29 października 2017

Mocium panie Biedronka

Biedronka. Miejsce, w którym możesz być sobą. Miejsce, w którym od poniedziałku do piątku w godzinach od siódmej do dwudziestej pierwszej, w soboty i w niedziele możesz się poczuć królem życia. Poczuć, że jesteś kimś lepszym. Poczuć pierwotny Zew Sarmaty.

Drzwi rozsuwają się gościnnie przed jaśniepanem. Wchodzi, z dumnie podniesionym czołem, nad którym króluje czapka z pawimi piórami.
- Ach witamy jaśniepana! - podbiega do niego ekspedientka uśmiechająca się uśmiechem z reklamy Colgate. Szacowny wyciąga ku niej rękę, a ona kłania się w pas i całuje ogromny sygnet na jego palcu. Ochroniarz już pędzi z wózkiem, co by Pan Klient się nie fatygował.
Pracownica w zielonej koszulce na klęczkach szmaci podłogę. Z jej ust nie schodzi promienny uśmiech - taka jest radosna! Inna zmiata na szufelkę ostatnie okruszki, które opadły po wypiekaniu bułek. Uwija się szybciutko, jak pracowita pszczółka, bo przecież nie godzi się, aby wielmoża zauważył niedociągnięcia.
Kierownicy sklepu czekają w pełnej gotowości na zapleczu - zawsze chętni, by w uniżeniu wysłuchać tyrady i doniosłych sugestii swych gości.
Gang Świeżaków wypakowany do kosza. Borówka Basia, Groszek Grześ i Truskawka Tosia już srają z podniety nie mogąc się doczekać, aż słodkie, dziecięce łapeczki porwą je w swe ramiona. Ku chwale dzielnych matek-Polek, tych naszych walecznych lwic, piastunek przyszłości naszego narodu.
Biedronka. Oto miejsce, w którym spełniają się marzenia. Oto miejsce, w którym realizują się największe ambicje.
- Gdzie cukier? - pyta Pan Klient omiatając alejkę wyniosłym spojrzeniem. Pracownica, studentka przyszłościowego kierunku nauk humanistycznych, natychmiast zaprzestaje wykładania zgrzewek dwu i półlitrowych butli na najwyższą półkę. Ochoczo schodzi z małej drabinki i w podskokach frunie do Pana Klienta.
- Metr dalej, o tutaj proszę pana - podaje mu kilogram cukru, który miał na wyciągnięcie ręki. Bierze. Odchodzi. Po chwili jednak się odwraca.
- A ile to kosztuje? - zaszczyca swym pytaniem pracownicę, której na pewno w życiu się nie powiodło, bo nie chciała się uczyć.
- Dwa dziewięćdziesiąt dziewięć proszę pana.
- A olej?
- Pięć pięćdziesiąt pięć za litr proszę pana, osiem pięćdziesiąt Kujawski, a oliwa z trufli jedenaście osiemdziesiąt - wylicza z pamięci ekspedientka.
- Aha. A ta promocja to jeszcze aktualna? Bo mam tu gazetkę... - wyciąga zmiętą gazetę reklamową zza pazuchy swego kontusza i macha nią przed nosem dziewczyny. Pan jest zbyt dystyngowany, by opuścić swe oko mędrca na datę widniejącą w górnej części gazetki.
- Ależ nie, proszę pana. Dzisiaj mamy dwudziesty trzeci, a jak pan widzi, promocja była do dwudziestego drugiego...
- SKANDAL! - uderza zrolowaną gazetą w wózek. Nad Biedronką zebrały się ciemne chmury. Czyżby zanosiło się na burzę? - OSZUKUJECIE KLIENTÓW! - Jebudu! W dach sklepu pierdolnął piorun zwiastujący nadejście słowiańskiego gniewu. - WCZORAJ BYŁO JESZCZE AKTUALNE, CO TO MA W OGÓLE ZNACZYĆ?! - Kasjerka skuliła się na podłodze. Wielmoża zgromił ją wzrokiem i kręcąc głową odszedł niezadowolony. - Co za gówniana obsługa. A tak w ogóle, to tu syf macie, posprzątaj to - pstryknął jeszcze palcami, a ekspedientka jak za dotknięciem magicznej różdżki chwyciła za szmatę i pognała we wskazanym kierunku.

Przy kasie.
- Naklejki - zażądała Matka Arystokratka.
- Ależ szanowna pani, nie mogę pani wydać - kasjer odpowiedział zgodnie z regulaminem pracy, pod który podlega.
- Chcę naklejki - powtórzyła Matka Arystokratka nauczona doświadczeniem, że swe oczekiwania należy formułować w sposób jasny i klarowny.
- Ale jak widzę, kupiła pani zestaw bolców doodbytnicznych zasilanych energią słoneczną, a jak pani widzi o tutaj - wskazuje na karteczkę z informacją - jest napisane, że jeżeli chce pani mieć gwarancję na produkt, a pani takowej żąda, to naklejki nie przysługują.
- Co mi tu pan pierdzielisz, chcę naklejki! - Tupnęła nóżką.
- Dobrze, ale bez gwarancji...
- Pan chcesz mnie oszukać! Okraść z naklejek!
- Ależ nie...
- Rozbój w biały dzień!
- Proszę nie krzyczeć...
- Chcę Czosnka Czesia! To dla horej curki!
- Naprawdę nie mogę pani wydać, mamy regulamin sklepu i zasady, których jako pracownicy musimy przestrzegać...
- Chuj mnie to, kierownika wołaj mnie tu, niedouczony plebsie jeden!
Biedronka. Kraina, w której klient to nasz pan. Pan Klient.

Cześć. Tu Samael vel. Samcio. Znacie mnie jako hehe śmieszka, który wrzuca cycki i kutasy na Discorda. Albo mnie nie znacie wcale, co w sumie w dupie mam. Oszczędzę sobie dalszych gównowstępów i od razu przejdę do rzeczy. Zdecydowałam się napisać tę oto notkę na bloga Yumi umotywowana poczuciem misji wobec człowieka współczesnego. A być może po prostu potrzebuję kawałka wirtualnej przestrzeni do zasygnalizowania swojej obecności. Jakby nie było, piszę tu do was, ponieważ boleję nad głupotą i mentalnością mego narodu. Narodu, który niegdyś uciskany skurwysyństwem ruska i szwaba, wożony był w wagonach bydlęcych z jednego obozu do drugiego. Narodu, który rozkradziony i zrujnowany, niegdyś wziął dupę w troki, a dziś jeno wyżej sra, niż dupę ma. Otóż zachowała się w nas Polakach, Lechitach, Sarmatach, Słowianach i Januszach jakaś taka mentalność postkomunistyczna (jak mniemam), która sprawia, że idąc do sklepu po bułki i makaron lubimy czuć się lepsi i wyżsi od tych, którzy muszą nam te bułki podać. Lubimy myśleć, że sprzątaczka została sprzątaczką, bo edukację zakończyła na podstawówce. Że kelner w restauracji to plebs, który ma nam usługiwać i lizać czubek pantofli. Że ludzie pracujący w gałęzi usług - największej na rynku pracy - są po to, byśmy my mogli czuć się lepsi, nawet jeśli sami działamy w usługach. Ludzie. Rodacy. Bracia i siostry. Proszę was, ogarnijcie dupy. Boli mnie, że Yu wraca zmęczona z pracy, ale nie to jest najgorsze. Najgorsza jest świadomość, że wraca zgnębiona, przeważnie przez pokolenie Waszych babć i dziadków, matek i ojców. Osób pamiętających czasy, gdy było ciężko. Rozumiem to. Były kartki na mięso, były kolejki jak stąd do Częstochowy, przywoziło się pomarańcze ze Stanów i telewizory firmy Rubin od szwabów, a cinkciarze kitrali się po bramach. To, że się kradło i oszukiwało było chlebem powszednim. Ale trzeba mieć najebane jak cyganka w tobołku, żeby dzisiaj wyzywać od oszustów i złodziei ekspedientkę, która nie może wydać naklejek na pierdolonego Świeżaka.
Niezamierzenie moja wypowiedź przybrała formę apelu, bo znając przekorną naturę człowieka wiem, że ludzi z reguły nie ma sensu o nic prosić. Niemniej robię wyjątek mając świadomość, że odbiorcy Handlarza Iluzji stanowią elitarną grupę młodych i rozgarniętych osób. Proszę Was, Drodzy Czytelnicy, miejcie szacunek do cudzej pracy, jaka by ona nie była. Woźna w szkole owszem, jest m.in. od tego, żeby wyczyścić po Was kibel, ale jeśli zdarzy Wam się go obsrać - czy naprawdę wielką hańbą będzie złapać za szczotkę?
Z przykrością zauważam, że w Polsce nie wychowuje się ludzi w duchu respektu dla pracy. U nas panuje pseudo-arystokracja. Wielkopanieństwo. W przyszłości wszyscy na tym stracimy - bo chujowo traktowany pracownik będzie świadczył równie chujowe usługi.
Czasami wyobrażam sobie tych wszystkich klientów Biedronek, Tesco, czy innych marketów jako tak samo poniewieranych komorników, kanarów, fakturzystów, recepcjonistów, ekspedientów, budowlańców, nauczycieli. Oni też są zmęczeni i zdenerwowani; ogólnie odnoszę wrażenie, że społeczna depresja jest domeną XXI wieku. W każdym razie, ci ludzie przychodzą na zakupy i mają okazję wylać swoją frustrację jak kubeł pomyj na pracownika, któremu umowa zabrania rewanżu. Może się tylko głupkowato uśmiechać i przepraszać Pana Klienta za jego własną głupotę i nieuwagę.
Stąd ten apel. Bądźcie w porządku dla innych. Zwykłe „miłego dnia” i ciepły uśmiech może sprawić, że czyjś dzień będzie przyjemniejszy do zniesienia. To kosztuje mniej, niż bycie Januszem w Kraju Kwitnącej Cebuli.
A jak nie potraficie - cóż, olejcie moje pierdolenie. Widocznie jedyną nadzieją dla tego świata jest popełnienie zbiorowego samobójstwa.

Autor: Samael
Share:

23 komentarze:

  1. Ostatnio byłam w Biedronce, za mną jakieś babsko, na cały głos "No wiedzą, że o tej godzinie się wszyscy zjeżdżają, to nie , trzy kasy otworzą i szczęśliwi!"
    Tia... czasem myślę, że ludzie serio zapomnieli, co to szacunek. I do czyjejś pracy, i do samego człowieka. Nigdy nie rozumiałam i chyba nie zrozumiem, co jest takiego.. ciekawego, czy też fajnego w wywyższaniu się w stosunku do pracownika. Sama, jak nieraz jestem w sklepie, zapytam się gdzie może być dany produkt, jednak weh... dobra, nie jestem tego w stanie ubrać słowa. Szkoda mi takich pracowników, nieważne czy Biedronki, czy Lidla, czy jakiegoś innego sklepu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbieg okoliczności - jako lekturę ostatnio polonista nam zadał "Zemstę", a tu notatka z tytułem "Mocium Panie". XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie długo będe czytać zemstę

      Usuń
    2. Ugh, Zemsta to piekło. ;-; Myślałam, że się zanudzę na śmierć. ;-;

      Usuń
    3. Eee tam. Nie było aż tak źle xD

      Usuń
    4. Zależy dla kogo. Ja jak to czytałam, to myślałam, że zasnę... Nie dość, że postać Papkina mnie irytowała, to jeszcze ten zapis... ;-;

      Usuń
    5. Pryy blagam! Zemste czyta sie w jeden dzien xD poczytajcie medalion... do dzisiaj choruje po tej lekturze a czytalam tylko 5 stron. Nadniemniem to tez horror.

      Usuń
    6. A według mnie zemsta jest fajną lekturą;)

      Usuń
    7. Skoro już o lekturach. Pamiętam jak przerabialiśmy "Lalkę"... (Początek wyolbrzymiania) Wypożyczyłem, przyszykowałem się (ciepła herbatka/mleczko/czekolada), zasiadłem przed kominkiem i rozpocząłem czytanie tejże zacnej lektury... (koniec wyolbrzymiania) Po stronie zasnąłem ;)

      Usuń
    8. No cóż, ja na razie miałam tylko styczność z "Zemstą" i "Dziadami" i choć Zemstę przeczytałam szybko, to na prawdę myślałam, że umrę z nudów.

      Usuń
  3. *Rozpierdala mu łeb na tysiąc kawałków truskawkowych żelków, pada tonąc w kałuży ciepłej nutteli wylewającej się z jego czachy*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mieszane uczucia wobec tej notki. Z jednej stron okrutnie i szczerze ma racje bo tak ludzie zacjowują. Traktują ekspedieta jak psa a sami klienci wygladaja jak darmozjady. Sama pracuje w jandlu - w tygodniu na poczcie a weekend w rodzinnym biznesie. I widze ze ludzie co raz wiekszymi debilami! Powaznie! Ostanio tlumaczylam kobiecie o 4 rano ze nie ma prawa dosci piorytet w poniedzialek jesli nadaje list w sobote... mowilam ze ta kobieta nadawala ten list o 4 rano w sobote? Czasami mam ochote zabic datownikiem tych ludzi poczawszy od staryszych osoby. Wracajac do tematu.. autor ma racje i jest szczery i go popieram Ale jednoczesnie czuje urazona bo ja nie czuje jak arysytokracja biorac pod uwage ze zemnie rodowita warszawianka xD
    Powiadam wam ze stylko sloiki chodzia do biedronki i do tesko!
    Ps. Ja nie chodze do tych sklepow. Dla mnie biedronka jest mala i ciasna i najwazniejsze gówno jest! Jak kolezanka ciagnie do biedry to czuje sie jak by zostala ukarana! Nawet poklocilam z klientka o to jak traktuje ekspedientke i ze te swiezaki to gowno made in china ktore dzieciak i tak pyrgnie wkaty po 10 minutach!A Testko to maja burdel. Chodze do malutkich osiedlowych sklepow. Do lidla po rybke no i do leclerka po chemie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do żeś teraz dojebała. "Tylko słoiki chodzą po biedronkach i Tesco" mieszkam w moim mieście od urodzenia i chodzę do biedry bo mają dobre pieczywo, wogóle to jest sklep jal każdy inny. A burdel to jest w Warszawie, tłok w pizdu i nie da się nigdzie dostać.

      Usuń
    2. "Tylko słoiki chodzą do biedry i do tesco!"... czy serio to gdzie się robi zakupy określa człowieka? Ja zakupy robię i w Tesco, biedronce, lidlu, w obojętni jakim sklepie byle by po prostu kupić potrzebne rzeczy. A tego typu teksty raczej nie są na miejscu. Notka jest o szacunku do roboty osób pracujących w usługach i do nich samych a nie o tym jaki sklep od którego lepszy. A szacunek powinno się miec do każdego jak i do kazdej roboty czy miejsca pracy. Wiec tego typu tekst był jak najbardziej nie na miejscu.

      Usuń
    3. Co ja poradze ze mam takie poglady sprawie sloiczkow. Mieszkam na ursynowie najwiekszej wylegarni slokow. Przez takie osoby upadlo wiele malych sklepikow. Sama chodze do lidla po rybke i widze jak ludzie zachowuja. Mam tez kolegow i kolezanek jak z warszawy i jak gostynina. Widze roznice- osoby po za warszawt ubustiaja bieronke jak boga, osoby ktore jak ja ktore sa z wawy i nigdy niechodzil do biedry nawet jesli maja pensje netto 1'800 zlotych. Ja uwarzam ze jak ktos ma karte z biedronki to oddal dusze szatanowi. Na to nieporadze ze mam takie poglady-jestem z rodzint handlowcow. Jak prabacia i babcia oraz matula pracuje handlu tylko ze ja nie mam dzialalnosc gospodarczej bo nie da sie jak ma takiego przeciwnika jak Biedronka,lidly czy Tesko itp.

      Usuń
    4. *ubóstwia

      Hm, wybacz, że się wtrącam. Jasne, możesz nie lubić Biedry. Lecz z tego co widzę to Twoja antypatia jest raczej rodzinna. Mówisz, że pochodzisz z rodziny handlowców i masz własny, rodzinny sklep. Teraz zaznaczyłaś, że wiele takowych upadło przez sieci pokroju Biedy i Lidla etc. A więc, w Twojej całej rodzinie jest raczej negatywny i niechętny stosunek do tego typu działalności handlowych. To jest wytłumaczalne.
      Widać też, że masz głęboko zakorzeniony kompleks warszawiaka, co jest pozytywne jak i negatywne. Znaczy się ma dobre i złe cechy.
      Jednak kochanie z tą kartą Biedronki toś dowaliła do pieca. Mam nadzieję, że pisałaś to w przenośni i nie myślisz tak naprawdę.

      Usuń
    5. Jak powiesz jeszcze że Poznań jest chujowy to wychodzę. Myślisz że miejsce kupowania jedzenia czy pochodzenie stawia kogoś wyżej czy niżej? Przecież to nie ma sensu. Poza tym sama stwierdziłaś że kupujesz w Lidlu, a to też sieciówka, mają kilka dobrych produktów, ale to też taka Biedra.

      Usuń
  5. Sorki za literowki. Jade autobusem z rodzinnego biznesu i troszke nas buja ten autobus.

    OdpowiedzUsuń
  6. Samael czy ty chcesz mnie wystraszyć? Ja naprawde za kilka miesięcy ide pracować w Biedronce ;_; Cholera, nie mam zamiaru lizać podeszw Januszowatej populacji naszego kraju ;_; Cóż, przynajmniej nie pójdę do roboty nieświadoma męki na jaką się wybieram, ale pieniążki na studia nie pojawią się same

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, nie chcę Cię wystraszyć. Chciałabym tylko, by ludzie zastanowili się głęboko nad sobą, a to się nie stanie, jeżeli nie będzie się piętnować społecznie, choćby słowem, niektórych zachowań. Nie zgadzaj się na uwłaczające traktowanie. Jest mi przykro, gdy widzę, że pracownik jest traktowany jak pomiotło. Niestety, ale w naszej polaczkowej mentalności jest zakodowane jakieś takie pseudo-arystokratyczne zachowanie. Chuj z tym, że Janusz może przez 10 godzin dziennie wykładać kostkę brukową, ale gdy idzie na zakupy, albo coś załatwić, to nagle czuje się jak możnowładca. Tak to działa.

      Oby dobrze Ci się pracowało. Yu mimo wszystko sobie chwali warunki pracy. I byłoby wszystko ok, gdyby klienci nie byli tacy spierdoleni. Życzę Ci jak najlepiej. / Samcio

      Usuń
  7. Niedługo święta, więc Caritas zacznie pewnie zbiórkę żywności. Znów stanę z koszykiem i będę spoglądał na przebieg życia Biedronki. Niestety z tego co zauważam, z roku na rok jest coraz gorzej. Dwa lata temu był spokój, raz czy dwa trafił się Janusz, ktoś z innej godziny/dnia opowiadał jak się jaga wykłócała, rok później trafiło się 10 Januszy i 20 jag. Aż się bać zaczynam co się działo będzie teraz :(
    Wszystkim pracownikom sieciówek życzę nauki transcendencji - niech sobie ciało robi, a ty bądź na Bahamach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Geniusz przez wielkie G plus ten przekaz... Naprawdę uwielbiam

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE