Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► My Little Pony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► My Little Pony. Pokaż wszystkie posty

1 stycznia 2018

My Little Pony: W umyśle króla Sombry - Epilog

Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko. 
SPIS TREŚCI
Epilog (Obecnie czytany)


Fluttershy ocknęła się na skrzydle szpitalnym w Kryształowym Królestwie. Otoczona kwiatami i liścikami z podziękowaniami. Obok, przy jej łóżku spał Discord. Uniosła kopyto i pogładziła go po głowie.

-Fluttershy, obudziłaś się! - usłyszała znajomy głos, to była Twilight wraz z pozostałymi dziewczynami. Wchodziły właśnie przez drzwi.

-Spałaś kilka dni. Sombra się już nie pojawił. - odezwała się Applejack siłą powstrzymując Pinkie, aby ta się nie rzuciła z radości na osłabioną przyjaciółkę.

-Co się tam stało, kochanie? - zapytała się Rarity

-Właściwie... to i tak mi chyba nie uwierzycie. Ale ... Sombra nie był taki zły... wiecie? Ten prawdziwy...

Minęło kilka dni, zanim doszła do siebie. W międzyczasie opowiedziała dokładnie co zaszło w umyśle Sombry. Cadence poruszona historią o romansie jako, że była właśnie księżniczką miłości, postanowiła rozkazać wzniesienie pomnika z kryształu jaki przedstawiał Sombrę z Gold Feather. Robota poszła szybko, początkowo kryształowe kucyki nie chciały tego pomnika u siebie, przerażone wspomnieniami o obalonym tyranie. Jednak po historii Fluttershy większa część z nich przekonała się do niewinności i opętania przez złego demona ich króla.

-Jak myślisz, gdzie teraz są? - Discord stał obok niej. Była noc, a oni mieli niedługo pociąg do Ponyville.

-A czy to ważne? Istotne, że są tam razem.

Nastała cisza. Powoli zaczęli kierować się w stronę stacji kolejowej.

-Słuchaj... - na twarzy pana chaosu pojawił się lekki rumieniec - ...pamiętasz co mi powiedziałaś, zanim zemdlałaś?

-Co ci powiedziałam? - zamyśliła się na chwilę i jakby ją olśniło. - Ojej... - zrobiła się cała czerwona

-No?

Nic nie powiedziała, przyśpieszyła tylko kroku.

-Ej, Flutter, czekaj! - Discord pojawił się przed nią - Chcę to jeszcze raz usłyszeć.

-N...Naprawdę nie wiem o czym mówisz. - ominęła go i szła dalej przed siebie

-Oj, nie kłam... Dobrze wiesz.

-N...Nie wiem!

-Fluttershy! - Discord był już daleko od niej - Ja ciebie też! - zatrzymała się, lecz kiedy się odwróciła, nikogo nie było. Zamrugała kilka razy. Lokomotywa pociągu dała znać, że niebawem rusza. Nie czas teraz na to. Trzeba wracać do domu, a w tym domu, on będzie czekać na nią... Uśmiechnęła się do swoich myśli i ruszyła przed siebie.
Share:

My Little Pony: W umyśle króla Sombry - Koszmary

Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko. 
SPIS TREŚCI
Koszmary (Obecnie czytany)


Uciekała, przed rozwścieczonym psem. Nie była w stanie w ogóle się z nim porozumieć. Nie słuchał jej. Nawet jej spojrzenie nic nie pomagało. Znikąd pomocy. Znikąd ratunku. Musiała liczyć sama na siebie. Musiała stawić czoło koszmarowi. To tylko sen, to tylko iluzja. Mówiła do siebie w myślach. Bądź odważna, Fluttershy. Przyjaciele na ciebie liczą, a on... on tam na ciebie czeka i się martwi. Nie pozwól, aby martwił się w nieskończoność.

Stanęła na ziemi, popatrzyła na szarżujące zwierze i wystawiła w jego kierunku kopyto. Jednak, kiedy ten rzucił się na nią, aby zębami przebić jej gardło poczuła jedynie miękki język na swoim policzku. Straszliwy ogar zamienił się w miłego u puchatego psa. Wdzięcznie merdającego do niej ogonem. Usłyszała huk, zobaczyła jak w oddali biegnie do niej kolejna bestia, potwór nie podobny do niczego co wcześniej widziała. Pies w przerażeniu odbiegł od niej, a ona stanęła na wszystkie cztery kopyta. Postanowiła zaryzykować znowu. Kiedy zbliżyła się do bestii z nadzieją i odwagą w sercu, ta zamieniła się w zupełnie spokojnego barana, który zaraz zaczął skubać opadłe liście. Kolejny huk. Między ogołoconymi drzewami pojawił się stwór zrodzony z ognia. Nie miał zamiaru do niej podchodzić, z oddali ciskał płonącymi kulami. Baran uciekł, a ona przełknęła ślinę. Z trudem udało się jej uniknąć ataku. Musiała się znaleźć przy nim, musiała jakoś zareagować. Im znajdowała się bliżej, tym potwór się oddalał. W końcu, Fluttershy uniosła się nad ziemią na swoich skrzydłach. Dla nich. Pomyślała i ruszyła przed siebie. Dotknęła stwora, sparzyła się, lecz ku jej zdziwieniu ten zamienił się w małego kucyka. I to nie byle jakiego. W młodego Sombrę, który na oko miał zaledwie kilka lat.

-Ojciec powiedział, że będę kiedyś potężnym królem! - powiedziało do niej dziecko uśmiechając się szeroko. Myślała, że to już koniec, że wygrała. Lecz ostatni największy huk zamroził krew w jej żyłach. Koło łóżka śpiącego Sombry stała znajoma klacz. Jednak było w niej coś innego. Na policzkach krwawe łzy, a pierś miała przebitą na wylot. To była rana od miecza. Gold uniosła kopyto i przycisnęła je do krtani ukochanego. Zaczął się dusić, ale nie bronił się.

-Nie! - Fluttershy krzyknęła podlatując do nich - Nie możesz! Nie wolno! Nie rób tego! Przecież go kochałaś!

-On mnie zabił. - Gold wycedziła zachrypniętym głosem.

-Nie chciał tego zrobić!

-On mnie ZABIŁ!

Jeżeli czegoś pegaz nie zrobi, ta klacz zabije Sombrę... Zaraz... Przez chwilę zamarła w bezruchu, przecież oni i tak już nie żyli. To wszystko, podobnie jak wcześniejsze obrazy, to były symbole. Na samym początku pewność siebie Sombry i jego gniew oraz zwątpienie. Później problemy ze znalezieniem zaufania. To wszystko musiało doprowadzić do chęci pozyskania władzy, aby nie zagrażała mu zdrada, aby nikt więcej nie podburzył wątłych filarów jego świadomości. Tutaj, właśnie w tym momencie, musiał się pojawić potwór, który go zmienił w okrutnego tyrana w kogoś kim nigdy nie chciał być. Wcześniej Fluttershy tak na niego nie patrzyła. Widziała w nim tylko szaleńca, który chce ponownie objąć tron Kryształowego Królestwa. Zadrżała w przestrachu i rzuciła się na Gold. Ta jednak nie przemieniła się w nic, warczała tylko na nią nie zwalniając kopyta z krtani Sombry.

-Przypomnij sobie! Przypomnij sobie! - szlochała. Dziewczyna szybko ją odrzuciła od siebie. Niby iluzja, a jednak bolało tak realnie. Fluttershy poczuła, że ma złamane skrzydło. Pisnęła w bólu.

-On mnie zabił! Obiecał górę złota, obiecał wspólne panowanie, obiecał miłość! Oddałam mu wszystko to co miałam! Oddałam mu siebie! Oddałam mu swoje marzenia! A on mnie zabił!

-On cię kochał! To ten potwór go zmienił! On by tego nie zrobił! To nie był on!

-Zamilcz! Co ty możesz wiedzieć o tym?!

Lecz pegaz wiedziała, o zdradzie przez ukochaną osobę, o bólu i żalu. Poznała to na własnej skórze. Gold rzuciła się na Fluttershy złapała ją za kark lekko podduszając.

-On... żałuje... - wyszeptała. - Popatrz. On, żałuje...

Gold uniosła głowę i popatrzyła na śpiącego Sombrę zalanego łzami. Szlochał przez sen. Mamrotał coś, przepraszał, wypowiadał jej imię i znowu przepraszał.

Białe światło otoczyło Gold, rana zniknęła, łzy rozpłynęły się. Zeszła z pegaza, która przekręciła się na bok. Nadal ją bolało, lecz...

-Zostań moją żoną. - usłyszała. Do dziewczyn podszedł mały Sombra - Kocham cię, moja cudowna. Kocham cię. - dziecko się uśmiechało szeroko i niewinnie. Nie kłamał i obie to wiedziały.

-Fluttershy! - pegaz usłyszała znajomy głos. To był Discord, obejmował ją mocno, nie była już na tamtej polanie. - Co ci się stało? Twoje skrzydło! Jesteś ranna! - czułą jego ciepły dotyk.

-Discord... czy ty... mnie kochasz? - szepnęła patrząc na niego pół przytomna

Na twarzy pana chaosu pojawił się delikatny rumieniec

-O czym ty... Flutter... nie czas teraz na to... jesteś ranna!

-Bo wiesz? Ja kocham ciebie...

Discord otworzył szeroko oczy. Nie wiedział co powiedzieć, jak zareagować. Z zamyślenia wyrwał go krzyk. To Sombra złamał zaklęcie Króla i teraz to on trzymał go w szachu.

-Oszukałeś mnie! - krzyknął - Oszukałeś! Zabiłeś ją! Oszukałeś! Pamiętam wszystko! Oszukałeś mnie! - mówił, za każdym razem kiedy wykonywał kolejny cios mieczem, jaki pojawił się obok niego. Był wykonany z czerwonego kryształu. Król cofał się, nie mógł uwierzyć w to, że Sombra był taki silny. Nie był w stanie dłużej się bronić, a kiedy ostrze miecza przeczyło go na wylot wydał z siebie głośny krzyk. Zamienił się w czarną mgłę i rozpłynął się w powietrzu. Jednak, otoczenie się nie zmieniło. Sobra stał i dyszał, zupełnie tak jak wtedy kiedy pokonał swojego ojca w pierwszej misji Fluttershy.

-Jest tutaj jeszcze ktoś... - szeptała - Ona zawsze tutaj była... Discord... proszę, pomóż mu... i wracajmy... do naszego domu...

Przy stole, powoli zaczęła pojawiać się ostatnia osoba. Gold Feather zalana łzami, wpatrzona w Sombrę. Ten odrzucił od siebie miecz, warga mu drżała.

-Idź do niej. - powiedział Discord - Już umarłeś, pamiętasz? Ona też. To co się stało... Nie zmienisz tego. Nie żyj przeszłością. Cokolwiek cię czeka... tam, idź do mniej. Razem stawcie czoła temu co jest po drugiej stronie. - uniósł omdlałą dziewczynę z ziemi - Twoja bajka się już skończyła. Dopisz zakończenie.

Sombra popatrzył na Discorda i powolnym krokiem podszedł do ukochanej, otarł jej łzy i pocałował czule w czoło. Ta rzuciła się na jego szyję i chociaż nie przestawała płakać, to jednocześnie też się śmiała. Wtedy obraz zaczął znikać. Discord poczuł, że ziemia jaką miał pod kopytami zamieniała się w zimny kamień, otoczenie przeistaczało się w dziurę ze schodami, które ciągnęły się w dół i do góry. Drzwi, jakie prowadziły wcześniej do najgorszych koszmarów tych co je otworzyli zniknęły.

-Dziękuję, moi przyjaciele. - usłyszał w głowie głos Sombry - Dbaj o nią.

-Będę.
Share:

My Little Pony: W umyśle króla Sombry - Nie ufaj nikomu

Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko. 
SPIS TREŚCI
Nie ufaj nikomu (Obecnie czytany)


Tym razem ścieżka była z kamienia, prowadziła ją wyżej i wyżej. Schody ciągnęły się na sam szczyt, uniosła się delikatnie nad ziemię i poleciała do góry. W końcu znalazła się na końcu drogi. Zobaczyła wydrążoną w skale arenę, na której walczyły dwa przerażające potwory. Po przeciwnej stronie na podium, stał Sombra. Starszy od tego, którego widziała ostatnim razem, na oko miał kilkanaście lat. Otoczony świtą rycerzy oraz piękną, wysoką klaczą. Miała białe umaszczenie i długą białą grzywę. Czerwone oczy patrzyły z obojętnością na walkę.

-To moja matka. - usłyszała głos koło siebie. Znowu Sombra w znajomej jej postaci dorosłego ogiera, stał i patrzył z obojętnością na samego siebie - Uczyła mnie od zawsze, aby nikomu nie ufać. Zwłaszcza tym, którzy byli blisko. Każdy chce cię zranić, jeżeli chcesz liczyć na kogoś, musisz liczyć na samego siebie. - Oczom pegaza ukazała się znajoma klacz, ta w której ciele była podczas ostatniej podróży. Starała się przebić przez straż, lecz się jej nie udawało.

-Sombra! - krzyczała

-Nie słuchaj jej. - odezwała się królowa - Ona cię tylko zrani. Skrzywdzi. Chce cię osłabić, wykorzystać.

-To kłamstwo! Kocham cię! Sombra! - szlochała

Fluttershy poczuła ukłucie w sercu. Wiedziała, że dziewczyna nie kłamie, nie rozumiała dlaczego on tego nie widział. Popatrzyła na stojącego obok siebie Sombrę. Wpatrzony był w klacz, jego tęskny wzrok, lekko otwarte usta. Dolna warga delikatnie drżała, opuścił uszy i po chwili odwrócił głowę. To samo uczynił też nastoletni ogier stojący obok swojej matki.

-Idź stąd. Jesteś źródłem mojej słabości. - wycedził przez zaciśnięte zęby.

Fluttershy wzbiła się w powietrze i najszybciej jak umiała podleciała do królowej z trudem omijając walczące potwory.

-Jak pani może tak mówić? - odezwała się, lecz ta jej nie zauważyła. Fluttershy była dla nich kimś kogo nie widzieli, nie słyszeli. Co robić, co robić? Myślała. Nie wiedziała, jak może tutaj pomóc.

-Sombra... - szepnęła dziewczyna - Ale przecież ty... to ona ciebie... nie ja...

Fluttershy postanowiła spróbować tego, co ostatnim razem zadziałało. Stanęła obok klaczy ze złotym piórem na boku i zamknęła oczy. Znowu to przenikające każdą komórkę jej ciała ciepło. Znowu jej znaczek się zmienił, a kiedy otworzyła oczy, stała sama.

-Jak pani może tak mówić? - powtórzyła swoją wcześniejszą frazę. Tym razem królowa zareagowała, popatrzyła na nią gniewnie

-Straż! Zabrać tego śmiecia!

-Ona nie jest śmieciem! - krzyknął młody Sombra

-Straż!

Fluttershy wzięła głęboki wdech. Tym razem to ona panowała nad ciałem, tym razem to ona miała moc.

-Matka cię omamiła! Jest ktoś komu możesz zaufać. Jest ktoś, kto na ciebie czeka! - krzyczała głośno próbując nie dać się zepchnąć ze schodów gwardzistom. - Sombra! Posłuchaj mnie! To ona, to twoja matka cię oszukuje! Czujesz to w głębi serca!

Potwory walczące na arenie zawarczały gniewnie.

-Sombra!

Młodzieniec uniósł uszy wysoko i popatrzył na klacz. Chciał coś powiedzieć, chciał zareagować, ale jego matka...

-Wtrącić ją do lochu!

-NIE! - krzyknął rozwścieczony i przecisnął się obok matki. - Ona tutaj zostaje. Ty odchodzisz.

-Co powiedziałeś? - królowa była zdziwiona - Pamiętasz co ci mówiłam? Nie wolno ci ufać nikomu innemu poza samym sobą! Ona cię zrani!

Fluttershy poczuła, jak książę staje obok niej i obejmuje ją kopytem

-Nie ufam jej... - powiedział czule, miała wrażenie, że kłamie - ... ale tobie też nie ufam, matko! - Tutaj mówił prawdę.

-Pojmać ją. Zamknąć w celi.

Straż zareagowała zgodnie z rozkazem księcia. Chociaż królowa się wyrywała i krzyczała, została zaciągnięta przez wojskowych. Sombra otarł głową się o klacz i popatrzył na nią czule.

-Kocham cię. Ale nie umiem ci ufać...

-W pożądku... - szepnęła - Czas pokaże, udowodnię ci, że warto niektórym ufać. Być może na niektórych się zawiedziesz... - głos jej zadrżał. Poczuła ranę na sercu, jakiej nie chciała już mieć. Obraz Discorda upuszczającego talerz, pojawiająca się znikąd klatka... Zaraz potem jego twarz pogrążona w żalu w smutku, szczere przeprosiny, chęć naprawy, odnowienia, starania. - ... ale to nie znaczy, że masz przestać ufać. - Uśmiechnęła się szeroko.

Wtedy i ten obraz zaczął się rozmazywać, Fluttershy stała przy stole, w oddali widziała tylko jak na czole klaczy zwanej Gold, Sombra składa czuły i niewinny pocałunek. Zupełnie taki sam, jakim Discord ją uspokajał. Na dnie jej serca pojawiła się cicha nadzieja, czyżby on też... w niej? Z zamyślenia wyrwał ją krzyk Sombry i cichy rechot Króla. Discord podbiegł do Fluttershy ponownie ją mocno obejmując.

-Martwiłem się, nie było cię tak długo...

-Nic mi nie jest...

Tym czasem Sombra rzucił się na Króla z całym impetem i wściekłością, jaka teraz gościła w jego sercu. Zły duch upadł na ziemię, lecz zaraz uniósł Sombrę w powietrze za pomocą swojej magii. Podniósł się i gwałtownie potrząsnął grzywą.

-Nie tak źle, jak na słabego pegaza... - mruknął do siebie. Nim Fluttershy zdążyła zareagować, poczuła jak objęcia Discorda słabną, aż i jego cała postać zniknęła. Odnalazła się na polanie zasnutej jesiennymi liśćmi, na jej środku stało wielkie łoże. Pod miękką pierzyną spał Sombra, już dorosły, identyczny jak ten, którego spotkała przy stole. Zaś obok niej pojawił się Król.

-To ostatnie wyzwanie. - zaczął - To jego sny. Sny szalonego monarchy. Jego sny nie są takie zwyczajne i normalne, wiesz? O czym może śnić szaleniec, jak nie o rzeczach szalonych?

Zadrżała i odskoczyła na bok, Król zniknął. Nie wiedziała, co ma robić. Powoli podeszła do śpiącego Sombry i dotknęła go delikatnie kopytem. Wtedy za nią pojawił się wściekły pies. Jego oczy były czerwone, umaszczenie czarne, a po brodzie kapała mu ślina. Ruszył do ataku na nią.
Share:

19 grudnia 2017

My Little Pony: W umyśle króla Sombry - Pewność siebie

Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko. 
SPIS TREŚCI
Pewność siebie (Obecnie czytany)
Fluttershy szła leśną drogą. Im zagłębiała się bardziej, tym obraz wydawał się być naturalniejszy. W oddali usłyszała ptaki, trawa była zielona, a liście pojawiły się w koronach drzew. Nawet delikatne słońce prześwitywało przez nadal zagęszczone chmurami niebo. Usłyszała zgrzyt broni. Przyśpieszyła kroku. Dla bezpieczeństwa schowała się za krzakami, wtedy zobaczyła młodego Sombrę, który za pomocą swojej magii unosił miecz. Naprzeciwko niego stał dorosły ogier którego nie znała. Miał czarne futro z długimi czarnymi włosami. Chociaż był bardzo podobny do Sombry, to jednak inny. Blizna po dawniejszej ranie przeorała pół jego twarzy, a jego oczy były zielone.
-To mój ojciec, król Stone Heart. - obok pegaza pojawił się młody Sombra. Przyglądał się swoim wspomnieniom. - Uosabiał zawsze gniew. - mówił - Mój gniew. Byłem na niego zły, wściekły.
-A ty? - szepnęła Fluttershy - Jesteś tutaj jeszcze małym kucykiem, dlaczego z tobą walczy?
-To moja pewność siebie. Mój gniew, atakuje moją pewność siebie. Kucyk pewny swojego nie jest zły, a złość zawsze niszczy pewność siebie.
Fluttershy nie do końca rozumiała co Sombra jej powiedział. Popatrzyła na jego twarz, skupioną, zamyśloną. Wiedziała, że musi tutaj coś zrobić. Była w jego umyśle, a więc może te obrazy pokazywały jak wyglądał stan jego osobowości. Gniew atakujący pewność siebie...
-To może... pomożemy twojej pewności siebie? - zaproponowała. Sombra popatrzył na nią zdziwiony i pokręcił przecząco głową.
-To nic nie zmieni, nic się nie poprawi.
-Po prostu wątpisz w siebie...
Tak w istocie było. Za każdym razem, kiedy młody Sombra odpowiadał na ataki ojca, a nawet przechodził do kontrataku, dopadało go zwątpienie we własne siły. Dlatego ojciec raz za razem go pokonywał, podsycał jego kompleksy. Młody monarcha zagryzał z wściekłości wargi i ponownie stawał w szranki. Jednak nic to nie poprawiało sytuacji, jaka ich otaczała. Walczyli zawzięcie. A gniew Sombry stawał się silniejszy z każdą chwilą. Fluttershy wiedziała, że gniew do niczego dobrego nie prowadzi. Jeżeli jest się otoczonym przez zwątpienie. Poczuła nutę nostalgii. To było tak identyczne z tym co czuła jeszcze jakiś czas temu. Teraz, już to minęło. Dlaczego? A tak, przypomniała sobie. Starała się dla przyjaciół, starała się dla... dla Discorda. Potrząsnęła głowa i wyskoczyła z krzaków. Młodzieniec wraz z ojcem popatrzyli przez chwilę na nią.
-Gold Feather? - odezwał się młody Sombra - Co tutaj robisz?
Była zdziwiona, do kogo mówił? Popatrzyła na swoje kopyta, błyszczały. Była kryształowym kucykiem. Kiedy się odwróciła przyglądając się swojemu znaczkowi, nie widziała trzech różowych motyli ale jedno złote pióro. Czyżby... ta klacz była tą.. którą on...
-Walcz! - głos wydobył się z jej ust. Chociaż miała wrażenie, że to nie ona mówi. Coś jakby nią owładnęło. - Nie poddawaj się! Wróć do mnie! Pokonaj go! Wierzę w ciebie! Kocham cię! Walcz! - krzyczała ile miała tylko sił w gardle. Przecież... ona go nie kochała, to dlaczego tak reagowało jej ciało? Młody następca tronu przytaknął tylko i ruszył ponownie na swojego ojca.
-To nic nie da... - usłyszała za sobą zwątpienie - To nic nie da! - krzyknęło głośniej
-Walcz! - musiała je przekrzyczeć - Walcz dla mnie! Nie poddawaj się! Wierzę w ciebie, Sombra! Wróć do mnie!
Jak za sprawa magicznego zaklęcia, młodzieniec zaczął atakować, sprawiając że jego ojciec musiał zacząć się bronić. Zrobił kilka kroków w tył, zatrzymał się i chciał ruszyć na syna z całą swoją wściekłością. Ten jednak uskoczył na bok, a gniew upadł na ziemię. Sombra uniósł miecz i przeszył plecy rodzica. Gniew ustąpił. Zwątpienie zniknęło. Przed Fluttershy stał tylko młody książę. Sapiąc i dysząc ze zmęczenia. Wtedy .. znowu jej nie widział. Znaczki na jej boku zamieniły się w motyle, a mgła dookoła niej zgęstniała. Nie wiedziała gdzie jest i co się dzieje. Chociaż, się nie ruszała, to jak tylko mgła opadła znalazła się przy Discordzie. Ten siedział z nogami założonymi na stół lewitując wszystkie potrawy dookoła siebie, jakie wcześniej znajdowały się na stole. Król zasiadający na tronie gładził się po głowie, jakby ta go zaczynała boleć, podczas kiedy Sombra uniósł uszy i odezwał się powoli.
-Mój ojciec zawsze uczył mnie, że strach jest słabością. Ci których się kocha są słabością. Uczył mnie, że ja jestem słaby. Ale... on się mylił. Dlaczego wcześniej tego nie zrozumiałem... - Wtedy pierwsza łza żalu spłynęła po jego policzku. Discord popatrzył na Fluttershy i szybko podleciał do niej, złapał ją w ramiona.
-Jesteś!
-Jestem. - odpowiedziała wtulając się w niego.
-Wygrała, to koniec. Ty idziesz tam gdzie twoje miejsce, a my wracamy! - Discord pstryknął w palce, lecz nic się nie stało. Ponowił swoje starania lecz bez rezultatu.
-Oj, ciszej.. Wiesz, że tutaj nic nie zdziałasz...- Król mlasnął i popatrzył na nich - To jeszcze nie koniec...
Share:

1 listopada 2017

EVENT: Halloween 2017 - Masz się bać!

Jak zawsze, serdecznie dziękuję za tym, którzy wzięli udział w evencie! 

Lecz nim podam Wam link, kilka zasad aby wszystko było jasne. 
1 - Niniejsze pozycje są naszą pracą zbiorową. Tak więc jako takie mogą być drukowane przez Was pod warunkiem, że będzie tylko na domowy użytek i na waszą półkę. Jeżeli postanowicie wydrukować - proszę o nadesłanie zdjęcia. Tak, aby można było się pochwalić. Zdjęcie albo samej wydrukowanej pracy, albo Was trzymających druk. Fajnie by to wyglądało :D No i zostanie pamiątka na zawsze. Hehe. 
2 - Pod każdą pracą jest podany pseudonim autora. Niektórzy podali mi swoje strony, inni nie. Lecz nie wolno zabierać cudzej pracy i umieszczać ją w innym miejscu bez wcześniejszej zgody autora. 
3 - Autorzy prac mają do nich pełnię praw i mogą je umieszczać gdzie chcą. Miło byłoby jakby dodali, że są to pozycje na event i link, ale nie jest to nic wymaganego. 
4 - Jeżeli komuś nie otwiera się link proszę dać znać w komentarzu. 
5 - Jeżeli ktoś chce to na maila proszę do mnie napisać na yumimizuno@interia.pl

Nie przeciągając dłużej, oto i nasze wspólne dzieło!

 Masz się bać!
(stron 61)
Share:

27 października 2017

My Little Pony: W umyśle króla Sombry - Kompleks

Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko. 
SPIS TREŚCI
Kompleks (Obecnie czytany)


-Wezwał mnie. - mówił Król - Wezwał mnie kiedy był jeszcze młodym następcą tronu. Wezwał mnie, chcąc siły. Znalazł mnie, wezwał. - gładził go czule po policzku i przeniósł wzrok na Discorda i Fluttershy. Jego czerwone oczy błyszczały zieloną mocą. Uśmiechał się szeroko. - Dałem mu to czego chciał, lecz...

-K...Kim jesteś? - szepnęła Fluttershy

-Oh, jesteś taka podobna do Golden Feather. - Król zostawił zamyślonego Sombrę i zaczął zbliżać się w ich kierunku. Klacz schowała się za Discorda, który zasłonił ją swoim ciałem. - Oh, wy oboje jesteście podobni do nich! - Król stanął i zaśmiał się wrogo. - Oczywiście, że już nie żyje. Jednak jego chęć istnienia jest tak silna, tak piękna, a jego nadzieje...

-Skończ już z tym monologiem. - Warknął Discord - Jasne rozumiemy, ty jesteś mr. Hide, a on dr. Jekyll. Tak? Super, cudownie. My chcemy tylko, abyście sobie poszli. Nie żyjecie!

-Ja to wiem. Lecz on tego nie wie. - Król zmrużył oczy - Trzyma go tutaj strach. Co za ironia, prawda? Jego własny strach. Od zawsze miał kompleks niższości, wiecie? Dlatego szukał władzy i potęgi. Wtedy narodziłem się ja, z manią wyższości. Wiecie, że tak to działa? Z przeświadczenia o swoim marnym istnieniu rodzi się chęć do zmian, która sprawia, że kucyk staje się ...

-Kretynem? - Discord wywrócił oczami. Wiedział, że są teraz w ich świcie, a więc muszą tańczyć tak, jak oni im zagrają. - Z tego co pamiętam, ostatnio nie miałeś za wiele do powiedzenia. Tylko 'Rrrr! Kryształ!' - zawarczał i zaśmiał się cicho - Wiesz, są takie Kryształowe Psy... - pstryknął w palce, a jeden z nich pojawił się obok lewitując nad ziemią, wyraźnie zdziwiony otoczeniem - ...może z nimi byś się zakumplował? Macie wiele wspólnego. Mroczne klimaty oraz dziwne zamiłowanie do kryształów. Zaakceptują nawet twój fetysz na punkcie schodów. - Discord chciał coś jeszcze dodać, ale Król uderzył mocno kopytem w ziemię. Pies zniknął, a grunt pod nogami Discorda i Fluttershy pękł.

-Jest pewien sposób... - odezwał się Król - ... ale dla niej. Nie dla ciebie. Pokrako.

-On nie jest pokraką! - warknęła Fluttershy

Król popatrzył na żółtego pegaza zaciekawiony. Była tak podobna do dawnej oblubienicy Sombry, że to aż w oczy bolało. Król chciał ją zniszczyć, złamać, tak samo jak zrobił to z jej odpowiednikiem. Miał wrażenie, że historia zatacza koło. W dość dziwny, chaotyczny sposób. Miłość tamtej dwójki była jedyną przeszkodą, jaka stawała mu na drodze do całkowitego zapanowania nad Sombrą. Nawet po tym jak zmusił go do jej uśmiercenia, własnymi rękami. Jeżeli, teraz by mu się to udało... To może... Przeniósł wzrok na Discorda i uśmiechnął się cwanie. Gdyby tylko obudził w jego sercu to samo co obudził w Sombrze, gdyby tylko raz jeszcze stało się to co tysiąc lat temu...

-Ona nigdzie nie idzie beze mnie. - z zamyślenia wyrwał go Discord

-W takim razie, nie uwolnicie Sombry, nie ocalicie spokoju tej różowej i wasze przyjaciółki widząc to, że zawiedliście, odwrócą się od was. - te słowa ruszyły coś w sercu Fluttershy. Chciała się przydać, nie chciała aby jej przyjaciółki ją zostawiły.

-Daj spokój, gdyby to była prawda już dawno ja...

-Zrobię to. - klacz powiedziała pewnie. Przestała chować się za Discordem, który przyglądał się jej zmieszany

-Ale, Fluttershy. To niebezpieczne. Nie wiemy czego on od nas chce.

-Wiem o tym, ale muszę to zrobić. Prawda? Przyjaciele na nas liczą. Nie możemy ich zawieść. - uśmiechnęła się czule do niego i otarła jego bok - Zaufaj mi, tak jak ja zaufałam tobie.

Pan Chaosu przez dłuższą chwile bił się z myślami. Nie chciał, aby coś się jej stało z drugiej strony tylko to im pozostało. Westchnął przeciągle i przytaknął. Słowo 'tak' nie było w stanie przejść przez jego gardło, utknęło gdzieś na końcu języka.

Król zostawił Sombrę samego, podszedł do krzaków, które jak na zawołanie rozstąpiły się ukazując zarośniętą mchem drogę.

-Idź tędy. - powiedział spokojnie - A ty.. - zwrócił się do Discorda - ...zostaniesz tutaj z nami.

Fluttershy uniosła się delikatnie w powietrze i objęła Discorda. Czuł paskudny ból w sercu. Nie fizyczny. Bał się. To uczucie było mu bardzo obce, a jednak tak znajome. Bał się o Fluttershy o jedyną klacz którą... Wtedy go puściła, uśmiechnęła się delikatnie.

-Zaufaj mi. - szepnęła i otarła się o jego policzek

-Tobie ufam. - mruknął cicho i pocałował ją w czoło. Kiedy udała się wskazaną drogą i zniknęła we mgle przeniósł wzrok na Króla - Lecz tobie jednak nie...

Monarcha uśmiechnął się szeroko i podszedł do stołu w milczeniu siadając na tronie. Przed nim Sombra marszczył intensywnie brwi. Zdaje się, że coś sobie przypominał...
Share:

19 października 2017

My Little Pony: W umyśle króla Sombry - Stół

Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko. 
SPIS TREŚCI
Stół (Obecnie czytany)


To co Discord zobaczył zaskoczyło go. Co prawda wiedział, że od razu nie uda mu się wejść do głowy Króla, jednak nie spodziewał się też, że przyjdzie mu się zmierzyć z jego własnymi lękami. Na swojej piersi poczuł coś mokrego, jego przyjaciółka cicho szlochała i przepraszała, prosiła i błagała. Najwyraźniej i jej przypadło w udziale zmierzyć się z jej własnymi lękami. Zastanawiał się, kogo przeprasza i za co.

Jego samego otaczał chaos. Jego wyśnione królestwo z różowymi chmurami na niebie z których leciał czekoladowy deszcz. Domy odwrócone do góry nogami, czarno-czerwony tron ustawiony na samym środku głównego placu w Ponyville, a do niego w łańcuchach pięć koleżanek. Wpatrzone były z przerażeniem w oczach na to co było za nim. Kiedy się odwrócił zobaczył zakrwawione zwłoki Fluttershy, a nad nią siebie samego zatraconego w chaosie. Poczuł, jak serce mu pęka. Tylko obecność realnej Fluttershy wtulonej w jego pierś przypominała mu o tym, że to co widzi to bardzo, bardzo realna iluzja. Właściwie taka była prawda. Wiedział, że on, Pan Chaosu, musi panować nad sobą. W każdej chwili jest w stanie stracić nad sobą kontrolę. W przeciwnym razie to co zobaczył tutaj, może się ziścić. Jego dłoń mimowolnie powędrowała na grzywę dziewczyny delikatnie ją gładząc. W duchu przysiągł sobie, że to nigdy się nie stanie.

-Też tak myślałem. - usłyszał w swojej głowie. Obraz powoli zaczął się zmieniać, już nie on, ale Sombra stał nad zwłokami jakiegoś kucyka. Otoczenie znajomej wioski zamieniło się w główny rynek Kryształowego Królestwa, a pozostałe Elementy Harmonii wyglądały teraz jak zupełnie mu obce klacze. - Chciałem pozyskać więcej mocy, aby je chronić. - Znowu ten sam głos, smutny, cichy, odbijający się po ścianach świadomości Władcy Zniszczenia. - Nie wiem, kiedy ta moc mnie pochłonęła...

Discord uśmiechnął się delikatnie i pstryknął w palce. Obraz pękł, jak szkło, a jego okruszki opadły znikając w czerni jaka go teraz otaczała. Rozglądał się przez krótką chwilę i pstryknął jeszcze raz. Tym razem był w lesie Everfree.

-Jak mogłaś nas zdradzić! - odwrócił się i zobaczył Fluttershy skuloną ze strachu otoczoną jej przyjaciółkami - Nie jesteś warta naszej przyjaźni. Element Dobroci, też mi coś. Zawsze byłaś słaba, ale aby aż tak? - to mówiła Twilight.

-Nienawidzę cię. Zawsze cię nienawidziłam. Zadawałam się z tobą tylko dlatego, że było mi cię żal. - Rainbow unosiła się nad żółtym pegazem.

-Przyjaźniłam się z tobą tylko dlatego, że czerpałam z tego korzyści. - te słowa padły z ust Rarity

-Ty nie masz nawet poczucia humoru! - pisnęła Pinkie

-Jesteś żałosna. - Apple odwróciła się i zaczęła odchodzić.

Discord już wiedział, kogo i za co przepraszała. Tego było za wiele. Pstryknął palcami i obraz zniknął. Przyjaciółka wtulona w niego otworzyła wtedy oczy, czerwone od łez.

-To tylko zły sen, moja kochana. - Powiedział jej czule i pocałował ją delikatnie w czoło - To tylko zły sen. - powtórzył. Dziewczyna pociągnęła nosem. Wtedy znaleźli się w środku ciemnego lasu. Przy ziemi leniwie dryfowała mgła, drzewa były nagie, czarne, a światło księżyca przysłaniał płaszcz gęstych chmur. To nie było to czego się on bał, Fluttershhy wydawała się też być zaskoczona obrazem jaki zobaczyła. Poszli przed siebie, drogą jaką widzieli. Po kilku chwilach wędrówki ich oczom ukazał się wielki suto zastawiony stół. Przy nim było kilka normalnych krzesełek i jeden tron. Jednak, to co zobaczyli, zdziwiło ich. Sombra, siedział bezwładnie na zwykłym siedzeniu naprzeciw tronu. Wpatrzony w niego jak w malowany obraz, daleki i niedostępny dla jego ambicji. Nagle podniósł uszy, a potem popatrzył na gości.

-Kim jesteście? - O dziwo, nie miał krzywego rogu, jego grzywa i ogon nie powiewały, na ramionach miał skromną zieloną płachtę spiętą na wysokości szyi kryształem. Czerwone oczy z zaciekawieniem i lekką obawą przyglądały się istotom, jakie zawitały do jego krainy.

Fluttershy zadrżała, lecz Discord tylko ponownie pogładził ją po grzywie. Ten gest, dziwnie ją uspokajał. On tutaj był, nic się jej nie stanie. Ufała mu. Pora było wziąć się w garść. Potrzebował jej. Przełknęła ślinę i zwolniła uścisk przyglądając się z uwagą twarzy Discorda, która teraz była zwrócona w kierunku obalonego monarchy.

-Kim jesteście? - Sombra powtórzył gniewnie

-Ja jestem Discord, a to moja przyjaciółka Fluttershy.

-Jak się tutaj znaleźliście?

-Szukaliśmy cię. - szepnęła Fluttershy, lecz dość wyraźnie i głośno, aby Sombra ją usłyszał

-Mnie? A dlaczego?

-Czy mógłbyś... - Fluttershy szepnęła. Discord postawił ją na ziemię. Nadal panicznie się bała, ale musiała coś zrobić. Skoro już tutaj była, to chciała na coś się przydać - ... czy mógłbyś, przestać straszyć w zamku?

-Przestać straszyć w zamku? - król powtórzył zdziwiony - Nie wiem o czym mówisz.

-Fluttershy.. - Discord pochylił się nad nią - On nie wie, że umarł. Jesteśmy w świadomości zmarłego władcy, który został, koniec końców, opanowany przez szaleństwo.

-Ale... to nie ma sensu...

-A jaka byłaby zabawa w tym całym sensie? - stwór uśmiechnął się i puścił do niej ukradkiem perskie oko, a następnie zrobił pewne i odważne kroki w kierunku stołu. - Ona chciała powiedzieć, że jesteś duchem i już nie żyjesz.

Nastała cisza. Sombra przyglądał się Discordowi zaskoczony i zdziwiony.

-Ale ja tutaj jestem, żyję, czuję.

-Nie, umarłeś. Byłeś bardzo złym królem i cię zabito, a teraz nie chcesz sobie iść.

-Ja byłem królem? O czym ty mówisz?

Na głowie Discorda pojawiła się korona, a w jego dłoni złote berło.

-No wiesz, król. Władca. Monarcha.

Sombra patrzył na nich zdziwiony.

-Ja wiem, że jestem następcą tronu, ale...

Przerwał, coś zaczął sobie przypominać. Patrzył skupiony na swoje kopyta. Wtem za jego plecami pojawił się w całej okazałości Król Sombra z krzywym rogiem, powiewającą grzywą i w czerwonej pelerynie podbitej miękkim futrem.

-Nie słuchaj ich, jesteś tylko słabym kucykiem. - Król objął Sombrę wieszając się na jego plecach. Kopytem zaczął gładzić go po policzku. - Nie słuchaj ich...

Discord popatrzył na Fluttershy, która znowu stała przerażona. Spotkanie się dwóch osobowości, Sombry oraz Króla, który swoją ambicję przeistoczył w horror.

-Ojej... - szepnęła kuląc się.
Share:

15 października 2017

My Little Pony: W umyśle króla Sombry - Egzorcyzm

Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko. 
SPIS TREŚCI
Egzorcyzm (Obecnie czytany)
Twilight wraz z przyjaciółkami wbiegła pośpiesznie do sali tronowej Kryształowego Królestwa. Na wielkim błyszczącym tronie siedziała Cadence. Była wyraźnie osłabiona, miała podkrążone oczy i delikatnie przysypiała. Obok niej już w głębokim śnie stał Shining Armor. Księżniczka przyjaźni musiała głośniej chrząknąć, aby jej szwagierka podniosła ciężkie powieki. Po tym jak zorientowała się, że jej goście już przybyli poprawiła się pośpiesznie w tronie.

-Już jesteś, kochana! - starała się brzmieć entuzjastycznie, nie była jednak w stanie wykrzesać z siebie tej iskry, którą zawsze miała. Zeszła do Twilight i chciała wykonać z nią ich powitanie, kiedy w pół drogi zasłabła tracąc równowagę.

-Nic ci nie jest, Cadence? - młody alicorn podbiegł do władczyni pomagając jej wstać. - Dostałam twój list, prosiłaś o szybkie przybycie. Co się stało?

-Oh, Twilight... - księżniczka westchnęła przeciągle - Wątpię, byś mi uwierzyła, ale w zamku jest duch.

-DUCH?! - dziewczęta krzyknęły jednocześnie.

-Nie bądź niedorzeczna, duchy nie istnieją. - Twilight starała się zachować racjonalność.

-Też tak myślałam. Jednak od kilku nocy coś chodzi po zamku. Strażnicy donieśli mi, że Król Sombra wrócił. Twierdzili, że ukazał się kilku kucykom. Jednak po dokładnym przeszukaniu zamku wraz z okolicą nikogo nie zastaliśmy. Pokazywał się tylko nocą... - westchnęła - Postanowiłam to zbadać i wraz z twoim bratem patrolowaliśmy pałac. W końcu znaleźliśmy go. Siedział tutaj, na tym tronie. - odwróciła się plecami do dziewczyn, a twarzą do wspomnianego miejsca - Jednak... było w nim coś innego. Twój brat chciał go złapać, jednak kiedy podbiegł do niego to nie mógł go nawet dotknąć. Król był... prześwitujący, nieobecny, jakby nie zdawał sobie sprawy z naszej obecności. Zamyślony, pogrążony w sobie. Trwał tak dłuższą chwilę. Potem przeszedł tym korytarzem i przeszedł przez zamknięte drzwi.

-Może coś ci się wydawało? To nie tak, że mówię, że kłamiesz... - poprawiła się szybko

-Wydawałoby się to też mojemu mężowi i całej służbie?

-Całej?

Cadence przytaknęła. Wtedy ze snu wyrwał się Shining Armor.

-Oh, Twilight. - potrząsnął głową - Witaj mała siostrzyczko. Powiedziałaś jej już? - książę popatrzył na żonę, która przytaknęła głową. - Na samym początku myśleliśmy, że ktoś rzucił na nas czar. Dlatego wezwaliśmy wszystkich naszych magów i uzdrawiaczy. Wszyscy powiedzieli to samo, nie ma ani jednej oznaki magii, ani na nas ani na przedmiotach. Wszyscy uważają, że nic się nie dzieje.

-Dlatego poprosiłam ciebie. - wtrąciła się władczyni - Wraz ze swoimi przyjaciółkami, proszę, sprawdź co tutaj siedzi. Cokolwiek by to nie było, chociaż ja uważam, że to duch, z dnia na dzień staje się coraz bardziej nieznośny.

-Chciałaś raczej powiedzieć, z nocy na noc. - odezwała się Pinkie

-Tak, dokładnie. Za dnia mamy wiele spraw na głowie, a nocą wypadałoby spać. Jednak on pojawia się coraz częściej, zaczynają spadać przedmioty, straż chodzi jak na szpilkach. A przez brak snu wszyscy są drażliwi.

Dziewczęta postanowiły wspólnie zaczekać na nastanie nocy. Księżyc był wysoko na niebie, a jego delikatne promienie przenikały przez witraże w sali tronowej Księżycowego Królestwa. Kucyki szły powoli długimi korytarzami.

-Mnie tam żaden duch nie jest straszny! Jak go spotkam to skopię mu jego astralny tyłek i wyślę tam, skąd przyszedł! - odezwała się Rainbow wykonując w powietrzu kilka ciosów

-Cadence na pewno coś się przewidziało. - Twilight wywróciła oczami - Coś takiego jak duchy nie ma prawa istnieć.

-Oh tak? To może powiesz to temu duchowi, że nie ma prawa istnieć? - to była Pinkie, stała przy otwartych drzwiach do sali tronowej. Oczom dziewczyn ukazał się siedzący na tronie Król Sombra. Miał na pół zamknięte oczy, brodę podpierał kopytem, czarne włosy opadały swobodnie wzdłuż ciała, a czerwone oczy były wpatrzone w bliżej nieokreślony punkt.

-DUCH! - Fluttershy pisnęła i natychmiast schowała się za Rarity, która po prostu miała szeroko otwarte usta w szoku.

Księżniczka Przyjaźni nie chciała tego przyznać, ale i ją przeszył dreszcz przerażenia, kiedy zobaczyła swojego starego wroga tuż przed nią. Zwłaszcza, że nie pokonała go w pojedynkę. Gdyby nie pomoc smoka, niewiele by zdziałała. Mimowolnie wykonała delikatny krok w tył.

-Ra...Rainbow... - Applejack wyjąkała przerywając ciszę - Mia... Miałaś skopać...

Niebieski pegaz jakby obudzony z transu, przełknął głośno ślinę. W końcu tak się przechwalała. Nabrała rozpędu i postanowiła zaatakować siedzącego monarchę. Jednak, przeleciała przez niego i uderzyła głową w ścianę opadając potem bezwładnie pod nogi władcy. Ten nie był poruszony, prawdę powiedziawszy nie zdawał sobie sprawy z obecności dziewcząt i tego, że cokolwiek się stało. Westchnął przeciągle i odwrócił głowę na bok. Wydawał się być smutny, głęboko czymś poruszony, załamany na swój sposób.

-Rainbow Dash, ty głuptasku... - dziewczęta usłyszały znajomy głos i zaraz przed tronem, plecami do nich, pojawił się Discord drapiąc się po brodzie. - Nie mów mi, że chciałaś pobić ducha. Równie dobrze bij się z własnym cieniem. - Pan Chaosu wywrócił oczami i zniknął, pojawiając się za Fluttershy. Ta nadal drżała ze strachu i miała mocno zamknięte oczy. Discord wziął ją na ręce i zaczął kołysać jak małe dziecko nucąc coś pod nosem. Jakby w odpowiedzi dziewczyna otworzyła delikatnie jedno oko, a kiedy zorientowała się, że jej przyjaciel jest tutaj przy niej, jedyne co mogła zrobić do gwałtownie rzucić się na jego kark, obejmując go najmocniej jak umiała. Ten postanowił ją tylko przytulić delikatnie gładząc jej plecy, jakby w geście uspokojenia.

-No już już, on nic wam nie zrobi. Nie wie nawet, że umarł.

-A umarł? - zdziwiła się Twilight

-Myślałem, że jesteś trochę bardziej mądra, księżniczko. - ostatnie słowa wypowiedział jakby z sarkazmem w głosie - Był władcą tej krainy. On żył, a teraz już nie. Bo czy nie tak działa wasze dobro? Niszczy zło? A część zła to też zniszczenie. Więc dobro, które niszczy zło w istocie też robi coś złego!

-Skończ z tymi swoimi filozofiami, Discord. Wiesz co tutaj się dzieje? - Applejack warknęła na stwora

-Oh, czy ja zawsze muszę wszystko wiedzieć? To raczej prosta sprawa. Trzeba przeprowadzić egzorcyzm. Wiecie jak to się robi?

Kucyki milczały, a potem popatrzyły po sobie. Discord w tym czasie otarł szponem łzę przerażenia, jaka spływała po policzku Fluttershy i podszedł do tronu. Im bliżej się znajdował, tym kopyta na jego szyi zaciskały się mocniej.

-Moja słodka Fluttershy. On nic ci nie zrobi. Jestem tutaj i w razie czego cię obronię. Poza tym, duchów nie ma się co bać. To nie ty go zabiłaś. - gładził ją po plecach i chociaż na chwilę uścisk zelżał, to zaraz potem wrócił z podwojoną siłą, kiedy tylko dziewczyna usłyszała szelest peleryny króla. - A więc wszystko jak zawsze na mojej głowie. Twilight, czy mogłabyś rzucić te swoje czary mary na ten kryształ u góry tronu? No wiesz, tak jak zrobiłaś to ostatnim razem.

-Ale po co? - księżniczka wydawała się być otępiała

-Posłuchaj. Duchy to nie do końca to co myślą te okultystyczne świry. Ja pan chaosu mam cię o tym uczyć? - wywrócił oczami - To jest on, albo właściwie to co po nim zostało. Świadomość istnienia, która nie chce pogodzić się z ... tym cokolwiek jest po drugiej stronie. Trzeba do niego dotrzeć i wyjaśnić mu delikatnie, że już powinien sobie iść. A nie można tego zrobić bez dostania się do jego świadomości i nawiązania z nim kontaktu.

Twilight przełknęła ślinę. Właściwie, Discord został już zmieniony na dobrego, a po incydencie z Tirekiem o dziwo, księżniczka ufała mu jakby bardziej. Zebrała w sobie siłę, przypomniała o zaklęciu jakie kiedyś pokazała jej Celestia i po chwili skupienia zielono-fioletowy promień wystrzelił z jej rogu prosto w kryształ znajdujący się nad tronem. Cień zajął salę, blokując cały przepływ księżycowego światła. Między Discordem, a kucykami otworzyła się dziura w ziemi.

-A teraz poczekajcie tutaj, ja się tym zajmę. Fluttershy idziesz ze mną? - popatrzył na wtuloną w siebie dziewczynę, która cicho pojękiwała i piszczała starając się zaprzeczyć, lecz nie zwalniała uścisku. - Cudownie! - Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, stwór teleportował się wraz z nią na dno dziury, gdzie były tylko stare drzwi. Otworzył je bez wahania i wszedł do środka. Tym czasem król na tronie zniknął.

-I co robimy? - szepnęła Rarity

-Możemy mu ufać? - Rainbow zaczęła gładzić się po obolałej głowie

-Nie mamy innego wyjścia. Musimy czekać.
Share:

14 października 2017

My Little Pony: The Movie


Jak tylko dowiedziałam się, że w końcu w kinie są Kucyki, od razu zapragnęłam się na nie wybrać. Musiałam jednak czekać aż będę miała wolne. 

Do kina wybrałam się z Samael i Aru. Najlepiej ogląda się filmy z osobami, przy których czujesz się na tyle dobrze, luźno i spokojnie, że wspólna pasja jest tylko i wyłącznie dodatkiem do całości. 

W kieleckiej Galerii Echo byliśmy na ponad półtorej godziny przed seansem. Tak, aby zdążyć coś zjeść. Jak zawsze, nasze kroki poszły w stronę KFC, gdzie postanowiliśmy się stołować. 
 Jako, że zostało nam jeszcze trochę czasu, zaś zmutowane kurczaki zostały zjedzone, Samael zaproponowała spędzanie czasu podczas zasysania słomką cytryny z lemoniady. Jak widać Aru bardzo się ... wciągnął... w zabawę :3

Czas upłynął szybciej niż przypuszczałam. Nie ukrywam, że to właściwie dzięki tym z którymi wybrałam się na film. Na chwilę spotkaliśmy się z siostrą Samael, która przypadkowo też była wtedy w Galerii, potem udaliśmy się pooglądać rzeczy w Empiku, wspólnie dochodząc do wniosku, że jak to Aru fajnie określił "Empik ze sklepu z książkami i grami, jakim był pierwotnie, zamienił się w miejsce gdzie to co za 5zł chodzi, można kupić za 30zł". 

Ostatnie pół godziny przed seansem spędziliśmy czekając na film już w samym Heliosie. Dawno mnie w tym miejscu nie było i pierwsze co wyłapały moje kaprawe ślepia to prawie dwumetrowy posąg Aliena wykonany z pospawanego złomu.
 Na zdjęciu tego tak dobrze nie widać, ale postać jest w całości wykonana z metalu. Palce ma z rowerowych łańcuchów, pokrętła, stare wkrętki, śrub od zajebania, jakieś małe silniczki. Ktokolwiek to robił spędził wiele czasu na wykonanie tej rzeźby i spisał się naprawdę mistrzowsko. 

Sala kinowa nie była pełna, ba, można raczej powiedzieć, że była dość pusta. Mimo piątkowego wieczora, z wyjątkiem nas i kilku innych klientów, pomieszczenie było puściutkie. Była babcia z wnuczętami, jakieś gimnazjalisty, no i jeszcze wyżej rodzice z pociechami. Więcej ludzi nie zauważyłam. 
Film z dubbingiem, 2D. 



UWAGA! W DALSZEJ CZĘŚCI NOTKI BĘDĄ ZNAJDOWAĆ SIĘ SPOJLERY Z FILMU. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! 

Dubbing - Zawsze uważałam, że polski dubbing kucyków jest naprawdę dobry. Zacne tłumaczenie, dobrze zrobione piosenki, jak i dobrane głosy. Tak więc tutaj nie mam nic do zastrzeżenia. Oczywiście, piosenki bardziej podobają mi się w angielskiej wersji, lecz głównie ze względu na nieco inny tekst, który jest odpowiedniejszy dla akcji. 

Animacja - Przyznaję, że początkowo mi nie podpadła. Jest inna od tej do jakiej przywykłam. Lecz kiedy film się zaczął, nie przeszkadzała mi. Co prawda, jedyne co mi najbardziej przeszkadzało to to, że te białe kółeczka w oczach kucyków były nieco przyciemnione. Ale to już szczegół. Tak to bardzo podobały mi się efekty specjalne i płynność ruchów a także mimika postaci. 

Piosenka przewodnia - Skoro już przy tym temacie jesteśmy, to piosenkę przewodnią nagrywała Sia. Szczerze, to mi nie przypadła za bardzo do gustu. Po prostu nie moje klimaty. Zwróciłam uwagę na utwory poboczne, przypisane szczególnie dwóm postaciom o jakich będzie nieco później. 


Fabuła - Twilight musi zorganizować przyjęcie przyjaźni. Jednak gdyby wszystko poszło po jej myśli, to by nie było filmu. Prawda? Pojawia się nowe zagrożenie. Tempest działająca na usługach StormKinga postanowiła pojmać księżniczki i przekazać mu siłę księżniczek. No i tutaj mamy to co mi się nie spodobało - siła Celestii i Luny, a także Cadens straszliwie zmalała. Dał im radę Discord, Krysia też bez większego problemu zagroziła królestwu, Sombra mało nie zniszczył Krzyształowego Królestwa. Skoro te monarchinie nie są w stanie bronić tronu, zostają pokonane przy każdym nieco silniejszym przeciwniku to dlaczego nie znalazł się nikt kto by je zdetronizował? 
A no tak, jest Twilight i jej paczka, które zawsze sobie poradzą. 
Bardzo spodobała mi się Tempest, która w tym filmie robi za głównego przeciwnika.  Jednorożec, który stracił róg i chce go odzyskać za wszelką cenę. Z wyjątkiem ciekawego wyglądu, jej historia jest wspaniała, no i charakter. 
Dodatkowo uwagę moją przykuł Capper, kotołak, zwykły łotrzyk który zrozumiał czym jest prawdziwa przyjaźń. 
Na uwagę zasługuje też papuzia piratka Kapitan Celaeno. 
Tak więc postacie ciekawe, choć powiem szczerze - że moja radość i podniecenie wynikały raczej z samego faktu udania się do kina z przyjaciółmi na produkcję której jestem fanką. 
Jakkolwiek wszystko mi się podobało, tak koniec końców Tempest oczywiście się nawróciła i przestała być zła. Powoli ten zabieg zaczyna mnie już denerwować z MLP. Każdy zły staje się dobry. Znaczy się, rozumiem przekaz i wiem o co chodzi autorom. Wejść głębiej w psychikę tych, jakich uważa się za złych, zrozumieć ich motywy, okazać miłosierdzie i wsparcie i pomoc i przede wszystkim łaskę wybaczenia. To wspaniałe i cudowne, jednak... Ten schemat zaczyna być... no.. nudny? 
Kinówkę oceniam na 8/10. 
Serdecznie dziękuję Samael i Aru za to, że byli ze mną tego dnia i to dzięki ich towarzystwu zadziałała magia przyjaźni. 
Share:

10 października 2017

Komiks: Dla Irenu



Autor: Samael

A oto jakim cudownym prezentem uraczył mnie Samael po powrocie z pracy. Uhhhh i te głupie memy "Panu Bożu" nagle zaczęły bawić.
Share:

2 października 2017

Karczma pod rzygającym kogutem


W każdej historii powinny być złe, jak i dobre postacie. Tak, aby widz, czy też czytelnik wiedział jak postępować słusznie, jakie cnoty w sobie pielęgnować, jakich wad się wystrzegać. Każde postępowanie niesie za sobą szereg skutków. Nic więc dziwnego, że bajki niosą ze sobą taki wielki podtekst edukacyjny, o jakim się filozofom nie śniło.
Jednak, czy postacie złe i mroczne, faktycznie takie są? Właśnie te motywy kierowały moim postępowaniem, kiedy wykupywałam w Krainie Marzeń karczmę. Trzeba było ją urządzić od podstaw, kupić szynk, nadać klimat miejscu, aby każdy wiedział, dla kogo jest ona przeznaczona. Praca poszła szybko, przy odrobinie pomocy czarnej magii oraz darmowych pączków – udało mi się znaleźć kilku robotników, jacy raz dwa postawili gmach.
Witam wiec was w Karczmie pod rzygającym kogutem.
Kucyk, imieniem Yumi stał za szynkiem, za pomocą magii czyściła szklanice i polerowała sztućce. Początkowo ten pomysł był jej odradzany, z racji na niebezpieczne towarzystwo. Klacz wychodziła jednak z założenia, że bez znaczenia jaką opinie ma osoba, czy też zwierze, czy też potwór – jeżeli okaże się jej odrobinę życzliwości i dobrego serca, odpłaci tym samym. Był to mały eksperyment, który okazał się owocny.
-Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? – zapytał razu pewnego wielki baran odpowiedzialny za rozprzestrzenienie się Wyjca po Zwierzogrodzie.
-Każdy nosi maskę – filozofował nad szklanką whiskey Hades, jego niebieskie płomienie tliły się powoli dookoła zmęczonej twarzy
-To pułapka – zarzuciła Chrysalis wchodząc do baru pewnej deszczowej nocy, porzucona przez swoich poddanych nie miała dokąd pójść, nic więc dziwnego, że znalazła schronienie w takim przybytku jak ten.
-Też masz swoje grzechy – śmiała się szyderczo Chara.
Yumi dobrze wiedziała, że wszyscy bez względu na cnoty jakie wyznają i na to za kogo próbują uchodzić, mają swój mrok w sercu. Ten, który powoli trawił duszę, jaki niszczył resztki nadziei i nie pozwalał usnąć w nocy. Na tego typu zaczepki zawsze uśmiechała się smutno i proponowała na koszt firmy lampkę wina. Jej ulubionego Edelkirsh.
Na początku było trudno, faktycznie. Czarne postacie mają najczęściej bogatą, złożoną osobowość, prezentują te instynkty do których normalnie nikt nie chce się przyznać. Dla przykładu. Taki Hades. Pan Świata Umarłych, obcujący z nimi po kres wieczności, pilnujący aby to co martwe nie wyszło do świata żywych. Zmarli prawie zawsze mają żal, że umarli. Pozostało przecież tak wiele niedokończonych spraw, tyle jeszcze mogli zrobić. Swoje rozgoryczenie wyładowywali na nim. Pół biedy, gdyby miał wsparcie w bracie Zeusie, albo Posejdonie. O nie, ci drwili z niego, porzucili, zostawili, nie zapraszali na Olimp.
-A kiedy urodził się ten smarkacz – mamrotał już po kilku głębszych, praktycznie pokładając się na ladzie – Kiedy zrozumiałem, że naprawdę nie ma tam dla mnie mniejsza…. – nie dokończył, nie chciał. Yumi umiała słuchać, zawsze z pogodnym uśmiechem na twarzy.
Pierwsze upicie się w barze jednoczy barmana z klientem. Później taki albo się pojawi znowu, czując wsparcie z jego strony, albo nie przyjdzie już nigdy zawstydzony własnym postępowaniem i paplaniną. Oczywiście, bywają też głupie gadki.
-A wiesz co jest najgorsze? – mówiła Chara pochylając się w stronę Chrysalis – Że kotki umierają na ulicy! Nie ma dla nich domu! Pieski też. Boże, jak ja uwielbiam pieski. Lubisz pieski?
-W panierce – warknęła była królowa Podmieńców – Najgorsze to jest to, że trzeba podporządkować się tyranii
-Powiedziała dyktatorka.
-Robiłam to co dla mojego ludu najlepsze! Podmieńce żywią się miłością! – stuknęła podziurawionym kopytem w blat
-Ale teraz same tworzą miłość – zauważył Hades – Zostałaś sama bo nie chciałaś zgodzić się na propozycję Celestii
-Celestia to tyranka! Niszczy tych którzy nie idą za jej rozkazami. Nie pozwala na własną inwencję twórczą!
-Mi to mówisz? – Obłoczek musiała podstawionych kilka poduszek, bo była zwyczajnie za niska aby dosięgnąć lady – Jak byłam małym jagnięciem dwa wilki zabiły moich rodziców – w końcu się otworzyła – Od tego czasu znienawidziłam wszystkie drapieżniki. A wiesz co powiedział sąd? Dostali cztery lata więzienia! Ja zostałam sierotą, a ci po czterech latach byli wolni! – do oczu nabiegły jej łzy – I to ma być sprawiedliwość?
-Chciałaś tylko bronić ofiary, tak jak ja swoich poddanych – Chrysalis zrozumiała ją i obie stukając kieliszkami wychyliły jednego głębszego.
-Sprawiedliwości nie ma. To tylko pic na wodę. – rzucił od niechcenia Hades. – Popatrzcie na to. Ludzie, znacie ludzi, te wielkie gołe małpy co myślą, ze wszystko mogą. – zebrani przytaknęli mu. Ognie na jego głowie zatańczyły nerwowo – To skończeni hipokryci! Ciągle gadają o miłości, tolerancji, zrozumieniu, a popatrzcie na takich nas… Raz przypięta łatka „ten jest zły” i już! Rzucają w ciebie zgniłymi pomidorami.
-Ktoś rzucił w ciebie zgniłym pomidorem? – oburzyła się Chara
-Nie chcę o tym mówić.
Nastałaby cisza, gdyby w radiu nie leciała spokojna muzyka. Yumi chrząknęła i przeniosła wzrok na siedzącego w koncie, jak do tej pory cicho Mroka – Pana Ciemności. Wpatrywał się on smętnie w prawie dopity drink.
-Zapominają o tym co najważniejsze. – odezwał się w końcu. – Negatywne uczucia, jak je określają, też są ważne.
-Prawda – tutaj głos zabrała właścicielka przybytku – Dla przykładu, twoja domena, strach – skierowała się do Mroka – Jestem ci wdzięczna za strach.
-Co?
-No tak. Strach uczy. Naprawdę uczy. Boję się spaść ze schodów, dlatego trzymam się barierki. Boję się głupiej śmierci, dlatego nie gryzę skuwek od długopisów … przynajmniej się staram. – uśmiechnęła się pogodnie – Boję się morderców, dlatego nie wychodzę późną nocą z domu, a jak już muszę to nie odchodzę daleko od domu. Strach uczy tego co wolno robić, a co nie.
-Dokładnie – przyklasnął jej pierwszy raz prawdziwie się uśmiechając – Ona ma rację.
-A co ja mam powiedzieć? – wtrącił się Hades – Jestem strażnikiem świata umarłych. Rozumiesz? Trupów nikt nie lubi.
-Nekrofile lubią – bąknęła Chara
-Bardzo śmieszne… Wracając, ktoś się tego podjąć musiał, padło na mnie. – wskazał na siebie palcem – I teraz tylko dlatego, że jestem kim jestem inni mnie nienawidzą! Wolą jakiegoś… umięśnionego prostaka!
-A ja myślę, że się ciebie boją – Yumi skierowała na niego brązowe oczy
-Boją się mnie?
-Tak. Popatrz na to w ten sposób. Każda historia jest niesprawiedliwie konstruowana. Grupka bohaterów kontra jeden zły. Oczywiście – wywróciła oczami – ma to symbolizować działanie w grupie i takie tam, ale wydaje mi się, że efekt jest inny. Wszyscy widzą, że dobro jest za słabe w pojedynkę. Ba, dobro. Nie ma dobra, nie ma zła. Są tylko decyzje, jakie można określać tym mianem. – Jej magia owinęła pusty kieliszek boga, by zaraz potem go napełnić. – Boją się ciebie bo masz na swoich usługach armię umarłych. Sam, jeden, jedyny.
-A więc jestem od nich silniejszy?
-Właściwie to tak. Pomyśl tylko, co by się stało jakbyś… no nie wiem… zabrał Cerberka na siusiu? Jakby cała ta hałastra wyszła na powierzchnię? – Hades zamrugał kilka razy i uśmiechnął się szeroko.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś genialna?
-Mów mi to częściej, a może w to uwierzę – wyszczerzyła się głupkowato.
-No tak, ty jesteś Panem Ciemności – Chara wskazała na Mroka – Ty panem świata trupów – tutaj popatrzyła na Hadesa – Ty zostałaś znienawidzona przez wszystkich bo nie poddałaś się jak jej tam…
-Celestia
-Właśnie, Celestii i pozostałaś wierna własnym ideałom. Ty – zwróciła się w stronę Obłoczek – za swoją nadgorliwość i poczucie niesprawiedliwości znienawidzona przez całe miasto, a ja? Co ja takiego zrobiłam? To Frisk wybrał na początku sam drogę ludobójczą! – uniosła ręce do góry – Ja mu tylko pomagałam!
-Ale wiesz, Frisk to główna postać – zauważył Hades szczerząc się jak szaleniec – On nie może być… zły.
-Ale on jest zły
-Właściwie to nie jest – Yumi popatrzyła na sufit – To biedna postać, marionetka, bez własnej woli, sterowna przez graczy. To oni wybierają taką, a nie inną drogę.
-Dlaczego to robią? – głos jej drżał
-Bo widzisz, to co dla was jest prawdziwe, dla nich to tylko gra. Siedzą w ciepłych domach, mają jedzenie, albo jakieś fajki, to jest dla nich zabawa. Im nic nie grozi, to nie ich życie jest kładzione na szali, a wasze.
-A my nic ich nie obchodzimy – szepnęła – A kiedy już przyjdzie co do czego, zawsze znaleźć się musi kozioł ofiarny i tym kozłem jestem ja. Zaś chwała spada na bohaterów. – westchnęła
-Dokładnie. Nie mówię, że to jest sprawiedliwe, ale tak właśnie się dzieje – Yumi opuściła powieki – W każdej grupie musi być lider i kozioł ofiarny. To socjologia. Na kozłach ofiarnych inni, którzy nie zajmują większych ról społecznych, wyżywają swoje niespełnione ambicje, czy obwiniają ich za … grzechy. Chara, ty nie jesteś zła – kucyk uśmiechnęła się w jej stronę czule – Po prostu nikt nie chciał z tobą porozmawiać, zrozumieć, wysłuchać. – wzięła głębszy oddech. – Tak jak was wszystkich.
-Jak dobrze, że jest miejsce takie jak to. – Mrok uśmiechnął się lekko.
-Tutaj można czuć się jak u siebie w domu – rzuciła Obłoczek
-Tutaj jest nasz dom – poprawiła ją Chrysalis, która faktycznie, po tym jak odwrócili się od niej wszyscy, zaczęła pomagać Yumi w ogarnianiu karczmy.
-No i wyborowe towarzystwo – zauważył Hades
-A dziękuję, dziękuję – Chara skinęła głową i zaśmiała się.
Późniejsza rozmowa przebiegła znacznie mniej dramatycznie. Czyli kolejny zwykły wieczór w Karczmie pod rzygającym kogutem. Stworzonej dla tych, którzy najbardziej potrzebują miłości.
Jeżeli jesteś kimś takim, zapraszam.
Share:

31 lipca 2017

Córka Discorda - Pięć lat później [Daughter of Discord ch 10]


Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
 Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Spis treści:
Pięć lat później  (obecnie czytane)
-Teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki! - pisnęła Pinkie Pie. Tort urodzinowy Dinky i Screwball liczył sobie trzydzieści świec, po piętnaście dla każdej z nich. Impreza w tym roku odbywała się u Screwball i słusznie bo było wielu gości. Między kucykami biegały małe trojaczki z puchatymi włosami, jedna była niebieska, druga purpurowa, a trzecia jasno-czerwona.
-Szybko! - krzyczała niebieska.
-Już podają ciasto! - zawołała purpurowa.
-Możemy tam wskoczyć! - klaskała czerwona.
-Blueberry, Raspberry, Cherry! - Pinkie zaprosiła swoje córki na miejsca - Uspokójcie się!
Screwball popatrzyła na swoją przyjaciółkę.
-Jesteś gotowa?
-Na trzy. - Dinky skinęła głową.
-Raz... dwa... trzy! - Dmuchnęły jednocześnie, a kiedy ogień zniknął, Fluttershy zrobiła zdjęcie. Zebrani klaskali z zadowolenia. Wtem przez okrzyki gości przedostał się płacz źrebaka.
-To twoje, czy moje? - Discord popatrzył na Apple Jack
-To chyba nasze! - oświadczył Spike i pognał do wózka dziecięcego. Wziął butelkę z torby i dał niemowlakowi - Proszę, kolego. Posmakuje ci Applespike! - Okazało się, że smok i kucyk mogą mieć ze sobą dziecko. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak normalne źrebię, umaszczenie miało pomarańczowe z zielonymi włosami, póki nie otworzył swoich smoczych oczu, natomiast ogon miał w łuskach jak smok. Po zjedzeniu posiłku, Spike wziął go i poklepał po plecach, kiedy niemowlę beknęło z jego ust wyszedł niewielki zielony płomień. Spike uśmiechnął się. - Brawo mój synu!
Discord tym czasem podszedł do solenizantek.
-Więc, czego sobie życzycie?
-Chcę, aby życzenie Dinky się spełniło. - powiedziała Screwball
-Och, dziękuję!
-A więc - Pan Chaosu popatrzył na dziewczynę - czego sobie życzysz, panno Doo?
-Chciałabym... - zawahała się i zarumieniła - ... babeczki!
-Oczywiście. - Lighting Dash wywróciła oczami.
Discord zaśmiał się, a przed dziewczynami pojawił się talerz z zachcianką.
-Proszę, ale myślę, że wpierw powinnyście zjeść ciasto.
-Ciasto! - krzyczały trojaczki uderzając kopytami o stół.
-Dziewczyny! - Pinkie powiedziała stanowczo - Nie jesteście uprzejme. To urodziny Screwball i Dinky i to one mają prawo do pierwszego kęsa. To jest jedna z głównych zasad urodzin!
-Uh, ile kalorii to ma? - zapytała mała klacz jednorożca, o białym umaszczeniu i niebieskiej grzywie, bardzo elegancko ubrana. - Jestem na diecie.
-Oh, proszę... - Prism wywróciła oczami
-Nie bądź taka, Gemstone! - Rarity zaśmiała się i poklepała córkę po głowie - Nie ma nic złego w odrobinie ciasta. Poza tym jesteś za mała na dietę. - Gemstone była w wieku Prism, jej ojcem był Fancy Pants. Screwball nie przepadała za nią, głównie dlatego że dziewczyna strasznie zrzędziła, cieszyła się jednak, że może spotkać się z ciocią Rarity, nie widziała jej od czasu jej ślubu.
-Proszę, dziewczyny - Discord położył przed nie po kawałku. Nieopodal, na wysokim krześle siedział mały chłopiec. Miał szare umaszczenie, różowe krótkie włosy i czerwone świdry zamiast oczu. Klasnął, a kawałek tortu wylądował przed nim.
-Zany! - krzyknęła Fluttershy zabierając mu deser - Nie możesz jeść ciasta! Poza tym on nalezy do twojej siostry!
-Oh, pozwól mu, kochanie - Discord zachichotał - Ma zaledwie pięć miesięcy, a już je czekoladę.
-To nie usprawiedliwia go z tego, że ukradł ciasto Screwball.
-Nic się nie stało, mamo - zapewniła ją. Kiedy Zany przybył, była zaniepokojona. Oznaczało to tyle, że nie jest już wyjątkowa. Jednak po spędzeniu z nim trochę czasu nie mogła się bez niego obejść. Zany był równie szalony jak ona, różnił ich wiek oraz jego mniejsza kontrola nad zdolnościami. Wszyscy byli zaskoczeni, że wyglądał jak oboje rodziców, podczas kiedy ona nie przypominała żadnego, ale cóż, w tej rodzinie nic nie było logiczne. Na urodzinach dziewczyn byli prawie wszyscy.
-Chciałabym, aby Twilight tutaj była - mruknęła Pinkie - Brakuje mi jej.
-Wiesz, że jest zajęta przygotowaniami do Wielkiej Gali Grand Galopu w przyszłym tygodniu - przypomniała jej Rarity
-Tato - Thunder jęknął - musimy tam iść?
-A co jest nie tak z Galą? - zapytał się Soarin - Myślałem, że ją uwielbiacie.
-Ale ona jest taka.. - Lighting zadrżała - .. dziewczęca.
-Nie jest tak nudna jak dawniej - zapewniała Rainbow - Ciocia Scootaloo będzie tam z resztą Znaczkowej Ligi. - Prism westchnęła z radości, uwielbiała Scootaloo jakby była jej prawdziwą siostrą.
-Ma zamiar zrobić kilka sztuczek na swoim skuterze?
-Zobaczymy. - Rainbow się zaśmiała.
-Anie mogę się doczekać, aż zobaczę Apple Bloom - westchnęła Apple Jack - Nie widziałam ich od świąt.
-Pewnie były zajęte - powiedziała Rarity - Chodzi mi o to, że pomagają w organizacji największej imprezy w Canterlot. Nie wspominając już o tym, że moja siostra wróciła z trasy koncertowej po Sadzie Saudyjskim. - Zaraz po zakończeniu szkoły, Znaczkowa Liga utworzyła zespół. Mimo, że od dawna miały już swoje znaczki, to jednak ich pomysł wypalił. Sweete Belle była wokalistką, Scootaloo główną tancerką, a Apple Bloom robiła kostiumy i scenografię. Wkrótce stały się sławne.
-Będzie tam księżniczka Flutterby Lily - zaznaczyła Fluttershy - a ją lubicie, prawda?
-Tak. - wymamrotała Screwball - Ale mam być w sukience?
-Nie bądź niegrzeczna, skarbie. Rarity uszyła ją dla ciebie.
-To mi przypomniało - zawołał Element Hojności - Nie otworzyłyście jeszcze prezentów!

To była ich tradycja, że po urodzinach organizowały pidżama party. Zwłaszcza uwielbiały to robić w domu Screwball, bo miała tutaj wiele fajnych pokoi.
-Czas do łóżek! - zawołała Fluttershy.
-Mamo, mamy już piętnaście lat! - nalegała Screwball - Nie możemy jeszcze się pobawić?
-Niestety. - powiedziała zaprowadzają je do pokoju Screwball - Rarity chce nas widzieć jutro rano w swoim sklepie na przymiarkę sukienek.
-Dobrze - jej córka westchnęła - pójdziemy do łóżek. - Co nie oznaczało, że pójdą spać.
-Zgadnij co słyszałam o Gold Digger - szepnęła Lighting kiedy Fluttershy zamknęła za sobą drzwi.
-Co? - Apple Blossom, usiadła na śpiworze
-Jego ojciec powiedział mu, że ma znaleźć pracę. Wiecie gdzie się dostał? - zachichotała - na farmę kamieni! - dziewczyny wybuchły śmiechem, ale szybko ucichły kiedy się zorientowały, że Fluttershy jest pod drzwiami.
-Dziewczyny, czy wy rozmawiacie?
-Nie, mamo! Robimy co możemy aby usnąć! - chwilę milczały, a kiedy Screwball stwierdziła, że matki nie ma szepnęła - Teren czysty.
-Jak to Gold Digger na farmie kamieni? - zapytała Dinky - Przecież jego ojciec jest najbogatszy w mieście.
-Wydaje mi się, że nie lubi osobowości syna. - Lighting uśmiechnęła się - Nie mam mu tego za złe.
-Nie ma sprawiedliwości na świecie. - zachichotała Screwball - Czuję się za to odpowiedzialna.
-A ja nie mogę się doczekać Gali - westchnęła Apple Blossom - Założę się, że będzie świetnie. - To była jej pierwsza Gala. Dzieci nie były tam częstymi gośćmi, ale dlatego że ich matki były Elementami Harmonii, a rodzice Lighting i Thundera należeli do Wonderbolts byli już kilka razy. Screwball natomiast nie chciała tam iść bez Dinky, ale w tym roku ponieważ Apple Bloom występowała wszyscy zostali zaproszeni, a to oznaczało, że będzie tłoczno.
-Będzie nudno. - Screwball mruknęła stanowczo - No cóż, póki ja i tata nie zabawimy się!
-Nie zapomnij o Wonderbolts - zawołała Lighting - Nie można się nudzić, kiedy moi rodzice robią sztuczki!
-No i to jedzenie! - Dinky się rozmarzyła - No i jeszcze Znaczkowa Liga. To będzie najlepsza Gala Grand Galopu!
-Mam nadzieję. - Apple Blossom westchnęła - Chcę, aby ta noc była najlepsza w historii!
-Jak to? - zachichotała Lighting - Masz zamiar tańczyć z moim bratem?
Żółty kucyk się zarumienił.
-Co?!
-Proszę, Blossom - Screwball wywróciła oczami - Wszyscy wiemy, że ty i Thunder macie coś do siebie.
-Ja... ja nie wiem, co masz...
-Nawet nie próbuj mnie okłamywać.
-Należy was zeswatać - zasugerowała Dinky - Wyglądacie zawsze tak uroczo razem!
-Ja... ja nie sądzę, że byłabym...
-Myślę, że byłabyś - Lighting uśmiechnęła się.
-Naprawdę?
-Jestem jego siostrą i wiem o nim wszystko.
-Oh, ale nie sądzę, że ..
-Pomożemy ci - zapewniła Screwball - Od czego są przyjaciele?
Wszystkie zachichotały.
-Jak nie pójdziecie teraz spać, nie będziecie miały już żadnych przyjaciół! - dziewczyny się przestraszyły, podczas kiedy Screwball wywróciła oczami.
-Tato, to nie jest śmieszne!
-Nie zmuszaj mnie, do postraszenia was balonami!
Szybko schowała się pod kołdrą.
-Dobranoc!
-Co takiego strasznego jest w balonach? - zapytała Lighting. Zaraz potem pojawiło się kilka balonów w pomieszczeniu, które zaczęły się śmiać. Dziewczyny pisnęły i schowały się w śpiworach.
-Dobra! Idziemy spać! - Balony zniknęły w mgnieniu oka.
-Słodkich snów, dziewczyny.

-Psssst. - szepnęła Dinky trącając przyjaciółkę - śpisz?
Screwball jęknęła i usiadła na łóżku.
-Już nie.
-Chcę ci coś powiedzieć i obiecaj, że zachowasz tajemnicę.
-Czy chodzi o to, czego naprawdę chciałaś dzisiaj?
-Skąd wiesz?
-Dinky, ja wiem kiedy ktoś kłamie.
-Zgadza się, ale obiecaj.
Dziewczyna ze znużeniem wykonała obietnicę Pinkie. Dinky popatrzyła na koleżanki śpiące na podłodze i pochyliła się do Screwball.
-Chciałabym, aby Cinnamon tańczył ze mną na Gali.
-Zastanawiałam się, kiedy mi to powiesz.
-To znaczy, że wiedziałaś?
-Jestem Twoją najlepszą przyjaciółką, widziałam jak na niego patrzysz.
-Założę się - zarumieniła się - że on tak na mnie nie patrzy.
-To znaczy?
-Cóż... on... jest... normalny.
-Ech, jego ojciec jest smokiem. Czy sądzisz, że przejmuje się tym co jest normalne? Dam ci tę samą radę która otrzymała Blossom: idź do niego, co ci szkodzi?
-Może masz rację - westchnęła - ale nie wiem czy będzie się trzymać z nami.
-Może to nawet lepiej?
-A teraz, skoro wiesz już o moim sekrecie, może powiesz o swoim?
-Moim? - uśmiech Screwball zniknął
-Nie wiem. - popatrzyła na otwarte okno pokoju - Może powiesz mi, dlaczego zostawiłas czekoladę na parapecie?
Spanikowała, szybko machnęła ręką, a czekolada zniknęła.
-Jaka czekolada?
-Masz mnie za głupka? - wywróciła oczami
-Nie jesteś głupia... - westchnęła - Dobrze, ale teraz ty obiecaj.
Kiedy Dinky złożyła swoją obietnicę Pinkie, Screwball szepnęła tak cicho jak tylko umiała.
-Pamiętasz, jak kilka lat temu myślałaś, że się zakochałam? Cóż, miałaś rację.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? Jestem twoją najlepszą przyjaciółką!
-Ty też mi nie powiedziałaś o swojej sympatii.
-Racja. Kto to jest?
-Tego nie mogę powiedzieć, to nic osobistego. Po prostu jak mój tata się dowie, będe miała spore kłopoty, więc im mniej kucyków wie tym lepiej. W każdym razie lubi czekoladę, więc czasem zostawiam mu trochę. On ją zabiera kiedy śpię i zostawia po sobie prezent.
-On cię odwiedza? Prawie jak prześladowca!
-To jedyny sposób, aby mnie zobaczył. Jego matka jest... bardzo zaborcza. Po prostu kiedy się obudze i czekolady nie ma, wiem, że był.
-Czy.. - popatrzyła na nią zdumiona - całowaliście się?
-Nie, nie było niczego takiego - popatrzyła na nią - ale wiesz... chciałabym...
-Więc myślę, że musimy iść spać.
-Dlaczego?
-Cóż, dzisiaj twoje urodziny, na pewno przyjdzie. Nie sądzę, aby chciał abyśmy go zobaczyły.
Screwball uśmiechnęła się.
-Dziękuję, Dinky.
Przyjaciółki położyły się i usnęły. Screwball zastanawiała się, co Mothball robi. Nie widziała go od jej dwunastych urodzin, wiedziała, też że coraz zadziej się pojawia, ale nigdy nie zapomniał o jej urodzinach. Cokolwiek robiła mu matka, trzymała go bardzo krótko.

Królowa Chrystalis chodziła dookoła syna, kiedy ten siedział wyprostowany na tronie.
-Czego nauczyłeś się o miłości?
-To słabość naszych ofiar, a nasza siła - powiedział obojętnie
-Kim są Equestrianie?
-Wrogami.
-A jaki jest twój obowiązek?
-Muszę znaleźć jedzenie dla ula, zabrać wrogom moc i zająć należyte mi miejsce jako władca podmieńców.
-A co zrobisz z każdym, kto spróbuje Cię powstrzymać?
-Zabiję.
Królowa zaśmiała się ponuro.
-Jesteś gotowy.
-Mamo, czy mogę iść teraz na polowanie? Jestem bardzo głodny.
-Bardzo dobrze. Idź mój synu. Jestem bardzo z ciebie dumna.
Kiedy znalazł się poza granicami ula, westchnął z ulgą. Myślał, że nigdy się stamtąd nie wydostanie! Co prawda, nie był tak bardzo głodny, ale musiał poszukać wymówki aby uciec, przynajmniej na chwile, w końcu były urodziny Screwball. Nie widział jej od pół roku, był więc zdesperowany bardziej niż kiedykolwiek! Leciał właśnie nad lasem Everfree, gdy przyszła mu do głowy myśl. Co jeżeli przypadkiem się nią nakarmi, zwłaszcza że jego żołądek był pusty? Najlepiej będzie, jak coś zje, więc skierował się do Ponyville. Było już późno i zaledwie kilka kucyków chodziło po ulicach. Zanurkował w środek alei, dostrzegł szarego pegaza. Skupił się i poszukał w jej umyśle obrazu pierwszego ogiera jakiego zobaczy. Czasem wiedział, jak się nazywają, ale wszystko co mógł się dowiedzieć o tym jednym to to, że był lekarzem. Kiedy się zamienił, pegaz odwróciła się w jego kierunku, a on znieruchomiał. Zobaczył, że klacz ma zeza.
-Doktor? - szepnęła
-Tak, panno - starał się brzmieć poważnie - Hoves? - Stęknął, kiedy klacz rzuciła się na niego w mocnym uścisku tak, że upadli na ziemię. Myślał, że go udusi, ale czuł, że jego żołądek szybko się napełnił, więc nie narzekał. To znaczy, póki klacz nie wstała i nie uderzyła go w twarz.
-Masz tupet! - zawołała - Szesnaście lat nie dajesz o sobie znać!
-Ja... - uniósł brew - ...przepraszam?
-Przepraszam nie nadrobi szesnastu lat jakie przegapiłeś! Czy wiesz jak cięzko mi było ukrywac to, że jesteś ojcem Dinky?!
-Jestem ojcem... Dinky?
Klacz popatrzyła na niego wrogo.
-Ona jest... Twoją córką.
Mothball zamrugał.
-Jesteś.. matką Dinky?
-Oczywiście, że jestem jej matką! Jak wiele masz klaczy?! - wpadł w panikę. Przysięgał, że nie będzie się karmił przyjaciółmi Screwball. Czy to samo tyczyło się ich matek? Jego żołądek był prawie pełny, więc nadszedł czas rozstania.
-Kochanie - zamruczał wstając - nie mogę zostać na długo.
-Oh - zmarszczyła nos - znowu musisz iść walczyć, czy coś?
-Co? - zdziwił się, ale szybko przypomniał sobie nauki matki - Tak. Ale nie martw się. - podszedł do niej i położył kopyto na twarz kucyka - Wrócę niebawem.
Derpy zmrużyła oczy i znowu go uderzyła.
-To samo mówiłeś szesnaście lat temu! Nawet cię nie było na narodzinach naszego dziecka! - Nie wytrzymał, zahipnotyzował ją, a jej oczy zrobiły się małe i zielone
-Przepraszam, kochanie - wyszeptał - ale ja naprawdę muszę iść. Wróć do domu, odpocznij i zapomnij o tym co się stało. Rozumiesz?
Skinęła głową i powoli zaczęła się kierować do mieszkania. Mothball westchnął i usunał swoje przebranie. Nie chciał się bawić jej emocjami, ale to był jedyny sposób na przetrwanie. Ten biedny kucyk myslał, że rozmawiał z ojcem jej dziecka, którego nie widziała od lat! Była na skraju wytrzymałości przez niego. Jeżeli Screwball by wiedziała, co się stało... Screwball! Prawie zapomniał. Chciał już odlecieć, ale wtedy wazon róż przykuł jego uwagę, był pewien, że właściciel przegapi jedną z nich. Lot do zamku Discorda był szybki. Wiedział też, gdzie jest jej okno. Jak zawsze zostawiła mu czekoladę. Wpatrywał się w twarz młodej klaczy, spała tak spokojnie. Wydawała mu się jeszcze ładniejsza, od ostatniego ich spotkania. Tęsknił za nią, chciał aby otworzyła oczy, tylko po to aby mógł im się przyglądać. Zesztywniał, usłyszał ciche chrapanie, które nie pochodziło od niej. Przyjrzał się i zwrócił uwagę, że nie jest sama w pokoju. Całkowicie dał się oczarować. Nie chciał zostać przyłapany. Pozostali mogą przecież się obudzić! Westchnął ze smutkiem biorąc czekoladę, a na jej miejsce położył różę.
-Wszystkiego najlepszego, Screwball - szepnął, a potem w mgnieniu oka udał się do swojego ula.
Share:

POPULARNE ILUZJE