Notka od autora: Jest to moje stare opowiadanie. Uwielbiam postać Sombry, Discorda, zaś moim ulubionym kucykiem jest Fluttershy. W tamtym okresie miałam też fazę na Skyrim, więc nic dziwnego, że połączyłam we wszystkie wątki w jedno i powstało to, oto, krótkie opowiadanko.
SPIS TREŚCI
Egzorcyzm (Obecnie czytany)
Twilight wraz z przyjaciółkami wbiegła pośpiesznie do sali tronowej Kryształowego Królestwa. Na wielkim błyszczącym tronie siedziała Cadence. Była wyraźnie osłabiona, miała podkrążone oczy i delikatnie przysypiała. Obok niej już w głębokim śnie stał Shining Armor. Księżniczka przyjaźni musiała głośniej chrząknąć, aby jej szwagierka podniosła ciężkie powieki. Po tym jak zorientowała się, że jej goście już przybyli poprawiła się pośpiesznie w tronie.
-Już jesteś, kochana! - starała się brzmieć entuzjastycznie, nie była jednak w stanie wykrzesać z siebie tej iskry, którą zawsze miała. Zeszła do Twilight i chciała wykonać z nią ich powitanie, kiedy w pół drogi zasłabła tracąc równowagę.
-Nic ci nie jest, Cadence? - młody alicorn podbiegł do władczyni pomagając jej wstać. - Dostałam twój list, prosiłaś o szybkie przybycie. Co się stało?
-Oh, Twilight... - księżniczka westchnęła przeciągle - Wątpię, byś mi uwierzyła, ale w zamku jest duch.
-DUCH?! - dziewczęta krzyknęły jednocześnie.
-Nie bądź niedorzeczna, duchy nie istnieją. - Twilight starała się zachować racjonalność.
-Też tak myślałam. Jednak od kilku nocy coś chodzi po zamku. Strażnicy donieśli mi, że Król Sombra wrócił. Twierdzili, że ukazał się kilku kucykom. Jednak po dokładnym przeszukaniu zamku wraz z okolicą nikogo nie zastaliśmy. Pokazywał się tylko nocą... - westchnęła - Postanowiłam to zbadać i wraz z twoim bratem patrolowaliśmy pałac. W końcu znaleźliśmy go. Siedział tutaj, na tym tronie. - odwróciła się plecami do dziewczyn, a twarzą do wspomnianego miejsca - Jednak... było w nim coś innego. Twój brat chciał go złapać, jednak kiedy podbiegł do niego to nie mógł go nawet dotknąć. Król był... prześwitujący, nieobecny, jakby nie zdawał sobie sprawy z naszej obecności. Zamyślony, pogrążony w sobie. Trwał tak dłuższą chwilę. Potem przeszedł tym korytarzem i przeszedł przez zamknięte drzwi.
-Może coś ci się wydawało? To nie tak, że mówię, że kłamiesz... - poprawiła się szybko
-Wydawałoby się to też mojemu mężowi i całej służbie?
-Całej?
Cadence przytaknęła. Wtedy ze snu wyrwał się Shining Armor.
-Oh, Twilight. - potrząsnął głową - Witaj mała siostrzyczko. Powiedziałaś jej już? - książę popatrzył na żonę, która przytaknęła głową. - Na samym początku myśleliśmy, że ktoś rzucił na nas czar. Dlatego wezwaliśmy wszystkich naszych magów i uzdrawiaczy. Wszyscy powiedzieli to samo, nie ma ani jednej oznaki magii, ani na nas ani na przedmiotach. Wszyscy uważają, że nic się nie dzieje.
-Dlatego poprosiłam ciebie. - wtrąciła się władczyni - Wraz ze swoimi przyjaciółkami, proszę, sprawdź co tutaj siedzi. Cokolwiek by to nie było, chociaż ja uważam, że to duch, z dnia na dzień staje się coraz bardziej nieznośny.
-Chciałaś raczej powiedzieć, z nocy na noc. - odezwała się Pinkie
-Tak, dokładnie. Za dnia mamy wiele spraw na głowie, a nocą wypadałoby spać. Jednak on pojawia się coraz częściej, zaczynają spadać przedmioty, straż chodzi jak na szpilkach. A przez brak snu wszyscy są drażliwi.
Dziewczęta postanowiły wspólnie zaczekać na nastanie nocy. Księżyc był wysoko na niebie, a jego delikatne promienie przenikały przez witraże w sali tronowej Księżycowego Królestwa. Kucyki szły powoli długimi korytarzami.
-Mnie tam żaden duch nie jest straszny! Jak go spotkam to skopię mu jego astralny tyłek i wyślę tam, skąd przyszedł! - odezwała się Rainbow wykonując w powietrzu kilka ciosów
-Cadence na pewno coś się przewidziało. - Twilight wywróciła oczami - Coś takiego jak duchy nie ma prawa istnieć.
-Oh tak? To może powiesz to temu duchowi, że nie ma prawa istnieć? - to była Pinkie, stała przy otwartych drzwiach do sali tronowej. Oczom dziewczyn ukazał się siedzący na tronie Król Sombra. Miał na pół zamknięte oczy, brodę podpierał kopytem, czarne włosy opadały swobodnie wzdłuż ciała, a czerwone oczy były wpatrzone w bliżej nieokreślony punkt.
-DUCH! - Fluttershy pisnęła i natychmiast schowała się za Rarity, która po prostu miała szeroko otwarte usta w szoku.
Księżniczka Przyjaźni nie chciała tego przyznać, ale i ją przeszył dreszcz przerażenia, kiedy zobaczyła swojego starego wroga tuż przed nią. Zwłaszcza, że nie pokonała go w pojedynkę. Gdyby nie pomoc smoka, niewiele by zdziałała. Mimowolnie wykonała delikatny krok w tył.
-Ra...Rainbow... - Applejack wyjąkała przerywając ciszę - Mia... Miałaś skopać...
Niebieski pegaz jakby obudzony z transu, przełknął głośno ślinę. W końcu tak się przechwalała. Nabrała rozpędu i postanowiła zaatakować siedzącego monarchę. Jednak, przeleciała przez niego i uderzyła głową w ścianę opadając potem bezwładnie pod nogi władcy. Ten nie był poruszony, prawdę powiedziawszy nie zdawał sobie sprawy z obecności dziewcząt i tego, że cokolwiek się stało. Westchnął przeciągle i odwrócił głowę na bok. Wydawał się być smutny, głęboko czymś poruszony, załamany na swój sposób.
-Rainbow Dash, ty głuptasku... - dziewczęta usłyszały znajomy głos i zaraz przed tronem, plecami do nich, pojawił się Discord drapiąc się po brodzie. - Nie mów mi, że chciałaś pobić ducha. Równie dobrze bij się z własnym cieniem. - Pan Chaosu wywrócił oczami i zniknął, pojawiając się za Fluttershy. Ta nadal drżała ze strachu i miała mocno zamknięte oczy. Discord wziął ją na ręce i zaczął kołysać jak małe dziecko nucąc coś pod nosem. Jakby w odpowiedzi dziewczyna otworzyła delikatnie jedno oko, a kiedy zorientowała się, że jej przyjaciel jest tutaj przy niej, jedyne co mogła zrobić do gwałtownie rzucić się na jego kark, obejmując go najmocniej jak umiała. Ten postanowił ją tylko przytulić delikatnie gładząc jej plecy, jakby w geście uspokojenia.
-No już już, on nic wam nie zrobi. Nie wie nawet, że umarł.
-A umarł? - zdziwiła się Twilight
-Myślałem, że jesteś trochę bardziej mądra, księżniczko. - ostatnie słowa wypowiedział jakby z sarkazmem w głosie - Był władcą tej krainy. On żył, a teraz już nie. Bo czy nie tak działa wasze dobro? Niszczy zło? A część zła to też zniszczenie. Więc dobro, które niszczy zło w istocie też robi coś złego!
-Skończ z tymi swoimi filozofiami, Discord. Wiesz co tutaj się dzieje? - Applejack warknęła na stwora
-Oh, czy ja zawsze muszę wszystko wiedzieć? To raczej prosta sprawa. Trzeba przeprowadzić egzorcyzm. Wiecie jak to się robi?
Kucyki milczały, a potem popatrzyły po sobie. Discord w tym czasie otarł szponem łzę przerażenia, jaka spływała po policzku Fluttershy i podszedł do tronu. Im bliżej się znajdował, tym kopyta na jego szyi zaciskały się mocniej.
-Moja słodka Fluttershy. On nic ci nie zrobi. Jestem tutaj i w razie czego cię obronię. Poza tym, duchów nie ma się co bać. To nie ty go zabiłaś. - gładził ją po plecach i chociaż na chwilę uścisk zelżał, to zaraz potem wrócił z podwojoną siłą, kiedy tylko dziewczyna usłyszała szelest peleryny króla. - A więc wszystko jak zawsze na mojej głowie. Twilight, czy mogłabyś rzucić te swoje czary mary na ten kryształ u góry tronu? No wiesz, tak jak zrobiłaś to ostatnim razem.
-Ale po co? - księżniczka wydawała się być otępiała
-Posłuchaj. Duchy to nie do końca to co myślą te okultystyczne świry. Ja pan chaosu mam cię o tym uczyć? - wywrócił oczami - To jest on, albo właściwie to co po nim zostało. Świadomość istnienia, która nie chce pogodzić się z ... tym cokolwiek jest po drugiej stronie. Trzeba do niego dotrzeć i wyjaśnić mu delikatnie, że już powinien sobie iść. A nie można tego zrobić bez dostania się do jego świadomości i nawiązania z nim kontaktu.
Twilight przełknęła ślinę. Właściwie, Discord został już zmieniony na dobrego, a po incydencie z Tirekiem o dziwo, księżniczka ufała mu jakby bardziej. Zebrała w sobie siłę, przypomniała o zaklęciu jakie kiedyś pokazała jej Celestia i po chwili skupienia zielono-fioletowy promień wystrzelił z jej rogu prosto w kryształ znajdujący się nad tronem. Cień zajął salę, blokując cały przepływ księżycowego światła. Między Discordem, a kucykami otworzyła się dziura w ziemi.
-A teraz poczekajcie tutaj, ja się tym zajmę. Fluttershy idziesz ze mną? - popatrzył na wtuloną w siebie dziewczynę, która cicho pojękiwała i piszczała starając się zaprzeczyć, lecz nie zwalniała uścisku. - Cudownie! - Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, stwór teleportował się wraz z nią na dno dziury, gdzie były tylko stare drzwi. Otworzył je bez wahania i wszedł do środka. Tym czasem król na tronie zniknął.
-I co robimy? - szepnęła Rarity
-Możemy mu ufać? - Rainbow zaczęła gładzić się po obolałej głowie
-Nie mamy innego wyjścia. Musimy czekać.
-Już jesteś, kochana! - starała się brzmieć entuzjastycznie, nie była jednak w stanie wykrzesać z siebie tej iskry, którą zawsze miała. Zeszła do Twilight i chciała wykonać z nią ich powitanie, kiedy w pół drogi zasłabła tracąc równowagę.
-Nic ci nie jest, Cadence? - młody alicorn podbiegł do władczyni pomagając jej wstać. - Dostałam twój list, prosiłaś o szybkie przybycie. Co się stało?
-Oh, Twilight... - księżniczka westchnęła przeciągle - Wątpię, byś mi uwierzyła, ale w zamku jest duch.
-DUCH?! - dziewczęta krzyknęły jednocześnie.
-Nie bądź niedorzeczna, duchy nie istnieją. - Twilight starała się zachować racjonalność.
-Też tak myślałam. Jednak od kilku nocy coś chodzi po zamku. Strażnicy donieśli mi, że Król Sombra wrócił. Twierdzili, że ukazał się kilku kucykom. Jednak po dokładnym przeszukaniu zamku wraz z okolicą nikogo nie zastaliśmy. Pokazywał się tylko nocą... - westchnęła - Postanowiłam to zbadać i wraz z twoim bratem patrolowaliśmy pałac. W końcu znaleźliśmy go. Siedział tutaj, na tym tronie. - odwróciła się plecami do dziewczyn, a twarzą do wspomnianego miejsca - Jednak... było w nim coś innego. Twój brat chciał go złapać, jednak kiedy podbiegł do niego to nie mógł go nawet dotknąć. Król był... prześwitujący, nieobecny, jakby nie zdawał sobie sprawy z naszej obecności. Zamyślony, pogrążony w sobie. Trwał tak dłuższą chwilę. Potem przeszedł tym korytarzem i przeszedł przez zamknięte drzwi.
-Może coś ci się wydawało? To nie tak, że mówię, że kłamiesz... - poprawiła się szybko
-Wydawałoby się to też mojemu mężowi i całej służbie?
-Całej?
Cadence przytaknęła. Wtedy ze snu wyrwał się Shining Armor.
-Oh, Twilight. - potrząsnął głową - Witaj mała siostrzyczko. Powiedziałaś jej już? - książę popatrzył na żonę, która przytaknęła głową. - Na samym początku myśleliśmy, że ktoś rzucił na nas czar. Dlatego wezwaliśmy wszystkich naszych magów i uzdrawiaczy. Wszyscy powiedzieli to samo, nie ma ani jednej oznaki magii, ani na nas ani na przedmiotach. Wszyscy uważają, że nic się nie dzieje.
-Dlatego poprosiłam ciebie. - wtrąciła się władczyni - Wraz ze swoimi przyjaciółkami, proszę, sprawdź co tutaj siedzi. Cokolwiek by to nie było, chociaż ja uważam, że to duch, z dnia na dzień staje się coraz bardziej nieznośny.
-Chciałaś raczej powiedzieć, z nocy na noc. - odezwała się Pinkie
-Tak, dokładnie. Za dnia mamy wiele spraw na głowie, a nocą wypadałoby spać. Jednak on pojawia się coraz częściej, zaczynają spadać przedmioty, straż chodzi jak na szpilkach. A przez brak snu wszyscy są drażliwi.
Dziewczęta postanowiły wspólnie zaczekać na nastanie nocy. Księżyc był wysoko na niebie, a jego delikatne promienie przenikały przez witraże w sali tronowej Księżycowego Królestwa. Kucyki szły powoli długimi korytarzami.
-Mnie tam żaden duch nie jest straszny! Jak go spotkam to skopię mu jego astralny tyłek i wyślę tam, skąd przyszedł! - odezwała się Rainbow wykonując w powietrzu kilka ciosów
-Cadence na pewno coś się przewidziało. - Twilight wywróciła oczami - Coś takiego jak duchy nie ma prawa istnieć.
-Oh tak? To może powiesz to temu duchowi, że nie ma prawa istnieć? - to była Pinkie, stała przy otwartych drzwiach do sali tronowej. Oczom dziewczyn ukazał się siedzący na tronie Król Sombra. Miał na pół zamknięte oczy, brodę podpierał kopytem, czarne włosy opadały swobodnie wzdłuż ciała, a czerwone oczy były wpatrzone w bliżej nieokreślony punkt.
-DUCH! - Fluttershy pisnęła i natychmiast schowała się za Rarity, która po prostu miała szeroko otwarte usta w szoku.
Księżniczka Przyjaźni nie chciała tego przyznać, ale i ją przeszył dreszcz przerażenia, kiedy zobaczyła swojego starego wroga tuż przed nią. Zwłaszcza, że nie pokonała go w pojedynkę. Gdyby nie pomoc smoka, niewiele by zdziałała. Mimowolnie wykonała delikatny krok w tył.
-Ra...Rainbow... - Applejack wyjąkała przerywając ciszę - Mia... Miałaś skopać...
Niebieski pegaz jakby obudzony z transu, przełknął głośno ślinę. W końcu tak się przechwalała. Nabrała rozpędu i postanowiła zaatakować siedzącego monarchę. Jednak, przeleciała przez niego i uderzyła głową w ścianę opadając potem bezwładnie pod nogi władcy. Ten nie był poruszony, prawdę powiedziawszy nie zdawał sobie sprawy z obecności dziewcząt i tego, że cokolwiek się stało. Westchnął przeciągle i odwrócił głowę na bok. Wydawał się być smutny, głęboko czymś poruszony, załamany na swój sposób.
-Rainbow Dash, ty głuptasku... - dziewczęta usłyszały znajomy głos i zaraz przed tronem, plecami do nich, pojawił się Discord drapiąc się po brodzie. - Nie mów mi, że chciałaś pobić ducha. Równie dobrze bij się z własnym cieniem. - Pan Chaosu wywrócił oczami i zniknął, pojawiając się za Fluttershy. Ta nadal drżała ze strachu i miała mocno zamknięte oczy. Discord wziął ją na ręce i zaczął kołysać jak małe dziecko nucąc coś pod nosem. Jakby w odpowiedzi dziewczyna otworzyła delikatnie jedno oko, a kiedy zorientowała się, że jej przyjaciel jest tutaj przy niej, jedyne co mogła zrobić do gwałtownie rzucić się na jego kark, obejmując go najmocniej jak umiała. Ten postanowił ją tylko przytulić delikatnie gładząc jej plecy, jakby w geście uspokojenia.
-No już już, on nic wam nie zrobi. Nie wie nawet, że umarł.
-A umarł? - zdziwiła się Twilight
-Myślałem, że jesteś trochę bardziej mądra, księżniczko. - ostatnie słowa wypowiedział jakby z sarkazmem w głosie - Był władcą tej krainy. On żył, a teraz już nie. Bo czy nie tak działa wasze dobro? Niszczy zło? A część zła to też zniszczenie. Więc dobro, które niszczy zło w istocie też robi coś złego!
-Skończ z tymi swoimi filozofiami, Discord. Wiesz co tutaj się dzieje? - Applejack warknęła na stwora
-Oh, czy ja zawsze muszę wszystko wiedzieć? To raczej prosta sprawa. Trzeba przeprowadzić egzorcyzm. Wiecie jak to się robi?
Kucyki milczały, a potem popatrzyły po sobie. Discord w tym czasie otarł szponem łzę przerażenia, jaka spływała po policzku Fluttershy i podszedł do tronu. Im bliżej się znajdował, tym kopyta na jego szyi zaciskały się mocniej.
-Moja słodka Fluttershy. On nic ci nie zrobi. Jestem tutaj i w razie czego cię obronię. Poza tym, duchów nie ma się co bać. To nie ty go zabiłaś. - gładził ją po plecach i chociaż na chwilę uścisk zelżał, to zaraz potem wrócił z podwojoną siłą, kiedy tylko dziewczyna usłyszała szelest peleryny króla. - A więc wszystko jak zawsze na mojej głowie. Twilight, czy mogłabyś rzucić te swoje czary mary na ten kryształ u góry tronu? No wiesz, tak jak zrobiłaś to ostatnim razem.
-Ale po co? - księżniczka wydawała się być otępiała
-Posłuchaj. Duchy to nie do końca to co myślą te okultystyczne świry. Ja pan chaosu mam cię o tym uczyć? - wywrócił oczami - To jest on, albo właściwie to co po nim zostało. Świadomość istnienia, która nie chce pogodzić się z ... tym cokolwiek jest po drugiej stronie. Trzeba do niego dotrzeć i wyjaśnić mu delikatnie, że już powinien sobie iść. A nie można tego zrobić bez dostania się do jego świadomości i nawiązania z nim kontaktu.
Twilight przełknęła ślinę. Właściwie, Discord został już zmieniony na dobrego, a po incydencie z Tirekiem o dziwo, księżniczka ufała mu jakby bardziej. Zebrała w sobie siłę, przypomniała o zaklęciu jakie kiedyś pokazała jej Celestia i po chwili skupienia zielono-fioletowy promień wystrzelił z jej rogu prosto w kryształ znajdujący się nad tronem. Cień zajął salę, blokując cały przepływ księżycowego światła. Między Discordem, a kucykami otworzyła się dziura w ziemi.
-A teraz poczekajcie tutaj, ja się tym zajmę. Fluttershy idziesz ze mną? - popatrzył na wtuloną w siebie dziewczynę, która cicho pojękiwała i piszczała starając się zaprzeczyć, lecz nie zwalniała uścisku. - Cudownie! - Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, stwór teleportował się wraz z nią na dno dziury, gdzie były tylko stare drzwi. Otworzył je bez wahania i wszedł do środka. Tym czasem król na tronie zniknął.
-I co robimy? - szepnęła Rarity
-Możemy mu ufać? - Rainbow zaczęła gładzić się po obolałej głowie
-Nie mamy innego wyjścia. Musimy czekać.
Zapowiada się fajnie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się fajnie :)
OdpowiedzUsuńok
OdpowiedzUsuńok
OdpowiedzUsuńmoże być
OdpowiedzUsuń