9 czerwca 2018

Gra: Pisz... - Ćwiczenie trzecie - Filip Domin


Nie mógł. Po prostu nie mógł. To był jego największy lęk. Musiał to zrobić sam, bez żadnej pomocy. Jedynie co go chociaż trochę podtrzymywało na duchu, bo na pewno nie na nogach, były słowa jego młodszego brata. Brzmiały one tak: ,,Nie mogę Ci w tym pomóc, musisz zrobić to sam!''. Sięgnął ręką przed siebie, ale nie mógł dosięgnąć tej... rzeczy. Przedmiot był koloru białego.On wiedział, że gdy weźmie to ze sobą to zacznie się koszmar. Ubrany był w bluzę, krótkie spodnie i pomarańczowe trampki. Nie było to ubranie typowo dla bohatera lub kogoś tego pokroju. Nagle ni stąd ni zowąd pojawił się jego niski brat w niebiesko-szarej zbroi.
-Papyrus! Rusz swój kościsty tyłek i podnieś skarpetę!
- Nie mooooogggggęę
- Czemu?!
- Bo to jest koszmar. Mój lęk. Nie mogę!
- I co ja mam z Tobą zrobić?,
- Możesz mi przynieść miód
Sans miał tego dość. Podniósł skarpetę i położył ją na twarzy brata, ale ten już spał z uśmiechem na twarzy.
Share:

8 czerwca 2018

Undertale: Wychowanie do życia w rodzinie - 03 [+18] [opowiadanie interaktywne]

To opowiadanie potrzebuje okładki
Notka od autora: Zainspirowana pewnym słuchowiskiem, swoimi przemyśleniami ooooraz faktem, że na blogu ostatnio praktycznie w ogóle nie było treści +18. Postanowiłam stworzyć to interaktywne opowiadanie. Nie ma konkretnej specyfikacji co do płci, albowiem bohaterami tego opowiadanie będziecie Wy. Czytelnicy. I to wszyscy. Dlatego też, będę prosiła was w komentarzach o interakcję. Czyli - piszecie jak Wy - jako uczestnicy - będziecie się zachowywać podczas opisywanej sceny. 
Aby wszystko było jasne. Wasze OC (czy też Wy) są na sali lekcyjnej. Profesor W. D. Gaster, nowo zatrudniony nauczyciel, ma za zadanie przedstawić Wam (jako grupie czytelników) pewien temat. 
Notki będą krótkie, ze względu na możliwą interakcję. W komentarzach odpisujecie jak się będzie Wasze OC zachowywać, czy wyjdzie, czy wejdzie w zdanie, czy zgłosi się do odpowiedzi i takie tam. Postaram się wszystko uwzględnić w kolejnej odpowiedzi z opowiadania.
Jeżeli Twoje OC zgłosi się i zostanie wybrane - w kolejnej notce opiszę interakcję z nim. Ja. Spokojnie, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik ;) Jeżeli Twoja postać nie pojawiła się we wcześniejszych rozdziałach opowiadania, albo zaczynasz czytać je "od ostatniego wpisu" zawsze możesz dołączyć do zabawy. Twoja postać będzie traktowana jakby była tam od samego początku.
Oczywiście zaznaczam i ostrzegam, opowiadanie jest +18. Serio. Aby potem nie było. Tylko dla czytelników pełnoletnich. 
W razie pytań, zapraszam do komentarzy.

Takiej reakcji ze strony swoich studentów się nie spodziewał. Tak licznej reakcji. Wtem, nawet jeszcze nie skończył mówić, a prawie połowa jego uczniów podniosła ręce do góry. Nie trudno było doszukać się zaskoczenia na jego twarzy, szczerze uważał, że jeżeli wśród zebranych znajdzie się choćby jedna osoba - to będzie cud. Błądził wzrokiem po sali, słyszał szepty między studentami, na minach tych którzy nie podnieśli rąk malowało się oburzenie połączone z ciekawością. Wszak zostali. 
- Cóż... - zaczął i chrząknął, już miał coś powiedzieć, gdy z końca auli rozległ się donośny krzyk młodzieńca 
- Czy Panu rozum odjęło?! Toż to jawna pornografia! Czy pan ma na pewno jakieś kwalifikacje? Przecież pan rozwija u nich niezdrowe nawyki! - blondyn z wąsem. To co opisywało jego minę to ... zgroza. Tak, słowo adekwatne do tego co czuł. Mina Gastera natychmiast się uspokoiła, jakby jego krzyk, strach i szok w głosie, przywróciły mu trzeźwe, logiczne rozumowanie. Gaster zamknął usta wykrzywiając je w lekkim, cwanym uśmiechu. Ku zaskoczeniu wszystkich nagle znalazł się obok niego. Nie, to nie była teleportacja, czy też bardzo szybkie przemieszczanie się. Naukowiec po prostu przemknął przez dzielącą ich przestrzeń jakby ta nic dla niego nie znaczyła, przetarł się między powietrzem i był po lewej stronie blondyna. 
-Oh, jawna pornografia? - powtórzył rozbawiony. - Zgodnie z definicją słownikową, słowo pornografia - uniósł palec w górę - to zdjęcia, filmy, teksty et cetera, mające na celu wywołać podniecenie seksualne. Ze swojej natury, pornografia - zaakcentował to słowo - są jawne. - Pochylił się nad wąsatym jegomościem gładząc go po głowie, czule, niczym ojciec syna - Niezdrowe nawyki? Czy seks jest niezdrowy? Już dawno temu w badaniach naukowych udowodniono, że seks ma pozytywny wpływ na organizm człowieka - przeszedł za nim i usiadł po jego prawej stronie zakładając nogę na nogę - Poprawa samopoczucia, przyśpiesza przemianę materii, usprawnia serce, polepsza stan naczyń krwionośnych, wzmacnia mięśnie, wspomaga produkcję hormonów, przeciwdziała bólowi, poprawia urodę i odmładza, relaksuje i odchudza. W przypadku mężczyzn stałe spółkowanie cielesne redukuje możliwość zapadnięcia na raka prostaty, a to dopiero początek. Mam wymieniać dalej? - Wziął głęboki wdech przybliżając się do mężczyzny jeszcze bardziej, wsunął kościsty palec pod jego brodę i delikatnie uniósł ją do góry - Wyraźnie powiedziałem, że nie jest konieczne uczestniczenie w tych zajęciach, drzwi nadal są otwarte i jeżeli się Panu nie podoba przebywanie wśród praktykujących niezdrowe nawyki jawnej pornografii, śmiało, może pan wyjść - wskazał ręką wejście, a następnie jeszcze bliżej się zbliżył, tak, że kolejne jego słowa mógł słyszeć tylko blondyn, wycharczał je wprost do jego ucha z zaciśniętymi zębami - Albo zostań i oburzaj się, mały hipokryto. - Potem, jakby nigdy nic, wstał z krzesełka i znowu przemknął między atomami rzeczywistości i wrócił na swoje miejsce. 
Artemis mogła poczuć, jak coś kołysze się za jej siedzeniem. Jeżeli spojrzy za siebie, dostrzeże dziewczynkę Jill, kryjącą się za jej oparciem i modlącą się, aby Gaster jej nie zauważył. 
Kilka osób zaśmiało się z protestującego, jeden mało nie spadł z krzesełka, inni w duchu mu przytakiwali. Zarumienione twarze oponentów jak i sympatyków lekcji Gastera znowu wpatrzone były w niego. Ten ponownie stanął przed problemem tak wielkiej ilości chętnych. Wtedy, dostrzegł coś, co przykuło jego uwagę. Trzy dziewczyny, kobiety można powiedzieć, na jakie wcześniej nie zwracał uwagi, bezceremonialnie trzymające się wzajem za cyce, ściskające swoje sutki pod koszulką. Aż rozpromienił się i uśmiechnął, wskazując na nie otwartą dłonią. 
-I proszę! Panie już poczuły klimat zajęć. Proszę się nie krępować - złączył ręce ponownie w wieżę, jedna z nich bowiem trzymała rękę w górze. Lecz scena sprawiła, że Gaster wpadł na pomysł. W pomieszczeniu pojawiło się wiele fantomowych dłoni. Dało się usłyszeć stukanie klawiszy w laptopie znajdującym się na biurku, podczas kiedy pozostałe unosiły się nad głowami studentów. Te osoby, które miały ręce w górze, poczuły jak fantomowe palce naukowca ściskają ich dłonie. Zostali wybrani i to wszyscy, ręce zachęcająco zaprowadziły zgłaszających się na dół, do nauczyciela, na podium i ustawiły w rządek. Jedna z nich, nim podniosła się z siedzenia, ale już mająca między swoimi palcami dłoń Gastera, pełna dumy powiedziała 
-Chętnie pana zastąpię w roli dominującego, gdy skończy pan z kilkoma osobami 
-I właśnie to chciałem zaznaczyć. Będę szczerym, nie spodziewałem się, że będzie was aż tyle. Jest to dla mnie sporym zaskoczeniem, pozytywnym oczywiście. Em... Dlatego przyznam się, że postanowiłem nieco zmodernizować zajęcia. Dominacja z mojej strony, oczywiście. Dla chętnych. Później, bycie dominowanym przez chętnych z was. Dlatego - zwrócił się do schodzących w stronę podium uczniów - Jeżeli którekolwiek z was, lepiej czuje się w roli dominującego i chciałby zdominować mnie, albo... jeżeli pragnie.... swojego koleżankę albo kolegę, może śmiało teraz zawrócić. - Miał nadzieję, że to choć odrobinę zredukuje liczbę chętnych masochistów. Nie chodziło o to, że powątpiewał w swoje umiejętności. To jednak były wykłady i ograniczał go - czas. 
-Oto przybyłem! - rozległ się głos spóźnionego studenta. O dość osobliwym wyglądzie. Yoshiki popatrzył na Gastera. Gaster popatrzył na Yoshikiego. Yoshiki patrzył się bardziej. Gaster patrzył się bardziej. Yoshiki puścił oczko i zaraz wdał się w sprzeczkę z kilkoma osobami komentującymi jego wygląd. Gastera przeszedł dreszcz wstrętu. Naukowiec chrząknął, przywracając do rezonu samego siebie. Przeliczył jednak schodzące osoby, oraz ręce jakie wcześniej się pojawiły. Czegoś mu brakowało. Raczej kogoś. Znowu przemknął między przestrzenią i pogładził czule po plecach szkielecią dziewczynę, która rozmyśliła się w trakcie. Jego gest był czuły i delikatny, zachęcający wręcz, spojrzenie wyrozumiałe i gotowe na odmowę. Gaster stał przy niej i czekał na jej ostateczną decyzję. Jednocześnie zwrócił się ponownie do klasy. 
-Jak powiedziałem, to nie jest obowiązkowe. Jeżeli ktokolwiek z was lepiej czuje się w roli dominującego, może zrezygnować, jeżeli jednak chce być uległym, niech rozbierze się na podium przed klasą. Zaraz do was przyjdę. 
-Ja się zgłaszam, profesorze Gaster! - odezwała się w końcu, jako ostatnia, dziewczyna przypominająca wyglądem niebieskiego królika. 
-Cóż, lepiej późno niż wcale - klasnął w ręce - Zapraszam do pozostałych - I ją, fantomowa ręka zaprowadziła na podium. Teraz pozostało tylko czekać na to ile nagich osób zostanie na środku gotowych stawić czoła wyzwaniu. Te zajęcia zdecydowanie będą takowym dla naukowca. Ale... czego nie robi się dla nauki?
Share:

7 czerwca 2018

Undertale: Wychowanie do życia w rodzinie - 02 [+18] [opowiadanie interaktywne]

To opowiadanie potrzebuje okładki
Notka od autora: Zainspirowana pewnym słuchowiskiem, swoimi przemyśleniami ooooraz faktem, że na blogu ostatnio praktycznie w ogóle nie było treści +18. Postanowiłam stworzyć to interaktywne opowiadanie. Nie ma konkretnej specyfikacji co do płci, albowiem bohaterami tego opowiadanie będziecie Wy. Czytelnicy. I to wszyscy. Dlatego też, będę prosiła was w komentarzach o interakcję. Czyli - piszecie jak Wy - jako uczestnicy - będziecie się zachowywać podczas opisywanej sceny. 
Aby wszystko było jasne. Wasze OC (czy też Wy) są na sali lekcyjnej. Profesor W. D. Gaster, nowo zatrudniony nauczyciel, ma za zadanie przedstawić Wam (jako grupie czytelników) pewien temat. 
Notki będą krótkie, ze względu na możliwą interakcję. W komentarzach odpisujecie jak się będzie Wasze OC zachowywać, czy wyjdzie, czy wejdzie w zdanie, czy zgłosi się do odpowiedzi i takie tam. Postaram się wszystko uwzględnić w kolejnej odpowiedzi z opowiadania.
Jeżeli Twoje OC zgłosi się i zostanie wybrane - w kolejnej notce opiszę interakcję z nim. Ja. Spokojnie, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik ;) Jeżeli Twoja postać nie pojawiła się we wcześniejszych rozdziałach opowiadania, albo zaczynasz czytać je "od ostatniego wpisu" zawsze możesz dołączyć do zabawy. Twoja postać będzie traktowana jakby była tam od samego początku.
Oczywiście zaznaczam i ostrzegam, opowiadanie jest +18. Serio. Aby potem nie było. Tylko dla czytelników pełnoletnich. 
W razie pytań, zapraszam do komentarzy.

Gaster przymknął powieki oczekując reakcji widowni. Słyszał ciche śmiechy, niezrozumiałe szepty i przede wszystkim to co udzieliło się prawie wszystkim - szok. W sumie, to nie dziwił im się. Gdy otworzył oczy i złączył ręce ponownie w wieżę, dostrzegł ciemnowłosego chłopaka bezceremonialnie wychodzącego z pomieszczenia tak, jakby właśnie znalazł się w złym miejscu i czasie. Gaster uśmiechnął się lekko i przeleciał wzrokiem po widowni. Potwory, bestie, zmiennokształtni, demony, i licho wie jeszcze kto. Heh, tak, licho też było. Całe szczęście, ludzi nie brakowało. W sumie, to o nich będą zajęcia więc ludzki eksponat będzie tutaj kluczowym elementem.Wtedy, przy drzwiach dostrzegł dziewczynę, prawdopodobnie człowieka, o różowo-niebieskich włosach, unosiła rękę skutecznie tłumiąc drżenie. 
-Proszę, Pani przy drzwiach z podniesioną ręką - odezwał się bezpośrednio do niej, skupiając na niej spojrzenie białych źrenic. Wezwana do odpowiedzi, albo raczej, po tym jak otrzymała prawo głosu, wstała niepewnie rozglądając się po zebranych nim otworzyła usta. 
-Chciałabym się zapytać - zaczęła cicho.
-Oh, przepraszam, nie słyszę - przerwał jej. Dziewczyna nie wiedziała czy ma do niego zejść, czy drzeć się przez całą aulę. Musiała być więc zdziwiona, gdy potwór odwrócił się plecami i podszedł do swojego biurka. Z kieszeni spodni wyciągnął kluczyk, którym otworzył szufladę i wyciągnął z niej mikrofon. Włączył, stuknął dwa razy kościstym palcem i dmuchnął. Głośniki odpowiedziały. Działa bez zarzutu. Wtedy jakby z powietrza wyłoniła się jedna z jego fantomowych dłoni i unosząc się nad zebranymi studentami zaniosła przedmiot dziewczynie. Ta go wzięła oglądając uprzednio, potem przystawiła do ust. Za blisko, słychać było jej oddech i głośno bijące serce, pośpiesznie odsunęła go od siebie tak, aby nie dać po sobie poznać oznak stresu. - Teraz możesz mówić - Gaster wrócił na wcześniejsze miejsce ręce splatając przed sobą. 
-Dziękuję - skinęła lekko głową. O co miała zapytać? A tak! Pamięta - Chciałabym wiedzieć ile będą trwać zajęcia?
-Bardzo dobrze, że o to pytasz - Gaster pochylił głowę, by następnie unieść ją biorąc głęboki wdech - Są przewidziane trzy lekcje po półtorej godziny przez najbliższe trzy dni. Dzisiaj będzie omawiany temat uległości i dominacji. Jutro będziemy omawiać temat seks zabawek. A pojutrze fetyszy i dewiacji seksualnych. 
-O... oh, a mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
-Śmiało. 
-Jak te zajęcia będą przebiegać? 
-Sprawnie - Gaster uśmiechnął się, kilku uczniów zaśmiało się lekko. To zdecydowanie rozluźniło atmosferę. Naukowiec czytał, że rzucanie kawałów to tu to tam, poprawia relację student-nauczyciel. A dobre relacje społeczne przy prowadzeniach zajęć z WDŻ były niezbędne. Poczekał chwilę, by szepty ucichły i ponownie odezwał się - Wychodzę z założenia, że mogę pominąć sobie ptaszki i pszczółki i przejść od razu do konkretów. Jeżeli jednak jest wśród was ktoś, kto nadal wierzy, że ludzkie szczenięta są przynoszone przez bociany, albo znajdowane w kapustach, niech szturchnął teraz swojego sąsiada z rzędu i zapytają go o prawidłową odpowiedź. - Gaster zamilkł. Choć kilka osób potraktowało to jako kolejny żart, naukowiec był poważny. Tym razem. Naprawdę wychodził z założenia, że wśród uczniów mogą znajdować się takie osoby. Dlatego, kiedy nic się nie stało, otworzył szerzej oczy jakby zdumiony poziomem wiedzy swoich studentów. - Więc, wpierw będzie krótki wykład o tym na czym polega uległość i dominacja, a następnie będzie ona prezentowana w różnych wydaniach z waszą pomocą. Podczas zajęć będziecie mogli swobodnie bawić się swoimi ciałami. To normalne, kiedy wchodzi się w styczność z seksualnym obrazem, organizm instynktownie odpowiada często wbrew naszej woli. Tak więc nie będzie trzeba pytać o pozwolenie, czy krępować się. Masturbacja jest dozwolona i jak najbardziej wskazana - Powiedział donośniej, jakby jego głos i tak nie był dobrze słyszalny. - Czy ta odpowiedź Panią zadowoliła? - swoją uwagę znowu skierował na stojącą ciągle uczennicę.
-Uh.. tak? Chyba. Ale mam jeszcze jedno pytanie - Gaster zauważył, jak jeden z uczniów w szarym t-shircie ukradkiem wymykał się z sali. Gdy zauważył, że ściągnął na siebie uwagę nauczyciela dał mu znać, że wychodzi do łazienki. W sumie, to logiczne. Naukowiec znowu spojrzał na mówiącą dziewczynę, która kontynuowała gdy tylko ponownie zyskała uwagę psora. - Czy jeżeli w trakcie zajęć, zdecydujemy że jednak to nie jest miejsca dla nas, będzie można opuścić wykład?
-Oczywiście, nikt nie zmusza was do brania udziału w tych zajęciach. Nikt też nie zmusza was do pomocy w ich przeprowadzaniu. Dlatego też, jeżeli ktoś będzie chciał opuścić zajęcia bo w trakcie uzna, że jednak przeliczył próg swojej wytrzymałości, może zawsze wyjść i wrócić, jeżeli będzie żałował tego wcześniejszego. - mówiąc to patrzył na smokokrwistego, który był dość dobrze widoczny na tyłach. Znaczy się, dość dobrze jak na smoka, wychodził on z pomieszczenia. Czyli już trzech. Dobry wynik. 
-Dziękuję, to tyle - powiedziała i usiadła na swoim miejscu. Fantomowa ręka zabrała z jej dłoni mikrofon i natychmiast poleciała do kolejnej osoby z ręką uniesioną w górze. Tym razem nie był to zdecydowanie człowiek. Białe włosy, czarne rogi i przenikliwe czerwone ślepia. Demon Oni? Być może, Gaster nie był do końca pewny. Gdy fantomowa ręka podała jej mikrofon natychmiast padło pytanie.
-Emm..przepraszam profesora, chciałam spytać c-czy trzeba wziąć czynny udział w zajęciach? W sensie czy można zostać ale być jedynie obserwatorem bez konieczności brania udziału w "pokazach"?-
-Oczywiście, że nie. Emm w sensie, nie musicie brać udziału w takim sensie, że się zgłaszacie czy wchodzicie w interakcje z samymi sobą czy też z waszymi znajomymi w trakcie zajęć. Wszystko ma charakter dobrowolny - odpowiedział ze spokojem. Usatysfakcjonowana odpowiedzią dziewczyna zajęła ponownie swoje miejsce, zaś fantomowa ręka zabrała mikroton. Gaster raz jeszcze rozejrzał się po sali czy ktoś jeszcze ma jakieś pytania. Nikt inny się nie zgłaszał, dlatego mikrofon powędrował do niego. Wyłączył go i odstawił na blat biurka gdyby w razie czego, ktoś miał jeszcze coś do powiedzenia. Chrząknął aby mówić dalej.
-Nie ma więcej pytań? - upewnił się jeszcze - Dobrze, dobrze. Pozostali zostają? - Ciche szepty, lecz nikt nie wstał i nie wyszedł - Dobrze. A więc jak powiedziałem wcześniej. Dzisiejszy blok tematyczny będzie poświęcony uległości i dominacji. Wiąże się on z pojęciami takimi jak - W tym momencie jeden z ekranów za profesorem wyświetlił terminy przez niego omawiane - Sadysta. Jest to osoba, która czerpie seksualną przyjemność z zadawania bólu i cierpienia partnerowi i w tym jest w stanie znaleźć ukojenie seksualne. Masochista. Jest to osoba, która czerpie seksualną przyjemność z odczuwania bólu i cierpienia zadawany przez partnera i z pomocą tych doznań jest w stanie dojść. Proszę jednak nie uważać, że masochista będzie się podniecał kiedy uderzy się w mały palec u nogi, zaś sadysta będzie dochodził w trakcie oglądania scen egzekucji. Owszem, zdarzają się takie przypadki, lecz uchodzą one za oznaki choroby psychicznej. Rozkosz przychodzi bowiem nie tylko z doznań fizycznych, ale i z psychicznej świadomości posiadania kogoś na swojej łasce, oraz bycia zdanym na czyjąś łaskę. Masochista oddaje pełnię kontroli sadyście bo mu ufa. Zaufanie w relacji uległości i dominacji jest kluczowym elementem takich relacji - rzutnik ponownie przedstawiał twarz belfra, który ze stoickim spokojem tłumaczył dalej. Tym razem ruszył z miejsca. Jak do tej pory stał, tak teraz zaczął chodzić po podeście. - Zaznaczyć należy, że wedle profesora Iksińskiego, kobiety są naturalnymi masochistkami. Wiąże się to z ich większą odpornością na ból oraz faktem porodu. Uczony Zetowicz uważa natomiast, że masochistą staje się osoba, która w dzieciństwie była nadmiernie kontrolowana przez rodziców. Badania wykazują - pojawił się wykres na ekranie -... że procent mężczyzn masochistów jest równie wysoki jak kobiet, lecz procent mężczyzn sadystów jest znacznie wyższy niż w przypadku kobiet. Znowu - kolejny wykres - na jednego sadystę, bez względu na płeć, przypada statystycznie pięciu masochistów. - Chrząknął stając ponownie na środku sali z rękami ułożonymi w wieżę. - Oczywiście są też jednostki, które dobrze odnajdują się w obu rolach. Emmm tak - zerknął na notatki znajdujące się na biurku - Na dzisiejszych wykładach będę chciał poruszyć z wami problematykę i moc słów i dotyku, gdyż to one są kluczowe w relacji sadomasochistycznej. - Popatrzył na grupę studentów i wziął głęboki wdech - Poproszę więc teraz jednego z was, aby zaoferował się do wzięcia udziału w następnej części wykładu. Zaznaczam jednocześnie, że chętny zostanie całkowicie rozebrany i będzie dotykany w miejscach intymnych. Dotyk będzie miał charakter seksualny. Będę używał wulgarnego słownictwa i zmuszę tę osobę do dojścia na oczach wszystkich. - mówił to takim samym tonem jak wcześniej. Melodyjnym, rytmicznym, lecz nie nudnym. Klasnął w ręce przerywając ciszę na sali - Więc, kto się zgłasza do pierwszego ćwiczenia?

Share:

6 czerwca 2018

Undertale: Wychowanie do życia w rodzinie - 01 [+18] [opowiadanie interaktywne]

To opowiadanie potrzebuje okładki
Notka od autora: Zainspirowana pewnym słuchowiskiem, swoimi przemyśleniami ooooraz faktem, że na blogu ostatnio praktycznie w ogóle nie było treści +18. Postanowiłam stworzyć to interaktywne opowiadanie. Nie ma konkretnej specyfikacji co do płci, albowiem bohaterami tego opowiadanie będziecie Wy. Czytelnicy. I to wszyscy. Dlatego też, będę prosiła was w komentarzach o interakcję. Czyli - piszecie jak Wy - jako uczestnicy - będziecie się zachowywać podczas opisywanej sceny. 
Aby wszystko było jasne. Wasze OC (czy też Wy) są na sali lekcyjnej. Profesor W. D. Gaster, nowo zatrudniony nauczyciel, ma za zadanie przedstawić Wam (jako grupie czytelników) pewien temat. 
Notki będą krótkie, ze względu na możliwą interakcję. W komentarzach odpisujecie jak się będzie Wasze OC zachowywać, czy wyjdzie, czy wejdzie w zdanie, czy zgłosi się do odpowiedzi i takie tam. Postaram się wszystko uwzględnić w kolejnej odpowiedzi z opowiadania.
Jeżeli Twoje OC zgłosi się i zostanie wybrane - w kolejnej notce opiszę interakcję z nim. Ja. Spokojnie, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik ;) Ważne jest, aby w pierwszym komentarzu opisać wygląd swojej postaci. Nie musi być jakiś szczegółowy. Twoja postać nie musi być człowiekiem.
Oczywiście zaznaczam i ostrzegam, opowiadanie jest +18. Serio. Aby potem nie było. Tylko dla czytelników pełnoletnich. 
W razie pytań, zapraszam do komentarzy. 
...
 -WDŻ - Gaster powtórzył niepewnie siedząc na krzesełku przed biurkiem dyrektora Asgora. - J-ja? 
-Tak ty - Asgore uśmiechnął się czule - Chciałbym, abyś pokazał studentom, jak działa ludzkie ciało. Nie znam nikogo lepszego do tego wykładu.
-Alphys chociażby - opuścił powieki - Ona ma fioła na punkcie tych gołych małp - Asgore uniósł brew i splótł ręce na biurku. Był poważny. 
-I właśnie dlatego jej nie dam tego prowadzić. Jeszcze by mówiła, że ludzie potrafią strzelać laserami z oczu. Już jej wuefistka w to uwierzyła i wiesz co zrobiła? - Gaster milczał - Wybrała uczniów, którzy są ludźmi, aby strzelali laserami z oczu do podrzucanych przez nią piłek. Nikt oczywiście tego nie zrobił i oblała całą klasę - westchnął - Wiesz ile potem miałem roboty z obrażonymi rodzicami? 
-Nie moja wina, że jest głupia. 
-Pozwolisz, że tego nie skomentuję - Asgore rozsiadł się, czarne, biurowe krzesełko zaskrzypiało pod ciężarem ciała kozła - Chcę, abyś to ty przeprowadził ten wykład. Jasne? Będzie ważny. Chcę zacieśnić relacje  z ludzkim rządem i pokazać im, jak wiele o ludziach się nauczyliśmy. Dlatego to tobie powierzam to ważne zadanie. Bo ci ufam. - spojrzał na naukowca z boku i uśmiechnął się dumnie - Ufam jako przełożony i jako przyjaciel - Gaster nagle poczuł rosnącą na sobie presję. Dopiero niedawno został przywrócony z urlopu zdrowotnego po tym, jak jego pracownia wybuchła i już dano mu tak ważne zadanie do rąk. Jakby nie miał ich dość dziurawych. 
-Myślę, że to zły pomysł.
-Uważam wręcz przeciwnie. - Naukowiec westchnął
-Dobra, o czym dokładnie mają być zajęcia?
-O wszystkim?
-Trochę tego dużo. 
-Skupmy się na seksie. Z obserwacji wynika, że odgrywa on kluczową rolę w życiu praktycznie każdego człowieka.
-Oh, dobra - Gaster wyciągnął z kieszeni białego kitla notes i zaczął notować instrukcje Asgora 
-Wiesz nie tylko jeżeli chodzi o zabezpieczanie. Możesz opowiedzieć o tym jak się rozmnażają, do czego służą poszczególne części ludzkiego ciała... - kręcił nadgarstkiem, by potem stuknąć wskazującym palcem w blat - Wiesz? Wszystko o seksie.
-Wszystko - powtórzył Gaster zerkając niepewnie na przyjaciela 
-Wszystko.

Wykład Gastera zaczynał się o ósmej rano. Drzwi na salę były otwarte tak, aby wszyscy mogli wejść i zająć swoje miejsca. Aula miała rzutnik, dwie tablice do wyświetlania informacji, laptop na biurku, mównicę dla profesora, okna były zasłonięte żaluzjami, lecz światło z żarówek dość dobrze oświetlało pomieszczenie. Siedzenia dla studentów ułożone obok siebie w rzędach, każdy wyżej od wcześniejszego. Przez środek pomieszczenia biegły schody. Studenci wchodzili innym wejściem, niż wykładowca. 
Nie było dzwonka. pięć minut po ósmej, Gaster wszedł i zamknął za sobą drzwi. Te dla studentów, nadal pozostały szeroko otwarte. Potwór miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę i krawat, który musiał lekko poluzować jak tylko uwolnił ręce od papierów. Na sali panowała cisza, nie dlatego, aby ktokolwiek się go bał. Był nowy. Po prostu nie znali go i nikt nie wiedział na co może sobie przy W. D. pozwolić. Gaster równie spięty jak i oni, skupił się na robocie. Odpalił laptopa, włączył rzutnik podłączony do kamery i twarz naukowca pojawiła się na obu ekranach na tablicy tak, aby uczniowie nawet z najdalszych rzędów wszystko dokładnie widzieli. 
Potem stanął na środku i klasnął złączając ręce na wysokości mostka by potem opuścić je bezwładnie wzdłuż ciała. 
-Witajcie - nie potrzebował mikrotonu aby jego głos objął całą salę. Był bardzo dobrze słyszany - Nazywam się Wing Ding Gaster i będę dzisiaj miał z wami wykład. Emmm będzie on wymagał od was o wiele więcej aktywności, niż normalne wykłady w których mieliście okazję brać udział. Będą to zajęcia Wychowania do życia w rodzinie, poświęcone prokreacji i anatomii ludzkiego ciała - złączył ręce w tak zwaną wieżę, stykając koniuszki palców ze sobą. - Nie będę opierał się na teorii, tylko na praktyce. A więc, będzie mi potrzebny również model. Musicie się na to przygotować. Jako, że całość zajęć będzie miała charakter seksualny będziecie oglądać siebie nago, zobaczycie mnie nago, będziemy uprawiać stosunek seksualny i będziecie widzieć mnie i siebie w trakcie orgazmu. Pierwszą część zajęć poświęcimy omówieniu tematu dominacji i uległości udowadniając tym samym, że seks może być ostry. - Rozłożył ręce na boki - Tak więc, jeżeli ktokolwiek z was, nie czuje się dobrze z czymkolwiek co powiedziałem wcześniej, z seksem, dominacją, uległością, czy też widokiem nagich ciał, niech wyjdzie teraz. Nie ma się czego wstydzić. Ten temat nie jest dla wszystkich. Nie będzie żadnych negatywnych konsekwencji zrezygnowania z dalszego uczestniczenia z tych zajęć. Macie wolną rękę. Tak więc, jeżeli nie chcecie brać udziału w lekcji, możecie śmiało wyjść - otwartą dłonią pokazał na drzwi dla studentów i w milczeniu czekał, na ich reakcję.

W komentarzu możesz opisać co czuje Twoja postać, jak się zachowuje, gdzie siedzi, czy wyjdzie - czy zostanie? Proszę, aby wasze odpowiedzi były jakby dalsza część opowiadania. Możecie zmienić osobę narratora z trzeciej na pierwszą, jeżeli jest wam tak wygodniej. 
Share:

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej - Pewnie ci się przewidziało Tatusiu. [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora:  Jest to opowiadanie interaktywne. Pod niektórymi notkami znajdować się będą pytania do czytelników, ich odpowiedzi będą miały wpływ na fabułę. 
Akcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce potem i pozostawia Ci niezwykły spadek. Stajesz się opiekunką czterech żywiołaków ognia!
Opowiadanie w którym z wyjątkiem postaci czytelniczki (opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika) występują jeszcze postacie Grillbiego (Undertale), Fella (Grillby z Underfell), Gri (Grillby z Underswap) oraz Curly (BittyBones). Czytelnicy będą mieć wpływ na to co wydarzy się dalej z postaciami. Swoje sugestie mogą umieszczać w komentarzach nawet jak pytań do rozdziału nie będzie

Spis treści:
24 grudnia, ranek. Obudziłaś się we własnym łóżku. Własnym - własnym. W tym, w którym spałaś od lat i trzeba przyznać, że nigdy nie czułaś się tak dobrze. A przynajmniej od bardzo dawna. Twoja mama była już na nogach, słyszałaś dobiegającą z kuchni muzykę - ścieżkę dźwiękową jakiejś gry w którą aktualnie grała. Ojciec najwyraźniej jeszcze spał.
Podniosłaś się i przetarłaś oczy, przeciągnęłaś się i pozwoliłaś, aby coś chrupnęło Ci między kręgami. Poranek zapowiadał się cudownie. Twoje łóżko znajdowało się pod oknem, dlatego klęknęłaś na nim i rozchyliłaś zasłony, wszędzie biały puch. Po osypanym piaskiem chodniku maszerowały postacie w grubych kurtkach i kożuchach trzymając jeszcze puste, albo już wypełnione po brzegi siatki z zakupami. Która właściwie godzina? Przekręciłaś się by sięgnąć na biurko komputerowe, tam znajdował się Twój telefon. Gdy sprawdzałaś godzinę - stanowczo za wczesną, nawet jak na Ciebie - Twoja mama weszła do środka trzymając w ręku talerz z kanapkami i kakao. 
-O, już nie spisz? To dobrze. Zjedz i zbieraj się. Idziemy na bazary. 
-Uhhh wiesz ile tam plebsu będzie? - wywróciłaś oczami - Przecież i tak nie robimy wigilii u siebie, po co robić zakupy?
-Bo potem sklepy będą zamknięte? - kobieta położyła jedzenie na biurku i rozejrzała się po Twoim pokoju - I posprzątaj tu - chciałaś zaprotestować, ale ta zdzieliła Cię spojrzeniem - Jasne? Możesz to zrobić jak wrócimy
-Myślałam, że sobie odpocznę - stęknęłaś biorąc kanapkę
-Odpoczęłabyś sobie, gdybyś posprzątała, dobra organizacja to klucz sukcesu we wszystkim
-Założę się, że w swoich grach nie jesteś taka zorganizowana - bąknęłaś wgryzając się w chleb. Matka spojrzała na Ciebie i uśmiechnęła się dumnie.
-Zdziwiłabyś się. Wszystkie itemy mam posegregowane alfabetycznie i jakościowo. Tak łatwiej mi się połapać. Nawet te w plecaku . 
Twój ojciec nadal spał, gdy poszłaś się ogarniać do łazienki i nawet krótka sprzeczka z mamą ile siatek zabrać i gdzie pójść nie obudziła go. Wychodząc, nie umiałaś uciec od wrażenia, że o czymś zapomniałaś i to coś było naprawdę bardzo ważne. 
...

Fell obudził się jako pierwszy gdy w mieszkaniu było bardzo cicho. Wraz z braćmi spali w Twojej szafie na ubraniach. Małe ciało było takie frustrująco męczące, denerwujące i takie nieporadne, że marzył o chwili kiedy będzie mógł przybrać swoją normalną postać. Właściwie, to co mu przeszkadzało? Odsunął zasuwane drzwi i zeskoczył na ziemię. Chwilę nasłuchiwał czy nie ma Cię gdzieś w pobliżu. Zdecydowanie nie byłaś na łóżku... Podszedł do drzwi, zamknięte. Kurwa. Zapomniałaś zostawić je uchylone. Nigdy o nich nie myślisz! 
Złączając ręce razem stworzył coś w rodzaju ognistego sznura, który zarzucił na klamkę. Zerknął przez szparę i znowu nasłuchiwał. Cisza. Twojej mamy też nie było, ojca chyba też nie. Czyli całe mieszkanie dla nich! Nie myśląc już dłużej stanął w przedpokoju, wziął wdech i poczuł jak wzrasta. Przyjemne uczucie mrowienia w całym ciele, delikatne muśnięcia ognia otaczały całą jego posturę, zacisnął dłonie w pięści i otworzył oczy. Znów był duży! Jak cudownie! 
Dobra, trzeba coś zjeść! Musisz gdzieś trzymać jedzenie. Poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. O, no proszę, coś z tego da się zrobić. 
-Cześć kochanie, jeszcze w domu? - usłyszał za sobą zaspany męski głos. Twój ojciec wszedł do kuchni i sięgnął do szafki po kawę - Zrobić ci coś do picia?
-Uh, nie trzeba 
-Zachrypłaś? Zaraz dam ci jakiś lek. ____ śpi nadal?
-Tak...
-To nie bódź jej. Razem pójdziemy na zakupy. Niech dziewczy... - przerwał. Fell niepewnie podniósł się wyciągając głowę z lodówki. Ojciec stał z szeroko otworzoną gębą, łyżka z kawą wypadła mu z ręki i rozsypała się na ziemię. Kurwa...Chciał zrobić krok do tyłu, ale wpadł na kogoś. Niepewnie odwrócił się by spojrzeć z czym się zderzył. Gri szczerzył się szeroko. 
-No cześć - Wystawił ręce by pochwycić mdlejącego mężczyznę. 

-Że co zrobiłeś? - Grillby, w swojej mini wersji stał na stole w sypialni rodziców, która jednocześnie po złożeniu łóżka była głównym pokojem w mieszkaniu. Na kanapie leżał nieprzytomny człowiek. 
-Właśnie nic - Fell bronił się. 
-____ mówiła, że mamy pozostać tacy!
-Ale jej nie ma! Myślałem, że jesteśmy sami! 
-Myliłeś się, jak zawsze! - płomienie obu zawirowały mocniej. Grillby stracił cierpliwość, a nie było to coś częstego. Fell pewnie czułby się zagrożony, gdyby nie to, że sam był bardzo wściekły. 
-JA się myliłem?! Ty pieprzony picusiu glancusiu! 
-Tak TY się myliłeś - mały Grillby zaczął wytykać go palcem - Nie wolno nam zmieniać postaci. Pamiętasz pierwszą zasadę? TA-JE-MNI-CA! 
-Skąd mogłem wiedzieć, że ten chuj tu jest?! - Fell pokazał ręką na kanapę, lecz... - Zaraz, gdzie on jest?
Nie trzeba było daleko szukać. Twój ojciec znajdował się teraz w Twoim pokoju, siedział wśród Twoich ubrań, całkiem przytomny, ale przerażony. Gri nalewał mu właśnie do filiżanki herbaty. Nie to jednak było najbardziej powalające w całej scenerii co ubranie. Zielona sukieneczka i do tego blond peruczka z lokami. Tak ustroił go Gri. Mężczyzna był przytomny, to wiadomo, ale chyba nie do końca kontaktował to co się dzieje dookoła niego. W sumie, kto by się połapał. Budzi się w wigilijny poranek, a tu zamiast jego zony i córki dwa ogniste potwory! No nie dziwcie się facetowi, że skamieniał. Za to dziwić się trzeba Fellowi i Grillbiemu, że cóż...
-Poważnie?! - wykrzyczał Grillby, siedział teraz na ramieniu Fella - Ty też?! 
-Co ja też? - Gri podniósł wzrok na brata i uśmiechnął się niewinnie - Ja sobie tylko piję herbatkę z moim nowym przyjacielem. Prawda? - szturchnął go w ramię. Człowiek niepewnie przytaknął - Widzisz? Już się lubimy! To miłość aż po grób, mówię wam, czuję to w moich kościach! 
-Dlaczego ty też jesteś duży?! 
-A próbowałeś kiedyś zrobić herbatkę mając dziesięć centymetrów wzrostu?! - rzucił oburzony 
-I co my teraz mamy z nim zrobić? - Grillby całkowicie się załamał, złość wyparowała jak za dotknięciem magicznej różdżki. Albo właściwie to nie, po prostu ewoluowała w strach. W sumie nie wiedział czego konkretnie się boi. Chodzi o to, że główną zasadą była tajemnica. Tak bardzo się z nią liczył, że nie chciał jej nikomu zdradzać. No z wyjątkiem tego listonosza. ___ musiała zrozumieć. Ale to nie był jakiś randomowy człowiek. To był jej ojciec. Który właśnie... dźgał się widelcem w rękę? Grillby zmarszczył brwi. 
-To najdziwniejszy i najbardziej realistyczny sen jaki w życiu miałem - mówił do siebie patrząc na nich ponownie - Bo to sen, prawda? Ja nie umarłem, prawda? Umrzeć w wigilię... bardzo bym nie chciał zrobić tego mojej rodzinie. To zrujnowało by im te piękne święta! 
-Ale kiedy ty właśnie umarłeś pączusiu kochany! - Gri rzucił rozbawionym tonem głosu - I jesteś w piekle. Witaj! - upił herbatę głośno siorbiąc. Patrzył jak mina mężczyzny się zmienia. Zaczął ponownie się bać. Pobladł. 
-Znowu skurwiel zemdleje - warknął Fell
-Oj wierzmy, że nie - Gri machnął ręką odymając wargi - Daj mu to przetrawić
-Przetrawić co? Kłamstwo? - Grillby zeskoczył z ramienia Fella i wdrapując się po biurku stanął na blacie tak, by być bliżej twarzy mężczyzny - Niech mnie pan posłucha. To jest sen. To tylko sen. Nie trafił pan do piekła. Nie teraz w każdym razie. 
-On chce abyś tak myślał - wtrącił się Gri unosząc mały palec do góry i ponownie upił z filiżanki - Zdechłeś. Jak wróci córeczka i żoneczka znajdą twoje truchło i zniszczysz im święta. Jak resztę życia.
-Gri! Po co to robisz?! - walnął Grillby - Niech go pan nie słucha. Nie umarł pan. To sen. To tylko i wyłącznie sen.... Zaraz się pan obu...- ale nie dokończył, człowiek znowu padł. - Zemdlał! 
-Oj nie zemdlał - Gri machnął ręką - Usnął, widzisz? - odłożył filiżankę i podniósł jego rękę - Śpi. Jak zabity - wyszczerzył się
-To nie jest zabawne
-Mnie całkiem bawi.
-Dodałeś mu coś do herbaty?
-Całkiem mocne coś, nie obudzi się do wieczora
-Nie wiem czy mam być bardziej wściekły, czy wdzięczny. 
-Oh wdzięczny, pochwal mnie tatuśku, pochwal. Byłem takim grzecznym chłopcem. Nie to co tamten tan o, pan ważniak, przez którego to wszystko! 
-TO NIE BYŁA KURWA MOJA WINA! - krzyknął Fell. Twój ojciec mruknął sennie i wszyscy zamilkli. 

Wróciłaś po trzech godzinach zakupów z siatkami pełnymi jedzenia i wielu niepotrzebnych rzeczy. Nie jesteś nawet pewna, czy uda się Wam to wszystko zjeść. Co więcej, wybierając karpia na stół przypomniałaś sobie, że w pokoju masz gości. Jak mogłaś o nich zapomnieć? A tak, mogłaś, po prostu obudzenie się w domu sprawiło, że wcześniejsze miesiące życia z nimi potraktowałaś jako sen. Sen, który w końcu się skończył. Niestety, rzeczywistość zapukała do drzwi. To nie był sen, a koszmar. Modliłaś się, aby zastać dom w całości. Dobrym znakiem było to, że przed blokiem ani śladu po policji, pogotowiu czy tym bardziej straży pożarnej. 
Wraz z mamą otworzyłyście zamek i weszłyście do mieszkania. Twój ojciec pił herbatę siedząc w fotelu. 
-O! Już jesteście! - powiedział z uśmiechem - To dobrze, zdążycie się przygotować na kolację?
-Tak, spokojnie, schowamy tylko zakupy i zaczniemy się powoli zbierać. ___ tylko ogarnie swój pokój, dobrze?
-Ale maaaaamo - jęknęłaś ściągając buty
-No dobra - uśmiechnęła się zerkając na Ciebie przez ramię- Ale obiecaj mi, że posprzątasz, przed swoim wyjazdem, dobra?
-Zgoda - uśmiechnęłaś się i szybko poszłaś do pokoju. Cztery żywiołaki siedziały w małych formach na kanapie. Grillby zerknął na Ciebie i szybko odwrócił wzrok - Hej, przepraszam że wyszłam tak bez mówienia i w ogóle. Przyniosłam wam coś - powiedziałaś wyciągając z siatki paczki chrupek i czekoladę - Nie zrobiliście niczego głupiego, prawda? - nie odpowiadali Ci, dlatego wzrastało Twoje zaniepokojenie. Popatrzyłaś na Curlego, który przez ten cały czas siedział zamknięty w szafie i wolał nie wychylać się. Popatrzył na Ciebie, potem na swoich braci i przełknął nerwowo ślinę.
-N-Nie! Byliśmy grzeczni! 
-Doooobra - nie wiedziałaś, czy w to wierzysz. Postanowiłaś jednak zostawić im kredyt zaufania - Jakby co, to w lodówce jest jedzenie, możecie jeść jak nas nie będzie. Wrócimy pewnie późnym wieczorem. Przepraszam, że nie będę mogła z wami być w tym czasie - uśmiechnęłaś się przepraszająco - Jakoś spróbuję wam to wynagrodzić.
-Po chuj? My nie świętujemy tego święta.- warknął Fell krzyżując ręce na piersi.
-Wiem, ale to święto rodzinne, a teraz wy jesteście moją rodziną. - Nikt Ci na te słowa nie odpowiedział, potwory popatrzyły po sobie. Wyszłaś z pokoju, aby pójść do rodziców, to byłoby zbyt podejrzane, gdybyś za długo tam siedziała.
-.... i piłem herbatkę z jakimś ognistym stworzeniem - Twój ojciec właśnie rozmawiał z matką. Obszedł Cię zimny dreszcz - Mówili mi, że umarłem i trafiłem do piekła - przejechał ręką po włosach - Heh, to najdziwniejszy sen jaki miałem w życiu. 
-Taaaaak - Twoja mama skrzyżowała ręce - W sumie fajna fabuła na opowiadanie. Będziesz miał coś przeciwko jak wykorzystam to w jakimś swoim fanficku?
-Nie, ależ nie. Cieszę się, że jestem dla ciebie inspiracją - uśmiechnął się - O, kochanie - popatrzył na Ciebie - Tobie jeszcze nie opowiadałem, miałem przedziwny sen!
Share:

5 czerwca 2018

Gra: Pisz... - Ćwiczenie trzecie - Za każdym mężczyznom ... - Dodo Dan


Za każdym mężczyznom...

Oto on najmężniejszy z wszystkich istot we wszystkich dwunastu wszechświatach. Pokonał Piccolo Dai Mao, Freezer'a, androidy oraz wielu innych przeciwników. Osiągnął coś co było tylko zwykłą legendą. Bajka, którą dorośli opowiadali dzieciom na noc. I przewyższył to. Walczył na równi z samym Bogiem Zniszczenia – Berus'em. Osiągnął poziom Boskiego Sayanina, a potem kroczył dalej. Jego siła była niewyobrażalna. Pokonywał wszelkie przeszkody oraz zaskakiwał wszystkich. 
A dlaczego to robił? 
Pragnął adrenaliny... Przygody... Siły...
Teraz był potężny, chociaż początek jego przygody był chaotyczny i niepewny. Zdobywając smocze kule, odnalazł pierwszych przyjaciół i mistrza. Poznał ból i wściekłość, widząc śmierć przyjaciela. W jego sercu zrodziła się determinacja. 
Wtedy jego cel się zmienił. Zaczął chronić bliskich przed silniejszymi, samemu stając się najpotężniejszym. Zyskał rodzinę, którą musiał obronić. Zyskał cennego sprzymierzeńca z rodzinnej planety - Vegetę.
Poleciał na obcą planetę - Namek, aby powstrzymać tego, który zniszczył jego rodzimą planetę. Pokonał swoje ograniczenia i zwyciężył Freezę. 
Wielokrotnie walczył z groźnymi przeciwnikami, którzy mogli odebrać mu wszystko co kocha. Ale nie zdołali. Zwyciężył każdy pojedynek. Zdobył wspaniałych przyjaciół oraz cudowna rodzinę. Zyskał siłę tak niewyobrażalną dla zwykłego człowieka. Stał się równy Bogom. 
A teraz przyszła pora na najbardziej nieoczekiwane oraz najstraszniejsze wyzwanie. Musiał stanąć przed najgroźniejszą osobą w całym uniwersum i pogodzić się z konsekwencjami swoich czynów. 
Lecz, żeby w jakimś stopniu zrozumieć zachowanie naszego bohatera – Goku, musicie pamiętać o tym, że za każdym wielkim mężczyznom stoi jeszcze większa kobieta. 
Może teraz lepiej pojmiecie w jak wielkich tarapatach znalazł się Goku, wracając z kilkumiesięcznego treningu u Wisha na planecie Boga Zniszczenia.
Pierwszym, co zobaczył pojawiając się w swoim domu była jego ukochana żona - Chichi. Stała pośrodku pokoju dzierżąc najpotężniejszą broń każdej żony - patelnię.
Najpotężniejszy wojownik w całej historii stanął przed najtrudniejszym wyborem.
Zostać i zmierzyć się z wściekłą Chichi albo wziąć nogi za pas. 
Goku zmierzył wzrokiem Chichi. W jej oczach emanowała wściekłość. Miał tylko jedna szansę. 
  - Lepiej uciekaj, Goku! - krzyknęła Chichi, biorąc zamach patelnią.
 - Chichi! Nie! - Goku uchylił się w ostatniej chwili, zanim dostał w głowę. Błyskawicznie się odwrócił, biegnąc w stronę drzwi. Gdy był już na dworze, od razu wzbił się w niebo. Jedyne co mu teraz pozostało to przeczekać wściekłość Chichi. Może posiedzi u Gohana? W końcu dawno nie widział się z małą Pan. 
A Chichi wybiegła za nim z domu. Spojrzała za odlatującym mężem.
   - Wracaj tutaj! Zmierz się z konsekwencjami jak mężczyzna! - krzyczała kobieta, lecz on nie mógł jej już usłyszeć. Był za daleko. 
Chichi jeszcze przez chwilę patrzyła w niebo, a potem weszła do środka. Poczeka. Goku odpowie za swoje egoistyczne pobudki prędzej, czy później. 
  - Wróci jak zgłodnieje - powiedziała do siebie kobieta, trzaskając drzwiami. 
Tak o to najpotężniejszy mężczyzna, ulubieniec Króla Wszystkiego, ucieka przed swoją żoną.  
Share:

4 czerwca 2018

Undertale: Historia z Handlarza Iluzji (Toby - część 7 - Kamery) [opowiadanie interaktywne]

Zdecydowałeś, że lepiej posłuchać Asriela i nie zbliżać się do windy. Poszedłeś do pomieszczenia z napisem ,,monitoring''. Drzwi otworzyły się z jękiem. Widać od dawna nikt ich nie oliwił. Zaraz po wejściu do pomieszczenia zapaliło się światło. W pomieszczeniu nie było okien. Było tam trochę duszno. Zacząłeś się rozglądać. W środku nie było zbyt wiele. Dwie półki z kasetami, biurko z panelem monitoringu, obrotowe krzesło i stary, metalowy wiatrak. ,,Widać nikt nie zainwestował w klimatyzację...'' pomyślałeś i usiadłeś na krześle przed panelem kontroli. Klawiatura, 5 ekranów (jeden główny po środku, cztery mniejsze po bokach), myszka i podłączony odtwarzacz kaset.
Z ciekawości włączyłeś urządzenie przyciskiem ,,START'' na klawiaturze. Zaczekałeś jakieś 5 minut zanim urządzenie wreszcie skończyło się ładować. Wszystkie ekrany się zaświeciły. Środkowy ekran najwidoczniej służył za kontrolę całego systemu zabezpieczeń w Laboratorium, a te boczne pozwalały równocześnie obserwować sytuację w kilku miejscach. Aktualnie ekrany boczne pokazywały tylko napis ,,Wybierz lokalizację''. Środkowy ekran dawał kilka opcji do wyboru. ,,Kamery'', ,,Blokada drzwi'' i ,,Równoczesna obserwacja''. Zacząłeś od sprawdzenia kamer. Pojawiła się lista z numeracją od 1 do 30. Wybrałeś pierwszą. Zobaczyłeś pomieszczenie z wejściem. Cofnąłeś i włączyłeś kamerę 2.
,,Odnośnik nie został znaleziony... szukanie usterek... Wykryto uszkodzenie kamery. Zalecana naprawa.'' Kolejne próby dały ten sam efekt. Znudzony zostawiłeś kamery. Włączyłeś ,,Blokada drzwi''. Zobaczyłeś plan budynku z zaznaczonymi na zielono i czerwono drzwiami. Uznałeś, że lepiej się tym nie bawić. Zrobiło ci się duszno. Włączyłeś wiatrak. Poczułeś się trochę lepiej. Zacząłeś przeglądać półki z kasetami. Niby była na nich numeracja, ale... widać potwory używają innego systemu dat.
Nie miałeś czasu oglądać wszystkich. Zacząłeś patrzeć po ilości kurzu na kasetach. Ta z najmniejszą warstwą kurzu musiała być najnowsza. Znalazłeś. Na szczęście wszystkie były w pudełkach, więc kurz nie dostał się do taśmy. Umieściłeś kasetę w odtwarzaczu. Tym razem ponownie zobaczyłeś listę kamer jednak była tylko jedna, dodatkowa. Numer 0. Najwidoczniej kaseta zawierała nagranie tylko z tej kamery. Włączyłeś kamerę oznaczoną jako ,,Kamera 0''.
Na środkowym ekranie pojawił się smokowaty potwór siedzący przed panelem kontroli. Ubrany był w szare ciuchu ochroniarza. Na koszuli miał coś na kształt odznaki z numerem 001, a na głowie czapkę ochroniarską z napisem ,,Ochrona''. Najwidoczniej coś nagrywał.
-Ech. Kolejny dzień, kolejny głupi wpis. Skoro jednak trzeba... Mogli jednak zainstalować mi tu normalną kamerę, a nie kazać zorganizować ją sobie samemu. Mam opisywać swoje samopoczucie. A jak niby mam się czuć?! To miejsce mnie dobija. Strasznie tu duszno. Zostawiłbym sobie drzwi otwarte, ale to automat. Musiałbym sterczeć obok nich cały czas. I może w sumie lepiej, że są zamknięte? Te krzyki na dole są straszne. Nie mam pojęcia co stało się tamtemu naukowcowi, ale jego kitel będzie do wywalenia. Widziałem jak wyprowadzali go z budynku. Gość miał nadpalone pół twarzy. Wątpię, czy w szpitalu zdołają go połatać. Widziałem już kilka osób które oberwały magią ognia, ale to było naprawdę paskudne. I chyba mieli tam jakiś wybuch. Jasne, ten cały Gaster, czy jak mu tam upiera się, że ,,wszystko jest pod kontrolą''. Jasne, już wiem jak wygląda ta ich kontrola. Tak wszystko mają pod kontrolą, że wczoraj musiałem odciąć całe piętro. Drzwi mają być zamknięte do odwołania. Podobno tam coś, lub kogoś zamknęli. Nie mam pojęcia co tam jest, ale idę o zakład, że jest bardzo wnerwione. Parę minut i to ,,coś'' zaczęło rozwalać mi kamery. A jak mówiłem w jednym z wcześniejszych wpisów, nasz system jest tak genialny, że gdy jedna kamera padnie, to wszystkie wariują. I nie. Tym razem ja tego nie naprawię. Za mało mi płacą, żebym złaził tam do tego co tam jest, by naprawić ich złom. Nie pojmuję. Im wolno używać tych wielkich blasterów, a mi nie dają używać nawet zwykłego paralizatora. I co? Mam tam iść i liczyć, że to co tam jest mnie nie zabije, bo ładnie oto poproszę? Chciałem to wszystko obgadać z doktorkiem, ale miał mnie gdzieś. Jedyne co udało mi się ogarnąć to ten wiatrak za moimi plecami. Przynajmniej tyle. - Nagle w tle rozległ się alarm. - Co znowu!? -Potwór wyjął z kieszeni spodni krótkofalówkę. Odłożył kamerę na biurko. - Jestem. Co to za krzyki? Co?! Jak to zwiał?! Ewakuacja budynku? Za 30 sekund odciąć kolejne piętro i włączyć zaporę antymagiczną? Ok, zrozumiano. - Potwór zaczął pisać coś na klawiaturze. Było słychać odgłos krzyków uciekających naukowców. Krzyczeli coś, że to był błąd i nie powinni, byli kombinować z innymi wymiarami. - Ok, gotowe. Co?! Chyba już kompletnie ci odbiło! Mam iść i zabezpieczyć dokumenty?! A niech was... dobra. I pewnie mam iść sam? I co z tego, że ten wariat nie przejdzie przez zaporę?! - powiedział strasznie wściekły potwór.
Ochroniarz zabrał z biurka kamerę. Gdy wyszedł z pomieszczenia, widać było naukowców wybiegających z budynku. Ochroniarz wsiadł do windy. Skierował kamerę na swoją twarz.
-Ok. Skoro mogę zginąć to przynajmniej nagram to co tam jest i zostanie jakieś ostrzeżenie. Jak znam tych wszystkich naukowców to wszystko zatają. A jak będę miał szczęście to nie będzie trzeba podchodzić do zapory... - potwór wysiadł z windy.
Nagranie pokazywało teraz obraz zdemolowanego pomieszczenia. Naukowcy w biegu zrobili spory bałagan. Akta leżały rozrzucone na podłodze. Potwór zaczął przeklinać na swoją pracę i beznadziejne życie. Postawił jeden z przewróconych stołów i zaczął układać na nim rozrzucone dokumenty. Postawił na nim też kamerę, by nie przeszkadzała mu w pracy. Potem zajął się wyjmowaniem pozostałych dokumentów z szafek. Jednak nagle przerwał i zabrał kamerę ze stołu.
-Ok, chyba mi całkiem odbiło, ale muszę zobaczyć co ich tak przeraziło. To idiotyzm, ale muszę. - potwór skierował się w stronę korytarza prowadzącego na, niższe, odcięte piętro. Już po chwili było słychać odgłos uderzeń i głośnych przekleństw skierowanych pod adresem naukowców.
-Niech tylko stąd wyjdę! Jak was dorwę to (USUNIĘTO), a potem (ZMIENIONO). Wyrywają mnie w środku nocy przez jakiś durnowaty portal międzywymiarowy z łóżka, ląduję w jakiejś przeklętej piwnicy, a ci mnie jeszcze idioci pytają, czy nic mi nie jest. Już ja im pokarzę. Niech tylko przebiję się przez tą głupią zaporę! Wszystkich was wytłukę! Słyszycie mnie!? - głos tej postaci wydał ci się dziwnie znajomy.
Ochroniarz dotarł do zapory. Na widok osoby za zaporą aż upadł na podłogę.  Kamera pechowo upadła tak, że widać było tylko podłogę.
-Hej! Ty. Tak, ty. Ten łuskowaty w dziwacznym mundurku. W tej chwili otwieraj tą zaporę, bo jeśli nie to jak wyjdę to ciebie zatłukę pierwszego! - krzyczała postać za zaporą.
-Skąd... Chwila! Ja cię skądś znam! Wyglądasz identycznie jak... - zaczął mówić ochroniarz, ale tamten mu przerwał.
-No nie! Kolejny? Ile razy mam powtarzać, że żadnego z was nie znam! A wspomnij jeszcze raz o tym, że znasz moje imię, albo mojego ojca to wyrwę ci język! To prywatne informacje. Co się gapisz jak idiota!? Mówiłem, żebyś otworzył tą zaporę! - Ochroniarz zerwał się na nogi, zabrał kamerę i zaczął uciekać. Tu nagranie się skończyło.
Zorientowałeś się, że oglądasz nagranie już sporo ponad godzinę. Wyłączyłeś wszystko i wyszedłeś na zewnątrz. Wolałeś nie narażać się na spotkanie z Undyne. Poszedłeś na tył Laboratorium, usiadłeś na ziemi i oparłeś się plecami o ścianę. Uznałeś, że nieschodzenie na dół było dobrym pomysłem. Po około dwudziestu minutach usłyszałeś głosy żegnających się Asriela i Undyne. Asriel przyszedł do ciebie. Zacząłeś mu opowiadać co widziałeś na nagraniu, ale odpowiedział, że on już dawno oglądał wszystkie nagrania, tak samo jak Undyne. Stąd zakaz schodzenia na dół.
-To co dzieciaku? Skoro wycieczkę do Laboratorium masz już odhaczoną to mam propozycję. Nie wszyscy moi znajomi są jak Undyne. Tak właściwie to tylko ona taka jest. Mam propozycję. Możemy wyskoczyć coś zjeść, poznasz kilka osób. Jeśli jednak czujesz się zmęczony możemy wrócić do domu. No chyba nie zamierzasz wracać do Laboratorium?

Oto dostępne opcje:
1. Wyjście z Asrielem
2. Wracać do jego domu i odpocząć
3. Spróbować wrócić do Laboratorium i zajrzeć na dół.
Share:

POPULARNE ILUZJE