9 marca 2017

Undertale: Nie zapomnij - Rozdział I -Spóźnianie czasem się opłaca [opowiadanie by Oczytana]

Informacja od autora: Jest to opowiadanie Ty x Sans dostosowane pod kobiecego czytelnika (chociaż ja niczego panom oczywiście nie bronię ;) ) Pojawi się również punkt widzenia Sansa pt. "Chcę pamiętać" jednak nie za prędko aby nie zepsuć wielu niespodzianek ;) Nie będę się w tym opowiadaniu skupiała tylko i wyłącznie na naszych relacjach z Sansem. Tytułem wstępu: Nie miałaś łatwego życia, ale jak to mówią "Mogło być gorzej". Z powodów, które niedługo zostaną ujawnione, musiałaś przeprowadzić się dosyć daleko od domu rodzinnego. Zawsze byłaś...inna przez co nieakceptowana przez otoczenie. Masz świadomość istnienia Resetów... tzn. wiesz, że coś jest  "nie tak z czasem". Gdy poznajesz Sansa wiesz, że wydarzenie to miało już miejsce kilkakrotnie. To czym się interesujesz, zostanie wyjaśnione w opowiadaniu ;) Myśląc nad tym wszystkim doszłam do wniosku, że odpowiednim będzie zacytować Beatrix Gurian z książki "Stigmata" "Przeszłość zawsze cię dopadnie. Zawsze..." jednocześnie pamiętając, że: "Nie możesz pozwolić, by cień zniszczył ci życie. Liczy się miłość, tylko miłość. Miłość do życia, do ludzi, do samej siebie". Bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania :)
Autor: Oczytana
SPIS TREŚCI
Rozdział I - Spóźnianie czasem się opłaca (obecnie czytany)
Rozdział II
Notki +18 będą oznaczone znaczkiem:

Gdy piąty raz budzik zaburzył twój błogi sen, postanowiłaś w końcu ruszyć swoje szanowne cztery litery z łóżka. Nim jednak to zrobiłaś, musiałaś wcisnąć swoją twarz w poduszkę, aby stłumiła twój wrzask frustracji. Leżąc na brzuchu rozciągnęłaś swoje zdrętwiałe kończyny. Dłońmi dotykałaś beżowej ściany, licząc na to, że przekaże ci jakieś siły i motywację do wstania. Jak za sprawą magicznego zaklęcia w oczach mieniło ci się słowo „Praca”. Kurwa. Zdecydowanie nie chcesz się spóźnić. Mimo, że jeszcze ci się to nie zdarzyło, wolisz nie ryzykować. W takich chwilach cieszysz się, że nie malujesz się na co dzień. Szybciej niż zamierzałaś, poderwałaś się z łóżka, przez co zakręciło ci się w głowie i musiałaś na chwilę usiąść. Która godzina? Pochwyciłaś komórkę leżącą na szafce nocnej - dziewiąta dwadzieścia. Jeśli zrezygnujesz ze śniadania i porannej kawy to powinnaś zdążyć. Doczłapałaś się do łazienki i tak szybko jak to było możliwe się przebrałaś. Coś ty wyjęła z tej szafy po drodze? Kolejne spodnie od piżamy oraz bluzka na ramiączkach. Zdecydowanie potrzebujesz więcej niż cztery godziny snu. Musisz pamiętać, aby regulować długość nocnych wyznań swojej przyjaciółki. Bez kawy i śniadania zaśniesz pod ladą zaraz po wejściu. Jeśli w ogóle tam dotrzesz. Wróciłaś się do szafy po coś, w czym możesz wyjść do ludzi. Wzięłaś granatowe dżinsy i czarną bluzkę na długi rękawek, z nie za dużym okrągłym dekoltem. To zdecydowanie lepsze niż zestaw „letnie nocowanie u przyjaciółki” biorąc pod uwagę, że mamy początek lutego. Nienawidzisz marznąć, ale jednocześnie kochasz zabawy w śniegu. Cóż począć na twoje niezdecydowanie pod tym względem? Chwyciłaś za szczotkę i szybko uczesałaś włosy. Grzywka postanowiła dziś nie współpracować. Mówiła złośliwe „nie”, opadając ci na lewe oko. Jako, że nie miałaś czasu na cokolwiek, postanowiłaś ten jeden raz się z nią przemęczyć. Szybkie upewnienie się, że wykonałaś najważniejsze czynności. Pognałaś po torebkę. „Komórka jest, klucze są, pieniądze są…” Wyliczałaś, upewniając się, że niczego nie zapomnisz. Założyłaś kolczyki, spryskałaś się ulubioną owocową mgiełką i dorwałaś się w zawrotnym tempie do swoich czarnych kozaków na dość wysokim obcasie. Wysokością sięgały do miejsca tuż pod kolanem. Masz szczęście, że potrafisz w nich chodzić po oblodzonych drogach, bo inaczej nigdy byś nigdzie nie dotarła. Owinęłaś szyję puchatym szalikiem, po czym chwyciłaś za jasnoszarą kurtkę i podjęłaś się wyzwania zapięcia czarnego zamka usytuowanego po lewej stronie. Odnosiłaś wrażenie, jakby osoba wszywająca ten mechanizm miała zeza. Złapałaś za ciemną czapkę z czarnym puchatym pomponem, a następnie wcisnęłaś ją na głowę. Narzuciłaś kaptur, który pomimo dodatkowego miejsca, zajmowanego przez pompon, nadal spadał ci na oczy. Zakluczyłaś drzwi i ruszyłaś biegiem po klatce schodowej. Na szczęście to tylko pierwsze piętro. Już po kilku chwilach z rozpędem wypadłaś na gwarną ulicę miasta. Szłaś wszystkimi możliwymi skrótami, aby się nie spóźnić. Zależało ci na tej pracy. Za nic nie możesz jej stracić. Nawet gdybyś teraz wyczuła TO, to i tak byś to olała. Praca nie będzie czekać, a TO równie dobrze może czekać całą wieczność. Uśmiechnęłaś się pod nosem ze swojego marnego żartu.
„Maratończycy mogą mi pozazdrościć takiej formy”. Dyszałaś lekko, ale szłaś (a właściwie biegłaś) tak już dobre 10 minut. Ćwiczenia w domu jednak coś dają. Z zawrotną prędkością skręciłaś za kolejny róg… i wpadłaś na kogoś. Jego spacerowy krok w porównaniu z tobą, spowodował, że efektem waszej „stłuczki” byłaś ty, leżąca plackiem na obcym mężczyźnie. Dopiero po jakiś trzech sekundach bezmyślnego gapienia się na siebie nawzajem postanowiłaś „łaskawie” go nie przygniatać swoim cielskiem. Tak szybko, jak to było możliwe „sturlałaś” się z niego (tylko na to pozwalała twoja gruba kurtka w takiej sytuacji). Podźwignęłaś się z pozycji „zamarznięte burrito”. Już chciałaś wyciągnąć dłoń, by pomóc ofierze twojego pośpiechu, lecz zorientowałaś się, że mężczyzna już wstał i kończył otrzepywać się ze śniegu. Co więcej, to nawet nie był człowiek. Stał przed tobą w pełni okazałości szkielet, ciut wyższy od ciebie. Znasz go z widzenia. Kupuje jedzenie w tym samym markecie co ty. Chociaż tak właściwie to zawsze chodzicie po tych samych alejkach, więc siłą rzeczy jakaś prosta rozmowa zawsze się wywiąże. Jego twarz zalewał kolor niebieski. Twoje policzki spłonęły rumieńcem.
- O Boże! Tak bardzo pana przepraszam! Spieszyłam się do pracy i … i… i nie zwolniłam przed zakrętem…- To najgorszy suchar jaki mogłaś palnąć w tej chwili. Białe punkciki w jego oczodołach lekko zamigotały. Nie miałaś pojęcia co to mogło oznaczać. Kolor niebieski stał się o odcień jaśniejszy. Spojrzałaś na miejscowe ślady błota na jego kurtce. Cholera. Nerwowo zaczęłaś go otrzepywać, ciągnąc swoje przeprosiny.
- Mieszkańcy jeszcze żyją, wnioskuję więc, że nie masz prawa jazdy.- Mrugnął do ciebie i wyszczerzył się mocniej niż początkowo. Jak miło. Podchwycił marne próby rozładowania atmosfery. Delikatnie chwycił za twoje dłonie, układając je wzdłuż tułowia.- Spokojnie, to tylko błoto. Poradzę sobie z nim. -Powoli jego twarz zaczęła wracać do normalnego koloru… to znaczy do koloru normalnego dla szkieletów… Tak właściwie to jaki kolor jest normalny dla szkieletów?
- Tak bardzo Pana przepraszam! Zwrócę za pralnię.- Już chciałaś wyciągnąć portfel, gotowa wyskrobać to, co ci tam zostało (na szczęście jutro wypłata) i cisnąć mu je do ręki, byle się nie spóźnić.
- Po pierwsze…- Zaczął. Bałaś się, że będzie zły i zrobi awanturę na całą okolicę. Widząc, że się wzdrygnęłaś przyjął najbardziej przyjazny wyraz twarzy jaki umiał.- Nie musisz mi oddawać pieniędzy. Sam mogę to wyprać, to przecież tylko błoto. Po drugie…- Ciągnął.- Mam na imię Sans. Znamy się tylko ze sklepu, a ty już na mnie lecisz.- Mrugnął porozumiewawczo, a tobie nie pozostało nic innego jak zaśmiać się. Wyciągnął rękę w geście przywitania. Gdy ją uścisnęłaś, usłyszałaś charakterystyczny dźwięk. Twoje rumieńce przybrały kolor ostateczny w postaci dojrzałego buraka, gdy widziałaś jak szkielet zaczyna zwijać się przed tobą ze śmiechu. Podniósł dłoń, pokazując ci przytwierdzoną do niej poduszkę pierdziuszkę. Starł palcem pojedynczą łzę (to szkielety mogą płakać?!) i powiedział.- Ehh to zawsze jest śmieszne.- Nawet nie poczułaś kiedy zaczęłaś się śmiać. Sytuacja była taka absurdalna. Szkielet, na którego wpadłaś zwijał się przed tobą ze śmiechu po zrobieniu ci numeru z pierdzącą poduszką. Ten widok był tak… niecodzienny, że nie sposób nie zanieść się śmiechem.
- ____- Przedstawiłaś się. W końcu przestałaś sapać ze zmęczenia, mogłaś więc wydusić coś więcej i z większym sensem.- Bardzo Pan… cię przepraszam Sans. Zaspałam i jak zaraz się nie pospieszę, to żarty na niewiele mi się zdadzą.
-____- Powtórzył.- Ładne imię.- Podsumował. Wsunęłaś do kaptura kilka pojedynczych kosmyków, które wydostały się podczas całej tej sytuacji. Spojrzałaś na siebie i dopiero teraz zaczęłaś otrzepywać się ze śniegu. Ten ze spodni zdążył już stopnieć. Mokre plamy na nogawkach owiewał mroźny wiaterek, przyprawiając cię o gęsią skórkę. Czemu dziś jest tak zimno?- Skoro już się poznaliśmy, życzę miłego dnia. Jeśli nie chcesz zamarznąć lepiej się pospiesz. Do następnego spotkania.- Przyglądał się tobie z rozbawieniem jak próbowałaś strzepać z nogawek to, co jeszcze tam zostało.
- Do zobaczenia. Następnym razem postaram się na ciebie nie wpaść, ale niczego nie obiecuję. Często zdarza mi się robić coś na ostatnią chwilę.- Mrugnęłaś do niego. Odwzajemnił gest, po czym rozeszliście się w swoje strony.
- Muszę się w takim razie wyposażyć w więcej kurtek.- Rzucił gdy szykowałaś się do ponownego nabrania prędkości. Usłyszał twój śmiech cichnący wraz z odległością jaką między wami stwarzałaś. Praktycznie biegłaś, uważając tym razem na potencjalnych „poszkodowanych”. Właśnie zdałaś sobie z czegoś sprawę. Od dobrego miesiąca razem rozmawiacie w tym cholernym sklepie, a dopiero teraz się sobie przedstawiliście. „Nie było okazji”- Pomyślałaś. To znaczy była i to nie jedna, jednak zawsze coś musiało któremuś z was przeszkodzić. Nie ważne. Oczyściłaś umysł i skupiłaś się na drodze.

***

Wbiegłaś przez drzwi budynku, przypominającego wielkością mały market. Wokół roiło się od różnego rodzaju sklepów- odzieżowych, aż po bary. Wszyscy sprzedawcy zachowywali się jak jedna wielka rodzina. Nie było problemu aby coś wziąć i zapłacić dzień później. Liczyło się zaufanie do drugiej osoby. Lubiłaś to. Miałaś wrażenie, że tworzy to dookoła ciebie aurę rodzinnej atmosfery. Była 10:05. Zagryzłaś wargę widząc szefową, układającą jak gdyby nigdy nic towar na półkach. Gdy usłyszała jak wbiegasz na teren sklepu, ułożyła ostatnią figurkę aniołka, po czym podeszła do ciebie. Zaczęłaś drugą falę przeprosin.
- Bardzo cię przepraszam! Byłabym na czas…- Nie dość, że przepraszasz po raz drugi w ciągu godziny, to jeszcze po raz drugi robisz to po zabawie w sprinterkę.- Ale… ale z pośpiechu wpadłam na kogoś… i… i przez to się spóźniłam. To się nie powtórzy.- Rozpięłaś kurtkę i zaczęłaś ją ściągać. Rozbawiony uśmiech Amelii wprawił cię w dodatkowe zakłopotanie.
- Spokojnie ____, wdech i wydech.- Unosiła i opuszczała teatralnie ręce. Postanowiłaś się jej posłuchać, dzięki czemu już po chwili było ci lepiej.- Daj spokój. Przecież każdemu może się zdarzyć gdzieś spóźnić. Jesteśmy tylko ludźmi. A przy twoim chodzeniu z głową w chmurach nie dziwię się, że w końcu na kogoś wpadłaś.- Mrugnęła i uśmiechnęła się figlarnie.- Może powiesz jakiego przystojniaka powaliłaś przed chwilą na kolana.- O nie. Kolejna dawka żartów. Czyli jednak myliłaś się, mówiąc Sansowi, że żarty ci nie pomogą.
- Tak właściwie to nie na kolana, ale na plecy.- Mruknęłaś. Amelia zaśmiała się, chwyciła kurtkę, którą trzymałaś w ręce i rzuciła ją niedbale na zaplecze.- Skręciłam i na niego wpadłam. Musiało to wyglądać dosyć komicznie.
- Szatyn? Brunet? Kolor oczu?- Patrzyłaś na nią jak na małe dziecko, które usłyszało, że pojedzie dziś na wycieczkę do Disneylandu. Uśmiechnęłaś się ciepło. Przez… różne sytuacje, które mają miejsce w twoim życiu, całkiem zapominasz o tak istotnych elementach, jak ten, że Amelia lada moment wkroczy na pozycję kolejnej przyjaciółki, z którą będziesz spędzać każdą wolną chwilę (jakbyście już tego nie robiły). Nie możesz się jednak czasami oprzeć wrażeniu, że… że zachowuje się inaczej niż pierwotnie powinna. Nie możesz wyrzucić z głowy jej surowego, bezlitosnego spojrzenia, którego tak naprawdę nigdy ci jeszcze nie posłała. „Dosyć tego myślenia. Przestaw te trybiki na właściwe obroty kobieto. Od dobrych dwóch lat nie utrzymujemy kontaktu „Pracownik- Szef”. Pomogłam jej… uporać się ze śmiercią babci. Od tego czasu jesteśmy jak najlepsze kumpele, które po przejściach jeszcze bardziej się do siebie zbliżyły”. Przeanalizowałaś to. „Tak, to wydaje się być prawdą. Jakim cudem mogłam ją zapamiętać jako surową i bezwzględną szefową?”
- Tak właściwie to jest łysy.- W błękitnych oczach Amelii błysło niezadowolenie. Najwidoczniej dałaś jej dość czasu, aby wyciągnęła jakiegoś przystojniaka z magazynów typu „Ciacho miesiąca” i wkleiła go przed tobą.- I nie jest człowiekiem.- Wyobrażenia Amelii prysły jak bańka mydlana. Jej zaciekawienie zdecydowanie bardziej wzrosło. Zatrzepotała energicznie rzęsami.- To szkielet. Kojarzysz go pewnie. Kręci tu się czasami po okolicy.
- Ach on!- Stuknęła się otwartą dłonią w czoło, jakby powinna wiedzieć to od razu. Ciche plaśnięcie jej gestu rozeszło się echem po sklepie.- Oczywiście, że go kojarzę. Wygląda na całkiem sympatycznego!
- Z tego co się zorientowałam, sypie sucharami na prawo i lewo.- Powiedziałaś. Oczy Amelii zamigotały jak małe gwiazdki.
- Zaklepuję, koniec, kropka! – Wyciągnęła ręce przed siebie i machała ci otwartymi dłońmi przed oczami.- Chociaż… nie mogę być taka. To ty wpadłaś na niego pierwsza. Co za szkoda…- Przyłożyła grzbiet dłoni do czoła, teatralnie wzdychając. Tak, to zdecydowanie ta przyjacielska Amelia. Miłośniczka wszystkiego, co chodzi po ziemi.
- Ja wiem, że uwielbiasz potwory, ale nie musisz się rzucać na pierwszego lepszego z brzegu.- Położyłaś swoje dłonie na jej barkach, aby udawać bardziej poważną, jednak jej figlarny uśmiech ci to uniemożliwił.- Dzięki za wyrozumiałość, a teraz lepiej już leć. Mam przecież tłum klientów do obsłużenia.- Omiotłaś dłonią puste pomieszczenie. Amelia chwyciła za swój czarny płaszcz. Powoli zaczęła zapinać guziki. Zwróciłaś uwagę na to, że poszła za twoją radą. Jej długie, złote włosy dotychczas zaplatane w warkocze, teraz opadały swobodnie wzdłuż ciała. Uniosłaś kciuk do góry, ukazując niemy zachwyt. Od razu zorientowała się o co chodzi. Schowała jeden kosmyk za ucho.
- Ale połowa osób z tej okolicy to potwory, choćby sprzedawcy. Jak ja mam ich nie lubić? Poza tym, to TY poleciałaś na jednego z nich, a nie JA.- Rzuciła na odchodne, po czym zniknęła za drzwiami. Pokręciłaś głową i przewróciłaś oczami. Cała ona. Wiecznie szalona i zakręcona. Podeszłaś do lady. Chwyciłaś pęk kluczy. Otworzyłaś szufladę, do której dostęp miałaś tylko ty. Pochwyciłaś gruby dziennik. Okładka była z brązowej sztucznej skóry. Pisałaś pamiętniki od śmierci mamy… czyli w sumie od kiedy skończyłaś jedenaście lat. Poczułaś deja vu zderzając się z Sansem. Jednak szefowa… Amelia powinna być na ciebie zła. A może dopiero za jakiś czas będzie dla ciebie suką? Ale czemu? Co zrobisz źle? Wszystko wymieszało ci się w głowie. Westchnęłaś ciężko. Trzymałaś kurczowo pamiętnik w dłoniach, aż zabolały cię palce. Może twój ojciec ma rację? Może naprawdę jesteś skończoną wariatką, którą powinno się zamknąć i wyrzucić klucz? W głowie pobrzmiewało ci zdecydowane „NIE”, wypowiadane zawsze przez twoją mamę, słyszącą uwagi tego typu. Była jedyną, która cię rozumiała. Po jej śmierci wszystko się tylko coraz bardziej chrzaniło. Czujesz, że albo zwariowałaś, albo ktoś się bawi czasem. Nie. Jesteś pewna, że z czasem coś jest nie tak. Biorąc pod uwagę co potrafisz, wizja kogoś majstrującego przy liniach czasowych wydaje się bardzo prawdopodobna. Prawdę powiedziawszy nie wierzyłaś również w istnienie potworów. A teraz proszę. Z jednym masz nawet całkiem bliskie relacje, a kolejnego zaczynasz powoli poznawać. Teraz do kompletu brakuje jeszcze kosmitów. Cisnęłaś dziennik z powrotem do szuflady. Cokolwiek wydarzyło się wcześniej (jeśli rzeczywiście nie zwariowałaś) to teraz było lepiej i nie chciałaś mieszać sobie wspomnień… przynajmniej do czasu kiedy nie zorientujesz się w sytuacji. Minęły dobre trzy godziny. Klientów było niewielu. Patrząc na godzinę oraz fakt, że jest środek tygodnia, nie dziwiło cię to zbytnio. Dawka ruchu załatwiła senność, jednak głód nie znikał tak łatwo. Pochłaniałaś już piątego Mentosa z tych, które miałaś w torebce. „Lepszy rydz niż nic”. Powtarzałaś sobie, że już niedługo przerwa obiadowa, dzięki czemu z czystym sumieniem będziesz mogła opuścić ściany sklepu, aby w spokoju zjeść coś w okolicznym barze. Czułaś się tak… bardzo na swoim miejscu, siedząc w tym sklepie. Pomimo nazwy „U Amelii”, zawsze powtarzałaś „Idę do sklepu ze wszystkim”. Takie miałaś wrażenie. Od tandetnych błyskotek, przez przybory szkolne po perfumy. Gdy nie było klientów, przechadzałaś się, podziwiając wszystko na czym dało się zawiesić oko. Mogłaś z pamięci podać cenę połowy towarów. Wdychałaś powietrze, z przyjemnością wyłapując zapach pomarańczy oraz cynamonu. Tylko ten zapach pasował tu twoim zdaniem o tej porze roku. Amelia przyznała ci rację i razem porozkładałyście po całym sklepie saszetki zapachowe. Przeglądałaś w Internecie filmiki z głupimi wpadkami ludzi, aby zabić jakoś czas. W jednej chwili twoje zmysły niewyobrażalnie się wyostrzyły. Poczułaś jak w sklepie robi się chłodno. Zaczyna się- Pomyślałaś. Zdziwiła cię jednak fala ciepła, jaka nastąpiła tak samo niespodziewanie jak chłód. „Czyli, że się już znamy”. Przy drzwiach pojawiła się na oko dwudziestoletnia kobieta, ubrana w letnią sukienkę w stylu lat czterdziestych. Strój był w kolorze ciemnego granatu, a na materiale mieniły się dziesiątki niewielkich białych groszków. Dekolt był wycięty w serek, od którego szpica odchodziły średniej wielkości białe guziki kończące się tuż pod szerokim jasnoczerwonym paskiem okalającym talię. Klamra była tego samego koloru. Spojrzałaś wyżej. Kobieta miała kasztanowe włosy splecione w długi warkocz, położony na prawym barku oraz prostą grzywkę. Czubek głowy skryła pod słomkowym kapeluszem z czerwoną wstążką opadającą z jej daszka. W dłoni trzymała kremową torebkę. Stukała bordowymi obcasami o podłogę, zbliżając się lekkim krokiem do ciebie. Jej uśmiech był szczery i radosny. Cieszyła się, że cię widzi. Piękna, młoda kobieta… jednak jej oczy… te starcze, roześmiane, szare oczy od razu zdradziły jej prawdziwą tożsamość.
- W czym mogę pomóc pani Władziu?- Opanował cię błogi spokój, który rozsiewał dookoła siebie gość.- Muszę przyznać, że wygląda pani przepięknie.- Nie kłamałaś. Naprawdę wyglądała prześlicznie. Dokładnie tak, jak na starych fotografiach, które ze sobą przynosiła. Tobie mijał szybciej czas w sklepie, a ona miała do kogo otworzyć usta. Parzyłaś wtedy kobiecie jej ulubioną różaną herbatę i słuchałaś wykładów o tym, jak wyglądało życie, gdy ta była młoda. Wpatrywałaś się w nią z zapartym tchem, dziwiąc się jakim cudem tyle energii mieściło się w tak kruchym i delikatnym ciele zbliżającym się do setki.- Zaczynałam się obawiać, że już do mnie nie zawitasz.
- Ano moja kochanieńka.- Kobieta otworzyła usta, a z jej ust wydobył dźwięczny melodyjny, ożywiony głos.- Jakże mogłabym odejść, nie żegnając się z moją ulubioną przybraną wnuczką?- Pokiwała rytmicznie biodrami na boki i próbowała uszczypnąć cię w policzek jak miała to w zwyczaju robić. Mimo, że jej palce przeniknęły delikatnie przez twoją skórę, poczułaś coś, co mogło przypominać uszczypnięcie.- Przecież wiesz, że tylko dzięki tobie mój słowiku wytrzymałam tak długo na tym świecie.- Uniosłaś rękę, bo spodziewałaś się, że będzie chciała objąć ją swoimi. Nie myliłaś się. Białe rękawiczki owinęły się delikatnie wokół twojej dłoni grzejąc ją. Dawno nie spotkałaś się z duszą, która mogłaby wywołać u ciebie jakiekolwiek fizyczne odczucia. Jednak miłość pani Władzi do ciebie jest tak wielka, że aż namacalna.- Czułabym się podle odchodząc bez pożegnania. Chociaż pożegnanie będzie dla mnie równie bolesne.- Uśmiechnęła się smutno.- Chciałabym tu jeszcze trochę zostać, aby móc się tobą zaopiekować. Kocham cię ____- Prawdopodobnie wzmocniła swój uścisk, bo kolejna fala ciepła rozlała się po twoim ciele.
- Władziu.- Zaczęłaś spokojnie. Ty również ją kochałaś. Była dla ciebie najukochańszą przybraną babcią jaką mogłaś sobie wymarzyć. Teraz uznałaś, że przy jej młodym wyglądzie i niebywałej urodzie grzechem byłoby ponownie nazwać ją „babcią”. Odeszła we śnie jakieś cztery dni temu. Niosłaś dla niej czekoladowe ciasteczka własnej roboty. Zastałaś ją w łóżku z delikatnym uśmiechem. Czułaś wtedy unoszącą się w powietrzu radość oraz spokój, z jaką przywitała śmierć. W tej chwili nie była to już żywiołowa babunia z pięknym siwym warkoczem. Teraz była to dorosła kobieta, wyglądająca na twój wiek.- Uwierz mi: Cokolwiek by się nie stało, będę silna. Dam sobie radę. Prędzej czy później i tak się spotkamy.- Oczy lekko się wam zaszkliły. Poczułaś jak gardło ci się zaciska. Tracisz kolejną ważną dla ciebie osobę. Tylko czy to jakaś nowość? Nigdy nie mogłaś się nikim zbyt długo nacieszyć. Prędzej czy później traciłaś wszystkich. Zatrzymanie Władzi tutaj nie przyniesie jednak na dłuższą metę korzyści ani jej ani tobie.
- Wiesz kochaniutka? Miałam trochę czasu na spacer.- Zaczęła.- Wiem, że nie ładnie jest podglądać, ale jak jest okazja to trzeba skorzystać.- Mrugnęła do ciebie.- Te potwory to naprawdę miłe stworzenia. Ośmielę się wysunąć wniosek, że bywają bardziej ludzkie od ludzi.- Uśmiechnęłyście się. Doskonale wiedziałaś, co ma na myśli. Potwory pojawiły się trzy lata temu. Zbiegło się to z twoim przyjazdem do tego miasta. Nie zdarzyło ci się jeszcze spotkać nieuprzejmego „osobnika”. Raz rozerwała ci się siatka, przez co zakupy rozsypały się po chodniku. Ludzie, widząc jak próbowałaś wszystko pozbierać, przyspieszali kroku i odwracali wzrok. Tylko pewien ognisty mężczyzna (jak się później dowiedziałaś: Grillby) zatrzymał się, by ci pomóc. Stwierdził, że i tak nie miał nic do roboty więc pomógł ci donieść je do domu, jako że ten był jakieś 3 minuty drogi od waszego spotkania. Od tego czasu przynajmniej trzy razy w tygodniu wpadasz do jego baru, aby przepuszczać kasę na jedzenie jakie tam serwuje. Daje ci nawet „przyjacielską zniżkę”. Amelia nie ma nic przeciwko abyś również mu takie dawała.- Cieszę się, że się z nimi przyjaźnisz.- Chwila zamyślenia szybko ustąpiła skupieniu na postaci, którą przed sobą miałaś.- Wiem, że już nie wyglądam, ale zawsze lubiłam gdy nazywałaś mnie „babcią”.- Rzuciła dyskretną prośbę.- Czy…- Zaczęła.-… Czy mogłabyś po raz ostatni nakręcić pozytywkę? Wiesz którą.- Uwolniła twoją dłoń z uścisku, delikatnie wskazując palcem na białe, drewniane pudełko, zdobione kremowymi kwiatami i złotymi liśćmi. Otworzyłaś wieko, a waszym oczom ukazała się piękna porcelanowa baletnica w kremowej sukience oraz baletkach, stojąca na jednej nodze. Jej dłonie zaplatały się nad złotymi włosami. Nakręciłaś ją. W całym pomieszczeniu rozległ się delikatny dźwięk. „Babcia” zamknęła oczy, oparła podbródek o dłonie. Zaczęła delikatnie się kołysać, tonąc w melodii. Uśmiechnęłaś się ciepło. „Umysł staruszki, a ciało ledwo co dorosłej kobiety”- Pomyślałaś. Za twoją rozmówczynią ujrzałaś biały błysk, a w nim dwie postacie.- Mogłabym jeszcze z tobą długo tak rozmawiać, ale zdaje mi się, że ktoś na ciebie czeka.- Kobieta wyrwała się z zamyślenia. Odwróciła się we wskazany przez ciebie punkt. Nie musiałaś widzieć jej twarzy aby wiedzieć, że łzy spływają po jej policzkach.
- Mamusiu, tatusiu.- Szepnęła. Odwróciła się nagle i rzuciła ci się na szyję. Fala niewyobrażalnego gorąca wylała się na ciebie.- Dziękuję za wszystko. Za to, że byłaś przy mnie. Dziękuję. Po prostu dziękuję.- Chlipała ci do szyi. Koniec. Rozkleiłaś się razem z nią. Łkałyście przez chwilę w ciszy, aż w końcu Władzia nie postanowiła się odezwać.- Wiem, że moje rzeczy już przejęły prawnuki…- Skrzywiła się. Z jej opisów wywnioskowałaś, że to darmozjady żerujące na biednej babci. Mimo, że nigdy ich nie poznałaś osobiście, nie lubiłaś ich. Byłaś jedyną osobą, która ją odwiedzała. Nawet w święta to TY ją u siebie ugościłaś podczas, gdy „wspaniała rodzina” wyjechała mając Władzię gdzieś. Przychodzili tylko wtedy, gdy czegoś chcieli. Kobieta jednak uparcie do samego końca wierzyła, że mają w sobie cząstkę dobra. Po jej minie wywnioskowałaś, że rozdzielenie jej rzeczy między nimi nie poszło zbyt ciekawie.- …Jednak nie mogłam zostawić cię z niczym. Leżą na twojej szafce nocnej.- Nie wiedziałaś o czym mówi.
- Ale… ale babciu.- Ucieszyła się, gdy powiedziałaś to słowo.- Przecież nie mogłaś… jak?
- Sama powtarzałaś mi, że każdy jest wyjątkowy, ale niektórzy ciut bardziej.- Zaśmiała się jak małe dziecko. Gdyby ktoś to usłyszał, mógłby opacznie to zrozumieć. Zawsze mówiłaś tak o duszach. Każda jest wyjątkowa, niektóre jednak przez to, jakie były za życia, miały większe możliwości. Władzia jest jedną z takich dusz. Pierwszy raz spotkałaś się jednak z tym, aby jakaś dusza mogła przenosić przez pół miasta przedmioty ze świata…żywych.
- Racja. Dziękuję ci. Jesteś wielka.- Zatrzepotałyście rzęsami odganiając łzy.
- Nie. To ty jesteś wielka, wyjątkowa i nie próbuj nawet o tym zapomnieć.- Stuknęła palcem w twój nos.- Kocham cię słowiku, wiesz?
- Ja ciebie też babciu. Chociaż „babciu” przy twoim wyglądzie jest teraz nie na miejscu.- Mrugnęłaś do niej.
- Przecież ja cię o to poprosiłam.
Mrugnęła i ucałowała twoje czoło. Poczułaś coś, co rzeczywiście mogłoby uchodzić za muśnięcie wargami. Spojrzała ponownie w stronę Światła, spróbowała przytulić cię po raz ostatni, po czym pobiegła do rodziców, niczym mała dziewczynka po całym dniu zabawy u koleżanki. Ostatnim widokiem zanim wszystko wróciło do normy była Władzia w objęciach jej mamy i taty. Zniknęli. Pokój nabrał normalnego naświetlenia. W końcu mogłaś pozwolić aby twoje łzy oraz szloch całkiem ujrzały światło dzienne. Nie chciałaś jej zalewać swoim smutkiem. Teraz jednak byłaś szczęśliwa, widząc jaka była radosna biegnąc do Światła. Usiadłaś ponownie za ladą. Dopiero po jakiś piętnastu minutach przestałaś słuchać pozytywki i całkiem się uspokoiłaś. Może to dla innych być głupie, ale w takich chwilach czujesz się normalna. Widzisz dusze zmarłych ludzi od kiedy tylko sięgasz pamięcią. Tylko mama ci wierzyła… Odpędziłaś wspomnienia. Dla rozweselenia puściłaś filmik z uroczymi kotkami. Wtedy właśnie wszedł on. Bez pośpiechu przekroczył próg, zamknął za sobą drzwi i posłał ci leniwy uśmiech.
- I jak tam ____? Z tego co widzę, nie wylali cię jeszcze z roboty.- Mrugnął.
- Jak widać nie.- Ucieszyłaś się na jego widok. Potrzebowałaś kogoś kto cię rozbawi, a po incydencie sprzed kilku godzin czułaś, że pod tym względem cię nie zawiedzie. Tak właściwie to w tej chwili potrzebowałaś jakiegokolwiek towarzystwa.- Ale musiałam wydobyć swoje najlepsze suchary, aby uniknąć kary.- Rozciągnęłaś się i puściłaś mu oczko. Przybrałaś dramatyczną pozę. Białe światełka w jego oczach lekko zamigotały. Przez umysł przebiegła ci pewna myśl: To nie miało miejsca. Szybko ją przepędziłaś. Powróciłaś wzrokiem do klienta. Zauważyłaś, że przygląda ci się badawczo.- W czym mogę pomóc?- Uśmiechnęłaś się do niego. Wyszłaś zza lady, stając w odległości jakiś 5 kroków od niego.
- Taa…- Zaczął. Pogładził dłonią kark.- Szukam czegoś dla mojego brata. Ma niedługo urodziny, chciałem się rozeznać…
- Och, to super! Kiedy ma urodziny?- Zapytałaś i rzuciłaś okiem na sklep, jakby sama ta informacja miała ci pomóc w znalezieniu prezentu.
- Za miesiąc…- Burknął.- Chciałbym najpierw zobaczyć, co jaki sklep ma do zaoferowania.
- Rozumiem…- Trzymałaś swój podbródek między palcami prawej dłoni.- Może w takim razie rozejrzyj się po sklepie, a potem daj mi znać jeśli zawiesisz na czymś oko.
- Wolałbym, żebyś mi pomogła.- Zdążyłaś już zauważyć, że niezależnie od sytuacji ciągle się uśmiecha. Zmienia się tylko wielkość uśmiechu.- Nie jestem w tym zbyt dobry.
- Nie ma sprawy. Może powiesz, co twój brat lubi?
- Spaghetti.- Odparł jakby to było oczywiste, ale po chwili zdał sobie sprawę z tego, że raczej niczego w tym stylu tutaj nie znajdzie więc szybko dodał.- Lubi gotować… i podobają mu się różne domowe ozdoby.- Przytaknął głową do swoich myśli, jakby udzielił prawidłowej odpowiedzi w szkole. Wyglądał dosyć zabawnie nie wiedząc, czego tak naprawdę ma szukać.
- Dobrze… Chodź za mną.- Machnęłaś ręką, po czym ruszyłaś przed siebie. Posłusznie podreptał za tobą leniwym krokiem. Dotarliście na drugi koniec sklepu. Waszym oczom ukazały się najróżniejsze przybory kuchenne. Widziałaś, jak zagubione oczy Sansa błądzą po bezkresie przedmiotów. Dlaczego cię to tak bawiło? W sumie nie na co dzień masz okazję oglądać zdezorientowanego szkieleta.- Wiesz, jeśli nie za bardzo orientujesz się w tych kuchennych sprawach, możemy przejść do innej alejki.- Zaproponowałaś. Na jego twarzy widziałaś wyraźną ulgę.
- Byłbym wdzięczny.- Odparł. Zachichotałaś.
- Za mną więc mój drogi kamracie!- Zatoczyłaś ręką koło i dziarskim, teatralnym krokiem stąpałaś do innej alejki. Zerknęłaś dyskretnie na niego. Zobaczyłaś jak przyglądał ci się rozbawiony. Nawet nie musiał żartować, abyś poczuła się przy nim lepiej. Gdy widzieliście się w sklepie, zawsze rzucił jakimś sucharem. Nic się nie stanie, jak pobawisz się w jego ludzką wersję. Raz staliście przy jakiejś półce szukając czegoś, gdy sprzedawczyni przejeżdżała z nowym towarem. Nie zwróciliście na nią wcześniej uwagi (sama również nie poprosiła o zrobienie miejsca) więc w ostateczności zostaliście wciśnięci w sklepowe regały. Na szczęście za nimi była ściana sklepu więc chociaż przewróceniem ich nie musieliście się martwić. Albo ta kobieta miała ślimacze ruchy z natury, albo miała gorszy dzień i specjalnie tak długo przejeżdżała. Sans wolną dłonią uniósł z koszyka konserwę mówiąc:
- Mam nadzieję, że nie tylko ja czuję się jak sardynka w puszce.
W momencie gdy ty się zaśmiałaś, sprzedawczyni tylko wypuściła powietrze przez nos, kontynuując swoje wleczenie się. Zabrałaś mu przedmiot z dłoni mówiąc „Ja tam się czuję jakby mnie zapuszkowali”. Jego oczy migotały. Czyli, migoczą gdy jest rozbawiony (albo zażenowany poziomem twoich żartów). Gdy zostaliście w końcu uwolnieni, odsunęłaś się o kilka kroków od niego, wymierzyłaś, po czym wrzuciłaś puszkę do jego koszyka. Ciche stuknięcie metalu o pusty koszyk zwiastowało twój sukces.
- Prosto do celu!- Odłożyłaś swój koszyk i podniosłaś ręce w geście tryumfu.- A co z aplauzem dla mnie?
Udawałaś zawiedzioną. Opuścił swój koszyk, a następnie zaczął klaskać, gratulując celności. Jego oczy migotały tak bardzo, że wyglądały tak, jakby te białe punkciki miały zaraz wyskoczyć i zacząć latać po pomieszczeniu. Szybko wyrwałaś się z zamyślenia, gdy dotarliście na miejsce. Stał przed masą ozdobnych mis, dzbanków, filiżanek, talerzyków itp. Wyglądało na to, że ten widok aż tak go nie przeraził. Z zaciekawieniem przeglądał wszystko. Stałaś z boku, czekając aż twój „kamrat” się czymś zaciekawi. Twoje zainteresowanie wzrosło, gdy chwycił za dość duży, gliniany półmisek, z namalowanymi na nim błękitnymi kwiatami. Ich środki zdawały się błyszczeć.
- To jest śliczne.- Powiedział. Zaczął obracać naczynie w dłoni, odkrywając jeszcze kilka mniejszych kwiatów po drugiej stronie naczynia.
- Dziękuję.- Wyrwało ci się. Zaczerwieniłaś się jak burak, gdy na ciebie spojrzał z zafascynowaniem w oczach.
- Ty to robiłaś?- Spytał pełny podziwu.
- T-tak.- Teraz to ty pogładziłaś dłonią kark. Do tej pory pamiętasz, jak bardzo męczyłaś się z oddaniem blasku bijącego z tych kwiatów. Sam półmisek był koloru granatowego, dzięki czemu efekt był jeszcze lepszy.- Mam małą pracownię u siebie i szefowa… znaczy się Amelia stwierdziła, że grzechem byłoby gdybym zatrzymała to wszystko tylko dla siebie.- W sumie połowa rzeczy z tego regału była twojej roboty.
- Biorę.- Powiedział nie patrząc na cenę. Wzmocnił uchwyt, jakby niósł teraz bezcenną wazę z czasów starożytnych.
- Nie musisz kupować pierwszego lepszego produktu jaki ci wpadnie…- Przerwał ci.
- Podoba mi się. Papyrusowi spodoba się jeszcze bardziej.- Mówił o swoim bracie. Raz wspomniał ci o nim, gdy kupował dla niego makaron. Dobre 10 minut szukaliście tego, o który ten cały Papyrus prosił.
- Skoro się już uparłeś, chodźmy do kasy.- Ponownie zamachnęłaś się ręką, odstawiając szopkę z teatralnym krokiem.
- Tak jest pani kapitan!- Tym razem kroczył razem z tobą. Gdyby ktokolwiek was teraz zauważył, prawdopodobnie uznałby was za wariatów. Jednak ani ty, ani Sans nie czuliście się skrępowani. Gdy mijaliście regał z porcelaną, usłyszałaś ciche szurnięcie. Znałaś ten dźwięk. Sekundę po nim, mały aniołek roztrzaskał się o kremowe płytki.
- Cholera! Tak bardzo przepraszam! Musiałem zahaczyć o niego kapturem!- Odłożył ostrożnie na podłogę półmisek i zaczął zbierać kawałeczki z ziemi. Przerwał, gdy zaniosłaś się głośnym śmiechem.- Co cię tak bawi?- Speszył się.
- Czy ta sytuacja ci czegoś nie przypomina?- Kucnęłaś. Pochwyciłaś jego dłonie i rozstawiłaś mu palce, pozwalając aby resztki tego, co chwilę temu było figurką ponownie przywitały się z podłogą. Zdziwiłaś się tym jak… ciepłe i przyjemne są w dotyku jego dłonie. Gładkie, zupełnie jak bursztyn wypolerowany przez morze. Zrobił się niebieski na twarzy. Nie wiesz co to znaczyło, ale uznałaś to za urocze. Może zrobiłaś to zbyt delikatnie, ale nie wiedziałaś jak czułe są jego kości. Nie chciałaś go przypadkiem zranić. Wstałaś i pociągnęłaś go ostrożnie w górę. W mgnieniu oka pochwyciłaś za wybrany przez niego przedmiot, a następnie położyłaś mu na dłonie, które nadal trzymał uniesione. Zaśmiałaś się. Kolor niebieski znikł.
- Taa…- Zaczął.- To się nazywa dopiero słoń w składzie z porcelaną.- Mrugnął, ale zawiesił wzrok na figurkach. Pochwycił jedną z twoich ulubionych. Anioł siedzący na kuli z podkurczonymi bosymi stopami. Jej policzek opierał się na kolanach. Ręce miała owinięte wokół nóg i z uśmiechem spoglądała na Sansa. Skrzydła sięgały do końca kuli, stykając się z podstawką. Figurka była koloru kości słoniowej.- Ile kosztuje?
- 20zł.- Podałaś cenę z pamięci. Spojrzał na ciebie i się zaśmiał.
- Pamiętasz cenę każdego towaru w sklepie?
- Połowy.- Poruszałaś dłonią jakby była wagą. Spojrzał na podłogę.
- Oczywiście zapłacę za to przy kasie.- Chciał już tam ruszyć. Zatrzymałaś go jednak wyciągając rękę. Natrafił na nią i się cofnął.
- Ależ nie musisz mi oddawać pieniędzy.- Uśmiechnęłaś się przebiegle. Wiedział, co zamierzasz powiedzieć. Na twarzy potwora wykwitł chytry uśmiech. Wpatrywał się w ciebie, czekając na to, co powiesz.- To tylko figurka. Amelia rozumie, że każdemu może się zdarzyć coś stłuc. Nie będzie miała nic przeciwko zwłaszcza, że była tania.
- A- ale… jesteś pewna?- Udawał zaniepokojoną ciebie sprzed kilku godzin. Szturchnęłaś go po przyjacielsku łokciem i poszłaś w stronę kasy.
- Oczywiście.- Powiedziałaś. Sans podążał za tobą. Białe punkciki w jego oczach iskrzyły się. Chyba miał jakiś plan. Postanowiłaś nie dopuścić do jego realizacji. Gdy tylko podał ci pieniądze, zauważyłaś, że dyskretnie rzuca banknot dziesięciozłotowy przy twojej torebce. Przewróciłaś oczami, po czym wydałaś mu resztę. Już chciał odchodzić. Postanowiłaś się trochę pobawić. Skoro on potrafił się wdawać z tobą w markecie w najrozmaitsze dyskusje (głównie opowiadał ci suchary odnosząc się do danej sytuacji) to i ty mogłaś chociaż raz wplątać go w jakąś kłopotliwą dla niego sytuację. Zobaczył jak twój niecny uśmiech przybiera na sile, gdy chwyciłaś go zza lady za rękaw kurtki.- Nie tak szybko!- Okrążyłaś ladę, nie puszczając materiału. Błoto już zaschło, miejscami się krusząc. Znowu ten niebieski kolor. Będziesz musiała się o to wypytać, gdy się już trochę bliżej poznacie. Jeśli się bliżej poznacie.- Nadal mam wobec ciebie dług.- Puściłaś rękaw. Patrzył na ciebie zaintrygowany. Wyraz jego twarzy wyglądał jak zaciekawiony diabełek, czekający na rozkaz do rozpoczęcia psot. Był ciekaw, co takiego uknułaś.
- Ja w figurce chodzić nie będę, ale ty za to w tej kurtce już tak…- Specjalnie przeciągałaś. Przerwałaś zaczętą myśl i udałaś się szybkim krokiem na zaplecze. Czułaś jak świdruje twoje plecy zaciekawionym wzrokiem. W drodze powrotnej zdążyłaś już się ubrać. Sans stał z opartymi o ladę za nim łokciami. Bacznie obserwował każdy twój krok.- Więc…- Chwyciłaś za torebkę oraz klucze od sklepu. Podążył za tobą. Miał uniesione brwi… to znaczy tą część, gdzie brwi być powinny. Forma niecnego uśmiechu u szkieleta bawiła cię.- …Więc skoro nie chcesz pieniędzy, zabiorę cię na coś, co powinno ci się spodobać.
- No wiesz? Rozumiem, że znamy się od pewnego czasu, ale skoro już tak mamy grać, to zostańmy chociaż tam, skąd brałaś tę kurtkę.- Poruszył rytmicznie brwiami. Gdy szturchnęłaś go ramieniem, z jego gardła wydobyło się głośne parsknięcie śmiechu, którego nie udało mu się zahamować.
- Nie takie, ty nieznośna kupo kości.- Aha, czyli punkciki w jego oczach mogą być jeszcze większe.- Jeśli tak bardzo chcesz się udać na zaplecze, możesz tam zanieść swoje zakupy, aby nic im się nie stało. Później po nie wrócisz.- Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałaś.- Ja poczekam tu na ciebie.- Udawał rozczarowanie.- Ach, gdyby przerwa obiadowa mogła trwać wiecznie.- Zaskomlałaś, oparłaś się o futrynę, robiąc żałosną minę i przybierając przy tym pozę zrozpaczonej modelki.
- Widzę, że mamy ze sobą coś wspólnego.- Powrót zajął mu ledwie kilka sekund. Zdziwiłaś się, ale postanowiłaś nie pytać o szczegóły.
- Tak?- Przepuściłaś go w drzwiach mówiąc.- Proszę, panie przodem.- Spojrzał na ciebie. Zacisnęłaś lewe oko i wystawiłaś język. Zaśmiał się, przechodząc obojętnie.
- Skoro pan nalega...- Powiedział, gdy chowałaś klucze do torebki. Zęby kościotrupa nabrały psotnego wyrazu… o ile zęby tak mogą.- Więc gdzież poprowadzi mnie moja pani kapitan?- Zrównał z tobą krok.
- Wiesz, poznałam kiedyś pewnego potwora.- Opowiedziałaś mu pokrótce o Grillbym. Gdy skończyłaś, zobaczyłaś jak Sans patrzy na ciebie pozytywnie zaskoczony.- Co? Patrzysz na mnie jakbym nie powinna się u niego tak często stołować.- Chwyciłaś za materiał kurtki, udając, że to fałdka tłuszczu.
- Co? Nie! Chodzi o to, że Grillby to mój przyjaciel.- Ożywił się gdy stanęliście przy barze z jaskrawym napisem „Grillby’s”. Wyjął rękę z kieszeni i strzepnął twoją dłoń z kurtki, którą nadal trzymałaś w uścisku.- Weź się nie wydurniaj.
- Jaaaaa?- Przystawiłaś dłoń do serca.- Nigdy nie byłam w swoim życiu tak poważna.- Zrobiłaś poważną minę. Sans przewrócił oczami i cicho parsknął śmiechem. Tym razem to on ci przytrzymał drzwi abyś weszła pierwsza. Otoczył cię wspaniały aromat jedzenia i ciepło lokalu. No proszę. Właśnie wyciągnęłaś chodzący szkielet na obiad. Uśmiechnęłaś się do swoich myśli, po czym powolnym krokiem poszłaś w stronę lady.
Share:

127 komentarzy:

  1. Przezabawnie, słodko i ogólnie miło się czytało. Good job. :)
    Moje serducho zawsze domaga się jakiegos dramatu, więc ma nadzieję, że jakaś większa drama się pojawi xD ale nie sugeruję.
    A teraz część właściwa komentarza:

    Dawaj spoiler xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha ha
      No pomyślał by kto, doprasza się o spojler ta, która ich nie chce dawać xD

      Usuń
    2. Słuszna uwaga Yumi xD Dzięki Rydziu ^^ Hmmm... jaki by tu spojler dać... Już wiem! W następnym rozdziale... będziemy... jadły frytki przy barze razem z Sansem :P xD

      Usuń
    3. Pfffffffffff
      Mało satysfakcjonujące, ale przynajmniej wiem, że to nie będzie burger. A co do picia? XD hehehe

      Usuń
    4. KACH UP...












      \


























































      Boże jakie suche...

      Usuń
    5. Rydziu, główna bohaterka wybierze duży kubek kawy aby nie zasnąć Grillbiemu pod ladą w trakcie jedzenia xD

      Usuń
    6. Aha Rydziu, pod względem tego czego domaga się twoje serducho to myślę, że cię nie zawiodę xd

      Usuń
    7. Teraz czuję się spełniona .... Nie, nie czuję się!!! Ale Pozostaje mi czekac jak inni

      Usuń
    8. No przykro mi Rydziu... zawsze możemy się mailami wymienić. Spojler za spojler xD *w tle słychać przebiegły śmiech*

      Usuń
    9. Nieeee to tak nie działa xD

      Usuń
    10. No więc przykro mi, ale na spojlery (przynajmniej na chwilę obecną) nie masz co liczyć xD Ale próbować zawsze możesz xDDD

      Usuń
  2. Fajne,tylko jedno, małe "ale". Jest on pewnie tym że czasami "ślepnę" i czegoś nie zauważam. O co chodziło z tą babcią bo chyba nie rozumiem do końca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główna bohaterka widzi dusze zmarłych. Władzia (babcia) zmarła kilka dni temu i postanowiła się pożegnać ze swoją "przybraną wnuczką" (główna bohaterka nie jest z nią spokrewniona, po prostu obie utrzymywały między sobą takie relacje). Czy odpowiedziałam na twoje pytanie? :)

      Usuń
    2. I nie wygląda już jak babcia

      Usuń
    3. och... Myślałem że to coś głębszego, że to ma jakiś ukryty przekaz czy coś takiego... ale TAK odpowiedziałaś na moje pytanie.

      Usuń
  3. Kzazumi... moje komenty też usunęłaś... ;(
    I moja poczta cały czas pamięta co napisałaś xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, musiałam zamaskowac wszystkie ślady.

      Usuń
    2. Komputer, komórkę czy serwery googla? xD

      Usuń
    3. Ufff, to tylko Kzazumi, bałam się, że blogspot znów mi się zbuntował i nie pokazuje wiadomości xD

      Usuń
    4. Ale chyba najbezpieczniej serwery

      Usuń
    5. A i przy okazji usunęła mi się ''pochwała'' dla Oczytanej. Bardzo mi sie podoba opowiadanie i czekam na dalsze części ♥

      Usuń
    6. Cieszę się Kzazumi :3

      Usuń
  4. Ok Yumi naprawiłam xD Nie fochaj się, ploosee ;3 Następnym razem napiszę do cb na maila. O tak, to lepszy pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam lepszy pomysł - nie pisz. Ja naprawdę wiem kiedy kto publikuje opowiadania czy komiksy jakie tłumaczę na bieżąco. Nie trzeba mnie o tym informować -_-

      Usuń
    2. *chowa sie pod kocyk bo popsuła niespodziankę.*

      Usuń
  5. Przeczytałam to opowiadanie i byłoby dobrze, ale denerwują mnie dwie rzeczy
    - fabularnie - główna bohaterka za magiczna. Widzi duchy, ma pojęcie o resetach, a zmienia się też w czarodziejkę? Zobaczę jak będzie z kolejnym rozdziałem, ale naprawdę nie przepadam za takim umagicznieniam i tak już magicznego świata UT. Nie skreślam póki co tego opowiadania, bede dalej czytać bo wierze, że Yumi byle czego by nie wypuściła.
    - opisy - za długie, zbyt szczegółowe, które nic nie wnoszą do akcji. Są tutaj takie dwa długie akapity. Pierwszy, zaraz na początku; drugi zaczynający się od słów "- Ale połowa osób z tej okolicy to potwory, choćby sprzedawcy. " opisane sceny można było przedstawić znacznie krócej, przez co czytelnik by się nie nudził.
    Z mojej strony dwie uwagi - mniej drobiazgowości i mnie magiczności, ale zrobisz jak będziesz chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moim zdaniem uważam to za zalety tego opowiadania. Każdy ma swój styl pisania.

      Usuń
    2. Dziękuję za uwagi. Kzazumi dobrze napisała, że każdy ma swój styl pisania. Niestety nie dogodzę każdemu, to raczej niemożliwe. Nie, nie będzie się zmieniała w czarodziejkę ;) A opisy robię długie, ponieważ chcę aby czytelnik mógł się lepiej wczuć w sytuację bohatera. W końcu piszę w drugiej osobie i to opowiadanie "jest o tobie". Myślę, że fajnie wiedzieć co się dzieje dookoła. Jedni lubią krótkie opisy inni długie. Jak już mówiłam, nie każdemu będę w stanie dogodzić.

      Usuń
    3. To nie jest atak, więc nie odbieraj tego tak. To opinia moja.
      Lubisz tak dobra, ok, każdy ma swój styl - idąc tym tokiem rozumowania, błędy jakie pisarz popełnia nie powinny być wytykane "bo przecież taki ma styl"
      Ale ok nie będę już komentować, skoro nie chcesz krytyki konstruktywnej, a jedynie klepanie po łebku.

      Usuń
    4. ''- fabularnie - główna bohaterka za magiczna.''
      ''- opisy - za długie, zbyt szczegółowe, które nic nie wnoszą do akcji.''- to nie są błędy. Jak pisałam wcześniej, to ''styl pisania''. Każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie, ale spokojnie.

      Usuń
    5. Anonimowy, wcale nie oczekuję "jedynie klepania po łebku". Przyjmuję otwarcie krytykę, bo dzięki temu człowiek się uczy na swoich błędach. Chciałam ci tylko przybliżyć mój punkt widzenia. I również po prostu nie uważam aby długie opisy czy zdolności bohaterki były błędami. Gdyby takie rzeczy były błędami to połowa książek z księgarni w ogóle nie powinna tam być.

      Usuń
    6. Co do za długich opisów...
      Trzeba jakoś opisać świat przedstawiony, ale... wcześniej czytałam na komórce i tego nie zauważyłam, teraz na kompie siedze... Może problem polega w wizualnym efekcie? Może czytający czułby się lepiej gdyby jakoś myśli rozdzielić, dodać nowy akapit? Nie wiem. Ja mam tendencję do dodawania nawet za dużej liczby akapitów xD hehehe

      Usuń
    7. Ja mam za to tendencję do za małej liczby akapitów xD Ale dobrze, że mówisz Rydziu. Najwyżej w następnym rozdziale spróbuję zrobić ich ciut więcej i zobaczymy efekt ;)

      Usuń
    8. Hmm Ja Anonimowi przyznam racje w jednym punkcie, mianowicie główna bohaterka jest zbyt uzdolniona
      1. wiedza o resetach- nie wiadomo skąd
      2. widzenie zmarłych- ok, jako jedna umiejętność
      3. pierwsze spóźnienie od... z tego co zrozumiałem od długiego czasu.
      Chcę ci zwrócić uwagę na to że gdy postać wie/potrafi zbyt wiele łatwo moze stać się płytka i nudna bo nie potrafi się rozwijać i uczyć. Lepszy efekt w moich oczach wywołałaby sytuacja typu:

      Siedzieliście razem z Sansem przy piwie u Grilzzbiego, szkielet od początku spotkania wydawał się cały spięty, co chwila zerkał na zegarek. Po dłuższym czasie milczenie zapytałaś go o co chodzi
      - Nic... znaczy się muszę ci coś powiedzieć.
      - Co? Czyżby miska nie spodobała się Papsowi?
      - Nie chodzi bardziej o to jak wydostaliśmy się z podziemia *i dopiero w tym momencie nasza postać dowiaduje się o resetach*

      Widzisz różnice?... ale ok, rozumiem taki miałaś pomysł i to dobrze bo liczy się inwencja twórcza. Chce Ci pokazać że taka sytuacja trzymała byś nas w napięciu... Proszę nie odbierz tego jako CHEJTU, ponieważ nie jest to moim celem.

      Co do długich opisów to mi się to bardzo podoba, gdyż pokazuje to staranność Oczytanej.

      Usuń
    9. ze spóźnieniem chodziło mi o to że raz na jakiś czas to się zdarza, a z tekstu wnioskuje że mieszkamy tam od dłuższego czasu.

      Usuń
    10. Trafne uwagi, jednak jej uzdolnienia mają swoje podłoże, które chcę wyjaśnić w przyszłych rozdziałach. Nie zostały one rzucone ot tak bez szczególnej przyczyny ;) Więc gdybym już w 1 rozdziale wyjaśniła co, gdzie, jak i dlaczego to nie miałoby sensu robienie z tego opowiadania na ileś tam rozdziałów :)

      Usuń
    11. Heej! To dopiero pierwszy rozdział! Dajmy się jej rozkręcić! :D

      Usuń
    12. Ok, opko SUPER, jednak mogłaś wstawić chociaż jakiś mały skrawek wyjaśnień. Nie zmienia to faktu że przeczytam wszystko co tu udostępnisz bo jak wiadomo styl nabiera się podczas czytania i pisania więc wszyscy będą na tym korzystać ;)

      Usuń
    13. Kzazumi chyba chcesz zostać moim osobistym bodyguardem xD Właśnie ja bym to zrobiła Fans, ale problem w tym, że naprawdę nie da się NIC wyjaśnić jeśli o to chodzi. Bo byłoby po prostu za szybko i za łatwo można byłoby się domyślić reszty. Miło mi, że tak uważasz Fans ^^ To pierwsze opowiadanie, które odważyłam się pokazać szerszej publiczności więc mam nadzieję, że się wyrobię :'D

      Usuń
    14. W sensie, że z czasem udoskonalę swój sposób pisania ;)

      Usuń
    15. Spoko, sam też od niedawna piszę więc jesteśmy w podobnej sytuacji.

      Usuń
    16. No to łączmy się w naszym kształceniu Fans :'D

      Usuń
    17. Ja wręcz uwielbiam długie opisy. Pozwala się to aż wczuć w ciało bohaterki :D Co do magiczności postaci - każdy potrzebuje szczypty magii, albo maggi. Zależy czy to opowiadanie, czy danie XDD Nie wszędzie musi być tak, że bohaterka jest "normalna", przynajmniej w dosłownym znaczeniu tego słowa. Oczytana chciała, by taka właśnie była bohaterka :) Też, myślę, że może zauważyłabym coś takiego? Częste dejavu, przewidywanie, co mogłoby się zdarzyć, czy nawet uświadomienie sobie, że znasz osoby, które nigdy w życiu nie widziałaś XXD A właśnie, coś ostatnio mam często dejavu! Choć jak się zastanawiam, nie miałam prawa znajdować się w podobnej sytuacji, to trochę dziwne XDD

      Usuń
    18. Sansy ślicznie to ujęła więc po prostu jej ładnie przytaknę ;)
      To podejrzane Sansy... sprawdź czy nie widzisz przypadkiem duchów xD Może to opowiadanie będzie tak naprawdę o tobie? :o xD

      Usuń
    19. O duchach mi nawet nie przypominaj XD Duchy dają mi się we Znaki w snach, ale to wymysł mojej wyobraźni XDD

      Usuń
    20. Bodyguardem...hmmm, jeszcze nigdy nad tym nie myślałam. Dzięki za podsunięcie pomysłu :D

      Usuń
  6. Bardzo podoba mi się to opowiadanie.
    Lubię rzeczy paranormalne, a to, że główna bohaterka widzi duchy jest moim zdaniem najlepsze.
    Z cierpliwością czekam na kolejny rozdział oraz Oczytana życzę Ci dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa i cieszę się, że trafiłam w twój gust ^^

      Usuń
  7. C u d o w n e!!!
    Oby tak dalej!

    Czy tylko mnie ciekawi co u underfana? Smutno mi, że już z nim pisać nie mogę. Ale zasady to zasady :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      A co z Underfanem? Nie zdążyłam nadrobić całego lutego po mojej nieobecności więc mogłabyś mnie oświecić? xd

      Usuń
    2. W skrócie dostał od Yumi żółtą a potem czerwoną kartkę. Wynik taki, że nawet jak coś napisze jego komentarze będą usuwane.

      Usuń
    3. Ojejku, jest szansa żebym znalazła powód, czy powód też już został usunięty?

      Usuń
    4. Oczytana w sumie to przez to że obrażal soriel, czasem jego fanów ale nie świadomie. I Yumi się wkurzyla niestety...

      Usuń
    5. Nie świadomie? Chyba nie mówisz poważnie.

      Usuń
    6. Poczytałam to, co tam zostało. Nie wyglądało mi to na nieświadome, ale myślę, że już rozumiem sytuację i dzięki wam obu za odpowiedź :3

      Usuń
    7. Nie ma za co :))
      Ale myślę że on nieświadomie obrażal fanów soriel bo soriel to oczywiście że świadomie, ale mogę się mylić. Szkoda że straciliśmy naszą "czarną owieczke".

      Usuń
    8. Gdyby zależałoby mu na tym, by tu z nami być, zaprzestałby w ogóle wypowiadać się na temat soriel, w jakikolwiek sposób, albo przynajmniej zacząłby myśleć co powiedzieć może, a czego nie. Powinien to przemyśleć po pierwszym upomnieniu. To nie tak, że Yumi wzięła go z zaskoczenia. Wypowiedzi typu wypruć flaki komuś tam itp dotykają fanów i to bardzo mocno. Można wypowiadać się w KULTURALNY SPOSÓB. Under pokazał, że jednak nie potrafi. Trudno.

      Usuń
    9. Ja tam wolę poczytać komenty innej czarnej owieczki, która skutecznie się wykąpała w wybielaczu xD Nie powiem kto

      Usuń
    10. Rydziu mogę zgadnąć? Czy to ja? 😂

      Usuń
    11. hehehe, nope xD A ty co przeskrobałaś, że myślisz, że ty?

      Usuń
    12. Ech to ty nie pamiętasz tej mojej depresji i żartów na poziomie gimbazy? XD Ech trochę się poklocilam z klasą (taa trochę) ale jak to powiedziała moja naj kol żeby ich olać. Bo wiesz z gimbaza nie wygrasz... (i kto to mówi ;D)

      Usuń
    13. Hehe...he..he... nawet mnie zdajesz sobie sprawy jak mi teraz głupio po tamtej wypowiedzi...

      Usuń
    14. Co do Underfana tooo Let's go to the UNDERground!

      Usuń
    15. Oj ja też czasem coś palne, bo w końcu każdy coś palnie nie?

      Usuń
    16. ... Potraktuje to jako pytanie retoryczne.

      Usuń
    17. Faaaaaans xD i to ja niby sucharami walę? xD

      Usuń
    18. A tak na serio nawet nie zdajesz sobie sprawy jak długo miałam wkurwa

      Usuń
    19. Chodzi o Rydzi
      A ty Napcia masz rację.

      Usuń
    20. ... No to szykuje się klęczenie na jaśkach z grochem...

      Usuń
    21. oooj nie jestem taka okrutna :) wstawaj!

      Usuń
    22. dostawałam dawkę czystego wkurwienia, gdy tylko przeczytałam początek niku xD

      Usuń
    23. ale w sumie głupio, bo się wstydzisz bycia czarną owcą, czy powiedziałam coś miłego xD

      Usuń
    24. Uff dzięki, czemu? Fans tak wkurwia... *cofa się pamięcią w przeszłość* TAK! Potrafię nawet swoją obecnością wkurwiać ludzi MUAHAHAHAHA! Khm Ok już mi lepiej... Tak jak tylko pomyślę co napisałem to robi mi się wstyd jak cholera, ale chyba dostałem już rozgrzeszenie? Prawda?

      Usuń
    25. Wydaje mi się, że tak :)
      NIECH CI BĘDZIE WSTYD! Przynajmniej pamiętasz czego nie robić xD
      W każdym razie miałeś niezły wjazd...

      Usuń
    26. Podpowiedz mi, kiedy ty się pojawiłeś? Tutaj, nie na świecie xD

      Usuń
    27. Jakoś w październiku... chyba? Nie jestem pewien.

      Usuń
    28. szukam ten notki z ciekawości... Kurczę, to jak szukanie igły w stogu siana xD

      Usuń
    29. Aż mnie intryguje czym ci podpadł Fans xD Mam pomysł: Po prostu odmówmy wszyscy Yumijkę xD

      Usuń
    30. wiesz, pamiętam, że... nie pamiętam, ale potem na każdym kroku podkreslał "uwaga, nie chcę być źle zrozumiany" co działało na mnie jak płachta na byka xD

      Usuń
    31. Oczytana niechcesz wiedzieć...SERIO a Yumijka odmówiona... Jedna i druga.

      Usuń
    32. ogólnie jestem taka, że wytknę coś jak mocno mi coś podpadnie więc... xD

      Usuń
    33. Znalazłem to... Więc jak chcecie to przeczytać to rozwiązanie zagadki to tytuł posta

      Dostałem ostrzeżenie od rzeki a i tak wpadłem z lodami...


      Pewnie będę żałował że to powraca.

      Usuń
    34. Napcia - nie ma czegoś takiego jak "nieświadome" obrażenie kogoś. Chyba, że jest się istotą na poziomie intelektualnym gaśnicy. Po twojej wypowiedzi wnioskuję, że to ja się mylę, a rację miał on. Neh, nie miał i moja decyzja nie zostanie cofnięta. Tak jak mówiłam, każdy jego komentarz będzie kasowany, bez względu na to jakiej treści. Temat skończony, nie interesuj się, nie poruszaj tematu jego osoby bo to nie ma sensu, tylko niepotrzebny szum.

      Fans - O-o szczerze to ja nie pamiętam, abym udzielała Ci reprymendy o_o" Serio?

      Usuń
    35. Nie lubie twoich zagadek

      Usuń
    36. Żółta kartka to jeszcze nie była xD Ale taaak, zdenerwował troche.

      Usuń
    37. "Poziom intelektualny na poziomie gaśnicy" Aż sobie gdzieś to zapiszę xD
      Co mnie przez ten miesiąc ominęło. Ehhh... spóźnione postanowienie noworoczne, nie znikać nigdy więcej na tak długo z bloga Yumi xd

      Usuń
    38. To może wyraźniej

      Dostałem OSTRZEŻENIE RZEKI a i tak WPADŁEM Z LODAMI (niektóre wyrazy są w innej odmianie).

      Usuń
    39. No! Yumi trochę trudno mi zapomnieć mojego "RZYGANIA".

      Usuń
    40. *facepalm*
      Nie wierzę, że przeznaczyłam ponad godzinę, by znaleźć tę cholerną notkę. Kurwa... skupiłam się na lodach a powinnam najpierw wpadki szukać...

      Usuń
    41. Tak szczerze mówiąc to myślałam, że już dłużej mnie wkurzałeś... Wydawało się to dla mnie wiecznością xD hehehe Stawiałam na grudzień... a ty noworoczny prezent jesteś, popatrz no xD

      Usuń
    42. Na nowy rok powiadasz... No cóż w pierwszym komentarzu byłem dość WYBUCHOWY.

      Usuń
    43. Cieszę się, że się ogarnąłeś. Ale ogólnie musiałam się przyzwyczaić do ciebie, nie obraź się proszę xD

      Usuń
    44. Podać link czy nie podać? Oto jest pytanie!










      https://handlarz-iluzji.blogspot.com/2017/01/undertale-wpadka-na-imprezie-i-inne_7.html#comment-form

      KILL ME😖

      Usuń
    45. oooooch już ok Faaaans *tuli* Już jest przecież ok, nie musisz wciskać dodatkowo głowę pod gilotynę. Widzisz, nawet Yumi nic nie pamiętała!!!

      Usuń
    46. No.. Dobra.. Zapomnijmy o tym wszyscy.

      Usuń
    47. No! :) a w ogóle wszystkiego najlepszego Fans w dniu mężczyzny :P rodzynku ty

      Usuń
    48. Dzięki, chodź taki mężczyzna w pełni to jeszcze nie jestem.

      Usuń
    49. Do synka mówię, że jest "moim małym mężczyzną", więc uznajmy,że ty jesteś średni ;)

      Usuń
    50. ... *odchrząka i dostraja głos do ekstremalnego basu* OŁŁŁŁ JEEEEA! NICE!

      Usuń
    51. Co do underfan... it’s all water UNDER the bridge XDDD A tak serio - mnie również wkurzał, co widać nawet po moich komentarzach. Po prostu nadepnął mi na odcisk. Każdy ma własne zdanie, szanuje to. Ale brak szacunku do innej osoby, to przesada. Nawet jeżeli kogoś zdanie, ma obrazić kogoś innego, to niech zatrzyma to dla siebie. No dobrze, nie wracajmy do tego tematu ^^

      Usuń
    52. On byłby nawet Ok gdyby nie pisał co zrobiłby fanom Soriel... To wkurwiało... dodatkowo ja czasami nie mama cierpliwości do niektórych osób. Oby nigdy więcej to się nie powtórzyło.

      Usuń
  8. Zaczelo się tuz przed notka Raczek nieboraczek... a koniec akcji w czesci usuniety. Bodajze Psy przeszlej przyszlej... (fuck nie pmietam) 25 albo cos kolo tego

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Andgora! Tyle lat minęło odkąd cię ostatni raz widziałam xD Dzięki wielkie ^^ Jak życie? Może chcesz usiąść? *pokazuje wygodny fotel przy kominku* Herbaty? Jak sobie życie poukładałaś? Co się działo jak mnie nie było? xDD

      Usuń
    2. Poproszę ^^ Też rzadko cię coś widuję! W sumie to nic ciekawego, przy dramie z opowiadaniami chyba byłaś. Teraz rzadziej komentuję i dlatego mnie nie widujesz często xD

      Usuń
    3. *podaje wielki kubek herbaty* Nie było mnie w sumie cały luty xd zerkałam tylko sporadycznie na jakieś komiksy. Przy dramie z opowiadaniami byłam.

      Usuń
  10. Ludu! Dopiero co mam chwilę co by to przeczytać, a tu nagle 100 komentarz! XD Choć szczerze się temu nie dziwię. Opowiadania bardzo mi się podoba, nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Sansy ^^ Cieszę, że się spodobało ;)

      Usuń
  11. Oczytana, bardzo fajne opowiadanie. Miło się czytało i z przyjemnością poczekam na ciąg dalszy :) Dużo weny i czasu ci życze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało ^^ Wena jest, ale więcej czasu się przyda :'D

      Usuń
  12. Jak zwykle super praca <3

    A mam pytanko czy dało by sie przetłumaczyć 4 część komiksu o undertale "wczesne dni"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już kiedyś powiedziałam, kolejny rozdział jest w trakcie tłumaczenia od bardzo dawna. Tłumaczenie tej pracy sprawia, że popadam w wielki smutek, choć lubię ten komiks tak jego tłumaczenie ugh.. to jak wbijanie rany w moje serce. Więc, pojawić to się pojawi na bank, ale nie wiem kiedy. Jak sama będę miała dość depresyjne podejście do życia? Być może.

      Usuń
    2. Rozumiem że ten komiks jest smutny i trudno go ci się tłumaczy,powodzenia

      Usuń
  13. Wow,wow i jeszcze raz WOOOOOW!

    Oczytana,cudna praca.Czytałam płacząc i śmiejąc się jednocześnie. Mój podziw względem Ciebie wzrasta z każdą chwilą ;3

    Ahaa,więc bedzie +18 hehe dobrze (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *grzeje się w blasku podziwu* xD
      Wielkie dzięki ^^ Cieszę się, że było się z czego pośmiać. Osobiście długo sobie wyobrażałam takiego Sansika, niebieskiego ze wstydu (jak będzie jego perspektywa to dowiecie się czemu (͡° ͜ʖ ͡°) )a my tak na nim leżymy i buforujemy co się właśnie stało xD
      A będzie +18 będzie (͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
  14. boże to było super! Znaczy mówię za wczoraj a i mam pytanie, wczoraj to przeczytałam wieczorem i nie było komentarzy więc chciałam dać, a gdy nacisnęłam dodaj komentarz to mi wyskoczyło że taki post nie istnieje i nagle mi się usunął ten post D: Czy to jakieś bugi? Czy przewidziałam przyszłość? XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba tylko jakieś ługi bugi.

      Usuń
    2. Nie, to nie były ługi bugi, tylko moja walka z rozmiarem czcionki -_-

      Usuń
    3. a XDD znaczy wczoraj czytałam to były malutkie a tera w sumie nie zobaczyłam różnicy XDD

      Usuń

POPULARNE ILUZJE