Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa.
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa.
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa?
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Wyrównanie rachunków (obecnie czytany)
Patrzyłaś na wiadomość z niedowierzaniem. Ten mały gnojek nadal Ci groził. Albo... właściwie to wymyślonej postaci, którą stworzyłaś. Ale mimo to, powinien się poddać. Jeszcze chwilę temu był bliski paniki przed Twoimi drzwiami, błagał Cię abyś nie zadzwoniła na policję. Nawet zaczęłaś mu współczuć! A teraz, wrócił do swojego starego zachowania. Wygląda na to, że myśli, iż CzarownaCzacha nie mówi swojej mamusi o grach w środku nocy, więc nie powie jej też o wiadomościach. Przebiegły, mały... Wyłączyłaś konsolę i przyglądałaś się cieniom na ścianie zastanawiając się, jak dalej potoczyć tę grę. Wie już jak wyglądasz. Możesz próbować odstraszyć go zawsze jak będzie walił w drzwi. Stworzyć wrażenie, że jesteś samotną mamusią która pracuje w domu. Dzieciaki w tym roku powinny siedzieć w szkole. A może być jedną z tych nowoczesnych mamuś które uczą dzieci w domu, które chcą trzymać swoje pociechy daleko od potworów? Hah, to mogłoby zadziałać. Zaraz. Dlaczego miałby nie odkryć prawdy? Możesz odsłonić karty. Tak dłuto, jak umowa o wyciszaniu muzyki będzie... Ale znowu kawał był zbyt dobry. No i naprawdę, naprawdę się nudzisz. Heh. Zobaczmy jak długo uda Ci się to pociągnąć. I tak za kilka miesięcy się wyprowadzasz. Nie stanie się nic złego. Nie Tobie, w każdym razie. Po kilku godzinach poszłaś do łóżka. Wyłączyłaś telewizor i poszłaś do łazienki. Wyszczotkowałaś zęby, wzięłaś prysznic, przebrałaś się w piżamę, weszłaś do łóżka i usnęłaś.
SANS
Sans usłyszał jak telewizor został zgaszony koło szóstej trzydzieści rano. Serio, jak dłuto ta suka może siedzieć? I to ona go obwiniała za mało snu przez muzykę. Oh, jest wściekły. Dzieciak zapłaci za to co zrobił. Sans ma już plan. Nic niezwykłego, nie ucieknie się do przemocy. Nie jest na tyle głupi aby rozpętać kolejną wojnę z ludźmi przez jakiegoś głupiego bachora. Ale trzeba nauczyć gówniarza, że nie warto zadzierać z potworami. Jeżeli pozwoli sobie wchodzić na głowę ludzkim szczeniętom, nigdy nie będzie w stanie spojrzeć Szefowi w oczy. Poszedł do swojego pokoju i zaczął się rozglądać za porzuconą dakimakurą. Podszedł do niej i podniósł ją, na jednej stronie była słodka i przerażona dziewczyna, a na drugiej... cóż, powiedzmy, że nie była to poduszka dla dzieci. Naprawdę miał nadzieję, że Szef nie zauważył tej z tyłu. Próbował wyobrazić sobie sąsiednie mieszkanie. Było zrobione w tym samym stylu co jego, ale musiał się skupić nad szczegółami. Była tam jakaś fikuśna kanapa, a przed nią stolik, zaraz przy drzwiach. Tyle powinno wystarczyć, aby użył skrótu. Poczuł swoją magię i chwilę potem już stał w ciemnym mieszkaniu trzymając poduszkę. Zaśmiał się. To było zbyt proste. Powoli szedł przez Twoje mieszkanie. Jak dobrze, że nadal miał na sobie swoje skarpety, więc jego kości nie stukały o kafelki w kuchni. Zaczął rozglądać się za dziecięcym pokojem. Wszystkie mieszkania były do siebie podobne. Otwarta kuchnia, salon, przedpokój i dwie sypialnie na końcu z łazienką. Jedna z sypialni była większa. Udał się więc do tej mniejszej. Pociągnął powoli za klamkę zamkniętych drzwi, uważał aby dotknięcie metalu nie wywołało żadnego dźwięku. Otworzył je powoli, nasłuchując czy ktoś przypadkiem się nie obudził. Tworzył pomieszczenie. Zawiasy pisnęły. Kurwa, te durne tanie nienaoliwione mieszkania! Jest tak blisko, aby odpłacić pięknym za nadobne! W razie czego, wystarczy pomyśleć i zniknie. Powoli wypuścił powietrze. Nic, nikt się nie ruszył, nikt nie wie, że tutaj jest. Uspokój się, nie panikuj, uda Ci się. Para głupich ludzi Cię nie przestraszy. Wejdź tam, odstaw poduszkę i wróć do siebie. Sukowata mamuśka zobaczy to rano i CzarownaCzacha będzie miała kłopoty. Wdech i wydech. Pchnął drzwi jeszcze raz, mając nadzieję że jeżeli zrobi to szybciej to zawiasy będą łaskawsze. Nie. Nadal skrzypią. Ale tylko trochę, udało mu się wślizgnąć do środka. Lecz... tutaj są tylko pudełka. Gdzie łóżko? Gdzie dzieciak? Coś jest nie tak! Czuł jak wzrasta w nim panika. Czy jest w dobrym mieszkaniu? Jest pewien, że dobrze trafił. Kanapa jest taka sama... stolik... A może jestem jest w jeszcze innym mieszkaniu? To nie ma sensu. Jak zaczął się wycofywać do tyłu próbując uciec, para długich dłoni objęła go od tyłu i psinknęła czymś w jego twarz.
-Gaaahhhh! - krzyknął wyrywając się z objęć. To paliło. Kurwa mać, tak strasznie piecze! Nic nie widzi. Kurwa, cholera! Sans ugryzł obejmującą go rękę tak mocno jak się da.
-Ałć, cholera! Ostre! - Uwolnił się z objęć, teraz wystarczy umknąć i skorzystać z magii aby się teleportować. Lecz kiedy próbował aktywować magię i nic się nie stało.
-KURWA! - Nie myślał logicznie. Oczodoły za bardzo piekły. Udało mu się wrócić? Skąd ma wiedzieć? Piekło, tak strasznie. Co to za piekielny atak? Ma tylko jeden HP, no i bonus jaki udaje mu się zebrać za pomocą snu, ostatnio nie sypia dobrze, więc nie ma pełnego bonusu. Ile obrażeń mu to zadało? Oślepł na dobre? Sama myśl o tym sprawiła, że trudniej mu się oddychało. Czy umrze? Dlaczego się wyprowadził od Szefa? Jest słaby i wie o tym. Wystarczy tylko jeden cios i po nim. Może ma wiele magii, ale tylko jeden HP. Padł na ziemię starając się złapać oddech. Próbował otworzyć oczodoły, ale łzy lały mu się po kościach policzkowych. Wszystko go bolało!
-A więc teraz mam nie tylko grożenie dziecku, zakłócanie ciszy nocnej, ale też włamanie i naruszenie przestrzeni osobistej – krzyknął głos. Cholera, nadal u niej jest. Skupił się próbując wymusić kolejną teleportację, ale nic się nie stało. Jeżeli nie może się skupić, nie może użyć magii. Wszystkie potwory to wiedzą. On się skupić nie mógł i był przerażony. Zadzwoni na policję, trafi to więzienia, ludzkiego więzienia. Tam torturują ludzi, a on ma tylko jedno HP. Nie zniesie najprostszej tortury. Ludzie nie wiedzą o co chodzi z HP. Cholera. Umrze w więzieniu, zostawi Szefa. Dlaczego zdecydował się żyć samemu?!
-Cholera... Kurwa.... Ja nie... Ja nie! - zwinął się w kulkę na podłodze, chowając twarz za rękami.
Naprawdę było Ci szkoda kurdupla. Wyglądał tak żałośnie. Włamał się do Twojego mieszkania, nie powinnaś szukać dla niego usprawiedliwienia. Nie powinno się łamać prawa tylko po to aby wyciąć psikusa dziecku. Zauważyłaś, że zabrał ze sobą poduszkę. Zastanawiałaś się co chciał z nią zrobić... Zdecydowałaś się póki co nie reagować pochopnie... Nie chciałabyś być tą, która sprawi że pierwszy potwór pójdzie za kratki, tym bardziej że jednego dnia ratujesz potwora, a drugiego dnia posyłasz innego do pierdla. To kiepska argumentacja, masz tego świadomość, prawda? Pochyliłaś się, chwyciłaś go za ramiona i pomogłaś mu wstać.
-N-nie dotykaj mnie, kurwa! - wyrwał się nadal ślepy. Westchnęłaś zdenerwowana.
-Chcę ci pomóc.
-Nie! Z-zostaw mnie samego, wariacie! - zacisnął swoje oczodoły i zwinął się jeszcze mocniej.
-Musisz umyć oczy.... oczodoły... twarz i nos – pochyliłaś się i chwyciłaś go za bluzę. Ugryzł Cię znowu w drugą rękę. Nie zareagowałaś. Bolało, ale przechodziłaś większe cierpienia. Przeniosłaś go, kiedy nadal miał zaciśnięte zęby na Tobie i poszłaś z nim do łazienki. Był zaskakująco lekki. Wgryzł się mocniej w Twoje ciało i warknął.
-Odstaw mnie suko! Zabierz ode mnie swoje obleśne łapy! - Jak on mówi bez ruszania szczęką? Machał łapami i spoliczkował Cię lekko zostawiając na policzku zadrapanie. Dobra, dość tego. Miarka się przebrała. Przyłożyłaś rękę która nadal gryzł do jego piersi, drugą złapałaś go za jego ramię, nie byłaś pewna co właściwie chcesz zrobić, pragnęłaś tylko aby przestał Cię bić. Jedna z kości jego klatki piersiowej pyknęła kiedy poruszyłaś palcami. Zachłysnął się powietrzem. Dziwne, czerwone łzy ciurkiem leciały spod jego zaciśniętych oczodołów. -'uść... Kurwa... przestań! N-nie dotykaj mnie pizdo! - piszczał przepełniony strachem
-Dobra, dobra, uspokój się – powiedziałaś powoli – Nie zadzwonię po gliny jeżeli przestaniesz się wierzgać i mnie gryźć... - zareagował natychmiast. Całe jego ciało uspokoiło się. W trakcie szamotaniny podniosła się jego koszulka, skorzystałaś z okazji aby się przyjrzeć. A no, to szkielet, same kości. Nadal szlochał i trząsł się walcząc z atakiem paniki w Twoim objęciu i gazem pieprzowym na całej twarzy. Zaraz... dlaczego on oddycha? Nie ma płuc!
-C-co ty mi zrobiłaś? - czknął między oddechami
-Potraktowałam cię gazem pieprzowym, oślepia on napastnika... Opóźnia ruchy i sprawia, że trudniej się oddycha. Aby się pozbyć efektów wystarczy przemyć twarz i poczekać kilka minut.
-...Ty... khe khe.. ty naprawdę nie zadzwonisz na psy? - kasłał próbując wyrównać oddech. Naprawdę boi się policji, czy ona jest aż taka zła dla potworów?
-Jeżeli obiecujesz się uspokoić i wyjaśnimy sobie kilka spraw. Obiecuję, że nie zadzwonię na policję.
-....'obrze – przytaknął poddając się. Powoli zabrał zęby z Twojej skóry, uśmiechnęłaś się. Miałaś wrażenie, że ten wściekły gość jest tak naprawdę wielkim dzieckiem... albo małym dzieckiem... krótkim dzieckiem...?
-Najpierw umyjemy ci twarz, zanoszę cię do łazienki – powiedziałaś idąc.. znowu. Ze względu na to, że był taki lekki, łatwo było go przenieść. Kazałaś mu klęknąć przed brodzikiem z głową w środku, chwyciłaś za słuchawkę prysznica i odkręciłaś kurek, poczekałaś chwilę, aż woda się ociepli i podałaś mu wąż. Zaczął myć czaszkę. Woda wlatywała do jego oczodołów i wylatywała przez nie. Czyści też od środka? Jak to wszystko działa?! - Potwory są dziwne... - mruknęłaś
-C-co?! - bąknął. Dalej myjąc twarz. Popatrzyłaś na swoją rękę. Ślady ugryzień prawie zniknęła. Zostały tylko małe punkciki po najgłębszych wgryzieniach.
-Powiedziałam, że pójdę po ręcznik, myj się dalej, i niej pewność że wyczyścisz wszystko. Dziurę na nos też – rzuciłaś odchodząc. Wróciłaś z ręcznikiem i położyłaś go na spłuczcie obok. Wypluł trochę wody na podłogę, był cały mokry. Ale przynajmniej teraz mógł oddychać. Chciałaś go poklepać po plecach, pocieszyć, ale z tego co zauważyłaś, nie przepada za dotykiem innej osoby więc trzymałaś łapy przy sobie. Pieprz na twarzy boli. Kiedy odkryłaś, że ktoś jest w Twoim mieszkaniu chwyciłaś za niego. Tak naprawdę zawsze chciałaś go użyć, biorąc pod uwagę też to, że Twoje wampirze moce nie działają na potwory... okazja była wręcz idealna. Jesteś pacyfistą, starasz się unikać walki kiedy tylko się da. Mały szkielet w końcu zaczął się uspokajać. Oparłaś się o framugę czekając, aż skończy się wycierać.
-W-więc, gdzie szczeniak? - zapytał nadal mając krople wody na twarzy
-Co?
-Twój dzieciak – Cholera, zapomniałaś o tym. Nadal próbuje dorwać Czarownego?
-Jest... niedaleko – odpowiedziałaś
-Czy ludzie w tym wieku śpią jeszcze z mamusiami w łóżku?
-A dlaczego miałby spać w moim łóżku? - Szkielet wyłączył wodę i przetarł ręcznikiem twarz trąc ją mocno.
-Nie widziałem łózka w tamtym pokoju, a gdzieś spać musi
-A będziesz tak łaskaw wyjaśnić, co robisz w środku nocy szukając go?
-N-nic złego! Tylko... oddaję coś, co... podrzucił pod moje drzwi – mruknął zza ręcznika. Wzięłaś głębszy oddech próbując powstrzymać słaby uśmiech. To koniec kawału.
-Ale CzerwonaCzacho, dałem ci to z czystym sercem, nie możesz odrzucić mojej miłości! - rzuciłaś głosem dwunastolatka. Zatrzymał wycieranie twarzy i zamarł z ręcznikiem na czaszce.
-......KURWA! - krzyknął w materiał nadal zasłaniając twarz. - KURWA SERIO?! - jęczał dalej. Hahahahahaha. Płakałaś ze śmiechu, nie mogłaś się powstrzymać. Choć on lamentował w ręcznik. Z trudem oddychałaś, policzki bolały, tak samo jak brzuch. Hahahahaha! Osunęłaś się po framudze na podłogę.
-Ohhh, no weź, hehehe czaszeczko hehehehe wiesz, że to śmieszne – rzuciłaś ocierając łzy. Jęknął chowając czaszkę za kapturem w zawstydzeniu. Nadal tłumiąc warknięcia ręcznikiem.
-Mraaahhhhhhh..... Kurwa! I to wszystko przez cholerną muzykę?! - nadal nie odsłonił twarzy. A Ty nadal się śmiałaś. Kiedy w końcu podniósł materiał, przestałaś się śmiać widząc jego czerwoną twarz. Heh...? Więc może zmienić kolor? Nie pamiętasz, abyś aż tyle twarzy mu opryskała. Wyglądał jak uosobienie wstydu i wściekłości. - Skończyłaś? - warknął. To sprawiło, że znowu zaczęłaś się śmiać. Tym razem udało Ci się troszeczkę nad sobą zapanować. - Jeżeli masz zamiar siedzieć i się śmiać, wychodzę – warknął mijając Cię w przejściu.
-Hehehehehehh, zaczekaj! - krzyknęłaś za nim. Odwrócił się niechętnie.
-Czego?!
-Nadal musimy pogadać! - Skrzyżował ręce na piersi w geście obrony
-Ta, jasne. - popatrzył na ziemię. Zastanawiałaś się, jak ubrać swoje myśli w słowa, po chwili oczekiwania, warknął impulsywnie – Wypluj to! Czego ode mnie chcesz!
-Muzyka... - Przerwał Ci wywracają oczami
-Ta, ta, wiem, nie będę jej słuchał
-Po dwudziestej drugiej. Przed tą godziną słuchaj, ale nie aż tak głośno. - Patrzył na Ciebie zbity z pantałyku. Pozwalasz mu słuchać muzyki? Naprawdę? - I uh.. - czułaś jak się rumienisz – S-spróbuj kiedy następnym razem będziesz miał chwile sam na sam... być... ciszej
-Chwile jakie?! - Jego twarz zrobiła się cała czerwona, kiedy zrozumiał co mas zna myśli – N-nie robię czegoś takiego!
-Słyszałam jak warczysz w nocy przez ściany
-Nie robię tego! - zaklinał się
-Więc co robisz?
-N-nie to, kurwa! - tupnął nogą – Cholera wy ludzie jesteście kurewsko obrzydliwi. Pieprzone zboczone poduszki i jeszcze to...
-Więc cokolwiek robisz, spróbuj jęczeć i sapać o pół tonu niżej w nocy. - Gdyby jego twarz mogła być bardziej czerwona to pewnie by taka była.
-Kurwa, dobrze! To wszystko?! - wsadził ręce do kieszeni.
-Tak... uh... a ty masz coś do mnie?
-N-nie! Zostaw mnie kurwa samego! I nie podrzucaj mi żadnego gówna na wycieraczkę kiedy przychodzi mój brat!
-Zaraz, zaraz, zaraz. Twój brat to znalazł? - Iiiii znowu zaczęłaś się śmiać.
-P-pieprz się! - Krzyknął podchodząc do drzwi i pociągnął za klamkę, ale nic się nie stało. Zamknięte.
-Jak dostałeś się tutaj skoro drzwi są zamknięte? - zapytałaś między falami śmiechu. Zaczął się powoli pocić.
-Ja... zamknąłem kiedy wszedłem – rzucił nerwowo
-Co? Po co miałbyś tak zrobić? - chichotałaś. Ale on już je otworzył i przekroczył próg.
-Mam swoje powody! Z-zamknij się! - trzasnął. Słyszałaś kroki wiodące do jego mieszkania. Kto zamyka drzwi po włamaniu się co cudzego mieszkania nim z niego ucieknie?