Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ♥ Eventy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ♥ Eventy. Pokaż wszystkie posty

2 listopada 2023

Event: Hallowenowe krzyżówki! Prace

 

Autor obrazka: Usterka

Dziękujemy wszystkim za wzięcie udziału w zabawie! Powstały świetne prace <3 Link do PDF z pracami macie niżej. (Hidden jesteś prawdziwą maszyną do robienia potworzych krzyżówek)



Praca Shiro Higurashi (ponieważ jest gifem jest tutaj)

(Domownik i Wiwerna)



Share:

3 października 2023

Event: Halloweenowe krzyżówki!

 

Autor obrazka: Usterka

Kolejny rok razem, kolejne Halloween. Wpadłyśmy na pomysł powtórzenia eventu z roku 2018. Jezu jak dawno to było. Jeżeli ktoś jest nowy lub chce sobie przypomnieć, proszę o to link...do linku


Skoro szybką przypominajkę lub zapoznanie się z poprzednią taką zabawą mamy za sobą- pora na założenia i zasady:


Waszym zadaniem jest stworzenie hybrydy z wylosowanych stworzeń. Napiszcie wylosowane numerki w komentarzu pod notką.

Zacznijmy od tego, że warunkiem dołączenia do zabawy będzie napisanie w komentarzu, wybranych przez Was dwóch numerków = 1 -110, wybór jest zatem całkiem spory. Możecie wybrać tę samą liczbę co inny użytkownik, jednak im więcej różnych liczb, tym ciekawszy i bardziej różnorodny będzie efekt końcowy! Nie czujcie się jednak ograniczeni do wyboru tylko dwóch numerków. Jak możecie zobaczyć w edycji z 2018 roku były nawet osoby tak ambitne, że stworzyły krzyżówkę z 4 wylosowanych stworzeń. Były też takie osoby, które wylosowały po kilka par lub też po trzy. Pamiętajcie, że im więcej istot wylosujecie tym większy poziom trudności w połączeniu tego.

Do każdego numerka przypisana jest kreatura. Wzorem starej jednak jesteśmy tak samo kreatywne i możecie się spodziewać naprawdę dziwacznych i wymyślnych stworów z najróżniejszych kultur. Oczywiście znajdują się tutaj też klasyki jak, np. wampir czy mumia- są też jednak stwory, których nazwy przypominają uderzenie czołem w klawiaturę. Tak dla urozmaicenia.

By nieco bardziej rozbudzić Waszą wyobraźnię możliwości są dwie. Z wylosowanego kompletu stworków, możecie stworzyć zupełnie nową rasę potwora  albo...wymyślić własny strój na Halloween- może to być dla Was, dla Waszej OC lub jakiejkolwiek innej osoby!

Nadsyłane prace mogą być w postaci:
Ilustracji
-One-shota bądź opowiadanie- nie dajemy tym razem górnego limitu. Bawcie się i korzystajcie z weny  (napiszcie o tym w jakich okolicznościach powstał ten potwór/ na jaką okazję powstał ten strój albo jakakolwiek inna opowiastka zawierająca owoc waszego połączenia)  
Komiksu  
- można też napisać historię, do której zostanie dołączona ilustracja
- ilustracja z krótkim opisem
- wiersz
- jakakolwiek inna forma artystyczna, która przyjdzie wam do głowy


CZAS NA PRZESYŁANIE SKOŃCZONYCH PRAC MACIE DO 29 PAŹDZIERNIKA DO 23:59


Gotowe prace należy wysłać na email: handlarziluzji@onet.pl

Czas na podanie numerków dajemy do 6 października do 23:59. Oczywiście później też można. Po tym czasie jednak ujawniamy w komentarzach co kto wylosował i co się kryje pod danym numerem więc znika element niespodzianki dla części numerków.


EFEKTY ZABAWY

Share:

28 października 2022

Gra: Nasze Halloween - Rozdział III - Opowiadanie zbiorowe - BlackJack

 

ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)

Autor obrazków: Usterka
Autor rozdziału II: BlackJack


Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: palec, Gacuś, banan

Spis treści:

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III (obecnie czytany)
...

Czas ci się zatrzymał, wszystko nabrało koloru szarości, a zimno które czułaś na nadgarstku zaczęło się rozprzestrzeniać po całym twoim ciele. Kiedy spadła maska wiedźmy widziałaś jej oczy, były pobladłe ale przenikały cię na wylot, gardło ci jeszcze bardziej przytkało jak otworzyła usta i wydobyła z siebie chrapliwy dźwięk zaczerpnięcia powietrza . Kątem oka mogłaś zauważyć że Ola też została sparaliżowana strachem patrząc się jak wryta w tą postać. Po chwili czujesz jak ktoś cię ciągnie do tyłu oraz widzisz że Olę też. Był to Kamil i Ala- jak widać nie zostali sparaliżowani strachem w takim stopniu by was zasłonić, niespodziewanie postać odezwała się błagającym głosem.

- Pomocy… Błagam pomocy.

Po tej kwestii poczułaś napływ adrenaliny i ruszyłaś w stronę kobiety. Zdjęłaś z niej ostrożnie prześcieradło, by nie ruszać noża- na szczęście kobieta miała na sobie koszulę szpitalną, a nogi i ręce zapięte były pasami bezpieczeństwa. Bez namysłu rozpięłaś je w asyście Kamila, zauważyłaś jednak że dziewczyna nie ma palca serdecznego i małego a w ich miejscu widnieje opatrunek.

-Co się tu do cholery stało?

Zapytał Kamil dziewczyny, lecz ona miała trudności z wydobyciem dźwięku przez nóż, który prawdopodobnie przebiło płuco.

- Potem się dowiemy, pomóż mi się nią zająć Kamil, musimy wyjąć nóż. - Stwierdziłaś próbując go chwycić

- Nie wyciągaj go! - powiedziała Alicja -jak wyciągniesz zacznie krwawić.

Zatrzymałaś swoją dłoń kilka centymetrów przed nożem, oraz zobaczyłaś jak Alicja uspokaja Olę która zaczęła panikować.

- Co robimy? - zapytał Kamil

- Nie wiem - masz mętlik w głowie, a histeryzująca Ola nie pomaga, jednak po chwili zapytałaś się dziewczyny- Czy możesz chodzić?

Dziewczyna usiadła przy pomocy twojej oraz Kamila i próbowała wstać, jej nogi były jak z waty ale mogła zrobić kilka kroków.

- Dobra pomogę jej, ty leć do Oli i Ali i wynosimy się stąd  -Stwierdził Kamil, asekurując dziewczynę w stronę schodów.

Podbiegłaś do Olki która siedzi skulona oraz Ali, która przykucnęła nad nią i wtulając ją do siebie głaskała ją po głowie. Ola zaczęła mamrotać, że jest to jakiś koszmar oraz że musimy stąd jak najszybciej uciekać. Po chwili Ala podniosła Olę, która była wtulona w nią. Wtuliłaś się po chwili w Olę by ją również uspokoić. Drżała jak osika lecz wkrótce opanowała się i mogła normalnie funkcjonować.

- J.. Już dobrze, jestem spokojna - powiedziała Ola jeszcze lekko drżącym głosem

- Jesteś bardzo dzielna - uśmiechnęłaś się do Oli -teraz chodźmy pomóc Kamilowi

- Idźcie przodem- stwierdziła Ala, -spróbuję poszukać rzeczy tamtej dziewczyny, i będę ubezpieczać wasze tyły.

Kiwnęłaś głową i łapiąc Olę za rękę idziesz szybko do Kamila, który jest w połowie drogi do schodów. Lekko przyśpieszyłyście kroku by dogonić waszego kompana, gdy nagle straciłaś równowagę. Na szczęście Ola zareagowała dosyć szybko i cię złapała.

- Cholerna sztuczna krew, o mało nie wywinęłam orła jak postacie w starych kreskówkach które poślizgnęły się na skórce od banana- Powiedziałaś lekko zirytowana ale też i przerażona faktem że jednak może być to prawdziwa krew. Szybko jednak odtrąciłaś takie myśli mając na uwadze że jest osoba która potrzebuje pomocy. Ruszyłaś więc z Olą w stronę Kamila, tym razem patrząc się pod nogi.

Po jakimś czasie pomagasz z Olą Kamilowi w asekurowaniu poszkodowanej, powoli stawiacie pierwsze kroki na stopniach. Ty z Kamilem trzymajcie ranną a Ola idzie przodem by w razie potrzeby zareagować. Cały czas myślałaś o Alicji. Długo zajmuje jej szukanie rzeczy tej dziewczyny, gdy nagle słyszysz odgłos tłuczonego szkła w oddali, serce ci przyspieszyło i już miałaś najgorsze scenariusze w głowie i miałaś już ruszać na pomoc swojej koleżance gdy nagle ją ujrzałaś.

- Mam coś - Ala pokazała portfel- Możliwe że tej dziewczyny. Pewnie są tam jej dokumenty

- Świetnie - poczułaś ulgę że nic się Ali nie stało- mam pytanie Ala?

- O co chodzi? - zapytała się Ala

- Co to był za huk?

- A bo pomiędzy słoikami był wepchnięty tam portfel i wyciągając go jeden z nich się osunął i spadł rozbijając się, tam znajdował się sztuczny płód.

- O nie, Gacuś... - Powiedziała Ola smutnym tonem - wielka szkoda

- Przykro mi - rzekła Alicja - trochę niezdara ze mnie, szczególnie że kijowo widzę przez tą maskę.

- Dobra mamy większe zmartwienia niż jakiś tam sztuczny płód - stwierdziłaś lekko zirytowana faktem że doszło tutaj do czegoś chorego, a twojej koleżance głupoty w głowie. Chociaż może właśnie w taki sposób próbuje utrzymać swoje nerwy na wodzy. Przez to poczułaś wyrzuty sumienia gdy nagle od myśli odciągnęła cię ranna kobieta która zaczęła kaszleć krwią.

- Cholera! - Krzyknął Kamil - Musimy szybko wezwać pomoc!

Ola szybko sięgnęła po telefon, ty również lecz okazało się że sprzęt Oli padł, a ty zgubiłaś swój. Możliwe że wypadł ci w drodze powrotnej kiedy się o mało nie wywróciłaś, jednak pomysł trzymania telefonu w bluzie to fatalny pomysł.

- Kurwa mać! - zabluzgałaś denerwując się. Nie dość że wasza ranna towarzyska schodzi to jeszcze zgubiłaś coś co może ocalić jej życie - Kamil a tym masz telefon?

-Tak ale pod szatami więc niech ktoś mi go wyciągnie.

Ola znów się denerwując próbowała pomóc Kamilowi wyciągnąć telefon spod szat podtrzymując ranną dziewczynę. Na szczęście Alicja wyciągnęła nas z opresji.

-Dobra dzwonię!- Krzyknęła Ala, wystukując numer alarmowy.

Odwróciłaś się w stronę Alicji gdy nagle znów czas jakby spowolnił. Zobaczyłaś coś przerażającego. Za Alicją stała jakaś postać wyższa od niej, lecz w podobnym stroju. Był w coś uzbrojony ale nie mogłaś w takiej chwili dostrzec co to takiego. Ogłuszył Alę, uderzając ją w głowę. Po chwili słyszysz pisk Olki która też to widziała. Alicja momentalnie poleciała nieprzytomna na ziemię, a osoba która to zrobiła od razu ją złapała i zaczęła się wycofywać w kierunku jakiegoś przejścia. Nie mogłaś nic zrobić nadal patrzyłaś przerażona i znów złapał cię paraliż jak wcześniej. Kamil szybko zerwał się by ruszyć z odsieczą lecz nie zdążył, tajne przejście się przed nim zamknęło.

Hasła do kolejnego rozdziału: kajdany, czarny kot, wampir

Share:

25 października 2022

Gra: Nasze Halloween - Rozdział II - Opowiadanie zbiorowe - Nessa



ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)

Autor obrazków: Usterka
Autor rozdziału II: Nessa


Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: zwłoki, nóż, laboratorium

Spis treści:

Prolog
Rozdział I
Rozdział II (obecnie czytany)
Rozdział III
...

Zachwiałaś się, ale nie upadłaś, chociaż niewiele brakowało. Otworzyłaś usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Stałaś więc w miejscu, niczym ryba to rozchylając, to znów zaciskając wargi.

– Co tam się…?

Słysząc niecierpliwy głos któregoś ze swoich przyjaciół (Bóg jeden raczył wiedzieć którego), wyciągnęłaś przed siebie rękę. Tyle mogłaś. Normalnie zaklęłabyś, widząc jak kawałek owiniętego wokół przegubu bandaża obsuwa się i opada niemal do ziemi, ale nie tym razem. Nie, skoro widziałaś… to.

Ktoś przepchnął się obok ciebie. Potrzebowałaś chwili, żeby zrozumieć, że to Ala. Stanęła tuż przed tobą, zasłaniając ci widok, co przyjęłaś z ulgą. Co prawda nie na tyle, żeby cokolwiek z siebie wykrztusić, ale…

A potem Ala wydała z siebie nienaturalnie piskliwy, dziewczęcy okrzyk, o który zdecydowanie byś jej nie podejrzewała.

„I kto tu przegrał konkurs, hm?” – pomyślałaś, ale zostawiłaś tę uwagę dla siebie. Jakoś nie było ci do śmiechu.

– O cholera.

Tym razem rozpoznałaś głos Kamila. Otrząsnęłaś się na tyle, żeby ruszyć się z miejsca i przy okazji prawie znokautować cię kosą. W porę chwyciłaś Olę pod ramię, ledwo ta znalazła się obok ciebie. We trójkę dołączyliście do wciąż zastygłej Alicji, choć osobiście sądziłaś, że dużo rozsądniejszym pomysłem byłoby wycofać się na schody.

Nie od razu uniosłaś wzrok. Jeśli miałaś być szczera, plączący się wokół kostek kawałek bandaża okazał się dużo ciekawszy. Dużo bardziej niż dobrze oświetlony, stojący na samym środku pokoju metalowy stół. Nawet bez ponownego spoglądania przywołałaś dość szczegółów, by pragnienie ucieczki okazało się w pełni uzasadnione. Ciężko byłoby nie zapamiętać pokaźnych rozmiarów, zajmujący całą powierzchnię blatu kształt. Co prawda przykryty kawałkiem materiału, ale wciąż… dość charakterystyczny.

– Uuuaa… Postarali się – stwierdziła z rozbawieniem Ola.

– To sztuczna krew – ocenił Kamil, wymijając Alicję. Kosę wymierzył we wciąż zastygłą z przerażenia koleżankę. – A ty mogłabyś występować w operze – dodał zaczepnym tonem.

Byłaś pewna, że gdyby nie maska Plagi, dziewczyna zarumieniłaby się aż po same uszy. Sama też poczułaś, że palą cię policzki. Miałaś nadzieję, że bandaże i pośpiesznie nałożony makijaż zdołają to ukryć.

– J-ja wcale nie… – wymamrotała Ala.

– Naprawdę się postarali – wtrąciłaś, próbując uratować honor was obu. Najpewniej bezskutecznie, ale warto było spróbować.

Poza tym nie kłamałaś. Miejsce robiło wrażenie, nie tylko przez rażące po oczach reflektory, jakby żywcem wyjęte z prawdziwej sali operacyjnej. Nawet plamy krwi na okrywającym charakterystyczny kształt prześcieradle wyglądały niepokojąco. Mogłaś się założyć, że efekt wymagał czegoś więcej, niż ugotowanie bandaży w garnku herbaty. Jak znałaś siebie, sama pewnie użyłabyś dżemu malinowego albo ketchupu, ale to…

– Tooo… Kto pierwszy chce zajrzeć? – zapytała Alicja. Jej głos wciąż brzmiał piskliwie, ale najwyraźniej zdążyła się uspokoić.

– Czyń honory. – Kamil nawet się nie zawahał. Z wprawą przerzucił kosę z jednej dłoni do drugiej. – Ja tu przyszedłem tylko po duszę.

Ku twojemu zaskoczeniu, Ala przystała na ten pomysł. Przeciągnęła się, strzeliła palcami, po czym dziarskim krokiem podeszła do stołu. Widok doktora Plagi, pochylonego nad rozłożonym na stole operacyjnym ciałem, wydał ci się dziwnie fascynujący i groteskowy zarazem.

Potrzebowałaś chwili, by zorientować się, że Oli już nie ma u twojego boku. A może po prostu wcale nie spieszyłaś się, żeby zobaczyć, co znajdowało się pod prześcieradłem. Tak czy siak rozejrzałaś się, szukając wzrokiem przyjaciółki. Wtedy też zauważyłaś, że w sali znajdowało się coś więcej, aniżeli tylko stół. W zasadzie pierwszy rzut oka na ciągnące się pod ścianą blaty, szafki i kolorowe próbki uświadomił ci, że znaleźliście się w swego rodzaju laboratorium.

Doskonale się zaczyna…

Dostrzegłaś swojego ulubione zombie zwrócone plecami do wszystkich. Ola z zaciekawieniem przypatrywała się przeszklonej gablotce, wypełnionej kształtami, których początkowo nie byłaś w stanie rozpoznać. Zbytnio rozpraszały cię przekomarzania Ali i Kamila oraz to, w jaki sposób światła lamp odbijały się od szyb. Dopiero kiedy podeszłaś bliżej Oli, zrozumiałaś, co tak naprawdę przykuło jej uwagę. Co prawda kolorowe fiolki nie okazały się aż tak niepokojące jak pokrwawione zwłoki na stole, ale wciąż – zdecydowanie nie widywałaś na co dzień ludzkich organów w słoikach. Sztucznych, oczywiście. Przynajmniej miałaś nadzieję, że spoglądające na ciebie przez szkło gałki oczne kiedyś nie były osadzone w prawdziwych oczodołach.

– Patrz jaki uroczy – rzuciła pogodnie Ola, stukając paznokciem w szybę. Wskazała na coś, co przypominało płód.

Wywróciłaś oczami. W końcu zdołałaś się rozluźnić, choć serce wciąż biło ci szybciej niż powinno. Zrobiło ci się głupio, że spanikowałaś już w pierwszym pokoju. Z drugiej strony… Czy nawiedzone domy nie istniały właśnie po to, żeby się bać?

– Przeuroczy – przyznałaś, poprawiając bandaże. Ostatnim, czego potrzebowałaś, było potknięcie się. Paradowanie w samej bieliźnie też nie brzmiało jak dobry plan na wieczór. – Nazwijmy go Gacuś.

Ola zachichotała.

– Myślisz, że ktoś się na nas obrazi, jeśli zabierzemy Gacusia ze sobą? – zapytała, przesuwając się bliżej gablotki.

– Olka! – syknęłaś przez zaciśnięte zęby.

Nie wątpiłaś, że mówiła poważnie. Oczami wyobraźni wręcz widziałaś, jak ta wariatka paraduje po nawiedzonym domu ze słoikiem wypełnionym formaliną i sztucznym płodem. Mogłaś się wręcz założyć, że dziewczyna miała znaleźć sposób na otwarcie gablotki, ale nie zamierzałaś jej na to pozwolić. Co prawda nie czytałaś regulaminu przybytku, w którym się znajdowaliście (Och… Wątpiłaś, żeby ktokolwiek to robił!), ale byłaś pewna, że wynoszenie eksponatów nie znajdowało się na liście czynności dozwolonych.

Otwierałaś już usta, żeby zaprotestować, jednak ubiegł cię zdławiony okrzyk Alicji.

– Dziewczyny… – wtrącił w tym samym momencie Kamil.

Natychmiast się odwróciłaś. Do tej pory nie słyszałaś, żeby jedyny rodzynek w waszej grupie był jakkolwiek zaniepokojony, dlatego od razu zorientowałaś się, że coś było nie tak. Ucisk w gardle powrócił, zwłaszcza gdy dostrzegłaś, że Ala wciąż trzyma w rękach prześcieradło.

To, co znajdowało się na stole, wcale nie wyglądało jak lalka. Spodziewałaś się szmacianej kukiełki albo manekina, jednak jeden rzut oka na postać na stole wystarczył, żebyś zorientowała się, że to nie będzie takie proste. Postać na blacie wyglądała zadziwiająco… żywo, choć nie ruszyła się nawet o milimetr. Nie widziałaś jej twarzy przez przysłaniającą ją maskę wiedźmy, ale drobna postura i rozrzucone dookoła głowy jasne włosy dały ci do zrozumienia, że to dziewczyna. Najpewniej naga, choć Kamil i Alicja na szczęście nie ściągnęli z niej całego okrycia.

Tym jednak, co zszokowało cię najbardziej, okazał się zalegający w jej piersi nóż. Trzonek zamigotał łagodnie w blasku oświetlających stół reflektorów.

Bezwiednie przesunęłaś się naprzód. Z opóźnieniem uświadomiłaś sobie, że wstrzymujesz oddech, więc pośpiesznie zaczerpnęłaś tchu. Uderzył cię dziwny, metaliczny zapach; twój żołądek ścisnął się, nagle bliski tego, żeby wywrócić się na drugą stronę.

– To chyba nie jest… – Potrząsnęłaś głową.

Nóż nie było prawdziwy. To ciało też. Nie mogły być…

Prawda?

Kamil i Alicja spojrzeli po sobie. Poczułaś się co najmniej dziwnie, widząc tę dwójkę tak blisko pokrwawionego ciała. Doktor Plaga i sama Śmierć nad operacyjnym stołem. Czy istniało coś jeszcze dziwniejszego, co mogłabyś zobaczyć tego dnia?

– Możemy sprawdzić. – Ola pewnym krokiem podeszła bliżej. Wyciągnęła rękę, ale w ostatniej chwili zawahała się. – Co to?

Skinęła głową w kierunku stołu. Zauważyłaś biegnące wzdłuż jego powierzchni żłobienia. Podeszłaś bliżej, starając się ignorować wypełniający powietrze zapach.

– To? Rynienki – wyjaśniłaś usłużnie. – Do odprowadzania krwi.

Olka rzuciła ci zaciekawione spojrzenie.

– Chcę wiedzieć, skąd wiesz takie rzeczy?

Jedynie wzruszyłaś ramionami. Doprawy… Gdzie ona się uchowała? Czy tylko ty grałaś w The Mortuary Assistant?

– Naprawdę. Zobacz, stół jest nachylony – wyjaśniłaś, zachęcona możliwością, żeby chociaż raz zabłysnąć wiedzą w jakimś temacie. Zatrzymałaś się na tyle blisko stołu, by móc przesunąć palcem wzdłuż żłobienia. Tym wyraźniej widziałaś, że masz rację. Blat w istocie znajdował się pod niewielkim kątem. – Spływa tędy i…

Nie skończyłaś. Głos uwiązł ci w gardle, kiedy coś chwyciło cię za nadgarstek.

Zimne palce. Kamil i Ala stali zbyt daleko, z kolei Ola… Ona stała tuż obok, więc widziałaś jej dłonie.

– O ja pierdolę…


Hasła do kolejnego rozdziału: palec, Gacuś, banan

Share:

10 października 2022

Gra: Nasze Halloween- Rozdział I- Opowiadanie zbiorowe- Shiro Higurashi

 



ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)

Autor obrazków: Usterka
Autor rozdziału I: Shiro Higurashi


Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: pomieszczenie, schody, pajęczyny

Spis treści:

Prolog
Rozdział I (obecnie czytany)
Rozdział II
Rozdział III
...

Przed tobą stała doprawdy osobliwa grupa - w skład waszej, w sumie czteroosobowej kompanii, wchodziła mumia (czyli ty), zombie, oraz dwie czarne postacie - ponury żniwiarz oraz lekarz plagi. W zombie od razu rozpoznałaś swoją ukochaną przyjaciółkę Olę. Miała na sobie T-shirt oraz długie spodnie – obie części garderoby były schodzone, podarte, ubrudzone w błocie i krwi, oraz ogólnie w fatalnym stanie – pasowało to idealnie do zombie. Włosy miała tapirowane i niedbale spięte w dwa kucyki, widać było w nich też zaschniętą krew i kawałki błota. Natomiast jej twarz oraz odkryte kawałki ciała miały niezdrowo zielony odcień, efektu dopełniała zaschnięta krew jaka znajdowała się w koło jej ust. Widać było, że musiała poświęcić sporo czasu, by osiągnąć taki rezultat. Podeszłaś do dziewczyny i przytuliłaś ją na dzień dobry, oczywiście tak by nie ubrudzić swoich bandaży na zielono jej makijażem. Gdy już puściłaś dziewczynę spojrzałaś na pozostałą dwójkę, jedna postać miała maskę z ptasim dziobem i torbę, a druga maskę kościotrupa i kosę. Zasadniczo poza tymi detalami nie różnili się oni jakoś diametralnie, nawet krój płaszcza był podobny u obu.

- To teraz zgadnij kto jest kto! – rzuciła dziewczyna zombie, na co ty uśmiechnęłaś się niepewnie. W tym momencie na prawdę ciężko było to stwierdzić. Wiedziałaś, że jeden osobnik to był Kamil – 179 cm wzrostu, drugi natomiast Alicja – 170 cm, zasadniczo z uwagi na różnicę płci i wzrostu określenie kto jest kto powinno być łatwe, ale zdecydowanie nie było. Luźny płaszcz maskował różnice w budowie, a jeśli chodzi o wzrost – Ala musiała założyć jakieś koturny. Nie należałaś do osób, które by analizowały to szczególnie długo, więc strzeliłaś na ślepo.

- Ala – powiedziałaś pokazując na żniwiarza – i Kamil – powiedziałaś pokazując na doktora.

- Biiiip, źle! – odpowiedziała Ci szybko Ola-Zombie krzyżując ręce przed sobą tworząc z nich wielkie X. – Jest dokładnie odwrotnie, ale sama też się pomyliłam… Też sądziłam, że Kamil by lepiej pasował jako Pan Doktor – odpowiedziała drapiąc się z lekkim zakłopotaniem po głowie.

Nie rozważałaś całej sytuacji aż tak dokładnie, więc tylko przytaknęłaś z uśmiechem, chociaż gdyby zastanowić się chwilę można by uznać, że Ola miała rację. Tak czy inaczej przytuliłaś pozostałą dwójkę znajomych, nie kryjąc radości ze spotkania, a następnie ustawiliście się całą grupą w kolejce. To, że nie byliście jedynymi chcącymi wejść do domu strachów nikogo nie dziwiło. Myśleliście, że stanie w kolejce będzie trwać wieczność, ale w towarzystwie przyjaciół i ciekawych rozmów ani się obejrzeliście, a już staliście przy drzwiach, czekając, aż te się otworzą. System był na tyle zautomatyzowany, że nikt nie zajmował się obsługą drzwi, od tak się one po prostu otwierały. Zasadniczo uznałaś za trochę dziwne, że nie możecie po prostu wszyscy wejść tam na chama na raz – całą kolejką, wtedy byłoby szybciej, niż wchodzić po parę osób i jakim cudem mimo braku obsługi ludzie tak ładnie wchodzą po parę osób? Z twojego toku myśli wyrwało Cię nagłe otworzenie drzwi, rozmowa twoich znajomych, jak i rozmowy reszty ludzi na przodzie natychmiast ucichły. Złapałaś za rękę swoje dwie koleżanki, które miałaś najbliżej i natychmiast wparowałyście do środka, a Kamil w kostiumie ponurego żniwiarza wszedł za wami. Gdy tylko znalazłaś się w pomieszczeniu odkryłaś, że jest to mały bardzo mały przedsionek w którym może się zmieścić góra sześć osób. Naprzeciwko drzwi wejściowych były kolejne drzwi, które chciałaś otworzyć, lecz nie miały one klamki. Odwróciłaś się odruchowo w kierunku przyjaciół i zauważyłaś jak wasz kolega zamyka drzwi przez które weszliście. Gdy tylko to nastąpiło w pomieszczeniu zapanowała całkowita ciemność i głucha cisza. W tym momencie dotarło do ciebie, że jedyne światło wpadało właśnie przez te drzwi. W małym pokoju było dość ciasno więc cofnęłaś się, opierając się plecami o ścianę, by zrobić więcej miejsca znajomym.  Ten stan jednak nie trwał długo, gdyż po paru sekundach poprzednio zamknięte drzwi do wnętrza domu gładko otworzyły się wpuszczając was do środka. A przynajmniej tak powinno to wyglądać. Niestety nie zdążyłaś przestać się o nie opierać na czas i na dzień dobry przewróciłaś się do tyłu z cichym krzykiem, lądując tyłkiem na czymś miękkim.

- I już mamy zwycięzcę naszego konkursu ,,kto pierwszy krzyknie” – rzuciła żartem Alicja w kostiumie doktora. – Wszystko okej? Dobrze, że dali prze drzwiach kawałek miękkiego dywanu, pewnie nie ty pierwsza próbowałaś tu zrobić aniołka – rzuciła dziewczyna podając Ci pomocną dłoń i pomagając wstać.

- To się nie liczy! To nie był krzyk strachu, a po prostu zdziwienia i nie, na szczęście nic mi nie jest – odpowiedziałaś z lekko skrzywionym uśmiechem, gdyż upadek trochę jednak zabolał, a następnie chwyciłaś dziewczynę za rękę i zwinnie podniosłaś się na równe nogi. Jednocześnie spojrzałaś kątem oka na patrzącą na ciebie z troską Olę i uśmiechnęłaś się do niej łagodnie - niemo zapewniając ją, że nic ci nie jest - na co tamta odetchnęła z ulgą.

- No dobrze, to zaczynamy konkurs od teraz, postaraj się nie ,,zdziwić” ponownie – rzucił żartem Kamil, a następnie skierował wzrok na Olę, która już oglądała dekorację. W tym momencie również zaczęłaś się rozglądać. Całość naprawdę robiła wrażenie – korytarz w którym się znajdowaliście prowadził do czterech pomieszczeń, a przynajmniej tyle zamkniętych drzwi wam się ukazało, były też potężne, drewniane schody wyłożone w środkowym pasie jakąś ciemną tkaniną. Pod sufitem wisiał wielki żyrandol, który wyglądał jakby zamiast żarówek miał świece, a sufit w koło niego był pokryty czerwoną substancją przypominającą krew, która skapywała powoli - kropla po kropli - na środek salonu, brudząc leżący na podłodze dywan. W rogach pomieszczenia, przy suficie, można było dostrzec wyłaniające się z półmroku pajęczyny. Nie było jednak widać żadnego z twórców tych sieci, co z jednej strony mogło uspokajać, lecz z drugiej budzić niepokój, gdyż istniała szansa, że mogą kryć się gdzieś po kątach. Całość prezentowała się bardzo klimatycznie i nieprzesadnie, jakby właściciele rezydencji lubowali się w prostocie i minimalizmie.

- To co zwiedzamy najpierw? – zapytała Alicja wyglądając na zniecierpliwioną staniem jak kołki i rozglądaniem się. – Ola, ile można gapić się na sufit, chodźmy dalej – rzuciła do stojącej obok dziewczyny łapiąc ją za ramię, na co tamta spojrzała na nią dość nieobecnie.

- Skoro jesteś tak zafascynowana tym kapiącym sufitem, to może pójdźmy wyżej i sprawdźmy co tam jest? – rzucił bardzo rozsądnie Kamil, a ty odetchnęłaś z ulgą. Wiedziałaś, że Alicja i Ola mają bardzo odmienni stosunek do zwiedzania, więc cieszyłaś się, że chłopak zainterweniował zanim pojawiło się jakieś potencjalne spięcie. Tak naprawdę ciebie również już zjadała ciekawość, co czeka was dalej! Postanowiłaś skorzystać z okazji i kuć żelazo póki gorące.

- A więc postanowione! Idziemy na górę ekipa! – rzuciłaś w stronę towarzyszy i ruszyłaś żwawo w stronę schodów pokazując dziarsko palcem przed siebie.

- Tylko znów nie wywiń orła! – powiedziała Alicja ruszając w ślad za tobą i puszczając Olę.

Drewniana konstrukcja skrzypiała cicho w miarę jak posuwałaś się do góry, w prawdzie zdawała się być bardzo stabilna, ale i tak, na wszelki wypadek złapałaś się poręczy. Posuwałaś się żwawo do góry  już nie mogąc się doczekać zobaczenia co czeka was wyżej. Obejrzałaś się jeszcze wchodząc, czy reszta grupy też podąża za wami. Stan się zgadzał – na przedzie mumia, doktor plagi tuż za nią, a z metr dalej zoombie i zamykająca korowód śmierć. Uśmiechnęłaś się do reszty i już miałaś rzucić jakimś komentarzem, gdy poczułaś, że skończyła się poręcz. Zwróciłaś więc głowę znów przed siebie, by ujrzeć co oferuje to piętro i w sekundę zamarłaś w bezruchu zszokowana tym co ujrzałaś. Tymczasem idąca tuż za tobą Alicja, która nie spodziewała się twojego nagłego zatrzymania, uderzyła cię w plecy swoim dziobem od kostiumu.

- Co jest? Czemu tak nagle stanęłaś? – zapytała zerknąć przez twoje ramię i poprawiając maskę.


Hasła do kolejnego rozdziału: zwłoki, nóż, laboratorium

Share:

2 października 2022

Gra: Nasze Halloween- Prolog- Opowiadanie zbiorowe



ZASADY I WYJAŚNIENIE
(zgłaszajcie się w komentarzach PO przeczytaniu danego rozdziału)

Autor obrazków: Usterka
Autor prologu: Oczytana


Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: halloween, bandaż, dom strachów

Spis treści:

Prolog (obecnie czytany)
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
...

- Witaj w Halloween, witaj w Halloween…
Nuciłaś pod nosem puszczoną na głośnikach piosenkę, starając się zachować resztki spokoju. Jedyne co trzymało cię przed rzuceniem tego wszystkiego w cholerę była playlista z youtuba oraz obietnica. Oczywiście ty jak to ty, musiałaś rozpocząć swoje przygotowania do Halloween na ostatnią chwilę. A prawdopodobnie w ogóle byś o nich zapomniała gdyby nie przyjaciele, którzy byli bardzo ciekawi stroju jaki wybrałaś. Rzecz jasna nie przyznałaś się do realnego stanu i zrobiłaś z tego niespodziankę. Dostatecznie często już żartują sobie z twojej pamięci złotej rybki, nie miałaś więc ochoty dawać im dodatkowych powodów ku temu. I w ten oto sposób wczoraj wpadłaś zdyszana do apteki na jakieś dziesięć minut przed jej zamknięciem. Reakcja aptekarki była godna uwiecznienia gdy w całym tym pośpiechu poprosiłaś… o ilość bandaży o jaką poprosiłaś. Musiałaś tłumaczyć, że nikt nie jest ranny, a to jedynie twoja pamięć dała o sobie znać. Wyszłaś więc już znacznie spokojniejsza, bogatsza w reklamówkę bandaży… oraz jakąś mieszankę witamin na poprawę pamięci, którą poleciła ci obsługująca cię kobieta.

Kolejnym krokiem było ubrudzenie twojego nowego nabytku. Rzecz jasna nie chodzi o tabletki. Postanowiłaś się nie ograniczać. W kilku garnkach zagotowałaś wodę, którą następnie wlałaś do wanny. Tam w bestialski sposób wysypałaś całe pudełko herbaty Minutka XXL. A raz się żyje. I tak była z promocji. Rozplątywałaś kolejno bandaż po bandażu, wrzucając je do utworzonego wywaru. Mogłaś wybrać kawę, która dałaby dużo mocniejszy efekt, jednak nie miałaś ochoty walić jak esencja Starbucksa. W międzyczasie gdy twój kostium się starzał, w salonie zaimprowizowałaś suszarnię. Rozciągnęłaś kilka rzędów sznurków pomiędzy najwyższymi punktami w pokoju jakie nie groziły przewróceniem się pod ciężarem materiałów. Kolejną twoją ofiarą była szafka na reklamówki. W końcu wszystkie te plastikowe paskudztwa na coś się przydadzą. Rozcięłaś je tak, by zajmowały jak najwięcej powierzchni na podłodze i ustawiłaś pod sznurkami. Byłaś gotowa na kapanie. Gdy uznałaś, że bandaże są gotowe, ostrożnie wyjęłaś kurek, zmoczyłaś je dostatecznie dobrze chłodną wodą… po czym weszłaś do wanny i chodząc po nich, zaczęłaś je odsączać. Gdybyś miała robić to tylko rękami to życia by ci nie starczyło. Gdy uznałaś, że w ten sposób nic więcej z nich nie wykrzeszesz, łapałaś je w garści i możliwie jeszcze wyciskałaś to co się dało. Tak przygotowana kula była gotowa do transportu. Kolejne pół godziny zajęło ci zawieszanie wszystkiego na sznurkach. Nie nacieszyłaś się jednak długo swoim sprytem, głównie z racji na to, że bandaże schły zdecydowanie zbyt wolno. I w ten właśnie sposób spędziłaś już nawet sama nie wiesz ile z suszarką w ręce, przeklinając się za brak posiadania takiej do ubrań. Nim się zorientowałaś- zasnęłaś na kanapie, na całe szczęście wcześniej odłączając urządzenie od prądu.

I mniej więcej w ten oto sposób byłaś tu gdzie byłaś, próbując osiągnąć… coś. Cokolwiek co będzie wyglądało dobrze. Bandaże prezentowały się o dziwo naprawdę dobrze, ładnie złapały kolor. Teraz największą trudnością było stabilne przymocowanie tego do twojego ciała. Nie miałaś czasu by przyszywać to do jakichś ubrań. Skupiłaś się więc na tym by pod spodem mieć krótkie spodenki i stanik. Chciałaś skorzystać z tego, że październik trafił się wyjątkowo ciepły i w kilku miejscach planowałaś odsłonić nieco skóry, którą przybrudzisz starymi cieniami do powiek. W twoje nucenie zaczęło wkradać się coraz więcej kurw i chujów, gdy materiał rozwiązywał się raz za razem. Finalnie chyba jednak osiągnęłaś perfekcję. Zrobiłaś bieg po pokoju, kucnęłaś, podskoczyłaś, pomachałaś energicznie rękami i nogami… nic. Wszystko na swoim miejscu. Stojąc przed lustrem dokonałaś jeszcze kilku poprawek. Część swojej twarzy również zabandażowałaś, pozwalając by kosmyki włosów wychodziły na zewnątrz w niedbały sposób. Lakierem do włosów dodatkowo je usztywniłaś i… brawo! Udało ci się! Byłaś gotowa. Wciągnęłaś na stopy trampki, które również oblekłaś bandażami. Zarzuciłaś na ramiona bluzę, do kieszeni której wsadziłaś komórkę, a następnie wyszłaś z domu. Nie mogłaś uwierzyć w to, że udało ci się tak dobrze wyjść! Byłaś już gotowa na spotkanie z przyjaciółmi. Aż przyspieszyłaś kroku podekscytowana tym co was dziś czeka. Dom strachów. Realny wielki dom strachów. Nie sądziłaś, że firma tworząca je przyjedzie do takiej pipidówy, jednak nikt nie narzekał. Ten dom był olbrzymi! I do tego wstęp wolny. Nawet nie zorientowałaś się, gdy stałaś już przed starą bramą. Stałaś tam chwilę, przyglądając się szczegółom. To wszystko wyglądało jak realne! Naprawdę się postarali.

Miałaś już wyjąć telefon by zobaczyć czy twoi znajomi czegoś nie pisali, jednak w tym momencie usłyszałaś wołanie. Obejrzałaś się za źródłem głosu, by następnie uśmiechnąć się szeroko. Za tobą stała trójka twoich przyjaciół, odwzajemniając uśmiechy.

- O rany wasze stroje są genialne!

Rzuciłaś z jeszcze szerszym uśmiechem, podchodząc ku nim.


Hasła do kolejnego rozdziału: pomieszczenie, schody, pajęczyny

Share:

3 stycznia 2022

Event świąteczny: Prace



Nieco spóźnione z racji na zawirowania związane z Nowym Rokiem, jednakże już jest. Dziękujemy za nadesłane prace <3



Składanka 1 była inspiracją do Nicka i Judy, składanka 2 do Fina i Pazuriana.
A dlaczego tak? Bo w czasie kiedy para zakochanych relaksuje się w saniach, Fin po raz kolejny dostaje uwłaczającą rolę ze względu na swoje... kwalifikacje fizyczne. W wersji wesołej jest to sielanka, w wersji ponurej moment przed pogryzieniem Pazuriana przez Fina, który zwinął cukrową laskę, jaką to Fin obiecywał sobie jako nagrodę za to upokorzenie.

Autor: SlazakGrzesiek

Inspiracją do fotomontażu była składanka nr 2


Autor: Sasha

Share:

23 grudnia 2021

12 grudnia 2021

Event świąteczny: Dwa bieguny (tak, wiemy że późno)


 
Cześć wszystkim!

Jako, że każdy możliwy sklep ma już wywieszone świąteczne ozdoby, zewsząd dobiega świąteczna muzyka, a same święta zbliżają się wielkimi krokami, postanowiłyśmy przygotować dla Was event. Tak, wiemy, że to dość późno, jednakże nie dałyśmy rady zorganizować się wcześniej.

Tak więc- po wspólnych naradach z Usterką, postanowiłyśmy, by tym razem do eventu została użyta muzyka.

Poniżej znajdziecie linki do dwóch świątecznych składanek. Obie są swoimi przeciwieństwami jeśli chodzi o panujący w nich nastrój. Jedna jest wesoła, druga... no cóż. Odpalcie i sami się przekonacie.


Waszym zadaniem będzie zainspirowanie się daną składanką. Możecie też obiema jednocześnie. Stwórzcie przy muzycznej inspiracji rysunek, opowiadanie, wiersz, komiks lub jakakolwiek inna forma w jakiej będziecie chcieli przedstawić to, co pojawi się w Waszych głowach po przesłuchaniu składanek!


Zastrzeżenie jest jedynie takie, że musi być to coś związanego ze świętami.


Prace nadsyłajcie do 27 grudnia do 23:59 na maila

handlarziluzji@onet.pl

W tytule maila wpiszcie "Event świąteczny", którą składankę wybraliście oraz nick jakim ma być podpisana praca.




Jeśli zainspirował Was konkretny utwór ze składanki i chcecie by ktoś go odsłuchał przy oglądaniu/czytaniu waszej pracy, dopiszcie w mailu minutę lub nazwę danej piosenki.

Czekamy z niecierpliwością na Wasze prace! <3 
Share:

5 listopada 2020

Dawno dawno temu: Kopciuszek[+16]

 

Autor obrazka: Usterka

Dzieciństwo opiera się na bajkach. Czy to czytanych do poduszki, czy oglądanych jako adaptacje filmowe. Piękne księżniczki, zacni książęta, chrzestne wróżki i magia miłości. Czego chcieć więcej? Niczego, dla dziecięcego umysłu. Prawda jednak wygląda inaczej. Wiele z oryginalnych bajek na podstawie których powstały znane wszystkim adaptacje można raczej nazwać horrorami. Oto kilka z nich. 

Opisy powstały przy współpracy Demona Foe i Yumi Mizuno.

Miłego czytania!


Spis treści:

Czerwony Kapturek    
Pinokio
Brzydkie kaczątko
Księżniczka i żaba 

Mulan 
Alladyn
Mała syrenka 

Roszpunka 
Śpiąca Królewna
Kopciuszek (Obecnie czytany)


Odwołując się do popularnej wersji Disneya zacznę może od tego co proste i łatwe do wytłumaczenia. W adaptacji animowanej mamy Kopciuszka, która nazywała się tak od samego początku (choć w bajkach braci Grimm i Perraulta miała ona wcześniejsze imię, lecz zapomniała o nim po tym jak siostry zaczęły ją przezywać Kopciuchem (bo cały czas była pokryta popiołem z komina). Scenariusz historii w przypadku tych trzech produkcji jest prawie taki sam. Z tą różnicą, że u Grimmów ojciec Kopciuszka nie umarł, a traktował ją równie podle co macocha i nowe siostry, więc została ona wykorzystana jako sprzątaczka zaraz po ich ślubie.

            Disney czerpał najwięcej od Perraulta. Wróżka, dynia z karocy, myszy na konie etc. Zadania wzięte od braci Grimm oraz pomoc zwierząt w wykonywaniu ich. U braci jednak była złota suknia i złote buty, zaś szklane buty występowały u Perraulta. U Grimmów nie ma jednak dwunastej godziny jako wyznacznika czasowego, po prostu Kopciuszek uznaje, że ma dość tańcowania i wraca do domu. Tak samo drugiego dnia. Trzeciego kiedy chciała wrócić, książę wysmarował schody smołą, aby ta straciła złoty but, a ten miał coś co pomoże mu ją znaleźć? Cóż, podobne do bajki. Książę przybywa do macochy Kopciuszka. Pierwsza jej siostra odcięła sobie palce, aby noga zmieściła się do buta. Druga pozbyła się pięty. W myśl zasady, że jak będą królową, to nie będą musiały już chodzić. No ale krew wypłynęła i takie tam. Co prawda własny ojciec nie wspomniał o swojej córce, a kiedy książę zwrócił na nią uwagę nazwał ją brzydką, to kiedy książę założył bucik na jej nogę i pasowało mogłoby zakończyć się dobrze. Ale to Grimmowie, więc na zakończenie gołębie wydzióbały po oku każdej z sióstr. U Perraulta siostry przyrodnie Kopciuszka miały o wiele lepszy los. Kopciuszek zabrała je ze sobą do zamku i znalazła dla nich dobrych mężów. Aby te miały swoje szczęśliwe zakończenie.

            Natrafiłem też na wzmianki o tym, jakoby Kopciuszek pierwotnie zabiła swoją rodzoną matkę i za to była karana, ale nie mogłem natrafić gdzie tak było napisane. Mimo to nie zostawiam tematu Kopciuszka, bo powiedziałem, że Happy Ever After mnie nie bawi i chcę nieco więcej masakry. Grimmowie i Perrault to nie są jedyni, którzy spisali swojego Kopciuszka. Zdecydowanie mniej znana baśń z tą główną bohaterką jest pióra … w sumie nie wiadomo kogo. Wywodzi się ona z rosyjskiego folkloru i szacuje się jej początku na granice XI/XII wieku. Świat o niej usłyszał dopiero w wieku XX wieku udało się całość zebrać. Wiadomo, że Vasilisa Piękna (bo tak się tutaj nazywa Kopciuszek) jest pierwowzorem i jedną z pierwszych opowieści o tej bohaterce. Jednak zakładając, że powstała w okolicach XI wieku, zaś została spisana w XVII dla szerszej publiczności i to na drugim końcu Europy – należy wiedzieć, że zmieniło się w niej wiele. Oj bardzo wiele.

            Historia zaczyna się śmiercią matki Vasilisy, ta w towarzystwie ostatniego tchnienia daje jej lalkę zadziwiająco podobną do niej. Mówi, że kiedy Vas będzie smutna albo strapiona, lalka powie jej co ma robić. Ma ją karmić i nie mówić nikomu o niej. Vas bała się lalki, nie tylko dlatego, że była ona symbolem ostatnich chwil z rodzicielką, ale dlatego też, że ta cóż, ożywała od czasu do czasu i mówiła dość dziwaczne rzeczy, które miały być chyba optymistyczne. Jakoby świt był mniej straszny od zmierzchu. Tym czasem zrozpaczony ojciec Vas wybiera ponownie żonę. Sam jest pełen bólu i tęsknoty, lecz myśląc o swoich córkach wybrał kobietę z dwójką córek w podobnym wieku do Vas uznając, że będzie ona świetną matką dla jego córki.

            Wszyscy wiemy jak to się skończyło dalej. Kopciuszek Vas dawała lalce część swoich skromnych racji, a ta zawsze wtedy ożywała i dotrzymywała jej towarzystwa. Lata mijały, a Vas mimo tego, że była wykorzystywana do najcięższych prac, trzymała się dobrze i piękniała z dnia na dzień, natomiast jej siostry... no cóż, wręcz przeciwnie. Tak więc macocha i przybrane siostry postanowiły pozbyć się Vas. Kiedy jej ojciec wybył w interesach, macocha sprzedała dom w mieście i kupiła rozpadającą się chałupę blisko niebezpiecznego lasu mając nadzieję, że pewnego dnia Vas z niego po prostu nie wróci. Jednak nic z tego, lalka pomagała Vas wrócić do domu i ostrzegała przed niebezpieczeństwami. W końcu posłały ją głęboko blisko domu Baby Jagi (tak, dokładnie, to ruski folklor). Kiedy Vas szła w lesie minął ją jeździec ubrany na biało i nastał dzień, potem jeździec ubrany na czerwono i był zmierzch, a następnie czarny jeździec, który przyniósł ze sobą noc. Wtedy w lesie pojawiły się błędne ogniki, zaś przed Vas na kurzej stopie stała chata Baby Jagi. Wiedźma pojawiła się wściekła i po krótkiej wymianie zdań i prośbie Vas o pożyczenie ognia bo właśnie tego zabrakło w jej domostwie, wiedźma zgadza się na to pod warunkiem... no właśnie. Mamy tutaj zadania podobne jak te, które znany nam Kopciuszek ma zrobić by iść na bal. Baba jaga ostrzega, że jeżeli Vas nie zrobi tego tak jak wiedźma chce, dziewczyna skończy jako jej podwieczorek. Lalka jednak nie pozwala się smucić, radzi dziewczynie aby ta poszła spać, bo poranek jest mniej straszny od zmierzchu, a kiedy Vas się budzi wszystkie zadania są wykonane perfekcyjnie. Vas zapytała się wtedy Jagi kim byli ci jeźdźcy, ta odpowiedziała, że są to jej słudzy.... AH! Zapomniałem wspomnień. W domu Jagi sługami od gotowania były odcięte ręce... No i właśnie kiedy chciała nakłonić Vas do zadania pytania o ich pochodzenie lalka zaczęła się szamotać, więc Vas odparła, że zbyt dużo wiedzy – postarza. Kiedy wyznała jej, że roztropność to błogosławieństwo od zmarłej matki (bo nikomu nie powiedziała o lalce) Jaga wyrzuciła ją z domu na kurzej stopce i dała jej płonącą czaszkę do domu.

            Kopciuszek wróciła ze zdobyczą, a kiedy jej macocha i przyrodnie siostry popatrzyły na ogień i czaszkę, która „nie spuszczała z nich wzroku” dosłownie zamieniły się w kupkę popiołu. Kopciuszek wyszła wtedy z domu, zakopała w ziemi płonącą czaszkę i wróciła do miasta. Przygarnęła ją jej dawna sąsiadka i Kopciuszek nauczyła się tkać. Wkrótce jej tkaniny były rozpoznawalne, że sam król zapragnął je nosić. Kiedy kazał ją do siebie przyprowadzić natychmiast się zakochał. Ojciec Vas wrócił, Kopciuszek wyszła za króla i wraz z ojcem i staruszką no i lalką oczywiście zamieszkali w pałacu.

            Amen.

 


Share:

Dawno dawno temu: Śpiąca królewna[+16]

 

Autor obrazka: Usterka

Dzieciństwo opiera się na bajkach. Czy to czytanych do poduszki, czy oglądanych jako adaptacje filmowe. Piękne księżniczki, zacni książęta, chrzestne wróżki i magia miłości. Czego chcieć więcej? Niczego, dla dziecięcego umysłu. Prawda jednak wygląda inaczej. Wiele z oryginalnych bajek na podstawie których powstały znane wszystkim adaptacje można raczej nazwać horrorami. Oto kilka z nich. 

Opisy powstały przy współpracy Demona Foe i Yumi Mizuno.

Miłego czytania!


Spis treści:

Czerwony Kapturek    
Pinokio
Brzydkie kaczątko
Księżniczka i żaba 

Mulan 
Alladyn
Mała syrenka 

Roszpunka 
Śpiąca Królewna (Obecnie czytany)

. . .

Disneyowska adaptacja Śpiącej królewny to naprawdę kawał dobrej roboty. Delikatne rytmy muzyczne, wspaniała postać Maleficent i wiele, wiele innych. Jednak jak się to ma do oryginałów? Cóóóż... Chociaż Disney mówi, że wzorował się na wersji Charlsa Perraulta z XVII wieku, więcej ma wspólnego z tą przedstawioną przez braci Grimm. Różnic nie jest tak wiele. Nie trzy wróżki, a dwanaście wieszczek, gdzie dla trzynastej zabrakło złotej misy  i sztućców – dlatego rzuciła czar na Śpiącą królewnę. Potem reszta ma się podobnie. Co prawda brak smoka i walki z nim, ale przybywa książę i całuje księżniczkę, a ona się budzi i mamy szczęśliwe zakończenie. U Perraulta znowu mamy dwanaście wieszczek, lecz trzynasta się nie pojawiła gdyż wszyscy uznali, że skoro od piętnastu lat nie pojawiła się nigdzie to pewnie musi być martwa. Ta jednak zaskoczyła wszystkich, przyszła. Wściekła, że nikt jej nie zaprosił i nie było dla niej naczyń (oczywiście szczerozłotych z rubinami w dodatku) rzuciła czar. Potem motyw snu, księcia i mamy … no nie zakończenie. Bo to początek. Książę sąsiedniego królestwa odwiedzał Śpiącą kilka razy kursując w tę i w tamtą stronę. W efekcie dorobili się dwójki dzieci o imionach Świt i Zmierzch i dopiero kiedy król jego kraju umiera, ten decyduje się powiedzieć wszystkim o jego romansie ze Śpiącą Królewną. Do tej pory bał się to obwieścić gdyż wiedział, że jego matka jest … no cóż... ogrzycą, lubującą się w mięsie dzieci.

            Śmierć małżonka i nowa królowa z już istniejącymi następcami tronu, ogrza królowa nie była zachwycona, dlatego kiedy książę musiał opuścić swoje królestwo przez militarne powody ta rozkazała królewskiemu kucharzowi zrobić sobie potrawkę z jednego z dzieci. Kucharzowi zrobiło się żal, więc dał swojej żonie dziecko a królowej dał do zjedzenia coś innego. Kilka dni później, królowa zapragnęła drugie i znowu historia się powtórzyła. Potem królowa zapragnęła zjeść Śpiącą królewnę. Kucharz chciał ją wprawdzie zabić, ale widząc bierność w jej zachowaniu … oddał ją swojej żonie.

            Kilka dni później, gdy królowa przechadzała się po pałacu dostrzegła całą trójkę szczęśliwą i żywą. Wściekła się i kiedy miała ich zgładzić, wrócił książę i mamy znowu happy end. Jest nawet morał! Dziewczęta, nie śpieszcie się z wyborem męża. Khem.

            Najbardziej makabryczna wersja z tych wszystkich to jednak ani braci Grimm ani Perraulta, a Giambattista Basile z XVI wieku. No i tutaj historię trzeba opowiedzieć od nowa.

            Tutaj po tym jak pewnemu królowi na świat przyszła córka, zwołał wieszczki aby te przepowiedziały przyszłość jego nowo narodzonej dziedziczce. Te po wielu namowach uznały, że jej przyszłość to kawałek lnu. Król oczywiście nie był zadowolony z tej przepowiedni. Talia, bo tak nazywa się tutaj Śpiąca królewna dorastała normalnie, aż do dnia kiedy znalazła wrzeciono, chciała spróbować i kawałek lnu dostał się pod jej paznokieć. W efekcie, ta padła trupem. Zrozpaczony ojciec, położył ją na aksamitnym tronie (zwłoki pięknie ubrane oczywiście) zamkną ją w komnacie na kilka spustów i z rozpaczy opuścił nie tylko cały zamek, ale i królestwo.

            Po stu latach na polowanie wyruszył książę sąsiedniej krainy, zgubił się i znalazł się w zamku. Zobaczył na krześle ZWŁOKI dziewczyny (rozkładu nie ma jak coś) i postanowił je zaruchać. Zadowolony sobie wyszedł, a dziewięć miesięcy później Talia (nadal trup) wydała na świat dwójkę dzieci, Świt i Zmierzch. Wróżki by dzieci nie umarły z głodu przenosiły je co kilka godzin do piersi Talii. Pewnego razu dziecko pomyliło jej sutek z palcem i uwolniło księżniczkę z objęć klątwy i ta zmartwychwstała. Nie pamiętała kompletnie co się z nią stało, ani nic o tym kto jej co zrobił, ale fakt, że ma dwójkę dzieci przyszedł jej normalnie do zaakceptowania. No a kiedy po dziesięciu miesiącach nekrofil przypomniał sobie o seksownych zwłokach w zamczysku przybył do jej komnat od razu się w nim zakochała. A on w niej. Więc tak król kursował między swoim zamkiem a zamkiem Talii, aż jego żona nabrała podejrzeń. Zorientowała się, że ma gdzieś jakąś kochankę z którą ma dzieci więc posłała po dzieci na dwór. Kiedy te przybyły kazała je kucharzowi zabić i zrobić z nich kilkanaście potraw. Ale kucharzowi zrobiło się szkoda i zrobił normalne potrawy. Kiedy król przybył do królowej ta zaczęła karmić go i kazała jeść myśląc, że ten je własne dzieci. Kiedy król odszedł, ta posłała po Talię, ta przybyła i historia prawie by się powtórzyła, gdyby nie fakt, że królowa zapragnęła osobiście zabić Talię. W porę przybywa król, zabija królową i żeni się z Talią. I mamy bardzo dziwaczne zakończenie. Kucharz oczywiście został nagrodzony i awansowany. A i morał się znajdzie. A więc, dla tych którzy są szczęściarzami dobro przychodzi nawet we śnie.

            Jeżeli przez to rozumie się gwałt... No bo nie oznacza nie, a brak odpowiedzi to wielkie NIE.


Share:

POPULARNE ILUZJE