Notka od autora: Świat nigdy nie był i nie będzie idealnym. Jego największą plagą stała się ludzkość. Zgnilizna wojen wyniszczyła go kompletnie. Wśród gruzowisk dawnego ładu udało się jednak odnaleźć pewnej grupie osób. To dzięki niej świat zaczął budować się na nowo, jednak już nigdy nie miał być taki sam. Rasa ludzka podzieliła się na dwa środowiska, które wyznaczały standardy prowadzonego życia. Od tamtej chwili mogłeś być prostym cywilem, albo naukowcem z wybitnym intelektem. Zapraszam do poznania historii świata, w którym tylko bystre głowy mają coś do powiedzenia.
Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3
Autor: Usterka Autor obrazka: Usterka
Spis treści :
✝ Początek ✝
✝ Invidia cz I ✝
✝ Invidia cz II ✝
✝ Invidia cz III ✝
✝ Mirum cz I ✝ ( obecnie czytany)
✝ Mirum cz II ✝
✝ Specjalny Dodatek ✝
✝ Arbitrium ✝
✝ Emissicius ✝
. . .
✝ Mirum cz I ✝ ( obecnie czytany)
✝ Mirum cz II ✝
✝ Specjalny Dodatek ✝
✝ Arbitrium ✝
✝ Emissicius ✝
. . .
Saphira po
wejściu do domu nawet nie przejmowała się hałasami. Ociężale stawiała krok za
krokiem kierując się w stronę sypialni. Przed oczami w dalszym ciągu widziała
dwie znajome twarze. W takich chwilach zdecydowanie żałowała, iż nie dane jej
było całkowicie wyzbyć się emocji. Nawet gdy uparcie wmawiała sobie ich brak,
gdy bez cienia żalu zabijała buntowników, przychodziły chwile w których to
wszystko było gówno warte.
Na chwilę przystanęła w ciemnym
korytarzu rozglądając się nieśpiesznie. Tej nocy księżyc wyjątkowo wpraszał się
do jej posiadłości rozganiając nocne cienie. Głośne skrzypnięcie z piętra niżej
pochodziło od Królika, jego sposób chodu był na tyle charakterystyczny i
ociężały, iż nauczyła się rozróżniać od przypadkowego dźwięku starych
desek. Znajdował się na dole i poruszał po tamtych rejonach, jednak
nie ruszył za swą stwórczynią. W myślach Saphiry przemknęła cicha pochwała, nie
miała sił aby prowadzić z nim rozmowy lub tłumaczyć po prostu powód swego złego
nastroju. Jeszcze tylko parę kroków, da sobie radę. Gdzieś po drodze zgubiła
wysokie obcasy, cholerne dziadostwo, tylko jej zawadzało. Gorset… suknia… Jak
sobie z tym poradzi, przecież nie mogła w tym zasnąć. Wściekły warkot uciekł z
jej gardła.
- Królik! Do mojej sypialni!- zebrała w sobie siły by przywołać eksperyment do
pomocy. Dalsze chwile wyjątkowo się jej dłużyły a jednocześnie
zdawały się zlewać ze sobą. Półprzytomna kobieta krótko po przybyciu króliczego
eksperymentu wydała kilka szybkich poleceń a kiedy niewygodne odzienie znalazło
się z delikatnym łoskotem na podłodze, z uwielbieniem zanurzyła się w pościeli.
Kątem oka widziała jeszcze jak Pan Królik stał przy jej łóżku wpatrując się w
nie chwilę. Króliczy eksperyment zaś bił się z myślami, widział w jakim stanie
była jego twórczyni, jednak z drugiej strony w laboratorium poszło coś nie tak,
a to zaś powinna wiedzieć. Na jego wadliwej twarzy pojawił się większy grymas
niezadowolenia. Nie mógł jej teraz zbudzić, zbyt potrzebowała dłuższego
odpoczynku… Czuł to nawet w jej zapachu. Stres, nerwy, złość… Za dużo złego
zapachu. Pokręcił więc głową a następnie wyszedł najciszej jak potrafił z
pomieszczenia. Zanim i on pozwolił sobie na sen udał się ponownie do
laboratorium Saphiry. Przedarł się przez podłogę usianą kablami, minął puste
szklane naczynia aż ponownie dotarł do miejsca w którym był nowy eksperyment.
Widział jak wierzga niecierpliwie w swym ciasnym więzieniu, dobrze go tutaj
rozumiał, bowiem gdy on sam się obudził czuł nie tylko zagubienie ale i strach.
- Wypuść mnie! Natychmiast! - głos chociaż był zniekształcony przez kapsułę z
wodą dla eksperymentu po drugiej stronie był w pełni do zrozumienia.
Królik otworzył szerzej oczy w
zaskoczeniu. Mimowolnie odsunął się o krok od osobnika w środku.
Z niepokojem obserwował jak jego rozmiary się zmieniały, co chyba
nie było w planach kobiety, jeśli umieściła go w czymś tak… nieprzygotowanym
wielkościowo.
- Potrafisz coś w ogóle mówić czy tylko się gapisz jak ta dziwna kobieta?
Nawet gdyby chciał, nie wiedział czy
mógł rozmawiać z tym osobnikiem. Pokręcił więc jedynie głową a następnie nie
zważając na jego wołania, opuścił laboratorium. Po cichu udał się ponownie na
górę, po drodze zaglądając jeszcze do śpiącej kobiety. Wiedział że po mimo
zmęczenia miała dość lekki sen. Z opowieści jakimi czasami go raczyła rozumiał
nawet dlaczego. Obiecał jej jednak wtedy, że dopóki będzie przy nim może spać
spokojnie, bowiem ochroni ją za cenę własnego życia. Wtedy to co eksperyment
ujrzał na twarzy Saphiry sprawiło, że coś w jego klatce piersiowej zabiło
mocniej. Czy jednak serce jakie miał mogło być wadliwe? Parę razy nawet spytał
się o to kobiety, jednak na każdych badaniach jakie mu uczyniła nie znalazła
ani jednej wady o jakiej wspominał. To wszystko zaś było przez jeden uśmiech i
ciepło w jej spojrzeniu. Po powrocie do swojego pokoju poszedł w ślady
czarnowłosej udając się spać.
Następny dzień dla Saphiry
zaczął się wyjątkowo w późniejszej porze. Organizm zdecydowanie wymógł na niej
późniejszą porę wstania, zwłaszcza iż jako dodatkową męczarnię zafundowała mu
bal. Dla umilenia sobie przyrządzania posiłku uruchomiła wyjątkowo stare radio.
Miała oczywiście gdzieś najnowszy sprzęt, właściwie nawet lepiej by działało,
jednak chwilami przedmioty ze „starych” czasów miały swoją duszę. Nawet jeśli
teraz słyszała w dużej mierze szumy nie raziło to jej uszu. W rytm jakiegoś
obcego jej utworu poruszała się nieśpiesznie zbierając składniki do śniadania.
- Naleśniki?- znajomy mrukliwy głos wyrwał ją z zamyślenia.- Dawno nie
robiłaś.
Spojrzenie kobiety przeniosło się znad ciasta na eksperyment który wkroczył do
pomieszczenia, widząc jednak jak nieporadnie znów owinął się szalem gestem
dłoni przywołała go do siebie.
- Pochyl się- mruknęła w jego stronę, kiedy zaś mężczyzna wykonał posłusznie
jej polecenie sięgnęła dłońmi szarego materiału.- Nadal się z nim nie
rozstajesz?
- To twój pierwszy prezent. Dlaczego miałbym?
Saphira wywróciła oczami. Zawiało jej
taką nutą sentymentalizmu, że gdyby wyczytała to w książce, już dawno by
przeskoczyła dalej.
Stary szalik który dała mu
pierwszego dnia po wyjściu z kapsuły od dwóch lat jest jego nieodłącznym
towarzyszem. Wiele razy już go łatała i prała a jego czas dawał się dawno
nadejść
- Widzę nową dziurę, wieczorem ci go zaszyję, przypomnij mi się tylko-podniosła
spojrzenie znad materiału na jego twarz- Będziesz pamiętał mi się przypomnieć?
Króliczy eksperyment powoli przytaknął nie spuszczając swego spojrzenia z
twarzy Saphriry. Nawet jeśli jedno oko skryte było za błękitną
opaską Królik nie miał problemów z poruszaniem się lub koordynacją,
wyostrzone zmysły wynagradzały tę jedną wadę.
Nagły
huk poderwał Saphirę z miejsca. W pierwszej chwili pomyślała o buntownikach
jednak dość szybko odrzuciła tą opcję z dość oczywistych przyczyn.
- Czekaj tutaj, nie pokazuj się! Zaraz wrócę.
Chwile później inna myśl zaświtała w jej głowie i to również ona
zerwała ją z miejsca ponaglając w stronę laboratorium. W kilkunastu susach
pokonała długość korytarza oraz schody, o mało z nich nie spadając pod sam
koniec, nie pamiętała nawet kiedy ostatnio tak szybko biegła. Słyszała za sobą
wołającego ją Królika jednak nie zwolniła swego biegu. Ledwo znalazła się w
laboratorium, nie zdążyła nawet uruchomić w pełni świateł a coś wielkiego
przygniotło jej ciało do podłoża z głośnym warkotem. Przy takim uderzeniu głową
o podłogę tysiące gwiazd zatańczyło przed jej oczami. Póki jednak ból nie był
długotrwały i powodujący mdłości – nie poświęcała mu większej uwagi. Z krótkimi
jękami bólu w tle próbowała przywrócić swego spojrzeniu ostrość. Wszystko
jednak zbyt mroczyło jej pokazując jedynie plamy czerni i czerwieni. Coś się
poruszało, możliwe nawet że mówiło, jednak ona nie była w stanie tego
zarejestrować.
W
porę jednak uchyliła się przed długimi pazurami które były wbite w podłogę tam,
gdzie jeszcze chwilę temu znajdowała się jej głowa. Serce łopotało jej w piersi
jak oszalałe pobudzając całe ciało do walki lub ucieczki. Kilka drzazg jaki
wbiły się w powietrze pocięły skórę na jej poliku. Na oślep próbowała złapać
cokolwiek co mogłoby posłużyć za broń, nawet połamane deski, jednocześnie
wyginając swe ciało tak, by spróbować wysunąć się spod napastnika. Słyszała
ciężkie warknięcie kota a chwilę później nieopodal jej twarzy pojawiły się
długie kły tego, co sama stworzyła.
- Wreszcie cię dorwałem…- niski i chrapliwy śmiech wydobył się z jego ust-
Teraz nie wydajesz się być taka pewna siebie… prawda?
Po
chwili Saphira wykrzywiła się w obrzydzeniu kiedy jego długi język przesunął
się po jej twarzy. Serce zdawało się wybijać teraz rytmy godne najdzikszych
rytmów. Trzymanie ust zamkniętych uratowało ją przed dość osobliwym…
pocałunkiem
- Miło było poznać… - stwór znów się zaśmiał a kiedy uniósł swą dłoń Saphira
ponownie zaczęła się mocniej rzucać.
- Stój!- w próbie jakiegokolwiek ratunki spróbowała w końcu się odezwać, licząc
iż dotrze do tej ludzkiej części umysłu osobnika.
To co jednak
się chwilę później wydarzyło mogło trwać dosłownie sekundy. Obiekt równie
wielki co przeciwnik Saphiry natarł na koci eksperyment odciągając go od
leżącej. Nie czekając na dalszy obrót spraw Saphira podniosła się na równe nogi
odsuwając bardziej w kąt. Po odszukaniu spojrzeniem kociego eksperymentu chwilę
później zaklęła siarczyście.
- Królik! Wynoś się stąd! Miałeś czekać na mnie!- sapnęła zaskoczona widząc kto
okazał się jej wybawicielem.
Przed
jej oczami dwa wielkie ciała wczepione w siebie przemieszczały się po korytarzu
niosąc ze sobą zniszczenie. Widziała jak dosłownie w grę wchodziły pazury oraz
kły .Stary dom znosił to dzielnie, jednak ściany jęczały kiedy ciało kociego
eksperymentu uderzyło z wielką siłą w nie dając się zaskoczyć. Królik jednak
nie mógł długi cieszyć się zwycięstwem ponieważ jego przeciwnik dość
szybko się podniósł nacierając na niego z wysuniętymi pazurami. Te zaś cięły
powietrze tuż przed jego twarzą. Gdyby ów osobnik znał więcej przekleństw te
już z pewnością leciałby z jego ust. Tymczasem w milczeniu unikał ostrych
zakończeń tak szybko jak tylko był w stanie. Czuł jak coś w jego wnętrzu gotuje
się, jak napędza go do tego, by po mimo cięć jakie otrzymał przed chwilą, po
mimo dziwnego smaku w ustach, trzymać przeciwnika jak najdalej od Saphiry.
Wiedział jak uzdolniona była, wiedział również jak potrafi walczyć, jednak jej
drobne ciało leżące tam na ziemi bez szans na ucieczkę pobudziło w nim każdy
jeden mięsień do działania. Chwila nieuwagi kosztowała go potworny ból brzucha.
Spoglądając w dół ujrzał jak długie pazury zanurzyły się w jego ciele a czarna
substancja wypływała z jego ciała. Królik wykrzywił się jednak nie mógł
pozwolić sobie na przegraną. Używając swoich pazurów, chociaż te były dużo
mniejsze, z całej siły wycelował w twarz przeciwnika byleby ten tylko odsunął
się. Czuł jak robi mu się coraz słabiej, jak obrazy zatracają się w swej
ostrości, jednak gotowy był trzymać go nawet i swoim ciałem byleby tylko chociaż
jego twórczyni zdążyła się ewakuować.
Saphira korzystając z okazji
poleciała w stronę laboratorium. Zrzucając wszelkie dokumenty z pobliskiego
biurka szukała strzałek usypiających. Otwierała każdą możliwą szufladę i
szufladkę, sprawdzała każdą skrytkę, nie przejmowała się nawet papierami, które
z pewnością były dość istotne w jej badaniach. W końcu jednakznalazła trzy
naboje. Po mimo trzęsących się rąk dała radę załadować pistolet. Gotowa była
już wybiec aby dołączyć do walczącej dwójki, jednak w miejscu zatrzymało ją
ciało Królika. Z głośnym jękiem mężczyzna wleciał do pomieszczenia rozbijając
się o kilka metalowych rur, które pod naporem jego ciężaru wygięły się pękając
po chwili. Gorąca para zmieszała się z oparami z innej rury tworząc
gęstą zasłonę dymną gryzącą przy tym w oczy i nos. Widoczność spadła do poziomu
ledwo paru metrów gdzie i tak szanse kobiety na wygrane były niskie.
- Twój rycerzyk przegrał….
Za każdym razem kiedy coś głośniej się poruszało znajdowało się na celowniku
kobiety. Zasłaniając usta i nos rękawem ubrania rozglądała się za wrogiem który
czaił się teraz w tych oparach. Po raz kolejny przyszło jej zmierzyć się z
czymś, co miało geny naturalnego drapieżnika. Za każdym razem trzymając broń
wmawiała sobie że musi w końcu coś osiągnąć. Że robi to w dobrej mierze,
chociaż los zdecydowanie nie ułatwiał jej działań.
- Będziesz następna słodka… Czuję zapach twojego strachu…
Strzał. Głos był niemalże tuż przy jej uchu a jednak trafiła jedynie w pustą
przestrzeń.
- No dalej, czekam więc! Pokaż się!- warknęła głośniej rozglądając się na boki.
Dobrze poznany z wcześniej męski głos rozbrzmiał w pomieszczeniu.
Zniecierpliwiona kobieta zaklęła cicho. Dźwięk wystrzelonego naboju przeciął
powietrze, jednak i tym razem nie sięgnął celu.
- Kochanie, kto uczył cię strzelać? – koci eksperyment zamruczał w zadowoleniu.
Krążył na obrzeżach jej wzroku. Bawił się okrążając niczym ofiarę. Jego ciało
było przystosowane do zakradania się. Z największą gracją i brakiem hałasu
przemykał w oparach pozostając niewidocznym. W końcu gdy została się ostatnia
strzałka wyszczerzył się szeroko. Biorąc z ziemi jakąś śrubkę rzucił nią
nieopodal kobiety prowokując ją do stracenia ostatniej. Nie robił sobie również
nic z oparów, chociaż te i na niego działały. Odsuwał jednak ich działanie
skupiając się na czymś zupełnie innym.
Saphira niemalże w miejscu
podskoczyła kiedy coś nagle huknęło obok niej. Nim jednak pozwoliła sobie na
stracenie ostatniej strzałki mocniej zacisnęła na niej palce. Musiała czekać.
- Właściwie jesteś zły za to, że cię zamknęłam…? Dlaczego? Dzięki mnie czujesz
się lepiej… nie masz żadnych ran, przedyskutujmy tę sprawę na spokojnie…
Wybaczę ci nawet atak na nas...
Ciągnęła rozmowę chcąc wybadać
teren. W końcu jednak mężczyzna miał dość. Skradając się tuż przy ziemi
obserwował jej ruchy. Widział jej plecy. Odczekał jeszcze chwilę a następnie
rzucił się w jej stronę wysuwając przed siebie długie szpony. Nie spodziewał
się jednak że kobieta go przechytrzyła. Nim koci eksperyment zdążył sięgnąć
Saphiry dwie strzałki wbiły się w jego ciało, zaś substancja w nich zawarta
błyskawicznie rozeszła się w jego krwioobiegu, ona sama zaś odskoczyła w bok
unikając przygniecenia. Z głośnym łoskotem eksperyment upadł na podłogę wydając
przy tym jęk bólu. Wyrwał z siebie strzałki co prawda jednak to co znalazło się
już w jego ciele zaczęło zbierać swoje żniwo. Próbował się podnieść jednak
tylko nieporadnie podrygiwał kończynami na podłodze. Walczył z tym całą złością
jaką miał w sobie, jednak było to na nic. Każdy większy ruch przyśpieszał
jedynie działanie specyfiku. W pewnej chwili nie był w stanie już się ruszyć a
mrok okrył jego świat. Chwilę jeszcze jego ogon wściekle uderzał o podłoże
jednak nawet i on zaprzestał swych ruchów.
Uprzątnięcie laboratorium
kosztowało ją więcej wysiłku i czas niż przewidywał, szczególnie problematyczne
było wywietrzenie pomieszczenia i zakręcenie dopływu wszelkich lotnych
substancji. Nie mając również pojęcia co dodatkowo ulotniło się z rur wyłączyła
lub przykryła każde źródło ognia.. Dodatkowo musiała wybadać Królika, co na
szczęście nie było z kolei tak zajmujące. To z czego został stworzony
błyskawicznie regenerowało się kiedy króliczy eksperyment był nieprzytomny.
Długie cięte szramy ostatecznie nie pozostawiły po sobie żadnego śladu prócz
paru nowych zadarć na szaliku. Z takim tempem będzie bardziej fioletowy niż
szary z powodu nowych naszywek. Z nieskrywaną ulgą przyjęła jednak
fakt, iż nawet głębokie cięcia na brzuchu zaczęły znikać.
Kiedy jego powieka zaczęła drgać
kobieta odetchnęła z ulgą. Z racji jednak wymiarów mężczyzny nie była w stanie
wynieść go z tego miejsca, musiała więc czekać aż sam rozbudzi się na tyle by
móc udać się z nim o jego pokoju. Przysiadając tuż obok niego po raz kolejny
głośno westchnęła przymykając oczy.
- Wszystko w porządku?- słysząc głos Królika powieki Saphiry na chwilę się
uniosły.
-Bywało lepiej, na szczęście obeszło się bez strat. Znowu jednak zjebałam
sprawę… To już kolejny osobnik z genami drapieżnika który wydaje się zbyt
trudny do zapanowania… A ma w sobie tylko kocie geny!
Opierając się o ciało leżącego
jeszcze osobnika Saphira powoli podniosła swe ciało otrzepując się z resztek
kurzu.
- Chodź, niedługo się zbudzi, trzeba go przypiąć i zabezpieczyć. Potem spróbuję
z nim porozmawiać. Widziałam w jego oczach inteligencję. Ludzką inteligencję..
Szkoda by było i jego zabijać… Dajmy mu więc szansę.
0 komentarze:
Prześlij komentarz