Dinky, Cinnamon Stick, Apple Blossom i bliźniaki stali na zewnątrz pokoju Screwball.
-Dawaj- powiedziała Lightning, szturchając brata.- Zapukaj.
-Ja nie pukam- nalegał Thunder.- Ty pukasz!
-Nie, ty pukasz!
-TY pukasz!
-Dobra! Cinnamon Stick, ty pukasz!
-Nie ma mowy!- zadeklarowało ziemskie źrebię.- Nie jestem na tyle szalony, żeby się do niej zbliżać w takim stanie!
-Mój kuzyn ma rację- zgodziła się Apple Blossom.- A co jeśli ją wkurzymy i straci nad sobą kontrolę? Bardzo dużo wczoraj przeszła. Może tylko jedno z nas powinno tam wejść.
-Ja pójdę- zgłosiła się Dinky.- Jest moją najlepszą przyjaciółką.
Żaden kucyk nigdy nie protestował kiedy Dinky o tym wspominała, wszyscy wiedzieli, że były ze sobą bliżej niż koszula ciału. Jednorożec właśnie miał zapukać w drzwi, kiedy to Cinnamon Stick zatrzymał jej kopyto.
-Uważaj- wyszeptał.
Dinky przytaknęła i zapukała.
-Odejdź!- krzyczała Screwball ze środka.
-Screwy, to ja, Dinky! Mogę wejść?
Przerwa ciszy.
-Tylko ty.
Drzwi automatycznie otworzyły się, aby Dinky mogła wejść do środka. Pokój był zupełnie ciemny i cichy, bezpieczny dla szlochania Screwball i ćwierkania trzech okrążających ją wróbli. Dinky uniosła brew pytająco na ich widok.
-Są tutaj dla wsparcia emocjonalnego.- oznajmiła jej przyjaciółka.
-Jasne.
Dinky wspięła się na łóżko i ostrożnie położyła swoje kopyto na głowie Screwball.
-Wszystko okej?
-A wyglądam okej?!
Jednorożec aż odskoczył słysząc jej ton. Screwball westchnęła i przewróciła się na plecy siadając.
-Sorki, Dinks. Miałam po prostu zły dzień.
-Rozumiem- przytaknęła Dinky.- Tri-Pies powiedziały nam o twojej kłótni z tatą.
- Te trajkoczące trojaczki- Screwball wymamrotała pod nosem.
-Każdy kucyk czasami kłóci się z rodzicami.
-Ale to jest pierwszy raz kiedy kłóciłam się z tatą! Mama wkurzała się na mnie wiele razy, ale nie tata! Nigdy nie mieliśmy o co się kłócić aż do teraz!
Schowała głowę w kolanach. Dinky pogłaskała ją po głowie.
-Tri-pies powiedziały mi, że był dla ciebie bardzo surowy.
-Co jeszcze ci powiedziały? zapytała Screwball, nie podnosząc głowy.
Jednorożec zagryzł wargę.
-Cóż… Nie wiem, czy po prostu nie wymyślały jak zawsze, ale powiedziały, że…że ty, yyy…chodzisz z odmieńcem?
Oczy Dinky rozszerzyły się.
-Czy to ten wyjątkowy kucyk, o którym wspominałaś?
-Tak.
Wow. Nie żartowałaś, kiedy mówiłaś, że twój tata się wścieknie.
Screwball spodziewała się krzyku.
-Nie obchodzi cię to?
-Screwy, moja najlepsza przyjaciółka jest Księżniczką Chaosu, tata mojego chłopaka to smok, a ja mam zeza. Przyzwyczaiłam się do dziwnych rzeczy.
Ziemski kucyk zachichotał.
-No tak, ale…odmieńcy są uważani za tych złych. Dinky wzruszyła ramionami.
-Tak jak twój tata.
Screwball uśmiechnęła się i przytuliła przyjaciółkę.
-Wiedziałam, że zrozumiesz, Dinky! Co myślą inni?
-Och, przerazili się kiedy Tri-Pies nam powiedziały. To ma sens, w końcu ich rodzice walczyli z odmieńcami w przeszłości.
-Ale nie Mothball. Nawet nie było go wtedy na świecie.
-Mothball? Tak ma na imię? Hej! Screwball? Mothball? To tak jakbyście byli dla siebie stworzeni! Ej, mam pomysł! Moglibyście razem uciec! To byłoby takie romantyczne!
-Ta. To trochę bardziej skomplikowane, Dinky.
-Jak bardziej?
-Po pierwsze, on jest księciem odmieńców.
Dinky westchnęła z zachwytu.
-Wow! On jest księciem!
-Nie rozumiesz, Dinky! Jest następcą tronu Chrysalis! Królowa Chrysalis to jego matka!
-Cóż, bez urazy, ale reputacja twojej rodziny nie jest wcale lepsza.
-Po drugie, Mothball nie wierzy w to, że ma serce.
-To głupie! Każdy kucyk ma serce! Niektórzy mają dwa, tak mówi mama.
-Ale odmieńcy nie powinni mieć serca. Tata myśli, że Mothball tylko mnie zwodzi.
-Więc dlaczego ciągle przychodzi pod twoje okno? Tak swoją drogą, widziałam różę.
Screwball westchnęła.
-Oczywiście, że widziałaś.
-Hej, wszystko będzie okej. Z twoimi rodzicami wszystko się ułoży, a ty i Mothball będziecie żyli długo i szczęśliwie!
Ziemski kucyk potrząsnęła głową.
-Dinky, spójrz prawdzie w oczy. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, ale potrafisz być bardzo naiwna.
-Właśnie!- wykrzyknęła Dinky, zarzucając nogę na ramiona Screwball.- Dlatego masz moje pełne wsparcie!
Screwball uśmiechnęła się.
-Dzięki, Dinky. Pamiętasz, jak Gold Digger i Silver Tray mówili, że stanę się zła i przemienię się w kamień? Nie wiem jak to mogłoby się stać, jeśli mam taką przyjaciółkę jak ty.
-Wiesz, co mówią!
-Przyjaciółki do końca!- powiedziały równo.
-Posuń się!- wyszeptała ostro Lightning, odsuwając jej brata od dziurki od klucza.- Chcę zobaczyć!
-Ludzie, nie powinniśmy tego robić!- nalegał Cinnamon Stick.
-Nie martwisz się, że twoja dziewczyna zostanie przypadkiem zmieniona w pomarańczę?
-Weź! Screwball nigdy nie zraniłaby Dinky!
-Co teraz robią?- zapytała Apple Blossom.
Lightning już miała odpowiadać, kiedy to Thunder przejął kontrolę nad dziurką od klucza.
-Przytulają się! To musi być dobry znak.
-A co moje małe kucyki tutaj robią?
Cała czwórka aż podskoczyła na dźwięk głosu Twilight Sparkle.
-Nie jesteśmy mali- pomruczał Thunder- Mamy piętnaście lat.
Lightning pociągnęła go na bok i wyszeptała.
-Okaż trochę szacunku- Spojrzała w górę na skrzydlatego jednorożca- Dinky poszła pocieszyć Screwball, a my ich szpiegujemy, to znaczy, upewniamy się, że wszystko dobrze.
-Starałem się przemówić im do rozsądku- powiedział Cinnamon Stick.
-Rodzice was nie nauczyli, że to niegrzeczne podsłuchiwać?- zapytała Twilight.
Bliźniaki spuściły swoje głowy.
-Tak, ciociu Twilight.
-Dobrze. W takim razie, czemu nie dołączycie do reszty na śniadaniu? Muszę porozmawiać z moją córką chrzestną.
Nastolatkowie wiedzieli, że lepiej nie kłócić się z księżniczką. Twilight zapukała do drzwi, płosząc dwie klacze w środku.
-Tak?- zawołała Screwball.
-Screwy, tu twoja ciocia Twilight.
-Och. Wchodź.
Skrzydlaty jednorożec otworzył drzwi. Dinky skłoniła głowę z przyzwyczajenia.
-Dinky- zaczęła delikatnie Twilight- Muszę porozmawiać ze Screwball twarzą w twarz. Właśnie serwują babeczki w jadalni.
Szary jednorożec przytaknął i zostawił klacze same.
-Nadal mam kłopoty?- zapytała Screwball.
Zamiast odpowiedzi na jej pytanie, usłyszała proste
-Chodź za mną.
Screwball nauczyła się już dawno temu, że kiedy dorośli są tacy przerażający, mądrzej jest ich posłuchać. Założyła swoją czapkę ze śmigłem na szczęście i poszła za swoją matką chrzestną.
Twilight prowadziła ją długim korytarzem udekorowanym w kolorowe witraże.
-Byłaś kiedykolwiek w tych częściach zamku?- zapytał skrzydlaty jednorożec.
Screwball potrząsnęła głową.
-Nigdy.
-Nie dziwi mnie to. To niekoniecznie należy do ulubionych skrzydeł twojego taty.
Pierwsze okno miało w sobie obraz Discorda.
-Co to za miejsce?
-To korytarz, który prowadzi do Wieży Canterlot, gdzie trzymamy Żywioły Harmonii. Obrazy, które widzisz to wydarzenia historyczne, kiedy Żywioły zostały użyte, wraz z wieloma innymi zwycięstwami.
Screwball naliczyła co najmniej pięć różnych okien, w których był przedstawiony jej ojciec. Był jeden wyjątkowo niepokojący witraż, który przedstawiał jej ojca traktującego jednorożca, pegaza i ziemskiego kucyka jak marionetki, zawieszając je nad ogniem. Witraż obok pokazywał dwa skrzydlate kucyki okrążające białą wersję jej ojca. Szybko zorientowała się, że to Księżniczka Celestia i Luna próbujące przemienić Discorda w kamień.
Twilight zobaczyła przerażoną minę na twarzy źrebicy i poczuła się winna, każąc jej to wszystko oglądać.
-Musisz zrozumieć, że twój tata był wtedy poza kontrolą. To było zanim…
Pokazała jej następne okno, tamten witraż był już dużo przyjemniejszy. Jej tata też tam był, ale spostrzegła również żółtego pegaza z rozwianymi różowymi włosami. Biegli razem przez pole i wyglądali na szczęśliwych.
-Mama i tata.
-Piękna poskromiła Bestię- powiedziała Twilight przytakując.- Twoja mama ocaliła Equestrię tylko z jej Żywiołem Życzliwości. W pewnym sensie, ocaliła też twojego tatę.
Screwball wpatrywała się w witraż z jej rodzicami, a później rozejrzała się wokół. Jeden z nich przedstawiał sześć kucyków walczących z ciemnym skrzydlatym jednorożcem. Rozpoznała w nich swoją mamę i pięć swoich ciotek.
-To była bitwa przeciwko Nightmare Moon- wyjaśniła Twilight.
-Och- powiedziała Screwball, przypominając sobie historię.
-Tak się poznałyśmy. Zastanawiając się nad tym dłużej, gdybyśmy nie odzyskały wtedy Żywiołów Harmonii, nie stawiłybyśmy czoła Discordowi rok później, a twoi rodzice prawdopodobnie nigdy by się nie spotkali.
Screwball wskazała na następne okno.
Czy to wujek Spike?
Twilight zachichotała.
-Tak. To było nasze zwycięstwo w Cesarstwie Crystal.
-Hej! To Cadence!- Spojrzała na różowe okno obok.- Znowu ona i jej Błyszcząca Zbroja!
-O tak. To było wtedy, kiedy oboje użyli swojej miłości, aby pokonać…
Twilight ugryzła się w język, ale Screwball wiedziała już, co chciała powiedzieć.
-Odmieńców?
Skrzydlaty kucyk potulnie przytaknął.
-Screwball, przyprowadziłam cię tu dzisiaj, ponieważ jest szansa, że pewnego dnia i ty możesz się znaleźć na jednym z tych okien. Czy znajdziesz się tam jako bohaterka czy zdrajca, zależy już od ciebie.
Oczy Screwball rozszerzyły się patrząc na jej matkę chrzestną.
-Myślisz, że stanę się zła, prawda?
-To, co myślę, to że masz niesamowitą moc, Screwball. A z tak wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność. Mam ci przypomnieć o Nightmare Moon?
-Nie, ale coś czuję, że i tak to zrobisz.
-Księżniczka Luna zawsze była dobrą władczynią, ale zazdrość i ciemność w jej sercu przejęły nad nią kontrolę kilka razy. Jesteś dla mnie jak córka, Screwball i nie chcę, żeby coś takiego przydarzyło się tobie.
-Nie przydarzy!- nalegała Screwball.- Dlaczego miałabym…?
-Wczoraj, straciłaś kontrolę nad swoimi emocjami i użyłaś swojej magii przeciwko ojcu.
Młoda klacz spuściła głowę.
-A, to. Ale on chciał zrobić krzywdę Mothballowi!
-Mothball? O tak, książę odmieńcy. Jeśli pozwolisz, jak go poznałaś?
-Coż, yy…w sumie to spotkaliśmy się jako dzieci i…zaprzyjaźniliśmy się i…
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że odmieńcy fizycznie nie mają serca?
-Wiem, wiem! Ale on jest inny! Czułam bicie jego serca, przysięgam! Ty też każesz mi trzymać się od niego z daleka?
-Osobiście i niestety, zgadzam się z twoim ojcem. Odmieńcy są zbyt niebezpieczni dla takiej młodej źrebicy jak ty.
-Mam piętnaście lat!
-Mówię to z doświadczenia. To w naturze odmieńca, aby bawić się uczuciami kucyków. Jeśli ten książę naprawdę jest twoim przyjacielem, to nie mam prawa cię pouczać, ale…musisz być ostrożna.
-Wiesz, że mogę wykryć, kiedy kucyki kłamią, a on nigdy nie kłamał o byciu moim przyjacielem!
-Jesteś pewna?
-Na sto procent!
Twilight westchnęła.
-Cóż, wybór należy do ciebie. Zanim pójdziesz, jest jeszcze jedna lekcja, którą muszę ci dzisiaj przekazać.
-Tak?
-Co wspólnego mają ze sobą wszystkie witraże, oprócz Żywiołów Harmonii?
Screwball potarła brodę.
-We wszystkich, ten zły zostaje pokonany?
-Tak, ale w jaki sposób? To tyczy się również twojej mamy panującej nad Discordem.
-O, to. Mama mówiła, że to Magia Przyjaciół?
-Technicznie rzecz biorąc, to jest Magia Przyjaźni, ale tak. To może brzmieć żałośnie, ale przyjaźń to jedna z najsilniejszych form magii. Jedyne, co może być silniejsze to to, co uratowało twojego ojca.
-Moja mama?
-A co dała mu twoja mama?
Screwball spojrzała na witraż z jej rodzicami.
Miłość?
-Dokładnie. Prawdziwa miłość pomiędzy stworzeniami jest największą magią jaka istnieje. Możesz być stworzeniem chaosu, Screwball, ale jest szansa, że masz w sobie tak wielką moc. Nigdy o niej nie zapominaj, okej?
Screwbll była trochę zmieszana, ale Twilight często mówiła takie rzeczy. Przytaknęła odruchowo.
-Dobrze- powiedział skrzydlaty kucyk z uśmiechem.
-Idziesz na śniadanie?
-Nie, dzięki- powiedziała źrebica.- Zjem w swoim pokoju.
Twilight obserwowała odchodzącą Screwball i westchnęła, zastanawiając się, czy młoda klacz zrozumiała jej lekcję. Kiedykolwiek tylko była ku temu okazja, starała się uczyć Screwball kontroli nad jej magią oraz wagi przyjaźni, mając nadzieję, że nakieruje ją to na dobrą drogę. Patrząc na to, ile miała przyjaciół, nie było powodów do zmartwień.
Ale teraz, kiedy wśród przyjaciół Screwball był odmieniec, a ona stawała się coraz bardziej poderzliwa, Twilight bała się o młodą klacz. Miała przed sobą wybór pomiędzy rodziną a miłością, wybór, do którego żaden kucyk nie powinien być zmuszony.
W domostwie Discorda było cicho. Nawet dziecko nie zajmowało się swoimi głupotami. Discord usiadł dąsając się na kanapie chowając twarz w dłoniach. Fluttershy podleciała do niego i pogłaskała go po głowie.
-Co się dzieje, skarbie?
Spojrzał smutno na swoją żonę.
-Screwball nie rozmawiała ze mną od tygodnia, od czasu naszej kłótni. Całymi dniami siedzi w swoim pokoju z dzieckiem!
-Niedługo się ogarnie. Czy może chcesz, abym użyła na niej Stare?
Westchnął.
-Nie. Sam z nią pogadam.
Jakby na sygnał, drzwi do pokoju Screwball otworzyły się, a źrebica wyleciała ze swoim bratem w kopytach.
-Mamo- powiedziała- Mogę wziąć Zany’ego na spacer w parku? Chyba potrzebujemy trochę świeżego powietrza.
Właściwie, to tylko ona potrzebowała powietrza. Czuła się ostatnio bardzo przybita.
-Ależ oczywiście, kochanie- powiedziała Fluttershy.- Poszłabym z tobą, ale umówiłam się w spa z Rarity.
-Co ona w ogóle robi w Ponyville?
-Kłopoty w domu. Tylko tyle mogę ci powiedzieć.
Screwball spojrzała na swojego tatę. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale ona szybko włożyła Zany’ego do wózka i wyszła z domu zanim zdążył się zorientować.
-I co z tego?- zająknął Discord.- Nawet jeśli uda mi się coś do niej powiedzieć, ona mi nie odpowie!
- Więc czas podać sobie kopyta!- zadeklarowała Fluttershy.- Rozwiążemy wszystko dzisiaj podczas kolacji. Brzmi dobrze?
-Chyba tak.
-Okej, muszę już iść.- Pocałowała go w pysk.- Kocham Cię.
Jej pocałunek sprawił, że lekko się uśmiechnął.
-Też Cię kocham.
Mothball tonął w swoim łóżku. Wszystkie wyjścia były obstawione, nawet to tajemne. Był zamknięty w tym pokoju przez ponad tydzień i rozważał nad swoją ucieczką przez cały czas. W każdej chwili, jego mama mogła ziścić swój plan! Myślała, że nie wie o nowej fazie, ale usłyszał to od jakichś głupich trutni plotkujących przed jego pokojem.
Musiał się stąd wydostać i ostrzec Screwball! Ona i jej rodzina byli w niebezpieczeństwie i to przez niego!
W czasie, który Mothball spędził na przemyśleniach, znalazł sposób na ucieczkę. Główne wyjście odpada, bo prowadzi do kryjówki i zostałby spostrzeżony. Jeśli wyszedłby tyłem i jakimś cudem ominął dwóch strażników, są małe szanse na złapanie. Ale jak miał to zrobić? To nie tak, że mógł po prostu wymusić na nich posłuszeństwo blaskiem swojego rogu.
Chwila moment.
Jako książę, jego matka nauczyła go panować nad odmieńcami tak samo, jak nad kucykami. Tylko książę to potrafił, inaczej inni odmieńcy obaliliby królową. Kontrola umysłów nie była jego najsilniejszą stroną, ale jeśli zebrałby wystarczającą ilość energii…
Podniósł plakat i wytknął głowę przez dziurę. Dwoje wartowników uniosło się w powietrze po obu stronach.
-Hej, Szerszeń! Osa! Robię się głodny. Myślicie, że mogę się wymknąć na chwilę i wrzucić coś na ząb? Nie powiem nic mamie!
Strażnik po lewej, Szerszeń, uśmiechnął się pod nosem.
-Niezła próba, wasza wysokość, ale nie urodziliśmy się wczoraj!
-Ta- przytaknął Osa.- Wszyscy są w żłobku z innymi larwami!
-Mamy rozkaz od królowej, aby nie wypuszczać cię z pokoju pod żadnym pozorem!
Mothball zamknął oczy, a jego róg zaczął lśnić.
-Hej, co ty…?- zaczął Szerszeń.
Przerwano mu jak tylko książę wystrzelił w niego smugę światła.
Osa westchnął w szoku.
-Bij na al…!
Również ucichnął jak tylko Mothball przejął nad nim kontrolę.
-Zadziałało- wydukał książę- A teraz, proszę, siedźcie cicho i słuchajcie uważnie. Wychodzę, ale wy nikomu nie powiecie. Zrozumiano?
Wartownicy przytaknęli bezmyślnie. Zwycięski, książę nie marnował czasu i natychmiast wzbił się w powietrze.
-Och, obym tylko się nie spóźnił!- wykrzyknął.
-Dzięki za pomoc dzisiaj, skarbie- powiedziała Applejack do swojej adoptowanej córki gdy stały za wozem z jabłkami.
-Cóż, albo to albo cały dzień spędzony z Gemstone- zachichotał Cinnamon Roll.
-Skarbie, to nie jest zbyt miłe.
Applejack wciąż miała nierozwiązane sprawy z Rarity po ich kłótni na Gali. Czuła się winna, że nie przeprosiła za swój brak wrażliwości.
Uszy kowbojki ożywiły się na dźwięk znajomego głosu, nawet jeśli wydawał on nieprzyzwoite dźwięki. Dochodził z alejki kilka metrów dalej.
-Wybacz mi, skarbie- powiedziała do Cinnamon Roll.- Muszę coś sprawdzić.
Applejack ostrożnie podeszła w stronę dźwięku i wychyliła głowę zza rogu. To, co zobaczyła sprawiło, że szczęka opadła jej do samej ziemi.
-Fluttershy?!
To w końcu wróciło <3
OdpowiedzUsuń