserwatyści wolą kije w dupach... A kijem w dupie to co najwyżej podłubiesz, nie nauczysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani takich obejść, ani ominąć, trzeba się po prostu nauczyć żyć obok nich i już.

      Usuń
  12. Byłabyś idealną nauczycielką, teraz studenci, licealiści, gimna... Dobra, gimbaza trochę mniej, ale ogółem, wszystkie nauczycielki żyją surową dyscypliną i nie traktują (załóżmy) studentów na równi. Mamy inny wiek i każdy uczeń wolałby trochę bardziej wyluzowanego nauczyciela, z którym można czasami pośmieszkować. Niestety w moim liceum jest tylko jedna taka osoba i jest to pan od W-F, z którym pośmieszkujesz, pogadasz i jest super fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wuefista? A cała reszta z kijem w tyłach? Współczuję...

      Usuń
  13. Muszę przyznać że pod koniec się popłakałam :'( chciałabym mieć taką nauczycielkę jak ty zwłaszcza z moją nauczycielką od histy mam problemy uczę się dobrze tylko nie dawno przyszłam w pomalowanych paznokciach do szkoły nie wiedziałam że nie wolno i pani od histy do mnie podeszła i powiedziała że skoro mam takie paznokietki to dlaczego nie mam makijażu wielkiego dekoltu miniówki i się dziwi że nie zostałam striptizerką :-\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak jesteś w liceum - bezbarwny lakier. Jak w gimnazjum - to choćbym kochała moich uczniów, niech panienki darują sobie pindrzenie się od najwcześniejszych lat. Na to są studia.

      Usuń
    2. To tylko striptizerki malują paznokcie? O kurwa, nie wiedziałam, muszę lecieć zmienić profesję.

      Usuń
    3. Btw pani nauczycielka jest młoda kobitka czy jakaś po 50tce? Bo te starsze się zwykle ostro czepiają.

      Usuń
    4. Opowiem historię mojej Sis. W gimnazjum miała lekcje z babką, która się na nią uwzieła nie wiedziała dlaczego a się okazało że... stwierdziła że nie powinna się malowac do szkoły. Według niej nie powinna używać tuszu do rzęs. Problem polega jednak na tym że moja siostra ma zajebiście czarne, gęste i długie rzęsy. Wcale się nie malowała. Moja mama w mig znalazła się w szkole i zrobiła jazdę nauczycielce, czy ma obciąć jej rzęsy czy co, żeby w końcu przestała ją gnębić xD

      Usuń
    5. Obciac mojej sis, nie nauczycielce xD

      Usuń
    6. Naturalny make up. xD I like it.

      Usuń
    7. Rydzia, pozdrów sis. Miałam tak samo -.-

      Usuń
    8. O-o Nigdy tego nie rozumiałam. Tzn na swój sposób rozumiem, ale zachowanie jak tutaj zaprezentowane było ... przesadą? Te przepisy są po to, aby nie zamienić szkoły w rewię mody, jednak wystarczy powiedzieć takiej uczennicy na boku, że malowanie się jest wbrew przepisom i aby jutro przyszła bez. No ale lakier na paznokciach? O-o Co to więzienie? U mnie w liceum lekki makijaż był dopuszczalny, w podstawówce można było mieć pomalowane paznokcie, w gimnazjum też...

      Usuń
  14. Na moje ... z tego co tu przeczytałam super prowadziłaś lekcję. Byłaś idealną nauczycielką dla ucznia. Sama rok temu byłam w podstawówce i znudziły mnie tamte marudy oprócz jednej. Pani od polskiego. Wyrażała się dokładnie jak ty. Cały szkoła ją kochała. Jak miała dyżur to nie można było przejść. Teraz pani ody polskiego (w gimnazjum) jak gadamy rzuca butami . Dziś rzuciła xD i wszyscy się jej boją. Na moje nauczanie nie polega na zastraszaniu swoich podopiecznych. Na moje powinni oceniać uczniowie. Oni wiedzą najlepiej. I bądź dalej sobą. Dzieciaki będą Cię kochać w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa ^^
      I rzucanie butami xD O maaaatko

      Usuń
  15. A mogłabym wiedzieć w jakiesz szkole prowadziłaś lekcje? Bo jeśli w Kielcach to jest prawdopodobnie w mojej >.<
    ~Sabiassta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoła podstawowa numer 2
      Jak okaże się, że to ta to łooooja, muszę odbyć jeszcze kilka obserwacji w niej, więc w ciągu najbliższych 2 tyg będę tam częstym gościem xD

      Usuń
    2. Ok, jednak nie moja szkoła ×∆× A szkoda

      Usuń
    3. Jak by co to ja, Sabiassta. Po prostu dopiero teraz się zalogowałam

      Usuń
  16. Powiem tak jeśli tak prowadziłaś lekcje to nieźle oby tak dalej! :D "nieprofesjonalne podejście do uczniów"?! Eh,dlatego zwykli nauczyciele to cieniasy,nie umieją zaciekawić uczniów wiedzą,a szczególnie tą właśnie grupę,która niedługo będzie wybierać drogę szkoły średniej... są jak biskupi i arcybiskupi zamiast podejść z prostotą i w podobny sposób jak Ty,czyli odpowiednio do danej grupy to podchodzą jako "wyższa inteligencja" eh.... Dlatego do przodu i oby tak dalej,nie przejmuj się,najważniejsze według mnie jest empatia oraz zainteresowanie innych wiedzą,tak aby chcieli się uczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. 1. Prezętacja - dostałem artystycznego orgazmu
    2. Prowadzenie lekcji - będziesz NAJLEPSZĄ nauczycielką EVER
    3. Smigol - moja pani od fizyki uczy podobnie (rżnie z podręcznika jak Sasha Grey XD), nooo i średnia w większości klas wacha się pomiędzy 2 a 3
    4. Podsumowanie - jeżeli moje życie sprowadzi się do nauczani (o czym bardzo skrycie myślę) to chce być tak dobry jak ty. :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypłata kiepska, szacunek od otoczenia za zawód prawie żaden, szanse na awans znikome *wzrusza ramionami* jeżeli nie ma się powołania to szybko znienawidzi się ten zawód.

      Usuń
  18. A co do podręczników... często są nieodpowiednie lepiej chyba jest prześledzić parę z nich i polegać raczej na tyle ile potrzeba,surowe korzystanie z nich myślę,iż jest niekompletne-lepiej korzystać z paru źródeł,ale dobrych niż z jednego...to akurat wiem z samo uczenia się,szczególnie jeśli chodzi o historię i literaturę....nie wiem jak inni mieli co do tej rzeczy...Tak w ógle to pamiętam,że mój nauczyciel od historii z technikum korzystał z paru podręczników oraz także z innych rzeczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i za wcześniejszy komentarz i za ten. Z podręcznikami jednak jest tak, że nauczyciel wybiera jeden. Szkoła podstawowa ok, lecz ma ona na celu nie tylko nauczenie dziecka, ale i pokazanie mu jak działają prawidła, a co za tym idzie - nauczyciel może mieć tylko jeden podręcznik z którego będzie korzystać. Ten jest mu narzucany przez szkołę, albo sam wybiera, jednak z wyborem to zmiana, bo np rodzice uczniów nie będą mogli odkupić od starszych kolegów po mniejszej kwocie, albo rodzeństwo młodszym przekazać. Tak więc zmiana podręcznika jest ryzykowna.

      Usuń
  19. Droga Yumi,
    Tego typu podejście jest moim zdaniem świetne :) Gdy nauczyciel ma pasje, potrafi cos ciekawego opowiedzieć o swoim przedmiocie, zainteresować ucznia, prowadzić zajcia angazując całą klase. To jest moim zdaniem piękne.
    Niestety dzisiejsze czasy wymagają od pedagogów by szli "programem" wymyślonym przez profesora "nadzwyczajnego", który doskonale wie, że dziecko w tej klasie musi znać wszystkie daty panowania władców w średniowieczu, ale nie musi znać ciekawostek o inkwizycji. (taki mi przykład średnio trafny sie nasunął). Ale chodzi o to, że przez takie podejście zabija się kreatywność i uczniów i przyszłych nauczycieli, bo co z tego, że mają chęci i pomysły, skoro wejdzie taki Smigol i bedzie kręcił nosem i zniszczy Ci samoocenę? Powiem ci jedno: NIE DAJ SIĘ TAKIEMU GADANIU YUMI!!! Rób swoje tak jak Ci serce podpowiada. Oświacie potrzebni są mądrzy, pomysłowi nauczyciele, którym się chce, a nie od wypełniania druczków.
    Przy wrześniowych praktykach zobaczysz czy rzeczywiście uczniowie wejdą ci na głowę,(szczerze wątpię, jeśli już to będą przychodzić po zajęciach) pod koniec zajęć zrób im test z wiedzy by zamknąć usta Smigolowi. Jak zobaczy, że Twoje metody się sprawdzają i uczniowie dużo wiedzą to nie będzie miała innej opcji i postawi Ci 5 :)
    Powodzenia Yumi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jeden z nielicznych tutaj mądrych komentarzy. Łapkami wszystkiemi się pod nim podpisuję. Jak mówiłam - konserwatyści do lamusa.

      Usuń
    2. Masz rację jeżeli chodzi o wrześniowe praktyki. Program jest minimum jakie uczeń musi opanować w szkole. Dla mnie obecnie jednak to naprawdę powinno się zmienić. Gdyby to ode mnie zależało, to zamiast dat i nazwisk, dziecko uczyłoby się ciągu przyczynowo skutkowego - dlaczego? To jest dość proste. Czasy się zmieniły i mamy teraz w kieszeni urządzenie dzięki któremu możemy połączyć się z całym światem (kij z tego, że wykorzystujemy je najczęściej do oglądania głupich zdjęć, albo filmików, albo słodkich kotków). Chuj z tego, że dziecko zapamięta iż Mieszko I poślubił Dobrawę, jak nie będzie wiedział kim był Mieszko I. Jeżeli by to ode mnie zależało, dziecko owszem, powinno kojarzyć Mieszka, ale jakby wiedziało w jakich czasach żył, jak wyglądały wtedy plemiona i życie, ooo to byloby super.
      Na zajęciach jak wczoraj powiedziałam dzieciom, że do dzisiaj żyją Indianie w Ameryce Południowej bez elektryczności, internetu etc to nie chciały mi uwierzyć. :x

      Usuń
  20. "jakiś debil napisał podręcznik" tak też mój tata mówi, on też jest nauczycielem i ma podobny tok myślenia jak Ty Yumi. Jest moim zdaniem i większości tych, których znam świetnym nauczycielem. Ja sądzę, że będziesz wykurwistą nauczycielką. Kocham takie rozumowania (bardzo dobre) wykładowców czy nauczycieli właśnie. Hista to mój ulubiony przedmiot tak apropo i chciałbym abyś mnie uczyła Oskar B.

    OdpowiedzUsuń
  21. "Pozwalać dzieciom popełniać błędy, bo na nich się uczą". Kojarzy mi się z piosenką ze zwierzogrodu "nie bój się chcieć" Oskar B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Twoją nauczycielką raczej już nie będę, ale przy odrobinie szczęścia i zakrzywieniu przestrzeni może będę uczyć Twoje dzieci? ;)

      Usuń
  22. Ale to, że ktoś ma nerwowe tiki, to nie jest jego wina. To jakby się do jąkały przyczepiać, że ma wadę mowy, która denerwuje rozmówcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście. Tiki nie są winą osoby i nie powinno tylko po nich się kogoś oceniać. W przypadku jednak kiedy ktoś ogólnie jest denerwujący i zalazł za skórę jego tik staje się wisienką na torcie. Dla przykładu. Mam pięciu kolegów którzy się jąkają, szóstego nie lubię i tylko u niego mi przeszkadza jąkanie. Moja znajoma miała tik z głową, zarzucanie włosów, czasem przytakiwanie etc. U niej mnie to nie denerwowało, a u Smigola zwykłe mruganie jest denerwujące. Rozumiesz? Problemem nie jest sam tik tylko relacje między osobami.

      Usuń
  23. Dobrze prowadziłaś lekcję :D każdy uczeń chciałby mieć taką nauczycielkę <3... Rób tak jak Ci Twoje serce podpowiada... Chciałabym mieć taką nauczycielkę jak ty <3 <3 <3 ... Co prawda w gimnazjum byłą fajna babka :) przed sprawdzianem robiła nam powtórzenie materiału poprzez grę milionerzy z pytaniami do historii z danego okresu :) były pytania z odpowiedziami a) , b) i c) , prawda czy fałsz to albo samemu musisz dać odpowiedz :D ... był niezły ubaw w klasie :D chętni wychodzili przed klasę czekali na pytania :D za sam udział był plus za aktywność, dla 3 najdłużej odpowiadających poprawnie dostawali ocenę 5 :D (jeśli trzy razy się pomylisz opadasz, a i na tablicy były wypisane imiona uczestników a obok nich kółka ile mają "żyć"/ szans. Trzech ostatnich uczestników finałowych dostawało trzy koła ratownicze jak w milionerach :D i za każdą odpowiedz 10 pkt jak dobrze pamiętam :D )... większość osób w szkole uwielbiała tą nauczycielkę :D prowadziła też kółko historyczne , zabierała nas na różne wycieczki , między innymi na trzy dniową wycieczkę śladami Kopernika :D ... Tacy nauczyciele którzy z powołaniem przekazują wiedzę , ale nie że jadą tylko i wyłącznie na podręczniku... są najprawdziwszymi nauczycielami :D Teraz jest internet prawie w każdym domu wiec dziecko może se wyszukać potrzebne informacje -.- ale to zadaniem nauczyciela jest zaciekawić/ zainteresować dziecko do zdobywania wiedzy, poznawania nowych rzeczy :D Mam dobry przykład z własnego doświadczenia z nauczycielami z matematyki . Na pierwszym roku w liceum miałam babkę , miła, tłumaczyła ale nie na tyle dobrze bo połowa klasy byłą u niej zagrożona... Natomiast na drugim roku mieliśmy innego nauczyciela matematyki , faceta . Bardzo dobrze uczył , tłumaczył i tak długo robił kartkówki z danego tematu aż miał pewność ze cała klasa (98% - 23/26 osoby ,uczniów z klasy ) umiało dany temat w tedy robił dopiero sprawdzian. A jak ktoś dalej nie rozumiał tłumaczył mu to , albo prosił na dodatkową matmę by wytłumaczyć na spokojnie :D ... Był Bardzo cierpliwy :) ... To nie tylko od ucznia zależy jakie będzie miał oceny ale też i od nauczyciela , bo jeśli nie umie przekazać wiedzy , to kicha za przeproszeniem ... Nie daj się Smigolowi w razie czego wrzuci się go / ją do wrzącej lawy ;) Powodzenia i Walcz :D

    Wilk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej! Ten pomysł z Milionerami jest zacny! Bardzo mi się spodobał!

      Usuń
  24. Bosz Yumi nie słuchaj się tych pedagogów ;) Świetnie prowadziłaś lekcje i oby tak dalej ;3 (na samym dole ptyałaś się o nasz ideał nauczyciela xd ) a mój ideał nauczyciela (ale z mojej szkoły) To moja wychowawczyni (no ale każdy może mówić że jego wychowawczyni jest najlepsza) moja wychowawczyni uczy polaka i jestem w niebo wzięta że jest moją wychowawczynią, (wszyscy mówią że jest najlepszym nauczycielem w szkole) no wiesz, z nią można pożartować, pośmiać się, a ostatnio robiliśmy desery i sałatkę owocową i jak skończyliśmy desery to ja z panią jeszcze toffi się objadałyśmy XDD a część klasy położyła się na ławkach i pani się śmiała ,, witamy w egipcie!'' hah a potem śmieliśmy się że jutro nikt do szkoły nie pójdzie bo wszyscy się pochorują XDD ah.. . te czasy XDD ( a i jak są błędy ortograficzne to przepraszam :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem nawiązania do Egiptu, ale.... nauczycielka wydaje się być fajna ;D

      Usuń
    2. Napisałam Egipt bo nie pamiętam co moja pani powiedziała ale chyba coś podobnego XD

      Usuń
  25. PREZENTACJA GODNA GRAFIKA, JESTEM DUMNA ^,^ a tak serio... czuję w kościach, że będziesz zajebistą nauczycielką. U mnie w szkole mamy spoko nauczycieli bo traktują nas jak ludzi a nie jak podwładnych co często się zdarza. Trzymaj się swoich ideałów a będzie super ^,^

    OdpowiedzUsuń
  26. Jasne że nauczyciel powinien b dla ucznia przyjacielem a nie kolejną osoba do zniesienia. Pozwala to też czuć się swobodnie w klasie i bez zawachania pytać o wszystko czego nie rozumie. To prawda niektóre klasy (szczególnie te z "ADHD") trzeba sprowadzić na ziemie ale jeśli zastosuje się odpowiedni chwyt można ukierunkować ich energii w kierunku nauki i pracy na lekcji. Bo niestety nie wszystko w podstawówce jest dla dzieci takie ciekawe. A tobie Yumi z tego co czytam udało się te klasę "poskromić" bez problemu (co może oburzenie starszych terminatoro-nauczycieli panietajacych jeszcze czasy imperium rzymskiego).

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak dla mnie Yumi to TY jesteś ideałem nauczyciela, chciałabym żebyś była moim nauczycielem historii bo nie, że nie lubię swojego nauczyciela(który jest też moim wychowawcą) ale poprostu myślę że nie potrafi dobrze przekazać informacji...no bo cała lekcje stoi i mówi, tylko mówi i pyta o coś tylko jak ktoś gada, wiec cała lekcje robie ćwiczenia razem z Panem podręcznikiem tak przynajmniej coś zostaje w głowie i plusy lecą za zrobione ćwiczenia.
    Ale inni nauczyciele nie są źli na ten przykład nasza pani od fizyki, jest miła, fajna czasami daje w kość ale ciekawie prowadzi lekcje i chce się z nami integrować ale my na fizyce siedzimy jak te święte krowy a ona zawsze mówi ;" zupełnie jakbym uczyła trupy...no dawajcie trochę życia"
    Albo w pierwszej klasie połączyła dwójkę która była obok siebie w dzienniku i są tak "małżeństwem" do tej pory i zawsze się zwraca do nich w zartach jakiego to "ona nie ma męża a on żony". I o coś takiego chodzi nauczyciel powinnien mieć podejście znaleźć wspólny język dogadać się...
    Kończąc naprawdę uważam ze jesteś świetna! Podziwiam Cię serio i trzymaj się tam nie daj się stłamsić!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiesz Yumi... miałam RAZ na zastępstwie taką nauczycielką, która zachowywała się jak ty. I nie tylko ja ją uwielbiałam. Jej zachowanie niezwykle podobało się uczniom. Niestety jak już mówiłam to było tylko zastępstwo. A ile ja bym dała żeby mieć taką lekcję z tobą! Pani od historii mnie nienawidzi. I nie przesadzam. Wstawia mi jedynki za chodziby przesunięcie stolika. Jedynie dzięki wstawiennictwu klasy, że nie zrobiłam w rzeczywistości nic złego w ogóle nie przeszłabym do następnej klasy. A paradoksem jest to iż jestem jedną z najlepiej uczących się historii osób w klasie. Przez to i sztywne zachowanie mojej nauczycielki uczenie się tych nazwisk i dat to dla mnie prawdziwe katusze. Ja tam ci życzę powodzenia w pracy i obyś nie zmieniała swojego sposobu nauczania.

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE