2 listopada 2023
3 października 2023
Event: Halloweenowe krzyżówki!
- Komiksu
- można też napisać historię, do której zostanie dołączona ilustracja
28 października 2022
Gra: Nasze Halloween - Rozdział III - Opowiadanie zbiorowe - BlackJack
ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)
Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: palec, Gacuś, banan
Spis treści:
Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III (obecnie czytany)
...
Czas ci się zatrzymał, wszystko nabrało koloru szarości, a zimno które czułaś na nadgarstku zaczęło się rozprzestrzeniać po całym twoim ciele. Kiedy spadła maska wiedźmy widziałaś jej oczy, były pobladłe ale przenikały cię na wylot, gardło ci jeszcze bardziej przytkało jak otworzyła usta i wydobyła z siebie chrapliwy dźwięk zaczerpnięcia powietrza . Kątem oka mogłaś zauważyć że Ola też została sparaliżowana strachem patrząc się jak wryta w tą postać. Po chwili czujesz jak ktoś cię ciągnie do tyłu oraz widzisz że Olę też. Był to Kamil i Ala- jak widać nie zostali sparaliżowani strachem w takim stopniu by was zasłonić, niespodziewanie postać odezwała się błagającym głosem.
- Pomocy… Błagam pomocy.
Po
tej kwestii poczułaś napływ adrenaliny i ruszyłaś w stronę kobiety. Zdjęłaś z
niej ostrożnie prześcieradło, by nie ruszać noża- na szczęście kobieta miała na
sobie koszulę szpitalną, a nogi i ręce zapięte były pasami bezpieczeństwa. Bez
namysłu rozpięłaś je w asyście Kamila, zauważyłaś jednak że dziewczyna nie ma
palca serdecznego i małego a w ich miejscu widnieje opatrunek.
-Co się tu do cholery stało?
Zapytał Kamil dziewczyny, lecz ona miała trudności z wydobyciem dźwięku przez nóż, który prawdopodobnie przebiło płuco.
-
Potem się dowiemy, pomóż mi się nią zająć Kamil, musimy wyjąć nóż. -
Stwierdziłaś próbując go chwycić
- Nie wyciągaj go! - powiedziała Alicja -jak wyciągniesz zacznie krwawić.
Zatrzymałaś swoją dłoń kilka centymetrów przed nożem, oraz zobaczyłaś jak
Alicja uspokaja Olę która zaczęła panikować.
- Co robimy? - zapytał Kamil
- Nie wiem - masz mętlik w głowie, a histeryzująca Ola nie pomaga, jednak po
chwili zapytałaś się dziewczyny- Czy możesz chodzić?
Dziewczyna usiadła przy pomocy twojej oraz Kamila i próbowała wstać, jej nogi
były jak z waty ale mogła zrobić kilka kroków.
- Dobra pomogę jej, ty leć do Oli i Ali i wynosimy się stąd -Stwierdził Kamil, asekurując dziewczynę w
stronę schodów.
Podbiegłaś
do Olki która siedzi skulona oraz Ali, która przykucnęła nad nią i wtulając ją
do siebie głaskała ją po głowie. Ola zaczęła mamrotać, że jest to jakiś koszmar
oraz że musimy stąd jak najszybciej uciekać. Po chwili Ala podniosła Olę, która
była wtulona w nią. Wtuliłaś się po chwili w Olę by ją również uspokoić. Drżała
jak osika lecz wkrótce opanowała się i mogła normalnie funkcjonować.
- J.. Już dobrze, jestem spokojna - powiedziała Ola jeszcze lekko drżącym
głosem
- Jesteś bardzo dzielna - uśmiechnęłaś się do Oli -teraz chodźmy pomóc Kamilowi
- Idźcie przodem- stwierdziła Ala, -spróbuję poszukać rzeczy tamtej dziewczyny,
i będę ubezpieczać wasze tyły.
Kiwnęłaś głową i łapiąc Olę za rękę idziesz szybko do Kamila, który jest w
połowie drogi do schodów. Lekko przyśpieszyłyście kroku by dogonić waszego
kompana, gdy nagle straciłaś równowagę. Na szczęście Ola zareagowała dosyć
szybko i cię złapała.
- Cholerna sztuczna krew, o mało nie wywinęłam orła jak postacie w starych
kreskówkach które poślizgnęły się na skórce od banana- Powiedziałaś lekko
zirytowana ale też i przerażona faktem że jednak może być to prawdziwa krew. Szybko
jednak odtrąciłaś takie myśli mając na uwadze że jest osoba która potrzebuje
pomocy. Ruszyłaś więc z Olą w stronę Kamila, tym razem patrząc się pod nogi.
Po jakimś czasie pomagasz z Olą Kamilowi w asekurowaniu poszkodowanej, powoli
stawiacie pierwsze kroki na stopniach. Ty z Kamilem trzymajcie ranną a Ola
idzie przodem by w razie potrzeby zareagować. Cały czas myślałaś o Alicji. Długo
zajmuje jej szukanie rzeczy tej dziewczyny, gdy nagle słyszysz odgłos
tłuczonego szkła w oddali, serce ci przyspieszyło i już miałaś najgorsze
scenariusze w głowie i miałaś już ruszać na pomoc swojej koleżance gdy nagle ją
ujrzałaś.
-
Mam coś - Ala pokazała portfel- Możliwe że tej dziewczyny. Pewnie są tam jej
dokumenty
- Świetnie - poczułaś ulgę że nic się Ali nie stało- mam pytanie Ala?
- O co chodzi? - zapytała się Ala
- Co to był za huk?
- A bo pomiędzy słoikami był wepchnięty tam portfel i wyciągając go jeden z
nich się osunął i spadł rozbijając się, tam znajdował się sztuczny płód.
- O nie, Gacuś... - Powiedziała Ola smutnym tonem - wielka szkoda
-
Przykro mi - rzekła Alicja - trochę niezdara ze mnie, szczególnie że kijowo
widzę przez tą maskę.
- Dobra mamy większe zmartwienia niż jakiś tam sztuczny płód - stwierdziłaś
lekko zirytowana faktem że doszło tutaj do czegoś chorego, a twojej koleżance
głupoty w głowie. Chociaż może właśnie w taki sposób próbuje utrzymać swoje
nerwy na wodzy. Przez to poczułaś wyrzuty sumienia gdy nagle od myśli
odciągnęła cię ranna kobieta która zaczęła kaszleć krwią.
- Cholera! - Krzyknął Kamil - Musimy szybko wezwać pomoc!
Ola
szybko sięgnęła po telefon, ty również lecz okazało się że sprzęt Oli padł, a
ty zgubiłaś swój. Możliwe że wypadł ci w drodze powrotnej kiedy się o mało nie
wywróciłaś, jednak pomysł trzymania telefonu w bluzie to fatalny pomysł.
-
Kurwa mać! - zabluzgałaś denerwując się. Nie dość że wasza ranna towarzyska
schodzi to jeszcze zgubiłaś coś co może ocalić jej życie - Kamil a tym masz
telefon?
-Tak ale pod szatami więc niech ktoś mi go wyciągnie.
Ola znów się denerwując próbowała pomóc Kamilowi wyciągnąć telefon spod szat
podtrzymując ranną dziewczynę. Na szczęście Alicja wyciągnęła nas z opresji.
-Dobra dzwonię!- Krzyknęła Ala, wystukując numer alarmowy.
Odwróciłaś się w stronę Alicji gdy nagle znów czas jakby spowolnił. Zobaczyłaś coś przerażającego. Za Alicją stała jakaś postać wyższa od niej, lecz w podobnym stroju. Był w coś uzbrojony ale nie mogłaś w takiej chwili dostrzec co to takiego. Ogłuszył Alę, uderzając ją w głowę. Po chwili słyszysz pisk Olki która też to widziała. Alicja momentalnie poleciała nieprzytomna na ziemię, a osoba która to zrobiła od razu ją złapała i zaczęła się wycofywać w kierunku jakiegoś przejścia. Nie mogłaś nic zrobić nadal patrzyłaś przerażona i znów złapał cię paraliż jak wcześniej. Kamil szybko zerwał się by ruszyć z odsieczą lecz nie zdążył, tajne przejście się przed nim zamknęło.
Hasła do kolejnego rozdziału: kajdany, czarny kot, wampir
25 października 2022
Gra: Nasze Halloween - Rozdział II - Opowiadanie zbiorowe - Nessa
ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)
Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: zwłoki, nóż, laboratorium
Spis treści:
Prolog
Rozdział I
Rozdział II (obecnie czytany)
Rozdział III
...
Zachwiałaś się, ale nie upadłaś, chociaż niewiele brakowało. Otworzyłaś usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Stałaś więc w miejscu, niczym ryba to rozchylając, to znów zaciskając wargi.
– Co tam się…?
Słysząc niecierpliwy głos któregoś ze swoich przyjaciół (Bóg jeden raczył wiedzieć którego), wyciągnęłaś przed siebie rękę. Tyle mogłaś. Normalnie zaklęłabyś, widząc jak kawałek owiniętego wokół przegubu bandaża obsuwa się i opada niemal do ziemi, ale nie tym razem. Nie, skoro widziałaś… to.
Ktoś przepchnął się obok ciebie. Potrzebowałaś chwili, żeby zrozumieć, że to Ala. Stanęła tuż przed tobą, zasłaniając ci widok, co przyjęłaś z ulgą. Co prawda nie na tyle, żeby cokolwiek z siebie wykrztusić, ale…
A potem Ala wydała z siebie nienaturalnie piskliwy, dziewczęcy okrzyk, o który zdecydowanie byś jej nie podejrzewała.
„I kto tu przegrał konkurs, hm?” – pomyślałaś, ale zostawiłaś tę uwagę dla siebie. Jakoś nie było ci do śmiechu.
– O cholera.
Tym razem rozpoznałaś głos Kamila. Otrząsnęłaś się na tyle, żeby ruszyć się z miejsca i przy okazji prawie znokautować cię kosą. W porę chwyciłaś Olę pod ramię, ledwo ta znalazła się obok ciebie. We trójkę dołączyliście do wciąż zastygłej Alicji, choć osobiście sądziłaś, że dużo rozsądniejszym pomysłem byłoby wycofać się na schody.
Nie od razu uniosłaś wzrok. Jeśli miałaś być szczera, plączący się wokół kostek kawałek bandaża okazał się dużo ciekawszy. Dużo bardziej niż dobrze oświetlony, stojący na samym środku pokoju metalowy stół. Nawet bez ponownego spoglądania przywołałaś dość szczegółów, by pragnienie ucieczki okazało się w pełni uzasadnione. Ciężko byłoby nie zapamiętać pokaźnych rozmiarów, zajmujący całą powierzchnię blatu kształt. Co prawda przykryty kawałkiem materiału, ale wciąż… dość charakterystyczny.
– Uuuaa… Postarali się – stwierdziła z rozbawieniem Ola.
– To sztuczna krew – ocenił Kamil, wymijając Alicję. Kosę wymierzył we wciąż zastygłą z przerażenia koleżankę. – A ty mogłabyś występować w operze – dodał zaczepnym tonem.
Byłaś pewna, że gdyby nie maska Plagi, dziewczyna zarumieniłaby się aż po same uszy. Sama też poczułaś, że palą cię policzki. Miałaś nadzieję, że bandaże i pośpiesznie nałożony makijaż zdołają to ukryć.
– J-ja wcale nie… – wymamrotała Ala.
– Naprawdę się postarali – wtrąciłaś, próbując uratować honor was obu. Najpewniej bezskutecznie, ale warto było spróbować.
Poza tym nie kłamałaś. Miejsce robiło wrażenie, nie tylko przez rażące po oczach reflektory, jakby żywcem wyjęte z prawdziwej sali operacyjnej. Nawet plamy krwi na okrywającym charakterystyczny kształt prześcieradle wyglądały niepokojąco. Mogłaś się założyć, że efekt wymagał czegoś więcej, niż ugotowanie bandaży w garnku herbaty. Jak znałaś siebie, sama pewnie użyłabyś dżemu malinowego albo ketchupu, ale to…
– Tooo… Kto pierwszy chce zajrzeć? – zapytała Alicja. Jej głos wciąż brzmiał piskliwie, ale najwyraźniej zdążyła się uspokoić.
– Czyń honory. – Kamil nawet się nie zawahał. Z wprawą przerzucił kosę z jednej dłoni do drugiej. – Ja tu przyszedłem tylko po duszę.
Ku twojemu zaskoczeniu, Ala przystała na ten pomysł. Przeciągnęła się, strzeliła palcami, po czym dziarskim krokiem podeszła do stołu. Widok doktora Plagi, pochylonego nad rozłożonym na stole operacyjnym ciałem, wydał ci się dziwnie fascynujący i groteskowy zarazem.
Potrzebowałaś chwili, by zorientować się, że Oli już nie ma u twojego boku. A może po prostu wcale nie spieszyłaś się, żeby zobaczyć, co znajdowało się pod prześcieradłem. Tak czy siak rozejrzałaś się, szukając wzrokiem przyjaciółki. Wtedy też zauważyłaś, że w sali znajdowało się coś więcej, aniżeli tylko stół. W zasadzie pierwszy rzut oka na ciągnące się pod ścianą blaty, szafki i kolorowe próbki uświadomił ci, że znaleźliście się w swego rodzaju laboratorium.
Doskonale się zaczyna…
Dostrzegłaś swojego ulubione zombie zwrócone plecami do wszystkich. Ola z zaciekawieniem przypatrywała się przeszklonej gablotce, wypełnionej kształtami, których początkowo nie byłaś w stanie rozpoznać. Zbytnio rozpraszały cię przekomarzania Ali i Kamila oraz to, w jaki sposób światła lamp odbijały się od szyb. Dopiero kiedy podeszłaś bliżej Oli, zrozumiałaś, co tak naprawdę przykuło jej uwagę. Co prawda kolorowe fiolki nie okazały się aż tak niepokojące jak pokrwawione zwłoki na stole, ale wciąż – zdecydowanie nie widywałaś na co dzień ludzkich organów w słoikach. Sztucznych, oczywiście. Przynajmniej miałaś nadzieję, że spoglądające na ciebie przez szkło gałki oczne kiedyś nie były osadzone w prawdziwych oczodołach.
– Patrz jaki uroczy – rzuciła pogodnie Ola, stukając paznokciem w szybę. Wskazała na coś, co przypominało płód.
Wywróciłaś oczami. W końcu zdołałaś się rozluźnić, choć serce wciąż biło ci szybciej niż powinno. Zrobiło ci się głupio, że spanikowałaś już w pierwszym pokoju. Z drugiej strony… Czy nawiedzone domy nie istniały właśnie po to, żeby się bać?
– Przeuroczy – przyznałaś, poprawiając bandaże. Ostatnim, czego potrzebowałaś, było potknięcie się. Paradowanie w samej bieliźnie też nie brzmiało jak dobry plan na wieczór. – Nazwijmy go Gacuś.
Ola zachichotała.
– Myślisz, że ktoś się na nas obrazi, jeśli zabierzemy Gacusia ze sobą? – zapytała, przesuwając się bliżej gablotki.
– Olka! – syknęłaś przez zaciśnięte zęby.
Nie wątpiłaś, że mówiła poważnie. Oczami wyobraźni wręcz widziałaś, jak ta wariatka paraduje po nawiedzonym domu ze słoikiem wypełnionym formaliną i sztucznym płodem. Mogłaś się wręcz założyć, że dziewczyna miała znaleźć sposób na otwarcie gablotki, ale nie zamierzałaś jej na to pozwolić. Co prawda nie czytałaś regulaminu przybytku, w którym się znajdowaliście (Och… Wątpiłaś, żeby ktokolwiek to robił!), ale byłaś pewna, że wynoszenie eksponatów nie znajdowało się na liście czynności dozwolonych.
Otwierałaś już usta, żeby zaprotestować, jednak ubiegł cię zdławiony okrzyk Alicji.
– Dziewczyny… – wtrącił w tym samym momencie Kamil.
Natychmiast się odwróciłaś. Do tej pory nie słyszałaś, żeby jedyny rodzynek w waszej grupie był jakkolwiek zaniepokojony, dlatego od razu zorientowałaś się, że coś było nie tak. Ucisk w gardle powrócił, zwłaszcza gdy dostrzegłaś, że Ala wciąż trzyma w rękach prześcieradło.
To, co znajdowało się na stole, wcale nie wyglądało jak lalka. Spodziewałaś się szmacianej kukiełki albo manekina, jednak jeden rzut oka na postać na stole wystarczył, żebyś zorientowała się, że to nie będzie takie proste. Postać na blacie wyglądała zadziwiająco… żywo, choć nie ruszyła się nawet o milimetr. Nie widziałaś jej twarzy przez przysłaniającą ją maskę wiedźmy, ale drobna postura i rozrzucone dookoła głowy jasne włosy dały ci do zrozumienia, że to dziewczyna. Najpewniej naga, choć Kamil i Alicja na szczęście nie ściągnęli z niej całego okrycia.
Tym jednak, co zszokowało cię najbardziej, okazał się zalegający w jej piersi nóż. Trzonek zamigotał łagodnie w blasku oświetlających stół reflektorów.
Bezwiednie przesunęłaś się naprzód. Z opóźnieniem uświadomiłaś sobie, że wstrzymujesz oddech, więc pośpiesznie zaczerpnęłaś tchu. Uderzył cię dziwny, metaliczny zapach; twój żołądek ścisnął się, nagle bliski tego, żeby wywrócić się na drugą stronę.
– To chyba nie jest… – Potrząsnęłaś głową.
Nóż nie było prawdziwy. To ciało też. Nie mogły być…
Prawda?
Kamil i Alicja spojrzeli po sobie. Poczułaś się co najmniej dziwnie, widząc tę dwójkę tak blisko pokrwawionego ciała. Doktor Plaga i sama Śmierć nad operacyjnym stołem. Czy istniało coś jeszcze dziwniejszego, co mogłabyś zobaczyć tego dnia?
– Możemy sprawdzić. – Ola pewnym krokiem podeszła bliżej. Wyciągnęła rękę, ale w ostatniej chwili zawahała się. – Co to?
Skinęła głową w kierunku stołu. Zauważyłaś biegnące wzdłuż jego powierzchni żłobienia. Podeszłaś bliżej, starając się ignorować wypełniający powietrze zapach.
– To? Rynienki – wyjaśniłaś usłużnie. – Do odprowadzania krwi.
Olka rzuciła ci zaciekawione spojrzenie.
– Chcę wiedzieć, skąd wiesz takie rzeczy?
Jedynie wzruszyłaś ramionami. Doprawy… Gdzie ona się uchowała? Czy tylko ty grałaś w The Mortuary Assistant?
– Naprawdę. Zobacz, stół jest nachylony – wyjaśniłaś, zachęcona możliwością, żeby chociaż raz zabłysnąć wiedzą w jakimś temacie. Zatrzymałaś się na tyle blisko stołu, by móc przesunąć palcem wzdłuż żłobienia. Tym wyraźniej widziałaś, że masz rację. Blat w istocie znajdował się pod niewielkim kątem. – Spływa tędy i…
Nie skończyłaś. Głos uwiązł ci w gardle, kiedy coś chwyciło cię za nadgarstek.
Zimne palce. Kamil i Ala stali zbyt daleko, z kolei Ola… Ona stała tuż obok, więc widziałaś jej dłonie.
– O ja pierdolę…
Hasła do kolejnego rozdziału: palec, Gacuś, banan
10 października 2022
Gra: Nasze Halloween- Rozdział I- Opowiadanie zbiorowe- Shiro Higurashi
ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)
Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: pomieszczenie, schody, pajęczyny
Spis treści:
Prolog
Rozdział I (obecnie czytany)
Rozdział II
Rozdział III
...
Przed
tobą stała doprawdy osobliwa grupa - w skład waszej, w sumie czteroosobowej
kompanii, wchodziła mumia (czyli ty), zombie, oraz dwie czarne postacie -
ponury żniwiarz oraz lekarz plagi. W zombie od razu rozpoznałaś swoją ukochaną przyjaciółkę
Olę. Miała na sobie T-shirt oraz długie spodnie – obie części garderoby były
schodzone, podarte, ubrudzone w błocie i krwi, oraz ogólnie w fatalnym stanie –
pasowało to idealnie do zombie. Włosy miała tapirowane i niedbale spięte w dwa
kucyki, widać było w nich też zaschniętą krew i kawałki błota. Natomiast jej
twarz oraz odkryte kawałki ciała miały niezdrowo zielony odcień, efektu
dopełniała zaschnięta krew jaka znajdowała się w koło jej ust. Widać było, że
musiała poświęcić sporo czasu, by osiągnąć taki rezultat. Podeszłaś do
dziewczyny i przytuliłaś ją na dzień dobry, oczywiście tak by nie ubrudzić
swoich bandaży na zielono jej makijażem. Gdy już puściłaś dziewczynę spojrzałaś
na pozostałą dwójkę, jedna postać miała maskę z ptasim dziobem i torbę, a druga
maskę kościotrupa i kosę. Zasadniczo poza tymi detalami nie różnili się oni
jakoś diametralnie, nawet krój płaszcza był podobny u obu.
-
To teraz zgadnij kto jest kto! – rzuciła dziewczyna zombie, na co ty
uśmiechnęłaś się niepewnie. W tym momencie na prawdę ciężko było to stwierdzić.
Wiedziałaś, że jeden osobnik to był Kamil – 179 cm wzrostu, drugi natomiast
Alicja – 170 cm, zasadniczo z uwagi na różnicę płci i wzrostu określenie kto
jest kto powinno być łatwe, ale zdecydowanie nie było. Luźny płaszcz maskował
różnice w budowie, a jeśli chodzi o wzrost – Ala musiała założyć jakieś
koturny. Nie należałaś do osób, które by analizowały to szczególnie długo, więc
strzeliłaś na ślepo.
-
Ala – powiedziałaś pokazując na żniwiarza – i Kamil – powiedziałaś pokazując na
doktora.
-
Biiiip, źle! – odpowiedziała Ci szybko Ola-Zombie krzyżując ręce przed sobą
tworząc z nich wielkie X. – Jest dokładnie odwrotnie, ale sama też się pomyliłam…
Też sądziłam, że Kamil by lepiej pasował jako Pan Doktor – odpowiedziała
drapiąc się z lekkim zakłopotaniem po głowie.
Nie
rozważałaś całej sytuacji aż tak dokładnie, więc tylko przytaknęłaś z
uśmiechem, chociaż gdyby zastanowić się chwilę można by uznać, że Ola miała
rację. Tak czy inaczej przytuliłaś pozostałą dwójkę znajomych, nie kryjąc
radości ze spotkania, a następnie ustawiliście się całą grupą w kolejce. To, że
nie byliście jedynymi chcącymi wejść do domu strachów nikogo nie dziwiło.
Myśleliście, że stanie w kolejce będzie trwać wieczność, ale w towarzystwie
przyjaciół i ciekawych rozmów ani się obejrzeliście, a już staliście przy
drzwiach, czekając, aż te się otworzą. System był na tyle zautomatyzowany, że
nikt nie zajmował się obsługą drzwi, od tak się one po prostu otwierały.
Zasadniczo uznałaś za trochę dziwne, że nie możecie po prostu wszyscy wejść tam
na chama na raz – całą kolejką, wtedy byłoby szybciej, niż wchodzić po parę
osób i jakim cudem mimo braku obsługi ludzie tak ładnie wchodzą po parę osób? Z
twojego toku myśli wyrwało Cię nagłe otworzenie drzwi, rozmowa twoich
znajomych, jak i rozmowy reszty ludzi na przodzie natychmiast ucichły. Złapałaś
za rękę swoje dwie koleżanki, które miałaś najbliżej i natychmiast
wparowałyście do środka, a Kamil w kostiumie ponurego żniwiarza wszedł za wami.
Gdy tylko znalazłaś się w pomieszczeniu odkryłaś, że jest to mały bardzo mały
przedsionek w którym może się zmieścić góra sześć osób. Naprzeciwko drzwi
wejściowych były kolejne drzwi, które chciałaś otworzyć, lecz nie miały one
klamki. Odwróciłaś się odruchowo w kierunku przyjaciół i zauważyłaś jak wasz
kolega zamyka drzwi przez które weszliście. Gdy tylko to nastąpiło w
pomieszczeniu zapanowała całkowita ciemność i głucha cisza. W tym momencie
dotarło do ciebie, że jedyne światło wpadało właśnie przez te drzwi. W małym
pokoju było dość ciasno więc cofnęłaś się, opierając się plecami o ścianę, by zrobić
więcej miejsca znajomym. Ten stan jednak
nie trwał długo, gdyż po paru sekundach poprzednio zamknięte drzwi do wnętrza
domu gładko otworzyły się wpuszczając was do środka. A przynajmniej tak powinno
to wyglądać. Niestety nie zdążyłaś przestać się o nie opierać na czas i na
dzień dobry przewróciłaś się do tyłu z cichym krzykiem, lądując tyłkiem na
czymś miękkim.
-
I już mamy zwycięzcę naszego konkursu ,,kto pierwszy krzyknie” – rzuciła żartem
Alicja w kostiumie doktora. – Wszystko okej? Dobrze, że dali prze drzwiach
kawałek miękkiego dywanu, pewnie nie ty pierwsza próbowałaś tu zrobić aniołka –
rzuciła dziewczyna podając Ci pomocną dłoń i pomagając wstać.
-
To się nie liczy! To nie był krzyk strachu, a po prostu zdziwienia i nie, na
szczęście nic mi nie jest – odpowiedziałaś z lekko skrzywionym uśmiechem, gdyż
upadek trochę jednak zabolał, a następnie chwyciłaś dziewczynę za rękę i
zwinnie podniosłaś się na równe nogi. Jednocześnie spojrzałaś kątem oka na
patrzącą na ciebie z troską Olę i uśmiechnęłaś się do niej łagodnie - niemo
zapewniając ją, że nic ci nie jest - na co tamta odetchnęła z ulgą.
-
No dobrze, to zaczynamy konkurs od teraz, postaraj się nie ,,zdziwić” ponownie
– rzucił żartem Kamil, a następnie skierował wzrok na Olę, która już oglądała
dekorację. W tym momencie również zaczęłaś się rozglądać. Całość naprawdę
robiła wrażenie – korytarz w którym się znajdowaliście prowadził do czterech
pomieszczeń, a przynajmniej tyle zamkniętych drzwi wam się ukazało, były też
potężne, drewniane schody wyłożone w środkowym pasie jakąś ciemną tkaniną. Pod
sufitem wisiał wielki żyrandol, który wyglądał jakby zamiast żarówek miał
świece, a sufit w koło niego był pokryty czerwoną substancją przypominającą
krew, która skapywała powoli - kropla po kropli - na środek salonu, brudząc
leżący na podłodze dywan. W rogach pomieszczenia, przy suficie, można było
dostrzec wyłaniające się z półmroku pajęczyny. Nie było jednak widać żadnego z
twórców tych sieci, co z jednej strony mogło uspokajać, lecz z drugiej budzić
niepokój, gdyż istniała szansa, że mogą kryć się gdzieś po kątach. Całość
prezentowała się bardzo klimatycznie i nieprzesadnie, jakby właściciele
rezydencji lubowali się w prostocie i minimalizmie.
-
To co zwiedzamy najpierw? – zapytała Alicja wyglądając na zniecierpliwioną
staniem jak kołki i rozglądaniem się. – Ola, ile można gapić się na sufit,
chodźmy dalej – rzuciła do stojącej obok dziewczyny łapiąc ją za ramię, na co
tamta spojrzała na nią dość nieobecnie.
-
Skoro jesteś tak zafascynowana tym kapiącym sufitem, to może pójdźmy wyżej i
sprawdźmy co tam jest? – rzucił bardzo rozsądnie Kamil, a ty odetchnęłaś z
ulgą. Wiedziałaś, że Alicja i Ola mają bardzo odmienni stosunek do zwiedzania,
więc cieszyłaś się, że chłopak zainterweniował zanim pojawiło się jakieś
potencjalne spięcie. Tak naprawdę ciebie również już zjadała ciekawość, co
czeka was dalej! Postanowiłaś skorzystać z okazji i kuć żelazo póki gorące.
-
A więc postanowione! Idziemy na górę ekipa! – rzuciłaś w stronę towarzyszy i
ruszyłaś żwawo w stronę schodów pokazując dziarsko palcem przed siebie.
-
Tylko znów nie wywiń orła! – powiedziała Alicja ruszając w ślad za tobą i
puszczając Olę.
Drewniana
konstrukcja skrzypiała cicho w miarę jak posuwałaś się do góry, w prawdzie
zdawała się być bardzo stabilna, ale i tak, na wszelki wypadek złapałaś się poręczy.
Posuwałaś się żwawo do góry już nie
mogąc się doczekać zobaczenia co czeka was wyżej. Obejrzałaś się jeszcze
wchodząc, czy reszta grupy też podąża za wami. Stan się zgadzał – na przedzie
mumia, doktor plagi tuż za nią, a z metr dalej zoombie i zamykająca korowód
śmierć. Uśmiechnęłaś się do reszty i już miałaś rzucić jakimś komentarzem, gdy
poczułaś, że skończyła się poręcz. Zwróciłaś więc głowę znów przed siebie, by
ujrzeć co oferuje to piętro i w sekundę zamarłaś w bezruchu zszokowana tym co
ujrzałaś. Tymczasem idąca tuż za tobą Alicja, która nie spodziewała się twojego
nagłego zatrzymania, uderzyła cię w plecy swoim dziobem od kostiumu.
- Co jest? Czemu tak nagle stanęłaś? – zapytała zerknąć przez twoje ramię i poprawiając maskę.
Hasła do kolejnego rozdziału: zwłoki, nóż, laboratorium
2 października 2022
Gra: Nasze Halloween- Prolog- Opowiadanie zbiorowe
ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)
Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: halloween, bandaż, dom strachów
Spis treści:
Prolog (obecnie czytany)
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
...
Kolejnym krokiem było
ubrudzenie twojego nowego nabytku. Rzecz jasna nie chodzi o tabletki. Postanowiłaś
się nie ograniczać. W kilku garnkach zagotowałaś wodę, którą następnie wlałaś
do wanny. Tam w bestialski sposób wysypałaś całe pudełko herbaty Minutka XXL. A
raz się żyje. I tak była z promocji. Rozplątywałaś kolejno bandaż po bandażu,
wrzucając je do utworzonego wywaru. Mogłaś wybrać kawę, która dałaby dużo
mocniejszy efekt, jednak nie miałaś ochoty walić jak esencja Starbucksa. W
międzyczasie gdy twój kostium się starzał, w salonie zaimprowizowałaś
suszarnię. Rozciągnęłaś kilka rzędów sznurków pomiędzy najwyższymi punktami w
pokoju jakie nie groziły przewróceniem się pod ciężarem materiałów. Kolejną
twoją ofiarą była szafka na reklamówki. W końcu wszystkie te plastikowe
paskudztwa na coś się przydadzą. Rozcięłaś je tak, by zajmowały jak najwięcej
powierzchni na podłodze i ustawiłaś pod sznurkami. Byłaś gotowa na kapanie. Gdy
uznałaś, że bandaże są gotowe, ostrożnie wyjęłaś kurek, zmoczyłaś je
dostatecznie dobrze chłodną wodą… po czym weszłaś do wanny i chodząc po nich,
zaczęłaś je odsączać. Gdybyś miała robić to tylko rękami to życia by ci nie
starczyło. Gdy uznałaś, że w ten sposób nic więcej z nich nie wykrzeszesz,
łapałaś je w garści i możliwie jeszcze wyciskałaś to co się dało. Tak
przygotowana kula była gotowa do transportu. Kolejne pół godziny zajęło ci
zawieszanie wszystkiego na sznurkach. Nie nacieszyłaś się jednak długo swoim
sprytem, głównie z racji na to, że bandaże schły zdecydowanie zbyt wolno. I w
ten właśnie sposób spędziłaś już nawet sama nie wiesz ile z suszarką w ręce,
przeklinając się za brak posiadania takiej do ubrań. Nim się zorientowałaś-
zasnęłaś na kanapie, na całe szczęście wcześniej odłączając urządzenie od
prądu.
I mniej więcej w ten
oto sposób byłaś tu gdzie byłaś, próbując osiągnąć… coś. Cokolwiek co będzie
wyglądało dobrze. Bandaże prezentowały się o dziwo naprawdę dobrze, ładnie
złapały kolor. Teraz największą trudnością było stabilne przymocowanie tego do
twojego ciała. Nie miałaś czasu by przyszywać to do jakichś ubrań. Skupiłaś się
więc na tym by pod spodem mieć krótkie spodenki i stanik. Chciałaś skorzystać z
tego, że październik trafił się wyjątkowo ciepły i w kilku miejscach planowałaś
odsłonić nieco skóry, którą przybrudzisz starymi cieniami do powiek. W twoje
nucenie zaczęło wkradać się coraz więcej kurw i chujów, gdy materiał
rozwiązywał się raz za razem. Finalnie chyba jednak osiągnęłaś perfekcję.
Zrobiłaś bieg po pokoju, kucnęłaś, podskoczyłaś, pomachałaś energicznie rękami
i nogami… nic. Wszystko na swoim miejscu. Stojąc przed lustrem dokonałaś
jeszcze kilku poprawek. Część swojej twarzy również zabandażowałaś, pozwalając
by kosmyki włosów wychodziły na zewnątrz w niedbały sposób. Lakierem do włosów
dodatkowo je usztywniłaś i… brawo! Udało ci się! Byłaś gotowa. Wciągnęłaś na
stopy trampki, które również oblekłaś bandażami. Zarzuciłaś na ramiona bluzę,
do kieszeni której wsadziłaś komórkę, a następnie wyszłaś z domu. Nie mogłaś
uwierzyć w to, że udało ci się tak dobrze wyjść! Byłaś już gotowa na spotkanie
z przyjaciółmi. Aż przyspieszyłaś kroku podekscytowana tym co was dziś czeka.
Dom strachów. Realny wielki dom strachów. Nie sądziłaś, że firma tworząca je
przyjedzie do takiej pipidówy, jednak nikt nie narzekał. Ten dom był olbrzymi!
I do tego wstęp wolny. Nawet nie zorientowałaś się, gdy stałaś już przed starą
bramą. Stałaś tam chwilę, przyglądając się szczegółom. To wszystko wyglądało
jak realne! Naprawdę się postarali.
Miałaś już wyjąć
telefon by zobaczyć czy twoi znajomi czegoś nie pisali, jednak w tym momencie
usłyszałaś wołanie. Obejrzałaś się za źródłem głosu, by następnie uśmiechnąć
się szeroko. Za tobą stała trójka twoich przyjaciół, odwzajemniając uśmiechy.
- O rany wasze stroje
są genialne!
Rzuciłaś z jeszcze
szerszym uśmiechem, podchodząc ku nim.
Hasła do kolejnego rozdziału: pomieszczenie, schody, pajęczyny
3 stycznia 2022
Event świąteczny: Prace
A dlaczego tak? Bo w czasie kiedy para zakochanych relaksuje się w saniach, Fin po raz kolejny dostaje uwłaczającą rolę ze względu na swoje... kwalifikacje fizyczne. W wersji wesołej jest to sielanka, w wersji ponurej moment przed pogryzieniem Pazuriana przez Fina, który zwinął cukrową laskę, jaką to Fin obiecywał sobie jako nagrodę za to upokorzenie.
23 grudnia 2021
12 grudnia 2021
Event świąteczny: Dwa bieguny (tak, wiemy że późno)
5 listopada 2020
Dawno dawno temu: Kopciuszek[+16]
Opisy powstały przy współpracy Demona Foe i Yumi Mizuno.
Miłego czytania!
Spis treści:
Czerwony Kapturek
Pinokio
Brzydkie kaczątko
Księżniczka i żaba
Mulan
Alladyn
Mała syrenka
Roszpunka
Śpiąca Królewna
Kopciuszek (Obecnie czytany)
Odwołując się do popularnej wersji
Disneya zacznę może od tego co proste i łatwe do wytłumaczenia. W adaptacji
animowanej mamy Kopciuszka, która nazywała się tak od samego początku (choć w
bajkach braci Grimm i Perraulta miała ona wcześniejsze imię, lecz zapomniała o
nim po tym jak siostry zaczęły ją przezywać Kopciuchem (bo cały czas była
pokryta popiołem z komina). Scenariusz historii w przypadku tych trzech
produkcji jest prawie taki sam. Z tą różnicą, że u Grimmów ojciec Kopciuszka
nie umarł, a traktował ją równie podle co macocha i nowe siostry, więc została
ona wykorzystana jako sprzątaczka zaraz po ich ślubie.
Disney
czerpał najwięcej od Perraulta. Wróżka, dynia z karocy, myszy na konie etc.
Zadania wzięte od braci Grimm oraz pomoc zwierząt w wykonywaniu ich. U braci
jednak była złota suknia i złote buty, zaś szklane buty występowały u
Perraulta. U Grimmów nie ma jednak dwunastej godziny jako wyznacznika
czasowego, po prostu Kopciuszek uznaje, że ma dość tańcowania i wraca do domu.
Tak samo drugiego dnia. Trzeciego kiedy chciała wrócić, książę wysmarował
schody smołą, aby ta straciła złoty but, a ten miał coś co pomoże mu ją
znaleźć? Cóż, podobne do bajki. Książę przybywa do macochy Kopciuszka. Pierwsza
jej siostra odcięła sobie palce, aby noga zmieściła się do buta. Druga pozbyła
się pięty. W myśl zasady, że jak będą królową, to nie będą musiały już chodzić.
No ale krew wypłynęła i takie tam. Co prawda własny ojciec nie wspomniał o
swojej córce, a kiedy książę zwrócił na nią uwagę nazwał ją brzydką, to kiedy
książę założył bucik na jej nogę i pasowało mogłoby zakończyć się dobrze. Ale
to Grimmowie, więc na zakończenie gołębie wydzióbały po oku każdej z sióstr. U
Perraulta siostry przyrodnie Kopciuszka miały o wiele lepszy los. Kopciuszek
zabrała je ze sobą do zamku i znalazła dla nich dobrych mężów. Aby te miały
swoje szczęśliwe zakończenie.
Natrafiłem
też na wzmianki o tym, jakoby Kopciuszek pierwotnie zabiła swoją rodzoną matkę
i za to była karana, ale nie mogłem natrafić gdzie tak było napisane. Mimo to
nie zostawiam tematu Kopciuszka, bo powiedziałem, że Happy Ever After mnie nie
bawi i chcę nieco więcej masakry. Grimmowie i Perrault to nie są jedyni, którzy
spisali swojego Kopciuszka. Zdecydowanie mniej znana baśń z tą główną bohaterką
jest pióra … w sumie nie wiadomo kogo. Wywodzi się ona z rosyjskiego folkloru i
szacuje się jej początku na granice XI/XII wieku. Świat o niej usłyszał dopiero
w wieku XX wieku udało się całość zebrać. Wiadomo, że Vasilisa Piękna (bo tak
się tutaj nazywa Kopciuszek) jest pierwowzorem i jedną z pierwszych opowieści o
tej bohaterce. Jednak zakładając, że powstała w okolicach XI wieku, zaś została
spisana w XVII dla szerszej publiczności i to na drugim końcu Europy – należy
wiedzieć, że zmieniło się w niej wiele. Oj bardzo wiele.
Historia
zaczyna się śmiercią matki Vasilisy, ta w towarzystwie ostatniego tchnienia
daje jej lalkę zadziwiająco podobną do niej. Mówi, że kiedy Vas będzie smutna
albo strapiona, lalka powie jej co ma robić. Ma ją karmić i nie mówić nikomu o
niej. Vas bała się lalki, nie tylko dlatego, że była ona symbolem ostatnich
chwil z rodzicielką, ale dlatego też, że ta cóż, ożywała od czasu do czasu i
mówiła dość dziwaczne rzeczy, które miały być chyba optymistyczne. Jakoby świt
był mniej straszny od zmierzchu. Tym czasem zrozpaczony ojciec Vas wybiera
ponownie żonę. Sam jest pełen bólu i tęsknoty, lecz myśląc o swoich córkach
wybrał kobietę z dwójką córek w podobnym wieku do Vas uznając, że będzie ona
świetną matką dla jego córki.
Wszyscy
wiemy jak to się skończyło dalej. Kopciuszek Vas dawała lalce część swoich
skromnych racji, a ta zawsze wtedy ożywała i dotrzymywała jej towarzystwa. Lata
mijały, a Vas mimo tego, że była wykorzystywana do najcięższych prac, trzymała
się dobrze i piękniała z dnia na dzień, natomiast jej siostry... no cóż, wręcz
przeciwnie. Tak więc macocha i przybrane siostry postanowiły pozbyć się Vas.
Kiedy jej ojciec wybył w interesach, macocha sprzedała dom w mieście i kupiła
rozpadającą się chałupę blisko niebezpiecznego lasu mając nadzieję, że pewnego
dnia Vas z niego po prostu nie wróci. Jednak nic z tego, lalka pomagała Vas
wrócić do domu i ostrzegała przed niebezpieczeństwami. W końcu posłały ją
głęboko blisko domu Baby Jagi (tak, dokładnie, to ruski folklor). Kiedy Vas
szła w lesie minął ją jeździec ubrany na biało i nastał dzień, potem jeździec
ubrany na czerwono i był zmierzch, a następnie czarny jeździec, który przyniósł
ze sobą noc. Wtedy w lesie pojawiły się błędne ogniki, zaś przed Vas na kurzej
stopie stała chata Baby Jagi. Wiedźma pojawiła się wściekła i po krótkiej
wymianie zdań i prośbie Vas o pożyczenie ognia bo właśnie tego zabrakło w jej
domostwie, wiedźma zgadza się na to pod warunkiem... no właśnie. Mamy tutaj
zadania podobne jak te, które znany nam Kopciuszek ma zrobić by iść na bal.
Baba jaga ostrzega, że jeżeli Vas nie zrobi tego tak jak wiedźma chce,
dziewczyna skończy jako jej podwieczorek. Lalka jednak nie pozwala się smucić,
radzi dziewczynie aby ta poszła spać, bo poranek jest mniej straszny od
zmierzchu, a kiedy Vas się budzi wszystkie zadania są wykonane perfekcyjnie.
Vas zapytała się wtedy Jagi kim byli ci jeźdźcy, ta odpowiedziała, że są to jej
słudzy.... AH! Zapomniałem wspomnień. W domu Jagi sługami od gotowania były
odcięte ręce... No i właśnie kiedy chciała nakłonić Vas do zadania pytania o
ich pochodzenie lalka zaczęła się szamotać, więc Vas odparła, że zbyt dużo
wiedzy – postarza. Kiedy wyznała jej, że roztropność to błogosławieństwo od
zmarłej matki (bo nikomu nie powiedziała o lalce) Jaga wyrzuciła ją z domu na
kurzej stopce i dała jej płonącą czaszkę do domu.
Kopciuszek
wróciła ze zdobyczą, a kiedy jej macocha i przyrodnie siostry popatrzyły na
ogień i czaszkę, która „nie spuszczała z nich wzroku” dosłownie zamieniły się w
kupkę popiołu. Kopciuszek wyszła wtedy z domu, zakopała w ziemi płonącą czaszkę
i wróciła do miasta. Przygarnęła ją jej dawna sąsiadka i Kopciuszek nauczyła
się tkać. Wkrótce jej tkaniny były rozpoznawalne, że sam król zapragnął je
nosić. Kiedy kazał ją do siebie przyprowadzić natychmiast się zakochał. Ojciec
Vas wrócił, Kopciuszek wyszła za króla i wraz z ojcem i staruszką no i lalką
oczywiście zamieszkali w pałacu.
Amen.
Dawno dawno temu: Śpiąca królewna[+16]
Opisy powstały przy współpracy Demona Foe i Yumi Mizuno.
Miłego czytania!
Spis treści:
Czerwony Kapturek
Pinokio
Brzydkie kaczątko
Księżniczka i żaba
Mulan
Alladyn
Mała syrenka
Roszpunka
Śpiąca Królewna (Obecnie czytany)
. . .
Disneyowska adaptacja Śpiącej królewny to
naprawdę kawał dobrej roboty. Delikatne rytmy muzyczne, wspaniała postać
Maleficent i wiele, wiele innych. Jednak jak się to ma do oryginałów? Cóóóż...
Chociaż Disney mówi, że wzorował się na wersji Charlsa Perraulta z XVII wieku,
więcej ma wspólnego z tą przedstawioną przez braci Grimm. Różnic nie jest tak
wiele. Nie trzy wróżki, a dwanaście wieszczek, gdzie dla trzynastej zabrakło
złotej misy i sztućców – dlatego rzuciła
czar na Śpiącą królewnę. Potem reszta ma się podobnie. Co prawda brak smoka i
walki z nim, ale przybywa książę i całuje księżniczkę, a ona się budzi i mamy
szczęśliwe zakończenie. U Perraulta znowu mamy dwanaście wieszczek, lecz
trzynasta się nie pojawiła gdyż wszyscy uznali, że skoro od piętnastu lat nie
pojawiła się nigdzie to pewnie musi być martwa. Ta jednak zaskoczyła
wszystkich, przyszła. Wściekła, że nikt jej nie zaprosił i nie było dla niej
naczyń (oczywiście szczerozłotych z rubinami w dodatku) rzuciła czar. Potem
motyw snu, księcia i mamy … no nie zakończenie. Bo to początek. Książę
sąsiedniego królestwa odwiedzał Śpiącą kilka razy kursując w tę i w tamtą stronę.
W efekcie dorobili się dwójki dzieci o imionach Świt i Zmierzch i dopiero kiedy
król jego kraju umiera, ten decyduje się powiedzieć wszystkim o jego romansie
ze Śpiącą Królewną. Do tej pory bał się to obwieścić gdyż wiedział, że jego
matka jest … no cóż... ogrzycą, lubującą się w mięsie dzieci.
Śmierć
małżonka i nowa królowa z już istniejącymi następcami tronu, ogrza królowa nie
była zachwycona, dlatego kiedy książę musiał opuścić swoje królestwo przez
militarne powody ta rozkazała królewskiemu kucharzowi zrobić sobie potrawkę z
jednego z dzieci. Kucharzowi zrobiło się żal, więc dał swojej żonie dziecko a
królowej dał do zjedzenia coś innego. Kilka dni później, królowa zapragnęła
drugie i znowu historia się powtórzyła. Potem królowa zapragnęła zjeść Śpiącą
królewnę. Kucharz chciał ją wprawdzie zabić, ale widząc bierność w jej
zachowaniu … oddał ją swojej żonie.
Kilka
dni później, gdy królowa przechadzała się po pałacu dostrzegła całą trójkę
szczęśliwą i żywą. Wściekła się i kiedy miała ich zgładzić, wrócił książę i
mamy znowu happy end. Jest nawet morał! Dziewczęta, nie śpieszcie się z wyborem
męża. Khem.
Najbardziej
makabryczna wersja z tych wszystkich to jednak ani braci Grimm ani Perraulta, a
Giambattista Basile z XVI wieku. No i tutaj historię trzeba opowiedzieć od
nowa.
Tutaj
po tym jak pewnemu królowi na świat przyszła córka, zwołał wieszczki aby te
przepowiedziały przyszłość jego nowo narodzonej dziedziczce. Te po wielu
namowach uznały, że jej przyszłość to kawałek lnu. Król oczywiście nie był zadowolony
z tej przepowiedni. Talia, bo tak nazywa się tutaj Śpiąca królewna dorastała
normalnie, aż do dnia kiedy znalazła wrzeciono, chciała spróbować i kawałek lnu
dostał się pod jej paznokieć. W efekcie, ta padła trupem. Zrozpaczony ojciec,
położył ją na aksamitnym tronie (zwłoki pięknie ubrane oczywiście) zamkną ją w
komnacie na kilka spustów i z rozpaczy opuścił nie tylko cały zamek, ale i
królestwo.
Po
stu latach na polowanie wyruszył książę sąsiedniej krainy, zgubił się i znalazł
się w zamku. Zobaczył na krześle ZWŁOKI dziewczyny (rozkładu nie ma jak coś) i
postanowił je zaruchać. Zadowolony sobie wyszedł, a dziewięć miesięcy później
Talia (nadal trup) wydała na świat dwójkę dzieci, Świt i Zmierzch. Wróżki by
dzieci nie umarły z głodu przenosiły je co kilka godzin do piersi Talii.
Pewnego razu dziecko pomyliło jej sutek z palcem i uwolniło księżniczkę z objęć
klątwy i ta zmartwychwstała. Nie pamiętała kompletnie co się z nią stało, ani
nic o tym kto jej co zrobił, ale fakt, że ma dwójkę dzieci przyszedł jej
normalnie do zaakceptowania. No a kiedy po dziesięciu miesiącach nekrofil
przypomniał sobie o seksownych zwłokach w zamczysku przybył do jej komnat od
razu się w nim zakochała. A on w niej. Więc tak król kursował między swoim
zamkiem a zamkiem Talii, aż jego żona nabrała podejrzeń. Zorientowała się, że
ma gdzieś jakąś kochankę z którą ma dzieci więc posłała po dzieci na dwór.
Kiedy te przybyły kazała je kucharzowi zabić i zrobić z nich kilkanaście
potraw. Ale kucharzowi zrobiło się szkoda i zrobił normalne potrawy. Kiedy król
przybył do królowej ta zaczęła karmić go i kazała jeść myśląc, że ten je własne
dzieci. Kiedy król odszedł, ta posłała po Talię, ta przybyła i historia prawie
by się powtórzyła, gdyby nie fakt, że królowa zapragnęła osobiście zabić Talię.
W porę przybywa król, zabija królową i żeni się z Talią. I mamy bardzo
dziwaczne zakończenie. Kucharz oczywiście został nagrodzony i awansowany. A i
morał się znajdzie. A więc, dla tych którzy są szczęściarzami dobro przychodzi
nawet we śnie.
Jeżeli
przez to rozumie się gwałt... No bo nie oznacza nie, a brak odpowiedzi to
wielkie NIE.
POPULARNE ILUZJE
-
Witajcie kochani! Wiem, wiem, wiem. Dawno nie dawałam znaku życia, ale żyję. Pracuję. Trzymam się brzytwy, ale nie tonę ! No w ka...
-
Autor: Skele-TON of Sin Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I CZĘŚĆ III Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I Autor: Kayla-Na Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
Nazwa : UnderLust Autor : nsfwshamecave Komiksy z tego AU po polsku możecie znaleźć tu: klik POWRÓT DO SPISU TREŚCI Charakterysty...
-
Autor: sansscham Tłumaczenie ..... phahaha tutaj nic nie tłumaczyłam, ale komiks jest zajebisty moje kochane grzesznice xD
-
N o t k a o d t ł u m a c z a : Komiks The Thought należy do Tratster . Fabuła opowiada o tym, jak to Sans się zdenerwował i postano...