Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor: DisneyFanatic2364
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Spis treści
Lustro (obecnie czytany)
Kiedy Fluttershy się obudziła Discord miał zamknięte oczy. Pomyślała więc, że jeszcze śpi. Zorientowała się, że jego ciało otoczyło ją, próbowała się delikatnie podnieść z chmury tak, aby go nie obudzić. Ten jednak zdecydował zabawić się trochę jej kosztem i korzystając z ogona przyciągnął ją bliżej siebie. Była w pułapce. Przyglądała mu się przez chwilę, nie chciała być niegrzeczna, jednocześnie jego ciało było takie miękkie i ciepłe. Wtuliła się w niego, a kiedy to zrobiła Pan Chaosu lekko ją połaskotał, zorientowała się, że od krótkiej chwili ma otwarte oczy.
-Dzień dobry. - zareagowała natychmiast i odskoczyła od niego na tyle na ile mogła
-Czy spałaś dobrze? - powiedział z trudem powstrzymując śmiech
-Tak. - uspokoiła się
-Żadnych koszmarów?
-Nie.. właściwie, nie spałam tak dobrze od lat. - Co prawda, śniła nadal o nim lecz zachowała to dla siebie
-Cudownie! - natychmiast przeniósł ich na ziemię i zaoferował jagodowe muffiny na śniadanie. Kiedy je jadła nie mogła pominąć myślami swojej przyjaciółki, pegaza Derpy, która uwielbiała te ciastka.
-Zastanawiałem się... - powiedział ostrożnie - ...może powinniśmy zrobić coś razem? Choćby pojeździć na łyżwach.
-Na łyżwach? - odstawiła mufinkę
-Jasne! To jest fajne! No chyba, że wolisz coś innego.
-N..nie. Brzmi miło. Po prostu muszę jeszcze nakarmić swoje zwierzęta...
-Zadbam o to! - pstryknął palcami
-Skąd ten pośpiech?
-Po prostu naprawdę chcę iść pojeździć.
Nie wiedziała jak ma mu powiedzieć. Wydawał się być bardzo podekscytowany taką formą zabawy, a ona nie chciała go zawieść, przynajmniej nie bardziej niż robiła to do tej pory. Nie kochała go, ale ostatnio zaoferowała mu swoją przyjaźń, a to oznaczało spędzanie czasu razem. Zaraz jak skończyli jeść, teleportował ich nad jezioro, które było zamarznięte, a dookoła niego leżał miękki śnieg. Na jego ciele pojawił się sweter w czarno-czerwone zygzaki, a na nogach miał łyżwy, ona natomiast poczuła na swoim ciele czerwoną sukienkę. Na kopytach miała też po parze łyżew.
-Dlaczego czerwony? - zapytała się
-Myślałem, że będzie ci pasować. - zachichotał - I miałem rację. No chodź! Lód nie będzie tutaj wiecznie! - zaraz potem wskoczył na lodowisko, podczas kiedy ona patrzyła na nie z niepokojem. Zrobiła pierwszy krok próbując jednocześnie utrzymać równowagę, jednak okazało się to trudniejsze niż sądziła, kopyta się pod nią rozjechały, a ona upadła.
-Pomożesz? - mruknęła. Niemal jak na życzenie Discord zjawił się obok niej i podniósł ją. Zakryła twarz grzywką aby ukryć wstyd. - Wybacz... - szepnęła
-Co mam wybaczyć? - zdziwił się - Każdy może upaść.
-To.. to nie to.
-Więc co?
-Widzisz, ja nie... - zaczęła mówić coraz ciszej
-Możesz powtórzyć?
-Ja nie... - mruknęła. Przybliżył się do niej i nadstawił ucha
-Nie słyszę cię.
-Ja... ja...
Odwrócił ją w swoim kierunku.
-No dalej, Fluttershy. Mnie możesz powiedzieć wszystko!
Popatrzyła mu prosto w oczy i nabrała powietrza w płuca.
-Nie wiem jak się jeździ na łyżwach!
-Tylko tyle? - zachichotał - Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?
-Nie... nie jesteś zły?
-Tylko dlatego, że nie wiesz jak się jeździ? Nie bądź głuptaskiem! Oznacza to tyle, że będę miał zaszczyt nauczenia cię tego... - ukłonił się - ...oczywiście, jeżeli pozwolisz...
-O tak, myślę że to będzie miłe!
Discord ujął ją za boki tak, by nie traciła równowagi i powoli zaczął ślizgać się do przodu.
-Na samym początku spróbuj przesuwać kopyta po lodzie, a potem... - Zatrzymał się widząc, że łzy nabiegają do jej oczu. Była z siebie niezadowolona bo miała wrażenie, że kopyta się jej nie słuchają, jako że znajdowała się w jego rękach szybko przywrócił ją do pionu. Powoli i delikatnie postawił ją na lodzie. - Może najpierw pokażę ci jak to się robi. - zaczął jeździć przed nią - Spróbuj tak. - powiedział - Raz, dwa, trzy.. - skręcił aby pokazać to jeszcze raz - Raz, dwa, trzy... Widzisz? Teraz spróbuj.
Spróbowała powtórzyć, ale znowu straciła równowagę, przed spotkaniem z lodem uchroniły ją jego ręce.
-Dobrze, może na początku spróbujemy z dwoma kopytami. Zobaczmy... Postaw swoje lewe kopyto przed siebie, a prawe za siebie, a potem zamień je miejscami. To może pomóc ci utrzymać równowagę. Nie bój się, jeżeli będziesz miała upaść, obiecuję, że cię złapię.
Przełknęła ślinę i zaczęła robić to co mówił.
-Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy...
-O to chodzi! - zareagował z entuzjazmem - Jedź dalej!
Z każdą chwilą czuła się lepiej. Jednak, brzeg lodowiska był coraz bliżej.
-Discord! - krzyknęła - Jak się zatrzymuje?
-Kochana! - zawołał - Piętami!
-Piętami?! - przestraszyła się - To może powiedz mi jak się skręca!
-Po prostu skręć kopytami!
Kiedy spróbowała to zrobić, w łyżwy zaplątał się jej ogon, a ona znowu zaczęła tracić równowagę.
-Na miłość... Trzymaj się, już idę!
Zamknęła oczy ze strachu. Jednak nim uderzyła w cokolwiek znalazła się w powietrzu. Kiedy podniosła powieki zobaczyła Discorda trzymającego ją na wysokości swojej głowy
-Wiesz co? - powiedział zmieszany - Może będzie lepiej, jak zrobimy to razem. - postawił ją znowu na lodzie, tym razem jednak trzymał ręce na jej ramionach - No to teraz rób tak jak ci mówiłem. Powoli, delikatnie, ślizgaj się. Pomyśl o tym jak o .. frytkach i pizzy! Frytki aby jechać szybciej, a pizza aby zwolnić!
Trochę jej to zajęło, zanim zrozumiała co ma na myśli. Discord pokazał jej kilka sztuczek, te jednak udawały się jej tylko kiedy była z nim. Za każdym razem kiedy próbowała sama, traciła równowagę, on zawsze ją łapał, więc nie miała żadnej kolizji. Zmęczyła się w końcu, śmiejąc się poszli na brzeg jeziora, Pan Chaosu położył się obok niej.
-Byłaś zdumiewająca, moja kochana! - powiedział gładząc ją po grzywie - Mimo tego, że miałaś problemy, byłaś zdumiewająca!
-Dziękuję... - zarumieniła się - Dobrze się bawiłam! Pinkie zawsze mi mówiła, że jazda na łyżwach to dobra zabawa... Gdyby tylko wiedziała... - jej myśli znowu wróciły do przyjaciółek. Discord zobaczył jak jej uśmiech znowu znika "Tylko nie to ..." rozłożył ręce i nogi, potem zaczął nimi poruszać w górę i w dół robiąc odcisk na śniegu.
-Popatrz! - zwrócił na siebie uwagę - Aniołek! - Fluttershy popatrzyła na ślad jaki zostawił. W rezultacie to co zostało w niczym nie przypominało anioła. - Cóż, może aniołki tak nie wyglądają.. - oboje zaczęli się śmiać, a potem wrócili na lodowisko.
Kilka kolejnych dni minęło szybko. Fluttershy już nie bała się Discorda, a czas jaki spędzali razem dostarczał jej sporo radości. Dawał jej chwile, aby mogła spędzić go ze swoimi zwierzętami, a on wtedy obserwował ją z daleka. Nie przestawał też zadawać swojego pytania każdej nocy. Właściwie, to lubiła go, nie czuła do niego żadnych romantycznych uczuć, ale zaczynała go rozumieć każdego dnia coraz bardziej. Jednocześnie jej myśli często wędrowały do przyjaciółek jakie zostawiła. Kiedy zaglądała do swojej szafy myślała o Rarity. Kiedy czytała książkę myślała o Twilight. Sam widok jabłek czy tęczy wywoływał łzy i nic, żadne ubrania czy kolor różowy nie pozostawał dla niej obojętny. Discord zwrócił na to uwagę, że wszystko co mogło się jej skojarzyć z przyjaciółkami sprawiało, że przestawała się uśmiechać. Był wstanie zrobić wiele, byle go tylko przywrócić, aby zapomniała że jest z nim uwięziona i nigdy nie zobaczy już swoich towarzyszek. Zajmowało to trochę czasu, ale ostatecznie zawsze mu się udawało. Pewnego dnia nie przyszła na śniadanie. Pomyślał, że jeszcze śpi więc dał jej kilka dodatkowych godzin. Kiedy nadal nie przychodziła zapukał do jej drzwi.
-Fluttershy?
-Proszę... - powiedziała drżącym głosem. Kiedy wszedł była odwrócona do niego plecami i cicho pociągała nosem.
-Nic... nic mi nie jest... - przetarła oczy - Po prostu .. nie byłam głodna.
Kiedy usiadł na łóżku, starała się zasłonić mokra poduszkę, daremnie.
-Płakałaś. - zaniepokoił się. "Dlaczego ciągle płacze?" zastanawiał się co takiego złego zrobił. Przecież przyniósł jej zwierzęta, był dla niej miły, a mimo to ona nadal jest nieszczęśliwa?
-Nie. - skłamała - Nic mi nie jest, naprawdę.
Położył ręce na jej ramionach i odwrócił ją do siebie.
-Nie kłam! Szczerość może nie jest twoim Elementem, ale nie kłam. Jestem zmęczony kłamstwem! - zobaczył jak patrzy na niego, boi się. Zorientował się, że krzyczał, szybko przybrał postawę przepraszającą - Wybacz... - puścił ją - No już, moja kochana. Powiedz mi co się dzieje.
-Nie... nie będziesz zły? - powoli podnosiła głowę
-Obiecuję. - mówił ocierając szponem łzy z jej policzków - Cokolwiek cię trapi, moja słodka, jest też moim zmartwieniem. Nie chcę abyś była nieszczęśliwa.
Popatrzyła w jego oczy, było w nich tyle czułości jakiej nigdy nie oczekiwałaby po Lordzie Chaosu. Wyglądał na naprawdę zmartwionego jej stanem. Cóż, nie zachowywałby się tak gdyby znał prawdę.
-Czy ty... - powiedział po chwili zmieszania przeplatanego z niepokojem - ...nie jesteś tutaj szczęśliwa?
-Nie! - powiedziała zbyt szybko - To nie tak! Jesteś naprawdę miły i dobrze się o mnie troszczysz, ale... - odsunęła się trochę, przerażona jego reakcji - ...powiedziałeś, że zrobisz dla mnie wszystko...
-Tak powiedziałem... - mruknął
-Więc pozwól mi zobaczyć moich przyjaciół, chociaż na jeden moment. Proszę. - Podniosła głowę, aby popatrzeć w jego oczy, z trudem powstrzymywała łzy. Nie mógł znieść jej nieszczęścia, ale nie chciał też spełnić jej prośby. Jeżeli by pozwolił jej odejść, nawet na chwilę, mogłaby skorzystać z możliwości i uciec. Nie, wiedział, że by wróciła. Jej przyjaciółki jednak... Mogłyby próbować ją zatrzymać, albo gorzej, mogłyby użyć Elementów przeciw niemu. Była jego jedyną przyjaciółką, jego przyszłą królową. Nie chciał jej stracić. Jednocześnie nie pragnął, aby dalej cierpiała. Jeżeli byłaby jakakolwiek możliwość spełnienia jej prośby bez tracenia jej, zrobiłby to.
-No dobrze, moja kochana. Spróbuję jakoś temu zadziałać.
-Pozwolisz mi je zobaczyć? - była zaskoczona
-Cóż.. w pewnym sensie... - pstryknął w palce, a przed nią pojawiło się lustro - Jest magiczne. Powiedz mu co chcesz zobaczyć, a ono ci to pokaże.
-Myślałam.. - wzięła w kopyta zwierciadło
-W ten sposób możesz zobaczyć swoje przyjaciółki bez spotykania się z nimi. Nie martw się, nie będą o tym wiedziały. Spróbuj.
-D..Dobrze. Chciałabym zobaczyć moje przyjaciółki, proszę. - czekała, ale nic się nie pojawiło
-Musisz się bardziej sprecyzować. - mruknął
Przyglądał się jej z uwagą "No dalej, moja słodka, uśmiechnij się!" dostał to czego chciał, chociaż ten uśmiech był inny, bardziej smutny. Jednak, przestała płakać.
-Proszę... - zakomunikował - ...to co, teraz zjesz śniadanie?
-Nic mi nie jest, dziękuję...
-Więc, przyjdziesz do mnie jak teraz cię na chwilę zostawię samą?
-Tak, dziękuję.
Popatrzył na nią raz jeszcze nim wyszedł z pokoju. Leżała na łóżku, lusterko położyła na poduszce i przyglądała mu się, jak Apple Jack kraje jabłka, Spike stał obok niej.
-Jesteś pewna, że nie chcesz pomocy? - zapytał się smok
-To miłe z twojej strony... - zaśmiała się cicho - ...ale ostatnim razem kiedy mi pomagałeś zniszczyłeś kuchnię.
-Nie przesadzaj! Nie było aż tak źle, Rarity smakowało...
-Tak... Mówiłeś, że chcesz pomóc, ale skoro nie mam nic dla ciebie.. Nie myśl, że ciebie tutaj nie chce, ale ... wiesz... wspominałeś o Rarity... - odwróciła twarz, aby ukryć uczucie zazdrości, kiedy myślała o jego uczuciach do jednorożca.
-Zgadza się. - smok usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi rękami na piersi - Chodzi o to, że ... pamiętasz Fancy Pants?
-Ten wyglawerowany paniś z Canderlotu?
-Nie, to Hoity Toity, mam na myśli Fanty Pants. - mruknął niezadowolony
-A tak, teraz pamiętam. To ten który na przyjęciu urodzinowym jakie zrobiłyśmy w zamku pochwalił nasze wiejskie obycie...
-Więc, jest teraz w Ponyvill i ją odwiedza.
-Naprawdę? To miłe z jego strony. - popatrzyła na smoka - Czy to cię niepokoi?
-Ona spędza z nim za dużo czasu. Tańczyli razem na Gali! Teraz ona mówi o nim tak dużo..
-Myślisz, że się spotykają?
-Gorzej, wydaje mi się, że randkują.
-Przykro mi Spike...
Fluttershy widziała, jak Apple próbowała ukryć zadowolenie. Gdyby tylko wiedziała, jak wiele emocji zdradza jej twarz.
-Niektóre rzeczy jednak nie są takie jakie się wydają.
-Łatwo ci mówić. - mruknął smok - Nie masz nawet pojęcia jak to jest kochać kogoś, kto nie odwzajemnia twoich uczuć!
-Mógłbyś się zdziwić... - szepnęła do siebie
-Ale nadal, przypominam sobie jak dawała mi cmoka w policzek i nazywała swoim Spajkusiem. Jestem przy niej, robię dla niej wszystko, nie jestem w stanie o niej zapomnieć!
-Wydaje mi się, że źle to odbierasz, Słodki. Ona może po prostu nie chce cię zranić.
-Myślisz?
-Znam ją. Nie pokazuje tego po sobie czasami, ale wiadomo co czuje do innych. - kiedy skończyła przygotowywać ciasto wlała je do brytfanki - Hej, skoro jesteś zły na Rarity, to co powiesz na wspólny wypad jutro do Canterlotu? Mam zamiar sprzedać kilka ciast.
-Naprawdę? - podniósł się
-Będę miała sporo roboty i przyda mi się dodatkowa para kopyt... znaczy się szponów.
-Cudownie, cieszę się, że mogę ci się na coś przydać. Podoba mi się to jak się o wszystkich troszczysz.
-Więc. - zarumieniła się - Odkąd stałam się zarządczynią farmy, czuję się za nią bardzo odpowiedzialna. Te pola i łąki nie mogą stać ugorem, a Babcia Smith... Póki są całe i dają pieniądze, jestem zadowolona.
-Nigdy nie znałem swoich rodziców... - powiedział patrząc na ziemię
-Ale masz Twilight... - przypomniała - ...jesteśmy prawie jak rodzina.
-A co z innymi rzeczami?
-Miłość to ciężka sprawa.
Fluttershy wiedziała teraz, że Apple naprawdę zakochała się w Spike, chociaż było jej trochę żal smoka z powodu rozczarowania.
-Hej, AJ myślisz, że u Fluttershy wszystko jest dobrze? - pegaz uśmiechnęła się słysząc o sobie
-Tak.. tak mi się wydaje. - kowbojka zawahała się - Zecora mówiła, że wszystko w porządku, poza tym ona umie o siebie zadbać...
-Myślisz że już jest po ślubie?
-Niestety tego nie wiem.
Fluttershy pomyślała, że chce zobaczyć co jest u Rarity i Fancy.
-Pokaż mi Rarity, proszę. - szepnęła do lustra.
Na powierzchni zwierciadła zobaczyła kawiarenkę w Ponyville. Jej przyjaciółka patrzyła się w menu.
-Jak odnajdujesz się w Ponyvill? - zapytała się troszeczkę nerwowo
-Myślę, że jest przyjemnie i tak rustykalnie... - odpowiedział jej piękny ogier w smokingu
-Cieszę się, że tak myślisz .- odetchnęła z ulgą -A jak smakuje ci nasze jedzenie?
-Nie bardzo rozumiem, moja droga. Możesz powtórzyć?
-Powinieneś spróbować sałatki, jest naprawdę dobra.
-W takim razie zamówię dwie. - kiedy dania zostały położone na stole i kucyki zaczęły jeść Fancy zasłaniał usta kopytem
-Może mi wyjaśnisz też, o co chodzi z tym, że twoja przyjaciółka jest zaręczona z Panem Chaosu?
Twarze pegaza i jednorożca przez chwilę wyglądały podobnie, obie były zmieszane.
-Tak, cóż... - wahała się - Widzisz, Discord chciał narzeczoną, a ona zgodziła się nią być.
-To bardzo odważne posunięcie.
-Może i tak, ale nadal straszliwie się o nią martwię. Poza tym zajmowała się moim kotem. Sama zastanawiałam się nad tym, czy nie przyjąć tej umowy na siebie, ale wtedy moja siostra... Nie byłam w stanie jej zostawić.
Fluttershy uznała, że dalsze podglądanie tej scenerii będzie nietaktem z jej strony. Pomyślała o swojej przyjaciółce Rainbow.
Była z innym ogierem, którego nie rozpoznawała. Miał niebieską grzywę i ogon.
-Więc Soarin... - powiedziała Rainbow - ...dokąd dokładnie lecimy?
Teraz sobie przypomniała Fluttershy, to był jej towarzysz z Wonderbolts, nie poznała go bez stroju.
-Do pewnego miejsca, myślę że ci się spodoba. - powiedział ostrożnie. Przelatywali między chmurami, niektóre razem niszczyli. Śmiali się i ganiali, przedrzeźniali by potem znowu rozmawiać.
-Hockey w powietrzu? - zapytała w końcu tęczowa głośno się śmiejąc - To jest twój plan na pierwszą randkę?
-Chciałem zabrać cię w jakieś romantyczne miejsce... - tłumaczył się - ...ale potem uzmysłowiłem sobie, że nie jesteś taką, która lubi te rzeczy.
-I słusznie. - zachichotała - Nie jestem. Zaczekaj. Jaki typ dziewczyny najbardziej ci odpowiada?
-Jakiejś zwariowanej wiecznie w ruchu.. Taka jak Darling Do.
-Zaraz, czytasz tę książkę?
-Przeczytałem całą serię!
Rainbow wydawała się mu nie dowierzać
-A która jest Twoją ulubioną?
-Ta pierwsza.
-Z kim walczyła?
-Ahuizotlem.
-Huh.
-Co?
Fluttershy oglądała jak ścigali się. Kibicowała Rainbow nawet jak ta nie zdawała sobie sprawy z jej obecności. Nie mogła nawet ukryć radości, kiedy Rainbow jako pierwsza przekroczyła linię mety. Jej towarzysz był pod wrażeniem. Resztę czasu spędzili na podobnych zabawach.
-Dziękuję ci, że mnie tutaj przyprowadziłeś. - zawołała - Było cudownie!
-Wiem! - zaśmiał się - Świetnie się z tobą rywalizuje! Nie jestem nawet zły, że moja dziewczyna mnie pokonała.
Zaczęła się głośno śmiać.
-Co, coś powiedziałem nie tak?
-Nic nic, po prostu chciałabym, aby Fluttershy też tutaj była.
Flutter szybko powstrzymała wzruszenie i postanowiła zobaczyć co się dzieje u Pinkie.
Była w Cukrowym Kąciku, urządzała przyjęcie. Były to urodziny Derpy. Pegaz uśmiechała się widząc cały rozgardiasz jaki przygotowała jej różowa przyjaciółka. Ta jednak zamiast dobrze się bawić siedziała przy wielkim torcie urodzinowym niemrawa.
-Co się stało? - podleciała do niej solenizantka
-Tęsknię za Fluttershy! - krzyknęła głośno zanim jej twarz upadła na blat stołu.
-Oh Fluttershy. - mówiła cicho - Nic nie jest takie samo bez ciebie. Nie umiem zrobić niczego innego poza obwinianiem się. Mam nadzieję... mam nadzieję że nic ci nie jest. Tęsknię...
Pegaz pogładził kopytem zwierciadło
-Ja też za wami tęsknię, za wami wszystkimi... - Po tych słowach znowu schowała głowę w poduszki.
Tym czasem, Discord leżał u siebie na łóżku, a w zwierciadle oglądał, jak ona podpatruje przyjaciół. Kiedy jednak znowu zaczęła szlochać machnął ręką i odwrócił się plecami.
-No dalej! - mówił do siebie. Tak bardzo się stara aby uczynić ją szczęśliwą, aby nie była smutna. Nie rozumiał tego. Zrobił to co mu zebra powiedziała, stworzył miejsce dla swojej ukochanej takie, które ją zadowoli, a ciągle była nieszczęśliwa!
Na jego lustrze pojawiło się zwierciadło, które śmiało się z dalekiego obrazu Fluttershy
-JAK UROCZO - mówiło - A JA MYŚLAŁEM ŻE JESTEŚ MIĘCZAKIEM, ALE TY CIĄGLE MASZ W SOBIE IKRĘ!
-Zamknij się. - Discord rzucił poduszką w lustro, jednak jedyne co się stało, to obraz Flutter całkowicie zniknął.
-TYLKO MI NIE MÓW, ŻE SYMPATYZUJESZ Z TYM KUCYKIEM. NIE WIDZISZ, ŻE JEST NICZYM WIĘCEJ JAK MAŁĄ BEKSĄ? - w zwierciadło powędrowała kolejna poduszka
-Jak śmiesz obrażać kobietę, która będzie moją królową? - zdenerwował się
Odbicie popłakało się ze śmiechu
-TA SŁABA BEKSA, TWOJĄ PRZYSZŁĄ KRÓLOWĄ?!
-Jeżeli jeszcze raz tak będziesz o niej mówił zniszczę cię. Rozumiesz?!
-HA! MYŚLISZ, ŻE JAK ROZBIJESZ TO LUSTRO TO SIĘ MNIE POZBĘDZIESZ?! NIC NIE WIDZISZ, STARY PRZYJACIELU? NIGDY CIĘ NIE ZOSTAWIĘ. NIE WAŻNE JAK MIĘKKI BĘDZIESZ PRÓBOWAŁ BYĆ, ILE BĘDZIESZ MIAŁ KUCYKÓW, KTÓRYCH ZACZNIESZ UWAŻAĆ ZA PRZYJACIÓŁ, JUŻ NA ZAWSZE BĘDZIESZ LORDEM CHAOSU!
Discord przejechał pazurami po szkle, powstrzymując wybuch furii. Wtedy zobaczył swoje odbicie, prawdziwe, niepodobne do niczego. To była prawda, on był Panem Chaosu. Jak mógł kiedykolwiek myśleć, że może kogokolwiek uszczęśliwić? Przecież on umie sprowadzać jedynie cierpienie. Odszedł od lustra i stanął na podłodze. Nie słyszał pukania, ani otwieranych drzwi, tym bardziej stukotu kopyt o podłogę. Dopiero delikatny dotyk na jego ręce wyrwał go z transu
-Discord?
-Oh, witaj moja Fluttershy! Co mogę dla ciebie zrobić, kochana?
Zamrugała kilka razy.
-Myślę, że pytanie powinno brzmieć, co ja mogę zrobić dla ciebie?
Odwrócił się.
-Nie bądź głupiutka, moja droga. Twoje szczęście jest ważniejsze ode mnie.
Zmieszała się, ale nie przestawała. Podeszła do niego i ponowiła próbę kontaktu, położyła kopyto na jego szponie. Popatrzył się w dół na to co robi. Wiedziała, że coś jest nie tak, ale nie udało się jej wydostać tego za pomocą pytania. Pozostawało więc jedynie zgadywać.
-Wiem, dlaczego chciałeś narzeczonej... - zaczęła
-Z nudów?
-Jesteś samotny...
-Co? - zmarszczył brwi - Nie bądź niedorzeczna! Jestem Stworzeniem Chaosu! - mówił nerwowo - Jak mógłbym być samotny?
-Przez tysiące lat nie miałeś nikogo. Każdy kucyk by był samotny w takich warunkach.
-Ja nie jestem kucykiem.
-To akurat nie jest ważne. Wszystkie stworzenia mają uczucia.
-Nie lituj się nade mną. Nie jestem jednym z twoich pupilków.
Ich oczy się spotkały, a jego serce znowu zaczęło szybko łomotać. Zastanawiał się dlaczego się tak dzieje, w jej oczach było coś czego nigdy wcześniej nie widział, przynajmniej nie w kierunku jego osoby. Ona patrzyła na niego przyjaźnie. Uznał, że nie może już więcej kłamać.
Uśmiechnęła się do niego szeroko
-Cieszę się, że to słyszę.
-Ale będąc szczerym... - powiedział podnosząc ją z ziemi - ...szkoda że to nie była Pinkie. No wiesz, ona lubi mój czekoladowy deszcz.
-C...Co? - Flutter nie wiedziała co powiedzieć
-Albo Celestia, wiesz? Jest nieco większa od ciebie. Albo nawet Twilight...
-A..a...ale...
-Mam cię, prawda? - zaśmiał się gładząc jej włosy - Żartowałem! Powinnaś widzieć swoją twarz! Byłaś zazdrosna!
-Nie byłam zazdrosna! - mruknęła oburzona
- Cóż... nie możesz.. Znaczy ja.. ja..
-Widzisz? Zazdrość! - objął ją - Nie bój się, moja kochana. Jesteś jedyną dla mnie. - Fluttershy była w szoku i nie opierała się objęciu. To nie tak, że była na niego zła. Była zaskoczona i to swoją własną reakcją. Obejmował ją delikatnie, ale i mocno, wystarczająco aby nie zrobić jej krzywdy, ale też aby nie mogła odejść, zupełnie tak, jakby była dla niego cennym skarbem. Nie mogła poradzić sobie z własnymi uczuciami, czuła się bowiem... bezpiecznie. Tak, jak gdyby nic złego się jej nie stało i nie mogło stać. Po dłuższej chwili odstawił ją. Widziała, jak nie spuszcza z niej wzroku. - Cóż, jestem głodny - powiedział po chwili - Może zjemy dzisiaj coś na zewnątrz?
-Ja.. jasne. Daj mi tylko moment aż się przygotuję.
-Cudownie! - klasnął w dłonie - Będę czekał przed zamkiem. Proszę, pośpiesz się, kochanie!
Zaraz po tym jak zniknął z pokoju, dziewczyna próbowała zrozumieć co się właśnie stało. Jej serce biło tak strasznie szybko, myślała że to nie jest możliwe. Czuła, że palą ją policzki i miała pewność, że są czerwone, a to wszystko przez to co zrobił Discord.
-O jej...
0 komentarze:
Prześlij komentarz