Notka od autora: Po tym jak uzmysłowiłam sobie, że mimo całego mojego wkładu w rozwój polskiego fandomu nadal jestem najbardziej rozpoznawalna przez to co popełniłam właściwie na początku, czyli przez niedokończone opowiadanie 50 twarzy Friska, moje zażenowanie sięgnęło zenitu. Myślą o tym, jaka to wielka ironia i w ogóle w głowie narodził mi się pomysł na tego one-shoota.
Akcja ma miejsce po prawdziwym pacyfiście, wcielasz się w rolę ochroniarza Frisk. Opowiadanie dostosowane do męskiego czytelnika. Akcja ma miejsce dwadzieścia lat po wypuszczeniu potworów z góry. Frisk jest dorosłą kobietą. Związek: Frisk x Czytelnik.
Już od samego rana zapowiadało się, że dzisiejszy dzień, będzie jednym z tych dni. Frisk obudziła się po piątej próbie obudzenia. Leniwie wyszła z łóżka, gdybyś nie zarzucił na nią szlafroka zapewne paradowałaby całkiem naga. To nie tak, że jesteście parą. Gdybyście byli, nie miałbyś teraz na sobie pełnego garnituru, szczelnie zawiązanego krawatu na szyi, w twoim uchu nie przebrzmiewałby raz za raz głos sekretarki mówiącej o tym kto przyszedł i czeka w holu. Pracujesz jednak u boku Frisk od siedmiu lat, jest pierwszą osobą jaką widzisz kiedy się budzisz i ostatnią przed snem. Spędzasz u jej boku każdą chwilę swojego życia. To dobrze, czy źle? Właściwie poświeciłeś wszystko co miałeś temu jednemu marzeniu. Kiedy zobaczyłeś ją dwadzieścia lat temu na monitorze komputera w najnowszym wydaniu wiadomości. Otoczoną bandą potworów, mrużącą oczy od fleszy, małą, brudną dziewczynkę. To co wtedy poczułeś to przeznaczenie, a może zwykła głupota. Od tamtego momentu Twoje życie zmieniło się diametralnie. Chodziłeś na siłownię, odżywiałeś się zdrowo, nie brałeś żadnych używek, piłeś najmniej jak się da i tylko przy naprawdę wyjątkowych okazjach. Po zdanych egzaminach udałeś się do szkoły gdzie nauczono Cię fachu ochroniarza. Jednak to za mało. Ona w tym czasie skończyła prawo i została oficjalnym ambasadorem potworzej racji stanu. Do tej pory tę pozycję pełniła niejaka Temmie, ledwo się jej udawało wszystko utrzymać w ryzach i nie umiała zupełnie walczyć o swoje, skora do przekupstwa, wyraźnie zagubiona. Dlatego, kiedy Frisk zajęła stanowisko przedstawiciela nowej rasy cały świat jakby odetchnął z ulgą.
Pijąc zimną wodę z butelki patrzyłeś na ekran. Wygłaszała mowę w ONZ'cie. Mówiła o pokoju, o dobrych zamiarach tych jakich nazywała swoją rodziną. Nie ujęły Cię jej słowa, nie byłeś ani wrogiem, ani przyjacielem potworów. Nie patrzyłeś na nich, tak szczerze powiedziawszy. Patrzyłeś na nią.
No i oto jesteś. Siedem lat minęło od kiedy spełniłeś swoje marzenie. Poza wyszkoleniem ciała, musiałeś pracować nad umysłem, musiałeś stać się najlepszym w swoim fachu. Nie tylko siłą, ale i sercem które otoczyłoby ramieniem dziewczynę. Nie miała dzieciństwa. Będąc kilkuletnią dziewczynką zabłysnęła na firmamencie sław. Raz powiedziała Ci, że tamtego dnia kiedy wpadła do Podziemia, Frisk jaką znała umarła. To nie tak, że jest inna, po prostu kiedy wyszła na Powierzchnię, nigdy nie mogła się już pobawić na placu zabaw. Nigdy nie mogła iść na lody, czy puszczać latawce. Nie mogła iść popływać do jeziora, zbudować bałwana czy pobiegać z psem po lesie. Wszystkie te proste czynności zostały jej odebrane. Dodać należy, że pełnisz też funkcję jej mózgu. Znaczy się, organizacji życia. Im mniej osób ją otacza, tym lepiej. Zwłaszcza, że udało się wywalczyć iż sama góra Ebott i okoliczne tereny będą stanowić własność potworów, które utworzą nowe państwo. Początkowo te żyły wśród ludzi, jednak bez własnego państwa, żaden naród nie liczy się na świecie. Nie naprawdę. Dlatego pierwszym o co walczyła, była ziemia na własność. Tutaj to teraz mieści się dom pary królewskiej, stare i opustoszałe domy zostały odnowione i przemeblowane. Ulice odnowione. Ciepła woda, prąd i gaz podłączone. Osiągnęła tak wiele w tak krótkim czasie. Musisz ją chronić, przed światem, przed potworami, przed ludźmi i co ważniejsze, przed samą sobą.
Tego dnia, jak zostało powiedziane, wstała lewą nogą. Zjadła niewiele na śniadanie, udzielała szczątkowych odpowiedzi reporterom, była na dwóch spotkaniach z ważnymi politykami, uścisnęła dłoń jednego z nich, a potem piętnaście minut siedziała w łazience szorując rękę. Ty tym czasem w milczeniu stałeś podpierając ścianę.
-Spóźnimy się na obiad u Undyne - rzuciłeś w końcu kiedy dyszała nad zlewem. Odpowiedziała Ci lejąca się woda. Zmarszczyłeś brwi - No już, zbieraj się - zrobiłeś w jej stronę kilka kroków. Dopiero teraz zauważyłeś, że dziewczyna drży. Kiedy zaniepokojony podszedłeś do niej, położyłeś rękę na jej ramieniu i siłą zmusiłeś aby na Ciebie popatrzyła, zobaczyłeś coś, co nie było częstym widokiem nawet na twarzy zwykle tak zdeterminowanej jak ona. Frisk płakała. Zalała się łzami strachu, smutku, bezradności. Wyglądała jak ktoś, kto ma już dość, dość wszystkiego.
-N-nie ch-chcę - czknęła - Nie chcę - powtórzyła przytulając się do Ciebie, twarz bezradnie chowając w Twojej kamizelce. Przez kamizelkę kuloodporną jaką miałeś pod marynarką nie czułeś jej w całości. Po prostu nacisk jej ciała, drżenie rąk i gwałtowniejsze ruchy kiedy czkała. Biorąc głębszy wdech wyciągnąłeś telefon z kieszeni. Tak, to jeden z tych dni.
-Spóźnimy się na obiad u Undyne - rzuciłeś w końcu kiedy dyszała nad zlewem. Odpowiedziała Ci lejąca się woda. Zmarszczyłeś brwi - No już, zbieraj się - zrobiłeś w jej stronę kilka kroków. Dopiero teraz zauważyłeś, że dziewczyna drży. Kiedy zaniepokojony podszedłeś do niej, położyłeś rękę na jej ramieniu i siłą zmusiłeś aby na Ciebie popatrzyła, zobaczyłeś coś, co nie było częstym widokiem nawet na twarzy zwykle tak zdeterminowanej jak ona. Frisk płakała. Zalała się łzami strachu, smutku, bezradności. Wyglądała jak ktoś, kto ma już dość, dość wszystkiego.
-N-nie ch-chcę - czknęła - Nie chcę - powtórzyła przytulając się do Ciebie, twarz bezradnie chowając w Twojej kamizelce. Przez kamizelkę kuloodporną jaką miałeś pod marynarką nie czułeś jej w całości. Po prostu nacisk jej ciała, drżenie rąk i gwałtowniejsze ruchy kiedy czkała. Biorąc głębszy wdech wyciągnąłeś telefon z kieszeni. Tak, to jeden z tych dni.
-Witam, z tej strony _____, Frisk niestety nie będzie mogła dzisiaj do pani przybyć na posiłek - Undyne była jedną z wybuchowych osób, nawet jak na potwora. Nie lubiłeś specjalnie z nią rozmawiać, zwłaszcza kiedy chodziło o odwołanie czegoś, albo zwykłą odmowę. Choć potem rzucała to w niepamięć, tak w danej chwili bardzo nie chciała odpuszczać. Ostatecznie zawiozłeś Frisk do jej mieszkania mieszczącego się na jednym z pięter domu pary królewskiej. Dolne piętro zajmowali oni wraz z dorastającym synem Asrielem. Górne należało właściwie tylko do Ciebie i Frisk.
Jesteś odpowiedzialną, przewidującą osobą. Dlatego kiedy tylko odprowadziłeś Frisk do jej sypialni, wykonałeś kilka telefonów i przełożyłeś spotkania oraz konferencje prasowe z dnia jutrzejszego i zluzowałeś trochę następny dzień, aby nie czuła się jak wrzucona na środek oceanu po czasowym załamaniu. Tyle zazwyczaj pomagało. Przebrałeś się w luźne dresy i w zupełnie cywilnym stroju, po upewnieniu się że cały teren mieszkania jest odpowiednio dobrze zabezpieczony, udałeś się do pobliskiego sklepu po zakupy. Chrupki, czekolada, cukierki pudrowe, wino, dużo wina, piwo dla Ciebie i litr czystej, na wszelki wypadek. Popcorn, wafelki, no i oczywiście leki na ból głowy. Wiesz jak to się skończy i wiesz, że ona tego potrzebuje. W sumie, Ty też.
Wróciłeś, przeszukałeś sieć w poszukiwaniu jakiegoś dobrego filmu. Dobry, nie w znaczeniu skłaniający do myślenia, ale dobry z znaczeniu - zobaczę i nie będę narzekać. Czyli coś estetycznego, dynamicznego i nie poruszającego wrażliwych kwestii. Skrzywiłeś się. Dobra. Kogo Ty kurwa chcesz oszukać? Z warknięciem rzuciłeś pilotem. Nie jesteś aż tak idealny. Chce siedzieć sama? Dobra, to niech siedzi. Rozwaliłeś się na kanapie zakładając nogę na nogę, pod głowę wsadziłeś poduszkę i westchnąłeś wgapiając się w biały sufit.
Nawet nie wiesz kiedy usnąłeś, lecz zbudziły Cię jej dłonie szturchające Twoje ramię.
-Dlaczego nie przyszedłeś? - jęknęła z zarzutem w głosie. Miała zapłakaną twarz.
-Bo chciałaś być sama?
-Nie chciałam.
-Ale powiedziałaś, aby wszyscy cię zostawili w spokoju! - próbowałeś się bronić
-Ty nie jesteś wszyscy... - Dobra, teraz jej kompletnie nie rozumiesz. Przez chwilę milczenia wpatrywałeś się w nią po prostu nie wiedząc nawet co myśleć o tej sytuacji. W końcu postanowiłeś zwyczajnie udać, że nieporozumienia nie było. Chrząknąłeś i usiadłeś na kanapie podciągając się za pomocą oparcia. Frisk natychmiast zajęła miejsce obok Ciebie. Miała na sobie wynoszoną szarą koszulkę, i spodnie od piżamy.
-Em... jak chcesz to się częstuj - rzuciłeś i niemal w sekundę chwyciła za opakowanie chrupek, otworzyła je i zaczęła jeść. Ciszę w pomieszczeniu przerywało chrupanie i szeleszczenie opakowaniem. Na dłuższą metę, było to denerwujące, a Ty czułeś, że coś wisi w powietrzu. - Jak chcesz mi coś powiedzieć, wiesz, że możesz
-Nie chcę. - Ta, jasne
-Jak nie chcesz, to nie chcij, wracam spać - mówiąc to wyciągnąłeś się na kanapie. Nie wstawałeś jednak, wiedziałeś, że to pogorszy sytuację. Dziewczyna chwyciła Cię za rękaw
-Nie chcesz mnie słuchać?
-Gdybym nie chciał, to bym się nie pytał. To ty nie chcesz mówić.
-Chcę, ale... ale nie chcę.
-... i myślisz, że ja będę wiedział?
-Nie... tak... nie wiem - zapchała buzię chrupkami, po policzkach leciały łzy nad jakimi nie panowała. Chwila ciszy. Chrup. Chrup. CHRUP!
-Erm... Frisk?
-Tak? - No to walimy z grubej rury.
-Jak się czujesz?
-....Źle.
-Dlaczego?
-... - milczała wyraźnie zbierając myśli. Kilka razy otwierała usta chcąc zacząć mówić, ale cofała się i znowu je zamykała. Po kwadransie oczekiwania zacząłeś się nawet zastanawiać, czy nie pójść po prostu do siebie do pokoju. W sumie, byłeś zmęczony i całkiem pewien tego, że uśniesz w momencie zderzenia głowy z poduszą. W końcu, gdzieś tak w dwudziestej minucie .. - To nie tak, że nie jestem wdzięczna za to co dostałam. Bo jestem. Myślę, że ... że to zegar biologiczny się odzywa...
-To znaczy? - zmarszczyłeś brwi średnio ciekawy tym co ma do powiedzenia.
-Znaczy się... wszystkie moje znajome mają już domy i rodziny i mężów, większość jest w ciąży, niektóre mają już swoje dzieci, a ja... Wiesz, jak skończyły się moje próby umawiania się..
-Dwa porwania, jedna próba zabójstwa, jedna próba otrucia i pięciu nie wytrzymało psychicznie presji jaką sama musisz znosić - rzuciłeś mechanicznie nawet na nią nie patrząc. Byłeś przy tym wszystkim. Mruknęła przyznając Ci rację.
-Obawiam się, że ... no nie umiałabym założyć... normalnej rodziny. Raz, że jestem kim jestem, a dwa, no... że nie wiem tak na dobrą sprawę czym jest normalna rodzina - zerknąłeś na nią. Mówiła to z niewielkim, smutnym uśmiechem na twarzy, wpatrzona w swoje splecione palce. - Niewiele pamiętam z życia jakie miałam przed wpadnięciem do Podziemia, a to jakie wiodę od czasu wyjścia nijak się ma do normalności. Popatrz na to, moimi rodzicami są dwie wielkie kozy, mój brat to zamordowany i zmartwychwstały książę, który w przerwie był morderczym kwiatkiem. Moi wujkowie to szkielety, ciotki to ryby i dinozaury.. Nie wspominaj,ac już o tym, że choć Asgore i Toriel się zeszli, choć Asriel ożył, to nie ma dla mnie miejsca. Tak się czułam zawsze. Dlatego postanowiłam sama je sobie zrobić, stać się ambasadorem jakiego potrzebowali i siłą, która będąc człowiekiem będzie bronić potwory przed naszym okrucieństwem. Nikt tak nie zrozumie człowieka, jak drugi człowiek, prawda? Z ledwością wyperswadowałam tacie, aby nie dzielił się z ludźmi informacjami o zabitych sześciu dzieciach. Alphys zabroniłam dzielić się informacjami technologicznymi. MTT ma udawać potwora, a nie robota. Ledwo udaje mi się zatuszować fakt, że potwory znają się na magii - mówiła coraz szybciej i szybciej, jej głos drżał. - No i jeszcze wisienką na torcie są moje własne potrzeby. ____ ja nie jestem Mesjaszem, ja się nie chcę dla nikogo poświęcać - popatrzyła na Ciebie płacząc. Przygryzała wargę - Też chcę mieć normalny dom z normalnym mężem, normalnymi dziećmi, chcę się kłócić, chcę się godzić, chcę się przytulać i razem chodzić na spacery chcę... - rozpłakała się. Nie wiedziałeś co zrobić, co powiedzieć, właściwie to miałeś ochotę wyjść bo czułeś się bezradny. Doświadczenie Cię powstrzymało. Zamiast tego po prostu otoczyłeś ją ramieniem, nic nie mówiłeś, czekałeś.
Reszta wieczoru minęła całkiem przyjemnie. Po tym jak się wypłakała zaproponowałeś oglądanie czegoś. Po chwili wybierania i niezdecydowania zostaliście przy bajkach Disneya. W ich trakcie usnęliście. Gdy się zbudziłeś, leżała na Tobie. Albo właściwie, miała twarz na Twoich nogach, skierowana w stronę Twojego rozporka. Spała, co by nie było. Po prostu spała. Podniosłeś się na rękach rozglądając po pomieszczeniu, czy aby nie znalazł się przypadkiem ktoś, kto mógłby źle zrozumieć całą sytuację.
-... żal mi, ale tak być musi, nowy dzień mnie słońcem kusi... - śpiewała Voana z filmu na ekranie. Zerknąłeś na nią, potem na Frisk i westchnąłeś z ulgą. Nikogo. Całe szczęście. Teraz pozostaje tylko wziąć Frisk na ręce, ostrożnie, aby się nie obudziła, no i zanieść ją do jej pokoju, potem udać się do swojego i koniec. Po sprawie. To prosty plan, prawda? Heh, jasne. Gdyby to było takie proste, to nie byłoby kategorii plus osiemnaście przy tytule.
A więc, udało Ci się ją zanieść do jej sypialni, w myślach co prawda komentowałeś, że powinna troszeczkę stracić na wadze, bo złamiesz się w pół. No, ale nie złamałeś się, natomiast księżniczka wcale nie chciała spać. Trzymała Cię szczelnie, z rekami zarzuconymi na szyję, miała wpół otwarte oczy, którymi wpatrywała się w Twoje.
-Możesz mnie puścić? - rzucasz spokojnie. Ona ani drgnie. Może nadal śpi? Tak dziwnie z otwartymi oczami... próbujesz się wyrwać, nic. Za to jej twarz krzywi się w niezadowoleniu. - Frisk, puść mnie. - Nie, nic, nic z tego. Wzdychasz wywracając oczami. Naprawdę nie chcesz używać na niej swojej siły. - Dlaczego nie chcesz mnie puścić?
-Nie idź - szepnęła zachrypniętym głosem - Nie chce być teraz sama - No i jak tutaj odmówić? Po krótkiej chwili wahania zgadzasz się z nią zostać. Układasz się obok niej na posłaniu, wcześniej ściągając jedynie buty. Ją okryłeś kołdrą, zaś sam położyłeś się na niej. Frisk leżała odwrócona do Ciebie plecami i wiedziałeś, że nie śpi. Sama ta świadomość sprawiała, że i do Ciebie już więcej nie chce przyjść Piaskowy Dziadek. Leżysz, z rękami założonymi za głowę i wpatrujesz się w sufit.
-_____ - szepnęła w końcu. Za oknami słychać było cichy szum autostrady biegnącej niedaleko. - Czy ja jestem brzydka? - O kurwa, myśl, myśl szybko! Praktycznie czułeś, jak w nocy, Twój mózg wysila się aby wymyślić jakąś dobrą odpowiedź. Czy jest na to pytanie jakakolwiek dobra odpowiedź? Taka która zadowoli kobietę? - Jestem? - Chłopie, chyba za długo myślisz. Może udaj, że śpisz? Zerknąłeś na nią, odwróciła się w Twoją stronę, nie, widzi że ma otwarte oczy.. Dźwignęła się na łokciach i odwróciła w Twoją stronę.
-N-nieeeeeeee - odwróciłeś wzrok od niej. Chłopie, masz problem.
-Więc jestem ładna? - była już na kołdrze obok Ciebie, powoli zakładała swoją nogę na Twoje i wspinała się po Tobie rękami oplatając Twój tors.
-Jesteś zdecydowanie zmęczona i robisz głupoty - rzuciłeś gniewnie łapiąc ją za nadgarstek jednej ręki chcąc w ten sposób powstrzymać. Nic z tego, była już na wysokości Twojej głowy. Nim zdążyłeś zareagować, całowała Cię. Szybko, z zaskoczenia, wasze usta złączyły się na kilka sekund. - Frisk - kolejny pocałunek - Przestań - I następny - To jest bardzo zły - cmok - pomysł. - I jeszcze jeden - Powiedziałem - teraz oblizała Twoje wargi. Chwyciłeś ją za ramiona i siłą odepchnąłeś od siebie przyciskając do materaca - DOŚĆ! - krzyknąłeś wyraźnie rozwścieczony. Na jej twarzy było kilka kosmyków włosów, oczy szkliły się od łez, które próbowała powstrzymać.
-Masz świadomość, jak ciężko mi nad sobą panować? - rzuciła gniewnie.
-Jedyną osobą, która z ledwością nad sobą panuje tutaj, to jestem ja - puściłeś ją i usiadłeś na posłaniu plecami opierając się o zagłówek. - Kobieto, co w ciebie dzisiaj wstąpiło?
-_____ wiesz czego chcę.
-A ty wiesz, że to głupi pomysł.
-Moje życie to pasmo głupich pomysłów.
-Moje nie.
-Może czas zacząć?
-Może czas przestać? - siedzieliście nie patrząc na siebie wzajemnie. To donikąd nie prowadzi. Frisk westchnęła po chwili i znowu podeszła do Ciebie, usiadła obok, wzięła Twoją dłoń w swoje i zaczęła liczyć palce. Znaczy się, udawała, że je liczy, po prostu musiała się nad czymś skupić.
-Wiesz, że mi się podobasz? - Cóż, nie wiedziałeś. Popatrzyłeś na nią zaskoczony. - Od dawna, ale... ale nigdy... no nie wykazywałeś zainteresowania mną.... - Czy ona w ogóle ma świadomość, że mówi do ochroniarza? - Chciałam wywołać Twoją zazdrość... - serio? Kiedy? - .. ale chyba mi się to nie udawało.
-Zazdrość?
-No, jak wtedy kiedy uśmiechnęłam się do innego gościa, albo jakiś inny skomplementował moją sukienkę albo... - .... nie wiesz co o tym myśleć. Cokolwiek nie powiesz, to będzie zły wybór. Dobra. Po prostu ją objąłeś ramieniem. Przestała podawać spis niedorzecznych sytuacji, na które naprawdę nie zwracałeś uwagi. Powiedziała potem tylko Twoje imię i przerzuciła nogę przez Twoje biodra i w chwilę siedziała na Tobie. Ręce wbijała w materiał Twojej bluzy, twarz przystawiała do Twojej. Nie możesz, nie powinieneś, a co z służbą? A co z obowiązkami? Nie możesz się emocjonalnie angażować w związek ze swoim pracodawcą i osobą, którą powinieneś chronić. To nieprofesjonalne to... no i masz ci los. Całujecie się i odwzajemniasz te pocałunki. Niepewnie, ciągle się wahając czy robisz dobrze. Powoli jednak zaczynasz mieć gdzieś konsekwencje i myśl "jakoś to będzie" zaczyna uspokajać wszystkie Twoje zmartwienia. To głupie, ale skuteczne, a więc się liczy.
Czujesz jak jej język wkrada się do Twoich ust. Jest łapczywa i spragniona. Ma ochotę, na cokolwiek co robi. Po prostu ma ochotę na Ciebie. Zarzuciła Ci ręce na ramiona, palcami przeczesała włosy u nasady, drugą rękę przyłożyła do karku. Mruknęła zadowolona w Twoje wargi. Przesunąłeś ręce na jej pośladki, miękkie i jędrne, skrywające się pod piżamą. Jęknęła zadowolona praktycznie wypinając się do Twojego dotyku. Niewiele myśląc, dałeś jej klapsa. Zaskoczona na chwilę przerwała pocałunek, podniosła się i popatrzyła Ci w twarz, potem uśmiechnęła się szeroko zarumieniona i zakołysała biodrami spragniona więcej. Ponowiłeś kilka klapsów, lecz przez materiał to nie to samo. Nawet dźwięk nie był odpowiedni. Frisk w tym czasie nie próżnowała. Nie wiesz nawet kiedy, ale pozbawiła Cię bluzy i teraz ostrymi paznokciami drapała boki Twojej klatki piersiowej, składając pocałunki na torsie, obojczykach, brzuchu. Przesuwała się w dół i w dół. Nie chciałeś jej powstrzymywać tym bardziej, że świetnie się sama bawiła. Prosto po drodze do Nieba natrafiła na gumkę spodni. Chwilę jej zajęło nim poradziła sobie ze skomplikowanym mechanizmem paska, lecz jak tylko to zrobiła, pozbawiła Cię i tego. Nie wiesz nawet kiedy sama ściągnęła swoją koszulkę i spodnie zostając jedynie w czarnych majtkach. Znaczy się, myślisz, że są czarne, bo jakby nie patrzeć w pokoju panuje ciemność.
Czułeś jak się lekko rumienisz, kiedy tak z góry patrzyłeś na nią. Może powinieneś się ogolić? Nie, to niewygodne, bardzo niewygodne. Albo po prostu jesteś do tego nieprzyzwyczajony. A może powinieneś zaproponować wzięcie pryszniiiiiiiii-i-i. Dobra, mniejsza. Dziewczyna postanowiła sama Cię wyczyścić. Aż wygiąłeś głowę do tyłu i jęknąłeś z zadowolenia. Była wyraźnie uradowana tym, jaką reakcję w Tobie wywołała. Patrzyła spod byka, ręce opierając na Twoich pośladkach. Leżała obok. Włosy zasłaniały jej twarz, dlatego po kilku razach jak wzięła Cię w swoje usta, złapałeś pukiel brązowych kłaków i uniosłaś je do góry. Miałeś wrażenie, że teraz to Ty nią prowadzisz, miałeś idealny widok na jej zabiegi. Na to jak wyciąga Twojego kutasa spomiędzy swoich warg, jak zaczyna lizać trzon, jak ściska rękami jajka i masuje je. Czułeś nawet jak znajduje ten wrażliwy punkcik pod nimi i przyciska sprawiając, że dreszcze podniecenia przeszywają Twoje ciało, zaś spragniony kutas drży o więcej. Zlizała kropelkę nasienia, która wymknęła się na czubku, oblizała po tym z zadowoleniem. Chciałeś coś powiedzieć, lecz jakakolwiek kwestia w tej sytuacji wydawała Ci się sztuczna i naciągana. Frisk radziła sobie sama, zaś Tobie podobała się jej zabawa. Nawet wtedy kiedy podciągnęła się i wsunęła Twoje przyrodzenie między swoje piersi. O Boże! Nie przypuszczałeś, że seks hiszpański może być przyjemny. A jednak był. Mmm. Dobra, większych tortur nie wytrzymasz. Podniosłeś się do pozycji siedzącej i zaskoczoną dziewczynę siłą przekręciłeś na plecy. Teraz Twoja kolej się zrewanżować co zrobisz z rozkoszą i przyjemnością. Zacząłeś od całowania karku, potem jedną pierś ssałeś, drugą szczypałeś za sutek. Jęknęła i syknęła. Nie wiesz czy z bólu czy z przyjemności, jednak bo to nie było, jej reakcja Ci się bardzo podobała. Byłeś jednak niecierpliwy. Już na wysokości jej pępka czułeś kobiecość, spragnioną, wilgotną, pulsującą. Postanowiłeś ją troszeczkę podręczyć i nie ściągnąłeś jej majtek. Nawet wtedy kiedy zacząłeś nosem wodzić po ich materiale, czując miękkość jej wilgotnej cipki. Nawet wtedy, kiedy zęby zacisnąłeś na materiale, nie dbając o to, że możesz ją lekko krzywdzić. Ssałeś ją przez mokry od Twojej śliny i jej soczków materiał. Dobrze, wiesz, że ta para majtek jest już całkowicie zrujnowana. Czułeś między swoimi nogami naglącą potrzebę, ale jeszcze nie, jeszcze wytrzymasz, jeszcze ją podręczysz. No i siebie też.
Wsunąłeś palec pod materiał majtek i przesunąłeś go na bok. Dosłownie ociekała dla Ciebie. Frisk dyszała ciężko, oczy schowane za mgłą wpatrywały się w ścianę, rozchylone usteczka błagały o więcej, natomiast jej cipka. Oooo jej cipka. Cała mokra tylko i wyłącznie dla Ciebie. To Ty, nikt inny, ją doprowadziłeś do takiego stanu. Stanu w którym zapomniała o obowiązkach, o swojej pozycji, o Twojej pozycji, o konsekwencjach, o całym świecie. Poruszyła biodrami w Twoją stronę. Nie mogła znieść czekania. Ty nie mogłeś znieść zmuszania jej do czekania, dlatego pierwszym co zrobiłeś było wsunięcie palca w jej gorące wnętrze. Czułeś jej gorące miękkie ścianki, pulsujące, zapraszające Ciebie. Wkrótce potem do niego dołączył drugi i z ledwością zmieścił się trzeci palec. Frisk zaciskała ręce na prześcieradle. Wyginała się do tyłu, gdy swoim językiem kreśliłeś kółka na łechtaczce. Czułeś jak powoli robi się ciaśniejsza, ale nie, nie pozwolisz jej na to. Natychmiast zabrałeś i ręce i swoją twarz. Ugryzłeś po drodze w udo i klęczałeś oblizując wargi. Frisk była wyraźnie niezadowolona, zaskoczona.
-Na kolana - rzuciłeś władczo. O, przypomniała sobie, że to ona powinna rozkazywać Tobie. Widziałeś na jej twarzy serię emocji. Zaskoczenie, niezadowolenie, pragnienie, potrzebę, dumę.. - Powiedziałem na kolana - powtórzyłeś się. Frisk zacisnęła mocniej wargi dźwigając ciało na kolana. Zdzieliłeś ją kilka razy po pośladku, który aż podskoczył od Twojego uderzenia. W ramach kary, oczywiście, że nie posłuchała od razu. Potem zacząłeś masować jej plecy i ramiona, kutasem ocierając się o jej wilgotna kobiecość, lecz jeszcze nie, nie wejdziesz w nią. Musisz ją podręczyć. Prawda? Byłoby zbyt łatwo, zbyt prosto, ona musi dostać nauczkę. Położyłeś się na niej, nie całkowicie oczywiście, lecz tak, by mieć dostęp do jej dyndających sutków. Ścisnąłeś je, kilka razy uderzyłeś, potem przechyliłeś się i wsadziłeś palce do jej ust. Zaczęła je ssać, po chwili zabawy jej językiem, w końcu sam nie mogłeś wytrzymać i przestałeś ocierać się o nią, po prostu w nią wszedłeś. Aż jęknęła z rozkoszy. Ty natomiast dawno nie czułeś się tak dobrze. Nie zdawałeś sobie sprawy do teraz, jak tego potrzebowałeś. Złapałeś ją za biodra i przestałeś myśleć. Po prostu czułeś. Czułeś ciepło, wilgoć, to jak zaciska się na Tobie, słyszałeś jej jęki i błagania o więcej, o szybciej o to, abyś nie przestawał. Nie spodziewałeś się, że Frisk będzie taka wokalna, jak na kogoś kto jest uosobieniem dobroci i spokoju publicznie, w sypialni zamienia się w grzesznego diabełka. No kto by pomyślał. Zaśmiałeś się, dałeś kilka klapsów. Jak tylko Twoja ręka uderzała w jej pośladek, wnętrze Frisk zaciskało się. O, to ciekawe. Może dlatego straciłeś panowanie nad sobą i nie patrzyłeś na nic, tylko co chwilę klepałeś raz jeden, raz drugi, aż oba zrobiły się przyjemnie czerwone? Dziewczyna już płakała, łzy rozkoszy lały się po jej brodzie i policzkach. Całe człowieczeństwo uszło kilka chwil temu, kiedy wystawiła język i dyszała mocno. To Ty, to Ty to sprawiłeś. To Ty doprowadziłeś ją do takiego stanu. Byłeś z siebie naprawdę dumny. A potem, kiedy poczułeś jak do granic możliwości zaciska się na Tobie, kiedy przygryza własną wargę i drętwieje całe jej ciało, by zaraz potem dyszeć i drżeć w kolejnych spazmach orgazmu, sam doszedłeś, odpowiednio wcześniej z niej wyskakując. Jej plecy oraz pośladki były w Twoim nasieniu. Tak samo jak prześcieradło. Oboje jednak nie dbaliście o bałagan. Wszystko było w waszych sokach i pocie, więc i tak szykuje się wielkie pranie. Dziewczyna padła na łóżko wycieńczona, jeszcze niepewna tego co się stało, nieświadoma tego gdzie i z kim jest, owładnięta przyjemnością. No i Ty, Ty zrelaksowany, odprężony, nadal otulony słodką ekstazą, po prostu... usnąłeś. A co dalej? Cóż, jakoś to będzie.
Wróciłeś, przeszukałeś sieć w poszukiwaniu jakiegoś dobrego filmu. Dobry, nie w znaczeniu skłaniający do myślenia, ale dobry z znaczeniu - zobaczę i nie będę narzekać. Czyli coś estetycznego, dynamicznego i nie poruszającego wrażliwych kwestii. Skrzywiłeś się. Dobra. Kogo Ty kurwa chcesz oszukać? Z warknięciem rzuciłeś pilotem. Nie jesteś aż tak idealny. Chce siedzieć sama? Dobra, to niech siedzi. Rozwaliłeś się na kanapie zakładając nogę na nogę, pod głowę wsadziłeś poduszkę i westchnąłeś wgapiając się w biały sufit.
Nawet nie wiesz kiedy usnąłeś, lecz zbudziły Cię jej dłonie szturchające Twoje ramię.
-Dlaczego nie przyszedłeś? - jęknęła z zarzutem w głosie. Miała zapłakaną twarz.
-Bo chciałaś być sama?
-Nie chciałam.
-Ale powiedziałaś, aby wszyscy cię zostawili w spokoju! - próbowałeś się bronić
-Ty nie jesteś wszyscy... - Dobra, teraz jej kompletnie nie rozumiesz. Przez chwilę milczenia wpatrywałeś się w nią po prostu nie wiedząc nawet co myśleć o tej sytuacji. W końcu postanowiłeś zwyczajnie udać, że nieporozumienia nie było. Chrząknąłeś i usiadłeś na kanapie podciągając się za pomocą oparcia. Frisk natychmiast zajęła miejsce obok Ciebie. Miała na sobie wynoszoną szarą koszulkę, i spodnie od piżamy.
-Em... jak chcesz to się częstuj - rzuciłeś i niemal w sekundę chwyciła za opakowanie chrupek, otworzyła je i zaczęła jeść. Ciszę w pomieszczeniu przerywało chrupanie i szeleszczenie opakowaniem. Na dłuższą metę, było to denerwujące, a Ty czułeś, że coś wisi w powietrzu. - Jak chcesz mi coś powiedzieć, wiesz, że możesz
-Nie chcę. - Ta, jasne
-Jak nie chcesz, to nie chcij, wracam spać - mówiąc to wyciągnąłeś się na kanapie. Nie wstawałeś jednak, wiedziałeś, że to pogorszy sytuację. Dziewczyna chwyciła Cię za rękaw
-Nie chcesz mnie słuchać?
-Gdybym nie chciał, to bym się nie pytał. To ty nie chcesz mówić.
-Chcę, ale... ale nie chcę.
-... i myślisz, że ja będę wiedział?
-Nie... tak... nie wiem - zapchała buzię chrupkami, po policzkach leciały łzy nad jakimi nie panowała. Chwila ciszy. Chrup. Chrup. CHRUP!
-Erm... Frisk?
-Tak? - No to walimy z grubej rury.
-Jak się czujesz?
-....Źle.
-Dlaczego?
-... - milczała wyraźnie zbierając myśli. Kilka razy otwierała usta chcąc zacząć mówić, ale cofała się i znowu je zamykała. Po kwadransie oczekiwania zacząłeś się nawet zastanawiać, czy nie pójść po prostu do siebie do pokoju. W sumie, byłeś zmęczony i całkiem pewien tego, że uśniesz w momencie zderzenia głowy z poduszą. W końcu, gdzieś tak w dwudziestej minucie .. - To nie tak, że nie jestem wdzięczna za to co dostałam. Bo jestem. Myślę, że ... że to zegar biologiczny się odzywa...
-To znaczy? - zmarszczyłeś brwi średnio ciekawy tym co ma do powiedzenia.
-Znaczy się... wszystkie moje znajome mają już domy i rodziny i mężów, większość jest w ciąży, niektóre mają już swoje dzieci, a ja... Wiesz, jak skończyły się moje próby umawiania się..
-Dwa porwania, jedna próba zabójstwa, jedna próba otrucia i pięciu nie wytrzymało psychicznie presji jaką sama musisz znosić - rzuciłeś mechanicznie nawet na nią nie patrząc. Byłeś przy tym wszystkim. Mruknęła przyznając Ci rację.
-Obawiam się, że ... no nie umiałabym założyć... normalnej rodziny. Raz, że jestem kim jestem, a dwa, no... że nie wiem tak na dobrą sprawę czym jest normalna rodzina - zerknąłeś na nią. Mówiła to z niewielkim, smutnym uśmiechem na twarzy, wpatrzona w swoje splecione palce. - Niewiele pamiętam z życia jakie miałam przed wpadnięciem do Podziemia, a to jakie wiodę od czasu wyjścia nijak się ma do normalności. Popatrz na to, moimi rodzicami są dwie wielkie kozy, mój brat to zamordowany i zmartwychwstały książę, który w przerwie był morderczym kwiatkiem. Moi wujkowie to szkielety, ciotki to ryby i dinozaury.. Nie wspominaj,ac już o tym, że choć Asgore i Toriel się zeszli, choć Asriel ożył, to nie ma dla mnie miejsca. Tak się czułam zawsze. Dlatego postanowiłam sama je sobie zrobić, stać się ambasadorem jakiego potrzebowali i siłą, która będąc człowiekiem będzie bronić potwory przed naszym okrucieństwem. Nikt tak nie zrozumie człowieka, jak drugi człowiek, prawda? Z ledwością wyperswadowałam tacie, aby nie dzielił się z ludźmi informacjami o zabitych sześciu dzieciach. Alphys zabroniłam dzielić się informacjami technologicznymi. MTT ma udawać potwora, a nie robota. Ledwo udaje mi się zatuszować fakt, że potwory znają się na magii - mówiła coraz szybciej i szybciej, jej głos drżał. - No i jeszcze wisienką na torcie są moje własne potrzeby. ____ ja nie jestem Mesjaszem, ja się nie chcę dla nikogo poświęcać - popatrzyła na Ciebie płacząc. Przygryzała wargę - Też chcę mieć normalny dom z normalnym mężem, normalnymi dziećmi, chcę się kłócić, chcę się godzić, chcę się przytulać i razem chodzić na spacery chcę... - rozpłakała się. Nie wiedziałeś co zrobić, co powiedzieć, właściwie to miałeś ochotę wyjść bo czułeś się bezradny. Doświadczenie Cię powstrzymało. Zamiast tego po prostu otoczyłeś ją ramieniem, nic nie mówiłeś, czekałeś.
Reszta wieczoru minęła całkiem przyjemnie. Po tym jak się wypłakała zaproponowałeś oglądanie czegoś. Po chwili wybierania i niezdecydowania zostaliście przy bajkach Disneya. W ich trakcie usnęliście. Gdy się zbudziłeś, leżała na Tobie. Albo właściwie, miała twarz na Twoich nogach, skierowana w stronę Twojego rozporka. Spała, co by nie było. Po prostu spała. Podniosłeś się na rękach rozglądając po pomieszczeniu, czy aby nie znalazł się przypadkiem ktoś, kto mógłby źle zrozumieć całą sytuację.
-... żal mi, ale tak być musi, nowy dzień mnie słońcem kusi... - śpiewała Voana z filmu na ekranie. Zerknąłeś na nią, potem na Frisk i westchnąłeś z ulgą. Nikogo. Całe szczęście. Teraz pozostaje tylko wziąć Frisk na ręce, ostrożnie, aby się nie obudziła, no i zanieść ją do jej pokoju, potem udać się do swojego i koniec. Po sprawie. To prosty plan, prawda? Heh, jasne. Gdyby to było takie proste, to nie byłoby kategorii plus osiemnaście przy tytule.
A więc, udało Ci się ją zanieść do jej sypialni, w myślach co prawda komentowałeś, że powinna troszeczkę stracić na wadze, bo złamiesz się w pół. No, ale nie złamałeś się, natomiast księżniczka wcale nie chciała spać. Trzymała Cię szczelnie, z rekami zarzuconymi na szyję, miała wpół otwarte oczy, którymi wpatrywała się w Twoje.
-Możesz mnie puścić? - rzucasz spokojnie. Ona ani drgnie. Może nadal śpi? Tak dziwnie z otwartymi oczami... próbujesz się wyrwać, nic. Za to jej twarz krzywi się w niezadowoleniu. - Frisk, puść mnie. - Nie, nic, nic z tego. Wzdychasz wywracając oczami. Naprawdę nie chcesz używać na niej swojej siły. - Dlaczego nie chcesz mnie puścić?
-Nie idź - szepnęła zachrypniętym głosem - Nie chce być teraz sama - No i jak tutaj odmówić? Po krótkiej chwili wahania zgadzasz się z nią zostać. Układasz się obok niej na posłaniu, wcześniej ściągając jedynie buty. Ją okryłeś kołdrą, zaś sam położyłeś się na niej. Frisk leżała odwrócona do Ciebie plecami i wiedziałeś, że nie śpi. Sama ta świadomość sprawiała, że i do Ciebie już więcej nie chce przyjść Piaskowy Dziadek. Leżysz, z rękami założonymi za głowę i wpatrujesz się w sufit.
-_____ - szepnęła w końcu. Za oknami słychać było cichy szum autostrady biegnącej niedaleko. - Czy ja jestem brzydka? - O kurwa, myśl, myśl szybko! Praktycznie czułeś, jak w nocy, Twój mózg wysila się aby wymyślić jakąś dobrą odpowiedź. Czy jest na to pytanie jakakolwiek dobra odpowiedź? Taka która zadowoli kobietę? - Jestem? - Chłopie, chyba za długo myślisz. Może udaj, że śpisz? Zerknąłeś na nią, odwróciła się w Twoją stronę, nie, widzi że ma otwarte oczy.. Dźwignęła się na łokciach i odwróciła w Twoją stronę.
-N-nieeeeeeee - odwróciłeś wzrok od niej. Chłopie, masz problem.
-Więc jestem ładna? - była już na kołdrze obok Ciebie, powoli zakładała swoją nogę na Twoje i wspinała się po Tobie rękami oplatając Twój tors.
-Jesteś zdecydowanie zmęczona i robisz głupoty - rzuciłeś gniewnie łapiąc ją za nadgarstek jednej ręki chcąc w ten sposób powstrzymać. Nic z tego, była już na wysokości Twojej głowy. Nim zdążyłeś zareagować, całowała Cię. Szybko, z zaskoczenia, wasze usta złączyły się na kilka sekund. - Frisk - kolejny pocałunek - Przestań - I następny - To jest bardzo zły - cmok - pomysł. - I jeszcze jeden - Powiedziałem - teraz oblizała Twoje wargi. Chwyciłeś ją za ramiona i siłą odepchnąłeś od siebie przyciskając do materaca - DOŚĆ! - krzyknąłeś wyraźnie rozwścieczony. Na jej twarzy było kilka kosmyków włosów, oczy szkliły się od łez, które próbowała powstrzymać.
-Masz świadomość, jak ciężko mi nad sobą panować? - rzuciła gniewnie.
-Jedyną osobą, która z ledwością nad sobą panuje tutaj, to jestem ja - puściłeś ją i usiadłeś na posłaniu plecami opierając się o zagłówek. - Kobieto, co w ciebie dzisiaj wstąpiło?
-_____ wiesz czego chcę.
-A ty wiesz, że to głupi pomysł.
-Moje życie to pasmo głupich pomysłów.
-Moje nie.
-Może czas zacząć?
-Może czas przestać? - siedzieliście nie patrząc na siebie wzajemnie. To donikąd nie prowadzi. Frisk westchnęła po chwili i znowu podeszła do Ciebie, usiadła obok, wzięła Twoją dłoń w swoje i zaczęła liczyć palce. Znaczy się, udawała, że je liczy, po prostu musiała się nad czymś skupić.
-Wiesz, że mi się podobasz? - Cóż, nie wiedziałeś. Popatrzyłeś na nią zaskoczony. - Od dawna, ale... ale nigdy... no nie wykazywałeś zainteresowania mną.... - Czy ona w ogóle ma świadomość, że mówi do ochroniarza? - Chciałam wywołać Twoją zazdrość... - serio? Kiedy? - .. ale chyba mi się to nie udawało.
-Zazdrość?
-No, jak wtedy kiedy uśmiechnęłam się do innego gościa, albo jakiś inny skomplementował moją sukienkę albo... - .... nie wiesz co o tym myśleć. Cokolwiek nie powiesz, to będzie zły wybór. Dobra. Po prostu ją objąłeś ramieniem. Przestała podawać spis niedorzecznych sytuacji, na które naprawdę nie zwracałeś uwagi. Powiedziała potem tylko Twoje imię i przerzuciła nogę przez Twoje biodra i w chwilę siedziała na Tobie. Ręce wbijała w materiał Twojej bluzy, twarz przystawiała do Twojej. Nie możesz, nie powinieneś, a co z służbą? A co z obowiązkami? Nie możesz się emocjonalnie angażować w związek ze swoim pracodawcą i osobą, którą powinieneś chronić. To nieprofesjonalne to... no i masz ci los. Całujecie się i odwzajemniasz te pocałunki. Niepewnie, ciągle się wahając czy robisz dobrze. Powoli jednak zaczynasz mieć gdzieś konsekwencje i myśl "jakoś to będzie" zaczyna uspokajać wszystkie Twoje zmartwienia. To głupie, ale skuteczne, a więc się liczy.
Czujesz jak jej język wkrada się do Twoich ust. Jest łapczywa i spragniona. Ma ochotę, na cokolwiek co robi. Po prostu ma ochotę na Ciebie. Zarzuciła Ci ręce na ramiona, palcami przeczesała włosy u nasady, drugą rękę przyłożyła do karku. Mruknęła zadowolona w Twoje wargi. Przesunąłeś ręce na jej pośladki, miękkie i jędrne, skrywające się pod piżamą. Jęknęła zadowolona praktycznie wypinając się do Twojego dotyku. Niewiele myśląc, dałeś jej klapsa. Zaskoczona na chwilę przerwała pocałunek, podniosła się i popatrzyła Ci w twarz, potem uśmiechnęła się szeroko zarumieniona i zakołysała biodrami spragniona więcej. Ponowiłeś kilka klapsów, lecz przez materiał to nie to samo. Nawet dźwięk nie był odpowiedni. Frisk w tym czasie nie próżnowała. Nie wiesz nawet kiedy, ale pozbawiła Cię bluzy i teraz ostrymi paznokciami drapała boki Twojej klatki piersiowej, składając pocałunki na torsie, obojczykach, brzuchu. Przesuwała się w dół i w dół. Nie chciałeś jej powstrzymywać tym bardziej, że świetnie się sama bawiła. Prosto po drodze do Nieba natrafiła na gumkę spodni. Chwilę jej zajęło nim poradziła sobie ze skomplikowanym mechanizmem paska, lecz jak tylko to zrobiła, pozbawiła Cię i tego. Nie wiesz nawet kiedy sama ściągnęła swoją koszulkę i spodnie zostając jedynie w czarnych majtkach. Znaczy się, myślisz, że są czarne, bo jakby nie patrzeć w pokoju panuje ciemność.
Czułeś jak się lekko rumienisz, kiedy tak z góry patrzyłeś na nią. Może powinieneś się ogolić? Nie, to niewygodne, bardzo niewygodne. Albo po prostu jesteś do tego nieprzyzwyczajony. A może powinieneś zaproponować wzięcie pryszniiiiiiiii-i-i. Dobra, mniejsza. Dziewczyna postanowiła sama Cię wyczyścić. Aż wygiąłeś głowę do tyłu i jęknąłeś z zadowolenia. Była wyraźnie uradowana tym, jaką reakcję w Tobie wywołała. Patrzyła spod byka, ręce opierając na Twoich pośladkach. Leżała obok. Włosy zasłaniały jej twarz, dlatego po kilku razach jak wzięła Cię w swoje usta, złapałeś pukiel brązowych kłaków i uniosłaś je do góry. Miałeś wrażenie, że teraz to Ty nią prowadzisz, miałeś idealny widok na jej zabiegi. Na to jak wyciąga Twojego kutasa spomiędzy swoich warg, jak zaczyna lizać trzon, jak ściska rękami jajka i masuje je. Czułeś nawet jak znajduje ten wrażliwy punkcik pod nimi i przyciska sprawiając, że dreszcze podniecenia przeszywają Twoje ciało, zaś spragniony kutas drży o więcej. Zlizała kropelkę nasienia, która wymknęła się na czubku, oblizała po tym z zadowoleniem. Chciałeś coś powiedzieć, lecz jakakolwiek kwestia w tej sytuacji wydawała Ci się sztuczna i naciągana. Frisk radziła sobie sama, zaś Tobie podobała się jej zabawa. Nawet wtedy kiedy podciągnęła się i wsunęła Twoje przyrodzenie między swoje piersi. O Boże! Nie przypuszczałeś, że seks hiszpański może być przyjemny. A jednak był. Mmm. Dobra, większych tortur nie wytrzymasz. Podniosłeś się do pozycji siedzącej i zaskoczoną dziewczynę siłą przekręciłeś na plecy. Teraz Twoja kolej się zrewanżować co zrobisz z rozkoszą i przyjemnością. Zacząłeś od całowania karku, potem jedną pierś ssałeś, drugą szczypałeś za sutek. Jęknęła i syknęła. Nie wiesz czy z bólu czy z przyjemności, jednak bo to nie było, jej reakcja Ci się bardzo podobała. Byłeś jednak niecierpliwy. Już na wysokości jej pępka czułeś kobiecość, spragnioną, wilgotną, pulsującą. Postanowiłeś ją troszeczkę podręczyć i nie ściągnąłeś jej majtek. Nawet wtedy kiedy zacząłeś nosem wodzić po ich materiale, czując miękkość jej wilgotnej cipki. Nawet wtedy, kiedy zęby zacisnąłeś na materiale, nie dbając o to, że możesz ją lekko krzywdzić. Ssałeś ją przez mokry od Twojej śliny i jej soczków materiał. Dobrze, wiesz, że ta para majtek jest już całkowicie zrujnowana. Czułeś między swoimi nogami naglącą potrzebę, ale jeszcze nie, jeszcze wytrzymasz, jeszcze ją podręczysz. No i siebie też.
Wsunąłeś palec pod materiał majtek i przesunąłeś go na bok. Dosłownie ociekała dla Ciebie. Frisk dyszała ciężko, oczy schowane za mgłą wpatrywały się w ścianę, rozchylone usteczka błagały o więcej, natomiast jej cipka. Oooo jej cipka. Cała mokra tylko i wyłącznie dla Ciebie. To Ty, nikt inny, ją doprowadziłeś do takiego stanu. Stanu w którym zapomniała o obowiązkach, o swojej pozycji, o Twojej pozycji, o konsekwencjach, o całym świecie. Poruszyła biodrami w Twoją stronę. Nie mogła znieść czekania. Ty nie mogłeś znieść zmuszania jej do czekania, dlatego pierwszym co zrobiłeś było wsunięcie palca w jej gorące wnętrze. Czułeś jej gorące miękkie ścianki, pulsujące, zapraszające Ciebie. Wkrótce potem do niego dołączył drugi i z ledwością zmieścił się trzeci palec. Frisk zaciskała ręce na prześcieradle. Wyginała się do tyłu, gdy swoim językiem kreśliłeś kółka na łechtaczce. Czułeś jak powoli robi się ciaśniejsza, ale nie, nie pozwolisz jej na to. Natychmiast zabrałeś i ręce i swoją twarz. Ugryzłeś po drodze w udo i klęczałeś oblizując wargi. Frisk była wyraźnie niezadowolona, zaskoczona.
-Na kolana - rzuciłeś władczo. O, przypomniała sobie, że to ona powinna rozkazywać Tobie. Widziałeś na jej twarzy serię emocji. Zaskoczenie, niezadowolenie, pragnienie, potrzebę, dumę.. - Powiedziałem na kolana - powtórzyłeś się. Frisk zacisnęła mocniej wargi dźwigając ciało na kolana. Zdzieliłeś ją kilka razy po pośladku, który aż podskoczył od Twojego uderzenia. W ramach kary, oczywiście, że nie posłuchała od razu. Potem zacząłeś masować jej plecy i ramiona, kutasem ocierając się o jej wilgotna kobiecość, lecz jeszcze nie, nie wejdziesz w nią. Musisz ją podręczyć. Prawda? Byłoby zbyt łatwo, zbyt prosto, ona musi dostać nauczkę. Położyłeś się na niej, nie całkowicie oczywiście, lecz tak, by mieć dostęp do jej dyndających sutków. Ścisnąłeś je, kilka razy uderzyłeś, potem przechyliłeś się i wsadziłeś palce do jej ust. Zaczęła je ssać, po chwili zabawy jej językiem, w końcu sam nie mogłeś wytrzymać i przestałeś ocierać się o nią, po prostu w nią wszedłeś. Aż jęknęła z rozkoszy. Ty natomiast dawno nie czułeś się tak dobrze. Nie zdawałeś sobie sprawy do teraz, jak tego potrzebowałeś. Złapałeś ją za biodra i przestałeś myśleć. Po prostu czułeś. Czułeś ciepło, wilgoć, to jak zaciska się na Tobie, słyszałeś jej jęki i błagania o więcej, o szybciej o to, abyś nie przestawał. Nie spodziewałeś się, że Frisk będzie taka wokalna, jak na kogoś kto jest uosobieniem dobroci i spokoju publicznie, w sypialni zamienia się w grzesznego diabełka. No kto by pomyślał. Zaśmiałeś się, dałeś kilka klapsów. Jak tylko Twoja ręka uderzała w jej pośladek, wnętrze Frisk zaciskało się. O, to ciekawe. Może dlatego straciłeś panowanie nad sobą i nie patrzyłeś na nic, tylko co chwilę klepałeś raz jeden, raz drugi, aż oba zrobiły się przyjemnie czerwone? Dziewczyna już płakała, łzy rozkoszy lały się po jej brodzie i policzkach. Całe człowieczeństwo uszło kilka chwil temu, kiedy wystawiła język i dyszała mocno. To Ty, to Ty to sprawiłeś. To Ty doprowadziłeś ją do takiego stanu. Byłeś z siebie naprawdę dumny. A potem, kiedy poczułeś jak do granic możliwości zaciska się na Tobie, kiedy przygryza własną wargę i drętwieje całe jej ciało, by zaraz potem dyszeć i drżeć w kolejnych spazmach orgazmu, sam doszedłeś, odpowiednio wcześniej z niej wyskakując. Jej plecy oraz pośladki były w Twoim nasieniu. Tak samo jak prześcieradło. Oboje jednak nie dbaliście o bałagan. Wszystko było w waszych sokach i pocie, więc i tak szykuje się wielkie pranie. Dziewczyna padła na łóżko wycieńczona, jeszcze niepewna tego co się stało, nieświadoma tego gdzie i z kim jest, owładnięta przyjemnością. No i Ty, Ty zrelaksowany, odprężony, nadal otulony słodką ekstazą, po prostu... usnąłeś. A co dalej? Cóż, jakoś to będzie.